Raven Carter
Nazwisko matki: Wilkes
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: auror
Wzrost: 163 cm
Waga: 61 kg
Kolor włosów: średni brąz
Kolor oczu: ciemnobrązowe
Znaki szczególne: leworęczność, twardy, nieulękły wzrok, często nosi spodnie, ogólnie jest za emancypacją kobiet oraz równością magiczną
Tabebuja z rdzeniem z włókienka z pachwiny nietoperza, dość sztywna, 12 cali
Hufflepuff
Kruk
ona sama patrząca ze złym błyskiem w oku i widoczną podłością na twarzy. Przez skórę i ubrania prześwituje czarne, pulsujące serce pompujące czarną krew do naczyń krwionośnych - symbolizuje to obawę przed spaczeniem czarną magią, przejście na złą stronę
silnie pachnąca mieszanka ziołowa, wśród której wybija się delikatny zapach ozonu
Wszyscy źli ludzie leżący martwi u jej stóp i ona spoglądająca zwycięsko przed siebie, dumnie prężąc pierś
nie ma niczego konkretnego, na czym by skupiała większość swojego wolnego czasu
Harpie z Hollyhead
bieganie, długie spacery po mieście
Jazz
Rebecca Hall
Gdy na świat przychodziła Raven Elizabeth Carter, nikt nie spodziewał się osoby tak silnej w swoich przekonaniach. Wszyscy cieszyli się nowym członkiem rodziny i nie myśleli w tym momencie o jej przyszłości, która rysowała się silną kreską, a wraz z nią jej charakter. Może jednak zacznijmy od początku.
Matką była Julia Wilkes, dziewczyna z rodziny o statusie krwi czystej ze skazą, zaś ojcem – Victor Carter. Obydwoje poznali się jeszcze w Hogwarcie, gdzie połączyła ich pasja do zielarstwa. Szybko się zaprzyjaźnili i utrzymywali kontakty nawet po skończeniu szkoły. Trzy lata później okazało się, że Julia jest w ciąży. Żeby plotki o młodej dziewczynie, która nie będąc nawet zaręczona z Victorem, ma z nim dziecko, nie wyszły na jaw, ich rodziny zaraz zaaranżowały małżeństwo. Nim się obejrzano, państwo młode Carter miało już córeczkę. Nie, to nie była jeszcze Raven. Ona została poczęta dużo później. Jej siostra, Prudence, miała już 14 lat, gdy druga Carterówna wyszła z łona matki. Julia była już w średnim wieku, przez co miała zagrożoną ciążę, aczkolwiek na szczęście wszystko poszło dobrze i w ten oto sposób narodziła się Raven.
Imię to nie zostało nadane dziewczynce przypadkowo, bo tak, bo podobało im się. Pierw miała dostać miano Elizabeth i tego planu trzymano się do samego końca. Gdy jednak matula była w trakcie porodu, przy oknie przysiadł kruk. Duży i tłusty, łypał czarnym okiem i z umiarkowanym zainteresowaniem przyglądał się całemu zajściu. Wzrok miał nad wyraz inteligentny, toteż zaraz zrobiło się niezręcznie, gdy ten bezwstydnie spoglądał na scenę. Mimo przeganiania go w obawie, że ten okazałby się animagiem, ten zaraz wracał i znowu przysiadał na parapecie, gapiąc się i wywołując niezręczność wśród obecnych przy cudzie narodzin. Zaczęto zaraz też złorzeczyć – kruk jest symbolem śmierci, toteż zabobonne kobiety odbierające poród poczęły lamentować, że przywiał on kostuchę do tego pomieszczenia. Tak się nie stało, przynajmniej w tamtym momencie. Gdy nowo narodzona córeczka po raz pierwszy w swoim życiu zakwiliła, ptaszysko odleciało. Nikt nie umarł, nikomu nic się nie stało. Zdarzenie to było jednak tak dziwne, że zamiast nadać małej imię Elizabeth, rodzina postanowiła nazwać ją Raven.
Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Szybko nauczyła się chodzić i mówić, wykazywała też ogromny talent magiczny. Matka, z powołania zielarka, od małego uczyła Raven, czym jest sprawiedliwość. Tłumaczyła, że jest ona kluczem do wszystkiego, uczyła, jak odróżnić dobro od zła i że nie istnieją odcienie szarości. Ktoś albo ma dobrą duszę, albo nie. Dziewczynka chłonęła to wszystko z szeroko otwartymi oczami, zapamiętując wszystko, co jej matka mówiła.
Mała wnet przyjęła wartości Julii i już na podwórku broniła sprawiedliwości. Dzieci przez to niezbyt ją lubiły – wiadomym było, że bycie prawym i uczciwym nie zawsze idzie w parze z przyjemnościami. Mała Raven nie przejmowała się tym jednak i wciąż prawiła morały brzdącom, z którymi się bawiła.
Pierwsze anomalie magiczne pojawiły się u niej w wieku dziewięciu lat. Raven była wtedy zła na rówieśników, że ci zamiast jej posłuchać, postanowili zemścić się na sąsiedzie, który nie chciał oddać im piłki, która wleciała za jego płot. Mimo jej przestróg, ci wzięli kredę i zaczęli rysować po jego domu brzydkie rzeczy. Stojąca za płotem czerwona ze złości Raven widziała, jak wszystkie dzieci nagle zaczynają lewitować. Majtały nogami kilka centymetrów nad ziemią! Chwilę później wszystkie jak jeden mąż opadły na ziemię, podczas gdy zaskoczona czarodziejka gapiła się jak sroka w gnat na całe zajście. Potem takie zajścia zdarzały się okazjonalnie. Tu coś lewitowało, tam woda się podgrzewała sama z siebie albo wręcz zamarzała... Dwa lata później dostała list z Hogwartu. Na pokątnej zaopatrzyła się we wszystko, co było jej potrzebne i ruszyła w nową przygodę, jaką była szkoła.
Tiara Przydziału wybrała dla niej Hufflepuff. Od początku więc Raven wiedziała, że jej drogą jest prawość i obrona sprawiedliwości. Starała się jak mogła, by bronić swoich przekonań, ale nie zawsze jej to wychodziło. Uczniowie bywali wobec niej złośliwi, za to, że kablowała innych, zamiast kryć ich, szczególnie, jeśli chodziło o durne żarty czy niewinne wybryki. Ona jednak unosiła dumnie głowę i cierpliwie znosiła obelgi, wybierając samotność. Przez lata pilnej nauki, podczas której zdobywała najlepsze oceny – głównie z obrony przed czarną magią oraz zaklęć, które przychodziły jej z dziecinną łatwością, pielęgnowała swoje przekonania oraz wartości. Wierzyła, że one zaprowadzą ją daleko. Z wiekiem opamiętała się trochę. O ile wcześniej jej umiejętność rozróżniania dobra od zła polegała na tym, że albo przestrzegasz reguł i jesteś dobry, albo tego nie robisz i jesteś zły, tak teraz zaczęła dostrzegać, że niewinne żarty czy niektóre sytuacje wcale nie świadczą o złu zalęgłym w sercu człowieka. Pomogła jej w tym sytuacja zaistniała w Hogwarcie, gdy była na trzecim roku - otworzenie Komnaty Tajemnic. Zrozumiała, że wybryki nastolatków, choć potrafią mocno uprzykrzyć życie, są w niczym w porównaniu z tym, co zrobił Hagrid, otwierając komnatę. Niespecjalnie chciała uwierzyć, że to pół-olbrzym stał się tym, który doprowadził do śmierci Marty oraz petryfikacji kilku innych uczniów, ale nie było żadnych dowodów niewinności Rubeusa. Dzięki temu zdarzeniu dorobiła się lekkiego dystansu do świata i zaczęła odróżniać dobro od zła w prawdziwym tego słowa znaczeniu. To pomogło jej zawrzeć trwalsze znajomości, a złośliwości pod jej adresem zostały zaprzestane.
Kolejnym takim zdarzeniem, które finalnie uświadomiło dziewczynie, kto jest tak naprawdę zły, było doprowadzenie do śpiączki Prudence, jej siostry. Może i nie były bardzo zżyte ze sobą, a ich relacja opierała się bardziej na tym, że starsza kobieta była dla Raven jak ciocia, ale i tak bardzo to przeżyła. Czarnoksiężnik używając czarnej magii doprowadził Prue do stanu śpiączki, przez co dziewięcioletnia wówczas Melanie, córka kobiety, została tak jakby pół-sierotą, zaś jej mąż, uzdrowiciel(który nawiasem mówiąc nigdy specjalnie nie przepadał za Raven i starał się ograniczać kontakty swojej córeczki ze szwagierką), zamknął się w sobie i przestał się opiekować córką. Prudence do tej pory nie odzyskała świadomości, żyjąc w stanie wegetacji.
Na piątym roku czekała ją miła niespodzianka. Została mianowana prefektem Hufflepuffu ze względu na jej oddanie, sumienność oraz uczciwość. W nowej roli sprawdzała się doskonale; niektórzy uczniowie na wieść o tym awansie powątpiewali, czy aby to była dobra decyzja ze strony dyrekcji – wszakże Raven bywała nadgorliwa, ale ich obawy się nie sprawdziły. Dziewczyna z ochotą sprawowała swoją funkcję, zachowując przy tym umiar, na dodatek oceny miała nienaganne, sprawowała się doskonale...wróżono jej więc wielką przyszłość.
Wiedziała, co chce robić po Hogwarcie. Miała do wyboru kilka opcji, ale finalnie, po zdaniu owutemów niemal od razu pognała na kurs aurorski. Czuła potrzebę zwalczania zła, zakorzenioną w niej już od maleńkiego, dlatego gdy wszystkie egzaminy zdała na ocenę powyżej oczekiwań, a zaklęcia na wybitny, zapisała się tam. Po trzech latach intensywnych ćwiczeń oraz wielu wyrzeczeń, podczas których Raven dawała z siebie więcej niż sto procent, gdy trwała w swoim postanowieniu zwalczania zła, w końcu została przyjęta na posadę aurora.
Jej rodzice, chociaż niezmiernie się cieszyli z sukcesów córki, pragnęli znaleźć dla niej odpowiedniego kandydata na męża. Świeża pani auror co i rusz odrzucała wszystkich kandydatów, nie chcąc brać małżeństwa tylko dlatego, że tak wypada. Choć zarówno matka, jak i ojciec nie byli zadowoleni z tego powodu, odpuszczali dziewczynie. Nie chcieli wyjść na hipokrytów – przecież sami musieli z początku ukrywać się ze swoją miłością i nie zamierzali wychodzić za kogoś innego. Niechętnie, ale w końcu odpuścili. Sama Raven zaś, mimo że w głębi duszy pragnęła czyjejś miłości, nie szukała jej na razie. W pełni oddawała się karierze zawodowej, a pojedyncze epizody nic dla niej nie znaczyły.
Mimo, że dostała na własność małe mieszkanie nad sklepem rodziców przy Pokątnej, zamieszkała bardziej w centrum Londynu, wynajmując kawalerkę, a tamto oddając opiece Melanie, córce siostry młodszej od niej o pięć lat. Oddając się pracy w pełni, jej poglądy znowu zaczęły się zmieniać. Zaczęło się od jej pierwszej misji, podczas której zobaczyła ludzkie ciało zmasakrowane przez wyrodnego czarnoksiężnika. Przez chwilę stała sparaliżowana, wpatrując się w krew i grymas twarzy ofiary, zastygły w przerażeniu i bólu. Mimo, że była skrupulatnie do tego przygotowywana na kursie, to było... coś całkiem innego. A gdy pierwszy szok minął, pojawiła się furia i silne poczucie niesprawiedliwości. Nagle Raven zapragnęła złapać sprawcę i pokazać mu, jaka kara spotyka tych, którzy używają czarnej magii. I owszem, złapała go. Młody chłopak, urodzony sadysta, przyznał się do wszystkiego i z podłym uśmieszkiem na twarzy oznajmił, że podobało mu się to i powtórzył by to milion razy. Po raz pierwszy w życiu Raven straciła nad sobą pełną kontrolę. Uderzyła z pięści młodzieńca raz, a potem drugi. Uniosła wtedy różdżkę, chcąc pokazać mu, jak to jest, gdy ktoś cierpi, lecz zaraz została powstrzymana przez innych. Po tym incydencie dziewczynę zawieszono na jakiś czas. Gdy wróciła do aktywnej służby, jako tako działała poprawnie, lecz w środku gotowała się ze złości, czując wielką potrzebę zemsty na czarnoksiężnikach. W środowisku aurorów znano ją głównie z jej zapalczywości i nieco radykalnych środków, które wykorzystywała, by osiągnąć swój cel. Z roku na rok Raven czuła, że to, co się wokół niej wyprawia, to jedno wielkie nieporozumienie. Uważała, że Azkaban nie jest wystarczającą karą dla najgorszych przestępców. Uważała, że jedynym rozwiązaniem mogącym uwolnić świat od czarnej magii, jest pełna eksterminacja tych, którzy z premedytacją jej używają, a także tych, którzy są jej przychylni. Rzadko o tym wspominała. Wiedziała, że jej poglądy spotykają się z mocną krytyką, co również ją denerwowało. Często myśli o odejściu z pracy, ale wie, że gdzie indziej nie spełni się tak, jak tutaj, nawet jeśli to spełnienie jest niepełne, a podczas wykonywania swoich zajęć czuje gorycz i rozczarowanie.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 10 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 12 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 1 | Brak |
Sprawność: | 4 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Historia magii | III | 7 |
Mugoloznawstwo | II | 3 |
Zielarstwo | II | 3 |
Latanie na miotle | II | 3 |
Pływanie | I | 1 |
Kłamstwo | II | 3 |
Koncentracja | II | 3 |
Kradzież | II | 3 |
Retoryka | II | 3 |
Silna wola | IV | 13 |
Spostrzegawczość | IV | 13 |
Szczęście | II | 3 |
Ukrywanie się | III | 7 |
Zastraszanie | III | 7 |
Anatomia | I | 1 |
Instynkt przetrwania | I | 1 |
Literatura | I | 1 |
Reszta: 0 |
Różdżka, teleportacja, sowa, 11 punktów statystyk
Ostatnio zmieniony przez Raven Carter dnia 18.09.16 23:05, w całości zmieniany 2 razy