Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Suffolk
Muzeum Ipswich
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Muzeum Ipswich
Muzeum kultury i sztuki Ipswichjest stosunkowo niewielką, regionalną galerią. Prócz starych obrazów niszowych artystów i paru reprodukcji największym zainteresowaniem cieszą się wypchane afrykańskie zwierzęta przywiezione przez łowców z dalekiego kontynentu. To tutaj znajdują się także wykopaliska Sutton Hoo. Pod głównymi pomieszczeniami przeznaczonymi dla odwiedzających, muzeum posiada rozległą sieć piwnic, w których przez wzgląd na odpowiednią wilgotność i temperaturę magazynuje dzieła sztuki, a przynajmniej takie informacje trafiają do mugolskiego świata.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
14 II 1958
Drugi raz w przeciągu ostatnich paru dni pojawił się na terenie hrabstwa Suffolk. Tym razem jednak za cel miał leżące w obrębie Ipswich, muzeum na temat, którego dowiedział się wystarczająco jeszcze przed spotkaniem w Wywernie. Opierając się o ścianę w zacienionej uliczce, przyglądał się okazałemu budynkowi. To w jego wnętrzu miały znajdować się interesujące ich przedmioty oraz te, które powinny zostać zniszczone, kiedy tylko przyjrzą im się uzdrowiciele. Im dłużej przetwarzał to, czego zdołał się dowiedzieć tym bardziej nie rozumiał, dlaczego nikt nie upominał się o wszystko, co zostało ukryte w podziemiach. Skoro należało do czarodziejów, do rodzin okradzionych ze swojej własności, czemu nikt nie miał odwagi, by odebrać, co jego. Dzisiejszej nocy, miało się to zmienić. Ciekawiło go czy wszystko o czym tak ochoczo opowiadali przemytnicy, znajduje się w tunelach. Cała ta własność czarodziejów, czarnomagiczne artefakty. No i co gorsze, części ciał, dowody badań czy raczej eksperymentów. Skrzywił się nieco na samą myśl.
Był na miejscu od prawie trzech godzin, starając się nie rzucać w oczy, obserwował ile osób wchodziło do środka, a ile wychodziło. O tej porze nie było już nikogo zainteresowanego wystawami, a wnętrze praktycznie opustoszało. Zresztą muzeum było zamknięte od przeszło godziny, a zgodnie z informacjami, jakie posiadał, przeszkodą pozostawał tylko jeden człowiek. Chociaż z doświadczenia, nie nastawiał się na tak optymistyczny scenariusz, był jednak pewien, że szybko pozbędą się wszelkich przeszkód. Nawet jeśli nie wiedział, czego spodziewać się w kwestii ofensywy oraz defensywy po Xavierze Burke, który zaoferował swą pomoc. Nie wątpił za to w wiedzę w zakresie czarnomagicznych przedmiotów, wiedział przecież dobrze, że ród ten słynął z owej wiedzy. Przelotna współpraca, jaką nawiązywał z nimi, potwierdzała to przekonanie.
Spojrzał w bok, kiedy w polu widzenia pojawiła się sylwetka czarodzieja. Wyszedł ze swej kryjówki, by wyjść mu naprzeciw, kawałek od budynku. Przywitał się oszczędnym skinięciem, dość szybko spojrzenie zawieszając na interesującym ich obiekcie.
- Ostatni zwiedzający wyszedł stamtąd ponad dwie godziny temu, pracownicy jakieś półgodziny. Dlatego w środku powinien znajdować się tylko jeden stróż nocy na dodatek mugol, więc nie będzie stanowił problemu.- poinformował Burke, aby miał świadomość, że ktoś stanie im na drodze.- Niedawno złodzieje, próbowali ukraść jakieś bezwartościowe starocie, dlatego wcale nie zdziwię się, jeśli będzie tam ktoś jeszcze. Mimo to nie spodziewałbym się nikogo, kto skieruje przeciwko nam różdżkę. Prędzej kolejnego mugola.- dodał, czując nadal cień zirytowania, że akurat teraz ktoś połasił się na to, co znajdowało się wewnątrz muzeum. Cicho liczył, że to nie banda z którą negocjował dwa dni temu.- Do piwnicy są dwa zejścia, ale względem tuneli w których mają być interesujące nas rzeczy, wiadomo tyle, że na pewno są. Nie ma ich dokładnie rozrysowanych na żadnych planach.- to mogło przysporzyć nieco problemu. Najważniejsze było jednak dostać się do piwnicy, bo wtedy największy problem był już za nimi, gdy tylko stamtąd mogło być wejście do dalszej części podziemi muzeum. Przeniósł wzrok na mężczyznę, licząc się z tym, że mógł mieć jakieś pytania albo wiedzieć coś, co w tym przypadku przyda się.
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Ostatnie półtora tygodnia było naprawdę pracowite. Prawie nie wychodził ze swojego gabinetu w Durham Castle, siedząc nad księgarni i poszerzając swoją wiedzę w dziedzinach często wcześniej w ogóle przez siebie nie zgłębianych. Czarny Pan wymagał od nich działania, wymagał wyników, które miały mieć znaczny wpływ na poszerzenie wpływów Rycerzy i samego Czarnego Pana na terenach dwóch, nie mogących się określić hrabstw. I choć Burke lubił ciężka prace i nigdy nie narzekał na nadmiar obowiązków, przez moment przeszła mu przez głowę myśl, że może wziął na głowę trochę za dużo na swoje barki. Na całe szczęście szybko tą myśl odgonił. Wiedział im więcej pracy włoży w te wszystkie działania tym z pewnością bardziej to zaprocentuje na przyszłość nie tylko dla niego ale przede wszystkim dla Rycerzy i Czarnego Pana.
Na całe szczęście większość inicjatyw, w których zaproponował swoją pomoc polegała na zidentyfikowaniu lub odnalezieniu artefaktów, a przecież w tym się czuł najlepiej. To był jego konik od najmłodszych lat. Jako nastolatek już spędzał godziny nad książkami, wyobrażając sobie jak po skończonej szkole będzie podróżował i poszukiwał artefaktów. Dążył do tego i w efekcie końcowym dopiął swego. Podróżował, szukał, kopał, a potem badał artefakty z różnych stron świata, wyrobił sobie renomę na tyle, że inni przychodziło do niego po radę. Na palcach jednej ręki mógł wyliczyć rzeczy, które dawały mu tyle satysfakcji. W końcu sam zaczął siebie nazywać specjalistą w tej dziedzinie.
Wiec w sumie nie było nic dziwnego w tym, że kiedy Cillian na zebraniu opowiedział o muzealnych korytarzach pełnych różnych artefaktów, od razu zaproponował mu swoją pomoc. Nie mógł sobie odmówić i nie położyć swoich rąk na przedmiotach o, całkiem możliwe, dużej mocy magicznej ale również i dużym znaczeniu historycznym. Jeśli Macnair miał rację czekała tam na nich cała góra artefaktów. Oczywiście nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy mugolskimi śmieciami, ale jeśli tylko stwierdzi, że jakiś przedmiot z pewnością ma właściwości magiczne nie pozwoli mu się więcej kurzyć w tych starych korytarzach. Zabierze je do siebie, zbada dokładnie, a te, które będą mogli do czegoś wykorzystać, naturalnie przekaże w ręce Rycerzy Walpurgii.
Umówione dnia, o umówionej godzinie pojawił się w Ipswich, raptem kilka ulic od miejsca spotkania. Spokojnie, owijając się szczelnie szalem i poprawiając rękawiczki na dłoniach, przeszedł krótki dystans dzielący go od punktu zbiornego. Kiedy znalazł się w odpowiedniej odległości zauważył swojego dzisiejszego towarzysza. Również przywitał się z nim lekkim skinieniem głowy, po czym przeniósł wzrok na pokaźny budynek muzeum. Robił wrażenie i choć nie koniecznie znał się na architekturze, to umiał docenić sztukę kiedy już miał z nią do czynienia.
Wysłuchał słów Cilliana na spokojnie i pokiwał lekko na nie głową.
-Mugole nie będą stanowili dla nas problemu. Tym nie musimy się przejmować. Nie wiem jednak czy miałeś już do czynienia z tych ich pukawkami, jeśli nie to mimo wszystko miej się na baczności. Mogą nieźle uszkodzić jeśli cię dosięgną. - odezwał się kiedy ten skończył - Wykazaliby się niebywałą ignorancją gdyby nie wzmocnili ochrony, ale dzisiaj na nic im się nie zda. Myśle, że dobrze by było zajrzeć do stróżówka. Ochroniarze przeważnie mają mapy całych obiektów właśnie w takich miejscach. Mogę się założyć, że znajdziemy tam również mapę prowadzącą do korytarzy w piwnicy. - zaproponował wstępny plan działania.
Był tu dzisiaj w formie wsparcia, aby dzielić sie wiedza, nie chciał jednak by jego dzisiejszy towarzysz pomyślał, że nie przygotował się do zadania w należyty sposób.
- Kiedy znajdziemy się już u celu można użyć zaklęć wyszukujących źródła magii czy to białej czy czarnej. Będzie nam łatwiej odnaleźć interesujące nas przedmioty. - dodał jeszcze, po czym spojrzał już na Cilliana ciekaw jak on sie na to zapatruje.
Na całe szczęście większość inicjatyw, w których zaproponował swoją pomoc polegała na zidentyfikowaniu lub odnalezieniu artefaktów, a przecież w tym się czuł najlepiej. To był jego konik od najmłodszych lat. Jako nastolatek już spędzał godziny nad książkami, wyobrażając sobie jak po skończonej szkole będzie podróżował i poszukiwał artefaktów. Dążył do tego i w efekcie końcowym dopiął swego. Podróżował, szukał, kopał, a potem badał artefakty z różnych stron świata, wyrobił sobie renomę na tyle, że inni przychodziło do niego po radę. Na palcach jednej ręki mógł wyliczyć rzeczy, które dawały mu tyle satysfakcji. W końcu sam zaczął siebie nazywać specjalistą w tej dziedzinie.
Wiec w sumie nie było nic dziwnego w tym, że kiedy Cillian na zebraniu opowiedział o muzealnych korytarzach pełnych różnych artefaktów, od razu zaproponował mu swoją pomoc. Nie mógł sobie odmówić i nie położyć swoich rąk na przedmiotach o, całkiem możliwe, dużej mocy magicznej ale również i dużym znaczeniu historycznym. Jeśli Macnair miał rację czekała tam na nich cała góra artefaktów. Oczywiście nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy mugolskimi śmieciami, ale jeśli tylko stwierdzi, że jakiś przedmiot z pewnością ma właściwości magiczne nie pozwoli mu się więcej kurzyć w tych starych korytarzach. Zabierze je do siebie, zbada dokładnie, a te, które będą mogli do czegoś wykorzystać, naturalnie przekaże w ręce Rycerzy Walpurgii.
Umówione dnia, o umówionej godzinie pojawił się w Ipswich, raptem kilka ulic od miejsca spotkania. Spokojnie, owijając się szczelnie szalem i poprawiając rękawiczki na dłoniach, przeszedł krótki dystans dzielący go od punktu zbiornego. Kiedy znalazł się w odpowiedniej odległości zauważył swojego dzisiejszego towarzysza. Również przywitał się z nim lekkim skinieniem głowy, po czym przeniósł wzrok na pokaźny budynek muzeum. Robił wrażenie i choć nie koniecznie znał się na architekturze, to umiał docenić sztukę kiedy już miał z nią do czynienia.
Wysłuchał słów Cilliana na spokojnie i pokiwał lekko na nie głową.
-Mugole nie będą stanowili dla nas problemu. Tym nie musimy się przejmować. Nie wiem jednak czy miałeś już do czynienia z tych ich pukawkami, jeśli nie to mimo wszystko miej się na baczności. Mogą nieźle uszkodzić jeśli cię dosięgną. - odezwał się kiedy ten skończył - Wykazaliby się niebywałą ignorancją gdyby nie wzmocnili ochrony, ale dzisiaj na nic im się nie zda. Myśle, że dobrze by było zajrzeć do stróżówka. Ochroniarze przeważnie mają mapy całych obiektów właśnie w takich miejscach. Mogę się założyć, że znajdziemy tam również mapę prowadzącą do korytarzy w piwnicy. - zaproponował wstępny plan działania.
Był tu dzisiaj w formie wsparcia, aby dzielić sie wiedza, nie chciał jednak by jego dzisiejszy towarzysz pomyślał, że nie przygotował się do zadania w należyty sposób.
- Kiedy znajdziemy się już u celu można użyć zaklęć wyszukujących źródła magii czy to białej czy czarnej. Będzie nam łatwiej odnaleźć interesujące nas przedmioty. - dodał jeszcze, po czym spojrzał już na Cilliana ciekaw jak on sie na to zapatruje.
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej
Rycerze Walpurgii
Budynek muzeum nie robił na nim wrażenia, mimo okazałości nie przebijał się przez całą ignorancję, którą posiadał w sobie Cillian. Kręcąc się w pobliżu, nie podziwiał niczego, a upewniał się wobec możliwych wejść do środka. Nie chciał wchodzić głównymi drzwiami, woląc dostać się od boku albo tyłu, by pozostać jak najdłużej niezauważonym. To był główny plan z którym zaraz zamierzał zaznajomić Xaviera, kiedy tylko omówią poboczne kwestie, ważniejsze, póki znajdowali się w pewnej odległości. Słysząc zapewnienie, że znajdujące się wewnątrz osoby nie okażą się problemem, przytaknął mu jedynie. Właśnie na to liczył, nie chciał tracić czasu, a jak najszybciej dostać się do części, która go interesowała i tam, spędzić tyle ile trzeba.- Widziałem, rany, które po nich pozostają.- odparł na wspomnienie mugolskiej broni. Nie miał pojęcia, jak działała, ale to, co po sobie pozostawiała, wyglądało wyjątkowo źle. Dlatego nie zamierzał dać się trafić, a liczył się, że będący wewnątrz stróż może takową dysponować. Skoro to była ich metoda na atak czy obronę, trudno.- Trzeba pozbyć się ich, jak najszybciej i nie dać im szansy na reakcję.- stwierdził po prostu, nawet jeśli było to oczywiste.
- Możliwe.- zgodził się z nim. Bez wątpienia łatwiej będzie, jeśli w stróżówce odnajdą takową mapę. Nie spodziewał się, aby podziemna część miała być na tyle wielka, by sprawiła im problem z odnalezieniem tego, co interesujące. Nie było jednak powodu, żeby zrezygnowali z ułatwienia.- Gdy pozbędziemy się towarzystwa, będzie można rozejrzeć się na spokojnie.- dodał zaraz. Pomysł, jak znaleźć interesujące ich przedmioty, był dobry i w sumie sam to rozważał, chociaż tym planował zająć się już wśród wszystkich rzeczy, które zostały schowane przed wzrokiem innych. Skoro mieli już ustalone istotne szczegóły, postanowił nie zwlekać. Przeszedł przez ulicę, by znaleźć się przy budynku. Brama otaczająca teren była cały czas otwarta, co nieco go zdziwiło, ale najwyraźniej dbanie o bezpieczeństwo nie był nadal priorytetem. Zatrzymał się dopiero przy tylnym wejściu na które finalnie zdecydował się. Tutaj nie byli widoczni z ulicy, a półmrok, jaki panował w tej części również ukrywał przed wzrokiem przypadkowych osób.
Wyciągnął różdżkę, zamierzając rzucić jedno z najczęściej używanych zaklęć w ostatnim czasie.
- Homenum Revelio.- wypowiedział cicho. Chciał wiedzieć, gdzie znajdują się osoby przebywające w budynku, by zyskać przewagę i element zaskoczenia. Najgorsze, co mogło się zdarzyć to wyjść prosto na kogoś, licząc wtedy całkowicie na własny refleks. Umiejętności jednak go nie zawodziły, a lekki ruch judaszowca pozwolił mu zobaczyć, co kryło się w muzeum, a raczej kto.- Dwie osoby, parę metrów od wejścia. Raczej nie spodziewają się towarzystwa.- poinformował Burke, skupiając spojrzenie nadal na postaciach. Sądząc po ułożeniu, siedzieli przy jakimś stoliku pochłonięci rozmową. To działało na ich korzyść, jeśli dostaną się do środka po cichu.- Siedzą na lewo od drzwi.- dodał nieco ciszej.
Zerknął na zamek w drzwiach, skierował na niego różdżkę.
- Alohomora.- rzucił ze spokojem, chcąc sforsować tą przeszkodę, dzielącą ich od wnętrza.
EM 47/50
- Możliwe.- zgodził się z nim. Bez wątpienia łatwiej będzie, jeśli w stróżówce odnajdą takową mapę. Nie spodziewał się, aby podziemna część miała być na tyle wielka, by sprawiła im problem z odnalezieniem tego, co interesujące. Nie było jednak powodu, żeby zrezygnowali z ułatwienia.- Gdy pozbędziemy się towarzystwa, będzie można rozejrzeć się na spokojnie.- dodał zaraz. Pomysł, jak znaleźć interesujące ich przedmioty, był dobry i w sumie sam to rozważał, chociaż tym planował zająć się już wśród wszystkich rzeczy, które zostały schowane przed wzrokiem innych. Skoro mieli już ustalone istotne szczegóły, postanowił nie zwlekać. Przeszedł przez ulicę, by znaleźć się przy budynku. Brama otaczająca teren była cały czas otwarta, co nieco go zdziwiło, ale najwyraźniej dbanie o bezpieczeństwo nie był nadal priorytetem. Zatrzymał się dopiero przy tylnym wejściu na które finalnie zdecydował się. Tutaj nie byli widoczni z ulicy, a półmrok, jaki panował w tej części również ukrywał przed wzrokiem przypadkowych osób.
Wyciągnął różdżkę, zamierzając rzucić jedno z najczęściej używanych zaklęć w ostatnim czasie.
- Homenum Revelio.- wypowiedział cicho. Chciał wiedzieć, gdzie znajdują się osoby przebywające w budynku, by zyskać przewagę i element zaskoczenia. Najgorsze, co mogło się zdarzyć to wyjść prosto na kogoś, licząc wtedy całkowicie na własny refleks. Umiejętności jednak go nie zawodziły, a lekki ruch judaszowca pozwolił mu zobaczyć, co kryło się w muzeum, a raczej kto.- Dwie osoby, parę metrów od wejścia. Raczej nie spodziewają się towarzystwa.- poinformował Burke, skupiając spojrzenie nadal na postaciach. Sądząc po ułożeniu, siedzieli przy jakimś stoliku pochłonięci rozmową. To działało na ich korzyść, jeśli dostaną się do środka po cichu.- Siedzą na lewo od drzwi.- dodał nieco ciszej.
Zerknął na zamek w drzwiach, skierował na niego różdżkę.
- Alohomora.- rzucił ze spokojem, chcąc sforsować tą przeszkodę, dzielącą ich od wnętrza.
EM 47/50
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cillian Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Chociaż nigdy nie widział ran jakie powodowała mugolska broń, miał z nią do czynienia podczas czystek w Durham. Broniący składu amunicji, który robił za tymczasowe schronienie dla mugoli w jego hrabstwie, skierowali tą broń w jego kierunku, jednak nie miał najmniejszego problemu by dzięki magii uniknąć pocisku. Zdawał sobie jednak sprawę, że broń ta potrafi narobić naprawdę dużych obrażeń jeśli uda jej się dosięgnąć celu.
Zgadzał się z Cilianem, że należało się jk najszybciej pozbyć strażników. Stanowili oni zagrożenie, nawet jeśli sami nie byli groźni, o jednak zawsze mogli wezwać wsparcie. Niestety chcąc nie chcąc, jeśli pojawiłoby się więcej osób, mogli by mieć dość duże kłopoty, biorąc pod wagę, że ich jest tylko dwójka.
Spokojnie ruszył za swoim dzisiejszym towarzyszem w kierunku muzeum. Był lekko zaskoczony faktem, że pomimo zamknięcia obiektu i ostatniego incydentu z kradzieżą, pozwolono sobie na takie ignoranctwo. Oczywiście, nie narzekał, gdyż ułatwiało im to jedynie robotę, ale zastanawiał się czy mugole naprawdę są aż tak pewni czy po prostu są takimi głupcami. Bardziej stawiał zdecydowanie na to drugie. Krótki spacer i udało im się w końcu dotrzeć na tyły budynku, gdzie bez problemu znaleźli tylne wejście. Po drodze nie spotkali nikogo, a wydawałoby się, że przecież powinny być jakieś patrole obchodzące budynek i przynależne do niego ziemie.
Szczerze liczył na to, że w pomieszczeniu ochrony uda im się znaleźć mapę obiektu. Ułatwi im to poszukiwania i z całą pewnością im je usprawni. Skoro była możliwość ułatwienia sobie roboty, to dlaczego nie?
Burke poczekał na spokojnie kiedy Macnair rzucał zaklęcie. Uniósł brew ku górze słysząc, że strażników jest tylko dwóch. Dobrze, nie byli oni dla nich wyzwaniem, poradzą sobie z nimi raz dwa. Pamiętał jednak żeby nie lekceważyć niczego. Tak, byli to tylko mugole, ale jeśli mieli broń w każdym momencie mogli jej użyć.
Kiedy zamek odskoczył pod wpływem zaklęcia Cilliana, delikatnie złapał za klamkę i powoli odchylił drzwi. Zerknął przez szparę by dokładnie zlokalizować strażników. Siedzieli przy stole pogrążeni w rozmowie z kubkami herbaty w dłoniach.
- No to do roboty. - powiedział spokojnie zerkając na swojego towarzysza, po czym pchnął pewnie drzwi, od razu kierując różdżkę w strażnika po prawej.
- Adolebitque!
Zgadzał się z Cilianem, że należało się jk najszybciej pozbyć strażników. Stanowili oni zagrożenie, nawet jeśli sami nie byli groźni, o jednak zawsze mogli wezwać wsparcie. Niestety chcąc nie chcąc, jeśli pojawiłoby się więcej osób, mogli by mieć dość duże kłopoty, biorąc pod wagę, że ich jest tylko dwójka.
Spokojnie ruszył za swoim dzisiejszym towarzyszem w kierunku muzeum. Był lekko zaskoczony faktem, że pomimo zamknięcia obiektu i ostatniego incydentu z kradzieżą, pozwolono sobie na takie ignoranctwo. Oczywiście, nie narzekał, gdyż ułatwiało im to jedynie robotę, ale zastanawiał się czy mugole naprawdę są aż tak pewni czy po prostu są takimi głupcami. Bardziej stawiał zdecydowanie na to drugie. Krótki spacer i udało im się w końcu dotrzeć na tyły budynku, gdzie bez problemu znaleźli tylne wejście. Po drodze nie spotkali nikogo, a wydawałoby się, że przecież powinny być jakieś patrole obchodzące budynek i przynależne do niego ziemie.
Szczerze liczył na to, że w pomieszczeniu ochrony uda im się znaleźć mapę obiektu. Ułatwi im to poszukiwania i z całą pewnością im je usprawni. Skoro była możliwość ułatwienia sobie roboty, to dlaczego nie?
Burke poczekał na spokojnie kiedy Macnair rzucał zaklęcie. Uniósł brew ku górze słysząc, że strażników jest tylko dwóch. Dobrze, nie byli oni dla nich wyzwaniem, poradzą sobie z nimi raz dwa. Pamiętał jednak żeby nie lekceważyć niczego. Tak, byli to tylko mugole, ale jeśli mieli broń w każdym momencie mogli jej użyć.
Kiedy zamek odskoczył pod wpływem zaklęcia Cilliana, delikatnie złapał za klamkę i powoli odchylił drzwi. Zerknął przez szparę by dokładnie zlokalizować strażników. Siedzieli przy stole pogrążeni w rozmowie z kubkami herbaty w dłoniach.
- No to do roboty. - powiedział spokojnie zerkając na swojego towarzysza, po czym pchnął pewnie drzwi, od razu kierując różdżkę w strażnika po prawej.
- Adolebitque!
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej
Rycerze Walpurgii
The member 'Xavier Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k10' : 5
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k10' : 5
Nie dociekał, dlaczego mugole okazywali się takimi ignorantami ani skąd ta pewność, że próba kradzieży miała się nie powtórzyć. Dziś mieli się przekonać, jak duży to był błąd, lecz tym razem nie tylko miało dojść do uszczuplenia zbiorów muzeum. Mając okazję, nie widział powodów, aby nie pozbyć się paru żałosnych istnień. Kręgosłup moralny był czymś, czego wyzbył się w poprawnej formie, a uznał taki, który jemu pasował. Dlatego rozlew krwi nie sprawiał mu problemu, nawet kiedy często sam na tym cierpiał. Mógł iść po trupach do celu.
Judaszowiec dziś z nim współpracował, magia defensywna sprzyjała, kiedy sięgał po kolejne inkantacje. Słyszał ciche kliknięcie zamka, który ustąpił pod zaklęciem. Spojrzał na Xaviera, gdy złapał za klamkę by zerknąć do środka. Czekał na jego ruch, mając różdżkę nadal w gotowości. Skinął głową w reakcji na jego słowa i przesunął się nieco, aby znaleźć się w budynku zaraz za nim.
- Petrificus Totalus.- wypowiedział od razu, celując w strażnika po lewej. Obaj padli chwilę później, jeden otulony palącymi dotkliwie łańcuchami utkanymi z czarnej magii, drugi nieruchomy pod zaklęciem bardziej litościwym. To nie miało jednak potrwać długo, ale najpierw chciał się upewnić czy przypuszczenia Burke, co do planu budynku były trafne.
Skierował swoje kroki do pomieszczenia, w którym jeszcze przed momentem siedzieli dwaj mężczyźni. Nie poświęcił im uwagi, mimo że czuł spojrzenia śledzące każdy jego ruch. Zignorował również cichy krzyk, tego na którego ciele pojawiały się ślady po oparzeniach. Nie było to jednak to, czego szukali. Całość wyglądała jak słabo zaopatrzona kuchnia z niedużym stolikiem i wywróconymi teraz krzesłami. Przeszedł do pomieszczenia obok, stróżówki, a jego uwagę przykuła spora mapa muzeum wisząca w ramie na ścianie. Rozrysowane było piętro oraz poziomy pod budynkiem.
- Miałeś rację.- mruknął, rzucając krótkie spojrzenie na towarzysza.
Przyjrzał się temu, co prezentował plan.
- Kawałek od nas jest wejście, jeśli zejdziemy nim do piwnicy, będziemy blisko większej części tuneli.- wskazał o co mu dokładnie chodziło. Miejsce pasowało na takie, gdzie składowane będą zagrabione rzeczy. Ciekawiła go również jeszcze druga strona i tamte korytarze, nieco odcięte od pozostałych. Było tego zdecydowanie mniej. Potarł lekko kark, wahając się od czego zacząć.- Tam powinny być przedmioty, które będą cię interesować.- dodał, po czym zdjął ramę, w którym był plan, wyjął go zza szkła. Złożył całość tak, aby mieć przed sobą jedynie część podziemną, nie potrzebowali całości. Wyszedł, by podejść do drzwi prowadzących na dół i zszedł do piwnicy, w międzyczasie rzucając cicho lumos, aby rozświetlić wnętrze.
EM 45/50
Judaszowiec dziś z nim współpracował, magia defensywna sprzyjała, kiedy sięgał po kolejne inkantacje. Słyszał ciche kliknięcie zamka, który ustąpił pod zaklęciem. Spojrzał na Xaviera, gdy złapał za klamkę by zerknąć do środka. Czekał na jego ruch, mając różdżkę nadal w gotowości. Skinął głową w reakcji na jego słowa i przesunął się nieco, aby znaleźć się w budynku zaraz za nim.
- Petrificus Totalus.- wypowiedział od razu, celując w strażnika po lewej. Obaj padli chwilę później, jeden otulony palącymi dotkliwie łańcuchami utkanymi z czarnej magii, drugi nieruchomy pod zaklęciem bardziej litościwym. To nie miało jednak potrwać długo, ale najpierw chciał się upewnić czy przypuszczenia Burke, co do planu budynku były trafne.
Skierował swoje kroki do pomieszczenia, w którym jeszcze przed momentem siedzieli dwaj mężczyźni. Nie poświęcił im uwagi, mimo że czuł spojrzenia śledzące każdy jego ruch. Zignorował również cichy krzyk, tego na którego ciele pojawiały się ślady po oparzeniach. Nie było to jednak to, czego szukali. Całość wyglądała jak słabo zaopatrzona kuchnia z niedużym stolikiem i wywróconymi teraz krzesłami. Przeszedł do pomieszczenia obok, stróżówki, a jego uwagę przykuła spora mapa muzeum wisząca w ramie na ścianie. Rozrysowane było piętro oraz poziomy pod budynkiem.
- Miałeś rację.- mruknął, rzucając krótkie spojrzenie na towarzysza.
Przyjrzał się temu, co prezentował plan.
- Kawałek od nas jest wejście, jeśli zejdziemy nim do piwnicy, będziemy blisko większej części tuneli.- wskazał o co mu dokładnie chodziło. Miejsce pasowało na takie, gdzie składowane będą zagrabione rzeczy. Ciekawiła go również jeszcze druga strona i tamte korytarze, nieco odcięte od pozostałych. Było tego zdecydowanie mniej. Potarł lekko kark, wahając się od czego zacząć.- Tam powinny być przedmioty, które będą cię interesować.- dodał, po czym zdjął ramę, w którym był plan, wyjął go zza szkła. Złożył całość tak, aby mieć przed sobą jedynie część podziemną, nie potrzebowali całości. Wyszedł, by podejść do drzwi prowadzących na dół i zszedł do piwnicy, w międzyczasie rzucając cicho lumos, aby rozświetlić wnętrze.
EM 45/50
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Burke uśmiechnął się pod nosem kiedy płonące łańcuchy wyskoczyły z jego różdżki i poleciały prosto w kierunku strażnika, którego sobie upatrzył. Kątem oka również zauważył, że zaklęcie Macnair’a również było ja najbardziej udane. Pokiwał głową z zadowoloną miną, po czym na spokojnie ruszył w kierunku tzw. pomieszczenia socjalnego, w którym pewnie strażnicy spędzali sporo czasu podczas nocnych zmian. O ile jeden nie był wstanie nic zrobić, dzięki petrificusowi jego towarzysza, o tyle drugi jęczał i coraz głośniej zaczynał krzyczeć przez palące go łańcuchy.
- Silensio – skierował w niego różdżkę, a zitan zadrżał przyjemnie w jego dłoni, po czym zapadła błoga cisza.
Xavier uśmiechnął się pod nosem widząc przerażenie w oczach leżącego na ziemi mężczyzny. Nic sobie jednak z tego nie zrobił i wszedł do pomieszczenia, które wyglądało jak coś co powinno być kuchnią i chyba jadalnią jednocześnie. Rozejrzał się po wnętrzu, ale nie dostrzegł nic co by go interesowało. Obok znajdowała się wcześniej wspominana stróżówka. To pomieszczenie wyglądało bardziej obiecująco. Słysząc słowa Cilliana spojrzał w kierunku ściany.
- No i pięknie. - pokiwał głową z zadowoloną miną, po czym przyjrzał się dokładnie mapie.
Pokazywała ona, że muzeum było faktycznie wielkie, miało wiele sal prezentujących różne dzieła. Ich jednak te sale w ogóle nie interesowały. Xavier powiódł wzrokiem na część mapy, która go interesowała, a mianowicie piwnice. Wyglądało na to, że zarówno piwnica jak i korytarze ukryte pod piwnicą również były rozległe.
- Dobrze, no to na szybko ustalmy plan działania. Myślę, że dobrym pomysłem będzie udanie się na początek do tych mniejszych korytarzy. - zaproponował.
On na miejscu mugoli schowałby takie przedmioty właśnie w jakimś mniejszym miejscu, może nawet mniej dostępnym. Podrapał się po brodzie, jak zawsze kiedy się nad czymś zastanawiał.
- No chyba, że się rozdzielimy i każdy pójdzie w drugą stronę. Jednak ta druga część korytarzy wygląda na dość obszerną. - odparł, po czym już zamilkł ciekawy zdania Cilliana.
Dobrze, że tamten wziął ze sobą mapę. Bo chociaż nie planował się w żaden sposób zgubić w korytarzach, zawsze dobrze było mieć przy sobie jakieś wskazówki. Kierując się na spokojnie w kierunku schodów prowadzących do piwnicy ściągnął rękawiczki i rozpiął płaszcza, bo o ile na dworze było mu zimno, tak już w budynku zaczynało mu się powoli robić ciepło.
Kilka chwil później znaleźli się w piwnicy i tak, chwilę kręcąc się między korytarzami, w końcu znaleźli drzwi prowadzące do tuneli pod muzeum. Drzwi naturalnie były zamknięte i Xavier o mało co nie zaklął siarczyście pod nosem kiedy okazało się, że tym razem magia postanowiła sobie z niego zakpić i dwa podejścia do ich otwarcia się niestety nie powiodły. Może Macnair będzie miał więcej szczęścia, z poprzednim zamkiem nie miał problemu.
udane Silensio, neudana Alohomora 1, nieudana Alohomora 2
EM 44/50
- Silensio – skierował w niego różdżkę, a zitan zadrżał przyjemnie w jego dłoni, po czym zapadła błoga cisza.
Xavier uśmiechnął się pod nosem widząc przerażenie w oczach leżącego na ziemi mężczyzny. Nic sobie jednak z tego nie zrobił i wszedł do pomieszczenia, które wyglądało jak coś co powinno być kuchnią i chyba jadalnią jednocześnie. Rozejrzał się po wnętrzu, ale nie dostrzegł nic co by go interesowało. Obok znajdowała się wcześniej wspominana stróżówka. To pomieszczenie wyglądało bardziej obiecująco. Słysząc słowa Cilliana spojrzał w kierunku ściany.
- No i pięknie. - pokiwał głową z zadowoloną miną, po czym przyjrzał się dokładnie mapie.
Pokazywała ona, że muzeum było faktycznie wielkie, miało wiele sal prezentujących różne dzieła. Ich jednak te sale w ogóle nie interesowały. Xavier powiódł wzrokiem na część mapy, która go interesowała, a mianowicie piwnice. Wyglądało na to, że zarówno piwnica jak i korytarze ukryte pod piwnicą również były rozległe.
- Dobrze, no to na szybko ustalmy plan działania. Myślę, że dobrym pomysłem będzie udanie się na początek do tych mniejszych korytarzy. - zaproponował.
On na miejscu mugoli schowałby takie przedmioty właśnie w jakimś mniejszym miejscu, może nawet mniej dostępnym. Podrapał się po brodzie, jak zawsze kiedy się nad czymś zastanawiał.
- No chyba, że się rozdzielimy i każdy pójdzie w drugą stronę. Jednak ta druga część korytarzy wygląda na dość obszerną. - odparł, po czym już zamilkł ciekawy zdania Cilliana.
Dobrze, że tamten wziął ze sobą mapę. Bo chociaż nie planował się w żaden sposób zgubić w korytarzach, zawsze dobrze było mieć przy sobie jakieś wskazówki. Kierując się na spokojnie w kierunku schodów prowadzących do piwnicy ściągnął rękawiczki i rozpiął płaszcza, bo o ile na dworze było mu zimno, tak już w budynku zaczynało mu się powoli robić ciepło.
Kilka chwil później znaleźli się w piwnicy i tak, chwilę kręcąc się między korytarzami, w końcu znaleźli drzwi prowadzące do tuneli pod muzeum. Drzwi naturalnie były zamknięte i Xavier o mało co nie zaklął siarczyście pod nosem kiedy okazało się, że tym razem magia postanowiła sobie z niego zakpić i dwa podejścia do ich otwarcia się niestety nie powiodły. Może Macnair będzie miał więcej szczęścia, z poprzednim zamkiem nie miał problemu.
udane Silensio, neudana Alohomora 1, nieudana Alohomora 2
EM 44/50
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej
Rycerze Walpurgii
Zauważył moment, kiedy cisza zapadła w budynku, a krzyki jednego z mężczyzn ucichły. Tak było zdecydowanie lepiej i istniało małe ryzyko, że ktoś zajrzy do muzeum zwabiony jakimikolwiek dźwiękami. Potrzebowali jeszcze trochę spokoju i czasu, żeby rozejrzeć się po piwnicy oraz korytarzach.
Słuchał, kiedy towarzysz postanowił określić plan działania, skoro zaraz mieli zejść na dół.
- Możemy tak zrobić.- przytaknął mu. Rozejrzenie się po mniejszej części, było dobrym pomysłem na początek. W końcu da im to możliwość, szybszego ustalenia, co kryło się w korytarzach.- Wydaje mi się, że nie ma sensu się rozdzielać. Tego nie ma, aż tak dużo, by koniecznie sprawdzać oddzielnie. Skoro zaczynamy od mniejszej części, pójdzie nam to sprawnie. Tak jak na początku powiedziałeś, wykorzystamy zaklęcia, które pomogą ustalić, czy jakikolwiek przedmiot miał styk z czarną magią.- przypomniał o tej kwestii, by zaraz zerknąć na mężczyznę.- A później wszystko w twoich rękach.- dodał. Sam miał znikomą wiedzę o artefaktach, więc nie wątpił, że łatwo odczułby na sobie konsekwencje nieumiejętnego obchodzenia się z podobnymi przedmiotami.
Kiedy wszystko było już jasne i znaleźli się w piwnicy, jak zawsze coś musiało przestać iść tak łatwo. Obserwował z uwagą, gdy Burke próbował otworzyć drzwi, ale magia najwyraźniej okazywała się oporna. Nie oceniał, nie komentował, pamiętając, jak czasami potrafił wyłożyć się przy prostych zaklęciach, które powtarzał wielokrotnie, a ten jeden raz drobny błąd niweczył każdą próbę. Mruknął pod nosem nox, zanim skierował judaszowiec na zamek.- Alohomora.- mruknął wyraźnie, wykonując lekki ruch różdżką. W tej samej chwili rozległo się ciche kliknięcie, dlatego sięgnął do klamki i nacisnął ją, otwierając drzwi. Skinieniem wskazał, by Burke poszedł pierwszy. Minął pierwsze dwa korytarze, zgodnie z planem, który zabrał ze stróżówki, później dopiero skręcił w boczny tunel i kolejny, zanim zatrzymał się, rozglądając powoli. Po drodze nie mijali nic ciekawego, ale tutaj, zalegało sporo różnych przedmiotów. Od obrazów, rzeźb, po dziwne zdobione szkatułki i drobiazgi, jakby oderwane od pozostałych. Przeklną pod nosem, wiedząc już, że to nie będzie takie proste.- Festivo.- wypowiedział ze spokojem, płynnie przecinając powietrze różdżką. Wystarczył moment, by niedaleko ich zaklęcie wskazało dwa przedmioty. Niepozorne, przykryte innymi, tak bardzo nierzucające się w oczy, a jednak cenne dla nich. Spojrzał na zitanową różdżkę Xaviera, która również nie była obojętna dla wypowiedzianej chwilę temu inkantacji.- Zerkniesz na to? – spytał, chociaż oczywistym było, że Burke to zrobi. Pomógł mu dostać się do pierwszej rzeczy, przykrytej paroma szmatami i bezwartościowymi bibelotami, co sam mógł ocenić od razu. Nie stał nad nim, a zajął się sprawdzaniem dalszej części korytarzy, by powoli potwierdzić to, co początkowo było tylko zyskanymi informacjami. Tutaj naprawdę znajdowało się wiele rzeczy, które nigdy nie powinny znaleźć się w takim miejscu. Ukryte pod ziemią, przed wzrokiem innych i z daleka od faktycznych właścicieli.
Słuchał, kiedy towarzysz postanowił określić plan działania, skoro zaraz mieli zejść na dół.
- Możemy tak zrobić.- przytaknął mu. Rozejrzenie się po mniejszej części, było dobrym pomysłem na początek. W końcu da im to możliwość, szybszego ustalenia, co kryło się w korytarzach.- Wydaje mi się, że nie ma sensu się rozdzielać. Tego nie ma, aż tak dużo, by koniecznie sprawdzać oddzielnie. Skoro zaczynamy od mniejszej części, pójdzie nam to sprawnie. Tak jak na początku powiedziałeś, wykorzystamy zaklęcia, które pomogą ustalić, czy jakikolwiek przedmiot miał styk z czarną magią.- przypomniał o tej kwestii, by zaraz zerknąć na mężczyznę.- A później wszystko w twoich rękach.- dodał. Sam miał znikomą wiedzę o artefaktach, więc nie wątpił, że łatwo odczułby na sobie konsekwencje nieumiejętnego obchodzenia się z podobnymi przedmiotami.
Kiedy wszystko było już jasne i znaleźli się w piwnicy, jak zawsze coś musiało przestać iść tak łatwo. Obserwował z uwagą, gdy Burke próbował otworzyć drzwi, ale magia najwyraźniej okazywała się oporna. Nie oceniał, nie komentował, pamiętając, jak czasami potrafił wyłożyć się przy prostych zaklęciach, które powtarzał wielokrotnie, a ten jeden raz drobny błąd niweczył każdą próbę. Mruknął pod nosem nox, zanim skierował judaszowiec na zamek.- Alohomora.- mruknął wyraźnie, wykonując lekki ruch różdżką. W tej samej chwili rozległo się ciche kliknięcie, dlatego sięgnął do klamki i nacisnął ją, otwierając drzwi. Skinieniem wskazał, by Burke poszedł pierwszy. Minął pierwsze dwa korytarze, zgodnie z planem, który zabrał ze stróżówki, później dopiero skręcił w boczny tunel i kolejny, zanim zatrzymał się, rozglądając powoli. Po drodze nie mijali nic ciekawego, ale tutaj, zalegało sporo różnych przedmiotów. Od obrazów, rzeźb, po dziwne zdobione szkatułki i drobiazgi, jakby oderwane od pozostałych. Przeklną pod nosem, wiedząc już, że to nie będzie takie proste.- Festivo.- wypowiedział ze spokojem, płynnie przecinając powietrze różdżką. Wystarczył moment, by niedaleko ich zaklęcie wskazało dwa przedmioty. Niepozorne, przykryte innymi, tak bardzo nierzucające się w oczy, a jednak cenne dla nich. Spojrzał na zitanową różdżkę Xaviera, która również nie była obojętna dla wypowiedzianej chwilę temu inkantacji.- Zerkniesz na to? – spytał, chociaż oczywistym było, że Burke to zrobi. Pomógł mu dostać się do pierwszej rzeczy, przykrytej paroma szmatami i bezwartościowymi bibelotami, co sam mógł ocenić od razu. Nie stał nad nim, a zajął się sprawdzaniem dalszej części korytarzy, by powoli potwierdzić to, co początkowo było tylko zyskanymi informacjami. Tutaj naprawdę znajdowało się wiele rzeczy, które nigdy nie powinny znaleźć się w takim miejscu. Ukryte pod ziemią, przed wzrokiem innych i z daleka od faktycznych właścicieli.
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Na szczęście magia posłuchała się Cilliana i mogli na spokojne już po chwili wejść do podziemi muzeum.
- Dobrze, w takim razie działamy wspólnie. - pokiwał głową przystając na tą wersję planu, po czym przeszedł pierwszy przez drzwi i schodami ruszył na dół.
Jasne światło rozbłysło na końcu jego różdżki, aby rozświetlić im drogę, gdyż tutaj mugole postanowili chyba nie instalować oświetlenia. Szli obszernymi korytarzami dłuższą chwilę, jednak nic specjalnie nie przykuło jego uwagi. Dopiero po tym jak Macnair rzucił odpowiednie zaklęcie okazało się, że nieopodal nich znajdowały się przedmiot przesiąknięte czarną magią. Pewnie gdyby nie zaklęcie w ogóle by ich nie zauważyli biorąc pod uwagę, że były totalnie przykryte przez inne, dla nich totalnie nie wartościowe bzdety.
- Ależ oczywiście. - pokiwał głową i założył na powrót rękawice.
Doświadczenie nauczyło go, że jeżeli nie masz przy sobie łamacza klątw, który sprawdziłby czy na dany przedmiot nie jest nałożona żadna klątwa, nigdy nie należy dotykać takich rzeczy gołymi rękami.
W końcu udało im się odkopać dwie rzeczy. Jedną z nich był srebrny medalion na długim łańcuchu ze szkarłatnym kamieniem, najprawdopodobniej diamentem w środku. Medalion był duży i ciężki, jak na taką ozdobę. Kiedy Burke wziął go do ręki i przyjrzał mu się w świetle różdżki mógł śmiało stwierdzić, że znaki w około kamienia, wyżłobione w srebrze pochodzą z piętnastego wieku z Afryki.
- To jakiś afrykański medalion, ale to w kamieniu jest zawarta silna czarna magia. Nie potrzeba do tego różdżki by to poczuć, wystarczy, że przyjrzysz się diamentowi, jakby coś tam się ruszało, pływało wręcz. - powiedział zafascynowany przez chwilę nie mogąc oderwać wzroku od świecidełka – Zbadam to dokładniej w domu. - dodał po chwili do siebie chowając znalezisko do małego, skórzanego woreczka, który miał w kieszeni płaszcza.
Po chwili przeniósł wzrok na drugi przedmiot, w którym różdżka jego towarzysza wyczuła pokłady czarnej magii. Była to, wyglądająca kompletnie nieszkodliwie, porcelanowa lalka, o białej skórze. Xavier na pierwszy rzut oka datował ją na osiemnasty wiek, a wykonana była z pewnością we Francji. Pamiętał, że podczas swojego pobytu we Francji gdy odwiedzał brata w drodze do Egiptu, widział takie lalki nie raz. Niby nieszkodliwa, ale czarodziej wyczuł w około niej jakąś niepokojącą aurę. Aż go dreszcz przeszedł. Znał się na artefaktach, spędził z nimi pół życia i wiedział, że jeśli samo przebywanie obok jednego z nich wywoływało tak nieprzyjemne uczucie, nie mogło to być nic dobrego.
- Co ty w sobie kryjesz, co? - mruknął nachylając się na lalką, a moment później prawie odskoczył w tył, kiedy zabawka obróciła nagle głowę i spojrzała na niego pustymi oczyma.
Odetchnął z ulgą dopiero kiedy nic więcej się nie wydarzyło.
- Zdecydowanie cię zbadam. - powiedział do siebie, po czym ostrożnie wziął ją do ręki i choć, nie koniecznie mu to odpowiadało wsadził ją do głębokiej kieszeni płaszcza.
W tej część korytarza nie wyczuli już żadnych pokładów magii. Czas najwyższy przejść do kolejnego. Oświetlając sobie drogę jego uwagę przykuła skórzana bransoleta. Pewnie nie zwróciłby na nią uwagi gdyby nie to, że w świetle zaczęła błyszczeć. Nachylił się nad nią i bez problemu zauważył wtedy srebrne włosie jednorożca, które było zwinnie wmontowane w skórę. Takie ozdoby były wyrabiane jedynie w Londynie w erze wiktoriańskiej, miały przynosić szczęście osobie, która ją nosiła. Szkoda byłoby ją tu zostawić więc również wsadził ją do kieszeni.
- Możemy już zajrzeć do tej drugiej części. - dogonił Cilliana – Znalazłem tam dwa ciekawe, jeden z nich jest niepokojący, ale zbadam go. Kto wie, może posiada magiczne właściwości i moc, która pozwoli nam szybciej pozbyć się przeciwnika. - odparł zerkając na swojego towarzysza.
- Dobrze, w takim razie działamy wspólnie. - pokiwał głową przystając na tą wersję planu, po czym przeszedł pierwszy przez drzwi i schodami ruszył na dół.
Jasne światło rozbłysło na końcu jego różdżki, aby rozświetlić im drogę, gdyż tutaj mugole postanowili chyba nie instalować oświetlenia. Szli obszernymi korytarzami dłuższą chwilę, jednak nic specjalnie nie przykuło jego uwagi. Dopiero po tym jak Macnair rzucił odpowiednie zaklęcie okazało się, że nieopodal nich znajdowały się przedmiot przesiąknięte czarną magią. Pewnie gdyby nie zaklęcie w ogóle by ich nie zauważyli biorąc pod uwagę, że były totalnie przykryte przez inne, dla nich totalnie nie wartościowe bzdety.
- Ależ oczywiście. - pokiwał głową i założył na powrót rękawice.
Doświadczenie nauczyło go, że jeżeli nie masz przy sobie łamacza klątw, który sprawdziłby czy na dany przedmiot nie jest nałożona żadna klątwa, nigdy nie należy dotykać takich rzeczy gołymi rękami.
W końcu udało im się odkopać dwie rzeczy. Jedną z nich był srebrny medalion na długim łańcuchu ze szkarłatnym kamieniem, najprawdopodobniej diamentem w środku. Medalion był duży i ciężki, jak na taką ozdobę. Kiedy Burke wziął go do ręki i przyjrzał mu się w świetle różdżki mógł śmiało stwierdzić, że znaki w około kamienia, wyżłobione w srebrze pochodzą z piętnastego wieku z Afryki.
- To jakiś afrykański medalion, ale to w kamieniu jest zawarta silna czarna magia. Nie potrzeba do tego różdżki by to poczuć, wystarczy, że przyjrzysz się diamentowi, jakby coś tam się ruszało, pływało wręcz. - powiedział zafascynowany przez chwilę nie mogąc oderwać wzroku od świecidełka – Zbadam to dokładniej w domu. - dodał po chwili do siebie chowając znalezisko do małego, skórzanego woreczka, który miał w kieszeni płaszcza.
Po chwili przeniósł wzrok na drugi przedmiot, w którym różdżka jego towarzysza wyczuła pokłady czarnej magii. Była to, wyglądająca kompletnie nieszkodliwie, porcelanowa lalka, o białej skórze. Xavier na pierwszy rzut oka datował ją na osiemnasty wiek, a wykonana była z pewnością we Francji. Pamiętał, że podczas swojego pobytu we Francji gdy odwiedzał brata w drodze do Egiptu, widział takie lalki nie raz. Niby nieszkodliwa, ale czarodziej wyczuł w około niej jakąś niepokojącą aurę. Aż go dreszcz przeszedł. Znał się na artefaktach, spędził z nimi pół życia i wiedział, że jeśli samo przebywanie obok jednego z nich wywoływało tak nieprzyjemne uczucie, nie mogło to być nic dobrego.
- Co ty w sobie kryjesz, co? - mruknął nachylając się na lalką, a moment później prawie odskoczył w tył, kiedy zabawka obróciła nagle głowę i spojrzała na niego pustymi oczyma.
Odetchnął z ulgą dopiero kiedy nic więcej się nie wydarzyło.
- Zdecydowanie cię zbadam. - powiedział do siebie, po czym ostrożnie wziął ją do ręki i choć, nie koniecznie mu to odpowiadało wsadził ją do głębokiej kieszeni płaszcza.
W tej część korytarza nie wyczuli już żadnych pokładów magii. Czas najwyższy przejść do kolejnego. Oświetlając sobie drogę jego uwagę przykuła skórzana bransoleta. Pewnie nie zwróciłby na nią uwagi gdyby nie to, że w świetle zaczęła błyszczeć. Nachylił się nad nią i bez problemu zauważył wtedy srebrne włosie jednorożca, które było zwinnie wmontowane w skórę. Takie ozdoby były wyrabiane jedynie w Londynie w erze wiktoriańskiej, miały przynosić szczęście osobie, która ją nosiła. Szkoda byłoby ją tu zostawić więc również wsadził ją do kieszeni.
- Możemy już zajrzeć do tej drugiej części. - dogonił Cilliana – Znalazłem tam dwa ciekawe, jeden z nich jest niepokojący, ale zbadam go. Kto wie, może posiada magiczne właściwości i moc, która pozwoli nam szybciej pozbyć się przeciwnika. - odparł zerkając na swojego towarzysza.
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej
Rycerze Walpurgii
Nie przeszkadzał Xavierowi, kiedy ten przyglądał się przedmiotom, obchodząc się z nimi ostrożnie. Sam nawet nie próbował się zbliżyć, świadom braku większej wiedzy, ale również nieprzyjemnych konsekwencji. Mniejsza część kompleksu korytarzy, nie kryła w sobie nic ciekawszego, przejrzał parę najbliższych tuneli. Kryły się w nim przedmioty bez wątpienia należące do czarodziejów, ale nie mające dla Nich większej wartości. Nie dziwił się, że przemytnicy i złodzieje interesowali tym miejscem, dużą część przedmiotów można było sprzedać z dobrym zyskiem, ale nie kryły w sobie niczego ponad zwyczajną materialną wartość. Przyjrzał się paru księgom, które leżały na długim stole, owinięte w materiał. Wilgoć im tutaj nie groziła, ale czas i wystawienie na powietrze robiły swoje. Odsłonił je, by przyjrzeć się okładkom, ciekaw czym były. Oczywiste było, że były stare, skoro znajdowały się w muzeum, ale miał wrażenie, że skóra w którą były oprawione, wcale nie była zwierzęca. Usłyszał kroki towarzysza za sobą.- Może Cię to zainteresuje.- rzucił, odkładając książkę na blat.- Z tego, co wiem, w takiej oprawie nie spotyka się niczego, co przeznaczone jest dla zwykłego entuzjasty literatury.- dodał, po czym parsknął cicho. Rzeczy, które się tu znajdowały i tak miały zmienić właścicieli, więc nikt nie miał zauważyć zniknięcia czegoś tego pokroju. Dopiero wtedy obejrzał się przez ramię na Burke, który stał kawałek od niego. Odwrócił w jego kierunku, zaczekał chwilę, nim odezwał się znów.
- Więc chodźmy tam.- mruknął tylko. Kolejny raz musieli polegać na zabranym planie, kiedy ciemne korytarze rozświetlone jedynie przez lumos, wyglądały identycznie. W myślach pogratulował sobie przezorności i zdjęcia tamtego planu ze ściany. Nie miał problemu z ciemnością czy małymi przestrzeniami, ale im dłużej tu był, tym bardziej towarzyszył mu dziwny niepokój.
Przystanął, dopiero kiedy byli mniej więcej pośrodku większej części.
- Możemy sprawdzić jeszcze te dwa korytarze.- wskazał na planie, sąsiadujące korytarze. Układ jednego go zainteresował, dlatego chciał tam zajrzeć. Nie mniej był coraz bardziej pewny, że planowane zrównanie z ziemią muzeum będzie musiało poczekać. Mieli już pewność, że w środku znajdowało się to o czym mówiły powtarzane przez przemytników i drobnych złodziei informacje. Nie wątpił za to, że miejsce wymagało więcej czasu i kogoś jeszcze kto się znał na tym samym co Xavier. Mimo że Burke działał sprawnie, sam mógł jedynie obserwować, a to zahaczało o stratę czasu, którego nie mieli wiele zanim zacznie świtać. Kiedy dotarli do przejścia o które mu chodziło, zatrzymał się znów.
- Tutaj musimy się rozdzielić, sprawdź tamten.- skinięciem wskazał ten o który mu chodziło. Podał złożony plan mężczyźnie, tak na wszelki wypadek. Sam po chwili zniknął w tunelu, który go zaciekawił. Rozglądał się, unosząc różdżkę na tyle, aby oświetlić, jak największą część. Mrok krył w sobie jeszcze więcej rzeczy, chociaż jego uwagę przykuło coś czego nie spodziewał się. Zdobiony mebel, a raczej dwa identyczne. Był zaskoczony, że nawet szafka zniknięć mogła się tutaj znaleźć, nieużytkowana, zapomniana i bezużyteczna dla mugoli, którzy nie wiedzieli, co mają. Nie sprawdzał czy ma rację, szukając nadal czegoś innego. Przykucnął przy niepozornie wyglądającym kartonie, przyświecił sobie, by przeczytać jego opis. Otworzył, przeglądając szybko zawartość. Akta czy raczej kartoteki, spis obserwacji i wniosków. Typowo medyczny bełkot. Przeklną pod nosem, rozglądając się jeszcze za tym, czego miał nadzieję, nie zastanie tutaj. Nigdzie w pobliżu nie widział jednak żadnych słojów z podejrzaną zawartością, ale zobaczył więcej kartonów. Podrapał się po policzku, by zaraz dźwignąć na nogi i zabrać ze sobą karton. Odstawił go na podłogę, gdy wracając tą samą trasą trafił na Burke.- Znalazłeś coś jeszcze? – spytał ciekaw. Chwilę czekał na odpowiedź nim odezwał się znów.- Można wrócić tu raz jeszcze z kimś, kto będzie w stanie pomóc ci znaleźć więcej artefaktów. Wiadomo, że tu są, wiec trzeba odnaleźć wszystko...- mruknął i lekko wzruszył ramionami, dając mu tak naprawdę wybór.- W tamtym korytarzu widziałem coś, co wyglądało jak para szafek zniknięć i to...- wskazał na karton, ale nie wyjaśniał więcej o zawartości.
- Trzeba zabezpieczyć to miejsce, spróbuję nałożyć Repello Mugoletum. Powinno udać się ukryć cały budynek przed mugolami, żeby nie mogli wrócić do środka.- wyjaśnił, ale mimo że przedstawiał swoje zdanie, wyraźnie oczekiwał opinii towarzysza. Zwykł podejmować decyzję, lecz w chwilach, kiedy działał na własny rachunek, a nie ramię w ramię z innym rycerzem.- No i wypada pozbyć się tej dwójki na górze.- dodał, kiedy wychodzili z piwnicy. Zostawił chwilowo tę zabawę Xavierowi, samemu wychodząc znów tylnym wejściem na dwór, by obejść budynek. Dopiero stając od frontu, skierował judaszowiec na budynek i zajął się nakładaniem zabezpieczenia Repello Mugoletum, licząc na taki efekt, jakiego się spodziewał. To nie było trudne, ale poświęcił kolejnym ruchom, powolnemu kierowaniu różdżką więcej czasu i dokładności niż zwykle. Miejsce miało stać się niewidoczne dla tych, którzy winni byli tego, co kryły w sobie podziemia muzeum.
- Więc chodźmy tam.- mruknął tylko. Kolejny raz musieli polegać na zabranym planie, kiedy ciemne korytarze rozświetlone jedynie przez lumos, wyglądały identycznie. W myślach pogratulował sobie przezorności i zdjęcia tamtego planu ze ściany. Nie miał problemu z ciemnością czy małymi przestrzeniami, ale im dłużej tu był, tym bardziej towarzyszył mu dziwny niepokój.
Przystanął, dopiero kiedy byli mniej więcej pośrodku większej części.
- Możemy sprawdzić jeszcze te dwa korytarze.- wskazał na planie, sąsiadujące korytarze. Układ jednego go zainteresował, dlatego chciał tam zajrzeć. Nie mniej był coraz bardziej pewny, że planowane zrównanie z ziemią muzeum będzie musiało poczekać. Mieli już pewność, że w środku znajdowało się to o czym mówiły powtarzane przez przemytników i drobnych złodziei informacje. Nie wątpił za to, że miejsce wymagało więcej czasu i kogoś jeszcze kto się znał na tym samym co Xavier. Mimo że Burke działał sprawnie, sam mógł jedynie obserwować, a to zahaczało o stratę czasu, którego nie mieli wiele zanim zacznie świtać. Kiedy dotarli do przejścia o które mu chodziło, zatrzymał się znów.
- Tutaj musimy się rozdzielić, sprawdź tamten.- skinięciem wskazał ten o który mu chodziło. Podał złożony plan mężczyźnie, tak na wszelki wypadek. Sam po chwili zniknął w tunelu, który go zaciekawił. Rozglądał się, unosząc różdżkę na tyle, aby oświetlić, jak największą część. Mrok krył w sobie jeszcze więcej rzeczy, chociaż jego uwagę przykuło coś czego nie spodziewał się. Zdobiony mebel, a raczej dwa identyczne. Był zaskoczony, że nawet szafka zniknięć mogła się tutaj znaleźć, nieużytkowana, zapomniana i bezużyteczna dla mugoli, którzy nie wiedzieli, co mają. Nie sprawdzał czy ma rację, szukając nadal czegoś innego. Przykucnął przy niepozornie wyglądającym kartonie, przyświecił sobie, by przeczytać jego opis. Otworzył, przeglądając szybko zawartość. Akta czy raczej kartoteki, spis obserwacji i wniosków. Typowo medyczny bełkot. Przeklną pod nosem, rozglądając się jeszcze za tym, czego miał nadzieję, nie zastanie tutaj. Nigdzie w pobliżu nie widział jednak żadnych słojów z podejrzaną zawartością, ale zobaczył więcej kartonów. Podrapał się po policzku, by zaraz dźwignąć na nogi i zabrać ze sobą karton. Odstawił go na podłogę, gdy wracając tą samą trasą trafił na Burke.- Znalazłeś coś jeszcze? – spytał ciekaw. Chwilę czekał na odpowiedź nim odezwał się znów.- Można wrócić tu raz jeszcze z kimś, kto będzie w stanie pomóc ci znaleźć więcej artefaktów. Wiadomo, że tu są, wiec trzeba odnaleźć wszystko...- mruknął i lekko wzruszył ramionami, dając mu tak naprawdę wybór.- W tamtym korytarzu widziałem coś, co wyglądało jak para szafek zniknięć i to...- wskazał na karton, ale nie wyjaśniał więcej o zawartości.
- Trzeba zabezpieczyć to miejsce, spróbuję nałożyć Repello Mugoletum. Powinno udać się ukryć cały budynek przed mugolami, żeby nie mogli wrócić do środka.- wyjaśnił, ale mimo że przedstawiał swoje zdanie, wyraźnie oczekiwał opinii towarzysza. Zwykł podejmować decyzję, lecz w chwilach, kiedy działał na własny rachunek, a nie ramię w ramię z innym rycerzem.- No i wypada pozbyć się tej dwójki na górze.- dodał, kiedy wychodzili z piwnicy. Zostawił chwilowo tę zabawę Xavierowi, samemu wychodząc znów tylnym wejściem na dwór, by obejść budynek. Dopiero stając od frontu, skierował judaszowiec na budynek i zajął się nakładaniem zabezpieczenia Repello Mugoletum, licząc na taki efekt, jakiego się spodziewał. To nie było trudne, ale poświęcił kolejnym ruchom, powolnemu kierowaniu różdżką więcej czasu i dokładności niż zwykle. Miejsce miało stać się niewidoczne dla tych, którzy winni byli tego, co kryły w sobie podziemia muzeum.
W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Spodziewał się, że w tym miejscu znajdą dużo różnych rzeczy, ale nie przewidywał, że będzie ich aż tyle. Może nie wszystkie należały one do świata czarodziejów, ale było ich tutaj naprawdę dużo. Zastanawiał się skąd ci wszyscy mugole wzięli te przedmioty. Co prawda większość z nich totalnie nie była dla nich przydatna, jego interesowały tylko czarnomagiczne artefakty. Wcześniej znaleziona bransoletka nie miała w sobie nic z czarnej magii, ale zawsze dobrze było mieć coś co przynosiło szczęście. Z resztą nie chciał by ktoś to ukradł, a z pewnością wielu złodziei i handlarzy z przyjemnością położyłoby łapska na tych wszystkich rzeczach więc nawet jeśli nie były im do niczego potrzebne, to warto było je w jakiś sposób ochronić przed trafieniem w ręce osób, które w żaden sposób nie będą potrafiły docenić ich wartości.
Słysząc słowa Cillina spojrzał na księgę, którą wskazał. Uniósł lekko brew ku górze delikatnie biorąc ją do rąk. Obejrzał ją dokładnie i otworzył na moment by spojrzeć co zawiera.
- Tak, zdecydowanie nie jest to zwykła skóra. - pokiwał głową, po czym w kupce jakiś rzeczy znalazł torbę na ramię.
Wsadził do niej wszystkie dotychczasowe znaleziska, łącznie z księgą. Warto było jej się przyjrzeć. Cillian miał racje, w taką skórę nie oprawiało się byle czego.
Zgodził się skinieniem głowy na rozdzielenie się i osobno przeszukanie dwóch ostatnich korytarzy. Uniósł swoją różdżkę trochę wyżej by oświetlić sobie drogę. W tym korytarzu również znajdowało się wiele przedmiotów pochodzących od czarodziejów. Znalazł nawet kawałek magicznego japońskiego pergaminu, który po wpisaniu nań życzenia bliskiej osoby i powieszeniu go na bambusowym drzewku przy jednej i tylko tej świątyni w Japonii, spełniał to życzenie. Wątpił jednak aby ktokolwiek w tych czasach planował wyjeżdżać do Japonii, dlatego pozostawił to tam gdzie znalazł. Mugole z pewnością nigdy nie doszliby do tego wniosku co on nie znając historii i kultury, a przede wszystkim nie znając się na magii.
Uwagę Burke’a jednak przykuł złoty skarabeusz zamknięty w szklanej gablocie. Podszedł do podestu, na którym stała gablota i przeczytał dokładnie inskrypcję na szkle. „Skarabeusz znaleziony w grobowcu wyznawców Seth’a”. Xavier uniósł brew ku górze lekko zaskoczony. Jako znawca historii Egiptu był zdziwiony że taki artefakt był chowany w piwnicy. Dopiero po chwili zauważył przyklejoną karteczkę „Pod żadnym pozorem nie otwierać skarabeusza.”. Mimowolnie uśmiechnął się prześmiewczo pod nosem. No tak, tyko mugole mogli być na tyle głupi by otwierać starożytne artefakty, wiedząc gdzie zostały znalezione i doskonale zdając sobie sprawę, że Seth był bogiem bardzo demonizowanym w mitologii egipskiej. Nie miał zamiaru go teraz otwierać, ale wiedział, że z pewnością musi go zbadać. Dlatego też powoli otworzył gablotkę, a skarabeusza, nadal w rękawiczkach, wsadził sobie do kieszeni.
Nic więcej nie przykuło jednak jego uwagi, więc zawrócił by spotkać się z Macnairem na rozwidleniu. Słysząc jego słowa spojrzał a trzymany przez niego karton. Nie pytał jednak co się w nim znajduje.
- Kilka nic nie wartych pierdół i jednego ciekawego, wartego zbadania skarabeusza. - odparł na pytanie towarzysza – Jednak to miejsce i ilość rzeczy się w nim znajdujących jest zbyt duża, by je w jedną noc przeszukać. Dobrze myślisz aby zabezpieczyć to przed mugolami. Z chęcią jeszcze raz bym się tu wybrał i przeszukał dokładniej te korytarze. - odparł spokojnie poprawiając sobie torbę na ramieniu. - Dobrze ja się pozbędę tych na górze, z przyjemnością powiedziałbym nawet. - powiedział z uśmiechem kiwając głową, po czym oboje wyszli z podziemi muzeum.
Wrócili do tylnych drzwi, którymi dostali się do środka. Xavier zatrzymał się przy dwóch mugolach. Miał zamiar się ich pozbyć, nie było sensu zostawia światków.
- Gladium. - mruknął kierując różdżkę w kierunku pierwszego strażnika.
Niestety z jego różdżki nic się nie wydobyło, ale za to od razu poczuł skutki uboczne używania czarnej magii. Najpierw tępy ból w głowie, a po chwili poleciała mu stróżka krwi z nosa, którą raz dwa otarł wierzchem rękawiczki. Mruknął niezadowolony, że zaklęcie mu nie wyszło.
- Lancea. - wypowiedział kolejne zaklęcie, a tym razem magia mu sprzyjała i duża włócznia przebiła wcześniej spętanego łańcuchami strażnika.
Burke uśmiechnął się pod nosem wiedząc, że teraz mugol się po prostu wykrwawi. Przeniósł wzrok na strażnika, który nadal leżał pod wpływem zaklęcia Cilliana. Na nim również wypróbował Gladium, jednak ponownie magia go zawiodła. Nie poddawał się jednak i szybko odnalazł w głowie kolejne zaklęcie.
- Sangelio. - wypowiedział i uśmiechnął się pod nosem widząc jak mugolowi zaczyna obfici lecieć krew z nosa, a że nie mógł się ruszać to była kwestia czasu by on też się wykrwawił.
Więcej już tutaj nie miał do roboty. Zadowolony, ale też lekko zmęczony, bo jednak każde użycie magii sprawiało się trochę się męczył, wyszedł z budynku i dołączył do Cilliana.
- Możemy wracać. Mugole unieszkodliwieni. - poinformował swojego towarzysza – Mieliśmy dzisiaj zdecydowanie udany wieczór. - dodał lekko rozbawiony.
Czekało go dużo pracy nad znalezionymi artefaktami, ale był na nią gotowy.
EM 40/50
dorzucam na obrażenia z k10 2k6
ztx2
Słysząc słowa Cillina spojrzał na księgę, którą wskazał. Uniósł lekko brew ku górze delikatnie biorąc ją do rąk. Obejrzał ją dokładnie i otworzył na moment by spojrzeć co zawiera.
- Tak, zdecydowanie nie jest to zwykła skóra. - pokiwał głową, po czym w kupce jakiś rzeczy znalazł torbę na ramię.
Wsadził do niej wszystkie dotychczasowe znaleziska, łącznie z księgą. Warto było jej się przyjrzeć. Cillian miał racje, w taką skórę nie oprawiało się byle czego.
Zgodził się skinieniem głowy na rozdzielenie się i osobno przeszukanie dwóch ostatnich korytarzy. Uniósł swoją różdżkę trochę wyżej by oświetlić sobie drogę. W tym korytarzu również znajdowało się wiele przedmiotów pochodzących od czarodziejów. Znalazł nawet kawałek magicznego japońskiego pergaminu, który po wpisaniu nań życzenia bliskiej osoby i powieszeniu go na bambusowym drzewku przy jednej i tylko tej świątyni w Japonii, spełniał to życzenie. Wątpił jednak aby ktokolwiek w tych czasach planował wyjeżdżać do Japonii, dlatego pozostawił to tam gdzie znalazł. Mugole z pewnością nigdy nie doszliby do tego wniosku co on nie znając historii i kultury, a przede wszystkim nie znając się na magii.
Uwagę Burke’a jednak przykuł złoty skarabeusz zamknięty w szklanej gablocie. Podszedł do podestu, na którym stała gablota i przeczytał dokładnie inskrypcję na szkle. „Skarabeusz znaleziony w grobowcu wyznawców Seth’a”. Xavier uniósł brew ku górze lekko zaskoczony. Jako znawca historii Egiptu był zdziwiony że taki artefakt był chowany w piwnicy. Dopiero po chwili zauważył przyklejoną karteczkę „Pod żadnym pozorem nie otwierać skarabeusza.”. Mimowolnie uśmiechnął się prześmiewczo pod nosem. No tak, tyko mugole mogli być na tyle głupi by otwierać starożytne artefakty, wiedząc gdzie zostały znalezione i doskonale zdając sobie sprawę, że Seth był bogiem bardzo demonizowanym w mitologii egipskiej. Nie miał zamiaru go teraz otwierać, ale wiedział, że z pewnością musi go zbadać. Dlatego też powoli otworzył gablotkę, a skarabeusza, nadal w rękawiczkach, wsadził sobie do kieszeni.
Nic więcej nie przykuło jednak jego uwagi, więc zawrócił by spotkać się z Macnairem na rozwidleniu. Słysząc jego słowa spojrzał a trzymany przez niego karton. Nie pytał jednak co się w nim znajduje.
- Kilka nic nie wartych pierdół i jednego ciekawego, wartego zbadania skarabeusza. - odparł na pytanie towarzysza – Jednak to miejsce i ilość rzeczy się w nim znajdujących jest zbyt duża, by je w jedną noc przeszukać. Dobrze myślisz aby zabezpieczyć to przed mugolami. Z chęcią jeszcze raz bym się tu wybrał i przeszukał dokładniej te korytarze. - odparł spokojnie poprawiając sobie torbę na ramieniu. - Dobrze ja się pozbędę tych na górze, z przyjemnością powiedziałbym nawet. - powiedział z uśmiechem kiwając głową, po czym oboje wyszli z podziemi muzeum.
Wrócili do tylnych drzwi, którymi dostali się do środka. Xavier zatrzymał się przy dwóch mugolach. Miał zamiar się ich pozbyć, nie było sensu zostawia światków.
- Gladium. - mruknął kierując różdżkę w kierunku pierwszego strażnika.
Niestety z jego różdżki nic się nie wydobyło, ale za to od razu poczuł skutki uboczne używania czarnej magii. Najpierw tępy ból w głowie, a po chwili poleciała mu stróżka krwi z nosa, którą raz dwa otarł wierzchem rękawiczki. Mruknął niezadowolony, że zaklęcie mu nie wyszło.
- Lancea. - wypowiedział kolejne zaklęcie, a tym razem magia mu sprzyjała i duża włócznia przebiła wcześniej spętanego łańcuchami strażnika.
Burke uśmiechnął się pod nosem wiedząc, że teraz mugol się po prostu wykrwawi. Przeniósł wzrok na strażnika, który nadal leżał pod wpływem zaklęcia Cilliana. Na nim również wypróbował Gladium, jednak ponownie magia go zawiodła. Nie poddawał się jednak i szybko odnalazł w głowie kolejne zaklęcie.
- Sangelio. - wypowiedział i uśmiechnął się pod nosem widząc jak mugolowi zaczyna obfici lecieć krew z nosa, a że nie mógł się ruszać to była kwestia czasu by on też się wykrwawił.
Więcej już tutaj nie miał do roboty. Zadowolony, ale też lekko zmęczony, bo jednak każde użycie magii sprawiało się trochę się męczył, wyszedł z budynku i dołączył do Cilliana.
- Możemy wracać. Mugole unieszkodliwieni. - poinformował swojego towarzysza – Mieliśmy dzisiaj zdecydowanie udany wieczór. - dodał lekko rozbawiony.
Czekało go dużo pracy nad znalezionymi artefaktami, ale był na nią gotowy.
EM 40/50
dorzucam na obrażenia z k10 2k6
ztx2
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej
Rycerze Walpurgii
The member 'Xavier Burke' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 2, 5
'k6' : 2, 5
Cillian i Xavier, pod osłoną nocy dostali się do mugolskiego muzeum, w którym znajdowało się wiele cennych dla magicznego świata przedmiotów — zupełnie bezwartościowych dla mugoli, niebezpiecznych, niezrozumiałych. Czarodziej pokroju Xaviera potrafił jednak docenić nie tylko piękno, ale i wartość artefaktów, a te, po odebraniu ich mugolom mogły zasilić najpopularniejszy w Londynie sklep. Alarm tego dnia w muzeum nie został załączony przez nieuwagę ochrony. Po znalezieniu ofiar, których nie udało się uratować i zorientowaniu o brakujących eksponatach, mugolskie media i służby stanęły na głowie, by odzyskać skradzione przedmioty, nadając im sztucznie wartości i obarczając złem tego świata bezwzględnych czarodziejów. Informacja ta, podburzyła mugoli, jednocześnie zaimponowała czarodziejom ukrywającym się w Suffolk.
Mg nie kontynuuje wątku
Strona 1 z 2 • 1, 2
Muzeum Ipswich
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Suffolk