Wydarzenia


Ekipa forum
Stary Cmentarz
AutorWiadomość
Stary Cmentarz [odnośnik]20.06.19 14:14
First topic message reminder :

Stary Cmentarz

Najstarszy cmentarz w Londynie, na którym od 1567 roku spoczywają czarodzieje. Znajduje się na przedmieściach i dzieli na dwie części. Pierwsza, duża i zaniedbana połać terenu to stare, historyczne nagrobki oraz krypty należące do dawnych, bogatszych rodzin. Pomiędzy nimi rosną wiekowe drzewa, a całość porasta bluszcz, sprawiając, że cmentarz miejscami bardziej przypomina las, niż miejsce spoczynku czarodziejów. Aby wejść do tej części należy posiadać klucz do bramy, bądź po prostu ją przeskoczyć.
Druga część cmentarza to ta, w której do dziś grzebani są czarodzieje. Najstarszy znajdujący się w niej nagrobek pochodzi z 1901 roku i należy do nieznanego czarodzieja. Jego zwłoki znaleziono w Tamizie i nigdy nie odkryto tożsamości, mimo że delikwent miał przy sobie różdżkę. Od 1930 roku pojawia się tu jednak mało nowych mogił: większość czarodziejów decyduje się na chowanie swoich bliskich na cmentarzu znajdującego się bliżej centrum. Dlatego też ceny pochówku w tym miejscu zmalały i często ta wiekowa lokacja okazuje się miejscem ostatniego spoczynku dla osób o niższym statusie społecznym. Znajdujące się tu nagrobki często są więc dość skromne.
Cały kompleks chroni wysoki mur oraz zaklęcia, ukrywające miejsce przed wzrokiem niemagicznych.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stary Cmentarz [odnośnik]24.03.20 5:04
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]25.03.20 11:58
Anthony zdecydował się przemieścić na znacznie bardziej reprezentatywną część cmentarza, która już na pierwszy rzut oka zdawała się zadbana i nie pozostawiona bez opieki. Dróżki były czyste, krzewy przycięte, a po wysokich drzewach oraz bluszczu nie było śladu, podobnie jak po opuszczonych mogiłach. Większość z grobów posiadało swój imienny nagrobek, choć wydawały się znacznie skromniejsze niżeli te na starszej części, zważywszy na fakt, iż zamożniejsi czarodzieje nie decydowali się już na pochówki w ów miejscu. Może i to było powodem, dla którego pracownicy nie zaglądali tu nader często – szczególnie o tej porze roku, kiedy flora jeszcze nie wymaga stosownej opieki. Skamander nie odnalazł więc nikogo, komu mógł zadać jakiekolwiek pytania.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]25.03.20 17:28
Nie było sensu przekopywać cmentarz. Grabarza od którego planował wyciągnąć informacje co do ustalenia spoczynku Bones też znaleźć nie mógł. Wyglądało na to, że tracił tu jedynie czas. Postanowił więc przestać. Nieco rozgoryczony tym, że odchodzi z niczym skierował swoje kroki w stronę wyjścia wiedząc, że jeszcze tu wróci. Najpierw musiał jednak znaleźć odpowiedzi na to, gdzie szukać. Miał nadzieję, że człowiek od którego wszystko się zaczęło i który ewidentnie śmierdział służbą Czarnemu Panu pomoże mu odpowiedzieć na wijące się w głowie Skamandera pytania lub też poprowadzi go dalej. Z informacji do których dotarł będąc jeszcze w Biurze wynikało, że wszyscy strażnicy mieli wieczorne zmiany i się na tychże mijali. Spoglądając na wskazówki kieszonkowego zegara próbował ustalić czy istnieje szansa na to by zetknąć się z Larrym w chwili w której ten będzie wracał lub też dopiero zmierzał na swoją służbę. Wolał spróbować na tego zaczaić się gdzieś w okolicy samego Tower, korzystając z tego, że nie było możliwości bezpośredniego teleportowania się na teren samego obiektu i drogę do tego i z tegoż należało pokonać pieszo.

|zt?


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]25.03.20 18:19
Rezygnując z dalszej eksploatacji starego cmentarza Anthony udał się z powrotem w okolice Tower, gdzie pragnął zaczaić się na Larry’ego Edgecombe. Nie mylił się on co do wieczornych zmian strażników, albowiem gdy tylko znalazł się nieopodal więziennego budynku mógł dostrzec jak mężczyzna opuszcza mury, a następnie kieruje się w stronę słynnego Mostu Westminster łączącego dwa brzegi Tamizy. To zwykle tłoczne i ruchliwe miejsce dzisiaj było znacznie bardziej opustoszałe, co działało na korzyść Skamandera.
Larry nie zachowywał zbyt wielkiej czujności; zapaliwszy papierosa szedł przed siebie i ani razu nie oglądnął się przez ramię. Nie spodziewał się, iż ktokolwiek mógł go obserwować.  

| Akcja przenosi się w okolice Mostu Westminster.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]03.12.20 10:35
16 VIII?

Oślizgły bluszcz piął się po przeżartej rdzą bramie - aż ku niebu, na którym królował przecięty w pół Księżyc; ledwie połowa jego tarczy była dziś widoczna. Zwą to zjawisko ostatnią kwadrą, wtedy też oświetlona jest wyłącznie zachodnia strona ciała niebieskiego.
Swego czasu dotarł do informacji, jakoby upuszczenie krwi z ofiary (koniecznie własnymi rękoma) w momencie, gdy następuje Triduum Ziemi, Słońca oraz Księżyca mogło mieć wpływ na siłę klątwy, która powstanie dzięki krwi zroszonej energią lunarną. Był ostrożny, jeśli chodzi o takie rewelacje. Nigdy nie pokładał w nie wiary, nim nie przekonał się sam, ile są warte. Z jakiegoś bowiem powodu runiści zdawali się przejawiać ciągoty do dramatycznych rytuałów, które nie były w żadnej mierze niezbędne, a odpowiadały wyłącznie za kuglarskie efekty. Jemu bliżej było do pragmatyka, dlatego też proces zaklinania odzierał ze zbędnych ceremoniałów tak samo sprawnie, jak ludzi ze skóry. Zaklinacz to rzemieślnik, nie artysta. Nadmuchane ego czarnoksiężników często jednak widziało to zupełnie inaczej.
Przybył chwilę przed czasem, jak zawsze, z szacunku do osoby, z którą miał się tu dziś spotkać. Od czubka głowy aż po wypolerowane buty otulała go czerń; cienki, zwiewny materiał eleganckiej szaty być może nie był najlepszym wyborem na rzeź, lecz w gruncie rzeczy pieczołowita dbałość o ubrania spowodowała, iż nie miał w swej garderobie niczego, co można by pobrudzić bez wyrzutów sumienia. Wiedział zresztą doskonale, jak nawet ze śnieżnobiałej koszuli pozbyć się plam krwi rozwijających szkarłatne pąki.
Z kieszeni szaty wyciągnął stary, nadkruszony nieco upływem czasu klucz, o bogato zdobionym piórze, który pasował jak ulał do zamka w bramie odgradzającej przypadkowe osoby od wiekowej części cmentarza. Jakaś część przodków Borgina spoczęła właśnie tu, w jednej z krypt. I choć nie poświęcał zbyt wiele czasu martwym, którzy zdążyli już zatracić swą wartość liczoną w organach, to przybył tu kiedyś wraz z ojcem, wiele lat temu, aby choć raz skonfrontować się z tymi, z których krwi powstał i on.
Chroniono ich spokój klątwami, które sięgnęłyby każdego, kto tylko ważyłby się pomyśleć o bezczeszczeniu ich prochów. Prochów - bowiem każdy Borgin odchodził w ogniu; nie miało to nic wspólnego z oczyszczeniem, lecz stanowiło o tym, iż namaszczeni przez Odyna zbyt cenni są, by z ich ciał ktokolwiek śmiał komponować klątwy.
Pchnął skrzypiące wrota, otwierając je dla swych gości, którzy najpewniej lada chwila się tu pojawią.
I czekał. Z niewzruszonym spokojem.



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]04.12.20 11:45
Pojawiła się i ona. Aktorka podobnej roli, podążająca utartym schematem czerni niknącej pośród ciemności późnej nocy; sięgająca kolan sukienka odsłaniała materiał rajstop, biel znaczyła natomiast kołnierz i mankiety, jako jedyna, być może nierozsądnie, zwracająca uwagę w błysku gwiazd i nadgryzionego owalu księżyca. Dokoła było spokojnie. Chłodnawy wiatr otulał okolicę, niósł ją w swych objęciach do snu, dawno temu żegnając ostatnich z odwiedzających główną część cmentarza. Tutaj - byli sami. Prywatni, niedojrzani przez oko obojętnego świata.
Po prawej stronie czarownicy z orkiestrą cichych skrzypnięć poruszała się taczka. Duża, stara, gdzieniegdzie zardzewiała, przykryta czarnym płótnem, spod którego wybrzuszały się nieregularne kształty. Pchała ją niewidzialna siła zaklęcia zachęcająca do samodzielnego poruszania się - bo Azjatka była zbyt zajęta podtrzymywaniem mugolki uwieszonej na jej ramieniu. Śliczna Alexandra była otumaniona zaklęciem. Wydawałaby się drzemać, gdyby nie fakt, że chude nogi poruszały się w rytm kroków narzuconych przez Wren, nawet jeśli powłóczyła butami, rysując je najpierw o bruk uliczki, później zaś o połamane kamienie nieuczęszczanej zbyt często drogi. Szły kuluarami, by w końcu dostać się do celu, do zapomnianych i owianych złą sławą peryferii cmentarnych, gdzie istnienie grobów stawało się marginalne. Zarastały zielenią podsyconą nawozem rozkładających się ciał, bluszcze dumnie pięły się ku górze, a trawa pokryła większą część ziemi; czasem można tu było natrafić na klomb ponuro wyglądających kwiatów o zwisających w dół pąkach. Pachniały dziwnie, śmiercią, na co czarownica zmarszczyła nos, odwróciwszy głowę w przeciwnym kierunku. Dopiero przy bramie kraniec dzierżonej w wolnej ręce różdżki rozświetlił się inkantacją, rzucił blask na najbliższą okolicę, jednocześnie uwydatniając czekającą za bramą sylwetkę. Był tu przed nią, choć do ustalonej godziny wciąż pozostawało kilka, może kilkanaście minut; ledwie dostrzegalny w objęciach wszechobecnego onyksu, blady i milczący jak zwykle. Pasował do tych grobów. Pokonanych czasem i przyrodą, zdolnych opowiedzieć tak wiele historii, jednak niemogących odnaleźć odpowiednich słów.
Wren zatrzymała się na moment, przystanęła, poprawiając uścisk nieświadomie uśmiechniętej Alexandry. W umyśle dziewczęcia królowała błogość, spokój, otępiał ją relaks tak głęboki, że mogłaby bez trudności śnić na jawie, pozbawiona wiedzy o okrutnym przeznaczeniu, jakie czekało na nią w świetle księżyca.
- Panie Borgin - Azjatka odezwała się miękko, skinęła mu głową, zanim ruszyła dalej, w jego kierunku. Znajdowali się niedaleko wybranego przez nią miejsca, musieli jedynie minąć posąg smutnego anioła i przedostać się przez zarośla, gdzie nic więcej nie będzie im zagrażać. Tutaj - sytuacja wciąż była dość niepewna. - Czyżby nie mógł się pan doczekać naszego spotkania? - zagadnęła, nie tyle nieprzyjemnie zaskoczona jego prędkim pojawieniem się na cmentarzu, co ciekawa, czy w ten sposób próbował ją sprawdzić. Być może. Merlin jeden raczy wiedzieć co też kryło się w głowach Borginów; posłała mu zatem uważne acz nienachalne spojrzenie i gestem dłoni wciąż trzymającej kasztanowe drewno zaprosiła w głąb ciasnej, posępnej uliczki. Taczka chybotała się odrobinę na nierównym terenie, odsłaniając skrawek łopaty umieszczonej w jej wnętrzu - i kilka ludzkich palców zwisających spod ciemnego pledu. - Alexandra wybrała dla pana najładniejszą sukienkę - zapewniła potem melodyjnie, lekkim ruchem głowy wskazawszy na pozbawioną magii owieczkę idącą razem z nimi na rzeź. Była taka słodka, taka śliczna i czysta, fizycznie nietknięta, niesplamiona grzechem - idealna, by posłużyć do praktyk ciemnych mocy. A do tego było już blisko: niebawem skręcili za posągiem mistycznej postaci i Wren przeprowadziła ich oboje przez ścianę długich gałęzi sięgających ziemi, za którymi znajdowało się kilka wyjątkowo zaniedbanych grobów. Ich posągi były zadrapane, a imiona na zawsze zagubione w dziejach historii.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]18.12.20 16:28
Szemrzący nocą wiatr przyniósł w końcu dźwięk, którego Borgin nie potrafił rozpoznać. Czyjeś kroki niosły się echem po opustoszałym cmentarzysku, lecz towarzyszył im także jednostajny hurkot, wydawany przez dość osobliwy element, jak okazało się chwilę później, gdy ciemność przecięło ostrze światła anonsującego nadejście tej, na którą Borgin czekał.
Powiódł wzrokiem od znajomych, egzotycznych rysów twarzy, linii pnących się bluszczem cieni po policzkach i bystrych, skośnych oczach. Wtenczas zignorował obecność przyszłej dawczyni krwi, by o chwilę za długo przyjrzeć się marszczeniom ciemnego materiału, wybrzuszającego się w kształcie ludzkiego ciała; poruszająca się spokojnie taczka dotrzymywała tempa czarownicy, która musiała w jakiś sposób nią kierować.
- Wyczekiwałem go z niecierpliwością - właściwie z cierpliwą pewnością, iż panna Chang stawi się w umówionym miejscu, acz nauczył się już korzystać z wyuczonych formułek, coraz lepiej dopasowując je do sytuacji, w których powinien ich użyć. Z jakiegoś powodu ludzie zdawali się oczekiwać podążania utartymi ścieżkami dialogów, niepewnie czując się na grząskim gruncie milczenia i szczerości pozbawionej grzecznościowych zdobień. Nie znał Chang na tyle, by wiedzieć, że odnalazłaby się w konwersacji ciszy, w półsłówkach rozsianych, a może nawet ukrytych, pośród wersów niedopowiedzenia. Poza tym, miał kilka pytań, które chciał jej zadać, nim przystąpią do właściwej części tego spotkania.
- A na dodatek w praktycznym kolorze - karmazyn wchłonąć mógł w siebie więcej krwi niż chociażby letnia biel. Zamglony zaklęciem wzrok Alexandry odpowiedział mu niezrozumieniem; dopiero teraz po raz pierwszy na nią spojrzał, choć zdawał się raczej przebijać soplami lodowego spojrzenia przez nią, na wylot. To, jak wyglądało jej zewnętrze, nieszczególnie go interesowało, równie dobrze mogłaby pojawić się tu przyodziana jedynie w nagość, nie zrobiłoby to na nim najmniejszego wrażenia; ciekawiło go wyłącznie wewnętrze, które nie z duszą miało coś wspólnego, a ze ściśniętą pod cienką skórą plątaniną organów, zawiniętych wstęgami żył i tętnic - dokąd idziemy? - mogli skorzystać, w ostateczności, ze spokoju krypty Borginów, lecz chyba wolałby tego uniknąć. Chang poruszała się po ścieżce na tyle pewnie, iż bez wątpienia musiała tu już bywać nie jeden raz. Na ziemi zmarłych znała pewnie miejsca, które łapczywie przyjmą żołd z krwi.
- To nie będzie na nią potrzebne - wtrącił też po chwili, raz jeszcze przyglądając się podążającej ich śladem taczce - wykonam zabieg flebotomii - obiekt pozostanie więc żywy; wiedział, jak upuścić odpowiednią ilość krwi w taki sposób, by materiał nadał się do czegoś jeszcze. Nie potrzebował jej zabijać, krew z niej mogła się komuś jeszcze do czegoś przydać. Bez wątpienia w obecnych czasach pozyskanie mugolki w Londynie nie należało do najłatwiejszych zadań. On potrzebuje tylko kilka uncji, z resztą Chang zrobi, co tylko zechce. - Ale najpierw, jeśli pani pozwoli, dokonam oględzin - to nie była kwestia braku zaufania; nie podejrzewał czarownicy o to, by ryzykowała swoją reputację, podsuwając mu towar niezgodny z opisem. - Kwestia określenia dziewictwa jest dość problematyczna, z naukowego punktu widzenia istotniejszy jest sam fakt, czy hymen pozostał nienaruszony - a taki mógł pozostać nawet jeśli Alexandra przeżyła już kilka chwil uniesień - niestety, działało to też w drugą stronę. Najniewinniejsza dziewica mogła urodzić się już bez odpowiednio wykształconej błony - musiał upewnić się, że nie tylko w aspekcie psychicznym, lecz również biologicznym, ma do czynienia z ciałem nienaruszonym. - Sprawdza pani osobiście, czy towar to virgo? - to tajemnica, której nie zdradzi? Czy podzieli się z nim odpowiedzią na to pytanie?



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]19.12.20 19:58
Sięgał po kurtuazyjne wyrażenia, ona natomiast odpowiadała mu miękką ciszą; gamą zgodnych, porozumiewawczych pomruków niknących pośród ciężkiej materii otaczających ich cieni. Zdawały się zdławiać wszelkie głośniejsze dźwięki, jakby przeszkadzały harmonii orkiestry poruszanych na wietrze gałęzi czy posępnych pohukiwań kruków skrytych gdzieś na koronach drzew. Obserwowały ich mimo późnej pory. Jedyni świadkowie tajemnicy, którą dwójka doświadczonych już czarodziejów miała się dziś splamić: teoretycznie dojść miało wyłącznie do spełnienia zamówienia młodego Borgina, lecz Azjatka zdecydowała się skorzystać z okazji, dołożyć do wznoszonej budowli cegiełkę własnego grzechu. Skinęła więc lekko na zapewnienie o niecierpliwości, skinęła też na słowa komentujące dziewczęcą sukienkę, karminową, przepasaną błękitną wstęgą wokół talii - ta jeszcze mocniej akcentowała chudość sylwetki. Stres. Stres dnia codziennego, świadomości, że nieopodal rozgrywała się wojna, a ona niewiele wiedziała na temat bezpieczeństwa nielicznych krewnych, jacy ostali się jej na świecie. Wren od czasu do czasu karmiła ją koniecznym kłamstwem, by przestrach ten zneutralizować przynajmniej do zera, ale sam fakt jego istnienia już ściskał żołądek.
- Konieczność zmusiła mnie do odnalezienia na tym cmentarzu kilku odosobnionych miejsc, do których nikt już raczej nie zagląda. Zmierzamy do jednego z nich - wyjaśniła, gdy przedzierali się przez ścianę wciąż napęczniałych od letniego dobrodziejstwa pędów. Nieprzystrzyżone sięgały daleko do ziemi, zalegały na niej najmłodszymi latoroślami, skrzypiąc niemrawo pod obcasami butów. Konary pokrywała ciemna kora, gdzieniegdzie dodatkowo usłana mchem, i krajobraz trwał tak długo, aż nie otworzył się na zewsząd otoczoną drzewami polankę, małą i ciemną. - Jesteśmy dostatecznie daleko od głównych alei, by nie wzbudzić podejrzeń późnych spacerowiczów - zapewniła, przekonana. Wiedziała, że tak było - że tu byli bezpieczni, niezależnie od godziny, niezależnie od pogody. Zanim wyselekcjonowane punkty zdobywały jej zaufanie, testowała je wszelkimi sposobami, nawet najbardziej kuriozalną abstrakcją, tylko po to, by upewnić się o ich odizolowaniu od normalnego świata. Czekały tu na nich zaniedbane, zapomniane groby i obrośnięty mchem posąg siedzącej kobiety, która przez lata utraciła większą część kamiennej twarzy. W miejscu, gdzie powinno znajdować się jej lico, odstawały jedynie cząstki rozłupanego marmuru; jednak to siedzisko Wren uznała za najpożyteczniejsze, nie chcąc, by jej kózka dogorywała w objęciach zroszonej trawy. Calder mógł usadzić ją na kolanach niewiasty i w ten sposób dokonać obiecanej konieczności. - I nie jest jej przeznaczone - odpowiedziała ze spokojem, pozwalając, by dziewczyna zsunęła się z jej objęć na chłodną rzeźbę i otarła dłonie o kruczą sukienkę, kierując później spojrzenie w kierunku taczki, która zatrzymała się nieopodal jednego z nagrobków. Azjatka sięgnęła do okrywającej ją płachty i pociągnęła powoli materiał, odsłaniając spoczywające na metalowej kolebce ciała. Dwa, wygięte w irracjonalnej pozie, odrobinę embrionalnej. Ich skóry znaczyły głębokie nacięcia, układały się na nich w przedziwne wzory pozbawione symetrii, ale z ran nie kapała już krew. Twarze były sine, usta suche, oczy zamknięte. Na zawsze. - Jestem tu także ze względu na własne potrzeby, panie Borgin - przyznała głosem przyjemnym, niosącym uśmiech, choć brakło go na twarzy czarownicy. Skierowała potem różdżkę na łopatę zalegającą przy ciałach i przelewitowała ją niewerbalnym zaklęciem do wybranego miejsca, zmuszając kolejną inkantacją, by ta zaczęła samoistnie kopać. Mogiły będą nieoznaczone, niebawem pokryje je świeża trawa, a wina ich niefortunnego odejścia zostanie zapomniana. Wybaczona.
Ledwo przytomna Alexandra zadrżała z zimna, nieświadoma znaczenia wypowiadanych przez mężczyznę słów. Czy w ogóle rejestrowała jego obecność? Powinna, Wren nie otępiła jej absolutnie, jedynie odebrała znaczną część władz umysłowych, by ta nie próbowała uciekać czy oponować - a potem uznała to wszystko za zły sen.
- Każda z moich dziewcząt jest badana przez uzdrowiciela - wyjaśniła Azjatka. Z Alexandrą nie było inaczej. Była nienaruszona, zewnętrznie i wewnętrznie, świeża, perfekcyjna, idealna do wszelkiego bezeceństwa, jakie w głowie szykował dla niej mag. Miała zaledwie szesnaście lat. - Ręczę za jej przydatność własnym nazwiskiem. Jeśli się nie sprawdzi, jestem gotowa zwrócić panu koszty całego przedsięwzięcia - dodała zdecydowanie - melodyjnie, lecz twardo. Bezdyskusyjnie. Kim by była, gdyby straciła wiarę w oferowane przez siebie usługi? Czym byłoby jej przedsięwzięcie, czym byłaby biznesowa działalność? Wren ponad wszystko ceniła swoją uczciwość, dopilnowanie szczegółu, stąd tak ogromna pewność w jej głosie, gdy finalnie zwracała się do zaklinacza. Czarownica oparła się łokciem o jeden z nagrobków i spojrzała na dół wytworzony dotychczas przez łopatę; jeszcze trochę i będzie mogła na zawsze pozbyć się tych dwóch niemądrych kózek. - Płaci pan dziś za jej życie. A jednak wyjdzie z tego cała? - podjęła po dłuższej chwili z rozbudzonym zainteresowaniem. Spodziewała się raczej makabrycznej metody unicestwienia, zamiast łaskawości przeżycia do następnego poranka.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]23.01.21 11:35
Krucze oczy, wzrok obserwatorów Odyna, śledziły ich pochód; mrok miał wiele spojrzeń, ale Borgin zdawał się poznać już je wszystkie, co do jednego. Chang też nie czuła się nieswojo, ubrana tylko w ciemność, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Gdy odpowiedziała mu ciszą, z ulgą przyjął łaskę milczenia, nie siląc się na to, by czas upływający w księżycowym nurcie zapełnić czymś jeszcze, kolejną uwagą. I kolejną myślą. Ta jednak pojawiła się sama, gdy tylko Wren wspomniała o miejscach na cmentarzu, w którym przeszłość zdążono pogrzebać tak głęboko, że nikt już nawet o nich nie pamięta. Bezimienne kości nadziewają zapomnianą ziemię. Nie chciałby tego, nie chciałby śnić wiecznie, zakleszczony w bezruchu, śnić tak długo, aż napis na kamieniu zamaże się, a ktoś przechodząc obok nie będzie mógł nawet dostrzec nazwiska wygrawerowanego na nagrobku; jeśli miał umierać, to w ogniu, który wchłonie go całego, uwalniając duszę. Nie musiało po nim pozostać nic więcej, ale jeśli tylko będzie miał wybór, nie pozwoli, by ziemia się nad nim zamknęła.
Już na omszonej polanie, w kręgu wiekowych drzew zaciskających się wokół nich, przystanęli na dłużej; w istocie, z dala od alei, którymi i tak spacerowały tylko duchy, zaszyli się głęboko w cmentarnych trzewiach.
Jej potrzeby znajdowały się poza granicami zainteresowania Borgina; obojętnym wzrokiem przesunął po truchłach, które już wkrótce miały zniknąć pod warstwą niepamięci. Łopata kopała zawzięcie, gdy skierował swe kroki ku drżącemu z chłodu niepokoju dziewczęciu, przyglądając się uważnie nie twarzy, a ciału, z którego miał wydobyć składnik; żadnych widocznych ran nie dostrzegł, niczego, co mogłoby sprawić, iż do krwi dostało się zakażenie.
Siedziała posłusznie, tam, gdzie zostawiła ją Wren, trzęsąc się pod dotykiem kamiennej rzeźby bezgłowej kobiety, w tej jednak pozie pracowanie przy nacięciach nie byłoby najwygodniejsze.
- Ściągnij z siebie ubranie - krótki rozkaz, przekaz na tyle jasny, iż nawet mózg mugolki powinien być w stanie zrozumieć, czego się od niej wymaga. Ale zamglone nieprzytomnie spojrzenie utkwione pozostało gdzieś w porastającej trawie, zroszonej drobinkami rozbryzgiwanej przez łopatę ziemi.
Nie miał na to czasu.
- Servio - błysnęło światło - rozbierz się - jak muzealnemu eksponatowi przyglądał się, gdy nerwowo odsupłała wiążący ją pas; odwrócił wzrok, sięgając do swej torby, by w czasie, kiedy ona zrzucała z siebie wszystkie warstwy tkanin, które jedynie przeszkadzałyby w procesie, on mógł wyciągnąć niezbędne instrumenta.
- To wystarczająca gwarancja - jeśli uzdrowiciel orzekł nienaruszalność, hymen nie mógł być uszkodzony również poprzez urazy mechaniczne, a w gruncie rzeczy wyłącznie co do tego Borgin miał jakiekolwiek obawy. Chang znana była w środowisku - z profesjonalizmu i oddania wykonywanej pracy. Pytanie nie miało na celu podważyć jej renomy.
Zerknął kontrolnie na karmazynowy materiał sukienki, splątany między trawą u stóp obiektu; jeszcze halka i będą mogli zacząć.
- Jej życie nie ma dla mnie żadnej wartości, płacę za uncje krwi - przemilczał to, że innych surowców, które mógłby z niej zrobić, miał pod dostatkiem - na Nokturnie próżno jednak szukać mugolskich dziewic, z których można wydrenować krew. - Zabijanie jej wyłącznie w celu flebotomii byłoby marnotrawstwem, może wszak przydać się także do czegoś innego, pani osąd, do czego konkretnie - on zapłaci sowicie. - Jeszcze trochę, a Londyn stanie się strefą całkowicie wolną od jej podobnych - wiedział to każdy; nie dopowiedził jednak niczego więcej, ledwie na chwile krzyżując wzrok z Chang, pozostawiając jej możliwość uniknięcia poruszonego tematu, choć w gruncie rzeczy zastanowiło go, co zamierzała zrobić. Po dostawy sięgnie w głąb kraju czy może przebranżowi się, wykorzystując swe kontakty?



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]26.01.21 19:19
Przeszkadzali. Znowu przeszkadzali. Spokojnemu duchowi żyć nie dadzą i będą łazić po nocy po cmentarzu i robić raban. Właśnie krążyła po okolicy licząc na to, że jakiś nowy duch się pojawi, z którym mogłaby uciąć sobie konwersację. Od setek lat nikt się nie pojawił i zdawało się, że dzisiejszej nocy również takie zjawisko nie nastąpi. Cmentarz stary miał to do siebie, że przestali w nim grzebać zmarłych, a nawet jeśli, w końcu kilkadziesiąt lat temu jeszcze pojawiały się tu nowe mogiły, to duchy i tak wolały pozostać w miejscu gdzie umarły. Pech chciał, że ona, gdy chowała swojego męża, dostała zawału serca i chcąc zostać z nim już na zawsze skazała się na pałętanie po ziemi aż… w sumie nie wiadomo jak długo i sam Merlin chciał wiedzieć i nie powiedzieć. Nie nudziła się jednak nigdy, siadała u grobu swojego męża i mówiła do niego co wydarzyło się wczoraj, a dokładnie w 1815 roku, albo szukała gazet, które wiatr przywiał z ulicy i czytała cóż to się na świecie dzieje. I w takim szukaniu gazet jej właśnie przeszkodzono. Myślała, że może wpadły tu dzieciaki z sąsiedztwa albo rabusie chcący ukraść to, co jeszcze na tym cmentarzu pozostało. Ale nie, gdy przyjrzała się lepiej, a wzrok mimo swojego minusowego wieku miała dobry, to zobaczyła trójkę ludzi idących… gdzieś. Podążyła więc za nimi.
Przysłuchiwała uważnie ich wymianie zdań. Może i magią parała się ponad 100 lat temu po raz ostatni i może nie do końca za wiele pamiętała, chociaż wzrok miała dobry to pamięć uważała, że już jej szwankuje. Miała jednak wrażenie, że tu się jakąś ciemną magią czy klątwami będą zajmować. Rozmawiali o kobiecie jakby była duchem, a ona przecież tam stała i żyła, nie to co ona czy jej mąż. A jeszcze ta dziwna, taka skośnooka, wskazywała na zwłoki, które ze sobą przyniosła. Niestety już bez dusz, które mogłyby tutaj z nią zostać i umilać czas.
- Co robicie?! – wymsknęło jej się, gdy mężczyzna kazał dziewczynie się rozebrać. – To chyba tak nie przystoi, żeby panna na chłodzie bez odzienia tak stała, nagusia i to jeszcze obok panicza.
Oburzyła się. Za jej czasów inne były obyczaje.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]26.01.21 20:36
Księżycowa poświata oprószała nagie, dziewczęce ciało, jeszcze nie w pełni rozwinięte, jeszcze w okresie adolescencji; przyjrzał się nastolatce obojętnym wzrokiem, i wyciągnął z torby zakorkowany w buteleczce wywar, którym polał kawałek czystego materiału; podszedł z nim do dziewczyny, przykładając nasączony materiał do jej ust - minęło może naście sekund, nim jej sylwetka zwiotczała, a ciężkie powieki opadły na zamglone spojrzenie.
Znieczulił ją.
Podarował jej sen, tak mocny, iż nie wybudzi się z niego nawet wtedy, gdy Borgin przywłaszczy sobie jej krew. To nie była jednak na tyle silna dawka, by znieczulenie trwało dłużej niż kilkanaście minut. Położył więc jej ciało na ziemi, na miękkiej trawie, niemal od razu sięgając po przygotowany uprzednio pergamin; oświetlił go różdżką, upewniając się, iż pobierze krew z właściwych miejsc na mapie ciała dziewczyny. Zaczął od rąk, wkłuwając się w miękką tkankę, wtedy jednak, gdy potrzebował skupienia, a krew zaczęła wpływać do szklanej fiolki, świadkiem całego zdarzenia została zjawa, która wyłoniła się z ciemności. Niespodziewany gość, choć tak właściwie prędzej to oni byli tu gośćmi u niej.
Dusza statecznej pani najwidoczniej poczuła się zgorszona zastanym widokiem, o czym nie omieszkała poinformować dwójkę naruszającą cmentarny spokój.  
- Zakopujemy trupy - odparł na jej pytanie, po prostu, zgodnie z prawdą; nie mógł się powstrzymać. To jednak nie zdawało się aż tak bardzo wzburzyć damy broniącej honoru mugolki, jak fakt, iż jego obiekt chwilowo nie miał na sobie żadnych ubrań. Być może zaakceptowałaby upuszczanie krwi, pod warunkiem, że nie byłoby do tego konieczne ściągnięcie odzieży i zaprezentowanie swej nagości.
Wchodzenie w jakąkolwiek dalszą interakcję z duchem byłoby po prostu stratą czasu; po wytoczeniu krwi z rąk przesunął się bliżej szyi i nakłuł tętnicę, przykładając do niej bańkę napełnioną tylko powietrzem. Dopiero wtedy ponownie skierował wzrok na ducha, choć liczył na to, że zjawa odpłynie gdzieś dalej, narzekając na nieobyczajność współczesnych, i jednocześnie zapewniając im spokój. Niewieczny. I niekoniecznie święty.



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]26.01.21 21:18
Zakopują trupy. Zmarszczyła brwi. Od kiedy to tacy ludzie jak oni zakopują trupy? Aż tak bardzo ten świat zmienił się odkąd umarła? Pokręciła głową, absolutnie jej się to nie podobało. Może faktycznie trochę jej się w umyśle poprzewracało od tego nieżycia, ale naprawdę poczuła się oburzona faktem nagusiej dziewczynki bardziej niż widokiem trupów w taczce. Zerknęła na nie. No trupy jak trupy, im już życia nie wróci, duszy nie ma, nie ma o czym rozmawiać. Ale ta dziewuszka? Bidulka. Sama, gdy jeszcze żyła, zajmowała się różnego rodzaju magią, ale nigdy nie używała do tego krwi kobiet. I to jeszcze takich młodych! Ale jak tak parzyła na ręce panicza, to zdawał się wiedzieć co robi. I kobieta się taka wiotka zrobiła, nawet nie uciekała, a on mógł z nią zrobić co chciał.
- Trupy jak trupy to trupy, a ta to całkiem żywa – zauważyła. – Do klątw pewnie albo ciemnej magii. Dawno takich atrakcji nie widziałam, chociaż nie powiedziałabym, że popieram pana zachowanie. Ale, co ja tam, kto by tam ducha posłuchał?
Nadąsała się tylko, ale nawet parę minut nie minęło, kiedy już jej przeszło i podleciała sobie bliżej z czystej, już nie ludzkiej, ciekawości. Chociaż nigdy się jej nie nudziło, opowiadanie mężu co działo się wczoraj i czytanie gazet, czy też ich szukanie, było dla niej bardzo interesującym zadaniem, tak to co teraz widziała było przynajmniej czymś nowym. Coś nowego zawsze było w cenie i warte poświęcenia swojego czasu. A czasu miała aż nad to! Mogła go poświęcać ile wlezie. A ducha i tak nie mogli wygonić, w końcu to był teraz jej dom, musieli więc znosić jej obecność i wścibski nos.
- Jeszcze tutaj i tutaj – wskazała przeźroczystym palcem na kolejne miejsce wskazane na pergaminie. Potem przyjrzała mu się jeszcze raz dokładnie. – Oh, ale pana mapa jest zła! Przecież to dla mężczyzny podane, to nie problem?
W sumie już dawno zapomniała zapytać o to o co chciała się dowiedzieć. Co oni tak właściwie z tą kobietą, czy też bardziej jej krwią, chcą robić. Bardziej zainteresował ją sam proces i pergamin którym się pan posługiwał. Sama nigdy takich rzeczy nie robiła, czarodziejką nie była jakąś niesamowitą. Tyle co chłoszczyść, nic więcej potrzebne jej nie było.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]27.01.21 15:58
Kto by tam ducha posłuchał?
On nieszczególnie chętnie miał ochotę go słuchać, bez wątpienia, niekoniecznie jednak pozostawiono mu w tej kwestii jakikolwiek wybór. Lecz nie rozpraszał się, kontynuując puszczanie krwi.
- Flebotomię stosuje się w celach leczniczych - skontrował, zgodnie z prawdą; nie twierdził przecież, że sam również wykonuje właśnie zabieg leczniczy. Nie miał jednak ochoty, by stara dama rozprawiała z każdym napotkanym duchem czy człowiekiem o tym, iż w jednym z cmentarnych zakątków odprawia się rytuały czarnomagiczne. A wyglądała na tyleż wścibską, co łatwowierną, być może uwierzy, że właśnie tym się tu zajmowali. Leczeniem.
Różdżką naznaczył ciało runą fehu, wspomagając cyrkulację krwiobiegu; na czole dziewczyny błyszczała się oprószona księżycową poświatą. Runę zapisał jej własną krwią.
Zajął się też każdym z nacięć, tak, by zatamować upływ czerwieni. Dopiero wówczas przeszedł do kolejnych punktów na ciele, przemieszczając się od jednego do drugiego, bańkę przykładając do następnego nakłucia dopiero wówczas, gdy usunął ją już z poprzedniego.
Ducha w roli asystenta jeszcze nie miał.
Starał się milczeniem sprawić, iż gadatliwa dama po prostu się znudzi, lecz chyba cisza jej nie przeszkadzała, mogła przecież rozmawiać sama ze sobą, pomagając mu poprzez wskazanie kolejnych punktów na ciele. Ręka zadrżała nieznacznie, gdy duch odkrył, iż na pergaminie jest ciało mężczyzny, a nie kobiety. Ba, wydedukował nawet, że istnieją anatomiczne różnice między obiema płciami. To się aż prosiło o jakiś ironiczny komentarz, lecz nie przerwał rytuału, wiedząc, że nie zostało mu wiele czasu, nim dziewczyna się zbudzi.
Pobrał krew z dwóch ostatnich punktów i zebrał wszystkie swoje rzeczy do torby, włącznie z pergaminem z mężczyzną. Niewielką fiolkę, opisaną jako znieczulenie, wręczył handlarce, zerkając kontrolnie na to, ile jeszcze trupów zostało jej do zakopania.
- Dziękuję, panno Chang - podał jej niewielką sakiewkę z odliczoną należnością i drobny naddatek w ramach umilenia współpracy - jeśli mógłbym mieć prośbę, a obiekt pozostanie przy życiu dłużej, będę wdzięczny za comiesięczne dostawy krwi menstruacyjnej - ta z dziewicy była wykorzystywana do przygotowywania wielu baz pod klątwy. Zapłacił za nią całą, za jej życie, ostatecznie owo życie pozostawiając w rękach Chang; liczył na to, że nie będzie miała nic przeciwko takiej umowie.
Z odpowiednio zabezpieczonymi fiolkami, wypełnionymi krwią pozyskaną w odpowiedniej fazie Księżyca, ruszył ku wyjściu z cmentarza.

| zt



i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust

Calder Borgin
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either

you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
i am my demon.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8051-calder-borgin https://www.morsmordre.net/t8128-atramentem-niesympatycznym-spisane#232432 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f89-smiertelny-nokturn-19 https://www.morsmordre.net/t8113-skrytka-bankowa-nr-1918#232052 https://www.morsmordre.net/t8127-calder-borgin
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]24.10.22 12:09
stąd

Słysząc jej kąśliwy, ale przy tym zapewne niezwykle szczery komentarz pokiwałem wolno głową. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, może poza odrobiną kpiny czającej się w kącikach ust, choć sam przed sobą musiałem przyznać, że nie spodziewałem się podobnych słów. Wątpiłem, iż życzyła mi rychłej śmierci, ale też nie mogłem mieć pewności, czy pod tą blond czupryną wszystko było na miejscu. Wcześniejsze zachowanie oraz sama degradacja były dowodem na to, że jakiś problem istniał, kłopot, którego żaden z nas nie chciał, ani nie mógł rozwiązać. Ona sama musiała wziąć się w garść, przemyśleć i podjąć właściwe kroki lub po prostu dojrzeć. Dorosnąć do walki u boku najlepszych czarodziejów, do służby temu najpotężniejszemu. Przy rycerskim stole nie było miejsca na szczeniackie zagrywki, bowiem gdyby trwały one dłużej, to o wiele więcej osób byłoby gotów dać wiarę artykułowi, jaki wyszedł spod pióra Mulcibera.
-Jakby spojrzeć na to z innej strony- przerwałem na moment, aby właściwie dobrać słowa.
-To zabrzmiało jak komplement Multon- zakpiłem, po czym wpierw wbiłem wzrok w jej tęczówki, a następnie zmierzyłem ją od stóp do głów z wyraźnym brakiem przychylności. Nie sądziłem, że w trakcie pierwszego spotkania od pamiętnej sytuacji będzie wywlekać przeszłość na wierzch, a tym bardziej kierować się ofensywą w dyskusji. Liczyłem na stonowanie, pozostanie z boku, być może nawet udawanie, że to co się wydarzyło nigdy nie miało miejsca. Kto wie, może właśnie równie lekceważące podejście byłoby lepszym wyjściem z sytuacji? Zaognianie było trywialne, podobnie jak szukanie usprawiedliwień, bowiem mówiąc najprościej w świecie – takowych nie było. Nie miała nic na swoją obronę.
Zaciągnąłem się papierosem, gdy bez skrupułów raczyła mi przypomnieć o wielkoduszności Belviny. Czyżby naprawdę znała ją tak dobrze? Jakoś nigdy wcześniej nie miałem okazji być świadkiem ich spotkania, a przecież nie mieszkaliśmy wspólnie od dziś. Grała? Wzięła sobie za punkt honoru spaczenie mojego spojrzenia na nią tudzież wzbudzenie, co najśmieszniejsze, wyrzutów sumienia? -Dlaczego Ci nie wierzę?- spytałem nieco poważniejszym i ostrzejszym tonem, niżeli wcześniej. Zaczynała mnie irytować ta rozmowa, nie prowadziła ona do niczego jak punktu, w którym znaleźliśmy się od połowy stycznia. -Z resztą nie jesteś sędzią Wizengamotu, tylko prawdopodobnie ostatnią osobą, jaka może innych oceniać. Któż jestem zatem tym dobrym? Wróg? Pieprzeni zdrajcy krwi, którzy rzekomo bronią niewinnych mugoli?- wzdrygnąłem się na wspomnienie tych szumowin. -Świat nie jest czarnobiały, nawet jeśli tak go postrzegasz- dodałem, po czym obróciłem się przez ramię chcąc ruszać na wcześniej wspomniany cmentarz. Dziewczyna jednak nie odpuszczała co rusz wyjawiając nowe argumenty mające postawić ją w lepszym świetle, a mnie zdegradować do roli oprawcy. Wywróciłem oczyma słysząc o rzekomej miłości, czego nie mogła widzieć i rzuciłem niedopałek papierosa na brudny chodnik. Przygniotłem go podeszwą i pretensjonalnie wcisnąłem w ziemię. -Jeśli z twojej strony było to szczere uczucie, to tyle warte co ta bibułka- rzuciłem posyłając jej wymowne spojrzenie. Nie wierzyłem w coś większego, ludzi wiązała prawda i lojalność, to one były najważniejsze. Miłostki przemijały wraz z fascynacją – szybko i brutalnie. Kochanka bez trudu można było wydać za garść galeonów lub bezpieczeństwo w chwilach grozy, zaś oddać życie dopiero za tego, któremu zawierzyło się bezgraniczne oddanie.
Rozpłynąłem się w odmętach czarnej mgły, tutaj nie było już nic więcej do dodania.
~~~
Żałowałem, że zdradziłem swoje plany. Gdyby wcześniej wyrzuciła z siebie te wszystkie argumenty, to pozostawiłbym ją w słodkiej niewiedzy, a tak istniało ryzyko, iż przypałęta się szybciej niżeli mógłbym się tego spodziewać. Mogłem udać się na Śmiertelny Nokturn, zignorować dzisiejsze zadanie, jednak nie zamierzałem tego czynić tylko i wyłącznie z prywatnych pobudek. Zależało mi na sprawdzeniu pierwszej myśli, która pojawiła się w głowie, gdy tylko ujrzałem manuskrypty wszak było w nim wspomniane nazwisko starej rodziny czarodziejów, które nie doczekała się młodych plonów. To właśnie z tego powodu tak bardzo zapadała mi w pamięć. Istniała duża szansa, że ich pomniki znajdę w starszej części cmentarzyska, a zatem pojawiwszy się na skraju od razu ruszyłem w głąb bujnie porośniętych bluszczem kamieni.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]10.11.22 20:45
Nie podobał jej się sposób, w jaki na nią patrzył. To wyrachowanie, sugerujące, że cokolwiek by nie powiedziała, i tak znajduje się na straconej pozycji. To było dziecinne, a przede wszystkim tchórzliwe. Nigdy nie dał jej wyjaśnić błędu, z którego ostatecznie nic nie wynikło, choć sama niejednokrotnie przebaczała mu gorsze przewiny. Te blizny, które nosiła, były jego sprawką, wtedy, gdy stracił nad sobą panowanie. Mężczyzna miał do tego wszak prawo; gdy kobieta się potknęła, to zawsze była histeria.
- Może miało nim być, a może nie. - odparła szybko, odwracając głowę, by uciec od tych oczu, tych kochanych oczu, w których kiedyś widziała uznanie, nawet pożądanie, a które teraz nie miały dla niej nic prócz pogardy. Nie da mu satysfakcji ujrzenia tego jak było jej ciężko, więc wszystkie kolejne zdania wyrzucała z siebie monotonnym, ale dobitnym tonem, by dać mu do zrozumienia, że nie żartuje. Może było mu z tym niekomfortowo.
Tak jakby ją to obchodziło.
- Bo nie chcesz. A to już nie moja sprawa, Drew. - Z trudem się powstrzymała, żeby nie zwrócić się do niego nazwiskiem, nie narzucić jeszcze większego dystansu, tak niepotrzebnego. Nie pragnęła jego wyrzutów sumienia, ale chciała, żeby miał świadomość, że nawet jeśli Belvina nie była jeszcze jej przyjaciółką, to nią zostanie. Nie wypuści jej z rąk, nie dziś i nie nigdy. Jej pragnienie zemsty było zbyt wielkie, choć powodowane bólem, już mniej ostrym, głuchszym, ale wciąż odczuwalnym za żebrami. - Wiesz najlepiej co mam na myśli. Nie masz w sobie empatii i ja też jej nie mam. I dzięki temu nadajemy się do tego, by bez sentymentów formułować świat na nowo w lepszy sposób, żeby takie osoby jak Belvina mogły spać spokojnie. Powiedz mi, że kłamię? No zrób to. Czy może wolisz mi podać Veritaserum? - odcięła się, szczerze przekonana, że po raz pierwszy od dawna nie kłamie. Ani gdy mówi, że go kocha, ani gdy nazywa ich okrutnymi.
Nie wiedziała, jakie jeszcze znaczenie może mieć dla niego to pytanie i nigdy nie miała się dowiedzieć.
Nie chciała z niego robić oprawcy, ale ten skończony dureń dalej tego nie dostrzegał. W gardle ją ścisnęło, a palce zadrgały, tak wielką odczuła ochotę, by sięgnąć po różdżkę, gdy zobaczyła jak rzuca na ziemię zmiętego peta. Nie wiedziała co by zrobiła - czy rzuciła zaklęcie, czy podpaliła go jak stał, czy może wepchnęłaby mu tę różdżkę w dupę? To nie miało znaczenia, bo ostatecznie nie zrobiła nic, tylko roześmiała się ochryple, po trosze ironicznie, a po trosze jak wariatka.
- Może masz rację. W końcu chodzi o ciebie. - Rozpłynął się we mgle, ale była prawie pewna, że wciąż ją słyszy. - Przyjdzie dzień, w którym przestanę cię kochać i za tym zatęsknisz, Macnair.
Prychnęła do siebie, gdy została sama na wilgotnym chodniku, a potem chwilę kołysała się na piętach zanim obrała kurs na przedmieścia. W drodze poprawiła poły płaszcza, zapięła ostatni guzik pod szyją i poprawiła upięcie włosów, chowając za uszy luźne kosmyki. Gdy znalazła się na miejscu, wyglądała porządniej, spokojniej, blada i zimna. Nie minęło dużo czasu i ujrzała go z daleka, podążając za nim bez słowa jak wierna suka, wprost w chaszcze.
Ale w ręce miała już różdżkę i z przyjemnością przesuwała palcami po jej drobnych zdobieniach.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Stary Cmentarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach