Rodrick Baudelaire
Nazwisko matki: Rookwood
Miejsce zamieszkania: Mole Valley, Little Ash Park
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: magiarchitekt
Wzrost: 175cm
Waga: 90kg
Kolor włosów: rude
Kolor oczu: niebieski
Znaki szczególne: dobrze zbudowany, głęboki głos
Lapacho, 10 cali, dość giętka, Jad śmierciotuli
Gryffindor
Tygrys syberyjski
Umarła córka
Morze, sól
Żywą żonę i szczęśliwą córkę
architektura, zaklęcia, podróże, książki
Brak
Zajmuję się córką, gram w szachy czarodziejów, skupuję antyki, fechtuję
Muzyki instrumentalnej
Toby Stephens
To były ciężkie dni. Dzwon na pobliskim kościele obwieszczał światu kolejne mijane godziny czuwania. Przed obrazem świętego Jakuba zgromadzili się wierni, by uczcić dzień Męki Pańskiej. Nie było tam jednak państwa Baudelaire, którzy nigdy do owego kościoła nie zachodzili, chociaż tamtej nocy byli silnie z nim związani. Krzyki bólu rozbrzmiewały w ich domu na terenie dystryktu hrabstwa Surrey. Oto w bólach przychodził na świat pierworodny syn Margaret i Cronusa Baudelaire. Pierwsze skurcze złapały panią domu, gdy wchodziła po schodach. Wpierw wyprostowała się jak struna, by zaraz zgiąć z powodu rwania w kręgosłupie. Na dole jej mąż zabawiał przybyłych gości rozmową o kolejnych morskich przygodach, które przeżyły jego towary płynące aż z Japonii. Wspaniałe tkaniny, które zamówił od najlepszych producentów miały uświetnić pokój nadchodzącego potomka. Nie sądził jednak że wydarzy się to właśnie w tym momencie. Służąca zawołała swojego pana, z którym po usłyszeniu jej przerażonego głosu wyjrzało również kilkunastu gości. Cronus od razu rzucił się, by pomóc małżonce. Wśród czystokrwistej socjety znalazł się oczywiście uzdrowiciel, który zaraz kazał przenieść gospodynię do sypialni. To właśnie w tamtym pokoju rozpoczęły się wielogodzinne starania o wydanie na świat niemowlęcia.
Nadali mu imię oznaczające sławny ze swego bogactwa. Imię to nosił chociażby ostatni król Wizygotów. Używane było przez ich ostatniego władcę, który zginął walcząc z Muzułmanami w Hiszpanii w VIII wieku. Według numerologii imię miało odpowiadać sile połączonych żywiołów wody i powietrza. To połączenie dwóch odmiennych emanacji - woda dzięki powietrzu zachowywała swą świeżość, a powietrze lekkie i ulotne nasycone wodą dawało ożywczą bryzę. Planetarnie natomiast łączyło się ono z wpływem Księżyca i Jowisza. Księżyc silnie podkreślał sferę uczuć i wrażliwości. Jowisz wprowadzał łagodność i wyrozumiałość. Wspólnie Księżyc i Jowisz miały tworzyć niezwykle korzystne połączenie, które przynosi w życiu szczęście. Właśnie tego chcieli państwo Baudelaire dla swojego syna. Pomyślności…
9 kwietnia 1909 roku wszystko zaczęło się kręcić dookoła rudowłosego chłopca o uważnym spojrzeniu. Dla otoczenia jedyny syn czystokrwistego małżeństwa był nieprzeniknioną tajemnicą. Patrzył na świat z pewną dozą mistycyzmu, który uwidaczniał się w jego milczeniu, a gdy w końcu otworzył usta, słowa z nich padające potrafiły zadziwić niejednego dorosłego. Szybko jednak ta sielanka została przerwana przez wybuch I Wojny Światowej. Mając pięć lat, Rodrick nie mógł zapamiętać wiele, jednak pod jej koniec, pamiętał przerażenie, krzyki, ogień po wybuchach. Lament po straconych duszach. Nie były to jego jedyne wspomnienia z tamtych lat. Już od pierwszych chwil świadomego uczestnictwa w życiu rodziny przejawiał silne zdolności przestrzennego myślenia, które prezentował robiąc prowizoryczne modele domów i rozrysowując pierwsze projekty budynków. Zmysł architekta odziedziczony po ojcu nie został zignorowany, jednak razem z dostaniem listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie zmieniono priorytety. Postawiono na naukę chłopca, chociaż nie odebrano mu hobby. Przydzielony do Gryfonów Rodrick dość szybko wgrał się w towarzystwo starszych kolegów. Imponował im pomimo młodego wieku mądrością i rozwiniętym postrzeganiem świata. Przyniosło mu to uznanie jak i wielu towarzyszy, chociaż Baudelaire uważał za swojego przyjaciela tylko jedną osobę. To właśnie z Ryanem Wallacem ufali sobie bezgranicznie. Jednak młody Baudelaire zasłynął nie tylko w socjecie. Uznawany za atrakcyjnego już od nastoletnich lat stanowił przyjemne dla niewieścich oczu zjawisko. Żadna z nich nie przykuwała jednak jego uwagi w satysfakcjonujący go sposób – młode kobiety miał za rozpuszczone i zapatrzone jedynie w materializm istoty. Często z tego względu nieświadomie łamał im serca, przykuwając uwagę do istotniejszych rzeczy jakimi była na przykład nauka i samodoskonalenie się. Jako syn pani magibotanik przodował w zielarstwie, chociaż nie zdobyło jego serca. O wiele ciekawszymi zajęciami była nauka kolejnych zaklęć, które ćwiczył, gdy tylko nadarzyła się okazja. Końcowe egzaminy zdał jako jeden z najlepszych na roku. Pod koniec szóstego roku Wallace przedstawił mu córkę znajomych jego rodziców, będąca już wtedy wstępnie obiecana komu innemu, Wayla zdobyła szacunek, następnie zaufanie, a na koniec i serce Baudelaire’a. Nie zważając na wcześniejszego kandydata zaoferował jej wspólną przyszłość, jednak spotkał się z odmową pana Lovegooda. Uważał on Gryfona za zbyt młodego, nie potrafiącego zadbać o przyszłość jego córki. Rodrick po ukończeniu Hogwartu, zaczął staż u ojca, który był jednym z lepszych magiarchitektów w Anglii. Po jego ukończeniu zatrudnił się mentora Cronusa, gdzie zdobył odpowiednie doświadczenia. Rok później wrócił po pannę Lovegood, ponawiając propozycję ożenku. Okazało się, że wcześniejszy kandydat na męża wyjechał bez informowania rodziny, zostawiając Waylę samą. Było to na rękę Rodrickowi, który już mógł pochwalić się stałą pracą jak i dobrymi referencjami od pracodawcy.
1 maja 1931 roku Wayla i Rodrick stali się małżeństwem i zaczęli wspólne życie. Początkowo nie było łatwo, chociaż rozwijająca się kariera Baudelaire’a pozwalała na nieprzejmowanie się zbytnio wydatkami. Największym problemem okazał się stan zdrowia młodej żony, która cierpiała na notoryczne bóle głowy i musiała być stale pod obserwacją uzdrowicieli. Na szczęście Rodrick mógł przenieść się z pracą do ich domu, zamieniając pobyt w pracowni na pobyt w gabinecie. Siedział nad swoimi projektami, a Wayla czytała książki, rozmyślając o kolejnych latach. Od zawsze była marzycielką, jednak potrafiła dostrzegać zagrożenia związane z rzeczywistością. Mimo że czasami czuła się gorzej i nie chciała niepokoić męża, odczytywał ją z łatwością. Właśnie ze względu na jej słaby stan zdrowia od wczesnej wiosny przez lato i większość jesieni spędzali w domku nad morzem, gdzie mogli nacieszyć się chwilami spokoju i oderwania od wielkomiejskiego życia. Właśnie tam w radio usłyszeli, że opublikowano przełomową książkę Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newtona Skamandera. Były to spokojne lata, podczas których nie liczyło się nic innego tylko oni sami. Rodrick mógł poświęcić się nie tylko rozwijaniu talentu do rysunku, ale również i swojemu hobby jakim była szermierka. Od ojca, który pomimo że nie był szlachcicem dostał możliwość fechtunku. Do tego dryg i pasja związana z zaklęciami i rozwijaniem się w tej dziedzinie sprawiało, że z roku na rok stawał się coraz lepszy. Samozaparcie i dążenie do perfekcji wypracowało u niego solidny zakres w tej dziedzinie. W samotności mogli spędzać dni tak jak chcieli. Właśnie wtedy gdy siedział nad projektem ich przyszłego domu, powiedziała mu, że jest w ciąży. Był to początek maja 1932 roku. Wszystko przebiegało zgodnie z planem – uzdrowiciele mówili o spokojnym przebiegu ciąży, Baudelaire wyrabiał powoli i sumiennie swoje nazwisko, idąc w ślady ojca. Co mogło pójść źle? Pięć miesięcy po szczęśliwej wiadomości Wayla trafiła na salę w Świętym Mungu. Podejrzewano upadek ze schodów, jednak nic takiego się nie stało. Uzdrowiciele próbowali ratować oboje pacjentów lub przynajmniej jedno z nich. Okazało się, że dziecko nie wytrzymało wczesnego porodu i zmarło dosłownie kilka minut później. Lata mijały, a Baudelaire’owie nauczyli się żyć z tą stratą, chociaż odbiło się to na ich relacjach. Oddalili się od siebie na jakiś czas, nie potrafiąc rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Wayla przebolała poronienie, jednak Rodrick zamknął się w sobie jeszcze bardziej poświęcając się pracy. Momentem pojednania stała się chwila, w której stanęli razem przed ich nowym domem, uśmiechając się szeroko i zdając sobie sprawę, że to ich szansa na nowy start.
Znowu byli jednością i wspierającymi się małżonkami. Baudelaire otworzył własną działalność, przejmując początkowo drobniejsze zlecenia od ojca i mentora, jednak po jakimś czasie zaczęto kierować się z prośbami właśnie do niego. Stał się rozpoznawalny, a wraz z rokiem 34' powierzono mu zadanie zaprojektowania peronu 9¾. Było to poważne zadanie dla młodego architekta, jednak postanowiono zaryzykować. W dwa lata później powstał sławny ekspres na linii Hogwart-Londyn. Nie był to jednak koniec niespodzianek na ten rok. Pod koniec grudnia Wayla ponownie oznajmiła, że spodziewa się dziecka. Tym razem podjęto jeszcze większe środki ostrożności niż wcześniej - zwrócono się do najlepszych uzdrowicieli, którzy byli praktycznie na każde zawołanie państwa Baudelaire. Kontrolowano każdy dzień do irytacji przyszłej matki, jednak Rodrick nie zamierzał odpuszczać. Pamiętając o bólu, który wciąż tkwił w nim po stracie pierwszego potomka, nie miał zamiaru dopuszczać, by ta sama krzywda wydarzyła się po raz kolejny. Czuł się odpowiedzialny za dwie istoty znajdujące się pod jego dachem. Osobiście pilnował wszystkich zabiegów, by wiedzieć jaki jest stan żony i dziecka. Po raz kolejny wydawało się, że jest lepiej niż było. Właśnie... Wydawało się.
Clementine Faye była wcześniakiem. Tego dnia stracił żonę, ale zyskał jeszcze kogoś – swoją córkę. I mimo że była chorowita i niewidoma, tym większą miłością do niej zapałał. Swoimi brakami przypominała mu ukochaną, a istnieniem wynagradzała żałobę po pierwszym straconym dziecku. Przez lata dbał o nią i poświęcał jej cały swój czas, pracując już na stałe w domu. Dla niej zajął się jedynie projektami, zostawiając resztę zleceń. Była całym jego światem, jego oczkiem w głowie, jego kruszynką. By darować dziewczynce cierpienia postanowił, że Clementine dostanie najlepszych nauczycieli - kwestia indywidualnego nauczania była wręcz oczywista. Rodrick zadbał też, by wojna nie dotknęła jego największego skarbu. Pozostając w posiadłości, nie odczuwali cierpienia tak bardzo jak reszta świata. Czytając kolejne wiadomości o wstrząsających pojedynkach, zniszczeniach, jeszcze bardziej stawał się nadopiekuńczy dla Emmie. On pracował, a rudowłosa latorośl grała na pianinie. Kochał ich spokój i to, że świat zewnętrzny nie miał na to wpływu. Córka choć ciekawa świata wolała przebywać razem z nim w posiadłości, co przyjmował z wielką ulgą. Podziwiając przez lata jej rozwój, umacniał się w tym co wiedział od początku. Że posiadał największy skarb.
Jego córka była taka jaka się urodziła - czysta.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 18 | +5 (różdżka) |
Czarna Magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 10 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Zarządzanie | IV | 13 |
Szermierka | IV | 13 |
Spostrzegawczość | III | 7 |
Silna wola | III | 7 |
Rysunek | V | 25 |
Retoryka | II | 3 |
Pływanie | I | 1 |
Mocna głowa | II | 3 |
Koncentracja | II | 3 |
0 |
Różdżka, jastrząb, teleportacja, 11 pkt statystyk
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Rodrick Baudelaire dnia 14.09.16 0:11, w całości zmieniany 2 razy
Witamy wśród Morsów
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych