Antykwariat
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Antykwariat
W bliskim sąsiedztwie kamienicy Atramentowej umiejscowiony jest obszerny, lecz niemalże nierzucający się w oczy antykwariat należący do starego, posępnego starca, zawsze nieobecnego wzrokiem i sprawiającego wrażenie schorowanego, jednak umiejętnie prowadzącego swój interes. Pomieszczenie to znajduje się tutaj już od przeszło osiemdziesięciu lat, pamiętając wiele wydarzeń w historii Londynu - zarówno tych wesołych, jak i smutnych.
Ściśnięty między apteką a warsztatem krawieckim, z odrapaną tabliczką nad wysłużonymi drzwiami raczej nie zachęca swym wyglądem, lecz wszelcy stali bywalcy tegoż przybytku zdają się nie zrażać panującą w nim atmosferą, doskonale zdając sobie sprawę z ogromu skarbów, jakie można odnaleźć na dziesiątkach półek i półeczek. Wszystkie ściany dookoła przysłonięte są zakurzonymi regałami, po brzegi wypełnionymi najróżniejszymi przedmiotami, mniej lub bardziej wiekowymi. Mała, duże, ciężkie, lekkie, zniszczone, w dobrym stanie, książki, rzeźby, ceramika, biżuteria, ubrania, mebelki, obrazy, właściwie można tutaj znaleźć wszystko. W powietrzu unosi się słodki zapach kurzu, który pokrywa niemal każdy cal antykwariatu; z kąta pomieszczenia słychać przytłumione dźwięki starego radia.
Ściśnięty między apteką a warsztatem krawieckim, z odrapaną tabliczką nad wysłużonymi drzwiami raczej nie zachęca swym wyglądem, lecz wszelcy stali bywalcy tegoż przybytku zdają się nie zrażać panującą w nim atmosferą, doskonale zdając sobie sprawę z ogromu skarbów, jakie można odnaleźć na dziesiątkach półek i półeczek. Wszystkie ściany dookoła przysłonięte są zakurzonymi regałami, po brzegi wypełnionymi najróżniejszymi przedmiotami, mniej lub bardziej wiekowymi. Mała, duże, ciężkie, lekkie, zniszczone, w dobrym stanie, książki, rzeźby, ceramika, biżuteria, ubrania, mebelki, obrazy, właściwie można tutaj znaleźć wszystko. W powietrzu unosi się słodki zapach kurzu, który pokrywa niemal każdy cal antykwariatu; z kąta pomieszczenia słychać przytłumione dźwięki starego radia.
Był czas na spokój. Był też czas na walkę. Ostatnie chwile spokoju przeszły już i nie pozostawiły sobie echa, a z dniem Prima Aprilis. Naprawdę chciałaby, żeby okazało się to tylko niewinnym żartem, jednak rzeczywistość trochę zweryfikowała sprawę. Jednoznacznie - żartu nie było, a z każdym dniem było tylko coraz gorzej. Chłodniej, mniej pewnie, trudno było stąpać po tym okropnym gruncie Londynu, gdzie każdy mógł właściwie okazać się oprawcą. A jednak się tutaj pojawiła, pomimo że od kilku dni już mieszkała z siostrą w Hogsmeade i planowała jak w końcu zejść jej z głowy. Zaś po spotkaniu Zakonu usłyszała od Alexandra propozycję i nie było mowy, by mogła tę okazję odpuścić. Nie będzie siedziała z założonymi rękami, kiedy ktokolwiek inny ryzykuje. I ponownie pojawiła się w towarzystwie Steffena. Ich duet powoli zaczynał naprawdę podbijać ten świat. Niech więc świat drży.
Szła na szarym końcu, rozglądając się niepewnie, czy nie spotka jakiegoś byłego przyjaciela po fachu, bo jej różdżka w rejestrze nie widniała i zapewne widnieć nie będzie. Po marcowych wybrykach to jednak zbyt duże ryzyko na jej głowę, by być ściganą jeszcze z naprawdę dobrego powodu. Prawdziwego powodu, a nie tylko dlatego, że jej siostra miała naprawdę dyskusyjne magiczne pochodzenie. Chociaż w sumie pochodzenie miała dobre, po prostu nie miała różdżki.Ciekawe co sobie pomyśli, kiedy Marcy znowu nie wróci do domu na noc? Ostatnio bardzo się martwiła... A nie powinna. Berni też się martwił, choć starał się tego nie pokazywać.
Zerknęła na Alexandra i kiwnęła głową lekko. Czego mogli spodziewać się w środku? Na pewno będzie to dobre miejsce łączności... Wiedziała jednak, że przyda im się choć niewielka pomoc. Każda się przyda, dlatego uniosła różdżkę lekko, tuż przed wejściem do środka. Odezwała się bardzo cicho, by nie zwracać na siebie większej uwagi. Nie było bezpiecznie, nawet jeśli na razie nie dostrzegała w okolicy nic bardzo dziwnego i niepokojącego. - Magicus Extremos. - Rzuciła cicho.
| hello there
ekwipunek:
różdżka, miotła, eliksiry:
eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 10)
eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
smocza łza (1 porcja, stat. 40, 124 oczka)
Szła na szarym końcu, rozglądając się niepewnie, czy nie spotka jakiegoś byłego przyjaciela po fachu, bo jej różdżka w rejestrze nie widniała i zapewne widnieć nie będzie. Po marcowych wybrykach to jednak zbyt duże ryzyko na jej głowę, by być ściganą jeszcze z naprawdę dobrego powodu. Prawdziwego powodu, a nie tylko dlatego, że jej siostra miała naprawdę dyskusyjne magiczne pochodzenie. Chociaż w sumie pochodzenie miała dobre, po prostu nie miała różdżki.Ciekawe co sobie pomyśli, kiedy Marcy znowu nie wróci do domu na noc? Ostatnio bardzo się martwiła... A nie powinna. Berni też się martwił, choć starał się tego nie pokazywać.
Zerknęła na Alexandra i kiwnęła głową lekko. Czego mogli spodziewać się w środku? Na pewno będzie to dobre miejsce łączności... Wiedziała jednak, że przyda im się choć niewielka pomoc. Każda się przyda, dlatego uniosła różdżkę lekko, tuż przed wejściem do środka. Odezwała się bardzo cicho, by nie zwracać na siebie większej uwagi. Nie było bezpiecznie, nawet jeśli na razie nie dostrzegała w okolicy nic bardzo dziwnego i niepokojącego. - Magicus Extremos. - Rzuciła cicho.
| hello there
ekwipunek:
różdżka, miotła, eliksiry:
eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 10)
eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
smocza łza (1 porcja, stat. 40, 124 oczka)
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Antykwariusz, choć początkowo nie przejął się nadto Calderem, uważniej spojrzał na jego dwóch pozostałych towarzyszy - blednąc, gdy zaczynali mówić. Obok niego, na krześle, rzeczywiście siedział jego dorosły syn - oboje wydawali się zlęknieni. Nie zdążyli jednak odpowiedzieć, gdy w drzwiach lokalu pojawiły się inni czarodzieje - na dźwięk zaklęć oboje dali nura pod blat, znikając z oczu wszystkim wewnątrz antykwariatu.
Rycerze dostrzegli intruzów - i mogli stosownie zareagować.
Mistrz gry przypomina, że zgodnie z ogłoszeniem będziemy eksperymentować z mechaniką, szczegóły zostaną Wam przedstawione w kolejnym poście.
Na ten moment trwa tura rycerzy, którzy mają czas na reakcję - 24 godziny.
Należy pamiętać, że aby zaatakować przeciwnika, trzeba go widzieć i móc sięgnąć go promieniem zaklęcia. Zaklęcie nie skręca, przebiega w linii prostej.
Można stanąć na każdym polu, które przynajmniej w połowie znajduje się na mapie.
Waszym mistrzem gry jest Tristan.
Rycerze dostrzegli intruzów - i mogli stosownie zareagować.
Mistrz gry przypomina, że zgodnie z ogłoszeniem będziemy eksperymentować z mechaniką, szczegóły zostaną Wam przedstawione w kolejnym poście.
Na ten moment trwa tura rycerzy, którzy mają czas na reakcję - 24 godziny.
Należy pamiętać, że aby zaatakować przeciwnika, trzeba go widzieć i móc sięgnąć go promieniem zaklęcia. Zaklęcie nie skręca, przebiega w linii prostej.
Można stanąć na każdym polu, które przynajmniej w połowie znajduje się na mapie.
Waszym mistrzem gry jest Tristan.
Z satysfakcją obserwował wyraz twarzy właściciela antykwariatu, a także siedzącego obok syna; wyglądało na to, że ich starania przyniosły oczekiwany skutek. Może nie przestraszyliby się samego Caldera, lecz pojawienie się jego oraz popuszczającego wodzę fantazji Macnaira wystarczyło, by pobledli. Nie sięgali po różdżki, nie próbowali atakować, sparaliżowani przez strach. Czy naprawdę było to aż takie proste...? Goyle już otwierał usta, by powiedzieć coś jeszcze, kiedy od strony drzwi dosłyszał jakieś stłumione głosy; momentalnie odwrócił się ku wejściu, w odpowiednią porę, by ujrzeć wchodzących do środka czarodziejów. Jeden rzut oka wystarczył, by zrozumieć, że nie mieli pokojowych zamiarów. I co, do stu zdechłych wielorybów, robił tutaj ten dzieciak z klubu pojedynków? Zachciało mu się wojny?
- Jesteśmy zajęci - warknął tylko, ściskając już w dłoni różdżkę. Wycelował w kobietę, mając nadzieję, że stojący obok towarzysz weźmie na siebie kogoś innego - może już wiedział, z kim mają do czynienia? Odpowiedź wydawała się oczywista, z Zakonem Feniksa, lecz żeglarz nigdy wcześniej nie widział akurat tych czarodziejów, nie wiedział więc, czego się po nich spodziewać. No, może oprócz tego wyszczekanego gnojka. Bo czy czająca się z boku wiedźma mogła być tą przeklętą Figg? Tą upadłą graczką quidditcha? - Decollatio - dodał, wciąż mierząc drewienkiem w kobietę, a dokładniej w jej nogę, po czym zrobił krok w stronę kontuaru. Wspomnienie lorda Yaxleya, sprawiało, że nie miał ochoty przebierać w środkach.
| rzucam zaklęcie (ST obniżone o 5) i idę jedną kratkę w górę
- Jesteśmy zajęci - warknął tylko, ściskając już w dłoni różdżkę. Wycelował w kobietę, mając nadzieję, że stojący obok towarzysz weźmie na siebie kogoś innego - może już wiedział, z kim mają do czynienia? Odpowiedź wydawała się oczywista, z Zakonem Feniksa, lecz żeglarz nigdy wcześniej nie widział akurat tych czarodziejów, nie wiedział więc, czego się po nich spodziewać. No, może oprócz tego wyszczekanego gnojka. Bo czy czająca się z boku wiedźma mogła być tą przeklętą Figg? Tą upadłą graczką quidditcha? - Decollatio - dodał, wciąż mierząc drewienkiem w kobietę, a dokładniej w jej nogę, po czym zrobił krok w stronę kontuaru. Wspomnienie lorda Yaxleya, sprawiało, że nie miał ochoty przebierać w środkach.
| rzucam zaklęcie (ST obniżone o 5) i idę jedną kratkę w górę
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'k10' : 1
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'k10' : 1
Słowa Caldera nie wywarły większego wrażenia na antykwariuszu i jego synu - z chęcią udowodniłby im, jak sprawnie działa machina absurdów w Ministerstwie; wcale nie były to czcze groźby - gdyby się postarał (a czasem bywał zawzięty, byle tylko udowodnić niedowiarkom swą wyższość), mógłby sporo namieszać w życiorysach tej dwójki. Ale prawda była taka, że powinni uwinąć się w antykwariacie jak najszybciej - w ciszy przyglądał się temu, jaką aurę roztacza wokół siebie muskularny Goyle, jak złowieszczo brzmi Macnair. Ich słowa padały na podatny grunt, Borgin wpatrywał się w osłupiałego sprzedawcę i jego niemniej przerażonego syna, pewien, że nie potrzeba będzie wiele więcej, by ich sobie urobić.
Może nie trzeba by było - gdyby nie trójka gości, wraz z którymi nastrój w antykwariacie gwałtownie się zmienił. I choć nie miał pojęcia, kim są ci ludzie, oziębły ton Goyle'a i inkantacja zaklęcia rzuconego w stronę nowoprzybyłych powiedziała mu wszystko. Wyłonił się zza półek z książkami, robiąc krok w bok, by przynajmniej dwójka wrogów była mu widoczna.
Nie zastanawiał się długo nad wyborem zaklęcia, słyszał już do czego byli zdolni, wiedział o nich wystarczająco dużo, by gniew zawrzał w jego żyłach. - Crucio - nie w białych, a w czarnych rękawiczkach wypowiedział obietnicę bólu; twarz wykrzywiła się posępnie, gdy wizualizował sobie ciało jednego z nich (Steffena), wykrzywione w agonii, której namiastkę spowodować mogłyby tylko najsilniejsze z klątw.
idę tutaj
Może nie trzeba by było - gdyby nie trójka gości, wraz z którymi nastrój w antykwariacie gwałtownie się zmienił. I choć nie miał pojęcia, kim są ci ludzie, oziębły ton Goyle'a i inkantacja zaklęcia rzuconego w stronę nowoprzybyłych powiedziała mu wszystko. Wyłonił się zza półek z książkami, robiąc krok w bok, by przynajmniej dwójka wrogów była mu widoczna.
Nie zastanawiał się długo nad wyborem zaklęcia, słyszał już do czego byli zdolni, wiedział o nich wystarczająco dużo, by gniew zawrzał w jego żyłach. - Crucio - nie w białych, a w czarnych rękawiczkach wypowiedział obietnicę bólu; twarz wykrzywiła się posępnie, gdy wizualizował sobie ciało jednego z nich (Steffena), wykrzywione w agonii, której namiastkę spowodować mogłyby tylko najsilniejsze z klątw.
idę tutaj
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Calder Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'k10' : 1
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'k10' : 1
Uśmiechnął się na widok wyrazu twarzy mężczyzny, który najwyraźniej doskonale zrozumiał słowa szatyna oraz jego towarzyszy. Antykwariat miał być pod wodzą i do dyspozycji Rycerzy Walpurgii, a dla wszystkich innych drzwi miały pozostać zamknięte. Skierowawszy wzrok na Goyla uniósł nieznacznie kącik – czyżby naprawdę to było takie proste? Tak szybko mieli pozbyć się pierwszej przeszkody i przejść od zdecydowanie konkretniejszych, i tym samym trudniejszych zadań? Być może.
Momentalnie jego uszu doszedł szmer, a następnie dźwięk wypowiadanych zaklęć. Obróciwszy się w kierunku wejścia tylko kątem oka zaobserwował jak ofiary wpełzają pod ladę, na co zapewne by się zaśmiał, gdyby nie nabierająca rumieńców sytuacja. Mieli gości? Wszystko na to wskazywało. Zacisnąwszy mocniej palce na rękojeści różdżki przyjrzał się trójce przybyszów; wpierw obu mężczyznom, a następnie kobiecie, którą właściwie od razu rozpoznał. Wspomnienie feralnej nocy, kiedy to zachowywał się jak naćpany kretyn, skwitował ironicznym uśmiechem i wzrokiem przepełnionym kpiną, który skupił się wprost na jej twarzy. Był przekonany, że ona także nie potrzebowała nader wiele czasu, aby przypomnieć sobie jego rysy - zatem faktycznie stali po dwóch stronach barykady. -Nieładnie to tak przeszkadzać dorosłym.- rzucił przesuwając się w lewym kierunku, bliżej lady. -W dwójkę byłoby o wiele romantyczniej Marcy.- dodał kierując swe słowa bezpośrednio do kobiety. Z pewnością Goyle będzie chciał dowiedzieć się co szatyn miał na myśli, jednakże na wyjaśnienia przyjdzie pora – teraz mieli zdecydowanie inne priorytety.
-Imperio.- wypowiedział pewnym tonem kierując wężowe drewno wprost na dziewczynę; nie zamierzał zwlekać i przepychać się z nimi słownie. Analiza błędów po ostatniej misji uświadomiła mu, że musiał zmienić swe przyzwyczajenia oraz taktykę.
| Idę kratkę do góry
Momentalnie jego uszu doszedł szmer, a następnie dźwięk wypowiadanych zaklęć. Obróciwszy się w kierunku wejścia tylko kątem oka zaobserwował jak ofiary wpełzają pod ladę, na co zapewne by się zaśmiał, gdyby nie nabierająca rumieńców sytuacja. Mieli gości? Wszystko na to wskazywało. Zacisnąwszy mocniej palce na rękojeści różdżki przyjrzał się trójce przybyszów; wpierw obu mężczyznom, a następnie kobiecie, którą właściwie od razu rozpoznał. Wspomnienie feralnej nocy, kiedy to zachowywał się jak naćpany kretyn, skwitował ironicznym uśmiechem i wzrokiem przepełnionym kpiną, który skupił się wprost na jej twarzy. Był przekonany, że ona także nie potrzebowała nader wiele czasu, aby przypomnieć sobie jego rysy - zatem faktycznie stali po dwóch stronach barykady. -Nieładnie to tak przeszkadzać dorosłym.- rzucił przesuwając się w lewym kierunku, bliżej lady. -W dwójkę byłoby o wiele romantyczniej Marcy.- dodał kierując swe słowa bezpośrednio do kobiety. Z pewnością Goyle będzie chciał dowiedzieć się co szatyn miał na myśli, jednakże na wyjaśnienia przyjdzie pora – teraz mieli zdecydowanie inne priorytety.
-Imperio.- wypowiedział pewnym tonem kierując wężowe drewno wprost na dziewczynę; nie zamierzał zwlekać i przepychać się z nimi słownie. Analiza błędów po ostatniej misji uświadomiła mu, że musiał zmienić swe przyzwyczajenia oraz taktykę.
| Idę kratkę do góry
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 98
--------------------------------
#2 'k10' : 3
#1 'k100' : 98
--------------------------------
#2 'k10' : 3
Steffen poczuł nagłe przyśpieszenie ruchów - jego zaklęcie było udane. Podobnież tak on jak Alexander odczuli siłę, jaką napełniła ich biała magia Marcelli.
Zapewne zaskoczenie sprawiło, iż Celean nie zdążył zareagować w porę - co gorsza, o swoją cenę upomniała się czarna magia, wywołując nagłe palący ból głowy.
Jednak jego czujność pozwoliła na dokładniejszą już reakcję tak Drew, jak Calderowi. Z różdżki Caldera, który wyłonił się zza regałów antykwariatu, pomknął promień zaklęcia niewybaczalnego - cruciatusa - prosto w kierunku Steffena. I jego moc nie opuściła bez echa - wysiłek był spory, a strużka krwi pod nosem pozostawała tego dowodem. Potężny imperius Drew mknął ku Marcelli.
Na odpis macie 24 godziny.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszą zarówno Zakonnicy, jak i Rycerze w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Steffen - wykonujesz w tej turze dwie akcje (mico).
Magicus extremos (Alexander, Steffen) +18 1/3
Żywotność:
Caelan: 225/240 (15 - psychiczne)
Calder: 189/204 (15 - psychiczne)
Calder, mistrz gry pięknie prosi o uzupełnienie w profilu linku do wsiąkiewki <3
Zapewne zaskoczenie sprawiło, iż Celean nie zdążył zareagować w porę - co gorsza, o swoją cenę upomniała się czarna magia, wywołując nagłe palący ból głowy.
Jednak jego czujność pozwoliła na dokładniejszą już reakcję tak Drew, jak Calderowi. Z różdżki Caldera, który wyłonił się zza regałów antykwariatu, pomknął promień zaklęcia niewybaczalnego - cruciatusa - prosto w kierunku Steffena. I jego moc nie opuściła bez echa - wysiłek był spory, a strużka krwi pod nosem pozostawała tego dowodem. Potężny imperius Drew mknął ku Marcelli.
Na odpis macie 24 godziny.
Nie obowiązuje żadna kolejka, piszą zarówno Zakonnicy, jak i Rycerze w dowolnej kolejności. Należy przyjąć, że wszystkie wasze ruchy dzieją się w tym samym czasie - reagujecie wyłącznie na zaklęcia, ruchy i zdarzenia ujęte w tym poście mistrza gry, nie na zdarzenia dziejące się podczas tej tury i nie na zaklęcia, które dopiero zostaną rzucone.
Steffen - wykonujesz w tej turze dwie akcje (mico).
Magicus extremos (Alexander, Steffen) +18 1/3
Żywotność:
Caelan: 225/240 (15 - psychiczne)
Calder: 189/204 (15 - psychiczne)
Calder, mistrz gry pięknie prosi o uzupełnienie w profilu linku do wsiąkiewki <3
Alexander nie czekał: wybrzmienie inkantacji niewybaczalnych spowodowało, że od razu przywołał do siebie wspomnienie próby. Spokój zamarzniętego jeziora zalał Farleya tak, jak jego krew dno wiadra, jak światło jego zmysły, kiedy wybrzmiała pieśń feniksa. Skierował różdżkę przeciwko niezwykle silnemu promieniowi Imperiusa, który leciał w stronę Marcelli. Znaleźli się w krzyżowym ogniu, jednak to klątwa pozbawiająca woli była w tej chwili bardziej niebezpieczna.
– Expecto Patronum – wymówił inkantację, w umyśle wciąż tkwiąc w swoim najsilniejszym wspomnieniu. Jego głos był opanowany, twarz nieporuszona; czas na przebieranie w środkach skończył się już dawno temu.
| Patronus jako Protego Horribilis z mocy Zakonu za 35; poproszę jedno pole w dół
– Expecto Patronum – wymówił inkantację, w umyśle wciąż tkwiąc w swoim najsilniejszym wspomnieniu. Jego głos był opanowany, twarz nieporuszona; czas na przebieranie w środkach skończył się już dawno temu.
| Patronus jako Protego Horribilis z mocy Zakonu za 35; poproszę jedno pole w dół
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Zaskoczony Steffen znalazł się oko w oko z...
-Caelan Goyle?! - wybąkał wyraźnie, z jednej strony manifestując swoje zaskoczenie, a z drugiej - chcąc zdradzić Marcelli i Alexandrowi nazwisko nieznajomego. Rozdziawił lekko usta, przez sekundę nie będąc pewnym intencji całej trójki - aż nagle wybrzmiały dwie inkantancje zaklęć niewybaczalnych (na ofensywnej czarnej magii znał się tyle, co nic, skromnie łamiąc jedynie klątwy, ale Crucio i Imperiusa kojarzył oczywiście z obrony przed tą okrutną dziedziną magii). Nieznajomi i pan Caelan od razu ujawnili swoje zamiary, a Steffen pierwszy raz w życiu znalazł się bezpośrednio w ogniu klątw niewybaczalnych. Mało tego, leciał na niego Cruciatus!
-PROTEGO! - krzyknął, nie rozważając już, że napastnik był niewiele starszy od niego i że Marcella również była w tarapatach. Skupił się na tarczy, każdą cząstką swojej jaźni pragnąc uniknąć bólu, jakiego nigdy jeszcze w życiu nie przeżył - i o którym słyszał, że jest najokrutniejszy ze wszystkich rodzajów cierpienia.
-Caelan Goyle?! - wybąkał wyraźnie, z jednej strony manifestując swoje zaskoczenie, a z drugiej - chcąc zdradzić Marcelli i Alexandrowi nazwisko nieznajomego. Rozdziawił lekko usta, przez sekundę nie będąc pewnym intencji całej trójki - aż nagle wybrzmiały dwie inkantancje zaklęć niewybaczalnych (na ofensywnej czarnej magii znał się tyle, co nic, skromnie łamiąc jedynie klątwy, ale Crucio i Imperiusa kojarzył oczywiście z obrony przed tą okrutną dziedziną magii). Nieznajomi i pan Caelan od razu ujawnili swoje zamiary, a Steffen pierwszy raz w życiu znalazł się bezpośrednio w ogniu klątw niewybaczalnych. Mało tego, leciał na niego Cruciatus!
-PROTEGO! - krzyknął, nie rozważając już, że napastnik był niewiele starszy od niego i że Marcella również była w tarapatach. Skupił się na tarczy, każdą cząstką swojej jaźni pragnąc uniknąć bólu, jakiego nigdy jeszcze w życiu nie przeżył - i o którym słyszał, że jest najokrutniejszy ze wszystkich rodzajów cierpienia.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Wziął zszokowany, urwany wdech. Wszystko działo się tak szybko - myślał szybko, ruszał się szybko, musiał działać szybko. I nie czuł bólu.
Oburzone spojrzenie wbił w jedynego znajomego pośród tej trójki
-Z kim się pan zadaje, panie Caelanie! - zrymował, a chociaż do głowy nie przychodziło mu nic równie okrutnego jak Crucio, to zwizualizował sobie pana Goyle'a jako obleśną galaretę. Bo miał moralność galarety - a rozczarowany Steffen myślał, że do Klubu Pojedynku przychodzą ludzie honorowi!
-Crassitudo!
Oburzone spojrzenie wbił w jedynego znajomego pośród tej trójki
-Z kim się pan zadaje, panie Caelanie! - zrymował, a chociaż do głowy nie przychodziło mu nic równie okrutnego jak Crucio, to zwizualizował sobie pana Goyle'a jako obleśną galaretę. Bo miał moralność galarety - a rozczarowany Steffen myślał, że do Klubu Pojedynku przychodzą ludzie honorowi!
-Crassitudo!
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Antykwariat
Szybka odpowiedź