Wydarzenia


Ekipa forum
Brzeg jeziora
AutorWiadomość
Brzeg jeziora [odnośnik]13.01.18 21:45
First topic message reminder :

Brzeg jeziora

Kamienista plaża przy jeziorze niemal w całości pokryta jest różnobarwnymi kamykami, które, według miejscowej legendy, są wypluwane przez potwora z Loch Ness jako drobny podarunek za skromne życie mieszkańców pobliskiej wioski. Przy wschodzie i zachodzie słońca plaża lśni tysiącami barw, tworząc swój naturalny pokaz świateł. Wśród nich znajduje się kilka z nich, które ponoć mają szczególną moc. Wierzy się, że kamień turkusowy, włożony na najwyższą półkę szafy, chroni dom przed bahankami; kamień purpurowy, zostawiony w szafce na buty, chroni domowników przed chochlikami kornwalijskimi, które uwielbiają kraść damskie obuwie; kamień karmazynowy, położony na kuchennym parapecie, strzeże dom przed plagą smutku.

By odnaleźć właściwy kamień, rzuć kością k100 (nie dolicza się bonusu za spostrzegawczość). Wyrzucenie wyniku 47 pozwala odnaleźć kamień turkusowy; wyrzucenie wyniku 73 pozwala odnaleźć kamień purpurowy; wyrzucenie wyniku 100 pozwala odnaleźć kamień karmazynowy.
Ta lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Brzeg jeziora [odnośnik]16.05.20 14:48
Po przyjemnym chłodzie wody oraz panującym spokoju nie pozostał nawet cień, gdy spoglądała na nieznajomego mężczyznę. Widząc uśmiech na jego ustach, sama pozwoliła sobie na delikatny grymas, który jawnie zdradzał zdecydowanie mniej pozytywne nastawienie. Ciężko było ją zawstydzić czy wprowadzić w stan, gdy czuła się niezręcznie, lecz w tej chwili właśnie to drugie dominowało jak nigdy.
Niechęć i obawa spowodowane nieprzewidzianym rozwojem sytuacji, najpewniej zmieniłyby się w złość, gdyby tylko znała podejście swego nagłego towarzysza do kobiet. Oczywiście była świadoma, że Anglicy mają takie, a nie inne podejście, że potrafią traktować płeć przeciwną dość przedmiotowo, ale póki nie słyszała o tym otwarcie, podchodziła do tematu obojętnie. Samej nie dawała się tak traktować, mając jednak silny charakter oraz nie obawiając się nigdy stawiać na swoim.
Zanurzyła się na moment, by zaraz z powrotem wynurzyć i zgarnąć lekko włosy, które przykleiły się do policzka. Słuchała z uwagą jego zapewnienia, lecz trochę z nieufnością.
- Domyślam się – odparła spokojniej. Szansa, że wpadnie się na kogoś o tej porze roku, dnia i w tak dużym zbiorniku, była raczej znikoma… a jednak im się udało.
- Loch Ness, jest popularnym miejscem, niemądre jest zakładanie, że nikogo się tu nie spotka – stwierdziła, ale w sumie rozumiała go w tej kwestii.
Podpłynęła trochę bliżej, tylko po to, aby znaleźć się bliżej brzegu. Wolałaby teraz czuć pod stopami dno, ale to oznaczało zbliżenie się do nieznajomego bardziej lub opłynięcie go większym łukiem. Pierwsza opcja nie brzmiała dobrze, a druga byłaby co najmniej dziwna i śmieszna… chociaż im dłużej tkwiła w miejscu, tym bardziej to rozważała.
- Spokojnie, nie posądzam Cię o śledzenie – zdławiła w sobie śmiech, ale na jej ustach pojawił się wyraźniejszy uśmiech. Dość zabawny pomysł i raczej nie brałaby czegoś takiego pod uwagę.- Przestraszyć możesz tylko tym pytaniem, ale teraz nawet to się nie udało – dodała zaraz, czując, jak resztki strachu mijają. Nieznajomy nie wydawał się groźny, a gdyby chciał zrobić jej jakąkolwiek krzywdę, pewnie nie próbowałby wdawać się w rozmowy. Miała przynajmniej taką nadzieję.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]19.05.20 0:08
Uważne spojrzenie niebieskich tęczówek nie odrywało się od buzi towarzyszącej mu kobiety. Nie wyglądała na kogoś, kto w jakikolwiek sposób mógłby wyrządzić mu krzywdę, zwłaszcza teraz, gdy zapewne jej różdżka pozostała na brzegu, w czasie gdy morskie drewno tkwiło w w pokrowcu przyczepionym do pasa, który jako jedyny zdobił jego biodra. Nie, z pewnością nie wyglądała na kogoś, kto miałby jakiekolwiek złe intencje.
Całe zajście wyglądało na zwykły, trochę dziwaczny, zbieg najróżniejszych wypadków, jakie doprowadziły do tego, z pewnością niespodziewanego spotkania, jakie mieli okazję odbyć. A może to nie był przypadek? Jedna z jego kuzynek, z pewnością uznałaby, że jakieś siły chciałby, by mieli okazję się spotkać… Ech, chyba powinien zacząć zwozić jej poważniejsze księgi. Nie kuzynka jednak stała teraz przed nim.
- W takim razie, chyba oboje podjęliśmy dziś trochę niemądre decyzje. - Rozbawienie wybrzmiało w głosie mężczyzny. Był niemal pewien, że oboje błędnie założyli iż w tym miejscu, o tej porze dnia nie zastaną ani jednej, żywej duszy… Gdzieś w środku trochę plując sobie w brodę za podobne założenia. W końcu, czy nie powinien być mądrzejszy,od jakiejś tam kobiety? Z pewnością i bez dwóch zdań!
Uśmiech, pojawiający się na jej twarzy mężczyzna odebrał jako całkiem dobry i pomyślny znak, wbrew kiepskiej opinii co do kobiet nie chciał, aby dziewczyna się wystraszyła bądź, co grosza, kojarzyła jego prawdziwą twarz z czymś parszywym oraz podłym.
- Dobrze to słyszeć. - Odpowiedział jedynie, gdy dziewczyna zapewniła go, że nie wysnuła w jego kierunku żadnych, złych osądów. Mężczyzna powoli poruszył swoimi ramionami, ostrożnie próbując odsunąć się od dziewczyny, tak by przypadkiem nie uderzyć jej swoimi kończynami.
- Aż tak źle ono zabrzmiało? - Zapytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Był pewien, że dobrane przez niego słowa winny mieć wydźwięk bardziej uprzejmy, niż dziwny. Haverlock Travers przesunął się jeszcze odrobinę, by postawić stopy na kamienistym dnie jeziora. Woda nadal jednak zakrywała jego ciało, przynajmniej do wysokości umięśnionej piersi. I gdyby nie fakt, że wszystkie ubrania, łącznie z bielizną leżały gdzieś na brzegu, pewnie wyszedłby z wody… Chociaż był pewien, że nie miał czego się wstydzić.
- Moje rzeczy są tam. - Wskazał dłonią kierunek, gdzie zostawił swoje ciuchy. - Również idziesz w tamtym kierunku? - Czy powinien przygotować ją na fakt, że nic a nic nie okrywało jego ciała?



I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]23.05.20 21:41
Gdyby spodziewała się wpaść na kogokolwiek… najpewniej nie rozstałaby się z różdżką, co prawda nie była biegła w zaklęciach, które mogły w zagrożeniu pomóc, ale sam fakt posiadanie jej przy sobie, uspokajał. Teraz za to tkwiła w miejscu, próbując rozgryźć nieznajomego mężczyznę i przewidzieć co może zaraz zrobić.
Na razie wszystko szło dobrze, a raczej było na tyle względnie spokojnie, że mimowolnie uspokajała się. Jeśli wyjdzie z tego bez szwanku, zdecydowanie mogła uwierzyć w swoje szczęście, które w ostatnich miesiącach jakoś bardzo trzymało się jej osoby, a wszystkie głupie decyzje pozostawały bez konsekwencji.
- Nie da się ukryć – odparła, zgadzając się z nim w tej kwestii. Zwykle niechętnie przyznawała komuś rację, ale tym razem nie było co się kłócić. W głupi sposób oboje założyli, że będą tu sami i doprowadzili do właśnie takiej sytuacji.- Najwyraźniej nie mogliśmy przewidzieć, że znajdzie się ktoś jeszcze tak szalony, aby pływać w zimnej wodzie… po zmroku – dodała z delikatnym rozbawieniem, bo przecież naprawdę niewiele osób zdecydowałoby się na coś takiego. Zimna woda nie zachęcała do zanurzania się w niej, a tu niespodziewanie znalazła się taka dwójka w jednym jeziorze.
Spoglądała na niego z uwagą, nie odpowiadając od razu.
- Zabrzmiało niefortunnie do obecnej sytuacji – podjęła, nie odwracając wzroku od niego. Kiedy minął strach, wróciła pewna swoboda, jaką zachowywała w rozmowach. Nie była panną, która krępowała się w towarzystwie mężczyzn i ta postawa działała nawet w tak nietypowej scenerii.- Pytasz nieznajomą kobietę, gdzie zostawiła swoje rzeczy… każda bezbronna i wystraszona panna szukałaby w tym podtekstu oraz groźby, że coś jeszcze może pójść źle – póki co nie czując się takową, nawet jeśli faktycznie była bezbronna.
Gdyby teraz mężczyzna wyszedł z wody, nie oszczędzając jej widoku, najpewniej pewien komfort, jaki znów odczuwała, zostałby ponownie zniszczony przez skrępowanie.
Widząc, jaki wskazał kierunek, zawahała się na krótki moment. Naprawdę przyjdzie im skierować się w tą samą stronę, chociaż tylko przez moment.
- Wychodzi na to, że tak – zdradziła, zerkając odrobinę w bok na miejsce, gdzie pozostawiła wszystko.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]28.05.20 13:28
Haverlock Travers w nawyku miał już nie rozstawanie się z różdżką. Czy na pokładzie statku, czy w porcie którym zarządzał różdżka stanowiła jego nieodłączne towarzystwo. O ile ufał swojej załodze oraz pracownikom (oczywiście w sposób trochę…ograniczony, pozwalający na zbieranie odpowiednich wiadomości) tak nie ufał tym, których mógł spotkać. Nazwisko Travers od wieków kojarzone było z morską potęgą oraz handlem, a to mogło ściągnąć na niego wiele komplikacji, problemów bądź kretynów którzy sądzili, że są w stanie go przechytrzyć.
Uśmiech zagościł na twarzy ekscentrycznego lorda, gdy dziewczę przyznało mu rację. Oczywiście nie mógł się mylić, nawet jeśli jezioro nie było morzem i tak znajdowała się w nim woda - a w jej kwestii Traversowie rzadko się mylili. Słodkie, rodzinne doświadczenie.
- Gdy tu przyjechałem dopiero się ściemniało. - Mruknął z rozbawieniem, jakby chciał odsunąć od siebie poejrzenia dotyczące braku logicznego myślenia… Które były jak najbardziej słuszne, bowiem Haverlock niewiele miał wspólnego z logiką, zwykle pomijając etap zastanowienia, by przejść wprost do działania. Jak każdy Travers był człowiekiem czynu i to właśnie czyny zdawały mu się w tym wszystkim najważniejsze.
Mężczyzna pokręcił z rozbawieniem głową słysząc sprostowanie, jakim uraczyła go nieznajoma kobieta. - Przyznaję, jestem zakończony. Niestety, nie mam wielu okazji, aby przebywać w towarzystwie wystraszonych panien… Chociaż z innej strony to chyba dobrze, czyż nie? - Ach, takie niepozorne, takie mało zaradne a jednak potrafiły namieszać w głowie! Może lepiej będzie, jeśli nie przyjdzie mu kontynuować tematu? Prawdą było jednak, że nie często widywał wystraszone dziewczęta - szlacheckie lady nie miały czego się bać, a w portach rzadko widywał wystraszone buzie, niezależnie od kraju.
- Widzisz, nie zwykłem pływać w ubraniach, zwykle bardziej przeszkadzają, niż pomagają… - Zaczął, unosząc dłoń by podrapać się po karku. Przyzwoitość oraz zalążki sympatii do czarownicy wygrały ze zwykłym, bardzo olewczym podejściem do konwenansów. Mężczyzna wyciągnął z przypiętego do futerału różdżkę, by skierować ją w kierunku miejsca, w którym przyszło mu ukryć swoje rzeczy.
- Accio! - Prosta formuła miała przywołać jego bieliznę, by zaoszczędzić dziewczynie skrępowania. Sprawnie złapał lecący ku niemu materiał, by jeszcze pod wodą wsunąć go na biodra. Ech, jak on nie lubił dotyku mokrego materiału… W pewnym miejscu.
- Często pływasz? - Spytał z zaciekawieniem, powoli kierując się ku wyjściu z jeziora. Nie przywykł do panien, zainteresowanych jakimkolwiek sportem wodnym. Mokry materiał  przykleił się do jego ciała, podkreślając męskie atuty, gdy niebieskie spojrzenie powędrowało w kierunku kamieni na brzegu.

| Rzucam na kamyczek


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]28.05.20 13:28
The member 'Haverlock Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 86
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]07.06.20 22:17
Zauważyła uśmiech, jaki pojawił się u niespodziewanego towarzysza i poczuła cień rozbawienia. Czasami zwyczajnie bawiło ją, jak bardzo mężczyźni lubili słuchać, gdy przyznawało im się rację. Oczywiście nie była to tylko ich cecha, ale zdecydowanie częściej wydawali się wtedy w pewien sposób usatysfakcjonowani. Nie wypowiedziała ani słowa w tej kwestii, nawet ze zwykłej przekory, dziś rezygnując z chęci rozwiania męskiej pewności siebie, gdy już zgodziła się z nim.
- Nie wątpię – odparła, powstrzymując kąciki ust przed uniesieniem. Nie miała pewności, czy mężczyzna właśnie próbuje wytłumaczyć całą sytuację i własne decyzje? Trochę niepotrzebne próby, dlatego też łagodnie spróbowała urwać temat, nie wdając się w większą dyskusję.
Zaraz jednak na jej ustach pojawił się uśmiech, gdy jej wyjaśnienie niefortunności wypowiedzi zostało odebrane tak, jak powinno.
- Niestety? – uniosła delikatnie brew, coraz bardziej rozbawiona. Łapanie za słówka było ciekawym zajęciem, bo odpowiednio rozegrane nie irytowało, lecz pozbawiało pewności. Nawet jeśli później sama pakowała się w pułapkę i działało to na jej szkodę.
- Jak najbardziej.- stwierdziła szczerze.- Co najmniej niepokojące, gdybyś miał z nimi do czynienia na co dzień, a już zwłaszcza, gdybym to właśnie usłyszała – dodała. Byłby to dobry powód do nieufności, zwłaszcza gdy nadal oboje nie wiedzieli o sobie praktycznie nic.
Nie skomentowała słów o niewygodzie związanej z pływaniem w ubraniu. Fakt dość oczywisty, bo nie było nic bardziej nieprzyjemnego niż materiał lepiący się do ciała, gdy przebywało się w wodzie, a już o ograniczonej swobodzie ruchów nie wspominając. Dlatego też pozostawiła wszystko na brzegu, mimo że koniec końców pluła sobie za to w brodę. Nie obawiała się nagości, lecz w obecnej sytuacji, zdecydowanie nie była chętna do wychodzenia na brzeg, gdy była świadoma, że najpewniej odprowadzi ją męskie spojrzenie.
Zerknęła na mężczyznę, gdy ten wypowiedział znajomą inkantację i przywołał do siebie materiał. Była mu odrobinę wdzięczna za to, że darował sobie paradowanie nago.
Podążyła za nim powoli, trzymając jednak pewien dystans.
- Czasami, ale coraz rzadziej – nadmiar innych zajęć oraz wybieranie zdecydowanie ciekawszych aktywności, sprawiało, że potrzebowała chwili, aby przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz wybrała się za miasto, aby popływać w jakimś spokojnym miejscu.
Ignorując cień skrępowania, jaki niespodziewanie odczuła, wyszła z wody i podeszła do miejsca, gdzie zostawiła swoje rzeczy. Część wody zdążyła ściec ze skóry, dlatego ubrała się, poprawiając zaraz sukienkę. Powiodła różdżką po materiale, osuszając go za pomocą zaklęcia i zaraz chowając Ohię. Z włosów wycisnęła wodę już bez użycia zaklęć, unikała traktowania ich magią ze zwykłej przezorności.
Skierowała się w stronę mężczyzny, który swoje rzeczy zostawił kawałek dalej, a jednak bliżej niż wydawało jej się z wody.
- Mogę wiedzieć, kim jest mężczyzna, który postanowił dziś przestraszyć mnie w wodach Loch Ness? – spytała z lekką zaczepnością, skupiając na nim ciemne tęczówki. Była ciekawa, kim jest, zwłaszcza że był dość intrygujący w tym, co mówił.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]10.06.20 0:58
Haverlock Travers w tej kwestii nie odstawał od większości męskich przedstawicieli arystokracji, wychodząc z założenia, że w większości przypadków właśnie tę rację posiadał. Wszak nie dość, że był przedstawicielem najznamienitszego ze wszystkich, szlacheckich rodów to jeszcze był mężczyzną, tym którego zdanie pozostawało najistotniejsze oraz tym, na którego barkach spoczywały te, najważniejsze kwestie. Taki ktoś, jak on nie mógł się mylić, a nawet jeśli to robił taki wyjątek to jedynie potwierdzeniem wcześniejszej teorii!
- Niestety, gdyż nie wiem, jak winienem się zachować w podobnej sytuacji. - Kąciki jego ust ponownie uniosły się ku górze, gdzieś z tyłu głowy odnotowując, że takie łapanie za słówka było uciążliwe, zwłaszcza gdy persona zdawała się nie wiedzieć, z kim przyszło jej mieć do czynienia chociaż… Może to i lepiej? Lord Travers nie przepadał za konwenansami, jednak lubował się w poczuciu władzy oraz dumie, jaka wiązała się z jego nazwiskiem. - Tak, wtedy z pewnością byłoby to niepokojące. - Kiwnął jedynie głową, mając zamiar nie drążyć dalej tego, jakże specyficznego tematu. Nie planował wyrządzić dziewczynie krzywdy… Co prawda jego plany zapewne uległyby zmianie, gdyby dowiedział się, że jest szlamą bądź niemagicznym ścierwem, spotkana nocą kobieta na taką jednak nie wyglądała. Ci, których istnienia nie popierał jego ród nie poruszali się tak swobodnie nawet o tej porze dnia.
Szedł w kierunku brzegu nie mając zamiaru czynić tego spotkania jeszcze bardziej niezręcznym, chociaż wstydzić akurat nie miał się czego. Zaciekawione spojrzenie wodziło między kobietą  a kamienistym brzegiem, niestety nie zauważając żadnego z cennych kamieni, o których niegdyś słyszał od kogoś… Od kogo pewnie przyszło mu raz pożyczyć twarz.
- Jakie zajęcia Cię powstrzymują? - Spytał, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Nie byłby sobą, gdyby nie zerknął kątem oka w kierunku ubierającej się kobiety, samemu wciągając spodnie na zgrabny tyłek. Kształty nieznajomej przypadły mu do gustu, gdyż dziewczę posiadało przyjemną dla oka figurę. A Haverlock, jako znawca kobiecego piękna doceniał te, przypadkowe widoki. Sprawnie wskoczył w buty, zapiał pas od spodni, nałożył koszulę oraz elegancką szatę, w której przyszło mu się teleportować z rodowego zamku. Wizerunku dokończył rodowy sygnet z ośmiorniczym herbem, z którym Travers nie lubił się rozstawać.
- Jeśli mogę ufać, że nasze spotkanie pozostanie między nami… - A jeśli nie, znajdę Cię i utopię - właśnie to, przez chwilę zdawało się mówić spojrzenie ekscentrycznego lorda. Takie wycieczki z pewnością nie pomogłyby jego reputacji oraz chęci wyprowadzenia z równowagi pewnej lady, która mogła kiedyś zostać jego żoną. Nieznajoma kobieta nie wyglądała jednak na kogoś, kto chciałby narobić sobie problemów.
- Haverlock Travers. - Skłonił się delikatnie, zapewne w spojrzeniu szlachty dość niedbale, nie sądził jednak, aby kobieta była zaznajomiona z etykietą. - A ja z kim mam przyjemność? - Męska brew po raz kolejny powędrowała ku górze, w czasie gdy intensywnie niebieskie tęczówki wodziły po postaci dziewczęcia.


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]21.06.20 22:27
Cóż, nawet gdyby wiedziała z kim ma do czynienia, z jak znamienitym człowiekiem, którego ego najpewniej było mocno napompowane przez otoczenie, to i tak nie powstrzymałaby się przed łapaniem go za słowa, które tak pewnie wypowiadał. Igranie z takimi ludźmi bywało zabawniejsze, gdy większość dopiero po powiedzeniu czegokolwiek łapało się na błędzie. Jednak w tym przypadku, była to tylko próba wybadania z kim ma do czynienia i dowiedzenia się drobnych szczegółów, które i tak na nic jej się zdadzą.
- Pocieszające – odparła jedynie, pozwalając sobie ponownie na uśmiech i odpuszczając już temat. Nie było sensu drążyć tego, a przy tym wędrować nadal wokół kwestii, która nie miała teraz znaczenia. Na całe szczęście nie doszło do sytuacji, która wzbudziłaby jeszcze raz strach, jaki poczuła w chwili, gdy wpadł na nią.
Zbliżając się do brzegu, spojrzała na swego towarzysza, gdy padło pytanie.
- Praca – rzuciła prawie od razu, bo to głównie ją zajmowało i nie było co ukrywać.- Jestem uzdrowicielką – dopowiedziała, najpewniej wyprzedzając pytanie, które zaraz mogło paść z jego strony. O ile był na tyle ciekawski, by jeszcze dopytywać o konkrety.
Kiedy oboje opuścili wodę, skupiła się na tym, aby jak najszybciej zarzucić na siebie sukienkę, a nie oglądać się za mężczyzną, który odszedł kawałek dalej. Mimo to w końcu zerknęła krótko w jego stronę, gdy akurat zapinał koszulę i zauważając również jego spojrzenie, które nie było tak dyskretne, jak może planował. Starała się ukryć uśmieszek rozbawienia, bo jakoś nie dziwiło ją to. Typowy mężczyzna, najwyraźniej nie mógł sobie odpuścić.
Podchodząc do niego, bardziej bezpośrednio pozwoliła sobie na przesunięcie wzrokiem po jego sylwetce. Ubiór był minimalną podpowiedzią, lecz zdążyła zadać pytanie, może już przeczuwając odpowiedź.
- Wyglądam na taką, która będzie chwaliła się wszędzie pływaniem z obcym człowiekiem? – spytała, unosząc delikatnie brew. Za taką ją miał? Na taką właśnie wyglądała?
Kiedy w końcu padła odpowiedź, zadziorność i pogodność na chwilę zniknęły na rzecz powagi. Travers.
Nie interesowała się szczególnie angielskimi rodami, ale jednak pewne nazwiska nie były jej obce. Część słyszała przypadkiem, inne padały w rozmowie z jedynym lordem, który w jej życiu pozostawał przez lata i stał się zbyt ważny. Milczała nieco dłużej, bez wątpienia zauważalnie cichnąc.
- Belvina Blythe – odpowiedziała, rewanżując się i niszcząc resztkę anonimowości między nimi.- To spotkanie robi się coraz bardziej interesujące– stwierdziła, unosząc minimalnie kąciki ust ku górze.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]23.06.20 1:18
Haverlock uniósł brew w wyrazie zaskoczenia, gdy dziewczę zdradziło to, czym przyszło się jej zajmować. W wychowaniu jakie odebrał tego typu zawody należały do tych, którymi kobiety nie powinni się zajmować. Bo kto to widział, aby delikatne rączki babrały się we wnętrznościach bądź krwi. I mimo iż liznął życia z innej strony niż szlachecka, za każdym razem skrywając się pod przykrywką innej twarzy, nadal jednak nie bardzo orientował się w tym, co wypada niżej urodzonym kobietom, a co nie. Chociażby jego cudna Borgia zajmowała się handlem, co zapewne nie przeszłoby w jego świecie. Tak samo jak rozwód z mężem z powodu… Nie miał pojęcia jakiego, lecz jeśli nie wchodziła w to zdrada krwi, nie powinno mieć to miejsca. Ech, zagalopował się zbyt daleko w swoich, jakże dziwnych rozmyślaniach.
- To… bardzo ciekawy wybór. - Stwierdził, brakowało jednak pewności w jego głosie. - Zapewne pracujesz w szpitalu Munga? - Nic dziwnego, że jej nie kojarzył. Jego ród posiadał własnego uzdrowiciela, skłonnego dotrzymać tajemnicy oraz udzielić odpowiedniej pomocy… A tej Haverlock potrzebował nie raz, co rusz pakując się w tarapaty w poszukiwaniu nowych emocji oraz adrenaliny której, zwłaszcza teraz, niezmiernie mu brakowało.
Uważnie obserwował twarz kobiety, gdy przyszło mu wypowiedzieć swoje imię ciekaw jej reakcji. Wszak nie codziennie wpada się na lorda, zwłaszcza w takich sytuacjach. W intensywnie niebieskich oczach zabłyszczało rozbawienie całą sytuacją.
- Trochę mina Ci zrzedła. - Rzucił, z zaciekawieniem unosząc brew ku górze. No, już nie raz miał sytuację, że ktoś wygadany milkł gdy wypowiedział swoje nazwisko, zwłaszcza jeśli był związany z handlem morskim. W tej dziedzinie biznesu ród Travers był znany aż nadto.
- Ach tak? Z jakiego to powodu? - Pytanie opuściło jego usta, gdy dziewczyna stwierdziła, że spotkanie zaczyna robić się interesujące. On nie sądził, aby kiedykolwiek przyszło mu ją poznać. Był niemal pewien, że zapamiętałby taką kobietę, gdyby stanęła kiedyś na jego drodze.
Niebieskie spojrzenie na chwilę przeniosło się na niebo, które przybrało już ciemną, granatową barwą. A to oznaczało, że powinien wracać do domu nim matka zacznie się obawiać a ojciec podejrzewać go o kolejne wycieczki, których zapewne winien zaprzestać jakieś pięć lat wstecz.
- Na następne pływackie zmagania zapraszam Cię do Norfolk, nasze plaże nie mają sobie równych, tego można być pewnym. - Ciepły uśmiech zagościł na ustach ekscentrycznego lorda, trochę zawiedzionego faktem, że powinien kończyć to spotkanie. - Niestety, muszę wracać w swoje strony. Liczę jednak, że przyjdzie nam się jeszcze spotkać. - Z tymi słowami, Haverlock Travers skłonił się Belivinie, po czym deportował się, by móc wrócić w rodzinne strony.

/z.t x2


I have sea foam in my veins
I understand the language of waves

Haverlock Travers
Haverlock Travers
Zawód : Król portu w Cromer i siedmiu mórz
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Nie da się bowiem konkurować z morzem o serce mężczyzny. Morze jest dla niego matką i kochanką, a kiedy nadejdzie czas, obmyje jego zwłoki i ukryje wśród koralu, kości i pereł.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8259-haverlock-travers#238681 https://www.morsmordre.net/t8313-skrzynka-odbiorcza-lorda-travers#240601 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t8315-skrytka-bankowa-nr-1988#240603 https://www.morsmordre.net/t8316-haverlock-travers#240604
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]05.11.20 22:54
| 12 lipca

Właściwie to nie czuła się najlepiej. Choć zbliżał się już wieczór i na pewno po odpoczynku było już lepiej to w dalszym ciągu Gwen po prostu nieco mdliło. Nie zjadła dziś szczególnie wiele, starając się jeść lekko, a większą część dnia spędziła w łózka, ale niestety obowiązku skutecznie wygoniły pannę Grey z ścian pałacu Macmillanów.  
Gdy dostała pilny list od jednego z klientów ze Szkocji, chwyciła świstoklik, aby jak najprędzej dostać się do wioski w okolicy Loch Ness. Ubrała się wiec w jasny żakiecik, jako że jej klient był co najmniej eleganckim i stosunkowo bogatym człowiekiem, chwyciła szkicownik i już po godzinie od otrzymania korespondencji była na miejscu. Gdy jednak zapuka do drzwi jeden raz, drugi… odkryła, że w budynku nikogo nie ma. A gdy doczytała wiadomość, zorientowała się dlaczego. List został napisany ponad tydzień temu, a klient pisał przecież, że wyprowadza się z tego miejsca w ciągu kilku dni. Na Merlina, co za sowa! Czyżby właśnie przez stworzenie należące do swojego pracodawcy straciła kolejne zlecenie?
Wcale, ale to wcale jej się to nie podobało, ale cóż miała począć? Skoro jednak już pofatygowała się do Szkocji i miała jeszcze chwilę do zachodu słońca to mogła chociaż zobaczyć to owiane legendami jezioro. Jeszcze nie miała okazji być w tej okolicy o takiej porze, o której to miałoby jakiś większy sens. Dlatego też już wkrótce rude włosy Gwen plątało świeże powietrze, do uszu docierał plusk wody, a pod jej nogami pałętały się kolorowe kamyki. Przymknęła oczy. Och, jakże tu było pięknie!
Nie miała pojęcia, czy opowieści o potworze były prawdą, czy nie, ale wolała nie zbliżać się do wody. A na pewno nie w tym stroju! Z resztą, i tak nie potrafiła przecież pływać. Co najwyżej zamoczyłaby nogi. Ale już jakiś czas temu usłyszała legendę dotyczącą kamyków znajdujących się na tym wybrzeżu i właściwie nie mając wiele do roboty zaczęła mimowolnie się im przyglądać. Spacerowała, z głową spuszczoną w dół, starając się wypatrzeć specyficzne kolory kamieni, na chwilę przestając zwracać uwagę na otoczenie.
Mimo że było na co, bo latające wokół mewy najwyraźniej właśnie urządzały sobie wieczorne spotkanie, co rusz opadając na wodę i wzbierając się do lotu, a schodzące coraz to niżej słońce zaczynało przybierać przyjemnych dla oka, złotych barw. No i na horyzoncie pojawiła się pewna niezwykle wyraźnie widoczna postać, której panna Grey z nosem wbitym w kamieniste położę nie mogła przecież zauważyć.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]05.11.20 22:54
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 55
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]06.11.20 23:49
Wędrówka była długa, a od kiedy zepsuł się motocykl Hagrid jedynie pluł sobie w brodę, że nie naprawił tej rozklekotanej rury dużo wcześniej. Ale, jak to on, zerwał się po prostu na równe nogi w minutę po tym gdy postanowił, że choćby sam, ale honor z rąk morderców odbije. Krocząc dumnie brzegiem jeziora łapał ostatnie chwile wytchnienia rozmyślając co nie co na temat swojego życia. Dobre życie miał, nie zapomni go nigdy. Dużo piwa pił, bo bardzo je lubi, dużo pieniędzy miał dzięki, pracy w tartaku i dużo spał. W Loch Ness pojawił się po drodze, ale żal przegapić było taką okazję. Nawet w świecie mugoli mistyczny Potwór z Loch Ness, stara poczciwa Nessie, owiana była swoją legendą. Jasnym było dla czarodziejów, nawet takich jak Hagrid, że Ci niedowiarkowie byli po prostu głupi. Wpatrzony w tafle wody kroczył licząc, że wypatrzy potwora, w końcu wczoraj widział nawet ogon wieloryba, miał szczęście! Plaża pokryta była malutkimi kamieniami, ale to nie przeszkodziło półolbrzymowi w zdjęciu butów i poczuciu się jakby kroczył po piaszczystej plaży. Zgarnął garść kamieni i zostawiając buciory na brzegu, wszedł do jeziora by porzucać kaczki.
Jedna kacza. Ha, udało się.
Druga kaczka. Znowu!
Trzecia kaczka. Był w tym naprawdę dobry.
Czwarta kaczka. Rubeus Hagrid, narodowy pogromca kaczek.
Wczoraj spotkał już jedną miłą panią, a tymczasem po plaży kroczyła druga. Nawet podobna do tej wcześniejszej, ale miała inny kolor włosów. Jednak też taka niziutka i ładnie ubrana. Lewitujący czajniczek w przypadku Frances Burroughs dawał jasny znak, że jest czarownicą. Ta tymczasem chodziła z głową w dół i szukała czegoś w kamyczkach...
Co ona tam patrzy? Pomyślał i z racji tego, że Nessie długo nie wynurzała łba na powierzchnie postanowił sprawdzić czy w kamyczkach nie żyją może inne żyjątka, równie ciekawe co Potwór z Loch Ness. Krocząc w przeciwnym kierunku do kobiety patrzył uważnie pod nogi. No kamyki jak kamyki, co w nich takiego niezwykłego? Ale skoro pani tego szukała to musiało być ważne, może zgubiła pierścionek albo kawałek świńskiej kiełbasy. Kiełbasą sam by nie pogardził, w brzuchu burczało, a w pokaźnych kieszeniach płaszcza pieniędzy brak. Skupiony na poszukiwaniach mięsa nie zauważył nawet gdy niebezpiecznie zbliżył się do panny, w końcu wpadając na nią i w ostatniej sekundzie utrzymując się na nogach by nie przewrócić się na jej kruche ciało. To mogłoby skończyć się tragedią!
- Przepraszam! - ryknął przerażony, że zrobił kobiecie krzywdę. - To przez kiełbasę! Nic pani nie jest? - wpatrywał się w nią z przepraszającą miną, licząc, że zaraz mała kobieta odezwie się i rozgoni jego wątpliwości co do swojego stanu zdrowia.



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]08.11.20 13:57
O pannie Grey można było mówić dużo, ale na pewno nie to, że od razu wyglądała jak rodowita czarownica. Przynajmniej nie zazwyczaj. Różdżkę miała zwykle pod ręką, ale nie na wierzchu. Odzienie odruchowo wybierała mugolskie i jeśli zakładała czarodziejskie szaty to w pełni umyślnie, czując się znacznie lepiej w swoim bardziej niemagicznym wcieleniu. Wygodniej jakoś, bardziej… po ludzku. Stroje czarodziejów wydawały jej się bardziej przerysowanymi kostiumami, niż faktycznym odzieniem. Tak, jakby na przykład założyła na siebie suknię sprzed dwustu lat: pewnie wyglądałaby pięknie, w danej chwili mogłaby uczuć się nawet niewyobrażalne i kobieco, ale chodzić tak na codzień? Zwłaszcza w obliczu wojennej zawieruchy? Musiała jednak przyznać, że obecnie w Anglii chyba jednak bezpieczniej było mieć na sobie stroje magicznych.
Skupiona przez chwilę na kamykach, wciąż czując odrobinę dyskomfortu w żołądku po otruciu z poprzednich dni, naprawdę nie zwracała uwagi na otoczenie. Tak n a p r a w d ę, bo przecież Rubeusa Hagrida dostrzec było nad wyraz prosto. Właściwie nawet nie trzeba było się szczególnie wysilać, nie? Półolbrzymy nie uchodziły za mistrzów w ukrywaniu się przed kimkolwiek. To znaczy, chyba. Na ile Gwen wiedziała ze szkoły.
No ale tak wyszło, że po prostu go nie zauważyła i tyle. Nawet najlepszym się zdarza. Akurat się pochylała, widząc błysk jakiegoś kamyka i sięgnęła po niego ręką, odkrywając że nie ma w nim nic nadzwyczajnego poza nieco bardziej smukłym kształtem, wyróżniającym go na tle pozostałych, gdy… BUM. Trafiła pochylona głową prosto w… podbrzusze? Albo niżej? Czy przypadkiem nie niżej?! Pochylonego mężczyzny. Oddech Gwen automatycznie przyspieszył, a zderzenie lekko odbiło ja w tył. Jęknęła, zdziwiona całą tą sytuacją, ale nim zdążył choćby omieść mężczyznę spojrzeniem, ten zaczął coś mówić. Malarka już miała mówić, że nic takiego się przecież nie stało, że to ona się zgapiła i nie patrzyła przed siebie i…
A potem uniosła wzrok.
I zamarła w bezruchu, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w największego mężczyznę, jakiego widziała w całym swoim życiu. Zaciśnięty w dłoni kamyk opadł na ziemię.
Eeee…. N… n… nic mi nie jest – wydukała, zdziwiona i w szoku, choć wcale nie szczególnie przestraszona. Nieznajomy miał przecież całkiem miły glos i nawet ją przeprosił i się nią przejął, a tak nie robią źli ludzie. A że stojący przed nią wyglądał tak, jakby mógł zaraz rozerwać ją w pół bez najmniejszego wysiłku? Cóż, eee… no taka sytuacja.
Już miała pytać, czy i on sobie nie zrobili krzywdy, ale wtedy uświadomiła sobie, że ze swoją masą raczej niewielkie miała ku temu szanse.
Zamiast tego postanowiła przeprosić. Grzecznie i w miarę możliwości miło, starając się dość nieudolnie ignorować posturę nieznajomego. Tak, jak ignoruje się deformacje twarzy, blizny pokrywające cale ciało, czy cudze irytujące jąkanie. Pragnąc zachować grzeczność, ale jednocześnie nie potrafiąc oderwać wzroku od tej cechy, która wyróżniała człowieka na tle innych. Zwłaszcza, że na rany i deformacje już się w ostatnim czasie napatrzyła i nie robiły na niej szczególnego wrażenia. Za to ten wzrost… no był wyjątkowy. To musiała przyznać.
To… to ja przepraszam – wydukała więc. – Eee… nie wiem, jaką kiełbasę, ja… tylko głupio kamyków szukałam, to moja wina – wyjaśniła, wiedząc, że okoliczna legenda jest dość dobrze znana.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight


Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 09.11.20 12:40, w całości zmieniany 1 raz
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]08.11.20 23:22
Dodając dwa do dwóch wychodziło na to, że Nessie, Potwór z Loch Ness, albo już dawno przeprowadziła się daleko stąd albo nie miała najmniejszej ochoty wynurzać łba nad powierzchnie wody. Cóż, było to trochę przykre, zwłaszcza, że Rubeus przebył tę drogę tylko po to by ją zobaczyć. To była jednak jej wola i należało ją zaakceptować. Widocznie wstydziła się. Z drugiej strony, poszukiwanie kiełbasy, chociaż nie było tak inspirujące jak wypatrywanie stworzenia, mogło zaowocować brakiem burczenia w brzuchu półolbrzyma. Puste kieszenie nie pomagały w zdobywaniu pożywienia, a życie wśród mugoli nauczyło go, że nie powinno się napadać na tawerny ani okradać przydrożne pola. Niestety, co mężczyzna już powoli akceptował, będzie musiał w końcu to zrobić jeśli zamierzał przetrwać wędrówkę do Londynu w pełni sił. Pośród wielobarwnych kamieni nie znalazł jednak ani kiełbasy ani nawet skrzydełka kurczaka. Znalazł się za to w bardzo niezręcznej sytuacji gdy całą swoją wagą zagrodził drogę małej pani, która wpadła głową w jego uda.
- Na pewno nic nie jest? Pani dobrze się czuje? - próbował złapać kobietę by nie upadła na ziemię i nie potrzaskała sobie pośladków. - Jaka wina pani, jaka? - jąkał się przerażony, że dama majaczy. - To ja stanąłem jak ten jełop.
Jakie głupio było to zachowanie, tak potraktować taką drobną kobietkę i niczym walidroga wejść w jej przestrzeń. Może myślała, że chciał zabrać tę kiełbasę której szukała? Ale to nie tak, że chciał zabrać, po prostu chciał znaleźć drugą.
- Kamyczków? - zdziwił się spoglądając pod nogi. - Kamyczków tutaj co nie miara, o! - sięgnął po jeden z nich i wręczył kobiecie niczym różę na przeprosiny.
Co robić, co robić..., rozmyślał.
- Jak to jakiś wyjątkowy kamyczek to ja pomogę szukać! - z miną wyraźnie mającą na celu przeprosić raz jeszcze kobietę zaczął krążyć wokół niej kółka, sam nie wiedząc czego dokładnie szuka.
Życie było proste w Keswick, a tymczasem ledwo co spakował manatki i wyruszył w drogę, już natknął się na dwie panie którym mógł zrobić krzywdę. Jednej podarł szmatkę, a drugiej chyba uszkodził głowę. W końcu kto tak wyszukiwał kamyczków na plaży która składała się tylko z takich? Tamta okazała się miła, ba... Okazała się czarodziejką, a takich nie było dużo na świecie. Ta z kolei, jeśli stan jej głowy się nie poprawi, pewnie będzie musiała trafić do lekarzyny który ją obejrzy. Piorunujące poczucie winy za ten haniebny czyn dręczyło go i dręczyło.
Hagridzie, idioto...
A co jak go zamkną za uszkodzenie pani? Co jak zaraz przyjedzie tu jakaś policja albo inni oficerzy i posadzą Hagrida za ten głupi atak? Miał przecież jechać do Londynu, pogodzony z tym, że może nigdy z niego nie wrócić. Co to był za parszywy pech, jeśli miałby utknąć w jakimś więzieniu w Szkocji?
- Przepraszam pani, ja taki niezdarny czasem... - usiadł tyłkiem na kamieniach, tak, że część z nich odskoczyła, a ziemia się zatrzęsła. - Niech pani nie mówi nikomu - schował twarz w dłoniach. - Ja nie chciał pani głowy uszkodzić.

rzut na kamyczek który Hagrid wręczył Gwen



No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Rubeus Hagrid
Rubeus Hagrid
Zawód : robol w porcie
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I should NOT have said that...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t8954-rubeus-hagrid https://www.morsmordre.net/t8983-gog https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8982-skrytka-bankowa-nr-2106 https://www.morsmordre.net/t8963-rubeus-hagrid
Re: Brzeg jeziora [odnośnik]08.11.20 23:22
The member 'Rubeus Hagrid' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 44
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Brzeg jeziora
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach