Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Poczta Josephine
AutorWiadomość
Podstarzała już ketupa płowa o wdzięcznym imieniu Laverne, nadanym na cześć Laverne de Montmorency, czarownicy, która wynalazła eliksir miłosny. Kilka kropel tego specyfiku należałoby spożyć, by zauroczyć się w sowie - wszyscy w końcu widzą, jak wygląda: nieproporcjonalny dziób, duże, wytrzeszczone ślepia, liniejące pióra, zawsze w nieładzie... Ponadto ptak nie garnie się do doręczania listów - za każdym razem należy posłużyć się przekupstwem, by przerwała jedną ze swoich licznych drzemek. Listy na dłuższe dystanse sprawiają jej problem i wymagają postojów. Nierzadko Laverne pozostaje u odbiorcy, by zregenerować siły zanim wróci do domu. Od czasu do czasu wymaga aplikowania eliksirów wzmacniających, jednak wyjątkowo niska cena zakupu ptaka przekłada się ponad jego liczne mankamenty.
- Spoiler:
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('http://i.imgur.com/CNq6amZ.jpg?1');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj </span><span class="pdt"><!--
-->Josephine Fenwick <!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
-->ADRESAT<!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TEKST WIADOMOŚCI
<!--
--><span class="podpis"><!--
--> Josephine Fenwick <!--
--></span></span></div></div></div></div>
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Josephine Fenwick dnia 02.03.18 23:59, w całości zmieniany 5 razy
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj Jordan Rogers
A. Finnleigh, J. Fenwick Przekazanie sprawy nr 292
Auror prowadzący: Artis Finnleighr
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport z poszukiwań mugolki
Wszczęcie poszukiwań
Dnia 15 marca zaginęła Lidia Freeman - lat 18, uczennica szkoły medycznej, bez nałogów, jedna z 5 córek kupca z nowobogackiej rodziny - Michaela Freeman'a.
Rysopis:
Oczy zielone, długie, sięgające łopatek, ciemnobrązowe włosy, pociągła twarz, drobne usta i nos, nieduża wada wzroku. Delikatna budowa ciała, wzrost 159 cm i 50 kg wagi.
W dniu zaginięcia miała na sobie długą, czarną spódnicę, ciemne botki, białą koszulę i granatowy płaszcz z charakterystyczną, wszytą w rękaw srebrną klamerkę w kształcie motyla. Miała przy sobie zieloną torebkę i okulary, które prawdopodobnie chowała do środka. (Opisu oraz fotografię udzieliły siostry zaginionej)
Ostatni raz widziano dziewczynę, gdy wychodziła ze szkoły - sama około godziny piętnastej. Przepytani uczniowie podkreślili informacje, jakoby zaginiona od pewnego czasu spotykała się z nieznajomym z tożsamości, młodym mężczyzną.
Trop:
W jednej z nokturnowych uliczek, znaleziono zwinięty, podarty, poplamiony krwią fragment granatowego płaszcza. W rękawie znaleziono opisaną wyżej klamerkę. Wśród zwiniętego materiału znaleziono fragment ludzkiej ręki (częściowo nadgryzionego, prawdopodobnie przez bezpańskie psy) - analiza wykazała, że należała do młodej kobiety. Obcość użycia czarnej magii - potwierdzone. Zauważono reakcję tej części ciała charakterystyczną dla użycia zaklęć czarnomagicznych, ślady te prawdopodobnie pojawiły się już po śmierci ofiary.
Oryginał aktu zaginięcia posiada mugolska policja, jej wersja została zatwierdzona przez magiczną policję z jednostką w Ministerstwie Magii.
Jordan Rogers
Auror prowadzący: Artis Finnleighr
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport z poszukiwań mugolki
Wszczęcie poszukiwań
Dnia 15 marca zaginęła Lidia Freeman - lat 18, uczennica szkoły medycznej, bez nałogów, jedna z 5 córek kupca z nowobogackiej rodziny - Michaela Freeman'a.
Rysopis:
Oczy zielone, długie, sięgające łopatek, ciemnobrązowe włosy, pociągła twarz, drobne usta i nos, nieduża wada wzroku. Delikatna budowa ciała, wzrost 159 cm i 50 kg wagi.
W dniu zaginięcia miała na sobie długą, czarną spódnicę, ciemne botki, białą koszulę i granatowy płaszcz z charakterystyczną, wszytą w rękaw srebrną klamerkę w kształcie motyla. Miała przy sobie zieloną torebkę i okulary, które prawdopodobnie chowała do środka. (Opisu oraz fotografię udzieliły siostry zaginionej)
Ostatni raz widziano dziewczynę, gdy wychodziła ze szkoły - sama około godziny piętnastej. Przepytani uczniowie podkreślili informacje, jakoby zaginiona od pewnego czasu spotykała się z nieznajomym z tożsamości, młodym mężczyzną.
Trop:
W jednej z nokturnowych uliczek, znaleziono zwinięty, podarty, poplamiony krwią fragment granatowego płaszcza. W rękawie znaleziono opisaną wyżej klamerkę. Wśród zwiniętego materiału znaleziono fragment ludzkiej ręki (częściowo nadgryzionego, prawdopodobnie przez bezpańskie psy) - analiza wykazała, że należała do młodej kobiety. Obcość użycia czarnej magii - potwierdzone. Zauważono reakcję tej części ciała charakterystyczną dla użycia zaklęć czarnomagicznych, ślady te prawdopodobnie pojawiły się już po śmierci ofiary.
Oryginał aktu zaginięcia posiada mugolska policja, jej wersja została zatwierdzona przez magiczną policję z jednostką w Ministerstwie Magii.
Jordan Rogers
Przeczytaj Jordan Rogers
G. Weasley, J. Fenwick
--> Przekazanie sprawy nr 299
Auror prowadzący: Garrett Weasley
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport ze zdarzenia:
Śmierć jednorożca
Czas i miejsce zgonu:
Gloucestershire, rezerwat jednorożców, obrzeża lasu, polana, noc z 15 na 16 marca.
Informacje o zdarzeniu i stanie ofiary:
Zwłoki stworzenia odnalezione o poranku przez pracowników rezerwatu.
Ogier, dziesięcioletni, dorodny osobnik. Przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca. Na ciele ofiary znaleziono ranę ciętą na szyi, rozcinającą tętnicę szyjną oraz ranę kłutą, głęboką i rozległą znaczącą pierś stworzenia, zostały one zadane najprawdopodobniej w dużym odstępie czasowym, o czym świadczy upływ krwi i jej stężenie, niewykluczone, że rana kłuta została zadana pośmiertnie. W większej ranie znaleziono wiele drzazg.
Obok zwłok znajdował się zbudowany z gałęzi twór przypominający postać humanoidalną - z prowizoryczną włócznią, która prawdopodobnie była przyczyną głębszej rany na piersi jednorożca.
Sprawę oddano pod pieczę aurorów z powodu zbyt dużej zbieżności tego morderstwa z pozostałymi morderstwami jednorożców na pozostałych terenach. Opiekunów tej sprawy prosimy o jak najszybszą ingerencję oraz doprowadzenie winnego pod wymiar sprawiedliwości.
Przekazanie sprawy nr 300
Auror prowadzący: Garrett Weasley
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport ze zdarzenia:
Śmierć jednorożca
Czas i miejsce zgonu:
Gloucestershire, rezerwat jednorożców, w sercu lasu, noc z 23 na 24 marca.
Informacje o zdarzeniu i stanie ofiary:
Zwłoki stworzenia odnalezione o poranku przez pracowników rezerwatu.
Klacz, ośmioletnia, trzykrotnie źrebna. Kości przednich kończyn połamane, na ciele rozległe rany cięte i szarpane. Za przyczynę śmierci uznano wykrwawienie. Obfite kałuże krwi z otwartej tętnicy brzusznej, oderwane kawałki ciała sugerujące atak dzikiego zwierzęcia. Lord Parkinson nalegał na przyjrzenie się sprawie ze względu na dziwne okoliczności wypadku - teren rezerwatu jest zabezpieczony przed atakami groźnych stworzeń, nie jest to odosobniony przypadek gwałtownego zgonu podopiecznych rezerwatu.
Jordan Rogers
--> Przekazanie sprawy nr 299
Auror prowadzący: Garrett Weasley
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport ze zdarzenia:
Śmierć jednorożca
Czas i miejsce zgonu:
Gloucestershire, rezerwat jednorożców, obrzeża lasu, polana, noc z 15 na 16 marca.
Informacje o zdarzeniu i stanie ofiary:
Zwłoki stworzenia odnalezione o poranku przez pracowników rezerwatu.
Ogier, dziesięcioletni, dorodny osobnik. Przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca. Na ciele ofiary znaleziono ranę ciętą na szyi, rozcinającą tętnicę szyjną oraz ranę kłutą, głęboką i rozległą znaczącą pierś stworzenia, zostały one zadane najprawdopodobniej w dużym odstępie czasowym, o czym świadczy upływ krwi i jej stężenie, niewykluczone, że rana kłuta została zadana pośmiertnie. W większej ranie znaleziono wiele drzazg.
Obok zwłok znajdował się zbudowany z gałęzi twór przypominający postać humanoidalną - z prowizoryczną włócznią, która prawdopodobnie była przyczyną głębszej rany na piersi jednorożca.
Sprawę oddano pod pieczę aurorów z powodu zbyt dużej zbieżności tego morderstwa z pozostałymi morderstwami jednorożców na pozostałych terenach. Opiekunów tej sprawy prosimy o jak najszybszą ingerencję oraz doprowadzenie winnego pod wymiar sprawiedliwości.
Przekazanie sprawy nr 300
Auror prowadzący: Garrett Weasley
Pomoc: Josephine Fenwick
Raport ze zdarzenia:
Śmierć jednorożca
Czas i miejsce zgonu:
Gloucestershire, rezerwat jednorożców, w sercu lasu, noc z 23 na 24 marca.
Informacje o zdarzeniu i stanie ofiary:
Zwłoki stworzenia odnalezione o poranku przez pracowników rezerwatu.
Klacz, ośmioletnia, trzykrotnie źrebna. Kości przednich kończyn połamane, na ciele rozległe rany cięte i szarpane. Za przyczynę śmierci uznano wykrwawienie. Obfite kałuże krwi z otwartej tętnicy brzusznej, oderwane kawałki ciała sugerujące atak dzikiego zwierzęcia. Lord Parkinson nalegał na przyjrzenie się sprawie ze względu na dziwne okoliczności wypadku - teren rezerwatu jest zabezpieczony przed atakami groźnych stworzeń, nie jest to odosobniony przypadek gwałtownego zgonu podopiecznych rezerwatu.
Jordan Rogers
Przeczytaj Garrett Weasley
Josephine,jak zapewne już wiesz, zgodnie z poleceniem Rodgersa przyszło nam przejąć wspólnie sprawę - na początku kwietnia przewiduję wizytę w rezerwacie jednorożców w Gloucestershire. Przygotuj się, nie wiemy, co zastaniemy na miejscu.
Jeszcze jedno - zarząd rezerwatu zażądał, aby w trakcie naszej wizyty towarzyszył nam ich przedstawiciel. Padło na młodą, pracującą tam szlachciankę, Rosalie Yaxley, która zaoferowała mi dodatkową pomoc i merytoryczne wsparcie. Żywię nadzieję, że jej obecność nie stanie się przyczyną Twojego dyskomfortu. Arystokraci, wbrew pozorom i pierwszym odczuciom, są ludźmi w stopniu równym co my, nawet jeżeli człowieczeństwo jest ostatnim przymiotem, który zgodziłbym się im przypisać.
Garrett Weasley
Jeszcze jedno - zarząd rezerwatu zażądał, aby w trakcie naszej wizyty towarzyszył nam ich przedstawiciel. Padło na młodą, pracującą tam szlachciankę, Rosalie Yaxley, która zaoferowała mi dodatkową pomoc i merytoryczne wsparcie. Żywię nadzieję, że jej obecność nie stanie się przyczyną Twojego dyskomfortu. Arystokraci, wbrew pozorom i pierwszym odczuciom, są ludźmi w stopniu równym co my, nawet jeżeli człowieczeństwo jest ostatnim przymiotem, który zgodziłbym się im przypisać.
Garrett Weasley
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
15 V 1956
Josephine,mam nadzieję zaskoczyć Cię tym niespodziewanym listem. Jak samopoczucie? W Ministerstwie, mam nadzieję, nie wykorzystują młodych aurorów tak jak stażystów w Mungu - nie wierzę bowiem, by mopowanie podłogi naprawdę należało do moich obowiązków na oddziale.
Dopiero teraz naszła mnie refleksja, jak zwykle po fakcie oczywiście - że moje pojawienie się wczoraj pod Ministerstwem mogło być nachalne. Nie chciałbym Ci się narzucać moją obecnością, choć nie ukrywam że spacer był bardzo przyjemny. Fantastycznie było móc po prostu się przejść w ładną (!) pogodę i - jeśli nie miałabyś nic przeciwko - chętnie od czasu do czasu bym to powtórzył. Siedzenie w książkach okropnie odrealnia, a poprowadzenie interesującej rozmowy jest przy tym o wiele bardziej ciekawe, o korzyściach zdrowotnych spaceru nie wspominając.
Kontynuując jeszcze naszą wczorajszą rozmowę, nie wiem czemu wcześniej Ci tego nie zaproponowałem: można by wybrać się do mugolskiego Londynu, by poobserwować charakter anomalii dotykających niemagicznych. Spotkałem się ostatnio z Louisem (wydaje mi się, że Ci o nim wspominałem wczoraj) i zaburzenia magii wokół niego były trochę inne niż te dotykające czarodziejów. Nie wspominając już o tym, że można by przy okazji porobić tam coś innego. Byłaś kiedyś w kinie? Mi się raz zdarzyło, kiedy byłem w Ameryce. Josie, mówię Ci - to jest nie do opisania. Mugole są niesamowici. Nom czasem wrażenie, że nasza umiejętność posługiwania się magią wcale nie jest przy ich umiejętnościach czymś tak niesamowitym.
Czekam na odpowiedź; znów zostawili mnie w biurze do uzupełniania akt, więc czasu nam mnóstwo. Tylko nie każ mi czekać pół wieku, bo umrę z nudów przy tej uzdrowicielskiej pisaninie.
Dopiero teraz naszła mnie refleksja, jak zwykle po fakcie oczywiście - że moje pojawienie się wczoraj pod Ministerstwem mogło być nachalne. Nie chciałbym Ci się narzucać moją obecnością, choć nie ukrywam że spacer był bardzo przyjemny. Fantastycznie było móc po prostu się przejść w ładną (!) pogodę i - jeśli nie miałabyś nic przeciwko - chętnie od czasu do czasu bym to powtórzył. Siedzenie w książkach okropnie odrealnia, a poprowadzenie interesującej rozmowy jest przy tym o wiele bardziej ciekawe, o korzyściach zdrowotnych spaceru nie wspominając.
Kontynuując jeszcze naszą wczorajszą rozmowę, nie wiem czemu wcześniej Ci tego nie zaproponowałem: można by wybrać się do mugolskiego Londynu, by poobserwować charakter anomalii dotykających niemagicznych. Spotkałem się ostatnio z Louisem (wydaje mi się, że Ci o nim wspominałem wczoraj) i zaburzenia magii wokół niego były trochę inne niż te dotykające czarodziejów. Nie wspominając już o tym, że można by przy okazji porobić tam coś innego. Byłaś kiedyś w kinie? Mi się raz zdarzyło, kiedy byłem w Ameryce. Josie, mówię Ci - to jest nie do opisania. Mugole są niesamowici. Nom czasem wrażenie, że nasza umiejętność posługiwania się magią wcale nie jest przy ich umiejętnościach czymś tak niesamowitym.
Czekam na odpowiedź; znów zostawili mnie w biurze do uzupełniania akt, więc czasu nam mnóstwo. Tylko nie każ mi czekać pół wieku, bo umrę z nudów przy tej uzdrowicielskiej pisaninie.
15 V 1956
Josephine,skądże, nie czekałem zbyt długo, a Twoja odpowiedź cieszy mnie niezwykle. I świetnie rozumiem Twoje uczucia względem wypełniania dokumentacji. Choć u mnie może to rzeczywiście ma jeszcze jakieś korzyści względem prezentowanego poziomu wiedzy - z zapisków dotyczących dawnych pacjentów Munga można zawsze coś wyłuskać, co może jakoś przyczynić się do polepszenia leczenia aktualnych pensjonariuszy - tak nie uważam tego za świetne zajęcie. Wolałbym już po stokroć bardziej po raz kolejny podlać rośliny w byłym gabinecie Avery'ego. Od tej magomedycznej pisaniny dostaję powoli skrętu myśli.
Zamierzam zrobić z tych spacerów małą tradycję, więc zakładaj wygodne buty do pracy, bo nie znasz dnia kiedy znów Cię nawiedzę w Ministerstwie. Słyszałem, że przez następnych parę dni ma być dość ładnie, więc właściwie to nic nie stoi na przeszkodzie - skoro całkiem entuzjastycznie podchodzisz do tego pomysłu - aby kultywować ten nawyk. Myślę, że możemy w ten sposób znaleźć wiele ciekawych miejsc w mieście, o których do tej pory nie mieliśmy nawet pojęcia. Jak choćby Czarny Kot, lokal znajdujący się w Enfield. Jest schowany wśród mugolskich zabudowań, dlatego też w piątkowy wieczór można zawsze znaleźć tam stolik.
Ja również niezwykle mocno współczuję mugolom. Żyli w całkowitej nieświadomości, że w ogóle istnieje coś takiego jak magia, a teraz jeszcze sami się nią posługują; mimo, ze czynią to całkowicie bez własnej kontroli. Wierzę jednak, że sobie z tym poradzą. Widziałem na własne oczy co potrafią stworzyć. I to bez różdżek. Mam wrażenie, że jeszcze wszyscy damy się im całkowicie zaskoczyć. A o nieudolnych podrygach Ministerstwa wolę nawet nie wspominać. Chętnie spróbowałbym na własną rękę jakoś zaradzić tym miejscowym anomaliom, jednakże teraz niezbyt mam na to czas. Wczorajszy spacer był szczytem wolnego czasu, na jaki mogę sobie aktualnie pozwolić.
Będę niecierpliwie czekał na Twoją odpowiedź. Spędziłem tu już osiem godzin, a jeszcze drugie tyle przede mną. Nie żebym narzekał, bo naprawdę chcę zostać uzdrowicielem. Tylko dzisiaj jakoś nie ma nic konkretnego do zrobienia i nawet Carrow i Archibald nie byli w stanie mi znaleźć zajęcia. Naprawdę, nie do pomyślenia. Odkąd zaczęły się anomalie dzień w dzień mamy mnóstwo przyjęć, a dziś - pusto.
Ale znając życie jest to pewnie cisza przed burzą.
Zamierzam zrobić z tych spacerów małą tradycję, więc zakładaj wygodne buty do pracy, bo nie znasz dnia kiedy znów Cię nawiedzę w Ministerstwie. Słyszałem, że przez następnych parę dni ma być dość ładnie, więc właściwie to nic nie stoi na przeszkodzie - skoro całkiem entuzjastycznie podchodzisz do tego pomysłu - aby kultywować ten nawyk. Myślę, że możemy w ten sposób znaleźć wiele ciekawych miejsc w mieście, o których do tej pory nie mieliśmy nawet pojęcia. Jak choćby Czarny Kot, lokal znajdujący się w Enfield. Jest schowany wśród mugolskich zabudowań, dlatego też w piątkowy wieczór można zawsze znaleźć tam stolik.
Ja również niezwykle mocno współczuję mugolom. Żyli w całkowitej nieświadomości, że w ogóle istnieje coś takiego jak magia, a teraz jeszcze sami się nią posługują; mimo, ze czynią to całkowicie bez własnej kontroli. Wierzę jednak, że sobie z tym poradzą. Widziałem na własne oczy co potrafią stworzyć. I to bez różdżek. Mam wrażenie, że jeszcze wszyscy damy się im całkowicie zaskoczyć. A o nieudolnych podrygach Ministerstwa wolę nawet nie wspominać. Chętnie spróbowałbym na własną rękę jakoś zaradzić tym miejscowym anomaliom, jednakże teraz niezbyt mam na to czas. Wczorajszy spacer był szczytem wolnego czasu, na jaki mogę sobie aktualnie pozwolić.
Będę niecierpliwie czekał na Twoją odpowiedź. Spędziłem tu już osiem godzin, a jeszcze drugie tyle przede mną. Nie żebym narzekał, bo naprawdę chcę zostać uzdrowicielem. Tylko dzisiaj jakoś nie ma nic konkretnego do zrobienia i nawet Carrow i Archibald nie byli w stanie mi znaleźć zajęcia. Naprawdę, nie do pomyślenia. Odkąd zaczęły się anomalie dzień w dzień mamy mnóstwo przyjęć, a dziś - pusto.
Ale znając życie jest to pewnie cisza przed burzą.
11 VI 1956
Josephine,nie miałabyś może ochoty pójść gdzieś w najbliższy piątek ze mną, moją kuzynką Lucindą i Foxem? Pomyślałem, że można by się wybrać do mugolskiego klubu z muzyką na żywo, a przy okazji zapoznać ze sobą tę dwójkę. Mam pewną teorię, że mogliby razem stworzyć całkiem zgrany duet, ale nie przetestuję jej inaczej niż wrabiając ich w spotkanie.
Niestety ja sam nie jestem zbyt dobrym tancerzem, chyba że jakimś cudem w miejscu o nazwie Swing 'n' Roll postanowią zagrać wiedeńskiego walca - ale obiecuję, że postaram się zrobić co w mojej mocy, żebyś nie umarła w moim towarzystwie z nudów.
Josie, dasz mi się porwać prosto w serce nocnego, mugolskiego życia towarzyskiego?
Niestety ja sam nie jestem zbyt dobrym tancerzem, chyba że jakimś cudem w miejscu o nazwie Swing 'n' Roll postanowią zagrać wiedeńskiego walca - ale obiecuję, że postaram się zrobić co w mojej mocy, żebyś nie umarła w moim towarzystwie z nudów.
Josie, dasz mi się porwać prosto w serce nocnego, mugolskiego życia towarzyskiego?
Poczta Josephine
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy