Wydarzenia


Ekipa forum
Miasto Appleby
AutorWiadomość
Miasto Appleby [odnośnik]24.11.23 19:19

Miasto Appleby

Założone przez Normanów miasto usytuowane nad brzegiem rzeki Eden. Dopiero w osiemnastym wieku przeżyło prawdziwy rozkwit, gdy organizowane tu czterodniowe targi konne wsławiły się na mapie Wielkiej Brytanii, obecnie wsławione pośród zainteresowanych jeździectwem i hodowlą mieszkańców Wysp. Perłą w tutejszej koronie jest Appleby Castle, imponujący zamek doglądający skądinąd niewielkiej miejscowości o zadbanych uliczkach i okrągłym placu głównym, na którym nie brakuje rzemieślników i handlarzy codziennie wystawiających swoje towary.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Appleby Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Appleby [odnośnik]25.11.23 1:10
Druga połowa sierpnia
Nad Anglię nadciągnęła niespokojna noc. Wielu mieszkańców drżało o swoje domy i dobytek życia. Wielu już nigdy nie otworzyło oczu. Rano gorączkowo szukano rannych i odgruzowywano domostwa, ale nie w miasteczku Appleby.
Większość mieszkańców Appleby już się nie obudziła. Jedynie nieliczni - głównie dzieci i czarodzieje cierpiący na bezsenność - bezskutecznie potrząsali nad ranem ramionami swoich krewnych, próbując ich dobudzić. Lęk narastał w ich sercach, mimo, że w porównaniu z innymi obywatelami Anglii mogli się zdawać szczęściarzami. Choć na miasto nie spadł żaden większy meteoryt i choć zdawało się miłosiernie osłonięte przed najgorszymi zniszczeniami, to wiatr przyniósł na ulice i parapety srebrny, gwiezdny pył - a na mieszkańców plagę tajemniczej senności. Dotknięci nią wciąż oddychali, ale żaden kubeł wody ani żaden okrzyk nie był w stanie ich dobudzić.
Agnes Pomfrey, czarodziejka, która nie padła ofiarą tajemniczej dolegliwości, pomocnica lokalnego alchemika od lat chorująca na bezsenność, prędko wysłała w tej sprawie list do szpitala św. Munga i do Ministerstwa Magii - przekonana, że nikt nie przejdzie obojętnie wobec choroby całego miasteczka. Jej pracodawca, Henry Thorne, prowadził działalność alchemiczną w centrum miasteczka - jego nazwisko było też powszechnie znane i szanowane w kręgach naukowych. Thorne posiadał ogromne zapasy eliksirów, w tym środków, które być może pomogłyby uśpionym czarodziejom - ale był też podejrzliwym, paranoicznym starcem, który otoczył całą swoją posiadłość zabezpieczeniami i konstrukcjami magicznymi przeciwko złodziejom. Gdy rano Agnes udała się jak zwykle do jego domu, drzwi wybuchły i dotkliwie poparzyły jej dłonie - choć przejście w teorii stało teraz otworem, to nie miała śmiałości tam powrócić. Thorne zazwyczaj samemu otwierał dla niej drzwi i był punktualny jak w zegarku, więc podejrzewała, że i on padł ofiarą plagi senności. Poza kwestią eliksirów, los Thorne'a i jego domu mógł zainteresować czarodziejów związanych z obydwoma stronami trwającego konfliktu. Alchemik był w kontakcie zarówno z Rycerzami Walpurgii jak i rebeliantami, próbując uzyskać jak najlepsze ceny za swoje usługi - a wdzięczność za uratowanie życia mogła przeważyć tą szalę. Żadna z organizacji nie wiedziała o chwiejnej lojalności Thorne'a, w kontaktach z ich przedstawicielami zasłaniał się wiekiem i ostrożnością, ale byliście świadomi, że posiada ogromną wiedzę o rzadkich ingrediencjach w Westmorland.

Zareagować na sytuację może dowolna postać, która usłyszała o losie Appleby - listy od Agnes dotarły do Munga i londyńskiego Ministerstwa, ale patrolujący Westmorland oddział hipogryfów przekazał podziemiu w Plymouth informacje o kryzysie w miasteczku. Rozpoczęcie wątku należy zgłosić Mistrzowi Gry (Michael Tonks), który będzie obserwował wątek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Appleby Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Miasto Appleby [odnośnik]18.04.24 14:50
21.08

The lights are on but there's no one here


O sytuacji Appleby usłyszała już w Świętym Mungu, gdy spędzała tam nudne, okraszone cierpieniem i złością dni rekonwalescencji po katastrofie trzynastego dnia sierpnia. Uzdrowiciele rozmawiali o tym między sobą, a ona - jako uzdrowicielka wsparta dodatkowo słowem Sallowa - czuła się w obowiązku dowiedzieć więcej na temat tego co spędzało sen z powiek całej rzeszy medyków w kraju. Myślałby kto, że problem ten dawno powinien zostać rozwiązany; ale nieudolność systemu przeciążonego całą masą innych palących problemów i tragedii we wszystkich hrabstwach Anglii mogła zadziałać na ich korzyść. Każdy akt pomocy wzmacniał zaufanie społeczności i osławionego w swoim środowisku alchemika. Ostatecznie, to właśnie Rycerze Walpurgii i Ministerstwo Magii powinno przodować w działaniach ratunkowych. Ludzie musieli się przekonać, że wojna nie miała miejsca na marne - że w nowym świecie, nowym porządku, będą szczęśliwsi i bezpieczniejsi. Mugolscy sympatycy byli im zupełnie zbędni.
Po wysłaniu odpowiednich listów z prośbami o wsparcie i ustaleniu godziny interwencji w Appleby aportowała się na miejscu jako pierwsza, na skraju miasta, nieopodal domu, o którym w swoim raporcie wspominała Agnes Pomfrey. Krótkie włosy muskały jej zaróżowione od wiatru policzki, obszerna jak na temperaturę szata skrywała niezgrabne nogi, oplecione pod pończochami cienkimi bandażami z miękkiej gazy. Nie czuła się właściwie przygotowana, wolałaby mieć więcej czasu na przestudiowanie woluminów w londyńskiej bibliotece, ale zwlekanie nie było możliwością; kolejni mieszkańcy padali ofiarą zmory, a przedłużający się stan śpiączki prędzej czy później doprowadzi do ich śmierci. Wyobrażenie szeregu trumien na błoniach za miastem nie budziło w niej żadnych silniejszych emocji; była zmęczona i wciąż obolała. Niemniej jednak miała świadomość, że nie mogli do tego dopuścić. A przynajmniej powinni próbować, by nie posądzono ich później o obojętność.
Nie mogłaby zresztą ukrywać, że cała sprawa była dla niej fascynująca z medycznego punktu widzenia. Ta osobliwość musiała być związana z deszczem meteorów - i kto wie, czy przyjdzie jej jeszcze zobaczyć coś podobnego.
Poprawiła skórzaną torbę i spięła mocniej w pasie swój zaufany, choć wysłużony kaftan, dzięki któremu - być może - przeżyła pochód na elfim szlaku. Miała ze sobą standardowe uzdrowicielskie narzędzia, notatki, notes, ciepły kryształ; ale nie miała jeszcze pewności, na ile to wszystko okaże się potrzebne. Oczekiwała w pobliżu domu Thorne'a, nie decydując się zbliżać tam sama. Znała swoje ograniczenia.
Wzrok skierowała w stronę uliczki prowadzącej do miasta. W powietrzu unosił się zapach pyłu i siarki.
Panowała nienaturalna cisza.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Miasto Appleby [odnośnik]24.04.24 10:56
Wieczór zapowiadał się na spokojny, jednakże dla niego stał się areną niespodziewanych wydarzeń, gdy dostrzegł list od nieznanego nadawcy. Przypuszczał, że to kolejna błaha korespondencja, która nie wniesie wiele do już napiętej rzeczywistości. Jednakże z każdym przeczytanym wersem, jego zdziwienie rosło, a szczęka zaciskała się coraz mocniej. Sytuacja ta była mu zupełnie obca, a angaż, który się pojawił, był nieoczekiwany, szczególnie po powrocie do Anglii. Teraz musiał zastanowić się, co mógłby zaoferować dla dobra sprawy. Czy jego umiejętności dyplomatyczne były wystarczające, czy też musiał polegać na prestiżu swojego nazwiska, aby uzyskać wsparcie znaczących postaci w arystokracji. Postanowił zbadać sprawę bliżej, sięgając po informacje od najbliższych źródeł, które mogłyby rzucić więcej światła na tę niezwykłą sytuację. Nie mógł już ignorować powagi sprawy, gdyż okoliczności stały się zbyt poważne, by zepchnąć je na boczny tor. Wiedział, że musi działać szybko i rozważnie. Podjął decyzję o mobilizacji, która została przemyślana i powzięta w sposób staranny.
Po przybyciu na miejsce przed czasem wydawało się, że nienawiść do wystawiania ludzi na widok innych było jednym z głównych aspektów, który kierował jego postrzeganiem świata. Nie był jednak sam; wcześniejsza wizyta u wybrzeża Norfolk, była planem wcześniej zamierzonym. Towarzystwo dawno niewidzianej towarzyszki napawało optymizmem, rodziło dozę pewności ku jego własnym decyzją. Dama, która potrafiła być bardziej przekonująca w rozprawach, w sposób uderzający spychając potencjalnego rozmówcę pod ścianę niepewności. Jeśli ktoś szukał osoby urzekającej swoją inteligencją i urodą, z nutką iskry własnej pewności, od razu skierował spojrzenie w jej stronę. Zjawili się razem wśród śmiertelnej ciszy, gdzie lekki wiatr hulał według własnych zasad. Dziwny dreszcz przebiegł po jego szyi, gdy wzrokiem prześlizgnął po tutejszej architekturze. Brak żywej duszy. Brak nawet ducha, który mógł wskazać im drogę.
- Taka cisza bywa najbardziej niepokojąca - szepnął, jakoby jego słowa miały wybudzić zmarłych zza grobu. Śledził uważnie każdy skrawek, doszukując się potencjalnego zagrożenia. Angażując jej osobę w tajemniczą sprawę, brak na swoje barki ciężar odpowiedzialności. Zrobiłby to jeszcze raz, byle wyszła z szaranek cała i zdrowa. - Co sądzisz o całej sprawie? - przemknął po jej osobie, gdy z wolna ruszyli w umówione miejsce. Czuł nutkę ekscytacji możliwościami, jakim przyjdzie im wyjść naprzeciw. Głupie i prostackie, aczkolwiek zwyczajna reakcja pośród niewiadomych. - Wiemy tyle, co najpotrzebniejsze. Zdaje się, że będziemy jedynie od kwestii przekonań do jawnych wyjaśnień.
Siła przekonania czy użycie groźby? Pytanie, które zadaje sobie wielu w takich sytuacjach. Mur, który trzeba będzie zniszczyć, by wydobyć prawdę, może być naprawdę wysoki i solidny. Los życia wielu istnień jest oczywiście priorytetem, ale wykonanie tego zadania może być wyjątkowo trudne. Treść listu, który dotarł do ministerstwa, nie napawa optymizmem. Osoba, która mogłaby mieć kluczowe informacje, wydawała się nieosiągalna. A jej domostwo, będące skrytką wielu tajemnic, stanowi kolejną przeszkodę na drodze do prawdy. Zakasał rękawy koszuli lekko nad nadgarstki, wstrzymując krok przed najpewniej wyczekującą ich przybycia Panną Multon.
- Mam cichą nadzieję, że nie musiała Pani długo czekać - wszak nie przystało wystawiać losu kobiet na wiatr. Skinął lekko głową w geście przywitania, oddając szacunek osobie, tak oddanej wszelkim sprawą. - Nie ustaliliśmy żadnego planu działania… Mamy jakieś konkretne rozstawienia pośród nieścisłości?



In the tapestry of shadows, I find my strength – silent guardian, unwavering beliefs, a figure cloaked in the allure of the unknown.Through the labyrinth of mysteries, I navigate with resolute steps, embracing the enigma that defines my existence.
Efrem Yaxley
Efrem Yaxley
Zawód : arystokrata; aspirujący polityk; działacz w MKCz; wsparcie Ambasadora Magicznej Konfederacji Czarodziejów
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Potęga tkwi w cieniu, gdzie niebezpieczeństwo rodzi się z milczenia, a moc kryje się tam, gdzie oczy nie śmieją spojrzeć.
OPCM : 7 +2
UROKI : 6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 9
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12223-efrem-yaxley https://www.morsmordre.net/t12224-aurelius#376340 https://www.morsmordre.net/t12339-efrem-yaxley#379333 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12286-efrem-yaxley
Re: Miasto Appleby [odnośnik]05.05.24 23:29
Otrzymana od Efrema wiadomość dotarła do niej, kiedy siedziała wygodnie w jednym z foteli w części wspólnej komnat jej i Mananna rozciągając jej wargi w zadowolonym uśmiechu kiedy dotarła do właściwiej części listu. Niemal skocznie podniosła się z zajmowanego miejsca, pokrótce nakreślając sprawę Manannaowi - informując, czy prosząc o zgodę? Możliwe, że pozornie, nie kierowała się ku rzeczom, których mógłby jej zabronić. Szybko sformowana odpowiedź niosła zgodę - wszak całość sprawy zdawała się nie posiadać zbyt wiele jego samego. Ale zadowolenie, które przyniósł najlepiej odczuł znajdując się najbliżej Manannan późnym wieczorem, kiedy skończyła przygotowania.
Była gotowa - zgodnie z umówioną z Yaxleyem godziną, nie pozwalając na siebie czekać choćby minuty. Ubrana w całkowicie nie “dworski” strój, jeden z kompletów, które zakłada wybierając się na wyprawy - ciężka, niemal czarna spódnica, buty wykonane ze smoczej skóry i koszula z żabotem wsunięta pod materiał spodnicy, spięte pasem. Zdradzały ją materiały i struktury, jakość wykonanych ubrań i wykończeń. Włosy spięte miała w dobierany warkocz, a na ramieniu znajdowała się niewielka torba w której miała dwa eliskiry, które nosiła ze sobą ostatnio niezmiennie. Rozdżka znajdowała się w kieszeni spódnicy, a jasne lico rozświetlił uśmiech kiedy go dojrzała. Rozumiała na czym ostatecznie miała polegać jej rola i nic bardziej nie przynosiło jej satysfakcji niż skorzystanie z kart, które miała i które od lat szkrzętnie zbierała. Najpierw była lady, dopiero potem badaczem. Choć skłamałaby mówiąc, że nie interesowała jej natura przypadłości, na którą zapadli mieszkańcy.
Na miejscu było… cicho. Zauważyła to niemal od razu, rozglądając się jeszcze spokojnie wokół choć serce uderzyło w trochę inny ton. Potaknęła krótko głową.
- Nie bywa a jest. - może dlatego, że nikt tak naprawdę nie był do niej przyzwyczajony. Dlatego zdawała się nienaturalna, życie wokół wydawało dźwięki. Dla Melisande najbardziej znajomy był szum wiatru i dźwięk fal uderzających o brzegi wyspy, śpiew ptaków i oddech jej męża zasypiającego obok. Każdy miał swoje, ciszy - prawdziwej, głuchej ciszy, nie anektował nikt tak naprawdę. - Słyszałam o nim - Thonrnie - jest dość znany. Zastanawia mnie kwestia wspomnianej senności - a może raczej tego, co ją spowodowało. Jeśli to coś, co można uleczyć eliksirem do niego powinniśmy skierować swoje kroki, będzie w stanie odpowiedzieć nam na stawiane pytanie. - stwierdziła w czasie krótkiego rozważania, kiedy zmierzali na miejsce.
- Liczyłeś na spektakularną walkę? - zapytała z zainteresowaniem przenosząc na chwilę ku niemu tęczówki.
- Panno Multon. - przywitała się, pochylając lekko głowę ciemne spojrzenie zawieszając na jasnowłosej kobiecie, którą miała okazję poznać podczas Festiwalu. Któż by pomyślał, że ich ścieżki przetną się ponownie w tak całkowicie innej scenerii i sytuacji.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Miasto Appleby [odnośnik]Wczoraj o 18:55
Wszyscy starali się w jakikolwiek sposób naprawić szkody sporządzone przez Deszcz Gwiazd, a pracy było dużo. Dzielił swój czas między biznes w Londynie, a swoje obowiązki względem rodzinnego hrabstwa. Do tego dochodzi czas, który chciał poświęcać dzieciom, chociaż godzinę, dwie dziennie. Można było powiedzieć, że nie starczało mu dnia, ale jak się okazało bezsenność, która na niego spadła, pomagała mu w nadrobieniu innych zaległości. Przecież nadal chciał poznać prawdę dotyczącą tajemniczej i mrocznej postaci, którą poznał w wymiarze wspomnień, a poszukiwania odpowiedzi wymagały czasu.
Kiedy jednak otrzymał list od Efrema początkowo był lekko zaskoczony. Ich drogi raczej nie przecięły się w przeszłości, a w każdym razie sobie nie przypominał. Kiedy jednak zapoznał się z zawartością listu, zaskoczenie zastąpiło zaciekawienie. Wcześniej nie dotarły do niego informacje o chorobie toczącej Appleby, więc tym bardziej był zaintrygowany. Jako człowiek, który lubił wiedzieć i zawsze ciekawiły go rzeczy, nieznane, jego odpowiedzieć była naturalnie twierdząca. Nie ważne, że miał inne rzeczy na głowie, chyba mu się nie zdarzyło by kiedykolwiek odmówił pomocy. Miał dzięki temu pewność, że kiedy on będzie takowej potrzebował nie będzie musiał obawiać się odmowy.
Nie ważne, że spał tyle co nic, że zmęczenie powoli dawało mu się we znaki, a kofeina już mu w niczym nie pomagała, a krew zmieniła się w kawę. Ubrał na siebie, jak zwykle zresztą, ciemny garnitur, tym razem jednak jeden z tych luźniejszych, ale nadal idealnie dopasowanych. Rzadko kiedy występował w innym wydaniu, no chyba, że we własnych czterech ścianach, wtedy pokusił się czasami by zmienić marynarkę na sweter.
Na miejscu pojawił się zaledwie chwilę przed wyznaczoną godziną spotkania. Pierwsze co go uderzyło to straszliwa cisza, nawet ptaki nie śpiewały, nie było słychać żadnych zwierząt. Nigdy nie lubił ciszy, wywoływała u niego coś na pozór niepokoju, dlatego nic dziwnego, że spiął się cały. Kierując się w stronę domu, przed którym mieli się spotkać, odpalił papierosa i chcąc w jakikolwiek sposób zagłuszyć ciszę otwierał i zamykał zapalniczkę z lekkim trzaskiem.
Widząc trzy osoby uniósł lekko brew ku górze. Czyżby przybył jako ostatni? A może się spóźnił? Nie, to w ogóle nie wchodziło w grę, nigdy się nie spóźniał, z tego był znany.
- Melisande, cóż za niespodzianka. - delikatny uśmiech wpłynął na jego usta kiedy spojrzenie padło na kuzynkę – Cieszę się, że cię widzę, minęło tyle czasu. - odparł spokojnie, po czym ujął delikatnie jej dłoń, po czym ledwie musnął jej wierzch, moment później już skupiając swoją uwagę na Elvirze – Panno Multon, jak zawsze przyjemność z panią pracować. - również delikatnie ujął jej dłoń, by po chwili w końcu spojrzeć na mężczyznę – Lordzie Yaxley. - uścisnął mu pewnie dłoń – Wiem tyle ile zdradził mi pan w liście jednak jestem tu by pomóc zarówno wiedzą jak i umiejętnościami. - powiedział pewnie, patrząc na nich wszystkich.
Mieli tu ciekawe towarzystwo, uzdrowicielkę, polityka, badaczkę smoków i historyka zajmującego się artefaktami. Naprawdę był ciekaw co z tego wszystkiego wyjdzie.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Miasto Appleby [odnośnik]Wczoraj o 18:55
The member 'Xavier Burke' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Miasto Appleby Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Miasto Appleby
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach