Wydarzenia


Ekipa forum
Melisa De León
AutorWiadomość
Melisa De León [odnośnik]02.07.22 19:01

Melisa De León

Data urodzenia: 01.08.1933
Nazwisko matki: Rey
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: wiedźmia strażniczka
Wzrost: 1,74 m
Waga: 66 kg
Kolor włosów: Ciemnobrązowe
Kolor oczu: Piwne
Znaki szczególne: Blada cera usiana rzadkimi piegami; rumiane policzki, mała i niezbyt widoczna blizna na brodzie oraz  wygojone blizny po oparzeniach na dole pleców i lewym biodrze; wysoka jak na kobietę


Dzieciństwo (1933-1943)

     Gdy 1. sierpnia 1933. roku na świat przyszło pierwsze dziecko Sebastiána de Leóna i jego świeżo poślubionej małżonki, Anny, nikt (może za wyjątkiem jego matki) nawet nie podejrzewał, że cokolwiek może być z nim nie tak. Melisa - bo tak nazwali swą pierworodną - już od kiedy pierwszy raz nabrała powietrza w płuca by przeraźliwym wrzaskiem obwieścić światu swe narodziny, stała się oczkiem w głowie ojca, który rozpuścił ją jak dziadowski bicz. Tak przynajmniej mawiała zawsze abuela de León, gdy ich odwiedzała. Sielanka nie trwała jednak długo, o ile trwała w ogóle, bowiem ledwie trzy lata po jej przyjściu na świat w Hiszpanii wybuchła wojna domowa. Ojciec podjął wtedy decyzję o porzuceniu rodowej posiadłości by zaszyć się w znacznie skromniejszym domu na wsi, najdalej od gorzejącego między republikanami a nacjonalistami konfliktu, jak się tylko dało. W tamtych latach to głównie Anna zajmowała się edukacją córki (zadbała między innymi o to, by dziewczynka nauczyła się również drugiego języka - angielskiego, którym kobieta potrafiła się biegle posługiwać dzięki swym brytyjskim korzeniom), ojciec zaś uczył ją konnej jazdy czy gry w karty i nawet jeśli gdzieś na horyzoncie wisiało ciemne widmo wojny, to wiedli prawie normalne życie. Prawie, bowiem dookoła Melisy wiecznie coś się działo. A to okna same się otwierały bądź zamykały, a to talerze same spadały ze stołu, gdy dziewczynka zaczynała się denerwować. Rodzice oczywiście tłumaczyli wszystkie te dziwne wydarzenia na swój sposób - przeciągiem, krzywymi nogami od stołu czy przewidzeniem. Przesądni sąsiedzi jednak już nie byli tak wyrozumiali. Zaczęły chodzić plotki o tym, iż dom de Leónów jest nawiedzony przez złe duchy a sytuację jedynie pogorszył wybuch wojny na światową skalę zaledwie kilka miesięcy, po przejęciu rządów przez nacjonalistów w kraju. W tak niespokojnych czasach każdy na każdego patrzył spod byka doszukując się u bliźniego złych zamiarów. Mieszkańcy wioski poczęli trzymać się od ich rodziny z daleka.
     Mijały lata i w końcu matka dziewczynki poczęła szukać ukojenia w ramionach nałogu. Zagustowała odrobinę za bardzo w alkoholu i innych używkach, co zbliżyło ją do lokalnej zielarki zdającej się przejawiać podobne skłonności. Tak jak i de Leónowie nie była szczególnie lubiana czy poważana. To jej właśnie Anna wyznała pewnego dnia prawdę na temat swojej córki. Kobieta podejrzewała bowiem, że dziewczynka mogła być dzieckiem nie jej męża... Lecz mężczyzny, z którym miała romans niedługo przed zamążpójściem.
     "— Było w nim coś dziwnego — " powiedziała wtedy swej towarzyszce niedoli. "—  Nie jestem w stanie dokładnie określić co. Wydawał się być po prostu taki... Oderwany od rzeczywistości. A teraz jeszcze wokół Melisy dzieją się wszystkie te dziwne rzeczy — " dodała pociągając kolejny łyk taniego wina z kieliszka (na lepsze nie było ich już wtedy stać).

Warto w tym momencie zatrzymać się na chwilę i wspomnieć, że zarówno Sebastián, jak i Anna de León byli mugolami. Ich córka jednak - wręcz przeciwnie. I możecie się już chyba domyślać dlaczego.

     "— Philipa poznałam w zajeździe, w którym zatrzymaliśmy się wraz z rodzicami — " kontynuowała swą opowieść. "— Była wtedy wiosna a od ciągłych deszczy i zmian temperatury matka się pochorowała, zatem zostałam sama, gdy ojciec zabrał ją do najbliższego miasta do lekarza. Zostawili mnie razem z jedną służącą i zakazali wychodzić z pokoju do ich powrotu. I oczywiście zakaz ten złamałam, jakże mogłabym postąpić inaczej? Miałam wtedy ledwie dziewiętnaście lat a na zewnątrz trwała w najlepsze zabawa. Kilka lampek wina w towarzystwie nowo poznanego przystojnego dżentelmena później byłam już solidnie wstawiona i zauroczona nim. Co wydarzyło się potem możesz się już sama domyślić... Niestety nakryła nas Madge, nasza służąca. Philip rozpłynął się w powietrzu a ja musiałam zmierzyć się z gniewem ojca, gdy ta złośliwa wywłoka wszystko mu wypaplała. Potem zmusili mnie do wyjścia za mąż, żebym uniknęła kompromitacji... I resztę sama już znasz. Cholerny Philip Lyon — " westchnęła ciężko i w końcu zamilkła. I, jak to się mawia, przypadki chodzą po ludziach, zarówno tych magicznych, jak i magii pozbawionych, jej powierniczka znała bowiem ze słyszenia wspomnianego wyżej jegomościa. Nie namyślając się długo pomogła zdesperowanej Annie się z nim skontaktować wiedząc, że córka tamtej będzie potrzebowała kogoś, kto jej wszystko wyjaśni.
     Dalej wszystko potoczyło się już szybko, zbyt szybko dla tak młodej dziewczynki. W przeciągu kilku dni dowiedziała się, że jej ojciec nie był jej ojcem, że matka nie była tak nieskazitelną osobą, za jaką ją córka wcześniej miała, że była czarownicą a jej prawdziwy [i]padre[/] miał już swoją rodzinę i właściwie to stanowiła dla niego raczej zawadę. Wisienką na tym katastrofalnym torcie była wspólna decyzja Anny i Philipa o wysłaniu dziewczynki do szkoły magii w Anglii. Na Sebastiána rzucono zaklęcie dzięki któremu uwierzył, że córka udała się do jakiejś odległej, bogatej krewnej ze strony matki do Szwajcarii, by tam pobierać nauki i odziedziczyć majątek starej (i kompletnie zmyślonej) bezdzietnej kobiety. Czar sprawił również, że nie mógł tego w żaden sposób zakwestionować lub się sprzeciwić. Melisie nie dano zbyt wiele czasu na pożegnanie się z ojczymem.



Hogwart (1943-1951)

     Zakup pierwszej różdżki, szat do szkoły, książek czy innych, niezbędnych utensyliów nie wywołał w dziewczynce ani ekscytacji, ani radości. Przeciwnie wręcz, od momentu, gdy ojciec, którego wcale za swojego ojca nie uważała, zabrał ją i jej niewielki dobytek ze sobą na północ, cały czas się boczyła. Wyrwano ją z ojcowskich objęć i zaciągnięto do innego, obcego kraju, w którym ledwie mała czarownica się odezwała, wszyscy wiedzieli że jest nietutejsza. Wtedy jeszcze w jej angielskim słychać było mocny, południowy akcent, który z czasem uległ jednak zatarciu.
     Chcąc nie chcąc podczas podróży na północ poznała się lepiej z Philipem Lyonem. Z zaskoczeniem odkryła w nim nie jakiegoś potwora, który przed laty się jej wyrzekł czy wykorzystał matkę... Lecz zwykłego, najzwyklejszego człowieka. Mówi się, że dzieci zaczynają dorastać wtedy, gdy w dorosłych przestają widzieć niezwyciężonych bogów, a poczynają tylko ludzi. Wtedy właśnie i Melisa porzuciła swe dziecinne wyobrażenia o świecie godząc się z prawdziwym stanem rzeczy. Razem z ojcem ustalili w końcu, że nikomu w szkole nie zdradzi czyją córką była naprawdę. Jeśli zaś w kolejnych latach ktoś pytał ją o rodzinę, zawsze udzielała innej, czasami nieco bardziej, czasami nieco mniej absurdalnej odpowiedzi. Poczynając na byciu nieślubnym dzieckiem nestorów większości szlachetnych rodów, poprzez zostanie wychowaną przez trolle czy centaury na narodzeniu się z kapusty nie kończąc. Za punkt honoru postawiła wtedy sobie, by pozostać niezgłębioną tajemnicą.
     Początki nauki w Hogwarcie nie były jednak łatwe. Zaczęło się od ceremonii przydziału, podczas której tiara zdecydowanie zbyt długo zastanawiała się, który dom miałby być odpowiednim dla młodej czarownicy. Melisie przeszło wtedy nawet przez myśl, że może zaraz po prostu ją stamtąd wywalą, co jednak szczęśliwie nie nastąpiło. Zamiast tego została świeżo upieczoną gryfonką i prawdziwą specjalistką w ściemnianiu czy udawaniu, że wszystko rozumie. A tak naprawdę gdy słyszała rozmowy młodych czarodziejów, którzy w przeciwieństwie do niej nie wychowywali się w mugolskich rodzinach, miała wrażenie, że ci porozumiewają się w jakimś obcym, nieznanym jej jeszcze języku (sprawy nie ułatwiał też fakt, iż angielski nie był jej pierwszym, lecz drugim językiem). Poznawanie nowego, obcego dotąd świata magii było procesem powolnym nawet dla młodego i chłonnego umysłu. Sprawy nie ułatwiał wcale fakt, iż rok wcześniej w Hogwarcie zginęła uczennica. Atmosfera była dalej co najmniej napięta i nerwowa, chociaż gdy wreszcie nadeszły wakacje, wszyscy jak jeden mąż bardziej skupili się na świętowaniu, niż umartwianiu. Sama Melisa również nieco się wtedy rozweseliła - po jej stanowczym oznajmieniu, że nie wróci do domu do Hiszpanii, ojcu udało się zaaranżować pobyt córki u dalekich znajomych, których pociecha również uczęszczała do Hogwartu w tamtym czasie.
     Kolejne lata nauki w szkole magii i czarodziejstwa były dla dziewczyny łatwiejsze. Nie minął nawet rok, nim mówiła po angielsku tak biegle, jakby się tu urodziła a jej południowy akcent w końcu uległ zatarciu, aż był prawie niesłyszalny. Stopniowo też coraz lepiej poznawała zwyczaje tej magicznej części społeczeństwa, nieobca jej też już była gra w gargulki czy Quidditcha, chociaż do tego drugiego nigdy nie odnalazła w sobie większego entuzjazmu. Zamiast spędzać czas na oglądaniu, jak jakieś wyrostki na miotłach ganiają za piłkami, zdecydowanie bardziej wolała zagłębiać się w fascynujące arkana magii transmutacyjnej (kto by to pomyślał! wystarczyło jedynie machnięcie różdżki oraz odpowiednie słowo i nagle drewniany pieniek zmieniał się w całkiem wygodną pufę) czy obrony przed czarną magią. Do tej ostatniej nie przykładała się jednak tak bardzo tylko z czystej pasji. Na świecie robiło się bowiem coraz bardziej niebezpiecznie i młoda czarownica miała zamiar dołożyć wszelkich starań, by dożyć spokojnej starości. Jej dzieciństwo i lata nastolenie upływały pod znakiem kolejnych wojen, magicznych i mugolskich, zatem doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak potrzebną była zdolność do bronienia siebie i bliskich.
     Wkrótce dobiegła końca mugolska (jak już wtedy poczęła o niej myśleć Melisa) wojna, co jednak nie zdjęło z barków magicznej części mieszkańców Anglii żadnego ciężaru, wręcz przeciwnie. Tego samego roku rozpętana przez Grindelwalda zawierucha dotarła wreszcie na wyspy brytyjskie. Szczęśliwie jednak młoda czarownica spędzając większą część kolejnych lat w odizolowanej od reszty świata szkole nie odczuła na własnej skórze skutków tych wydarzeń aż tak boleśnie jak inni. Jej prawdziwa rodzina była teoretycznie bezpieczna setki kilometrów dalej, za morzem a Philipem Lyonem nie przejmowała się aż tak bardzo. Szczęście dopisało jej raz jeszcze, gdy ukończyła Hogwart ledwie rok przed tym, nim szalony czarodziej został jego dyrektorem.



Wiedźmia straż (od 1951)

     Melisa nie miała nigdy na siebie żadnego konkretnego pomysłu. Zbyt wiele działo się w jej życiu, by mogła czynić jakiekolwiek dalej idące plany, zatem gdy jedna z jej szkolnych znajomych zaproponowała, że może szepnąć o niej dobre słówko pośród członków wiedźmiej straży (ukończyła szkołę wcześniej, niż Melisa), nie wahała się długo przed przyjęciem jej propozycji. Wspomniana jednostka zdawała się być idealnym rozwiązaniem palącej kwestii braku funduszy - w końcu za coś trzeba było żyć. Poza tym młoda czarownica zawsze lepiej radziła sobie w kontaktach z mugolami, niż większość jej pobratymców wychowanych oddzielnie od tej niemagicznej części społeczeństwa. Co za tym szło - pozyskiwanie od nich ważnych informacji przychodziło Melisie znacznie łatwiej. Rozpoczęła zatem wstępne szkolenie, które trwało trzy kolejne lata, podczas których zdobywała cenne doświadczenia. Nigdy nie była najlepszą czarownicą na roku, ale dosyć zręcznie radziła sobie z żonglerką kłamstwami i pochlebstwami a szeroki uśmiech i całkiem miłe usposobienie potrafiły otworzyć kilka drzwi.
     Ukończyła wstępne szkolenie w tym samym roku, w którym do Anglii zawitał ponownie Tom Riddle. Czasy stawały się jeszcze bardziej niespokojnie, chociaż zasadniczo to stwierdzała tak każdego roku i za każdym kolejnym razem myślała, że chyba gorzej już być nie może. Zaskakiwało ją jednak w tej kwestii raz po raz. W końcu Melisa została zwykłą szeregową w strukturze wiedźmiej straży i równolegle z rozpoczęciem pełnowymiarowej pracy kontynuowała również dalsze kursy, chcąc w przyszłości stać się pełnoprawną strażniczką. Gdy kobieta skupiała się na swoim rozwoju zawodowym, jakoś naturalnie umarły jej i tak już nadwątlone relacje z rodziną. Przestała pisać do nich listy a w końcu i kompletnie o nich zapomniała. Anna i Sebastián de León stali się jedynie zamglonymi zjawami z jej poprzedniego życia, które dawno już zresztą dobiegło końca. Wydarzenia kolejnych lat ani trochę nie sprzyjały odnowieniu kontaktów.
     Rok po ukończeniu jej wstępnego szkolenia nestorzy starych czarodziejskich rodów zostali podstępnie zamordowani przez Grindelwalda a niedługo później Ministerstwo Magii strawiła doszczętnie Szatańska Pożoga. Wersji co do tego, cóż naprawdę miało miejsce tamtego felernego dnia było chyba tyle, ilu czarodziejów w Londynie, lecz wtedy to nie prawda najbardziej obchodziła młodą czarownicę. Kolejne dni bowiem Melisa spędziła liżąc rany po oparzeniach, jakich nabawiła się podczas całego zajścia. Gdy inni ratowali swoje tyłki z budynku, ona chciała zadbać o to, aby spłonęły jakiekolwiek dokumenty sporządzone kiedykolwiek na jej temat. Wiedziała, iż odcięcie się od przeszłości było jej najlepszą szansą na przetrwanie w przyszłości, którą zasnuwały mroczne chmury zwolenników Czarnego Pana. Nim jednak zdążyła dotrzeć gdziekolwiek w pobliże archiwum, cały budynek począł się walić, została zatem zmuszona do salwowania się ucieczką.
     Szczęśliwie Melisa nigdy nie była wylewna, gdy pytano o jej sprawy osobiste czy przeszłość a pożar w Ministerstwie Magii spalił do ziemi wszystko ofiarując jej tym samym czystą kartę oraz szansę na zachowanie ciepłej posadki. Pozostała wiedźmią strażniczką nawet wtedy, gdy poprzez zamach stanu nowym Ministrem Magii został Cronos Malfoy a Londyn doświadczył wielkiej czystki mugoli. Ktoś mógłby stwierdzić, że porzuciła wszelką moralność stając po stronie tych "złych". Ten ktoś nie miałby jednak racji. Melisa już dawno temu wybrała bowiem inną stronę. Swoją własną.



Patronus: Przyjmuje postać jaśniejącego niedźwiedzia brunatnego tak podobnego do tych, jakie obserwowali z ukrycia z ojcem, gdy była jeszcze mała. Jako dziecko była absolutnie zauroczona tymi bądź co bądź groźnymi zwierzętami w zwiazku z czym papa obiecał jej, że gdy tylko zakończą się wszystkie wojny i będą mogli wrócić do rodowej rezydencji, sprowadzi jej małego niedźwiadka. Nie zdążył.

StatystykaWartość
OPCM: 12
Uroki:0
Czarna magia:0
Uzdrawianie:0
Transmutacja:8
Alchemia:0
Sprawność:10
Zwinność:10
JęzykWartość
HiszpańskiII
AngielskiII
Biegłości podstawoweWartość
Historia MagiiI
KłamstwoII
KokieteriaI
NumerologiaI
PerswazjaII
SpostrzegawczośćII
SkradanieI
ZielarstwoI
Biegłości specjalneWartość
EkonomiaI
Odporność magicznaI
MugoloznawstwoII
SzczęścieII
Biegłości fabularneWartość
Neutralny-
RozpoznawalnośćI
Sztuka i rzemiosłoWartość
Muzyka (wiedza)I
AktywnośćWartość
Latanie na miotleI
Biegłości pozostałeWartość
Brak-
GenetykaWartość
Brak-
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Melisa De León dnia 04.07.22 20:45, w całości zmieniany 4 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Melisa De León [odnośnik]05.07.22 19:09

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam PW lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzał: Tristan Rosier

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Melisa De León Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Melisa De León [odnośnik]05.07.22 19:11


KOMPONENTYlista komponentów

BIEGŁOŚCIbiegłości

HISTORIA ROZWOJU[05.07.22] Rozwój początkowy

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Melisa De León Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Melisa De León
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach