Wydarzenia


Ekipa forum
Brzeg rzeki Lune
AutorWiadomość
Brzeg rzeki Lune [odnośnik]05.08.20 1:49
First topic message reminder :

Brzeg rzeki Lune

Rzeka Lune łączy swoim nurtem hrabstwa Kumbria oraz Lancashire, jednak jej większa część płynie przez to drugie. Nazwana tak na cześć bóstwa czczonego przez zamieszkujących tutaj kiedyś Celtów, najbardziej malownicze i magiczne widoki ukazuje w należącym do Ollivanderów lesie Bowland. Ma niski brzeg, pozbawiony skarp, raczej brakuje jej żwirowych i piaszczystych plaż, natomiast pod dostatkiem ma tych kamiennych i porośniętych florą, w szczególności w lesistej części.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 12:32
Stał na tyłach cały czas zerkając co chwila na boki upewniając się, że nikt za nimi nie idzie lub gdzieś w bliskiej okolicy ktoś się nie czai. Bardzo dokładnie zacierał ślady by nie pozostał najmniejszy dowód po ich obecności, choć w momencie kiedy doszło go poruszenie na przodzie zrozumiał, że pułapka została aktywowana. Zaraza - pomyślał tylko i skupił się na tym co mówił Skamander oraz reszta ekipy. Warto było wiedzieć jak się dzielą i co robią dalej, aby odpowiednio zareagować w sytuacji zagrożenia życia, a z tym musieli się liczyć w momencie kiedy decydowali się brać udział w misji.
-Obejdę budynek dookoła, zobaczę co się dzieje wokół. - Odparł szybko, ponieważ ktoś powinien zostać na zewnątrz kiedy reszta ruszy do szopy, w której mieli znaleźć ważne dla nich informacje, a inni uznali, że czas zobaczyć co takiego jest w domu skoro nałożono na niego pułapkę. Stanie i marudzenie nie przyniosłoby im żadnych efektów, a mieli zadanie do wykonania. Im dłużej tutaj spędzali czasu tym większą przewagę mieli ci, których chcieli dorwać. Podążył wzrokiem za Skamandrem, który wskazywał okna, ale on sam nie dostrzegł zbyt wiele, musiał polegać na dobrej spostrzegawczości mężczyzny. Dostrzegł co zamierza Prudence i kiedy jej zaklęcie nie wyszło podszedł parę kroków do kobiety.
-Pozwól, że spróbuję. - Zwrócił się do niej i celując różdżką w stronę uszkodzonych drzwi wypowiedział inkantację zaklęcia. - Incarcerare - Poczuł jak energia magiczna przepływa przez różdżkę i formuje się zabezpieczenie na wejściu do budynku. -Homenum Revelio - Postanowił rzucić jeszcze jedno zaklęcie, by upewnić się czy w budynku rzeczywiście ktoś jest. -Gotowe, uważajcie na siebie. - Zwrócił się do reszty ekipy, a sam odbił na lewo celem obejścia budynku dookoła. Starał się zwracać uwagę na najdrobniejsze szczegóły jak ślady na śniegu, uchylone okno przez które mógłby zajrzeć do środka, liny, drabiny czy tylne wyjście, które mogło zostać użyte do ucieczki. Starał się być czujny by zareagować od razu w razie sytuacji gdy któraś ekipa potrzebowałaby pomocy.

|Obydwa rzuty tutaj


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 16:07
Ostrzeżenie wypowiedziane przez Prudence, wsparte słowami Samuela, pozwalało wam przypuszczać, że przynajmniej jedna osoba znajdowała się wewnątrz domu – póki co nie wiedzieliście jednak, ani kim była, ani jakie były jej zamiary. Wysunąwszy się przed grupę, lady Macmillan skierowała różdżkę ku wejściu, by zapobiegawczo uniemożliwić nieznajomemu opuszczenie posesji, a tuż po niej to samo zrobił Herbert. Ich wspólne wysiłki zdawały się przynieść skutek, mogliście zaobserwować, jak zniszczone drzwi na ułamek sekundy powleka mieniąca się srebrzyście bariera, która chwilę później stała się zupełnie niewidzialna.

Zdecydowaliście o rozdzieleniu się, nim jednak rozeszliście się w różnych kierunkach, różdżkę uniósł Samuel – a tuż po wypowiedzeniu przez niego inkantacji mogliście odczuć przyjemne, rozchodzące się po klatce piersiowej ciepło, na moment odganiające przedzierający się przez ubrania chłód; wzmacniające zaklęcie dodało wam pewności siebie, pozwalając też spojrzeć na sytuację jaśniej, działać skuteczniej – ogarnęło was przekonanie, że cokolwiek nie stanęłoby teraz na waszej drodze, byliście w stanie sobie z tym poradzić.

Samuel, który jako pierwszy ruszył w stronę wejścia do domu, nie napotkał większych przeszkód przy drzwiach; jedne z ich skrzydeł było wyłamane, drugie smętnie kołysało się na zawiasach i wystarczyło je popchnąć, żeby otworzyło się na oścież. Wykrywające zaklęcie nie odsłoniło przed aurorem żadnych sylwetek, podobnie jak to rzucone chwilę później przez Herberta – świetlista łuna nie pojawiła się ani wokół członków sześcioosobowej grupy, ani nigdzie indziej. Oczom Samuela ukazało się natomiast wnętrze przestronnego holu, wyglądającego, jakby od dawna nikt w nim nie mieszkał: wygaszone palenisko straszyło pajęczynami, zwisającymi również z sufitu i poręczy schodów, na podłodze leżała gruba warstwa kurzu i naniesionego przez wiatr śniegu, a dywan był częściowo zjedzony przez mole. Szafka stojąca na ścianie po prawej stronie była otwarta i pusta, a część mebli stała krzywo, jakby ktoś próbował je przesunąć, ale zrezygnował w połowie zadania. Na gzymsie kominka stało kilka ramek z ruchomymi zdjęciami, w większości przedstawiającymi młodego mężczyznę w towarzystwie ładnej, jasnowłosej kobiety; na niektórych z fotografii towarzyszyła im też dziewczynka na różnych etapach dorastania – na tych, które wyglądały na najnowsze, mogła mieć około pięciu, sześciu lat.
Dokładnie ten sam obraz – zaledwie chwilę później – dostrzegła Ronja, która po wypuszczeniu niuchacza na śnieg i wydaniu mu prostych komend, ruszyła za Samuelem. Zwierzątko pisnęło cicho, przez moment wyglądając, jakby miało ochotę pobiec za swoją właścicielką, ale ostatecznie przystanęło obok nóg Thomasa, ryjąc noskiem w śniegu. Oboje – Ronja i Samuel – w pierwszej chwili mogli odnieść wrażenie, że byli w domu sami, ale po paru sekundach tuż nad sobą usłyszeli głośne stuknięcie – jakby coś ciężkiego uderzyło o sufit nad ich głowami.

Prudence, poruszając się wzdłuż śladów w kierunku szopy, wciąż nie mogła pozbyć się wrażenia, że jest obserwowana – rozglądanie się dookoła nie pozwoliło jej jednak na dostrzeżenie nikogo za wyjątkiem jej towarzyszy. Drzwi, które spróbowała otworzyć, okazały się otwarte, a gdy zrobiła krok do środka, jej oczom ukazało się wnętrze czyste i utrzymane w dobrym stanie, choć wyglądające nienaturalnie pusto: po jej lewej stronie stał długi stół z kilkoma drewnianymi krzesłami, na którego blacie widniały okrągłe ślady po szklankach lub kuflach; na ścianach otaczających stół wisiały dwie szerokie tablice, które kiedyś musiały być zawieszone mapami i pergaminami, bo pozostało po nich kilka oderwanych w pośpiechu rogów (wyglądających tak, jakby zostały zerwane w pośpiechu, przez kogoś, komu nie chciało się tracić czasu na zdejmowanie przytrzymujących ich zaklęć). Zamiast nich na tablicach poruszały się jednak fotografie, umieszczone na plakatach drukowanych przez Ministerstwo Magii, wystawionych za poszukiwanymi czarodziejami i czarownicami; Prudence bez trudu mogła rozpoznać na nich Anthony’ego Macmillana oraz Jackie, był tam też Samuel i inni, których kojarzyła mniej lub bardziej. Na prawo od wejścia, w rogu, stał niski stolik oraz masywny, żeliwny piec, obok którego ktoś równo ułożył stos porąbanego drewna na opał. Pod przeciwległą ścianą Prudence dostrzegła natomiast sporych rozmiarów skrzynię, ozdobioną metalowym okuciem oraz szafkę, którą prawdopodobnie opróżniono stosunkowo niedawno – a przynajmniej na to wskazywały ślady odbite na okrytych kurzem regałach. W drugim kącie leżały dwa jutowe worki, wypełnione czymś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak kasza (w większym) i mąka (w mniejszym).

Herbert, który zdecydował oddzielić się od grupy, obszedł dom z lewej strony, po drodze nie napotykając na żadne większe przeszkody – nie licząc konieczności przedzierania się przez wysokie zaspy; po drodze minął kilka brudnych okien, przez które – z trudem – był w stanie zajrzeć do środka. Z tyłu domu odkrył kawałek pustej przestrzeni, która następnie przekształcała się w gęstniejącą ścianę lasu; na tylnej ścianie znajdowały się też jednoskrzydłowe drzwi, które wyglądały, jakby były stosunkowo często używane, po tuż pod nimi śnieg był wydeptany, a ślady zaczynające się w tym miejscu prowadziły w stronę lasu. Po przyjrzeniu się nim, Herbert był w stanie stwierdzić, że należały zarówno do ludzi, jak i do konia lub niewielkiego aetonana. Dwie podłużne smugi świadczyły o tym, że po śniegu dosyć niedawno ciągnięto coś, co posiadało płozy lub wąskie koła.

Poniżej znajduje się mapa terenu oraz mapa wnętrza szopy. Po obu mapach możecie przemieszczać się swobodnie (z uwzględnieniem działających zaklęć), przemieszczenie się w obrębie mapy nie jest akcją.


(wersja powiększona)



(wersja powiększona)

Czas na odpis: 17.10 do godz. 16:00, w przeciągu tury możecie wykonać maksymalnie 2 akcje - to, czy będą umieszczone w jednym poście czy rozbite na dwa (lub więcej) zależy wyłącznie od was. Rzuty kością możecie wykonywać w temacie lub w szafce zniknięć - jak wam wygodniej. Mistrz gry przypomina też, że jeśli będziecie potrzebować posta uzupełniającego (bo np. się przemieszczacie lub rzucacie zaklęcie wykrywające), piszcie śmiało.

Działające zaklęcia i eliksiry:
Oculus - 1/3 tury; PŻ: 10/10
Incarcerare - 1/10 tur
Magicus extremos - 1/3 tury (+28 do rzutów na zaklęcia dla wszystkich oprócz Samuela)
Nigdziebądź - 1/2 tury

Żywotność i energia magiczna:
Jackie - PŻ: 242/242; EM: 46/50
Prudence - PŻ: 209/209; EM: 47/50
Herbert - PŻ: 230/230; EM: 43/50
Thomas - PŻ: 220/220; EM: 48/50
Ronja - PŻ: 210/210; EM: 48/50
Samuel - PŻ: 279/279; EM: 41/50

ekwipunki:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 17:12
Nie był zachwycony tym, że jednak zdjęcie pułapki przewyższyło jego umiejętności, a tym bardziej, że było to aż tak widoczne - chociaż może tylko dla niego?
Mimo to jednak schylił się z kamienną miną, podnosząc swoje wytrychy z ziemi. Jeszcze tego brakowało, żeby je połamać czy zniszczyć - w końcu było to narzędzie niezastąpione, nawet jeśli dzisiaj stanowczo los mu nie dopisywał w kwestii niczego. Było zimno, zaklęcia mu nie szły i nawet nie potrafił popisać się tym co przecież wiedział, że potrafił!
Odwrócił się do towarzystwa, uśmiechając się wesoło jak gdyby dokładnie taki był plan. A słysząc pytanie Ronji, od razu odpowiedział jej z pewnością:
- Nic poważnego nie powinno się stać, to nie groźna pułapka - chyba dodał w myślach, tak naprawdę nie mając do końca świadomości jak Nigdziebądź tak właściwie działało. Może tutaj popełnił błąd? Nieznajomością pułapek, które zdejmował… ale przecież nigdy wcześniej tego nie potrzebował!
Całe szczęście jednak, że na pewno nie mieli do czynienia z tym, o czym wspominał ponad miesiąc temu Vance - z żadną Zawieruchą czy inną pułapką, po przekroczeniu której on sam stanąłby w płomieniach.
A może były to klątwy?
Chociaż czy były między nim jakieś różnice? Klątwa i pułapka to pewnie było to samo i nie było co się tym przejmować.
Już po chwili zerknął po zebranych, kiedy ci zastanawiali się co dalej zrobić. Na słowa Samuela pokiwał głową, uznając to za dobry plan, bo w końcu powinien się trzymać blisko Prudence tak na wszelki wypadek.
Obserwował zgromadzonych z cichą zazdrością. Dlaczego jemu dzisiaj nic nie wychodziło? Nawet to na czym naprawdę się znał! Westchnął cicho, kopiąc nogą w śniegu i czekając aż reszta skończy rzucanie zaklęć. Swoje wytrychy schował do torby, nie uznając ich teraz za potrzebne.
Zerknął za swoją pracodawczynią i już chciał ruszyć za nią, kiedy przy jego nogach przysiadł niuchacza. Zaraz lekko się cofnął i uśmiechnął niepewnie do stworzenia. Wiedział, że teoretycznie były niegroźne… Ale nigdy nic nie można było wiedzieć, prawda?
Pochylił się do stworzenia i ostrożnie wziął je na ręce.
- Tylko mnie nie ugryź, okej? - mruknął do niego, ruszając w stronę szopy i wchodząc do niej zaraz za Prudence.
Rozejrzał się, a dostrzegając skrzynie, prawdopodobnie tą, do której posiadali klucz, wyciągnął różdżkę i zaraz spróbował rzucić zaklęcie, aby móc się rozeznać w terenie. Był naprawdę pewny siebie, tym bardziej po zaklęciu jakie rzucił na nich Skamander już chwilę wcześniej.
- Lepiej sprawdzić pierw czy też tu nie ma pułapek, carpiene - powiedział, zaraz wykonując ruch różdżką, z której pomimo znajomości zaklęcia, magia nijak nie chciała dać sobą sterować.

| EM 46/50


Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 22:10
Niepokój, który się pojawił, gdy rzuciła zaklęcie nie znikał. Czuła, że coś jest nie tak, że ktoś ją obserwuje. To dziwne uczucie w klatce piersiowej nie chciało zniknąć. Wiedziała, że nie jest w tym miejscu zbyt bezpiecznie, spodziewała się tego, a czar tylko ją w tym utwierdził.
Cóż, rozdzielili się. Miała nadzieję, że ten pomysł wcale nie okaże się być takim złym. Posłała w między czasie jeszcze tylko uśmiech do Ronji, która miała wejść do domu. Wszak przyjaciółka, tak jak i ona nie należała do zbyt mocno doświadczonych w takich zadaniach. Miała nadzieję, że się sprawdzą i nie będzie to ostatnia misja, w której wzięły udział. Wiedziała również, że będzie bezpieczna w towarzystwie Jackie i Samuela. Jeśli chodzi zaś o tego drugiego.. to najwyraźniej postanowił im pomóc i skorzystać z zaklęcia wzmacniającego, poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele, dziwne uczucie, jakby miała pewność, że wszystko się ułoży.
Szła wzdłuż śladów, które prowadziły do szopy. Miała nadzieję, że w środku nikogo nie zastaną, chociaż nie mogła być pewna, w końcu praktycznie nic nie wiedziały o tym miejscu, poza tym, że Edmond tutaj strzegł jakichś swoich tajemnic. Nacisnęła klamkę od drzwi i weszła do środka.
Miała szczęście, nie był one bowiem zamknięte mogła więc wejść do pomieszczenia bez żadnych dodatkowych utrudnień. Gdy przekroczyła próg rozejrzała się uważnie po wnętrzu. Różdżkę miała przygotowaną do ewentualnej obrony, jak na razie jednak nie musiała z niej korzystać, bo na pierwszy rzut oka, przynajmniej, nie było tutaj żadnej żywej duszy. Wypuściła powietrze z płuc, które wstrzymała kiedy otwierała drzwi. Na razie była bezpieczna.
Dostrzegła tablicę, zbliżyła się do niej. Oczy jej nie myliły, były na niej wizerunki jej przyjaciół, rodziny.. miała świadomość, że są ścigani. Za każdym razem jednak, gdy spotykała te plakaty w różnych miejscach przechodził jej po plecach dreszcz, to wszystko było prawdziwe. Naprawdę mogła im się stać krzywda, gdyby ktoś z drugiej strony barykady ich spotkał. Odwróciła spojrzenie od rzeczonej tablicy i dalej rozglądała się uważnie po pomieszczeniu. Thomas był tu z nią, dobrze, gdyby coś się wydarzyło, to zawsze będzie dodatkowa różdżka do pomocy. Całkiem mądre było również zostawienie Herberta na dworze, dzięki temu będą mieć pewność, że nikt wrogo nastawiony nie pojawił się na zewnątrz.
- Carpienie- machnęła różdżką, bo zobaczyła, że Doe zaklęcie nie wyszło, cóż najwyraźniej jej też nie poszło zbyt dobrze.

EM 45, RZUT


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 22:36
Czuł frustrację, jakby cały świat dzisiaj uznał, że z niego zadrwi - nie wyszło mu zaklęcie, nie wyszło mu zdjęcie pułapki. Nic mu do jasnej cholery nie wychodziło! Pięknie się pokazywał w tym momencie przed pracodawczynią, przed tamtymi osobami. Zerknął jednak na Prudence, widząc że i ta postanowiła spróbować powtórzyć zaklęcie.
Przymknął na moment oczy, odkładając niuchacza na ziemię.
- Stój tu - powiedział, wyraźnie już po tym krótkim spacerze z futrzakiem uznając go za swoją własność - zresztą, przecież podobnie kiedyś zrobił z Dynią. Po prostu go znalazł i zabrał do domu, przywłaszczając sobie. Co prawda w tej sytuacji właścicielkę niuchacza zdążył poznać, ale raczej się nie zorientuje jak on po prostu zniknie.
Widząc jak Prudence również zawodzi magia, zacisnął mocniej palce na różdżce, starają się uspokoić. Wykonał znów odpowiedni ruch.
- Carpiene - powtórzył inkantację i przez sekundkę, przez ułamek sekundy był pewny, że tym razem się powiedzie. Przecież czuł tę magię, czuł jak to wszystko było pod kontrolą. Prawie i niestabilnie, ale było, prawda? Nawet zdążył się uśmiechnąć pod nosem, jakby pewny swojego sukcesu, który jednak nie naszedł.
Stał jeszcze przez moment, wpatrując się w skrzynię, to w swoją różdżkę, nie rozumiejąc do końca dlaczego jego zaklęcie nie zadziałało.
I mogło się wydawać, że po prostu porzucił nadzieję, kiedy po chwili po prostu podszedł do skrzyni i wymierzając w nią kopnięcie ze zwykłej frustracji, chcąc się zemścić na przedmiocie. Jakby nieudane carpiene było właśnie jego przyczyną i winą - no bo czyją inną?
- Ty kawale gratu głupi! Prudence, daj ten klucz, otwieramy to - zawołał zaraz zdenerwowany, że taka głupia skrzynia śmiała zaszydzić z jego magii. Pułapka srapka, jeśli zaklęcia im nie wychodziły to znaczyło, że niczego tutaj nie było niebezpiecznego! Zresztą, przecież Jackie rzucała wcześniej to zaklęcie, prawda? - Gdyby były tutaj pułapki to byśmy już je aktywowali. Zresztą, wygląda jakby stąd wszystko już zabrali…

| EM 44/50


Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 22:48
Cóż, nie kryła irytacji, kiedy jej również zaklęcie nie wyszło. Zresztą nie pierwsze tego dnia. - Na brodę Merlina..- mruknęła pod nosem niezadowolona. Po co jej była ta różdżka, skoro nie chciała z nią dzisiaj współpracować? Miała ochotę nią cisnąć w ścianę, żeby się ogarnęła. Może wtedy by ją odblokowała, czy coś, nie chciała wyjść na niemotę przy tylu osobach, które tutaj z nią były. Westchnęła jedynie ciężko.
Wtedy Thomas ponownie próbował rzucić zaklęcie.. znowu mu nie wyszło. Zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła go zatrudniając, miał zostać jej asystentem, wsparciem podczas zadań jak takie, a jak do tej pory.. cóż szło mu jeszcze gorzej niż jej. Średnio było to pocieszające, miała ochotę parsknąć histerycznym śmiechem, nie tak powinno to wszystko wyglądać. Jak widać jednak, los lubił płatać figle. Nie ma co sobie planować, bo bardzo szybko można zostać sprowadzonym do rzeczywistości.
- Uważaj na tą skrzynię, nie chcemy zniszczyć zawartości!- krzyknęła jeszcze na Doe widząc, że ten kopie w przedmiot. Nie miała zamiaru zaprzepaścić misji przez czyjąś niesubordynację. Rzuciła krótkie spojrzenie w stronę niuchacza, zastanowiła się przez moment.. szkoda było czasu na rozdrabnianie się.
- Przesuń się.- rzekła, po czym ruszyła w stronę skrzyni. W końcu nic specjalnie złego nie powinno się jej przytrafić. Jakby coś, obok była Ronja, która będzie w stanie udzielić jej ewentualnej pomocy, przynajmniej taką miała nadzieję. Musi być dobrze, sprawdzali okolicę.. raz kozie śmierć. Nachyliła się do skrzyni, która stała na końcu szopy. Wcześniej sięgnęła jednak po klucz do kieszeni, miała nadzieję, że będzie on pasował, kto w końcu powiedział, że była to ta skrzynia, której szukali? Wsadziła klucz do zamka i próbowała go przekręcić. Czuła ekscytację, bardzo chciała się dowiedzieć, co znajdą w środku. Zresztą od kiedy dostała list zastanawiała się, co znajdą, co Edmond tak skrupulatnie przed wszystkimi ukrywał. Była już tak blisko tego, żeby zaspokoić swoją ciekawość..


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]15.10.21 23:53
Ruszył do drzwi bez zawahania. Bez najmniejszego problemu przekroczył chybotliwe skrzydło wejścia, wiedząc, że ktokolwiek znajdował się w środku, bez odpowiedniej próby zdjęcia czaru, nie będzie w stanie wyjść. Ale o to właśnie chodziło. I tylko przelotna myśl pojawiła się z pytaniem, czy ów dostrzeżony cień, w ogóle miał plan wychodzić z budynku. Dowiedzieć się miał w środku i prawdopodobnie - wyżej, na piętrze.
Ślady, o których wspomniała towarzyszka - zastanawiały. W teorii, miało to być opuszczone miejsce, ale Skamander miał świadomość, że czasy były takie, że miejsca pozbawione właścicieli, stawały się schronieniem dla tych, którzy potrzebowali się ukryć. Po obu stronach, jak się wielokrotnie przekonywał. Która opcja była dostępna tutaj? Niebezpieczeństwo czaiło się w pobliżu. Potwierdzały to nawet słowa niepokornej arystokratki. Zastanawiał się czy Anthony wiedział, gdzie bywała jego kuzynka. Nie było to jednak jego rzeczą. Miał na głowie swoje problemy. I kolejną misję do wykonania. Zerknął kontrolnie na czarownicę, która jako pierwsza ruszyła za nim. Ciemne jak krucze skrzydło włosy w jakiś sposób kojarzyły mu się dobrze. Tylko spojrzenie niosło odległy dystans - W miarę możliwości, trzymaj się blisko - nie patrzył już na kobietę, spojrzenie skupiając na otoczeniu. Wolał, by uzdrowicielka znajdowała się za nim, a nie w pierwszej linii. Jeśli tylko Jackie podążyła za nimi, wierzył, że jako wiedźmia strażniczka, w razie niebezpieczeństwa doskonale będzie wiedziała co robić.
Widok, który się ukazał się jego oczom, w perspektywie nieudanego rozbrojenia, powinien być po prostu iluzją. Pajęczyny, oberwane elementy wystroju, poprzewracane meble. Dom wyglądał na opuszczony bardzo dawno temu. I chociaż widział to co widział - rozum podpowiadał, że ma przed sobą kłamstwo. Przynajmniej częściowo. Ruchome zdjęcia przyciągały wzrok i mimowolnie zastanawiał się - co stało się pozostałymi członkami rodziny, zabitego Edmonda? Nie dotykał jednak niczego.
Próby ujawnienia obecności, która ukrywała się w budynku, spełzły wcześniej na niczym. A ślizganie się przez całe pomieszczenie i szukanie wskazówek, nie miało sensu, jeśli rzeczywistość przysłaniała iluzja. Odetchnął głębiej, mając wrażenie, że wraz z powietrzem, wciąga w nozdrza unoszący się wokoło kurz. A nagły huk, który rozległ się gdzieś nad nimi, zatrzymał kroki, intuicyjnie wyciągając dłoń na bok, jakby chciał zatrzymać niewidzialny pocisk, który miał sięgnąć towarzyszki - Tam są schody - zakomunikował cicho - przejdźmy na górę - mówił jednak śledząc obdrapaną ścianę sufitu. Obrócił w palcach różdżkę, która wciąż tkwiła w dłoni, gotowa do użytku. I miał zamiar oprzeć się na magii jeszcze raz - Veritas Claro - zdecydował, kreśląc bardziej skomplikowany wzór, który miał zdjąć z jego oczu zasłonę. Chciał widzieć prawdę. Dopiero wtedy, gdy moc skumulowała się, rozganiając fałsz, mógł baczniej rozejrzeć się po pomieszczeniu w którym się znaleźli. Wędrował jednak do schodów, które prowadzić miały na piętro, gdzie krył się dostrzeżony wcześniej cień.

| Rzut tutaj


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]16.10.21 22:27
Prudence, Thomas

Znaleźliście się wewnątrz szopy, najwidoczniej opuszczonej i opustoszałej, za towarzystwo mając wyłącznie ruchome postacie widniejące na powieszonych na ścianie plakatach. Zamknięte wewnątrz prostokątnych ramek fotografii, zdawały się przyglądać wam z umiarkowanym zainteresowaniem, gdy wyciągaliście różdżki, żeby rzucić wykrywające pułapki zaklęcie. Pierwsza z prób, podjęta przez Thomasa, zakończyła się niepowodzeniem – prawdopodobnie dlatego, że wciąż siedzącemu na jego rękach niuchaczowi zdecydowanie nie spodobała się nagła zmiana pozycji; zwierzątko pisnęło i spróbowało schować się w połach ubrania czarodzieja, drapiąc go lekko pazurkami i utrudniając skupienie się na inkantacji. Odstawiony na ziemię, niuchacz uniósł wyżej głowę, jakby nasłuchując, po czym żwawym krokiem ruszył do jednego z jutowych worków z kaszą, żeby wskoczyć do niego i zanurkować głową w dół. Kilkanaście pojedynczych ziarenek posypało się po podłodze, gdy niuchacz zaczął w nim kopać, rozgarniając kaszę łapkami.
Tuż po Thomasie tę samą inkantację powtórzyła Prudence, różdżka nie wskazała jej jednak żadnej magicznej pułapki – mogło to oznaczać, że jej tutaj nie było, lub że magia z jakiegoś powodu odmawiała wewnątrz szopy posłuszeństwa, trudno było stwierdzić. Thomas, wypowiadając formułę zaklęcia po raz trzeci, poczuł pod palcami ciepło i przez moment wydawało mu się, że jasne drobinki białej magii ciągną koniec różdżkowego drewna ku drzwiom, wrażenie było jednak słabe i rozmyło się niemal od razu.
Wyładowanie na skrzyni frustracji nie pociągnęło za sobą żadnego zadowalającego efektu: drewniany przedmiot nie poruszył się ani o milimetr, zupełnie, jakby był przymocowany na stałe do podłogi lub wypełniony czymś bardzo ciężkim, nic wewnątrz jednak nie zagrzechotało ostrzegawczo; wzdłuż dużego palca u nogi i śródstopia Thomasa rozniósł się za to przeszywający, tępy ból, ogniskujący w miejscu, które uderzyło w skrzynię.
Klucz wsunięty w zamek przez Prudence okazał się pasować – przekręcenie go nie przysporzyło też czarownicy większych trudności, mechanizm działał bez zarzutu – a kiedy tylko w środku rozległo się głośne szczęknięcie, ciężkie wieko samo uniosło się w górę, odsłaniając wnętrze, które w pierwszym momencie mogło wydać się… puste. Pochyloną nad skrzynią twarz Prudence owiało chłodne powietrze, pachnące wilgocią, skałą i czymś jeszcze, czego póki co nie była w stanie uchwycić, a jeśli spojrzała w dół, dostrzegła, że tak naprawdę skrzynia była nie tyle pusta, co pozbawiona dna – a ona sama spoglądała w głąb długiego, biegnącego pionowo w dół tunelu, mogącego kojarzyć się ze studnią. Boki były kamienne, a przynajmniej wyglądały na takie do punktu, do którego sięgało padające z góry światło; dalsza część szybu była nieoświetlona, pogrążona w zupełnych ciemnościach, a jedynym jasnym punktem był majaczący w oddali prostokąt, stanowiący wylot szybu. Tunel zdawał się kończyć w podziemnym pomieszczeniu, którego rozmiarów i zawartości nie dało się określić z tego miejsca – ale jeśli poczekaliście chwilę, do waszych uszu dotarł odległy, ledwie słyszalny szum, mogący kojarzyć się ze szmerem wody w rzece.

Skrzynia zadała Thomasowi 5 punktów obrażeń za stłuczenie dużego palca stopy (psychiczne). Obrażenia zostaną zniwelowane samoistnie po upływie 5 tur (ustaniu bólu palca).

Samuel, Ronja, Jackie

Instynkt nie mylił aurora – znając naturę nałożonej pułapki, mógł podejrzewać, że obraz, który malował się przed jego oczami, nie był do końca prawdziwy. Magia, po którą sięgnął, wspięła się posłusznie wzdłuż jego nadgarstka, żeby w następnej chwili wniknąć w klatkę piersiową, pozwalając mu przejrzeć otaczające go iluzje – i zgodnie z tym, czego się spodziewał, jego otoczenie zaczęło się zmieniać. Zniknęły wiszące w kątach pajęczyny i kurz zasnuwający posadzkę, dywanik wrócił na swoje miejsce i magicznie się odbudował, ramki z fotografiami się wyprostowały, a wystające z mebli sprężyny schowały się z powrotem do środka, sprawiając, że wnętrze domu zaczęło wyglądać zwyczajnie – nie było bogate, ale z pewnością schludne i zadbane, mające w sobie coś z przytulności, rozpraszanej jedynie wpadającym przez uchylone drzwi, lodowatym wiatrem.
Dla Jackie i Ronji wszystko wyglądało dokładnie tak samo, jak przed chwilą.
Gdy wspinaliście się w górę schodów, stopnie skrzypiały, uginając się pod waszymi stopami, bezpiecznie doprowadziły was jednak do wąskiego korytarza, którego jedynym wyposażeniem były przytwierdzone do jednej ze ścian lampy oraz niski, okrągły stolik. Po waszej prawej stronie znajdowało się kilka par zamkniętych drzwi; korytarz wydawał się pusty.

Tutaj znajduje się poglądowa mapka korytarza na piętrze.

To tylko post uzupełniający, tura toczy się dalej. Ze względu na późną porę, termin odpisów w obecnej turze zostaje wydłużony o 24 godziny (do poniedziałku do godz. 16:00).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]17.10.21 0:00
Śnieg miejscami stawał się coraz głębszy co nie ułatwiało mu przeprawy wzdłuż ścian budynku, ale stawiał większe kroki i nie pędził przed siebie na złamanie karku. Zajrzenie przez okno okazało się praktycznie niemożliwe z powodu brudu jakie się na nim znajdowało. Na chwilę się zatrzymał nasłuchując czy nie dochodzą do niego niepokojące dźwięki lub nawoływania, ale kiedy upewnił się, że na razie jest bezpiecznie doszedł w końcu na tyły budynku gdzie dostrzegł od razu ślady ludzi, zwierząt i sań. Założył, że to właśnie sanie, które ruszyły stąd dość niedawno i zniknęły w ścianie lasu przed nim. Wycelował różdżkę w stronę ściany drzew gdzie prowadziły ślady.
-Herbarius Nuntius - Wypowiedział zaklęcie, które miało na celu dać mu znać gdyby zbliżało się od strony lasu niebezpieczeństwo. Wiedział, że jak będzie uważny bardzo szybko usłyszy odpowiednie sygnały, a to da im przewagę gdyby musieli przygotować się do potencjalnej walki. Podszedł do drzwi, aby nacisnąć klamkę i sprawdzić czy się otworzą, ale powstrzymał się w ostatniej chwili, mógł przecież uruchomić kolejną pułapkę o tym samym zaszkodzić tym, którzy już byli w środku i badali dom. Uznał więc, że spróbuje sprawdzić czy w lesie ktoś się nie ukrywa i nie obserwuje ich uważnie z zewnątrz czekając na odpowiedni ruch. Ponownie wycelował różdżkę wypowiadając inkantację - Oculus.
Następnie stał przed drzwiami wpatrując się w ścianę lasu, czekał choć miał nadzieję, że niczego się nie doczeka. Nie dostrzeże ani nie usłyszy nic co by mogło go zaniepokoić i tym samym wszcząć alarm. Po jakimś czasie uznał, że ruszy dalej by kontynuował obchód jaki właśnie rozpoczął, podzieli się swoim odkryciem jak natrafi na kogoś z ekipy, nie miał zamiaru teraz ich szukać. Zajrzał przez kolejne okno kontrolnie do środka, być może akurat kogoś zobaczy i będzie mógł od razu zwrócić uwagę na ślady. Istniało duże prawdopodobieństwo, że wewnątrz mogli znaleźć coś więcej, być może jakąś wskazówkę?

|Rzut na Herbarius Nuntius i na Oculus


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]17.10.21 17:54
Spodziewała się trudnych warunków, ale jej ograniczone możliwości po raz kolejny utrudniały orientację w sytuacji. Nieudane Veritas Claro, którym pragnęła odzyskać przejrzystość otoczenia, pozostało wciąż poza jej horyzontem, podobnie zresztą jak kolejna wypowiedziana zaraz potem inkantacja Homenum Revelio. Westchnąwszy lekko zawiedziona, uważnie ruszyła śladami Skamadnera. - W takim stanie, niewiele mogę pomóc. Wiadomo, ile taka pułapka działa? Nie jestem pewna, czy podołam odpowiedniemu zaklęciu. - Skierowała szeptem swoje słowa w stronę bardziej doświadczonych towarzyszów. Kurz, pajęczyny i nieciekawa ciemność pomieszczenia pozostawiały niewielkie pole do popisu dla jej ogólnej orientacji w ewentualnych niebezpieczeństwach czyhających za rogiem.
- Widzisz coś podejrzanego? - Zwróciła się do Jackie, nie odrywając spojrzenia od głębi korytarza. Zgodnie z zaleceniem aurora, zajęła ostatnie miejsce w trójce czarodziejów, rozumiejąc, że przy nagłym ataku, nikomu nie przyda się na samym przodzie. Cień równie dobrze co człowiekiem, być istotą czarnomagiczną, nieprzyjazną, a co najgorsze, gotową do ataku. Pytanie brzmiało, jak bardzo wnętrze domu powiązane było z historią śladów na śniegu prowadzących do szopy i czy Prudence wraz ze swoim pomocnikiem znajdą tam odpowiedzi na nurtujące ich pytania, czy może raczej kolejne zagrożenia.
Rineheaart wraz z lady Macmillan wiedziały o sytuacji najwięcej, co jednak nie oznaczało, że posiadały pełen obraz wydarzeń powiązanych z tragedią statku.
Fancourt wróciła pamięcią do widoku, jaki spotkał kobietę tuż po wejściu do budynku. Ruchome zdjęcia, jasnowłosa kobieta, a także niewielka dziewczynka mająca może pięć lat. Co stało się z domownikami i czy groziło im jakieś niebezpieczeństwo? W oczekiwaniu na odpowiedź dwójki pozostałych czarodziejów sama dla bezpieczeństwa obróciła się nieco w bok, tak by prócz pleców Jackie i Samuela, widzieć kątem oka schody, jakimi przyszli na górę. Ostrożności nigdy za wiele, a chociaż ostatnie dwa zaklęcia nie osiągnęły zadowalającego efektu, to w razie ewentualnego zagrożenia gotowa była ostrzec pozostałych i przygotować się do odpowiedzi. Różdżka trzymana w dłoni leżała idealnie, a drewno wytarte w znajomych fragmentach, dodawało Ronji otuchy.
| rzut na veritas claro i homenum revelio


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]18.10.21 15:19
Wraz z magią, która zdarła opaskę iluzji, poczuł specyficzną ulgę. Przestrzeń, w której się znalazł uporządkowała się, a efekty pułapki rozmyły się, przedstawiając całkiem przytulny dom - To niekonieczne - zdążył tylko zerknąć na uzdrowicielkę, która starała się powtórzyć zaklęcie - wystarczy jedno - dodał lakonicznie - jeśli coś ważnego się zmieni, poinformuję - kontynuował cicho, gdy wspinali się już po schodach - Niedługo, ale dodatkowo nadaje efekt opuszczonego budynku - zerknął jeszcze na wiedźmią strażniczkę, która miała iść z nimi.
Na górze, tylko na moment zatrzymał kroki, czekając aż kobiety znajda się u wylotu. Nie był pewien co widziały dokładnie, ale podstawa zazwyczaj była podobna - Kilka par drzwi, idę do tych ostatnich - zakomunikował spokojnie, śledząc wzrokiem każde z zamkniętych wejść wzdłuż korytarzu, stawiając kroki także dalej, za zakręt, szukając tych, które pasowały do widoku okna najbardziej na prawo, gdzie dostrzegł wcześniej cień Zanim jednak pchnął drzwi, sprawdzając ich "otwartość, zdecydował się oprzeć i na zmysłach, nasłuchując, czy cokolwiek znajduje się w środku, i co odbiegało od normy bardziej, niż do tej pory.

| Spostrzegawczość


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]18.10.21 15:19
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 53
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]18.10.21 15:57
Dom wydawał się niezbyt miłym miejscem do zwiedzania, wiedziała jednak, że musieli sprawdzić czające się w nim na nich niebezpieczeństwo. Podążyła za Samem i Ronją, ubezpieczając tyły, tym samym znajdując się w środku budynku. Oku kazała podążyć za nią, ustawiając je tuż przy drzwiach, skupione na wnętrzu pomieszczenia. Obserwowała pomieszczenie, wiedziała jednak, że aktualnie trwająca iluzja nie pozwoli jej na zbyt wiele. Poruszała się ostrożnie, nic chcąc ewentualnie wzbudzić zainteresowania tych, którzy mogli kryc się przed ich wzrokiem. Była w stanie gotowości, ciągle spodziewając się ewentualnego ataku. Widok, którzy przekazywało jej oko miało jej w tym pomóc.
Skinęła Samuelowi, który zadecydował o skierowaniu się na górę. Podążyła za nim, ostrożnie stąpając po schodach, wiedząc, że może na razie liczyć tylko na wzroku Sama i tym, co on jej przekaże. Znów mu skinęła, gdy opowiedział, gdzie zmierza. Poszła za nim, na razie woląc po prostu go ubezpieczać, i gdyby coś zza drzwi wyskoczyło, móc mu pomóc. Trzymała różdżkę w ręku, a wykorzystując chwilę szybko jeszcze rzuciła zaklęcie, tak na wszelki wypadek.
- Festivo - powiedziała dość cicho, czekając w napięciu na to, co mogliby znaleźć.


I survivedbecause fire inside me burned brighter than the fire around me


Jackie N. Rineheart
Jackie N. Rineheart
Zawód : Wiedźmia Strażniczka i najemniczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And suddenly life wasn't about living. It was about surviving.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10316-jackie-n-rineheart https://www.morsmordre.net/t10385-ansgar https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f388-lancashire-fleetwood-kent-st-12 https://www.morsmordre.net/t10384-skrytka-bankowa-nr-2299 https://www.morsmordre.net/t10383-jackie-rineheart
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]18.10.21 15:57
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 55
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg rzeki Lune [odnośnik]23.10.21 13:28
Herbert

Zostałeś sam – stojąc na tyłach domu, nie widziałeś nigdzie ani grupy, która weszła do szopy, ani tej, która znalazła się wewnątrz zabezpieczonego przez ciebie budynku, a obserwowana przez ciebie okolica wydawała ci się pusta; ściana lasu rozpoczynającego się tuż za posesją pozostawała cicha i nieruchoma, nie licząc przybierającego od czasu do czasu na sile wiatru. Czas zaczął niemiłosiernie ci się dłużyć, sprawiając, że nie miałeś pewności, czy rozdzieliłeś się z towarzyszami dwie czy piętnaście minut temu. Pierwsze z rzuconych przez ciebie zaklęć zadziałało prawidłowo, gałęzie otaczających cię roślin nie poruszyły się jednak – prawdopodobnie więc w najbliższym otoczeniu nie czyhało na ciebie niebezpieczeństwo, przed którym mogłyby cię ostrzec. Wyczarowane przez ciebie lewitujące oko zawisło ponad ziemią obracając się to w jedną, to w drugą stronę, dając ci znacznie szerszy widok na ścianę lasu i otoczenie domu.
Okno wychodzące na tyły nie było wcale czystsze od pozostałych, chociaż nisko na szybie, tuż przy dolnej ramie, znajdował się okrągły fragment pozbawiony brudu, wyglądający, jakby wytarła go dziecięca dłoń. Zaglądając przez niego, byłeś w stanie dostrzec puste wnętrze opuszczonej kuchni, nim jednak zdążyłbyś rozejrzeć się dokładniej, usłyszałeś za sobą trzask – najpierw jeden, a później jeszcze kilka kolejnych, zlewających się jednak ze sobą tak, że trudno byłoby ci określić ich dokładną ilość. Donośny dźwięk docierał z lasu i kojarzył ci się jednocześnie z trzaskiem łamanych gałęzi, jak i charakterystycznym odgłosem towarzyszącym teleportacji – jeśli jednak odwróciłeś się za siebie, nie dostrzegłeś żadnej sylwetki. Zauważyłeś za to coś innego – korona najbliższego drzewa, do tej pory nieruchomego nawet pomimo silnego wiatru, zaczęła poruszać się i giąć, strząsając z siebie zalegający na łysych konarach śnieg; drewno zaskrzypiało żałośnie, a tobie mogło się wydawać, że było w tym dźwięku coś ostrzegawczego, może złowieszczego.

Samuel, Jackie, Ronja

Znaleźliście się na piętrze, poruszając się powoli biegnącym wzdłuż zamkniętych drzwi korytarzem, aż dotarliście do ściany, której okno wychodziło na przód domu; wyglądając przez nie, mogliście dostrzec miejsce, w którym jeszcze niedawno staliście, teraz puste. Sam korytarz, ze względu na brak umeblowania, zarówno dla Jackie, Ronji, jak i Samuela, wyglądał podobnie; żadne z was nie dostrzegło też innych sylwetek, czy to należących do ludzi czy zwierząt, choć kiedy Ronja wypowiedziała inkantację homenum revelio, różdżka zadrżała przez moment pod jej palcami, a przed sobą – za ścianą oddzielającą ją od jednego z pokojów – dostrzegła migotającą poświatę przypominającą skuloną kobietę; obrys był niewyraźny i widoczny jedynie przez krótką chwilę, ale Ronji mogło się wydawać, że kobieta siedziała na ziemi, z nogami zgiętymi w kolanach i przyciągniętymi do siebie, oraz że w dłoniach coś trzymała. Zaklęcie rzucone przez Jackie nie odsłoniło przed nią niczego nowego – choć drewno posłusznie rozgrzało się pod palcami wiedźmiej strażniczki, to wyglądało na to, że w jej otoczeniu nie było źródeł czarnej magii.
Zlokalizowanie pokoju, którego szukaliście, nie przysporzyło wam problemów – lokalizacja wskazywała na ostatni z nich, a znalazłszy się tuż pod drzwiami, wszyscy usłyszeliście ciche, przypominające szmer lub szept głosy. Zagłuszane przez drzwi, były niemalże niemożliwe do rozróżnienia, wydawało wam się jednak, że należały do co najmniej dwóch osób, z czego jedna brzmiała jak mężczyzna i odzywała się znacznie głośniej. Samuel, zatrzymawszy się tuż przed samym wejściem, nasłuchując i wytężając zmysły, był w stanie wychwycić pojedyncze, zniekształcone słowa; był niemalże pewien, że padło wśród nich „sześć”, „sama”, „proszę”, „tunel”, „listy” oraz imię – Lily, Millie lub podobne.

Mistrz gry przypomina, że postów zawierających rzut kością nie można edytować – bez względu na to, czy rzucacie w temacie, czy w szafce; takie rzuty uznaje się za niebyłe. W tej kolejce zostały uwzględnione w drodze wyjątku, ale pamiętajcie o tym na przyszłość.

Poniżej znajduje się mapa terenu oraz mapa wnętrza szopy. Po obu mapach możecie przemieszczać się swobodnie (z uwzględnieniem działających zaklęć), przemieszczenie się w obrębie mapy nie jest akcją.


(wersja powiększona)



(wersja powiększona)

Mistrz gry najmocniej przeprasza za opóźnienie, zatrzymało go życie prywatne. Czas na odpis: 25.10 do godz. 13:00, w przeciągu tury możecie wykonać maksymalnie 2 akcje - to, czy będą umieszczone w jednym poście czy rozbite na dwa (lub więcej) zależy wyłącznie od was. Rzuty kością możecie wykonywać w temacie lub w szafce zniknięć - jak wam wygodniej. Mistrz gry przypomina też, że jeśli będziecie potrzebować posta uzupełniającego (bo np. się przemieszczacie lub rzucacie zaklęcie wykrywające), piszcie śmiało.

Działające zaklęcia i eliksiry:
Oculus (Jackie) - 2/3 tury; PŻ: 10/10
Oculus (Herbert) - 1/3 tury; PŻ: 10/10
Incarcerare - 2/10 tur
Magicus extremos - 2/3 tury (+28 do rzutów na zaklęcia dla wszystkich oprócz Samuela)
Nigdziebądź - 2/2 tury
Veritas claro (Samuel) - 1/5 tur
Herbarius Nuntius (Herbert)
Homenum revelio (połowicznie udane) (Ronja) - 1/1 tura

Żywotność i energia magiczna:
Jackie - PŻ: 242/242; EM: 45/50
Prudence - PŻ: 209/209; EM: 44/50
Herbert - PŻ: 230/230; EM: 39/50
Thomas - PŻ: 220/220; EM: 42/50
Ronja - PŻ: 210/210; EM: 42/50
Samuel - PŻ: 279/279; EM: 38/50

ekwipunki:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Lune - Brzeg rzeki Lune - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 6 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 11, 12, 13  Next

Brzeg rzeki Lune
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach