Zachodni Port
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zachodni Port
Krzyki, wulgarne wyzwiska, przyśpiewki marynarzy, cumujące barki; zapach ciężkiej pracy, starych ryb i brudnej rzeki. Port na Tamizie jest olbrzymim, prężnie prosperującym ośrodkiem Londynu, największym portem rzecznym Anglii. Cumują przy nim statki przede wszystkim handlowe, rzadziej wycieczkowe i wojskowe, a także prywatne łodzie. Po brzegu biegają szczury, tęsknie wypatrujące nadpływających statków... W porcie zawsze znajdzie się robota dla krzepkiej, pracowitej osoby.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.01.19 16:56, w całości zmieniany 1 raz
Zarówno chłopak, jak i kobieta nie posłuchali Maeve. Na ich twarzach malowało się przerażenie: młodzieniec złapał kobietę za rękę i prawie że ciągnął ją za sobą, kiedy biegli wgłąb alejki, posyłając Clearwater tylko spanikowane, przejęte strachem spojrzenie.
Justine zdołała obronić zarówno siebie jak i Maeve przy pomocy udanego zaklęcia tarczy, a następnie wyczarować silny wiatr, który zmiótł większość ściany budynku, a wraz z nim wciąż spetryfikowanego czarodzieja. Rozległ się huk, w powietrze wzbił się pył, a mur rozpadł się niczym budowla z klocków. Ze środka dobiegło parę słabych okrzyków, jednak nim kurz zdążył opaść ze środka zaczęli wylewać się pierwsi ludzie.
Mężczyzna (1) zdołał obronić się przed lecącymi w jego stronę urokami, lecz jego atak nie wyszedł, ponieważ w tej samej chwili z tylnych drzwi wypadł starszy mężczyzna z trudem łapiący oddech. Agresor (1), widocznie wściekły, podstawił staruszkowi nogę, a ten z pełnym bólu jękiem wyłożył się jak długi na chodniku.
Runcorn (3) ponownie spróbował zaatakować:
- Regressio! Bucco! - wpierw wycelował w Maeve, a następnie w Justine, lecz oba jego uroki okazały się niecelne. Ponadto po raz kolejny jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a z jego nosa pociekła strużka krwi: czarna magia zbierała swoje żniwo. Zauważył to mężczyzna, który właśnie wyszedł z kościoła, rzucając się w kierunku Runcorna i próbując wyszarpnąć mu różdżkę.
kliknij, aby otworzyć w nowej karcie
| Rzut 1, rzut 2
NPC 1: 62 PŻ (-15 do kości) | U: 10 | OPCM: 20
NPC 2: 62 PŻ (-15 do kości) | CM: 20 | OPCM: 10 spetryfikowany, ST wybudzenia = 100
NPC 3 (Runcorn): 65 PŻ (-15 do kości) | CM: 15 | OPCM: 15
Justine zdołała obronić zarówno siebie jak i Maeve przy pomocy udanego zaklęcia tarczy, a następnie wyczarować silny wiatr, który zmiótł większość ściany budynku, a wraz z nim wciąż spetryfikowanego czarodzieja. Rozległ się huk, w powietrze wzbił się pył, a mur rozpadł się niczym budowla z klocków. Ze środka dobiegło parę słabych okrzyków, jednak nim kurz zdążył opaść ze środka zaczęli wylewać się pierwsi ludzie.
Mężczyzna (1) zdołał obronić się przed lecącymi w jego stronę urokami, lecz jego atak nie wyszedł, ponieważ w tej samej chwili z tylnych drzwi wypadł starszy mężczyzna z trudem łapiący oddech. Agresor (1), widocznie wściekły, podstawił staruszkowi nogę, a ten z pełnym bólu jękiem wyłożył się jak długi na chodniku.
Runcorn (3) ponownie spróbował zaatakować:
- Regressio! Bucco! - wpierw wycelował w Maeve, a następnie w Justine, lecz oba jego uroki okazały się niecelne. Ponadto po raz kolejny jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a z jego nosa pociekła strużka krwi: czarna magia zbierała swoje żniwo. Zauważył to mężczyzna, który właśnie wyszedł z kościoła, rzucając się w kierunku Runcorna i próbując wyszarpnąć mu różdżkę.
kliknij, aby otworzyć w nowej karcie
| Rzut 1, rzut 2
NPC 1: 62 PŻ (-15 do kości) | U: 10 | OPCM: 20
NPC 3 (Runcorn): 65 PŻ (-15 do kości) | CM: 15 | OPCM: 15
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 20.03.20 14:32, w całości zmieniany 1 raz
Nie zdziwiła się, gdy ci, którzy wydostali się z budynku, nie posłuchali jej próśb; musieli bać się nie tylko agresorów, ale i ich. Miała ochotę zakląć pod nosem, tak jak nauczyła się tego w trakcie wypraw do portu, lecz powstrzymała się, nie spuszczając wzroku ze stojącego najbliżej przeciwnika. Miała tylko nadzieję, że młodzieniec i uciekająca z nim kobieta uciekną z miasta, schowają się w jakimś bezpiecznym miejscu - lub wrócą, by mogły podarować im jeden ze świstoklików. Jej oczom ukazała się sylwetka kolejnego uciekiniera, wspaniale, lecz wtedy odziany w czerń mężczyzna podłożył mu nogę, a ten wyłożył się na bruku. - Czy nic się panu nie stało? - zapytała natychmiast, robiąc krok do przodu, skracając odległość dzielącą ją nie tylko od starszego pana, ale i stojącego nad nim agresora.
Widziała, że Justine nie tylko obroniła ją przed promieniem zaklęcia - będzie musiała jej za to podziękować - ale i stworzyła wyrwę w ścianie budynku. Oby to pomogło wydostać się większej liczbie uwięzionych, a przy tym przewietrzyło znajdujące się wewnątrz opary.
Wycelowała w znajdującego się przy wyrwie nieznajomego i spróbowała z kolejnym zaklęciem. - Glacius!
| poproszę jedną kratkę w lewo
Widziała, że Justine nie tylko obroniła ją przed promieniem zaklęcia - będzie musiała jej za to podziękować - ale i stworzyła wyrwę w ścianie budynku. Oby to pomogło wydostać się większej liczbie uwięzionych, a przy tym przewietrzyło znajdujące się wewnątrz opary.
Wycelowała w znajdującego się przy wyrwie nieznajomego i spróbowała z kolejnym zaklęciem. - Glacius!
| poproszę jedną kratkę w lewo
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 49
'k100' : 49
Zaraz po tym, jak podjęła próbę rzucenia pierwszego zaklęcia, poszła o krok dalej, chcąc stanąć przy leżącym na bruku mężczyźnie, móc mu - w razie potrzeby - pomóc. - Czy może pan wstać? - zwróciła się do niego, widziała go jedynie kątem oka, bo wciąż patrzyła na zagrażającego im fanatyka. - Lancea! - dodała, mając nadzieję, że z Tonks wszystko dobrze. Zwiększyła dzielącą je odległość, co było ryzykowne, nie chciała jednak pozwolić, by ten zwyrodnialec dalej znęcał się nad przewróconym mężczyzną. Albo nad kimkolwiek innym. - Są dwa wyjścia z budynku, możemy skierować was w miejsce, gdzie jest bezpiecznie! - dodała na tyle głośno, na ile była w stanie, na wypadek gdyby ktoś z uwięzionych jeszcze nie podjął próby ucieczki lub nie usłyszał, że mogą im pomóc.
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Sytuacja nie była za ciekawa. Cieszyła się, że miała obok siebie Clearwater. Mimo urwanego kontaktu, wydawało jej się, że zdają się rozumieć i działać w podobnych schematach. Ludzie w końcu dostali chwilę, żeby wydostać się z budynku. Skierowała różdżkę na powrót w mężczyznę (3), ale jego rózdżkę próbowała wyszarpnąć właśnie jedna z osób, która wyszła z budynku.
- Proszę się odsunąć. - zawołała na niego, potrzebowała czystego strzału w innym wypadku istniała możliwość, że trafi w mężczyznę, któremu chciała pomóc.
- Kierujcie się do nas! - krzyknęła do ludzie powielając słowa wypowiadane przez Maeve. Mogli przenieść całą grupę bezpiecznie za miasto, ale ci, musieli im najpierw zaufać. - Po ulicach chodzi więcej takich jak oni, mamy środek transportu który przeniesie was za Londyn. Szybko i ze spokojem. Chodźcie! - to był praktycznie rozkaz, ale nie była pewna, czy ludzie w panice i strachu posłuchają czegokolwiek. Nadal posiadały świstokliki wręczone przez Szefa Departamentu, to był odpowiedni moment by z nich skorzystać. - Magicus Extremoss. - wybrała, chcąc wzmocnić sojuszniczkę, mając nadzieję, że za chwilę będzie mogła zaatakować przeciwnika
- Proszę się odsunąć. - zawołała na niego, potrzebowała czystego strzału w innym wypadku istniała możliwość, że trafi w mężczyznę, któremu chciała pomóc.
- Kierujcie się do nas! - krzyknęła do ludzie powielając słowa wypowiadane przez Maeve. Mogli przenieść całą grupę bezpiecznie za miasto, ale ci, musieli im najpierw zaufać. - Po ulicach chodzi więcej takich jak oni, mamy środek transportu który przeniesie was za Londyn. Szybko i ze spokojem. Chodźcie! - to był praktycznie rozkaz, ale nie była pewna, czy ludzie w panice i strachu posłuchają czegokolwiek. Nadal posiadały świstokliki wręczone przez Szefa Departamentu, to był odpowiedni moment by z nich skorzystać. - Magicus Extremoss. - wybrała, chcąc wzmocnić sojuszniczkę, mając nadzieję, że za chwilę będzie mogła zaatakować przeciwnika
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 53
'k100' : 53
Runcorn szarpał się przez moment z mężczyzną, jednak ostatecznie Runcornowi udało się odepchnąć od siebie mężczyznę. Od razu skierował różdżkę przedziwko Tonks, wymawiając czarnomagiczną inkantację: - Coli!
Kiedy słowo opuściło jego usta Runcorn pobladł jednak, zwijając się z bólu i lądując na kolanach. Oddychał ciężko, a krew z nosa zaczęła obficie ściekać po brodzie. Mężczyzna, którego odepchnął uniósł wtedy głowę i skinął Justine. - Za mną - rzucił do pozostałych, którzy tłoczyli się w kościele, po czym zaczął prowadzić ich wzdłuż ściany.
Oba zaklęcia Maeve pomknęły w kierunku mężczyzny (1): próbował się przed nimi obronić, lecz na nic się to zdało. Za słaba tarcza przepuściła oba czary, włócznia zagłębiła się w ciało czarodzieja, który upadł na bruk. Próbował odsunąć się jak najdalej od Maeve, pełznąć po kamieniach. Uniósł różdżkę i próbował ją zaatakować, lecz ręce tak mu się trzęsły, że nie był w stanie wykonać odpowiedniego ruchu naadgarskiem i jego Impeta była całkowicie nieudana.
Młody chłopak i kobieta zniknęli w ciemnej uliczce, po chwili ucichło też echo ich kroków. Staruszek, do którego podeszła Maeve, zawodził cicho. - Kolano, moje kolano - powtarzał pomiędzy jęknięciami. Spróbował się podnieść, lecz jego prawa noga nie była w stanie utrzymać jego ciężaru. W tylnych drzwiach pojawiła się młoda kobieta, ciągnąc ze sobą nieprzytomną dziewczynkę. Była chorobliwie blada i oddychała z trudem - jej oczy pełne były przerażenia, ale również determinacji charakterystycznej dla kogoś, kto próbuje walczyć o przeżycie.
kliknij, aby otworzyć w nowej karcie
| Rzut 1, rzut 2
Wciąż możecie wykonywać po dwie akcje.
Magicus: +25 dla Maeve (1/3 + 2/3)
NPC 1: 17 PŻ (-60 do kości) | U: 10 | OPCM: 20
NPC 2: 62 PŻ (-15 do kości) | CM: 20 | OPCM: 10 spetryfikowany, ST wybudzenia = 100
NPC 3 (Runcorn): 20 PŻ (-60 do kości) | CM: 15 | OPCM: 15
Kiedy słowo opuściło jego usta Runcorn pobladł jednak, zwijając się z bólu i lądując na kolanach. Oddychał ciężko, a krew z nosa zaczęła obficie ściekać po brodzie. Mężczyzna, którego odepchnął uniósł wtedy głowę i skinął Justine. - Za mną - rzucił do pozostałych, którzy tłoczyli się w kościele, po czym zaczął prowadzić ich wzdłuż ściany.
Oba zaklęcia Maeve pomknęły w kierunku mężczyzny (1): próbował się przed nimi obronić, lecz na nic się to zdało. Za słaba tarcza przepuściła oba czary, włócznia zagłębiła się w ciało czarodzieja, który upadł na bruk. Próbował odsunąć się jak najdalej od Maeve, pełznąć po kamieniach. Uniósł różdżkę i próbował ją zaatakować, lecz ręce tak mu się trzęsły, że nie był w stanie wykonać odpowiedniego ruchu naadgarskiem i jego Impeta była całkowicie nieudana.
Młody chłopak i kobieta zniknęli w ciemnej uliczce, po chwili ucichło też echo ich kroków. Staruszek, do którego podeszła Maeve, zawodził cicho. - Kolano, moje kolano - powtarzał pomiędzy jęknięciami. Spróbował się podnieść, lecz jego prawa noga nie była w stanie utrzymać jego ciężaru. W tylnych drzwiach pojawiła się młoda kobieta, ciągnąc ze sobą nieprzytomną dziewczynkę. Była chorobliwie blada i oddychała z trudem - jej oczy pełne były przerażenia, ale również determinacji charakterystycznej dla kogoś, kto próbuje walczyć o przeżycie.
kliknij, aby otworzyć w nowej karcie
| Rzut 1, rzut 2
Wciąż możecie wykonywać po dwie akcje.
Magicus: +25 dla Maeve (1/3 + 2/3)
NPC 1: 17 PŻ (-60 do kości) | U: 10 | OPCM: 20
NPC 3 (Runcorn): 20 PŻ (-60 do kości) | CM: 15 | OPCM: 15
Jak najszybciej zbliżyła się do starszego mężczyzny, który nadal nie podnosił się z ziemi. - Pomogę panu - powiedziała szybko, spoglądając to ku niemu, to ku odczołgującemu się po bruku agresorowi. Z jednej strony wątpiła, by mógł im jeszcze zagrozić, lecz czy nie powinna upewnić się, że tego nie zrobi? Że nie zaalarmuje innych? Pobladła na widok krwi, która musiała już przecież zabarwić jego szaty. Poczuła jednak przypływ sił, zaklęcie Tonks musiało się powieść. - Petrificus Totalus - powiedziała stanowczo, celując w niego różdżką; gdyby tak go unieruchomiła, mogłyby się zastanowić, co z nim zrobić. To znaczy, kiedy już upewnią się, że uciekający z budynku ludzie są bezpieczni. - To... - urwała; nie po to się przemieniały, żeby teraz zwracać się do siebie nazwiskami. - Mam tu kolejnych potrzebujących pomocy! - odezwała się głośno, na tyle głośno, by Justine mogła ją usłyszeć, kiedy tylko dostrzegła kolejne wychodzące z wyłomu osoby. Nie wiedziała, co dzieje się po jej stronie budynku i czy nie potrzebuje pomocy. Przykucnęła i spróbowała pomóc starszemu mężczyźnie wstać, zaoferować mu wsparcie; narzekał na kolano, dobrze byłoby go jak najszybciej odesłać w bezpieczne miejsce. Nie chciała jednak dawać świstoklika tylko jemu. - Proszę pani, czy w środku jest więcej osób? Pomożemy wam, a później zabierzemy w bezpieczne miejsce, ja i moja koleżanka - zwróciła się do kobiety i jej córki. Kiedy już upewniła się, że starszy jegomość stoi, spróbowała zrobić z nim krok do tyłu, by zapewnić więcej miejsca dla wychodzących z budynku.
| rzucam na zaklęcie + kratka w górne prawo
| rzucam na zaklęcie + kratka w górne prawo
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
Rozejrzała się dookoła, próbując zastanowić się, gdzie powinni się zebrać - albo czy najpierw nie powinny pozbyć się agresorów. W końcu było ich trzech... Gdzie podziewał się ten, którego unieruchomiła Tonks? Czy wciąż był wyłączony z walki? - Sonorus - spróbowała, chcąc sprawić, że jej głos stanie się donośniejszy. Kto wie, ilu jeszcze ludzi gnieździło się w budynku; musiały dotrzeć do nich wszystkich.
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
Mężczyzna jej posłuchała. Zerknęła w stronę Clerawater. Nie miały wiele czasu, ale ludzie potrzebowali pomocy, a one własnie dlatego dziś wyszły na ulice Londynu. Własnie po to - by nią nieść. By nie godzić się na to, co zamierzał zrobić Malfoy i co pewnie planował już od dłuższego czasu. Kiedy mężczyzna skinął jej głową i się odsunął odetchnęła lekko. Odpowiadając mu tym samym. Swoją różdżką wskazała na pozostającego przytomnym wroga.
- Petryfikus Totalus. - powtórzyła zaklęcie, to samo, które usłyszała jak pada z ust jej towarzyszki.
- Petryfikus Totalus. - powtórzyła zaklęcie, to samo, które usłyszała jak pada z ust jej towarzyszki.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Zaalarmowana przez wiedźmią strażniczkę szła w jej kierunku, jednocześnie celując jeszcze w mężczyznę. Mając chwilę, zanim jej udany urok dotrze do niego wzięła wdech w płuca. Rozejrzała się szybko myśląc. Musiały jak najszybciej powiadomić wszystkich znajdujących się w pobliżu o niebezpieczeństwie. W pierwszej chwili pomyślała o tym samym zaklęciu co ona. Jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Miała nadzieję, że jej patronus, wspomagany mocą Zakonu będzie w stanie pomknąć i przekazać wszystkim potrzebującym jak najwięcej informacji. Możliwie szybko i starannie. Dlatego skupiła się na znanej jej melodii, na dziękach niosących ukojenie i zapowiadających lepszy świat. Na śpiewie feniksa, który tak wiele dla niej znaczył i na nim samym, który jednocześnie był symbolem drogi, którą obrała.
- Expecto Patronum. - wypowiedziała dokładnie, wykonując odpowiedni gest różdżką. Mając nadzieję, że jej towarzysz pojawi się, a ona przekaze mu następujące słowa: Niebezpieczeństwo, Londyn pod atakiem. Wszyscy powinni rozpocząć ewakuację. Teraz.
| zapomniałam wcześniej napisać, że chciałabym zrobić krok w lewo i później w lewogóra - żeby znaleźć się obok miejsca w którym jest teraz Maeve
- Expecto Patronum. - wypowiedziała dokładnie, wykonując odpowiedni gest różdżką. Mając nadzieję, że jej towarzysz pojawi się, a ona przekaze mu następujące słowa: Niebezpieczeństwo, Londyn pod atakiem. Wszyscy powinni rozpocząć ewakuację. Teraz.
| zapomniałam wcześniej napisać, że chciałabym zrobić krok w lewo i później w lewogóra - żeby znaleźć się obok miejsca w którym jest teraz Maeve
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Zachodni Port
Szybka odpowiedź