Sala numer jeden
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Sala numer jeden
Wszyscy wiemy, jak ma się rzeczywistość w Mungu i że nie jest ona lepsza od tej poza jego murami. Niedawna wojna zrobiła swoje - znaczna większość pomieszczeń potrzebuje remontu dosłownie na gwałt. Pociemniała biała farba na sufitach, którą bardziej określić można jako szaro-żółtą lub zwyczajnie szarą, w zależności od oświetlenia, parapety pomalowane paskudną olejną farbą, wszelkiego rodzaju rysy, obdrapania, ślady po stuknięciach... Chybotliwe łóżka, pod których nogi częstokroć podstawiane są drewniane klocki lub kawałki gazet, by jakoś je ustabilizować, z lekka nieszczelne okna, na które niby rzucane są wszelkiego rodzaju zaklęcia, lecz raczej z dosyć marnym skutkiem... Długo by wymieniać wszelkie mankamenty.
Czaszka czarodzieja powróciła do pierwotnego stanu. Mimo, że Adrien sprawiał pozory rozluźnionego to odetchnął z ulgą. Szkoda byłoby wrócić do domu zdając sobie sprawę z tego, że chwilę wcześniej dobiło się niewinnego pacjenta, prawda?
- Już kończę, za chwilkę podejdę. I chcę słyszeć trochę więcej wiary w siebie, Eilis. - Zapowiedział spokojnie chcąc by zaraziła się od tymże stanem. Uzdrowiciel powinien być opanowany i pewny siebie coby nie wywołać paniki w pacjencie. Co prawda wszyscy obecni byli nad wyraz cisi i nieprzytomni, lecz niestety był to swego rodzaju...luksus? Czy coś. Co prawda dziewczyna miała aspiracje na alchemiczkę, jednak Adrien doskonale zdawał sobie sprawę, że w Mungu to nie miało znaczenia i tutaj wykorzystywano wszystkich do wszystkiego.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc dźwięk wychodzącego zaklęcia na oparzenia. Dobrze jej szło. Alex też dawał sobie radę. W takich chwilach Adrien dziękował Bogu za istnienie stażystów.
- Fonsio. - Czaszka bowiem mimo, ze powróciła do swego kształtu wciąż była pełna pęknięć, które sam Carrow zruszył. Był przy tym jednak na tyle delikatny by nie pogorszyć jego stanu. Fonsio wzmocniło uszkodzoną czaszkę, zasklepiając pęknięcia.
- Renervate. - Wypowiedział, chcąc by delikatne tkanki mózgu podjęły już kroki ku swej reperacji. Zwłaszcza w kwestii delikatnych żyłek, które zostały uszkodzone coby opanować sytuację z delikatnym krwawieniem, które i tak będzie trzeba monitorować na bieżąco.
- Już kończę, za chwilkę podejdę. I chcę słyszeć trochę więcej wiary w siebie, Eilis. - Zapowiedział spokojnie chcąc by zaraziła się od tymże stanem. Uzdrowiciel powinien być opanowany i pewny siebie coby nie wywołać paniki w pacjencie. Co prawda wszyscy obecni byli nad wyraz cisi i nieprzytomni, lecz niestety był to swego rodzaju...luksus? Czy coś. Co prawda dziewczyna miała aspiracje na alchemiczkę, jednak Adrien doskonale zdawał sobie sprawę, że w Mungu to nie miało znaczenia i tutaj wykorzystywano wszystkich do wszystkiego.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc dźwięk wychodzącego zaklęcia na oparzenia. Dobrze jej szło. Alex też dawał sobie radę. W takich chwilach Adrien dziękował Bogu za istnienie stażystów.
- Fonsio. - Czaszka bowiem mimo, ze powróciła do swego kształtu wciąż była pełna pęknięć, które sam Carrow zruszył. Był przy tym jednak na tyle delikatny by nie pogorszyć jego stanu. Fonsio wzmocniło uszkodzoną czaszkę, zasklepiając pęknięcia.
- Renervate. - Wypowiedział, chcąc by delikatne tkanki mózgu podjęły już kroki ku swej reperacji. Zwłaszcza w kwestii delikatnych żyłek, które zostały uszkodzone coby opanować sytuację z delikatnym krwawieniem, które i tak będzie trzeba monitorować na bieżąco.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 57
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 57
Eilis rzuciła zaklęcie, które zdjęło wierzchnią część oparzeń z twarzy Milburgii. Jej twarz przypominała już twarz kobiecą, lecz pod poparzeniami roztaczał się gęsty labirynt białych blizn - łowczyni zbyt długo leżała bez niczyjej pomocy. Jej twarz wciąż zdobiło kilka otwartych ran - tuż pod okiem, przy lewym kąciku ust, i na lewym policzku. Po usunięciu oparzeń dużo lepiej widoczny był również sprawiający wrażenie poważnego obrzęk oka.
Klatka piersiowa Neleusa była doszczętnie zmiażdżona, sześć środowych żeber było wygiętych do wnętrza i złamanych. Dwa z nich znajdowały się niebezpiecznie blisko płuc - ale ich nie przebiły.
Adrien zasklepił rany, a pośpiesznie rzucone przez niego renervate być może pomoże w szybszej regeneracji ciała. Wszystko wskazywało na to, że stan Ceasara był już - jak na ten moment - stabilny.
Klatka piersiowa Neleusa była doszczętnie zmiażdżona, sześć środowych żeber było wygiętych do wnętrza i złamanych. Dwa z nich znajdowały się niebezpiecznie blisko płuc - ale ich nie przebiły.
Adrien zasklepił rany, a pośpiesznie rzucone przez niego renervate być może pomoże w szybszej regeneracji ciała. Wszystko wskazywało na to, że stan Ceasara był już - jak na ten moment - stabilny.
Nie sądziłam, że ratowanie czarodzieja z tak kryzysowych sytuacji jest tak wykańczające. Wszystko działo się tak nagle, za szybko. Nie miałam czasu ani chwili na zastanowienie się, czy wymawiam zaklęcia w dobrej kolejności. Zwykle oglądałam takie sceny, stojąc tuż obok uzdrowiciela, prawie że na palcach, aby obserwować każdy najmniejszy element jego pracy. Uzdrowiciel mówił o większej pewności siebie, ale jak to? Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, miałam prawo czuć się niepewnie i dygotać szczęką. Czułam jak miejsce, w których moja skóra stykała się z różdżką paliło od wrażeń. Każdy przypadek był beznadziejny, nie było czasu na prośby o asekuracje i wysłuchanie kolejnych rad. Trzeba było działać. Co gorsza, nikt nie znał skutków. Milburga zaczynała przypominać piękną kobietę. Jej twarz pokrywały liczne blizny, a z otwartych ran sączyła się krew. Uznałam, że zasklepienie ran powinno odbyć się jako pierwsze, więc ponownie wypowiedziałam formułę zaklęcia, która za pierwszym razem nie przyniosła pożądanych efektów.
- Fosilio ab intra - czułam jak piecze mnie język. A co jeśli naprawdę zrobię jej krzywdę? Słowa Uzdrowiciela dudniły mi w głowie, ale ciągle pamiętałam, że moje miejsce jest w eliksirach. Serce dudniło jak szalone, tak bardzo chciałam pomóc wyjść cało tej kobiecie.
- Fosilio ab intra - czułam jak piecze mnie język. A co jeśli naprawdę zrobię jej krzywdę? Słowa Uzdrowiciela dudniły mi w głowie, ale ciągle pamiętałam, że moje miejsce jest w eliksirach. Serce dudniło jak szalone, tak bardzo chciałam pomóc wyjść cało tej kobiecie.
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Eilis Sykes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Obraz jaki ujrzał nie był specjalnie dobry.
Wielkim niedopowiedzeniem było też, że było nie najlepiej.
Było fatalnie. Każdy bowiem oddech brany przez mężczyznę mógł doprowadzić do przemieszczenia się żebra i przebicia opłucnej, co z kolei mogło doprowadzić do dalszych komplikacji, wliczając w to uszkodzenia płuc, zaburzenia cyklu wentylacji, niedotlenienie narządów. Alexander miał tylko jedno wyjście. Nie wołał Carrowa, bowiem był w stanie zrobić to sam. Scalić kości, zatamować wewnętrzne krwotoki z rozdartych arterii układu krążenia, usunąć obrzęki i wylewy, zabezpieczyć tors opatrunkiem.
Brzmi banalnie.
Tak, brzmi.
Przynajmniej pacjent był nieprzytomny, więc mógł odpuścić sobie znieczulenie.
- Fonsio - powiedział, kierując różdżkę na sześć pogruchotanych żeber. Na jego czole można było dostrzec lekkie zmarszczenie, informujące osobę postronną o ekstremalnym skupieniu Selwyna na tym, co robi.
Wielkim niedopowiedzeniem było też, że było nie najlepiej.
Było fatalnie. Każdy bowiem oddech brany przez mężczyznę mógł doprowadzić do przemieszczenia się żebra i przebicia opłucnej, co z kolei mogło doprowadzić do dalszych komplikacji, wliczając w to uszkodzenia płuc, zaburzenia cyklu wentylacji, niedotlenienie narządów. Alexander miał tylko jedno wyjście. Nie wołał Carrowa, bowiem był w stanie zrobić to sam. Scalić kości, zatamować wewnętrzne krwotoki z rozdartych arterii układu krążenia, usunąć obrzęki i wylewy, zabezpieczyć tors opatrunkiem.
Brzmi banalnie.
Tak, brzmi.
Przynajmniej pacjent był nieprzytomny, więc mógł odpuścić sobie znieczulenie.
- Fonsio - powiedział, kierując różdżkę na sześć pogruchotanych żeber. Na jego czole można było dostrzec lekkie zmarszczenie, informujące osobę postronną o ekstremalnym skupieniu Selwyna na tym, co robi.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
Hehs, nie mam szczęścia do tamtego zaklęcia. Milburga mogłabyś następnym razem nie wpadać w paszczę niebezpieczeństwa i zachować chociaż część swojej twarzy. Taka rada na przyszłość. Nie chciałam się poddawać. Nie wiedziałam, jakie skutki przyniosą moje kolejne zaklęcia, ale zostawienie kobiety w tak ciężkim stanie może pogorszyć jej parametry życiowe. Nawet jeśli nie byłam wykwalifikowanym magomedykiem, a jedynie pasjonatem magii leczniczej, musiałam jej pomóc. Sama powinnam łyknąć cały flakonik najlepiej eliksiru na uspokojenie. Czułam, że jak w jakiś sposób polepszymy stan potrzebujących, usiądę na podłodze i będę płakać z emocji. Nie mogłam dłużej czekać z ignorowaniem olbrzymiego obrzęku oka kobiety. Próbowałam przypomnieć sobie potężniejsze zaklęcie niż to na pryszcze, przez to załapałam chwilowe zawieszenie. Znów w siebie zwątpiłam, nie wiedząc, czy obrażenia Milburgii nie są na tyle poważne, że powinien zająć się tym wykwalifikowany personel medyczny.
- Aqua minora - wypowiedziałam cicho zaklęcie, kierując koniec różdżki w stronę obrzęku. Merlinie, daj szansę tej dziewczynie na wyzdrowienie.
- Aqua minora - wypowiedziałam cicho zaklęcie, kierując koniec różdżki w stronę obrzęku. Merlinie, daj szansę tej dziewczynie na wyzdrowienie.
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Eilis Sykes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Alexander doprowadził do porządku żebra Neleusa, Eilis udało się nie zrobić Milburdze większej krzywdy i choć jej rany pozostały otwarte, udało jej się usunąć obrzęk oka. Pacjenci powoli powracali do zdrowia, uzdrowiciele zdawali sobie jednak sprawę z tego, że minęło zbyt dużo czasu, nim udzielili im pomocy, by ta pomoc zdołała wyleczyć ich rany całkowicie.
Caesar będzie musiał pozostać w Mungu przez trzy tygodnie, krwiak, który nie chciał się wchłonąć, poważnie wpłynął na jego aktywność. Do końca października winien unikać stresów, nadmiernej aktywności oraz alkoholu. Otrzymał eliksiry na wzmocnienie, które winien przyjmować przez ten czas.
Neleusa ze szpitala wypuszczono dopiero po miesiącu. Przynajmniej do końca października będzie musiał chodzić o kulach, wspieranie ciężaru ciała na obolałej nodze sprawia mu zbyt wiele bólu. Otrzymał eliksiry na wzmocnienie, które winien przyjmować przez ten czas.
Milburga, którą po zakończeniu pierwszej pomocy przeniesiono do innej sali, mogła opuścić św. Munga najwcześniej, bo trzeciego dnia września. Dopiero wówczas jej oko zakończyło rekonwalescencję - na szczęście, udało się odzyskać jego sprawność w pełni. I choć uratowano jej twarz, ostała jej jednak trwała blizna pod okiem ciągnąca się aż po skroń oraz dwie mniejsze po prawej stronie brody - uzdrowiciele mogli ją jednak zapewnić, że te mniejsze znikną najpóźniej z końcem października. Otrzymała maść, która winna przyśpieszyć gojenie.
Uzdrowiciele biorący udział w leczeniu otrzymują po 20 punktów doświadczenia.
Caesar będzie musiał pozostać w Mungu przez trzy tygodnie, krwiak, który nie chciał się wchłonąć, poważnie wpłynął na jego aktywność. Do końca października winien unikać stresów, nadmiernej aktywności oraz alkoholu. Otrzymał eliksiry na wzmocnienie, które winien przyjmować przez ten czas.
Neleusa ze szpitala wypuszczono dopiero po miesiącu. Przynajmniej do końca października będzie musiał chodzić o kulach, wspieranie ciężaru ciała na obolałej nodze sprawia mu zbyt wiele bólu. Otrzymał eliksiry na wzmocnienie, które winien przyjmować przez ten czas.
Milburga, którą po zakończeniu pierwszej pomocy przeniesiono do innej sali, mogła opuścić św. Munga najwcześniej, bo trzeciego dnia września. Dopiero wówczas jej oko zakończyło rekonwalescencję - na szczęście, udało się odzyskać jego sprawność w pełni. I choć uratowano jej twarz, ostała jej jednak trwała blizna pod okiem ciągnąca się aż po skroń oraz dwie mniejsze po prawej stronie brody - uzdrowiciele mogli ją jednak zapewnić, że te mniejsze znikną najpóźniej z końcem października. Otrzymała maść, która winna przyśpieszyć gojenie.
Uzdrowiciele biorący udział w leczeniu otrzymują po 20 punktów doświadczenia.
Droga do Munga była katorgą, nie tylko fizyczną lecz także psychiczną. Ból spowodowany dość rozległymi poparzeniami odznaczającymi się wyraźnie na jasnej skórze był niczym w porównaniu do niepokoju, który szarpał myślami mężczyzny. Niepewność i niepokój były stokroć gorsze od uciążliwości jaką była zraniona stopa utrudniająca brygadziście każdy pojedynczy krok, a mimo niewielkiej wagi i rozmiarów ciało kuzynki z każdą minutą ciążyło mu coraz bardziej. Bez wątpienia była to jedna z gorszych akcji w jego ponad dziesięcioletniej karierze łowcy wilkołaków. Nie dość, że nie wypełnił polecenia, którym było odnalezienie reszty posłanej w teren brygady to pozwolił spłonąć (a tym samym zniszczyć dowody i poszlaki) ciału mężczyzny zabitemu przez bestię grasującą w okolicy. Samego wilkołaka oczywiście na oczy nie dane było mu zobaczyć. A wszystko to z powodu jednej drobnej na pierwszy rzut oka niepozornej kobiecie, lady Isoldzie. Co jego kuzynka robiła w takim miejscu o tej porze?! Miał nadzieję, że dane mu będzie się tego dowiedzieć. Patrząc na bladą twarz kobiety czuł tylko i wyłącznie troskę, która później zapewne miała przerodzić się w gniew, na który jednak w tym momencie nie miał ani sił ani czasu.
Przekraczając próg szpitala od razu zwrócił na siebie uwagę personelu. Od razu przejęto od niego Isoldę, domagając się informacji na temat zdarzeń, których byli uczestnikami. Udzielił ich, kierując swe kroki za bodajże dwoma stażystami transportującymi kobietę do jednej z sal, w której miano udzielić jej niezbędnej pomocy. Jak się okazało nie byli jedynymi osobami, które tam odesłano. Oczom Bastiana ukazały się trzy doskonale znane postacie; nie można było powiedzieć by brygadziści prezentowali się dobrze, jednak niewątpliwie żyli i to było najważniejsze - Nott poczuł jak fala ulgi powoli rozlewa się po jego ciele. Westchnął cicho, patrząc na nieruchomego Caesara. Nie trzeba było być szczególnie spostrzegawczym by domyślić się, że to właśnie o niego najbardziej się martwił.
Co za parszywa noc, pomyślał, podchodząc do najstarszego w pomieszczeniu mężczyzny, Adriena.
- Jestem pod wrażeniem Waszej pracy, lordzie Carrow - wysilił się na coś co przy dużym nagięciu prawdy można było nazwać uśmiechem. Był zmęczony, znużenie coraz mocniej dawało mu się we znaki. - Niestety uporać będziecie musieli się jeszcze z jedną pacjentką. Wygląda na to, że choroba zmogła lady Isoldę. Cierpi na klątwę Odyna - dodał, siadając na wolnym krześle, jakby stopa postrzelona zaklęciem dłużej nie mogła utrzymać jego ciężaru (cóż za wstyd!). Wydawać mogło się, że dopiero wtedy zauważył pozostałe osoby przebywające na sali, Selwyna i Eilis. Temu pierwszemu skinął głową, a do dziewczyny uśmiechnął się z dość sporym wysiłkiem.
- Eilis, moja droga, przyniosłabyś wujkowi jeden z tych Twoich eliksirów mogących uśmierzyć ból - poprosił cicho, nie chcąc specjalnie kłopotać uzdrowicieli czymś więcej, gdy i tak mieli pełne ręce roboty. Zdrowie Isoldy było dla niego ważniejsze niż opatrzenie ran, których nabawił się także on sam. Poparzenia i kontuzjowana stopa mogły poczekać, nie były one priorytetem. Niespokojnym spojrzeniem objął łóżka brygadzistów oraz kuzynki. Pytania cisnęły mu się na język, lecz stłamsił je zanim te zdołały wydostać się spomiędzy jego warg - sytuacja jak na razie wyglądała na opanowaną.
Przekraczając próg szpitala od razu zwrócił na siebie uwagę personelu. Od razu przejęto od niego Isoldę, domagając się informacji na temat zdarzeń, których byli uczestnikami. Udzielił ich, kierując swe kroki za bodajże dwoma stażystami transportującymi kobietę do jednej z sal, w której miano udzielić jej niezbędnej pomocy. Jak się okazało nie byli jedynymi osobami, które tam odesłano. Oczom Bastiana ukazały się trzy doskonale znane postacie; nie można było powiedzieć by brygadziści prezentowali się dobrze, jednak niewątpliwie żyli i to było najważniejsze - Nott poczuł jak fala ulgi powoli rozlewa się po jego ciele. Westchnął cicho, patrząc na nieruchomego Caesara. Nie trzeba było być szczególnie spostrzegawczym by domyślić się, że to właśnie o niego najbardziej się martwił.
Co za parszywa noc, pomyślał, podchodząc do najstarszego w pomieszczeniu mężczyzny, Adriena.
- Jestem pod wrażeniem Waszej pracy, lordzie Carrow - wysilił się na coś co przy dużym nagięciu prawdy można było nazwać uśmiechem. Był zmęczony, znużenie coraz mocniej dawało mu się we znaki. - Niestety uporać będziecie musieli się jeszcze z jedną pacjentką. Wygląda na to, że choroba zmogła lady Isoldę. Cierpi na klątwę Odyna - dodał, siadając na wolnym krześle, jakby stopa postrzelona zaklęciem dłużej nie mogła utrzymać jego ciężaru (cóż za wstyd!). Wydawać mogło się, że dopiero wtedy zauważył pozostałe osoby przebywające na sali, Selwyna i Eilis. Temu pierwszemu skinął głową, a do dziewczyny uśmiechnął się z dość sporym wysiłkiem.
- Eilis, moja droga, przyniosłabyś wujkowi jeden z tych Twoich eliksirów mogących uśmierzyć ból - poprosił cicho, nie chcąc specjalnie kłopotać uzdrowicieli czymś więcej, gdy i tak mieli pełne ręce roboty. Zdrowie Isoldy było dla niego ważniejsze niż opatrzenie ran, których nabawił się także on sam. Poparzenia i kontuzjowana stopa mogły poczekać, nie były one priorytetem. Niespokojnym spojrzeniem objął łóżka brygadzistów oraz kuzynki. Pytania cisnęły mu się na język, lecz stłamsił je zanim te zdołały wydostać się spomiędzy jego warg - sytuacja jak na razie wyglądała na opanowaną.
Bastian J. Nott
Zawód : Brygadzista
Wiek : 34 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
"Jest on wzorem ideałów, jest legendą! Zbiorem cnót. Patrzy w dół i z piedestału widzi skarby u swych stóp.
Skoro tak nas pragną tratować głupio tego nie skosztować"
Skoro tak nas pragną tratować głupio tego nie skosztować"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ledwo skończył sklejać Traversa, a drzwi do sali otworzyły się. Na twarz Selwyna wkradł się grymas. Widok Isoldy w stanie, w jakim się znajdowała, nie był zdarzeniem przyjemnym. Pracowali przecież razem, znał więc ją i lubił. Wspólne doprowadzanie do ładu izolatki po każdym wymeldowaniu z niej ciężkiego pacjenta było dla niego chwilą odetchnięcia i miłej rozmowy. On również kiwnął głową, rozpoznając we wchodzącym na salę Bastiana Notta.
- Uzdrowicielu Carrow, raczej nie dam rady pomóc przy klątwie Odyny, nie w takim stanie chorej - powiedział, po czym podszedł do mężczyzny siedzącego na krześle. - Mogę jakoś pomóc? Lepiej pozbyć się źródła bólu niż samego bólu - powiedział, wzrokiem lustrując pobieżnie mężczyznę w poszukiwaniu uszkodzeń wymagających leczenia. Wolał jednak, by pacjent sam powiedział czym się zająć, nie mógł być przecież nachalny.
- Uzdrowicielu Carrow, raczej nie dam rady pomóc przy klątwie Odyny, nie w takim stanie chorej - powiedział, po czym podszedł do mężczyzny siedzącego na krześle. - Mogę jakoś pomóc? Lepiej pozbyć się źródła bólu niż samego bólu - powiedział, wzrokiem lustrując pobieżnie mężczyznę w poszukiwaniu uszkodzeń wymagających leczenia. Wolał jednak, by pacjent sam powiedział czym się zająć, nie mógł być przecież nachalny.
Byłam wykończona. Dałam z siebie wszystko, a daleko było mi do magomedyka. Byłam świetnym alchemikiem, ale... Właśnie, co za ale? Jeśli trzeba komuś pomóc, a brakuje rąk, to rzucam wszystko. Wszak to ja mam zbawić świat. Zapewne pot lał nam się z twarzy, gdy od kilku godzin walczyliśmy o życie trójki czarodziejów. Nawet nie sądziliśmy, że to dopiero początek. Milburga i tak jako jedna z pierwszych opuści pewnie szpital. Bałam się, że nie dam rady, a z każdym zaklęciem wyglądała coraz lepiej. Potrzebowałam odpoczynku, napić się herbaty i coś zjeść, gdy nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął mój wujek.
- Na Merlina co się stało - prawie wrzasnęłam, przerażona ich stanem. Podobno najlepiej było załatwiać coś po znajomości, ale nigdy, przenigdy nie chciałam zobaczyć kogoś znajomego w tych drzwiach. Serce zamarło, a ja miałam prawie łzy w oczach. Musiałam się opanować i to szybko. Gdy wnoszono Isoldę, podbiegłam do wujka i pomogłam mu usiąść na jednym z łóżek.
- Nie dam ci nic póki nie powiesz co się stało - zażądałam, a w sali numer jeden urazów pozaklęciowych nie było miejsca na wujaszkowanie i dobre maniery. Trzeba było im szybko pomóc. - Bastian, konkrety, liczy się każda sekunda - zauważam, bo przy klątwie Odyny możemy mieć nawet styczność z niedotlenieniem mózgu. Boję się o niego, nie mogę przecież go stracić, a jednocześnie nie będę na oślep podawać mu eliksirów. Słysząc o klątwie pierwsze co mi przychodzi do głowy, to natychmiastowe udrożnienie dróg oddechowych. Odchodzę od Bastiania, ale cały czas go słucham.
- Clavum - szepczę, zakreślając odpowiedni kształt różdżką, próbując wybudzić Isoldę. Klątwa Ondyn nie była łaskawą chorobą, nie było również czasu na pogaduszki. - Anapneo - wypowiadam drugie zaklęcie, mając nadzieję, że obydwa będą udane i uzdrowiciel Carrow nie będzie musiał się za mnie wstydzić. Och, co wyście robili?
- Na Merlina co się stało - prawie wrzasnęłam, przerażona ich stanem. Podobno najlepiej było załatwiać coś po znajomości, ale nigdy, przenigdy nie chciałam zobaczyć kogoś znajomego w tych drzwiach. Serce zamarło, a ja miałam prawie łzy w oczach. Musiałam się opanować i to szybko. Gdy wnoszono Isoldę, podbiegłam do wujka i pomogłam mu usiąść na jednym z łóżek.
- Nie dam ci nic póki nie powiesz co się stało - zażądałam, a w sali numer jeden urazów pozaklęciowych nie było miejsca na wujaszkowanie i dobre maniery. Trzeba było im szybko pomóc. - Bastian, konkrety, liczy się każda sekunda - zauważam, bo przy klątwie Odyny możemy mieć nawet styczność z niedotlenieniem mózgu. Boję się o niego, nie mogę przecież go stracić, a jednocześnie nie będę na oślep podawać mu eliksirów. Słysząc o klątwie pierwsze co mi przychodzi do głowy, to natychmiastowe udrożnienie dróg oddechowych. Odchodzę od Bastiania, ale cały czas go słucham.
- Clavum - szepczę, zakreślając odpowiedni kształt różdżką, próbując wybudzić Isoldę. Klątwa Ondyn nie była łaskawą chorobą, nie było również czasu na pogaduszki. - Anapneo - wypowiadam drugie zaklęcie, mając nadzieję, że obydwa będą udane i uzdrowiciel Carrow nie będzie musiał się za mnie wstydzić. Och, co wyście robili?
self destruction is such a pretty little thing
Eilis Avery
Zawód : alchemik w szpitalu Świętego Munga
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Eilis Sykes' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 19
--------------------------------
#2 'k100' : 25
#1 'k100' : 19
--------------------------------
#2 'k100' : 25
Eilis zajęła się Isoldą tak, jak potrafiła - szybko, lecz nie dość sprawnie, by przywrócić jej pełnię zdrowia. Drobna szlachcianka drgnęła, odetchnęła głębiej - minęło bardzo dużo czasu od momentu, kiedy omdlała. Niezbędna była dłuższa opieka nad dziewczyną, moc eliksirów oraz ciągła kontrola.
Isolda opuściła szpital wraz z końcem lipca.
Isolda opuściła szpital wraz z końcem lipca.
Sala numer jeden
Szybka odpowiedź