Wydarzenia


Ekipa forum
Fabrizio Luciano Borgia
AutorWiadomość
Fabrizio Luciano Borgia [odnośnik]21.06.16 22:15

Fabrizio Luciano Borgia

Data urodzenia: 5 maja 1930 r.
Nazwisko matki: Rossi
Miejsce zamieszkania: Pokątna 10/5
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: menadżer w firmie organizującej rejsy z UK, jest odpowiedzialny jedynie za organizowanie miejsca na nich jedynie dla czarodziei i wydzielanie dla nich stref pozbawionych mugoli (np. ukryte kajuty czy sale balowe, które dzięki zaklęciom są niewidoczne dla mugoli)
Wzrost: 180 cm
Waga: 76 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: czasami zapuści wąsa, ale tak to się niczym nie wyróżnia - no może poza szerokim uśmiechem zawsze goszczącym na jego twarzy!


Pewnego majowego wieczora w mieszkaniu włoskich kupców Borgiów, położonym tuż nad ich londyńskim sklepem, w otoczeniu zaparowanych od środka szyb, ciężkiego, dusznego powietrza i podnieconych okrzyków wielu kobiet na świat przyszedł pierwszy syn Mariny Federici Rossi oraz Antoniego Petro Borgiego - Fabrizio Luciano Borgia. Już od pierwszych chwil życia dobitnie dając znać rodzinie (oraz wszystkim sąsiadom) o swoim jakże włoskim temperamencie - wydając z siebie przerażający wręcz wrzask.
Fabrizio był drugim dzieckiem Borgich. Jego starsza siostra, Giovanna, zdecydowanie była centrum życia rodzinnego. Rozpieszczana przez ojca, jego subiektów, czy klientów robiła co chciała i kiedy chciała. Zasiadając do swojego fortepianu i recytując różnorakie włoskie czy francuskie teksty, była niczym prawdziwa dama dworu. I chodź Fabrizio odebrał takie samo jak ona wykształcenie, żaden był z niego szlachetny dżentelmen. Całe dnie spędzał wśród subiektów w sklepie przygotowując się do jego przejęcia. Odbierał towar, rozpakowywał go, układał na pułkach, prezentował klientkom z uroczym chłopięcym uśmiechem wymalowanym na twarzy, a potem klął jak szewc po włosku na ich głupotę, kiedy tylko się odwracały. Jak na dziesięciolatka miał całkiem bogaty zasób takowego słownictwa i ku złości rodziców wolny czas wolał jednak spędzać na dworze, grając w piłkę z mugolskimi dziećmi, niż słodkim głosem namawiać zadufane w sobie czarownice do spróbowania kolejnego zapachowego olejku. Ojciec chyba cicho liczył iż to właśnie Fabrizio, jako jego pierwszy syn, przejmie po nim sklep, jednak na chęciach ojca się kończyło. Młody Borgia, co prawda, wśród sklepowych półek czuł się dobrze, jednak zdecydowanie lepiej czuł się będąc na świezym powietrzu, wśród ludzi z którymi był równy, a nie usłużny. Może i nie widział dla siebie alternatywy, nigdy nie należał do ludzi z wielkimi ambicjami, mającymi wzniosłe cele, ale po prostu wiedział, że wśród tych wszystkich olejków w końcu oszaleje.
Jednak czasy beztroskiej zabawy w błocie i nocnych ucieczek z domu w końcu musiały się zakończyć i jak każdy młody czarodziej Fabrizio udał się do Hogwartu.



Jako iż nie był Giovanną, na cześć jego pierwszego dnia szkoły nie urządzono wielkiej uczty, nie sprowadzono całej rodziny z Włoch i nie wydano hucznej kolacji, która odbyła się ledwie dwa lata wcześniej. Oczywiście mała, prawie już męska, duma Fabrizia została tym wielce urażona. Żadna z sów, która zawitała do domu Borgiów podczas pierwszych tygodni szkoły nie została wysłana przez ich syna, który w ramach protestu postanowił kompletnie odciąć się od rodziny. Sprawę ułatwił mu zdecydowanie fakt iż dostał się do innego domu niż jego siostra - Hufflepuffu. Nie było to dla niego wielkie zaskoczenie. Nie był wybitnie mądry czy inteligentny (co nie oznaczało, że był jakiś wybitnie głupi, co to to nie!) więc Rawenclaw odpadał. Slytherine? Niee, Fabrizio od małego normalnie bawił się z mugolskimi dziećmi, zdecydowanie nie pasował do tego wywyższającego się towarzystwa. Gryfindor? No, może tutaj też by siebie widział, ale skoro tiara mówi Puchoni to niech będą Puchoni.
Już od pierwszych dni wszędzie go było pełno, zewsząd go było słychać, a jeśli z którejś ze szkolnych sal się dymiło wiadomo było, że zajęcia miał tam pierwszy rok Hufflepuffu. Miał wielu przyjaciół, nawet nie patrzył na to jakiej krwi są, czy czystej czy nie czystej. Kogo by to obchodziło? A, no tak, Giovannę! Zdecydowanie jego relacje z siostrą się ochłodziły, jednak rodzinna więź jaka pomiędzy nimi istniała była na tyle mocna, że chyba tylko ze względu na to całkowicie się go nie wyrzekła i ograniczała się tylko do niezbyt dyskretnie okazywanej pogardy. Sów do rodziców w dalszym ciągu jednak nie wysyłał, po części dlatego iż nie miał do tego głowy, po części nadal z powodu ogromnego zawodu, jaki mu sprawili tym pobłażliwym traktowaniem go! Jednak Borgiowie nie byli tym typem rodziców, który daje się podejść na emocjonalny szantaż swojej pociechy. Metody na kładzenie się na środku sklepu z histerycznym płaczem, zdecydowanie by na nich nie podziałały. Kiedy więc wraz z siostrą wrócili do domu na przerwę świąteczną, Fabrizio wdał się z nimi w kolejną wielką, talerzo-latającą, awanturę, jedną z tych której nikt całkowicie nie wygrywa. Koniec końców jednak rodzice postanowili synowi wynagrodzić ten brak odpowiedniej przed szkolnej fety i na okres letnich wakacji wysłali go do dziadków do Włoch, gdzie dużo pływał, opalał się, uczył się gry na gitarze oraz różnorakich akrobacji na starej miotle dziadka Borgia. Czyli zdobył wszystkie umiejętności przydatne w przyszłym nastoletnim życiu, szczególnie podstawy magii leczniczej, którą wielokrotnie obserwował, kiedy po raz kolejny zleciał z miotły i Borgia senior senior musiał go składać do kupy. Z biegiem czasu sam przy pomocy rodziny i książek wyuczył się paru zaklęć, chociaż jak wiadomo praktyka uczy najlepiej!
A skoro o tym mowa! Nastoletni Fabrizio odkrył, że jego włoskość i przywiązanie do rodzimej kultury, sprawiają, że stawał się bardziej atrakcyjny w oczach młodych czarownic. Z pewnością głównie ten aspekt uratował go przed buntem młodzieńczym pod tytułem "odrzucam wszystkie dotychczasowe wartości". Stało się wręcz na odwrót, wszedł w to jeszcze głębiej. Co raz częściej można go było spotkać w salonie Hufflepuffu przy kominku z gitarą, gdzie grał i śpiewał po włosku, otoczonego wianuszkiem wpatrzonych w niego wielkimi ślepiami dziewcząt, nadal pozostawał też głośny i aktywny społecznie (czytaj: wszędzie go było pełno, szczególnie jeśli działo się coś ciekawego), co jednak wcale nie odwracało ludzi przeciwko niemu. No cóż, z pewnością po części ratowało go to, że był przystojny, ładnych ludzi jakoś łatwiej jest znam znieść w życiu.
Ale wracając do historii: Hogwart ukończył bez większych problemów, jako iż od zawsze wyznawał zasadę "wolę się wyspać niż nauczyć", do owutemów podszedł równie bezstresowo jak do całej swojej edukacji. Najlepiej poszły mu zaklęcia, które zdał, ku zaskoczeniu chyba całego rocznika, na Wybitny. Obrona przed czarną magią równie wysoko - Powyżej Oczekiwań, eliksiry poszły mu słabo, ale je zaliczył i to się głównie liczyło, tak samo jak transmutacja z której liczył na chociaż zadowalający, ale jakoś przełknął ten Nędzny.
Owutemy owutemami, ale Fabrizio miał zdecydowanie ważniejsze rzeczy na głowie. Następnego dnia po ukończeniu szkoły spakował się i ponownie wyjechał do Włoch.



W stolicy makaronu i pizzy spędził wiele lat. Z początku niechętny do powrotu do deszczowej, pochmurnej Anglii, w końcu pojawiał się w niej co raz częściej. Latka upływały i trochę rozumu wbiło się i do Fabriziowej głowy (pan Borgia senior może być dumny, chociaż trochę udało mu się wpoić do głowy pomieszkującego u nich wnuka!), który dostrzegł, że niestety, chodź bardzo by się chciało, życie to nie wakacje i trzeba zacząć coś więcej zarabiać niż te ochłapy, które rzucała mu rodzina w ramach pracy w ich sklepie, po wcześniejszym odjęciu kosztów utrzymania go, fakt, starczało na alkohol i zabawę w... interesującym, najczęściej kobiecym towarzystwie, ale na tym się kończyło. Fabrizio postanowił więc, że wróci do Anglii. Tak samo jak przed laty, z dnia na dzień spakował wszystkie swoje manatki, wycałował babcię w dwa policzki, uścisnął dłoń dziadka, wyprzytulał wszystkie ciotki i kuzynki i tyle go widzieli.
Był to akurat czas, kiedy w świecie czarodziei działo się źle już od dłuższego czasu. Fabrizio pamiętał, kiedy 7 lat wcześniej cały Hogwart obiegła wiadomość o tym iż Albus Dumbledore przegrał wielki pojedynek z Gindewaldem. Nie był to najszczęśliwszy dzień w szkole i nawet obojętnego na świat zewnętrzny Fabrizia trochę to obeszło. Teraz gdy wracał ponownie do Anglii dowiedział się iż ten sam czarodziej, który lata wcześniej zdobył taką a nie inną sławę przejął władze w Hogwarcie, który zaczął pustoszeć. Nie były to przyjemne wieści, szczególnie dla chłopaka które całe życie żył w przekonaniu, że wszyscy są sobie równi, a świat z natury jest sprawiedliwy. Widać, tylko jego świat był sprawiedliwy. Wychowany w uprzywilejowanym środowisku, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że może być aż tak źle. Jednak nie można do końca stwierdzić, że szklana bańka w której do tej pory żył pękła. Wiedział, że jest źle, jednak nadal nie zamierzał się w to wszystko pakować. Nigdy nie był aktywistą.
Tydzień spędził u rodziców, którzy co prawda tęsknili, ale jasno postawili sprawę: nie będą go utrzymywać do czterdziestki! Nie są jakimiś mugolami, żeby dać się wciągnąć w takie życie! Fabrizio więc za zaoszczędzone pieniądze (a nie było ich wiele) wpłacił pierwszą ratę za wynajem mieszkania na Pokątnej i zaczął rozglądać się za pracą. Los chciał, że wpadł na swojego starego znajomego ze szkoły. Jak to często bywa od słowa do słowa, od butelki do butelki doszli do tego, że ów znajomy pracuje w dokach, gdzie akurat poszukują kogoś do pracy do organizowania rejsów dla czarodziejów. Jako iż Borgia od tygodnia żywił się już suchym makaronem bez gadania przyjął tę ofertę. Praca okazała się być całkiem wygodną, w sam raz dla takiego lekko ducha jakim był Fabrizio, który z chęcią brał "dłuższe" zmiany i wyruszał w rejs za pieniądze firmy w ramach "pomocy na miejscu". Może kajuty nie były najlepszego sortu, ale w końcu skoro tylko w nich spał, a resztę czasu spędzał w wyborowym czarodziejskim towarzystwie na górnych pokładach, to nie narzekał. Szczególnie, że rejsy owe popularne zazwyczaj wśród klas, skupiały się głównie wkoło zabawy, alkoholu i szeroko pojętej integracji - istna paro tygodniowa impreza na falach. oczywiście zdarzało się również paru takich, którym się pofarciło i udało się załapać na tańsze bilety i miejsca w kajutach u mugoli, jednak była to wyjątkowa rzadkość.



W ostatnim czasie Fabrizio po powrocie z rejsu Londyn-Rzym, NIESTETY, awansował. Jak widać do szefostwa przypłynęło dużo pochwał zadowolonych, no nie ukrywajmy, głównie klientek i postanowili zaproponować mu posadę z którą co prawda wiąże się więcej obowiązków, ale również dużo więcej pieniędzy. Włoch nie spędza już całych dni na statkach, wśród rozbawionej gawiedzi, tylko ma wyznaczone godziny pracy. Musi pojawić się w biurze, rozliczyć kasy, zrobić rezerwacje, sprawdzić każdy statek który wypłynął i przypłynął, rozpatrzeć skargi i pochwały oraz zajmować się organizacją jakiś większych imprez. Borgia co prawda nie zbyt dobrze czuje się w swojej  pracy "od-do" i siedzeniu w jednym miejscu, szczególnie jeśli jest to ciemny, brudny Londyn, jednak jak zawsze znajduje sposoby na to, żeby z życia czerpać jak najwięcej. Szczególnie, że nie dane mu było jeszcze poznać wszystkich pięknych czarownic zamieszkujących to miasto!



Patronus: Golden Retriver. Kiedy chłopak był mały dużo czasu spędzał poza domem, często się wymykał rano i wracał dopiero wieczorem, przez co wielokrotnie miał o to awantury w domu. Jednego dnia podczas takiego wyjścia, w opustoszałym parku znalazł przywiązanego drutem do płotu małego pieska. Szczeniak patrzył na niego wielkimi przestraszonymi oczkami, bał się nawet zaskomleć. Fabrizio wiele nie myślał, odwiązał zwierzę, chwycił pod pachę i szybko przemknął z nim do domu, nikomu o niczym nie mówiąc. Piesek od razu stał się radośniejszy, lizał mu twarz, wtulał się w jego ramiona, ale nadal był mało ruchliwy i z niechęcią jadł to co chłopak mu podsuwał. Rodzina zorientowała się dopiero po kilku dniach co ponownie wywołało wielką awanturę, rodzice pod żadnym pozorem nie chcieli trzymać w domu psa i Fabrizio miał go się go natychmiast pozbyć. Ośmioletni wówczas Borgia tak bardzo się wściekł, że pozbył się psa, to prawda, ale wraz z sobą. Już od małego miał skłonność do robienia wielkich, dramatycznych scen. W nocy spakował się i wymknął z domu znikając na parę dni. Kiedy wrócił był niesamowicie szary i bierny. Nie reagował w ogóle, kiedy rodzice robili mu burę, a kolejne dni spędził zamknięty w swoim pokoju, do nikogo się nie odzywając, mało jedząc i głównie śpiąc. Jak się okazało szczeniak był już wcześniej chory i nawet ogrzany, nakarmiony i napojony nie miał najmniejszych szans na przeżycie, tak mu powiedział mugol, który leczył zwierzęta, do którego udał się zaraz po ucieczce. Mały Fabrizio z łzami ściekającymi ciurkiem po policzkach patrzył jak weterynarz usypia jego nowego przyjaciela, a wypłakawszy się w jego poczekalni zdecydował się w końcu wrócić do domu. Był to ostatni raz, kiedy był na tyle przygnębiony, że aż się popłakał. Nigdy później już mu się to nie zdarzyło.



Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 4 Brak
Zaklęcia i uroki: 5 Brak
Czarna Magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 2 Brak
Eliksiry: 2 Brak
Sprawność: 6 Brak
BiegłośćWartośćWydane punkty
Język ojczysty: włoskiII0
Język obcy: angielskiII6
Język obcy: niemieckiI2
AnatomiaII3
Instrument: gitaraII3
Instynkt przetrwaniaII3
KoncentracjaII3
MajsterkowanieI1
Mocna głowaI1
MugoloznastwoIII7
Latanie na miotleII3
PływanieIII7
RetorykaIV13
Silna wolaII3
SpostrzegawczośćII3
ZarządzanieIV13
Reszta: 4


Wyposażenie

różdżka, 4 statystyki, teleportacja, sowa

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Fabrizio Borgia dnia 02.07.16 15:55, w całości zmieniany 4 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Fabrizio Luciano Borgia [odnośnik]12.07.16 20:54

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Od początku wiadomym było, że Fabrizio nie będzie potulny jak baranek. Niczym życie w czystej postaci, doprawione dozą włoskiego temperamentu oraz nietuzinkową osobowością zaznaczył wyraźnie swoją obecność zarówno w domu, jak i w szkole. Od zawsze wolący słoneczną Italię, w Anglii spędzał jak najmniej czasu, jednocześnie unikając siostry, z którą relacje ma dość chłodne. Fabrizio potrafi postawić na swoim i nie są mu straszne trudy życia na własną rękę. Chociaż dorastanie w domu rodzinnym nie należało do rzeczy najłatwiejszych czy też najprzyjemniejszych, to jednak byłby w stanie dla rodziny zrobić dosłownie wszystko - nie można mieć więc wątpliwości, że odważny Puchon zajdzie gdziekolwiek tylko zechce.

OSIĄGNIĘCIA
Życie na fali
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Teleportacja
WYPOSAŻENIE
Różdżka, sowa
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
[22.06.16] Zakupy -490 pkt
[16.07.16] Wyrównanie punktów -10 PD; +1 do sprawności
       
Emery Parkinson
Emery Parkinson
Zawód : Projektantka mody
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Appear like the innocent flower, but be the deadly snake beneath it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Fabrizio Luciano Borgia UEahsES
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2503-emery-parkinson#39082 https://www.morsmordre.net/t2633-poczta-lady-parkinson#41954 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f258-gloucestershire-dwor-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t2766-skrytka-bankowa-nr-684#44751 https://www.morsmordre.net/t2744-emery#44244
Fabrizio Luciano Borgia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach