Dom Petriego
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Dom Petriego
Dom Petriego to jedno z tych nielicznych miejsc, w których świat czarodziejów styka się ze światem mugolskim; otóż zgromadzone są tutaj najcenniejsze przedmioty wykopane przez Anglików w Egipcie - jak nietrudno się domyślić, w przeważającej większości stanowią one artefakty, które lekkomyślnie byłoby oddać w ręce niemagicznych choćby na kilka chwil. W porozumieniu z rządem mugolskim dokonano więc następującego podziału; wierzchnia wystawa, złożona głównie z już przebadanych eksponatów, dostępna jest dla mugoli. Głębsze komnaty są przed nimi zabezpieczone i oddane wyłącznie do użytku czarodziejów; nieustannie pracują nad nimi łamacze klątw z różnych stron kraju.
Budynek nazwano imieniem Williama Petriego, jednego z najwybitniejszych łamaczy klątw w dziejach nowożytnych, a zarazem założyciela tej placówki.
Budynek nazwano imieniem Williama Petriego, jednego z najwybitniejszych łamaczy klątw w dziejach nowożytnych, a zarazem założyciela tej placówki.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:39, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Mieli spotkać się przed domem Petriego późnym wieczorem nie zamierzając tracić czasu. Chcieli czym prędzej uporać się choć z jedną szalejącą anomalią, bowiem dwie ostatnie zakończyły się dość nieoczekiwaną porażką. Szatyn charakteryzował się sporymi pokładami ambicji, a niepowodzenia takową podkopywały, stąd nie wyobrażał sobie spać spokojnie. Rozkazy stanowiły priorytet i nawet jeśli przyjdzie mu kilka kolejnych dni spędzić tylko i wyłącznie na unikaniu Oddziału Magicznej Kontroli, to nie zamierzał rezygnować z wywiązania się z nich.
-Zaczynam Ci zazdrościć.- rzucił spoglądając w kierunku materializującego się Burke, po czym zaciągnął się trzymanym między palcami papierosem. Uniemożliwiona teleportacja doprowadzała go do szału i choć zdecydowanie poprawiła jego kondycję, to czas dotarcia do określonej lokalizacji znacznie wydłużał się. Powszechnie wiadomym było, iż każda minuta to stracone galeony, dlatego w ogólnym rozrachunku pragnął już powrotu do normalności, a na to niestety nie zapowiadało się.
-Chcesz?- spytał wysuwając z wewnętrznej kieszeni szaty piersiówkę, z której upił sporego łyka ognistej whisky. Przypuszczał, iż Burke preferował znacznie droższe trunki i na pewno z wyższej półki, jednak tylko taką mógł mu zaoferować. -Naturalny wspomagacz. Lepsza koncentracja.- wykrzywił wargi w kpiącym uśmiechu, po czym schował metalowy pojemnik, by zamienić go na wężowe drewno. Upewnił się również, czy aby na pewno zabrał ze sobą odpowiednie eliksiry.
Zacisnąwszy różdżkę między palcami uniósł wzrok w okolice masywnych drzwi, które powinny być zamknięte na spust – w końcu dbano w ten sposób o dobro mieszkańców – jednakże zdawały się pozostawać nieznacznie otwarte. Czyżby ktoś wszedł do środka zapominając o ich szczelnym zabarykadowaniu? Spotkał się już ze śmiałkami, którzy zapragnęli smaku adrenaliny i postawili sobie za zadanie stawić czoła szalejącej anomalii, jednakże z tyłu głowy wciąż buzowało mu wspomnienie spotkania Rycerzy, na którym to niejednokrotnie wspominano o Zakonie Feniksa.
Wskazując głową wejście Craigowi ruszył pierwszy i cicho otworzył przejście, po czym wślizgnął się do środka rozglądając po wnętrzu. Nigdy wcześniej nie był w owym muzeum i zapewne, gdyby nie głośne skrzypnięcie to miałby problem z obraniem odpowiedniej drogi. Ściągnąwszy brwi nasunął kaptur na głowę i skierował się w stronę dochodzących głosów. Znane mu zaklęcie Petrificusa przywołało dość nieciekawe wspomnienia, stąd z jeszcze większą zaciekłością przyspieszył kroku. Zatrzymawszy się przy wejściu do wielkiej sali zawierającej sporo przyciągających uwagę eksponatów dostrzegł dwójkę czarodziejów, którzy najwyraźniej zapragnęli zabawy z sarkofagiem. Leżąca u ich stóp mumia zapewne pierwsza stanęła im na drodze. -Pavor veneno.- wypowiedział skierowawszy różdżkę na rosłego mężczyznę, po czym zerknął w kierunku gotowego do ataku Craiga. Nie było już odwrotu, mieli towarzystwo.
|
Eliksiry:
Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 21)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32)
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
Kameleon (1 porcje, stat. 29)
Smocza łza (1 porcje, stat. 29, moc +5)
-Zaczynam Ci zazdrościć.- rzucił spoglądając w kierunku materializującego się Burke, po czym zaciągnął się trzymanym między palcami papierosem. Uniemożliwiona teleportacja doprowadzała go do szału i choć zdecydowanie poprawiła jego kondycję, to czas dotarcia do określonej lokalizacji znacznie wydłużał się. Powszechnie wiadomym było, iż każda minuta to stracone galeony, dlatego w ogólnym rozrachunku pragnął już powrotu do normalności, a na to niestety nie zapowiadało się.
-Chcesz?- spytał wysuwając z wewnętrznej kieszeni szaty piersiówkę, z której upił sporego łyka ognistej whisky. Przypuszczał, iż Burke preferował znacznie droższe trunki i na pewno z wyższej półki, jednak tylko taką mógł mu zaoferować. -Naturalny wspomagacz. Lepsza koncentracja.- wykrzywił wargi w kpiącym uśmiechu, po czym schował metalowy pojemnik, by zamienić go na wężowe drewno. Upewnił się również, czy aby na pewno zabrał ze sobą odpowiednie eliksiry.
Zacisnąwszy różdżkę między palcami uniósł wzrok w okolice masywnych drzwi, które powinny być zamknięte na spust – w końcu dbano w ten sposób o dobro mieszkańców – jednakże zdawały się pozostawać nieznacznie otwarte. Czyżby ktoś wszedł do środka zapominając o ich szczelnym zabarykadowaniu? Spotkał się już ze śmiałkami, którzy zapragnęli smaku adrenaliny i postawili sobie za zadanie stawić czoła szalejącej anomalii, jednakże z tyłu głowy wciąż buzowało mu wspomnienie spotkania Rycerzy, na którym to niejednokrotnie wspominano o Zakonie Feniksa.
Wskazując głową wejście Craigowi ruszył pierwszy i cicho otworzył przejście, po czym wślizgnął się do środka rozglądając po wnętrzu. Nigdy wcześniej nie był w owym muzeum i zapewne, gdyby nie głośne skrzypnięcie to miałby problem z obraniem odpowiedniej drogi. Ściągnąwszy brwi nasunął kaptur na głowę i skierował się w stronę dochodzących głosów. Znane mu zaklęcie Petrificusa przywołało dość nieciekawe wspomnienia, stąd z jeszcze większą zaciekłością przyspieszył kroku. Zatrzymawszy się przy wejściu do wielkiej sali zawierającej sporo przyciągających uwagę eksponatów dostrzegł dwójkę czarodziejów, którzy najwyraźniej zapragnęli zabawy z sarkofagiem. Leżąca u ich stóp mumia zapewne pierwsza stanęła im na drodze. -Pavor veneno.- wypowiedział skierowawszy różdżkę na rosłego mężczyznę, po czym zerknął w kierunku gotowego do ataku Craiga. Nie było już odwrotu, mieli towarzystwo.
|
Eliksiry:
Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 21)
Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32)
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
Kameleon (1 porcje, stat. 29)
Smocza łza (1 porcje, stat. 29, moc +5)
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 57
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 57
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Był rozdrażniony. Był zirytowany. Porażki zawsze powodowały rozdrażnienie, nie można go było za to winić. Wszystkie te negatywne emocje schował jednak głęboko wewnątrz swojego umysłu, tak, aby nie przeszkadzały mu w następnym zadaniu, którego się podjęli - chłodne, wieczorne powietrze pomogło mu odrobinę oczyścić głowę. Musiał być skupiony. Na szczęście ból już mu nie dokuczał - chociaż wciąż czuł się niezwykle upokorzony faktem, że z poprzedniego miejsca przegoniła ich rosnąca z każdą chwilą rzeźba gargulca. A z jeszcze poprzedniego - waląca się ściana cegieł i gruzu. To było jednak w tej chwili już nieistotne. Gdy Craig materializował się ponownie u boku Drew, jego myśli były już spokojne.
- Przecież dobrze wiesz, jak się tego nauczyć - odpowiedział cicho, bez żądnego marudzenia sięgając po zaoferowaną mu piersiówkę. To, że lubił droższe trunki, nie znaczy, że nie potrafił docenić konkretnej ognistej. A nie spodziewał się, by Drew pił byle sikacza, dlatego też bez zwlekania pociągnął łyk, czując jak płyn przyjemnie pali go w gardło. Oddał Macnairowi jego własność, zerkając na niego z tylko odrobinkę złośliwym uśmieszkiem. Z resztą w następnej chwili Drew i tak nie mógł już dostrzec twarzy Craiga, bo śmierciożerca przywdział swoją maskę - nową twarz, którą stworzył sobie sam, używając do tego czaszki mugola. Narzucił też na głowę kaptur od długiego, ciemnego płaszcza i po chwili w jego dłoni zalśniła także wypolerowana, jakarandowa różdżka.
Podobnie jak Drew, nigdy nie był w tym przybytku. Napawało go odrazą to, co próbowano tutaj stworzyć - połączyć historię czarodziejską i mugolską. Gdyby Burke już nie miał założonej maski, prawdopodobnie splunąłby na podłogę. Na szczęście tego nie zrobił, tym bardziej że po przekroczeniu drzwi dość prędko okazało się, że nie są na miejscu sami.
Głosy usłyszał właściwie już z pewnej odległości. Ciężko było nie usłyszeć, kiedy echa inkantacji wyraźnie odbijały się od ścian. A więc wychodziło na to, że mieli z Drew towarzystwo. Niestety, Burke nie miał dziś ochoty na dłuższe pogawędki. Zerknął więc tylko kontrolnie na swojego towarzysza. Powietrze przecięła pierwsza inkantacja, Burke jednak nie pozostawał w tyle. - Pavor veneno. - rozkazał, celując w smuklejszą sylwetkę.
Mam ze sobą:
- Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir euforii (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32)
- Fluoryt
- Pazur gryfa w bursztynie
- Przecież dobrze wiesz, jak się tego nauczyć - odpowiedział cicho, bez żądnego marudzenia sięgając po zaoferowaną mu piersiówkę. To, że lubił droższe trunki, nie znaczy, że nie potrafił docenić konkretnej ognistej. A nie spodziewał się, by Drew pił byle sikacza, dlatego też bez zwlekania pociągnął łyk, czując jak płyn przyjemnie pali go w gardło. Oddał Macnairowi jego własność, zerkając na niego z tylko odrobinkę złośliwym uśmieszkiem. Z resztą w następnej chwili Drew i tak nie mógł już dostrzec twarzy Craiga, bo śmierciożerca przywdział swoją maskę - nową twarz, którą stworzył sobie sam, używając do tego czaszki mugola. Narzucił też na głowę kaptur od długiego, ciemnego płaszcza i po chwili w jego dłoni zalśniła także wypolerowana, jakarandowa różdżka.
Podobnie jak Drew, nigdy nie był w tym przybytku. Napawało go odrazą to, co próbowano tutaj stworzyć - połączyć historię czarodziejską i mugolską. Gdyby Burke już nie miał założonej maski, prawdopodobnie splunąłby na podłogę. Na szczęście tego nie zrobił, tym bardziej że po przekroczeniu drzwi dość prędko okazało się, że nie są na miejscu sami.
Głosy usłyszał właściwie już z pewnej odległości. Ciężko było nie usłyszeć, kiedy echa inkantacji wyraźnie odbijały się od ścian. A więc wychodziło na to, że mieli z Drew towarzystwo. Niestety, Burke nie miał dziś ochoty na dłuższe pogawędki. Zerknął więc tylko kontrolnie na swojego towarzysza. Powietrze przecięła pierwsza inkantacja, Burke jednak nie pozostawał w tyle. - Pavor veneno. - rozkazał, celując w smuklejszą sylwetkę.
Mam ze sobą:
- Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir euforii (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32)
- Fluoryt
- Pazur gryfa w bursztynie
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 5
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 5
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zerknął na Sophię, przez moment próbując się doszukać jakiegoś znudzenia lub złośliwości. Chyba ją zainteresował, było to miłe odkrycie. Obawiał się, że czasem może za bardzo się rozgadywać.
- Nie przesadzałbym, ale coś wiem – odpowiedział skromnie. – Właściwie nie tyle mugolskiego, co… naszego? Mam na myśli, że kiedyś czarodzieje potrafili się bardziej mieszać z mugolami, dwa światy bliżej współistniały. W mitologii egipskiej czary były integralnym elementem rzeczywistości – dodał.
W tamtych czasach, na długo przed polowaniami na czarownice, rozwijali się w podobnym tempie. Podzielał zdanie Sophii, czarodziejski progres z czasem postępował coraz wolniej. Mugolom jakoś łatwiej przychodziło podważanie utartych schematów, a ich niezatrzymany pęd ku nowym odkryciom nabierał prędkości. Już teraz potrafili dokonywać rzeczy, które nawet z pomocą magii wydawały się niemożliwe. Właściwie, czy w pewnym sensie ich nauka nie była magią dla czarodziejów? Czary mają w sobie pierwiastek tajemnicy, tylko częściowo poznane zasady działania. Wiadomo, że nie można wyczarować z niczego jedzenia, ale właściwie dlaczego? Odpowiednio zagadkowa i rozwinięta technologia mogłaby być dla zwykłych ludzi nie do odróżnienia od magii.
- Byle nie gargulce – wspomniał z rozbawieniem ich wczorajszą przygodę, starając się oswoić z porażką.
Po dotarciu do przestronnej sali długo nie musieli czekać na odpowiedź. Właściwie natrafili na najbardziej tematyczną anomalię z możliwych, no bo cóż może straszyć między egipskimi skarbami? Mumia!
Artur chybił o włos, a nie było już czasu na ponowne rzucenie zaklęcie. Na szczęście mógł polegać na celności Carter, jej urok bez problemu unieruchomił zagrożenie. Jednak niespodziewanie magia obróciła się przeciwko niej, zaczęła nieznacznie krwawić w nosa i ust.
- Potrzebujesz leczenia? – zapytał, kładąc dłoń na jednym z eliksirów. Nie mieli czasu na więcej troski, w każdej chwili ktoś mógł się zjawić. - Dobra robota – przyznał z uznaniem, komentując jej unieszkodliwienie mumii. – Swoją drogą, musimy się przestać spotykać tylko na misjach – dodał nonszalancko, szukając wzrokiem centrum anomalii.
Zamilkł gwałtownie, słysząc zbliżające się kroki. Zamarli, doskonale wiedząc, że najprawdopodobniej los nie był łaskawy i przybyli oni, słudzy nieprzyjaciela.
Obaj napastnicy, jakby wiodła ich ta sama zła wola, spróbowali posłać w ich kierunku identyczne zaklęcia. Na szczęście okazały się nieudane, więc teraz Zakonnicy mieli okazję bez przeszkód kontratakować. Rycerze podsunęli Longbottomowi niezły pomysł...
- Pavor veneno! - Artur wycelował w mężczyznę atakującego Carter, zupełnie jakby duchy przodków usilnie kierowały go do walki z Craigiem Burke, przedstawicielem wrogiego rodu.
- Nie przesadzałbym, ale coś wiem – odpowiedział skromnie. – Właściwie nie tyle mugolskiego, co… naszego? Mam na myśli, że kiedyś czarodzieje potrafili się bardziej mieszać z mugolami, dwa światy bliżej współistniały. W mitologii egipskiej czary były integralnym elementem rzeczywistości – dodał.
W tamtych czasach, na długo przed polowaniami na czarownice, rozwijali się w podobnym tempie. Podzielał zdanie Sophii, czarodziejski progres z czasem postępował coraz wolniej. Mugolom jakoś łatwiej przychodziło podważanie utartych schematów, a ich niezatrzymany pęd ku nowym odkryciom nabierał prędkości. Już teraz potrafili dokonywać rzeczy, które nawet z pomocą magii wydawały się niemożliwe. Właściwie, czy w pewnym sensie ich nauka nie była magią dla czarodziejów? Czary mają w sobie pierwiastek tajemnicy, tylko częściowo poznane zasady działania. Wiadomo, że nie można wyczarować z niczego jedzenia, ale właściwie dlaczego? Odpowiednio zagadkowa i rozwinięta technologia mogłaby być dla zwykłych ludzi nie do odróżnienia od magii.
- Byle nie gargulce – wspomniał z rozbawieniem ich wczorajszą przygodę, starając się oswoić z porażką.
Po dotarciu do przestronnej sali długo nie musieli czekać na odpowiedź. Właściwie natrafili na najbardziej tematyczną anomalię z możliwych, no bo cóż może straszyć między egipskimi skarbami? Mumia!
Artur chybił o włos, a nie było już czasu na ponowne rzucenie zaklęcie. Na szczęście mógł polegać na celności Carter, jej urok bez problemu unieruchomił zagrożenie. Jednak niespodziewanie magia obróciła się przeciwko niej, zaczęła nieznacznie krwawić w nosa i ust.
- Potrzebujesz leczenia? – zapytał, kładąc dłoń na jednym z eliksirów. Nie mieli czasu na więcej troski, w każdej chwili ktoś mógł się zjawić. - Dobra robota – przyznał z uznaniem, komentując jej unieszkodliwienie mumii. – Swoją drogą, musimy się przestać spotykać tylko na misjach – dodał nonszalancko, szukając wzrokiem centrum anomalii.
Zamilkł gwałtownie, słysząc zbliżające się kroki. Zamarli, doskonale wiedząc, że najprawdopodobniej los nie był łaskawy i przybyli oni, słudzy nieprzyjaciela.
Obaj napastnicy, jakby wiodła ich ta sama zła wola, spróbowali posłać w ich kierunku identyczne zaklęcia. Na szczęście okazały się nieudane, więc teraz Zakonnicy mieli okazję bez przeszkód kontratakować. Rycerze podsunęli Longbottomowi niezły pomysł...
- Pavor veneno! - Artur wycelował w mężczyznę atakującego Carter, zupełnie jakby duchy przodków usilnie kierowały go do walki z Craigiem Burke, przedstawicielem wrogiego rodu.
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Artur Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Artur bez wątpienia posiadał bardzo szeroką wiedzę, czym wzbudził w niej zaciekawienie. Sama zawsze przysypiała na historii magii, w Hogwarcie zawsze najlepiej radziła sobie z obroną przed czarną magią i urokami, a w szkolnym klubie pojedynków nie raz zgotowała kolegom niezłe bęcki. Nigdy nie miała jednak zapędów do dziedzin naukowych, pamiętała z historii, zielarstwa i tego typu spraw tylko niezbędne podstawy przydające się na co dzień w dorosłym życiu. Nigdy nie pociągały ją tego typu statyczne zajęcia, co nie znaczyło, że nie szanowała ludzi mądrych, którzy mieli zapał i chęci, by przyswajać tego typu informacje.
- Kiedyś może i tak było. W sumie szkoda, że potem się popsuło – skinęła głową na jego słowa, dawniej światy bardziej się przeplatały, ale później coś się popsuło, i kiedy mugole zaczęli prześladować czarodziejów, ci w końcu postanowili się ukryć i pozwolili niemagicznym uwierzyć, że czary to wymysł bajek. Teraz od tamtych mrocznych czasów minęły wieki, a Sophia zawsze darzyła świat mugolski pewną sympatią i ciekawością, być może przejętymi od ojca, który nauczył ją podstaw wiedzy o mugolach, ale z biegiem lat też sporo informacji zapomniała i nie była na bieżąco z postępem ich techniki, ale nadal wiedziała więcej niż większość czarodziejów i nie wpadała w panikę na widok mugolskich urządzeń. Działanie niektórych z nich wciąż pamiętała całkiem nieźle. Jednak wiedziała też, że w pełni pokojowa koegzystencja, w której mugole wiedzieliby o żyjących obok czarodziejach to utopia. Chciałaby jednak utrzymania stanu rzeczy takiego jak do tej pory, gdzie oba światy żyły swoim życiem i nie szkodziły sobie wzajemnie. Nikt nie powinien umierać tylko dlatego, że urodził się bez magii, a niestety radykalne nastroje antymugolskie szerzyły się coraz bardziej, anomalie także szkodziły niemagicznym i Zakon musiał wziąć sprawy we własne ręce.
Udało jej się unieszkodliwić mumię jednym celnym zaklęciem, ale niestety zapłaciła sporą cenę za czarowanie w sąsiedztwie anomalii. Przedramię jej ręki wiodącej zabawiło się na siny kolor, a z nosa i dziąseł zaczęła sączyć się krew. Czuła jej metaliczny posmak w ustach, a także ciepło spływających po wargach kropel.
- Nic mi nie jest – odpowiedziała na pytanie Artura. – To pewnie wpływ anomalii. Jesteśmy blisko niej. A co do spotykania się poza misjami i pracą... Cóż, można pomyśleć.
Ale żadne nie zdążyło zrobić ani powiedzieć nic więcej. Nie zdążyli zabrać się do naprawy magii, bo właśnie w tym momencie jej spostrzegawcze uszy wychwyciły jakiś szelest, a po chwili oboje mogli usłyszeć padające inkantację, na szczęście dla nich niecelne.
Mieli towarzystwo. Sophia pamiętała te poprzednie razy – misję sprzed paru dni, a także pokój w Dziurawym Kotle, w której pojawili się dwaj czarnoksiężnicy. Teraz co prawda nie padły od wejścia czarnomagiczne inkantacje, ale istniało prawdopodobieństwo, że mogli mieć do czynienia z rycerzami Walpurgii, którzy także interesowali się anomaliami. Nie mieli jednak takiej pewności, ale wiedziała jedno – nie byli to Zakonnicy. A służby ministerialne zaatakowałyby ich inaczej, chociaż kto to wie w tych obecnych pokręconych czasach po przewrocie.
- Kim jesteście i czego tu szukacie? – zapytała, starając się odpowiednio zmienić swój głos, żeby brzmiał bardziej twardo.
Artur już odpłacił się pięknym za nadobne, posyłając zaklęcie w stronę mężczyzny, który próbował zaatakować ją, więc Sophia zajęła się tym drugim, rzecz jasna nie mając pojęcia, że to był jeden z tych, którzy byli nad Wensum.
- Regressio – rzuciła natychmiast (w Drew), zamierzając go na pewien czas unieszkodliwić. Dopóki nie miała pewności, że to rycerze lub inni czarnoksiężnicy, nie sięgnęła po żaden groźny urok.
- Kiedyś może i tak było. W sumie szkoda, że potem się popsuło – skinęła głową na jego słowa, dawniej światy bardziej się przeplatały, ale później coś się popsuło, i kiedy mugole zaczęli prześladować czarodziejów, ci w końcu postanowili się ukryć i pozwolili niemagicznym uwierzyć, że czary to wymysł bajek. Teraz od tamtych mrocznych czasów minęły wieki, a Sophia zawsze darzyła świat mugolski pewną sympatią i ciekawością, być może przejętymi od ojca, który nauczył ją podstaw wiedzy o mugolach, ale z biegiem lat też sporo informacji zapomniała i nie była na bieżąco z postępem ich techniki, ale nadal wiedziała więcej niż większość czarodziejów i nie wpadała w panikę na widok mugolskich urządzeń. Działanie niektórych z nich wciąż pamiętała całkiem nieźle. Jednak wiedziała też, że w pełni pokojowa koegzystencja, w której mugole wiedzieliby o żyjących obok czarodziejach to utopia. Chciałaby jednak utrzymania stanu rzeczy takiego jak do tej pory, gdzie oba światy żyły swoim życiem i nie szkodziły sobie wzajemnie. Nikt nie powinien umierać tylko dlatego, że urodził się bez magii, a niestety radykalne nastroje antymugolskie szerzyły się coraz bardziej, anomalie także szkodziły niemagicznym i Zakon musiał wziąć sprawy we własne ręce.
Udało jej się unieszkodliwić mumię jednym celnym zaklęciem, ale niestety zapłaciła sporą cenę za czarowanie w sąsiedztwie anomalii. Przedramię jej ręki wiodącej zabawiło się na siny kolor, a z nosa i dziąseł zaczęła sączyć się krew. Czuła jej metaliczny posmak w ustach, a także ciepło spływających po wargach kropel.
- Nic mi nie jest – odpowiedziała na pytanie Artura. – To pewnie wpływ anomalii. Jesteśmy blisko niej. A co do spotykania się poza misjami i pracą... Cóż, można pomyśleć.
Ale żadne nie zdążyło zrobić ani powiedzieć nic więcej. Nie zdążyli zabrać się do naprawy magii, bo właśnie w tym momencie jej spostrzegawcze uszy wychwyciły jakiś szelest, a po chwili oboje mogli usłyszeć padające inkantację, na szczęście dla nich niecelne.
Mieli towarzystwo. Sophia pamiętała te poprzednie razy – misję sprzed paru dni, a także pokój w Dziurawym Kotle, w której pojawili się dwaj czarnoksiężnicy. Teraz co prawda nie padły od wejścia czarnomagiczne inkantacje, ale istniało prawdopodobieństwo, że mogli mieć do czynienia z rycerzami Walpurgii, którzy także interesowali się anomaliami. Nie mieli jednak takiej pewności, ale wiedziała jedno – nie byli to Zakonnicy. A służby ministerialne zaatakowałyby ich inaczej, chociaż kto to wie w tych obecnych pokręconych czasach po przewrocie.
- Kim jesteście i czego tu szukacie? – zapytała, starając się odpowiednio zmienić swój głos, żeby brzmiał bardziej twardo.
Artur już odpłacił się pięknym za nadobne, posyłając zaklęcie w stronę mężczyzny, który próbował zaatakować ją, więc Sophia zajęła się tym drugim, rzecz jasna nie mając pojęcia, że to był jeden z tych, którzy byli nad Wensum.
- Regressio – rzuciła natychmiast (w Drew), zamierzając go na pewien czas unieszkodliwić. Dopóki nie miała pewności, że to rycerze lub inni czarnoksiężnicy, nie sięgnęła po żaden groźny urok.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Artur i Sophia dotarli do komnaty z anomalią jako pierwsi, już od progu czując niespokojne, prawie nerwowe wibrowanie czarnomagicznej energii. Nawet jeżeli starali się iść ostrożnie, ich kroki odbijały się od ścian przestronnego pomieszczenia głośnym echem, wracając do ich uszu w formie zwielokrotnionej i zniekształconej. Sala, wzniesiona na planie sześciokąta, pogrążona była w półmroku: chociaż na grubych, pnących się ku sufitowi kolumnach rozwieszono kandelabry, to ze względu na zamknięcie muzeum, były one przygaszone, rzucając dookoła jedynie słabe, żółtawe światło. Pomiędzy kolumnami znajdowały się przeszklone gabloty, w których - na wyściełanych gładkim materiałem panelach - leżały mapy starożytnego Egiptu oraz zachowane mimo wieku dokumenty, spisane jeszcze na papirusie. Na samym środku komnaty stał trójkątny obelisk, niemal sięgający wysoko sklepionego sufitu i pokryty wyrytymi w kamieniu hieroglifami, a dookoła niego stały trzy masywne sarkofagi, spośród których tylko dwa pozostawały szczelnie zamknięte.
Gdy tylko dwójka Zakonników zbliżyła się do źródła anomalii, z otwartego sarkofagu wypełzła mumia, rzucając się w kierunku Artura. Jego zaklęcie okazało się chybione, jednak Sophia zareagowała błyskawicznie, trafiając zjawę i sprawiając, że unieruchomiona padła na posadzkę. Magia była jednak kapryśna, a aurorka mogła natychmiast poczuć jej skutki, gdy jej usta wypełnił metaliczny posmak krwi, a strużka ciepłej cieczy pociekła z jej nosa, barwiąc skórę szkarłatem.
Zanim Zakonnicy zdążyliby przystąpić do próby naprawy anomalii, usłyszeli za sobą skrzypnięcie drzwi, a następnie odgłos odbijających się echem kroków: Drew i Craig bez trudu odnaleźli pomieszczenie skażone niestabilną magią, nie mieli też problemu z dostrzeżeniem swoich przeciwników, choć póki co ich tożsamość pozostawała tajemnicą - półmrok, kaptury na twarzach i zasłaniająca rysy Burke'a maska, całkowicie uniemożliwiały identyfikację czarodziejów.
Rycerze zaatakowali jako pierwsi, wyglądało jednak na to, że ogniskująca w okolicy obelisku magia zaburzyła działanie ich zaklęć, ponieważ żadne nie uformowało się prawidłowo; zamiast tego oczy Macnaira pokryły się półprzezroczystą błoną, na kilka chwil odbierającą mu resztki i tak już ograniczonej ciemnościami zdolności widzenia. Członkowie Zakonu Feniksa mieli więcej szczęścia: zaklęcie Artura pomknęło w stronę Craiga, a Sophia posłała udane Regressio w kierunku Drew. Anomalia nie pozostawała jednak bierna: w chwili, w której Longbottom wypowiedział inkantację, niestabilna energia zmaterializowała się przed jego oczami, wijąc się i kłębiąc, układając w przerażające kształty i obrazy; widziadła, czarne i niepokojące, nie czyniły mu żadnej krzywdy, ale musiał wyjątkowo się starać, by nie pozwolić się zdekoncentrować.
Mistrz Gry wita wszystkich serdecznie!
Poniżej znajdziecie mapę pomieszczenia, drzwi znajdują się po jego północnej i południowej stronie; do środka dostaliście się tymi na dole mapy, nie wiecie więc, co znajduje się za drzwiami na górze.
W tej chwili wszyscy macie na głowach kaptury, a Wasze rysy ukryte są w cieniu; głosy niosą się echem, uniemożliwiając rozpoznanie autorów słów. Craig ma na twarzy maskę Śmierciożercy.
W Craiga leci udane Pavor veneno. W Drew leci udane Regressio.
Pamiętajcie o poprawnym określaniu kierunków przy poruszaniu się; obowiązują kierunki zgodne z orientacją mapy (góra, dół, prawo, lewo); nie używajcie określeń względnych, które mogą być inne w zależności od położenia postaci (przód, tył, bok).
Pojedynek mistrzuje Percival, w razie pytań - zapraszam.
Kolejka:
Zakonnicy - 24 godziny
Rycerze - 24 godziny
Gdy tylko dwójka Zakonników zbliżyła się do źródła anomalii, z otwartego sarkofagu wypełzła mumia, rzucając się w kierunku Artura. Jego zaklęcie okazało się chybione, jednak Sophia zareagowała błyskawicznie, trafiając zjawę i sprawiając, że unieruchomiona padła na posadzkę. Magia była jednak kapryśna, a aurorka mogła natychmiast poczuć jej skutki, gdy jej usta wypełnił metaliczny posmak krwi, a strużka ciepłej cieczy pociekła z jej nosa, barwiąc skórę szkarłatem.
Zanim Zakonnicy zdążyliby przystąpić do próby naprawy anomalii, usłyszeli za sobą skrzypnięcie drzwi, a następnie odgłos odbijających się echem kroków: Drew i Craig bez trudu odnaleźli pomieszczenie skażone niestabilną magią, nie mieli też problemu z dostrzeżeniem swoich przeciwników, choć póki co ich tożsamość pozostawała tajemnicą - półmrok, kaptury na twarzach i zasłaniająca rysy Burke'a maska, całkowicie uniemożliwiały identyfikację czarodziejów.
Rycerze zaatakowali jako pierwsi, wyglądało jednak na to, że ogniskująca w okolicy obelisku magia zaburzyła działanie ich zaklęć, ponieważ żadne nie uformowało się prawidłowo; zamiast tego oczy Macnaira pokryły się półprzezroczystą błoną, na kilka chwil odbierającą mu resztki i tak już ograniczonej ciemnościami zdolności widzenia. Członkowie Zakonu Feniksa mieli więcej szczęścia: zaklęcie Artura pomknęło w stronę Craiga, a Sophia posłała udane Regressio w kierunku Drew. Anomalia nie pozostawała jednak bierna: w chwili, w której Longbottom wypowiedział inkantację, niestabilna energia zmaterializowała się przed jego oczami, wijąc się i kłębiąc, układając w przerażające kształty i obrazy; widziadła, czarne i niepokojące, nie czyniły mu żadnej krzywdy, ale musiał wyjątkowo się starać, by nie pozwolić się zdekoncentrować.
Mistrz Gry wita wszystkich serdecznie!
Poniżej znajdziecie mapę pomieszczenia, drzwi znajdują się po jego północnej i południowej stronie; do środka dostaliście się tymi na dole mapy, nie wiecie więc, co znajduje się za drzwiami na górze.
W tej chwili wszyscy macie na głowach kaptury, a Wasze rysy ukryte są w cieniu; głosy niosą się echem, uniemożliwiając rozpoznanie autorów słów. Craig ma na twarzy maskę Śmierciożercy.
W Craiga leci udane Pavor veneno. W Drew leci udane Regressio.
Pamiętajcie o poprawnym określaniu kierunków przy poruszaniu się; obowiązują kierunki zgodne z orientacją mapy (góra, dół, prawo, lewo); nie używajcie określeń względnych, które mogą być inne w zależności od położenia postaci (przód, tył, bok).
Pojedynek mistrzuje Percival, w razie pytań - zapraszam.
Kolejka:
Zakonnicy - 24 godziny
Rycerze - 24 godziny
- żywotność i ekwipunek:
- Żywotność
Sophia - 240/240
Artur - 242/242
Craig - 248/248
Drew - 215/215
Ekwipunek
Sophia - różdżka, fluoryt, broszka z alabastrowym jednorożcem, eliksiry: maść z gwiazdy wodnej x1, kameleon x1, eliksir niezłomności x1, smocza łza x1, marynowana narośl ze szczuroszczeta x1, czuwający strażnik x1
Artur - różdżka, eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103), maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5), eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
Craig - różdżka, maska śmierciożercy (na twarzy), antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32), eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21), eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21), eliksir euforii (1 porcja, stat. 32), eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32), fluoryt, pazur gryfa w bursztynie
Drew - różdżka, czuwający strażnik (1 porcja, stat. 21), maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 32), eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15), kameleon (1 porcje, stat. 29), smocza łza (1 porcje, stat. 29, moc +5)
- mapa:
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Artur nie mógł zapomnieć o tym co widział na skutek niecodziennego przepływu mocy. Czarne kształty kotłował się wokół centrum, nabierając coraz to bardziej przerażających form. Wzbudzały obawy, ale jednocześnie nęciły mrocznymi tajemnicami. Artur wiedział, że nie może sobie pozwolić na rozproszenie, musiał odsunąć się od tego niepokojącego wiru, więc ostrożnie odsunął się o krok, pamiętając też o unieruchomionej mumii.
Wydawało się, że czas zwolnił, wraz z mknącymi zaklęciami wszystko poza tym starciem przestało mieć znaczenie. Było tylko tu i teraz, plansza oraz pionki, grę należało wygrać. Reszta stanowiła tylko nic nieznaczący rozpraszacz. Longbottom skupił się, bez złości czy nienawiści. Odetchnął głębiej, aby po chwili opanowanym głosem rzucić:
- Commotio. - Artur wycelował w nieznajomego, którym tak naprawdę był Craig Burke.
| Artur rusza się o jedno pole w kierunku dolnego lewego narożnika (południowy-wschód?).
Wydawało się, że czas zwolnił, wraz z mknącymi zaklęciami wszystko poza tym starciem przestało mieć znaczenie. Było tylko tu i teraz, plansza oraz pionki, grę należało wygrać. Reszta stanowiła tylko nic nieznaczący rozpraszacz. Longbottom skupił się, bez złości czy nienawiści. Odetchnął głębiej, aby po chwili opanowanym głosem rzucić:
- Commotio. - Artur wycelował w nieznajomego, którym tak naprawdę był Craig Burke.
| Artur rusza się o jedno pole w kierunku dolnego lewego narożnika (południowy-wschód?).
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Artur Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Celne, udane Regressio pomknęło w kierunku nieznajomego mężczyzny, a przynajmniej tak sądziła, że był to mężczyzna. Chociaż była naprawdę spostrzegawcza, to jednak pomieszczenie w którym się znajdowali zniekształcało głosy, a twarze nieznajomych skąpane były w półmroku, dlatego nie wiedziała, kim byli osobnicy, którzy tu przyszli i czy mogli to być ci sami, którzy napadli ich nad Wensum albo w Dziurawym Kotle. Miała nadzieję że jej kaptur także wciąż pewnie leżał na jej głowie i ciasno związanych włosach. Liczyła, że będą mogli pomyślnie naprawić anomalię, ale skoro mieli towarzystwo, musieli stanąć do walki i dołożyć starań, żeby wygrać.
Kimkolwiek byli ci czarodzieje, Sophia i Artur musieli ich unieszkodliwić, by kontynuować to, po co tutaj przyszli. Także przesunęła się na ukos, zamierzając nieco zwiększyć dystans od spetryfikowanej mumii oraz siedliska anomalii, która zdawała się koncentrować w pobliżu obelisku na środku pomieszczenia.
- Aeris! – rzuciła, kierując różdżkę na tego samego przeciwnika co wcześniej (Drew).
| 1 kratka na ukos w dolne lewo, w kierunku lewego dolnego narożnika mapki
Kimkolwiek byli ci czarodzieje, Sophia i Artur musieli ich unieszkodliwić, by kontynuować to, po co tutaj przyszli. Także przesunęła się na ukos, zamierzając nieco zwiększyć dystans od spetryfikowanej mumii oraz siedliska anomalii, która zdawała się koncentrować w pobliżu obelisku na środku pomieszczenia.
- Aeris! – rzuciła, kierując różdżkę na tego samego przeciwnika co wcześniej (Drew).
| 1 kratka na ukos w dolne lewo, w kierunku lewego dolnego narożnika mapki
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Różdżka zadrżała w jego dłoni, a szalejące źródło anomalii utrudniło poprawną inkantację, która zamiast celnie pomknąć w kierunku potencjalnego wroga to rozmyło się w powietrzu. Oczy zakryły się nietypową błoną, przez chwilę dosłownie uniemożliwiając widzenie, jednak szczęściem w nieszczęściu okazał się fakt, że działo się to tylko przez chwilę. Burke, także nie zdołał posłać celnego promienia czaru, dlatego przyszło im się bronić. Wiedział, że przeważnie początki są najważniejsze dla rozstrzygnięcia całego pojedynku, zatem liczył, iż uda mu się obronić. -Protego.- wypowiedział zaciskając wężowe drewno w dłoni. No dalej, ostatnia niemoc wyjątkowo go irytowała.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Dom Petriego
Szybka odpowiedź