Żongler
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Żongler
[bylobrzydkobedzieladnie]
Marcelius otrzymał sowę od Naili zajmującej się na Arenie tresurą zwierząt. Ptak, po dostarczeniu listu, zwykle kręci w powietrzu ósemki, oczekując na smakołyk, bez którego nie odleci. Nie od razu.
Przeczytaj NADAWCA
ADRESAT TREŚĆ WIADOMOŚCI MARCEL
[bylobrzydkobedzieladnie]
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Ostatnio zmieniony przez Marcelius Sallow dnia 25.02.24 16:47, w całości zmieniany 12 razy
Yvette Baudelaire
Marcel, dziękuję. Tak bardzo Ci dziękuję.
W jakim jest stanie? Jest ranna? Co z tobą? Jesteś cały?
Mogę się zjawić w każdej chwili. Proszę Cię Marcel. Pomogę. Proszę. Daj mi pomóc. Chcę, muszę ją zobaczyć.
Yvette
W jakim jest stanie? Jest ranna? Co z tobą? Jesteś cały?
Mogę się zjawić w każdej chwili. Proszę Cię Marcel. Pomogę. Proszę. Daj mi pomóc. Chcę, muszę ją zobaczyć.
Yvette
Dotąd zawsze skrzętne pismo tym razem pisane było ewidentnie drżącą dłonią.
You can't choose what stays
and what fades away.
and what fades away.
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj S.
Marceliusie,
Nie mieliśmy jeszcze zbytnio okazji na rzeczywistą interakcję, widzieliśmy się raz przy współpracy ze wspólnym towarzyszem na polu dyptamowym. Aktualnie potrzebuję, abyś się ze mną spotkał.
W ciągu ostatnich kilku dni dostałem listy, które wskazały mi ciebie do kontaktu. Chodzi o sytuację dwóch przyjaciółek, którym pomogłeś, a które podobno wciąż potrzebują wsparcia. Jedną z nich jest Celine.
Niestety większość treści jakie otrzymałem jest wystarczająco chaotyczna, abym musiał znaleźć bardziej wiarygodne źródło. Jeśli to możliwe - potkajmy się, chcę rozeznać się w sytuacji, zanim podejmę jakiekolwiek kroki, a wygląda na to, że jesteś w stanie mi w tym pomóc. Wygląda na to, że to co się dzieje, to fragment większych wydarzeń.
Spotkajmy się jutro, podaj lokalizację, będę czekał.
Spal list.
Nie mieliśmy jeszcze zbytnio okazji na rzeczywistą interakcję, widzieliśmy się raz przy współpracy ze wspólnym towarzyszem na polu dyptamowym. Aktualnie potrzebuję, abyś się ze mną spotkał.
W ciągu ostatnich kilku dni dostałem listy, które wskazały mi ciebie do kontaktu. Chodzi o sytuację dwóch przyjaciółek, którym pomogłeś, a które podobno wciąż potrzebują wsparcia. Jedną z nich jest Celine.
Niestety większość treści jakie otrzymałem jest wystarczająco chaotyczna, abym musiał znaleźć bardziej wiarygodne źródło. Jeśli to możliwe - potkajmy się, chcę rozeznać się w sytuacji, zanim podejmę jakiekolwiek kroki, a wygląda na to, że jesteś w stanie mi w tym pomóc. Wygląda na to, że to co się dzieje, to fragment większych wydarzeń.
Spotkajmy się jutro, podaj lokalizację, będę czekał.
Spal list.
S. Skamander
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 04.05.22 21:26, w całości zmieniany 1 raz
Przeczytaj S.
Marceliusie,
Nie mam podstawy, żeby ukrywać autorów listów, z których wynika, że są to twoi przyjaciele. Zakładam, że im ufasz skoro wiedzą o wszystkim.
Treści otrzymałem od Thomasa i samej Celine. Nie oceniam w tym momencie twojego/waszego postępowania, ale chcę możliwie sięgnąć do źródła, dlategoraport relacja z wydarzeń będzie pomocna.
Wszystko pasuje. Widzimy się jutro o zmierzchu.
Nie mam podstawy, żeby ukrywać autorów listów, z których wynika, że są to twoi przyjaciele. Zakładam, że im ufasz skoro wiedzą o wszystkim.
Treści otrzymałem od Thomasa i samej Celine. Nie oceniam w tym momencie twojego/waszego postępowania, ale chcę możliwie sięgnąć do źródła, dlatego
Wszystko pasuje. Widzimy się jutro o zmierzchu.
Skamander
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Yvette Baudelaire2 kwietnia
Marcel, Oczywiście, że pomogę, nie musisz prosić wcale. Nie, nie wydaje mi się, że ktokolwiek powinien. Po prostu zjawcie się cali i zdrowi. Proszę. Uważajcie na siebie.
Zależy. Zależy mi na Was wszystkich. Zajmę się Celine, dopilnuję, aby wróciła do pełni zdrowia.
W porządku. Jeśli uda Ci się odnaleźć jezioro to sam dom również, jest na wyspie od południowej strony. Będę na Was czekać u brzegu.
Gdyby chodziło o Ciebie również bym pomogła. Wiesz o tym, prawda?
Bądźcie ostrożni,
Yvette
Zależy. Zależy mi na Was wszystkich. Zajmę się Celine, dopilnuję, aby wróciła do pełni zdrowia.
W porządku. Jeśli uda Ci się odnaleźć jezioro to sam dom również, jest na wyspie od południowej strony. Będę na Was czekać u brzegu.
Gdyby chodziło o Ciebie również bym pomogła. Wiesz o tym, prawda?
Bądźcie ostrożni,
Yvette
You can't choose what stays
and what fades away.
and what fades away.
Yvette Baudelaire
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
There are so many wars
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
going on at night
so many hearts are fighting
to survive without light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Przeczytaj 2 kwietniaNie zrobiłby tego dla pieniędzy Gdyby próbował w ten sposób skrzywdzić Celinę naraziłby nas wszy Dlaczego do niego? I skąd on zna Skamandera? Waszych ludzi? On bierze w tym wszystkim udział? Mogłem się Nic mi nie powiedział. Nie powinno mnie to dziw Ja nie wiedziałem, Marcel. Nie miałem o niczym pojęcia, przysięgam. Nie wiedziałem, że się kontaktuje z twoimi ludźmi, że ich zna. Nie wiedziałem nawet, że kiedykolwiek ich spotkał. Nie wiedziałem, że to zrobił. Wiesz, że gdybym wiedział nigdy bym na to nie pozwolił. Nie dopuściłbym do tego. Nie wiem, co chciał osiągnąć, Marcel, przepraszam. Zawiedliśmy cię, to nie miało tak wyjść. Nie miało do tego dojść, miała być u nas bezpieczna. Byłem pewien, że wszystko jest w porządku, że stanie tu na nogi. Będzie mogła poczuć się dobrze. Przepraszam, stary. Co mam zrobić?
Marcello,
kurwa, stary, ale to jest niemożliwe! Po co? Po co miałby to robić? Słyszał cię wtedy. Słyszał, co mówiłeś, o tym gdzie była. Był w Tower, wie, jak tam jest i wie, że ona jest w niebezpieczeństwie! To nie ma najmniejszego sensu. Jim
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Przeczytaj
28 lutego Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie chwilę czasu, bo musimy porozmawiać, pilnie i do tego twarzą w twarz. Nie jest to temat, który powinniśmy powierzać pergaminowi, ani który mógłby dotrzeć do uszu postronnych. Kiedy będziesz mógł stawić się pod ratuszem?
Zanim jednak dojdzie do naszego spotkania, miej się na baczności. Jeśli skontaktuje się z Tobą ten, który tak często wpada w tarapaty, a o którym dyskutowaliśmy na stadionie, miej na niego oko. Obserwuj i zapamiętuj. Każdy skrawek informacji może okazać się na wagę złota. Zachowaj zimną krew i pod żadnym pozorem nie pozwól wplątać się w kolejną obietnicę pomocy – Twój znajomy nie jest tym, za kogo się podaje.
Będę wypatrywać Twojej sowy. A teraz spal ten list.
Zanim jednak dojdzie do naszego spotkania, miej się na baczności. Jeśli skontaktuje się z Tobą ten, który tak często wpada w tarapaty, a o którym dyskutowaliśmy na stadionie, miej na niego oko. Obserwuj i zapamiętuj. Każdy skrawek informacji może okazać się na wagę złota. Zachowaj zimną krew i pod żadnym pozorem nie pozwól wplątać się w kolejną obietnicę pomocy – Twój znajomy nie jest tym, za kogo się podaje.
Będę wypatrywać Twojej sowy. A teraz spal ten list.
M.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Maeve Clearwater dnia 23.04.22 16:58, w całości zmieniany 2 razy
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Frederick Fox1958
Panie Carrington,Nie mieliśmy okazji nigdy porozmawiać osobiście, choć nasze ścieżki przecięły się podczas ceremonii zaślubin wspólnych przyjaciół. Pomimo tej wątłej znajomości mam nadzieję, że nie odmówi mi Pan pomocy - choć sprawa, z którą się do Pana zwracam, ma wymiar wyłącznie osobisty. Jest Pan jednak jedyną zaufaną osobą, która obecnie przebywa w Londynie.
Nie wiem, czy moja historia jest Panu znana, ale nie jest tajemnicą, że pozostaję wydziedziczonym synem Cronusa Malfoya - krwią nadal związany z czwórką rodzeństwa. Najmłodsza z nich, moja siostra Cordelia, uciekła z domu. Ma zaledwie osiemnaście lat i nie zna świata innego, niż krąg brytyjskiej socjety. Świata, ani jego realiów. Prawdopodobnie przebywa w okolicach Westminster - niewykluczone, że niedawno kręciła się przy jednym z pomników. Łatwo można ją rozpoznać. Jest drobna, niziutka. Posiada typowe dla Malfoyów, jasne blond włosy, błękitne oczy, zadbaną cerę. Domyślam się, że ubiorem również może odstawać od przechodniów.
Nie mogę osobiście pojawić się w Londynie, dlatego chciałbym prosić Pana o wsparcie. Proszę odszukać Cordelię i zadbać o jej bezpieczeństwo - osobiście, lub z pomocą kogoś zaufanego. Najlepiej jednak, by nie robił Pan tego w bezpośrednim kontakcie. W niedługim czasie służby mogą zacząć poszukiwania - lepiej, by nie było wówczas Pana w pobliżu. Rozumiem, że pilnowanie córki naszego wroga może wydać się Panu niezbyt moralne, proszę jednak rozważyć moją prośbę, gdyż chodzi tutaj o życie młodej kobiety, nieuwikłanej w polityczne gry, która nieświadomie naraziła się na niebezpieczeństwo. Jeśli jednak zdecyduje się Pan odmówić, nie będę osądzał Pana wyborów. Proszę jednak poinformować mnie o tym możliwie szybko, bym mógł w inny sposób zadbać o bezpieczeństwo siostry.
Jeśli pieniądze, które Panu przesłałem nie są wystarczająco wysokim wynagrodzeniem, proszę podać kwotę, która Pana usatysfakcjonuje. Liczę na to, że potrafi Pan zachować dyskrecję i że ta sprawa pozostanie między nami.
Frederick Fox
Nie wiem, czy moja historia jest Panu znana, ale nie jest tajemnicą, że pozostaję wydziedziczonym synem Cronusa Malfoya - krwią nadal związany z czwórką rodzeństwa. Najmłodsza z nich, moja siostra Cordelia, uciekła z domu. Ma zaledwie osiemnaście lat i nie zna świata innego, niż krąg brytyjskiej socjety. Świata, ani jego realiów. Prawdopodobnie przebywa w okolicach Westminster - niewykluczone, że niedawno kręciła się przy jednym z pomników. Łatwo można ją rozpoznać. Jest drobna, niziutka. Posiada typowe dla Malfoyów, jasne blond włosy, błękitne oczy, zadbaną cerę. Domyślam się, że ubiorem również może odstawać od przechodniów.
Nie mogę osobiście pojawić się w Londynie, dlatego chciałbym prosić Pana o wsparcie. Proszę odszukać Cordelię i zadbać o jej bezpieczeństwo - osobiście, lub z pomocą kogoś zaufanego. Najlepiej jednak, by nie robił Pan tego w bezpośrednim kontakcie. W niedługim czasie służby mogą zacząć poszukiwania - lepiej, by nie było wówczas Pana w pobliżu. Rozumiem, że pilnowanie córki naszego wroga może wydać się Panu niezbyt moralne, proszę jednak rozważyć moją prośbę, gdyż chodzi tutaj o życie młodej kobiety, nieuwikłanej w polityczne gry, która nieświadomie naraziła się na niebezpieczeństwo. Jeśli jednak zdecyduje się Pan odmówić, nie będę osądzał Pana wyborów. Proszę jednak poinformować mnie o tym możliwie szybko, bym mógł w inny sposób zadbać o bezpieczeństwo siostry.
Jeśli pieniądze, które Panu przesłałem nie są wystarczająco wysokim wynagrodzeniem, proszę podać kwotę, która Pana usatysfakcjonuje. Liczę na to, że potrafi Pan zachować dyskrecję i że ta sprawa pozostanie między nami.
Frederick Fox
list dotarł do Marceliusa po spotkaniu z Cordelią, do listu dołączono 40 PM
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Przeczytaj 1 kwietnia 1958
Marcel, potrzebuję z Tobą porozmawiać. Kiedy mogę przyjść do Londynu? Sheila
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
od Nieznajomej
Szanowny Panie Marceli, Mam ogromną nadzieję, że moja sowa odnajduje Pana w dobrym zdrowiu, ale i przy dobrym adresie. Nie do końca wiedziałam, jak powinnam ją odesłać, by do Pana trafiła, bo ma problemy ze swoją ptasią główką. Jeśli ten list nie trafił do rąk odpowiednich, proszę wypuścić sowę - znajdzie drogę do domu.
Pewnego lata razem z rodziną udaliśmy się do cyrku Carringtonów. Był przepiękny - płachty namiotów tak miękko szeleściły na wietrze, zwierzęta wyglądały tak szlachetnie (zwłaszcza lew przeskakujący przez ogniste koła, nie wiem dokładnie, jak się nazywają, ale stworzenie było tak dostojne!), a wszyscy akrobaci tak barwnie ubrani. To było całkiem niedawno, dlatego te wspomnienia wciąż pozostają we mnie żywe i trwałe. Pamiętam, że usiedliśmy w drugim rzędzie po wschodniej stronie - mieliśmy doskonałe miejsca, widzieliśmy całą arenę, a głos czarodzieja w długiej szacie, który zapowiadał wszystkie sceny, był wyjątkowo dobrze słyszalny. Byłam oniemiała z zachwytu za każdym razem, gdy cyrkowy artysta odnajdywał bezpieczny powrót na ziemię, zaraz prostując się i z prawdziwą dumą prezentując, że jest cały i zdrowy, choć skok z tak dużej wysokości zupełnie nie wyglądał na łatwy.
Pan przypominał ptaki podnoszące się do lotu - poruszał się po po linie tak zwinnie, tak lekko, jakby to właśnie ona, a nie płaska powierzchnia pod Panem, była tym pewnym gruntem. Jak można zachować taką równowagę bez najmniejszego wysiłku? A może wręcz przeciwnie - jak można ukryć tak ogromny wysiłek przy takich wyczynach? Nie mogłam oderwać od Pana wzroku; od rozłożonych ramion i stóp szukających oparcia na kolejnych splotach grubej liny. To niemożliwe, myślałam sobie. To niemożliwe, żeby człowiek był jednocześnie i sobą i tak cudownym ptakiem. A jednak osiągnął Pan niemożliwe.
Dookoła nas jest mnóstwo zła, rozchodzi się pazernie po miastach i wioskach, ale proszę pamiętać, że bardzo często rozjaśnia Pan umysł jednej z duszy wplątanych w ten chaos. Proszę pamiętać, że sprawił Pan odrobinę dobra i rozgrzał tej duszy serce.
Pewnego lata razem z rodziną udaliśmy się do cyrku Carringtonów. Był przepiękny - płachty namiotów tak miękko szeleściły na wietrze, zwierzęta wyglądały tak szlachetnie (zwłaszcza lew przeskakujący przez ogniste koła, nie wiem dokładnie, jak się nazywają, ale stworzenie było tak dostojne!), a wszyscy akrobaci tak barwnie ubrani. To było całkiem niedawno, dlatego te wspomnienia wciąż pozostają we mnie żywe i trwałe. Pamiętam, że usiedliśmy w drugim rzędzie po wschodniej stronie - mieliśmy doskonałe miejsca, widzieliśmy całą arenę, a głos czarodzieja w długiej szacie, który zapowiadał wszystkie sceny, był wyjątkowo dobrze słyszalny. Byłam oniemiała z zachwytu za każdym razem, gdy cyrkowy artysta odnajdywał bezpieczny powrót na ziemię, zaraz prostując się i z prawdziwą dumą prezentując, że jest cały i zdrowy, choć skok z tak dużej wysokości zupełnie nie wyglądał na łatwy.
Pan przypominał ptaki podnoszące się do lotu - poruszał się po po linie tak zwinnie, tak lekko, jakby to właśnie ona, a nie płaska powierzchnia pod Panem, była tym pewnym gruntem. Jak można zachować taką równowagę bez najmniejszego wysiłku? A może wręcz przeciwnie - jak można ukryć tak ogromny wysiłek przy takich wyczynach? Nie mogłam oderwać od Pana wzroku; od rozłożonych ramion i stóp szukających oparcia na kolejnych splotach grubej liny. To niemożliwe, myślałam sobie. To niemożliwe, żeby człowiek był jednocześnie i sobą i tak cudownym ptakiem. A jednak osiągnął Pan niemożliwe.
Dookoła nas jest mnóstwo zła, rozchodzi się pazernie po miastach i wioskach, ale proszę pamiętać, że bardzo często rozjaśnia Pan umysł jednej z duszy wplątanych w ten chaos. Proszę pamiętać, że sprawił Pan odrobinę dobra i rozgrzał tej duszy serce.
Proszę żyć w zdrowiu i lecieć wyżej, ile tylko sił w skrzydłach,
Pana Wierna Fanka Przeczytaj 1 kwietnia 1958
Marci, przepraszam, nie chciałam Cię przestraszyć! To raczej nic poważnego, a i u nas...nie wiem, chyba nie ma problemów. W takim razie wpadnę pojutrze do Ciebie przed południem. Czy czegoś Ci potrzeba albo coś mam przynieść? Sheila
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Przeczytaj Billy Moore
Marceli, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku, i że nie niepokoję Cię niepotrzebnie, ale natknąłem się na coś, o czym myślę, że powinieneś wiedzieć. Wokół naszych wspólnych przyjaciół od co najmniej paru tygodni kręci się ktoś, kto przedstawia jako Ty albo Steffen. Używa tych imion - nie wiem, czy jakichś jeszcze - żeby znaleźć się bliżej naszych działań. Nie jestem pewien, jakie ma motywy ani jak wygląda, mam zamiar dopiero dotrzeć do sedna tej sprawy, ale dopóki nie uda się tego wyjaśnić, bądź ostrożny. Czy przychodzi Ci do głowy ktoś, kto mógłby o Was wiedzieć? I znać na tyle, żeby tę wiedzę wykorzystać?
Jak tylko dowiem się czegoś więcej, dam Ci znać.
Uważaj na siebie,
Jak tylko dowiem się czegoś więcej, dam Ci znać.
Uważaj na siebie,
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
od Nieznajomej
Szanowny Panie Marceli, Zastanawiał się Pan kiedyś nad żywotem ptaków? Są przecież istotami, którym od wieków zazdroszczono skrzydeł - albo raczej samej zdolności latania. Sądzi Pan, że pisklęta wykluwają się z jajek doskonale wiedząc, do czego będą zdolne czy jednak ptasi ojciec przekazuje tę prawdę i mówi „kiedyś polecisz, mój mały synu”, a one potem same muszą uświadomić sobie resztę?
W czasie pańskich występów sama zastanawiałam się nad tym. Wiedział Pan, że pańskie skrzydła służą do latania i od początku je używał, by wznosić się wysoko, aż ponad korony drzew, czy może odkrył to Pan w czasie swojego życia? Czy pióra ciążą w trakcie występów? Czy może słusznie ciągną ku ziemi, by przypominać, że korzystająca z nich istota wciąż jest tylko człowiekiem? Tak wiele pytań sobie wtedy zadawałam, tak wiele zadaję ich sobie teraz. Trudno jest wszak kochać się w ptasim księciu, gdy nie rozumie się w pełni jego istnienia. Jednak sądzę, że to miłość właściwa - miłość do duszy lecącej ku chmurom, a nie do ciała związanego z ziemią.
Proszę dbać o skrzydła, panie Marcelu. Proszę skrapiać je wodą i osuszać delikatnymi podmuchami wiatru, a na pewno posłużą jeszcze wiele lat.
Pana Wierna Fanka
W czasie pańskich występów sama zastanawiałam się nad tym. Wiedział Pan, że pańskie skrzydła służą do latania i od początku je używał, by wznosić się wysoko, aż ponad korony drzew, czy może odkrył to Pan w czasie swojego życia? Czy pióra ciążą w trakcie występów? Czy może słusznie ciągną ku ziemi, by przypominać, że korzystająca z nich istota wciąż jest tylko człowiekiem? Tak wiele pytań sobie wtedy zadawałam, tak wiele zadaję ich sobie teraz. Trudno jest wszak kochać się w ptasim księciu, gdy nie rozumie się w pełni jego istnienia. Jednak sądzę, że to miłość właściwa - miłość do duszy lecącej ku chmurom, a nie do ciała związanego z ziemią.
Proszę dbać o skrzydła, panie Marcelu. Proszę skrapiać je wodą i osuszać delikatnymi podmuchami wiatru, a na pewno posłużą jeszcze wiele lat.
Pana Wierna Fanka
Do listu dołączona była złożona w małą kosteczkę i przewiązana sznurkiem chusteczka haftowana na brzegach błękitną nicią, pachnąca suszoną lawendą. List został wysłany miesiąc po poprzednim.
Przeczytaj Billy Moore
Marceli, nic mi nie jest, nie postawiłem nigdy stopy na pokładzie tamtego statku, a już na pewno nie próbowałem po cichu uciec z kraju. Nie wiem, ile prawdy jest w tych doniesieniach - nie udało mi się jeszcze skontaktować ze wszystkimi, ale z tego, co już ustaliłem, to nie tylko mnie próbowali uśmiercić przedwcześnie.
To długa historia, nie chcę wchodzić w szczegóły na pergaminie - ale sprawa miała miejsce parę tygodni temu, a osoby, z którymi wtedy był, pomagały nam od niedawna, nie znali jeszcze tożsamości nas wszystkich. Nie mam pojęcia, dlaczego go nie sprawdzili, dowiedziałem się o tym przez przypadek. Chłopak jest mniej więcej w Twoim wieku, trochę niższy ode mnie. Śniada karnacja, ciemne włosy, zielone oczy, podobno dobrze radził sobie z wytrychami. Kto to jest? Brat Sheili?
I jak to się stało, że M. mu o Tobie powiedział?
To długa historia, nie chcę wchodzić w szczegóły na pergaminie - ale sprawa miała miejsce parę tygodni temu, a osoby, z którymi wtedy był, pomagały nam od niedawna, nie znali jeszcze tożsamości nas wszystkich. Nie mam pojęcia, dlaczego go nie sprawdzili, dowiedziałem się o tym przez przypadek. Chłopak jest mniej więcej w Twoim wieku, trochę niższy ode mnie. Śniada karnacja, ciemne włosy, zielone oczy, podobno dobrze radził sobie z wytrychami. Kto to jest? Brat Sheili?
I jak to się stało, że M. mu o Tobie powiedział?
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Frederick Foxluty 1958
Panie Carrington,Dziękuję za okazane zrozumienie oraz za pomoc. Jest Pan honorowym człowiekiem. Proszę pamiętać, że może Pan liczyć na moje wsparcie w kwestiach dotyczących naszej wspólnej sprawy.
Frederick Fox
Frederick Fox
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Przeczytaj Billy Moore
Marceli, może tego właśnie chcieli - zachwiać nami, wprowadzić popłoch; może mieli nadzieję, że zaczniemy szukać siebie nawzajem, i tym samym wpadniemy w ich pułapkę - jeśli tak, sowy nie są bezpieczne, ich wzmożony ruch musiał już w tej chwili zwrócić uwagę. Wciąż nie wiem, ile w tych kłamstwach jest prawdy, ale musimy to ustalić - chcę zwołać spotkanie, sam-wiesz-gdzie - i chciałbym, żebyś się tam pojawił. Mógłbyś? Datę i godzinę przekażę Ci patronusem.
Nie podoba mi się to, Marceli. Nie znam Jamesa, ale jego brat brzmi jak chodzące kłopoty - a to ostatnie, czego w tej chwili potrzebujemy. Nie może kręcić się wokół nas, zwłaszcza, jeśli ma powiązania ze strażnikami z Tower - skoro sprzedał niewinnych ludzi i wydał Twoją przyjaciółkę, to prędzej czy później wyda też nas. Czy wiesz, gdzie mogę go znaleźć? Trzeba go złapać i zaprowadzić do naszych, tam go osądzą; działam dla nich od niedawna - w łączności, ale noszę rozkazy, wiem, że wyciągnęliby z niego wszystko, co wie.
Co z Twoją przyjaciółką? Czy potrzebuje pomocy?
Sheila ma odwiedzić nas niedługo, poprosiłem ją o uszycie nowych ubrań dla Amelki - porozmawiam z nią i z Aidanem. Może też chciałbyś do nas wpaść, Marceli? Uzbierało nam się sporo tych kwestii nie-na-list, chciałbym z Tobą porozmawiać; Amelia też się stęskniła.
Nie opowiadaj głupstw, Marceli, nie jesteś na cenzurowanym - i nikt nie oczekuje od Ciebie, żebyś zwrócił na siebie uwagę. Jesteś nam potrzebny cały, zdrowy, w pełni sił - nikt z nas nie chce, żeby stała Ci się krzywda, ani żebyś poświęcał się bez sensu. Ja też tego nie chcę. Nie wiem, co T. strzeliło do głowy - ostatni raz widziałem się z nim, kiedy wyciągaliśmy jego siostrę z Azkabanu, wydawał się nieswój - ale to miejsce na wszystkich nas wpłynęło paskudnie, może jeszcze się z tego nie pozbierał. Może to wszystko, to jakieś nieporozumienie, nie myśl jednak, że cokolwiek zrobiłeś nie tak - lord Longbottom Ci zaufał, osobiście przed nim za Ciebie poręczyłem. Przed nim, przed Zakonnikami - wierzę w Ciebie, Marceli. Od tego dnia, w którym odwiedziliśmy razem Londyn. Wcześniej też. Ty też nie wątp w siebie.
Nie podoba mi się to, Marceli. Nie znam Jamesa, ale jego brat brzmi jak chodzące kłopoty - a to ostatnie, czego w tej chwili potrzebujemy. Nie może kręcić się wokół nas, zwłaszcza, jeśli ma powiązania ze strażnikami z Tower - skoro sprzedał niewinnych ludzi i wydał Twoją przyjaciółkę, to prędzej czy później wyda też nas. Czy wiesz, gdzie mogę go znaleźć? Trzeba go złapać i zaprowadzić do naszych, tam go osądzą; działam dla nich od niedawna - w łączności, ale noszę rozkazy, wiem, że wyciągnęliby z niego wszystko, co wie.
Co z Twoją przyjaciółką? Czy potrzebuje pomocy?
Sheila ma odwiedzić nas niedługo, poprosiłem ją o uszycie nowych ubrań dla Amelki - porozmawiam z nią i z Aidanem. Może też chciałbyś do nas wpaść, Marceli? Uzbierało nam się sporo tych kwestii nie-na-list, chciałbym z Tobą porozmawiać; Amelia też się stęskniła.
Nie opowiadaj głupstw, Marceli, nie jesteś na cenzurowanym - i nikt nie oczekuje od Ciebie, żebyś zwrócił na siebie uwagę. Jesteś nam potrzebny cały, zdrowy, w pełni sił - nikt z nas nie chce, żeby stała Ci się krzywda, ani żebyś poświęcał się bez sensu. Ja też tego nie chcę. Nie wiem, co T. strzeliło do głowy - ostatni raz widziałem się z nim, kiedy wyciągaliśmy jego siostrę z Azkabanu, wydawał się nieswój - ale to miejsce na wszystkich nas wpłynęło paskudnie, może jeszcze się z tego nie pozbierał. Może to wszystko, to jakieś nieporozumienie, nie myśl jednak, że cokolwiek zrobiłeś nie tak - lord Longbottom Ci zaufał, osobiście przed nim za Ciebie poręczyłem. Przed nim, przed Zakonnikami - wierzę w Ciebie, Marceli. Od tego dnia, w którym odwiedziliśmy razem Londyn. Wcześniej też. Ty też nie wątp w siebie.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Żongler
Szybka odpowiedź