Wydarzenia


Ekipa forum
Phoenix Moore
AutorWiadomość
Phoenix Moore [odnośnik]19.07.15 0:43

Phoenix Moore

Data urodzenia: 31.10.1919
Nazwisko matki: McLaggen
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Półkrwi (mugolska + czysta ze skazą)
Zawód: Alchemik (diler)
Wzrost: 189 cm
Waga: 90 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: szare
Znaki szczególne: tatuaż skrzydeł nietoperza z łopatek, rozchodzących się na ramiona.
   

   
   

Phoenix miał szczęście urodzić się w bardzo ciekawym dniu, a mianowicie w samo Halloween. Był nieplanowanym dzieckiem, które powstało w skutek płomiennego romansu mugola - Thomasa Moora, z czarownicą czystej krwi(ze skazą, ale uwielbiała ten fakt zatajać). Thomas był niesamowicie przystojny, a Fay młoda i buntownicza. Kiedy okazało się, że jest w ciąży w pierwszej chwili była gotowa pozbyć się dziecka, jednakże mężczyzna obiecał zająć się nim i wychować, więc zgodziła się darować nienarodzone życie. Narodziny Phoenixa były długie i nie obyło się bez komplikacji, jednakże w końcu matce dane było pochwycić go w ramiona. Można rzec, że nastąpiła wtedy lekka zmiana w jej podejściu, bowiem zdecydowała, że również chce uczestniczyć w wychowywaniu syna, który od tego dnia żył w dwóch światach jednocześnie. Co prawda matka robiła to sporadycznie, potajemnie, nie przyznając się nikomu do dziecka, zrywając tez kontakty z Thomasem. Takie ultimatum postawiła jej rodzina, która starała się kryć hańbę członkini rodu przed resztą któregokolwiek ze światów. Nie trwało to długo, gdy dzieciak skończył cztery lata matka na zawsze zniknęła z jego życia. Jej miejsce w roli nauczyciela magii przejął jeden z bliskich znajomych starszego Moore'a. Tak, był wtajemniczony i wiele razy spotykał się z groźbami nie tylko słownymi, by trzymać język za zębami. Owo douczanie trwało do momentu otrzymania listu z Hogwartu - wtedy uznano, że chłopak poradzi sobie sam.



 

Na mieszkanie z ojcem nigdy nie mógł narzekać. Lubił świat mugoli, dla niego nie prezentował się jako ten gorszy, szczególnie, że bardzo dobrze się w nim odnajdował. Dużo grał w gry z rówieśnikami, nauczył się jeździć na rowerze, Thomas wprowadzał młodego w tematy motoryzacyjne, ekonomiczne czy nawet kulinarne, gdy tylko ten wykazał najmniejszy przejaw zainteresowania. Dzięki temu tez okazało się, że Phoenix ma zadatki na dobrego kucharza, niestety zazwyczaj szedł na łatwiznę. Kupowano mu od czasu do czasu komiksy, które czyta z sentymentu do tej pory, gdy tylko wpadną mu w ręce. Bardzo wcześnie zainteresował się właśnie bronią palną, którą kiedyś znalazł w rzeczach ojca. (Ojciec był wojskowym, który walczył o pokój podczas pierwszej i drugiej wojny światowej.) Najpierw tylko o niej czytał, zirytowany gadaniem "jesteś jeszcze za młody". W końcu jednak dopiął swego i mężczyzna powoli acz dokładnie zapoznawał syna z różnymi typami rewolwerów. Może i nie był z bogatej rodziny, ale i tak miał dostęp do większości rzeczy i zainteresowań, by dobrze wspominać wczesne dzieciństwo. Co prawda parę razy ojciec musiał ratować mu skórę, gdy zapuszczał się z ciekawości w rejony Dublina, których nie powinien był zwiedzać, ale do odważnych świat należy. Nigdy nie żałował siniaków, chwil przerażenia czy niebezpiecznych ucieczek.

 

Kiedy trafił do Hogwartu Tiara przydzieliła go do Ravenclaw, gdzie zaczął chłonąć wiedzę, do której nagle miał nieograniczony dostęp. Ojciec był dobrym rodzicem, uczył z mugolskiego świata czego tylko mógł, nawet posługiwania się bronią palną. Jego miłością stały się eliksiry, w których próbował znaleźć antidotum na nudę - raz się udawało, raz nie. Przezywano go wampirem, młodsze roczniki straszono czasem, że wyssie ich krew, jeśli nie będą grzecznymi dziećmi - a wszystko to przez jego nocny tryb życia, który najzwyczajniej w świecie preferował; do tego interesował się wampiryzmem or wilkołactwem. Z początku tego nie znosił, potem jednak wziął to za swego rodzaju komplement - szczególnie, gdy na trzecim roku objawiła się pewna ciekawa umiejętność - możliwość porozumiewania się z nietoperzami(nikomu o tym nie mówił, w rodzinie Fay były swego czasu przypadki zwierzoustych, co traktowano w rodzie jako klątwę i powód do hańby). Zaczęło się od nocnego przesiadywania przy granicach Zakazanego Lasu oraz w wieżach, gdzie pewnego razu zobaczył pod sufitem kilka nietoperzy. Znudzony zagaił "co tam, chłopaki?" i niespodziewanie dostał odpowiedź. W pierwszej chwili brał to za skutki uboczne oparów eliksirów, niewyspanie etc., jednakże incydenty powtarzały się. Najpierw z nimi rozmawiał, potem zaczął szkolić i dogadywać się w zamian za jedzenie. Stworzył w ten sposób małą armię, która pomagał mu w interesach. Przez to w pewnym momencie nawet zaczynał wierzyć, że powinien stać się wampirem, że może to jest jego przeznaczenie. W swym zaaferowaniu eliksirami próbował stworzyć taki, który pozwoliłby zrobić z niego wampira, a przynajmniej dać nawet czasowo niektóre z ich zdolności. Bezskutecznie, za to z nieprzyjemnym efektem ubocznym, które z kolei nie brał pod uwagę w swojej wampirzej "liście życzeń". Jego wrogiem numer jeden stało się słońce. Przy jednej z prób n-tego eliksiru coś poszło nie tak i ten eksplodował, pochłaniając ciało znajdującego się tuz przy kociołku Krukona. Poza krótką utratą przytomności nie zauważył żadnych zmian - dopóki dwa dni później nie nastał słoneczny dzień. Promienie słońca w bezpośrednim kontakcie ze skórą zaczęły parzyć, by w szybkim tempie ją spalać do tego stopnia, że zaczynała odpadać drobnymi płatkami. Bolesne, nieprzyjemne, nie leczące się tygodniami tylko dzięki magii, która przyspieszała proces gojenia. Po tym incydencie zaniechał prób uzyskania wampiryzmu w płynie, wściekając się na samego siebie za młodzieńczą głupotę i brak wyobraźni. Plusem incydentu była większa dokładność, jaką od tamtej pory wykazywał się w procesie warzenia eliksirów.


 
 

Był towarzyski, choć stronił od bliższych kontaktów z ludźmi niż zwyczajna znajomość. Preferował swoich skrzydlatych przyjaciół oraz mikstury, które pochłonęły go całkowicie. W pewnym momencie zaczął tworzyć własne receptury, najpierw na potrzeby leniwych uczniów, potem zaś robiąc pierwsze kroki jako diler. Był doskonałym obserwatorem, do tego inteligentnym i cierpliwym czarodziejem, więc wiedział jak nie dać się złapać i jak daleko mógł się posunąć, by nie wydalono go ze szkoły. Rozprowadzał swój towar dzięki nietoperzom, które były mniejsze niż sowa i przy zmroku stawały się wręcz niewidoczne. Odkrył, że to fantastyczny pomysł na zarobek, więc po opuszczeniu szkoły wziął się za to na poważnie, stopniowo wyrabiając sobie renomę. Wojny bardzo mu pomogły, gdyż znajdowało się wielu ochotników na leki czy narkotyki, które miały za zadanie złagodzenie potwornej rzeczywistości. Nie ograniczał się do jednego świata, sprzedawał więc specyfiki zarówno mugolom jak i czarodziejom. Wciąż jednak doskwierał mu głód wiedzy, więc postanowił zostać Alchemikiem ze wszystkimi szkoleniami, stażami. Udało się, a on tworzył coraz więcej mieszanek. Nie pogardził również czarną magią, której uczyli go niektórzy z jego klientów, jako swoisty zamiennik opłaty pieniężnej. Handel wymienny również go interesował, jeśli tylko posiadało się coś wartego jego uwagi. Trochę tu, trochę tam, bez pośpiechu i z ogromnym zaciekawieniem poznawał coraz to nowsze tajniki magii popularnie określanej jako "ta zła". Nie rozumiał dlaczego, gdyż przydawała mu się przy niektórych okazjach. Zaklęcia nigdy nie były jego domeną, więc zadowalał się nawet niewielką wiedzą, jaką oferowali klienci, a co potem sam już szlifował w wolnym czasie. Nazywał to wszechstronnością, gdyż lubił spróbować wszystkiego, nawet jeśli tylko jedna dziedzina faktycznie go pasjonowała. Wciąż,jeśli nadarza się ku temu okazja, pobiera nauki czarnomagiczne, w zamian za towar.



 

Warto wspomnieć, że Moore wyrósł na człowieka sprytnego, znającego swoje cele i wytrwale do nich dążącego. Nie interesowały go podziały między społecznościami, byle tylko klienci płacili za towar. Potrafił być towarzyski, zabawny, pełen życia, jednakże w samotności opadało to wszystko, zostawiając śmiertelnie spokojnego, skupionego alchemika, dobrze wiedzącego jak szybko zabić lub sprowadzić na ofiarę cierpienie w kilka sekund. Śmierć go fascynowała, dlatego też stworzył wiele mikstur zabijających na multum sposobów. Nie przywiązywał się do osób, raczej do zwierząt. Wojny Światowe to biznes, a nie tragedia - to czaiło się w jego głowie. Potrafił być lojalny, ale głownie działał w myśl zasady "jak Kuba bogu, tak bóg Kubie". Potrafił się mścić, zacierać ślady, szczególnie, że wykorzystywał nietoperze jako szpiegów lub czujki. W miłość romantyczną nie wierzy, przynajmniej na razie, gdyż patrząc na swoich rodziców od zawsze uważał to za jeden wielki żart. Mimo wszystko nie należy do osób przygnębionych - stonowanych, ale jednocześnie ze sporym dystansem do siebie.



 

W 1943 roku został nauczycielem eliksirów w Hogwarcie, by sobie dorobić i spróbować czegoś nowego. Po pięciu latach co prawda mu się znudziło, ale dobrze wspomina ten okres. Wrócił do swojego interesu, który ma się bardzo dobrze, szczególnie, że w pewnym momencie nawet jego matka zaczęła kupować od niego środki pozwalające na zapomnienie o świecie lub po prostu leki. Przyjął pseudonim Nosferatu, doszkalając się w latach 40. z walk ulicznych z naleciałościami azjatyckimi. Co do tego drugiego - tylko liznął tematu od jednego z poznanych w pewnym barze Azjatów, który za specyfik wymazujący sny obiecał pokazać Phoenixowi podstawy podstaw. Nie miał pieniędzy, a alchemik stwierdził, że jest to "towar", który może mieć w dobrym zastosowaniu tyle pożytku co sakiewka złota. Mimo wszystko jego specjalnością pozostały proste, acz skuteczne style uliczne, gdzie często zyskiwał przewagę zręcznością oraz szybkością. Siła to jedno, on wyznawał zasadę, że odpowiednia taktyka pokona każdego.



 

Obecnie mieszka w Londynie i całkowicie przestawił się na tryb nocny. Wciąż szuka leku na swoją alergię, ale już nie z takim zapałem, godząc się z myślą, że prawdopodobnie będzie musiał z nią żyć - a na życie nie mógł narzekać, gdyż bycie dilerem to opłacalny interes. Opracował system, w którym nietoperze w całym mieście monitorują okolicę, a gdy ktoś stawi się o odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu - dają mu "cynk", ujmując kolokwialnie. Oczywiście jest to raptem kilka punktów w całym Londynie, z na tyle dobrze wybrana lokalizacją, że praktycznie niemożliwym jest znaleźć się tam przypadkowo. Potem następuje wymiana wiadomości przez nietoperza, a w wyznaczonym terminie on dostaje pieniądze, klient zaś towar. Póki co system działa bez zarzutu, tylko w nocy oczywiście.




   
Patronus: Nietoperz, albowiem ten gatunek od zawsze był mu bliski, szczególnie kiedy odkrył, że może się z nim porozumieć. Gacki są jego oczami i uszami w nocy, często zastępują sowę w przenoszeniu wiadomości, by nie rzucać się w oczy, do tego mają nocny tryb życia - jak Phoenix. Jednym słowem - są najbliższe jego sercu ze wszystkich zwierząt.

   

   
   
   
   
   
   
   
   
   
 
2
0
1
13
1
4
6


   Wyposażenie
   

Różdżka, teleportacja, sowa, Muffliato, Repello Mugoletum, Kociołek miedziany(+2 eliksiry), 4 punkty statystyk, ślaz, przeszkolenie mugolskie(ze względu na ojca-mugola)



   
Gość
Anonymous
Gość
Re: Phoenix Moore [odnośnik]27.07.15 11:05

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Diler, który nie najlepiej znosi światło słońca i umie rozmawiać z nietoperzami? Równie ciekawe, co niebezpieczne. Phoenix potrafi wyciągać wnioski z przykrych doświadczeń, jak na Krukona przystało. Niech więc leci z nietoperzami zaopatrywać czarodziejski świat w używki. W końcu, jak bez nich żyć?

OSIĄGNIĘCIA
Najdziwniejszy ze wszystkich dilerów
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Wrażliwość na słońce spowodowana wybuchem źle uwarzonego eliksiru.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Statystyki
Zaklęcia i uroki:2
Transmutacja:0
Obrona przed czarną magią:1
Eliksiry:13
Magia lecznicza:1
Czarna magia:4
Sprawność fizyczna:6
Inne
teleportacja
WYPOSAŻENIE
różdżka, sowa, muffliato, repello mugoletum, kociołek miedziany, ślaz, przeszkolenie mugolskie
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
27.07.2015r.


Hereward Bartius
Hereward Bartius
Zawód : Profesor w Hogwarcie
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zdarzyć się musiało
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t576-hereward-bartius-barty https://www.morsmordre.net/t626-merlin https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f222-hogsmeade-134-dom-bartiusow https://www.morsmordre.net/t2860-skrytka-bankowa-nr-20#45895 https://www.morsmordre.net/t1014-bartek-wsiakl
Phoenix Moore
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach