Luke Larson
Nazwisko matki: Ross
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Barman w Dziurawym Kotle, przemytnik
Wzrost: 178 cm
Waga: 80 kg
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: Dwa pieprzyki na lewym policzku
13 cali, giętka, Tarnina, Łuska Kappy
Slytherin
Brak
Siostra Martha, jego opiekunka w przytułku Świętej Matki
Zapach dymu i alkoholu właściwy dla Dziurawego Kotła
Siebie nad zwłokami siostry Marthy i swojej matki
Czytanie książek, wymyślanie nowych drinków,
czarna magia
Strzały z Appeleby
Pojedynek czarodziejów
Klasyczna
Dylan O'Brien
Noc była zimna i wietrzna. Za oknem panowała okropna zawierucha, przez kłęby śniegu nie było praktycznie nic widać. Na dworze nie było nikogo, nie chciano ryzykować przeziębieniem.
Loren Ross była sama w małym, jednopokojowym mieszkaniu. Zawsze była sama, od najmłodszych lat, kiedy to w 1916 roku jej rodzice zginęli podczas wojny, miała wtedy 4 latka. A teraz zapowiadało się, że ona również opuści swoje dziecko. Wiedziała, że nie będzie w stanie zapewnić mu przyszłości nie ma co ukrywać, nie chciała go. Nie było ono owocem miłości, a gwałtu. Loren nie do końca wiedziała kim był jej oprawca, jedyne z czego zdawała sobie sprawę, to to, że był on taki jak ona, był czarodziejem i to dość silnym. Poznała go w barze, rozmawiali spokojnie przy drinku, wymieniając swoje spostrzeżenia na temat czystości krwi. W końcu Loren była czarownicą czystej krwi, a podczas rozmowy wyszło, że jej rozmówca również. Po opuszczeniu baru nie spodziewała się, że mężczyzna za nią podąży, a potem dojdzie do tego, czego nie zapomni do końca życia.
Kobieta spojrzała na małego chłopca, którego trzymała na rękach. Urodziła go zaledwie kilka godzin temu przy pomocy sąsiadki, która jako jedyna zainteresowała się czy dwudziestolatka sobie poradzi. Teraz jednak Loren znowu została sama i podjęła już decyzję.
- Wybacz... - powiedziała cicho patrząc na śpiącego synka.
Tak, 5 stycznia 1932 rok był kolejnym ciężkim dniem dla młodej kobiety i pierwszym dniem udręki dla jej niechcianego syna, Luke'a.
Gdy wybiła godzina dziewiętnasta, na dworze było już ciemno. Jedynym źródłem światła na londyńskich ulicach były latarnie, stojące po obu stronach dróg. Było ich jednak niewiele. Oświetlały one poszczególne miejsca, dając tym samym możliwość łatwego przekradnięcia się tym, którzy tego potrzebowali. Czasami dało się zauważyć przemykające nieopodal cienie, zmierzające w tylko sobie znanym kierunku. Jednym z nich był dwudziestoczteroletni Luke Larson.
Młody brązowowłosy mężczyzna wzbudzał respekt nie tylko swoim eleganckim chodem, ale także poważnym oraz stanowczym wyrazem twarzy. Żaden włóczęga ani handlarz nie śmiał zawrócić mu głowy – zazwyczaj tylko podążali za nim spojrzeniem, nie wypowiadając ani słowa. Jego głośnym krokom, odbijającym się między ciasnymi uliczkami, wtórowała cisza mącona jedynie przez ulewny deszcz, który był nieodłącznym elementem październikowej pogody. Pogody, która wywoływała nieszczególnie przyjemne wspomnienia u młodego Larsona.
Kiedy wyszedł zza rogu, jego oczom ukazała się dziwnie znajoma sceneria, a do uszu dotarły równie takie zawołania. Że też pośród takiej pogody i warunków znalazł się ktoś, kto miał czelność znęcać się nad słabszymi i co gorsza, odmówić im pomocy. Mimowolnie przed oczami stanęły mu obrazy z jego przeszłości, kiedy to jako niespełna dziesięciolatek zmuszony był mieszkać w tak żałosnym i obskurnym miejscu, jakim był mugolski przytułek sióstr zakonnych. Po odkryciu pewnych faktów i ostatecznej bójce między nim, a jego prześladowcami, zdecydował się stamtąd uciec, co wiązało się z długotrwałym błądzeniem po ulicach Londynu. Często zmieniał miejsce, często porzucał mniej lub bardziej zbędne rzeczy – było jednak coś, co miało dla niego wartość większą niż wszystko inne. Był to list od jego matki – list, w którym rodzicielka wyjawiła mu prawdę o jego pochodzeniu. Czarodziejskim pochodzeniu. Wyjaśniła mu w nim również dlaczego go porzuciła, informując jednocześnie, że jest owocem nie miłości, a gwałtu. Cały czas pamiętał jego treść i raczej wątpił aby kiedykolwiek miał go zapomnieć. Przeczytał go zbyt wiele razy, nawet w tym momencie przypomniał sobie jego treść.
Luke, wiem, że nie powinieneś się dowiadywać o tym wszystkim w taki sposób. Powinnam być przy tobie i sama ci to wszystko powiedzieć. Nie mogę jednak tego zrobić.
Powinnam zrobić wiele rzeczy inaczej, ale nie mogłam. Zostawiłam cię tutaj wmawiając sobie, że tutaj będzie ci lepiej, że ja nie jestem w stanie zapewnić ci dobrego życia, było jednak inaczej...nie będę przed tobą ukrywać, że nie chciałam cię. Nie chciałam cię dlatego, że nie tyle co nie zostałeś spłodzony z miłości, co twój ojciec wziął mnie siłą. Nie znałam go, on mnie nie znał, a jednak mnie skrzywdził. Nie chciałam żebyś do końca mojego życia przypominał mi o tym starszym dniu, który jest dla mnie niesamowicie bolesnym wspomnieniem. Jestem przekonana, że mugolskie siostry znajdą dla ciebie dobry dom.
Jednak pomimo tego wszystkiego co zrobiłam, wiem, że zasługujesz na to by wiedzieć kim jesteś. A pomimo tego wszystkiego, jesteś kimś wyjątkowym i chcę żebyś zawsze żył w takim przekonaniu. Otóż na świecie istnieje magia. Magiczny świat, w którym mieszkają ludzie tacy jak ty. Ludzie posiadający magiczne zdolności, czarodzieje. Jesteś nim, tak samo jak ja czy twój ojciec. Posiadasz magiczne zdolności, choć nie zdajesz sobie z tego sprawy. Jestem pewna, że czasami w twoim życiu nie raz zdarzyły się różne, nie dające się wyjaśnić rzeczy. To właśnie była magia, bo to jest to co potrafisz. A potrafisz czarować i jestem przekonana, że będziesz kiedyś bardzo dobrym czarodziejem, życzę ci tego. Aby dostać się do tego świata musisz udać się na Charing Cross Road w Londynie, a tam znajdziesz już pub o nazwie Dziurawy Kocioł, którego nie będą widzieć inni...inni czyli ludzie nie mający pojęcia, że istnieje magia, mugole. To właśnie w tym pubie znajdziesz innych takich jak ty i to właśnie tam będzie również przejście do naszego świata. Udaj się tam, a dowiesz się o wiele więcej.
Pamiętaj, jesteś kimś wyjątkowym, jesteś czarodziejem czystej krwi i kiedyś będziesz wielki. Mam nadzieję i życzę ci tego aby w twoim życiu wszystko wiodło się tak jak to sobie zaplanujesz.
Mama
Wstrząśnięty, a równocześnie zafascynowany nowymi odkryciami chłopak postanowił dostać się jakoś do magicznego świata i odnaleźć w nim swoje miejsce. I jak widać, udało mu się to osiągnąć.
Pokręciwszy głową, odwrócił wzrok od tego żałosnego widoku, po czym ruszył w dalszą drogę. Rozpamiętywanie zdecydowanie nie było czymś, na co miał w tamtej chwili ochotę. Jak na ironię, na kolejnej ulicy jego uwagę przykuło jedyne źródło światła – żarówka, która rzucała swój blask również na chodnik, bowiem wypadał on przez piwniczne okienko. Luke uśmiechnął się pod nosem, wspominając wieczór, kiedy to poznał swoją już zmarłą opiekunkę, która przed śmiercią adoptowała go jednocześnie nadając mu swoje nazwisko. Chłopak przyjął je chętnie, zmieniając nazwisko znienawidzonej matki. Chociaż na początku nieufna kobieta wzięła go za mugola, czemu się nie dziwił. Jednak po tym jak użyła na nim zaklęcia Legiliment, Cordelia Larson dowiedziała się wszystkiego o jego przeszłości i postanowiła go przygarnąć twierdząc, że czarodzieje powinni sobie pomagać, jednocześnie dając mu dach nad głową i otaczając prawdziwą, niemalże matczyną opieką. Dzięki niej Luke był gdzie był, wychowany i pełen wiedzy – również tej, która według Ministerstwa Magii oraz powszechnej opinii publicznej, nie powinna interesować przykładnych obywateli świata magicznego. Jego „matka” nigdy nie ukrywała swojej niechęci do mugoli, którą jej podopieczny podzielał całym sercem. Został wychowany w przekonaniu o swojej wielkości oraz potędze i szlachetności bycia czarodziejem czystej krwi. Została w nim zaszczepiona również pasja, jaką była czarna magia, do której chłopak niezaprzeczalnie miał smykałkę. Zgłębiał jej tajniki w każdej wolnej chwili, co umożliwiała mu i ułatwiała również Cordelia.
Otrząsając się ze wspomnień, nieco zły na siebie, chwilę później otworzył drzwi od pubu. Uderzył w niego charakterystyczny zapach dymu i alkoholu, który tak bardzo lubił. Skinął głową na powitanie kilku stałym klientom i mozolnie ruszył ku zapleczu, aby przygotować się do swojej zmiany. Lawirując wśród stolików, mimowolnie przeczesał wzorkiem pomieszczenie, a wtedy jego spojrzenie zatrzymało się na siedzącym w kącie młodzieńcu, który wydawał się być doszczętnie pochłonięty lekturą nieznanej mu książki. Kontynuując tradycję z aktualnego wieczora, przypomniał sobie swoje szkolne czasy, które nie obfitowały w jakieś nadzwyczajne sytuacje. Larson większość czasu spędzał nad książkami w bibliotece pochłaniając coraz więcej wiedzy. Za punkt honoru wziął sobie uczyć się jak najlepiej, aby w ten sposób udowodnić swojej opiekunce, jak i sobie, że może być kimś wielkim. Nic więc dziwnego, że nawet kurs teleportacji ukończył z bardzo dobrym wynikiem, w końcu do wszystkiego bardzo się przykładał. Cały czas interesował się czarną magią, jednak ograniczenia, jakie nakładała na niego szkoła, spowodowały, że oprócz wakacji spędzanych w domu nie miał do niej dostępu. W szkole nie miał też zbyt wielu przyjaciół czy choćby znajomych. Luke nigdy nie był zbyt towarzyskim ani specjalnie sympatycznym człowiekiem, co skutecznie trzymało jego rówieśników z dala od niego. Zawsze dążył po trupach do celu, a zasługi za dobre wyniki nawet podczas pracy w grupie przypisywał tylko i wyłącznie sobie. Nie ukrywał również swojej niechęci do mieszańców czy mugolaków, co także nie spotkało się z pozytywnym odzewem, przynajmniej poza jego domem, którym był oczywiście Slytherin. Jedyną osobą, która nie czuła do niego niechęci podczas szkolnych lat, był Cornel Crane, jego kolega z klasy. Zawsze niewiadomym dla niego było dlaczego ten niepozorny i jego zdaniem kompletnie niepasujący do Domu Węża blondynek chodził za nim krok w krok i był w niego zapatrzony jak sroka w gnat. Ilekroć dawał mu do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, Cornel jakby puszczał to mimo uszu i dalej robił to co robił. Na początku było to niesamowicie irytujące i Luke nieraz miał ochotę doprowadzić do uszkodzenia ciała swojego wiecznego towarzysza, ale z czasem zaczął dostrzegać w tym wszystkim korzyści dla siebie. Nic więc dziwnego, że Larson zaczął wykorzystywać kolegę, a niczego nieświadomy Crane był na jego każde skinienie. Sytuacja uległa zmianie podczas jednego ze szlabanów, kiedy to blondyn z kompletnie niezrozumiałych dla Luke’a pobudek wziął jego całą winę na siebie. Gdy chłopak zgryźliwie uznał jego czyn za idiotyczny i zażądał powodu jego zachowania, Cornel wyznał, iż ten jest jego jedynym przyjacielem i równocześnie osobą, dzięki której czuł w jakiś sposób potrzebny. Do bruneta dotarło wtedy jak wielkim dupkiem był i jak musiał czuć się Crane przez cały ten czas. Doskonale go rozumiał – te same uczucia towarzyszyły mu podczas pobytu w przytułku. Odczucia takie jak zażenowanie samym sobą, brak pewności siebie czy też samotność doskwierały mu niejednokrotnie. Uzmysłowienie sobie tego wszystkiego sprawiło, że jego nastawienie do Cornela zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni i po dziś dzień utrzymują przyjacielskie stosunki. Nawet po ukończeniu szkoły często pisali do siebie listy – niestety to jedyna forma kontaktu, gdyż blondyn zdecydował się podjąć pracy za granicą. Ich bardzo okazale prezentujące się świadectwa dawały wielkie pole do popisu, jednakże to Luke był tym, który zdecydował się zostać w swoim ojczystym kraju.
Drzwi od zaplecza zamknęły się za brunetem z cichym trzaskiem. Mężczyzna w zamyśleniu zdjął z siebie mokre wierzchnie odzienie i pozostawił je w miejscu do tego przeznaczonym. W trakcie zdejmowania marynarki, zerknął na swoje odbicie w wiszącym nieopodal lustrze. Przeczesał palcami mokre włosy i wpatrzył się w oczy, które miały identyczny, czekoladowy kolor. Tak jak jego ruchy, zdradzały one zmęczenie. Choć na ogół starał się to ukrywać, Larson od kilku dni chodził jak struty – było to skutkiem nadmiernego praktykowania czarnomagicznych zaklęć, które wymagały niesamowitego skupienia i zaangażowania. Nie było to rzeczą prostą i do tego bardzo czasochłonną oraz męczącą, jednakże jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba na to zapracować, zwłaszcza jeśli było się Lukiem. Mimowolnie wrócił myślami do chwili swojego powrotu do domu po ukończeniu szkoły, kiedy to po przywitaniu się z Cordelią, otrzymał od niej wiele nowych, ciekawych i wciągających ksiąg na temat czarnej magii. Obudziło to w nim dawny zapał i od tamtego momentu niemalże codziennie zdobywał nowe informacje, jak i umiejętności z tej dziedziny.
Dość często był gościem u Borgin'a i Burkes'a – osobliwym sklepie, który zdecydowanie do niego pasował. Kręcił się również po Śmiertelnym Nokturnie i innych lokalach w celu zdobywania informacji. Nawiązał znajomość z jednym z handlarzy, który obracał zakazanymi używkami. Dogadał się z nim i na całkiem niezłych warunkach zaczął razem przemycać, jak również sprzedawać towar. Jednocześnie zatrudnił się w Dziurawym Kotle jako barman. Umiał słuchać i czytać między wierszami, a jakby nie patrzeć pijana klientela nie raz nie dwa mówiła różne rzeczy, które czasami były naprawdę warte zapamiętania i nierzadko wykorzystania. A biorąc pod uwagę, że barmanem, jak i słuchaczem był całkiem niezłym, ludzie dość często narzekali mu na swoje życie przy szklaneczce dobrego trunku.
Dzięki znajomościom, jakie udało mu się zdobyć podczas jego wycieczek na Nokturn, dowiedział się w 1954 roku, że znany wśród swoich jako Czarny Pan, wrócił do Anglii. Wiedział do czego zdolny jest ten człowiek. Na Nokturnie krążyły o nim różne historię. Przede wszystkim słyszał o jego zdolnościach w zakresie czarnej magii, a jako ktoś, kto się tym interesował, widział dla siebie w tym szansę. Miał również całkiem niezłe pojęcie o czarnej magii, dzięki swojej opiekunce. Czarować też potrafił, a doświadczenie jakiego nabrał podczas przemytu oraz możliwość zdobywania informacji w Kotle, jego zdaniem było już czymś, czym mógł się wykazać. Nigdy nie ukrywał, że pragnie wiedzieć jak najwięcej i mieć siłę. Mugoli nie cierpiał, ale nie na tyle by podzielać poglądy jakie szerzyło Ministerstwo czy Grindelawald. Co prawda, nie miał nic przeciwko, żeby ubrudzić sobie ręce, w końcu już od szkolnych lat dążył do celu po trupach, ale jednak wiedza i siła były dla niego o wiele ważniejsze niż życie jakichś mugoli.
Potrząsnął głową, chcąc wyrzucić z niej niepotrzebne w tamtej chwili myśli. Jeśli po raz kolejny będzie bujał w obłokach podczas pracy, dostanie kolejny opiernicz od szefa. Nie zdążył jej jeszcze nawet zacząć, więc wolał nie ryzykować jakimkolwiek spóźnieniem i podwinąwszy rękawy białej koszuli, westchnął, by zaraz stanąć za barem. Zauważając podchodzącego i niekoniecznie trzeźwego jegomościa, przybrał na twarz sztuczny uśmiech i wyuczenie przyjaznym tonem zadał pytanie, które już do końca życia będzie go prześladować:
- Co podać?
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 9 | 2 (różdżka) |
Czarna magia: | 10 | 3 (różdżka) |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 2 | Brak |
Eliksiry: | 4 | Brak |
Sprawność: | 14 | 4 (waga) |
Zwinność: | 5 | - |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Kłamstwo | II | 10 |
Retoryka | I | 2 |
Zastraszanie | II | 10 |
Zręczne ręce | I | 2 |
Anatomia | I | 2 |
Historia magii | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Ukrywanie się | II | 10 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Mugoloznawstwo | I | 5 |
Odporność magiczna | I | 5 (7) |
Wytrzymałość fizyczna | II | 5 |
Szczęście | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Rycerze Walpurgii | - | 1 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Gotowanie | II | 3 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 1 |
Pływanie | II | 7 |
Taniec współczesny | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka | - | 0 |
Reszta: 1 |
różdżka, oko ślepego, wygaszacz, krwawe pióro, amulet skupienia, miotła(dobrej jakości), kot, sztylet
[bylobrzydkobedzieladnie]
I always have an ace up my sleeve.
Ostatnio zmieniony przez Luke Larson dnia 23.04.17 13:46, w całości zmieniany 23 razy
Witamy wśród Morsów
Przygarnięty i wychowany w duchu konserwatywnej wiary wyższości czystej krwi nad brudną odkrył, że świat może oferować coś więcej, niż kazano mu wierzyć. W jego krwi w końcu płynęła moc, która dawała władzę. Tym bardziej, gdy sięgało się po najbardziej mroczną magię. Fascynacja tajemną wiedzą poprowadziła Luke'a przez życia z wytycznymi opiekunki, która stała się jego pierwszą nauczycielką.
Rozwijana wiedza i własne talenty pozwoliły w dorosłym życiu na zdobycie pracy w barze, zajęcia które nie przyciągało niepotrzebnej uwagi, a stanowiło idealną przykrywkę dla jego podwójnych celów. Czarna magia doprowadziła go w szeregi Rycerzy Walpurgii i to w przewodnictwie czarnego Pana widział swoją dalszą przyszłość. Świat pozbawiony szlamu. Czy była to właściwa droga? Rzeczywistość miała zweryfikować.
- Eliksir grozy (1 porcja, st. 20)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20)
- Agonia (1 porcja, stat. 40, moc +5)
[13.11.18] Otrzymano od Quentina: eliksir grozy, czuwający strażnik, Agonia
[26.09.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +1 PB do reszty
[28.04.18] Przywrócenie rangi
[12.08.17] Wsiąkiewka (kwiecień): +30 PD, +1 PB
[15.05.18] Aktualizacja postaci: wyrównanie punktów statystyk (+3 cm, +3 uroki, +5 zwinność, +5 sprawność), zmiana biegłości zgodnie z nową mechaniką. -750 PD
[26.09.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +30 PD, +1 PB
[28.09.18] Odjęcie punktów za temat z sową: -10 PD
[05.11.18] Spotkanie Rycerzy Walpurgii, +10 PD
[14.12.18] Wykonywanie zawodu (wrzesień/październik): +50 PD
[15.12.18] Osiągnięcia: Do wyboru, do koloru, Syn marnotrawny, +35 PD