Wydarzenia


Ekipa forum
Boczna ulica
AutorWiadomość
Boczna ulica [odnośnik]02.05.15 13:10
First topic message reminder :

Boczna ulica

Jedna z wielu bocznych uliczek Londynu, mniej zatłoczona, cichsza, otoczona raczej budynkami i kamienicami mieszkalnymi, niż sklepikami i restauracjami. Wzdłuż chodnika piętrzy się rząd przepięknych latarni, rozświetlających nocą gęste mroki nieprzeniknionej londyńskiej mgły. Raz na jakiś czas przejedzie mugolski samochód, kiedy indziej drogę przebiegnie dziecko. Wysoka zabudowa uniemożliwia rozpoznanie jakichkolwiek orientacyjnych punktów miasta w oddali, nie da się dostrzec stąd Big Bena. Łatwo się zgubić, jeśli nie zda się dobrze miasta.  
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Boczna ulica [odnośnik]31.05.16 18:44
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 68

--------------------------------

#2 'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]01.06.16 23:17
Zdumiewające, że miał miejsce taki zbieg okoliczności. Była przecież w zwykłej uliczce gdzieś w Londynie, gdzie znacznie bardziej prawdopodobne powinno być trafienie na zbłąkanego mugola, tak wielu ich żyło w tym mieście. Tego Luna nie musiałaby się obawiać, w przypadku agresji ze strony niemagicznego mogłaby łatwo uporać się z nim dowolnym niegroźnym zaklęciem, a potem wyczyścić mu pamięć i zniknąć. Z czarodziejem sprawa była bardziej skomplikowana. Była zdolna, ale nawet jej umiejętności bladły, gdyby trafiła na opryszka zaznajomionego z czarną magią. Ale to musiałby być dla niej naprawdę bardzo, ale to bardzo pechowy dzień.
Szybko przekonała się, że to z pewnością nie był mugol. Błysnęło, dziewczyna ledwie zdążyła zrobić unik, zanim rzucone niewerbalnie zaklęcie napastnika ugodziło w ścianę, odłupując z niej kawałek tynku, który uderzył ją w ramię, szczęśliwie jednak nie czyniąc jej żadnych szkód.
Różdżka pojawiła się w jej dłoni; już miała rzucić swoje zaklęcie, kiedy okazało się, że ktoś ją uprzedził. Znowu błysnęło, Luna odruchowo drgnęła, ale to jej napastnik osunął się na ziemię, sztywny jak kamienna płyta i chwilowo niegroźny. W tym półmroku nie mogła jednak zauważyć żadnych szczegółów jego wyglądu, poza tym, że był zwalisty i okutany ciemnym płaszczem.
Skupiła więc główną uwagę na nowym przybyszu, na wszelki wypadek mierząc w niego różdżką, gdyby i ją chciał zaatakować. Sama jednak nie wykonała w jego kierunku żadnej akcji, chociaż była czujna, gotowa reagować, gdyby wykonał nieodpowiedni ruch. Jego widziała lepiej, blask mugolskiej latarni znajdującej się już za wylotem zaułka częściowo oświetlał jego sylwetkę. Mężczyzna, dosyć wysoki, ale raczej młody. Póki co chyba nie musiała się go obawiać, bo chwilę później rzucił się na niego kot, przez co mężczyzna, najwyraźniej skupiony na niej i nieprzygotowany na pojawienie się rozzłoszczonego zwierzęcia, zachwiał się i upuścił różdżkę. To ona miała w tym momencie przewagę, wciąż pewnie ściskając swoją.
- Kim jesteś? – zapytała, prostując się nieznacznie. – To raczej nietypowe miejsce na przechadzki – zauważyła, zastanawiając się nad pobudkami, które sprowadziły go tutaj w takim, a nie innym czasie. Trójka niepowiązanych ze sobą czarodziejów w jednym mugolskim zaułku? Dziwne, naprawdę dziwne. Ale może naprawdę był jedynie przypadkowym wybawicielem. Jeśli tak, zapewne powinni się stąd zwinąć zanim leżący na ziemi delikwent odzyska zdolność ruchu.


1,2,3 – Luna i Travis chwilowo mają spokój
4,5 – Kot chwyta zębami jedną z leżących na ziemi różdżek. Z jej końca wytryskują iskry, które podpalają brzeg szaty Luny
6 – W oddali słychać zbliżające się kroki
Luna Spencer-Moon
Luna Spencer-Moon
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Idź za marzeniem i znowu idź za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2180-luna-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t2253-poczta-luny https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f224-evelyn-ave-184 https://www.morsmordre.net/t3343-skrytka-bankowa-nr-602#56368 https://www.morsmordre.net/t2269-luna-spencer-moon
Re: Boczna ulica [odnośnik]01.06.16 23:17
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]03.06.16 17:34
To prawda, bieżąca sytuacja była co najmniej nieprawdopodobna. Gdyby tylko Travis miał więcej niż chwilę na rozmyślanie nad swoim położeniem, z pewnością doceniłby ten niesamowity zbieg okoliczności. W tym konkretnym momencie najważniejsze było bezpieczeństwo jego i nierozpoznanej jeszcze Luny, a to było zagrożone. Jego ciało lekko zadrżało. Nie był pewien czy to z powodu emocji czy panującego na zewnątrz chłodu. Bezlitosna cisza, wręcz zamarcie tej części dzielnicy, nie wróżyło niczego dobrego. Było także jedną ze składowych nadających groteskowości, absurdalności dziejących się rzeczy. W życiu nie spodziewałby się, że przyjdzie mu walczyć z czarodziejem w miejscu, gdzie byle mugol mógł ich dostrzec. Nie miał czasu na rozglądanie się czy aby na pewno są poza zasięgiem wścibskich oczu. Założył, że skoro ledwo widzą siebie nawzajem, to nikt inny nie ma prawa dostrzec ich pośród mroku nocy, nawet przy pomocy nikłego światła latarni w oddali. To, czy jego przypuszczenia były słuszne, pokaże czas. Byleby tylko nie wplątać się w jakąś aferę za naruszenie Kodeksu Tajności, naprawdę nie chciał dokładać oliwy do ognia między nim a dziadkiem. Gdyby ten się dowiedział o całym zajściu, bezsprzecznie byłby gotów działać na niekorzyść swojego wnuka w imię sprawiedliwości - cały lord Abbott. Greengrass nie chciał się przekonywać o jego umiejętnościach w dziedzinie prawa, doskonale zdawał sobie sprawę ze sromotnej porażki jaką by poniósł w tej batalii. Pozostało mieć więc nadzieję na pomyślne rozwiązanie chaosu dziejącego się na londyńskiej uliczce.
Nie myślał, po prostu działał. Różdżka delikatnie świsnęła pod naporem powietrza, zaklęcie zostało wypowiedziane. Napastnik nie spodziewał się zastać w tym miejscu kolejną osobę; nie zdążył się nawet odwrócić w kierunku Travisa, kiedy padł jak długi na ziemię z powodu rzuconego nań uroku. Jego spore cielsko osunęło się robiąc trochę hałasu. Serce opiekuna smoków biło jak szalone z powodu emocji. Udało się w niego trafić podczas tak nikłej widoczności, to musiał być łut szczęścia, nic innego. Być może uśmiechnąłby się z zadowoleniem, lecz plany pokrzyżował mu nie kto inny jak bezpański kot szwendający się po okolicznych śmietnikach. Zaskoczony nagłym atakiem ostrych pazurów Greengrass zwolnił uścisk. Różdżka wypadła mu z ręki znikając w ciemnościach. Mało delikatnie kopnął nogą agresywnego sierściucha; ten nastroszył się, wydał z siebie pisk połączony ze złowrogim sykiem, a dopiero potem dał dyla z dala od nich.
Sekundy mijały, zaklęcie z każdą chwilą słabło, musieli się spieszyć - to były jedyne myśli Travisa. Nie zamierzał jednak pozbywać się swojej różdżki, dlatego przykucnął próbując ją wymacać na ziemi. Drgnął usłyszawszy głos, kobiecy głos. Miał wrażenie, że skądś go zna…
- Tak - powiedział nieprzytomnie. Jego mózg pracował na przyspieszonych obrotach i szybko wykalkulował, że to nie jest dobry pomysł na przedstawianie się. Nie wiedział z kim miał do czynienia, nieznajoma równie dobrze mogła być uciekinierką z Tower, która zdawszy sobie sprawę z jego pochodzenia mogła to niecnie wykorzystać. Na obecną chwilę wystarczyły mu te problemy, które już posiadał.
Dalsze rozmowy przerwał dźwięk kroków w oddali. Mężczyzna zamarł na chwilę nasłuchując jak daleko jest osoba idąca ulicą oraz z której strony się do nich zbliża. Spojrzał niepewnie w stronę, w której, jak mu się zdawało, stała pozornie nieznana mu kobieta.
- Chyba nie mamy czasu na pogaduszki. Musimy się stąd zbierać. - Zadecydował. Szczęśliwie jego dłoń wreszcie natrafiła na zgubę.

Kostki:
1 – 3: Kroki nie cichną, wręcz przeciwnie. Tajemnicza osoba jest coraz bliżej.
4 – 6: Po odczekaniu paru chwil odgłos kroków milknie zupełnie. To dobry moment na ucieczkę.


WHEN OUR WORDS COLLIDE

Travis Greengrass
Travis Greengrass
Zawód : opiekun i łowca smoków w Peak District
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Never laugh at live dragons.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2909-travis-greengrass#47258 https://www.morsmordre.net/t2920-skrzynka-travisa#47503 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-derbyshire-meadow-lane-2 https://www.morsmordre.net/t3868-skrytka-nr-768#72500 https://www.morsmordre.net/t3616-travis-greengrass#65234
Re: Boczna ulica [odnośnik]03.06.16 17:34
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością


'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]06.06.16 19:13
Dziwne, naprawdę dziwne. Ale cóż, najwyraźniej czasy się zmieniały. Nowe dekrety, ograniczenia... Coś wisiało w powietrzu i Luna coraz wyraźniej to czuła. Więc może wcale nie było tak nieprawdopodobne, że teraz czarodziejscy opryszkowie, zamiast grasować na Pokątnej i w okolicach, przenieśli się w inne miejsca, gdzie nie groziło im natychmiastowe wysłanie do Tower za nawet najbardziej błahe zaklęcie. W takim miejscu jak to bez świadków nikt nie mógłby im udowodnić żadnych podejrzanych czynów. Jednak tym razem najwyraźniej delikwent, który ją zaatakował, nie zdawał sobie sprawy, że nie miał do czynienia z bezbronnymi mugolami, których mógłby łatwo odrętwić, a później okraść lub zrobić coś jeszcze gorszego. Bo wciąż nie chciało jej się wierzyć, że to mogłoby mieć związek bezpośrednio z nią. Prawda, jej wuj był kiedyś Ministrem Magii, ale już dłuższy czas temu zakończył swoje rządy, zaś ona sama była jedynie podrzędną amnezjatorką tuż po kursie. Nikim szczególnie ciekawym, poza tym, że czasami interesowała się różnymi dziwnymi artefaktami... Ale nie w ostatnim czasie.
Rozejrzała się niespokojnie, wciąż nasłuchując. Oprych wciąż leżał nieruchomo na ziemi, zapewne powinni kogoś powiadomić o incydencie, jednak Luna tak naprawdę wolała po prostu się stąd oddalić. Może jedynie przed odejściem wyczyści mu pamięć?
W słuszności tego postanowienia utwierdził ją głos mężczyzny. Który nawet w półmroku nie wyglądał na opryszka ani nie próbował powalić jej na ziemię (tym bardziej, że wciąż próbował odzyskać różdżkę, którą wcześniej upuścił), zaś w jego głosie można było dosłyszeć coś, co kojarzyło jej się z przedstawicielami szlachetnych rodów. Jeszcze dziwniejsza sprawa, prawda? Jednak czas na pytania nadejdzie później. Kimkolwiek był, oboje powinni stąd zniknąć.
- Tak, chodźmy – zgodziła się szybko. Wydawało jej się, że znowu usłyszała kroki (czyżby kolejny czarodziej, czy może tym razem to naprawdę tylko zwykły mugol?), i choć te po chwili ucichły. Rzuciwszy na nieprzytomnego czarodzieja niewerbalne Obliviate, szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z zaułka, wciąż nie przestając ściskać w dłoni różdżki. – Lepiej się stąd oddalić i poszukać innego miejsca na teleportację. Lub iść do Dziurawego Kotła i skorzystać z kominka – rzuciła półgębkiem, tak, by tylko jej tajemniczy towarzysz mógł to dosłyszeć. Gdy byli bliżej ulicy, mogła wyraźnie zobaczyć jego twarz, dostrzec, że był najwyżej kilka lat starszy i w dodatku kojarzyła skądś jego twarz. – Och, mam nadzieję, że ten typek był tutaj sam. Wolałabym nie musieć wypełniać żadnych dodatkowych raportów z pracy uzasadniających, dlaczego szwendam się nocami po zaułkach i powalam na ziemię czarodziejów.


1-2: Przed Luną i Travisem nagle miga kolejna sylwetka. Być może to tylko mugol, a może to osoba, której kroki słyszeli chwilę wcześniej?
3-4: Światło latarni nagle gaśnie
5-6: Słychać tylko kroki, ale poza tym nic się nie dzieje
Luna Spencer-Moon
Luna Spencer-Moon
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Idź za marzeniem i znowu idź za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2180-luna-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t2253-poczta-luny https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f224-evelyn-ave-184 https://www.morsmordre.net/t3343-skrytka-bankowa-nr-602#56368 https://www.morsmordre.net/t2269-luna-spencer-moon
Re: Boczna ulica [odnośnik]06.06.16 19:13
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]09.06.16 14:56
Czasy były niepokojące. To chyba właśnie dlatego Travis nie był tak bardzo oszołomiony zaistniałą sytuacją. Mknącym zaklęciem, tajemniczymi sprawami dziejącymi się w ciemnym zaułku. Właśnie w nich można było spotkać czarodziei, nawet w mugolskich dzielnicach. Teleportacja była najszybszym, lecz nie najprzyjemniejszym sposobem podróżowania i wiele osób z niej korzystało. Poza tym, nawet gdyby był bardzo zdziwiony zastanym widokiem, nie zareagowałby tak szybko. Co mogło skończyć się naprawdę różnie. Wolał o tym w tym momencie nie myśleć, nie było na to czasu. W każdej chwili ktoś mógł się tutaj zjawić. Na domiar złego już słyszeli kroki, które się zbliżały i oddalały na przemian. Greengrass czuł i słyszał łomotanie swojego serca, które miało zamiar wyskoczyć mu z klatki piersiowej. Przełknął głośno ślinę jeszcze bardziej koncentrując się na wymacaniu różdżki. Odetchnął z ulgą w momencie, kiedy poczuł w dłoni chłód drewna. Spojrzał z obawą w stronę spetryfikowanego mężczyzny. Zaklęcie jeszcze się utrzymywało, tylko jak długo? Nie miał pojęcia, co więcej, wcale nie chciał tego sprawdzać. W głowie kłębiła mu się jedna myśl: przeżyć, nie dać się przyłapać. Rodzina nie byłaby zadowolona gdyby wmanewrował się w coś niegodnego jego pozycji społecznej. On sam również byłby sobą mocno rozczarowany. Na chwilę obecną wolał uważać nieznajomą za kobietę w potrzebie (nawet jeśli jej nie ufał), siebie za przypadkowego świadka zdarzenia, który chciał pomóc. Nic mniej i nic więcej.
Podniósł się do pozycji stojącej i ponownie rzucił spojrzenie na leżącego mężczyznę. Póki co był niegroźny, ale kto wie co przyjdzie mu do głowy kiedy nie będzie już skrępowany zaklęciem? Wolał tego nie sprawdzać. Dobrze, że dziewczyna zgodziła się bez marudzenia oddalić z miejsca zdarzenia. Najlepiej było załatwić wszystko po cichu. Kto by im uwierzył, że to właśnie nieznajomy ich napadł? Równie dobrze to oni mogli się zgadać i obezwładnić biednego przechodnia. Słowo przeciwko słowu, a status Travisa niewiele by zmienił. Co najwyżej jego domniemana wina rozeszłaby się po kościach, „wspólniczce” niekoniecznie. Zwłaszcza jeżeli nie miała odpowiednich pleców. W tamtym momencie każda rzecz była niewiadomą, nawet rzucone Oblivate, którego Greengrass nie mógł usłyszeć.
Ich szybkie kroki dudniły po opustoszałej dzielnicy. Jeszcze nie wyszli zza zaułka, a mężczyzna pokiwał głową zgadzając się ze słowami kobiety. Czego przez ten półmrok nie mogła dostrzec, ale to nie było jego zmartwieniem. Liczył na to, że uda im się przemknąć niezauważenie przez nikogo, rozejść się i teleportować do własnych domów. Dopiero kiedy słabe światło latarni oświetliło nieco ich sylwetki rozpoznał w jednej z nich Lunę. Nie mógł przecież zapomnieć!
- Hej, czy ty nie pracujesz jako amnezjator przypadkiem? - spytał, odruchowo. To nie był dobry czas ani miejsce na tego typu rozmowy, ale Travis zrozumiał to dopiero kiedy słowa wypłynęły z jego ust. Dlatego zaraz się zamknął będąc pewien, że słyszy w oddali kolejne kroki. Obrócił się na moment usiłując dostrzec coś wyraźnego pomiędzy bezkształtnym od nocy horyzontem. Kiedy tylko z powrotem patrzył przed siebie odniósł wrażenie, że ktoś mignął im przed oczami. Zacisnął mocniej palce na trzymanej różdżce po czym zatrzymał się gwałtownie. Lepiej na siebie nie wpaść.

Kostki:
1 - 3: Przed obojgiem staje zatroskany człowiek pytając czy wszystko w porządku. Nie wygląda groźnie, wydaje się być mugolem mieszkającym w okolicy.
4 - 6: Sylwetka należała do postaci, której kroki słyszeli przed chwilą. Chyba czekała, aż oboje wyjdą z zaułku. Stanęła przed nimi z wyciągniętą różdżką.


WHEN OUR WORDS COLLIDE

Travis Greengrass
Travis Greengrass
Zawód : opiekun i łowca smoków w Peak District
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Never laugh at live dragons.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2909-travis-greengrass#47258 https://www.morsmordre.net/t2920-skrzynka-travisa#47503 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-derbyshire-meadow-lane-2 https://www.morsmordre.net/t3868-skrytka-nr-768#72500 https://www.morsmordre.net/t3616-travis-greengrass#65234
Re: Boczna ulica [odnośnik]09.06.16 14:56
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością


'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]17.06.16 0:25
Mimo swojego opanowania, także Luna zaczynała się bać. Nigdy nie należała do strachliwych, omdlewających panien i nie było tak łatwo wyprowadzić jej z równowagi, ale jednak nie chciała wpakować się w tarapaty. Ani ze strony opryszków, ani w pracy, jeśli ktoś się dowie, co wyprawiała dzisiejszego wieczora. Ale cóż, wchodząc w ten zaułek nie wiedziała, że natknie się na czarodzieja. A nawet dwóch, z tą różnicą, że drugi najwyraźniej był równie przypadkowym (i pechowym) przybyszem jak ona, i w pewnym momencie oboje wylądowali po tej samej stronie barykady, praktycznie nic o sobie nie wiedząc, nawet tego, że już kiedyś się spotkali.
Nie protestowała w żaden sposób, kiedy zasugerował odejście. Wykonała tylko niezbędny swoim zdaniem środek ostrożności, modyfikując pamięć leżącemu mężczyzny. Gdy wkrótce się ocknie, będzie myślał, że po prostu zasłabł w alejce. Może tak naprawdę nie był groźny, jednak Luna wolała nie ryzykować z kimś, kto nagle bez ostrzeżenia próbował w nią miotać zaklęciami.
- Pracuję – przytaknęła odruchowo, gdy wychodząc z uliczki usłyszała pytanie swojego towarzysza. Nie zatrzymując się, znowu na niego spojrzała, w blasku latarni wyraźniej zauważając jego twarz. – Hej, ja też cię gdzieś widziałam! Rezerwat smoków, zgadza się? – Miała kilka interwencji w okolicach rezerwatów magicznych stworzeń, więc zdążyła już poznać kilka osób z ich obsługi.
Przez cały czas mówiła cicho, jakby przeczuwając, że nie powinni zwracać na siebie uwagi. To nie był dobry czas na rozmowę i przywoływanie wspomnień, chociaż gdyby nie to całe napięcie, z pewnością poczułaby ogromną ciekawość. Jednak po chwili znowu umilkła i zaczęła nasłuchiwać; kroki to zbliżały się, to oddalały, i po chwili nagle przed nimi zamajaczyła kolejna sylwetka, odziana podobnie jak pierwsza. Najwyraźniej okrążyła ich jakoś plątaniną uliczek lub teleportowała się dyskretnie w to właśnie miejsce, zagradzając im drogę do większej ulicy. Nikogo innego nie było w pobliżu widać, tylko ten zwality typ w płaszczu i kapturze.
Luna na widok wymierzonej w nich różdżki zareagowała odruchowo.
- Drętwota! – krzyknęła, jednak nie była pewna, czy w tym pośpiechu uda jej się trafić w napastnika.
Luna Spencer-Moon
Luna Spencer-Moon
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Idź za marzeniem i znowu idź za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2180-luna-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t2253-poczta-luny https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f224-evelyn-ave-184 https://www.morsmordre.net/t3343-skrytka-bankowa-nr-602#56368 https://www.morsmordre.net/t2269-luna-spencer-moon
Re: Boczna ulica [odnośnik]17.06.16 0:25
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością


'k100' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]22.06.16 10:58
Dlaczego władował się w kolejne tarapaty? Wiele pytań huczało mu głowie, natomiast żadna myśl nie okazywała się być odpowiedzią na narastające wątpliwości. Trochę zaczynał żałować, że zebrało mu się na świąteczne zakupy. Mógł całą odpowiedzialność zrzucić na skrzaty, ryzykując co prawda niezadowolenie najbliższych z otrzymanych prezentów, lecz gra nie była chyba warta świeczki. Nie mógł wiedzieć jak jego niewinny wypad do Londynu się skończy, co było marnym pocieszeniem w ich obecnym położeniu. Ta ciemność, szarość nieba… często świat daje nam sygnały, których nie dostrzegamy nawet w momencie kiedy nas kopną. Może to i lepiej, że Travis był zajęty próbą wyjścia z niekomfortowej sytuacji, ponieważ najprawdopodobniej zacząłby sobie pluć w brodę. Czarne scenariusze pojawiające się przed oczami sprawiały wrażenie koszmarnych projekcji, które nie powinny się nigdy ziścić. Złowieszcza pustka odbijała się echem od budynków, dróg, a także ich żwawych kroków. Właśnie zostawiali za sobą nieznanego napastnika chwilowo spetryfikowanego i, czego Greengrass nie wiedział, ze zmodyfikowaną pamięcią. Tak naprawdę mężczyzna nie spodziewał się kolejnego ataku. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w mugolskiej dzielnicy spotkają kolejnego opryszka? No właśnie.
- Tak - przytaknął cicho, bez konkretnych emocji. Rozglądał się wyostrzając wzrok, w myślach klnąc na dające nikłe światło latarnie. - Czyli dobrze pamiętam! Tak pięknej twarzy się nie zapomina… - Kontynuował. Nawet będąc w niebezpieczeństwie musiał wtrącić swoje trzy knuty. Stworzyć zasłonę słowną złożoną z komplementów, ponieważ przecież właśnie szedł ramię w ramię z kobietą. Tło tych wydarzeń wydawało się być dla niego mało istotne, zupełnie jak tamtego dnia podczas interwencji. Kilka osób zostało poważnie rannych, a on, Travis, poważny pracownik Peak District wolał zajmować się urodą nieznanej mu wtedy amnezjatorki niż pomocą poszkodowanym. Dobrze, że lord Romulus nie był tego świadkiem. Kiedy dowie się o kłopotach, w które Greengrass się wpakował (dziwnym trafem chłopak był przekonany o niemożliwości pozostania tego zdarzenia tajnym) zabije go gołymi rękoma. To w ogóle nie jest hiperbola.
Prawie odetchnął z ulgą. Prawie, ponieważ odgłos kroków nieznanego pochodzenia nasilił się, a tuż przed nimi wyrósł jak spod ziemi kolejny mężczyzna. Trzymający w dłoni różdżkę. O co tu do cholery chodziło? Wszystko działo się zbyt prędko. Luna postanowiła powalić mężczyznę, ale z tych emocji zadrżała jej ręka przez co zaklęcie poszybowało w stronę odległej ściany budynku. Travis wstrzymał oddech. Przecież byle mugol mógł właśnie wyglądać przez okno!
Wszystko działo się bardzo szybko. Zakapturzony typ uniósł różdżkę - samoobrona? Odwet? - chcąc odepchnąć dwoje czarodziejów. Być może.
- Protego Maxima - powiedział dwudziestopięciolatek targany impulsem. Dążył do ochrony ich obojga przed mknącym ku nim zaklęciem. Robiło się coraz niebezpieczniej.

Kostki:
1 - 3: Jeżeli zaklęcie Travisa udaje się, urok odbija się od tarczy celując w napastnika, którego siła rażenia odbitego zaklęcia odrzuca na kilka długich metrów. W przypadku niepowodzenia Luna dostaje drętwotą w klatkę piersiową.
4 – 6: Jeżeli zaklęcie Travisa udaje się, urok mija dwoje czarodziejów, trafiając w pobliską latarnię – ta z hukiem spada na ziemię, a napastnik ma możliwość ponownego ataku. W przypadku niepowodzenia zaklęciem obrywa lewa ręka Luny czyniąc ją zupełnie sparaliżowaną.


WHEN OUR WORDS COLLIDE

Travis Greengrass
Travis Greengrass
Zawód : opiekun i łowca smoków w Peak District
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Never laugh at live dragons.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2909-travis-greengrass#47258 https://www.morsmordre.net/t2920-skrzynka-travisa#47503 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-derbyshire-meadow-lane-2 https://www.morsmordre.net/t3868-skrytka-nr-768#72500 https://www.morsmordre.net/t3616-travis-greengrass#65234
Re: Boczna ulica [odnośnik]22.06.16 10:58
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 90

--------------------------------

#2 'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
boczna - Boczna ulica - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Boczna ulica [odnośnik]30.06.16 21:40
Więc szli. Luna mogła pewnych rzeczy żałować, ale w tym momencie była już skupiona przede wszystkim na konkretnym celu – ucieczce, nie zaś na zastanawianiu się „co by było, gdyby...”. Chcąc nie chcąc, przypadkowo utkwili w tym razem, a jeszcze większym przypadkiem w tej sytuacji był fakt, że okazało się, że już się kiedyś poznali. Spotkanie czarodzieja w takim miejscu, i to takiego, którego się znało... Zdumiewające, nawet biorąc pod uwagę fakt, że społeczność magiczna nie była zbyt duża i ciężko było żyć w zupełnym oderwaniu. Nawet jeśli się było jej ojcem-dziwakiem, któremu czasami trzeba było wręcz przypominać o prozaicznych codziennych sprawach. Dobrze że to jego dzieci miały głowy na karku, nawet Luna przy Janusie Spencer-Moon mogła by uchodzić za zaangażowaną w codzienność osóbkę.
Jego uwaga powinna zapewne ją speszyć, jednak w tej chwili nie do końca docierał do niej sens jego słów. Zresztą, jeśli chodzi o relacje z mężczyznami to często bywała trochę niedomyślna. Wracając jednak do obecnej sytuacji, Luna na ten moment nie miała konkretnego pomysłu, jak wybrnąć z ich obecnego położenia. Zdawała się raczej na bieg wydarzeń i zachowywała czujność, nie chcąc dać się zaskoczyć. Jednak i tak zostali zaskoczeni, do tego stopnia, że rzuciła swoje zaklęcie zbyt szybko i dość znacząco chybiła, uderzając w ścianę budynku. Nikt nie pojawił się w oknie, więc może dopisało im szczęście i stara, mocno zaniedbana kamienica była opuszczona?
Nie zdążyła nawet poczuć się nieswojo, że popełniła taki błąd, bo napastnik również się poruszył i miotnął zaklęciem, ale to towarzysz Luny zareagował pierwszy, zanim dziewczyna zdążyła ponowić atak. Jego zaklęcie tarczy było jednak na tyle mocne, że odbiło zaklęcie atakującego, odrzucając go z taką siłą, że poszybował kilka metrów w tył, całym ciałem uderzając w ścianę stojącego za nim budynku. Osunął się po niej z jękiem i chyba stracił przytomność, bo przestał się ruszać.
Luna jeszcze przez chwilę stała tak, ale nikt inny nie nadchodził. Może było tylko tych dwóch typków, których już unieszkodliwili, taką przynajmniej miała nadzieję. Dopiero po chwili powoli i ostrożnie zbliżyła się do mężczyzny. Żył, ale miała nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas się nie ocknie.
Jemu także niewerbalnie wymazała wspomnienia ostatnich minut, a potem odwróciła się do Greengrassa.
- Mam szczerą nadzieję, że to już koniec – powiedziała. Miała nadzieję, że stojącego obok mężczyzny nagle nie ruszy sumienie i nie zacznie się troszczyć o leżącego przed nimi delikwenta. Nadal była zdania że powinni możliwie szybko opuścić to miejsce. – Chodźmy stąd, zanim ci dwaj się obudzą. Nie wiem jak ty, ale perspektywa biegania po uliczkach i uciekania przed oprychami którzy nie wiadomo czego od nas chcą, nie jest zbyt zachęcająca.
Uniosła lekko podbródek, licząc, że ten się z nią zgodzi. Opuścili już w końcu te najbardziej podejrzane obszary i mogli niedługo wtopić się wśród mugoli, mimo późnej pory może ktoś będzie przechodził tą większą ulicą. Zaczęła nawet powoli iść w tamtym kierunku, licząc że mężczyzna też pójdzie za nią.
Luna Spencer-Moon
Luna Spencer-Moon
Zawód : amnezjatorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Idź za marzeniem i znowu idź za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2180-luna-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t2253-poczta-luny https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f224-evelyn-ave-184 https://www.morsmordre.net/t3343-skrytka-bankowa-nr-602#56368 https://www.morsmordre.net/t2269-luna-spencer-moon
Re: Boczna ulica [odnośnik]05.07.16 14:58
Tarcza, pomimo tego, że rzucana była w pośpiechu przy akompaniamencie nerwów, udała się. Travis patrzył tępo na odbijające się od nich zaklęcie, które to powędrowało wprost na napastnika. W sekundę później rozległ się huk wpadającego z impetem w ścianę ciała mężczyzny. Greengrass był trochę zszokowany całym zajściem. Teoretycznie mógł go zabić… tylko czy to właśnie nie ten podejrzany typek usiłował ich skrzywdzić? Nabrał powietrza w płuca odprowadzając Lunę zdezorientowanym wzrokiem. Utknął w miejscu nie mogąc się przez dłuższą chwilę ruszyć, sparaliżowany strachem o… nie do końca wiedział co. Rozejrzał się z nieukrywaną obawą wokół nie dostrzegając jednak nikogo. Żadnej żywej duszy. Czy ta część Londynu wymarła? Nie zastanawiał się nad tym dłużej postanawiając podejść do dziewczyny nachylającej się do nieznanego im czarodzieja. Pospieszne kroki zadudniły, ustając tuż przy cielsku faceta. Travis spojrzał na niego badawczo, chwilę później przerzucając wzrok na Spencer-Moon. Wydawała się być opanowana, niewzruszona w najmniejszym stopniu tym, co tu zaszło. A on wciąż nie potrafił złapać oddechu i uspokoić skołatanego serca.
- Byłoby miło - odezwał się niemrawo. Po głowie krążyło mu wiele pytań - Czy ktoś ich widział? Czy był to mugol? Czy zostaną wezwani do Ministerstwa? Czy sprawa rozejdzie się po kościach? - były to nieliczne z wielu jego wątpliwości. Przełknął głośno ślinę, ponieważ tak, chciał się stąd zmyć jak najprędzej. Widząc jednak strużkę krwi spływającą niespiesznie z tynku i zatrzymującą się w coraz większą kałużę na chodniku, nie był przekonanym co do słuszności tej decyzji.
- Medico - powiedział ostatecznie, unosząc różdżkę. Trzeba było wezwać pomoc do tego człowieka, bez względu na to jak paskudnym był typem i jak okropne rzeczy miał zamiar im wyrządzić. Greengrass nie mógł - nie chciał? - zostawiać go w tym miejscu na pastwę losu. To było głupie oraz naiwne, lecz jednocześnie bardzo prawdziwe. - Chodźmy. - Powtórzył za nią, zgadzając się w tym momencie na ucieczkę. Oboje szybko odbiegli z miejsca wypadku, a Travis nadal czuł duszę na ramieniu. I kłębiące się w myślach wątpliwości.
- Co teraz? Masz jakiś plan? - spytał opanowanej Luny, zerkając na nią w trakcie przyspieszonego chodu. Dla niego to była czysta abstrakcja.


WHEN OUR WORDS COLLIDE

Travis Greengrass
Travis Greengrass
Zawód : opiekun i łowca smoków w Peak District
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Never laugh at live dragons.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2909-travis-greengrass#47258 https://www.morsmordre.net/t2920-skrzynka-travisa#47503 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-derbyshire-meadow-lane-2 https://www.morsmordre.net/t3868-skrytka-nr-768#72500 https://www.morsmordre.net/t3616-travis-greengrass#65234

Strona 7 z 16 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 16  Next

Boczna ulica
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach