Wydarzenia


Ekipa forum
Moczary Queerditch Marsh
AutorWiadomość
Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]30.08.15 19:07
First topic message reminder :

Queerditch Marsh

Sławetne moczary, na których już w XI wieku grywano w prymitywną wersję Quidditcha. Choć minęło już tyle długich lat, utworzone na nich boisko - traktowane jako symbol, pamiątka - wciąż nadaje się do gry; wszak Macmillanowie dbają o to, by pozostawało w jak najlepszym stanie.
Queerditch Marsh trudno nazwać pełnoprawnym obiektem sportowym - wszak mimo upływu czasu nijak nie zostało ono zmodernizowane. Obręcze umieszczone zostały na gałęziach dwóch wysokich, potężnych drzew, zaś granice pola walki oznaczono większymi kamieniami i piaskiem. Wokół miejsca gry wybudowano także kilka prymitywnych trybun, gdzie może zasiadać niewielka ilość widzów czy też sprowadzony specjalnie na tę okazję komentator. Trzeba jednak pamiętać, że jego powierzchnia jest nierówna, naznaczona najróżniejszymi skałami czy pieniami przewalonych drzew, a upadek na takową może okazać się szczególnie niebezpieczny. Gdy przyjdą ulewne deszcze, boisko robi się podmokłe, grząskie, co stanowi dodatkowe utrudnienie dla grających tam śmiałków.

Możliwość gry w quidditcha
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.10.16 20:35, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
moczary - Moczary Queerditch Marsh - Page 14 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.08.19 20:26

Heath dokazywał sobie w najlepsze, zerkając tylko co jakiś czas na swoją opiekunkę czy akurat go obserwuje. W sumie to wyszło mu coś na kształt zabawy w „raz dwa trzy baba jaga patrzy” z tą jednak różnicą, że był na miotle i nie nieruchomiał w miejscu, gdy czarownica na niego spoglądała tylko przestawał robić, różne, dziwne, mniej lub bardziej niebezpieczne manewry. Chociaż, na dziecięcej miotełce były bardziej bezpieczne niż na normalnej miotle. Na razie chyba udawało mu się „wygrywać”, bo jego opiekunka nie zgłaszała, żadnych zastrzeżeń do jego zabawy, ale zawsze mogło być tak, że na razie nie reagowała pozwalając młodemu szaleć w wyznaczonych granicach, a gdy tylko przeginał od razu teatralnie podnosiła głowę znad swojej lektury, a Heath widząc to przerywał dany manewr i latał przez chwilę normalnie. W sumie to taka zabawa mogła dawać nawet lepszy efekt niż ciągłe upominanie małego, upartego lorda.
Heath prawie podskoczył na miotle, gdy usłyszał głos nieznajomej. Na szczęście refleks miał nie najgorszy i w porę chwycił się mocniej drewnianego trzonka swojej miotełki, żeby nie spaść.
-Dzięki!- odpowiedział od razu przy okazji prezentując kobiecie swój szczerbaty uśmiech. Zaraz miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, bo zrobił głębszy wdech i… zamarł na moment z rozdziawioną buzią. -Wiem!- wykrzyknął w końcu -Grasz razem z Rią w jednej drużynie, prawda?- szybko zorientował się skąd ją może znać. To nie tak, że Mały Macmillan kojarzył wszystkich zawodników w brytyjskiej lidze, ale na pewno znał wszystkich ze Zjednoczonych, a po spotkaniu z Rią na tych właśnie Moczarach, zainteresował się nieco bardziej Harpiami.
Kobieta opiekująca się chłopcem na razie nie reagowała. Skinęła tylko głową w stronę nowoprzybyłej jakby na powitanie i po prostu obserwowała ich w milczeniu. Jeśli jednak okaże się, że Jamie wcale nie będzie miała ochoty na towarzystwo wyjątkowo ruchliwego pięciolatka, to na pewno odpowiednio zareaguje zajmując czymś malucha na dłużej. Na razie jednak wszystko było w porządku, więc nie czuła potrzeby się wtrącać.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]06.08.19 2:11
Gdy Jamie była dzieckiem rodzice mieli z nią utrapienie, bo była wyjątkowo niesforna i energiczna, wszędzie jej było pełno i zawsze ciągnęło ją do wysokości. Nie tylko miotły były w częstym użyciu, ojciec nie raz musiał ją też zdejmować z dachu lub z wysokich drzew, gdzie się wspinała, by podziwiać świat z wysoka. Matka załamywała ręce nad poobijanymi kolanami i poniszczonymi ubraniami, bo choć miała piątkę dzieci, Jamie w tamtym okresie sprawiała chyba najwięcej kłopotów. Z wiekiem pasja do latania i quidditcha nie wygasła, a tylko się wzmocniła i zaowocowała spełnieniem marzenia o profesjonalnej grze najpierw dla Os, a później w końcu dla Harpii.
Lubiła sobie czasem polatać tak o, niekoniecznie w ramach treningów całej drużyny. Przez ostatnie miesiące brakowało jej możliwości swobodnego szybowania w powietrzu, bo ciągle musiała uważać na burzę i intensywne opady, który czyniły zarówno grę, jak i zwykłe latanie bardzo niebezpiecznym zajęciem. Teraz anomalii i burzy już nie było, więc znów mogła oddawać się pasji bez ograniczeń.
Jednak okazało się, że nie tylko ona wybrała ten dzień i to miejsce, by ćwiczyć się w ukochanym sporcie. Nieczęsto spotykała tak małe dzieci wyczyniające takie akrobacje jak ten dzielny młodzieniec, którego zastała na moczarach Queerditch Marsh, więc mimowolnie poczuła podziw, widząc że chłopiec lata prawdopodobnie nawet lepiej niż wielu dorosłych. Dlatego postanowiła go zagadać; może miała do czynienia z małym fanem quidditcha, który za kilkanaście lat przywdzieje barwy jednej z brytyjskich drużyn i będzie godnym następcą graczy takich jak Jamie?
Podleciała bliżej, a chłopiec najwyraźniej ją rozpoznał. Uśmiechnęła się szeroko.
- Tak! – potwierdziła. – Znasz Rię? Oglądałeś mecze Harpii? – zapytała, pewna że chłopiec mógł kojarzyć jej współgraczkę, bo może ktoś z rodziny zabierał go na ich mecze. Może jakaś kobieta w jego najbliższej rodzinie była miłośniczką Harpii i fanką gry Rii Weasley? Nie miała przecież pojęcia, że malec był młodym Macmillanem, więc uznała, że po prostu pamiętał ją i Rię z jakiegoś meczu. – Jak masz na imię? Lubisz quidditcha? – zapytała jeszcze. Choć w ostatnich czasach dorośli zazwyczaj byli podejrzliwi i ostrożni w stosunku do obcych, dzieci wciąż okazywały wiele prostolinijności i ufności. Jamie miała nadzieję że to nie wpakuje malca w tarapaty, bo chociaż ona sama miała dobre zamiary, to nie zawsze mógł trafić na kogoś miłego.






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]18.08.19 10:46
Heath, podobnie jak Jamie dawniej, też lubił spędzać czas w powietrzu, na wysokościach. Co prawda nie ciągnęło go, aż tak bardzo do wspinania się na drzewa czy dachy, ale w zasadzie mógłby nie schodzić z miotły, a im wyżej na niej wzleciał tym lepiej. Uwielbiał latać, był totalnym maniakiem miotlarstwa, a do tego wszystkiego całkiem nieźle mu to wychodziło. Nie dało się ukryć, że miał smykałkę do tego sportu. Zresztą, rodzina skwapliwie wzmacniała to konkretne hobby Heatha i czuwała by chłopiec rozwijał swój talent w tym kierunku. Plus bycia Macmillanem, kariera gracza quidditcha była przez nich bardzo pożądana. Nie to co w innych rodach, gdzie trzeba było robić karierę w Ministerstwie albo coś... nuda.
Mały Macmillan miał już plan na przyszłość. Chciał zostać najlepszym obrońcą na świecie i już. W przyszłości może się co prawda okazać, że nie będzie mu dane grać jako obrońca, ale... ważne żeby grać w quidditcha, a to raczej było przesądzone.
Heath też podleciał bliżej czarownicy.
-Znam!- potwierdził z szerokim uśmiechem na swojej paszczy - też latałem z nią tutaj, wiesz? Pokazała mi jak zrobić pętlę!- pochwalił się od razu. Chętnie polatałby z Rią jeszcze kiedyś. Fajnie było. -No... widziałem parę, ale tylko te jak Harpie grały przeciwko Zjednoczonym- wyjaśnił od razu. Niech sobie nie myśli, że był na meczu dla Harpii. W końcu jak każdy Macmillan był fanatykiem Zjednoczonych z Puddlemere. Nie mogło być inaczej. Zresztą... jego tata był jednym z trenerów Zjednoczonych, nie miał innego wyjścia jak tylko im kibicować.
- Heath!- bez wahania wyjawił swoje imię gdy tylko Jamie o nie zapytała.- Pewnie, że tak!- od razu odpowiedział na kolejne pytanie kobiety.
Tym razem jednak Heath postanowił sam zadać pytanie. Nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił. -Dlaczego grasz akurat jako ścigająca? - interesowało go dlaczego akurat Jamie wybrała tę pozycję. Dlatego, że tam się najwięcej dzieje czy może jeszcze z jakiegoś innego powodu?
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]18.08.19 12:28
Jamie nie wdała się ani w ojca aurora, ani matkę alchemiczkę, która przedłożyła małżeństwo i macierzyństwo ponad swoją pasję i zrezygnowała z pracy zawodowej. O wiele bardziej przypominała swoją ciotkę Davinę, po której (jakże proroczo) otrzymała drugie imię, i która w przeszłości również była zawodniczką Harpii, a także idolką i inspiracją dla młodej Jamie, która od dzieciństwa chciała być jak ona. Nigdy nie ciągnęło jej do kociołka ani do innych naukowych dziedzin, nie chciała też być aurorem, zwłaszcza odkąd przekonała się jak wysokie są wymagania, a jej oceny na sumach i owutemach były, no cóż, średnie. Nawet jeśli ojciec był rozczarowany tym, że chciała uganiać się za piłkami zamiast znaleźć dobrą, porządną pracę, starał się nie dać jej tego odczuć. Aprobował wybory swoich dzieci tak długo, jak długo były zgodne z ich sumieniem i moralnością. Tak wiele ją nauczył, a teraz już go nie było. Ona zaś musiała zejść z obłoków na ziemię i dorosnąć do pewnych spraw. Wróciła też do rodzinnego domu, by pomagać matce, która nie mogła wyżyć z samych zleceń na eliksiry od znajomych, a Jamie jako zawodniczka pierwszoligowej drużyny zarabiała na tyle nieźle, że mogła wspomóc matkę.
Wieść że mały chłopczyk znał Rię, a nawet z nią latał, zaskoczyła ją, bo przecież nie wiedziała, że to mały Macmillan.
- Naprawdę? – zdziwiła się. – Więc kibicujesz Zjednoczonym, tak? – spytała; Zjednoczeni byli naprawdę niezłą drużyną, grał dla nich jej kumpel, Joseph, którego mimo rywalizacji na boisku poza nim szczerze lubiła. A Jamie potrafiła docenić dobrych rywali, nie miała też problemu z tym, by przyjaźnić się z zawodnikami innych drużyn poza grą. – Miło mi cię poznać, Heath, ja jestem Jamie – przedstawiła się. Nad jego pytaniem o pozycję zamyśliła się przez moment. – Bycie ścigającą jest ciekawe i pełne wrażeń. Stale trzeba być w ruchu i to od naszych działań zależy, czy drużyna zdobywa punkty, czy je traci – przyznała; choć zasadniczo potrafiła grać na każdej pozycji i gdyby wystawiono ją na obrońcę lub szukającą też by sobie poradziła, bo miała naprawdę bystre oko, to w byciu ścigającą zawsze radziła sobie najlepiej i to jej sprawiało najwięcej frajdy, dlatego to właśnie na taką pozycję chciała się załapać w Harpiach i na niej grała, dokładając starań, by zdobywać jak najwięcej punktów. Jednak parę dni temu to nie wystarczyło, ścigający przeciwników okazali się jeszcze lepsi i zbyt często przechwytywali kafel i pokonywali ich obrończynię. W kolejnym Jamie musiała skupić się na tym, by go nie tracić. – A na jakiej pozycji ty chcesz grać, gdy dorośniesz? – zapytała. – I jeśli chcesz, mogę pokazać ci jakiś manewr – zaproponowała po chwili; planowała to uczynić raczej w ramach rozrywki i pokazu, bo nie sądziła, by tak małe dziecko potrafiło (i powinno) wykonywać szczególnie trudne akrobacje, nie chciała by mu się coś stało.






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]23.08.19 10:03
To ciekawe jak niektórzy zawsze mieli jakieś ale do kariery sportowej. No bo co złego jest w byciu zawodowym graczem? Tak naprawdę to była całkiem intratna fucha, o ile oczywiście było się dość dobrym. Ale skoro Jamie grała w pierwszoligowej drużynie, to poziom rozgrywek był na wysokim poziomie, no i pewnie profity też były niezłe. Mniejsza zresztą o to, dla Heatha na razie najważniejsze było to, że chciał grać w przyszłości o do tego najlepiej chciałby być najlepszy na świecie i już.
-No pewnie!- potwierdził z entuzjazmem. W sumie to w Puddlemere chyba wszyscy kibicowali lokalnej drużynie. -Mój tata jest trenerem Zjednoczonych, wiesz?- pochwalił się czarownicy w jego głosie wyraźnie było czuć dumę. No bo przecież to było coś. Z Aydenem jako trenerem Zjednoczeni na pewno wkrótce zdobędą mistrzostwo ligi. Heath był tego wręcz pewien.
Na razie nie wspominał nic o Josephie, chociaż pewnie Jamie by się zdziwiła gdyby się dowiedziała, że mały Macmillan nazywa Joe wujkiem.
-Hmmm… - mruknął tylko słuchając wyjaśnienia ścigającej, ale po jego minie można było poznać, że tłumaczenie do niego trafiło. Miało sens. Na pewno na tej pozycji najwięcej się działo i było najwięcej do roboty.
-Jako obrońca!- odpowiedział od razu. Chociaż bez takiego przekonania jak jeszcze parę miesięcy temu. Ostatnio zaczynał się zastanawiać czy jednak fucha szukającego nie jest ciekawsza. Jak na razie to nie był jakiś większy problem. Heath miał jeszcze bardzo dużo czasu, żeby się zdecydować na to gdzie ostatecznie chce grać.
-Pewnie!- podchwycił od razu i nawet zrobił małego fikołka na swojej miotełce. Dobrze, że jego opiekunka tego akurat nie zauważyła.
Tak naprawdę to nawet jeśli Jamie planowała tylko zrobić mu mały pokaz to Heath na pewno będzie próbować później powtórzyć część z nich, nawet jeżeli nie powinien. - O! Potrafisz zrobić korkociąg? Chyba jest trudny, trudniejszy od pętli i beczki, prawda?– zaczął dopytywać Jamie.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]23.08.19 14:44
Kariera sportowa nie zawsze była pożądana przez rodziców, wielu z nich wolało, by dzieci zajmowały się czymś bardziej praktycznym i życiowym, czymś, co nie zakończy się tak szybko, jak kończyła się kariera w quidditchu, a będzie zajęciem stabilnym i pewnym przez lata, aż do starości i emerytury. Nikt Jamie nie zabronił gry ani nie próbował zniechęcić jej do pasji, ale czuła, że rodzice martwili się o jej przyszłość kiedy już jej młodość i forma przeminą, a na jej miejsce znajdzie się ktoś młodszy i sprawniejszy. Wiedziała, że jej kariera w drużynie nie będzie wieczna, że to kwestia góra kilkunastu lat i to tylko wtedy jeśli wciąż pozostanie dobra i nie znajdzie się nikt lepszy, a później będzie musiała znaleźć sobie coś innego. Miała jednak czas, by nauczyć się jeszcze czegoś i opracować plan B, aby po zakończeniu kariery móc się zająć czymś innym. Może nauczy się łamać klątwy i zostanie podróżniczką, jak kiedyś fantazjowała w szkole?
Najpierw jednak musiała zmierzyć się z kłębiącymi się nad Anglią ciemnymi chmurami, już nie anomalnymi, a metaforycznymi, i przeżyć wojnę. Jeśli przeżyje dopiero wtedy będzie mogła zastanawiać się, co zrobi ze swoim życiem po zakończeniu kariery zawodniczki.
- Wow, naprawdę? – zdziwiła się na wzmiankę, że miała do czynienia z synem trenera Zjednoczonych. Od razu spojrzała na chłopca z tym większą ciekawością, skoro był spokrewniony z kimś powiązanym ze światem quidditcha, co tłumaczyło wysokie jak na ten wiek umiejętności. – To świetnie, w takim razie tata na pewno dużo cię uczy. A obrońcy też są bardzo potrzebni, bo bronią pętli i utrudniają ścigającym przeciwnika zdobywanie punktów. – Każdy zawodnik miał swoją określoną rolę, każdy był niezbędny, choć każda funkcja wymagała nieco innych umiejętności. Obrońca nie miał okazji dużo polatać, bo przez całą grę trwał przy pętlach, gotów ich bronić. Dlatego też Jamie wolała zostać ścigającą. W Hogwarcie miała też dwuletni epizod bycia pałkarką, ale to nie było do końca to. W zasadzie zgłosiła się wtedy na pałkarza tylko dlatego, że nie było miejsc na inne pozycje, a grać bardzo chciała, i gdy tylko zwolnił się wakat na ścigającą od razu się na nią zgłosiła i tam pozostała do końca szkoły. I później, w dorosłej przygodzie z profesjonalnymi drużynami, zawsze ubiegała się o tą pozycję i w końcu zaczęła na niej grać.
Poza tym chłopiec miał mnóstwo czasu, by zdecydować która pozycja najbardziej mu odpowiada. Jeśli już teraz był taki zdolny i w dodatku miał ojca trenera, za kilkanaście lat mógł się stać naprawdę dobrym i groźnym zawodnikiem, poważnym przeciwnikiem na boisku.
- Rywale Zjednoczonych pewnie będą mieć w takim razie poważne wyzwanie, żeby zdobyć punkty w bronionych przez ciebie pętlach – wyszczerzyła się pogodnie, choć nikt nie wiedział, jak potoczy się przyszłość, która miała to do siebie, że była zmienna i nieprzewidywalna. Równie zmienne bywały dziecięce plany, choć akurat Jamie została właśnie tym, o czym fantazjowała jako zakochana w lataniu dziewczynka i później nastolatka, odrzucając inne epizodyczne marzenia i skupiając się na tym pierwszym i najbardziej zgodnym z jej największą pasją, jaką był quidditch.
- Jasne – zgodziła się. Znowu się uśmiechnęła, a później mocniej złapała dłońmi trzonek miotły i wykonała korkociąg, a poły jej szaty powiewały wokół niej, gdy wykonywała akrobacje, mknąc na miotle nad prowizorycznym boiskiem. Później wróciła na wcześniejsze miejsce, znów zawisając w powietrzu kawałek od Heatha, z jeszcze bardziej potarganymi niż wcześniej włosami. – Ale może lepiej nie próbuj tego bez taty – zastrzegła, nie chcąc by chłopiec zrobił sobie krzywdę. Trudne akrobacje powinien wykonywać pod okiem opiekuna, a jego opiekunka nie była chyba zbyt czujna i nie wyglądała na kogoś kto dobrze znał się na quidditchu.






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]25.08.19 8:23
A jednak, wielu czarodziejów decydowało się na karierę sportową, mimo, że ta trwała krócej niż praca w innych zawodach. Zresztą… koniec gry zawodowej wcale nie oznaczał, że trzeba całkowicie rezygnować z quidditcha. Niektórzy, tak jak ojciec Heatha zajął się trenerką, inni próbowali swoich sił jako komentatorzy albo pracownicy w departamencie sportu. A… no i jeszcze byli ci szczęśliwcy, którzy po udanej i długiej karierze już nic nie musieli tylko cieszyli się sportową emeryturą, ale tych było w sumie niewielu.
-Mhm…- kiwnął tylko głową. Jamie o tym nie wiedziała, ale w zasadzie w całej posiadłości Macmillanów, wręcz kłębiło się od osób związanych z quidditchem. Trudno się dziwić w końcu byli zdrowo zakręceni na punkcie tego czarodziejskiego sportu.
-Wiem! Niektóre obrony są super! - odpowiedział z entuzjazmem -- Tylko w sumie, pewnie musi być nudno tak stać przy pętlach jak się gra ze słabszym przeciwnikiem. No i nie lata się tak dużo… - Heath swego czasu napalił się na pozycję obrońcy po jednym z meczy Zjednoczonych, kiedy jeden z zawodników robił cuda przy pętlach, żeby powstrzymać przeciwników. Od tamtego czasu mały Macmillan uparcie twierdził, że zostanie obrońcą, ale ostatnio zaczynał mieć wątpliwości. Niby fajnie, ale chyba wolałby sobie więcej polatać. Będzie musiał kiedyś podpytać wujka Tony’ego.
-No pewnie, że będą mieli problem ze zdobyciem punktów! - oznajmił z dumną miną, chociaż efekt psuło to jak machał nogami w powietrzu siedząc na miotełce.
No ale potem Jamie zaczęła swój pokaz. Korkociąg nie wydawał się prosty do zrobienia. W zasadzie to Heath nie był do końca pewien czy potrafiłby powtórzyć tę akrobację. Może poprosi kiedyś Rię, żeby mu pokazała, jak go zrobić. Była fajniejsza niż większość dorosłych, bo nie mówiła, że jest za mały na takie latanie.
-Okej- zgodził się bez większego problemu, a potem wpadło mu coś jeszcze do głowy - A potrafisz zrobić beczkę? Chyba jest prostsza od korkociągu prawda?- dopytywał Jamie. Kto wie, może jeszcze mu to i owo pokaże?
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]25.08.19 14:48
Gdy była w Hogwarcie, wielu jej rówieśników miało śmiałe marzenia. Niektórzy chcieli być aurorami, uzdrowicielami lub łamaczami klątw, a pasjonaci quidditcha często fantazjowali o grze w zawodowych drużynach, choć nie każdemu z nich się to udawało, bo nie każdy miał predyspozycje. To była często ostra gra, wymagająca licznych treningów i bardzo dobrej znajomości manewrów, a także umiejętności utrzymania się na miotle w różnych warunkach. Dorosłość często weryfikowała te nastoletnie plany młodych ludzi pragnących robić coś konkretnego, bo nie każdemu udawało się dostać na kurs aurorski czy uzdrowicielski, lub do drużyny, i musieli szukać dla siebie innych planów. Jamie się udało, była bowiem jak na kobietę wysoka i sprawna fizycznie, i przede wszystkim naprawdę kochała latać. Niestety wiedziała że to nie będzie wieczne i przyjdzie taki dzień, kiedy trenerka powie jej, że czas zastąpić ją kimś młodszym. Ona też kiedyś zastąpiła kogoś, kto musiał odejść z gry. Ktoś kiedyś zastąpi ją, ktoś z młodego pokolenia, do jakiego należał na przykład Heath. A ona rzeczywiście będzie mogła trenować innych, szukać nowych talentów lub zająć się czymś innym. Jej ciotka po zakończeniu kariery oddawała się podróżom i wiodła ciekawe życie, unikając nudnej rutyny pracowników ministerstwa. Przepełniona nudą rutyna była czymś, co odrzucało Jamie, dlatego w Hogwarcie kręciła nosem na samą myśl o tym, by pójść na jakiś staż do ministerstwa, bo papierkowa robota wydawała się czymś mocno statycznym i nieatrakcyjnym dla niej jako osoby lubiącej być w ruchu i szybko nudzącej się wykonywaniem codziennie jednych i tych samych powtarzalnych czynności. W quidditchu każdy mecz był inny, nigdy nie działo się na boisku dwa razy dokładnie to samo ani nie sposób było przewidzieć jak potoczy się dana rozgrywka.
- Obrońcy muszą mieć refleks, ale i umieć przewidzieć, którą pętlę zaatakuje przeciwnik, a czasem czasu na reakcję jest niewiele – powiedziała. – Ale latają najmniej ze wszystkich zawodników, bo nie mogą oddalać się zbyt mocno od pętli. – Pozycja obrońcy wydawała jej się więc nudniejsza niż bycie ścigającą lub szukającą, ale wiedziała że obrońcy byli bardzo potrzebni. Im lepsi tym lepiej dla drużyny.
Uśmiechnęła się beztrosko, jednocześnie w głębi duszy troszkę zazdroszcząc chłopcu, że dopiero miał przed sobą tak piękny etap jak młodość i snucie marzeń. Nie musiał martwić się wojną ani innymi przykrymi wydarzeniami, bo dorośli zapewne roztaczali nad nim ochronny klosz, tak jak jej rodzice dawno temu chronili ją, zapewniając jej spokojne dzieciństwo i nie chcąc, by poprzednia wojna zatruła jej młody umysł lękiem i niepewnością. Z obecnej perspektywy naprawdę za tamtą beztroską tęskniła, ale rozumiała też, że musiała zająć jakieś stanowisko i zrobić cokolwiek. Ojciec byłby nią bardzo rozczarowany, gdyby była bierna i zamykała oczy na cudzą krzywdę.
Po chwili pokazała chłopcu także beczkę oraz parę innych manewrów wykorzystywanych w quidditchu, przynajmniej tych które można było wykonywać w pojedynkę, bo niektóre wymagały ścisłej współpracy z innymi zawodnikami. A tutaj była tylko ona jedna, choć w gruncie rzeczy nieźle się bawiła i może nawet trochę popisywała przed chłopcem, widząc że ten był zainteresowany i z ciekawością ją obserwował. Ale to nie mogło też trwać wiecznie, bo chłopcem w końcu zainteresowała się opiekunka i dostrzegła obecność obcej kobiety. Jamie podleciała do niej, by wytłumaczyć kim jest i zapewnić, że chciała tylko pokazać Heathowi kilka akrobacji miotlarskich, skoro interesował się quidditchem. Czuła jednak że powinna się powoli żegnać, tym bardziej że to miał być krótki wypad w ramach odreagowania po przedwczorajszym meczu i powinna niebawem ruszać w drogę powrotną do Doliny Godryka. Pożegnała chłopca, życząc mu dalszej owocnej nauki latania i przyszłych sukcesów w quidditchu, jeszcze raz przeprosiła jego opiekunkę, a później wskoczyła na miotłę i odleciała.

| zt. x 2






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.02.20 19:29
| 20 marca

Gdy spotkały się dwa dni temu, Frances nie potrafiła przeboleć faktu, że Gwen nie potrafi korzystać z miotły, mimo że na swoim poddaszu posiada jeden, stary model. Pół żartem, pół serio blondyna zaproponowała, że zostanie jej nauczycielem w tej dziedzinie, a malarka, śmiejąc się radośnie, po prostu na to przystała. Właściwie czemu nie? Jak później razem stwierdziły, każda porządna czarownica powinna umieć latać! Nie można być przecież wiedźmą bez miotły, a razem mogły przecież zostać najlepszymi z najlepszych!
Przynajmniej dla samych siebie. Ale to na razie wystarczało.
Alchemiczka nie miała jednak pojęcia, gdzie mogą ćwiczyć wspólne loty. Gwen zaproponowała więc doskonale znane sobie miejsce. Queerditch Marsh znajdowały się na terenach Macmillanów, a rudowłosa, dzięki lekcjom udzielanym Heathowi, czuła się na tych ziemiach całkiem pewnie. Poza tym miejsce miało i sportową historię, i całkiem dobry, choć zwykle pusty stadion. Napisała tylko do rodziny lordów z zapytaniem, czy aby na pewno nie odbywał się tu tego dnia jakiś trening… i oto były!
Przeteleportowały się razem z okolicy Pokątnej, trzymając się za ręce – tak, aby w razie czego się nie zgubić. Pomysł, choć pozornie genialny, okazał się co najmniej absolutnie okropny. Nie wzięły pod uwagę, że w ten sposób, z miotłami pod pachami, trudno będzie im utrzymać równowagę i gdy tylko aportowały się na samym środku stadionu, wyrżnęły o ziemię.
Po pierwszym szoku, Gwen zaczęła jednak chichotać, a w jej oczach pojawiły się łzy radości. Chwyciła się za brzuch, próbując się uspokoić.
To był chyba głupi pomysł – uznała, wciąż cicho się śmiejąc.
Wstała i podała koleżance dłoń, jednocześnie rozglądając się za miotłą. Stara i zużyta leżała metr dalej. Chyba, mimo upadku, nic jej nie było. Cóż, stare modele miały do to siebie. Nigdy nie były najlepsze ani najsprawniejsze, ale skoro tyle już wytrzymały to znaczyło, że są porządnie zbudowane. Nic więc dziwnego, że miotła była cała i zdrowa.
Podeszła do przedmiotu, podnosząc go. Gdyby nie ziemia na kolanach, wyglądałaby jak prawdziwa graczka. Miała na sobie ciemną, przeciwdeszczową pelerynę, zakupioną dosłownie chwilę wcześniej na Pokątnej (Frances pomagała wybierać) i ciemne gogle nad czołem (też kupione chwilę wcześniej. Frances lubiła zakupy. A Gwen uwielbiała je robić w dobrym towarzystwie). Czuła się, jak prawdziwy sportowiec mimo że ledwo pamiętała, jak w ogóle używa się trzymanego w dłoni przedmiotu. Peleryna powiewała na wietrze, a ona była gotowa, by złapać złoty znicz, jeśli tylko jakiś by się tu pojawił! O ile, oczywiście, wcześniej nie zabiłaby się w trakcie lotu.
To jak, co mam z tym zrobić? – spytała, spoglądając na miotłę, którą trzymała w wyciągniętej dłoni. Machała nią to w przód, to w tył, tworząc swoiste wahadło. Miotła zaś chyba nie miała nic przeciwko, poddając się woli właścicielki, która najwyraźniej nie traktowała jej szczególnie poważnie.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.02.20 21:39
Ależ oczywiście, że panna Burroughs nie mogła przeboleć faktu, iż jej znajoma nie korzysta z miotły! Każda porządna czarownica powinna umieć na niej latać, a fakt, że panna Grey pochodziła z mugolskiej rodziny, nie był żadną taryfą ulgową! Nie mogła dopuścić, aby rudzielec ominął tak ważny aspekt bycia czarownicą! Przecież każda czarownica, w każdej, mądrej książce jaką czytała umiała latać na miotle! Nawet jeśli nie była najlepszym możliwym nauczycielem w tej dziedzinie, Frances obrała sobie za punkt honoru, aby nauczyć dziewczynę latania na miotle. Zwłaszcza po jej ostatnim, wieczornym powrocie do domu zakończonym nieprzyjemną napaścią i niespodziewanym ratunkiem. Frances miała świadomość, że ratunek nie przychodzi zawsze i nawet jeśli milczała, skrzętnie ukrywając siniaki na jej ramionach, chciała aby jej znajoma poznała tę formę transportu. Teleportacja nie zawsze się sprawdzała, a na miotle było bezpieczniej, niż na brudnych, londyńskich ulicach.
Teleportacja okazała się bardzo złym pomysłem, nawet jeśli w pierwszym momencie, wydawała się być naprawdę świetnym pomysłem. Problem pojawił się w momencie, gdy trzeba było wylądować. I o ile Frances naprawdę starała się zachować równowagę, nie za bardzo jej to wyszło i również wyrżnęła o ziemię. Uch! Nie chciała wstawać, czując pod sobą miękką, jakże teraz wygodną trawę. A gdy do jej uszu dotarł chichot rudzielca, sama zaśmiała się pod nosem.
-Ooo tak, to nie było rozsądne. - Potwierdziła, po czym ujęła dłoń dziewczyny, by dość niechętnie wstać z ziemi. Ostrożnie otrzeapała swój strój z ziemi i poprawiła materiały, okrywające jej ciało. Niestety, dbanie o prezencję miała głęboko zakorzenione w schemacie swoich zachowań i nie potrafiła tego powstrzymać. A gdy uznała, że prezentuje się wystarczająco dobrze, aby nauczyć Gwen latania, zerknęła na nią szaroniebieskimi oczami i posłała delikatny uśmiech.
-Dobrze, przede wszystkim skup się. - Panna Burroughs rozpoczęła nauczanie od najważniejszej podstawy, bez której przynajmniej ona nie potrafiła nauczyć się tej umiejętności. Szybko odnalazła wzrokiem nieopodal leżącą miotłę, by podnieść ją i rozpocząć kolejne wyjaśnienia. Miała tylko nadzieję, że będzie w stanie przekazać dziewczynie podstawy w sposób prosty i zrozumiały… I sama ich nie zapomniała.
- Teraz umieść miotłę między nogami. Ostrożnie, uważaj, żeby nie zaplątać ją w pelerynę… - Symultanicznie pokazując pannie Grey czynności, o których mówiła.  - Teraz pomyśl o tym, aby miotła się uniosła po czym odbij się delikatnie od ziemi i postaraj się na nią zawisnąć, o tak… - Frances delikatnie, niemal bez wysiłku odepchnęła się od ziemi, a jej miotła uniosła się sprawiając, że dziewczyna zawisła kilka centymetrów nad ziemią. Po krótkiej chwili opuściła się, zerkając w kierunku rudzielca, mając nadzieję, że podstawy wydawały się jej jasne i klarowne.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.02.20 23:38
Gwen nie bardzo przejmowała się ziemią na ubraniu. Przecież i tak miały latać. Pewnie nie raz i nie dwa uderzy dziś o podłoże, więc tak czy siak zaraz będzie cała brudna. Nie należała do osób, które w takich chwilach przejmowałaby się szczególnie swoim wyglądem. Gdy wychodziła na spotkanie z kimś w kawiarni, starała się być schludna i możliwie elegancka, ale teraz? To tak, jakby na spacer z Betty ubierała najlepsze stroje. To po prostu nie miało sensu.
Zaśmiała się jeszcze raz, tym razem nieco głośniej, gdy dotarł do niej komentarz Frances. Na polecenie skupienia się stanęła zaś wyprostowana, przestając machać miotłą.
Jestem skupiona. Zachowuje pełną powagę! – powiedziała, przez dwie sekundy przybierając poważną minę, aby ostatecznie zachichotać. – Przepraszam, kontynuuj – dodała, zakrywając usta dłonią, aby stłumić śmiech, który cały czas próbował z nich wypływać.
Wzięła głęboki oddech, starając się uspokoić. Mimo wszystko, były tu w celach edukacyjnych. No, edukacyjno-towarzyskich. Jeśli miały kiedyś przejąć świat i przejść do historii jako wybitnie uzdolnione wiedźmy MUSIAŁY obydwie umieć latać. Toż to była absolutna, konieczna podstawa. No. Najpierw nauka. Potem śmieszki.
Chociaż i tak trudno było się jej opanować.
Tak o? – spytała, wykonując polecenie Frances. Chociaż już to kiedyś robiła, czuła się równie głupio, co w pierwszej klasie Hogwartu. Tylko że wtedy raczej przypominała sobie dziecięce zabawy. Obecnie wkładanie sobie czegokolwiek między nogi, jak to powiedziała Frances, miało spory potencjał wywołania u Gwen salwy śmiechu z powodu nieco bardziej dorosłych skojarzeń. Do których, rzecz jasna, wolałaby się nie przyznawać.
Poprawiła pelerynę, w dalszym ciągu słuchając znajomej. Kontynuując, przymknęła oczy i faktycznie odbiła się od ziemi, ale chyba nieco zbyt mocno, niż powinna.
Miotła nie wzniosła się w ogóle do góry, za to całkiem boleśnie uderzyła pannę Grey w cztery litery, jakimś cudem podważając jej nogę i sprawiając, że Gwen wylądowała na ziemi.
Nic mi nie jest! – powiedziała natychmiast, choć jeszcze nie była tego taka pewna. Po chwili doszła jednak do wniosku, że poza nieco obolałym bokiem… faktycznie nic jej nie jest. – Daj mi momencik… jeszcze raz.
Dość pokracznie wstała, wzięła kilka głębokich oddechów, po czym powtórzyła czynność. Zamknęła na chwilę oczy, po czym spróbowała unieść się w powietrze.

| 0-20 – znów spektakularnie upadam, tym razem nadrywając sobie pelerynę, 21-40 – miotła unosi się na chwilę, by potem opaść. 41-70 – miotła na chwilę zawisa w powietrzu i cieszę się, że mi się udało. 71-90 – miotła wzbija się niebezpiecznie wysoko, ale dalej jest fajnie. 91-100 – miotła zaczyna wariować, aby po chwili szaleństwa zaryć w ziemię. To stara miotła.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.02.20 23:38
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
moczary - Moczary Queerditch Marsh - Page 14 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]06.02.20 4:00
“Jak Cię widzą, tak Cię piszą” było chyba główną zasadą, wyznawaną pannę Burroughs. Frances posiadała maskę idealnej perfekcji, w której bardzo duże znaczenie miała jej prezencja. W końcu nie mogłaby być odbierana tak, jak chciała. Jej włosy musiały być ułożone, makijaż odpowiednio wykonany a ciuchy być schludne, eleganckie i pasować do okazji. To wszystko sprawiało, że panna Burroughs czuła się bezpiecznie, troszkę pewniej w tym wielkim, niebezpiecznym świecie.
Frances rzuciła Gwen poważne spojrzenie, szybko jednak kąciki jej ust uniosły się do góry i sama również parsknęła cichym śmiechem, z rozbawieniem kręcąc głową. Ach, śmiechy nie sprzyjały zdobywaniu wiedzy! Panna Burroughs miała trochę przestarzałe, konserwatywne poglądy na ten temat, nie umiała jednak gniewać się, bądź mieć za złe koleżance, że ta podchodziła do całej sprawy z humorem. Kto wie, może i jej przydałoby się trochę więcej humoru w życiu?
-Tak, tak o, tylko uważaj na pelerynę. - Odpowiedziała, przypominając dziewczynie o nie zaplątaniu płaszcza w miotłę. Tylko tego brakowało! To i nawet lepiej, że panna Grey nie podzieliła się dorosłymi skojarzeniami, te zapewne strasznie speszyłyby pannę Burroughs. O ile pierwszą, a nawet i drugą randkę w życiu (a to, w jej pojęciu, już coś!) miała za sobą, nadal była dość niewinna i niedoświadczona w tej materii. Takie nawiązania, wprawiłyby ją pewnie w straszną niezręczność.
Frances uważnie obserwowała poczynania znajomej, mając nadzieję, że wytłumaczyła wszystko dość logicznie i tak, że dziewczyna była w stanie to wszystko zrozumieć. Panna Burroughs pisnęła, widząc jak rudzielec ląduje na ziemi, przestraszona że coś mogło się jej stać.
- Na pewno nic Ci nie jest? - Upewniła się, wyciągając w jej kierunku dłoń, aby pomóc dziewczynie podejść się z ziemi. Och, błędy nowicjuszy są normalną rzeczą, blondynka miała jednak nadzieję, że żadna z nich nie skończy przypadkiem z połamanymi kośćmi.
Niestety również i druga próba Gwendolyn była nieudana. Frances widząc jak miotła zaczyna wariować sama, odruchowo wzbiła się ponad nią, dla własnego bezpieczeństwa. Cóż, jeśli ucierpiałyby obie, z pewnością sytuacja jawiłaby się gorzej.
Uch, niedobrze! Panna Burroughs nie mogła uspokoić miotły Gwen zaklęciem, w obawie przed trafieniem znajomej… Pozostawała jej próba złapania miotły bądź rudzielca. Frances nie była najlepsza w lataniu, zwykle latając dość rekreacyjne, a cała sytuacja jawiła się dla niej dość… Przerażająco. Och, co powinna teraz zrobić? Nie wiedziała i naprawdę żałowała, że nie pomyślały o zaproszeniu kogoś jeszcze… Kogoś bardziej odważnego niż ona. Nie, nie mogła się nad sobą rozczulać, powinna działać, nim miotła Gwen wzniesie się za wysoko, będąc zagrożeniem. Frances ostrożnie ruszyła w kierunku miotły, by złapać rudzielca za płaszczyk, aby w razie wypadku trochę zniwelować siłę uderzenia. Niestety, gdy miotła panny Grey wyrwała szybciej, Frances straciła równowagę, co poskutkowało tym, że obie panie ponownie znalazły się na ziemi.
- Na Merlina… - Mruknęła, podnosząc się do siadu. Na szczęście upadły z niewielkiej wysokości, jedynie nabawiając się kolejnych siniaków. - Nic Ci się nie stało? - Spytała, zerkając w kierunku rudzielca. W tym wszystkim nie zauważyła źdźbeł trawy, jakie zaplątały się w jej blond fale. - Uch, mama miała rację, chyba faktycznie się starzeję. - Rzuciła pół żartem, rozcierając obolałe biodro. -No, ale do trzech razy sztuka. Chcesz spróbować na mojej miotle? - Och, nie było opcji, aby teraz się poddały!


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]06.02.20 11:20
Gwen też w tej materii nie miała wiele doświadczeń. W końcu w chwili, gdy myślała, że pocałuje mężczyznę po raz pierwszy w swoim życiu, ten uciekł z placu boju. Nigdy też nie była na randce w najbardziej klasycznym tego słowa znaczeniu. Spotkania z Arturem miały – przynajmniej oficjalnie – czysto przyjacielski charakter. Mężczyzna nie stawiał jej obiadu, ani nie opowiadał o swoich płomiennych uczuciach i malarka, szczególnie po tym, jak ta relacja się zakończyła, wolała po prostu uznać, że na randce nigdy nie była.
Jako artystka, na dodatek mająca za przyjaciela Johnatana Bojczuka, nie mogła jednak o niektórych rzeczach nie wiedzieć. Wolała się do nich nie przyznawać publicznie, ale skojarzenia po prostu czasem się pojawiały. Cóż mogła na to zrobić? Po prostu zachowywała je dla siebie… Szczególnie, że chociaż lubiła Frances, ich znajomość trudno byłoby w pełni nazwać odnowioną przyjaźnią. Spotkały się przecież zaledwie kilka razy i chociaż były sobie coraz bliższe, musiały wciąż pracować nad znajomością, jeśli miałby nazywać siebie nawzajem prawie siostrami.
Nie… nie… na pewno – potwierdziła chwilę po upadku, jeszcze nim ponownie wzbiła się w górę.
Problem polegał na tym, że kolejny lot Gwen też nie należał do szczególnie udanych. Miotła zaczęła wariować. Być może to panna Grey odbiła się za mocno od ziemi, być może władała zbyt słabą magią, a może po prostu stary przedmiot przestał działać jak powinien. W każdym razie, miotła dziewczyny wariowała jak szalona, brykając niczym niesforny konik. Problem polegał na tym, że jednocześnie unosiła się kilka metrów nad ziemią, więc ewentualny upadek mógłby skończyć się katastrofalnie.
Trzymała się więc tak mocno, że zbielały jej knykcie. Kątem oka widziała latającą wokół niej Frances, która próbowała ją złapać, ale blondynka chyba nie miała pojęcia, jak zrobić to poprawnie, tak, aby przypadkiem Gwen nie skrzywdzić. Rudowłosa nie miała jej tego za złe, z resztą, nawet nie miała czasu, aby cokolwiek złego przeszło jej na myśl. Na razie skupiała się na piszczeniu i utrzymaniu na kawałku magicznego drewienka.
Poczuła, jak dłoń koleżanki łapie ją za płaszcz. Wtedy właśnie stary model miotły panny Grey szarpnął mocniej, lecąc prosto w kierunku ziemi, aby już po chwili porządnie w nią zaryć.
Gwen wypuściła miotłę, turlając się po wilgotnej trawie. A niech to szlag! Przez chwilę trwała w bezruchu, jakby sprawdzając, czy jeszcze żyje, po czym jęknęła cicho. To naprawdę bolało! Choć chyba nabawiła się co najwyżej paru stłuczeń.
Ugh, chyba nie – powiedziała, wstając. – Do trzech razy sztuka… tak… ale daj mi chwilę. I nie… muszę sprawdzić… czy ona się zepsuła… czy to moja wina – stwierdziła dziewczyna.
Przez chwilę stała w bezruchu, a następnie zrobiła kilka kroków, aby spróbować rozchodzić stłuczenia. Skrzywiła się przy tym. Ból jednak powoli zaczął mijać i Gwen ponownie podniosła miotłę z ziemi, po chwili zakładając gogle. Jeśli ma upaść ponownie, przynajmniej będzie miała ochronione oczy. Jako malarka wolała ich nie stracić.
Wzięła głęboki oddech i spróbowała wsiąść na miotłę jeszcze raz.

| no to jeszcze raz rzut na moc miotły: 0-20 – znów spektakularnie upadam, tym razem nadrywając sobie pelerynę, 21-40 – miotła unosi się na chwilę, by potem opaść. 41-70 – miotła na chwilę zawisa w powietrzu i cieszę się, że mi się udało. 71-90 – miotła wzbija się niebezpiecznie wysoko, ale dalej jest fajnie. 91-100 – miotła zaczyna wariować, aby po chwili szaleństwa zaryć w ziemię. Miotła jest wyraźnie zepsuta.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]06.02.20 11:20
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 72
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
moczary - Moczary Queerditch Marsh - Page 14 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 14 z 17 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next

Moczary Queerditch Marsh
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach