Wydarzenia


Ekipa forum
Euphemia Flint
AutorWiadomość
Euphemia Flint [odnośnik]05.01.24 21:22

Euphemia Augusta Flint

Data urodzenia: 16 II 1938 rok.
Nazwisko matki: Slughorn.
Miejsce zamieszkania: Charnwood, Leicestershire.
Czystość krwi: czysta szlachetna.
Status majątkowy: bogaty.
Zawód: arystokratka, początkujący botanik i entomolog.
Wzrost: 155 cm.
Waga: 49 kg.
Kolor włosów: blond, o złotawym odcieniu.
Kolor oczu: jasny brąz podchodzący pod bursztyn.
Znaki szczególne: twarz o neutralnym wyrazie, z lekka nieobecne spojrzenie unikające zbyt długiego kontaktu wzrokowego, dłonie skrywa zwykle pod rękawiczkami dostosowanymi odpowiednio do pogody. Używa perfum na bazie bzów oraz cytrusów.


Pan ojciec u jej niemowlęcych stóp złożył futro z upolowanego przezeń srebrnego lisa, witając tym samym przyjście na świat swej drugiej córki. I jak sam przyznał wiele lat później, truchło akromantuli byłoby znacznie lepszym prezentem.


Pani babka wywodząca się z szanowanego rodu Nott lubiła powtarzać często, że kiedy jej najmłodsza wnuczka przysiadała nad fortepianem, tak w grobie nie tylko przewracali się najznamienitsi kompozytorzy, ale również umierał przynajmniej jeden jednorożec w rezerwacie Parkinsonów. Nie przeszkadzało jej przy tym uprzejmie ignorować talent dziewczątka do gry na harfie, woląc dostrzegać wady niż zalety, które swobodnie mogła przypisywać gburowatej i w jej jakże skromnej opinii - pozbawionej wszelkiego artyzmu krwi Slughornów. Być może przemawiał przez nią żal, że kolejne dziecko jej ulubionego syna nie okazało się rozszczebiotaną panienką o słodkim charakterze, a bardziej milczącą lalką o pustym spojrzeniu, niespieszącą się do nikogo oraz niczego. Jakby na wszystko miała czas, jakby na wszystko miała przyjść pora. Winiła po części ten przeklęty las otaczający drewniane ściany Charnwood i Centaury, po których rady sięgały pokolenia Flintów, a które zapoznały dziecko z ostrożnością dobierania słów, do przemyślenia każdej wypowiadanej zgłoski, przez co zebranych częściej raczyła niewzruszoną ciszą niźli godnym rówieśniczek perlistym śmiechem. Mogła jedynie pocieszać się tym, że jasnwłosa nie była skończoną idiotką podobną jej córce, która wychowana została bardziej na klacz rozpłodową zamiast na najprawdziwszą lwicę salonową. Ku uldze piastunek oraz guwernantek ich podopieczna nie grymasiła wcale podczas nauki heraldyki, etykietę chłonęła z taką samą cierpliwością, z którą między karty ksiąg mających na celu rozbudzić wyobraźnię małej szlachcianki wsadzała starannie zasuszone kwiaty oraz zioła zebrane przez posłuszne skrzaty. Pozbawiona wyrazu buzia nie krzywiła się ani razu, kiedy szanowna Augusta wsparta o pozłacaną laskę krytykowała postawę dziewczynki podczas lekcji tańca, zagłuszając tym samym wszelkie pochwały padające od strony nauczycieli. A Effie sumiennie poprawiała swoje braki, bez zrezygnowania, a za to ze spokojną akceptacją własnego losu. I nikt do końca nie był pewien, dlaczego szanowna matrona akurat tej gałęzi rodu pod swoje skrzydła wzięła młódkę, wykazując dotąd raczej znikome zainteresowanie potomstwem swoich własnych dzieci. Niektórzy pokusili się o przypuszczenia, że to łączący je świniowstręt ujawniony u młodziutkiej Flintówny w wieku ledwie dwóch lat zmusił kobietę do spojrzenia nań łaskawszym okiem, a może fakt, że jej wybuchy magii odpowiadały na zaczepki rodzeństwa i kuzynostwa, które znosiło dziewczynce wszystkie leśne okropieństwa w postaci owadów, zaś te natomiast obracały się przeciwko nim, atakując bezwzględnie zbieraninę, póki nie dali jej spokoju na dobre. Te pozornie nieistotne incydenty świadczyły o charakterze i chociaż Augusta z rodu Nott lwicy z niej nie zrobi, tak dopilnuje, żeby wyrosła na godną zaszczytów damę. Nawet jeśli grą na fortepianie przyprawiała ją o krwawiące uszy.

Jak przepowiedziała, lwicy nie zrobiła z niej nigdy. Ukształtowała jednak pannę o lekkim kroku, która w rytmach muzyki klasycznej wymieniała łacińskie nazwy kwiatów oraz owadów, płynnie ustawiając się do pozycji releve w baletowej figurze arabesque. Nauczyła ją ogłady, umiejętności wypowiadania się w tematach sztuki oraz literatury na tyle, aby nie można było uznać ją całkowicie za ignorantkę nawet w tak młodym wieku. Zmuszała ją do lekcji języka francuskiego, chociaż pisane było dziewczątku udać się w Hogwarckie mury i przymykała oczy, kiedy pod opieką braci wymykała się na konne przejażdżki. To jednak, na czym pani babka nakazywała się nade wszystko skupiać, była umiejętność obserwacji. Złoto milczenia podobne złotym lokom otulającym twarz szlachcianki miało zostać wynagrodzone bystrością spojrzenia, staranną oceną mimiki rozmówcy, subtelności gestów, korzyści, jakie miały płynąć z odpowiedniego towarzystwa, w jakim miała się w przyszłości obracać. I chociaż słowa szanownej lady babki brane z początku były jako cierpkie wskazówki, tak z chwilą przekroczenia szkolnej bramy, stały się istnym drogowskazem, którym miała się kierować przez nadchodzące lata.


Okres nauki w szkole magii i czarodziejstwa, przypominał ostrożne stawianie szachowych figur na planszy. Stosownych oględzin prezentowanych rówieśników, pośród których miała wyłowić przyszłe diamenty, talenty, przy których boku nie mogła powstydzić się własnej obecności. Cicha natura nie nadała jej nigdy roli liderki, kogoś, kto stać będzie w centrum uwagi, lecz zdolność słuchania i osądzania jedynie w myślach zezwalała na pławienie się w blasku osób bardziej zwracających na siebie uwagę. Tkwiło w tym swoista przebiegłość, wyrachowanie, cecha tak częsta u potomków błękitnej krwi, acz Euphemia wolała określać ją jednak mianem ambicji. Władza słowa ostatecznego pomimo niebezpośredniego brania udziału w istotnych, nastoletnich wydarzeniach była słodsza niż wszystkie łakocie Miodowego Królestwa. Dom Węża pielęgnował w niej owe przymioty ze skrupulatnością, jeszcze bardziej podkreślając dystans, jaki dzielił wybitne jednostki słusznego pochodzenia od tych, których noga nawet nie powinna stanąć w progach starego zamczyska. Konflikt czystości krwi rysował się z każdym mijającym rokiem coraz wyraźniej i chociaż z bladych ust nie padła nawet jedna złośliwość względem mugolaków, tak nie można było zaprzeczyć, iż ich obecność traktowana była jak powietrze, coś nad wyraz nieistotnego, gdzie nawet pojedyncza mucha wpadająca do szkolnej sali miała większą wartość, niż ci o brudnej krwi.

Obracanie się w odpowiednim kręgu nie było jednakże jedynym priorytetem lady Flint, możliwość chłonięcia wiedzy tak innej od surowego rygoru babki pozwalała na rozwinięcie skrzydeł pod względem intelektualnym. Prym niezmiennie wiodła na zajęciach zielarstwa, wychowana w bogatych lasach Charnwood rozpoznawała magiczne rośliny, informacje o nieznanych dotąd gatunkach zdobyła podczas wielogodzinnych wizyt w szkolnej bibliotece. Nie gorzej szło jej przy Opiece nad Magicznymi Stworzeniami, im dziwniejsze były omawiane zwierzęta, tym większa fascynacja iskrzyła w brązowych tęczówkach. Przykładała się wybitnie do astronomii i wróżbiarstwa, w znakach oraz mapach nieba odnajdując enigmatyczne słowa centaurów, z numerologią nie potrafiła jednak za nic się polubić. Nie wykazywała zainteresowania obroną przed czarną magią, uroki również nie porywały w żaden sposób jej serca w przeciwieństwie do historii magii, której nawet usypiający głos profesora Binnsa nie zdołał dziewczęcia zrazić. Slughornowa krew odzywała się w niej szczególnie na zajęciach z eliksirów i to właśnie one pozwoliły młodej panience na stworzenie dosyć nikłej nici porozumienia z własną matką. Bedelia Flint nie przypominała rodzicielek z opowieści, które gotowe były w każdej chwili opleść swoje dzieci czułością ramion. Należała do person oschłych, surowych, skupionych na własnych potrzebach i pragnieniach, choć te głównie ograniczały się do tworzenia mikstur mających wspomagać ród męża, do doskonalenia i tak przecież idealnych formuł. Zainteresowanie alchemią najmłodszej córki przyjęła jednak z uprzejmym zdziwieniem, niezręcznie zapraszała ją latem do swojej pracowni, wyjaśniając w prostych słowach proces przygotowywania składników oraz złożoność każdej receptury. Letnie miesiące oraz przerwy świąteczne zawierały w sobie jeszcze więcej nauki, tym razem już nie tylko pod okiem Augusty, ale również samej Bedelii. Lekka swoboda miała miejsce jedynie podczas rodzinnych polowań, w których zgodnie z tradycją również zaczęła brać udział odkąd była w stanie unieść magiczną kuszę bez ryzyka, iż zrobi krzywdę sobie, bądź innym. Ścigała się konno z braćmi, ich śmiech oraz rzucane wyzwania nagradzając małym uśmiechem, który zimą przeradzał się w grymas niezadowolenia, kiedy łyżwy na zamarzniętym do cna jeziorze odmawiały jej posłuszeństwa, zmuszając w bardzo nieelegancki sposób do spotkań z chłodem twardego lodu. Pory roku zmieniały się jednak nieuchronnie, etap nauki w Hogwarcie został zwieńczony wyjątkowo dobrymi ocenami i chociaż nie czuła względem zamku żadnej nostalgii, tak Effie miała pełną świadomość, że czas dzieciństwa się zakończył. Wkraczała w dorosłość.


Debiut należał do najistotniejszego wydarzenia w życiu każdej szlachcianki i chociaż pani babka z każdym rokiem akceptowała coraz bardziej fakt, iż jej podopieczna nie podbije serc urokiem, tak za honor powzięła udane przedstawienie wnuczki w magicznej socjecie. Sumiennie ignorowała zrezygnowanie Euphemii, wydłużając jedynie godziny ćwiczeń tańca balowego dziewczęcia, chcąc do perfekcji doprowadzić każdy ruch drobnego ciała. I chociaż ku zadowoleniu Augusty zaprezentowała się nader godnie, tak częste socjalizowanie się nie stało się jej codziennością. Dni dzieliła między księgi dotyczące botaniki oraz fauny zasiedlających rodzime lasy, przy opowieściach wujów zaznaczała na mapach migracje zwierząt, poszczególne skupiska roślin, przy których najczęściej można było zauważyć ślady obecności magicznych stworzeń. Pozwalała sobie na badanie zależności między owymi zjawiskami, u boku matki natomiast doskonaliła się w sztuce warzenia eliksirów. Nie było pisane jej ukończenie żadnego kursu, nie miała aspiracji na zostanie wielką alchemiczką, potrzeba jednak wykazania się, wskazania, że również może przysłużyć się rodzinie oraz dziecinna chęć przypodobania się rodzicielce skutecznie oddalała ją od bogatego życia towarzyskiego. Nieliczne wyjścia, których doświadczała, upływały na stopniowym dobieraniu sojuszników, osób, które jak w czasach szkolnych, miały okazać się istotnymi pionkami na planszy życia. Uprzejme rozmowy, zręcznie dobierane słowa okryte enigmą zaczerpniętą od centaurów pozwalały na zdobycie zaufania, na spotkania w bardziej prywatnych okolicznościach. Odpowiednio dobrane rady, zmyślne podszepty zaś zezwalały na przechylenie szali w odczuwanym przez daną damę kryzysie, na subtelnie pokierowanie czyjejś uwagi w odpowiednią dla złotowłosej stronę. Zdania, które wypowiadała związane z częstą nieobecnością nabierały wagi, znaczenia, złote milczenie stało się atutem nie zaś wadą. Zadowolenie Bedelii wiązało się z częstymi wizytami w jej rodzinnej rezydencji, gdzie na nowo, już jako młoda dama mogła raz jeszcze zapoznać się z kuzynostwem, które dzieląc podobny głód wiedzy, zwierzało się nie tylko z własnych poglądów, ale również prowadzonych badań. Zainteresowanie pana ojca z kolei wzbudzała w chwilach rzadkich, ograniczających się do konnych przejażdżek oraz polowań rodzinnych, Kevan Flint nie miał nigdy podejścia do dziewcząt i niezręczność tę nadrabiał godzeniem się na fascynację swojej najmłodszej córki, która wykazywała coraz większą sympatię względem insektów. Im więcej odnóży, par oczu, tym mocniej jaśniały jej własne ślepia. Owadzia fizjonomia, niemal mechaniczne instynktowne zachowania oraz hierarchia w bardziej społecznych gatunkach doprowadzała do utworzenia raczej specyficznej kolekcji zarówno żywych, jak i martwych okazów. Były intrygujące, a przy tym szczere w swej prostocie. Pobłażanie w tym temacie opłaciło się lordowi Flint w tym, iż nigdy nie dociekała zawiłości prowadzenia negocjacji dotyczących handlem ziół, ponad szczątkowe użytkowanie magicznej kuszy nie zatracała się w kwestiach, które nie przystawały dobrze wychowanej pannie. Odpowiednio zaaranżowane zaręczyny miały być kwestią czasu, lecz niespodziewana śmierć jego szanownej małżonki, którą obdarować mógł jedynie szacunkiem oraz potomkiem, który w tak późnym wieku doprowadził do śmiertelnych powikłań, odwlekła znacząco owe plany. Należało przybrać żałobną czerń, należało uczcić zmarłych.


Wydawało jej się, że powinna tęsknić bardziej. Za matką, za ulotnymi chwilami, które spędzała w jej pracowni. Nie tęskniła, nie tak jak powinna. I tkwiło w tym niezrozumiałe poczucie winy, wrażenie bycia niewystarczająco doskonałą córką. Być może to ono sprawiło, że zagłębiała się w matczyne księgi, wizyty zaś u Slughornów upływały na doskonaleniu umiejętności pod okiem przychylnego jej kuzynostwa. Jakby dzięki temu mogła zapomnieć chociaż trochę, że nie żałowała lady Bedelii Flint tak, jak wypadało pogrążonemu w rozpaczy dziecku. Z kolei wojenna zawierucha, dotąd obca, odległa, ledwie wspomnienie anegdotki tyczące się tej mugolskiej, więc tym bardziej zapomnianej, stała się nagle rzeczywistością. I chociaż niezaprzeczalnie zwycięstwo leżało po jedynej, słusznej, a zarazem czystej stronie, tak układ sił między rodami drastycznie się zmienił. Żałobny rok okazał się rokiem obserwacji, ważenia sił oraz wspomagania ludności zamieszkującej powierzone Flintom ziemie. Zaostrzający się konflikt, doniesienia działalności Zakonu Feniksa cieniem przysłoniły lęk wiążący się z wybuchem anomalii, a coraz częstsze spojrzenia padające od strony babki Augusty tylko potwierdzały przypuszczenia młodziutkiej arystokratki. Nadchodził czas, w którym przyjdzie jej porzucić samotność na dobre, należało nawiązać korzystny sojusz, zapewnić bezpieczeństwo ukochanym lasom. Zrzuciła czerń sukni tak, jak pająk zrzuca z siebie wylinkę, pozostawiając po sobie jedynie skorupę przeszłości. Nigdy nie była lwicą, ale zawsze mogła zostać czymś więcej.




Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 0 Brak
Uroki: 2 (+2 różdżka)
Czarna magia: 0 Brak
Uzdrawianie: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Alchemia: 15 (+3 różdżka)
Sprawność: 13 Brak
Zwinność: 15 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Angielski II0
FrancuskiII2
ŁacinaI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AstronomiaI2
Historia MagiiI2
KłamstwoI2
ONMSII10
SkradanieI2
SpostrzegawczośćII10
ZielarstwoII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Savoir-vivreII0
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Rozpoznawalność I0
Brak -0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
ŚpiewI½
RysunekI½
WróżbiarstwoI½
Gra na harfieII7
Literatura (tworzenie prozy)I½
Sztuka (wiedza)I½
Muzyka (wiedza)I½
Literatura (wiedza)I½
AktywnośćWartośćWydane punkty
ŁyżwiarstwoI½
Taniec balowyII7
Taniec klasyczny (balet)I½
Jazda konnaII7
StrzelectwoI½
GenetykaWartośćWydane punkty
brak-0
Reszta: 4 PB


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Euphemia Flint dnia 19.01.24 23:02, w całości zmieniany 5 razy
Euphemia Flint
Euphemia Flint
Zawód : Dama, botanik teoretyczny, entomolog
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You believe me like a God
I betray you like a man
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t12212-euphemia-flint https://www.morsmordre.net/t12229-octavian https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Euphemia Flint [odnośnik]23.01.24 13:58

Witamy wśród Morsów

twoja karta została zaakceptowana
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Euphemia Flint  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Euphemia Flint [odnośnik]23.01.24 14:00


KOMPONENTYlista komponentów

BIEGŁOŚCIhistoria PB

HISTORIA ROZWOJU[19.01.24] Rozwój początkowy

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Euphemia Flint  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Euphemia Flint
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach