Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia, I piętro
AutorWiadomość
Kuchnia, I piętro [odnośnik]15.02.19 5:14

Pracownia

Jedno z istotniejszych pomieszczeń w latarni zaraz po pracowni wyłożone jest białymi kafelkami od których często bije chłód zmuszając osoby poruszające się na bosaka do wzbijania się na palce. W półkach zawsze można znaleźć jakąś owocową konfiturę, rybny przetwór, kawę, mnogą ilość ziół, herbat oraz ciemny rum. Kubki oraz zastawa stołowa jest z kilku wymieszanych kompletów. Przy stole ze swobodą może siąść sześć osób. Kolejne dwie mogą skorzystać z dobroci wymiętej przez życie kanapy. Parę dużych okien wielkości drzwi można roztworzyć na oścież i przycupnąć sobie na wąskim na stopę balkoniku ogrodzonym barierką. Okna są zaklęte tak, że wytrzymują w sztormowe dni napór wzniosłych fal targanych żywiołem nie dopuszczając do wnętrza pokoju wody. Pomieszczenie dzięki magii przez ścianę sąsiaduje z salonem.
[bylobrzydkobedzieladnie]



angel heart | devil mind


Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 08.09.19 23:50, w całości zmieniany 3 razy
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]07.05.19 21:58
|8 listopada

Kolejny piorun trzasną z niemożliwym wręcz hukiem by w kolejnej chwili z drżeniem rozbiec się po okolicy sprawiając, że czarownica podniosła zatroskane spojrzenie z nad zapisanego obliczeniami pergaminu ku sufitowi. Latarnia w najbliższej, jak i dalszej okolicy była najwyższym punktem orientacyjnym. Nie powinno więc zaskakiwać, że w naturalny sposób absorbowała energię. Problem polegał na tym, że nie była to zwyczajna burza. Rozciągała się nad całym krajem. Trwała nieustannie od pięciu dni. Emanowała czarnomagiczną aurą. W gruncie rzeczy wydawała się być jedną wielką sącząca się z nieba ku ziemi anomalią. Eskalowała...?
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk przybycia Clare. Tak przynajmniej założyła, że to właśnie dziewczyna wspina się po schodach. Jej krok był w końcu lekki, a to był zwyczajowy czas jej przybycia.
- Jestem w kuchni - zaanonsowała więc podnosząc bose stopy z podłogi, podciągając kolana bliżej piersi, poprawiła nieco koc tak by zapleść się w eleganckie jajo z którego wystawała rozczochrana głowa i poplamione atramentem dłonie - w jednej znajdowało się gęsie pióro, a drugie podciągnęło bliżej kolejną kartkę pergaminu. Shelta nie wstydziła się przed swoją stażystką swojej niepoukładanej strony. Być może nieco na początku, kiedy to jeszcze starała się pokazać tą bardziej poważną część siebie, lecz latarnia nie była tylko miejscem pracy, a jej własnym domem. Jeżeli miała czuć się gdzieś swobodnie to właśnie tutaj. Dlatego też, czasem pojawiały się dnie gdy zamiast schludnie upiętego ciasnego koku miewała na głowie niepokorny kołtun loków. Suknie odkładała na bok na rzecz koca, szlafroka lub jednego i drugiego. Nie cierpiała na tym jej praca - Potrzebowałam zmiany otoczenia. Mam nadzieję, ze nie będzie ci przeszkadzało, że dziś będziemy pracowały w kuchni - wyjaśniła pokrótce powód dla którego książki i pergamin zalegały na stole oraz kilku krzesłach - Jak się rozłożysz to chciałabym byś dziś wyliczyła dla mnie wartość gęstości kratowania na odcinkach dziesięcio-, trzydziesto- i dziesięciomilowych. Jeśli potrzebujesz iść do pracowni to zobacz czy wszystko co ci będzie potrzebne jest tutaj byś nie chodziła kilka razy. Na tym krześle, tam... - nie miały być to proste wyliczenia dlatego Vane prócz materiałów, potrzebnych danych, pergaminów przygotowała kilka podręczników w której czarownica mogła odnajdować odpowiedzi na napotkane problemy - Och, Chalrie! Wybacz, nie spodziewałam się - zakłopotanie wymalowało się na twarzy czarownicy po tym, jak podniosła swoje spojrzenie i odkryła, że to wcale nie jest jej stażystka - ...a może powinnam...powinnam? - teraz to się zamyśliła. Nie raz coś jej wypadało z głowy - W każdym razie, co ze mnie za gospodyni - nastawię wody na herbaty [bylobrzydkobedzieladnie]



angel heart | devil mind


Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 04.07.19 0:13, w całości zmieniany 1 raz
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]05.06.19 19:55
| 08.11

Ostatnie dwa dni Charlie spędziła w Kornwalii u swoich rodziców. Odwiedziła także posiadłość Macmillanów, by uwarzyć dla Anthony’ego kolejne porcje eliksirów uspokajających potrzebnych mu do rekonwalescencji po traumatycznych doświadczeniach ze Stonehenge. Po wizycie w dworze znów powróciła do rodziców mieszkających w Tinworth na wybrzeżu i spędziła tam noc, a także sporą część kolejnego dnia.
Ale jej wizyta w rodzinnym domu dobiegała końca, a przed powrotem do Londynu musiała jeszcze zboczyć do Lancashire by odwiedzić Sheltę, której obiecała przywieźć trochę składników zebranych w Kornwalii. Te uzyskała od matki, która w wolnym czasie je zbierała. Skoro wszystkie jej dzieci wyfrunęły z domu, najmłodsze nie żyło, a mąż pracował, potrzebowała jakoś zabijać samotność. Trochę miała zamiar zachować dla siebie, a resztę dostarczyć pannie Vane, co było świetnym pretekstem do odwiedzin we Fleetwood, gdzie już kiedyś była, ale dość dawno temu, zanim rozpoczęła się ta koszmarna burza.
Charlie lubiła mieć do czynienia z mądrymi ludźmi z pasją. Shelta była utalentowaną specjalistką od numerologii, i to właśnie dzięki niej alchemiczka miała okazję odświeżyć zaniedbaną szkolną wiedzę z tej dziedziny, odwdzięczając się za to wskazówkami odnośnie warzenia mikstur. Do niej zwracała się też gdy potrzebowała świstoklików; to jednym z tworów panny Vane mogła przybyć z Kornwalii wprost do Fleetwood, bo odległość mimo wszystko nie była mała, zwłaszcza kiedy nie można było się teleportować ani skorzystać z sieci Fiuu, a na latanie na miotle było zbyt niebezpiecznie, szczególnie że Charlie mistrzynią miotlarstwa nie była.
Przy normalnej pogodzie miejsce to z pewnością było bardzo urokliwe. Teraz tak jak wszędzie nad jej głową dudniły pioruny, a z nieba lały się strugi deszczu. Pojawiła się przed latarnią morską zaaranżowaną na dom, co miało swój klimat. Była to wprost idealna samotnia dla młodej badaczki, a Charlie obiecywała sobie, że kiedyś w przyszłości wyrwie się z Londynu i zamieszka z powrotem w Kornwalii – a jeśli nie tam, to gdzieś indziej na wybrzeżu, bo zbyt mocno ukochała sobie życie nad morzem, na wsi, z dala od wielkomiejskiego zgiełku i nie potrafiła uznać stolicy za swój prawdziwy dom.
Szybko weszła do środka, by możliwie prędko schować się przed ulewą, a potem wspięła się krętymi schodkami na górę. Sądząc po odgłosach Shelta znajdowała się na drugim w piętrze, w kuchni. I najwyraźniej spodziewała się ujrzeć kogoś innego. Alchemiczka jednak uśmiechnęła się i pokonała ostatnich kilka schodków, wchodząc do kuchni.
- Cześć – przywitała ją, po czym zaczęła rozpinać płaszcz, by w końcu zdjąć go i odwiesić gdzieś na uboczu, by przesechł. – Sowa zwrotna nie dotarła? Cóż, mogła się zgubić w tej okropnej ulewie, niemniej jednak właśnie wracałam z Kornwalii i pomyślałam sobie, że zboczę i dostarczę ci te składniki, o które niedawno prosiłaś. Spodziewałaś się kogoś innego? Mam nadzieję że nie przeszkodziłam ci w niczym ważnym. Ale chętnie napiję się herbaty. Jest zimno i mokro, poza tym tak dawno cię nie odwiedzałam. Musisz mi to wybaczyć, ale w Mungu mamy sporo pracy i rzadko biorę wolne.
I tak miała wyrzuty sumienia z powodu tych kilku wolnych dni, które wzięła z powodu spotkania Zakonu oraz odwiedzin u rodziców. Ale bardzo się o nich martwiła i musiała dla spokoju ducha złożyć im wizytę i upewnić się, jak sobie radzili, zwłaszcza że od zaginięcia Very minęły już trzy tygodnie i jej matka była istnym kłębkiem nerwów. I tak bywała u nich stanowczo zbyt rzadko odkąd doszło do tajemniczego zaniku teleportacji i awarii sieci Fiuu, za czym z pewnością stały anomalie. Przez to, pomijając sam nawał obowiązków zawodowych, trudniej było się wyrwać z Londynu, bo podróże innymi sposobami trwały dłużej i były bardziej niebezpieczne, a tworzenie świstoklików nie było procesem łatwym i sama nie umiała go przeprowadzać. Dlatego większość czasu spędzała w Londynie, pracując lub ucząc się, jednak dobrze było go czasem opuścić i odwiedzić jakieś inne miejsce.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]15.06.19 4:13
Podróżowała po świecie liczb wytyczając ścieżki atramentem oraz piórem po kolejnych zwojach pergaminu. Ciąg liczb przeplatała znakami oraz symbolami. Otrzymywany wynik podkreślała znacząc na marginesie od razu adnotację opatrując ją kolejną numeracją. Niektórych wyników nie potrzebowała od razu. Dopiero po przeprowadzeniu kolejnego ciąg wyliczać musiała przywołać przeszłą wartość by móc ją podstawić i kontynuować rozwiązywanie liczbowego problemu magicznego splotu sieciowego, który wciąż był niestabilny. Nie było to łatwe.
Praca przeplatała się z jej własnymi myślami, które co jakiś czas odrywały się od pergaminu i szybowały swobodnie by po chwili ponownie pikować w równaniach. Dźwięk zbliżającej się osoby nie wybiła ją z rytmu. Mając spojrzenie wciąż utkwione w równaniu, z piórem w jednej ręce z góry przyjęła, że to jej stażystka. Jak się okazało błędnie. Zrobiło jej się głupio. Nie pierwszy i nieostatni raz zresztą. Nie była specjalnie zorganizowaną osobą. Sztywnym naukowcem mającym wszystko pod kontrolą. Wyrywała się z szablonu stereotypu przepuszczając przez nierozważnie rozczapierzone dłonie niektórym kwestiom.
- Och, obawiam się, że wina niekoniecznie leży po stronie Moly. Nie sprawdzałam ostatnio korespondencji. Przepraszam - spojrzała na znajomą przepraszająco, kiedy to zgrabnie wysuwała się ze swego legowiska przy stole obłożonego pergaminami oraz księgami - Dziękuję za pamieć co do ingrediencji. Postaw je na kuchennym blacie i nie krepuj się w odnalezieniu dla siebie kawałka kanapy - Poprawiła koc tak by opatulał jej plecy oraz znajdował oparcie na ramionach. Biała piżama opadała mgiełką do samej podłogi i chowała się od połowy łydki pod czarnym szlafrokiem w soczyście czerwone kwiaty maków. Czarownica chwyciła leżącą na kuchennym blacie różdżkę, którą stuknęła w czajnik zachęcając go do grzania. Wyciągnęła dwa kubki i oraz mieszankę zielonej herbaty z kwiatem jaśminu - Przestałam sobie radzić od momentu pojawienia się anomalii. Jeszcze ciężej się zrobiło gdy wysiadły kominki. Straciłam kompletnie kontrolę nad zamówieniami pod którymi się uginałam. Przeleciały mi przed nosem dwie konferencje naukowe, a i zatrzymałam się w miejscu z własnymi badaniami na które nie miałam już kompletnie czasu. Przyjęłam więc na staż jedną dziewczynę i to jej się spodziewałam - wyjaśniła - Jest z Doliny Godryka. Pogoda musiała ją jednak zatrzymać - powinnam może zaproponować użycie ingrediencji ze składzika do skonstruowania świstoklika? Zmarszczyła nosek w zamyśleniu - To ona też od dłuższego czasu odciąża mnie w zajmowaniu się korespondencją. Przyzwyczaiłam się do tego tak bardzo, że teraz kiedy mi jej brakuje to się robi lekki bałagan. Jak sama zresztą jesteś światkiem - zaśmiała się pod nosem poniekąd załamując ręce nad tym, jak szybko przyzwyczajała się do wygód i w właściwie gdy o tym pomyślała przypomniała sobie, że w zasadzie dzisiaj miała bardzo dużo do zrobienia. Wspomnienie Charlene na temat nawału pracy przypomniał jej o jej własnych zobowiązaniach aż nazbyt wyraźnie - Nic nie szkodzi. Cieszę się, że pomimo napiętego harmonogramu znalazłaś dla mnie chwilę by spełnić moją prośbę. Dziękuję ci - spojrzała na alchemiczkę z wdzięcznością przelewając zaparzony napar z dzbanka do kubków. Jeden z nich postawiła przed Charlene. Sama siadła ze swoją porcją na przeciwko czarownicy uprzednio nieco zgarniając rozesłane dokumenty na bok. Widać było, że nagle zaczęła nad czymś myśleć intensywnie rozpoczynając tym samym wewnętrzny bój o to czy powinna czy nie powinna zadać znajomej pytanie snujące się w myślach. Przygryzła w nerwowym geście wargę uciekając jednocześnie na krotką chwilę spojrzeniem w bok - Charle...masz dzisiaj więc wolne, tak? Bo widzisz, głupio mi trochę cię o to prosić, lecz...jeżeli masz może dziś trochę czasu to mogłabyś mi może trochę pomóc? To nic wielkiego - dodała szybko by czasem nie spłoszyć alchemiczki - Chodzi o to, że pracuję ostatnio nad bardzo dużym projektem i czas mnie goni. Dziś miała mi pomóc Clara, lecz jak widzisz jeszcze jej nie ma tak więc...przeszkadzałoby ci gdybym cie może wykorzystała? Potrzebuję kogoś kto będzie sprawdzał czy nie pomyliłam się w znakach, nic więcej - widać było, że nie czuje się zbyt komfortowo z tą propozycja, a jednak czuła się poniekąd przyciskana do ściany. Czas w końcu leciał i tu nie chodziło o samo sporządzenie projektu magicznego splotu, lecz również realizację innych zleceń które musiała dziś wypełnić.



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]17.06.19 11:36
Charlie pod jednymi względami wpasowywała się w obraz naukowca – była Krukonka, spokojna, zrównoważona i głodna wiedzy, a z drugiej – nie do końca, choćby biorąc pod uwagę fakt, że była animagiem, nie była też anemiczna i zaniedbana, jak niektórzy stereotypowo wyobrażali sobie alchemików – jako starszych, niezgrabnych i pomarszczonych ludzi niewychodzących ze swoich piwnic i przesyconych intensywną wonią mikstur. Charlie była młodą i całkiem ładną dziewczyną o typowo wiejskiej urodzie, i często zadziwiała ludzi, gdy pokazywała jak dużą posiadała wiedzę i umiejętności z zakresu alchemii i astronomii.
Shelta zawsze wydawała jej się bardzo ciekawą i barwną osobowością, momentami trochę oderwaną od rzeczywistości, i gdyby jej nie znała, pewnie nie przypuszczałaby że w tej osobie kryje się wybitna jak na młody wiek numerolog o niezwykle ostrym umyśle i talencie do tej trudnej dziedziny. Obie udowadniały że pozory mogą mylić.
Cieszyła się widząc ją całą i zdrową w tym okropnym czasie, jak gdyby nigdy nic zajętą jakąś ważną naukową kwestią... i nie spodziewającą się jej wizyty.
- W porządku, nic się nie stało. Najważniejsze że cię zastałam – rzekła, ciesząc się że Shelta akurat była w swojej wieży. Uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła z torby nieduży pakunek, kładąc go na blacie, a później przysiadła na kanapie, dostrzegając że znajoma prezentowała się w typowo domowym, piżamowym wydaniu, ale Charlie to nie przeszkadzało.
- Na pewno masz bardzo dużo zamówień na świstokliki – przytaknęła. To pewnie stał się teraz najlepszy środek transportu, a nie każdy potrafił je stworzyć. – Brak teleportacji i awaria sieci Fiuu dają się we znaki wszystkim, mi również. Kto by pomyślał, że coś tak normalnego i oczywistego może przestać takie być? Nigdy nie uważałam teleportacji za przyjemną ale teraz bardzo mi jej brakuje. Tak po prosty zniknąć – pstryknęła palcami – i pojawić się w innym miejscu.
Brakowało jej też możliwości swobodnego używania magii, normalnej pogody odpowiedniej do pór roku czy częstszych, bo cotygodniowych wizyt u rodziców. Kiedyś każda z tych rzeczy była normalna i oczywista, ale świat wywrócił się do góry nogami. Należało się do tego przystosować i próbować zrobić cokolwiek, by przywrócić właściwy porządek.
- Może ty, jako numerolog, rozumiesz coś więcej? Choć podejrzewam że już od maja zastanawiasz się nad przyczynami anomalii i tych innych... rzeczy – westchnęła i zamyśliła się, wpatrując się gdzieś w przestrzeń. – Miejmy nadzieję że twojej stażystce nic nie jest. Może napotkała problemy w wydostaniu się z Doliny Godryka i dotrze do ciebie z opóźnieniem. – Tak mogło być. To jednak była spora odległość w czasach kiedy nie można było się teleportować ani wskoczyć w najbliższy kominek. Pogoda wykluczała z kolei bezpieczne latanie na miotle. A już na pewno Charlie nigdy by się nie podjęła lotu na taką odległość.
- Trochę oderwania od rutyny dobrze mi zrobi. Od maja pracuję tak dużo, że po prostu potrzebowałam tego parudniowego urlopu w Kornwalii. – Była już naprawdę blisko momentu, kiedy mogłaby zwyczajnie zasłabnąć z wycieńczenia, a wolałaby żeby coś takiego nie miało miejsca w pracy, choć już parę razy jej się to zdarzyło w początkach maja, a także po pożarze ministerstwa, kiedy pracy było najwięcej i prawie nie wychodziła z Munga. – A zboczenie na dzień do ciebie również jest miłą odmianą, zwłaszcza że naprawdę dawno cię nie odwiedzałam. Cieszy mnie jednak  że wszystko tu dalej jest... tak normalne, oczywiście jak na ciebie – mrugnęła do niej lekko i przyjęła kubek z herbatą, otaczając go swoimi zziębniętymi dłońmi, by najpierw je ogrzać, zanim upiła łyk. Herbata naprawdę ładnie pachniała i smakowała. – Tak, mam wolne. I jak najbardziej mogę ci pomóc, powiedz tylko, w czym konkretnie – zgodziła się, zastanawiając się, w jaki sposób mogłaby pomóc, skoro już się tu pojawiła. – Co to za badania? Opowiesz mi o nich coś więcej? – zapytała od razu, gdy Shelta zaczęła rozwijać myśl; w końcu żeby wiedzieć na co zwracać uwagę powinna mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, czego dotyczyły zapiski. – Nie wiem, czy będę dobrą pomocą bo jeśli chodzi o numerologię nie mogę się z tobą równać, ale jeśli moja podstawowa wiedza ci wystarczy to jak najbardziej pomogę i przejrzę twoje obliczenia. Przy okazji może sama się nauczę czegoś nowego.
Charlie uczyła się numerologii w szkole i trochę tę wiedzę odświeżyła w dorosłości, głównie z pomocą Shelty, ale nie mogła się nazwać osobą szczególnie biegłą. Skupiona na eliksirach, astronomii, zielarstwie i opiece nad magicznymi stworzeniami, a także uskutecznianej na początku dorosłości nauce animagii nie miała już czasu by mocniej przysiąść nad numerologią ponad tym co było jej niezbędne. Podstawy jednak rozumiała, były jej one potrzebne by zrozumieć różne procesy zachodzące na przykład w alchemii, zwłaszcza że marzyła o tym, by stworzyć kiedyś własną recepturę.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]20.06.19 21:08
- Z tym w najbliższym czasie nie powinno być kłopotu. Zima to zawsze czas, kiedy zaczynam zabawę w księżniczkę utkniętą na wieży - zaśmiała się perliście kryjąc usta za wachlarzem smukłych dłoni. Nie powinno dziwić, że pogoda raczej nie zachęcała do wychodzenia z domu i jeżeli tylko miała możliwość starała się ograniczać powody dla których miałaby opuszczać swoje legowisko.
- Mhm... - mruknęła przytakująco - Nie jestem w stanie realizować wszystkich. Nawet z pomocą Clare to za dużo. Staram się wybierać co istotniejsze, lecz i tak mimo to jest ich za dużo - powieki z troską i lekkim smutkiem częściowo przysłoniły w zamyśleniu brązowe tęczówki. Nie przeszkadzało jej to, że kiedyś miała kilka zleceń na tydzień. Właściwie wolałaby do tego wrócić, niż teraz dostawać dziennie kilkadziesiąt i musieć decydować o ty, czy matka mieszkająca w Londynie będzie miała możliwość regularnego odwiedzania swojego dziecka pozostawionego pod opieką babki w Irlandii, czy jednak istotniejszą kwestią jest uzupełnienie łańcucha listowników którym transportowane są towary z portu do Ministerstwa. Wszystko miało się jednak niedługo zmienić - Niedługo powinno się nieco unormować. Przynajmniej jeśli chodzi o kominki. Pracujemy z Jaydenem nad naprawą sieci. Być może obiło ci się o uszy, kiedy jeszcze Departament transportu rezydował na piętrze w Mungu - uśmiechnęła się ciepło, a smutek z jej oczu utopił się w tej pozytywnej myśli nie pozostawiając po sobie śladu. Czując przypływ energii poderwała z blatu kubki i pomaszerowała z nimi w stronę alchemiczki - Tak jak mówisz interesuję się anomalią. Jak na razie jednak wykonuję pomiary do interpretacji których usiądę jak się nieco odciążę. Nie chciałabym traktować tego po macoszemu i dzielić się wnioskami złożonymi w locie. Mogłoby to wywołać jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Może spróbuję zrekrutować kolejnego stażystę...? - wymamrotała ostatnie pytanie bardziej do siebie niż do przyjaciółki. Przydałaby jej się pomoc. Też martwiła się o Clarę, lecz prócz tego o pracę, która stała. Mogłaby ją ciągnąć samodzielnie, lecz to zabierze więcej czasu niż miało. Kolejne obsuwy...Zwróciła się więc do Charlene o pomoc. Uśmiechneła się radośnie klaskając obiema dłońmi, kiedy tylko alchemiczka zapowiedziała, że pomoże.
- Fantastycznie! To właśnie te badania dotyczące naprawy sieci. Jestem w trakcie projektowania struktury magicznego splotu, który zapewni połączenie oraz odpowiedni przepływ energii w nowej sieci kominkowej. Właściwie jestem bliżej niż dalej, lecz przez to, że siedzę nad tym od pewnego już czasu stałam się mniej wyczulona na drobne błędy. Chciałabym więc byś sprawdzała czy nie zjadłam jakiegoś znaku podczas przemnażania lub dzielenia lub wstawiła inny niż powinnam, odpowiednia kolejność czy też dobrze wyciągnięta różniczka po przekratowaniu. Są to zagadnienia z którymi na pewno sobie poradzisz - zapewniła entuzjastycznie ściągając z biurka stos pergaminów. Ułożyła je w odpowiedniej kolejności i połozyła przed Charlene - Przygotuję ci też pióro z barwnym atramentem. Jak zauważysz miejsce w którym jest coś nie tak lub wydaje ci się, że coś pomerdałam w działaniach to podkreśl. Jeżeli jesteś pewna tego jak powinna wyglądać poprawna wersja to popraw nad działaniem, a jak nie to zostaw i leć dalej - wyjaśniła organizując czarownicy miejsce pracy, a po chwili samej zabierając się za pracę

|Rzut na badania Ic



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]20.06.19 21:08
The member 'Shelta Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 63
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia, I piętro Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]21.06.19 1:55
- O tak, myślę że w miejscu takim jak to łatwo poczuć się jak księżniczka w wieży – zgodziła się; latarnię na upartego można było podciągnąć pod takie wyobrażenie, była zdecydowanie nietuzinkowym miejscem zamieszkania, podobnie jak sama Shelta, która uparcie wymykała się normom i chyba nikt nie mógłby jej nazwać nudnym, drętwym naukowcem. Poza tym do pracy nad badaniami na pewno dobrze robiło takie odosobnione miejsce, gdzie nikt nie przeszkadzał zbyt często ani samemu nie przeszkadzało się innym.
- Dobrych numerologów nie ma aż tak znowu wielu, nic dziwnego że ilość zamówień jest znaczna. – Była to trudna dziedzina. Prawdopodobnie trudniejsza niż alchemia, w każdym razie z jej punktu widzenia. Ale poprawne stworzenie świstoklika mogło mieć równie duże znaczenie jak poprawne uwarzenie eliksiru, i to i to zrobione źle mogło nieść zagrożenie dla użytkownika. Ale na tym i tak nie kończyła się użyteczność numerologii i znających ją czarodziejów, zwłaszcza w obecnych czasach.
- Och, to dobra wiadomość! Myślisz że są szanse, że sieć uda się przywrócić do w pełni sprawnego działania, tak jak... przed tym kryzysem? – spytała. Rzeczywiście przez pewien czas w Mungu rezydowali pracownicy Departamentu Transportu, choć Charlie zapuszczała się tam rzadko, a więc i niewiele słyszała. Rzadko miała czas na włóczenie się po korytarzach, skoro zawsze było dużo pracy w pracowni, bez względu na to na jakim piętrze akurat pełniła danego dnia obowiązki. Ale byłoby cudownie móc znowu korzystać z sieci Fiuu.
Herbata pomogła odrobinę się ogrzać po podróży i przebywaniu na deszczu.
- Jeśli ktoś zdoła odkryć, czym jest anomalia, to bez wątpienia ty masz na to duże szanse – przytaknęła znad kubka, na którym grzała sobie dłonie. I Charlie na swój sposób się anomaliami interesowała, poznała też sposób ich ujarzmiania i nawet udało jej się go raz skutecznie wykorzystać, ale tym nie mogła się pochwalić osobom spoza Zakonu. Być może ktoś pewnego dnia zdecyduje o zaangażowaniu Shelty, ale póki co Charlie musiała mieć przed nią sekrety. Niewątpliwie organizacji przydaliby się zdolni specjaliści od numerologii.
- Brzmi jak coś skomplikowanego, ale zapewne wiesz, co robisz. Jestem bardzo ciekawa rezultatów twoich badań – uśmiechnęła się. – Na jakim jesteś etapie?
Jej wiedzy nie wystarczało by ogarnąć ogrom zagadnień, jakie były niezbędne do odtworzenia sieci Fiuu. Ale obliczenia jak najbardziej mogła przejrzeć ze świeżym spojrzeniem i wyłapać ewentualne braki w znakach, o które łatwo pracując w pośpiechu i roztargnieniu. Prawdopodobnie będzie to dla niej dobre ćwiczenie i odświeżenie pamięci i umiejętności. Wiedzę należało pielęgnować, bo nieużywana zbyt długo miała tendencję do zanikania, a tego przecież nie chciała. Podstawy numerologii były jej potrzebne i zamierzała kiedyś wręcz je rozwinąć.
- Spróbuję to przejrzeć. Gdy tylko zauważę coś, co wydaje mi się pomyłką, zaznaczę. Mam nadzieję że nie popsuję tych obliczeń, ale taki mały trening dobrze mi zrobi. Ostatnio mało uwagi poświęcałam numerologii, bo poza warzeniem mikstur wzięłam sobie na cel podszkolić się z zielarstwa.
Zielarstwo było niezbędne w warzeniu mikstur leczniczych, a ona miała ambicje stworzyć kiedyś jakiś nowy wywar, wiec musiała jak najlepiej poznać właściwości roślin, by wiedzieć, co mogłoby jej się w przyszłych badaniach przydać. Ale numerologia... Ta też była bardzo ważna, ale nie mogła podzielić się na kilka części ani wydłużyć magicznie doby, by nauczyć się wszystkiego czego chciała.
Odstawiła do połowy opróżniony kubek na bok i przyjęła pergaminu z zapiskami, kartkując je ostrożnie i uważając, by nie pomylić kolejności arkuszy. Umilkła, by należycie skupić się na zapiskach. Wyglądało na to że obliczenia Shelty były poprawne, przynajmniej na jej początkujące oko, ale w kilku miejscach rzeczywiście dopatrzyła się źle postawionych (zapewne przez nieuwagę i pośpiech) znaków, a także paru pomyłek w liczbach, które podkreśliła innym kolorem, u góry dopisując drobnym pismem swoje uwagi i sugestie do późniejszego rozważenia przez Sheltę. Co jakiś czas odzywała się z jakimś pytaniem, ale starała się nie odrywać znajomej od jej pracy zbyt często.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]21.06.19 1:59
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia, I piętro Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]04.07.19 0:13
Mogła wybrać inne miejsce, inny budynek. Być może coś w centrum Londynu, w jakiejś lepiej skomunikowanej okolicy. Nie dało się ukryć, że usytuowanie latarni, nawet pomimo magicznych udogodnień, nie sprzyjało biznesowi. Czarownica jednak nie wyobrażała sobie być gdzie indziej. Na tej ziem się wychowała, przy tym morzu spoglądała w gwiazdy z ojcem. W pewnym sensie miejsce to przywoływało tą nostalgiczne poczucie bezpieczeństwa, domu. Jak mogłaby z niego zrezygnować na rzecz czegoś innego...?
- Myślę, że będzie lepsza. Mam taką nadzieję. Kryzysy mają to do siebie, że uczą tego, jak w przyszłości ich uniknąć. Planujemy skonstruować sieć i zabezpieczyć ją tak by jej elementy były bardziej autonomiczne. Uszkodzenie jednej jej części nie będzie wpływało na funkcjonowanie sprawnej, a w przypadku uszkodzenia głównego węzła awaryjne będą wstanie podtrzymać ciężar najważniejszych połączeń - opowiadała sprawnie uogólniając główny całokształt. Nie stanowiło to dla niej kłopotu. Podobna formułę miała okazję powtarzać już wielokrotnie pracownikom Departament Transportu z którym współpracowała - taki jest przynajmniej plan. Całość jest trochę bardziej skomplikowana i to Jayden nad wszystkim czuwa - nie zamierzała sobie przypisywać zasługi - Jest bardzo doświadczonym naukowcem i jeżeli nie bardzo wiem co robię to on właśnie mi przypomina - była mu wdzięczna i jednocześnie czuła nieznaczne poczucie winy przez to, że złożyła odpowiedzialność na jego barki w trudnym dla niego momencie - Na początku. Na razie projektujemy. Wcześniej stworzyliśmy teorię teraz w zasadzie staramy się ją urzeczywistnić. Zanim zabierzemy się za faktyczną konstrukcje musimy mieć pewność już teraz, że sploty magii będą odpowiednio odporne na czekające je obciążenia - w innym wypadku mogliby doprowadzić do eksplozji, a nawet jeśli nie to nie była pewna czy odważyłaby się pozwolić komukolwiek przetestować kominek bez przeliczenia, że ktoś mógłby skończyć rozszczepiony i rozesłany po całej Anglii w atomach. Musiała wszystko przeliczyć, sprawdzić, upewnić się.
- Więcej pewności. Po to właśnie atrament jest barwiony na inny kolor i magiczny. W razie co nie będę miała najmniejszych kłopotów z odtworzeniem zapisu nawet jeśli zaznaczysz coś niepotrzebnie lub błędnie. Nie wahaj się. Zawsze lepiej w tym przypadku być nadgorliwym i poprawić za dużo niż za mało - chciała ośmielić przyjaciółkę której organizowała stanowisko pracy rozgarniając niepotrzebne broszury oraz kartki i przygarniając te potrzebne by na koniec je odpowiednio posegregować. Sama następnie siadła na przeciwko przyciągając pergamin na którym skończyła. Towarzyszyła jej książka z opracowanymi współczynnikami przepływów magicznych na różnych szerokościach. Było to całe morze różnego rodzaju stałych które można było wyliczyć na postawie odpowiednich wzorów, jednak czarownica nie widziała nic złego w uproszczaniu sobie pracy przy korzystaniu z opracowanych już przez kogoś wyników. Kontynuowała zatem zapis i wyliczanie produkując kolejne kartki, które taśmowo wpadały w ręce alchemiczki. Pewnie poprawione przez nią zapisy opracuje jutro do kawy.
- Powiedz mi Charlene co słychać u twoich rodziców. Jedziesz do nich na święta? - lekko i swobodnie przerwała ciszę po tym, jak odnalazła rytm w pracy



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]04.07.19 1:38
Sentymenty były ważne, zwłaszcza jeśli dotyczyły sfery rodzinnej i błogich lat dzieciństwa. Dlatego ona też najbardziej kochała Kornwalię i to tam wolałaby się zestarzeć. Nie w Londynie, a w stronach bliskich tym, w których dorastała, patrząc na to samo morze i to samo niebo, przywołujące wspomnienia tak wielu miłych chwil.
- To brzmi jak naprawdę dobry pomysł – powiedziała, gdy Shelta opowiedziała jej co nieco o tym, jak ma wyglądać nowa sieć stworzona podczas tych badań. – Udało ci się dotrzeć do jakichś zapisków o konstrukcji poprzedniej sieci? Będziesz na tym bazować, uwzględniając swoje modyfikacje i ulepszenia? – zapytała; wiedziała że Shelly jest bardzo zdolna, ale zapewne pierwszy raz pracowała nad aż tak dużym i ważnym projektem. Właściwie to nie była pewna, jak dokładnie wyglądała jej zawodowa ścieżka poza tym, że dość długo poszukiwała swojej drogi, aż w końcu odeszła z ministerstwa i zdecydowała się na własną naukową drogę. Widocznie była odważniejsza w rzucaniu się na głęboką wodę niż Charlie.
Na wzmiankę o Jaydenie mimowolnie przypomniała sobie tamten sierpniowy dzień i jego burzliwe odejście z Zakonu, ale nie kwestionowała tego, że był dobrym naukowcem. To dobrze, że Shelta miała zdolnych pomocników, z którymi mogła popychać sprawy z badaniami do przodu.
- Mam nadzieję, że działające anomalie nie będą mieć negatywnego wpływu na rezultat waszych prac i nie wypaczą połączeń znowu. – Bo poprzednia sieć musiała upaść właśnie przez to: anomalie. Nie wiedziała, że nie tylko one stały za awariami i poważnymi zaburzeniami w funkcjonowaniu sieci kominkowej. – Jestem naprawdę ciekawa waszych efektów. Może dzięki tobie i twojemu zespołowi znów będziemy mogli przemieszczać się siecią Fiuu?
Była to przyjemna wizja. Zwłaszcza jeśli projektowana sieć miała być lepsza i mniej awaryjna.
- Dobrze. Tak zrobię – przytaknęła, biorąc do rąk arkusze z obliczeniami i zaczęła je uważnie studiować, starając się wypatrzeć nieprawidłowości i pomyłki w znakach. Twórczy szał i potrzeba szybkiego przelewania na karty myśli i koncepcji sprzyjały powstawaniu błędów, więc te które zauważyła podkreśliła lub poprawiła jeśli znała poprawną wersję. Dążyła do staranności, zależało jej na tym, by być dla Shelty dobrą pomocnicą. Na tyle, na ile potrafiła, ale nie szło jej wcale tak źle. W niektórych miejscach nie była czegoś pewna, jeśli akurat natrafiała na jakieś obliczenia wykraczające swym zaawansowaniem ponad jej umiejętności, ale to co umiała zaznaczyła.
Pytanie panny Vane wyrwało ją z zadumy nad jednym z pergaminów.
- Mam taki zamiar. Wezmę kilka dni urlopu i pojadę do Kornwalii – odrzekła. Oby w Mungu jakoś sobie poradzili. – Nie chcę, by spędzali święta sami, zwłaszcza po tym... jak Vera zniknęła. Oczywiście mam nadzieję, że do tego czasu wróci cała i zdrowa. Chciałabym, żeby wróciła, ale na ten moment tylko ja im pozostałam, bo mój brat jest za granicą i nie wiem, kiedy wróci do kraju.
Ale w jego przypadku wiadomym było, gdzie był, więc niepokój był znacznie mniejszy niż o Verę, która nie dawała żadnego znaku życia od połowy października.
- A ty masz jakieś plany? – zapytała, chociaż do świąt było daleko i w obecnych czasach wszystko mogło się zmienić. Mogli nawet nie dożyć świąt. Vera zniknęła, niebezpieczeństwo było realne i co, jeśli ona któregoś dnia też przepadnie? Dlatego w tym roku wyjątkowo trudno było wybiegać myślami w przyszłość, bo ta jawiła się jako bardziej niepewna niż kiedykolwiek wcześniej w jej życiu.
Przygryzła koniuszek pióra, jakby w zamyśleniu, a potem znowu wróciła do poprawiania pergaminów. Te które przeczytała i dopisała coś od siebie odkładała na bok, na schludnie ułożoną stertę i po kolei, by nie namieszać Shelcie w dalszej pracy. Oby była zadowolona, choć pewnie asystentka bardziej przeszkolona w numerologii pomogłaby jej jeszcze lepiej, ale skoro Charlie się tu przyplątała to mogła wyświadczyć koleżeńską przysługę i przy okazji sprawdzić się w zadaniu prawdziwie naukowym. Marzyła o przeprowadzeniu własnych badań, a żeby zdobyć doświadczenie, dobrze jej zrobi uczestnictwo w cudzych, by lepiej poznać metodykę badawczą i zgłębić dodatkową wiedzę. Jakiś czas temu pomagała Poppy w stworzeniu eliksiru i było to dla niej naprawdę cenne i pouczające. Poza tym nawet do potencjalnego modyfikowania lub tworzenia mikstur potrzebowała też pewnej wiedzy numerologicznej.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]08.07.19 4:13
- Departament Transpotu Magicznego w pełni z nami współpracuje i finansuje całe przedsięwzięcie. Tam też zresztą kiedyś pracowałam więc nikt nie utrudnia nam zadania i sami chętnie wszystko udostępniają. Dobrze się dogadujemy - operowała liczbą mnogą bo to nie były jej badania. Sama nie potrafiłaby się za to zabrać, lecz niewątpliwie zbieranie u boku kuzyna doświadczenia mogło w przyszłości zaowocować czymś wielki - Tak. Nie ma raczej obecnie czasu na badanie jakiejś nowej technologi transportu kominkowego więc będziemy się opierali na tym co znamy modyfikując szkielet sieci tak by go w miarę możliwości jak najbardziej uelastycznić na podobne awarie. W zasadzie jedynym i głównym jego słabym punktem była centralizacja - wszystko skupiało się w budynku Ministerstwa. Nie istniała żadna sieć awaryjna. Kto zresztą mógł przewidzieć, że kiedykolwiek symbol magicznego, angielskiego świata zostanie spalony przez...magię.
Skinęła. Taki był plan. Pracowali nad odbudową sieci po to by można było znów się nią przemieszczać. To miało być czasochłonne zadanie ale obliczenia które kreśliła w tym momencie były już pewnym początkiem. Potem Jay, Tangie oraz Roselyn przedstawią swoje postępy i razem będą już o krok bliżej. Podróżując spojrzeniem z pergaminu do wnętrza książki i nazad postanowiła przerwać cisze jakimś wartkim tematem. Tak by pracowało się jej lżejszej. W razi konieczności była gotowa i milczeć, jednak mimo wszystko była typem gaduły, a że zbliżały się święta nie mogła sobie odmówić pewnej dozy ciekawości o to, jak przyjaciółka będzie je spędzać.
- Tu, we Fleetwood. W karczmie wujka zorganizowana będzie świąteczna biesiada. Zjedzie dużo rodziny z kraju, może nawet z poza. Przyjdzie pewnie też część mieszkańców wioski. Każdy przyniesie coś od siebie. Jakąś potrawę, jakieś napitki lub ciasta. Jakbyś miała ochotę mogłabyś przyjść z rodzicami - zachęciła entuzjastycznie snując opowieści o tym, jak to te święta przebiegają w jej rodzinie. Kreśliła równolegle obliczenia ciesząc się z towarzystwa i pomocy. Gdy praca dobiegła końca Vane poczęstowała Charlene późnym obiadem, a następnie pożegnała ją.



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Kuchnia, I piętro [odnośnik]08.07.19 15:44
Charlie skinęła głową, przyjmując do wiadomości wyjaśnienia.
- To dobrze. Mimo wszystko opieranie się na starej technologii będzie mniej czasochłonne niż tworzenie czegoś nowego. Na pewno sobie poradzisz z wykorzystaniem tej wiedzy i przerobieniem jej na nową, działającą sieć – powiedziała. Wierzyła w tę inicjatywę, która w przypadku sukcesu mogła znacząco ułatwić życie czarodziejom i usprawnić przemieszczanie się po kraju. Ciekawe, ile miesięcy potrwają badania? Pewnie swoje będzie musiało upłynąć, bo przecież należało nie tylko opracować te wszystkie ważne numerologiczne aspekty, ale też wykonać połączenia i przetestować, czy wszystko działa i nie stanowi zagrożenia dla użytkowników. Do tego czasu pozostawał Błędny Rycerz i znaczące ograniczenie przemieszczania się na dalekie odległości.
Skupiła się na pracy, zapoznając się z obliczeniami i dokonując drobnych korekt i sugestii. Całą główną pracę wykonywała Shelta, ona czuwała nad tym, by sprawdzić poprawność znaków i poprawić to, co koleżanka spiesząc się pominęła lub postawiła źle. Jednocześnie przypominała sobie coraz więcej z dawnej nauki zarówno ze szkoły, jak i z czasu późniejszego, a w jej głowie pojawiło się postanowienie, że warto byłoby przysiąść nad numerologią jeszcze bardziej, bo może pomóc jej to zrozumieć wiele ważnych aspektów podczas przyszłej pracy nad jakimś nowym eliksirem. Choć na początek chyba raczej zdecyduje się na próbę zmodyfikowania czegoś, co już istniało, zanim skoczy na głęboką wodę. Najpierw jednak trzeba było jakoś wyeliminować problem ustawicznego niedostatku wolnego czasu.
Rozmowa na pewno urozmaicała czas, a Charlie na szczęście miała dość podzielną uwagę.
- Porozmawiam z nimi. Nie wiem, jak będą się miały sprawy w grudniu, bo to jeszcze dużo czasu, ale może się uda zajrzeć do Fleetwood. Z tego co mówisz to na pewno piękne świętowanie – odezwała się. Niestety naprawdę nie wiedziała jak wyglądać będzie grudzień, był dopiero początek listopada. Nie wiadomo było, co będzie z Verą, a nawet co z nimi, bo przecież w dobie anomalii wszyscy byli zagrożeni. Tęskniła za czasami gdy przyszłość wydawała się czymś stabilnym i pewnym i nie towarzyszyły jej żadne lęki ani niepewność. Chciałaby jednak tak po prostu dobrze się bawić, a wierzyła, że Shelta na pewno miała bardzo ciekawą rodzinę, którą warto było poznać.
Do końca pracy jeszcze rozmawiały i było całkiem miło. Charlie naprawdę cieszyła się, że zboczyła do domu Shelty i złożyła jej wizytę. Po ogarnięciu do końca sprawek związanych z badaniami została na obiedzie, stwierdzając że zgłodniała, a później wyszła na zewnątrz i w strugach deszczu dotarła do najbliższej drogi, by tam przyzwać Błędnego Rycerza i wrócić do Londynu.

| zt. x 2




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Kuchnia, I piętro
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach