Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia
AutorWiadomość
Pracownia [odnośnik]06.05.24 10:53

Pracownia

Artystyczna pracownia rodziny Crabbe; miejsce, w którym każdy może oddać się sztuce w dowolnym jej wymiarze: malarstwie, muzyce, poezji. Pomieszczenie jest doskonale oświetlone licznymi, wielkimi oknami, które w razie konieczności można zasłonić kotarami, ale położone na najwyższym piętrze kamienicy zapewnia jednocześnie sporą prywatność. Na wyposażeniu znajduje się wszystko, co niezbędne artystom - od sztalug i malarskich farb, przez liczne instrumenty gromadzone pokoleniami, aż po zestaw starannie naostrzonych piór czekających na napływ literackiej weny. Crabbe'owie zadbali również o możliwość relaksu i odpoczynku, dlatego w rogu pracowni znajduje się też sofa, stolik kawowy i wyjątkowo wygodny fotel.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia [odnośnik]06.05.24 18:35
12 października

Skorowidz wysunął się spomiędzy rozluźnionych palców, gdy mięśnie zapomniały o odgrywaniu odpowiedniej melodii nacisku, pozwalając opasłemu tomiszczu prześliznąć się po opuszkach i łagodnie umościć na podłodze z głuchym łomotem słyszanym na pewno w jadalni na parterze. Dopiero ten dźwięk, zagubiony na pięciolinii zamyślenia i zupełnie niepasujący do pauzy pełnej ciszy, wyrwał Mildred ze świata obłoków i sprowadził z powrotem na ziemię, gdzie w wojskowym szyku czekały już sztalugi, farby i pędzle. Mimo to nie czuła się wcale generałem, nie czuła mrowienia w ciele zapowiadającego nadchodzącą bitwę, nie czuła ani grama niepewności wobec nieznanego przeciwnika – bo jakim cudem, skoro nie miała do czynienia ani z przeciwnikiem, ani z brakiem jego znajomości - czuła za to niecierpliwość, która towarzyszy artystom tuż przed pierwszym pociągnięciem ołówka, przed skrzypieniem pióra na pergaminie, przed delikatnym dźwiękiem nuty uderzonej we właściwy sposób bez najmniejszego zawahania.
Odłożyła książkę na półkę, porządkując chaos skojarzeń i układając w głowie gonitwę myśli plączącej się wokół Traversów i tego, jak najlepiej oddać w portrecie nie tylko samą postać, ale i to, co ją buduje i współtworzy, a czym niewątpliwie było pochodzenie. Czyste płótno czekało na zapełnienie farbami, które nadadzą mu najpierw nieśmiały obrys, aby później zamienić je w stanowczy kontur, grubą kreskę pewności i kształtów odzwierciedlających rzeczywistość widzianą oczami panny Crabbe. Nie zamierzała nic upiększać, zmieniać, ani dodawać, nawet jeśli niekiedy oznaczało to oburzone spojrzenia osób, które patrzyły na jej obrazy. Surowe piękno zawsze oznaczało prawdę, wszystko inne stawało się zaledwie ułudą i mistyfikacją zakłamującą całokształt.
Zerknęła ostatni raz na złotą okładkę książki, przesunęła wzrok na zegar, śledziła przez chwilę długą wskazówkę leniwie zmierzającą do celu, a gdy ta zatrzymała się na cyfrze zwiastującej czas umówionego spotkania, nieśpiesznie ruszyła w kierunku drzwi, aby zejść na dół i zaczekać na spodziewanego gościa. Nie dane jej jednak było dotrzeć do celu, bo ledwie sięgnęła po klamkę, ktoś otworzył drzwi z drugiej strony. Mildred wbiła zaskoczone spojrzenie w swojego młodszego kuzyna, który najwyraźniej wylosował dzisiaj najkrótszą zapałkę spośród wszystkich niepełnoletnich latorośli Crabbe'ów i pełnił obowiązki chłopca na posyłki, a dopiero sekundę później przeniosła je na stojącą za nim młodą kobietę.
- Panna Travers – zaanonsował nad wyraz poważnym tonem, biorąc sobie do serca równie poważne zadanie, jakim było wprowadzenie gościa po czterech kondygnacjach schodów (z wysokimi stopniami), ciemnym korytarzem, w którym nie paliły się świece w dzień (oszczędności) i przez labirynt pokoi i drzwi oddzielających pracownię od reszty domu (zapewniających mnóstwo prywatności). Młody Crabbe stał niewzruszenie, wyciągając ku niej dłoń i wpatrując się w Mildred wielkimi, dziecięcymi oczami, na co ta westchnęła przeciągle i z przepastnej kieszeni swoich roboczych spodni wysupłała błyszczącego sykla, którego rzuciła kuzynowi. Złapał go w locie, skłonił się grzecznie najpierw przyprowadzonej kobiecie, a potem nieco mniej grzecznie kuzynce, nie omieszkując przy tym pokazać jej języka. - A mama mówi, że jak chcecie herbatę, to trzeba zejść samemu do kuchni, ale za dwa sykle mogę wam ją przynieść – zawołał jeszcze z korytarza i pognał z powrotem na dół.
- Przepraszam, to taki nasz... rodzinny folklor – wyjaśniła, wpuszczając ją do środka pracowni i rumieniąc się przy tym nieznacznie, obiecując sobie jednocześnie w duszy, że przy najbliższej okazji spierze małemu tyłek. Może i młodsze pokolenie jej rodziny nie było do końca świadome pewnych kłopotów finansowych związanych z wojennym zamieszaniem, a co przejawiało się nie tylko w braku służby, ale i sporych oszczędnościach, lecz nie oznaczało to, że ten mały gnój mógł zachowywać się tak niefrasobliwie w towarzystwie bądź co bądź osoby wyższej pochodzeniem. - Och i dzień dobry – zreflektowała się, gdy w końcu zamknęła drzwi i odgrodziła ich ciszą od reszty domu.
Jasne światło przedostające się przez wielkie okna dopełniało obrazu dobrze wyposażonej pracowni; Mildred zdobyła się nawet na to, aby co nieco w środku uprzątnąć, zamieniając bałagan zwany często artystycznym nieładem na bardziej profesjonalny i godny zaufania artystyczny ład. Wcześniej ustawiła pod jednym z okien fotel, który miał być miejscem malarskiej zbrodni, ale patrząc teraz na dziewczynę, która przed nią stała, od razu zarzuciła ten pomysł; duży mebel za bardzo by ją przytłaczał. Automatycznie zaczęła przyglądać się jej doświadczonym okiem malarki, wydobywając szczegóły z każdego ruchu mięśni i zastanawiając się, jak ująć je w prostych zawijasach na płótnie. Podobało się jej to, co widziała, podobała się jej kompozycja, którą zaczęła już tworzyć w swojej głowie, planując rozmieszczenie postaci na obrazie. Lekko zgięty łokieć, otwarta w zachęcającym geście dłoń, może odważne spojrzenie prosto przed siebie zamiast zamyślony wzrok wbity w daleką przestrzeń...
- Przejdę od razu do rzeczy, póki mamy doskonałe światło – powiedziała po chwili trwającej jakieś trzy sekundy za długo, aby uchodziła za zwyczajną pauzę, niemniej jednak oderwanie wzroku od delikatności stojącej przed nią okazało się zadziwiająco trudne. Nie tak ją zapamiętała ze szkoły; właściwie będąc szczerą, nie zapamiętała jej prawie w ogóle, jak większości uczniów, którzy n i e sprawiali problemów i nie wymagali interwencji prefekta naczelnego. Była pewna, że gdyby zapamiętała ją w taki sposób, jak widziała ją teraz, nie mogłaby się oprzeć szkicowaniu tej twarzy, sylwetki i konturów po wielokroć, aż uzyskałaby efekt idealny. Nie trzeba było być artystą, aby doceniać doskonałość i piękno, a ona przecież artystką była. - Czy coś się zmieniło w naszych listownych ustaleniach? Jedenportret w klasycznym wydaniu jako prezent dla przyszłego męża? - zapytała, podchodząc do sztalugi i przesuwając ją bardziej na środek pomieszczenia.
Mildred Crabbe
Mildred Crabbe
Zawód : Stażystka w Departamencie Transportu Magicznego
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 6
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12313-mildred-laurentia-crabbe https://www.morsmordre.net/t12316-allen#378476 https://www.morsmordre.net/f470-city-of-london-flemish-street-17 https://www.morsmordre.net/t12314-mildred-laurentia-crabb#378378
Pracownia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach