Wydarzenia


Ekipa forum
Stary pokój Johnatana
AutorWiadomość
Stary pokój Johnatana [odnośnik]04.06.18 0:46

Stary pokój Johnatana

To miejsce gdzie Johnatan Bojczuk spędził pół swojego życia. Gdzie przeżywał wszystkie swoje pierwsze razy. Te cztery ściany pamiętają jego wzloty i upadki, zaklinając w sobie niesamowite historie spisane jeno słowem domowników.
Ale teraz mieszka tutaj tuzin innych osób, więc jeśli zależy ci na wygodnej poduszce, to lepiej zajmij sobie miejsce zawczasu.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]14.02.19 16:13
5.10

To był dziwny dzień; to znaczy dziwny zaczął robić się mniej więcej w okolicach wczesnego popołudnia. Jak zwykle włóczyłem się po porcie, ot, dla relaksu głównie, chociaż czujne spojrzenie co rusz przeskakiwało z jednego stoiska do drugiego, wychwytując co droższe kamienie - jeden, może dwa wylądowały w kieszeni i właściwie to dopiero zacząłem się rozgrzewać, gdy poczułem TO. Dziwne ukłucie w okolicach szyi. W pierwszej chwili myślałem, że to jakiś egzotyczny owad, który zwiał nieuważnemu handlarzowi i siał terror na ulicy, ale nie, to tylko strzałka. Pieprzone bachory, przeklęte portowe huncwoty! Odwracam się, żeby zlokalizować wzrokiem cholernego dowcipnisia i przetrzepać mu od razu uszy, ale zamiast gówniaków dostrzegam... JĄ. Prawdziwą piękność o włosach złotych jak łany zboża oświetlone sierpniowym słońcem. Jedyny ideał chodzący po tym łez padole. Najbardziej czarującą istotę w całym wszechświecie. Dech zapiera mi w piersiach, puszczam jej wszelkie możliwe sygnały, by choć zerknęła w moją stronę, ale to na nic; ginie gdzieś w tłumie, a ja, wciąż oczarowany kieruję się w sobie tylko znaną stronę. Moje myśli wciąż błądzą gdzieś w okół tamtego nieziemskiego stworzenia i chociaż przez całą podróż mam przedziwne wrażenie, że czyjeś ślepia wwiercają się w mój kark, to zręcznie ignoruję wszelkie przeczucia, wyobrażając sobie tylko jedno - że jeszcze kiedyś przyjdzie mi spotkać tamtą anielską dzieweczkę.
Przez resztę wieczora jestem trochę rozkojarzony - nikogo nie słucham i raczej nie nadaję się do żadnych rozmów; szybko znikam na górze, zamykając się w swoim starym pokoju. Niestety - mimo pewnego zmęczenia, sen nie chce przyjść, w zamian mózg podrzuca kolejne wyobrażenia z tamtą śliczną blondynką w roli głównej. To był niespotykany stan, nieczęsty, chociaż przecież zakochiwałem się ciągle. Ale to zauroczenie, bo zauroczeniem było na pewno, bardziej przypominało obsesję niż cokolwiek innego. Nie miałem apetytu, nie mogłem spać, a wszystko na co spojrzałem, od razu przypominało mi o tamtym spotkaniu. Szum drzew przeradzał się w dźwięki potu, bo tam właśnie ją spotkałem, banan przywodził na myśl jej złote włosy, a wino czerwień ust.
Stuk! Stuku-puk!
Ktoś ewidentnie dobijał się do mojego okna, więc zrywam się z poduch i podchodzę bliżej otwierając je na oścież. Wyglądam na zewnątrz.
- No nie w okno! Szybę mi wybijesz, pajacu! - wrzeszczę, maszcząc brwi i próbując wypatrzeć kogoś na dole. Kiedy zaś dostrzegam dziwnie znajomą sylwetkę, to czuję, że serce ulatuje mi pod samo gardło, że w żołądku zalęgają się motyle, w uszach gra mi najsłodsza miłosna pieśń. To przecież mój skarb, przywędrował tu za mną prosto z portu. To ona! To...




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]14.02.19 23:00
muzyka

... Sigrun Rookwood.
Jak się tu znalazła? To niezwykle trafne pytanie, na które nie było sensownej, logicznej odpowiedzi. Kilka godzin wcześniej błąkała się po porcie. Zmysły drażniło powietrze przesycone morską solą, świeżymi (bądź mniej) rybami i wiatrem, który z początkiem października zaczął potępieńczo wyć i szczypać zimnem w policzki. To jednak nie w blade lico coś ją uszczypnęło, a raczej ukłuło. W pewnym momencie wzdrygnęła się czując ukłucie w okolicach szyi; uniosła dłoń, palcami dotykając karku, na ich opuszkach pojawiła się ciepła, lepka krew. Sigrun syknęła cicho wyciągając ze skóry maleńką strzałkę.
- Kto to?! Gdzie jesteś gówniarzu?! - krzyknęła rozgniewana, próbując odnaleźć sprawcę tego wątpliwego dowcipu. Zamiast małego gnojka spojrzenie brązowych tęczówek przyciągnął mężczyzna - nie byle jaki.
Najprzystojniejszy mężczyzna jakiego kiedykolwiek ujrzała.
Przystanęła w miejscu, znieruchomiała, a pulsowanie krwi w jej żyłach przyśpieszyła magia miłości. Rozchyliła usta, wzdychając z rozmarzeniem nad romantycznie rozwichrzonymi włosami, nad doskonale zarysowanym nosem. Poczuła pewność - tak silną jakiej jeszcze nigdy w życiu. To on, to na niego czekała całe życie. Nie liczył się nikt inny. Christopher, Goyle? Spojrzenie młodzieńca, a raczej amortencja, wyparła ich z pamięci Rookwood, która bezwiednie podążyła w ślad za nieznajomym. Czuła przerażenie na myśl, że nie zwraca na nią uwagi; śledziła go tak, jak zawsze tropiła zwierzynę, w tym była dobra - nawet bardzo. Ukryła się, przemieniła na kilka chwil, zaczęła rozmawiać z ludźmi, z którymi rozmawiał on. Prędko zdradzono jej jego imię: Johnatan. Brzmiało jak balsam dla uszu, jak najpiękniejsza melodia. Zniknął, zdradzono Sigrun jednak, gdzie może go odnaleźć.
W pewnym momencie gdzieś koło ucha łowczyni rozbrzmiał chichot skrzata; rozejrzała się zdezorientowana, nikogo jednak nie dostrzegła - zapomniała o tym jeszcze prędzej, niż o tym, po co w ogóle znalazła się w Gloucestershire. Wyruszyła do Bilbury, by odnaleźć Johnatana - miłość swego życia. To musiała być miłość, prawda? Serce biło jej niespokojnie na myśl o ujrzeniu go znów. Nim odnalazła odpowiedni dom zdążyła zapaść chłodna, październikowa noc, wyjątkowo bezchmurna i urokliwa, zupełnie tak, jakby natura im sprzyjała. Gwiazdy Wielkiego Wozu błąkały się ponad dachem domostwa, lecz to nie one przyciągały swym blaskiem spojrzenie Sigrun - a okno sypialni, w którym jej mignął.
Co powinna była teraz zrobić?
Musiała zwrócić jego uwagę. Ale jak? Chciała, by się nią zachwycił. Spojrzała na siebie i pomyślała, że wygląda zbyt przeciętnie. Zaklęciem transmutującym przemieniła więc zwykłą, ciemną szatę w ogniście czerwoną sukienkę, trzymaną w kufrze na wyjątkowe wieczory - to był właśnie on. Nerwowymi ruchami przeczesała palcami złote włosy, nie mogąc się zdecydować, czy zarzucić je na plecy, czy mają miękko okalać jej twarz - nie miała lustra, aby przyjrzeć się swemu odbiciu, ale bała się, że Johnatan zniknie.
To wciąż chyba za mało.
- Accio mandolina!
Nie potrafiła grać na mandolinie. Właściwie na żadnym instrumencie grać nie potrafiła, ani śpiewać, ale to była wyjątkowa noc, a w Sigrun paliło się przekonanie, że musi wysilić się na coś szalenie romantycznego, by zwrócić na siebie Jego uwagę. Kilka minut trwała w bezruchu. Właściwie gdzie mogła znajdować się najbliższa mandolina? Całe mile stąd. Miała szczęście, och jakież miała szczęście! W Bilbury najwyraźniej musiał mieszkać muzyk starej daty. Instrument znalazł się w rękach Sigrun, która schyliła się, by złapać za kamień o ostrych brzegach. Niewiele się zastanawiając rzuciła nim w okno Johnatana, z zapartym tchem czekając na chwilę, gdy się z niego wychyli.
Och, jak ją nazwał? Pajacem? Co za rozkoszne słowa. Na pełnych ustach Rookwood pojawił się rozanielony, rozmarzony uśmiech.
- Skąd przeczucie mam, skąd mam tę myśl, że zapragniesz mnie wysłuchać? - wypaliła na wydechu, nie zdając sobie sprawy z tego jak wielką idiotkę z siebie robi.
Ta ciemna noc była jak bezmiar wód, jak morza ton, ale jednocześnie - tak cudowna, dająca im tajemny znak. Dla zgniłego serca Sigrun amortencja rozdarła zasłonę mroku, a miłości blask przeniknął jak z nieba promień.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]16.02.19 0:40
Nie miałem pojęcia kim jest, jak się nazywa ani skąd pochodzi, chociaż w myślach nazywałem ją... Bellą. Bella to przecież piękna, a ona była najpiękniejszą ze wszystkich kobiet, jakie kiedykolwiek widziałem. Jak słodko to brzmiało! Czułem wręcz tę słodycz na języku, za każdym razem gdy tylko o niej pomyślałem. Przesunąłem spojrzeniem po sylwetce, odzianej w płomienny materiał niezwykle eleganckiej sukni, a spomiędzy moich warg wydostało się ciche westchnięcie.
- Czy to sen, czy naprawdę tu jesteś?! - nie wiedziałem już, czy zmęczony całym dzisiejszym wieczorem umysł nie podrzuca mi nieprawdziwych wizji, więc uszczypnąłem się ukradkiem w ramię; zabolało. A więc to prawda! Miłość mojego życia tkwiła właśnie pod moim oknem i chyba zamierzała zaśpiewać mi jakąś serenadę. To takie romantyczne, w ten chwili zamarzył mi się szybki ślub i wspólna przyszłość gdzieś na wsi, w domku z białym płotem.
- Wysłucham wszystkiego co masz mi do powiedzenia! - o śpiewaj, złoty słowiku! Niech twoje słowa będą dla moich uszu tym, czym mleko z miodem dla chorego gardła. Złożyłem dłonie, splatając palce i wspierając się o parapet. Zatrzepotałem rzęsami, czekając aż muzyka rozpłynie się w przestrzeni. Ale najsamprzód słyszę jak drzwi do pokoju nagle się otwierają i staje w nich jeden z mieszkańców. Od razu na mnie wylatuje z mordą, że czego się tak drę, a ja mu na to, że ma wypierdalać. Później się śmieje, że jakaś wariatka macha mi mandoliną pod oknem, więc puszczam mu niezbyt uprzejmą wiązankę, stając oczywiście w obronie mojej przyszłej małżonki. To, że spędzimy ze sobą resztę życia było już pewne.
- Poczekaj, idę do ciebie piękna! - krzyczę, machając do niej jedną ręką, po czym wspinam się na parapet, bo to przecież oczywiste, że zlecę do niej na skrzydłach miłości. Znaczy... dla mnie to było oczywiste, dla mojego towarzysza co najmniej dziwne, więc czuję, że łapie mnie za koszulę i tym razem to on podnosi głos, wrzeszcząc, że jestem kretynem i oszalałem. NO OSZALAŁEM, OWSZEM, I PIĘKNY TO BYŁ STAN, Z KTÓREGO NIE CHCIAŁEM WYCHODZIĆ. Zupełnie jakbym był pijany, tylko nie wódką, a najpiękniejszym uczuciem świata. Pijany miłością. Odpycham od siebie tamtego cwela, po czym ruszam biegiem w kierunku schodów i dalej do drzwi wejściowych. Mama patrzy na mnie jakbym był zjebany, albo co najmniej nieźle naćpany, jednak zanim zdąży zażądać wyjaśnień, ja jestem już na zewnątrz, rozglądając się za jasnym blaskiem złocistych włosów. W długich kosmykach tańczyły srebrzyste plamy księżyca.
- O mój słodki Merlinie! Z bliska jesteś jeszcze piękniejsza!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]16.02.19 20:59
Nigdy nie czuła się w ten sposób. To znaczy - właściwie to czuła, zaledwie kilka tygodni wcześniej w Londynie spadł deszcz amortencji, jej krople padły na pełne usta, a ona pokochała na kilka kwadransów młodziutkiego alchemika, wtedy także czuła się niemal pijana miłością, jednakże to wspomnienie płomień nowego uczucia zatarł w pamięci. To nic nie znaczyło. Nikt nie znaczył nigdy w jej życiu tak wiele co właśnie ów młodzieniec z rozwichrzonymi włosami, przypatrujący się Sigrun z okna swej sypialni, z nie mniej rozmarzonymi oczyma. Wiedźma westchnęła z zachwytem, czując dziwną lekkość i pewność, że znalazła się we właściwym miejscu i właściwym czasie. A więc to była osławiona miłość - jakże mogła wcześniej negować jej istnienie, jakże mogła ją oczerniać i głosić bzdury, że to domena ludzi słabych? Kpić z niej i szydzić, jeśli teraz czuła się tak... Szczęśliwie?
- To nie sen, mój miły, nigdy nie pomyślałabym, że jawa może być od niego piękniejsza, ale tak jest.
Palce Sigrun szarpnęły za struny mandoliny, jednakże wygrywana przez nią melodia nie była wcale melodią - a jedynie bezładnym brzdąkaniem, który prędzej wywoła krwawienie z uszu, niż zachwyt. Ale to nic, to nic przecież. Ileż to razy widziała jak kobiety w barach i pubach padają w ramiona mężczyznom, gdy udawali, że dla nich grają? Nie dlatego, że robi to tak pięknie - liczył się przecież jedynie gest. Sigrun, ośmielona amortencją i kilkoma wypitymi wcześniej kielichami wina, była przekonana, że na Johnatanie zrobi to podobne wrażenie. Wyglądał na artystę, miał w sobie coś tak rozmarzonego i zachwycającego, zwłaszcza w tych rozwichrzonych kosmykach.
Przerwała swą bezładną grę, nie zdążyła nawet zacząć śpiewać, usłyszała bowiem jakieś dziwne wrzaski, a w innych oknach cudze twarze. Kim byli?! Śmieli im przeszkadzać?! Łypnęła na nich groźnie, niemal z nienawiścią, jeśli miała zajść taka potrzeba, dobędzie różdżki i pośle Avadę Kedavrę gdzie trzeba. Nikt nie mógł zepsuć im tej magicznej nocy. Miała należeć do nich. Przegniłe, robaczywe serce Sigrun zabiło nagle niespokojnie, gdy Johnatan zniknął, obiecując, że do niej zejdzie.
Wsunęła kosmyk złotych włosów za ucho i gorączkowo zastanawiała się, co mogłaby jeszcze uczynić, by bardziej mu się spodobać - choć była przekonana, że już wpadła mu w oko. Połączyło ich przecież coś wyjątkowego i wiedziała, że Johnatan także to czuł. Przybiegł do niej jak na skrzydłach, a ona uśmiechnęła się promiennie, w uśmiechu tym odsłaniając rząd równych, białych zębów - i wyraźną przerwę między jedynkami.
- Gdzie się podziewałeś całe moje życie, Johnatanie? - spytała, zapominając, że miała zagrać na mandolinie; upuściła ją i zaczęła iść w stronę młodzieńca, wpatrując się w jego oblicze jak urzeczona.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]16.02.19 21:23
Nieważne czy umiała grać czy nie. Czy w eterze unosiły się nuty najpiękniejszych pieśni miłosnych, czy po prosu bezsensu szarpała struny - mnie i tak się podobało. Bardziej niż kiedykolwiek i bardziej niż cokolwiek. Ta melodia, jakże oryginalna, była w tym momencie moją ulubioną. Zeskakuję ze schodów i łapię kilka głębokich oddechów, coby uspokoić rozszalałe serce, jednak niewiele to daje - obecność blondynki sprawia, że podskakuje coraz mocniej, że wyrywa się wprost do niej, bo od dzisiaj właśnie do niej należy.
- Całe życie czekam na ciebie tutaj, ale jesteś już! - składam dłonie, unosząc je prawie do samej twarzy, a im dłużej przyglądam się ostrym rysom twarzy, im dłużej wbijam ślepia w uroczą przerwę między jedynkami, tym bardziej znajoma mi się wydaje. No raczej, to przecież - O BOŻE JESTEŚ KOBIETĄ Z MOICH SNÓW! Nawiedzałaś mnie w snach, piękna blondynko, a teraz jesteś tutaj. Taka... prawdziwa i... i żywa. - najpiękniejszy dzień w moim życiu. 5 października 1956 roku na zawsze pozostanie wyjątkową datą. Podchodzę jeszcze bliżej i wyciągam ku niej ręce, by zacisnąć palce na jej dłoniach. Ja stoimy tak blisko siebie to zauważam, że jest kilka centymetrów wyższa, no ale miłości się taką miarą nie mierzy. Tylko obcasy będzie musiała sobie darować, żebyśmy nie wyglądali głupio.
- Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Pobierzmy się! Jutro jak tylko wzejdzie słońce... nie, po co czekać, zróbmy to teraz! - kiwam głową, bo przecież to GENIALNA myśl. W całym tym szaleństwie i upojeniu byłem prawie pewien, że na hasło ślub zlecą się tu gołębie i uwiją nam łuk weselny. Później moja stara wyjdzie z chaty, pobłogosławi ten związek, damy sobie po buziaku i znikniemy na górze, żeby się oddawać przyjemnościom nocy poślubnej. Piękna sprawa. Takie właśnie myśli zaprzątają mój umysł, a w międzyczasie usta z każdym kolejnym buziakiem przesuwają się wyżej i wyżej, od samych cudownie spracowanych dłoni kobiety, przez jej jasne ramiona, obfity dekolt, szczupłą szyję, aż do miękkich warg.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]16.02.19 22:22
Właściwie to skłamała. Oczywiście, że wiedziała, że jawa może być piękniejsza od snu. Nie dlatego, że spodziewała się, że piątego października spotka miłość swego życia, a dlatego, ze jako dziecko cierpiała na Plagę Koszmarów. Wiele lat dręczyły ją wizje straszne, przerażające i okrutne. Czasami demony z tych mar nawiedzały ją wciąż w ciemnościach, ale przy Johnatanie poczuła, że wreszcie nadciągnął tego kres. Koniec wszystkich cierpień z jakimi się zmagała. Teraz wszystko było już na swoim miejscu. Teraz wszystko będzie już dobrze. Ach, jakież to było proste! Rookwood miała poczucie, że może wszystko, mając u boku ukochanego mężczyznę. Dzięki temu z pewnością dokona czynów większych i wspanialszych, dzięki temu przysłuży się Czarnemu Panu lepiej - i już wkrótce zapanuje doskonały ład i porządek. Nie przyszło jej nawet przez myśl, by zapytać Johnatana o czystość krwi.
Ktoś tak doskonały nie mógłby mieć przecież w żyłach brudu, czyż nie? Nie dopuściłaby do siebie takiej myśli, a raczej - Amortencja spychała poza krawędź świadomości wszelkie wątpliwości.
- ... śniłam Ci się?
Ta wiadomość sprawiła, że Sigrun znieruchomiała na kilka chwil, przypatrując się Bojczukowi ze zdziwieniem, przejawiającym się w uniesionych, jasnych brwiach i lekko rozchylonych ustach. - To musi być przeznaczenie, prawda?
Sigrun wiedziała przecież, że istnieje przeznaczenie. Miała w swym otoczeniu dość jasnowidzów, których trzecie oko otwierało się na przyszłość. Niektóre z ich wizji dotyczyły jej samej - i sprawdziły się. Żałowała, że ani Cassandra, ani Ramsey nie ujrzeli tej chwili wcześniej, gdyby tak było, przybyłaby do Bilbury wcześniej...
- Opowiesz mi o tych snach? - spytała z mocno bijącym sercem, wyciągając ku niemu dłonie. Jego dotyk był delikatny, ale zachwycający. Nie chciała już wypuszczać tych dłoni ze swego uścisku. Tak bardzo nie chciała, że sama uścisnęła je mocno i wbiła długie paznokcie w skórę Johnatana ciut za głęboko. Nie zwróciła uwagi, że jest kilka centymetrów niższy. Nie szkodzi. Była metamorfomagiem. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to się dla niego zmieni, jeśli tylko zechce.
Nieco zaskoczyła ją propozycja małżeństwa, ale tylko na moment. Właściwie to dobre pytanie? Na co mieli czekać?
- Mieszkasz z urzędnikiem Ministerstwa Magii? - pytanie Sigrun było całkiem poważne. Nie poddawała w wątpliwość tego pomysłu. Dotąd wydawało jej się, ze nie nadaje się na żonę, że wcale nie chce nią być.
Amortencja toczyła w nią przekonanie, że zwyczajnie nie spotkała dotąd godnego roli męża mężczyzny. Eliksir miłości przyćmiewał jej jasność myślenia, podsuwał najbardziej durne pomysły.
Składane przez Johnatana pocałunki wprawiały Rookwood w lekkie drżenie z pożądania i ekscytacji; odwzajemniła ten złożony na pełnych ustach płomiennie i z pasją, ale w pewnym momencie cofnęła się. - Jeśli mamy się pobrać... Pragnę to zrobić jak należy. Zaczekajmy do ślubu, dobrze? - poprosiła. Nigdy dotąd brak obrączki na palcu nie stanowił dla niej przeszkody, ale Johnatan był wyjątkowy.
- Opowiedz mi o sobie więcej - zażądała nagle. Chciała wiedzieć o nim wszystko.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]16.02.19 22:22
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'Kupidynek' :
Stary pokój Johnatana ZgOqBWg
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stary pokój Johnatana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 10:09
To MUSIAŁO być przeznaczenie. Los okazał się łaskawy, skoro pozwolił nam się odnaleźć w tej smutnej, wojennej rzeczywistości i zaznać dzięki temu trochę szczęścia. Bo tym właśnie była - moim szczęściem, moim słoneczkiem, którego promienie rozświetlą nawet najbardziej mglisty poranek. Kiwam energicznie głową, wprawiając w ruch aureolę loków i sięgam ku niej jedną ręką, zakładając za ucho kilka niesfornych kosmyków.
- To był dziwny sen. - marszczę brwi, próbując przypomnieć sobie szczegóły, ostatecznie od tamtej gwieździstej nocy minęło już trochę czasu - Byliśmy na Dzikim Zachodzie, najpierw wyciągnąłem cię z pierdla, a później wystrzelaliśmy pół miasteczka, bo nie chcieli nam dać koni. Było tam jeszcze dwóch innych typów, w sensie z nami. Jeden Indianin i jeden... no zwykły, biały człowiek. Później chyba siedzieliśmy na jakiejś prerii, a później napadliśmy na złoty pociąg. Później... Później to się obudziłem. - dopiero jak kończę mówić, to do mnie dociera jak durnie to brzmi. Mogłem jej ściemnić, że była jakąś nie wiem, księżniczką na wieży, a ja rycerzem i walczyłem ze smokiem żeby ją uwolnić, lub się wspiąłem na samą górę po jej złotych włosach. Albo odwrotnie, jeden pies zresztą. Czuję jak wbija mi paznokcie w dłonie, ale to pewnie z ekscytacji. Zresztą ja nawet lubiłem takie ostre babki, zawsze wybierałem największe furiatki; nie bolało aż tak bardzo - łapska to miałem jak troll. Nie, że takie wielkie, tylko gruboskórne. Od lin ciągnięcia i w ogóle pracy na statku.
- Co. - unoszę obie brwi, bo z początku nie czaję o co chodzi, ale po kilku sekundach dociera do mnie, że fakt, do ślubu potrzeba nam jednak kogoś więcej niż mnie, jej i opcjonalnie jakiegoś świadka. No trudno, co się odwlecze to nie uciecze, a teraz mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie; słodka lasko Merlina, jak ona całowała! Żadna inna panna, z którą miałem do czynienia nie robiła tego w ten sposób, więc w tym momencie byłem już pewien, CAŁKOWICIE PEWIEN, że naprawdę chcę spędzić resztę życia właśnie z nią. Dziwię się trochę kiedy się odsuwa i to zdziwienie odbija się w moich oczach.
- No dobrze, czekałem już tyle, więc poczekam jeszcze chwilę. - wszystko czego chcesz słodki aniele. Już chcę wracać do całowania, ale ona, żebym coś opowiedział o sobie. Po co nam tyle słów? Ale dobra, niech będzie. Kim więc był Johnatan Bojczuk? W tej chwili właściwie mógłbym być każdym, jednak nie chciałem jej oszukiwać; nasz związek miał wyrosnąć na miłości i szczerości - Okej, a więc tak, na co dzień maluję, baluję i żegluję. Lubię zapach bzu, jak świeci słońce i śledzie w occie. Nic się tak nie nadaje na zagrychę jak śledzie w occie. Urodziłem się w Londynie i pierwsze lata życia spędziłem... - kątem oka dostrzegam jakiś ruch, a zaraz całą niewielką, pomarszczoną sylwetkę skrzata. Nagle wszystko staje się jakby jaśniejsze - to o nim pisali w porannych gazetach, że oszalał i zbiegł, czy coś w tym guście. Że nagroda za zwrócenie tego hultaja. Przydałaby mi się taka nagroda... Nie wiedziałem w sumie co dokładnie obiecywali, ale ufałem, że jakiś hajs. I to porządny. Reakcja więc była natychmiastowa - sięgnąłem po różdżkę (różdżka zawsze przy dupie, a jak) i wycelowałem nią w skrzata.
- Drętwota. - to było właściwie pierwsze zaklęcie jakie przyszło mi na myśl.

rzut na otrzeźwienie




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 10:09
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 51

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Stary pokój Johnatana DgjtYpq
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stary pokój Johnatana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 10:59
rzut na wybudzenie z miłosnego transu


Cóż za pełna czarów chwila. Chyba nie było w życiu Sigrun piękniejszej, bardziej magicznej nocy, podczas której nawet przyroda zdawała się im sprzyjać. Wydawało jej się, że wiatr ucichł, by nie przeszkadzać im w rozmowie, jedynie gdzieś w oddali śpiewał drozd i cicho hukała sowa. Gwiazdy nad ich głowami lśniły, ale ich blask bladł przy Johnatanie, który zdawał jej się teraz najprzystojniejszym mężczyzną jaki kiedykolwiek stąpał po tym ziemskim padole łez. Zazwyczaj gustowała w innych mężczyznach. Wysokich, z szerokimi barkami i silnymi ramionami, z gęstym zarostem pokrywającym mocno zarysowaną szczękę i nieco gburowatych. Czyż większość starszych czarownic nie powtarzała jednak młodym, że prawdziwie zakochają się w kimś, kto zupełnie odbiega od ich naiwnych wyobrażeń. Och, jakąż miały rację! Dopiero teraz się o tym przekonała. O tym jak słodko jednak było się samemu mylić. Nie szkodzi, że Johnatan był niższy, dość chudy jak na mężczyznę, a do tego młodszy - w jej oczach był teraz d o s k o n a ł y.
- Dzikim zachodzie? Z więzienia?
Poczuła się skonfundowana. Wyciągnął ją z więzienia? Z Azkabanu, tyle, że na Zachodzie? Na Merlina! To naprawdę musiało być przeznaczenie. O tym, że została uwięziona wiedzieli nieliczni, jedynie członkowie Rycerzy Walpurgii. No i on - z pewnością nie przypadkiem w jego snach pojawiła się za kratami. - Znaczy czarnomagicznymi zaklęciami? - spytała marszcząc brwi w zamyśleniu; co znaczy wystrzelaliśmy?
Niełatwo było się Sigrun odsunąć, robiła to z ciężkim sercem, bo rwało się do młodzieńca. Pragnęła go całować wciąż i wciąż, a jednocześnie ująć jego dłonie i spojrzeć razem w te gwiazdy, co im wisiały nad głowami i wsłuchać się w to co mówił. Zgodził się poczekać - a więc kochał szczerze.
- Malujesz? Namalujesz mnie jak jedną ze swoich angielskich dziewczyn? - spytała z nadzieją; właściwie to gdyby tak zrzuciła z siebie tę czerwoną sukienką i usiadła na pniu, przybierając pozę godną modelki, to byłaby wcale niezła gra wstępna, czyż nie? Do tego uwieczniłby na zawsze tę cudowną chwilę. - Blisko mojego domu rosną bzy, białe i fioletowe, wiesz? - To też z pewnością nie był przypadek.
Chciała już ochoczo zawołać, że ona także lubi śledzie w occie i chętnie by wybrała się z nim do portu na małą przekąskę, gdy kątem oka dostrzegła dziwne stworzenie. Przypominało nieco goblina, ale było mniejsze. Wielkie, nietoperze uszy falowały mu w rozemocjonwaniu, kiedy spoglądał na nich z rozczuleniem. Rookwood zmarszczyła brwi w zamyśleniu, przypominając sobie nagle o czytanym w Proroku Codziennym artykule, o szalonym skrzacie... Skupiła się, próbując przypomnieć sobie jak najwięcej, a jej jaźń próbowała uparcie zwalczyć zaburzającą jasność myślenia Amortencję...
- TO TEN SZALONY SKRZAT! - wrzasnęła w pewnym momencie, celując w niego oskarżycielsko palcem, kiedy trafiło go zaklęcie Bojczuka. Zareagował bardzo szybko. Spojrzała na chłopaka bez śladu wcześniejszego rozmarzenia, dziwnie poirytowana - jak się tu znalazła? Co się stało? Czy ten pieprzony skrzat rzucił na nich urok, stwierdziwszy, ze będzie to doskonały dowcip?
- To czar! - warknęła Sigrun, zbliżając się do unieruchomionego Kupidynka. - Zabierzmy go do Ministerstwa Magii. Dają za niego nagrodę - stwierdziła. Najchętniej rzuciłaby słodką Avadę Kedavrę, jednakże obok wciąż tkwił nieznajomy -a w domu kryli się jego współlokatorzy.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 11:47
Nie drążę już tematu mojego snu, w odpowiedzi na wszelkie pytania machając ręką i przytakując. No tak, z więzienia przecież, tak, tak, właśnie takimi zaklęciami. Nie miało to najmniejszego znaczenia, kiedy na horyzoncie zamajaczyła wizja wspólnego malowania. Przecież nic tak nie zbliżało artysty oraz jego muzy jak akt. Podwójny akt, bo też bym się chętnie rozebrał. Oczami wyobraźni już widziałem tę scenę - jak z najpiękniejszych snów! Więc kiwam głową, że mogę od razu, że tylko farby wezmę, że może wejdzie jednak do środka, bo tutaj zmarznie i się pochoruje...
Ale czar nagle prysł; może nie do końca, jednak umysł jakby wyzwolił się od pewnych przedziwnych wizji. Myśli wciąż kłębiły mi się pod kopułą, że aż parowało, ale już nie wszystkie skupiały się tylko i wyłącznie na blondynce. Szczerze wątpiłem w powodzenie mojego zaklęcia, bo nigdy nie byłem szczególnie biegły w czarach; różdżka jednak wysłuchała mnie jak nigdy, poczułem ciepło, zaś świetlisty promień wystrzelił prosto w skrzata i powalił go na ziemię.
- No nieźle... - tyle mam do powiedzenia na ten temat. Chowam różdżkę do tylnej kieszeni spodni, zbliżając się do Kupidynka zaraz za dziewczyną. Drapię się po głowie - Dobra, tylko wezmę buty. - w całym tym miłosnym uniesieniu wyleciałem z chaty w samych skarpetach, ale do ministerstwa to już tak raczej nie pójdę. No i wypadałoby poinformować kogoś, że jednak wszystko ze mną w porządku, tylko się muszę wybrać na krótką wyprawę, żeby odeskortować jedno szalone stworzenie tam gdzie jego miejsce... W sumie było mi nawet trochę szkoda tego skrzata. Ich sprawa rozdzierała mnie od zawsze - z jednej strony fajnie byłoby mieć takiego służącego, z drugiej totalnie brzydziłem się niewolnictwem... Gdzieś słyszałem, że one to niby lubią, a w Hogwarcie mają naprawdę dobrze, jednak gdyby tak było, to chyba by z niego nie uciekały? Sam nie wiedziałem co o tym myśleć. Oddam mu jednak swoją skarpetkę, tylko już po tym, jak odbierzemy nagrodę. Zresztą, podumam w drodze do ministerstwa.

/zt




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 13:35
Chyba jeszcze nigdy nie pozowała do obrazu. A przynajmniej tak jej się wydawało. Chociaż mogła być pijana i po prostu nie pamiętać. Zadawała się przecież w swym życiu z wieloma mężczyznami, a po alkoholu bywała zwyczajnie rozwiązła - i bezwstydna. Mogło się tak przypadkiem zdarzyć, że czarodziej, natchniony przez zieloną wróżkę, albo inne mniej legalne substancje, chwycił za węgielek, by uwiecznić jej postać na kawałku pergaminu. To się jednak wcale nie liczyło, bo nawet jeśli taki rysunek powstał, to pewnie spłonął w kominku, albo został zniszczony zaklęciem. A gdyby tak to Johnatan uwieczniłby jej akt... Ach, zapamiętałaby to na zawsze!
Nie miała nic przeciwko temu, aby to stało się tutaj. Noc, choć piękna, była chłodna i wilgotna, ale to nic. Lubiła przecież zimno. Nie znosiła upału, a na łonie natury czuła się najswobodniej, najpewniej. Zastanawiała się, czy w tym domu, w którym mieszkał Bojczuk, mieszka jeszcze inny artysta; czy namalowałby ich portret ślubny? To było dobre pytanie. Bo w to, że się pobiorą, nim wzejdzie słońce, nie wątpiła wcale. Wydawało jej się to absolutnie cudowną decyzją. Węzeł małżeński połączy ich na wieki wieków i nic ich już nie rozłączy, nawet śmierć. W myślach swych Sigrun snuła wizje wprowadzenia Johnatana w szeregi Rycerzy Walpurgii, nauczania go czarnej magii; dzięki potędze Czarnego Pana zdołają pewnego dnia przechytrzyć śmierć. Uśmiechnęła się drapieżnie do własnych myśli.
Cały ten czar jednak prysł, gdy siła umysłu zdołała oprzeć się Amortencji. Działanie eliksiru miłosnego, zaaplikwoanego Rookwood za pomocą strzałki, słabło z każdą chwilą, minęło ją kilka godzin, lecz im więcej przypominała sobie szczegółów z porannego wydania proroka Codziennego, tym mocniej z tym walczyła.
Kilka chwil później odzyskała jasność myślenia, a w unieruchomionego skrzata wpatrywała się w nieukrywaną złością.
- Pośpiesz się, do cholery - warknęła na młodzieńca, a w jej głosie nie było już rozczulenia, a w oczach roznamiętnienia. Sigrun czuła wściekłość, że tak niska i podła istota zdołała zrobić z niej prawdziwą idiotkę.
Właściwie dlaczego miała na sobie tę strojną, czerwoną kieckę?
Nieważne. Zanim zdążyła podjąć decyzję, by pojmać Kupidynka, nim wróci Bojczuk i zagarnąć nagrodę dla siebie, on zdążył już wrócić. Z ciężkim westchnieniem przystała na tę propozycję - potrzebowała galeonów. Wezwali Błędnego Rycerza, nie widziała innego wyjścia, aby dotrzeć do Londynu, do Ministerstwa Magii, aby oddać Kupidynka w ręce władz.
Zameirzała powstrzymać Johnatana przed wręczeniem skrzatowi skarpety - ten mieszaniec zasługiwał na usługiwanie najbardziej okrutnym uczniakom do końca swych parszywych dni.,

| zt :pwease:


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stary pokój Johnatana [odnośnik]17.02.19 13:45
Zabraliście Kupidynka do Ministerstwa Magii; kiedy tylko pojawiliście się z nim u progu, zatrzymała was czarodziejska policja i odebrała skrzata - cokolwiek zamierzaliście z nim zrobić, wróci do swojego właściciela. Wam ofiarowano jednak po pękatej sakiewce pełnej galeonów w zamian za jego ujęcie i dostarczenie; co więcej, w całym zamieszaniu złapał was reporter Czarownicy i zrobił wam fotografię, na której znaleźliście się - z nieco zaskoczoną miną - razem. Jako para ozdobicie okładkę czasopisma na listopad z artykułem o amortencji - wielki nagłówek głosić będzie, że za sprawą amortencji naprawdę zdołaliście odnaleźć miłość.

Każde z was otrzymuje 100 pm.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stary pokój Johnatana Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Stary pokój Johnatana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach