Fabrizio Luciano Borgia
Nazwisko matki: Rossi
Miejsce zamieszkania: Pokątna 10/5
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: menadżer w firmie organizującej rejsy z UK, jest odpowiedzialny jedynie za organizowanie miejsca na nich jedynie dla czarodziei i wydzielanie dla nich stref pozbawionych mugoli (np. ukryte kajuty czy sale balowe, które dzięki zaklęciom są niewidoczne dla mugoli)
Wzrost: 180 cm
Waga: 76 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: czasami zapuści wąsa, ale tak to się niczym nie wyróżnia - no może poza szerokim uśmiechem zawsze goszczącym na jego twarzy!
12 cali, dość sztywna, dereń, Jad toksyczka
Hufflepuff
Golden Retriver
Jednego z członków rodziny martwego, najczęściej utopionego lub zamordowanego
kakao z lekką nutą amaretto
mały kamienny domek, położony na wzgórzach Toskanii
kocha włoską kuchnię, chociaż sam jest beznadziejnym kucharzem
Zjednoczeni z Puddlemere
gram na gitarze, chadzam na piesze wędrówki
Renato Caroson
Sebastian Stan
Pewnego majowego wieczora w mieszkaniu włoskich kupców Borgiów, położonym tuż nad ich londyńskim sklepem, w otoczeniu zaparowanych od środka szyb, ciężkiego, dusznego powietrza i podnieconych okrzyków wielu kobiet na świat przyszedł pierwszy syn Mariny Federici Rossi oraz Antoniego Petro Borgiego - Fabrizio Luciano Borgia. Już od pierwszych chwil życia dobitnie dając znać rodzinie (oraz wszystkim sąsiadom) o swoim jakże włoskim temperamencie - wydając z siebie przerażający wręcz wrzask.
Fabrizio był drugim dzieckiem Borgich. Jego starsza siostra, Giovanna, zdecydowanie była centrum życia rodzinnego. Rozpieszczana przez ojca, jego subiektów, czy klientów robiła co chciała i kiedy chciała. Zasiadając do swojego fortepianu i recytując różnorakie włoskie czy francuskie teksty, była niczym prawdziwa dama dworu. I chodź Fabrizio odebrał takie samo jak ona wykształcenie, żaden był z niego szlachetny dżentelmen. Całe dnie spędzał wśród subiektów w sklepie przygotowując się do jego przejęcia. Odbierał towar, rozpakowywał go, układał na pułkach, prezentował klientkom z uroczym chłopięcym uśmiechem wymalowanym na twarzy, a potem klął jak szewc po włosku na ich głupotę, kiedy tylko się odwracały. Jak na dziesięciolatka miał całkiem bogaty zasób takowego słownictwa i ku złości rodziców wolny czas wolał jednak spędzać na dworze, grając w piłkę z mugolskimi dziećmi, niż słodkim głosem namawiać zadufane w sobie czarownice do spróbowania kolejnego zapachowego olejku. Ojciec chyba cicho liczył iż to właśnie Fabrizio, jako jego pierwszy syn, przejmie po nim sklep, jednak na chęciach ojca się kończyło. Młody Borgia, co prawda, wśród sklepowych półek czuł się dobrze, jednak zdecydowanie lepiej czuł się będąc na świezym powietrzu, wśród ludzi z którymi był równy, a nie usłużny. Może i nie widział dla siebie alternatywy, nigdy nie należał do ludzi z wielkimi ambicjami, mającymi wzniosłe cele, ale po prostu wiedział, że wśród tych wszystkich olejków w końcu oszaleje.
Jednak czasy beztroskiej zabawy w błocie i nocnych ucieczek z domu w końcu musiały się zakończyć i jak każdy młody czarodziej Fabrizio udał się do Hogwartu.
Jako iż nie był Giovanną, na cześć jego pierwszego dnia szkoły nie urządzono wielkiej uczty, nie sprowadzono całej rodziny z Włoch i nie wydano hucznej kolacji, która odbyła się ledwie dwa lata wcześniej. Oczywiście mała, prawie już męska, duma Fabrizia została tym wielce urażona. Żadna z sów, która zawitała do domu Borgiów podczas pierwszych tygodni szkoły nie została wysłana przez ich syna, który w ramach protestu postanowił kompletnie odciąć się od rodziny. Sprawę ułatwił mu zdecydowanie fakt iż dostał się do innego domu niż jego siostra - Hufflepuffu. Nie było to dla niego wielkie zaskoczenie. Nie był wybitnie mądry czy inteligentny (co nie oznaczało, że był jakiś wybitnie głupi, co to to nie!) więc Rawenclaw odpadał. Slytherine? Niee, Fabrizio od małego normalnie bawił się z mugolskimi dziećmi, zdecydowanie nie pasował do tego wywyższającego się towarzystwa. Gryfindor? No, może tutaj też by siebie widział, ale skoro tiara mówi Puchoni to niech będą Puchoni.
Już od pierwszych dni wszędzie go było pełno, zewsząd go było słychać, a jeśli z którejś ze szkolnych sal się dymiło wiadomo było, że zajęcia miał tam pierwszy rok Hufflepuffu. Miał wielu przyjaciół, nawet nie patrzył na to jakiej krwi są, czy czystej czy nie czystej. Kogo by to obchodziło? A, no tak, Giovannę! Zdecydowanie jego relacje z siostrą się ochłodziły, jednak rodzinna więź jaka pomiędzy nimi istniała była na tyle mocna, że chyba tylko ze względu na to całkowicie się go nie wyrzekła i ograniczała się tylko do niezbyt dyskretnie okazywanej pogardy. Sów do rodziców w dalszym ciągu jednak nie wysyłał, po części dlatego iż nie miał do tego głowy, po części nadal z powodu ogromnego zawodu, jaki mu sprawili tym pobłażliwym traktowaniem go! Jednak Borgiowie nie byli tym typem rodziców, który daje się podejść na emocjonalny szantaż swojej pociechy. Metody na kładzenie się na środku sklepu z histerycznym płaczem, zdecydowanie by na nich nie podziałały. Kiedy więc wraz z siostrą wrócili do domu na przerwę świąteczną, Fabrizio wdał się z nimi w kolejną wielką, talerzo-latającą, awanturę, jedną z tych której nikt całkowicie nie wygrywa. Koniec końców jednak rodzice postanowili synowi wynagrodzić ten brak odpowiedniej przed szkolnej fety i na okres letnich wakacji wysłali go do dziadków do Włoch, gdzie dużo pływał, opalał się, uczył się gry na gitarze oraz różnorakich akrobacji na starej miotle dziadka Borgia. Czyli zdobył wszystkie umiejętności przydatne w przyszłym nastoletnim życiu, szczególnie podstawy magii leczniczej, którą wielokrotnie obserwował, kiedy po raz kolejny zleciał z miotły i Borgia senior senior musiał go składać do kupy. Z biegiem czasu sam przy pomocy rodziny i książek wyuczył się paru zaklęć, chociaż jak wiadomo praktyka uczy najlepiej!
A skoro o tym mowa! Nastoletni Fabrizio odkrył, że jego włoskość i przywiązanie do rodzimej kultury, sprawiają, że stawał się bardziej atrakcyjny w oczach młodych czarownic. Z pewnością głównie ten aspekt uratował go przed buntem młodzieńczym pod tytułem "odrzucam wszystkie dotychczasowe wartości". Stało się wręcz na odwrót, wszedł w to jeszcze głębiej. Co raz częściej można go było spotkać w salonie Hufflepuffu przy kominku z gitarą, gdzie grał i śpiewał po włosku, otoczonego wianuszkiem wpatrzonych w niego wielkimi ślepiami dziewcząt, nadal pozostawał też głośny i aktywny społecznie (czytaj: wszędzie go było pełno, szczególnie jeśli działo się coś ciekawego), co jednak wcale nie odwracało ludzi przeciwko niemu. No cóż, z pewnością po części ratowało go to, że był przystojny, ładnych ludzi jakoś łatwiej jest znam znieść w życiu.
Ale wracając do historii: Hogwart ukończył bez większych problemów, jako iż od zawsze wyznawał zasadę "wolę się wyspać niż nauczyć", do owutemów podszedł równie bezstresowo jak do całej swojej edukacji. Najlepiej poszły mu zaklęcia, które zdał, ku zaskoczeniu chyba całego rocznika, na Wybitny. Obrona przed czarną magią równie wysoko - Powyżej Oczekiwań, eliksiry poszły mu słabo, ale je zaliczył i to się głównie liczyło, tak samo jak transmutacja z której liczył na chociaż zadowalający, ale jakoś przełknął ten Nędzny.
Owutemy owutemami, ale Fabrizio miał zdecydowanie ważniejsze rzeczy na głowie. Następnego dnia po ukończeniu szkoły spakował się i ponownie wyjechał do Włoch.
W stolicy makaronu i pizzy spędził wiele lat. Z początku niechętny do powrotu do deszczowej, pochmurnej Anglii, w końcu pojawiał się w niej co raz częściej. Latka upływały i trochę rozumu wbiło się i do Fabriziowej głowy (pan Borgia senior może być dumny, chociaż trochę udało mu się wpoić do głowy pomieszkującego u nich wnuka!), który dostrzegł, że niestety, chodź bardzo by się chciało, życie to nie wakacje i trzeba zacząć coś więcej zarabiać niż te ochłapy, które rzucała mu rodzina w ramach pracy w ich sklepie, po wcześniejszym odjęciu kosztów utrzymania go, fakt, starczało na alkohol i zabawę w... interesującym, najczęściej kobiecym towarzystwie, ale na tym się kończyło. Fabrizio postanowił więc, że wróci do Anglii. Tak samo jak przed laty, z dnia na dzień spakował wszystkie swoje manatki, wycałował babcię w dwa policzki, uścisnął dłoń dziadka, wyprzytulał wszystkie ciotki i kuzynki i tyle go widzieli.
Był to akurat czas, kiedy w świecie czarodziei działo się źle już od dłuższego czasu. Fabrizio pamiętał, kiedy 7 lat wcześniej cały Hogwart obiegła wiadomość o tym iż Albus Dumbledore przegrał wielki pojedynek z Gindewaldem. Nie był to najszczęśliwszy dzień w szkole i nawet obojętnego na świat zewnętrzny Fabrizia trochę to obeszło. Teraz gdy wracał ponownie do Anglii dowiedział się iż ten sam czarodziej, który lata wcześniej zdobył taką a nie inną sławę przejął władze w Hogwarcie, który zaczął pustoszeć. Nie były to przyjemne wieści, szczególnie dla chłopaka które całe życie żył w przekonaniu, że wszyscy są sobie równi, a świat z natury jest sprawiedliwy. Widać, tylko jego świat był sprawiedliwy. Wychowany w uprzywilejowanym środowisku, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że może być aż tak źle. Jednak nie można do końca stwierdzić, że szklana bańka w której do tej pory żył pękła. Wiedział, że jest źle, jednak nadal nie zamierzał się w to wszystko pakować. Nigdy nie był aktywistą.
Tydzień spędził u rodziców, którzy co prawda tęsknili, ale jasno postawili sprawę: nie będą go utrzymywać do czterdziestki! Nie są jakimiś mugolami, żeby dać się wciągnąć w takie życie! Fabrizio więc za zaoszczędzone pieniądze (a nie było ich wiele) wpłacił pierwszą ratę za wynajem mieszkania na Pokątnej i zaczął rozglądać się za pracą. Los chciał, że wpadł na swojego starego znajomego ze szkoły. Jak to często bywa od słowa do słowa, od butelki do butelki doszli do tego, że ów znajomy pracuje w dokach, gdzie akurat poszukują kogoś do pracy do organizowania rejsów dla czarodziejów. Jako iż Borgia od tygodnia żywił się już suchym makaronem bez gadania przyjął tę ofertę. Praca okazała się być całkiem wygodną, w sam raz dla takiego lekko ducha jakim był Fabrizio, który z chęcią brał "dłuższe" zmiany i wyruszał w rejs za pieniądze firmy w ramach "pomocy na miejscu". Może kajuty nie były najlepszego sortu, ale w końcu skoro tylko w nich spał, a resztę czasu spędzał w wyborowym czarodziejskim towarzystwie na górnych pokładach, to nie narzekał. Szczególnie, że rejsy owe popularne zazwyczaj wśród klas, skupiały się głównie wkoło zabawy, alkoholu i szeroko pojętej integracji - istna paro tygodniowa impreza na falach. oczywiście zdarzało się również paru takich, którym się pofarciło i udało się załapać na tańsze bilety i miejsca w kajutach u mugoli, jednak była to wyjątkowa rzadkość.
W ostatnim czasie Fabrizio po powrocie z rejsu Londyn-Rzym, NIESTETY, awansował. Jak widać do szefostwa przypłynęło dużo pochwał zadowolonych, no nie ukrywajmy, głównie klientek i postanowili zaproponować mu posadę z którą co prawda wiąże się więcej obowiązków, ale również dużo więcej pieniędzy. Włoch nie spędza już całych dni na statkach, wśród rozbawionej gawiedzi, tylko ma wyznaczone godziny pracy. Musi pojawić się w biurze, rozliczyć kasy, zrobić rezerwacje, sprawdzić każdy statek który wypłynął i przypłynął, rozpatrzeć skargi i pochwały oraz zajmować się organizacją jakiś większych imprez. Borgia co prawda nie zbyt dobrze czuje się w swojej pracy "od-do" i siedzeniu w jednym miejscu, szczególnie jeśli jest to ciemny, brudny Londyn, jednak jak zawsze znajduje sposoby na to, żeby z życia czerpać jak najwięcej. Szczególnie, że nie dane mu było jeszcze poznać wszystkich pięknych czarownic zamieszkujących to miasto!
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 4 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 5 | Brak |
Czarna Magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 2 | Brak |
Eliksiry: | 2 | Brak |
Sprawność: | 6 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: włoski | II | 0 |
Język obcy: angielski | II | 6 |
Język obcy: niemiecki | I | 2 |
Anatomia | II | 3 |
Instrument: gitara | II | 3 |
Instynkt przetrwania | II | 3 |
Koncentracja | II | 3 |
Majsterkowanie | I | 1 |
Mocna głowa | I | 1 |
Mugoloznastwo | III | 7 |
Latanie na miotle | II | 3 |
Pływanie | III | 7 |
Retoryka | IV | 13 |
Silna wola | II | 3 |
Spostrzegawczość | II | 3 |
Zarządzanie | IV | 13 |
Reszta: 4 |
różdżka, 4 statystyki, teleportacja, sowa
Ostatnio zmieniony przez Fabrizio Borgia dnia 02.07.16 15:55, w całości zmieniany 4 razy