Wydarzenia


Ekipa forum
Zaplecze
AutorWiadomość
Zaplecze [odnośnik]07.06.17 22:10
First topic message reminder :

Zaplecze

Niewielkie pomieszczenie tuż obok pracowni; w zasadzie ma tam wstęp tylko właścicielka.


[bylobrzydkobedzieladnie]


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.


Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 07.01.18 18:41, w całości zmieniany 1 raz
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire

Re: Zaplecze [odnośnik]09.01.19 21:28
The member 'Solene Baudelaire' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 89

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zaplecze - Page 5 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]10.01.19 22:47
Uśmiechnął się szelmowsko, gdy dopiero po pocałunku dostrzegł kątem oka przystawioną do gardła różdżkę. Jak mógł to pominąć? Element zaskoczenia? Kobiecy urok, a raczej genetyczny urok? Właściwie to było nieistotne, bowiem nie wzięła sobie za cel ponownego sprawdzenia poziomu jego wytrzymałości i choć wciąż pozostawało to w jego głowie, to złość nieco się rozmyła pod wpływem ostatniego gestu. Chociaż już wiedział jaki był powód zarzuconych na barki ramion – na pewno nie ten mający jakikolwiek związek z krótką bliskością.
Sądził, że doprowadzi do zranienia, pragnął patrzyć jak wypala sobie skórę w taki sam sposób jak zrobiła to mu, ale słowa, a następnie marna próba nie przyniosły oczekiwanego efektu. Nie pokazał zawodu, choć taki w nim się tlił, tylko uniósł nieznacznie brew bezceremonialnie mierząc ją od góry do dołu. -Zatem twój czyn był tylko i wyłącznie próbą wygaszenia mojego zdenerwowania? Czy może pragnęłaś zagłuszyć wyrzuty sumienia?- spytał nawet na moment nie odwracając spojrzenia od jej oczu. Wciąż pozostawała blisko – zbyt blisko – więc bez trudu mógł przesunąć krańcem różdżki wzdłuż, zakrytych mokrym materiałem, pleców. Była wilą, nie zachowywał przy niej trzeźwego umysłu; była piękna, jej tęczówki biły nietypowym ciepłem, próbował to kontrolować, ale wszelkie sposoby spełzły na niczym.
Czując jej palce, wplecione pomiędzy swoje, zacisnął je nieco mocniej, a drugą dłoń ułożył na jej biodrze, które wolnym ruchem zaznaczył kciukiem. Miał ochotę skręcić jej kark, oddać serce handlarzom, zarobić kilka galeonów, ale ten blask, ta chwila, to było coś czego nie potrafił racjonalnie wyjaśnić. -Przydałoby Ci się drugie, nieco tutaj wyschłaś i mam groszy widok.- uniósł kącik ust wyginając twarz w ironicznym wyrazie, kiedy brodą wskazał linię biustu.
Wyprostował się nieco, gdy zetknęła swą różdżkę ze skórą jego ramienia, ale na tyle szybko poczuł ulgę, iż nie zdążył tego w jakikolwiek sposób skomentować. Nie był jej wdzięczny, była mu to dłużna. -Skoro odbębniłaś karę to teraz pogonisz mnie do domu?- spytał puszczając jej dłoń, by nakryć bark szatą, po czym ułożył rękę na jej lędźwiach i przysunął dziewczynę bliżej siebie.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Zaplecze [odnośnik]10.01.19 23:24
Nie spodziewała się tego pytania, tak samo jak nie spodziewała się, że równie szybko na nie odpowie; bez namysłu, z zaskakującą szczerością jak na zaistniałe okoliczności, które od samego początku przypominały jedną wielką grę:
Na początku – i wiedząc, że mężczyzna nie odpuści, bo był okropnie pamiętliwy, a pociągnie ją za język, jeśli nie teraz, to za kilka dni, westchnęła, dodając: – nie podobał ci się w pełni świadomy pocałunek? – sama nie zwróciła uwagi na to, że to drobne zmylenie przeciwnika było na tyle przyjemne, że szybko zapomniała o jego pierwotnym założeniu. Właściwie nie zwróciła na to uwagi aż do teraz, gdy myśl, że Drew był po raz kolejny pierwszym mężczyzną, z którym pozwoliła na sobie podobną śmiałość od bardzo dawna uderzyła w nią jak grom z jasnego nieba. Nie odejmując spojrzenia od zielonych oczu, wzdrygnęła się pod wpływem jego dotyku, ale nie odsunęła się, wiedząc, że sama sprowokowała taki ciąg zdarzeń.
Naprawdę bardzo mi przykro z tego powodu, może tym razem wylejemy je na ciebie? W końcu równowaga powinna być zachowana – odparła kąśliwie; marzła już od dłuższej chwili a wilgotny materiał sukni przyklejony do jasnej skóry wciąż idealnie zakreślał linie ciała, odkrywając to, czego nie powinien.
Mogłabym to zrobić – nie stawiała oporu, kiedy przyciągnął ją do siebie a wolną ręką odnalazła nadgarstek poranionej ręki – ale znam cię już na tyle, że wiem, że sam nic z tym nie zrobisz – końcem różdżki odsunęła materiał szaty, rzucając kolejne kontrolne spojrzenie na mocno zaczerwienioną, naruszoną skórę; zaklęcie pomogło, lecz w minimalnym stopniu, z pewnością niesatysfakcjonującym na tyle, żeby dała sobie spokój – dlatego zostaniesz tutaj, dopóki nie stwierdzę, że rana wygląda niegroźnie i nie próbuj już we mnie rzucać zaklęciami – nie prosiła, nie sugerowała, lecz żądała posługując się tonem, którego dotychczas nie słyszał; nieznoszącym sprzeciwu, poważnym. I zgodnie ze swoimi słowami naparła na niego drobnym ciałem, zmuszając tym samym do zrobienia kilku kroków w tył a gdy znaleźli się przy miękkiej kozetce, ruchem głowy wskazała, by usiadł. Sama jednak stała przed nim, nakierowując różdżkę na oparzenie.
Nie używam w tym domu magii, odkąd pojawiły się anomalie, więc sporo dla ciebie ryzykuję, Macnair, doceń to – powiedziała nagle, uznając to za istotne – subsisto dolorem – inkantowała z nadzieją, że i tym razem zaklęcie się powiedzie. Jeśli ukrywał ból to musiała przyznać, że robił to perfekcyjnie.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Zaplecze [odnośnik]10.01.19 23:24
The member 'Solene Baudelaire' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 21

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zaplecze - Page 5 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]11.01.19 0:52
Zaśmiał się kpiąco kompletnie nie dając wiary jej słowom. Szczery? Litości, jaki imbecyl by w to uwierzył. -Szacunku, nie rób ze mnie idioty.- pokręcił głową zniesmaczony owym stwierdzeniem, bowiem odniósł kompletnie inne wrażenie, niżeli te o którym wspominała dziewczyna. Wciąż czuł, że sobie z nim pogrywa, łudzi i zwodzi, gra na ten swój cholerny urok, jednak był na tyle oszołomiony, iż nie potrafił wydusić z siebie żadnego konstruktywnego argumentu. -Co jest Twoim celem, Solene? Dlaczego to robisz?- dodał ewidentnie oczekując odpowiedzi. Prawd było wiele, ilu ludzi tyle teorii, jednak on chciał znać tę jej – wykreowaną w głowie – albowiem z każdym spotkaniem coraz trudniej było mu rozwikłać ową zagadkę. -W tej kwestii równowaga nie ma prawa bytu.- skwitował jej propozycję, bowiem była iście absurdalna. Gdyby oblać go zimną wodą za nic nie dałby równie przyjemnych widoków, co Solene. Najgorszym był fakt, iż miała tego świadomość, a mimo wszystko wciąż drążyła temat doszukując się nowych (nie)faktów.
Był przekonany, iż ów widoku mógł mu zazdrościć każdy facet, czarodziej, mugol, cholera wie kto, wszyscy. Wila otulona wilgotnym materiałem, blisko, zbyt blisko – jaki mężczyzna stałby obok z przymrużeniem oka? Żaden. To było nierealne. Fikcyjne. Nie istniała szansa, aby wyzwolić się z jej sideł, wzroku, który tak umiejętnie hipnotyzował umysł.
Próba pomocy okazała się nieskuteczna. Spodziewał się tego, albowiem wciąż gdzieś w sobie czuł, iż wcale nie miała chęci wyleczyć jego obrażeń. Grała, perfidnie grała i to ów aktorstwo wiodło prym – lecz jeśli istniała opcja, by się mylił, była mu w stanie to udowodnić? Upewnić, że nie jest cholerną kukłą w jej emocjonalnym teatrze?
Zaśmiał się na jej słowa, czując nieprzyjemną gorycz. -Nie musiałbym, gdybyś panowała nad swym temperamentem.- rzucił spoglądając w jej oczy, gdy stała tuż nad nim, naprzeciw kozetki. -Ryzyko to jedno, rozum to drugie i tylko od Ciebie zależy co wybierzesz.- dodał ignorując dłonie spoczywające na jego ramieniu. Wiedział, że wciąż pragnęła naprawić swe błędy i tym samym przynieść mu oczekiwaną ulgę – nie musiała, był przyzwyczajony do bólu, nawet jeśli nie było to widoczne na pierwszy rzut oka. -Dowiem się więc o co tak naprawdę chodzi?- spytał opierając dłonie na dziewczyny plecach, które wolnym ruchem pomknęły znacznie niżej. Raz łapała dystans, raz go zaniedbywała, był zbyt ignorancki, aby zrozumieć jej działanie.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Zaplecze [odnośnik]13.01.19 1:40
Nie odpowiedziała. Nie miała zamiaru tłumaczyć się z czegoś tylko dlatego, że Macnair uznał to za kłamstwo, a kolejne pytanie puściła mimo uszu, skupiając się na poprawnym rzuceniu zaklęcia. Odetchnęła jednak głęboko, zauważając, że najwidoczniej jej chęć naprawienia szkód, które wyrządziła, miała spełznąć na niczym. Z ogromu zaklęć, które pomknęły z różdżki, mniej niż połowa okazała się poprawna a reszta, cóż, była równie kapryśna co jej dzisiejszy nastrój – szczęściem w nieszczęściu nie stała się ofiarą anomalii.
To tak nie działa – odparła natychmiast, unosząc brew w geście zdziwienia – mój rozum nie ma nic wspólnego z temperamentem; to, że nie mogę nad sobą czasami zapanować nie wynika z moich złych zamiarów a genów – kontynuowała, dziwiąc się, że Macnair przyjaźniąc się z wilą nie miał absolutnie żadnego pojęcia o tym, do czego były zdolne, co potrafiły a nad czym nie panowały; może zrobiła błąd i powinna była uprzedzić go o tym podczas drugiego spotkania? – jeśli ktoś mnie zdenerwuje i będzie denerwował dalej, w końcu go oparzę – wzruszyła ramionami. Nie kłamała, raczej zdawała sobie sprawę z tego, że potomkinie były po prostu niezwykle specyficzne. Piękne, ale nieprzewidywalne. Na ogół pomocne, ale niestabilne emocjonalnie, zwłaszcza gdy coś nie szło po ich myśli lub gdy nie dostawały tego, czego chciały. W tym przypadku większą rolę odegrał fakt, że mężczyzna zamiast od razu zorientować się, że recytacja Szekspira wynikała z wypicia paskudnych, nieznanych ziół, dodatkowo działał jej na nerwy swoim naśmiewaniem się i bezczynnym zużywaniem powietrza.
Ale nie powracała już do tego, co się wydarzyło, skoro nie była w stanie odwrócić czasu, a zadane przez Macnaira pytanie pochłonęło jej myśli na dłuższą chwilę, by koniec końców uznała je za bezsensowne. Była kobietą. Wilą. Kapryśną, zmienną i nieprzewidywalną – nie wiedziała więc o co jej chodziło i jaki cel miała w swoich zagrywkach, poza jednym, oczywistym: krótką przyjemnością, zabawą.
A tobie? – odparła niekulturalnie i widząc kolejną okazję do odegrania swojego teatru, pochyliła się powoli, z gracją nad uchem mężczyzny, dłoń spierając na jego ramieniu – nie musisz się odwdzięczać za uratowanie ci życia, a mimo to znowu do mnie przyszedłeś; dlaczego? Czekałeś tylko na okazję, żeby się uwolnić – podrażniła skórę jego szyi i ucha, celowo zniżając ton do szeptu.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Zaplecze [odnośnik]14.01.19 18:07
Nigdy nie wgłębiał się w kwestie związane z ów genetyką, bowiem nie miał nader wiele do czynienia z wilami. Solene była właściwie jedyną, z którą utrzymał jakikolwiek kontakt, stąd pewne reakcje były dla niego niezrozumiałe, tym bardziej że sam miał dar, który musiał nauczyć się kontrolować, by unikać przykrych konsekwencji. Oczywiście te różniły się między sobą, on nie był w stanie podświadomie zrobić komuś krzywdy, ale trudno było mu wierzyć, iż nie było szansy na ujarzmienie pewnych zapędów. Być może był w błędzie, nie negował jej zdania.
-Kiedykolwiek próbowałaś?- spytał unosząc nieznacznie brew. Wielokrotnie już wystawiał jej cierpliwość na próbę, jednakże wychodziło na to, iż granica do dnia dzisiejszego nigdy nie została przekroczona. Wychodził z założenia, że bywał gorszy, zdecydowanie bardziej podły i arogancki, ale widocznie pomylił się, tudzież nakręcona spirala w końcu znalazła swój punkt kulminacyjny.
Przeczuwał, że nagła chęć zaprezentowania swych teatralnych zdolności nie była jej wewnętrznym postanowieniem, a przykrym skutkiem wypitego naparu. Całość wyglądała jednak na tyle komicznie, że nie mógł sobie oszczędzić kpiących uwag – właściwie co mógł zrobić, zmienić? Nie znał się na tym, pierwszy raz był świadkiem podobnego zachowania, stąd ubrał to w dobry żart, a nie wstydliwe widowisko. Może gdyby ktoś inny znalazł się na jego miejscu potrafiłby zainterweniować lub inaczej zareagować, jedna pech chciał, iż padło akurat na niego i musiała się z tym pogodzić.
-Nieładnie odpowiadać pytaniem na pytanie.- stwierdził spoglądając na jej twarz. Nie zamierzał tłumaczyć się z powodów, dla których wciąż ją odwiedzał tym bardziej w sytuacji, gdy ona pragnęła uniknąć wszelkich odpowiedzi.
-Czekałem, to prawda.- dodał czując jej oddech, wciąż pozostawała niebezpiecznie blisko. Pamiętał jak wziął sobie za punkt honoru, aby odwdzięczyć się za udzieloną pomoc i choć nigdy nie przyszło mieć mu ku temu okazji, dziewczyna wyraźnie nakazała zapomnieć o sprawie. Dlaczego? To była kolejna niewiadoma, na którą nie potrafił znaleźć sensownego wytłumaczenia.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Zaplecze [odnośnik]17.01.19 22:45
Próbowała. Nie od zawsze, lecz w ostatnich latach bardzo dużo uwagi poświęcała swoim emocjom, duszeniu ich w zarodku, kontrolowaniu siebie, jednak ostatnie miesiące poddawały jej wolę ogromnej próbie, z kolei ostatni miesiąc miał nad nią niewielką przewagę. Coraz trudniej było się pilnować, gdy ludzie najwidoczniej przez stan wojenny stali się pozbawieni granic i krzty przyzwoitości, testując jej nerwy. Te z kolei z każdym kolejnym dniem stawały się kruche i delikatne, podatne na uszkodzenia.
Głupie pytanie – odparła więc, jednak nie chciała kontynuować tego tematu. Wiedziała, że nie dojdą do porozumienia a tłumaczenie specyfiki jej genów było męczące, zwłaszcza wtedy, kiedy nie miała pewności, że cokolwiek zapamięta z jej opowieści. Po co w takim razie miała marnować czas, słowa i siłę?
Spotkanie zaczynało przybierać coraz bardziej zaskakujący, o ile nie absurdalny, bieg i nie potrafiła zrozumieć, w którym momencie do tego doszło. Uśmiechając się lekko, jednostronnie, bo lewym kącikiem ust, odwróciła twarz i koniuszkiem nosa przesunęła po uchu Macnaira.
I co się zmieniło przez ten miesiąc? – powtórzyła cicho, słodkim szeptem drażniąc jego skórę; chciała poznać odpowiedź, nie zamierzała odpuszczać zaciekawiona tą kwestią bardziej niż kilka dni temu, kiedy napisał do niej list – okazało się, że nie jestem wcale tak nudną towarzyszką? – drugą dłoń, niby to przypadkiem, ułożyła na kolanie mężczyzny – czy może stęskniłeś się za mną, ale boisz się do tego przyznać? – nie drwiła, broń Merlinie, jednak jej nagły spokój zaczynał mienić się w złowrogich barwach. Naturalnie potrafiła przewidzieć, że Drew na pewno nie zaspokoi jej ciekawości, nie odpowie od razu – o ile w ogóle – a poza tym dalej musiała się zrewanżować za ostatnie, trafione zaklęcie. Wprawdzie servio nie przyniosło takiego skutku jakiego oczekiwał, ale dla Francuzki liczył się sam fakt wykorzystania go.
Przyznaj się, Drew, co ty właściwie do mnie masz? – i odsunąwszy nieśpiesznie twarz, jedną z dłoni ujęła jego podbródek, zmuszając subtelnie do popatrzenia jej w oczy. Hipnotyzując go błękitem tęczówek, opuszkiem palca pogładziła szorstki policzek, powoli przesuwając palcem wzdłuż linii żuchwy.

bonus +40
klik


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Zaplecze [odnośnik]17.01.19 22:45
The member 'Solene Baudelaire' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]01.02.19 20:43
Nie było głupich pytań, były tylko głupie odpowiedzi i choć te często nasuwały się mimowolnie to mogła założyć, iż szatyn skoro już miał pewne wątpliwości to nie brały się one znikąd. Ciekawił ją jej upór, podobnie jak zainteresował atak i był właściwie przekonany, że takowy się powtórzy skoro nie panowała nad swą genetyką. Nie obcując z wilami na co dzień pewne przyzwyczajenia były mu obce i jedyną drogą do rozszyfrowania takowych był dialog, który wówczas stawał się coraz trudniejszy.
Drobne, rzekomo niewinne gesty rozpraszały go. Ciężko było mu się skupić na dobraniu właściwych słów, gdy znów testowała na nim swoje sztuczki pragnąc wyciągnąć informacje. W podobnych okolicznościach i tak nie miałyby one żadnego przełożenia na rzeczywistość, ale był przekonany, że miała tego świadomość, i całkiem nieźle się przy tym bawiła. Doskonale wiedziała jak jej urok działał na płeć przeciwną i jakie niosło to za sobą konsekwencje.
-Wojna zbiera jeszcze większe żniwa.- odpowiedział z ironią wykrzywiając usta w szelmowskim uśmiechu. Walczył ze sobą, gdzieś w środku szukał bariery mogącej obronić go przed jej względami, przed cholerną naturą, która z każdą chwilą coraz mocniej go hipnotyzowała. Obietnice najwyraźniej poszły w niepamięć – w końcu jeszcze niedawno zarzekała się, iż nigdy więcej nie przekroczy jasno wyznaczonej granicy. Co nią kierowało? Czego tak naprawdę chciała? Miał być to rodzaj zemsty? Wykorzystania własnych, wyjątkowych umiejętności w ramach rewanżu za rzucone zaklęcie? Żałował, że nie kazał jej podciąć sobie gardła, miałby święty spokój.
-Nie jesteś nudna, zaskakujesz mnie.- odpowiedział mimowolnie na jej pytanie oczami błądząc w okolicach kolana, na którym poczuł subtelny dotyk. Z tyłu głowy wiedział, że to rodzaj gry, rodzaj przeklętej zabawy, a on nie zamierzał dłużej pozostawać celem. Chciał się wyrwać, opuścić ów miejsce, choć jej bliskość, kolor oczu, tęczówki… tylko podświadomość biła na alarm, tylko wewnętrzne pragnienie przetrwania i indywidualności trzymało go przed kompletnym poddaniem się jej urokowi.
-Pożądanie.- powiedział dosadnie, gdy przesunęła palcem wzdłuż linii jego żuchwy, policzka. Nie było sensu zadawać kolejnych pytań, z resztą nawet o takowych nie myślał czując jej aurę. Dłonią zaznaczył linię jej bioder, a następnie lędźwi i pewnym ruchem przysunął ją do siebie. Sama sobie zgotowała taki los. Może tego tak naprawdę chciała?

| Odporność psychiczna (16)




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Zaplecze [odnośnik]01.02.19 20:43
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaplecze - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaplecze [odnośnik]05.02.19 19:11
A jednak; nie wiedzieć czemu w ostatnim czasie uznała, że chyba stała się albo nudna albo stara, i że właściwie nie potrafiła już nikogo zaskoczyć, więc słowa mężczyzny potraktowała jako ogromny komplement. W dodatku szczery, co dodatkowo ją radowało.
To, co nią kierowało nie było wcale tak oczywiste, bo sama nie była do końca pewna co chciała osiągnąć. Póki co bawiła się całkiem nieźle, jeszcze się nie znudziła jego obecnością a myśl, że zwyczajnie, po ludzku, był przystojny i ona to potrafiła dostrzec spychała daleko w odmęty głowy. Znacznie prościej było pokazywać, że w półwilej naturze jest po prostu pokręcona i nieprzewidywalna, niż potraktować to spotkanie na poważnie, jak dorosły. Nie protestowała, kiedy przyciągnął ją do siebie, właściwie była w stanie dostrzec, że poddał się jej sugestii i rzuconego nań urokowi. Z uśmiechem nachyliła się ponownie nad jego uchem i stykając swoją gładką skórę z naznaczoną kilkudniowym zarostem, musnęła wargami męską skroń.
To dlatego cały czas mnie odwiedzasz, wiedziałam – bardziej stwierdziła, niż spytała i wreszcie odsunęła się nieznacznie, spoglądając mu głęboko w oczy – pożądanie to jedno, a fakt, że jestem kobietą to drugie; jak się czegoś chce, to trzeba się postarać, mój kochany – wyszeptała. Odległość między nimi nie była duża i czy tego chcieli, czy nie, wszystko skłaniało się ku pocałunkowi; przysuwając się powoli do Macnaira, w ostatniej sekundzie zmieniła jednak zdanie. Prostując się gwałtownie, z perfidnym uśmiechem, wyswobodziła się z jego objęć.
Znaj znowu moje serce, wracaj do domu; oszczędzę ci moralnego kaca – rozkazała, zauważając, że dzisiejsze spotkanie zdecydowanie wymknęło się spod kontroli. Początkowo parszywne, gdy recytowała na wyrywki Szekspira, przerodziło się w wojnę a potem pełne flirtu i wzajemnego pociągu pole po bitwie. Oczywiście wiedziała, że w niedalekiej przyszłości pewnie zapłaci za to, co właśnie zrobiła, ale jak już mu mówiła: nie mogła oszukać swojej natury. Była kapryśna, szybko się nudziła, teraz zwyczajnie czuła się zmęczona i marzyła o wejściu pod prysznic, bo wilgotne, przylepione do ciała ubranie znacząco ochłodziło jej organizm.
Dobranoc, Drew – pożegnała się, na do widzenia muskając policzek towarzysza delikatnymi opuszkami palców.

podtrzymuję urok
zt x2


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Zaplecze [odnośnik]07.03.19 19:56
17 października

Ostatnie dni były... dziwne. Chociaż z pozoru spędziła czas zaskakująco spokojnie, skupiając się głównie na pracy, nauce i gorączkowym rozmyślaniu nad nową kolekcją magicznych ubrań, tak kolacja w towarzystwie lorda Bulstrode z początku miesiąca była jej prywatną solą w oku. Samo spotkanie było naturalnie w porządku, jednak mniej w porządku okazała się jego przyczyna, czyli amortencja wstrzyknięta im obojgu przez złośliwego Amora. Odrzucając od siebie gorzki posmak zażenowania, skupiała się na swoim zajęciu; wiedziała, że było przed nią sporo pracy, by wszystko trzymało się kolejności i przede wszystkim całości, tak już nie mogła doczekać się odkrycia przed wybraną klientelą ulepszonych modeli nie tylko szat, ale i dodatków. Wierzyła, że w ten sposób była w stanie przyciągnąć szersze grono zainteresowanych, podwoić sprzedaż i w konsekwencji uzbierać na wymarzony lokal, czy nawet pozwolić sobie na zatrudnienie ewentualnego pomocnika: bo chociaż była pracoholiczką, nie potrafiła wydłużyć doby ani dorobić sobie kilku rąk.
Dzień powoli dobiegał końca a ona czekała na francuską klientkę, która w ostatniej chwili zakomunikowała, że zjawi się po odbiór nowych ubrań akurat teraz, a nie nazajutrz. Nie wiedziała jednak, że ową klientką miał okazać się jej syn, którego unikała jak ognia po spektakularnym spotkaniu w aptece, jak i nie podejrzewała, że przyjazna pani Perrot zmieniła się nie do poznania i mając tego świadomość, odnalazła w ponownym spleceniu się dróg dwójki Francuzów szansę do pobudzenia ich szczęścia. Choć mamę Bastiena znała jedynie z jednego spotkania, tak słyszała o niej wiele zaskakujących historii, gdyby więc wiedziała, że miała z nią do czynienia zaledwie przed paroma dniami, przyszykowałaby się psychicznie na kolejne spotkanie z blondynem. I następnym razem upewniła, że podała jej aktualne nazwisko, niźli panieńskie.
Siedząc na pufie zajmowała się właśnie szkicowaniem kolejnych projektów, nanoszeniem poprawek i sprawdzaniem tego, co powinna zrobić jutro, wszak ustalenie priorytetów było najważniejszym elementem tej pracy, kiedy jej uwagę zwróciło ciche skrzypnięcie drzwi. Gdy jednak podnosiła się z uśmiechem do przywitania swojej zagubionej klientki i zorientowała się z kim ma do czynienia, ściągnęła niezadowolona brwi.
Czy ty mnie śledzisz? – spytała chłodno, krzyżując obie ręce pod biustem. – Po co przyszedłeś? – dodała, nie ruszając się nawet o pół kroku w żadną stronę. Uważnym spojrzeniem przesuwała po męskiej sylwetce, ostatecznie zatrzymując się na jego zdezorientowanej twarzy a to utwierdziło ją w przekonaniu, że z pewnością nie miał pokojowych zamiarów. Zresztą, czemu miałby je mieć? Ostatnie wyzwanie jej od hipokrytek zapamiętała równie mocno, co dzień szkolnego balu i wiedziała, że nie zapomni o nim przez kolejne kilka lat.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Zaplecze [odnośnik]07.03.19 20:05
[17.10]


Szybko zapomniał o spotkaniu - a przynajmniej starał się przekonać do tego samego siebie. Ostatni raz, kiedy wspominał o nim z premedytacją, rozmawiał z matką, jeszcze tego samego dnia, gdy po odespaniu nocnego dyżuru, założył piękne, francuskie szaty i udał się do dworku pod Londynem, w celu właśnie spotkania się z najukochańszą matką. Nie podejrzewał, że wraz ze zwierzeniem się matce, kobieta wpadnie na iście diabelski pomysł. Rozpytanie o Solene nie zajęło jej zbyt wiele czasu, właściwie to nawet nie musiała wychodzić z domu, ponieważ cioteczka od razu pośpieszyła z wyjaśnieniami, których Bastien nie był już świadkiem.
Nieświadomy niczego Perrot zgodził się wyświadczyć matce przysługę i odebrać jej zamówienie od krawcowej, która również mieszka na przedmieściach. Sam nawet pomyślał o tym, że przydałyby mu się eleganckie szaty, które bardziej wpisują się w stonowany angielski styl. Jakże pożałuje tej myśli, kiedy tylko przestąpi próg pracowni. Jak obiecał, tak postanowił zrobić. Po uprzednim odświeżeniu się po kolejnej zmianie, schludnie i elegancko ubrany udał się pod wskazany adres, który mateczka zapisała w ten sposób, aby biedny Bastien nie zobaczył nazwiska właścicieli owej posiadłości.
Skierowano go do pracowni, w której pracowała krawcowa, od której miał odebrać zamówienie. Już po przestąpieniu progu żałował - kwiatowy zapach unoszący się w powietrzu w jego przypadku zwiastował kłopoty. Kilka nieprzyzwoitych przekleństw urodziło się w głowie Bastiena, ale jako dżentelmen nie śmiał wypowiedzieć ich na głos w obecności damy, jakikolwiek by nie miał do niej stosunek.
I zabawa zaczyna się od początku, pomyślał z przekąsem Bastien, gdy tylko Solagne zarzuciła mu rzekome szpiegostwo. - Oczywiście, bo nie mam lepszych zajęć - odparł, a każde wypowiedziane przez niego słowo ociekało sarkazmem. Naprawdę, rzucając się w wir poanomaliowych urazów nie miał innych zajęć, a właśnie śledzenie panny Baudelaire. - Czy to nie oczywiste? Po cóż innego miałbym przychodzić do krawcowej? - rzucił nieco opryskliwie, dając upust niezadowoleniu jakie zakiełkowało w nim po ujrzeniu jej tutaj. Zawstydzony swoich wybuchem emocji (tak, nieco bardziej opryskliwy ton przypadku tego stonowanego mężczyzny mogło uchodzić za wzburzenie), zreflektował się. - i][Maman [/i]mnie przysłała, podobno zamówiła niedawno u ciebie suknie - odpowiedział, już spokojniejszym tonem. Nie chciał rozpoczynać kolejnej kłótni. W końcu byli dorośli, prawda? Powinni zachować się profesjonalnie, dokonać formalności i rozejść się każde w swoją stronę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zaplecze [odnośnik]07.03.19 20:08
Potrafiła oddzielić pracę od życia prywatnego, a przynajmniej tak zawsze sądziła. Bez problemu poradziła sobie z Ramseyem, czy niegdyś z Cassiusem, zachowując pełen profesjonalizm i spokój, lecz w tej chwili miała pewne obawy; w końcu wystarczyła sama obecność Bastiena, by jej dłonie zapiekły nieprzyjemnie a na usta cisnęły się pełne jadu słowa skryte pod uroczym, przesłodzonym uśmiechem. Budził w niej wiele cech, których się wyrzekła i nie podobało jej się, że wraz z jego pojawieniem pojawiły się i one, skoro żyła w przekonaniu, że od czasów szkolnych odcięła się całkowicie a jedynego łącznika – słodkiej Odette – nie widywała zbyt często, więc była w stanie sobie poradzić z ogromem wspomnień. Po ślubie z lordem Parkinsonem miała zresztą przeczucie, jakoby zamknięcie świeżo upieczonej małżonki w posiadłości rodowej miało na celu ponowne odciągnięcie jej od rodziny; tej gorszej, buntowniczej i samodzielnie myślącej lub ich pogodzenie się było tylko po to, by pięknie prezentowała się u boku siostry sunącej do ołtarza. Nie przypominała sobie, by od czasu wesela zamieniły ze sobą choć dwa zdania i mimo wewnętrznych sprzeciwów, nie odzywała się. Już raz zepsuła jej szczęście, dlatego też nie chciała robić tego po raz kolejny – może tak po prostu miało być? Wyrwała się z zamyślenia wraz z uszczypliwym komentarzem Perrota, którego nie skomentowała niczym innym jak pobłażliwym pokręceniem głową.
Słysząc jednak szybkie wyjaśnienia, wydała z siebie coś na kształt niedowierzającego pomruku i zerknęła ponownie w notes; swoje wiedziała i zrządzenie losu, w którym ze wszystkich krawcowych trafia akurat do niej, na przedmieścia pod wieczór, wydawało się jej dość kiepską wymówką. Niezależnie od tego, jak dobra była w swoim fachu.
Moją jedyną francuską klientką w ostatnim czasie była kobieta, która nie nosi takiego samego nazwiska jak ty – zauważyła spokojniej, dla pewności przeglądając kilka stron zapisków po raz kolejny i kolejny, w razie gdyby już podświadomie wyparła to nazwisko z głowy a jej mózg je pomijał – jesteś pewien, że się nie pomyliła? – nieco zdezorientowana zaczęła się zastanawiać, czy aby przypadkiem wina nie leżała po jej stronie, a jeśli tak, to jak mogła to naprawić. Podczas wielu lat misternie prowadzonej kariery nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji, stresowej i nowej, a przekonanie, że radziła sobie wprost wyśmienicie w tej chwili podważyła. Może rzeczywiście potrzebowała odpoczynku i zwolnienia tempa?
Dzień, w którym była? Rodzaj sukni? Cokolwiek? – dodała i nie patrząc na Bastiena, podeszła do wieszaka z gotowymi projektami zapakowanymi w ochronne pokrowce. Skupiając się na swoim zajęciu przestała myśleć – jak na razie – o wszczęciu kolejnej kłótni; na to zawsze najlepszy był niespodziewany, najmniej odpowiedni moment.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zaplecze - Page 5 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Zaplecze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach