Wydarzenia


Ekipa forum
Muzeum Magicznej Pirotechniki
AutorWiadomość
Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]12.01.21 21:41

Muzeum Magicznej Pirotechniki

★★
Znajdujące się w oddaleniu od innych zabudowań muzeum zostało stworzone w historycznym dworze na terenie Essex. Ukryte przed oczami mugoli zawiera całą historię magicznych eksperymentów z ogniem, zaczynając na poczynaniach Wendeliny Dziwacznej, a kończąc na najświeższych odkryciach rodu Selwyn w tym temacie. Można tu znaleźć pierwsze zaczarowane fajerwerki, nietypowe kolory pyłu, czy stare przepisy na takie specyfiki. Podobno w magazynie trzymania jest nawet noga jednego z Ministrów Magii, który stracił ją, gdy nieprawidłowo skorzystał z prezentu rodu Selwyn. Nikt jednak nie sprawdził tej pogłoski.
Na parterze muzeum znajduje się także restauracja, w której często organizowane są różnego rodzaju obiady czy naukowe spotkania. Każde tego typu wydarzenie kończy się zawsze pokazem przepięknych fajerwerków, często odwołującym  się do jakiegoś historycznego wydarzenia.
Dyrektor muzeum zawsze podziela politykę rodu Selwyn i stoi za nim murem, ponieważ to właśnie potomkowie Wendeliny Dziwacznej dbają o to, aby w muzeum nigdy nie brakowało magicznego prochu.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:20, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Muzeum Magicznej Pirotechniki Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]14.01.21 13:48
| 10 września, opowiadanie prackowe, 1 301 słów


Muzeum Magicznej Pirotechniki było dumą rodziny Selwyn. Upamiętniało ich wszystkie największe osiągnięcia w tej dziedzinie i od lat było otoczone ich pełną miłości opieką. Niezależnie od tego, kto stał na czele rodu i jaka była ich aktualna polityczna sytuacja, troska roztaczana nad tym przybytkiem zawsze była równie duża. Nie bez przyczyny, bo muzeum pełniło istotną funkcję reprezentacyjną. Przedstawiało, jakie możliwości mają fajerwerki Selwynów i pozwalało na zorientowanie się maluczkim jak wspaniała jest ta magiczna sztuka. Wendelina musiała przyznać, że to właściwie jedyny rodzaj artyzmu, który nie tylko toleruje, ale też szczerze lubi. Był fascynujący, pełen barw, energii i nauki połączonej z kreatywnością. A nie jakieś tam… Pierwsze lepsze sztuki teatralne, czy wernisaże. Nie mogła o tym mówić głośno, ale typowe dla magicznej arystokracji wyjścia powiązane ze sztuką były w jej odczuciu śmiertelnie nudne, choć absolutnie rozumiała, że musi je lubić. Na szczęście, zwykle były połączone z bankietami i obiadami, na których można było budować rodzinne znajomości i poznawać lepiej magicznych przedstawicieli szlachty. To już lady Selwyn interesowało zdecydowanie bardziej.
Jako wielbicielka tej rodzinnej sztuki starała się zawsze angażować wiec w działania rodzinnego biznesu i gdy tylko mogła, reprezentowała w tym względzie rodzinę. Rzecz jasna, jako lady mogła działać jedynie jako prawa ręka swojego ojca, ale jej talent i wiedza alchemiczna bardzo pomagały w zrozumieniu tworzenia tych tworów, toteż od czasu do czasu uzyskiwała zgodę, aby dopilnować działania niektórych aspektów tej sztuki. Dziś została więc wysłana właśnie do muzeum, gdzie miała sprawdzić, czy nowo powstała wystawa spełnia oczekiwania rodu Selwyn, w adekwatny sposób wykorzystując ich fundusze. Nie było to może działanie, które przynosiło bezpośrednie zyski, ale zawsze gdy coś ciekawego działo się w okolicy sprzedaż fajerwerków znacznie wzrastała. Ojciec Wendeliny mocno liczył, że i tym razem tak będzie, jako że z powodu działań wojennych sprzedaż magicznych prochów mocno zmalała i musieli dopilnować, aby trochę te wyniki poprawić.
Pojawiła się więc u progu budynku, odziana w elegancką szatę. Założone na dłonie rękawiczki dodawały jej dłoniom uroku, a rozłożysty kapelusz czarownicy mocno zwracał uwagę na lady Selwyn już z daleka. Uszy ozdobiła drobnymi kolczykami w kształcie ognistych salamander, których oczy stanowiły migoczące kamyki, a jej szyję zdobił wisior w kształcie płomienia. Jeśli widział ją ktoś mający jakiekolwiek pojęcie o szlacheckich rodzinach nie mógł mieć wątpliwości z której rodziny pochodzi Wendelina. I tak też miało być. Duma z własnego pochodzenia było czymś, co miedzianowłosa szlachcianka miała zamiar cenić po wsze czasy.
Już u progu muzeum przywitał ją dyrektor, kłaniając się jej nisko. Lady Selwyn przywitała go uśmiechem niczym dawnego przyjaciela. Muzeum było dziś zamknięte dla innych zwiedzających, ale dla Wendeliny czas znaleźć się musiał zawsze.
– Witam pana, dyrektorze – powitała go. – Jak się mają przygotowania? – Uniosła brew, prowadzona przez mężczyznę do wnętrza przybytku.
– Doskonale, doskonale! Te zamknięte w kuli powtarzające się fajerwerki to będzie niezwykły hit, obiecuje lady! – rzekł z entuzjazmem. – Jak rozumiem, ich miniatury mają znaleźć się w sklepiku?
Lady Selwyn pokiwała głową, wyjaśniając:
– Jeszcze są w procesie tworzenia, ale nim wystawa zostanie otwarta na pewno trafią do pamiątek. Pięć wzorów, każdy z innym motywem przewodnim, mój ojciec wysłał panu wytyczne, prawda? Będą drogie i limitowane, każda młoda kobieta będzie pragnęła je mieć. W to nie wątpimy – odparła. – Moja ciotka myśli jeszcze jedynie nas sloganami. Możemy w takim razie w pierwszej kolejności zobaczyć ten sklep? Wczorajsza dostawa dotarła bez problemu?
Dyrektor pokiwał gwałtownie głową, przytakując i zmieniając trasę. Sklepiki z pamiątkami były integralną częścią każdego muzeum i to nie stanowiło wyjątku. To w nim w szczególnie dobrych (czyli wysokich) cenach goście mogli zakupić różnorodne pirotechniczne twory, w które ród Selwyn zaopatrywał muzeum. Większość przychodu wracała do jej rodziny, ale część była przekazywana na utrzymanie sklepiku. Samo muzeum nie potrzebowało szczególnej pomocy, bo pieniądze z muzeum, przychody ze sklepu oraz restauracji zwykle pokrywały wszystkie koszty utrzymania.
Gdy dotarli do sklepiku znajdującego się przy głównym wyjściu, lady Selwyn weszła do środka, uważnie przyglądając się rozstawowi fajerwerków, które prawdopodobnie zaproponowała jedna ze sprzedawczyń. Zmarszczyła brwi, po czym westchnęła przeciągle i spojrzała na dyrektora.
– Najnowsze propozycje powinny znajdować się na przodzie, panie dyrektorze. Mój ojciec pragnie się tym chwalić. Nie po to cały czas wymyślamy nowe propozycje, aby ktoś je ukrywał. No i te girlandy! Kto wpadł na ten pomysł?! Proszę je natychmiast ściągnąć. Poinformuje ciotkę, że potrzebny jest ktoś, kto dobrze ozdobi to wnętrze, bo widzę, że obecnie…
– Lady Selwyn, proszę o wybaczenie. Ostatnio musieliśmy zwolnić naszą pracownicę, tę, która wie lady, zajmowała się wyglądem sklepu… Jej krew nie spełniała naszych standardów…
– Rozumiem. Proszę mi nie przerywać, jak mówię. W każdym razie, ktoś od nas się tu zapewne pojawi, nasze produkty muszą mieć najlepszą z możliwych otoczek. Na Merlina, nie zajmuje się handlem, ale nawet ja wiem, że w tak brzydkim otoczeniu niewiele rzeczy się sprzeda. – Pokręciła z niedowierzaniem głową. Czyżby dyrektorowi wcale nie zależało na dobrym wyglądzie muzeum oraz wysokiej sprzedaży? Powinno, przecież sam zajmował się rachunkowością. Wendelinie przeszło przez myśl, że sama musiałaby zgłębić podstawy ekonomii i sprzedaży, bo jak tak dalej pójdzie wszystko będzie musiała robić całkiem sama.
Na całe szczęście już chwilę później nie musiała skupiać się na tym przeklętym sklepiku z pamiątkami, bo dyrektor zaprowadził ją do pomieszczenia, w którym znajdowała się najnowsza wystawa. Na ścianach muzeum powieszono kilka obrazów, które uwieczniały najbardziej widowiskowe z pokazów fajerwerków. Wendy nie przepadała za malarstwem, ale akurat takie szczerze doceniała. Przynajmniej przedstawiało coś naprawdę istotnego dla jej rodziny. W gablotach znajdowały się najnowsze i najdroższe propozycje fajerwerków, a na samym środku pomieszczenia stało pięć wielkich, szklanych kul. Sięgały lady Selwyn twarzy, a zamknięte w nich i zminiaturyzowane fajerwerki tańczyły bezustannie. Zaczarowane w pętle odtwarzały długie na około dziesięć minut sekwencje wybuchów. Magicznie wyciszone nie zaburzały jednak ciszy, która panowała i winna panować w takim miejscu, jak muzeum.
Obejrzała dokładnie cztery z kul, nie mając do nich wielkich uwag. Kiwała głową. Tak, to na pewno zrobi wielkie wrażenie na oglądających, bo takich rzeczy po prostu jeszcze tutaj nie było. Jeden z jej krewnych, który wpadł na ten koncept był naprawdę zdolnym czarodziejem. Dopiero przy piątej lady Selwyn zmarszczyła brwi i przygryzła wargę.
– Te barwy…. Zauważyliście, że się rozwarstwiają? – spytała dyrektora, spoglądając na niego bystrym spojrzeniem szarych oczu.
– Eee… w sensie… przepraszam lady, ale chyba nie wiem, o co chodzi.
– No tutaj. Proszę zobaczyć. To powinien być róż, nie czerwień i biel, nie rozumie pan dyrektor?  Ma pan przy sobie rozpiskę alchemicznej bazy? Mogę ją zobaczyć?
Dyrektor wciąż nie do końca rozumiał, o co chodzi, ale po chwili zastanowienia się, wyjął z kieszeni pomiętą kartkę. Na Merlina, czy ten człowiek nie potrafił traktować alchemii z szacunkiem? Wendy od razu wyciągnęła rękę po kawałek pergaminu i zabrała się za czytanie składu. Pokiwała głową po dłuższej chwili.
– Tak jak myślałam… barwniki nie łączą się ze sobą odpowiednio. Jeszcze dziś dostarczymy trochę pyłu ze skrzydeł elfów. One powinny zadziałać odpowiednio. Pół miligrama na dziesięć gram mieszanki, rozumie dyrektor? Proszę to sobie zapisać, nie będę się dwa razy powtarzać. Już dyktuje… pół miligrama pyłu elfiego… na dziesięć gram. Ani mniej, ani więcej. To powinno pomóc, macie przecież tu alchemików? Wtedy ten pokaz naprawdę będzie taki, jak chciał tego mój kochany kuzyn – wyjaśniła.
Jej krewny był człowiekiem zdolnym i kreatywnym, ale jednak to Wendelina znała się najlepiej w ich rodzinie na alchemii, toteż nie dziwiła się, że kuzyn popełnił błąd. Ale przecież na Merlina, mógł jej to oddać do sprawdzenia. Wtedy nie musiałaby poprawiać błędów po fakcie.
Na szczęście właśnie po to sprawdzała wystawę. Ojciec dobrze wiedział, że skrupulatność jego córki, połączona ze szczerą miłością do rodzinnych spraw pomoże zorganizować najlepszą wystawę. I jeśli to się uda: zwiększyć sprzedaż. Lady Selwyn obiecała sobie też, że gdy wróci do pałacu, poszuka jakiś ekonomicznych ksiąg. Podstawowa wiedza na pewno jej pomoże przy organizowaniu tego typu spraw, bo w tej chwili czuła, że tłumaczy wszystko na ślepo, a co jak co, tego Wendelina nie lubiła robić. Zdecydowanie nie.

| zt


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]21.10.23 19:44
9 sierpnia
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, choć do zmierzchu pozostała jeszcze ponad godzina. W restauracji znajdującej się przy muzeum zaś zaczęła powoli zbierać się śmietanka magicznej socjety. Selwynowie, rzecz jasna, przybyli jako pierwsi. Choć wydarzenie oficjalnie organizowane było przez dyrektora, to dla wszystkich było jasne, że tak naprawdę za organizacją stali właśnie oni; wszak bez ich udziału niewiele mogło się tutaj zadziać. Przynajmniej jeśli chodziło o istotne rzeczy.
Wieczór miał być wyjątkowym wydarzeniem, jako iż dzisiaj miało zostać otwarte nowe skrzydło muzeum, przedstawiające pirotechniczne wynalazki prosto z odległych Chin. W takie bankietu miały zostać przedstawione najbardziej unikatowe z eksponatów, a około północy nad budynkiem miał pojawić się pokaz najwspanialszych fajerwerków, zaprojektowany w całości przez wuja Wendeliny.
Rzecz jasna bankiet tego typu był niezwykle istotny dla wizerunku muzeum, ale nie dało się też ukryć, że był to dobry powód do rozmowy na temat interesów, a także – być może – rozpoczęcia rozmów pokojowych z niektórymi rodzinami, które nie ufały bliskim alchemiczki. Wendelina doskonale zdawała sobie z tego sprawę i miała zamiar zrobić wszystko, aby ułatwić krewnym trudne rozmowy. Odziana w barwy rodu, z wysadzanymi brylantami kolczykami w kształcie salamander, słała uśmiechy do przybywających i czekała na odpowiedni moment.
I ten w końcu nadszedł. Któryś z jej wujów rozpoczął rozmowę z lordem Rowle. Niedaleko zaś stała młoda dama, którą Wendelina znała ze spotkań socjety. Wendelina była przekonana, że młoda dama musi się nudzić. Niewiele jeszcze się działo, cicha muzyka przygrywająca w tle była raczej usypiająca, a przystojnych kawalerów w tej chwili brakowało. Większość zebranych była od nich zdecydowanie starsza, tak jakby cała szlachetnie urodzona młodzież postanowiła pozostać w domu.
Wendelina zaczęła więc zbliżać się do damy. Powoli, rozmawiając przy okazji z innymi, tak aby spotkanie sprawiało wrażenie zupełnie przypadkowego. Aż w końcu, gdy znalazła się tuż obok, sięgnęła po szampana od przechodzącego kelnera i gestem zaproponowała jej to samo.
Lady Rowle, Lacerto, miło cię widzieć. To pierwsza wizyta w Muzeum Pirotechniki? – spytała, unosząc delikatnie brew.
Niewielu szlachetnie urodzonych przybywało tu na co dzień, preferując raczej zwiedzanie galerii sztuki, czy odwiedzanie opery. Muzeum było przybytkiem otwartym dla wszystkich i z tego, co Wendelina wiedziała, cieszyło się popularnością szczególnie wśród czarodziejskiej młodzieży, na której sztuka pirotechniki robiła szczególne wrażenie. Jej rodzina była jednak dumna z tego miejsca i ze zbiorów, które muzeum miał do przedstawienia, a tego typu wydarzenia miały również na celu pokazanie tym najzamożniejszym, że w opowieściach o ogniu również kryje się magiczna kultura oraz historia.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy


Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 26.10.23 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]25.10.23 10:41
Nie było słów, które mogłyby opisać zmęczenie Lacerty, gdy ojciec, miast powitać ją kiedy tylko przekroczyła próg salonu, oznajmił jej krótko o nadchodzącym wydarzeniu. Widziała niechęć malującą się na jego obliczu, pogłębiającą się zmarszczkę między ciemnymi brwiami; wiedziała, co to oznacza. I jemu nie było w smak opuszczanie rodowej posiadłości, szczególnie by zawitać wśród niegodnych. Był, przecież, jednym z Rowle’ów - raz zrodzona niechęć nie odchodziła w niepamięć. A przynajmniej nie łatwo. Spięła się wtedy, lecz potulnie schyliła głowę. Nie miała zamiaru go zawieść, nawet jeśli okoliczności były dalekie od idealnych.
Miała wrażenie, że suknia pięła ją bardziej, chociaż nie powinna. Była piękna, zwiewna, skrzyżowana góra okrywała jej ramiona, a beż ładnie zgrywał się z bladą skórą. Wyglądała pięknie - przynajmniej podług tego, co powiedział jej brat - ale wcale tak się nie czuła. Jej spojrzenie błądziło po ścianach restauracji, powoli zjeżdżając na twarze zebranych; wiele znajomych, jednak ilekroć próbowała przypomnieć sobie ich imiona, te umykały jej, pozostawiając ją jedynie z nazwiskami. Odprowadziła spojrzeniem ojca, zaczepionego przez jednego z Selwynów. Wypuściła powietrze z płuc z głuchym świstem, pochylając głowę na ułamek sekundy.
Z każdą kolejną sekunda przestawała rozumieć czemu ojciec oczekiwał od niej pojawienia się tutaj. Nie sposób szło wyłapać wśród arystokratów twarz młodych, a przynajmniej - twarzy osób zbliżonych do niej wiekiem. Nie sądziła, że mogłaby woleć spędzać teraz czas na obchodach Brón Trogain, którym poświęciła swoje ostatnie dni. Nie umywały się do tego, co organizowali Rowle’owie dla członków własnego rodu… ale nawet tam czuła się mniej nieswojo, niż teraz, w miejscu obcym, przepełnionym jednostkami, których wolałaby unikać. A mimo to przywdziewała łagodny uśmiech, gdy kolejna z osób zaczepiała ją i rozpoczynała rozmowę. Odpowiadała, mechanicznie, łapiąc się na tym, że gdy tylko jej rozmówca postanawiał oddalić się, temat rozmowy wyparowywał z jej myśli.
Jej brwi poszybowały ku górze na ułamek sekundy, kiedy spostrzegła starszą szlachciankę, gestem zachęcającą do sięgnięcia po szampana. Tak też zrobiła, a smukłe, drżące dłonie - chyba naprawdę powinna zwrócić się do rodowego medyka - ujęły kieliszek.
Lady Selwyn, promieniejesz. Ciebie również niezmiernie miło widzieć — odparła odruchowo, a na bladej twarzy wykwitł równie blady uśmiech. Nienachalny, acz widoczny. Nieszczery i wyuczony, acz to nie było niczym zaskakującym na spotkaniach szlachty. — Och, tak, pierwszy; nie miałam wcześniej okazji tutaj zawitać. Nowa wystawa wynalazków prosto z Chin, tak? — zagaiła, zbliżając kieliszek do ust i upijając z niego jednego łyka; jej spojrzenie jednak spoczywało na twarzy drugiej szlachcianki, a w oczach malowało się uprzejme zainteresowanie.
Lacerta Rowle
Lacerta Rowle
Zawód : medium
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
the midnight darkness in her eyes
a thousand voices shattered through the night
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11920-lacerta-myla-rowle https://www.morsmordre.net/t11930-belladonna#368663 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11931-skrytka-bankowa-nr-2589#368674 https://www.morsmordre.net/t11951-lacerta-rowle
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]26.10.23 21:05
Beżowa suknia, w którą odziana była młoda lady Rowle zdecydowanie wyróżniała ją na tle zebranej w sali arystokracji, choć Wendelina nie była wcale tego taka pewna, czy w sposób pozytywny. Być może i w odpowiedni sposób podkreślała karnacje damy, ale cóż z tego, skoro nie pozwalała jej na godną reprezentacje rodu? Bez fioletów swojej rodziny była tylko kolejną zwyczajną, młodą dziewczyną. Niezwiązana z barwami rodu, mogła być pomylona ze służącą, a wybrany przez nią kolor był co najmniej ryzykowny, jako że podobny odcień znajdował się w palecie barw jakże wspaniałych Macmillanów. Lady Selwyn postanowiła być jednak tego dnia wspaniałomyślna i zignorować kolory, w jakie odziała się Lacerta, zdziwiona jedynie tym, że jej ojciec na to młodej pannie pozwolił. A może po prostu tak jak większość mężczyzn był na barwy ślepy?
Wzrokowi Wendy nie umknęły również drżące dłonie, trzymające szampana. Zmęczenie? Być może – młode damy wbrew pozorom miały dużo zajęć. Winny jednak umieć maskować tego typu słabości, zwłaszcza na spotkaniach z nomen omen, wrogami, choć szarooka miała nadzieję, że to za jakiś czas ulegnie zmianie. Wszak lady doyenne Morgana musiała budować sojusze. Wspaniałomyślność alchemiczki tego wieczoru jednak najwyraźniej nie miała umiaru, bo i to na razie postanowiła dziewczęciu puścić płazem.
Nie tylko wynalazków. – Na twarzy Wendeliny pojawił się cień tajemniczego uśmiechu. Uniosła delikatnie brew, gdy zaczęła mówić dalej: – To prawdziwa historia magicznej pirotechniki. Owszem, pełna przełomowych technik i specyfików, ale również pełna opowieści o czarach. W kolekcji muzeum znaleźć można na przykład kontrakt chińskich możnowładców, który uznano za niewiążący po tym, jak został przypalony przez fajerwerki. Mamy również… – zawiesiła na chwilę głos, delikatnie nachyliła się nad dziewczyną, po czym dodała konspirującym szeptem: – …damską bieliznę, ognioodporną. Którą podobno nosiła sama cesarzowa w trakcie oblężenia pałacu. – Przechyliła delikatnie głowę, odsuwając się od lady Rowle na odpowiednią odległość i uważnie obserwując reakcję towarzyszki.
W tym czasie upiła trzymanego w dłoni szampana, żałując, że nie jest to czerwone, wytrawne wino; to przynajmniej miało więcej smaku, a i zazwyczaj cieszyło się piękniejszym bukietem zapachów. Po krótkiej chwili Wendelina lekko się zawahała; jej usta się poruszyły, jakby chciała coś nagle powiedzieć, po czym jednak zamilkła, czerwieniąc się nieco. Dopiero wówczas z jej ust ponownie wydobył się dźwięk:
Przepraszam, lady Rowle… czy mogłabym mieć… pytanie? Niezwiązane z tym wydarzeniem, jednakże… słyszałam, że takie tematy mogą być dla ciebie interesujące, Lacerto.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]02.11.23 20:33
Hospes, hostis, każdy obcy to wróg, ale nie tylko. Ostatnie lata udowodniły, że wrogów było zgoła więcej, niż sugerowała to rodowa dewiza, i tylko utopista zakładałby, że lordowie Cheshire skłonni byli ważyć na okazywanie szacunku niegodnym. A Macmillanowie na taki właśnie tytuł skazali się w momencie, w którym postanowili opowiedzieć się za skazą tego świata. Lord Rowle niekiedy mawiał, że tylko kwestią czasu było, by i oni obrócili się w pył, ustępując miejsca wiernym jedynym słusznym ideałom.
I zapewne ani on, ani jego córka, nie stwierdziliby, jakoby nie reprezentowała swojego rodu godnie; odziana w barwy komplementujące jej skórę, tkaniny na pierwszy rzut oka krzyczące o statusie tej, której ciało otulały. Lacerta reprezentowała swój ród tak, jak potrafiła najlepiej, będąc Rowle'ówną z krwi i kości, z każdego swojego gestu, choć zdawała sobie sprawę, że wielu miało w tym temacie zgoła inne podejście. A to już nie leżało w zakresie jej zainteresowań.
Uniosła lekko brwi ku górze, kiedy Wendelina postanowiła przedstawić jej szerzej zakres nowej wystawy. Twarz młodszej szlachcianki przybrała wyraz uprzejmego zainteresowania, gdy upijała kolejny łyk szampana, uważnie słuchając tego, co mówiła jej rozmówczyni. Uśmiechnęła się nawet lekko na ostatnią kwestię.
Ognioodporną bieliznę? — powtórzyła cicho, tak, by jej słowa dotarły tylko do uszu lady Selwyn. — Intrygujące — skwitowała krótko, wciąż z łagodnym uśmiechem na licu, po czym sama wyprostowała się bardziej. — Z chęcią jednak zagłębię się w historię, o której mówisz, Wendelino. Niecodziennie trafia się na okazję, by poznać tak... specyficzne i wąskie dziedziny historii — dodała już głośniej, poszerzając uśmiech tak, by dosięgnął jej oczu, acz w duchu nie była pewna czy swoje słowa przekuje jakkolwiek w czyny. Nie zapominała o tym, że była wśród wrogów, nawet jeśli dysponowali materiałami, z którymi mogła chcieć się zapoznać.
Uprzejme zainteresowanie przekształciło się wkrótce w zainteresowanie całkowicie szczere, w zaintrygowanie, gdy ujrzała zawahanie na twarzy Wendeliny. Powstrzymała kolejne uniesienie brwi, dając szlachciance czas na zebranie własnych myśli i odwagi, by wreszcie przemówiła. Przechyliła głowę na bok, spojrzenia nie spuszczając z twarzy rozmówczyni. Mrugnęła dwukrotnie, w ten sposób dając upust własnemu zaskoczeniu wywołanemu słowami Selwyn.
Oczywiście, lady Selwyn. Zamieniam się w słuch — odparła cicho, uprzejmie, gestem dłoni dając znak, by przeniosły się w bardziej ustronne miejsce - o ile, oczywiście, Wendelina tego chciała. Nie ponaglała, nie naciskała, choć niebieskie oczy jaśniały w zainteresowaniu i oczekiwaniu.
Lacerta Rowle
Lacerta Rowle
Zawód : medium
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
the midnight darkness in her eyes
a thousand voices shattered through the night
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11920-lacerta-myla-rowle https://www.morsmordre.net/t11930-belladonna#368663 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11931-skrytka-bankowa-nr-2589#368674 https://www.morsmordre.net/t11951-lacerta-rowle
Re: Muzeum Magicznej Pirotechniki [odnośnik]04.11.23 20:05
Nowa wystawa powinna odbić się echem wśród czarodziejskiej społeczności. Tego typu nowinki nie pojawiały się wszak codziennie, a zwłaszcza nie obecnie, w czasach, w których wojna ograniczała możliwość swobodnego transportu różnorodnych dóbr. Na całe szczęście muzeum miało wsparcie rodu Selwyn, dzięki czemu jej realizacja, a przy tym również pogłębianie wiedzy na temat magii, jej historii oraz różnorodnych dziedzin, było łatwiej dostępnie, nie tylko dla tych szlachetnie urodzonych. Nie dało się ukryć – bliscy Wendeliny byli prawdziwymi filantropami. A to, że przy tym mieli zamiar wpłynąć na swój wizerunek… Cóż, nie ma nic za darmo, nawet altruizm miał swoją cenę, czyż nie? To zresztą niewielki koszt, zważając na to, ile dobra czynili swoimi działaniami.
Wendelina uśmiechnęła się w stronę lady Rowle. Zareagowała na nowinkę dokładnie tak, jak powinna zrobić to dama.
Wiedza ogólna jest cenna, lecz czy to nie takie fakty rozbudzają ciekawość? – spytała, rzucając spojrzenie po sali; wkrótce powinien zacząć się pokaz artefaktów.
Wendy napiła się szampana. Widząc, co proponuje Lacerta, odstawiła pusty już kieliszek na tacę przechodzącego obok kelnera i zaprowadziła dziewczę w nieco bardziej ustronne miejsce – znajdujące się nieco bliżej grającego zespołu. Ten był na tyle daleko, aby mogły się wzajemnie słyszeć, ale na tyle blisko, by osoby przechodzące obok nie słyszały ich słów.
Niezwykli artyści, nie sądzisz? – spytała, spoglądając na chwilę na zespół, po czym wzięła głęboki oddech i skupiła swoją uwagę na dziewczynie: – Dotarły mnie wieści o twoich niezwykłych umiejętnościach, Lacerto. Czy to prawda, droga lady? Zajmujesz się pośredniczeniem między światem żywych i umarłych? Jeszcze raz, wybacz za taką bezpośredniość…
Lady Selwyn obserwowała swoją towarzyszkę, starając się mówić ostrożnie; relacje ich rodzin były drażliwym tematem i Wendelina nie miała zamiaru wpłynąć na nie negatywnie. Jeśli jednak uda jej się podjąć współpracę z lady Rowle, starania i ryzyko mogą okazać się owocne, nie tylko dzisiejszego wieczoru.
Doskonale wiedziała jednak, że tego typu talenty, zwłaszcza u dam, mogły być drażliwym tematem. O ile alchemia czy astronomia były cenionymi umiejętnościami, o tyle na salonach raczej nie mówiło się przecież o kontaktach ze zmarłymi. Nie był to wszak tematy miłe, a takimi zajęciami parały się częściej wiedźmy z ulicy Śmiertelnego Nokturna, niżeli eleganckie damy. Wendelina nie wiedziała więc, na ile ten temat jest dla Lacerty drażliwy i czy przypadkiem takie pytania nie sprawią, że zamknie się w sobie i wycofa, zamiast podjąć z nią rozmowę.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Muzeum Magicznej Pirotechniki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach