Wydarzenia


Ekipa forum
Cela zbiorowa
AutorWiadomość
Cela zbiorowa [odnośnik]03.01.16 18:56
First topic message reminder :

Cela zbiorowa

Jedna z największych i najzimniejszych cel w całej Tower. Traktowana jako zbiorowa i tymczasowa, dlatego brak w niej sienników czy nawet krzeseł. Więźniowie siedzieć mogą jedynie, na chłodnych, wilgotnych kamieniach stanowiących jej posadzkę. w rzeczywistości okazuje się jednak, że osadzeni spędzają w niej nawet kilka lat. Jedynym plusem tego miejsca jest brak szczurów. Z nieznanego powodu zwykle omijają celę. Więzienna legenda głosi, że to przez ducha pewnego czarodzieja, którego kiedyś zamurowano tu żywcem. Przeżyć miał dziesięć lat żywiąc się złapanymi szczurami, które zwabiał gwiżdżąc. Faktycznie, w jednym rogu wybudowana jest dziwna, krzywa konstrukcja, która burzy plan idealnego kwadratu, jakim powinno być pomieszczenie. Usłyszeć zeń można gwizd, człowieka, ducha czy powietrza - ciężko orzec.
Trzy ściany celi stanowią grube, kamienne mury Tower, jedną, tę, na której znajduje się wejście, solidna, stalowa krata. Braku tu okien, jedyne światło dają magiczne pochodnie z korytarza, stąd w środku jest dość ciemno. Nieodpowiednia wentylacja powoduje zaś, że w powietrzu unosi się zapach stęchlizny i pleśni.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cela - Cela zbiorowa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cela zbiorowa [odnośnik]05.01.16 22:36
Stałam w miejscu, zastanawiając się, jak to do jasnej cholery miało się wszystko potoczyć. Nie miałam ze sobą nic, co mogło w jakiś sposób zająć mój czas, nie licząc nieznajomego towarzystwa i przełożonego Daniela, który wyglądał na co najmniej zdenerwowanego. Z drugiej strony nie było powodu, by się mu dziwić, skoro jednego dnia, bez powodu, zostaliśmy zamknięci w celi z jakimiś ludźmi, którzy równie dobrze mogli tego nie zrobić. Tak jak my.
- Dziękuję, Daniel - wyszeptałam, pocierając się rękami o ramiona. Czy tylko mi jest tak zimno? Naprawdę byłam wdzięczna Kruegerowi, bo w końcu żaden inny szef nie pocieszałby własnej stażystki. I to takiej, która zawaliła. I to takiej, z którą wylądował w Tower of London. Niemiec wydawał się być specyficzny już przed tym, jak go poznałam, a im dłużej mieliśmy okazję ze sobą przebywać, tym bardziej okazywało się to prawdziwe - Mam nadzieję, że nie będzie przez to problemów w redakcji - odparłam szczerze, przesuwając swój wzrok w jego stronę. Patrzyłam na niego z ukosa, stojąc na wprost przeciwległej ściany, intensywnie wnioskując, czy pozostali więźniowie rzeczywiście mogą mieć rację.
- Czy oni w ogóle mają do tego prawo? - postanowiłam zapytać się wszystkich zebranych, chociaż z czasem pojawiało się tam więcej osób, tym samym robiło się coraz ciaśniej. Stałam mniej więcej po środku chłodnego, wilgotnego pomieszczenia, z założonymi rękami wlepiając wzrok w podłogę - Co to w ogóle za śmieszny dekret? - nie wsłuchiwałam się we wcześniejszą rozmowę, ale skierowałam swoje pytania bardziej do siebie niż do ogółu, nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Uniosłam wzrok do góry, kiedy lodowate krople zetknęły się z moją głową. W jednej chwili zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. NIENAWIDZĘ MINISTER MAGII krzyczałam na siebie w myślach, przeklinając tę nieszczęsną kobietę i całą czarodziejską władzę. Miałam tak cholernie dość tego, co wyrabiało się w tamtym momencie. Nie dość, że nie potrafiłam sobie poradzić ze swoimi rozterkami, to jeszcze mnie zamknęli w małej, obskurnej klatce z kilkoma innymi osobami.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]05.01.16 23:15
Wystarczy zaledwie ułamek sekundy, by przypomniała sobie, dlaczego nigdy nie podeszła do egzaminu na teleportację. Nieprzyjemne szarpnięcie, żołądek kurczący się do rozmiarów zdecydowanie mu nie służących, a potem nieprzemijające uczucia mdłości. W tym wypadku spotęgowane smrodem stęchlizny, unoszącym się w londyńskim Tower. Wzdryga się, gdy tylko jej oczom ukazuje się ciemny korytarz; to z całą pewnością nie miejsce, w którym winna przebywać osoba o błękitnej krwi. Drży z zimna, lekki płaszczyk zupełnie nie chroni jej przed chłodem tego miejsca. Wargi sinieją w mgnieniu oka, a ona czuje, że z coraz większym trudem przychodzi jej nabieranie powietrza do płuc. Ma nadzieję, że nie zabiorą jej przynajmniej przepisanych przez uzdrowicieli lekarstw, które doświadczenie nauczyło ją mieć zawsze przy sobie. Unikać stresów i nie przemęczać się - w ciągu kilku minut zmuszono ją do złamania wszelkich obostrzeń.
Strażnik prowadzi ją do celi, bez słowa nakazuje wejście do środka i równie szybko zamyka za nią drzwi. Jest słaba, bezsilnie opiera się o spróchniałe drewno, odczuwając skutki niepożądanego stresu. Jedyną pociechą jest dla niej to, że brat wie o całej sytuacji i zapewne już porusza niebo i ziemię, by tylko wyciągnąć ją z tego okropnego miejsca. Ufa mu bezgranicznie i wie, że odnajdzie sposób, by wyjaśnić to nieporozumienie. Wreszcie podnosi wzrok i rozgląda się po celi, dostrzegając w niej kilka znajomych twarzy. I jedną aż nazbyt dobrze.
- Meg! - zbliża się do kuzynki i obejmuje ją pokrzepiająco. Nie ma pojęcia, jak długo kuzynka przebywa w tej celi, choć wydaje się całkiem prawdopodobne, że przyprowadzili ją tu niedługo przed nią. Ma jednak nadzieję, że w tym czasie udało jej się zdobyć jakieś informacje, albo przynajmniej ich strzępki.  - Co się stało? Ciebie też aresztowali? Byłam na Pokątnej, kupowałam szaty, a policjanci pojawili się znikąd. Wiesz coś? - drży z zimna, za wszelką cenę starając się unormować oddech. Pamięta o swojej chorobie, w tej chwili liczy się tylko to, by nie pozwolić jej ujawnić się właśnie teraz.
- Persues zapewne już zawiadomił mojego ojca, poprosiłam go również, by poinformował Fabiana... Malfoyowie też wiedzą - nawet przez moment nie wątpi w brata, odlicza tylko czas do momentu, gdy drewniane drzwi otworzą się, pojawi się w nich strażnik i zacznie przepraszać za całe to zamieszanie.


Ostatnio zmieniony przez Leandra Malfoy dnia 06.01.16 0:19, w całości zmieniany 1 raz
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]05.01.16 23:28
Szarpnęło mną, a potem poczułem jak coś na mnie napiera ze wszystkich stron. Niby powietrze jak przy dużej prędkości... ale to powietrzem raczej nie było. Z całą pewnością zaś próbowało mnie zgnieść i zamienić w małą, zakrwawioną kulkę mięsa. Ciemność... i nagle nie byłem już na Pokątnej. 
Nogi miałem jak z waty, ledwo na nich stałem, do tego ten ucisk w żołądku... Nim zdążyłem kogokolwiek ostrzec, malowniczo zwymiotowałem na kamienną posadzkę. 
Kiedy zaprowadzono mnie do celi, wciąż było mi niedobrze, ale dzielnie starałem się walczyć z mdłościami i zacząć kontaktować. Znaleźli sobie wyszukane narzędzie tortur, naprawdę.
Rozdygotany oparłem się o zimną, wilgotną ścianę i dopiero po chwili zdecydowałem się na uniesienie wzroku, żeby popatrzeć na zebranych. Cóż... przynajmniej nie byłem sam. Może nawet ktoś będzie mi w stanie wyjaśnić co się stało.
Chciałem przycisnąć dłoń do ust, kiedy znów zebrało mi się na wymioty, ale przypomniałem sobie, że wciąż mam spętane ręce. Twarz pewnie miałem zieloną jak rozgotowany szpinak.
- Czy ktoś... - przerwałem w połowie zdania walcząc z mdłościami - ...może mi powiedzieć... czemu nie wolno czarować na Pokątnej...? - wydusiłem w końcu z siebie, przetaczając po wszystkich spojrzeniem.


Make love music
Not war.


Ostatnio zmieniony przez Louis Bott dnia 06.01.16 0:20, w całości zmieniany 1 raz
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 0:11
Eilis wydawała się bardzo milcząca. Może właśnie w ten sposób odreagowywała swój strach? A może żywiła do Lyry urazę, myśląc, że ta próbowała uciec i zostawić ją samą? Nie próbowała; jej ciało reagowało instynktownie, starając się (zupełnie irracjonalnie i bezskutecznie) bronić się przed ponownym przeżyciem wydarzeń z lipca. Te ciemne cele i korytarze były niczym z jej najgorszych koszmarów.
Uznała jednak, że to nie czas na próby przekonywania i przeprosin. Przestała próbować wciągać ją w rozmowę, pozwalając jej zająć się swoimi myślami. Będą musiały sobie to wyjaśnić, kiedy to wszystko się skończy... Kiedy okaże się, że doszło do nieporozumienia i wyjdą stąd. Wiedziała też, że może powinna już dawno powiedzieć Eilis o lipcu, ale wiedząc o jej wrażliwości, nie chciała zrzucać na nią traumatycznej historii o bezpodstawnym zatrzymaniu czy wyprawie na Nokturn. Sama Lyra nie znosiła myśleć o tamtym dniu, a co dopiero o nim mówić. Były tylko dwie osoby, którym sama opowiedziała tę historię: Garrett oraz Samuel. Pierwszy był jej bratem, drugi uczestniczył w tamtych wydarzeniach.
Spojrzała na Alana i Daniela. Nieco zaskoczyło ją to, że jej kuzyn oraz były uzdrowiciel się znają, i w dodatku wydawali się nie pałać do siebie sympatią.
- Czuję się... dobrze. O ile można tak powiedzieć... w tej sytuacji – wyjaśniła, nie chcąc żadnego z nich martwić, a już na pewno nie w takiej chwili, gdy każdy stał w obliczu obecnego problemu. Zresztą, przynajmniej na ciele czuła się znośnie, poza tym, że było jej zimno i bolały ją skrępowane nadgarstki. A później mogło być gorzej. Miała jeszcze w kieszeni płaszcza zapasową fiolkę swojego eliksiru, którą postanowiła zachować na czarną godzinę, nie wiedząc, jak wiele godzin przyjdzie im tu spędzić. Psychicznie jednak czuła się dużo gorzej, zamknięta w miejscu, które budziło jej lęk, za coś, czego nie zrobiła. Gorsza była tylko ta niepewność, co dalej, co ministerstwo zrobi z tymi wszystkimi ludźmi, których stłoczono w celi. Jeśli to rzeczywiście była poważniejsza akcja, czemu miała służyć? Niestety, młodziutka Lyra zbyt mało wiedziała o świecie i była zbyt naiwna, by w pełni to pojąć, uświadomić sobie potencjalne zagrożenie.
Gdy jednak okazało się, że Daniel nic nie wiedział, w jej oczach błysnęło rozczarowanie. A więc nawet dla niego to wszystko było kompletną tajemnicą?
- Och... Myślałam, że... zresztą nieważne – wymamrotała, krzywiąc się nieznacznie. – Ciekawe, co dzieje się teraz poza tymi murami. Czy ktoś coś działa w naszej sprawie. Jak myślisz, Danielu?
W pomieszczeniu były jednak osoby, które, w przeciwieństwie do biednej Weasleyówny, mogły mieć znajomości w ministerstwie. Lyra miała tylko swojego brata aurora... Który może wkrótce się dowie o tej sytuacji i spróbuje ją stąd wydostać. Tak, w Garretcie była jej nadzieja, musiała w niego wierzyć.
Jak zwykle naiwna.
Wtedy dostrzegła kolejne znajome twarze.
- Leandra? – spytała, widząc swoją rówieśnicę z Hogwartu, która niedawno wyszła za mąż za kogoś z Malfoyów. – I... Louis?
Widok tego drugiego był jeszcze bardziej zaskakujący. Louis, ten miły, wesoły chłopak, który z taką ciekawością oglądał jej rysunki i rozmawiał z nią na Pokątnej! Teraz wyglądał zdecydowanie marnie. Może nie lubił teleportacji łącznej lub po prostu tak działało na niego uwięzienie w tym plugawym przybytku?
Wstała, choć trudno było jej złapać równowagę. Syknęła cicho z bólu, gdy zimny metal znowu podrażnił jej nadgarstki. Powoli zbliżyła się do niego, zachowując jednak bezpieczny dystans; wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować.
- Wszystko w porządku? – zapytała, choć miała ochotę palnąć się w głowę. Oczywiście, że nie było w porządku. Dla żadnego z nich. – Chyba wprowadzili... jakieś nowe zasady – tego dowiedziała się, przysłuchując się rozmowom w celi. – Sama tego nie rozumiem, do tej pory zawsze można było czarować w magicznych obszarach... Zresztą, wielu z nas nie używało różdżki przed schwytaniem, muszą to wykryć, kiedy je sprawdzą...
Mówiła chaotycznie, czasami się jąkając. Czuła się jednak w obowiązku, by nie zignorować jego obecności i wyjaśnić mu przynajmniej tyle, ile sama wiedziała. Czyli i tak niewiele. Czuła jednak przynajmniej, że cokolwiek robi, że nie jest sama ze złymi myślami. Tak łatwiej było nie poddać się zupełnie całej beznadziei, próbując skupić się na rozmowie zamiast na histerii, w którą niewątpliwie znowu by wpadła, gdyby tylko na moment straciła kontrolę. A momentami była tego bardzo bliska.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
cela - Cela zbiorowa - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 2:53
Raz, dwa, trzy…. Słowa Morta zaczęły docierać do mnie z opóźnieniem . Ucichły wszystkie dźwięki a zapach wilgoci przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. „Znalazłam” się w ogromnym korytarzu pełnych drzwi i zakrętów. Pałac umysłu…tylko to było wstanie mnie teraz uratować. Nieświadoma zaczęła chodzić w kółko szukając w odpowiednich informacji. Kilka chwil później miałam już wszystko czego potrzebowałam. Chyba najbardziej kluczową było ostatnie zdanie wypowiedziane przez Morta. mugol to słowo obijało  się o mój mózg upewniając mnie jedynie w przekonaniu, że mam racje. - Jest co najmniej tuzin aneksów naszego prawa, które  pozwoliłyby nam z stąd  spokojnie  wyjść. - mówiłam trochę głośniej tak żeby i inni mnie usłyszeli. Może nie powinnam wprowadzać niepotrzebnego zamieszania ale miałam dość tych jęków. Teraz nie miały one najmniejszego sensu. Przyjdzie jeszcze pora na krzyki i płacz. - Wszystkie przekreśla rozporządzenie o stanach wyjątkowego zagrożenia. - byłam spokojna ale śmiertelnie poważana.  Nie po to tyle czasu spędziłam nad księgami studiując magiczne prawo by teraz nie wiedzieć o czym mówię. Na szczęście w porę powstrzymałam się od wypowiedzenia na głos co  może nas wszystkich czekać jeśli zostaniemy oskarżeni o zbrodnie  zagrażające dobru publicznemu czy pokojowi. Może siałam defetyzm ale rzeczywistości nie wróżyła najlepiej. - To nie spisek, to nie pomyłka.  To się nazywa łapanka. Wzięli tych, którzy się im akurat nawinęli. Władza może robić to co uważa za słuszne. Zresztą naszemu ustrojowi politycznemu daleko do demokracji. - podeszłam do ściany opierając się o zimny kamień.  Przeniosłam wzrok na Morta próbując dać mu do zrozumienia, że jest bardzo źle.  Zamknęłam ponownie oczy próbując ponownie udać się do świata własnych myśli ale wtedy usłyszałam znajomy głos. – Lea - szybko odwzajemniłam uścisk kuzynki. - Niewiele - stwierdziłam znacznie ciszej nie chcąc bardziej przygniatać już i tak wyraźniej roztrzęsionej kuzynki. Wiedziałam o jej chorobie a obawiałam się, że strażnicy nie przyjdą jej z pomocą gdy dostanie ataku. Nie wydawali się zbyt ludzcy. - Jestem pewna tylko tego, że będziemy służyli jako przykład. Czego tego nie jestem wstanie jeszcze powiedzieć  - już było nas zdecydowanie za dużo jak na zwyczajną sprawę karną a coś mi mówiło, że to jeszcze nie koniec. Uśmiechnęłam się na wieść, że powiadomiła rodzinę. - Na pewno coś wymyślą - z każdą chwilą byłam coraz mniej pewna czy coś wskórają.  Jeśli przesłanie Ministerstwa miało dotrzeć jak najszerzej potrzebowali również szlachty. - Usiądź - wskazała jej długą drewnianą ławę.  Odwróciłam się w stronę Morta nachylając się nad nim tak by tylko on usłyszał moje słowa. - Klątwa Ondyny - miałam nadzieję, że te dwa słowa wytłumaczą zmianę mojego zachowania. Koniec z rozmyślaniem i tworzeniem scenariuszy. Teraz najważniejsze było, żeby Leandrze nic się nie stało.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 16:33
Każde słowo Megary otwierało klapki w moim mózgu. Przecież to oczywiste. Kompletnie nie zwracali uwagi na to kogo dokładnie aresztują. Nie robiło im to różnicy - po prostu chcieli złapać jak najwięcej osób. Stawiali na ilość, więc prawdopodobnie potrzebowali nas tylko... No właśnie. Doskonale wiedziałem co Megara chciała mi przekazać tym spojrzeniem. Miałem nadzieję, że jednak żadne czarne scenariusze się nie spełnią i jakoś uda nam się stąd wyjść. Podszedłem do kraty, próbując zauważyć coś na korytarzu, ale zamiast tego usłyszałem kroki. Chwilę później do celi wrzucono kilka nowych osób, a wśród nich... - Louis! - Powiedziałem zaskoczony, bo choć podejrzewałem, że to może się tak skończyć to jednak wydawało mi się, że puszczą go wolno. Nie zauważyli, że jest mugolem? Jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że zna go jedna z zatrzymanych. No bo skąd Louis mógłby znać czarodziei? Stanąłem obok niego. - Idiotyczne zasady - mruknąłem, ale nie miałem zamiaru mówić nic więcej na ten temat i niepotrzebnie go denerwować. My nie mogliśmy tego pojąć, to co dopiero on musiał czuć. - Ale nie mogą nas tu trzymać w nieskończoność - odparłem pokrzepiająco i na chwilę podszedłem do Megary. Zrobiłem nieco większe oczy na jej informację, przenosząc wzrok na Leandrę. Niewiele wiedziałem o tej chorobie, ale wystarczyło wiedzieć, że jest niebezpieczna, żeby zrozumieć zachowanie Meg. - Nie możemy nic zrobić? - Upewniłem się. Wydawało mi się, że bez różdżek nie możemy prawie nic, ale moja wiedza z magii leczniczej nigdy nie była szczególnie wysoka, więc może się myliłem. Zerknąłem na Louisa. - Jakby co jestem metr dalej. Na razie nigdzie się stąd nie wybieram - powiedziałem, uśmiechając się blado i wróciłem do kuzyna. - Trzymasz się jakoś? - Zapytałem, bo dalej wyglądał tak jakby miał zaraz udekorować kamienną posadzkę swoim śniadaniem.
Mortimer Bott
Mortimer Bott
Zawód : bezrobotny
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
My bones keep breaking
Tearing me away from the quiet
The silence of my soul, of my soul from the quiet
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1921-mortimer-bott https://www.morsmordre.net/t1926-elfrik#27119 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t1928-mortimer-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 17:22
Nie mieli najmniejszych problemów by wpakować ją do Tower.
Chociaż ma wielką nadzieję, że nabiła porządnego siniaka chociaż jednemu z nich.
- Mam prawo do jednego listu! – krzyczy jeszcze przez kratę – Mam prawo poinformować, że tu jestem!! – już dawno nikt jej nie słucha, ale co jej szkodzi pokrzyczeć dalej? Co innego ma do roboty niż zwracanie na siebie uwagi? Jeśli nie czarno odzianych panów, to przynajmniej pozostałych towarzyszy niedoli. Dostarczy im trochę rozrywki – bo przecież widok odzianej w czerwoną kieckę (starała się wyglądać naprawdę dobrze!), rozczochranej (wierzganie psuje fryzurę, a tyle czasu spędziła tego dnia na układaniu włosów!) i zaczerwienionej od krzyków kobiety, wygrażającej co najwyżej kratom, że jeszcze się z nimi porachuje.
Niech tylko stąd wyjdzie, tak im krzyczy, to zobaczą. Bo ona zna swoje prawa!
Ta znajomość, najwyraźniej, nie była gwarancją żadnego posłuchu. Dlatego też, po dłuższej niż potem przyzna chwili występów, zamilkła, opierając czoło o zimne kraty. Kilka głębokich oddechów, nerwy do niczego dobrego nie prowadzą. Smutne jest jednak to, że za każdym razem dochodzi do podobnego wniosku dopiero po tym, jak daje ponieść się emocjom. Za każdym razem schemat wygląda ta samo. Coś ją denerwuje. Traci głowę. Krzyczy i wygraża. Po czym dochodzi do wniosku, że nie ma to większego sensu – wszak nerwy, jak to mawiała babcia, do niczego nie prowadzą.
Z drugiej strony, babcia dzisiaj się już raz pomyliła. Więc może wykrzykiwanie w pustą przestrzeń jeszcze bardziej pustych pogróżek przyniesie jakieś efekty?
Ku uciesze i uldze całej reszty zaaresztowanych, postanowiła jednak nie testować swojej nowej teorii. Westchnęła ciężko, obracając się na pięcie by znaleźć sobie jakieś miejsce, z którego mogłaby łypać na całą resztę współwięźniów i mruczeć pod nosem inwektywy pod adresem całego świata. Nie wątpi, że większość całkiem sporej grupki ludzi, podobnie jak ona, znalazła się tutaj na podstawie durnych oskarżeń, nie miała jednak nastroju do bratania się. Teraz miała ochotę siąść w kącie i porozpaczać nad swoim losem, bo przecież nie może tak być, że po raz pierwszy od lat – lat! Ponad dekady! – idzie na spotkanie towarzyskie z mężczyzną i zanim nawet zdąży go olśnić tą czerwoną kiecką, zostaje zaaresztowana.
Świat jest wyraźnie niesprawiedliwy.
Dobrze przynajmniej, że jej dziecko jest bezpieczne pod pieczą, tak sobie pomyślała, dokładnie w momencie w którym jej wzrok padł na Eilis.
I powiem wam szczerze – do tej pory była po prostu wściekła. Nikt nie lubi kiedy wmawia się mu, że zrobił coś o czym nawet nie pomyślał, prawda? Teagan nie jest inna, a kiedy doda się do tego jeszcze wybuchowy charakter, nie ma co się dziwić, że zrobiła wielką porutę. Ale gdzieś tam, za tą całą złością, była przekonana, że nie minie tydzień, a będzie opowiadać historyjkę o swoim aresztowaniu jako anegdotkę. Jednak widząc w celi Eilis, tę Eilis, nogi się pod nią ugięły. I to dosłownie, musiała aż oprzeć się o ścianę. Do tej pory sądziła, że Marigold bawi się z Antkiem pod jej czujnym okiem i nikomu nie stanie się krzywda. Nawet jeśli miałaby tu spędzić nieco więcej czasu. Wyobrażała sobie jakim spojrzeniem potraktuje ją Sykes po wyjściu z więzienia, ale to nie było ważne – nie tak jak bezpieczeństwo córki. Mogła ją po raz kolejny nazwać w myślach złą czy nieodpowiedzialną matką, co z tego.
A teraz…
- Gdzie jest Marigold? – pyta więc ostro, odzyskując werwę i wolę walki – Gdzie, do stu gnomów, jest moja córka? – jeśli były razem podczas aresztowania to nie mogę za nią ręczyć. Jest gotowa gołymi rękoma rozszarpać najpierw guwernantkę, potem kraty, a potem każdego kto stanie jej na drodze, dopóki nie znajdzie własnego dziecka.

I nie pokrzepiła jej nawet myśl, że panna guwernantka nie może jej teraz posłać żadnego pełnego pogardy spojrzenia, bo sama siedzi za kratami!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 19:33
Usłyszawszy moje imię i to wymówione znajomym mi głosem, podniosłem spojrzenie i... 
- Mo? - uniosłem wyżej brwi trochę nie dowierzając własnym oczom. W sumie... to trochę ratowało mi tyłek, a przynajmniej tak sądziłem. Mortimer przynajmniej wiedział, że jestem mugolem, może powie co mam robić w takim wypadku? Jego ojciec mówił, że mam udawać czarodzieja... nie przyszło mi wtedy do głowy pytać, czy przed funkcjonariuszami magicznej policji też. 
Chwilę później zaskoczył mnie widok kolejnej znajomej twarzy. Lyra? Tutaj? Tego z pewnością się nie spodziewałem. Chociaż... wyglądało na to, że wszyscy - a przynajmniej sporo z nas - siedzieliśmy tu za niewinność, Lyra zapewne także, bo jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić tej miłej malarki jako przestępczyni. Bez przesady. 
Kiedy podeszła bliżej, nawet uśmiechnąłem się lekko, choć zapewne wciąż byłem zielony na twarzy. Mdłości przechodziły mi jak na złość straszliwie powoli. 
- Mhm - mruknąłem w odpowiedzi na jej pytanie. W moim obecnym stanie lepiej było nie mówić zbyt wiele. Z drugiej strony kiedy zauważyłem jej zdenerwowanie i usłyszałem jak się jąka, momentalnie się wyprostowałem. Poklepałbym ją po ramieniu, ale... na razie nie miałem takiej możliwości.
- Wszystko na pewno niedługo się wyjaśni - zapewniłem ją, licząc na to, że chociaż w ten sposób ją uspokoję. A czy rzeczywiście byłem taki pewny, że "wszystko się wyjaśni"? Szczerze? Ci goście, którzy nas tu wpakowali, wiedzieli doskonale, że jesteśmy niewinni - to nie wyglądało ani trochę dobrze. Zachowałem to jednak dla siebie tym bardziej, że mój żołądek chyba właśnie w tym momencie zaczął tańczyć kankana w moim brzuchu.
Zerknąłem na blondynkę, która dość racjonalnie zaczęła mówić o całej zaistniałej sytuacji. Wyraźnie znała się na czarodziejskim prawie, o którym ja nie miałem bladego pojęcia. Przynajmniej skupiając się na jej słowach, przeszły mi mdłości - zawsze jakieś plusy.
- Mhm - powtórzyłem, kiedy kuzyn się do mnie zwrócił. - To chyba była teleportacja - mruknąłem cicho w ramach wyjaśnienia. Nie wiedziałem czy czarodzieje używają takiego słowa, ale przeniesienie się z Pokątnej tutaj, wyglądało mi właśnie na teleportację. 
- Wolę kominki - dodałem, uśmiechając się blado. Humor mi wracał, więc chyba było lepiej. 
Zerknąłem jeszcze na krzyczącą czarownicę w czerwonej sukience. Miała rację, tym tłumokom należał się poważny ochrzan, a najlepiej też wylot z roboty. Policja była chyba od tego, żeby łapać prawdziwych przestępców, nie?
Jeszcze kilka głębszych wdechów i chyba nawet kolory zaczęły mi wracać do normy. Odbiłem się więc plecami od kamiennej ściany i podszedłem tych kilka kroków w stronę gdzie stał mój kuzyn z dziewczynami. Zamiast jednak przy nim, stanąłem obok Megary. Nie znałem jej prócz tego, że to chyba ją przy mnie pojmali przy wyjściu na Pokątną. Widziałem, że była zajęta drugą dziewczyną, ale... jeśli rzeczywiście się znała na prawie, to może będzie w stanie powiedzieć mi o tym coś więcej? 
- Hej... często się to zdarza? Te łapanki? - zapytałem przyciszonym głosem. - I zakazy czarowania? 
Zapytałbym kto w ogóle rządzi, ale to by się zapewne wydało mocno podejrzane. Mają jakiegoś Arcymaga czy coś w ten deseń? Nie miałem pojęcia.


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 21:34
Zaklęcie, które go ugodziło sprawiło, że zamarł nie wiedząc, co robić, czemu uciekał i co się wokół niego dzieje. Nie pomogło złapanie przez policjantów ani nawet nieprzyjemne uczucia związane z teleportacją. Dopiero gdy znalazł się w Tower confundus przestało na niego działać z całą mocą i przez obezwładniające poczucie niewiedzy i zagubienia przedarł się poprzedni strach. Prowadzą go na śmierć. Jakiej ulgi doznał widząc, że jedynie wylądował w więzieniu nie opiszą żadne słowa. Cela - duża, brzydka i pełna ludzi. Zaskoczyło go to. Czyżby wszyscy trafili tu za to samo? Za jakieś idiotyczne prawo, które zabrania dorosłym czarodziejom czarować w najbardziej czarodziejskich miejscach w całej Anglii? Nie można używać magii w Hogsmeade, naprawdę? Czyli ten dekret istniał, nie został wymyślony, by postawić go przed Grindelwaldem za spiskowanie za jego plecami. Hereward był chyba jedyną osobą, którą ucieszył fakt powstania tego głupiego przepisu. Przypadek, Gridelwald o niczym nie wie. Oparł się o klaty biorąc kilka głębokich wdechów. Musiał zapalić. Problem w tym, że nie miał ze sobą papierośnicy. Musieli ją zabrać, nawet nie pamiętał kiedy. Cholerny confundus. Zamknął oczy i spróbował się uspokoić. Trafił do więzienia za złamanie prawa, które z pewnością powstało tylko po to, by utrudnić ludziom życie i zamknąć ich w cuchnącej celi. Świetnie. A teraz konsekwencje. Czy skazany może być nauczycielem w Hogwarcie? Odpowiedź jest chyba zbyt banalna. Poczuł uścisk w żołądku. Znowu?
Wziął kolejny oddech i otworzył zamknięte do tej pory oczy. Nie ma czasu się nad sobą użalać. Chociaż może się okazać, że jeszcze będzie go miał nadmiar.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Poza Eileen, z którą tu trafił w środku znajdowało się sporo ludzi. Sama dziewczyna zdawała się być dość skołowana. Nic dziwnego, oberwała gorzej niż on. Podszedł do niej chcąc ją podtrzymać czy w jakikolwiek inny sposób pomóc, ale skute ręce skutecznie mu to uniemożliwiły.
- W porządku, Eileen? - Zapytał szeptem rozglądając się po twarzach przymusowo zgromadzonych. O zgrozo, sporo z nich poznał. Co gorsza nie było wśród nich osób, które podejrzewałby o popełnienie groźnego przestępstwa. Czyli siedzą pewnie za to samo. Jego spojrzenie przyciągnęły rude włosy.
- Lyra? - Jęknął ze zdumieniem. Co ona tu robiła? To była ostatnia osoba, której mógł się spodziewać w takim miejscu. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Zauważył Daniela, do którego chciał podejść i zapytać, co się tu najlepszego stało. Ale wtedy zauważył więcej znajomych oczu. Czarnowłosa kobieta, której spojrzenie coś mu mówiło. Jakby widział je kiedyś bardzo dawno temu. W szkole? Nie potrafił sobie przypomnieć, nie zamienił z Cassandrą wystarczająco wielu słów, by poznać ją po latach. Inaczej miała się sprawa z Teagan. Tę poznał, gdy tylko na nią spojrzał. Nie pasowała do całego wystroju. W czerwonej sukience, w której wyglądała naprawdę przepięknie. Byli umówieni. Ubrała się tak dla niego? Och. Cela naprawdę była romantyczna. Było w niej wystarczająco zimno, by przytulić każdą obecną w niej kobietę pod pretekstem ogrzania siebie i jej. Nie tak sobie jednak wszystko wyobraził. W ogóle, wszystko poszło nie tak, zupełnie nie tak. Przynajmniej jednak żył i nie wyglądało na to, by ktoś miał go wydawać Grindewaldowi. Kamień z serca. To była chyba jedyna pozytywna rzecz w tej całej kuriozalnej sytuacji. Przecież ich nie wypuszczą, nie ma znaczenia, na ile przepisów mogą się powołać. Skoro zamykają tyle ludzi w celi, a może i w celach na podstawie jakiegoś durnego dekretu pani Minister, to raczej nie ma co liczyć na przestrzeganie ich praw w przyszłości. Komuś się chyba zbytnio spodobało posiadanie władzy.
- Ten dekret istnieje... tak? - Rozejrzał się po twarzach obecnych w celi ludzi. Nie widział go na oczy, może jednak był wydumany? Prześlizgiwał się spojrzeniem po kolejnych twarzach aż ponownie trafił na Teagan. Poczuł się nieco zdezorientowany i nie miało to nic wspólnego z zaklęciem.
- Hej - udało mu się wreszcie odezwać. - Pięknie wyglądasz.
Nie mógł się pozbyć wrażenia, że siedziała tutaj przez niego.


Ocalałeś, bo byłeś pierwszy
Ocalałeś, bo byłeś
ostatni

Hereward Bartius
Hereward Bartius
Zawód : Profesor w Hogwarcie
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zdarzyć się musiało
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t576-hereward-bartius-barty https://www.morsmordre.net/t626-merlin https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t2860-skrytka-bankowa-nr-20#45895 https://www.morsmordre.net/t1014-bartek-wsiakl
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]06.01.16 23:51
- Ja mam prawo do osobnej celi, ja chce mieć prywatną celę - domagam się ożywiony, kiedy nagle dotarło do mnie, że jestem w areszcie i że tak czy siak zostanę do jakiejś wsadzony. Mógłbym się szarpać, mógłbym nawet wrzeszczeć - tyle, że nie ma takiej potrzeby. Jeden z funkcjonariuszy podtrzymuje co jakiś czas Cezara, żeby ten szedł w miarę prosto, a w każdym razie prosto do celi, a nie zabłądził gdzieś zainteresowany innymi pokojami - czy raczej rozdrażniony tym, że ktoś mu coś karze. Dużo przeklinał i chyba wymówił więcej przekleństw niż te dotychczas mi znane. 
W sekundę przed otworzeniem się drzwi do celi pomyślałem sobie, że właśnie dzieje się coś bardzo absurdalnego i ja - w mojej drogiej szacie z materiałów sprowadzanych z samej Italii, właśnie zostawałem zamykany. Kogo powiadomię? Fobosa. Adriena. Przez sekundę miga w mej głowie twarz mej żony. Czy wybuchnie śmiechem, kiedy dowie się, że dałem się zaaresztować? Nie moge dopuścić, by kiedykolwiek się o tym dowiedziała. 
Nie zostały spełnione me żądania. Nikt nie odpowiedział mi, za ile dostanę zamówioną kawę, osobną celę i jakiś stolik bym mógł napisać wiadomość do rodziny. Więc, kiedy tylko wprowadzają mnie do celi ogarnia mnie przerażenie. Tu są inni ludzie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że na tych kilkunastu metrach kwadratowych spotkam  S Z L A M Ę? Staram się być opanowany, ale wino we mnie buzuje i mówię do Cezara na tyle przerażony (pijany), że mówię to. - Lestragne, tu na pewno są szlamy -  i momentalnie przepuszczam go, by mógł iść przodem. Niechaj będzie moją tarczą przeciwko szlamom, albo niech Dafne będzie. Panna Rowle kroczyła obok mnie i Cezara równie co i my niezadowolona.
A jednak to ja pierwszy odnalazłem znajomą twarz. 
Calypso Lestragne
- Ej Cezar, to twoja kuzynka - powiadamiam go i nagle to niezmiernie mnie śmieszy. Lestragne tacy rebele, że ich hutrem zamykają? Moja zadwolona twarz i łokieć, którym tykałem Cezara nagle zamiera, kiedy widzę (spojrzenie z awka) inną znajomą twarz. Tym razem nie bawi mnie to już ani trochę. 
- Megara - może zbyt głośno to powiedziałem, ale zaraz ruszam w jej kierunku. Moje spojrzenie karcące. Nie widywaliśmy się prawie wcale w domu, wiedziałem, że wychodzi na całe dnie i wraca pod wieczór, właściwie było mi to nawet na rękę. Ale kiedy dziś wychodziłem z domu, pozostawiłem ją samą i przykazałem, że ma siedzieć i nigdzie nie wychodzić. Wyciskane przez zeby słowa ciche ale mocne: - Dlaczego nie ma cię w domu? Gdzie się znów szwędasz
Bo co miałem na nią nakrzyczeć? Nie jestem najlepszy w tych wszystkich etykietach, ale... nie chce robić scen, szczególnie, że trochę już jest tutaj jęczących ludzi. Płaczących ludzi. Z niepokojem oglądam się i widzę jakiegos bladego chłopaka (Mortimera). Chryste, wsadzili mnie chyba na prawdę z plebsem, bo za Chiny nie moge przypasować tej twarzy do żadnego znanego mi rodu. Później spoglądam na kuzynkę Megary siedzącą u naszych stóp. Wracam spojrzeniem do mej żony, która powinna mi chyba odpowiedzieć na to jedno przerażone pytanie. Dlaczego nie siedzi w domu.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.16 0:54
- Lyra? Calypso? - w półmroku dostrzega coraz więcej znajomych twarzy. Nie rozgląda się dalej, woli nie wiedzieć, kogo jeszcze przyprowadzono tu siłą. Jej brat jest bezpieczny, to jedno może stwierdzić z pełną odpowiedzialnością. Ale co z resztą bliskich jej osób? Z mężem, Dorianem, kuzynostwem, przyjaciółmi? Kto jeszcze znalazł się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu.
- To nie łapanka. Dokładnie wiedzieli, kogo chcą aresztować - pozwolili odejść mojemu bratu i profesorowi Tonksowi, którzy byli ze mną - mówi na tyle cicho, by wieść ta dotarła jedynie do uszu Megary i młodego mężczyzny, który zbliżył się do nich. Nie pragnie siać niepotrzebnego zamętu i powodować roztrzęsienia wśród innych tu zebranych. A jednak wciąż nie rozumie. Elementy układanki nie składają się w logiczną całość, odmawia dostrzeżenia ciemniejszej strony. Dlaczego miałoby paść na nią? Na niewinną, chorowitą córkę Averych, której zdjęcie ślubne jeszcze niedawno zdobiło pierwsze strony gazet i powodowało wzburzenie wśród magicznej społeczności. To nie ma żadnego sensu. - Nic mi nie jest - kręci głową i za wszelką cenę stara się zachować resztki godności, choć zdradza ją świszczący głos. Coraz trudniej złapać jej powietrze, dobrze wie, że musi ukoić nerwy, jeśli chce pozostać przy świadomości. Po sierpniowych atakach winna odpoczywać, a nie narażać się na jeszcze większe stresy.
Wreszcie nogi zaczynają odmawiać jej posłuszeństwa, pozwala więc zaprowadzić się na drewnianą ławeczkę i opada na nią bezsilnie, opierając się plecami o przeraźliwie zimną ścianę. Chłód kamienia koi doskwierający jej ból w klatce piersiowej.
- Istnieje, pozwolono mi się nawet z nim zapoznać - oznajmia Herewardowi, przenosząc na niego wzrok. - Wprowadzono go dziś rano, ze skutkiem natychmiastowym. To niedorzeczne, powinno obowiązywać nas vacatio legis, a jednak sankcją za złamanie zakazu jest niezwłoczne osadzenie w Tower aż do czasu procesu - nie wierzy w prawdziwość własnych słów. To wszystko brzmi jak przesadzona historia, która nie mogła przytrafić się właśnie jej. Jak długo ma tu czekać? Kilka godzin w tych warunkach zdaje się całą wiecznością, nie chce nawet myśleć, że miałaby tu zostać chociaż do rana. Co powie jej małżonek? Jak wytłumaczy mu nieobecność na kolacji?
O to nie musi się jednak martwić Megara, gdyż jej "druga połówka" zostaje właśnie wprowadzona do celi zbiorowej. Wystarczy jedno, przelotne spojrzenie na twarz drugiej blondynki by zrozumiała, że nie wróży to niczego dobrego.
- Była ze mną, lordzie Carrow - wykazuje się niebywałym refleksem i nim Megarze udaje się cokolwiek odpowiedzieć, zwraca na siebie uwagę Deimosa. Staje przed nim z dumą godną Averych i dyga, jak gdyby znajdowała się pośród wytwornej sali balowej, a nie w śmierdzącej stęchlizną celi. I nawet przez moment nie daje po sobie poznać, że ledwo trzyma się na nogach. - Ostatnio doradzałam jej w sprawie obrazów do jej komnat w rezydencji jaśnie pana, a w ramach podzięki poprosiłam, by pomogła mi wybrać suknię na bal organizowany przez mojego kuzyna. Proszę jej nie winić - posyła mu uśmiech tak niewinny i rozbrajający, że z pewnością roztopiłby nawet serce z kamienia. Mała manipulantka mężowską uwagą, najwyraźniej nie wyłącznie jej własnego. To jedna z lekcji, których nauczyła się najszybciej - małżonek nie powinien wiedzieć wszystkiego. Nie ma pojęcia, dlaczego aresztowano jej kuzynkę i gdzie wtedy przebywała, a jednak bazując na wieloletniej znajomości, dość szybko orientuje się, iż Carrow nie powinien o tym wiedzieć.
Leandra Malfoy
Leandra Malfoy
Zawód : Marionetka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I tried to paint you a picture
The colors were all wrong
Black and white didn't fit you
And all along
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1927-leandra-argentia-malfoy https://www.morsmordre.net/t1985-poczta-leandry#28529 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2074-leandra-malfoy-budowa#31187
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.16 1:05
- Bernadette - Pierwsze, co rzekła, gdy do celi wrzucano kolejne osoby, gdy jej spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem jednej z nich. Bernadette - tutaj? Zdawało jej się, że kogokolwiek szukała władza... nie były to one. Zaczynało się robić tłoczno, lecz pośród napływających falami czarodziejów więcej było paniczyków oraz dam aniżeli zwyczajnych ludzi i więcej zwyczajnych aniżeli takich jak ona. Jedni płakali, inni kulili się po kątach, jeszcze inni podnosili krzyk; krzyk równie beznadziejny i jałowy, co jej własny sprzed krótkiej chwili.
Nie odpowiedziała Alanowi, nie chciała mówić tego głośno, nie jemu - że niczego nie wiedział, że mogli wszystko, bo byli władzą, a oni - jedynie jej marionetkami. Wychowana w bezprawiu, od lat nie wychodząca poza cień Londynu Cassandra nie miała dobrego zdania o Ministerstwie Magii, a tymbardziej o służbach odpowiedzialnych za egzekwowanie przestrzegania czarodziejskiego prawa.
- Bo nie - odpowiedziała krótko Louisowi na pytanie, które choć zawisło jakiś czas temu, to jednak pozostało bez odpowiedzi. Absurd farsy rósł coraz mocniej z każdą kolejną chwilą. Przerzuciwszy przez ramię czarny warkocz odsunęła się od krat, idąc w kierunku jedynej znajomej tutaj czarownicy - Bernadette. Wynurzenia jednej z panienek, Megary, skwitowała złośliwym uśmiechem; pochodząca ze świata, który nie przestrzegał pisanych zasad, nie wierzyła w przestrzeganie prawa przez kogokolwiek - a już na pewno nie przez ludzi, którzy sami je układali. Była blada, w jej sercu mieszała się wściekłość z przerażeniem, nie tyle o swój los, co o los swojej maleńkiej córeczki, skończ jęczeć, syknęła w myślach, mijając Teagan żałośnie artykułującą jej myśli. Bo natrętne myśli powracały wciąż i wciąż do znikającej za rogiem dziewczynki. Trafisz do Rity, mała. Na pewno.
Uchwyciła wówczas spojrzenie Herewarda, mrużąc brew. Znała go, był jednym z Weasleyów? Tylko ich z daleka dało się rozpoznać po ognistych włosach. Gdzieś widziała tę twarz, w końcu przypomni sobie gdzieś, póki co przed jej oczyma jawił się jedynie obraz Barry'ego. Być może byli krewnymi.
- Jeśli nie istnieje - podjęła jego słowa - to go stworzą - Przypieczętowała swoje słowa wzruszeniem ramion. - To problem? - Gorycz tak mocno przebijała się przez jej słowa, że nie dało się nie wyczuć w nich ironii. - I więcej paniczów...  - dodała, zatrzymując wzrok na Deimosie, była wystarczająco wściekła, by gadanie arystokraty z łatwością rozpaliło jej feministyczną naturę. Nie dbała o to, kim była jego żona, ani jakie miał do niej prawa, ani o co w ogóle chodziło w ich sprzeczce - naprawdę ta mała musiała się przed nim tłumaczyć? A ta druga - tłumaczyć się za nią? Książę pan się znalazł, zamknięci w celi nie mieli innych zmartwień? - Tego tłustego - zwróciła się do Bernadette na tyle głośno, by każdy mógł ją usłyszeć. - Można zjeść jako pierwszego. - Bo nadęty był jak ryba.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.16 10:24
Słowa Leandry nieznacznie wpłynęły na mój tok rozumienia całej sprawy.  Wzięłam głęboki oddech  patrząc na nią dość smutno - Mnie aresztowali hurtem - oznajmiłam wskazując ruchem dłoni na Mota i  pozostałą dwójkę. O tym, że zostałam wyśmiana za użycie mojego nazwiska wolałam nawet nie wspominać. Czy naprawdę tak ciężko traktować mnie poważnie? Może lepiej nie odpowiadać na to pytanie.

Na pytanie Morta kiwnęłam jedynie przecząco głową.  Jeśli dostanie ataku bez różdżki czy ziół nawet uzdrowiciel niewiele pomoże. Dla tego tak martwiłam się o Leandrę. Nie chciałam, żeby cierpiała. Nie teraz gdy nie jestem wstanie nic dla niej zrobić. Wyczuliłam swoją uwagę jak tylko okazało się, że Lea widziało owo rozporządzenie. Wszystko co mówiła zgadzało się z moimi ponurymi wizjami. -  Na dodatek bez żadnych dowodów - dodałam z nutką ironii w głosie. Gdyby nie ten chłód i ciężki do zignorowania zapach stęchlizny można byłoby to uznać za dość interesującą komedię.  Chciałam usiąść obok kuzynki i zająć się rozmową ale podszedł do mnie jakiś chłopak. Z tego co zrozumiała to on mugolskim kuzynem Morta.  Jego obecność napawała mnie…lękiem. Nie chodziło o konflikt szlachta kontra szlamy. Jego nie powinno tutaj być.  Jeśli strażnicy zdadzą sobie z tego sprawę może być różnie. Chociaż to może być jego szansa na uratowanie się gdy sytuacja zacznie robić się nieciekawa.  Już lepiej mieć wymazane wspomnienia i stanąć twarzą w twarz z dementorem. Megara defetyzm! zganiłam samą siebie za snucie czarnych myśli.  Odciągnęłam Louisa trochę dalej od Leandry. - Nie- - pokręciłam przecząco głową. - Takie rzeczy nie zdarzały się nawet podczas naszej wojny- użyłam słowa „naszej” nie bardzo wiedząc czy mój rozmówca ma jakieś pojęcie o wojnie czarodziejów. Swoich słów nie była pewna w 100 %.  Na pewno nie  mówiły o tym żadne artykuły w gazetach czy kroniki.  Chciałam już wrócić do kuzynki.  Rozmowa mogła dobrze zrobić nam obu. Miałam już serdecznie dość słuchania tych ciągłych jęków i żalów. Słysząc kroki na korytarzu przewróciłam jedynie oczami. Wieźli następnych, wszystko zacznie się od nowa a niedługo nie będziemy mieli czym oddychać.  Zatrzymuje się w pół kroku czując jak wszystkie moje mięśnie się napinają a kręgosłup prostuje. Wyczuwałam zagrożenie…Szeroko otwarte oczy przeniosłam na wepchniętą do celi trójkę. Nie!nie!nie! To niemożliwe! żaliłam się w duchu. Ale on tam stał. Deimos Carrow we własnej osobie, zamknięty w celi wśród szlam, mieszańców i  z żoną u boku.   Komedia pierwszej klasy.  Ze  wszystkich sił próbowałam wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo, które usprawiedliwi moje wyjście z domu ale Leandra była szybsza. Miałam ochotę klasnąć w dłonie ze szczęścia. Z czymś takim Deimos nie mógł się kłócić, przynajmniej nie teraz gdy było tylu świadków.- Spokojnie - zwróciłam się do męża ostrożnie - Na pewno zaraz cię stąd wypuszczą. -  sama nie byłam już taka pewna czy chcę stąd wychodzić. Wizja powrotu do domu po wspólnym pobycie w więzieniu nie była zbyt zachęcająca. Kątem oka spojrzałam na biednego Morta. Przez chwilę czułam się znów jak w Hogwarcie. Ponownie nie będę mogła się przyznać do przyjaciela  tylko przez wzgląd  na Deimosa. Posłałam w jego w stronę smutny uśmiech tak by sam Carrow niczego nie zauważył.  Uważając rozmowę za zakończoną usiadłam na ławie zasłaniając twarz dłońmi. Zrobiłam to w idealnym momencie ponieważ właśnie doszły do mnie słowa Cassandy. Mogłam spokojnie stłumić wybuch śmiechu, który tylko by mnie pogrążył.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.16 10:55
W zasięgu mego wzroku pojawia się Leandra Malfoy z domu Avery. Mieszanka wybuchowa, gdybyśmy byli w innej sytuacji, mógłbym być niemiły, ale na obczyźnie nawet wróg jest przyjacielem, więc nawet słucham co tam do mnie mówi. I uśmiecha sie. To był bardzo ładny uśmiech. 
- I ze sklepu trafiłyście do więzienia - mam tylko jedno skojarzenie i karcąco spoglądam na blondynkę czającą się za plecami kuzynki - Teraz jeszcze kradniesz?
Wcale nie pocieszyły mnie słowa Megary, chociaż rzeczywiście zgazałem się z nimi. Mój pijany wzrok przesuwa się jeszcze raz po koleżance mej żony. - Lady Malfoy to brzmi niedorzecznie
To wszystko było dla mnie bardzo drażniące, a już najbardziej przerażała mnie wizja tego, że mogę zostać tu dłużej niż kilka minut. Instynktownie balansowałem ciałem tak, by żadna z przechodzących osób mnie nie dotknęła. Wyjątkowo bałem się przecież zarazków, a już tych pochodzących od szlam, najbardziej. Postanowiłem, że kiedy tylko wrócę do domu, zamówię sobie gorącą kąpiel, która wyparzy wszystkie styczności, które nadarzą mi sie w tym otoczeniu. A szatę spalę. Albo oddam dla biedujących, troche szkoda takiego dobrego brokatu. 
W każdym razie strach mój urósł do nieproporcjonalnych rozmiarów w momencie, gdy d o s ł y s z a ł e m dudniący na całą celę głos, który mówił coś o kosumpcji. Zdążyłem jedynie spojrzeć w stronę źródła, by przekonać się, że toto mówiło do mnie i o mnie. Czy to był koszmar? Skończyć życie na dnie żołądka tych niegodnych półludzi. W wyobraźni rzucałem się do krat i wołałem o oddzielną celę, niestety na drodze do krat stało przynajmniej piętnaście osób i jak mniemałem przynajmniej połowa z nich nie posiadała paszportu czystej krwi. Z tego wszystkiego zapomniałem odpowiedzieć wychudzonej dziewczynie, a wracam spowrotem spojrzeniem do Megary. - CO ty robisz - pytam przerażony, widząc, że siedzi  na brudnej ławie. - Lepiej niczego tutaj nie dotykaj - ogladam ściany i sufit i znów patrzę na nią, ale nie dotkne jej, bo już usiadła, więc pewnie ma jakieś zarazki. Ale staję tak, żeby kiedy mówię półgłosem, tylko ona mogła mnie usłyszeć. No ewentualnie Leandra, którą może uspokoi nieco moja panika. - Megaro, prosiłaś już o oddzielną celę? Zupełnie nie pojmuję, dlaczego mi takiej nie dali, ale tutaj nie wytrzymam, to pewne -  rozglądam się i puentuję - Słyszałaś, tutaj są kanibale
Niby o gustach się nie dyskutuje, ale kiedy jest możliwość, że zostanie się głównym daniem... 
Co ciekawe w całej tej panice, nawet nie uznałem za ważne wykłócanie się, że wcale nie powinno mnie tu być. Bo prawdę mówiąc: uznałem, że to dobry żart, nic ponadto.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Cela zbiorowa [odnośnik]07.01.16 13:39
W dość brutalny sposób wbiłam palce w ranę na dłoni. Wolałam się skupić na bólu niż na rosnącej frustracji. Jak śmiał podejrzewać mnie o coś takiego?!  Z marną wersją tego co można byłoby nazwać stoickim spokojem odezwałam się. - Gdy wyszłyśmy ze sklepu zatrzymali  nas funkcjonariusze. Jesteśmy tu z tego samego powodu co ty. Za używanie magii w miejscach niedozwolonych - wypuściłam powietrze z płuc powoli czując się lepiej. Wolałam nie dopuszczać do siebie myśli, że zamknęli go z innego powodu. W przypadku Deimosa to mogło być tortury na jakimś niewinnym człowieku mieszanego lub mugolskiego pochodzenia.  - Co w przypadku nas wszystkich jest wyłącznie nieporozumieniem. - zaczęło powoli mnie mdlić od każdego słowa. Czułam się jak w zamkniętej pętli wciąż słysząc i wciąż powtarzając to samo.  No domiar złego Deimos robił z siebie kompletnego błazna mocno urzeczywistniając wszystkie stereotypy dotyczące szlachty.  Odrobinę rozbawiła mnie myśl, że zachowuje się trochę jak przestraszona kobieta. Niech go ktoś stąd zabierze   Byłam wstanie poświęcić się i spędzić tu najbliższy miesiąc jeżeli ktoś spełni tą niemą prośbę. Na chwilę miałam nadzieję, że zamilknie i nie będę musiała go dalej słuchać. Niestety on znów postanowił dać o sobie znać ganiąc mnie za to….że usiadła. Korzystając z tego, że wciąż miałam zasłoniętą twarz przewróciłam oczami.  Kładę w końcu dłonie na kolanach wzdychając przy tym ciężko. Z czyjejś perspektywy to mogło brzmieć jak żart ale ja wiedziałam, że Deimos mówi poważnie.  Spojrzałam na swoją kuzynkę zadając jej nieme pytanie. Widzisz z czym muszę sobie radzić? . Cały strach jaki towarzyszył mi przy pojawieniu się Deimosa przerodził się już w coraz mocniej widoczną niechęć.  Po wzmiance o osobnej celi powinnam zacząć się śmiać. Albo przynajmniej przewrócić oczami i prychnąć. Zamiast tego wkręciłam w niego swoje niebieskie oczy. - Oczywiście, że prosiłam. Wyposażoną w łożę z baldachimem i pełny barek - mój beznamiętny głos nie poprawiał sytuacji i mój doprowadzić do awantury. Jednak na ten moment chciałam, żeby po prostu dał mi spokój.  To, że uwierzył w słowa dziewczyny napełniło mnie lekkim niepokojem. Przeniosłam wzrok na Cassandrę a później na Cezara. Jego widok wyraźnie dał mi do zrozumienia gdzie ich pojmano. Podniosłam się z miejsca zbliżając się do męża. Powąchałam go żeby się upewnić. Aromat alkoholu był dużo mocniejszy niż zazwyczaj. No pięknie. Tylko tego teraz brakowało. Jest pijany! warczałam w duchu. Nie wieże, że tym razem to ja mam się bawić w tego dorosłego. To jakaś paranoja! -Ile wypiłeś? - spytałam cicho tak, żeby nawet Leandra nie mogła tego usłyszeć. 
[/i]
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560

Strona 2 z 19 Previous  1, 2, 3 ... 10 ... 19  Next

Cela zbiorowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach