Wydarzenia


Ekipa forum
Jarzębinowy gaik
AutorWiadomość
Jarzębinowy gaik [odnośnik]17.07.17 1:44
First topic message reminder :

Jarzębinowy gaik

Największe zagęszczenie odwiedzających jarzębinowy gaik stwierdza się w czasie miesięcy letnich, zwłaszcza, jeśli temperatury dochodzą do 26 stopni Celsjusza, a magiczni mieszkańcy Anglii chcą schłodzić swe skronie odrobiną niższych temperatur. To miejsce jest idealne na taką okoliczność. Wszystkie drzewa jarzębiny, trawa i żwirowane ścieżki pokryte są szronem, roznosi się nad nimi delikatna, chłodna mgiełka, która przynosi ulgę każdemu strudzonemu przez upały. Na drobnych gałązkach rośnie zawsze po trzynaście liście, a miejscowi wierzą, że zerwanie takiej gałązki i włożenie jej do wazonika z wodą, który następnie ustawi się na najwyższej półce w domu, przyniesie dobrobyt całej rodzinie.
Gaik zamieszkiwany jest przez wilgaczki szaropióre - rzadkie, przecudnie śpiewające ptaszęta. Wilgaczki są również niezwykle cwane i psotliwe. Zawsze urywają trzynasty listek na gałązce, nie pozwalając innym, by została ona zerwana. Ludzie jednak wciąż ich poszukują, wierząc, że jednak szczęśliwa gałązka jarzębiny przyniesie ład do ich domów.

By sprawdzić rezultat swoich działań, rzuć kością k3:
1 - brawo! Udało ci się zerwać gałązkę z trzynastoma liśćmi! Do końca fabularnego tygodnia (aż gałązka nie zwiędnie) wilgaczka będzie przynosiła na twój parapet jeden, mały, losowy cukierek.
2 - udało ci się zerwać gałązkę z trzynastoma listkami, ale w ostatniej chwili, akurat gdy nie patrzyłeś, wyrwała ci ją z dłoni wilgaczka, urywając ostatni listek. Dwanaście z nich już nie przyniesie szczęścia!
3 - niestety w zasięgu twojego wzroku brak było jakichkolwiek gałązek z trzynastoma listkami.
Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
jarzębinowy gaik - Jarzębinowy gaik - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jarzębinowy gaik [odnośnik]07.01.21 18:00
Dobrze mu było w roli mugolskiego narratora. Chciałby pewnie, żeby jego głos był tym ostatecznym; chciałby pewnie wzniośle, niczym Stwórca czy innej wagi kreator, manipulować pionkami na wyłożonej przez nią planszy. Chciałby pewnie bezwstydnie decydować, które fikcyjne imię umrze w tej czy innej historii jako bezbronna ofiara, a które wybrzmi jako niechlubny synonim ambicji lub szaleństwa. Nie miał tej mocy, mógł ledwie dedukować w ramach logicznego schematu, a jak się okazało, i to przynosiło mu nieodgadnioną satysfakcję. Tak też opowiadał, z dziwaczną zadumą i pozą pseudointelektualisty, o nakreślonej niestabilnym słowem rzeczywistości. Bywała chwiejna, miejscami być może niedopracowana, ale ona, kobiecy mistrz tej gry, siedząc w gąszczu zlodowaciałego gaju, wcale przecież nie zgrzytała zębami na zasłyszaną treść. Nawet ta prosta intryga zadowoliła jej oczekiwania, nawet ta nijaka teoria, zlepiona z powszechnie znanych koncepcyjek, rozgrzała buzującą w niej krew. A to był dopiero początek tej mistycznej uciechy; dopiero iskra dla ognia, który niespodziewanie mógł zająć umysły. Pytanie tylko, czy przeciętniak Scaletta wykorzysta otrzymaną od niej szansę. Wszakże dała mu pole do popisu, nie odcięła tlenu od z wolna żarzącej się podstawy tryumfu, jedynie zgłuszyła palenisko stanowczym krokiem, kiedy to postanowiła posłużyć się swoim przywilejem. Jednym z wielu, podejrzewał bowiem, że kisiła jeszcze kilka asów w rękawie, na wypadek chwilowego osłabienia, którego to bezwstydnie wyczekiwał we mgle domysłów i własnego oddechu. Nie mogło być jednak aż tak prosto, ona zaczęła poetyckim morderstwem, on kontynuował logicznym wyjaśnieniem, lecz bynajmniej nie bez zasad. Nie myślał się poddawać, na pewno nie teraz, kiedy duchowo zaangażował się w całość, która nie jaśniała już spójnością - nie kiedy jednym zdaniem wykluczyła cały jego wywód. Zatem oprawca jest tylko jeden, do niego należał grzech planu i zbrodniczego aktu.
- Cóż... - zaczął niepewnie, jakby z niechęcią wybudzał się z sennego mitu. Bo dotychczas właśnie w nim trwał, z nienormalną fascynacją przyglądał się wyimaginowanej arystokracji, jako mugol, obiektywny obserwator, wcale jednak nie wszechwiedzący. Zdawało mu się, że mógłby oskarżyć teraz każdego, wskazać nawet pozornie niezwiązanego ze sprawą lekarza albo cierpiącego w chorobie hrabiego, ale przecież nie w tym rzecz. - W takich okolicznościach winny musiał mieć jakiś motyw - stwierdził, bardziej chyba dla potwierdzenia swoich niewypowiedzianych głośno, mniej lub bardziej racjonalnych przypuszczeń, niźli w oczekiwaniu na jej posłuszne przytaknięcie czy zaprzeczenie. Wszakże tak funkcjonował jego pragmatyczny tok idei, pozbawiony wizji okrutnego wariactwa czy nonsensu. W innym przypadku mógłby rzec, że Alcott sam poderżnął sobie gardło; i to byłoby wówczas akceptowalne, nijak nie naruszałoby bowiem struktury opowieści, pozostawałoby jednakże niezgodnym z faktem, który przedstawiła mu jako niepodważalną prawdę. Samobójstwo nie jest zabójstwem. Zatem morderca czyhał gdzieś pośród zimnych murów szlacheckiej posiadłości, wciąż łypał sprytnym wzrokiem na zastałą tragedię, w ciszy napawając się sukcesem. W głowie miał kilka pomysłów, niektóre z nich zakrawały o absurd pozbawiony logiki, niektóre natomiast wybrzmiewały wcale niegłupio, choć wychodziły naprzeciw wymalowanego przez nią świata. Nie chciał jednak pytać i się przekonywać, wolał bowiem zaskakiwać teorią, męczyć ją kolejnym fantazmatem - tak dla własnej euforii, którą karmił tylko wybujałe ego.
- Mówiłaś, że narracja może kłamać. Zatem zdradził brat. Ten kochający Thomas, co to bezkonfliktowo rozprawiał wcześniej z Alcottem o całej sprawie. W istocie jednak obawiał się o swoją przyszłą pozycję i spadek. - W jądrze mroku i, zdawałoby się, że paradoksalnie postępującej ciemności, w sidłach której skąpana była chłodna knieja, dopatrywał się wyrazu enigmatycznej twarzy, tak dla poczucia pewności. Nie dojrzał nic, zaraz też kontynuował. - Jest na tyle bezwzględny, że zabija brata na oczach wszystkich. Alcott wcześniej upadł, razem z nim nocna szafka. Tym samym stracił tylko przytomność, ale starszy brat, gdy dopada do niego pierwszy, wykorzystuje to i podrzyna mu gardło. Zaraz wchodzi reszta, a on - jak najbardziej wiarygodny aktor - zaczyna swój teatr. - Już wyobrażał sobie nikczemny obraz Thomasa, który wylew satysfakcji skrył we łzach. - Jak zabił? Nieważne. Może to był jakiś fikuśny sztylet, w końcu bogate pojeby noszą takie w skarpecie. Albo brzytwa, bo przed chwilą skończył się golić - dodał po chwili z nikłym uśmieszkiem na twarzy, dla urzeczywistnienia tej legendy i podburzenia zagęszczającej się atmosfery. Pewnie winien był pokornie prosić o wskazówki, tymczasem główkował już nad następnym wyjaśnieniem, jakby z góry wiedział, że to jej nie zadowoli. Milczał jednak, w napiętym oczekiwaniu na nadchodzący werdykt.
I co rzekniesz na to?
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Jarzębinowy gaik [odnośnik]15.01.21 19:06
Niesamowite. Gdy opowiadał jej kolejną historię, oddech zamarł jej w piersiach - bo przecież wydedukował dokładnie to, co miał wydedukować. Znalazł odpowiedź pośród gąszcza domysłów już przy drugiej propozycji, podkreślił, że był godnym jej przeciwnikiem, a ona - cóż, mogła próbować wciąż walczyć, lub po prostu skapitulować przed majestatem wytoczonej przez mężczyznę logiki. Pozwolić mu odejść stąd zwycięsko, nawet jeśli oznaczało to śmierć legendy Yuexiu. Wiedźma i tak nie była prawdziwa, stanowiła zaledwie rodzinny mit, ale odpowiednio wykorzystana przez młodego Thomasa mogła okazać się winowajcą, którego poszukiwaliby krewni, byle tylko mógł oczyścić własne sumienie. Wren zamruczała pod nosem w zadumie, zadudniła chudymi palcami o podbródek i przechyliła głowę do boku, przyglądając mu się uważnie. Dobrze, że nie zawiódł. Zaskoczeniem jednak było tak prędkie rozpracowanie jej narracji. Następnym razem będzie musiała przygotować coś o wiele trudniejszego, skoro udowodnił, że z podstawami potrafił dać sobie radę.
- Naprawdę myślisz, że pod dachem szanującej się rodziny doszło do bratobójstwa? - spytała głosem miękkim, odrobinę zdziwionym, ale nie powątpiewającym. Jeszcze nie wiedział o tym, że jej fasada runęła, a Wren cały czas miała nikłą nadzieję sprowadzenia go na manowce, choć w rzeczywistości nie mogła konkurować z wystosowanym przez niego argumentem. - Mugole mają taką przypowieść, o Kainie i Ablu. Znasz ją? - Czarownica podniosła się z miejsca i ponownie ruszyła w stronę Michaela. Szła powoli, kołysząc biodrami w pewnym rozmarzeniu, zanim dotarła na tyle blisko, by ponownie okrążać go jak sęp. W każdej chwili mogłaby sięgnąć po padlinę i rozedrzeć ją na strzępy, wydrzeć z niego inną, jeszcze bardziej zawiłą hipotezę, choćby tylko po to, by sprawdzić do czego był zdolny. Różdżkę natomiast wsunęła do kieszeni; Scaletta był uważny, niechybnie zrozumiał, że oznaczało to jej nieme poddanie się jako narratora i mistrza rozgrywki. - Zazdrosny brat zabił brata, słodkiego i niewinnego, byle pasterza ulubionego przez tego ich boga, za co został skazany na wieczne potępienie. Odtąd musiał tułać się po świecie i pokutować w samotności - opowiedziała mu zasłyszaną niegdyś religijną bujdę, na tyle charakterystyczną, by nie sposób było pomylić jej ogólnego zarysu; Wren bowiem nie znała dokładnego tła historii ani reszty dziejów Kaina, który ruszył w wędrówkę po globie, by odnaleźć zadośćuczynienie za dopuszczony grzech. Ziemia przesiąknięta krwią Abla i tak nie przyniosłaby mu plonów. - A bóg naznaczył go, by każdy mógł go rozpoznać. Wszyscy wiedzieli kim był. Mordercą - zatrzymała się wówczas przed Michaelem i uśmiechnęła pogodnie. Oto opadała kurtyna na wysnutą przez nią szachownicę; zwyciężyły dziś pionki czarne, te, którym przypada ruch jako ostatnim, posyłając białego króla na monochromatyczną, drewnianą powierzchnię pola bitwy, poległego, pokonanego. Nie było jej wstyd, nie było żal - w końcu zapewnił jej rozrywkę, tak jak tego oczekiwała, a że przy okazji okazał się godnym, myślącym człowiekiem... Cóż, to jedynie zwiastowało ciekawą, wspólną przyszłość. - Jak myślisz, dlaczego Alcott upadł? - To przecież właśnie jego chwilowa niewydolność pozwoliła Thomasowi sięgnąć po ukryty sztylet i poderżnąć mu gardło, podczas prezentacji swojej sylwetki jako zrozpaczonego starszego brata. Gdyby nie utrata przytomności, mógłby się bronić. Ktoś jednak pozbawił go tej szansy, kto, dlaczego? Przez moment dywagowała, czy mimo wszystko nie podjąć dalszej rozgrywki, nie spróbować przesunąć jego hipotezy na inne tory, ale słońce już dawno wzeszło na szkarłatnym niebie, a jej, cóż, zaczynało być zimno. - Ciastko. Było zatrute - wyjaśniła, wzruszywszy lekko ramionami, po czym ułożyła dłoń na policzku maga. Skórę miał dziwnie miękką jak na złodzieja, oszusta i włóczęgę. - To zaledwie początek naszej wspólnej drogi, Michaelu, pamiętaj, że z czasem będzie tylko trudniej. I tęsknij za mną - zażądała. W czarnych oczach błysnęły iskierki rozbawienia, rozczulenia, zanim Azjatka odwróciła się na pięcie, skrywając dłonie w kieszeniach chińskiego płaszcza, i ruszyła w stronę wyjścia z jarzębinowego gaiku. Wciąż nie znał jej imienia, wiedział jedynie, że miała wobec niego plany, pomysły, pragnienia - które odnajdą swoje urzeczywistnienie już niedługo.

zt x2 :pwease:



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Jarzębinowy gaik
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach