Gabinet osobliwości
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:39, w całości zmieniany 2 razy
Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.
Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Oddział Kontroli Magicznej. Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.
Anomalie wciąż nie odpuszczały mieszkańcom Londynu. Jedna z nich zagnieździła się w rzadko uczęszczanym gabinecie osobliwości, w którym naprawdę dziwne rzeczy zaczęły dziać się ze zgromadzonymi tam przedmiotami. Wypchane zwierzęta ożyły, przedmioty spadały z półek lub unosiły się w powietrzu, szafy trzaskały drzwiami i wypluwały z siebie zawartość a ciężka, drewniana skrzynia używana zwykle do przenoszenia artefaktów otwierała się nagle, wciągając do swojego wnętrza znajdujące się w pobliżu przedmioty. Po tym, jak próbowała wciągnąć właściciela tego przybytku, został on zamknięty i zabezpieczony przez ministerialne służby, które pilnowały, by nikt niepowołany nie wchodził do środka gabinetu.
Gdy tylko w środku pojawiają się intruzi, wielka skrzynia natychmiast budzi się do życia, próbując wessać nieostrożnego czarodzieja do swojego wnętrza.
Żeby naprawić anomalię, należy zatrzasnąć skrzynię, uniemożliwiając jej dalsze wciąganie przedmiotów (i przy okazji was).
Wymaganie: Skuteczne zaklęcie Colloportus, które zamknie zamek skrzyni, rzucone przez przynajmniej jednego czarodzieja.
Niepowodzenie poskutkuje tym, że przedmioty jeszcze szybciej zaczynają przemieszczać się w kierunku skrzyni, a jedna z szaf zachwieje się niebezpiecznie i wyrzuci całą zawartość na jednego z czarodziejów (przy pierwszym niepowodzeniu) przez co straci on 20 punktów żywotności. Jeśli drugiemu również się nie uda, siła anomalii wciąga obu do skrzyni i zatrzymuje w niej przez kolejne trzy dni. Po tym czasie obolałych, głodnych i spragnionych, z wielką mocą wyrzuca z gabinetu osobliwości. Obaj tracą 100 punktów życia.
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.
Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 120, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.
Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.
W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.
Stabilizowanie magii przebiegło pomyślnie. Lewitujące przedmioty spadły na podłogę, szafy przestały trzaskać drzwiami, a skrzynia już nie wciągała do swojego wnętrza wszystkiego, co znalazło się w pobliżu. Nie był to jednak koniec; magia wciąż była wyczuwalna, leżące na posadzce przedmioty, które wciąż były nią przesiąknięte, należało odłożyć na odpowiednie miejsca.
Wymaganie: Czarodzieje mogli dostrzec, że wśród leżących na ziemi rzeczy znajdowały się różnobarwne kamienie i kryształy. Jeśli znali się na numerologii, mogli wiedzieć, że absorbowały w sobie otaczającą magię anomalii i tylko odłożenie ich we właściwym porządku, od najsłabiej do najsilniej pochłaniającego magię, pozwoli odzyskać temu miejscu całkowitą równowagę. ST powodzenia wynosi 60, należy do rzutu doliczyć bonus biegłości numerologia. Jeśli się uda - kamienie stopniowo zaczną oddawać magię do otoczenia i wszystko ucichnie. W przypadku niepowodzenia kryształy zgromadzą w sobie nadmiar mocy, który po osiągnięciu puntu krytycznego wywoła wybuch doszczętnie niszczący całe pomieszczenie. Czarodzieje zostaną przysypani gruzami, stracą 215 punktów żywotności. Jeśli stracą przytomność, będą musieli czekać na pomoc z zewnątrz(NPC lub kolejnych graczy naprawiających tę lokację).
[bylobrzydkobedzieladnie]
Nie należało spoczywać na laurach i nie powinno się dać stłamsić porażkom, chociaż te były zdecydowanie gorsze. Dosyć szybko pojawiła się okazja do zrewanżowania się za wczorajszą porażkę, którą w gruncie rzeczy, trudno było nazwać porażką. Gdy do Eddarda doszły wieści o anomalii występującej w gabinecie osobliwości, niemalże natychmiast skontaktował się z Mulciberem. Noc była ciepła, jak na londyńskie standardy. Jednakże w sierpniowym powietrzy nadal dało się wyczuć elektryzujący wpływ niestabilnej mocy.
Ponownie pod osłoną nocy pojawił się w kłębach czarnego dymu pojawił się nieopodal wejścia do gabinetu osobliwości. Zabawne, jak przypadki chodzą po ludziach; własnie tak dowiedział się o występowaniu anomalii w tym miejscu, przypadkiem. Nie miało to jednak większego znaczenia. Również Ramsey pojawił się punktualnie nieopodal wejścia. Eddard spokojnie od jakiegoś czasu obserwował wejście do pomieszczenia, ale wyglądało na niestrzeżone. Przedmioty, które pozostały w środku poruszały się, a skrzynia otwierała się nagle i bez większej regularności. Posłał Mulciberowi krótkie spojrzenie, a następnie ruszył w stronę wejścia, trzymając przygotowaną różdżkę w prawej dłoni. Zacisnął na niej smukłe palce i bez większego problemu wszedł do środka.
- Trzeba to zamknąć, nie mam zamiaru dołączyć do tej kolekcji dziwadeł - rzucił szeptem do towarzysza, a następnie uniósł różdżkę, kierując jej koniec w stronę skrzyni, która w tym momencie stanowiła punkt centralny. - Colloportus - wypowiedział formułę zaklęcia, poruszając sprawnie nadgarstkiem.
I'll never wear your broken crown
#1 'k100' : 96
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
— W istocie osobliwy — mruknął, nieco opuszczając różdżkę. Kiedy przyciąganie ustało, źródło anomalii stało się lepiej wyczuwalne. Mroczny znak na jego prawym przedramieniu wyraźnie dawał mu o tym znać.
Ostrożnie minął szafy, na których mieściły się przedmiotu różnego rodzaju — nie przyglądał im się zbytnio. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Notta. Wiedział w jaki sposób powinni to zrobić. Czarny Pan przekazał im wszystkim instrukcje, sposób ujarzmiania anomalii dotarł również do Notta, kiedy postanowił zaangażować się w końcu działalność Rycerzy Walpurgii. — Możemy zacząć. — Nic nie wskazywało na to, by nagle miało zdarzyć się coś nieprzewidzianego. Robił to już nie raz, procedurę znał na pamięć. Uniósł różdżkę, kierując ją w stronę, z której źródło czarnej magii biło najsilniej. Odprężył się, poprawił uchwyt i skupił na tym, by okiełznać anomalię dobrze znanym mu sposobem.
| K100 + 43*3 - naprawa sposobem Rycerzy, oczywiście
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
'k100' : 19
W tym wypadku można powiedzieć, że Gabinet Osobliwości stał się naprawdę osobliwy; poruszające się przedmioty i pochłaniająca wszystko skrzynia, sprawiały, że to miejsce wydawało się własnie osobliwe nawet dla czarodziejów. Jego kącik ust drgnął ku gorze, a z jego ust wydobyło się coś w rodzaju zduszonego śmiechu. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie; nie chciał, aby coś mu umknęło. - To do roboty - rzucił, a następnie zwrócił się w stronę źródła mocy, które było wyraźnie wyczuwalne. Przez wiele lat obcował z czarną magią, nie wiedział, czy przez to był wyczulony na jej specyficzne działanie, czy anomalia była tak silna, że nawet laik w tej dziedzinie z taką intensywnością odczuwał jej działanie, a przede wszystkim zdawał sobie sprawę, iż jest to wynik działania czarnej magii. Wyciągnął różdżkę przed siebie, następnie postępował zgodnie z procedurą, która była mu oczywiście znana. Odprężył się i rozpoczął działanie.
I'll never wear your broken crown
'k100' : 85
Nie miał wątpliwości, co do posłuszeństwa Notta i jego oddania sprawie. Jako szanowany arystokrata o odpowiednich poglądach doskonale wiedział czego i kogo się trzymać, w co inwestować i gdzie pomagać. Był też mądrym i zdolnym czarodziejem - dzięki temu udało im się tak szybko i bez większego trudu przebrnąć do źródła anomalii, które z łatwością udało się ujarzmić. Mulciber czuł, jak czarna magia łączy się z jego różdżką, kiedy ją stabilizował zgodnie ze wskazówkami Tego, Którego Imienia Nie Wolno Było Wymawiać. Wykorzystał swoją wiedzę i umiejetności, by ją okiełznać, a okazało się to prostsze niż myślał.
— Wygląda na to, że już po wszystkim — powiedział, opuszczając powoli różdżkę. Spojrzał na Notta, dobrze się spisał. Rozejrzał się dookoła — wszystkie lewitujące przedmioty opadły w chwili, gdy udało im się ustabilizować rozchwianą energię. Wokół panował istny bałagan, którego on osobiście — nie zamierzał sprzątać. Czuł się usatysfakcjonowany, że udało im się to miejsce przypisać sobie, że wszystkie dziwne zdarzenia, które miały tu miejsce ucichną, a gabinet znów będzie mógł prosperować. Coś jednak było nie tak — czuł to, czuł tą dziwną magię, która powinna ucichnąć, a jednak zdawała się pulsować, rosnąć jak balon — nie wiedział co go pompuje i co pochlania czarną magię pochodzącą od anomalii. Na ziemi nieopodal swoich stóp ujrzał kryształ. Kucnął nad nim, sięgnął ku niemu dłonią, lecz nie dotknął go — nie od razu. Zatrzymał kilka cali powyżej, czując jak promieniuje mocą. Znał się na magii, jak mało kto, znał zasady jej działania, funkcjonowania, potrafił ją wyczuć. I wyczuł ją od kamienia. Wziął go do ręki, przyglądając mu się przez dłuższa chwilę. W innym miejscu dostrzegł kolejny. Było ich więcej.
— Te kamienie absorbują moc— wyjaśnił Eddardowi swoje poszukiwania po pokoju. — Mogą ją zgromadzić, ale każda materia posiada określoną pojemność, jeśli mocy będzie więcej — eskaluje i wybuchnie. — Na nic wtedy będzie ich ujarzmianie anomalii, jeśli powstanie tu za moment na nowo. Rozejrzał się za resztą kamieni, a kiedy je wszystkie zebrał w ręce, obejrzał, próbując w jakiś rozsądny sposób uporządkować. Różniły się nagromadzeniem mocy, nie było dwóch takich samych, aby mogły zgromadzić moc i ją zatrzymać. Postanowił je ułożyć od najsłabiej chłonącego, do najsilniej, licząc, że pozwoli to utworzyć połączenie, dzięki któremu energia zacznie opadać, jak wodospad z rzeki.
| Ujarzmienie magii: 251/120. Numerologia IV
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
'k100' : 45
- Całe szczęście - mruknął, rozglądając się wokoło. Być może to już paranoja - albo zdrowy rozsądek - jednak Eddard chciał mieć pewność, że nie zostanie wciągnięty przez kolejny przedmiot znajdujący się w Gabinecie. Stopą trącił przedmiot leżący na podłodze, a ten potoczył się po niej; nie zamierzał porządkować tego bałaganu. Czuł, że nie wszystko jest jeszcze w porządku. Miał złudne wrażenie jakoby nadal nieustabilizowana magia była obecna. Jego uwagę zwróciły poszukiwania Ramseya. Ściągnął brwi do środka; dopiero teraz zwrócił uwagę na leżące kryształy, które jego towarzysz zebrał. Skupił na nich wzrok, jednakże w przeciwieństwie do Mulcibera, mechanizmy rządzące magią były mu obce, przynajmniej w części. Rzucił na nie okiem, nie wiedział bowiem, czy kryształy powstały jakimś sposobem w wyniku wybuchu, czy też Gabinet był w posiadaniu jakiegoś drogocennego kamienia, na powierzchni którego mogły znajdować się znaki runiczne. Jednakże powierzchnia była gładka, nawet niezarysowana.
- I to miejsce razem z nią - powiedział na głos to, z czego obaj zdawali sobie sprawę. - Liczę na ciebie - dodał, rzucając mu krótkie spojrzenie. Zacisnął palce na różdżce, aby być przygotowanym na ewentualne niepowodzenie.
I'll never wear your broken crown
W końcu poczuł, że magia zelżała, kamienie oddały, co miały otoczeniu, dzięki czemu wokół nich zapanowała równowaga i w końcu, przyjemny, błogi spokój. Rysy twarzy Mulcibera wygładziły się, a pionowe bruzdy pomiędzy brwiami zniknęły z chwilą, gdy odwracał się do Eddarda.
— Załatwione — odparł leniwie, nawet żartobliwie, jakby to była bułka z masłem, szara, posępna rzeczywistość, która nie wymagała od niego żadnego zaangażowania. Wzruszył ramionami, a usmiech zabłąkał się na jego ustach. Wyprostowawszy się, pogładził pierś, otrzepując czarną szatę z drobinek kurzu, które zdążyły się na nim osadzić.
Czarny Pan będzie zadowolony z ich działań, inni Rycerze powinni wziąć z nich przykład - wezmą. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Wciąż wiele takich miejsc pozostawało poza kontrolą sługów Czarnego Pana, niszczyło i destabilizowało magię.
— Sądzisz, że znajdziemy tu coś wartościowego?— Rozejrzał się dookoła, spoglądając pod swoje stopy, obserwując rozwalone przedmioty. Wątpił w to, lecz jeśli towarzysz chciał się jeszcze rozejrzeć, mogli zostać, choć on osobiście wolał, by zahaczyli po drodze o Mantrykorę i uczcili to milczącą kolejkę — słowa były zbędne, odnieśli sukces.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
- Wątpię — chyba, że interesują cię osobliwe przedmioty - oznajmił nieco prześmiewczo, przemierzając pomieszczenie. Oprócz skrzyni nie widział tu nic, co mogłoby go zainteresować, a i ona nie wydawała się być wartym zachodu nabytkiem — ot, kolejny rupieć w Gabinecie Rupieci. Niezbyt interesował się także tym, co stało się z przedmiotami pochłoniętymi przez skrzynię. Nie sądził także, aby znaleźli tu coś, czym mogliby uczcić małe zwycięstwo. Chociaż, może ten obłąkany właściciel znalazł coś, co mogło im się przydać.
- Chociaż, może ten starzec trzyma tu księgi, które warto dołączyć do swojej kolekcji - dodał. Jako czarodziej parający się starymi woluminami, księgami zapisanych w sposób runiczny. Eddard nie przepuściłby żadnej okazji do zgłębienia wiedzy zakazanej.
I'll never wear your broken crown
— Rzeczywiście interesują — odpowiedział podnosząc z ziemi jakiś zielnik — był wyjątkowo wyczulony na zapachy, potrafił rozpoznać setki, tysiące z nich, choć połowy nie potrafił nawet nazwać, jego wiedza o roślinach była wyjątkowo uboga. Zajrzał do środka i przebiegł wzrokiem po łacińskich nazwach i zasuszonych kawałkach liści, obrazkach, kojarząc niektóre z nich. — Ale tu nieszczególnie mam czego szukać — był naukowcem, badaczem, intelektualistą, dla którego zgłębianie wszelakiej wiedzy było najważniejsze, ale to miejsce zamierzał pozostawić samemu sobie.
Zerknął na Eddarda i podał mu trzymany w dłoniach zielnik.
— Szukaj — mruknął zachęcająco, z nutą rozbawienia w głosie. Może znajdzie tu coś interesującego, choć sądził, że lord Nott miał o wiele lepsze możliwości pozyskiwania interesujących woluminów niż przeszukiwanie miejsc takich jak to — choć on sam doskonale wiedział, że najprawdziwsze skarby potrafiły się skrywać w wyjątkowo niepozornych dziurach i norach. Jeśli jednak miał taki kaprys i chciał przejrzeć te wszystkie porozrzucane tomy, zapiski, licząc na to, że odnajdzie w nich coś niezwykłego, nie zamierzał go przed tym powstrzymywać. Choć nic ich tu już nie zatrzymywało, niespiesznie ruszył w kierunku drzwi, o które oparł się bokiem, przystając profilem do Eddarda, wyciągnął stare, dobre Stibbonsy — jednego z nich wyciągnął i odpalił błyskawicznie pstryknięciem palca, by resztę rzucić arystokracie w niezbyt dżentelmeńskim stylu. Pomyślał, że może miał ochotę na papierosa, na krótką chwilę relaksu, podczas przekopywania tego miejsca.
Nie obserwował jego poczynań. Patrzył przed siebie, w ścianę, przy której stał rpzechylony regał.
— Trafiłeś na jakiś interesującyc artefakt, w ciągu ostatnich podróży?— spytał z ciekawości, powoli ćmiąc papierosa. Wypuścił dym z płuc, z opóźnieniem zerkając na Notta. Był poszukiwaczem artefaktów, zwiedzał świat. Był ciekaw efektów jego pracy i tego, z czym się spotykał podczas swoich podróży.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
| Możecie kontynuować rozgrywkę.
Strona 1 z 2 • 1, 2