Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire
Rzeka Severn
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.01.19 7:45, w całości zmieniany 3 razy
- Czy tylko mnie już męczy ta zabawa? - uśmiechnął się pod nosem, starając się odpychać myśli o tym, że ktoś z nich w każdej chwili może oberwać. W gruncie rzeczy nawet on przy okazji, czy przez przypadek.
- Obscuro. - koniec różdżki skierował w trolla, porzucając już myśli o trudniejszych zaklęciach. Starał się myśleć jak na pojedynkach: niewinne, głupie zaklęcia których wykorzystywał do kawałów, czy zaczepiania ludzi często były bardzo użyteczne w walce. W końcu czy troll da radę gonić kogokolwiek na ślepo?
Niech się tylko uda. Póki byli we... w miarę nie strasznym stanie. Nie był pewien, co jest Sophii, ale na pewno powinna trafić do uzdrowicieli. Tak jak noga Matta. Najlepiej razem z nim. Sam Bertie miał... cóż, masę naturalnego dla siebie szczęścia?
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
'k100' : 75
Może więc czary rzeczywiście nie były dobrym pomysłem i wszyscy powinni jak najszybciej wziąć nogi za pas? Miała nadzieję, że dokonana przez Bertiego próba zasłonięcia oczu stworzenia okaże się udana i że troll po omacku już nie będzie w stanie skutecznie ich gonić.
Zaczęła więc znowu biec w stronę granicy drzew, mając nadzieję, że tym razem się nie wywróci. Jednocześnie starała się mieć baczenie na poczynania pozostałych oraz trolla. Miała nadzieję, że w końcu uda im się opuścić to miejsce i na tym zakończy się "przygoda".
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
'k100' : 98
somehow i always do
'k100' : 61
Drugie zaklęcie Bertiego okazało się bardziej celne, niż pierwsze – na oczach trolla pojawiła się czarna opaska, całkowicie odbierając mu zdolność widzenia. Stworzenie zawyło ze złością, cofając się niezdarnie i wymachując długimi łapskami w nieudolnych próbach pozbycia się tkaniny, chwilowo zupełnie zapominając o obecności intruzów. To dało całej trójce okazję do ucieczki, którą niemal natychmiast wykorzystali Sophia i Matthew, oddalając się na bezpieczną odległość od rzucającego się na oślep trolla. Bertie został w tyle, ale nic nie przeszkadzało mu już w ewentualnej ewakuacji.
Udało się Wam zneutralizować trolla, możecie opuścić lokację. Teleportacja możliwa jest zaraz po przekroczeniu granicy lasu, natomiast – jeżeli ktoś ma ochotę na spacer w świetle księżyca – najbliższa wioska z dostępem do sieci Fiuu znajduje się półtorej godziny marszu na północ.
Sophia – na chwilę obecną czujesz się już dobrze, ale w celu wykluczenia możliwych komplikacji, Twoją głowę powinien zobaczyć uzdrowiciel. Z kolei Biuro Aurorów oczekuje pisemnego raportu z Twojej misji (należy przesłać go na sowę Mistrza Gry).
Matthew – zdrapania na twarzy i szyi zagoją się same, jednak przebita łydka wymaga pomocy uzdrowicielskiej. Jeżeli jej zaniechasz, po usunięciu gałęzi rana się zasklepi, ale jako pamiątkę otrzymasz widoczną bliznę; noga będzie też dawać o sobie znać przy gwałtownych zmianach pogody.
Bertie – udało Ci się wyjść z wydarzenia bez większego szwanku.
Wszystkim mocno dziękuję za dzielne odpisy, nawet pomimo płatających psikusy kostek. Jeżeli chcecie, możecie napisać w tym temacie jeszcze po jednym poście kończącym. ♥
Tym razem udało jej się nie wywrócić. Biegła przez pogrążony w ciemności las, klucząc między drzewami i zatrzymując się dopiero poza jego granicą. Była zmęczona i zdyszana; jej włosy sterczały wokół zaczerwienionej twarzy w nieładzie, a oddech przyspieszył. Wszystko wskazywało jednak na to, że dotarli do miejsca, skąd mogli się teleportować. Sophia nie zrobiła tego od razu; pragnąc uniknąć rozszczepienia, odczekała chwilę, żeby uspokoić i wyciszyć swoje ciało, tak, aby mogła odpowiednio się skupić. Zanim zniknęła, spojrzała jeszcze na swoich niespodziewanych towarzyszy, upewniając się, że także dotarli go granicy lasu. Dopiero wtedy obróciła się w miejscu i z ulgą zniknęła.
| zt.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
- Może lepiej pieszo? - zasugerował jako, że w gruncie rzeczy mistrzem teleportacji nigdy nie był. - Musi tu gdzie być jakaś droga, złapiemy Rycerza.
Dodał sięgając do kieszeni by sprawdzić, czy ma jakieś drobne i ignorując jakekolwiek obelgi, przekleństwa czy wyrazy niezadowolenia i marudzenia ze strony Matta już zaczął przeżywać, co się stało. Jako, że nigdy nie był za dobrym kłamcą, nie było trudno się domyśleć, że nadal martwi się o przyjaciela, jednak póki co starał się o tym nie myśleć. W końcu i tak nic teraz nie zrobi, a właśnie POKONALI TROLLA. Do tego błotoryje i całą grupę funkcjonariuszy, no kto jest super?!
zt. <3
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.
Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Oddział Kontroli Magicznej. Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.
Ten odcinek rzeki Severn od lat cieszył się złą sławą, jaką anomalie jeszcze pogłębiły. I chociaż trolle omijały to konkretne zakole, porośnięte leszczyną i szuwarami, z daleka, to i tak nie było tu zbyt bezpiecznie. Woda wyżłobiła tutaj w miękkiej skale głębokie koryto a dzika roślinność utrudniła odnajdywanie drogi ku bezpiecznemu zejściu w dół, aż do koryta. Strumień rzeki burzył się w tym miejscu, parował, kotłował; na powierzchni pływały śnięte ryby a znad tafli często unosiła się para wodna. Wiry oraz ciepło naruszyły geologiczną strukturę miejsca, wpływając na rozrost bujnej roślinności i zmianę struktury gruntu. Tuż przy brzegu rzeki, pod klifem, do którego prowadziło jedno bezpieczne zejście, czarna magia kotłowała się wraz z wrzącą wodą.
Noc nie sprzyjała dobrej orientacji w terenie, nie mogliście też zapalić żadnego światła, by nie ściągnąć na siebie uwagi Służb Kontroli Magicznej. Pozostało wam błądzenie po ciemku - i nie skończyło się ono dobrze. Po zaledwie kilku krokach wgłąb zarośli, gdy szliście tam, gdzie mieliście natrafić na miękkie zejście w dół, bliżej anomalii, nawilgła ziemia urwała się pod waszymi nogami. Spadaliście z klifu, nie mając szans na żadną inną reakcję, oprócz złagodzenia skutków upadku.
Wymaganie: Poprawne rzucenie zaklęcia Lento przez przynajmniej jednego czarodzieja.
Niepowodzenie skutkuje niezwykle bolesnym zderzeniem z podłożem, które spowoduje otwarte złamanie obydwu rąk. Uniemożliwia to dalsze naprawianie anomalii, a kompan musi pomóc cierpiącemu czarodziejowi w dostaniu się do uzdrowiciela.
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.
Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 160, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.
Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.
W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
Wody rzeki uspokoiły się, przestały zalewać brzegi, wiry także zmniejszyły swoje wibracje. Powoli unosiła się także gęsta para wodna. W końcu mogliście wiedzieć coś więcej - i waszym oczom ukazała się zwalista sylwetka trolla. Nie był to zwyczajnie mały troll, to było dziecko trolla. A skoro przywędrowało do was samotnie, w pobliżu mogło być ich więcej. Trollątko nie zamierzało was skrzywdzić, ale gdyby podniosło głos, wszczęło alarm, szybko znaleźlibyście się w tarapatach. Mały troll najwyraźniej postanowił iść za wami, nie zamierzał pozwolić wam odejść.
Wymaganie: ST odpędzenia od siebie trolla w łagodny i nie raniący jego uczuć sposób wynosi 60, do rzutu doliczany jest bonus wynikający z biegłości ONMS. Przynajmniej jedna postać musi sobie poradzić ze stworzeniem, by uniknąć konsekwencji.
W wypadku niepowodzenia mały troll zaalarmuje swoją rodzinę, która dopadnie was nim zdążycie powrócić do domu. Stworzeń będzie zbyt wiele, zaskoczą was nagle i nieoczekiwanie. Otrzymacie 180 obrażeń tłuczonych, cudem unikniecie śmierci - i to głównie dlatego, że jeden z opiekun trolli skutecznie je od was przegoni.
- Musimy tam zejść. – odezwała się półgłosem, kierując się niepewnie ku niewyraźnym kształtom, jakie dostrzegała w mroku. Złowieszczy szum rzeki wydawał się coraz bliższy. – Pójdę przodem. – zaproponowała, zdeterminowana, by tym razem odnieść sukces. Rozgarniała rękami gęsto rosnące tu… Merlin wie co, w takich ciemnościach nie rozpoznałaby nawet własnego odbicia, co więc dopiero mówić o roślinach, z którymi nigdy nie była szczególnie zaprzyjaźniona. Kroki stawiała zdecydowanie, ale powoli, próbując wyczuć, gdzie znajduje się urwisko. Nie zdążyły jednak nawet rozdzielić się, nim ziemia gwałtownie osunęła się pod nimi; obie runęły w dół. Frances wrzasnęła w panice, o mało co nie wypuszczając różdżki z ręki. Zdążyła chwycić ją mocniej tuż przed zderzeniem z ziemią.
- Lento!
If we just sat and talked for a little while
If in exchange for your time
I give you this smile?
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nietypowe miejsca - w to jej graj, Susanne lubiła osobliwe zakątki, w których mogła doszukiwać się ciekawych elementów i dopowiadać do nich własne historie, stworzone w przypływie weny. Zdecydowanie łatwiej było to jednak robić za dnia, kiedy otoczenie nie zlewało się w niewyraźne, czarne plamy - mogły tu polegać co najwyżej na własnym instynkcie i odgłosach otoczenia - te Lovegood starała się czujnie śledzić, nasłuchując czy nie mają towarzystwa, lecz w ostatecznym rozrachunku okolica pozostawała na tyle nieprzyjemna, że nikt nie chciał się tu zapuszczać. Nie odsuwała od rozsądku takiej możliwości, nauczona doświadczeniem - wolała być ostrożna i żywa, różdżkę trzymała w pogotowiu, rozglądając się i co chwila łapiąc na tym, że widzi wyłącznie niewyraźne zarysy oraz towarzyszkę nocnej eskapady.
Niebo, choć ciemne, pozostawało jaśniejsze od roślinności, unoszący się zapach wcale nie należał do przyjemnych, a bulgot złowieszczo uzupełniał upiorność, angażując w odczuwanie kolejny zmysł. Dreszcz przebiegł po plecach właśnie przez ten dźwięk, w przeciwieństwie do Frani nie obawiała się żadnych drobnych żyjątek, to parująca, gorąca woda przywodziła jej na myśl przerażający żywioł, jakiego za wszelką cenę chciała w ostatnim czasie unikać - ogień. Wzdrygnęła się mimowolnie, odpędzając widma porażek i podążając za starszą koleżanką. Powoli, krok po kroku, po coraz mniej stabilnym gruncie - trzymała się blisko. Serce pracowało intensywnie jeszcze zanim dotarły do zejścia - a przynajmniej czegoś, co mogło je imitować.
- Jest strasznie grząsko - odpowiedziała oczywistością, nieco zmartwiona, ale bardzo na tym fakcie skupiona, spodziewając się też, że znajdą dosyć bezpieczną drogę - przeliczyła się. Miała wrażenie, że żołądek poderwał się nagle do góry, kiedy runęły gwałtownie wraz z ziemią, pozostawiającą swoje dawne miejsce w niepamięci. Na reakcję miały sekundy - Sue zdarzyło się użyć wcześniej odpowiedniego zaklęcia, dlatego teraz zareagowała instynktownie, korzystając z jedynej szansy i próbując uchronić je przed wypadkiem - głos Frances rozbrzmiał w tym samym momencie.
- Lento! - mimo wszystko mięśnie spięły się w przerażeniu.
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
#1 'k100' : 17
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- Sue – udało jej się wreszcie wydobyć z siebie coś więcej niż zbolałe jęki. Nie widziała Susanne obok siebie, a przecież obie spadły ze zdradzieckiego klifu. – Jesteś cała? – posłała pytanie w mrok stale ciemniejący jej nad głową. Lovegood także musiała nieźle oberwać, Frances czekała w napięciu na jakikolwiek znak życia od swej towarzyszki niedoli.
- Możesz wstać? – zapytała, niezdarnie turlając się z boku na bok. Jej połamane ręce były zupełnie bezużyteczne, po jednej z nich broczyła krew. Szczęściem w nieszczęściu było, że Frances nie widziała dokładnie makabrycznych złamań. Czuła tylko coraz silniejszy ból, a przy gwałtowniejszych szarpnięciach ciałem słyszała obrzydliwy dźwięk trących o siebie kości.
- Musimy się stąd jakoś wydostać. – stęknęła, a wkrótce potem dostrzegła, że Susanne na szczęście nie ucierpiała podczas upadku tak mocno. Zdołała nie tylko stanąć na własne nogi, ale też pomogła Frances się podnieść. Montgomery z wdzięcznością wsparła się na towarzyszce – niestety musiała obarczyć Susanne znaczną częścią swojego ciężaru; potworny ból cały czas ją osłabiał. Ledwo idąc po śliskim podłożu w niemal całkowitej ciemności, udało im się jakoś opuścić paskudną okolicę.
2 x zt
If we just sat and talked for a little while
If in exchange for your time
I give you this smile?
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire