Wydarzenia


Ekipa forum
Rufus Pettigrew
AutorWiadomość
Rufus Pettigrew [odnośnik]16.04.17 13:26

Rufus Robert Pettigrew

Data urodzenia: 2 V 1927r.
Nazwisko matki: Beirne
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: wykonawca często niebezpiecznych prac na zlecenie, zdobywca rzadkich rdzeni i składników
Wzrost: 171 cm
Waga: 66 kg
Kolor włosów: rude
Kolor oczu: błękitnoszare
Znaki szczególne: całe ciało bardzo mocno wysypane piegami


Na brodę Merlina, zostawcie mnie w spokoju, nie jestem już dzieckiem! – trzasnęły drzwi.
Z drewnianej półki spod sufitu, u góry szarawej ściany, spadł gruby zakurzony notes, rozrzucając po całym pokoju pożółkłe, zapisane, zarysowane, pokreślone kartki. Czerwony, bardziej niż zazwyczaj, na twarzy chłopak objął istny huragan kartek wzrokiem. Wściekłość zbyt była jeszcze świeża, by mógł momentalnie zająć się zbieraniem do kupy swojego pamiętnika. Nie myślał o niczym, tylko o tym, jak bardzo nikt go nie rozumie, a także, że wszyscy traktują go całkowicie niewłaściwie. Teraz on musi się wszystkim zająć. Dlaczego to dla nich takie dziwne?
Ocknął się dopiero gdy wszystkie kawałki papieru opadły na podłogę, adekwatnie do jego poziomu złości. Siedział oparty o drzwi i wpatrywał się w jedną ze stronic, leżącą w centrum pokoju. Widniał na niej jakiś rysunek. Wpis musiał pochodzić z bardzo dawna, może jeszcze za czasów Hogwartu. Wtedy Rufus nie myślał o tym czy potrafi rysować, czy nie, po prostu to robił – teraz, mimo że był to jego własny pamiętnik, niedostępny dla oczu niepożądanych, chłopak nie umiałby patrzeć na swoje pokraczne maziaje kaleczące stronę z intymną notką.
Zebrał się z paneli i doszedł na czworakach do zajmującej jego głowę kartki.

”To chyba moje pierwsze wspomnienie w ogóle w życiu. Tak myślę...
Musiałem mieć z dwa-trzy lata. Wiem, że było ciemno, zimno. Chyba noc. Siedziałem na ziemi, poza kołyską z jednym żebrem jej ścianki w rękach. Mama stała w drzwiach, trzymała się za głowę. A tata przyszedł po chwili i chyba przeklął, bo mama go skarciła. Musiałem coś rozwalić. Pewnie tę kołyskę. Do tej pory jak coś zepsuję albo zrobię coś głupiego tak reagują. Śmieszne. Dzisiaj na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami mówiliśmy o psidwakach. Nuda, jak ten głupi psidwak babci, gdy jeszcze żył. Nigdy nie rozumiałem czemu się rozszczepił. Wolałbym usłyszeć o trollach albo wilkołakach! Albo centaurach! Jak ten na przykład!”

Prawy dolny róg kartki zajmował dość duży rysunek pół-człowieka-pół-konia.

Wygląda jakby Stephanie to narysowała, jak jeszcze robiła w gacie. – pomyślał, co mimowolnie przywołało lekki uśmiech na jego już mniej czerwonej twarzy. Sięgnął ręką po notes, któremu brakowało połowy kartek i przetarł jego okładkę. Na środku zgniłozielonej tekturowej deseczki widniał napis: ”własność prywatna Rufusa Pettigrew, nie otwierać, nałożyłem klątwę”.
Parsknął śmiechem. Doskonale pamiętał, jak podpisywał zeszyt. Wzmianka o klątwie miała być straszakiem na siostrę, którą to ogromna miłość do brata prowadziła czasami za daleko i pozwalała tykać rzeczy niekoniecznie jej przeznaczone.



Zaczął sprzątać z podłogi fragmenty pamiętnika. Każdą stronę kładł na łóżko, aż stworzył malutki stos, a dookoła nie walała się już żadna osamotniona karta. Na wierzchu pliku kartek znajdowała się jakaś zapisana po brzegi. Zaczął ją czytać, lecz momentalnie przerwał i włożył do zeszytu. To wypracowanie z Historii magii. Nigdy jej nie lubił, ale teraz żałował, że chociaż trochę się jej nie uczył. Mógł się uczyć więcej w ogóle, może wtedy nie miałby takiego problemu ze znalezieniem porządnej pracy. Kolejne dziesięć kartek też wsunął w notes, musiały być kontynuacją tej pracy pisemnej.
To była tragiczna pomyłka. Ale byłem głupi. – myślał, czytając następny wpis, śmiejąc się przy tym pod nosem.

”Ścigająca Krukonów jest po prostu idealna! Nie Hannah oczywiście, kto by na nią patrzył. Mam na myśli Evelyn. Jest taka piękna i świetnie sobie radzi. Nie wszyscy zauważają jej doskonałość, większość patrzy na tę blond szukającą. Może jest ładna, ale wygląda na to, że niezbyt bystra. W końcu gdyby nie ona, Slytherin by przegrał. Mam nadzieję, że uda mi się zagadać do Eve. Jutro mamy wspólne zajęcia. Wydaje mi się, że mam dość duże szanse, w końcu całkiem nieźle sobie radzę na tym polu gry – widzę, jak te małolaty się za mną uganiają. Pewnie niejedna koleżanka Stefy dostaje szału, jak tylko do niej podejdę zapytać jak sobie radzi. No, poderwać Evelyn, a poderwać pierwszoklasistkę, to jednak diametralna różnica, ale dam radę. Z kimś musisz zbudować tę rodzinę, Rufi!”

Sięgnął zaraz po kolejną kartkę. Niewiele na niej zapisał: ”To by było na tyle. Evelyn chyba jednak mi się aż tak nie podoba. Zresztą nie mam na to czasu, zaraz OWUTEMy, a ja jestem w kompletnej xxxxx xxxxx xxx”
Tak, miał w zwyczaju przekreślać tego typu słowa na wypadek, gdyby ktoś jednak dostał ten zeszyt w swoje ręce. Na przykład mama. Nie mówiąc już o tacie, który spuściłby mu wielkie manto, gdyby zobaczył, jak wysławia się jego pierworodny, przyszła głowa rodziny Pettigrew. Robert miał co do swojego syna nie tyle plany, co po prostu oczekiwania. Przekazywał mu przecież ogromny obowiązek opieki nad całą familią.



Nie mam siły pisać. Po prostu. Mam te włosy.

Dobrze pamiętał sytuację związaną z tą notką i obraz włosów, o których była mowa. To był pierwszy raz, kiedy wrócił z niebezpiecznego zlecenia. Zdobywał wtedy rdzenie dla Ollivandera - jego ojcu udało się przekonać różdżkarza, że Rufus da radę sprostać temu zadaniu. Wtedy reszta rodziny jeszcze nie wiedziała, jak Robert i jego syn planują zarobić na utrzymanie. Matka dowiedziała się dnia, w którym notatka powstała, gdy synek wrócił do domu w ciężkim stanie. Nigdy nie zgadzała się z mężem co do sposobu, w jaki Rufus powinien pracować, jednak nie udało jej się wybić mu tego z głowy. Stephanie dowiedziała się o tym o wiele później, dopiero w wakacje po jej drugim roku w Hogwarcie i też nie była zachwycona. W końcu ryzykował dla nich życie.
Tata nie dawał za wygraną. Robert Pettigrew był mimo wszystko świadom sprawnego oka i wrodzonego talentu swojego syna do władania różdżką. Rufus był bowiem bardzo spostrzegawczy i szybko łączył fakty, zauważał szczegóły. Miał ogromne predyspozycje, dzięki tym umiejętnościom mógł bardzo szybko uczyć się nowych rzeczy i osiągać wysokie wyniki w nauce... Problem w tym, że nie miał do tego chęci. Kiedy Gryfon ukończył Hogwart z niezbyt wysokimi notami i szansami na wysokie stanowisko w Ministerstwie czy jakimkolwiek innym biznesie, jego ojciec się nie poddawał. Skupił się na jego największych zaletach i postanowił je wykorzystać. Rufus zawsze był odważny i gotowy ryzykować, wręcz uwielbiał to robić, dlatego z ekscytacją zgodził się na pomysł ojca. Od tej pory w jego życiu nie było czasu i miejsca na nudę – został poszukiwaczem, zdobywcą rzadkich przedmiotów. Jego imię stało się wkrótce znane wśród klientów nie mających czasu, odwagi do niebezpiecznych przygód bądź też dumy do stracenia. Nie było w końcu wielu takich jak on... Ale droga do tego, kim był teraz, przeglądając karty swojego starego pamiętnika, była długa, kręta i straszliwie trudna. Co prawda poszerzył swoje umiejętności z zakresu zaklęć i uroków, a także wypracował swoją spostrzegawczość i wzmocnił wolę, ale nabawił się także wielu blizn. Tych na ciele i tych na psychice. Wszystkie były bolesne, lecz także uczyniły z niego silnego, świadomego mężczyznę... A przynajmniej chciał, by tak o nim mówiono.



Większość stronic spoczywała już wewnątrz pamiętnika na swoim miejscu w porządku chronologicznym, a Rufus całkowicie pozbył się uczucia złości. Wiedział, że ten napad nie był potrzebny i mógł zareagować łagodniej, ale to tak nie działało. Łatwo wpadał w zdenerwowanie, a ostatnie wydarzenia sprawiły, że jeszcze trudniej było mu się opanować. Zdawał sobie sprawę, że rodzina chce dla niego jak najlepiej i że Stephanie z matką po prostu boją się go stracić, gdy akurat potknie się wykonując jakieś niebezpieczne zlecenie. Ale tylko w ten sposób mógł o nie zadbać. Nie było już czasu na szkolenia, kursy. Na naukę było już za późno, życie wymagało od niego szybkich zarobków w krótkim czasie.
Jedna z kartek zsunęła się z powrotem na podłogę. Rudzielec schylił się więc po nią z wyrażającym niezadowolenie westchnieniem, ale zaraz podziękował, że tak się stało. Wpadła mu w oko strona, której nie zauważył wcześniej, gdy zbierał wszystkie z ziemi. Lekko wystawała spod łóżka. Usiadł znów przy notesie, zaczytując się tym razem w zagubionej kartce.

”Dostałem wyjca od taty. Znowu. To nie tak, że jestem jakiś głupi i po prostu wpadam w kłopoty! Wszystkim moim kolegom podobają się moje żarty i przecież nic takiego złego nikomu nie robię! Woźny i tak jest już prawie głuchy i ślepy, więc nie rozumiem o co to całe zamieszanie. Co innego jakbym to zrobił, nie wiem, dyrektorowi albo komu. A tak to chyba nic takiego, nie? Szkoda, że Stefa nie może potwierdzić, jak nudno byłoby w tej szkole, gdyby nie ja i moi kumple. Nauczyłaby się przy okazji paru przydatnych sztuczek, jak odstraszać tych gburowatych Ślizgonów. Szkoda, że to dopiero za trzy lata. No nic, chyba muszę iść się uczyć. Xxxxxxx, mam nadzieję, że już więcej tych wyjców nie dostanę, bo za chwilę ogłuchnę i będę się nadawał jedynie na następnego woźnego. No i dziewczyny przestaną mnie lubić, bo dostawanie wyjców wcale nie jest fajne. Nie wiem po co komu te całe SUMy...”

Ojciec chciał go przygotować. Od kiedy się urodził, jego tata chciał zrobić z niego mężczyznę zdolnego obronić swoją rodzinę, budować jej dobre imię, dbać o nią. Rufus był jednak bardzo upartym, buntowniczym dzieckiem. Klasycznym łobuziakiem. Chociaż nie chciał nic, tylko najlepiej dla swoich bliskich, nie potrafił się powstrzymać przed różnymi psikusami, przerwaniem nudy i wskoczeniem w wir szczeniackich zabaw. Nie był złym dzieckiem. Bardzo często stawał w obronie słabszych, bo nie lubił, gdy ktoś się wywyższał tylko ze względu na to ile miał pieniędzy i z jakiej pochodził rodziny. Zresztą w ogóle nie lubił chwalipięt i napuszonych, rozpuszczonych bachorów – nie tylko tych ze Slytherinu, ale nie da się ukryć, że przeważnie właśnie stamtąd. Na takie okazy wykorzystywał swój wrodzony talent do zaklęć i uroków - jedynego przedmiotu, którego wynik na SUMach wzbudził dumę w jego ojcu. W tej dziedzinie był, jak mówiła ocena, Wybitny. Zresztą Pettigrew chyba mieli to we krwi...
Wielka szkoda, że do Roberta Pettigrew docierały tylko te negatywne historie, w jakich brał udział jego syn.



Dawno do niego nie zaglądałem... Na jego piegowaty policzek wstąpiła łza.

”Dzisiaj rozmawiałem z ojcem. To chyba faktycznie czas, kiedy powinienem wziąć się w garść, więc prawdopodobnie piszę po raz ostatni. Chcę być użyteczny, przydać się na coś rodzicom i Stephanie. To teraz moja robota, nie mogę robić z siebie idioty całe życie, miałem na to czas w Hogwarcie. Od jutra zaczynam swoją pierwszą pracę na zlecenie i pewnie będę je wykonywał, aż nie stanie się jakiś cud i nie będziemy potrzebowali tylu pieniędzy. Co prawda nie jesteśmy biedni, ale nie możemy też sobie pozwolić na lenistwo i bezrobocie. Naprawdę żałuję, że nie słuchałem taty wcześniej, kiedy jeszcze miałem szansę zdobyć wiedzę potrzebną do zdania OWUTEMów z wyższymi notami. To było przecież jasne, że sprawne używanie zaklęć nie wystarczy na znalezienie godnej pracy. Powinienem był się więcej uczyć. Miałbym o wiele lepszą sytuację, pewne stanowisko. Przepraszam Cię tato. Zawiodłem Cię, ale obiecuję, że się zmienię. Będę robić wszystko, byś nie musiał się o naszą rodzinkę martwić. Zobaczysz! Kilka lat i będziesz ze mnie ...”

Ostatni wyraz rozmył się w opadłej na kartkę łzie. Nie potrafił sobie poradzić. Zawsze jakoś sobie radził. Ale teraz nie potrafił. W takiej sytuacji nie mógł przywdziać swojej łobuzerskiej maski i zbyć całą gorycz żartem. To wszystko było większe od niego, to go przerastało.
Nie zwrócił uwagi na to, że siostra siedziała tuż obok niego już od dłuższego czasu. Musiał być tak zajęty zbieraniem stron z pamiętnika, że zapomniał przekręcić zamka w drzwiach. A może to zrobił, a ona zwyczajnie wprosiła się do środka?
Objęła go ramieniem, a Rufus pękł już całkowicie.
- Ja... Ja się tak bardzo staram... Tak mocno chcę... Zawsze chciałem... A teraz już go nie ma... Stephanie, przepraszam. – wypuścił z siebie ledwo zrozumiały, zasmarkany i zapłakany potok słów, w końcu mógł odreagować, dać ujście blokowanemu od kilku dni kłębowisku uczuć i myśli.
Wtulił się w siostrę, mocno, tak jak za dzieciaka zwykł w matkę, gdy coś przeskrobał i czekała go (wprawdzie wyjątkowo lekka) ojcowska kara. A Stephanie niczym wtedy matka wsparła go i ukoiła wymowną ciszą. Pełną zrozumienia i miłości. Przeżywała przecież to samo cierpienie.



Zamknął zeszyt i odstawił go na półkę. Matka bez żadnego problemu przyjęła jego przeprosiny. Zawsze była wyrozumiała i kochająca. Ojciec zresztą też. Czy Rufus też taki miał być? Chyba nie, miał tylko o nich zadbać. I nie zamierzał przestawać. Teraz nie miał już opiekuna, który wskazywałby mu drogę i służył dobrą radą, ale to nie mogło go zatrzymać. Był Mu to winien i ten obowiązek stawiał ponad wszystkie.




Patronus: Nie potrafi przywołać patronusa.




Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 5 Brak
Zaklęcia i uroki: 26 5
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 5 2
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
SpostrzegawczośćV35
Silna wolaIII10
KłamstwoII5
RetorykaII5
Ukrywanie sięII5
ONMSII5
AstronomiaI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
SzczęścieI5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI1
Reszta: 2


Wyposażenie

Różdżka, 14 pkt statystyk






[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Rufus Pettigrew dnia 25.04.17 21:50, w całości zmieniany 2 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Rufus Pettigrew [odnośnik]04.09.17 21:10

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Rodzina to skarb. Największy, jaki można było mieć i najbardziej bolesny, gdy traciło się jego cząstkę. Rufus wiedział o tym doskonale, ucząc się od ojca roli prawdziwego obrońcy. Pomóc w tym miała niezwykła, wrodzona spostrzegawczość, duma i typowo gryfońska odwaga oraz tendencja do stawania naprzeciw niebezpieczeństw. W równym stopniu stwarzał problemy, wpadał w kłopoty, co ratował sytuację. Ale każda z tych cech kreowała osobowość niezaprzeczalnie fascynującą, chociaż zakotwiczoną w rodzinnej tradycji.
To ojciec przekonał wybitnego różdżkarza, by dał szansę młodzieńcowi na wykazanie. A dzięki temu, Rufus wpisał się w poczet jednych z lepszych poszukiwaczy ingrediencji. Im trudniej dostępnych, tym większa szansa, że Pettigrew osiągnął sukces.
Gdy pierwszy, najbliższy mentor rodziny zniknął, to młodzieniec stał się obrońcą. Na barki Rufusa spadło brzemię troski o rodzinę, a przede wszystkim siostrę, za którą był odpowiedzialny. Razem mogli zdziałać więcej i unieść ciężar, który zawisł ciężkimi chmurami nad ich życiem. Wspomnienia i stary pamiętnik dawały szansę, by przeszłość nie zginęła w czasie. Przypomniała o ukrytej w sercu sile.

OSIĄGNIĘCIA
Łowca wspomnień
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Samuel Skamander
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rufus Pettigrew Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Rufus Pettigrew [odnośnik]04.09.17 21:11
WYPOSAŻENIE
Różdżka

ELIKSIRYBrak

INGREDIENCJEposiadane: Brak

BIEGŁOŚCIBrak

HISTORIA ROZWOJU[30.04.17] Tworzenie karty postaci -860PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Rufus Pettigrew Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Rufus Pettigrew
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach