First topic message reminder :


[bylobrzydkobedzieladnie]

Mocny deal

My się musimy znać. Ale jak się lubisz z Kat albo z moim bratem to pewnie się nie będziemy lubić.

Eeeeej, jaki Ty jestes bezczelny, Merlinie Slodki

W kazdym razie, ja jestem XXX w opracowaniu i tajemnicy, wieeeec lub sie z Kasjusem, choc jeden wspolny znaj

Papa na pewno organizuje jakieś zacne obiady i sprasza panów szlachciców, bo ma tyle ślicznych córek na wydanie... Ha, też właśnie myślałam o tym, że oboje lubią się po prostu bawić, ale skoro masz pomysł na grę, to muszę przestać być lamą i w końcu zrobić ten sklep, bo baaardzo się z tym ociągam

Pozwolę sobie jeszcze na chwilę ekshibicjonizmu w postaci ustalania relek w temacie

Lyra, tak bardzo podoba mi się nieświadomość Lyry względem tego, co Cass wyprawia z jej braćmi I bardzo chętnie zwiedzie ją miłym słowem, co by bardziej dokuczyć Garrettowi albo Barry'emu. Co do opcji, od której się znają - wersję z obrazem zostawmy na coś specjalnego, bo opcja z towarzyskimi przyjęciami jest wystarczająco dobra, żeby już zacząć coś z tego składać.

Ramsey, nie wpadnij pod Ollivanderowy pantofel, bo spod niego nie wyjdzie Ale nie martw się, twoja kobieta jest bezpieczna w tak luksusowym towarzystwie (co nie Kat? ^^)

Nemesis, chodźmy się bawić, jak tylko zamknę jakiś wątek, żeby nie było tego za dużo <3

Biedna, naiwna Lyra nie wszystko wie, więc jeśli Cass będzie miły, to pewnie nawet nie będzie podejrzewać żadnych niecnych intencji powiązanych z jej braćmi. A Garrett pewnie zachwycony nie będzie, jakby się kiedyś dowiedział, że Cass próbował zwodzić jego małą siostrzyczkę.
Ok, to obrazy kiedy indziej, a na początek możemy zacząć od poznania się gdzieś, np. na sabacie. Nawet, jeśli nie uda nam się zagrać tam, to można zagrać w fabularnym styczniu, przyjmując założenie, że poznali się na tym sabacie ^^. Więc myślę, że tak byłoby dobrze, jeśli coś się zmieni, to najwyżej się dogada inną wersję ;).

Ciotka Adela będzie zachwycona moimi zdolnościami zabawiania gości

Wpisz mnie

Wiesz jak zabawić czytelnika
A teraz sio pisać nam wątek! <3

Karta przeczytana. Nie można się nie znać spędzając siedem lat w jednym dormitorium. Wiele cech macie z Quentinem wspólnych, mimo to nie jestem pewna jak to ugryźć. Burke zawsze był wycofany, nieskory do zabawy, czyli zdaje się przeciwieństwo Notta. Punktem scalającym byłyby być może eliksiry, Klub Ślimaka i ta sama choroba Przedstaw mi jak Cassius postrzegałby Quentina, to może wtedy na coś genialnego wpadniemy :D Możemy też zostawić zwykłą znajomość z lat szkolnych.

Cassius P. Nott napisał:Ramsey, nie wpadnij pod Ollivanderowy pantofel, bo spod niego nie wyjdzie Ale nie martw się, twoja kobieta jest bezpieczna w tak luksusowym towarzystwie (co nie Kat? ^^)

NIE BÓJ SIĘ. Ufam, że twoje towarzystwo jest wystarczająco l u k s u s o w e.
Z tego miejsca pytam kiedy idziemy do Wenus i na ognistą. ??? Lamusie.

I co mi znajdziesz dla Cori, Księciuniu? Duża różnica wieku, ale ma matkę z Nottów. Poniekąd jest chyba Twoją daleką kuzynką. Na jej romantyczne względy liczyć nie możesz, nawet na to, że już jako mała dziewczynka była Tobą zachwycona, ale z przyjemnością jak na małą złośnicę przystało utrze ci nosa. Tylko nie rób z niej przypadkowej ofiary Rycerzy

Quentin, absolutnie nie zgadzam się, żeby to była zwykła znajomość ze szkoły! Koniecznie musimy mieć jakiś konkretny kierunek. Oczywiście zlamiłem bardzo i muszę nadrobić twoją kartę, ale i bez tego mam pomysł, jak możemy się zakręcić. Czy ktoś już proponował możliwość wciągnięcia w towarzystwo? Coś na wzór skrupulatnie złożonej oferty w szkole (nawet coś w stylu z kanonu: oferuję ci przyjaźń XDDDD), żeby razem wojowali w towarzyskiej elicie na szkolnych korytarzach, a później w Klubie Ślimaka. Myślę nawet, że wycofane podejście Quena nie byłoby rażące w oczach Notta, ale jedna czy dwie kłótnie nigdy nie zaszkodzą. A skoro Burke przejawia taki talent alchemiczny, to na pewno na tym zyska w zamian za nieco ułatwioną biurokrację (tam gdzie się da).
Jeszcze musimy pomyśleć nad paroma sprawami <3

Na ognistą w każdej chwili, Mulciberze!

Cori, jedna adorująca młoda dama w młodości jest w zupełności wystarczająca. W każdym razie rodzina to rodzina i nie wypada się z nią kłócić. Na pewno może liczyć na pomoc w różnych kwestiach (jeśli się jakoś dogadają xd). Chociaż obojętność jest kusząca i kusi mnie trochę uszczypliwości z obu stron. Trzeba w końcu ćwiczyć język! (A gdyby tak Cori będąc dzieckiem dokuczała na salonach dużo starszemu Nottowi?)
Zaczynam cierpieć na książęcy deficyt. Oć pić ognistą!

Obojętność mnie kompletnie nie interesuje, po nią bym tu nie przyszła. Uszczypliwość już bardziej, ale nie jeśli jest pusta i pozbawiona motywów, bo relacje dla relacji nie do rozegrania. Przy uszczypliwościach  zostaniesz ochrzczony ojcem jej ciętego języka, bo Cori z reguły jest miła, słodka i grzeczna, bo mama, a ciotka Cassiusa ją tak wychowała. Ciekawe więc co Cass w niej wyzwala w takim razie??? I jeśli by tylko doszły ją słuchy, że Cori go zaczepia to na pewno spotkałaby ją kara. Od Ciebie więc zależy, czy takie sprawy w przeszłości Cassius zrzucałby na sprawiedliwość Nottów, czy radziłby sobie z tym sam. Mogła dokuczać. W głębi niej siedzi jakaś złośnica uparcie hodowana przez starszych braci, więc pewnie gdy nikt nie słyszał, a ona nie musiała udawać przed matką idealnej córeczki to deptała ci po piętach. Muszę mieć jednak ku temu powód

Pomoc to swoją drogą. Pewnych rzeczy nie wypada odrzucać od siebie.

Chyba, że jednak wolisz pozytyw.

UZUPEŁNIŁBYŚ W KOŃCU TE RELACJE! :D

A nie chciałbyś znać Zivy jeszcze z czasów bycia Crouch'ówną, czyli od co najmniej 5-6 lat? No i Crouche są w większości pracownikami MM. :>