Wydarzenia


Ekipa forum
Imogen N. Travers
AutorWiadomość
Imogen N. Travers [odnośnik]26.11.23 21:52
felling any foe with my gaze and just in time, in the right place steadily emerging with grace

DZIECIŃSTWO

Urodziłam się w rodzimym zamku, w Cromer, w Wielkiej Brytanii, jako córa morza i lady Norfolku. Nie towarzyszyły temu wielkopomne sztormy i siarczyste burze, ale samo moje przybycie na świat było darem w rodzinie urodzonych handlarzy.

Moi rodzice...
podarowali mi przyszłość. Urodziłam się jako potomkini rodu morskich zdobywców, władców siedmiu mórz, wybitnych podróżników oraz oddanych sztuce i polityce opiekunów syren. Połączenie chłodu ojca i rozognionego, półwilego temperamentu matki sprawia, że świetnie dopasowuję się do wszelkiej maści rozmówców. Eurydice i Cathal od zawsze stanowili przeciwieństwa, jednocześnie dopełniając się w każdym calu; on zdystansowany, chłodny w obyciu korsarz, ona pełna wyniosłości, ale i ciepła dla bliskich, niespełniona artystka - podarowali mi tylko to, co najlepsze.

Lubiłam się bawić...
aktywnie, w towarzystwie kuzynostwa. Z utęsknieniem spoglądałam na roszady bawiących się w porcie dzieci, ale sama dzieliłam dzieciństwo z czystokrwistymi i szlachetnie urodzonymi. W przerwie od obowiązków kształtującej się damy, mało było czasu na swobodę, a jednak odnajdywałam chwile na jazdę konną, ściganie się po korytarzach zamku i obrzucanie śnieżkami.

Wychowałam się wśród...
dumnych i odważnych przedstawicieli mojego rodu, ale i zaprzyjaźnionych rodzin, którzy wpoili mi wyższość czystej krwi.

Uchodziłam za...
wyjątkowo rezolutne i wesołe dziecko, momentami nieco strachliwe i dziwaczne w swoich zainteresowaniach, a jednak urocze w tym zespoleniu nietypowości. Mówiono mi, że za początkowym chłodem kryje się ciepło, promienie otaczające całą przestrzeń wokół, niczym najczystsze słońce wychodzące zza burzowych chmur.

Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku czterdziestym dziewiątym szczególnie pamiętam...
gdy lord Ollivander opowiedział mi o drzewie, z którego wykonano moją różdżkę. Drewno z morza pochodziło ponoć od olchy, a jego niemalże barwa w odcieniu ciemnego wenge, stanowiła wyjątek pośród testowanych różdżek. Duma rozpierała mnie, gdy mama — pogładziwszy moje włosy — szepnęła mi do ucha:
— Morze wybrało ciebie, nim ty wybrałaś je.

W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
spędzałam czas z przyjaciółkami z dzieciństwa, podekscytowana opowiadając im o wszystkim, czego dotąd się dowiedziałam o Hogwarcie. Zjadał mnie stres, byłam jednak zdeterminowana do tego, by przekonać samą Tiarę Przydziału do wyboru Slytherinu. To właśnie ta upartość skłoniła ją do wyboru domu węża nad przybranie błękitnych barw.

Kiedy byłam mała, marzyłam o...
wielkich podróżach i wielkich odkryciach; głębokich morzach i niezmierzonych kontynentach.


DORASTANIE

Uczęszczałam do Hogwartu, jako dumna Ślizgonka od czterdziestego dziewiątego roku do pięćdziesiątego szóstego.

W szkole byłam uczennicą
skupioną na swoich priorytetach, przede wszystkim nauce języków. Moje oceny nie przynosiły wstydu rodzinie, szczególnie te z Transmutacji, ale nigdy nie poświęcałam się wybitnym osiągom naukowym, wiedząc, że nie w tym tkwi mój potencjał. Przyzwoite oceny pozwoliły mi na opinię dobrej uczennicy, nigdy nie kryłam jednak, że to rodowa spuścizna jest dla mnie kluczem nad wszelkie inne dziedziny.

W szkole najbardziej interesowało mnie
moja szkolna miłostka, budowanie znajomości i przeczytanie wszystkich, dostępnych w bibliotece książek. Poza tym poświęcałam czas na długie spacery po błoniach, wysłuchiwanie zwierzeń przyjaciółek i kłótnie z Gryfonkami.

Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
dwa na równi! Transmutacja i Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami! Do pierwszej dziedziny pałałam miłością godną krwi Traversów, druga natomiast zafascynowała mnie herpetologią, która przez długi czas była moim konikiem. Było w niej coś metaforycznego, gady i płazy - jako zwierzęta uzależnione od wody - wydawały się mi wyjątkowo bliskie; z jednej strony woda jest dla nich konieczna, z drugiej nie są w stanie oddać się w głębię morskich toni na stałe.

Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
Alchemia, gdyż zawsze bałam się, że kociołek wybuchnie mi prosto w twarz.

W szkole trzymałam się z...
początkowo miałam tylko przyjaciółki z dormitorium i poznanego pierwszego dnia przyjaciela, który wyciągnął w moim kierunku pomocą dłoń już pierwszego dnia, jednak pod jego namową wyszłam do szerszego grona i dałam się temu całkowicie zatracić. Przed życiowym załamaniem wydawałam się duszą towarzystwa, trzymając z wieloma osobami, o których teraz wydaję się nawet nie pamiętać. Ludzie, przekonywani o noszonej na pozór masce, wielokrotnie dawali mi taryfę ulgową, którą następnie z podwojeniem spłacałam, tym samym...

W szkole byłam odbierana jako...
zdystansowana i chłodna, ale zyskująca przy bliższym poznaniu. Ponoć potrafiłam doskonale doradzić, znajdując rozwiazanie problemu nad czczce gadanie. Byłam praktyczna i kalkulująca, nie opowiadałam się za pięknymi i pustymi słówkami, czym kontrastowałam z niektórymi damami, a to zrzeszało do mnie osoby spoza arystokracji, ale oddalało spokrewnioną, błękitną krew.

W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
miał ku temu powód. Bywałam wredna, kiedy indziej wodziłam chłopców za nos, a kiedy indziej sromotnie ich odrzucałam. Zdecydowanie miewałam swoje momenty kapryśności i niezdecydowania; często prowokowałam wydarzenia, od których chciałam się następnie odciąć. Zresztą, nadal tak jest, gdy moje dawne ja rozbudziło się z letargu i obaw o własne życie, rozpościerając skrzydła naturalnej złośliwości.

Wykorzystywałam w szkole swoje mocne strony, żeby...

widzieć i wiedzieć. Interesowała mnie literatura, geografia, inne kraje i kultury — był to jednak czas tylko dla mnie, którym dzieliłam się tylko z najważniejszymi mi osobami. Dla innych lubiłam być plotkarą, wyłuskiwać informacje, które mogłam później przekazywać w zamian za kolejne. Byłam spostrzegawcza, a urok pozwalał mi zmiękczać najtwardsze ściany, to sprawiło, że otoczona byłam wianuszkiem nie tylko młodocianych adoratorów, ale także ''przyjaciółek''. Niektóre z tych znajomości przetrwały do dzisiaj, nabierając całkowicie innych kształtów.

Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban...
to owszem, nie wstydzę się go. Otrzymałam karę za podpalenie włosów koleżanki. Wiedziałam, że opiekunowie świadomi mojej krwi, zdawali sobie sprawę, że nie zawsze byłam w stanie kontrolować swój temperament, a moje place tliły się ogniem mimowolnie, mimo to musieli nadać mi karę. Zaakceptowałam ją bez sprzeciwów, poświęcając ten czas na — w istocie — zaplanowanie bardziej umiejętnej zemsty. Tego, co dokonałam potem już nikt z kadry nie przewidział.

Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
to nic takiego nie pamiętam; moja mama karała mnie raczej ciszą.

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
nigdy, ale to nigdy nie wydawało się to kuszące.

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
to tutaj ciekawość wzięła górę. Książki ciążyły mi pod ramionami, chodziłam na palcach pośród zakurzonych regałów, a przyłapana na gorącym uczynku, rozświetliłam twarz smutnymi oczętami i na zawołanie zapłakałam, wzbudzając tym litość, która pozwoliła całemu incydentowi ujść sucho. Zresztą, jak niemalże wszystko.

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
to pamiętam największy błąd swojego życia, który przepłaciłam bólem większym od spalenia żywcem. Żałuję tego do teraz, nie potrafię przypomnieć szczegółów w pełni świadoma, że zażyte środki otępiły moją pamięć i reakcje. Nigdy, poza tym jednym momentem, nie pozwalałam sobie na takie zachowania, a ten jeden raz odcisnął żelazną pięścią piętno.

Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
porządek, zapach kwiatów, sterty książek i przesiadywanie na parapecie z książką. Lubiłam wieczory poświęcone dyskusjom, jeszcze bardziej lubiłam ciszę i spokój, do której uciekałam po tym, gdy cały dzień byłam narażona na bliskość ludzi. Mimo zgrywania duszy towarzystwa, było to dla mnie wyjątkowo męczące i potrzebowałam sporo czasu, aby odetchnąć w samotności.


DOJRZAŁOŚĆ

Zająłam się byciem wzorową córką, siostrą i damą. Rozpoczęłam pomoc w rodowym porcie, gdzie pełnię rolę tłumaczki, przede wszystkim umów handlowych. Przez wiele lat siedziałam w cieniu zamczyska, dopiero niedawno rozpościerając skrzydła i stając się personą bardziej publiczną, widoczną pośród wieców naukowych, ale także w miejscach kultury.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
wszystkich, którzy mogą mieć związek z pojętą ogólnie arystokracją, ale także handlem i nauką. Interesuję się ludźmi, powoli zaczęłam działać dobroczynnie — szczególnie, gdy dzieci rozkruszają moje serce — więc na swojej drodze spotykam cały koloryt społeczności. Niekiedy przemykam też w Cromer, u boku kuzynów i braci, pomagając im dogadać się z kontrahentami, obserwuję więc świat odległy, przepełniony lękiem i biedą, ale nie zawsze mam odwagę, by go zasmakować bliżej, niż na odległe metry. Momentami zdobywam się na odwagę, wyciągam pomocną rękę i okazuję swoje zaangażowanie w dobro ludu, który znajduje się pod pieczą mojej rodziny.

Odpoczywam...
jeżdżąc konno, spacerując i przesiadując w bibliotece. Zajęłam się pomocą w sierocińcach oraz szkołach i nie traktuję tego czasu, jako obowiązek — obecność dzieci jest dla mnie kojąca, dając nadzieję na lepszy rozwój sytuacji. Uwielbiam czytywać wiersze, ku niezadowoleniu pracowników, zaszywam się na wiele godzin w najodleglejszych zakątkach Corbenic, dając się porwać pięknym frazesom i górnolotnym opiniom. Sięgam, w tajemnicy, po literaturę odważną, nieodpowiednią dla młodej damy, budując tym swoją opinię, ale i samoświadomość.

Obracam się w towarzystwie...
młodzieży ambitnej z dobrymi podwalinami w poglądach antymugolskich.

Jeśli chodzi o moje poglądy...
nie należę do organizacji, działam poza nią, dzięki czemu nie jestem wystawiona na większą uwagę. Nie kryję jednak poglądów, mówię je jawnie, głośno i jestem w stanie wejść w dyskusję, gdy zajdzie ku temu potrzeba. Nie tylko przejęłam poglądy rodziny, ale na wpół sama do nich dotarłam, obserwując sytuację rozwijającą się wokół. Nie jestem zwolenniczką ani prowodyrką cierpienia, uważam jednak — samolubnie — że aby zachować świat bezpieczny dla mnie i mojej rodziny, należy utrzymać kaganiec na rozpustnej, mugolskiej krwi.

Mieszkam...
w bogactwie, dostatku i nie wyobrażam sobie, bym mogła to stracić.

Podziwiam...
moją rodzinę, szczególnie mamę i babcię, które bez ciężaru noszą wrodzony urok naszych przodkiń. Podziwiam też kobiety zajmujące się nauką, podróżniczki i badaczki, które porzuciły życie kobiet, aby parać się czymś, na co ja nigdy nie miałabym odwagi.

Budzę niechęć wśród...
zgoła mało kto może być wobec mnie niechętnym, sprawiam wrażenie obojętne bądź pozytywne, bo też tego zostałam nauczona. Niektórych ludzi odsuwa ode mnie pierwotny chłód, mylony z wyniosłością, ale zwykle ten obraz zostaje zmieniony. Niechętnie podchodzą do mnie szlamy, ale zainteresowanie podczarodziejów niespecjalnie mnie interesuje.

Sprawiam wrażenie...
bystrej, acz małomównej; gdy już przechodzę do rozmowy, to pewnej siebie i lekko wyniosłej. Wrodzony, lekki chód koliduje z uniesioną wysoko brodą; ubiorem i sposobem bycia ukazuję swoje korzenie i wpojone wychowanie. Lubię niekiedy jednak grać, obierać rolę słodkiej i głupiutkiej, dzięki czemu wiele rzeczy uchodzi mi łatwiej.

Prowadzę się...
jak przystało na dobrą damę, choć wrodzona przez władców mórz buta sprawia, że budzę niekiedy skandal pewnością i siłą swoich wypowiedzi. Mój ubiór zwykle jest skromny, sposób bycia na tyle stonowany, by nie wyjść na kolejną to trzepiotkę.

Zwiedziłam...
nie wyjeżdżałam poza Anglię i boli mnie to niezmiernie.


POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
skromna i cicha, ale momentami również kapryśna i niezdecydowana. Mój ubiór zwykle nie błyszczy przepychem, lubię na sobie proste kroje i proste barwy, nie rzucając się jeszcze bardziej w tłum, niż jest to wpisane w moje jestestwo. Z czasem pojawiły się także opinie o tym, że jestem dobrze aspirującą, młodą damą; wszystko to poprzez dołączenei do wspomnianej skromności grama uszczypliwości w imię umiejętnej prowadzonej gry salonowej; wiem kiedy uderzyć, a kiedy ukazać litość. Mam swoje zdanie, głoszę je jednak z godnością i nigdy nie szkodzę nim najbliższej mi wartości — rodzinie.

Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałam...
mało o mnie wiedzą, ale powoli mogą usłyszeć z licznych plotek i artykułu w Czarownicy. Jeśli z czegokolwiek jestem bardziej rozpoznawalna, to z bycia siostrą swoich braci, poliglotką i posiadaczką wyjątkowej urody.

W moim życiu pomawiano mnie o...
nic wielkiego, choć moja nieobecność na salonach budziła plotki najróżniejsze - od choroby, po niegodną ciążę i chorobę psychiczną odziedziczoną po rodzie matki.
DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...



ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Imogen N. Travers A428b07e606913df291129e6d572399a
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Imogen N. Travers
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach