Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczona portiernia
AutorWiadomość
Opuszczona portiernia [odnośnik]10.03.12 23:07
First topic message reminder :

Opuszczona portiernia

Opuszczona portiernia jest ulokowanym tuż obok bramy dwupiętrowym budynkiem, z którego rozciąga się doskonały widok zarówno na cały plac i magazyny, jak i na otaczającą ten przybytek okolicę. Nietrudno więc dostrzec stąd ewentualne zagrożenie, zwłaszcza podczas nocnych eskapad lub poszukiwania kryjówek.
Ponieważ portiernia w czasach świetności przyportowego obiektu pełniła rozmaite funkcje, od biura zacząwszy, a na stołówce skończywszy, do dziś pełna jest ona różnorakich pomieszczeń, obecnie zakurzonych, zniszczonych i przeżartych zębem czasu. Brudne, stłuczone szyby nie lśnią już w blasku słońca i nie chronią przed deszczem, większość drzwi została wyniesiona lub spalona, a drewniane barierki schodów powyrywane, jednak przy odrobinie trudu wciąż w dziesiątkach tychże pomieszczeń - jak i na terenie całych magazynów - można znaleźć bezpieczne schronienie tudzież nietknięte przez nikogo skarby: butelki alkoholu, książki, fiolki nieznanych eliksirów, sykle, knuty, pergaminy. Miejsce to pełne jest bowiem rozmaitych skrytek zabezpieczonych wszelakimi czarami i nikt, naprawdę nikt nie wie, czy istniały one tutaj już wcześniej, czy powstały dopiero podczas wojny.
Parter zajmują pokój portierów, szatnia i kilkanaście zagraconych pokojów o bliżej nieznanym przeznaczeniu - obecnie pełne kurzu i gruzu, najpewniej stratowanych podczas jakiegoś czarodziejskiego pojedynku. Na pierwszym piętrze znajdują się natomiast toalety, dawna stołówka - dziś zionąca pustką - a także wielka sala z dwoma połamanymi regałami i rozbitym kominkiem kaflowym, w której niegdyś najprawdopodobniej pracownicy magazynów spędzali swe przerwy obiadowe. Na samej górze umiejscowiono zaś pokoje biurowe oraz schody prowadzące na płaski dach, z którego rozpościera się iście bajkowy widok na sunące po Tamizie statki, barki oraz łódeczki, a także okoliczne uliczki i magazyny. Z oddali widać też majestatyczną, przepiękną wieżę zegarową, jaką jest Big Ben.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]26.10.15 1:26
- Nie wygląda to najlepiej, Panie Weasley. - z cienia dało się słychać poczciwy głos najstarszego z obecnych w tym miejscu aurorów, Branda.
Zjawił się później, czego nie planował. Takich rzeczy chyba z reguły się nie planuje, spóźnienia są raczej niepożądane. W jego wypadku nie mogło być inaczej, był przecież szanowanym aurorem. Obowiązkowy, godny zaufania i pracujący z pasji. Miał jednak na głowie dość dużo i tym razem jego życie prywatne się odezwało. Jego jedyna córeczka poważnie się czymś zatruła, więc musiał wziąć ją do Świętego Munga, by tam szybko tę sprawę załatwić. Na miejsce spotkania jego współpracowników udał się najszybciej, jak tylko było to możliwe.
W końcu, spóźniony o jakieś dziesięć minut, pojawił się przy opuszczonej portierni, w której za niedługo miała odbyć się akcja zwalczania przestępczości. Dokładniej: zadaniem aurorów miało być zlokalizowanie i przerwanie nielegalnego spotkania pojedynkowiczów oraz wyciągnięcie konsekwencji z ich czynów. Łatwo się to może mówi, ale z wykonaniem jest gorzej.
Fridtjof przybliżył się do grupy ze swoim ojcowskim uśmiechem i ściągnąwszy z siebie płaszcz z kapturem, podał go Garrettowi.
- Nie będziemy kombinować, bo możemy jeszcze pogorszyć sprawę. Lepiej to zakryj, potem pójdziesz do Munga... Mają tam dzisiaj urwanie głowy, ale myślę, że dla Ciebie znajdą czas. - powiedział i poklepał go po ramieniu.
Rozejrzał się po współpracownikach. Jego wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na Perseuszu.
- Dużo ryzykujesz, młody człowieku. Ale cóż, do odważnych świat należy, a kto ryzykuje, ten ognistej nie pije. Mam nadzieję na dobry wynik dzisiejszego działania i - zwrócił się już do całej grupy - jak wszyscy wiemy, nasz szef też tylko pozytywów się spodziewa. Dlatego oczekujmy od siebie profesjonalizmu i dajmy z siebie sto procent. - spoważniał, wygłaszając tę "mowę".
- Jedyną osobą, która bezpiecznie może wejść do budynku jest Perseus. Wchodzisz sam, postaraj się wpasować się w tłum, zresztą, sam dobrze wiesz, co i jak masz robić. Dobrze byłoby gdybyś spróbował wprowadzić wśród nich zamęt, kiedy już znajdziemy się wszyscy w jednym miejscu. Możesz tym spalić swoją przykrywkę, dlatego musisz wybrać dobry sposób i moment na to działanie. Zdarzyć się może, że ktoś z nas oberwie od Ciebie albo Ty od nas, ale dobrze byłoby ograniczać te możliwości jak najbardziej. Odcięcie źródła światła lub jakiś mały wybuch mogą zdezorientować naszych przeciwników i ułatwić nam działanie, to by się mogło przydać. No cóż, musisz jakoś zadziałać od wewnątrz, tylko tak nam się przydasz. - skierował do Avery'ego swoje przemyślenia i rady, krzyżując ręce na klatce piersiowej - A my... Musimy dostać się do środka niezauważeni. Myślę, że robienie tego w pojedynkę nie jest tak dobrym pomysłem, jak może się wydawać. Uważam, że powinniśmy wkroczyć tam dwójkami. Garrett i Hazel pójdą razem. Ja z Ignatiusem. Widzę tu tylko trzy drogi, obierając jakąkolwiek z nich musimy być stanowczy. Pierwsza - prosta, przez plac do klatki schodowej. Przechodząc naturalnie, w płaszczu i kapturze na głowie, nie zwróci się tak dużej uwagi na siebie. Takich ludzi często tutaj wiele przechodzi. Myślę, że tego możecie spróbować wy, Garrett. Macie dobre okrycia. Ja za to - wskazał na siebie, bez okrycia wierzchniego - nie jestem w stanie tego zrobić nie wzbudzając podejrzeń. Jest też droga przez dach oraz droga przez któreś z pozbawionych szyb okien, a takie zapewne w tym budynku gdzieś są. Ignatiusie, nie wiem tylko jak możemy niezauważenie w taki sposób tam wejść. Jak się dostać na dach albo na wysokość okien. Przepraszam was. - przetarł sobie prawą ręką oczy - Trudny dzień, mam kryzys w planowaniu przebiegu misyj. Może macie jakieś lepsze pomysły, świeże, młode mózgi? - zapytał, kończąc już swój przydługawy wywód.
Stał teraz badając jeszcze teren.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]26.10.15 14:45
Niewytłumaczalny, irracjonalny spokój, przypominający pełną napięcia ciszę przed burzą, nie został o dziwo zmącony ani widokiem jego przeciwnika, ani prostackimi komentarzami niskiego czarodzieja, chociaż piskliwy, skrzeczący głos wdarł się do jego czaszki dosyć agresywnie, nieodzownie przywodząc na myśl drapanie paznokciami o szkolną tablicę. Konkretne słowa jednakże ledwo rozróżniał, zagłuszone przez coraz głośniej szumiącą w uszach krew, a nawet jeśli podświadomie wyłapał ich znaczenie – zignorował je kompletnie, spychając je na bok razem z resztą dźwięków otoczenia, stanowiących jedynie klimatyczne tło do mających się rozegrać wydarzeń. W tamtym momencie – przez kilka naiwnych sekund – nie dopuszczał jeszcze do siebie myśli, że to on mógłby przegrać; nikt nigdy nie przyzwyczajał go przecież do uwzględniania takiej ewentualności. Perspektywa nagłego końca, mającego miejsce w jakimś zapuszczonym budynku, z rąk bezimiennego mężczyzny, wydawała mu się abstrakcyjna. Po raz kolejny butne przekonanie o wyższości Nottów nad całą resztą śmiertelników, działało na jego niekorzyść, sprzedając mu zdradliwe chwile fałszywej pewności siebie, a ślepa wiara, że stworzony został do rzeczy wielkich sprawiała, że zbyt długo nie doceniał czającego się w tłumie niebezpieczeństwa.
Niebezpieczeństwa, które zmaterializowało się pod postacią człowieka – góry, zajmującego trzecie miejsce w kręgu i milcząco przypominającego mu, że tutaj nie był Nottem; tutaj był nikim, a przed rychłą śmiercią nie mogło ochronić go ani nazwisko, ani fantomowa obecność rodziny za plecami.
Wyciągnął różdżkę niemal odruchowo, zaciskając palce na wątłym drewienku tak mocno, że zbielały mu knykcie; nagle boleśnie świadomy istnienia każdej komórki w ciele, przez ułamek sekundy wodził wzrokiem między dwoma czarodziejami, w głowie nadal mając jedynie irytującą pustkę. Na myślenie zresztą i tak nie było czasu; musiał postępować instynktownie, a instynkt podpowiadał mu działanie, najwidoczniej przestawiając się wreszcie na półświatkowe tory. Być może w normalnych okolicznościach czekałby na wyjaśnienie sytuacji i domagał się powrotu do starych reguł; ale tutaj nikt nie przejmował się ich układaniem, a uporczywe dzwonienie w uszach (przypominające dźwięk przesypywanych monet?), potwierdzało jedynie to, co wiedział przecież od samego początku, od momentu, w którym przestąpił magiczną, kredową granicę – że nie istniała już możliwość odwrotu.
Wziął płytki oddech, napełniając płuca śmierdzącym adrenaliną powietrzem i dając sobie ostatnią sekundę na decyzję. Być może stawiał wszystko na jedną kartę, atakując jako pierwszy; istniało w końcu ryzyko, że ściągnie tym samym na siebie uwagę obu przeciwników i jednocześnie odbierze sobie jedyną szansę na unik. Miał jednak nadzieję – nikłą, ale zawsze – że imponująca postura trzeciego zawodnika naznaczy go jako cel, i że mężczyzna z kucykiem również skieruje swoją różdżkę w jego kierunku.
Tak jak on robił to teraz, wyciągając rękę w stronę olbrzyma i wypowiadając pierwsze zaklęcie, jakie przyszło mu na myśl.
- Ignitio!




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]26.10.15 14:45
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością

'k100' : 65
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]26.10.15 16:36
Przytyk o niemęskości potraktował bardzo osobiście, mając wciąż w pamięci liczne uwagi na temat swego wyglądu, które wypowiadały tonem przesyconym złośliwością duchy przeszłości (począwszy od szkolnych obijmord, a skończywszy na karkach przemierzających Nokturn). Zmrużył oczy, posyłając kwintesencji męskości spojrzenie będące cichą obietnicą - jeśli tylko wyjdzie z tego zamieszania cało, postara się dowiedzieć o nim jak najwięcej i w ramach bonusu sprezentować Potterowi historię nielegalnej działalności cwaniaczka.
Postanowienie uprzykrzenia marnej egzystencji tegoż człowieka stało się kilkukrotnie silniejsze, gdy Tremaine dostrzegł (a faktycznie, trudno było nie dostrzec) mężczyznę o pokaźnych gabarytach, który wtoczył się na czarodziejski ring, mając zapewne za zadanie pobawić się dwójką ochotników do walki (ku uciesze gawiedzi), a następnie równie widowiskowo zakończyć zabawę. To musiało być ustawione od samego początku.
Dźwięk przesypujących się monet jeszcze bardziej rozsierdził Felixa, który, w przeciwieństwie do swojego pierwszego przeciwnika, nie umiał zachowywać się w takich okolicznościach jak oaza spokoju. Nim podjął decyzję o rzuceniu zaklęcia, zbadał wzrokiem sytuację, by zorientować się, na czym stoi – na szczęście, o ile nie był to żaden fortel, wydawało się, iż oboje planowali zrobić dokładnie to samo – zaatakować przerośniętego dryblasa, ich wspólnego wroga.
Tremaine'owi cholernie nie spodobało się to, że ktoś postanowił się nim zabawić. A przede wszystkim – że udało mu się nabrać Felixa, który nienawidził wychodzić na głupca. Postawił więc sobie za punkt honoru, iż atrakcja wieczoru zostanie pokonana przez niemęskiego młokosa (w asyście niemęskiego chwilowego sojusznika?) tak szybko, jak szybko pojawiła się na wyznaczonej kredą przestrzeni do czarodziejskich szranków.
Tremaine postawił pierwszy krok, a następnie kontynuując przemieszczanie się na wpół zgiętych nogach, zaczął dbać o arytmię swych ruchów, aby zdezorientować przeciwnika – w ten sposób szykował się również do wykonania ewentualnego uniku, gdyby okazało się to konieczne. Zwinność bywała czasem dużo lepszą taktyką defensywną niż najskuteczniejsze zaklęcie, bowiem uniki wykonuje się instynktownie, a przed wypowiedzeniem odpowiedniej formułki musisz się chwilę zastanowić, nawet jeśli używałeś jej już kilkadziesiąt razy.
W końcu dane mu było po raz pierwszy usłyszeć głos milczącego mężczyzny, który zaatakował ich wspólnego rywala za pomocą zgrabnego, ognistego zaklęcia. Nie czekając nawet na rezultat, Felix przyłączył się do ofensywy, uznając, że przydałoby się uniemożliwić dryblasowi obronę, usztywniając całe jego ciało.
- Petrificus Totalus! – wypowiedział zaklęcie mocnym, nieco zachrypniętym i przepełnionym buzującymi w nim emocjami głosem.

niestety jutro raczej nie dam rady odpisać.


what matters most is how well you walk through the f i r e.


Ostatnio zmieniony przez Felix Tremaine dnia 27.10.15 13:27, w całości zmieniany 2 razy
Felix Tremaine
Felix Tremaine
Zawód : goni mnie przeszłość
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
w środku pękają struny
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
maybe I deserve all of this.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1475-felix-tremaine https://www.morsmordre.net/t1556-papierowe-wspomnienia#15039 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-smiertelny-nokturn-13-poddasze https://www.morsmordre.net/t1577-felix-tremaine
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]26.10.15 16:36
The member 'Felix Tremaine' has done the following action : rzut kością

'k100' : 30
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
2: Opuszczona portiernia. [odnośnik]26.10.15 22:21
Spokojny głos Branda przykuwa naszą uwagę. Jeden z najbardziej doświadczonych aurorów w biurze wysuwa się z cienia i niezmąconym głosem zaczyna przedstawiać nam swój plan. Od pierwszego dnia w kwaterze dosłownie biliśmy się, by móc z nim pracować w terenie. Był niezwykle obowiązkowy, jego wiedza imponowała nam z każdym dniem coraz bardziej. Wszelkie wskazówki jakie otrzymywałem od niego, traktowałem niezwykle poważnie. Miał niezwykłe oko do gestów. Jako pierwszy wykrył, że podczas rzucania zaklęcia tarczy za bardzo odsłaniam się przed przeciwnikiem. Historie o zasługach Fridtjofa były swoistego rodzaju legendami, które chętnie omawialiśmy na korytarzu, odtwarzając je wręcz z dokładnością co do sekundy. Nikt ani słowem nie odezwał się, by zaznaczyć jego dzisiejsze spóźnienie. Pracę z nim poczytywaliśmy sobie jako gratyfikację i zaszczyt. Poza tym, że czekało nas zadanie do wykonania, mieliśmy możliwość obserwowania go przy pracy i tym samym szansę, na naukę czegoś nowego.
  
Zareagowałem dopiero, gdy Brand podał płaszcz Garrettowi. Zaklęcie faktycznie nie podziałało. W nikłym blasku gazowej latarni zauważyłem, że jego loki wręcz wyrastają z materiału okrycia. Jakby nagle pelerynę ktoś utkał dla niego z powietrza. Weasley bez słowa założył na siebie dodatkową kapotę. Zastanawiałem się czy nie zaproponować zdjęcia poprzedniej, nie wyglądało jednak na to, by istniała szansa na oddzielenie jego rudych włosów od sztywnej tkaniny. Wiatr znów owionął nas ciepłym powietrzem i o ile ja poczułem pierwsze krople potu na karku, mój przyjaciel musiał już się gotować. Starałem się stać obojętnie, gdy Brand zwracał się do Perseusa. Jeszcze nigdy nie straciłem panowania nad sobą na kilkanaście minut przed rozpoczęciem całej operacji. Na ustach jednak pojawia się ironiczny uśmiech, gdy słyszę odważny Avery. Życzę sobie, by dzisiaj zdarzyło się to, co właśnie opisuje Fridtjof. Nie przeoczę okazji do ataku. Gdy będę miał możliwość, Perseus oberwie i nie chodzi wcale o zasady, o zachowanie przykrywki. To sprawa wyłącznie między nami, a chodzi o Hazel. Oddycham spokojnie, uśmiech znika, dłonie rozluźniają się i wraca to dobrze znane mi opanowanie. Dzisiaj nie mogę pozwolić sobie na najmniejsze błędy.
    
Z pokorą przyjmuję wiadomość, że Perseus ma wejść jako pierwszy. Zastanawiam się, czy nas nie zdradzi. To, że nie zrobił tego to tej pory, nie oznacza, że i tym razem będzie jak zawsze. Uważam za ryzykowne opieranie całego planu na niepewnej przykrywce. Może to rodowe uprzedzenia, ale intencje Avery’ego nie są dla mnie tak klarowne jak dla całej reszty. Już raz dałem tego głośny wyraz, poinformowano mnie wówczas, że jest dobrze sprawdzony. Wątpiłem, wnikliwie patrząc mu na dłonie. Moment, kiedy przejdzie na drugą stronę w mojej opinii był tylko kwestią czasu. Gdy tak się stanie z przyjemnością stanę naprzeciwko niego w pojedynku.
   
Kiwam głową, gdy Brad decyduje na uderzenie w parach. Jest doświadczonym graczem, nikt nie kwestionuje jego pomysłu. Ciężar władzy z naszej trójki, przenosi się w całości na niego. Jak zawsze jednak zachęca nas do deklarowania własnych przemyśleń., Hazel przez chwilę spogląda na mnie porozumiewawczo, wydaje się być uspokojona, że nie czeka nas rozdzielenie. Nigdy nie wątpiłem w jej umiejętności i talent, choć dzisiaj jest z nami Avery, jestem pewien, że zachowa zimną krew i precyzyjnie wymierzy zaklęcia. Razem z Garrettem konsekwentnie przedzierają się na przód. Jedynie my z Weasley’em potrafimy jak za czasów Hogwartu, porywać się na brawurę. Może dlatego Brad nas rozdzielił? Potrzeba nam skuteczności, a nie za śmiałych wyskoków.
  
– Jeśli mają, a pewnie tak jest, nie możemy się teleportować na dach, bo zaklęcia ochronne nas nie przepuszczą – mówię to bardziej do siebie, próbując poukładać myśli. – Od strony rzeki nie ryzykowałbym, za szybko zgłoszą obecność intruzów… Nadrobimy drogi, ale jeśli przejdziemy kilka kwartałów i podejdziemy od południowej ściany, istnieje szansa, że wejdziemy niezauważenie. Nie sądzę, by zabezpieczyli budynek od strony sąsiadujących kamienic. Czynszówki po drugiej stronie są odbiciem tych tutaj. Podwórza są połączone, to dla nas najlepsza osłona. Zastanawia mnie jednak, czy ta portiernia nie była budowana na kształt innego obiektu. Jeśli tam, może podobnie ukryto inne przejścia? – Pozwalam sobie na sugestię, jeszcze raz spoglądając na dawną portiernię. – Nie wiem dlaczego, ale układ pomieszczeń wydaje mi się znajomy. – Gdy kończę mówić, słyszymy, jak tłum zaczyna pokrzykiwać coraz głośniej. Zaczyna się nowa walka, hałas staje się coraz głośniejszy. Czuję znajome łaskotanie w palcach, różdżka dopasowuje się do mojej prawej dłoni. Żałuję, że jeszcze nas nie ma w środku.
+5
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]27.10.15 16:23
Przez myśl mu nawet nie przeszło, że zaklęcie mogło się nie udać - ze stoickim spokojem odjął różdżkę od włosów i schował ją w wewnętrznej kieszeni marynarki. Podniosły nastrój pełen niepokoju i podskórnej ekscytacji całkowicie wyparował, gdy z cienia rzucanego przez któryś z budynków wyłonił się Fridtjof Brand - ostoja spokoju, mentor i autorytet wielu młodszych stażem aurorów - który rzucił właśnie niepokojącą uwagę. Garrett momentalnie uniósł dłoń, dotykając wierzchu kaptura... i zamarł w bezruchu, a potem z jego ust spłynęło ciche przekleństwo.
- Ja nie wierzę - rzucił, kilkakrotnie badając palcami głowę, jakby miał jeszcze nadzieję, że nieudana transmutacja jest tylko złudzeniem, iluzją, która za chwilę rozpłynie się w powietrzu. Piegowate policzki oblały się szkarłatem (sam nie wiedział, czy ze złości, czy z zażenowania); podziękował w duchu Merlinowi, że ciemność skutecznie zamaskowała jego twarz płonącą w osłupieniu. - Rzucam to zaklęcie przed prawie każdą akcją i jeszcze nigdy... - urwał, nie będąc już pewnym, przed kim się tłumaczy; pokręcił jeszcze głową, wziął głębszy oddech, żeby się uspokoić i starał się nie myśleć o tym, jak żałośnie musiał wyglądać.
Z początku nie chciał przyjąć płaszcza od Fridtfofa - obrzucił go uważnym spojrzeniem, zaciskając mocno usta. Po chwili ugiął się jednak pod ciężarem jego ciepłego wzroku, dochodząc jednocześnie do wniosku, że rude kosmyki sterczące z materiału kaptura nie będą stanowić najlepszego kamuflażu.
- Nie wybaczę sobie, jeśli przez to narażę pana na niebezpieczeństwo - powiedział w końcu ze zrezygnowaniem w głosie, narzucając na siebie płaszcz i dokładnie nakrywając niecodziennie wyglądającą czuprynę.
Słysząc słowa pozostałych aurorów, westchnął.
- Nie możemy filozofować - rzucił, dbając o zdrowy rozsądek. - Może być tak, jak mówi Ignatius, ale wcale nie musi. Perseusie - tu spojrzał na Avery'ego - ty w końcu wiesz z nas najwięcej. Jaki jest, mniej więcej, układ pomieszczeń? Czy to możliwe, że ktoś obstawił wejścia? I, najważniejsze, co tam się tak dokładnie dzieje? - Obdarzył go długim, wyczekującym i czysto profesjonalnym spojrzeniem, choć nie ukrywał, że Perseus wydawał mu się ciekawym ewenementem - Avery, który nie dbał wyłącznie o swoje dobro, a troszczył się (okrutnie się przy tym narażając) o bezpieczeństwo czarodziejskiego świata.
To niemal urocze, jak bardzo Garrett potrafił się czasem mylić.
- Musimy mieć w razie czego drogę ucieczki - kontynuował, spoglądając na Perseusa znacząco i oczekując, że ten podzieli się współrzędnymi potencjalnych wyjść ewakuacyjnych. - Powinniśmy też ustalić jakiś znak, na wypadek, jakby coś poszło nie tak. No i nie skończy się to dla nas dobrze, jeśli zaatakujemy chaotycznie, w nieodpowiedniej chwili. Im dłużej zachowamy anonimowość, tym lepiej dla nas. Perseusie, wierzę, że jeśli ktoś będzie o nas pytał, to uciszysz ich jakąś wiarygodną historią - upewnił się, po chwili lokując wzrok na Hazel. - Kiedy będziesz gotowa, możemy ruszać - powiedział, uśmiechając się lekko.


a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

Garrett Weasley
Garrett Weasley
Zawód : auror
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
żyjąc - pomimo
żyjąc - przeciw
wyrzucam sobie grzech niepamięci
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_o0qetnbY2m1rob81ao9_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t597-garrett-weasley https://www.morsmordre.net/t627-barney#1770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f112-st-martin-s-lane-45-3 https://www.morsmordre.net/t2785-skrytka-bankowa-nr-122#44963 https://www.morsmordre.net/t975-garrett-weasley#5311
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]27.10.15 23:34
Avery. Zamieram słysząc aż nazbyt dobrze znajomy mi głos i mimowolnie zaciskam wargi w cienką linię. Przez chwilę muszę powstrzymywać się, by nie wyciągnąć różdżki już teraz i nie rzucić na niego jakiegoś bardzo paskudnego zaklęcia, jednak wciąż pamiętam o tym, że to on posiada najwięcej szczegółów na temat naszej akcji i bez jego pomocy ciężko będzie doprowadzić ją do końca. Biorę więc jeden głęboki wdech, potem drugi i trzeci - wszystko po to, żeby jak najszybciej się uspokoić i nie pokazać mu, że jego obecność tutaj robi na mnie jakiekolwiek wrażenie. Jestem profesjonalistką, dam radę z nim współpracować. W nie pozwolę, żeby wpłynął na moją pracę.
Uśmiechnęłam się dopiero, gdy tuż za nami rozbrzmiał głos Fridtjofa Branda. Nie jestem pewna dlaczego, ale zawsze wtedy gdy towarzyszył nam na akcji czułam się o wiele spokojniej. Jego wiedza i doświadczenie na polu walki były nieocenione, zawsze można też było liczyć na to, że spojrzy na całą sprawę obiektywnym okiem i wybierze najlepsze rozwiązanie. Nie da się również ukryć, że gdy poparł mój pomysł podzielenia się w pary, odetchnęłam z ulgą.
Szkoda tylko, że chwilę później zauważyłam, jakie szkody wyrządził sobie z włosami Garrett,
- Nic Ci nie jest, Garry? - pytam z troską i nieskrywaną nutą przerażenia, bo skutki nieudanego zaklęcia na jego głowie nie prezentowały się zbyt dobrze. Miałam nadzieję, że zlanie się jego włosów z kapturem płaszcza nie sprawia mu w żaden sposób dyskomfortu i poza dość groteskowym wyglądem nie wpłynie na jego pracę. Przez moment chciałam mu nawet oddać własne nakrycie, jednak Fridtjof mnie w tym uprzedził. - Spokojnie, nie jest aż tak źle. Jest Ci w tym całkiem do twarzy? - jak zwykle starałam się rozładować atmosferę, choć w tym przypadku chyba nikomu nie było do śmiechu.
W ciszy słuchałam wszystkich propozycji, starając się poukładać sobie wszystko w głowie. Nigdy nie byłam najlepszym strategiem, może dlatego, że aż nazbyt często działałam pod wpływem impulsu. Z drugiej strony, uważałam, że jeśli wszyscy zaczniemy dowodzić, zapanuje jeszcze większe zamieszanie, a mnie całkiem łatwo przychodziło wykonywanie poleceń. Dlatego też nie starałam się dorzucać jeszcze swoich spostrzeżeń. Przynajmniej do pewnego momentu.
- Jak wyglądają piwnice magazynów? - pytanie kieruję w przestrzeń, choć nie ma wątpliwości, że odpowiedzi oczekuję właśnie od Perseusza. - Wiem, że większość budynków przy dokach jest osadzonych ponad linią wody i można dostać się do znajdujących się poniżej kanałów, które chronią przed powodzią. Może w ten sposób moglibyśmy wydostać się z budynków - przypominam sobie czasy, gdy jako dziecko zwykłam chować się przed mugolską policją w porcie.
- W każdej chwili, Garry - odpowiedziałam.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 15:52
Gdyby tylko Benjamin mógł przewidzieć przyszłość i zarazem rychłe spotkanie ze swoim najlepszym przyjacielem, pewnie nie męczyłby się tak emocjonalnie, mając naiwną pewność, że praworządne towarzystwo zaraz uratuje jego księcia z bajki przed jakimś półolbrzymem. Pojawiającym się na ringu nagle, nielegalnie i jak najbardziej w nokturnowym stylu, czyniąc pojedynek dużo ciekawszym dla postronnego obserwatora. Dla Bena konfrontacja Notta z kimkolwiek - nawet z podlanym Ognistą gumochłonem - byłaby interesująca, ale dla reszty podejrzanego towarzystwa obserwowanie dwóch chucherek, zapewne miotających w siebie zaklęciami rozśmieszającymi, byłoby skrajnie nudne. I nie warte galeonów. O ryzyku, jakie zapewniał spęd mętów wszelkiej, brudnej maści, nie wspominając.
Oczywiście stwierdzenie, że Ben bawił się doskonale, obserwując śmiertelne zmagania niedoszłej miłości swego życia, byłoby sporym nadużyciem. W końcu ta podlejsza część jego charakteru została magicznie wyczyszczona (pytani, czy to może to urok Garretta, może to wypalająca grzechy Potrawka Merlina?, pozostawało ciągle aktualne), pozostawiając po sobie tylko ledwie nadpalone zgliszcza, unoszące się dymem jakiejś żałosnej satysfakcji. I prymitywnych podszeptów, cieszących się z wizji Percivala zgniecionego na dyniowy placek, ewentualnie rozpływającego się w powietrzu w postaci krwawej mgiełki. Tak, to byłaby wystarczająca, bowiem ostateczna, kara za tchórzostwo...które przecież Benjamin dzielił razem z Nottem, dalej stercząc pod jedną ze ścian, całkowicie pochłonięty rozpoczynającym się pojedynkiem. I coraz mocniej ze stanu pedalskiego chaosu uczuć przechodząc do  bardzo konkretnego pochłaniania widowiskowego zmagania, z jakąś dziwną pewnością, że wylana w kredowym kółku krew po raz pierwszy dotknie go do żywego.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 16:40
Wciąż pozostając nieco na uboczu, przysłuchiwałem się wymianie zdań między aurorami, sprawdzając tym samym kto i jak skrupulatnie odrobił zadanie domowe. Każde z nich przecież przed misją dostało mój szczegółowy raport z rozeznaniem, w akcji takiej jak ta nie było miejsca na improwizację. Dopóki uwagi nas wszystkich nie zwrócił wychodzący z cienia Brand, nie zauważyłem ubocznych efektów kapryśnego zaklęcia Garretta, kiedy ten stał w słabiej oświetlonym miejscu.
- Nie mamy teraz czasu na próby cofania tego zaklęcia, pan Brand ma rację, wygląda na to, że czeka cię wycieczka do Munga. - miejmy nadzieję, że po akcji zakończonej sukcesem. Doprawdy, nie uśmiecha mi się znalezienie się na celowniku wszystkich szemranych londyńskich typków, dlatego też uniosłem brwi ku górze, słuchając mądrzącego się Ignatiusa, którego niechęć do mnie była wyczuwalna aż nazbyt wyraźnie. Moje sprawy z Hazel dotyczyły tylko mnie i Hazel, najwyraźniej w rozgorączkowanej główce bruneta zaszła pomyłka, skoro twierdzi, że w tej historii jest miejsce dla trzeciej osoby. Sekundanta? Egzekutora? Ignatius z bólem przekona się o tym, ile kosztuje błąd, gdy tylko koniec swojej różdżki wyceluje we mnie z prywatnych pobudek, a nie szlachetnych zrywów wiarygodnej iluzji zwalczania gniazda żmij.
- Wszyscy robimy, co musimy, panie Brand. - odpowiedziałem jeszcze najstarszemu z aurorów z niespotykaną jak na mnie skromnością, gdy słusznie zauważył, że z zebranych tu osób mam najwięcej do stracenia, po czym podeszłem parę kroków bliżej grupki, by przesunąć uważnym spojrzeniem po ich twarzach i wyłożyć swoje ludowe mądrości, które znali tylko z papierów.
- Prewett, cieszę się, że poświęciłeś chwilę swojego cennego czasu na zgłębienie mojego sprawozdania. Zaklęcia obszarowe blokują możliwość deportacji i aportacji w obrębie stu jardów od granic budynku. Od strony zachodniej na dach prowadzi zardzewiała, choć stabilna drabinka przeciwpożarowa, teoretycznie jest to możliwa droga z wejściem na mocno zniszczone schody prowadzące do wnętrza, jednak nie jestem w stanie powiedzieć ile osób znajduje się na drugim piętrze. Pomieszczenia tam są zagracone i dość zdemolowane, moglibyście przez nie przemknąć, jednak równie dobrze może to być wejście prosto do paszczy lwa. - oznajmiłem, podważając opcję z dachem jako dobre rozwiązanie, wskazując jeszcze dłonią kierunek, w którym za zacienioną fasadą znajdowała się wspomniana drabinka. - Ci ludzie nie mają w zwyczaju się zrzeszać, przychodzą tu walczyć na śmierć i życie z różnych powodów. Kiedy dowiedzą się o nalocie, najprawdopodobniej większość z nich będzie próbowała zbiec zanim zostaną zidentyfikowani, nastanie chaos, wątpię, by potrafili ze sobą współpracować. Ten budynek ma tylko trzy poziomy, nie ma piwnicy ani przejścia do kanałów, ale warty uwagi jest mur na tyłach placu przy magazynach. Jest zarośnięty bluszczem, ale znajduje się w nim wyrwa wystarczająco duża, by bez większych problemów przez nią przejść, jeśli więc obejdziecie magazyn i przejdziecie przez tę wyrwę, znajdziecie się praktycznie przy samym wejściu do portierni, w zacienionej części placu. To pustostan, większości drzwi nie ma tu od dekady, w centralnej części okna co prawda są zasłonięte, ale od strony rzeki na parterze jest kilka wybitych okien, przez które od biedy też dacie radę wejść. - dodałem jeszcze przyjaźniejsze opcje do rozwagi, wskazując po kolei wymieniane części otoczenia. - Obawiam się, że nie ma ani jednego w stu procentach pewnego wyjścia ewakuacyjnego. Ten plac, ten budynek, to niecka, pułapka na myszy, dlatego musimy zrobić wszystko, by to oni byli w rolach myszy, nie na odwrót. Jeśli jednak sprawy nie powiodą się pomyślnie, a szybkie znalezienie się na granicy zaklęć obszarowych i teleportacja nie będzie możliwe, jeśli przejdziecie przez wyrwę w murze aż do metalowej konstrukcji magazynu, uderzcie różdżką w trzecią od lewej krawędzi śrubę w drugim rzędzie od dołu i użyjcie zaklęcia Dissendium, a ukaże wam się niezarejestrowany kominek sieci fiuu. - to mówiąc, wyciągnąłem z kieszeni płaszcza cztery skórzane mieszki z proszkiem fiuu i wręczyłem po jednym każdemu z aurorów, wychodząc z założenia, że nie byli gotowi na taką okoliczność. - Jeśli więc jesteście gotowi, ruszę do środka i spróbuję w odpowiednim momencie zasiać zamęt. Z pewnością usłyszycie zamieszanie. To będzie znak dla was, wyraźniejszego dać nie mogę. - dodałem jeszcze, patrząc wyczekująco na moich towarzyszy i ich sygnał do wkroczenia do budynku.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 17:42
Percival, twe zaklęcie zdecydowanie się powiodło. Wydawałoby się, że kula ognia wystrzelona przez ciebie załatwi sprawę. Nic bardziej mylnego. Półolbrzym najwidoczniej nie miał ochoty na dobrowolne spalenie się. W odpowiedzi, sam podniósł różdżkę, a z niej wydobył się potężny strumień wody, który zderzył się z twoim zaklęciem. Woda plus ogień równa się jednemu, para. Gorąca para, która rozprzestrzeniła się błyskawicznie po arenie, skutecznie ograniczając wasze pole widzenia. Felix, tobie poszło zdecydowanie gorzej. Czy to niedogodne warunki czy zdenerwowanie, jedno było pewne, twoje zaklęcie nie trafiło celu.

Benjamin, udało ci się zauważyć, jak mężczyzna, który znajdował się w tłumie obserwatorów, pada na ziemię, najwidoczniej spetryfikowany źle wymierzonym zaklęciem.

Pozostali, do waszych uszu dotarło jedno, dziki okrzyk tłumu, który ciężko było zdefiniować. Radość? A może przerażenie? Jedno było pewne, w środku na pewno coś się dzieje, ale co?
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 18:55
Przeciągły, głośny syk parującej wody poinformował go o zaklęciowej porażce, zanim jeszcze mlecznobiała para przesłoniła mu pole widzenia. Zaklął pod nosem, odruchowo zasłaniając usta i nos skrajem ubrania i chroniąc się w ten sposób przed wdychaniem gorących oparów. Sylwetka półolbrzyma rozmyła się w zamglonym powietrzu, ale nie potrzebował naocznego potwierdzenia, żeby wiedzieć, że starania mężczyzny w kucyku również spełzły na niczym; jasna smuga z jego różdżki zniknęła gdzieś w otaczającym ich tłumie, ale Percival nie tracił czasu na śledzenie jej skutków. Jego największy problem wciąż znajdował się przed nim, i kolejny atak był zapewne jedynie kwestią czasu.
Przykucnął lekko, w wyuczonym odruchu uchylając się przed ewentualnymi zaklęciami. Wciąż nie był pewien, czy drugi z jego przeciwników nie postanowi go zaatakować; stanowił przecież zdecydowanie łatwiejszy cel do wyeliminowania, przynajmniej na pierwszy rzut oka, i chociaż wydawało mu się, że poprzednio nieznajomy bezbłędnie podążył za tokiem jego rozumowania, to chwilowy sojusz mógł być jedynie wytworem jego wyobraźni; zbyt niepewnym, żeby ryzykować przegraną i zdecydowanie nie dość solidnym, by położyć na szali własne życie.
Wciąż znajdując się tak nisko przy ziemi, jak tylko był w stanie, zrobił dwa niezgrabne kroki w stronę krawędzi kręgu, mając nadzieję zlać się nieco ze stojącymi za nim czarodziejami. Jego zaklęcie, choć z całą pewnością nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, wbrew pozorom mogło okazać się pomocne; jasna para nie stanowiła co prawda idealnego kamuflażu, ale czyniła z jego drobniejszej postury dodatkowy atut – zdecydowanie łatwiej było mu skryć się w jej oparach niż jego gigantycznemu przeciwnikowi, który, mimo że rozmył się znacznie, nadal górował nad pozostałymi o dobrych kilkanaście centymetrów.
Znalazłszy dogodną pozycję, zamarł w bezruchu, wyciągając przed siebie różdżkę i starając się jak najdokładniej wycelować w półolbrzyma. Od gorących oparów łzawiły mu oczy, przetarł więc twarz rękawem; nadal jednak widział nieostro. Oczywiste zawahanie zagościło w jego głowie ledwie przez moment, krótki jak mrugnięcie powieką; nie mógł pozwolić sobie na sentymenty i długie rozważania, nawet jeśli boleśnie zdawał sobie sprawę, jakie skutki może przynieść rzucanie zaklęć na oślep. Był niemal pewien, że jego przeciwnik nie zaprzątał sobie myśli takimi dylematami, jeżeli coś tak złożonego jak myśli w ogóle pojawiało się pod jego ogromną czaszką.
- Commotio! – rzucił, po czym wstrzymał oddech, starając się dostrzec poprzez mgłę, czy jego zaklęcie trafiło. I, co ważniejsze – w co lub kogo.




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 18:55
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością

'k100' : 74
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 20:56
Krwistoczerwona wiązka splecionych ze sobą płomieni utworzyła niewielkich rozmiarów kulę, która poszybowała w stronę półolbrzyma, pozostawiając za sobą jedynie jasną smugę. Niestety mężczyzna wykazał się zaskakującą szybkością i udało mu się ugasić ognisty pocisk strumieniem klarownej cieczy. Gdy dwa zaklęcia zderzyły się ze sobą, Tremaine drgnął nieznacznie, niemal odruchowo wycofując się jak najdalej od powstałej pary, buchającej ciepłem. Nieopatrznie przyczynił się w ten sposób do tego, że jego Petrificus Totalus zboczyło z trajektorii lotu, gubiąc się gdzieś w tłumie gapiów. Nie miał już czasu, żeby nasłuchiwać, czy zaklęcie dotarło do przypadkowego celu, petryfikując jednego z obserwatorów pojedynku. Zresztą tak na dobrą sprawę naprawdę niewiele go to obchodziło.
Lepka powłoka gazu rozbryzgła się po arenie, skutecznie utrudniając mu dostrzeżenie czegokolwiek. Para osiadła na powierzchni jego skóry oraz ubrań, opatulając go szczelnym kokonem. Przygryzł dolną wargę, wahając się przez chwilę. Nie miał pojęcia, jak pojedynkować się w takich warunkach – mógł co najwyżej celować na oślep, licząc na to, że nie dostanie rykoszetem od swojego zaklęcia. Cóż, wtedy na pewno by go zapamiętali i nie musiałby się już martwić o to, czy pewien osobnik dowie się o obecności Tremaine’a na nielegalnych pojedynkach.
Nie widział nigdzie milczącego mężczyzny, który skorzystał z okazji i rozpłynął się w swoistego rodzaju mgle. Felix postanowił pójść za jego przykładem i również wykorzystać przypadkowo powstały kamuflaż najlepiej, jak tylko się dało. Krążył więc tuż przed granicą areny – wciąż trwając w arytmicznym ruchu i starając się wyłapywać wszystkie możliwe bodźce, które mogą okazać się pomocne podczas chwilowej niemożności korzystania w pełni z jednego z najważniejszych zmysłów.
Właśnie… A gdyby tak…?
Zaistniała sytuacja podsunęła Felixowi pomysł na następne zaklęcie. Wytężył wzrok, starając się przebić falujący na oparach światłocień, i dostrzec choć kontury potężnego cielska, co, uwierzcie na słowo, nie należało wcale do najłatwiejszych zadań, bowiem oczy zaszły mu łzami. Niemniej jednak musiał spróbować – wolał zaatakować pierwszy, zdając się na łaskę koła fortuny (niż na niełaskę któregoś ze swoich przeciwników). Zamrugał kilka razy, by zapewnić sobie choć odrobinę lepszą ostrość widzenia i nie bacząc na mało komfortowe warunki, w których się znalazł, wycelował tam, gdzie wedle wszelkich przesłanek powinien stać półolbrzym.
Oby się nie pomylił.
- Conjunctivitis – Tremaine wypowiedział zaklęcie cicho, na granicy słyszalności, nie chcąc zdradzić rywalom, gdzie dokładnie się znajduje; w tym samym momencie gdzieś z prawej strony rozległ się (już teraz) znajomo brzmiący głos - zsynchronizowali się niemal idealnie.


what matters most is how well you walk through the f i r e.


Ostatnio zmieniony przez Felix Tremaine dnia 28.10.15 23:01, w całości zmieniany 3 razy
Felix Tremaine
Felix Tremaine
Zawód : goni mnie przeszłość
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
w środku pękają struny
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
maybe I deserve all of this.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1475-felix-tremaine https://www.morsmordre.net/t1556-papierowe-wspomnienia#15039 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-smiertelny-nokturn-13-poddasze https://www.morsmordre.net/t1577-felix-tremaine
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.10.15 20:56
The member 'Felix Tremaine' has done the following action : rzut kością

'k100' : 87
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
portiernia - Opuszczona portiernia - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 23 Previous  1, 2, 3 ... 12 ... 23  Next

Opuszczona portiernia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach