Kwiecista polana
Droga na parkiet nie była ani trudna, ani długa - jasna oraz wyraźnie oznaczona prowadziła gości do źródła muzyki, wygrywanej przez utalentowaną orkiestrę pod batutą rozpoznawalnego dyrygenta. Podest rozłożony na polanie wyglądał nieco inaczej niż zawsze - miał kształt dużego koła, rozciągniętego na całą wolną przestrzeń, lecz drewniany był tylko na krańcach oraz prowadzących nać schodkach - środek stanowiła tafla gładkiego szkła, przez którą doskonale widoczne były kwiaty oraz pojedyncze światełka rozłożone wśród nich. Szklany parkiet został obłożony odpowiednimi zaklęciami, zapewniającymi najlepszą do tańca powierzchnię - w żadnym wypadku zbyt śliską. O odpowiednie oświetlenie zadbano, umieszczając nad tańczącymi lewitujące świece, podobne do tych w hogwarckiej Wielkiej Sali, a na skrajach podestu można było znaleźć fontanny z ponczem, wodą i innymi napojami oraz talerze z drobnymi przekąskami, rozstawione na przyozdobionych roślinnością oraz lampionami stołach. Kwiaty pięły się także po drzewach okalających polanę, lecz to przesłonięta szkłem łąka najbardziej zwracała uwagę.
Tańce rozpoczynają nowożeńcy. Przez całą noc parkiet jest dostępny dla chętnych, specjalne zaklęcia sprawiają, że muzyka nie niesie się zbyt daleko po lesie, lecz dociera do zakamarków weselnych. Na parkiecie można tańczyć bez rzutów kostkami, lub według poniższej mechaniki, biorąc udział w wyborze najpiękniejszego tańca wieczoru:
Na rzuty przeznacza się pięć kolejek - każda osoba z pary wykonuje pięć rzutów, łącznie dziesięć na parę - wyniki sumuje się, do każdego dodając bonus przysługujący za biegłość tańca balowego. Sumy tworzą ogólny ranking, którego podsumowanie pojawi się pod koniec wydarzenia.
Dzieci mają obowiązek rzucić dwiema kośćmi k20 przy każdym poście - suma kości wskazuję anomalię lub jej brak - zastępuje to kość anomalie - DN.
- anomalie dzieci:
- 2. Na okres trzech kolejek grawitacja zaczyna działać dla Ciebie inaczej. Unosisz się i opadasz powoli i płynnie co kilkanaście sekund na wysokość metra i znów na ziemię.
3 .Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
4. Zamieniasz się na głosy z osobą która stoi najbliżej Ciebie. Efekt utrzyma się dwie kolejki.
5. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
6. W Twojej ręce pojawia się waniliowa babeczka.
7. Nie przytafiają Ci się żadne anomalie.
8. Nie wiadomo skąd spada na Ciebie kolorowe konfetti.
9. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
10. Przyciągasz okoliczne ptactwo, dookoła pojawia się kilka ptaków, trzy najodważniejsze osiadają na Twoich ramionach/rękach.
11. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
12. Zaczynasz świecić delikatnym ale zauważalnym światłem. Efekt utrzyma się 5 kolejek.
13. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
14. Na Twojej głowie wyrastają kwiaty (stokrotki lub niezapominajki) które same układają się we wianek. Efekt utrzyma się do wieczora, kwiaty same opadną kiedy będziesz kłaść się spać.
15. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
16. Zaczynasz pachnieć jak amortencja Twojej matki. Efekt utrzyma się 5 kolejek.
17. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie
18. Na czas jednej fabuły rośniesz, wyglądasz jak dwudziestoletnia wersja siebie.
19. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
20. W Twojej dłoni pojawia się bukiet białych róż.
21. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
22. Znikąd pojawia się chmurka brokatowego pyłu która po chwili Cię obsypuje.
23. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie
24. Kichasz, wypuszczając przy tym chmurki pyłu w pastelowych kolorach, które unoszą się ku górze. Trwa jedną turę.
25. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
26. Nad Twoją głowę nadlatuje stadko biedronek które zaczynają latać w kółko kilka centymetrów nad Tobą.
27. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
28. Zaczynasz mówić wierszem, przez trzy kolejki nie jesteś w stanie wypowiedzieć się nie układając zdań w taki sposób by kończyły się rymami.
29. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
30. Twoje ręce zmieniają się w skrzydła ptaka. Mocno machając wywołujesz wiatr, ale możesz unieść się najwyżej na wysokość pół metra. Efekt utrzymuje się tylko jedną kolejkę.
31. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
32. Twoje włosy dzwonią jak delikatne dzwoneczki przy każdym ruchu. Efekt utrzyma się jedną fabułę.
33. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
34. Malejesz. Wszystkie proporcje zostają zachowane, jednak malejesz do wzrostu nie większego niż dwadzieścia centymetrów. Efekt utrzyma się dwie tury.
35. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
36. Z Twoich dłoni przez kilkanaście sekund tryskają zimne ognie. Nie parzą, nie robią nikomu krzywdy, nie pozostawiają po sobie śladu.
37. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
38. Na Twojej skórze pojawiają się linie układające się we wzory kwiatu paproci. Efekt zniknie po kolejce.
39. Nie przytrafiają Ci się żadne anomalie.
40. Masz coś na wzór krótkiej wizji jasnowidza - przez kilka sekund do Twojego umysłu przychodzi wyobrażenie, jesteś pewien że dokładnie wiesz z czego będzie się składała i jak będzie wyglądała Twoja różdżka.
Świece nad głową wywoływały w niej pewną nostalgię, wciąż uciekała ku nim spojrzeniem i myślała o chwilach, kiedy wszystko było łatwiejsze, niewinne, bardziej oczywiste. Nie wiedziała jeszcze, że im więcej będzie o czymkolwiek wiedziała tym bardziej będzie się czuła głupia, mała, niczego nieświadoma, w jakiś sposób zamknięta. Wtedy była pewna, że Hogwart otworzy przed nią wszystkie drogi, że zwojuje świat. A teraz?
Przystanęła we właściwym miejscu i objęła partnera do tańca. Nie była w tym szczególnie dobra, chyba w ogóle nie była za dobrą szlachcianką (chyba), ale oboje musieli poznać kroki i trochę się poduczyć. Pierwszy taniec.
Jej celem była poprawność. Nie miała duszy artystki, nie czuła muzyki, chciała jedynie by było dobrze, skoro już wszyscy patrzą, choć w sumie nawet nie wiedziała dlaczego jej zależy.
Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
Zacisnęła mocniej dłoń na dłoni Ulyssesa. Chyba po prostu ten ślub miał dla niej znaczenie. Choć na pewno nie odbyłby się tak szybko w normalnych warunkach, ale czy w zwykłych warunkach oni spojrzeliby na siebie w ten sposób? Ollivander stał się jej w jakiś sposób bliski, jednak początek tej relacji należał do naturalnych wyłącznie w kręgach szlacheckich.
Uspokoiła się dopiero, kiedy inne pary zaczęły dołączać do tańca na parkiecie. Nie lubiła być w centrum uwagi. Nigdy tego nie lubiła.
- Nigdy tak mocno się nie skupiałam żeby nie nadepnąć czyjegoś buta. - przyznała na tyle cicho by tylko Ulysses mógł ją usłyszeć.
| Taniec balowy na I
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
'k100' : 55
- W razie czego, całą niezgrabność biorę na siebie - odparł dyskretnie do ucha partnerki, w najbardziej dogodnej ku temu sytuacji. Muzyka była mu bliska, kojarzył ją z domem, ze spokojem i sposobem na osiągnięcie go, dlatego samo nastrojenie się do dźwięków nie stanowiło problemu. Większym mogło być wyczucie partnerki, lecz nie przejmował się tym przesadnie - w przeciwieństwie do matki, od lat marzącej o ujrzeniu tego przełomowego momentu. Starał się jednak nie patrzeć na gości, uwagę poświęcając tylko Julii, trzymanej w objęciach - zaczęli dobrze, sunąc po parkiecie całkiem gładko.
- Myślisz, że trytony tańczą w tych swoich podwodnych pałacach? - usta drgnęły lekko w uśmiechu. W końcu całkiem społeczne były z nich stworzenia, może też aranżowały sobie małżeństwa.
| taniec balowy na I
the sound of rustling leaves or wind in the trees
and somehow
the solitude just found me there
'k100' : 82
Kiedy główna część ceremonii dobiegła już końca i nadeszła pora na tańce, Lucan poprowadził swoją żonę w stronę parkietu. Zamierzał cieszyć się tą uroczystością podwójnie - on sam oraz Melania nie mogli wspominać swojego ślubu z radością. Tamten dzień zapamiętał raczej jako jeden z najgorszych w swoim życiu - przepełniony rozpaczą, złością, wyrzutami oraz dominującym poczuciem uwięzienia. I chociaż to nie oni byli gwiazdami tego dnia, Lucan chciał sprawić, by Melania poczuła się dziś jak księżniczka.
Kiedy pierwszy taniec pary nowożeńców dobiegł końca, Abbott przyłączył się do tłumu, który nagrodził Julię oraz Ulyssesa brawami. A potem spojrzał na małżonkę z błyskiem w oku, objął ją w pasie i poprowadził na parkiet. Może i wyglądali nieco zabawnie dla osoby postronnej - on, bardzo wysoki a ona, drobniutka i niska. On jednak uważał, że miało to swój urok, dlatego też bez zawahania objął ją w pasie i zaczął sunąć w takt muzyki. Rytm miał wyćwiczony, od dziecka ucząc się przecież gry na fortepianie. Prowadził Melanię spokojnie, delikatnie, a zapatrzony był tylko w jej oczy.
- Kiedy my ostatni raz tak tańczyliśmy? - zapytał cicho, dając się całkowicie poprowadzić muzyce. Nie mógł sobie przypomnieć. Wydarzenia które działy się w ciągu kilku ostatnich miesięcy były zbyt zagmatwane, zbyt groźne, by pozwolić sobie na jakąś głębszą chwilę wytchnienia. Jedynym wyjątkiem był Festiwal Lata... choć jego zakończenie również zostało na sam koniec zrujnowane, kiedy nad boiskiem pojawił się dementor.
- Wyglądasz piękniej niż dzisiejsza panna młoda, wiesz o tym? - wyszeptał słowa przeznaczone tylko dla Melanii. I nie ujmował tu wcale Julii, która prezentowała się oczywiście zjawiskowo. Melania roztaczała jednak wokół siebie taki czar, który trafiał jej męża prosto w serce.
Taniec balowy I
Remember what we're fighting for
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
'k100' : 81
Aczkolwiek nie miała pojęcia, toteż w spokoju ducha, chwilowo nie wracając do tamtej ceremonii, wraz zresztą gości nagrodziła Ulyssesa i Julię oklaskami. Spojrzała nieco zaskoczona na Lucana, kiedy pociągnął ją delikatnie w stronę parkietu, ale nie protestowała. Pomimo niezaprzeczalnego utrudnienia w postaci sporej różnicy wzrostu – aczkolwiek zdołała się przekonać przez lata małżeństwa, wcale nie było to znów aż takie utrudnienie, choć złośliwi stwierdziliby inaczej – lubiła tańczyć w ramionach męża, a ostatnio zdarzało się to tak rzadko... Najwyraźniej, jak zwykle, czytał jej w myślach, co wywołało na twarzy Melanii lekki uśmiech, gdy nie spuszczała wzroku z oczu Lucana.
– Dawno, tak mi się zdaje. Poważni znawcy prawa mieli ostatnimi czasy sporo innych rzeczy do roboty – odparła nieco uszczypliwie, choć bez złośliwości czy pretensji. To, co działo się teraz w kraju, raczej nie dawało zbyt wielu okazji do zabawy. A ona była dumna z małżonka i jego podejścia do sprawy. To co innego ją martwiło... Aczkolwiek odegnała od siebie te myśli. Dziś nie był na nie czas. – Dlatego musisz uważać na stopy, mogłam wyjść z wprawy.
Wywróciła nieznacznie oczami, mając nadzieję, że jej rumieńca nie widać zbyt dobrze. Fakt, że komplementy ze strony Lucana niezmiennie działały od lat tak samo, równie niezmiennie żenował Melanię. Lord Abbott zaś twierdził zazwyczaj, że to urocze, co wcale nie pomagało.
– Powiedziałbyś to nawet, gdybym zerwała się z łóżka i przybiegła tu, jak stałam – skwitowała równie cicho, choć czuła, jak na jej wargach znów rozlewa się uśmiech. Narzekała na własne reakcje, ale lubiła czuć się doceniana; zauważana – a mąż jej to zapewniał, sprawiając, że czuła się równie zakochana, co w momencie właściwych oświadczyn.
Taniec balowy I
'k100' : 62
- Myślę, że dam radę znieść kilka siniaków na palcach - o ile Melania nie postanowi wbić mu w stopę swoich obcasów, uważał, że był raczej bezpieczny. Odrobina ostrożności nikomu jednak nie zaszkodziła - Lucan zamierzał raczej pilnować tego, by to Melania nie została podeptana. Nawet przez przypadek. To mogło skończyć się dużo gorzej niż tylko na kilku siniakach. Nie mówiąc już o wstydzie, którego by się najadł przed publiką oraz naturalnie o wyrzutach sumienia wobec żony, które by go potem dręczyły.
Nie mógł się powstrzymać od krótkiego, cichego parsknięcia śmiechem, kiedy do jego uszu dotarła uwaga Melanii dotycząca prawienia komplementów. Miała rację. Na pewno by tak zrobił. Każdego dnia, kiedy wstawał rano, razem ze słońcem, zanim ubierał szlafrok i rozpoczynał poranną toaletę, poświęcał zawsze kilka chwil na to, by poobserwować i popodziwiać to, jak piękną kobietę miał u swojego boku. Nawet jeśli Melania potrafiła dostrzec u siebie liczne wady, on ich nie widział. Ewentualnie przymykał na nie oko.
- Ładnemu we wszystkim ładnie. Nawet w koszuli nocnej - skomentował, unosząc dłoń, gdy w tańcu nadeszła pora, aby partnerka wykonała delikatnego pirueta.
Czasami to wykorzystywał - fakt, że Melania rumieniła się na komplementy jak nastolatka, a później peszyła jeszcze bardziej, gdy nazywał ją uroczą. To był jego tajna broń. Czasami korzystanie z niej miało jednak swoje daleko idące konsekwencje - kiedy Melania zawstydzała się tak głęboko, że aż jej policzki nabierały koloru dorodnego pomidora. Albo truskawki. Chyba bliżej temu było jednak do truskawki. W takich sytuacjach już tylko krok dzielił ją od tego, by się na niego obraziła. Szczególnie ostatnimi dniami zrobiła się jakaś humorzasta, bez trudu to dostrzegł. Postanowił jednak taktycznie milczeć na ten temat.
Remember what we're fighting for
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
'k100' : 13
– Podziwiam twoją odwagę. Chciałabym powiedzieć to samo, ale zważywszy na to, że masz większe stopy... – urwała nieco rozbawiona. Nie zamierzała deptać Lucana, nawet w złości nie przyszłoby jej to do głowy. I szczerze liczyła, że i z jego strony nie spotka jej to samo, a jeśli już by jednak miało, może przynajmniej nie runą na parkiet niczym dwa przyciężkie liście z drzewa na ziemię. Naprawdę nikt tu nie potrzebował stania się źródłem rozrywki dla reszty gości.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, kiedy mąż się zaśmiał. Owszem, widziała swoje wady, bo i, obiektywnie rzecz biorąc, nie zmieniła się jakoś okrutnie od czasów, gdy nic w niej samej nie budziło w Melanii aprobaty. Czasem nawet wciąż zdarzało się jej narzekać przy Lucanie na piegi, za duży nos, ewentualnie zadać najbardziej kobiece z pytań: czy ja wyglądam w tym grubo?. Niemniej wiedziała, że w oczach ukochanego mężczyzny to wszystko jakoś umyka. I było to miłe uczucie. Choć z początku dręczyły ją myśli, że rano musi mieć na głowie istny sajgon lub czy zaczęła sypiać z otwartymi ustami i o tym nie wie.
Mając nadzieję, że ta chwila wystarczy, aby rumieniec choć trochę spłynął z twarzy oraz innych miejsc, na których zagościł wbrew jej woli, Melania wykonała lekki obrót, po chwili znów znajdując się w ramionach męża.
– Ach, więc niepotrzebnie się wciąż staram. Ciebie i tak nie przebiję – odparła żartobliwie, usiłując obrócić to w żart, nim zawstydzi się jeszcze gorzej. Wszak Lucan był mężczyzną nieprzeciętnej urody. Co początkowo również nie pomagało, gdy czuła się przy nim jak mała bulwa. Acz teraz sytuacja prezentowała się diametralnie inaczej. Kiedy akurat mąż nie postanowił zabawić się jej kosztem, celowo ją zawstydzając pochwałami na wyrost. To wcale nie była humorzastość – to była walka o godność. Niczemu nie przeszkadzało, że jeszcze do niedawna drażliwość kobiety bez wątpienia nie osiągała podobnego poziomu tak prędko i często. Wszystko to wina nerwów. Wyłącznie. Tak starała się myśleć, spychając na bok wiele urywanych myśli, którym wcale nie chciała znajdować zakończenia.
Ostatnio zmieniony przez Melania Abbott dnia 08.01.19 1:28, w całości zmieniany 2 razy
'k100' : 31
- Robią to. Szczególnie w pełnię. Jak byłam mała, lubiłam sobie wyobrażać że tak jak my słyszymy muzykę, one odczuwają je w inny sposób i że księżyc swoimi fazami nadaje im jakiegoś rodzaju rytm. - przyznała. Dzieci marzyły o różnych rzeczach, czytywały lub słuchały różne bajki, jej marzenia zawsze krążyły dookoła magicznych stworzeń. Czasem też miały zalążki romantyczności, nigdy jednak nie był to romantyzm miłosny. - Dostrzegałam w tej myśli jakąś niesamowicie oczywistą logikę. - uśmiechnęła się łagodnie wiedząc, że człowiek na różnym etapie odbiera świat inaczej, nie dziwne więc że logiczne postrzeganie takich rzeczy się w niej zmieniło. - Tak czy inaczej to jedna z rzeczy które kiedyś zobaczę.
Nie chciałabym zobaczyć, a zobaczę, bo nic jej nie powstrzyma przed eksplorowaniem jezior w poszukiwaniu tych fascynujących stworzeń i dalszych prób nauki ich języka. Podobnie jak z trollami. To dawało jej jakiegoś rodzaju spokój, poczucie spełnienia, a szczególnie w świecie który ewidentnie się zagubił, było jej to potrzebne.
Poruszała się powoli i łagodnie, prawdopodobnie w rytmie na poziomie względnie akceptowalnym, ale więcej nie potrzebowała skoro nikt już się w nią nie wpatrywał. To tylko jeden wieczór, postara się bawić, a już za chwilę znów zniknie z oczu wielu, krążąc dookoła Lecznicy, czy Zakonu i biblioteki.
Uścisk jej dłoni delikatnie zelżał, znów nabierała swobody która podobnie jak zdenerwowanie wracała dziś i znikała w zależności od chwili. Ten wieczór był dla niej pełen sprzeczności, w dużej mierze wywołanej lękami.
- Miałeś jakąś dziecinnie romantyczną wizję jako dziesięcioletni poważny przyszły różdżkarz? - spytała uznając, że skoro sama rozbiera się z dziecięcych wierzeń, powinna otrzymać coś w zamian. No i chwilami była szczerze ciekawa Ollivandera sprzed czasu w którym stał się... cóż obecnym sobą.
Taniec balowy na | plus kosteczka 68 tutaj rzut <3
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3