Aktualizacja postaci
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Aktualizacja postaci
Biegłości
Krew, genetyka, umiejętność
W związku z ostatnim ogłoszeniem gracze zobowiązani są do aktualizacji swoich postaci. Limity związane z genetyką, umiejętnością lub krwią należy podsumować postem z postaci, której one dotyczą (lub z wszystkich takich postaci osobno). Wszelkie wyrównania z tego tematu mogą zostać wykonane na kredyt.
Postaci należy zgłosić do końca września.
Za co? | ||
Animagia | ||
Genetyka: jasnowidz, półwila, zwierzęcousty | ||
Genetyka: metamorfomag | ||
Magia bezróżdżkowa | ||
Legilimencja | ||
Limit (brakujący - umiejętności) |
- Kod:
[b]Wytrzymałość fizyczna[/b]: posiadany poziom biegłości wytrzymałości fizycznej postaci, punkty biegłości zostaną przerzucone do reszty
[b]Wytrzymałość psychiczna[/b]: docelowy poziom biegłości wytrzymałości psychicznej wraz z uzasadnieniem, jeżeli postać chce ją dobrać do postaci, można w tym celu obniżyć inne posiadane biegłości (za przekonującym uzasadnieniem).
- Kod:
[b]Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów[/b]:
[b]Komentarz[/b]: Jeżeli rozliczana postać w związku z wykorzystaniem zbyt wielu limitów musi go dokupić, należy wskazać to w tym miejscu wraz ze wskazaniem konta, z której cena ma zostać odliczona. Jeżeli cena umiejętności lub genetyki uległa zmianie, należy zgłosić w tym miejscu konieczność wyrównania konta PD. Postać może odrzucić dowolną genetykę lub umiejetność i dokonać zmian w karcie, otrzyma wówczas zwrot wydanych PD.
Wytrzymałość fizyczna: I poziom (2PB)
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Isaiah Greengrass
Zawód : alchemik, lord, twórca malarskich barwników
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Znam nuty przekleństw, na wylot prawdę
aż urwie świt nas, każda z gwiazd zgaśnie.
W dłoniach rwę świat nasz tak bez pamięci
za wszystko co ból wziął na zawsze.
aż urwie świt nas, każda z gwiazd zgaśnie.
W dłoniach rwę świat nasz tak bez pamięci
za wszystko co ból wziął na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
- Tatiana Dolohov (czysta ze skazą, umiejętność oklumencji)
- Anne Beddow (krew mugolska)
- Astoria Lestrange (arystokratka)
Komentarz: wykorzystuję 2/2 limity.
Wytrzymałość fizyczna: II (5pb)
Wytrzymałość psychiczna: -
+
- Tatiana Dolohov (czysta ze skazą, umiejętność oklumencji)
- Anne Beddow (krew mugolska)
- Astoria Lestrange (arystokratka)
Komentarz: wykorzystuję 2/2 limity.
Wytrzymałość fizyczna: II (5pb)
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Jayden Vane: oklumenta, krew czysta
Riordan Selwyn: szlachcic
Lyall Lupin: - półkrwi
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: IV (20 PB)
Wytrzymałość psychiczna: II (10 PB)
lyall od ponad 11 lat pracuje w zawodzie brygadzisty. praca ta nie jest dla osób o niestałej gospodarce emocjonalnej, wymaga silnej kontroli nad sobą oraz odgrodzenia uczuć, sympatii czy odruchów czysto ludzkich w kierunku wilkołaków. równocześnie odpowiedzialność psychiczna — o ile zostałaby dopuszczona — oraz poczucie winy uniemożliwiłoby dalszą pracę w tym zawodzie. mimo to lupin wciąż się tym zajmuje. doprowadzenie do głosu sumienia oznaczałoby źle wykonywaną pracę, a nic podobnego nie ma miejsca. nie można mu odmówić zaangażowania czy braku doświadczenia (wątki z nią związane). nie poddał się pomimo śmierci mentora, morderstwa przez niego samego (w wyniku wypadku) narzeczonej oraz morderstwa siostry. tropił przez 3 lata wilkołaka związanego z tragedią swojej przyszłego żony, a w drugiej połowie 57' roku go dorwał i zakończył jego życie bez większego zawahania, o czym wspominam tu i tu. wciąż też wykonuje swoją profesję. jeśli chodzi o odporność na ból, lyall 2 lata spędził praktycznie w dziczy, tropiąc wilkołaka, ostatnio nie było go pół roku blisko cywilizacji (od sierpnia do grudnia) i radził sobie w trudnych warunkach z daleka od ludzkich siedlisk. uprawia boks, co odgrywałam chociażby na walkach w porcie (1, 2 3 4 5), a o przyzwyczajaniu do bólu wspominam np. tu. lupin równocześnie posiada osobowość dyssocjalną, co ujawnia się w nim jako deficyt lęku, brak empatii i brak przywiązania do moralności. ostatnio podłożył ogień pod stosy z mugolami i nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia tu. podczas tej samej nocy zajmował się także bezpieczeństwem eventu, ale nie czuł większej presji z tym związanej — pozostawał jednak czujny i nie dał się rozproszyć. jego brak empatii w stosunku do innych ludzi ujawnia się w każdym wątku, dlatego nie będę ich linkować, ale raczej nikt go nie lubi i z wzajemnością. przy spotkaniach z dawnymi przyjaciółmi (vincent, vincent, jackie) i rodziną (luna, effie, znów luna) nie wykazuje się specjalnym przywiązaniem emocjonalnym czy martwieniem się o ich dobro w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. nie miał też problemu z wydaniem michaela tonksa tu. raczej można nazwać jego doświadczenia jako niecodzienne, traumy zostały za nim, jako że już się z nimi pogodził i ze swoją własną naturą. jest pozbawiony złudzeń, a praca oraz styl życia na pewno zahartowały go silniej niż przeciętnego człowieka na warunki takie jak chociażby ból czy brak skupienia w chwilach stresogennych.
+
Jayden Vane: oklumenta, krew czysta
Riordan Selwyn: szlachcic
Lyall Lupin: - półkrwi
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: IV (20 PB)
Wytrzymałość psychiczna: II (10 PB)
lyall od ponad 11 lat pracuje w zawodzie brygadzisty. praca ta nie jest dla osób o niestałej gospodarce emocjonalnej, wymaga silnej kontroli nad sobą oraz odgrodzenia uczuć, sympatii czy odruchów czysto ludzkich w kierunku wilkołaków. równocześnie odpowiedzialność psychiczna — o ile zostałaby dopuszczona — oraz poczucie winy uniemożliwiłoby dalszą pracę w tym zawodzie. mimo to lupin wciąż się tym zajmuje. doprowadzenie do głosu sumienia oznaczałoby źle wykonywaną pracę, a nic podobnego nie ma miejsca. nie można mu odmówić zaangażowania czy braku doświadczenia (wątki z nią związane). nie poddał się pomimo śmierci mentora, morderstwa przez niego samego (w wyniku wypadku) narzeczonej oraz morderstwa siostry. tropił przez 3 lata wilkołaka związanego z tragedią swojej przyszłego żony, a w drugiej połowie 57' roku go dorwał i zakończył jego życie bez większego zawahania, o czym wspominam tu i tu. wciąż też wykonuje swoją profesję. jeśli chodzi o odporność na ból, lyall 2 lata spędził praktycznie w dziczy, tropiąc wilkołaka, ostatnio nie było go pół roku blisko cywilizacji (od sierpnia do grudnia) i radził sobie w trudnych warunkach z daleka od ludzkich siedlisk. uprawia boks, co odgrywałam chociażby na walkach w porcie (1, 2 3 4 5), a o przyzwyczajaniu do bólu wspominam np. tu. lupin równocześnie posiada osobowość dyssocjalną, co ujawnia się w nim jako deficyt lęku, brak empatii i brak przywiązania do moralności. ostatnio podłożył ogień pod stosy z mugolami i nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia tu. podczas tej samej nocy zajmował się także bezpieczeństwem eventu, ale nie czuł większej presji z tym związanej — pozostawał jednak czujny i nie dał się rozproszyć. jego brak empatii w stosunku do innych ludzi ujawnia się w każdym wątku, dlatego nie będę ich linkować, ale raczej nikt go nie lubi i z wzajemnością. przy spotkaniach z dawnymi przyjaciółmi (vincent, vincent, jackie) i rodziną (luna, effie, znów luna) nie wykazuje się specjalnym przywiązaniem emocjonalnym czy martwieniem się o ich dobro w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. nie miał też problemu z wydaniem michaela tonksa tu. raczej można nazwać jego doświadczenia jako niecodzienne, traumy zostały za nim, jako że już się z nimi pogodził i ze swoją własną naturą. jest pozbawiony złudzeń, a praca oraz styl życia na pewno zahartowały go silniej niż przeciętnego człowieka na warunki takie jak chociażby ból czy brak skupienia w chwilach stresogennych.
+
i’ll tell you a secret. the really bad monsters never look like monsters.
ALL DARK, ALL BLOODY,
MY HEART.
MY HEART.
Lyall Lupin
Zawód : Brygadzista
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Way deep down
Leaving me in a run around
Wanna care but
I don’t do Whats right
I won’t Wanna be found
Lettin loose the inner animal
Leaving me in a run around
Wanna care but
I don’t do Whats right
I won’t Wanna be found
Lettin loose the inner animal
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wytrzymałość fizyczna: I (2PB)
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Ollie Marlowe
Zawód : uzdrowiciel i magipsychiatra w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Michael Tonks, mugolak, wilkołak, wykorzystuje limit 1/2
Steffen Cattermole - półkrwi, animag, wykorzystuje limit 2/2
Daniel Wroński - krew czysta ze skazą
Cornelius Sallow - krew czysta ze skazą, legilimenta, wykorzystuje kupiony limit umiejętności (w poście Daniela linkuję również kupiony limit krwi czystej ze skazą)
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: III (10 PB)
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB z reszty za fizyczną).
Poniższe uzasadnienie argumentuje zarazem głównie cechy typowe dla poziomu II, Michael jako auror potrafi skupić się w ekstremalnych warunkach i przeżył dużo więcej niezwykłych wydarzeń i poważniejszych traum niż przeciętny czarodziej - pracuje nad nimi na terapii z Ronją Fancourt i staram się o poziom I bo nie przepracował traum stuprocentowo, ale jeśli uzasadnienie postępów na chwilę obecną jest adekwatne to chętnie kupię poziom II (10 PB z reszty)
Uzasadnienie:
Gdyby ta biegłość istniała gdy pisałam kartę postaci, Michael miałby zapewne poziom II, jako doświadczony auror po wymagającym kursie, wielu latach wymagającej kariery zawodowej i stykania się ze zbrodniami, czarną magią i nietolerancją wobec mugolaków. Uprzedzenia dzielnie ignorował w imię robienia kariery zawodowej. Jeszcze w dzieciństwie, jako mugolak w Hogwarcie, wykazywał się sporym samozaparciem, był też zdolny poświęcić własną pasję i miejsce w drużynie Quidditcha w imię wyższego celu przygotowania się do owutemów i kursu aurorskiego. Do pracy powrócił po przepracowaniu poważnej traumy. Tonks uważał ugryzienie przez wilkołaka oraz śmierć swoich kompanów z pracy za osobistą porażkę, ale obiektywnie rzecz biorąc było trudnym do przewidzenia wypadkiem (rozbrojony wilkołak, nieznany służbom i niezarejestrowany, przemienił się pod wpływem emocji w bezksiężycową noc), a pod koniec tej karty tarota wspominam, że nawet pomimo bólu Mike był w stanie sięgnąć po magię i zabić wilkołaka by spróbować ochronić swoich kompanów. W narracji oraz w relacji z Ronją wspominam, ze Michael chodził po wypadku na terapię do magipsychiatry i zakładam, że przyjęto go z powrotem do pracy gdy uznano, że jest w dobrej kondycji psychicznej. Choć Tonks miał niezaprzeczalne problemy z akceptacją likantropii, to przestrzegał warunków rejestracji, co miesiąc znosił łańcuchy i ból, a w pracy odsuwał na bok emocje, skupiał się na celu i radził sobie dobrze - otrzymał nawet fabularny awans na starszego aurora. Dla porównania stanu Mike'a przed nowszymi fabularnymi traumami: jeden z pierwszych wątków
(tu ciąg dalszy) (nieścisłości proszę wybaczyć autorce jako początkującemu morsowi, bo to mój pierwszy prackowy) pokazuje jak Michael bez wahania ratuje nieznajomą czarownicę przed czarnoksiężnikiem, zachowuje spokój w obliczu anomalii i nie rezygnuje z przesłuchania świadka, choć zachowuje wyrozumiałe podejście do ofiary.
Od tamtego wątku Tonks bardzo się zmienił, przeżył nowe traumy i nabawił problemów z psychiką, stąd wnioskuję o poziom I wytrzymałości psychicznej. Zarazem, wszystkie te traumy wynikały z niezależnych od postaci wydarzeń fabularnych (i Mike w miarę możliwości zawsze starał się bronić przed nimi fabularnie/mechanicznie) i sądzę, że postać bez wytrzymałości psychicznej zwyczajnie by im nie podołała lub zareagowała na nie wycofaniem się/bezczynnością/zupełnym załamaniem. Tymczasem Michael próbuje podnieść się po każdym upadku, nadal czynnie walczy po stronie Zakonu Feniksa, z pokorą i zrozumieniem przyjął degradację od Harolda i rozpoczął terapię z Ronją. Szukanie profesjonalnej pomocy miał w planach jeszcze przed rozmową z Haroldem (list do Alexa o z prośbą o stałą terapię z magipsychiatrą wysłany realnie dnia 23.03.21, Harold poruszył temat w poście z 8.04.21, początek terapii z Ronją w listopadzie, wątek z Ronją w trakcie w styczniu, linkuję posta w którym zaczynamy rozmawiać o psychice po wstępie na temat listu gończego, obydwie zakładamy że postaci spotykały się regularnie offscreen przez cały grudzień).
Pozwolę sobie przytoczyć najpoważniejsze fabularne przeżycia i traumy Michaela, nie pod kątem niezaprzeczalnej szkody na psychice postaci, ale wyjaśniając jak Tonks próbował i próbuje z nich wyjść oraz podnieść się po każdej porażce w swoim łuku fabularnym. Jest w stanie działać pomimo swoich emocji i traum, próbuje odsuwać je od siebie, a siły i motywacji często dodaje mu konieczność ochrony słabszych - dobro cudze zawsze stawia ponad własnym, ochrona innych lub dobro Zakonu to cel, do którego dąży i dla którego jest w stanie odsunąć od siebie własne emocje.
(Jeśli wątek jest długi, staram się linkować kluczowy post w wątku).
-Pod koniec marca Mike otrzymał 278 obrażeń psychicznych od czarnomagicznego Viento Somnia i trafił do św. Munga, ale niemalże od razu po wypisaniu ze szpitala poparł bunt aurorów/pracowników MM i ratował mugoli podczas Bezksiężycowej Nocy.
-W lipcu Michael oberwał Crucio, a choć mechanika ran psychicznych jeszcze nie istniała to jako gracz poważnie podeszłam do kwestii odegrania bólu wywołującego szaleństwo (nieświadomie to właśnie wtedy zagrałam pierwszy wątek, gdy Fenrir zagościł w jaźni Michaela na dłużej; do tych korzeni Tonks próbuje dojść w trwającym wątku z Ronją). Pomimo oszałamiającego bólu, Mike-Fenrir próbował jednak uratować ostatnią żywą mugolkę i odciągnąć uwagę Deirdre aby dać kobiecie czas na ucieczkę. Nie udało się, ale zdołał rzucić pole antymagiczne i ochronić przynajmniej własne życie, własną tożsamość oraz tajemnice Zakonu.
- Aresztowanie Justine, skumulowane z odczuwaną w poranek po pełni bezsilnością, zaowocowało najgorszym, najtrudniejszym i najsmutniejszym dniem w życiu Michaela. Przemiana przy Hannah to ucieleśnienie jego najgorszego lęku, ale zdołał uspokoić wilczą jaźń na tyle by wrócić do ludzkiej postaci i starał się nie okazywać przy Hannah lęku przed samotnością, pomimo rozpaczy rzeczowo streścił Kerrie co się stało i próbował ją pocieszać. Tu, pomimo emocji, jest świadom, że nie może ratować Just pochopnie i że musi poczekać na konsultacje z resztą Zakonu, podziela to rozsądne stanowisko podczas rozmowy z Alexandrem tego samego dnia; w rozmowie z Gwardzistą czeka na decyzje starszych w hierarchii Zakonu; później cały miesiąc wykazuje się cierpliwością w kwestii uwolnienia siostry (21.08- data aresztowania, 20.09- data odsieczy). Przeżycia uświadomiły mu, że pomimo oswojenia się z listem gończym Justine, i tak zareagował stresem na jej nagłe aresztowanie - świadom własnej słabości, postanowił przygotować się lepiej do kwestii listów gończych. W styczniu prężnie działa na rzecz Zakonu pomimo własnego listu gończego (jeden z zakończonych wątków o akromantuli linkuję poniżej) i kilkakrotnie godzi się w narracji z faktem, że wolałby zginąć niż dać się pojmać żywcem.
-Odsiecz Justine naraziła Michaela i resztę ekipy ratunkowej na długotrwały wpływ dementorów w Azkabanie. Jako jeden z nielicznych w ekipie ratunkowej, Michael zobaczył dodatkowo pocałunek dementora i zyskał 100 obrażeń psychicznych. Omal nie przemienił się przez to w wilkołaka, ale wytrwale pertraktował z wilczym instynktem i skutecznie się powstrzymał, odważnie stawiając czoła aspektom własnej natury, które przed wyprawą do Azkabanu wolał ignorować.
-W październiku odgrywałam skutki powyższych wydarzeń i konsekwencje Azkabanowe od MG (przemiany w wilkołaka pod wpływem emocji - sama jako gracz bym nie zdecydowałabym się na odgrywanie podobnych emocji gdyby nie konieczność konsekwencji, ponieważ podobne przemiany źle wpływają na postać, ale czterokrotnie wyrzuciłam „k1-przemień się w wilkołaka” i spróbowałam wybrnąć/uzasadnić każdą próbę przemiany, chętnie podlinkuję w razie potrzeby). Mike popełnił na początku miesiąca kilka lekkomyślnych błędów, ale ze swojej ograniczonej perspektywy wiedzy postaci przesądnie bał się że w Azkabanie obiecał wilkowi/demonowi „zabawę” (post zalinkowany wyżej) i trudno było mu odnieść się do tamtych przeżyć. Dopiero listopadowa rozmowa z Ronją (linkowana wyżej w opisie terapii) uświadomiła mu racjonalne istnienie drugiej jaźni i od tamtej pory Mike podchodzi do Fenrira wyrozumialej; od listopada (po ustaniu efektów ubocznych Azkabanu) próbuje dojść do siebie, dojrzalej podchodzi do kwestii własnego stanu psychicznego, uczy się żyć z wilczymi instynktami i nie traktuje ich już jako coś demonicznego (jak w Azkabanie/w październiku), a jako część siebie, możliwą do okiełznania.
-Choć traumę Azkabanu przelotnie odreagował używkami to obiecał Reggiemu że nigdy więcej po nie nie sięgnie, od jesieni raczej nie pije też alkoholu (jedyną wylosowaną ognistą podarował Justine i Vincentowi na urodziny tego drugiego), jest odporny na pokusy odurzenia i upojenia; a w przedwojennej narracji zakładałam, że ma mocną głowę.
-Odgrywam, że widzianego w Azkabanie pocałunku dementora nie da się zapomnieć (jeśli bogin Tonksa kiedykolwiek się zmieni, to właśnie na ten widok), ale pomimo tamtych strasznych wspomnień Mike skutecznie potrafi odsunąć na bok własny lęk i emocje gdy trzeba pomóc komuś innemu. Uratował Herberta i Ronję przed atakami chętnych do pocałunków dementorów, na podstawie własnych doświadczeń był też w stanie dostrzec, że Grey potrzebuje odpoczynku, pocieszenia i pomocy. Negatywne emocje odsuwa od siebie także w trakcie walki, skupiony na celu - po spotkaniu z dementorem, wraz z Ronją walczył z trójką szmalcowników, dwójkę skutecznie pokonał. Jeden, ciężko ranny, uciekł, bo zamiast go dobić Mike w pierwszej kolejności chciał chronić Ronję (główny cel przedłożony ponad agresję względem znajomego szmalcownika).
-Poza powyższymi wątkami, Mike jest absolutnie skupiony na celu i stara się odcinać od wszelkich osobistych emocji gdy chodzi o pracę aurora i działalność na rzecz Zakonu. Niejednokrotnie odcina się też wtedy od emocji innych i własnych uczuć względem nich, np. by wykorzystać ich zdolności i posiadane przez nich informacje na rzecz wyższego celu. Przykłady: pojedynek przesłuchanie szmalcownika z Thalią (pomimo niechęci do przyznania się do likantropii przed Thalią, Mike dość cynicznie wykorzystał własną likantropię aby skuteczniej zastraszyć przesłuchiwanego); po pojedynku w Surrey pozwolił przyjaznemu npc wymierzyć samosąd na łupieżcach aby ten chętniej podzielił się informacjami o okradanej hodowli; walcząc z akromantulą wybrał strategię szybszego pokonania potwora i ochrony wioski ponad dobro najlepszego przyjaciela (co turę skupiał się na najkorzystniejszej strategii, niekoniecznie na obronie Castora przed lżejszymi ranami, potem przeprosił za to Castora, ale raczej nie postąpiłby inaczej), w tym samym wątku wykorzystał żal npc po utracie córki aby spróbować ich namówić do dzielenia się z Zakonem informacjami z hrabstwa; współpracę skutecznie zaproponował także zrozpaczonym aresztowaniem córki npc z Dziurawego Kotła (na tyle skutecznie, że do dziś bronią lokacji); odsuwając wszelkie moralne wątpliwości; przełożył też potrzeby Zakonu ponad własne opiekuńcze uczucia względem Finley i zrekrutował ją na informatorkę w Londynie. Wyższe dobro stawia na celu również w relacjach intepersonalnych, z bólem serca ograniczył kontakty z Hannah gdy doszedł do wniosku, że jest dla niej zagrożeniem; a po wydaniu listu gończego był gotów wymazać Ronji pamięć i znaleźć nowego magipsychiatrę gdyby panna Fancourt nie była gotowa wyrazić poparcia dla działań Zakonu (była).
-Część powyższych przykładów zawiera również linki do skutecznych pojedynków, w których Mike zachowuje zimną krew, w razie czego zalinkuję więcej. Tonks nie waha się też przed zabijaniem przeciwników, odkąd rozpoczęła się wojna robi to coraz częściej - np. w tym opowiadaniu zabija szantażystę, który groził wydaniem szlaku ucieczki mugoli; w powyżej linkowanych pojedynkach sięga po Lamino; czasem eliminuje szmalcowników w domyśle, po przesłuchaniu; uważa to za konieczność i zatracenie dawnej moralności na wojnie uważa za niezbędne poświęcenie.
-Aby pomóc Castorowi, Mike odcina się od własnych emocji względem likantorpii i skuteczniej sobie z nimi radzi. Pod koniec tego posta, po początkowej fali szoku na widok blizn Sprouta, zmusił się „do myślenia w auroski sposób” i rzeczowo dopytał o okoliczności ugryzienia, a w dalszej części wątku spróbował wykazać się optymizmem i skutecznie pocieszył Castora. Podczas pełni Michael jak zwykle jest smutny i racjonalnie przestraszony perspektywą szmalcowników, ale stara się nie okazywać tych emocji przy Castorze, skutecznie go uspokaja i (pomimo współczucia dla cudzego bólu) wiąże srebrnymi łańcuchami, a nad ranem pokonuje zmęczenie i oszołomienie psychiczne aby zabrać Sprouta do domu. Przemiany w wilkołaka co miesiąc zadają 25 pż obrażeń psychicznych, Tonks przeżywa to od dwóch lat (w razie potrzeby zalinkuję też kilka wątków z mechanicznymi przemianami podczas pełni), nabrał tym samym odporności na ból fizyczny i psychiczny.
Na II poziom Michael musi nie tylko przepracować swoje traumy, ale przede wszystkim nauczyć się kontrolować swoje emocje. Rozdwojenie jaźni wyklucza biegłość wytrzymałości psychicznej. Charakter bazujący na odreagowywaniu używkami (i przymusie wstrzymywania się z nimi) wyklucza biegłość wytrzymałości psychicznej. Postać musi wyzdrowieć, żeby wnioskować o wyższy poziom. Poziom I przyznany głównie przez wzgląd na doświadczenie aurorskie (i trochę na kredyt zaufania).
Michael Tonks, mugolak, wilkołak, wykorzystuje limit 1/2
Steffen Cattermole - półkrwi, animag, wykorzystuje limit 2/2
Daniel Wroński - krew czysta ze skazą
Cornelius Sallow - krew czysta ze skazą, legilimenta, wykorzystuje kupiony limit umiejętności (w poście Daniela linkuję również kupiony limit krwi czystej ze skazą)
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: III (10 PB)
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB z reszty za fizyczną).
Poniższe uzasadnienie argumentuje zarazem głównie cechy typowe dla poziomu II, Michael jako auror potrafi skupić się w ekstremalnych warunkach i przeżył dużo więcej niezwykłych wydarzeń i poważniejszych traum niż przeciętny czarodziej - pracuje nad nimi na terapii z Ronją Fancourt i staram się o poziom I bo nie przepracował traum stuprocentowo, ale jeśli uzasadnienie postępów na chwilę obecną jest adekwatne to chętnie kupię poziom II (10 PB z reszty)
Uzasadnienie:
Gdyby ta biegłość istniała gdy pisałam kartę postaci, Michael miałby zapewne poziom II, jako doświadczony auror po wymagającym kursie, wielu latach wymagającej kariery zawodowej i stykania się ze zbrodniami, czarną magią i nietolerancją wobec mugolaków. Uprzedzenia dzielnie ignorował w imię robienia kariery zawodowej. Jeszcze w dzieciństwie, jako mugolak w Hogwarcie, wykazywał się sporym samozaparciem, był też zdolny poświęcić własną pasję i miejsce w drużynie Quidditcha w imię wyższego celu przygotowania się do owutemów i kursu aurorskiego. Do pracy powrócił po przepracowaniu poważnej traumy. Tonks uważał ugryzienie przez wilkołaka oraz śmierć swoich kompanów z pracy za osobistą porażkę, ale obiektywnie rzecz biorąc było trudnym do przewidzenia wypadkiem (rozbrojony wilkołak, nieznany służbom i niezarejestrowany, przemienił się pod wpływem emocji w bezksiężycową noc), a pod koniec tej karty tarota wspominam, że nawet pomimo bólu Mike był w stanie sięgnąć po magię i zabić wilkołaka by spróbować ochronić swoich kompanów. W narracji oraz w relacji z Ronją wspominam, ze Michael chodził po wypadku na terapię do magipsychiatry i zakładam, że przyjęto go z powrotem do pracy gdy uznano, że jest w dobrej kondycji psychicznej. Choć Tonks miał niezaprzeczalne problemy z akceptacją likantropii, to przestrzegał warunków rejestracji, co miesiąc znosił łańcuchy i ból, a w pracy odsuwał na bok emocje, skupiał się na celu i radził sobie dobrze - otrzymał nawet fabularny awans na starszego aurora. Dla porównania stanu Mike'a przed nowszymi fabularnymi traumami: jeden z pierwszych wątków
(tu ciąg dalszy) (nieścisłości proszę wybaczyć autorce jako początkującemu morsowi, bo to mój pierwszy prackowy) pokazuje jak Michael bez wahania ratuje nieznajomą czarownicę przed czarnoksiężnikiem, zachowuje spokój w obliczu anomalii i nie rezygnuje z przesłuchania świadka, choć zachowuje wyrozumiałe podejście do ofiary.
Od tamtego wątku Tonks bardzo się zmienił, przeżył nowe traumy i nabawił problemów z psychiką, stąd wnioskuję o poziom I wytrzymałości psychicznej. Zarazem, wszystkie te traumy wynikały z niezależnych od postaci wydarzeń fabularnych (i Mike w miarę możliwości zawsze starał się bronić przed nimi fabularnie/mechanicznie) i sądzę, że postać bez wytrzymałości psychicznej zwyczajnie by im nie podołała lub zareagowała na nie wycofaniem się/bezczynnością/zupełnym załamaniem. Tymczasem Michael próbuje podnieść się po każdym upadku, nadal czynnie walczy po stronie Zakonu Feniksa, z pokorą i zrozumieniem przyjął degradację od Harolda i rozpoczął terapię z Ronją. Szukanie profesjonalnej pomocy miał w planach jeszcze przed rozmową z Haroldem (list do Alexa o z prośbą o stałą terapię z magipsychiatrą wysłany realnie dnia 23.03.21, Harold poruszył temat w poście z 8.04.21, początek terapii z Ronją w listopadzie, wątek z Ronją w trakcie w styczniu, linkuję posta w którym zaczynamy rozmawiać o psychice po wstępie na temat listu gończego, obydwie zakładamy że postaci spotykały się regularnie offscreen przez cały grudzień).
Pozwolę sobie przytoczyć najpoważniejsze fabularne przeżycia i traumy Michaela, nie pod kątem niezaprzeczalnej szkody na psychice postaci, ale wyjaśniając jak Tonks próbował i próbuje z nich wyjść oraz podnieść się po każdej porażce w swoim łuku fabularnym. Jest w stanie działać pomimo swoich emocji i traum, próbuje odsuwać je od siebie, a siły i motywacji często dodaje mu konieczność ochrony słabszych - dobro cudze zawsze stawia ponad własnym, ochrona innych lub dobro Zakonu to cel, do którego dąży i dla którego jest w stanie odsunąć od siebie własne emocje.
(Jeśli wątek jest długi, staram się linkować kluczowy post w wątku).
-Pod koniec marca Mike otrzymał 278 obrażeń psychicznych od czarnomagicznego Viento Somnia i trafił do św. Munga, ale niemalże od razu po wypisaniu ze szpitala poparł bunt aurorów/pracowników MM i ratował mugoli podczas Bezksiężycowej Nocy.
-W lipcu Michael oberwał Crucio, a choć mechanika ran psychicznych jeszcze nie istniała to jako gracz poważnie podeszłam do kwestii odegrania bólu wywołującego szaleństwo (nieświadomie to właśnie wtedy zagrałam pierwszy wątek, gdy Fenrir zagościł w jaźni Michaela na dłużej; do tych korzeni Tonks próbuje dojść w trwającym wątku z Ronją). Pomimo oszałamiającego bólu, Mike-Fenrir próbował jednak uratować ostatnią żywą mugolkę i odciągnąć uwagę Deirdre aby dać kobiecie czas na ucieczkę. Nie udało się, ale zdołał rzucić pole antymagiczne i ochronić przynajmniej własne życie, własną tożsamość oraz tajemnice Zakonu.
- Aresztowanie Justine, skumulowane z odczuwaną w poranek po pełni bezsilnością, zaowocowało najgorszym, najtrudniejszym i najsmutniejszym dniem w życiu Michaela. Przemiana przy Hannah to ucieleśnienie jego najgorszego lęku, ale zdołał uspokoić wilczą jaźń na tyle by wrócić do ludzkiej postaci i starał się nie okazywać przy Hannah lęku przed samotnością, pomimo rozpaczy rzeczowo streścił Kerrie co się stało i próbował ją pocieszać. Tu, pomimo emocji, jest świadom, że nie może ratować Just pochopnie i że musi poczekać na konsultacje z resztą Zakonu, podziela to rozsądne stanowisko podczas rozmowy z Alexandrem tego samego dnia; w rozmowie z Gwardzistą czeka na decyzje starszych w hierarchii Zakonu; później cały miesiąc wykazuje się cierpliwością w kwestii uwolnienia siostry (21.08- data aresztowania, 20.09- data odsieczy). Przeżycia uświadomiły mu, że pomimo oswojenia się z listem gończym Justine, i tak zareagował stresem na jej nagłe aresztowanie - świadom własnej słabości, postanowił przygotować się lepiej do kwestii listów gończych. W styczniu prężnie działa na rzecz Zakonu pomimo własnego listu gończego (jeden z zakończonych wątków o akromantuli linkuję poniżej) i kilkakrotnie godzi się w narracji z faktem, że wolałby zginąć niż dać się pojmać żywcem.
-Odsiecz Justine naraziła Michaela i resztę ekipy ratunkowej na długotrwały wpływ dementorów w Azkabanie. Jako jeden z nielicznych w ekipie ratunkowej, Michael zobaczył dodatkowo pocałunek dementora i zyskał 100 obrażeń psychicznych. Omal nie przemienił się przez to w wilkołaka, ale wytrwale pertraktował z wilczym instynktem i skutecznie się powstrzymał, odważnie stawiając czoła aspektom własnej natury, które przed wyprawą do Azkabanu wolał ignorować.
-W październiku odgrywałam skutki powyższych wydarzeń i konsekwencje Azkabanowe od MG (przemiany w wilkołaka pod wpływem emocji - sama jako gracz bym nie zdecydowałabym się na odgrywanie podobnych emocji gdyby nie konieczność konsekwencji, ponieważ podobne przemiany źle wpływają na postać, ale czterokrotnie wyrzuciłam „k1-przemień się w wilkołaka” i spróbowałam wybrnąć/uzasadnić każdą próbę przemiany, chętnie podlinkuję w razie potrzeby). Mike popełnił na początku miesiąca kilka lekkomyślnych błędów, ale ze swojej ograniczonej perspektywy wiedzy postaci przesądnie bał się że w Azkabanie obiecał wilkowi/demonowi „zabawę” (post zalinkowany wyżej) i trudno było mu odnieść się do tamtych przeżyć. Dopiero listopadowa rozmowa z Ronją (linkowana wyżej w opisie terapii) uświadomiła mu racjonalne istnienie drugiej jaźni i od tamtej pory Mike podchodzi do Fenrira wyrozumialej; od listopada (po ustaniu efektów ubocznych Azkabanu) próbuje dojść do siebie, dojrzalej podchodzi do kwestii własnego stanu psychicznego, uczy się żyć z wilczymi instynktami i nie traktuje ich już jako coś demonicznego (jak w Azkabanie/w październiku), a jako część siebie, możliwą do okiełznania.
-Choć traumę Azkabanu przelotnie odreagował używkami to obiecał Reggiemu że nigdy więcej po nie nie sięgnie, od jesieni raczej nie pije też alkoholu (jedyną wylosowaną ognistą podarował Justine i Vincentowi na urodziny tego drugiego), jest odporny na pokusy odurzenia i upojenia; a w przedwojennej narracji zakładałam, że ma mocną głowę.
-Odgrywam, że widzianego w Azkabanie pocałunku dementora nie da się zapomnieć (jeśli bogin Tonksa kiedykolwiek się zmieni, to właśnie na ten widok), ale pomimo tamtych strasznych wspomnień Mike skutecznie potrafi odsunąć na bok własny lęk i emocje gdy trzeba pomóc komuś innemu. Uratował Herberta i Ronję przed atakami chętnych do pocałunków dementorów, na podstawie własnych doświadczeń był też w stanie dostrzec, że Grey potrzebuje odpoczynku, pocieszenia i pomocy. Negatywne emocje odsuwa od siebie także w trakcie walki, skupiony na celu - po spotkaniu z dementorem, wraz z Ronją walczył z trójką szmalcowników, dwójkę skutecznie pokonał. Jeden, ciężko ranny, uciekł, bo zamiast go dobić Mike w pierwszej kolejności chciał chronić Ronję (główny cel przedłożony ponad agresję względem znajomego szmalcownika).
-Poza powyższymi wątkami, Mike jest absolutnie skupiony na celu i stara się odcinać od wszelkich osobistych emocji gdy chodzi o pracę aurora i działalność na rzecz Zakonu. Niejednokrotnie odcina się też wtedy od emocji innych i własnych uczuć względem nich, np. by wykorzystać ich zdolności i posiadane przez nich informacje na rzecz wyższego celu. Przykłady: pojedynek przesłuchanie szmalcownika z Thalią (pomimo niechęci do przyznania się do likantropii przed Thalią, Mike dość cynicznie wykorzystał własną likantropię aby skuteczniej zastraszyć przesłuchiwanego); po pojedynku w Surrey pozwolił przyjaznemu npc wymierzyć samosąd na łupieżcach aby ten chętniej podzielił się informacjami o okradanej hodowli; walcząc z akromantulą wybrał strategię szybszego pokonania potwora i ochrony wioski ponad dobro najlepszego przyjaciela (co turę skupiał się na najkorzystniejszej strategii, niekoniecznie na obronie Castora przed lżejszymi ranami, potem przeprosił za to Castora, ale raczej nie postąpiłby inaczej), w tym samym wątku wykorzystał żal npc po utracie córki aby spróbować ich namówić do dzielenia się z Zakonem informacjami z hrabstwa; współpracę skutecznie zaproponował także zrozpaczonym aresztowaniem córki npc z Dziurawego Kotła (na tyle skutecznie, że do dziś bronią lokacji); odsuwając wszelkie moralne wątpliwości; przełożył też potrzeby Zakonu ponad własne opiekuńcze uczucia względem Finley i zrekrutował ją na informatorkę w Londynie. Wyższe dobro stawia na celu również w relacjach intepersonalnych, z bólem serca ograniczył kontakty z Hannah gdy doszedł do wniosku, że jest dla niej zagrożeniem; a po wydaniu listu gończego był gotów wymazać Ronji pamięć i znaleźć nowego magipsychiatrę gdyby panna Fancourt nie była gotowa wyrazić poparcia dla działań Zakonu (była).
-Część powyższych przykładów zawiera również linki do skutecznych pojedynków, w których Mike zachowuje zimną krew, w razie czego zalinkuję więcej. Tonks nie waha się też przed zabijaniem przeciwników, odkąd rozpoczęła się wojna robi to coraz częściej - np. w tym opowiadaniu zabija szantażystę, który groził wydaniem szlaku ucieczki mugoli; w powyżej linkowanych pojedynkach sięga po Lamino; czasem eliminuje szmalcowników w domyśle, po przesłuchaniu; uważa to za konieczność i zatracenie dawnej moralności na wojnie uważa za niezbędne poświęcenie.
-Aby pomóc Castorowi, Mike odcina się od własnych emocji względem likantorpii i skuteczniej sobie z nimi radzi. Pod koniec tego posta, po początkowej fali szoku na widok blizn Sprouta, zmusił się „do myślenia w auroski sposób” i rzeczowo dopytał o okoliczności ugryzienia, a w dalszej części wątku spróbował wykazać się optymizmem i skutecznie pocieszył Castora. Podczas pełni Michael jak zwykle jest smutny i racjonalnie przestraszony perspektywą szmalcowników, ale stara się nie okazywać tych emocji przy Castorze, skutecznie go uspokaja i (pomimo współczucia dla cudzego bólu) wiąże srebrnymi łańcuchami, a nad ranem pokonuje zmęczenie i oszołomienie psychiczne aby zabrać Sprouta do domu. Przemiany w wilkołaka co miesiąc zadają 25 pż obrażeń psychicznych, Tonks przeżywa to od dwóch lat (w razie potrzeby zalinkuję też kilka wątków z mechanicznymi przemianami podczas pełni), nabrał tym samym odporności na ból fizyczny i psychiczny.
Na II poziom Michael musi nie tylko przepracować swoje traumy, ale przede wszystkim nauczyć się kontrolować swoje emocje. Rozdwojenie jaźni wyklucza biegłość wytrzymałości psychicznej. Charakter bazujący na odreagowywaniu używkami (i przymusie wstrzymywania się z nimi) wyklucza biegłość wytrzymałości psychicznej. Postać musi wyzdrowieć, żeby wnioskować o wyższy poziom. Poziom I przyznany głównie przez wzgląd na doświadczenie aurorskie (i trochę na kredyt zaufania).
Can I not save one
from the pitiless wave?
Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 28.09.21 16:39, w całości zmieniany 2 razy
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Michael Tonks, mugolak, wilkołak, wykorzystuje limit 1/2
Steffen Cattermole - półkrwi, animag, wykorzystuje limit 2/2
Daniel Wroński - krew czysta ze skazą
Cornelius Sallow - krew czysta ze skazą, legilimenta, wykorzystuje kupiony limit umiejętności (w poście Daniela linkuję również kupiony limit krwi czystej ze skazą)
Komentarz: Proszę o 100PD zwrotu za animagię.
Wytrzymałość fizyczna: II (5 PB)
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB z reszty za fizyczną).
Uzasadnienie: Steffen jest młody i dość ekspresyjny, nie kupiłabym mu tej biegłości na poziomie pisanie KP, ale fabularne przeżycia i działalność w Zakonie zdają się uzasadniać rozwój na poziom I. W pierwszej misji dla Zakonu Steffen został ranny/złamał nogę, a jego Zakonny-mentor-i-najlepszy-przyjaciel Bertie zabił napastnika na jego oczach. W kolejnych pojedynkach Cattermole oswajał się z przemocą, bólem i śmiercią, zawsze słuchając postaci od siebie starszych i o wyższym autorytecie. W antykwariacie Steffen ze zdumieniem rozpoznał znanego sobie z Klubu Pojedynków pana Goyle, chwilę później Calder próbował rzucić na Cattermole'a Crucio, Steff przekonał się wtedy o bezwzględności wrogów i posłusznie wycofał na rozkaz Alexa. Na Moście Miłości pierwszy raz otarł się o śmierć, Hannah omal nie wykrwawiła się na jego oczach, ale Steffen zdołał dotrzeć z nią do Kurnika. W lipcu wstrząsnęła nim śmierć Bertiego, najlepszego przyjaciela, ale już po kilku dniach zdołał zjeść z Alexandrem śniadanie i skupić się na chęci pomocy Farley'owi ze skutkami ubocznymi klątwy - klątwy, która została nałożona na ciało Bertiego, a mimo wszystko Steff był o niej w stanie rzeczowo porozmawiać. Zimną krew zachował również gdy ściągał z Archibalda Klątwę Opętania, przy wściekłym i nieprzewidywalnym Archibaldzie oraz zirytowanym Sorphonie Macmillan (w normalnej sytuacji bałby się zdenerwowanego nestora, ale zdołał porozmawiać z Sorphonem z pozycji profesjonalisty); konsekwentnie przeprowadził też śledztwo i upublicznił udział w spisku Morgany Selwyn (wątki różne i artykuł w Proroku, wszystkie pod nadzorem MG, podlinkuję w razie potrzeby).
Pozwala sobie na emocje, np. płacz, ale dzięki temu, że ich nie dusi, znajduje w nich siłę i nadzieję - np. pocieszając Marcela po śmierci jego mamy i bez namysłu oferując mu gościnę.
Pod domem Petriego przystąpił do pacyfikacji policjantów na rozkaz Kierana, w podlinkowanym poście porównuję brak strachu na widok martwych napastników do emocji, które czuł Steffen gdy kilka miesięcy wcześniej widział rzucającego Lamino Bertiego. Uznał autorytet Marcelli w kwestii pogrzebania przeciwników żywcem pod murami katedry, nauczył się bezwzględności i postanowił wesprzeć pannę Figg w unieszkodliwieniu Rycerzy za wszelką cenę. Gdy Zlata postanowiła wyżyć się na napastniku, który zabijał i mugoli i półgobliny (dowody znalezione w mieszkaniu), Steffen dał na to ciche przyzwolenie i obserwował całą scenę jako szczur, przez cały wątek subtelnie manipulował zresztą półgoblinką, nie chcąc zwrócić na samego siebie żadnych podejrzeń - prowadzi podwójne życie, w Londynie udając niepozornego i obojętnego politycznie urzędnika banku. Gdy działa dla wyższej sprawy, nie czuje żadnych wątpliwości i skupia się na celu (choć nie zatracił młodzieńczego idealizmu ani dobrego serca w kontekście prywatnym) - okradając dom z Marcelem ma mniejsze wyrzuty sumienia niż sam Sallow; bez żadnych oporów rozsiewał też paskudne plotki o Aquili Black, ostatecznie pozbywając się jakichkolwiek sentymentów wobec szkolnego koleżeństwa z jej bratem (wszystkie posty zalinkowane tutaj). Wojna uczy go nieufności wobec dawnych znajomych i szacunku wobec autorytetów - najpierw ograniczył, a po spotkaniu Zakonu całkowicie zerwał kontakt ze szkolną przyjaciółką, Forsythią Crabbe (o czym Forsythia wspomina czasem w swojej narracji).
Szybko zrozumiawszy swój błąd w kwestii narażenia "Proroka Codziennego", Steffen zorganizował akcję ewakuację, działając w pośpiechu i ogromnym stresie, ale skutecznie; myśląc trzeźwo w tej krytycznej sytuacji. Przeprosił później publicznie na spotkaniu Zakonu, oduczył się pochopności, a mimo ogromnej tremy w obliczu starszych Zakonników i Harolda Longbottoma, odważył się później zabierać głos na spotkaniu aby przestrzec obecnych przed działaniem klątw i zaproponować plan ograniczania ryzyka natknięcia się na klątwę.
Przeszedł ewolucję również w życiu prywatnym - przepracował młodzieńcze zauroczenie Isabellą i destrukcyjne rozgoryczenie po jej pierwszych zaręczynach, budując stabilną i pełną zaufania relację. Szczerze opowiedział Belli o Zakonie i wojnie, a także o swoim poczuciu winy po akcji z Prorokiem Codziennym (wątki podlinkuję w razie potrzeby), oświadczył się ukochanej i wziął ślub. Jest na tyle wytrzymały psychicznie, że godzi swoją działalność wojenną i przeszłość Isabelli (martwi go bezpieczeństwo wydziedziczonej szlachcianki) z troską o rodzinę; dzielnie dochowuje własnych sekretów - np. trudną decyzję o niezaproszeniu niektórych przyjaciół na wesele podjął z troski bezpieczeństwo żony i weselników; pomimo emocjonalnych wątków w żaden sposób nie zdradził się też przed swoim przyjacielem Thomasem z działalnością dla Zakonu.
+100 PD, z wątków Steffena na ten moment wynika brak biegłości wytrzymałości psychicznej
Michael Tonks, mugolak, wilkołak, wykorzystuje limit 1/2
Steffen Cattermole - półkrwi, animag, wykorzystuje limit 2/2
Daniel Wroński - krew czysta ze skazą
Cornelius Sallow - krew czysta ze skazą, legilimenta, wykorzystuje kupiony limit umiejętności (w poście Daniela linkuję również kupiony limit krwi czystej ze skazą)
Komentarz: Proszę o 100PD zwrotu za animagię.
Wytrzymałość fizyczna: II (5 PB)
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB z reszty za fizyczną).
Uzasadnienie: Steffen jest młody i dość ekspresyjny, nie kupiłabym mu tej biegłości na poziomie pisanie KP, ale fabularne przeżycia i działalność w Zakonie zdają się uzasadniać rozwój na poziom I. W pierwszej misji dla Zakonu Steffen został ranny/złamał nogę, a jego Zakonny-mentor-i-najlepszy-przyjaciel Bertie zabił napastnika na jego oczach. W kolejnych pojedynkach Cattermole oswajał się z przemocą, bólem i śmiercią, zawsze słuchając postaci od siebie starszych i o wyższym autorytecie. W antykwariacie Steffen ze zdumieniem rozpoznał znanego sobie z Klubu Pojedynków pana Goyle, chwilę później Calder próbował rzucić na Cattermole'a Crucio, Steff przekonał się wtedy o bezwzględności wrogów i posłusznie wycofał na rozkaz Alexa. Na Moście Miłości pierwszy raz otarł się o śmierć, Hannah omal nie wykrwawiła się na jego oczach, ale Steffen zdołał dotrzeć z nią do Kurnika. W lipcu wstrząsnęła nim śmierć Bertiego, najlepszego przyjaciela, ale już po kilku dniach zdołał zjeść z Alexandrem śniadanie i skupić się na chęci pomocy Farley'owi ze skutkami ubocznymi klątwy - klątwy, która została nałożona na ciało Bertiego, a mimo wszystko Steff był o niej w stanie rzeczowo porozmawiać. Zimną krew zachował również gdy ściągał z Archibalda Klątwę Opętania, przy wściekłym i nieprzewidywalnym Archibaldzie oraz zirytowanym Sorphonie Macmillan (w normalnej sytuacji bałby się zdenerwowanego nestora, ale zdołał porozmawiać z Sorphonem z pozycji profesjonalisty); konsekwentnie przeprowadził też śledztwo i upublicznił udział w spisku Morgany Selwyn (wątki różne i artykuł w Proroku, wszystkie pod nadzorem MG, podlinkuję w razie potrzeby).
Pozwala sobie na emocje, np. płacz, ale dzięki temu, że ich nie dusi, znajduje w nich siłę i nadzieję - np. pocieszając Marcela po śmierci jego mamy i bez namysłu oferując mu gościnę.
Pod domem Petriego przystąpił do pacyfikacji policjantów na rozkaz Kierana, w podlinkowanym poście porównuję brak strachu na widok martwych napastników do emocji, które czuł Steffen gdy kilka miesięcy wcześniej widział rzucającego Lamino Bertiego. Uznał autorytet Marcelli w kwestii pogrzebania przeciwników żywcem pod murami katedry, nauczył się bezwzględności i postanowił wesprzeć pannę Figg w unieszkodliwieniu Rycerzy za wszelką cenę. Gdy Zlata postanowiła wyżyć się na napastniku, który zabijał i mugoli i półgobliny (dowody znalezione w mieszkaniu), Steffen dał na to ciche przyzwolenie i obserwował całą scenę jako szczur, przez cały wątek subtelnie manipulował zresztą półgoblinką, nie chcąc zwrócić na samego siebie żadnych podejrzeń - prowadzi podwójne życie, w Londynie udając niepozornego i obojętnego politycznie urzędnika banku. Gdy działa dla wyższej sprawy, nie czuje żadnych wątpliwości i skupia się na celu (choć nie zatracił młodzieńczego idealizmu ani dobrego serca w kontekście prywatnym) - okradając dom z Marcelem ma mniejsze wyrzuty sumienia niż sam Sallow; bez żadnych oporów rozsiewał też paskudne plotki o Aquili Black, ostatecznie pozbywając się jakichkolwiek sentymentów wobec szkolnego koleżeństwa z jej bratem (wszystkie posty zalinkowane tutaj). Wojna uczy go nieufności wobec dawnych znajomych i szacunku wobec autorytetów - najpierw ograniczył, a po spotkaniu Zakonu całkowicie zerwał kontakt ze szkolną przyjaciółką, Forsythią Crabbe (o czym Forsythia wspomina czasem w swojej narracji).
Szybko zrozumiawszy swój błąd w kwestii narażenia "Proroka Codziennego", Steffen zorganizował akcję ewakuację, działając w pośpiechu i ogromnym stresie, ale skutecznie; myśląc trzeźwo w tej krytycznej sytuacji. Przeprosił później publicznie na spotkaniu Zakonu, oduczył się pochopności, a mimo ogromnej tremy w obliczu starszych Zakonników i Harolda Longbottoma, odważył się później zabierać głos na spotkaniu aby przestrzec obecnych przed działaniem klątw i zaproponować plan ograniczania ryzyka natknięcia się na klątwę.
Przeszedł ewolucję również w życiu prywatnym - przepracował młodzieńcze zauroczenie Isabellą i destrukcyjne rozgoryczenie po jej pierwszych zaręczynach, budując stabilną i pełną zaufania relację. Szczerze opowiedział Belli o Zakonie i wojnie, a także o swoim poczuciu winy po akcji z Prorokiem Codziennym (wątki podlinkuję w razie potrzeby), oświadczył się ukochanej i wziął ślub. Jest na tyle wytrzymały psychicznie, że godzi swoją działalność wojenną i przeszłość Isabelli (martwi go bezpieczeństwo wydziedziczonej szlachcianki) z troską o rodzinę; dzielnie dochowuje własnych sekretów - np. trudną decyzję o niezaproszeniu niektórych przyjaciół na wesele podjął z troski bezpieczeństwo żony i weselników; pomimo emocjonalnych wątków w żaden sposób nie zdradził się też przed swoim przyjacielem Thomasem z działalnością dla Zakonu.
+100 PD, z wątków Steffena na ten moment wynika brak biegłości wytrzymałości psychicznej
intellectual, journalist
little spy
little spy
Ostatnio zmieniony przez Steffen Cattermole dnia 27.09.21 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
— Perseus Black, krew czysta szlachetna
— Fleamont Potter, krew czysta ze skazą
Komentarz: —
+
— Perseus Black, krew czysta szlachetna
— Fleamont Potter, krew czysta ze skazą
Komentarz: —
+
{............................. }
Ce qu'on appelle une raison de vivre , est en
même temps une excellente raison demourir .
même temps une excellente raison de
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Rigel Black - szlachcic
Zlata Raskolnikova - półgoblinka
Arabella Warbeck - półkrwi, animag (w trakcie tworzenia)
Komentarz: Półgobliny nie liczą się do limitu genetyki i umiejętności, tak że ostatniego "slota" zabierze mi Arabella, jak już uzyska kolor.
+
Rigel Black - szlachcic
Zlata Raskolnikova - półgoblinka
Arabella Warbeck - półkrwi, animag (w trakcie tworzenia)
Komentarz: Półgobliny nie liczą się do limitu genetyki i umiejętności, tak że ostatniego "slota" zabierze mi Arabella, jak już uzyska kolor.
+
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Wytrzymałość fizyczna: II (5pb)
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Octavia Lestrange - krew czysta szlachetna
Komentarz: -
+
Octavia Lestrange - krew czysta szlachetna
Komentarz: -
+
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
James Doe: nic (półkrwi)
Hannah Wright: nic (półkrwi)
Ramsey Mulciber: jasnowidz (krew czysta)
Komentarz: -300 za genetykę
Wytrzymałość fizyczna: I (2PB)
Wytrzymałość psychiczna: III (chce wykorzystać 2PB z WF, 3PB z reszty i dokupić 15PB)
Wychowany był przez starego, bezdzietnego arystokratę o silnych, konserwatywnych poglądach. Od urodzenia wpajano mu wszystkie najważniejsze dla ich świata idee, traktowano go surowo, bez litości, wychowywano twardą i ciężką ręką arystokraty, który wymagał od niego znacznie więcej niż powinno się od dzieci w jego wieku. Jako bękart nie otrzymał żadnych przywilejów, oczekiwano od niego tyle samo lub więcej przez wzgląd na to kim był. Nie mógł okazywać słabości, nie mógł się poddawać, każda forma niesubordynacji czy buntu była surowo karana. W najważniejszym okresie swojego życia nie zaznał i sam nie poznał empatii, czułości, troski. Nie zaspakajano jego potrzeb, chociaż w teorii niczego nie powinno mu brakować i na nic nie mógł się uskarżać. Jako dziecko doznawał krzywd i przeżywał tragedie. Wizje ukazywane przez niezrozumiały dar przedstawiały mu makabry — nigdy nie był w nich biernym obserwatorem, zawsze głównym uczestnikiem zdarzeń. Umierał w nich, jeśli miał umrzeć bohater jego wizji. Czuł ból, jeśli przyszła ofiara miała cierpieć. Z biegiem lat, zrozumiawszy coraz więcej, doświadczając i obserwując jak ziszcza się przeznaczenie, uczył się, że to wszystko go wzmacnia. Każdy upadek, każda porażka, ból fizyczny, ból psychiczny. Poprzysiągł sobie, że uczyni wszystko, by wyzbyć się słabości. Był silny, odporny i twardy jak na swój wiek, marzył o całkowitej kontroli nad samym sobą, uznając emocje za złych doradców, przez których zawsze popełniało się wszystkie błędy. Spod surowej ręki Rosiera, który uczył go teorii czarnej magii i prezentował jej skutki dostał się do szkoły, w której już pierwszego dnia zajął miejsce obok Toma Riddle'a. Już wtedy od niego uczył się wszystkiego, co przez lata przełożyło się na to kim ostatecznie się stał. Towarzyszył mu przy otwarciu Komnaty Tajemnic i bez cienia wyrzutów sumienia słuchał o tragediach, które były tego skutkiem. Nigdy nie był całkowicie wierny komukolwiek. Nigdy nie był ślepy i bezmyślny, nigdy też nie podążał za człowiekiem, którego nazywał swoim przyjacielem bezrefleksyjnie, a tym bardziej sympatii — widząc we wszystkim odpowiednie przywileje i zyski. Był interesowny, towarzystwo Toma Riddle'a pozwalało mu dostawać to, co chciał. Kiedy miał cel, potrafił do niego dążyć za wszelką cenę, nie bacząc ani na koszty, ani na skutki. Praktykował czarną magię pod okiem swojego protektora, zafascynowany jej potęgą i niszczycielską siłą zgłębiał jej arkana bez ustanku, poświęcając na to wszystkie wolne chwile i przyjemności młodzieńczego wieku. Jego umysł od zawsze był skoncentrowany i ukierunkowany na maksymalizację zysków. Radząc sobie z ostatnimi, najsilniejszymi emocjami został katem burząc wielkie aspiracje człowieka, który go wychował, i który go całe życie okłamywał. Zabijał istoty za pełnym przyzwoleniem Ministerstwa Magii, z premedytacją i świadomie podejmując decyzje i wykonując wyroki; zgłębiając tajemnicę śmierci, co doprowadziło go do Departamentu Tajemnic, gdzie wbrew temu co uważano, sięgał także po próby nekromancji. Mordował mugoli w imię idei czystości krwi, praktykował mroczne arkana, bezwzględnie torturując ludzi. Z biegiem lat osiągnął pełny poziom samokontroli, nie poddając się emocjom — nie poddawał się także namiętnościom, żądzom. Ma analityczny umysł — chłodno podchodzi do wszystkich spraw, zawsze robi szybki rachunek zysków i strat; doskonale radzi sobie z podejmowaniem decyzji w sytuacji zagrożenia, potrafi działać pod presją — co udoskonalił już w ostatnich latach, będąc jednym z najwierniejszych sługów Czarnego Pana. Dla niego i tego, co mu obiecał przeszedł próbę, która rozwiązała ostatnie problemy i udowodniła jakim jest człowiekiem. Dla możliwości i władzy, którą daje mu bycie Rycerzem Walpurgii i Śmierciożercą stał się bezwzględnym potworem. Cena nie gra dla niego roli, jeśli posiada w sobie resztki jakiejkolwiek empatii, jest ona głęboko w nim ukryta. Nie ma litości ani wobec siebie ani wobec ludzi, których uznaje za swoich bliskich — jego relacje są skomplikowane i trudne, oparte na korzyściach, doświadczeniach, wartościach. Nie kieruje się w nich emocjami, nie posiada sentymentów, nie oddaje się namiętnościom, nie okazuje uczuć bo sam niewiele czuje — dlatego z taką przyjemnością obserwuje uczucia innych. Nigdy nie zależało mu na opinii innych, nie szuka poklasku, nie próbuje dowieść niczego dziś poza lojalnością względem Czarnego Pana, jedynego czarodzieja, który w jego mniemaniu zagraża jego istnieniu. Charakteryzuje go osobowość dyssocjalna, już nie bywa gwałtowny w swej patologii. Jest w stanie poświęcić wszystko i wszystkich dla odpowiedniego celu. Nie liczy się z uczuciami innych, lekceważy sprawy, które nie leżą w jego interesie, nie jest w stanie utrzymać relacji i związków, które nie niosą dla niego żadnych korzyści; ma wysoki próg frustracji, nie denerwuje się, nie wybucha, nie ulega nastrojom. Nie ma sumienia, nie czuje nigdy winy przekonany o własnej nieomylności. To, jak widzą go inni to głównie gra pozorów.
Dla dowodów z życia, tutaj przy filiżance herbaty, do której podania zmuszono gospodarzy, wraz ze swoim ojcem torturował Potterów, których później spalili żywcem, a tutaj wziął udział w ich pogrzebie, z satysfakcją patrząc (wcale nie z ukrycia) na rozpacz ich bliskich. Tu torturuje swoją szwagierkę, członkinie Zakonu Feniksa, próbując od niej wyciągnąć informacje, katuje ją obrazem śmierci jej rodziców, do którego się także przyczynił, ostatecznie zabija żonę swojego zmarłego brata bez wahania. Tutaj rzuca klątwę na swojego brata, a którego ojciec później zabija, tylko dlatego, że uzdrowicielka, z którą się związał chciała tego przez własne krzywdy. Tutaj odwiedziła go Milburga Dolohov, wściekła za jego drugiego brata, ale Ramsey nieszczególnie przejmuje się jej gniewem, ostrzega ją przed konsekwencjami, a ostatecznie z zimną krwią wbija palce w oczodoły, próbując oślepić, a później wyrzuca za drzwi (Milburga spada ze schodów i umiera). Tutaj każe się okaleczyć czarownicy, którą pojmał i z zimną krwią wymazuje członkowi Zakonu Feniksa całą tożsamość. Tutaj zjawił się u Tildy pomówić z nią o jej wątpliwościach dotyczących jego osoby i nierozważnych jego zdaniem działań, które miały miejsce podczas koszmaru w wąwozie. Ramsey wyznaje zasadę, że kto nie jest z nim jest przeciwko i właśnie na tej podstawie rzucił klątwę, która sprowadziła na Tildę, ale także sporą część ich wspólnych sąsiadów na Pokątnej w przerażające, strasznie koszmary. I nie, nieszczególnie się tym przejął. Tu szukając informacji o Haroldzie Longbottomie i jego sojusznikach dociera do domu osoby, która go ukrywała. Zamordował niemowlę, niańce kazał zejść do morza i zniknąć w toni (popełnić samobójstwo). Tutaj pojawia się w jego kuchni jego ojciec, z którym miał dość trudne relacje - jego obecność już nie zrobiła na nim żadnego wrażenia; wykorzystując jego poczucie winy i chęć wynagrodzenia mu tych wszystkich lat nieobecności, zmusił go do pewnych obietnic — uzdrowicielka, na której mu zależało czuła się przez niego zagrożona. Bez mrugnięcia okiem poświęcił dla niej także relację z ojcem. Tutaj Drew organizuje spotkanie, na którym chce sprawdzić swoich kandydatów na Rycerzy Walpurgii. Ramsey się temu przygląda chłodno. Tutaj Ramsey z Caelanem pozbywają się dotychczasowego zarządcy portu, a następnie wbija jego ciało na pal, dla przestrogi — tak, aby wieść o tym, że Rycerze Walpurgii zajęli port i ten ma nowego zarządcę dotarła do wszystkich, a wraz z nią informacja, co stanie się z ludźmi, którzy postanowią im utrudniać życie. Tutaj, w podziemiach Banku Gringotta został poddany wielkiej próbie — ukierunkowany na cel toczył walkę z demonem, który go opętał ( sabotował jego drużynę w jego ciele); ostatecznie przejął kontrolę nad sobą i dostarczył kamień, za który przypłacił wielką cenę. Tutaj Ramsey świadomie rezygnuje z walki z demonem odbierającym wspomnienia — znając konsekwencje, wiedząc, że prawdopodobnie zapomni, oddaje mu władzę nad sobą wiedząc, że jego ciałem uczyni rzeczy, do których sam nie był zdolny. Wykorzystuje siłę i potęgę pradawnego ducha do tego, by jego rękami siał zniszczenie. Tutaj bierze udział w egzekucji, obserwuje stracenie winnych, palenie na stosie, nie czując nic poza dumą i satysfakcją.
Wszystkie powyższe wątki oczywiście obfitują w opisy potwierdzające moim zdaniem, to, co napisałam na samym początku. Tego jest więcej, jeśli będzie trzeba — dołożę. Jednak cała kreacja Ramseya opiera się na uczuciowym deficycie, opanowaniu, pełnej kontroli samego siebie, koncentracji na celu i zyskach, a także bezwzględności.
Prócz tego, tu, w całym Gwiezdnym Proroku mają miejsce eksperymenty na dzieciach w wieku 6-11 w celu ich wyniszczenia psychicznie i fizycznie i stworzenia w nich cząstki pasożytniczej energii, którą (jeśli się powiedzie) przekaże Czarnemu Panu. Dzieci żyją w ciemności, w piwnicy, są tam przetrzymywane od lipca 56 roku, w fatalnych warunkach. Więcej, wraz z konkretnymi grami tutaj.
-1050 PD, +100 PD za ofiarę adminów roku, -950 PD
James Doe: nic (półkrwi)
Hannah Wright: nic (półkrwi)
Ramsey Mulciber: jasnowidz (krew czysta)
Komentarz: -300 za genetykę
Wytrzymałość fizyczna: I (2PB)
Wytrzymałość psychiczna: III (chce wykorzystać 2PB z WF, 3PB z reszty i dokupić 15PB)
Wychowany był przez starego, bezdzietnego arystokratę o silnych, konserwatywnych poglądach. Od urodzenia wpajano mu wszystkie najważniejsze dla ich świata idee, traktowano go surowo, bez litości, wychowywano twardą i ciężką ręką arystokraty, który wymagał od niego znacznie więcej niż powinno się od dzieci w jego wieku. Jako bękart nie otrzymał żadnych przywilejów, oczekiwano od niego tyle samo lub więcej przez wzgląd na to kim był. Nie mógł okazywać słabości, nie mógł się poddawać, każda forma niesubordynacji czy buntu była surowo karana. W najważniejszym okresie swojego życia nie zaznał i sam nie poznał empatii, czułości, troski. Nie zaspakajano jego potrzeb, chociaż w teorii niczego nie powinno mu brakować i na nic nie mógł się uskarżać. Jako dziecko doznawał krzywd i przeżywał tragedie. Wizje ukazywane przez niezrozumiały dar przedstawiały mu makabry — nigdy nie był w nich biernym obserwatorem, zawsze głównym uczestnikiem zdarzeń. Umierał w nich, jeśli miał umrzeć bohater jego wizji. Czuł ból, jeśli przyszła ofiara miała cierpieć. Z biegiem lat, zrozumiawszy coraz więcej, doświadczając i obserwując jak ziszcza się przeznaczenie, uczył się, że to wszystko go wzmacnia. Każdy upadek, każda porażka, ból fizyczny, ból psychiczny. Poprzysiągł sobie, że uczyni wszystko, by wyzbyć się słabości. Był silny, odporny i twardy jak na swój wiek, marzył o całkowitej kontroli nad samym sobą, uznając emocje za złych doradców, przez których zawsze popełniało się wszystkie błędy. Spod surowej ręki Rosiera, który uczył go teorii czarnej magii i prezentował jej skutki dostał się do szkoły, w której już pierwszego dnia zajął miejsce obok Toma Riddle'a. Już wtedy od niego uczył się wszystkiego, co przez lata przełożyło się na to kim ostatecznie się stał. Towarzyszył mu przy otwarciu Komnaty Tajemnic i bez cienia wyrzutów sumienia słuchał o tragediach, które były tego skutkiem. Nigdy nie był całkowicie wierny komukolwiek. Nigdy nie był ślepy i bezmyślny, nigdy też nie podążał za człowiekiem, którego nazywał swoim przyjacielem bezrefleksyjnie, a tym bardziej sympatii — widząc we wszystkim odpowiednie przywileje i zyski. Był interesowny, towarzystwo Toma Riddle'a pozwalało mu dostawać to, co chciał. Kiedy miał cel, potrafił do niego dążyć za wszelką cenę, nie bacząc ani na koszty, ani na skutki. Praktykował czarną magię pod okiem swojego protektora, zafascynowany jej potęgą i niszczycielską siłą zgłębiał jej arkana bez ustanku, poświęcając na to wszystkie wolne chwile i przyjemności młodzieńczego wieku. Jego umysł od zawsze był skoncentrowany i ukierunkowany na maksymalizację zysków. Radząc sobie z ostatnimi, najsilniejszymi emocjami został katem burząc wielkie aspiracje człowieka, który go wychował, i który go całe życie okłamywał. Zabijał istoty za pełnym przyzwoleniem Ministerstwa Magii, z premedytacją i świadomie podejmując decyzje i wykonując wyroki; zgłębiając tajemnicę śmierci, co doprowadziło go do Departamentu Tajemnic, gdzie wbrew temu co uważano, sięgał także po próby nekromancji. Mordował mugoli w imię idei czystości krwi, praktykował mroczne arkana, bezwzględnie torturując ludzi. Z biegiem lat osiągnął pełny poziom samokontroli, nie poddając się emocjom — nie poddawał się także namiętnościom, żądzom. Ma analityczny umysł — chłodno podchodzi do wszystkich spraw, zawsze robi szybki rachunek zysków i strat; doskonale radzi sobie z podejmowaniem decyzji w sytuacji zagrożenia, potrafi działać pod presją — co udoskonalił już w ostatnich latach, będąc jednym z najwierniejszych sługów Czarnego Pana. Dla niego i tego, co mu obiecał przeszedł próbę, która rozwiązała ostatnie problemy i udowodniła jakim jest człowiekiem. Dla możliwości i władzy, którą daje mu bycie Rycerzem Walpurgii i Śmierciożercą stał się bezwzględnym potworem. Cena nie gra dla niego roli, jeśli posiada w sobie resztki jakiejkolwiek empatii, jest ona głęboko w nim ukryta. Nie ma litości ani wobec siebie ani wobec ludzi, których uznaje za swoich bliskich — jego relacje są skomplikowane i trudne, oparte na korzyściach, doświadczeniach, wartościach. Nie kieruje się w nich emocjami, nie posiada sentymentów, nie oddaje się namiętnościom, nie okazuje uczuć bo sam niewiele czuje — dlatego z taką przyjemnością obserwuje uczucia innych. Nigdy nie zależało mu na opinii innych, nie szuka poklasku, nie próbuje dowieść niczego dziś poza lojalnością względem Czarnego Pana, jedynego czarodzieja, który w jego mniemaniu zagraża jego istnieniu. Charakteryzuje go osobowość dyssocjalna, już nie bywa gwałtowny w swej patologii. Jest w stanie poświęcić wszystko i wszystkich dla odpowiedniego celu. Nie liczy się z uczuciami innych, lekceważy sprawy, które nie leżą w jego interesie, nie jest w stanie utrzymać relacji i związków, które nie niosą dla niego żadnych korzyści; ma wysoki próg frustracji, nie denerwuje się, nie wybucha, nie ulega nastrojom. Nie ma sumienia, nie czuje nigdy winy przekonany o własnej nieomylności. To, jak widzą go inni to głównie gra pozorów.
Dla dowodów z życia, tutaj przy filiżance herbaty, do której podania zmuszono gospodarzy, wraz ze swoim ojcem torturował Potterów, których później spalili żywcem, a tutaj wziął udział w ich pogrzebie, z satysfakcją patrząc (wcale nie z ukrycia) na rozpacz ich bliskich. Tu torturuje swoją szwagierkę, członkinie Zakonu Feniksa, próbując od niej wyciągnąć informacje, katuje ją obrazem śmierci jej rodziców, do którego się także przyczynił, ostatecznie zabija żonę swojego zmarłego brata bez wahania. Tutaj rzuca klątwę na swojego brata, a którego ojciec później zabija, tylko dlatego, że uzdrowicielka, z którą się związał chciała tego przez własne krzywdy. Tutaj odwiedziła go Milburga Dolohov, wściekła za jego drugiego brata, ale Ramsey nieszczególnie przejmuje się jej gniewem, ostrzega ją przed konsekwencjami, a ostatecznie z zimną krwią wbija palce w oczodoły, próbując oślepić, a później wyrzuca za drzwi (Milburga spada ze schodów i umiera). Tutaj każe się okaleczyć czarownicy, którą pojmał i z zimną krwią wymazuje członkowi Zakonu Feniksa całą tożsamość. Tutaj zjawił się u Tildy pomówić z nią o jej wątpliwościach dotyczących jego osoby i nierozważnych jego zdaniem działań, które miały miejsce podczas koszmaru w wąwozie. Ramsey wyznaje zasadę, że kto nie jest z nim jest przeciwko i właśnie na tej podstawie rzucił klątwę, która sprowadziła na Tildę, ale także sporą część ich wspólnych sąsiadów na Pokątnej w przerażające, strasznie koszmary. I nie, nieszczególnie się tym przejął. Tu szukając informacji o Haroldzie Longbottomie i jego sojusznikach dociera do domu osoby, która go ukrywała. Zamordował niemowlę, niańce kazał zejść do morza i zniknąć w toni (popełnić samobójstwo). Tutaj pojawia się w jego kuchni jego ojciec, z którym miał dość trudne relacje - jego obecność już nie zrobiła na nim żadnego wrażenia; wykorzystując jego poczucie winy i chęć wynagrodzenia mu tych wszystkich lat nieobecności, zmusił go do pewnych obietnic — uzdrowicielka, na której mu zależało czuła się przez niego zagrożona. Bez mrugnięcia okiem poświęcił dla niej także relację z ojcem. Tutaj Drew organizuje spotkanie, na którym chce sprawdzić swoich kandydatów na Rycerzy Walpurgii. Ramsey się temu przygląda chłodno. Tutaj Ramsey z Caelanem pozbywają się dotychczasowego zarządcy portu, a następnie wbija jego ciało na pal, dla przestrogi — tak, aby wieść o tym, że Rycerze Walpurgii zajęli port i ten ma nowego zarządcę dotarła do wszystkich, a wraz z nią informacja, co stanie się z ludźmi, którzy postanowią im utrudniać życie. Tutaj, w podziemiach Banku Gringotta został poddany wielkiej próbie — ukierunkowany na cel toczył walkę z demonem, który go opętał ( sabotował jego drużynę w jego ciele); ostatecznie przejął kontrolę nad sobą i dostarczył kamień, za który przypłacił wielką cenę. Tutaj Ramsey świadomie rezygnuje z walki z demonem odbierającym wspomnienia — znając konsekwencje, wiedząc, że prawdopodobnie zapomni, oddaje mu władzę nad sobą wiedząc, że jego ciałem uczyni rzeczy, do których sam nie był zdolny. Wykorzystuje siłę i potęgę pradawnego ducha do tego, by jego rękami siał zniszczenie. Tutaj bierze udział w egzekucji, obserwuje stracenie winnych, palenie na stosie, nie czując nic poza dumą i satysfakcją.
Wszystkie powyższe wątki oczywiście obfitują w opisy potwierdzające moim zdaniem, to, co napisałam na samym początku. Tego jest więcej, jeśli będzie trzeba — dołożę. Jednak cała kreacja Ramseya opiera się na uczuciowym deficycie, opanowaniu, pełnej kontroli samego siebie, koncentracji na celu i zyskach, a także bezwzględności.
Prócz tego, tu, w całym Gwiezdnym Proroku mają miejsce eksperymenty na dzieciach w wieku 6-11 w celu ich wyniszczenia psychicznie i fizycznie i stworzenia w nich cząstki pasożytniczej energii, którą (jeśli się powiedzie) przekaże Czarnemu Panu. Dzieci żyją w ciemności, w piwnicy, są tam przetrzymywane od lipca 56 roku, w fatalnych warunkach. Więcej, wraz z konkretnymi grami tutaj.
-1050 PD, +100 PD za ofiarę adminów roku, -950 PD
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Samuel Skamander: krew czysta, umiejętność magii bezróżdżkowej i oklumencja
Kai Clearwater: półkrwi, brak
Melisande Travers: (tworzy się) krew szlachetna
Komentarz: + 200pd zwrotu za bezróżdżkową
Wytrzymałość fizyczna: III (10pb)
Wytrzymałość psychiczna: III (10 pb z wf + 6 pb z reszty i 4 pb dokupuję)
Skamander to nazwisko, które w swoją historię ma wpisaną nieustępliwość w walce z trudnościami i opanowywanie "demonów", które spotykali - szczególną rolę odgrywała tu walka z najbardziej plugawą magią, która wypaczała skołatane umyły. Nikt kto stawał w szeregu przeciw mrokom nie mógł pozwolić sobie na słabość, którą w każdej chwili mógł wykorzystać wróg. Samuel wpisał się w w tę konkretną linię rodowych predyspozycji najwyraźniej, gdy wybrał ścieżkę aurora, łowcy czarnoksiężników. Widział śmierć swojej narzeczonej i chociaż początkowo zemsta była pierwotnym impulsem do mierzenia się ze światem plugawej magii, to kolejne lata pracy aurorskiej, ścigania zbrodniarzy, widoku makabrycznych scen, do których dopuszczali się czarnoksiężnicy, wyrabiało w nim nie tylko gęstniejące opanowanie3 w sytuacjach trudnych, ale szlifowało unijność stałej czujności na potencjalne zagrożenie. Wielokrotnie był zmuszany do podejmowania trudnych decyzji, separując własne uczucia od pełnionych obowiązków i powinności. Przekonywał się, jak okrutny świat mroku wypaczał, jak zdradliwy był, gdy pozwalał sobie na brak opanowania, gorzko płacąc za to cenę. Tych samych błędów powtarzać nie mógł, praktycznie ucząc się, jak utrzymywać swoje emocje w kontroli. Te same i wiele innych przyczyn skłoniło go do nauki oklumencji zamykania swojego umysłu przed atakami, jeszcze ściślej budując w swojej głowie mur, tworząc twierdzę chroniącą tajemnice, które nie mogły znaleźć się w niepowołanych "rękach". Ta sama nieustępliwość i powinność skłoniła go do trudnej nauki posługiwania się magii bez pomocy różdżki, dając mu kolejne podstawy do umocnień.
Na trudnej, pełnej brutalności pracy nie poprzestał. Swoją ścieżkę oddał też wielkiej sprawie - Zakonowi Feniksa, której szeregi zasilił niemal od początku jego istnienia, będąc jednym z pierwszych jego żołnierzy. To w ramach wielkiej sprawy przeciw niegodziwości najpierw Grindewalda, potem Czarnego Pana, napotykał najbardziej mroczne sceny, wydarzenia i bestie, o których zwykłym ludziom nawet się nie śniło. Walczył przeciw siłom niezrozumiałym, pełnych plugawej magii, okrucieństwa i najbardziej podłym instynktom, do których mogli się dopuszczać wrogowie. Ilość zdobytych blizn, które znaczą jego ciało, opowiada historię batalii, które przeżył i śmierci, o którą się otarł. Przeszedł Próbę Gwardzisty, która uczynić miała z niego skałę, zdolna oprzeć się przeciwnościom i wyżej stawiając powinność, niż prywatne sprawy. Odsunął od siebie najbliższych, odrzucając słabości, wciąż ulepszając swoje umiejętności, które stawiały go w szeregu nieustępliwych wojowników. Jest wewnętrznie świadomy, potrafi odsunąć od siebie emocje, nie pozwalając by rozproszyły czy zagłuszyły wyznaczony cel. Odporny na prowokacje, nie daje się ponieść gniewnym impulsom, które - szczególnie podczas wali z potężnym wrogiem, utrudniałyby wyznaczony plan. Nie raz torturowany, nie pozwolił się złamać. Przyjmuje na siebie ciężar podjętych decyzji, nie waha się podczas potyczek w sięganiu po najtrudniejsze, brutalniejsze formy ataku, aż po zadanie śmierci, którą wyznacza konieczność, przyjmując na siebie brzemię, ale nie cofając się przed wyborem i nie zatapiając się w winie. Wieloletnie doświadczenie w walce z czarna magią pozwala mu rozpoznać znamiona plugawej magii także w spotykanych istotach, a to dodatkowo uodparnia go na strach przeciw niebezpieczeństwu, jakie niesie. Gotowy do poświęcenia siebie w imię zakonnej idei. Potrafi zrezygnować z walki, gdy wymagają tego okoliczności, rezygnując z dawnej młodzieńczej brawury. Jest żołnierzem, weteranem walk, nie raz liderem, za którym podążali mniej doświadczeni, wiedząc jaką odpowiedzialnością jest obarczony. Kieruje się koniecznością i powinnością w wykonywaniu swoich misji - tak w pracy aurora, jak i zakonnika.
Linki pozwolę sobie wymienić tylko niektóre z całej puli działań fabularnie udokumentowanych, bo cała historia postaci i kreacji o tym opowiada.
Pracowo ścigam czarnoksiężnika i zmuszam do odpowiedzi, ale są i inne archiwalne zapiski i osiągniecia w skrytce
Podczas zakonnej misji rezygnuje z osobistej zemsty, by wykonać cel
Próba Gwardzisty i przekleństwa
Włamuje się do Hogwartu by odbić więźniów Grindewalda, mierzy się z wampirem i ze śmiercią
Walczy z zielonymi wrogami i tu i tu i tu i tu i więcej
Przerażajace halucynacje, trucizny i kolejne próby wyborów powinności
Podróż przez piekielne kręgi, tortury i walka z przerażającą Anomalią w Azkabanie
Ucieczka z Tower i przekraczanie kolejnych granic wytrzymałości - fizycznych i psychicznych
Nie mamy skrupułów by zabić szmalcowników
+200 zwrot za bezróżdżkową, +100 PD za ofiarę adminów roku; -200 PD za 4PB, w sumie +100 PD
Samuel Skamander: krew czysta, umiejętność magii bezróżdżkowej i oklumencja
Kai Clearwater: półkrwi, brak
Melisande Travers: (tworzy się) krew szlachetna
Komentarz: + 200pd zwrotu za bezróżdżkową
Wytrzymałość fizyczna: III (10pb)
Wytrzymałość psychiczna: III (10 pb z wf + 6 pb z reszty i 4 pb dokupuję)
Skamander to nazwisko, które w swoją historię ma wpisaną nieustępliwość w walce z trudnościami i opanowywanie "demonów", które spotykali - szczególną rolę odgrywała tu walka z najbardziej plugawą magią, która wypaczała skołatane umyły. Nikt kto stawał w szeregu przeciw mrokom nie mógł pozwolić sobie na słabość, którą w każdej chwili mógł wykorzystać wróg. Samuel wpisał się w w tę konkretną linię rodowych predyspozycji najwyraźniej, gdy wybrał ścieżkę aurora, łowcy czarnoksiężników. Widział śmierć swojej narzeczonej i chociaż początkowo zemsta była pierwotnym impulsem do mierzenia się ze światem plugawej magii, to kolejne lata pracy aurorskiej, ścigania zbrodniarzy, widoku makabrycznych scen, do których dopuszczali się czarnoksiężnicy, wyrabiało w nim nie tylko gęstniejące opanowanie3 w sytuacjach trudnych, ale szlifowało unijność stałej czujności na potencjalne zagrożenie. Wielokrotnie był zmuszany do podejmowania trudnych decyzji, separując własne uczucia od pełnionych obowiązków i powinności. Przekonywał się, jak okrutny świat mroku wypaczał, jak zdradliwy był, gdy pozwalał sobie na brak opanowania, gorzko płacąc za to cenę. Tych samych błędów powtarzać nie mógł, praktycznie ucząc się, jak utrzymywać swoje emocje w kontroli. Te same i wiele innych przyczyn skłoniło go do nauki oklumencji zamykania swojego umysłu przed atakami, jeszcze ściślej budując w swojej głowie mur, tworząc twierdzę chroniącą tajemnice, które nie mogły znaleźć się w niepowołanych "rękach". Ta sama nieustępliwość i powinność skłoniła go do trudnej nauki posługiwania się magii bez pomocy różdżki, dając mu kolejne podstawy do umocnień.
Na trudnej, pełnej brutalności pracy nie poprzestał. Swoją ścieżkę oddał też wielkiej sprawie - Zakonowi Feniksa, której szeregi zasilił niemal od początku jego istnienia, będąc jednym z pierwszych jego żołnierzy. To w ramach wielkiej sprawy przeciw niegodziwości najpierw Grindewalda, potem Czarnego Pana, napotykał najbardziej mroczne sceny, wydarzenia i bestie, o których zwykłym ludziom nawet się nie śniło. Walczył przeciw siłom niezrozumiałym, pełnych plugawej magii, okrucieństwa i najbardziej podłym instynktom, do których mogli się dopuszczać wrogowie. Ilość zdobytych blizn, które znaczą jego ciało, opowiada historię batalii, które przeżył i śmierci, o którą się otarł. Przeszedł Próbę Gwardzisty, która uczynić miała z niego skałę, zdolna oprzeć się przeciwnościom i wyżej stawiając powinność, niż prywatne sprawy. Odsunął od siebie najbliższych, odrzucając słabości, wciąż ulepszając swoje umiejętności, które stawiały go w szeregu nieustępliwych wojowników. Jest wewnętrznie świadomy, potrafi odsunąć od siebie emocje, nie pozwalając by rozproszyły czy zagłuszyły wyznaczony cel. Odporny na prowokacje, nie daje się ponieść gniewnym impulsom, które - szczególnie podczas wali z potężnym wrogiem, utrudniałyby wyznaczony plan. Nie raz torturowany, nie pozwolił się złamać. Przyjmuje na siebie ciężar podjętych decyzji, nie waha się podczas potyczek w sięganiu po najtrudniejsze, brutalniejsze formy ataku, aż po zadanie śmierci, którą wyznacza konieczność, przyjmując na siebie brzemię, ale nie cofając się przed wyborem i nie zatapiając się w winie. Wieloletnie doświadczenie w walce z czarna magią pozwala mu rozpoznać znamiona plugawej magii także w spotykanych istotach, a to dodatkowo uodparnia go na strach przeciw niebezpieczeństwu, jakie niesie. Gotowy do poświęcenia siebie w imię zakonnej idei. Potrafi zrezygnować z walki, gdy wymagają tego okoliczności, rezygnując z dawnej młodzieńczej brawury. Jest żołnierzem, weteranem walk, nie raz liderem, za którym podążali mniej doświadczeni, wiedząc jaką odpowiedzialnością jest obarczony. Kieruje się koniecznością i powinnością w wykonywaniu swoich misji - tak w pracy aurora, jak i zakonnika.
Linki pozwolę sobie wymienić tylko niektóre z całej puli działań fabularnie udokumentowanych, bo cała historia postaci i kreacji o tym opowiada.
Pracowo ścigam czarnoksiężnika i zmuszam do odpowiedzi, ale są i inne archiwalne zapiski i osiągniecia w skrytce
Podczas zakonnej misji rezygnuje z osobistej zemsty, by wykonać cel
Próba Gwardzisty i przekleństwa
Włamuje się do Hogwartu by odbić więźniów Grindewalda, mierzy się z wampirem i ze śmiercią
Walczy z zielonymi wrogami i tu i tu i tu i tu i więcej
Przerażajace halucynacje, trucizny i kolejne próby wyborów powinności
Podróż przez piekielne kręgi, tortury i walka z przerażającą Anomalią w Azkabanie
Ucieczka z Tower i przekraczanie kolejnych granic wytrzymałości - fizycznych i psychicznych
Nie mamy skrupułów by zabić szmalcowników
+200 zwrot za bezróżdżkową, +100 PD za ofiarę adminów roku; -200 PD za 4PB, w sumie +100 PD
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Kieran Rineheart - czarodziej półkrwi (postać nie wykorzystuje żadnego limitu)
Komentarz: Chcę zrezygnować z umiejętności legilimencji. Korzystałam z niej bardzo rzadko, zazwyczaj próby zastosowania sztuki czytania umysłów były nieudane. Postaram się jak najszybciej wysłać poprawioną kartę postaci do osoby, która mi ją sprawdzała, w związku z tym proszę o zwrot odpowiedniej ilości PD.
Wytrzymałość fizyczna: II (10 PB)
Wytrzymałość psychiczna: III (20 PB, które wezmę z 10 PB za wytrzymałość fizyczną, w reszcie mam 9,5 PB, dokupię też 0,5 PB za 25 PD, więc można o tyle pomniejszyć sumę zwracanych PD za legilimencję)
Z racji wychowania w rodzinie z tradycjami budowanymi wokół bohaterskich czynów i walki ze złem Kieran od najmłodszych lat uczony był tego jak być cierpliwym i skupionym na celu. W dzieciństwie odpowiednie wzorce zaprezentował mu ojciec, podczas wędrówek po lesie podpowiadając na co wzrok powinien zwracać szczególną uwagę przy obserwacji najbliższego otoczenia, zaś przy uczeniu podstaw stolarstwa wpajał jak ważne jest dbanie o najmniejsze detale. Cytat z karty: "Taka forma pracy fizycznej nie była uznawana w ich rodzinie za uwłaczającą, przeciwnie, zdaniem Rineheartów uczyła dyscypliny, pokory i cierpliwości, jak i ukazywała prawdziwą wartość siły własnych rąk". Jeszcze w latach szkolnych Kieran obrał ścieżkę, jaką mu wytyczono, ale jaką sam sobie wybrał z pełną świadomością - chciał zostać aurorem. Dobrze wiedział co musi w tym celu zrobić, cytat z kp: "Z każdym kolejnym rokiem przykładał się do nauki coraz bardziej, już powoli snując swoje plany na przyszłość. Chciał zostać aurorem, jak ojciec. Ich rozmowy stawały się łatwiejsze, kiedy schodziły na temat dotyczący kursu aurorskiego. Cocidius pomógł synowi obrać ten słuszny kierunek z niemałą dumą, a Kieran chętnie stosował się do wszystkich jego rad i skupiał się na nauce przedmiotów, które pozwoliłby mu zrealizować jego postanowienie". Jako uczeń dokładnie kalkulował swoje szanse, wkładał wzmożony wysiłek w realizację swojego celu i dopiął swego. Pomimo śmierci ojca nie zwątpił w słuszność swojego wyboru, co może poświadczyć o sile charakteru Kierana i skupieniu na celu pomimo dotykającej go tragedii.
Argumentem przemawiającym za tak wysokim poziomem wytrzymałości psychicznej jest przebieg kariery zawodowej Rinehearta. Przetrwał kurs aurorski, od ponad trzydziestu lat działa jako auror, który w trakcie pełnienia służby wielokrotnie napatrzył się na skutki stosowania czarnej magii w postaci zmasakrowanych ofiar. Po tylu latach łapania najgorszych zwyrodnialców wyrobił w sobie sporą odporność na traumatyczne widoki. Jako kursant mógł mieć momenty słabości, reagować emocjonalnie, ale po trzech dekadach zbrodnie nie robią na nim aż takiego wrażenia. Pogodził się nawet z tym, że nie każdego sprawcę uda się osądzić, choć wciąż robi wszystko co w jego mocy, aby tak się stało. Potwierdzeniem swoistej nieczułości na makabryczne widoki jest to opowiadanie z pracą z fabularnego czerwca '56 (klik). W tym samym okresie Kieran pomaga przetransportować ciało Samanthy Weasley do kostnicy w Mungu (część 1 wątku + część 2), wówczas działa z chłodną głową, metodycznie, nie przejawia wielu uczuć. W tym wątku (klik) z dużym dystansem podchodzi do śmierci innego aurora i przy okazji ostro karci emocjonalną reakcję córki. W kolejnym rozegranym wątku (klik) Kieran uchodzi cało z rozpadającego się Ministerstwa Magii, szybko uspokaja własne emocje i włącza się do działań ewakuacyjnych, pomimo obrażeń (systematycznie leczonych w trakcie gry) dalej może rzucać zaklęcia. Kolejny wątek (pierwszy post) wskazuje, że na Kieranie nie robi wrażenia topielec wyciągnięty z rzeki. Podczas tego wątku (klik) przy sytuacji zakładniczej Kieran z wielką stanowczością przesłuchuje świadków, zdobywając ważne informacje o napastnikach, co też ukazuje, że potrafi odsunąć emocje na bok, ale potrafi też twardo podejść do osób rozhisteryzowanych, wciąż realizując swoje zadanie do samego końca. W tym wątku (klik) Kieran rozpoznaje swąd spalonego ciała, całkiem już przyzwyczajony do bardzo nieprzyjemnych woni. W tym opowiadaniu z pracą (klik) Kieran bardzo sprawnie zdobywa informacje, a potem wraz z innymi aurorami wygrywa pojedynek z przemytnikami, dobrze zapoznany z metodyka działania w takich sytuacjach, rzucanie zaklęć przychodzi mu instynktownie, nie daje się niczemu rozproszyć, tylko robi swoje - walczy dobrze znanymi sobie sposobami. Można śmiało wywnioskować, że kariera zawodowa Kierana Rinehearta usłana była zdarzeniami, które należy uznać za mocno niecodzienne. Mniej odporni rozstaliby się z taką praca już dawno, niektórzy odpuszczają na etapie kursu, tymczasem Kieran dalej walczy z najgorszym złem.
Kolejnego szeregu niecodziennych zdarzeń Kieran doświadczył z racji dołączenia do Zakonu Feniksa. Naprawiał anomalie dzięki naukowemu wsparciu badaczy, którzy opracowali metodę ich ujarzmienia, toczył walki z wrogami w miejscach anomalii, brał udział w misjach sojuszniczych (misja z V 1957, misja z III 1957). Wszystkie te zdarzenia wymagały od niego dużego skupienia, kontroli emocji oraz własnej magii. W grudniu '56 uczestniczył w wyprawie do Azkabanu (klik), gdzie musiał zmierzyć się między innymi z iluzją zdeprawowanej przez czarną magię córki, przy czym nie zawahał się skierować przeciwko niej zaklęcia, zachowując trzeźwy umysł, a potem kąpał się w oceanie gorącej krwi. Podczas ataku w sylwestrową noc w Dolinie Godryka (klik) pomimo zbiorowej paniki zachowuje spokój i stara się pomóc innym. Podczas spotkania Zakonu Feniksa udaje mu się odseparować własne emocje i merytorycznie podejść do poruszanych na forum wątków (1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7), choć jego córka zaginęła ledwie kilka dni wcześniej.
Doskonałą metodą przepracowania traum z przeszłości oraz największych obaw dotyczących teraźniejszości i przyszłości była dla Kierana Próba Gwardzisty (klik). Stare rany zostały rozdrapane, ale tym samym Kieranowi udało się wreszcie pogodzić z własnymi błędami, jakich już nie naprawi, przez co jeszcze bardziej stał się skupiony na dalszej walce o lepsze jutro, uznając ją za sens swojego istnienia. Przyjął do wiadomość, że nie jest najłatwiejszym człowiekiem do współżycia, że z wiekiem jego charakter stał się jeszcze trudniejszy, on sam bardziej oschły. Po śmierci żony nie okazał własnym dzieciom wystarczająco czułości, zatem on jedyny odpowiada za rozpad rodziny. O synu wolał zapomnieć, po ucieczce Vincenta zaczął wychowywać Jackie na przyszłą aurorkę, przesuwające granice jej wytrzymałości, częściej widząc w niej kolejną kursantkę niż córkę. Próba ukazała mu dobitnie, że kocha własne dzieci, obecnie dość nieumiejętnie szuka z nimi pojednania, jednak przez masę błędów z przeszłości pojednanie rodziny nie jest jego największym priorytetem. Najlepiej czuje się w roli aurora, bo właśnie podczas walki doskonale kontroluje odruchy, emocje, nie musi też myśleć o uczuciach innych osób, kiedy celem starcia jest pokonanie wroga lub zapewnienie bezpieczeństwa innym. Suche rozkazy, ustalanie strategii i chłodne podejście do wymiany zaklęć bardzo mu pasują. Nie ma w nim już tak wiele złości i pretensji do najbliższych, choć gniew i poczucie winy nosił w sobie przez lata.
Uczestniczył także w misji uwolnienia więźniów z Tower (klik), podczas której ujrzał nowe sposoby na torturowanie więźniów, jednak przeszedł obok tego obojętnie (nawet dosłownie przeszedł obok ludzkich głów nabitych na pale i więźniów przemienionych we wrony). Tylko z powodu nieudanej legilimencji jego uczestnictwo w całej akcji nie poszło po jego myśli (obrażenia psychiczne, interwencja MG na krytyczną porażkę). Konsekwencją tego była utrata czujności, brak obrony na atak więźnia na jego osobę oraz samoczynna teleportacja, w skutek której utknął na blisko dwa miesiące na bezludnej wyspie (klik), gdzie robił wszystko, co w jego mocy, aby przetrwać, pomimo uszkodzenia prawej dłoni polując na ptaki, ryby, foki i dzikie owce. Pomimo izolacji udało mu się powrócić do kraju ogarniętego wojną i nadal włącza się w działania wojenne. Uratował ludzi z pożaru (klik), brał udział w sprawdzaniu świstoklików służących do ewakuacji (1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6).
+500 PD za legilimencję, osiągnięcie adminów roku +100 PD, -25PD za 0,5PB; łącznie +575 PD
Kieran Rineheart - czarodziej półkrwi (postać nie wykorzystuje żadnego limitu)
Komentarz: Chcę zrezygnować z umiejętności legilimencji. Korzystałam z niej bardzo rzadko, zazwyczaj próby zastosowania sztuki czytania umysłów były nieudane. Postaram się jak najszybciej wysłać poprawioną kartę postaci do osoby, która mi ją sprawdzała, w związku z tym proszę o zwrot odpowiedniej ilości PD.
Wytrzymałość fizyczna: II (10 PB)
Wytrzymałość psychiczna: III (20 PB, które wezmę z 10 PB za wytrzymałość fizyczną, w reszcie mam 9,5 PB, dokupię też 0,5 PB za 25 PD, więc można o tyle pomniejszyć sumę zwracanych PD za legilimencję)
Z racji wychowania w rodzinie z tradycjami budowanymi wokół bohaterskich czynów i walki ze złem Kieran od najmłodszych lat uczony był tego jak być cierpliwym i skupionym na celu. W dzieciństwie odpowiednie wzorce zaprezentował mu ojciec, podczas wędrówek po lesie podpowiadając na co wzrok powinien zwracać szczególną uwagę przy obserwacji najbliższego otoczenia, zaś przy uczeniu podstaw stolarstwa wpajał jak ważne jest dbanie o najmniejsze detale. Cytat z karty: "Taka forma pracy fizycznej nie była uznawana w ich rodzinie za uwłaczającą, przeciwnie, zdaniem Rineheartów uczyła dyscypliny, pokory i cierpliwości, jak i ukazywała prawdziwą wartość siły własnych rąk". Jeszcze w latach szkolnych Kieran obrał ścieżkę, jaką mu wytyczono, ale jaką sam sobie wybrał z pełną świadomością - chciał zostać aurorem. Dobrze wiedział co musi w tym celu zrobić, cytat z kp: "Z każdym kolejnym rokiem przykładał się do nauki coraz bardziej, już powoli snując swoje plany na przyszłość. Chciał zostać aurorem, jak ojciec. Ich rozmowy stawały się łatwiejsze, kiedy schodziły na temat dotyczący kursu aurorskiego. Cocidius pomógł synowi obrać ten słuszny kierunek z niemałą dumą, a Kieran chętnie stosował się do wszystkich jego rad i skupiał się na nauce przedmiotów, które pozwoliłby mu zrealizować jego postanowienie". Jako uczeń dokładnie kalkulował swoje szanse, wkładał wzmożony wysiłek w realizację swojego celu i dopiął swego. Pomimo śmierci ojca nie zwątpił w słuszność swojego wyboru, co może poświadczyć o sile charakteru Kierana i skupieniu na celu pomimo dotykającej go tragedii.
Argumentem przemawiającym za tak wysokim poziomem wytrzymałości psychicznej jest przebieg kariery zawodowej Rinehearta. Przetrwał kurs aurorski, od ponad trzydziestu lat działa jako auror, który w trakcie pełnienia służby wielokrotnie napatrzył się na skutki stosowania czarnej magii w postaci zmasakrowanych ofiar. Po tylu latach łapania najgorszych zwyrodnialców wyrobił w sobie sporą odporność na traumatyczne widoki. Jako kursant mógł mieć momenty słabości, reagować emocjonalnie, ale po trzech dekadach zbrodnie nie robią na nim aż takiego wrażenia. Pogodził się nawet z tym, że nie każdego sprawcę uda się osądzić, choć wciąż robi wszystko co w jego mocy, aby tak się stało. Potwierdzeniem swoistej nieczułości na makabryczne widoki jest to opowiadanie z pracą z fabularnego czerwca '56 (klik). W tym samym okresie Kieran pomaga przetransportować ciało Samanthy Weasley do kostnicy w Mungu (część 1 wątku + część 2), wówczas działa z chłodną głową, metodycznie, nie przejawia wielu uczuć. W tym wątku (klik) z dużym dystansem podchodzi do śmierci innego aurora i przy okazji ostro karci emocjonalną reakcję córki. W kolejnym rozegranym wątku (klik) Kieran uchodzi cało z rozpadającego się Ministerstwa Magii, szybko uspokaja własne emocje i włącza się do działań ewakuacyjnych, pomimo obrażeń (systematycznie leczonych w trakcie gry) dalej może rzucać zaklęcia. Kolejny wątek (pierwszy post) wskazuje, że na Kieranie nie robi wrażenia topielec wyciągnięty z rzeki. Podczas tego wątku (klik) przy sytuacji zakładniczej Kieran z wielką stanowczością przesłuchuje świadków, zdobywając ważne informacje o napastnikach, co też ukazuje, że potrafi odsunąć emocje na bok, ale potrafi też twardo podejść do osób rozhisteryzowanych, wciąż realizując swoje zadanie do samego końca. W tym wątku (klik) Kieran rozpoznaje swąd spalonego ciała, całkiem już przyzwyczajony do bardzo nieprzyjemnych woni. W tym opowiadaniu z pracą (klik) Kieran bardzo sprawnie zdobywa informacje, a potem wraz z innymi aurorami wygrywa pojedynek z przemytnikami, dobrze zapoznany z metodyka działania w takich sytuacjach, rzucanie zaklęć przychodzi mu instynktownie, nie daje się niczemu rozproszyć, tylko robi swoje - walczy dobrze znanymi sobie sposobami. Można śmiało wywnioskować, że kariera zawodowa Kierana Rinehearta usłana była zdarzeniami, które należy uznać za mocno niecodzienne. Mniej odporni rozstaliby się z taką praca już dawno, niektórzy odpuszczają na etapie kursu, tymczasem Kieran dalej walczy z najgorszym złem.
Kolejnego szeregu niecodziennych zdarzeń Kieran doświadczył z racji dołączenia do Zakonu Feniksa. Naprawiał anomalie dzięki naukowemu wsparciu badaczy, którzy opracowali metodę ich ujarzmienia, toczył walki z wrogami w miejscach anomalii, brał udział w misjach sojuszniczych (misja z V 1957, misja z III 1957). Wszystkie te zdarzenia wymagały od niego dużego skupienia, kontroli emocji oraz własnej magii. W grudniu '56 uczestniczył w wyprawie do Azkabanu (klik), gdzie musiał zmierzyć się między innymi z iluzją zdeprawowanej przez czarną magię córki, przy czym nie zawahał się skierować przeciwko niej zaklęcia, zachowując trzeźwy umysł, a potem kąpał się w oceanie gorącej krwi. Podczas ataku w sylwestrową noc w Dolinie Godryka (klik) pomimo zbiorowej paniki zachowuje spokój i stara się pomóc innym. Podczas spotkania Zakonu Feniksa udaje mu się odseparować własne emocje i merytorycznie podejść do poruszanych na forum wątków (1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7), choć jego córka zaginęła ledwie kilka dni wcześniej.
Doskonałą metodą przepracowania traum z przeszłości oraz największych obaw dotyczących teraźniejszości i przyszłości była dla Kierana Próba Gwardzisty (klik). Stare rany zostały rozdrapane, ale tym samym Kieranowi udało się wreszcie pogodzić z własnymi błędami, jakich już nie naprawi, przez co jeszcze bardziej stał się skupiony na dalszej walce o lepsze jutro, uznając ją za sens swojego istnienia. Przyjął do wiadomość, że nie jest najłatwiejszym człowiekiem do współżycia, że z wiekiem jego charakter stał się jeszcze trudniejszy, on sam bardziej oschły. Po śmierci żony nie okazał własnym dzieciom wystarczająco czułości, zatem on jedyny odpowiada za rozpad rodziny. O synu wolał zapomnieć, po ucieczce Vincenta zaczął wychowywać Jackie na przyszłą aurorkę, przesuwające granice jej wytrzymałości, częściej widząc w niej kolejną kursantkę niż córkę. Próba ukazała mu dobitnie, że kocha własne dzieci, obecnie dość nieumiejętnie szuka z nimi pojednania, jednak przez masę błędów z przeszłości pojednanie rodziny nie jest jego największym priorytetem. Najlepiej czuje się w roli aurora, bo właśnie podczas walki doskonale kontroluje odruchy, emocje, nie musi też myśleć o uczuciach innych osób, kiedy celem starcia jest pokonanie wroga lub zapewnienie bezpieczeństwa innym. Suche rozkazy, ustalanie strategii i chłodne podejście do wymiany zaklęć bardzo mu pasują. Nie ma w nim już tak wiele złości i pretensji do najbliższych, choć gniew i poczucie winy nosił w sobie przez lata.
Uczestniczył także w misji uwolnienia więźniów z Tower (klik), podczas której ujrzał nowe sposoby na torturowanie więźniów, jednak przeszedł obok tego obojętnie (nawet dosłownie przeszedł obok ludzkich głów nabitych na pale i więźniów przemienionych we wrony). Tylko z powodu nieudanej legilimencji jego uczestnictwo w całej akcji nie poszło po jego myśli (obrażenia psychiczne, interwencja MG na krytyczną porażkę). Konsekwencją tego była utrata czujności, brak obrony na atak więźnia na jego osobę oraz samoczynna teleportacja, w skutek której utknął na blisko dwa miesiące na bezludnej wyspie (klik), gdzie robił wszystko, co w jego mocy, aby przetrwać, pomimo uszkodzenia prawej dłoni polując na ptaki, ryby, foki i dzikie owce. Pomimo izolacji udało mu się powrócić do kraju ogarniętego wojną i nadal włącza się w działania wojenne. Uratował ludzi z pożaru (klik), brał udział w sprawdzaniu świstoklików służących do ewakuacji (1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6).
+500 PD za legilimencję, osiągnięcie adminów roku +100 PD, -25PD za 0,5PB; łącznie +575 PD
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów: Szlachecka krew i legilimencja na Lucindzie, ale...
Komentarz: ... z legilimencji chciałabym zrezygnować. Przemyślałam to, zrobiłam burzę mózgów, przejrzałam wątki i tak naprawdę stanowi ona jedynie fajny dodatek do mojej postaci, a nie jest w żaden sposób używana. Dlatego proszę o zwrot punktów PD. Zapłaciłam 600 PD.
Wytrzymałość fizyczna: -
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB)
Lucinda od zawsze była inna niż jej kuzynki, siostry, przyjaciółki. Czuła, że nie należy do świata szlachetnie urodzonych i pokrętnie dążyła do tego by robić to czego pragnie. Od dziecka konsekwentnie trzymała się wyznaczonych sobie planów, działała w racjonalny sposób wiedząc, że tylko tak będzie w stanie osiągnąć to czego pragnie. Nigdy jednak nie pozwalała by ponosiły ją emocje. Kiedy musiała stanąć na wysokości zadania jako szlachcianka, to to robiła. Brała udział w sabatach chociaż nigdy ich nie lubiła, korespondowała z cioteczką Nott chociaż najchętniej wysłałaby ją na Księżyc bez biletu powrotnego. Patrzyła na korzyści, które może mieć dzięki takim działaniom.
Jako łamacz klątw i poszukiwacz artefaktów często musiała wykazywać się zimną krwią. Działaniem dyktowanym czystą logiką, wiedzą, a na emocje nie było zbyt wiele miejsca. Kreowałam postać Lucindy tak by wiedza i logika zawsze przeważały nad jej niesfornym charakterem, który przejawiał się zwykle w relacjach. Prackowe opowiadania w pewien sposób to skupienie i skrupulatność w działaniu pokazują 1, 2, 3. W końcu na szlaku spotykała wiele różnych osób, w wielu trudnych sytuacjach brała udział, a rozproszenie w takich sytuacjach oznaczało śmierć.
Duży wpływ na jej wytrzymałość psychiczną miała też choroba. Lucinda dowiedziała się o niej dość późno. Bardzo ciężko było jej pogodzić się z faktem, że jest chora i że choroba będzie w pewnym stopniu ograniczać jej działania. Nie rozpaczała, ale cierpiała w duchu. Nikomu o tym nie mówiła. Przez długi czas o jej chorobie wiedzieli jedynie uzdrowiciele. Nie chciała być słaba, nie chciała by tak ją postrzegano. Można dostrzec to np: tu.
Często w postach powtarzam, że Lucinda woli słuchać niż mówić. Rzadko zdarza jej się wylewać swoje uczucia na zewnątrz. Nawet jej najbliżsi nie wiedzą o niej nazbyt wiele (można przeprowadzić wywiad środowiskowy).
Pomimo tego, że Lucinda przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele, to jednak nadal nie jest silna psychicznie wystarczająco i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jej wadą są zazwyczaj relacje. Potrafi się w nie angażować bardzo mocno, uczuciowo i emocjonalnie. Wtedy jej rozsądek trochę umyka, ale najczęściej bardzo szybko znów wpada na dobre tory.
Dodam jeszcze kilka linków, które moim zdaniem miały bardzo duży wpływ na ugruntowanie jej psychiki:
1. Karczma na samym dnie - pierwszy event. Tutaj Lucinda była młodą i niedoświadczoną czarownicą. Nie miała tak rozbudowanych umiejętności, a jednak w sytuacji zagrożenia potrafiła działać, ratować ludzi, racjonalnie oceniać ryzyko i podejmować decyzje ratujące życia.
2. Pożar w Ministerstwie - Chociaż ledwo wyszła żywa z Ministerstwa, to nawet przez chwile nie myślała o tym by pomóc samej sobie. Chciała podjąć się działania, pomóc innym, którzy tej pomocy potrzebowali. Skupiła się na sytuacji i wcale nie była nią przerażona.
3. Azkaban - misja Zakonu. To przykład, że Lucinda nie kieruje się uczuciami, a logiką. Chociaż była wściekła wewnętrznie, wiedziała kogo obarczyć za anomalie winą, to jednak nie pozostała bierna. Ryzykowała życie, bo wiedziała, że mają o wiele więcej do stracenia i jej prywatne odczucia nie mogą zagłuszyć jej rozsądku.
4. Tower - tu konsekwencje psychiczne jakich doznała były najmocniej widoczne. Rzadko o tym mówiła, często podkreślałam, że nie zwierzała się z omamów, które ją nawiedzały. Tak się działo tylko wtedy, gdy jej psychika nie mogła sobie już z nimi poradzić. Jednak dodawałam też, że jest bardzo zmęczona psychicznie, wycieńczona, nienormalna. Tak się czuła w tamtym momencie i to też po części świadczy o jakiejś sile, świadomość, że musi się pozbierać, bo będzie tylko gorzej.
+, +600 zwrot za legilimencję, +100 osiągnięcie ofiary adminów
Komentarz: ... z legilimencji chciałabym zrezygnować. Przemyślałam to, zrobiłam burzę mózgów, przejrzałam wątki i tak naprawdę stanowi ona jedynie fajny dodatek do mojej postaci, a nie jest w żaden sposób używana. Dlatego proszę o zwrot punktów PD. Zapłaciłam 600 PD.
Wytrzymałość fizyczna: -
Wytrzymałość psychiczna: I (5 PB)
Lucinda od zawsze była inna niż jej kuzynki, siostry, przyjaciółki. Czuła, że nie należy do świata szlachetnie urodzonych i pokrętnie dążyła do tego by robić to czego pragnie. Od dziecka konsekwentnie trzymała się wyznaczonych sobie planów, działała w racjonalny sposób wiedząc, że tylko tak będzie w stanie osiągnąć to czego pragnie. Nigdy jednak nie pozwalała by ponosiły ją emocje. Kiedy musiała stanąć na wysokości zadania jako szlachcianka, to to robiła. Brała udział w sabatach chociaż nigdy ich nie lubiła, korespondowała z cioteczką Nott chociaż najchętniej wysłałaby ją na Księżyc bez biletu powrotnego. Patrzyła na korzyści, które może mieć dzięki takim działaniom.
Jako łamacz klątw i poszukiwacz artefaktów często musiała wykazywać się zimną krwią. Działaniem dyktowanym czystą logiką, wiedzą, a na emocje nie było zbyt wiele miejsca. Kreowałam postać Lucindy tak by wiedza i logika zawsze przeważały nad jej niesfornym charakterem, który przejawiał się zwykle w relacjach. Prackowe opowiadania w pewien sposób to skupienie i skrupulatność w działaniu pokazują 1, 2, 3. W końcu na szlaku spotykała wiele różnych osób, w wielu trudnych sytuacjach brała udział, a rozproszenie w takich sytuacjach oznaczało śmierć.
Duży wpływ na jej wytrzymałość psychiczną miała też choroba. Lucinda dowiedziała się o niej dość późno. Bardzo ciężko było jej pogodzić się z faktem, że jest chora i że choroba będzie w pewnym stopniu ograniczać jej działania. Nie rozpaczała, ale cierpiała w duchu. Nikomu o tym nie mówiła. Przez długi czas o jej chorobie wiedzieli jedynie uzdrowiciele. Nie chciała być słaba, nie chciała by tak ją postrzegano. Można dostrzec to np: tu.
Często w postach powtarzam, że Lucinda woli słuchać niż mówić. Rzadko zdarza jej się wylewać swoje uczucia na zewnątrz. Nawet jej najbliżsi nie wiedzą o niej nazbyt wiele (można przeprowadzić wywiad środowiskowy).
Pomimo tego, że Lucinda przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele, to jednak nadal nie jest silna psychicznie wystarczająco i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jej wadą są zazwyczaj relacje. Potrafi się w nie angażować bardzo mocno, uczuciowo i emocjonalnie. Wtedy jej rozsądek trochę umyka, ale najczęściej bardzo szybko znów wpada na dobre tory.
Dodam jeszcze kilka linków, które moim zdaniem miały bardzo duży wpływ na ugruntowanie jej psychiki:
1. Karczma na samym dnie - pierwszy event. Tutaj Lucinda była młodą i niedoświadczoną czarownicą. Nie miała tak rozbudowanych umiejętności, a jednak w sytuacji zagrożenia potrafiła działać, ratować ludzi, racjonalnie oceniać ryzyko i podejmować decyzje ratujące życia.
2. Pożar w Ministerstwie - Chociaż ledwo wyszła żywa z Ministerstwa, to nawet przez chwile nie myślała o tym by pomóc samej sobie. Chciała podjąć się działania, pomóc innym, którzy tej pomocy potrzebowali. Skupiła się na sytuacji i wcale nie była nią przerażona.
3. Azkaban - misja Zakonu. To przykład, że Lucinda nie kieruje się uczuciami, a logiką. Chociaż była wściekła wewnętrznie, wiedziała kogo obarczyć za anomalie winą, to jednak nie pozostała bierna. Ryzykowała życie, bo wiedziała, że mają o wiele więcej do stracenia i jej prywatne odczucia nie mogą zagłuszyć jej rozsądku.
4. Tower - tu konsekwencje psychiczne jakich doznała były najmocniej widoczne. Rzadko o tym mówiła, często podkreślałam, że nie zwierzała się z omamów, które ją nawiedzały. Tak się działo tylko wtedy, gdy jej psychika nie mogła sobie już z nimi poradzić. Jednak dodawałam też, że jest bardzo zmęczona psychicznie, wycieńczona, nienormalna. Tak się czuła w tamtym momencie i to też po części świadczy o jakiejś sile, świadomość, że musi się pozbierać, bo będzie tylko gorzej.
+, +600 zwrot za legilimencję, +100 osiągnięcie ofiary adminów
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Wyszczególnienie wszystkich posiadanych kont wraz ze wskazaniem wykorzystywanych przez nie limitów:
Louis Bott: krew mugolska, nic
Virginia Macmillan: krew czysta szlachetna, nic
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: II - 5 PB do reszty
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Louis Bott: krew mugolska, nic
Virginia Macmillan: krew czysta szlachetna, nic
Komentarz: -
Wytrzymałość fizyczna: II - 5 PB do reszty
Wytrzymałość psychiczna: -
+
Make love music
Not war.
Not war.
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
Nieaktywni
Aktualizacja postaci
Szybka odpowiedź