Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Cumberland
Kelpi Staw
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Kelpi Staw
Zwodniczo piękne jezioro swoją nazwę zawdzięcza zamieszkującym jego głębokie wody istotom. Demoniczne konie uczyniły sobie z niego swój dom na tyle skutecznie, by legendy o groźnych potworach pod postacią pięknych rumaków krążyły nawet wśród zamieszkujących nieopodal mugoli. Zwykle piękne jezioro przyciąga swoimi niewątpliwymi urokliwymi widokami turystów, by nagle całkowicie zajść gęstą jak mleko mgłą, której nie sposób przejrzeć wzrokiem. Wtedy to też kelpie wychodzą na żer. Wielu śmiałków przepłaciło spacery po okolicy życiem - jeśli nie z ręki magicznych stworzeń, to gubiąc się wśród okolicznych wzgórz i nigdy nie odnajdując drogi do domu. Powszechny przesąd głosi, że tylko człowiek o prawdziwie artystycznej duszy zdoła wydostać się z mglistego labiryntu. Podobno jedynym, któremu się sztuka ta udała był lord Fawley.
Rookwood wiele wyniósł z tego starcia. Najcenniejszą nagrodą było doświadczenie; pierwsza walka z morską istotą pozwoliła mu poznać jej słabe strony i obrać taktykę na przyszłe potyczki. Zyskał również trofeum: włosie z sitowia kelpi, które mógł oprawić i wywiesić w czołowej gablocie salonu w Harrogate. Dalsze przedsięwzięcie kobiety go nie obchodziło; prawdę mówiąc w tej chwili nawet pieniądze przestały. Kiedy tylko przybili do brzegu, czarodziejka zakończyła efekty transmutacji zaklęciem. Facet wyglądał komicznie, gdy próbował ponownie przyodziać rozdarte spodnie, wkładając także górną odzież i obuwie. W tym samym czasie czarnomagiczny łańcuch poluzował więzy, po czym ustąpił, a Hannibal obserwował bądź co bądź piękną kobietę, która delikatnie wydobywała włosy rozjuszonej istoty. Poniekąd imponowało mu jej zacięcie, co kilka razy tego popołudnia podkreślił szczerym komplementem. Młoda oceanograf jednakże oceniała Rookwooda na bazie uprzedzeń i nieprzyjemnego startu, co dekoncentrowało i nieziemsko go drażniło. Teraz musiało znaleźć ujście.
Gdy chwilę odsapnął, zebrał swoje klamoty do torby i przewiesił ją przez ramię. Zbliżył się do kobiety i zagadnął ją z chamską manierą.
— Wiesz co, panienko? Pierdolę tę drugą połowę. Miałem świetny ubaw, pętając Twoją kelpię łańcuchem i obserwując, jak wżyna się w jej skórę. Skocz do jeziora, może jeszcze znajdziesz jakieś łuski. — mimo odrażających słów, spostrzegawcza arystokratka zorientowałaby się, że próbuje jedynie wytrącić ją z równowagi... chyba, że była dostatecznie uprzedzona, by w to uwierzyć. Wyrządzanie krzywdy magicznemu zwierzęciu nie sprawiło mu przyjemności, choć trudno było zaprzeczyć, że niosło za sobą nieskrywaną satysfakcję. — Złapałaś swojego konika morskiego. Teraz Ty się nad nim poznęcasz? Deportujesz go do szklanej kuli, żeby móc codziennie obserwować jego cierpienie? — chciał wzbudzić w niej moralnego kaca i uświadomić, jak bezsensowny był jej kaprys. Osobiście mu to nie przeszkadzało; był to jednak argument działający na jej niekorzyść, dlatego go wykorzystał. — Jesteś głupią dziwką, Emmo Jones. Napawaj się tym cierpieniem. — ściszył głos i niemalże wymamrotał kolejne słowa. — Organus Dolor. — wespół z inkantacją wykonał różdżką gest, by wywołać zaklęcie torturujące.
Na Reparifarge (cofnięcie transmutacji) nie rzucamy, aby nie zaśmiecać tematu za zgodą obojga uczestników
Gdy chwilę odsapnął, zebrał swoje klamoty do torby i przewiesił ją przez ramię. Zbliżył się do kobiety i zagadnął ją z chamską manierą.
— Wiesz co, panienko? Pierdolę tę drugą połowę. Miałem świetny ubaw, pętając Twoją kelpię łańcuchem i obserwując, jak wżyna się w jej skórę. Skocz do jeziora, może jeszcze znajdziesz jakieś łuski. — mimo odrażających słów, spostrzegawcza arystokratka zorientowałaby się, że próbuje jedynie wytrącić ją z równowagi... chyba, że była dostatecznie uprzedzona, by w to uwierzyć. Wyrządzanie krzywdy magicznemu zwierzęciu nie sprawiło mu przyjemności, choć trudno było zaprzeczyć, że niosło za sobą nieskrywaną satysfakcję. — Złapałaś swojego konika morskiego. Teraz Ty się nad nim poznęcasz? Deportujesz go do szklanej kuli, żeby móc codziennie obserwować jego cierpienie? — chciał wzbudzić w niej moralnego kaca i uświadomić, jak bezsensowny był jej kaprys. Osobiście mu to nie przeszkadzało; był to jednak argument działający na jej niekorzyść, dlatego go wykorzystał. — Jesteś głupią dziwką, Emmo Jones. Napawaj się tym cierpieniem. — ściszył głos i niemalże wymamrotał kolejne słowa. — Organus Dolor. — wespół z inkantacją wykonał różdżką gest, by wywołać zaklęcie torturujące.
Na Reparifarge (cofnięcie transmutacji) nie rzucamy, aby nie zaśmiecać tematu za zgodą obojga uczestników
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Hannibal Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'k10' : 9
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'k10' : 9
Prue był usatysfakcjonowana, osiągnęła swój cel. Złapała kelpie. Spełniła marzenie, które wcześniej zakończyło się porażką, blizny tylko to potwierdzały. To tylko spowodowało, że jej podejście do życia, wydawało się być jedynym słusznym. Trzeba dążyć do swoich marzeń, bez względu na wszystko. Chciałaby zapewne jeszcze nieco dopracować takie spotkanie, miała zamiar spędzić trochę czasu nad znalezieniem zaklęcia, które pozwoliłoby jej obserwować to, co w ciągu dnia robi stworzenie. Jednak nie wszystko od razu, będzie potrzebowała na to nieco czasu.
Wiedziała również, że będzie musiała bardziej dokładnie wybierać współpracowników, wydawało jej się, że większość jej niepowodzeń była spowodowana atmosferą, jaką wprowadził Rookwood. Traktował ją, jako kogoś gorszego od siebie, jakby była laikiem w swojej dziedzinie, co bardzo mocno się jej nie podobało. Nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Kłamstwo nie leżało, w jej naturze.
Udało jej się rzucić zaklęcie, które pozbyło się ich ogonów, koniec z byciem syrenkami. Tyle dobrego. Jeszcze chwila i będą mogli się rozejść. Nie chciała mieć bowiem więcej doczynienia z tym typem, już chyba wolała radzić sobie sama. Chociaż jego pomysły, były nie najgorsze, jednak charakter.. Powodował, że Prudence nie miała ochoty z nim więcej współpracować. Jakby upewniła się jedynie w swoim podejściu, co do jego rodziny. Mogła również dzisiaj zaobserwować zaklęcia czarnomagiczne które w jej towarzystwie nie były tak często używane.
- Jak sobie życzysz, chociaż ta druga połowa, to dla mnie tyle, co nic. odparła bez zawahania. Stać ją było na takie usługi, w końcu nie narzekała na brak funduszy, nawet podczas wojny - jego wybór.
- To wszystko jedynie do celów naukowych, zresztą jeszcze nie skończyłam, chociaż na ten moment nie jestem w stanie począć nic więcej, nie nadajesz się do współpracy w innych sprawach, jesteś w stanie jedynie pomóc złapać stworzenie, potrzebuję prawdziwych naukowców. - rzekła ponownie się irytując. Po co z nią współpracował, skoro znowu zaczynał się z nią kłócić. Wiedziała, że nie wyniknie z tego stała współpraca.
- Jaki Ty jesteś głupi.. rzekła jeszcze, po czym machnęła różdżką. - Protego!! - nie zamierzała dać mu satysfakcji...
Przechodzimy znowu do szafki
Wiedziała również, że będzie musiała bardziej dokładnie wybierać współpracowników, wydawało jej się, że większość jej niepowodzeń była spowodowana atmosferą, jaką wprowadził Rookwood. Traktował ją, jako kogoś gorszego od siebie, jakby była laikiem w swojej dziedzinie, co bardzo mocno się jej nie podobało. Nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Kłamstwo nie leżało, w jej naturze.
Udało jej się rzucić zaklęcie, które pozbyło się ich ogonów, koniec z byciem syrenkami. Tyle dobrego. Jeszcze chwila i będą mogli się rozejść. Nie chciała mieć bowiem więcej doczynienia z tym typem, już chyba wolała radzić sobie sama. Chociaż jego pomysły, były nie najgorsze, jednak charakter.. Powodował, że Prudence nie miała ochoty z nim więcej współpracować. Jakby upewniła się jedynie w swoim podejściu, co do jego rodziny. Mogła również dzisiaj zaobserwować zaklęcia czarnomagiczne które w jej towarzystwie nie były tak często używane.
- Jak sobie życzysz, chociaż ta druga połowa, to dla mnie tyle, co nic. odparła bez zawahania. Stać ją było na takie usługi, w końcu nie narzekała na brak funduszy, nawet podczas wojny - jego wybór.
- To wszystko jedynie do celów naukowych, zresztą jeszcze nie skończyłam, chociaż na ten moment nie jestem w stanie począć nic więcej, nie nadajesz się do współpracy w innych sprawach, jesteś w stanie jedynie pomóc złapać stworzenie, potrzebuję prawdziwych naukowców. - rzekła ponownie się irytując. Po co z nią współpracował, skoro znowu zaczynał się z nią kłócić. Wiedziała, że nie wyniknie z tego stała współpraca.
- Jaki Ty jesteś głupi.. rzekła jeszcze, po czym machnęła różdżką. - Protego!! - nie zamierzała dać mu satysfakcji...
Przechodzimy znowu do szafki
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
wracamy z szafki
Pieprzona kurwa, będzie mi pyszczyć i strugać fochy, pomyślał. Niech Cię los strzeże, żebyś na mnie nigdy więcej nie trafiła, bo spełnię każdą daną Ci obietnicę. Spoglądając, jak w popłochu Emma, czy też Prudence Macmillan - promugolska arystokratka, o czym zresztą nie wiedział, ucieka przed nim w siną dal, wybuchnął głośnym śmiechem na pokaz i przebiegł parę metrów, by dziewczę poczuło presję pościgu. W żadnym wypadku nie zamierzał jej jednak gonić; osiągnął sukces i uganianie się za kolejną szlamą, jak o niej w tej chwili myślał, nie miało wielkiego znaczenia.
— Biegnij, Emmo Jones, biegnij ile sił! Odliczam do dziesięciu, szmato - lepiej, żebyś tym razem się nie potknęła! — wygłosił pogróżkę, napawając się widokiem z rozkoszą. To spotkanie zapewniło mu więcej rozrywki i doświadczeń, niż niejedno polowanie w Brygadzie. Będzie miał o czym opowiadać, gdy ktoś spyta o historię kelpiego włosia wyeksponowanego w ramce w salonie. Ależ to był dzień! Lumen i Luna, zgodnie z życzeniem czarodzieja, nie wtrącały się w żaden sposób do walki. Jednakże kiedy tylko wszelkie zagrożenia minęły, obie suczki zjawiły się w pobliżu, pochlebnie opisując czarodziejowi przebieg dzisiejszego popołudnia z ich perspektywy. Cieszył się, że ma do kogo otworzyć gębę bez wrogości i uprzedzeń. Być może, gdyby to dziewczę wykazało się profesjonalizmem i schowało dumę w kieszeń - podobnie, jak uczynił i on, kiedy Kelpia skradła jego zainteresowanie - wcale nie doszłoby do tego nieprzyjemnego incydentu. Niemniej, wcale tego nie żałował; bez względu na ilość ochłapów w drugiej kopercie, której nie otrzymał od zleceniodawczyni, bawił się świetnie.
— Wracamy do Harrogate. Będzie o czym opowiadać przy kufelku, co? — uśmiechnął się szczerze do psich pupili. Spostrzegł wówczas, że jego stan odzieży jest naganny i musi wyglądać nad wyraz komicznie. Jednak teraz, zamiast się denerwować, z dobrym humorem po prostu ściągnął rozdarte po pachwiny spodnie i rozwiesił je na kamiennym murku obok. Jak tu wróci, będzie miała wyraźne przypomnienie, by nie zadzierać z Rookwoodami. — Przypomnijcie mi, żebym następnym razem ściągał galoty, kiedy będę transmutować się w Trytona. — wziął ze sobą resztę klamotów, w tym kopertę z pierwszą działką forsy i uniósł różdżkę nad ulicą, by przywołać magiczny autobus. Błędny Rycerz zabrał czarodzieja i jego zwierzęcą kompanię w rodzinne strony, a dobry humor nie opuszczał go przez resztę dnia.
zt x2
Pieprzona kurwa, będzie mi pyszczyć i strugać fochy, pomyślał. Niech Cię los strzeże, żebyś na mnie nigdy więcej nie trafiła, bo spełnię każdą daną Ci obietnicę. Spoglądając, jak w popłochu Emma, czy też Prudence Macmillan - promugolska arystokratka, o czym zresztą nie wiedział, ucieka przed nim w siną dal, wybuchnął głośnym śmiechem na pokaz i przebiegł parę metrów, by dziewczę poczuło presję pościgu. W żadnym wypadku nie zamierzał jej jednak gonić; osiągnął sukces i uganianie się za kolejną szlamą, jak o niej w tej chwili myślał, nie miało wielkiego znaczenia.
— Biegnij, Emmo Jones, biegnij ile sił! Odliczam do dziesięciu, szmato - lepiej, żebyś tym razem się nie potknęła! — wygłosił pogróżkę, napawając się widokiem z rozkoszą. To spotkanie zapewniło mu więcej rozrywki i doświadczeń, niż niejedno polowanie w Brygadzie. Będzie miał o czym opowiadać, gdy ktoś spyta o historię kelpiego włosia wyeksponowanego w ramce w salonie. Ależ to był dzień! Lumen i Luna, zgodnie z życzeniem czarodzieja, nie wtrącały się w żaden sposób do walki. Jednakże kiedy tylko wszelkie zagrożenia minęły, obie suczki zjawiły się w pobliżu, pochlebnie opisując czarodziejowi przebieg dzisiejszego popołudnia z ich perspektywy. Cieszył się, że ma do kogo otworzyć gębę bez wrogości i uprzedzeń. Być może, gdyby to dziewczę wykazało się profesjonalizmem i schowało dumę w kieszeń - podobnie, jak uczynił i on, kiedy Kelpia skradła jego zainteresowanie - wcale nie doszłoby do tego nieprzyjemnego incydentu. Niemniej, wcale tego nie żałował; bez względu na ilość ochłapów w drugiej kopercie, której nie otrzymał od zleceniodawczyni, bawił się świetnie.
— Wracamy do Harrogate. Będzie o czym opowiadać przy kufelku, co? — uśmiechnął się szczerze do psich pupili. Spostrzegł wówczas, że jego stan odzieży jest naganny i musi wyglądać nad wyraz komicznie. Jednak teraz, zamiast się denerwować, z dobrym humorem po prostu ściągnął rozdarte po pachwiny spodnie i rozwiesił je na kamiennym murku obok. Jak tu wróci, będzie miała wyraźne przypomnienie, by nie zadzierać z Rookwoodami. — Przypomnijcie mi, żebym następnym razem ściągał galoty, kiedy będę transmutować się w Trytona. — wziął ze sobą resztę klamotów, w tym kopertę z pierwszą działką forsy i uniósł różdżkę nad ulicą, by przywołać magiczny autobus. Błędny Rycerz zabrał czarodzieja i jego zwierzęcą kompanię w rodzinne strony, a dobry humor nie opuszczał go przez resztę dnia.
zt x2
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Kelpi Staw
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Cumberland