Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia Lucana
AutorWiadomość
Sypialnia Lucana [odnośnik]27.09.18 8:37

Sypialnia Lucana

Jeden z bardziej istotnych pokoi w posiadłości. Komnata, w której śpią Lucan oraz jego małżonka. Jest to przestronne i bardzo przytulne pomieszczenie, w którym centralną część stanowi imponującego rozmiaru łoże z baldachimem. Do wystroju w dużej mierze przyczyniła się lady Abbott, mąż pozostawił jej w tej kwestii wolną rękę. Dzięki temu sypialnia jest pełna drobnych ozdóbek i bibelotów, ale wciąż niezwykle elegancka. Kolorystycznie łączy w sobie zarówno jasne kolory, charakterystyczne dla reszty domu, oraz nieco ciemniejsze, kontrastowe akcenty. Zdecydowanie jedno z najbardziej ulubionych miejsc Lucana w całym domu.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 05.09.19 22:53, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Lucana Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]27.02.19 3:18
11.10.1956

To musiał być sen. Koszmarny wytwór umysłu Melanii. Przecież rzeczywistość nie mogła układać się w równie okrutne, a zarazem absurdalne obrazy. Oczywiście, że szczyt w Stonehenge napawał lady Abbott niepokojem – i przecież nie ją jedną, jak więc można się dziwić? – aczkolwiek nie oczekiwała... tego. Nawet gdyby chciała przywołać z pamięci wydarzenia sprzed kilku godzin w sposób jak najbardziej dokładny, a przynajmniej logiczny, nie miała takiej możliwości. Choć eliksir, który dostała na uspokojenie, powoli przestawał działać, głowę Melanii nadal wypełniały chaotyczne obrazy; feeria zbyt intensywnych barw, zbyt ostrych dźwięków. Czy to jednak miało teraz znaczenie? Nie dla niej. Liczył się tylko ogólny przekaz: zgromadzenie obrało fatalny w skutkach obrót, a Lucan został walczyć.
Oczywiście, że został. To Lucan. Jak w ogóle mogłaby się spodziewać, że zrobi co innego? Nic poza właśnie tym, co zrobił, nie byłoby w jego stylu. I czułaby się dumna z męża, naprawdę... Tylko, do jasnej cholery, musiałaby najpierw przestać umierać ze zmartwienia o jego życie. Zadanie nie należało do prostych, gdyby ktoś pytał. Szczególnie w chwili, kiedy eliksiry przestawały działać. Nie miała nawet pewności, czy tak dobrze ją uspokoiły, czy jednak zemdlała, nie pamiętała bowiem ani drogi do sypialni, ani wchodzenia do łóżka w ubraniu. Ostatnim, co mogła przywołać z pamięci, był patronus Lucana. I jego głos. Hm. Chyba faktycznie po tym straciła przytomność.
Pomasowała z westchnieniem czoło, siadając powoli. Kręciło się jej w głowie aż do przesady, czuła bowiem mdłości, jakby właśnie zsiadła z karuzeli. Za dużo nerwów. Uzdrowicielka pewnie zechce ją udusić, kiedy znów się zobaczą.
A nastąpi to raczej prędko, pomyślała gorzko, przejeżdżając dłońmi po skołtunionych włosach. Co miała robić? Nie wątpiła, że reszta rodziny jest daleka od czucia choć odrobiny senności, a ona sama nie znajdowała się obecnie w stanie, by przynajmniej z nimi być w tak ważnej chwili. Przygryzła wargę niemal do krwi, karcąc samą siebie za odczuwanie poczucia winy w kwestii zupełnie od siebie niezależnej i objęła się ramionami, czując chłód. Nie wiedziała tylko, czy z zewnątrz, czy bił on od jej własnych myśli. Choć wśród tych dominowała obecnie inna, przyćmiewając wszystkie pozostałe: Lucanie, gdzie ty jesteś?.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]17.03.19 20:18
Ta noc była prawdziwym koszmarem. Można by rzec nawet więcej, była horrorem. Lucan wciąż jednak nie do końca zdawał sobie sprawę, co tak naprawdę miało miejsce. Jego umysł wciąż próbował zwalczyć te myśli, blokując poniekąd racjonalne wnioski, które normalnie dotarłyby do niego natychmiast. Blokował także odczucie zmęczenia, cały czas prąc do przodu, bo przecież tego wymagała sytuacja. Adrenalina napędzała go niemal cały wieczór, zmuszając obolałe, zziębnięte ciało do ruchu, do jeszcze odrobiny wysiłku.
Bo nie było innego wyjścia.
Najpierw musiał wydostać się ze Stonehenge. Potem trzeba było przetransportować Skamandera w bezpieczne miejsce. W międzyczasie wysłać wiadomość do rodziny - żeby chociaż trochę, chociaż odrobinę mniej się o niego martwili. Dopiero kiedy Anthony znalazł się już pod opiekuńczymi skrzydłami byłej ratowniczki magicznego pogotowia, Lucan mógł pomyśleć o tym, aby w końcu wrócić do domu.
Do domu. Do Doliny Godryka. Do Melanii.
Był przerażony, obolały i zmęczony. Gdy adrenalina w końcu opadła, miał wrażenie, że jego ciało waży tonę. W jego umyśle jak echo powtarzało się wciąż imię Melanii. Musiał ją zobaczyć. Musiał się upewnić, że nic jej nie jest. Metodycznie, do przodu. Musiał dotrzeć do domu. A gdy mu się to udało, było już grubo po północy. Jego powrót był cichy, praktycznie niezauważalny - oczywiście do czasu. Drzwi ledwie skrzypnęły, kiedy naparł na nie całym ciężarem ciała i otworzył jedno skrzydło. To skrzaty jako pierwsze dostrzegły jego osobę - i natychmiast rzuciły się ku niemu, aby sprawdzić czy nic mu nie było. Ale Lucan zupełnie je zignorował. Niczym pancerny lodołamacz parł do przodu przez posiadłość - najpierw przez hol, potem doskonale znanymi sobie korytarzami. Drogę znał na pamięć, mógłby iść z zamkniętymi oczami. I poniekąd tak właśnie było, bo ze zmęczenia ledwo rozpoznawał swoje otoczenie. Ale parł nieprzerwanie, aż do chwili, kiedy odnalazł drzwi od ich wspólnej sypialni.
Nie miał pojęcia, skąd właściwie wiedział, że zastanie tu Melanię. Może po prostu kierował się przeczuciem, może zakładał, że o tak późnej porze zwyczajnie zamknęła się samotnie w ich komnatach, jak to czasami robiła, gdy była na niego zła. Liczyło się teraz tylko to, że miał ją w niemal na wyciągnięcie ręki, a tego właśnie teraz potrzebował. Nie zważając na to, jak strasznie musiał się prezentować - cały przemoczony, z szatą pokrytą, Heldze niech będą dzięki, nieswoją krwią - ani nie bacząc nawet na jej ewentualne protesty, podszedł do kobiety i mocno ją objął. W zupełnej ciszy. Po prostu potrzebował przekonać się, w pewnym sensie na własnej skórze, że nic jej nie było. I zaczerpnąć z tego siły.


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]12.07.19 0:18
Lady Lilanna Abbott nie mogła spać tej nocy targana złymi przeczuciami. Sądziła, że wraz z powrotem męża, to nieprzyjemne uczucie minie... ale tak się jednak nie stało. Lucan tam został. Tylko tyle, zaledwie trzy słowa i Lilanna miała pewność, że nie uspokoi dręczących ją myśli, dopóki nie zobaczy syna całego i zdrowego.
Gregory był wzburzony, czemu się nie dziwiła, kiedy usłyszała od niego tych kilka zdań wyjaśniających pokrótce co się stało. Mąż jednak nie wdawał się w szczegóły, a ona sama nie była pewna czy chce je usłyszeć. Nie, ona chciała mieć ich przy sobie - Gregory'ego i Lucana. Tymczasem ten pierwszy zniknął w gabinecie dyskutując z krewniakami, a pierwszego nie było.
Do Melanii zajrzała raz... może dwa razy, żeby sprawdzić jak ta sobie radzi i w dyskretny sposób wybadać czy nie ma jakichś wieści od Lucana. Choć biedaczka była otumaniona przez eliksir uspokajający, przekazała jej słowa syna.
Lady Lilanna odetchnęła z ulgą, choć i tak zamierzała czekać, nieważne jak długo, na powrót Lucana. Tym bardziej, że Melania zasnęła chwilę później i to zapewne wyjątkowo twardym snem jak to po eliksirach. To był jeden z powodów, dla których sama odmówiła przyjęcia czegokolwiek. Nie, ona zamierzała czekać.
Usiadła więc w saloniku z filiżanką herbaty i otwartą książką. Z zewnątrz była ostoją spokoju i opanowania, choć głęboko w środku, jej serce drżało o bezpieczeństwo syna. Owszem, wiedziała, że dobrze postąpił zostając - był mądrym, odważnym, a przede wszystkim prawym mężczyzną - ale to nie zmieniało faktu, że ona była jego matką. I wciąż się o niego martwiła. Nawet teraz, po tylu latach.
Jeden ze skrzatów powiadomił ją o powrocie syna, co przyjęła z ulgą. Nie spieszyła się jednak. Wiedziała, że w pierwszej kolejności uda się do Melanii, więc dała im czas, a sama dokończyła rozdział książki i chłodną już herbatę. Dopiero wtedy wstała i cicho niczym duch przeszła pod sypialnię Lucana. Drzwi były uchylone, a cisza, jaka panowała w pomieszczeniu, świadczyła, jak sądziła, o tym, że Melanii nie obudził nawet powrót męża. Może to i lepiej? Tyle czasu się denerwowała... potrzebowała odpoczynku.
- Luc... - szepnęła, stając przed progiem sypialni. Choć wyglądała na spokojną, głos zdradzał jak zaniepokojona była naprawdę.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]18.07.19 9:31
Melania spała. Nie zareagowała nawet gdy złożył pocałunek na jej czole. Właściwie poczuł w sercu lekkie ukłucie, bardzo potrzebował teraz poczerpać sił z jej obecności, z jej słów i z dotyku - nawet jeśli chciałaby podnieść głos, nazwać go ostatnim głupcem i idiotą. Ale rozumiał. Domyślił się, że musiała zażyć eliksir. Przy jej chorobie było to wskazane. Jeszcze raz więc przyłożył czoło do jej włosów, chłonąc jej delikatny zapach - a potem odsunął  się i wyprostował. Nie chciał ubrudzić pościeli całą tą krwią i błotem, które miał na sobie. Jego myśli skierowały się wtedy ku rodzicom. Domyślał się, że jeśli ktoś niepokoił się jego późnym powrotem, to na pewno matka. Miał zamiar iść jej poszukać, ale, jak się prędko okazało - lady Abbott go uprzedziła.
Nie usłyszał tego szeptu, ale niemal wyczuł jej obecność. Powoli otworzył drzwi, z ulgą dostrzegając właśnie ją, a nie ojca. On z resztą na pewno wpadłby do pokoju, rozjuszony niczym chmura gradowa. Lucan z ulgą przyjął obecność matki, niemal od razu zamykając ją w delikatnym uścisku. Pamiętał jeszcze lata, gdy to on był małym brzdącem, sięgającym jej ledwo do talii, jak oplatała go swoimi ramionami. Dziś to ona mogła schować się w jego uścisku, wtulając twarz w jego pierś.
- Przepraszam... - wychrypiał, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak długo milczał. Właściwie od momentu ucieczki ze Stonehenge wymienili się kilkoma uwagami z Alexandrem i byłym ministrem. Odchrząknął opierając policzek o jej głowę, próbując się uspokoić. Chłonąć siłę z obecności matki, która zawsze była mu największą podporą. Był już dorosłym mężczyzną, a jednak w tym momencie czuł się niezwykle zagubiony. Widok tylu śmierci na raz, cierpienie swojego najlepszego przyjaciela, który na dodatek był za te śmierci odpowiedzialny... czuł się mały, słaby i bezradny. - Na pewno się martwiłaś - po dłuższej chwili wypuścił ją z ramion. Cienie dzisiejszego dnia miały się za nimi ciągnąć jeszcze długo. Terror, który wcześniej krył się  w cieniu i za plecami swoich popleczników w końcu się pokazał, co nie wróżyło wcale dobrze. Oznaczało tyle, że teraz będzie już tylko gorzej. - Nic mi nie jest, to nie moja krew - wyjaśnił jeszcze, domyślając się stan jego szaty może wywołać u lady Abbott przerażenie.


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]23.07.19 0:29
Lady Lilanna Abbott najpierw poczuła ulgę z powrotu syna, ale kiedy go ujrzała w drzwiach, zamarła z trwogi. Poturbowany, zakrwawiony i brudny... prezentował się tak, że mogła się tylko domyślać co przeszedł i od tych domysłów aż drżało ze strachu jej matczyne serce. Ale tu był, mimo wszystko cały, tulił ją do piersi, w której wyraźnie słyszała bicie jego serca. Żył i to w tej chwili było najważniejsze. Wrócił. Przeprosił. Jej kochany syn.
Uśmiechnęła się lekko, samymi kącikami warg, czego pewnie początkowo nawet nie zauważył, ponieważ sama wciąż go przytulała. Oboje tego potrzebowali - tej chwili - zupełnie jak dawniej, kiedy był jej uroczym brzdącem. Teraz jednak to on zamykał ją w swych objęciach.
- Zamartwiałyśmy się obie - przyznała po chwili w odpowiedzi, kiedy Lucan odsunął się nieco i mogła spojrzeć mu w twarz. - Melania śpi, prawda? To dobrze, naprawdę powinna odpocząć - na moment tylko zwróciła spojrzenie w stronę sypialni zatroskana również o synową, ale zaraz powróciła nim do syna. Wciąż była przestraszona jego stanem, a troski w jej oczach nie sposób byłoby nie zauważyć. Otwierała już usta, ale on wiedział o co zamierzała zapytać i uprzedził ją odpowiedzią. Ulgi, jaka odmalowała się na jej twarzy momentalnie, nie dałoby się porównać do niczego... choć z drugiej strony, skoro to nie krew jej syna, to czyja? Przyjaciół, krewnych? Czy może... Odsunęła te myśli na bok, w tej chwili nie były najważniejsze.
Uniosła dłoń i delikatnie położyła mu na policzku.
- Martwiłam się - powtórzyła cicho patrząc mu prosto w oczy. Mówiła boleśnie szczerze, jak tylko matki potrafią mówić.
- ...ale nigdy nie byłam z ciebie bardziej dumna, zapamiętaj to sobie, synu - dodała z mocą i pewnością pobrzmiewającą w głosie i Lucan nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości, że matczyne zmartwienia były warte tej dumy, a ona mogłaby się tak niepokoić dużo dłużej, jeśli tylko potem wracałby do domu cały.
Odetchnęła cicho, jakby wyrzuciła z siebie coś, co leżało jej ciężarem na sercu. Zabrała dłoń.
- Powinieneś to z siebie jak najszybciej zmyć i się położyć - oświadczyła nagle, zmieniając zupełnie temat. - Wszyscy są wzburzeni tym co się stało, to zrozumiałe, ale dopilnuję, żeby do jutra ojciec cię nie nękał - dodała - tylko proszę, odpocznij.




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]23.07.19 2:26
Na pytanie matki tylko skinął lekko głową. Melania spała po zażytym eliksirze i nie miała się obudzić prawdopodobnie aż do rana. Może i on powinien przed spoczynkiem wypić kilka łyków eliksiru słodkiego snu. Bo coś czuł, że może mieć dziś duże problemy z zaśnięciem. Pod powiekami wciąż widział zmasakrowane, przygniecione ciała.
Lucan dostrzegł to niewypowiedziane przez matkę pytanie. Widział je w jej oczach, jednak tak samo jak ona nie zadała pytania, tak i on nie udzielił jej żadnej odpowiedzi. Nie chciał opowiadać o tym, że ziemia wokół Stonehenge była miejscami czerwona od ilości posoki, która ją zrosiła. O tym, że kamienie spadały na uciekających, przygniatając ich i rozrywając ich ciała na sztuki. Nie wiedział, czyja to krew. Nie chciał wiedzieć.
Jej kolejne słowa sprawiły, że Lucan lekko drgnął. Rzadko słyszał te słowa - że przynosi komuś dumę. Najczęściej to właśnie matka mu je powtarzała, za co był jej z resztą niezwykle wdzięczny. Bywały momenty, że lady Abbott była jedynym, co tak naprawdę napędzało go do dalszego działania. Jedynym, co podnosiło na duchu po kolejnej sprzeczce z ojcem. Była jego ostoją i siłą. Lucan położył rękę na dłoni matki, następnie składając na jej wierzchu pocałunek. Nie miała pojęcia, jak bardzo cieszył się z powrotu do domu. Choć mogło brzmieć to okrutnie, świadomość że ktoś się o niego zamartwiał, sprawiała, że dostawał zastrzyku energii. Bo wiedział, kto tu na niego czeka.
- Tak zrobię - odpowiedział. Nie było sensu się kłócić. Był wyczerpany, adrenalina, która pchała go do przodu przez cały wieczór już dawno opadła. Lucan czuł się zupełnie wypompowany z sił. Szczególnie teraz, gdy już upewnił się, że pozostałym członkom jego rodziny nic nie dolega. - Pójdę jeszcze tylko sprawdzić co u Logana - zapowiedział, odczuwając nagle ogromną potrzebę, aby zobaczyć syna. Maluch prawdopodobnie spał - ale Abbott musiał go zobaczyć. Choćby przez szparę w drzwiach, po cichutku, aby nie obudzić dziecka. - Dziękuję, mamo - dodał jeszcze. Ostatnim czego teraz chciał, była konfrontacja z ojcem. Nie miał cierpliwości, aby wysłuchiwać o swoim nieodpowiednim, brawurowym zachowaniu. - Ty też odpocznij, proszę. Wyglądasz na strasznie wyczerpaną. - poprosił ją, spoglądając na kobietę czujnym okiem. Na znak swojej miłości wobec niej, pocałował ją w oba policzki, ale zaraz potem puścił jej dłoń. Udał się powolnym krokiem ku  pokojowi swojego syna- zamierzał zerknąć przez uchylone drzwi do środka, a następnie doprowadzić się do porządku w łaźniach, by później udać się na spoczynek, tak jak prosiła go matka.

zt


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]05.09.19 22:55
17 I 1957

Dłużej już nie mogła odwlekać tej chwili. Wciąż była pełna różnych obaw, jednak nie mogła nadal ukrywać swojego stanu przed własnym mężem. Kiedy sama poznała prawdę, była w zbyt głębokim szoku, aby przyswoić ją tak po prostu, nie próbując nawet zaprzeczyć faktom. Te wszystkie chwile słabości i gorszego samopoczucia tłumaczyła ciągle stresem. Anomalie, zamach na Ministerstwo Magii, wprowadzenie stanu wojennego, bezpodstawne przejęcie władzy podczas politycznego szczytu dla wszystkich rodów szlacheckich w Stonehenge, tajemniczy kres anomalii. Działo się tak wiele, że aż zwyczajnie przeoczyła oczywiste symptomy.
Postępowanie Lucana też niczego jej nie ułatwiało. Dwukrotnie został uwięziony w Tower w ciągu ostatnich kilku miesięcy i nie potrafił nawet znaleźć logicznego wytłumaczenia, aby się z tego wytłumaczyć. Nie była ślepa, a już na pewno nie głupia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że człowiek, z którym już od lat dzieliła wspólne życie, nie mówił jej wszystkiego. Mężczyzna, któremu w końcu zdecydowała się zawierzyć i oddać mu z czasem wszystko – ciało i duszę – miał przed nią sekrety. Ponoć coraz więcej pracował i początkowo w to wierzyła. Z oczywistych względów Lucan musiał wspierać swój ród, który przynależał do mniejszości, która nie akceptowała rozlewu niewinnej krwi z powodów ideologicznych. Jednak krew już wielokrotnie zdążyła zostać przelana. Ministerstwo było już w rękach konserwatystów, tych szaleńców, którzy chcieli powierzyć los magicznego świata czarnoksiężnikowi, którego imienia nie mogli nawet głośno wymawiać. A jej mąż znikał. Była pewna, że nie może chodzić o inną kobietę, nie zrobiłby jej i ich synowi czegoś podobnego. Dlaczego więc coraz mniej czasu bywał w domu? Co robił poza murami rezydencji?
Narażał się. Wszystko wskazywało na to, że stawiał opór szaleńcom i nieczystym siłom, jakimi się posługiwali. Przecież nie mogła wszczynać awantur, za to, że robił coś, aby zmienić świat na lepsze. Ale dlaczego nie mógł jej nic zdradzić? Czy naprawdę musiał milczeć, gdy zadawała pytania? Nie wpadała w histerię, już dawno nauczyła się być silna, jednak czasy stały się bardzo niespokojne. Martwiła się o niego, o rodzinę, którą tworzyli. O dziecko, które już urodziła, i o te, które urodzić dopiero miała. Nie planowała kolejnej ciąży, właściwie to próbowała odłożyć ją na później. Logan dopiero co podrósł i wciąż potrzebował mnóstwa matczynej uwagi. Dali razem początek nowemu istnieniu, a wydawało jej się, że pozostała z tym sama. Przez ostatni miesiąc sama skazywała się na tę samotność, jednak grudzień wydawał jej się tak bardzo okropnym miesiącem. Lucan cały czas chodził dziwnie spięty, zamyślony, jakby czymś mocno strapiony. Zniknął pewnej nocy, ale w końcu wrócił, cały i zdrów.
Potrzebowała go. Czekała w sypialni, siedząc na krańcu łóżka, jakby chciała pozostać w gotowości do powstania w każdej chwili, jeśli poczułaby się zagrożona. Oddychała spokojnie, trzymając emocje na wodzy. Musiała podzielić się z nim wreszcie tą nowiną. Czy się ucieszy? To nie był dobry czas na branie odpowiedzialności za kolejne życie, ale przecież już tego nie zmienią. Muszą teraz pozostać bezpieczni. Jej największym marzeniem było, aby żyli w zdrowiu i szczęściu.
Drzwi sypialni otworzyły się wreszcie i ujrzała w nich Lucana. Na jego widok podniosła się szybko, lekko speszona i dziwnie napięta, pozostając sztywno wyprostowaną. Obiecała sobie, że dziś mu powie. Bardzo ostrożnie wyszła mu naprzeciw, nie odejmując od niego uważnego spojrzenia.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]10.09.19 12:30
Miał świadomość, że jego życie od pewnego czasu jest przepełnione kłamstwami - fakt ten bolał go niemiłosiernie, bo czynił wbrew swojej naturze, ale Lucan jednocześnie zdawał sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia. Kiedyś miał przed tym opory, jednak dziś potrafił łgać bez zająknięcia - i to trochę go przerażało. Obawiał się po cichu tego, kim powoli się stawał. Kim był w oczach swojej rodziny. Wszystkie jego działania miały na celu ochronę Dunster Castle oraz jego mieszkańców... coraz częściej jednak Lucan zastanawiał się, czy ten powód także nie zamienił się już w kłamstwo. Bo przecież karmił nieprawdą całą swoją rodzinę - ojca, matkę, żonę. Reagowali różnie, ale żadne z nich nie było głupie. Abbott wiedział, że cała trójka już dawno przestała wierzyć w wytłumaczenia, którymi próbował się wykręcać po kolejnym dziwnym zniknięciu. Ojciec spoglądał na niego głównie z dezaprobatą, w oczach matki Lucan dostrzegał głównie ból. Tylko jego żona czasami spoglądała na niego jeszcze z nadzieję, ale to sprawiało, że czuł się jeszcze gorzej.
Skupiony na własnych problemach nie zauważył tego, co się działo w ostatnich miesiącach z kobietą jego życia. Koncentrując się na coraz gorszej sytuacji w kraju i starając się jej przeciwdziałać, poświęcał mniej czasu rodzinie. Nigdy nie chciał do tego dopuścić, jednak wszystko po kolei wymykało się z mu z rąk. Z każdym mijającym dniem Lucan czuł się coraz gorzej - ze względu na bezsilność i nieudolność oraz marne wyniki jego starań. Dokładał wszelakich sił, aby coś zmienić, aby wspomóc zakon, miał jednak wrażenie że momentami czyni więcej szkody niż pożytku. Lucan nie potrafił nawet czerpać radości z faktu, że z końcem grudnia udało im się powstrzymać anomalie. Powrócił z Azkabanu niosąc na barkach brzemię, na które nie był gotowy. Liczył wtedy, że widok żony oraz maleńkiego Logana przywrócą mu chociaż odrobinkę spokoju. Gdy jednak jego wzrok odnalazł śpiącą spokojnie w łóżeczku sylwetkę synka, serce Lucana rozbiło się na jeszcze drobniejsze kawałki - gdy powróciły do niego wspomnienia o trzech spalonych dziecięcych główkach, a także o Herewardzie, który nigdy nie miał zobaczyć swojego dziecka.
Gdy więc tego wieczora jedna ze służek poinformowała go, że jego żona pragnie go pilnie zobaczyć w sypialni, Lucan poczuł zwyczajny strach. Być może miała już dość? Może chciała zażądać od niego wytłumaczenia? Zwyczajnie przestraszył się konfrontacji z nią, nie domyślając się zupełnie, co też było prawdziwym powodem wezwania. Gdy przekraczał próg sypialni próbował wyglądać na spokojnego, wewnętrznie jednak cały się trząsł - on, mężczyzna mierzący niemal dwa metry wzrostu drżał przed dużo niższą od niego kobietą. Jednocześnie nagle zapragnął zamknąć ją w swoim uścisku. Wiele wysiłku wymagało od niego zachowanie spokoju i przywołanie na twarz tylko trochę zaniepokojonego wyrazu. Dostrzegł to napięcie w jej ruchach. Czy tak odtąd miała wyglądać każda ich rozmowa?
- Chciałaś mnie widzieć? - odezwał się jako pierwszy, decydując się podejść bliżej i ująć delikatnie jedną z jej dłoni. Była chłodna, co od razu sprawiło, że jego zmartwienie pogłębiło się. Tym razem jednak skoncentrowało się wokół jej zdrowia - Czy coś się stało? Wyglądasz strasznie blado...


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]10.09.19 13:51
Od razu dostrzegła, że maska spokoju, którą próbował przybrać, daleka jest od doskonałości. Zawsze zdradzały go oczy. Dlaczego wyglądał na tak przestraszonego? Nie powinien towarzyszyć mu żaden strach, kiedy przekraczał próg ich sypialni. Już dawno minęły czasy, kiedy straszyła go, że pod poduszką trzyma różdżkę.
Chciałam – przyznała bez cienia zawahania, a jednak wciąż w swej postawie bardzo ostrożna, może też już odrobinę zmęczona tym bezruchem, na jaki sama się skazała, kiedy siedząc na łóżku obmyślała różne wersje czekającego ich dialogu. Miała nadzieję, że będzie to właśnie dialog, a nie jedynie próba przeprowadzenia wspólnej rozmowy. Gdy ujął jej dłoń, poczuła się odrobinę lepiej, mogąc poczuć jego ciepło, tak bardzo przecież dla niej wyjątkowe. Już zdążyła do niego przywyknąć i nie chciała go tracić. Dopiero w momencie zaznania tego dotyku zauważyła, że chłód komnaty dał się jej we znaki. Powinna była dopilnować tego, aby w ich życiu nie zabrakło ciepła – miała dbać o domowe ognisko, o swoje potomstwo, o męża. Czy to źle, że ucieszyło ją zmartwienie widoczne w jego spojrzeniu? Dość szybko uderzył w nią jej własny egoizm. Nie powinna go martwić swoją osobą, kiedy ewidentnie trapiła go masa innych zmartwień, którymi nie chciał się z nią dzielić. Wiedział przecież, że zawsze go wesprze.
–  Nic strasznego – odpowiedziała spokojnie na zadane pytanie. Uniosła swą drugą dłoń, aby czule dotknąć jego policzka i posłać mu delikatny uśmiech, dla innych ledwo widoczny, ale dla niego zapewne bardzo wyraźny. Zdążyli już nauczyć się siebie nawzajem. Od dawna zresztą chciała go po prostu dotknąć, nawet jeśli różnica wzrostu nie ułatwiała jej tego zadania. – Choć obawiam się, że ta bladość zaraz może przejść na ciebie – odparła odrobinę zaczepnie, chcąc tym samym dodać mu otuchy, kiedy dalej spoglądał na nią z cieniem niepokoju. Na pewno wiedział, że nie karmi go kłamstwem, od początku bardzo szczerze mówiła o swoich uczuciach, nawet o początkowej niechęci do jego osoby.
Czego właściwie tak się bała? Przecież pamiętała jego radość na wieść o pierwszej ciąży. Wtedy nie lękała się tak bardzo, Lucan również nie zamartwiał się wszystkim tak bardzo, ale i okoliczności były też inne. Teraz ich świat poddał się chaosowi, na który nikt o zdrowych zmysłach nie powinien się godzić. Wciąż jednak miała nadzieję, że ucieszy się tak jak wtedy, nawet jeśli sprowadzanie dziecka na taki świat również mogło być postrzegane jako szaleństwo.
Może lepiej usiądź – zaproponowała w końcu, nie chcąc przez cały czas zadzierać głowy, aby móc patrzeć mu w oczy. Wiele to ułatwi, jeśli jednak dostosuje się do jej prośby.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]14.09.19 11:58
Trochę mu ulżyło - to znaczy w kwestii tego strachu o jej ewentualną złość i żądanie prawdy. Wiedział, że gdyby to o to chodziło, zapewne nie mógłby nawet dłużej trzymać jej dłoni w swojej - wyrwałaby ją, dystansując się od niego. Nigdy nie powstrzymywała się przecież w wyrażaniu emocji. Tymczasem nie tylko pozwoliła mu na to, ale także sama wyszła mu na przeciw. Pod wpływem jej dotyku na swojej twarzy, Lucan prawie stopniał. To były krótkie chwile, z których czerpał swoją siłę. Wyrwane światu sekundy, w których mógł po prostu cieszyć się jej obecnością. Dostrzegł ten uśmiech, a jakże. Wtedy, gdy wciąż jeszcze ze sobą walczyli, to właśnie zmiana w jej wyrazie twarzy powiedziała mu, i to nawet wyraźniej niż jej słowa, kiedy jego żona w końcu przestała uważać go za zło konieczne. Zniknął cień, który tak długo zalegał na jej twarzy. Ta drobna różnica w układzie maleńkich zmarszczek wokół ust i oczu. Błysk w tęczówkach. Na ten jeden krótki moment, strach momentalnie odpuścił. Chociaż już po chwili powrócił - bo nadal martwiło go jej zdrowie. Jakoś odruchowo zakładał najgorsze, nie domyślił się, że chłód jej dłoni mógł być spowodowany czymś tak prozaicznym jak niedopilnowanie temperatury w komnacie. I to nawet mimo faktu, że sam teraz czuł, jak wyziębiona była ich sypialnia. Zaraz jednak jego brwi zjechały ku sobie, a czoło zmarszczyło się. Jej słowa nie napawały go optymizmem, nawet jeśli wcześniej uspokoił go ten uśmiech. - Nic strasznego? - powtórzył za nią. Bardzo chciał wierzyć w to zapewnienie, ale brzmiała tak tajemniczo! Usiadł jednak na skraju łóżka, tak jak go o to poprosiła. On też miał zblednąć? Jakie wieści miała mu przekazać? Teraz już zżerał go niepokój, choć próbował nie wyobrażać sobie Merlin jeden wie jakich scenariuszy. - Na Helgę, nie trzymaj mnie w takiej niepewności. Co się stało?
Widział tę wewnętrzną walkę, jaką w sobie toczyła. Sam Lucan nigdy by nie zgadł, co takiego żona miała mu do przekazania - jego umysł już od dłuższego czasu koncentrował się na samych złych wieściach. Śmierć, zniszczenie, zaginięcia. Tym żył w ostatnich miesiącach.


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]14.09.19 13:53
Czekała aż usiądzie. Poczuła się znacznie lepiej, kiedy mogła nad nim nieznacznie górować w obecnym położeniu. Znajdowała się dwa kroki od niego, uparcie utrzymując pomiędzy nimi te resztki dystansu. Gdzieś w głębi duszy chciała umknąć, odczuwając dziwne zakłopotanie, ale duma zatrzymywała ją na miejscu, nakazując stawić czoła sytuacji.
Już wcześniej miałam ci o tym powiedzieć, ale nie było ku temu dobrej okazji – po tych słowach przyjrzała mu się uważniej, nie chcąc obarczać go za to winą, jednak nie dało się ukryć faktu, że to właśnie on częściej opuszczał mury bezpiecznej rezydencji. Miał swoje tajemnice i nie składał żadnych wyjaśnień, co najwyżej broniąc się nieskładnymi wymówkami. Wierzyła jednak, że nie czyni zła, nie potrafiłby z premedytacją skrzywdzić innej osoby, do tego trzeba było rozwijać w sobie okrucieństwo, którego w nim przecież nie było. – Sama właściwie przez długi czas nie wiedziałam, że coś się zmieniło – próbowała się jakoś przed nim wytłumaczyć, nie chcąc, aby myślał, że tak długo zwłoka była celowa. Splotła ze sobą odrobinę nerwowo dłonie, kiedy znów próbowała dociekać, jakim to sposobem wcześniej nie zauważyła swojego stanu. Pewne oznaki rzeczywiście mogła uznawać za wynik stresu, ale teraz wydawało jej się to tak bardzo niemądre.
Postanowiła nie przedłużać tego oczekiwania. Niepotrzebnie uczyniła atmosferę tak bardzo napiętą, ale nie potrafiła inaczej, kiedy pełna była różnych obaw. Podzielenie się tak ważną nowiną było konieczne. Rozplotła dłonie i spojrzała przy tym na swojego męża z nową mocą, wykrzesując z siebie jeszcze większą determinację do tego, aby w końcu doprowadzić tę rozmowę do końca. Serce zabiło jej mocniej z tych nerwów. Lucan przecież zawsze o nią dbał, bardzo też kochał Logana. Wierzyła, że po wyjściu z pierwszego szoku szczerze się ucieszy. Myślami powróciła do szczęśliwych wspomnień, wszystkich tych jego radosnych i dumnych uśmiechów, które towarzyszyły mu wtedy, jak chwalił się wszem i wobec, że będzie ojcem.
Jestem w ciąży – wyrzuciła z siebie wreszcie na wydechu i po tej chwili zamarła, potrafiąc już jedynie spoglądać na niego w oczekiwaniu na jego reakcję. Niech coś powie. Niech ją przytuli i powie, że się cieszy. Niech zapewni, że wszystko będzie dobrze. Niech się uśmiechnie.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]20.10.19 14:32
Napięcie w sypialni było tak gęste, że można je było niemal kroić nożem. Lucan już sam nie wiedział co myśleć - z jednej strony lady Abbott zapewniała go, że wieści, które chce mu przekazać nie należały do tych złych. Z drugiej przeciągała oczekiwanie swojego męża w nieskończoność. Lucan widział, że walczyła sama ze sobą - widział tę feerię emocji, nawet jeśli próbowała je ukryć, jej oczy zdradzały wszystko. Czekał więc, choć czekał naprawdę niecierpliwie, siedząc na skraju ich łoża niczym na szpilkach.
Czy myślał o dalszym powiększeniu rodziny? Kiedyś na pewno. Lucan uwielbiał dzieci, więc za zgodą kobiety chciałby mieć ich jeszcze co najmniej dwójkę. Nie chodziło tu wcale o zabezpieczenie rodu, takie rzeczy mogły być istotne dla jego ojca, ale on sam miał oto gdzieś. On po prostu kochał maluchy. Wszystkie, które napotykał, łapały go za serce. Miriam, której wszędzie było pełno, Edwin biegnący zaraz za siostrą. Mała Ollivanderówna, strasząca szlachcianki złapanymi żabami. Nawet ten mały Macmillan był rozkoszny. Jednak to Logan był oczywiście oczkiem w głowie Abbotta, nawet jeśli przez ostatnie wydarzenia nijak tego nie pokazywał - skoncentrowany na ratowaniu świata, rzadko miał okazję zaglądać do sypialni czy bawialni syna. Chwile, które jakimś cudem udawało mu się wyrywać pomiędzy kolejnymi zakonowymi zadaniami i pracą w ministerstwie, której ciągle mu dokładano, były bardzo krótkie. Lucan cierpiał przez to w ciszy - cierpiał jako ojciec, jako mąż. Logan coraz bardziej dorastał, a Abbott zwyczajnie to przegapiał.
Naprawdę chciał kiedyś w przyszłości zadbać o to, by ich rodzina się powiększyła. Kiedyś. W przyszłości. Kiedy wszystko już się uspokoi, gdy świat będzie już bezpieczny. Pozbawiony morderców, którzy bez żadnych skrupułów mordują każdego o krwi odrobinę brudniejszej niż ich własna. Świat bez potężnych, okrutnych szaleńców u władzy.
Nie spodziewał się więc takiej wieści. Gdy w powietrzu zawisły wypowiedziane przez kobietę słowa, Lucan na krótki moment zamarł. I faktycznie zbladł. Z jednej strony jego myśli natychmiast wypełniły się wątpliwościami - patrząc przez pryzmat zakonu, to były fatalne wieści. Analityczny umysł Abbotta od razu zaczął podsuwać mu kolejne przykłady niebezpieczeństw, jakie mogą zagrozić brzemiennej lady, której mąż odmawia ugięcia karku pod naporem sadystycznej władzy. Przed oczami znów stanęły mu nadpalone szczątki maleńkich ciałek, rozwieszone bezdusznie pod ścianą jaskini, niczym jakaś okrutna parodia prania powieszonego do wyschnięcia. Zobaczył też pomnik, tak łudząco przypominający Bartiusa, zamieniający się w proch. To mógł być każdy z nich. Każdy, kto uczestniczył tamtego dnia w wyprawie. Co, jeśli i ja kiedyś nie wrócę żywy?
Z drugiej strony nie mógł też nic poradzić na to, że w jego sercu zapłonęła iskierka radości. Nowe życie zawsze było powodem do radości. Nie istniała też rzecz doskonalsza, niż świadomość, że kobieta, którą kochał, nosi pod sercem dowód ich miłości. Kolejny. Niewielką okruszynkę, która była ich przyszłością. Nadzieję na lepsze jutro. A także powód, dla którego w ogóle warto było żyć.
Lucan bezwiednie wstał. Choć wciąż w głowie miał totalny mętlik, wiedział, że musi być silny. Widział tę niewypowiedzianą prośbę w oczach swojej żony, to błaganie o potwierdzenie. Jakże był samolubny, skupiając się tylko na swoich emocjach. Ona też się bała. Szukała jego wsparcia, jego obecności. To ona nosiła to dziecko, potrzebowała jego siły. Lucan nie zwlekał więc już ani chwili dłużej, podchodząc do żony i ujmując jej twarz w dłonie, obdarował ją krótkim, ale pełnym pasji i miłości pocałunkiem.
- To cudowna wieść. Najpiękniejsza, jaką tylko mogłem usłyszeć! Jesteś w ciąży! - powiedział głośno, spoglądając jej w oczy. Na pewno mogła dostrzec w jego własnych wszystkie targające nim emocje - niestety również trawiącą go obawę o jej osobę. Przeważała jednak radość. Radość i nadzieja. W czasach takich jak te, nie mogli poddawać się strachowi i rozpaczy. Mrok w końcu jeszcze nie zwyciężył, póki istniał choćby najsłabszy płomyk nadziei.


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]26.11.19 23:22
Był zszokowany i wcale mu się nie dziwiła, sama przecież zareagowała podobnie, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że znów ma powołać na świat nowe życie. Teraz była w pełni świadoma wszystkiego, co się z brzemiennym stanem wiąże, ale i tak nie czuła się z tego powodu bardziej gotowa niż podczas swojej pierwszej ciąży. Sekundy zdawały się dłużyć niemiłosiernie, gdy wpatrywała się w męża, który jeszcze przez chwilę posłusznie siedział na skraju małżeńskiego łoża i powoli przyswajał zaskakującą informację. Zaczęła dostrzegać inne emocje, powoli wstępujące na jego twarz. Moment przerażenia, chwila troski – dwie krótkie migawki, a jednak malujące się zbyt wyraziście, aby je przeoczyć. Lucan jednak w końcu zerwał z nieruchomą pozą i właściwie wiedziała, że nie wytrzyma w niej zbyt długo, zawsze był skory do działania i nie potrafił kryć uczuć. Koniec odrętwienia zwiastował wybuch radości – szczerej, niepohamowanej, pełnej czułości. Zbliżył się szybko, aby pochwycić jej twarz w swoje duże dłonie i złożyć pocałunek na jej ustach. Na ten wyraz miłości odpowiedziała bez wahania, a na jej całowanych ustach zaczął kształtować się wdzięczny uśmiech. Podejrzewała, że się ucieszy, bardzo tego chciała, ale jego reakcja ponownie przewyższyła jej oczekiwania. Wszystkie te jej wcześniejsze wątpliwości były w tym momencie tak bardzo śmieszne, wręcz absurdalne, kiedy Lucan znów był blisko niej, skupiony tylko na jej osobie. W niebieskiej otchłani jego oczu dalej mogła dostrzec niepokoje, jednak spojrzenie szybko zdominowało szczęście, które teraz sama odczuwała w pełni. Cichy śmiech ulgi opuścił jej usta, kiedy wsparła czoło na silnym torsie, dyskretnie zaciągając się kojącym zapachem, który już od dawna zaczęła kojarzyć z domem. Nigdy nie przypuszczała, że to małżeństwo przyniesie jej tyle dobrego. Wreszcie go objęła, nie widząc żadnych powodów do tego, aby dalej utrzymywać jakikolwiek dystans, pozwalając sobie na więcej wylewności. Przecież przy nim nie musiała się nieustannie pilnować, ten etap już dawno mieli za sobą.
Tak bardzo mi ulżyło – wyszeptała w końcu, wciąż przejęta, ale już odprężona. Doskonale czuł, jak całe napięcie opuszcza jej ciało i pozwala rozluźnić mięśnie. Znów czuła się pewnie, nie musiała martwić się o to, aby wszystko kontrolować czy trzymać się dyplomatycznych zabiegów. – Teraz to nawet nie wiem, czego się tak właściwie obawiałam – była zarówno zaskoczona, jak i rozbawiona swoim ostrożnym zachowaniem. Zostawiła za sobą myśli o wojnie, reakcjach całej rodziny na tę jakże radosną nowinę, tutaj byli całkowicie sami i mogli chociaż na chwilę zapomnieć o całym świecie.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sypialnia Lucana 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sypialnia Lucana [odnośnik]17.02.20 14:44
Wiedział, że dostrzegła to zmartwienie w jego oczach. Nie mógł jednak nic na to poradzić, poza tym czasy były na tyle niepewne, że to właśnie brak tej obawy powinien wywołać u lady Abbott większy niepokój. Lucan bał się o tak wiele rzeczy - o swoją rodzinę, o przyjaciół, nawet o bezbronnych mugoli, których nie chciał widzieć zniewolonych przez sadystyczną, czarodziejską władzę. Od dziś miał na głowie jeszcze jedno zmartwienie. Jeszcze jedną rzecz, która miała sprawiać, że będzie obawiał się o własne życie, stojąc naprzeciwko niebezpieczeństw. Jednakże świadomość tego, że na świecie miał pojawić się kolejny jego potomek, miała być także jego siłą. To tej myśli Lucan miał zamiar się trzymać. Miał także świadomość, że gdyby sytuacja stała się zbyt dramatyczna, zawsze mógł przekonać matkę, aby nakłoniła jego żonę i ojca na wyjazd z kraju. Spodziewał się protestów z ich strony - sam także bardzo niechętnie puściłby swoją rodzinę aż tak daleko... jednak świadomość, że wszyscy byliby bezpieczni, chronieni przed zagrożeniami ze strony rycerzy walpurgii z pewnością przyniosłaby mu dużo większy spokój ducha. Dziś jednak nie chciał o tym myśleć. To były kwestie, którymi mógł się zająć rano. Resztę tego dnia postanowił poświęcić swojej żonie. Bo na to zasługiwała. On tymczasem był okropnym mężem. Nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie w stanie wynagrodzić jej wszystkie krzywdy, wyrządzone w imię tego, aby ją chronić. Ta decyzja, aby kazać jej wyjechać i uciec przed wojną również na pewno ją urazi. Miał tylko nadzieję, że mu wybaczy. Albo że chociaż zrozumie.
- Przepraszam - wyszeptał cicho, składając kolejny, delikatny pocałunek, tym razem na jej włosach. Naprawdę był okropnym mężem, skoro doprowadził swoją żonę do tego, że tak bardzo obawiała się powiedzieć mu o ciąży. Przecież czas, kiedy obydwoje sobie nie ufali i stale darli koty, już dawno minął. Słysząc jej słowa, Lucan jeszcze mocniej zamknął ją w uścisku. Nie powiedział tego na głos, ale on doskonale wiedział, czego się obawiała. I tym mocniej go to bolało, choć sam był sobie winny - Przepraszam - powtórzył jeszcze raz. Za to że cię okłamuję - to w pierwszej kolejności. Za to, że byłaś tak długo sama. Niewiedza też potrafiła zabijać - niczym trucizna dla umysłu, stale dręczyła myśli, nie dając w spokoju zasnąć, odpocząć. Ale pomimo swojej destrukcyjnej siły, i tak była lepszym wyjściem, niż prawda o tym, co Lucan wyczyniał w szeregach zakonu. Przepraszam za to, że cię ranię.
- Usiądźmy, proszę - poprosił cicho. W pomieszczeniu nadal było chłodno, chciał jednak z nią jeszcze chwilę porozmawiać. Gdy spoczęli na łóżku, nadal ją obejmując, Abbott ukradkiem zerknął na brzuch swej żony - i gdy teraz na niego patrzył, wyraźnie dostrzegł jego krągłość. Niby niejednoznaczną, ale jednak jakże sugestywną. Krój sukni mógł ją ukrywać, ale jakim sposobem Lucan nie dostrzegł jej gdy niemal co noc spał u boku swojej żony w ich łożu? Nie potrafił tego pojąć. - Który to miesiąc? Czy wszystko z nim w porządku? - musiał wiedzieć. Kiedy miał nadejść moment rozwiązania, a także czy jego potomek był zdrowy. Chociaż o to chciał się nie martwić. Tylko tego pragnął.


We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for


Lucan Abbott
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6172-lucan-havelock-abbott https://www.morsmordre.net/t6437-loki#164163 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f204-dolina-godryka-norton-avenue-rezydencja-abbottow https://www.morsmordre.net/t6547-l-h-abbott

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Sypialnia Lucana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach