Wydarzenia


Ekipa forum
Taras
AutorWiadomość
Taras [odnośnik]13.09.15 18:58

Taras

★★
Jest za gorąco, żeby siedzieć w środku i masz ochotę wyjść na zewnątrz? Oczywiście! Sprzedawca wyprowadza cię na taras zadaszony plątaniną zielonych, okwieconych bluszczy, wskazuje ci gustowne krzesło i prosi o chwilę cierpliwości. Zapach herbaty i słodkich deserów czuć nawet tutaj. Wycisz się i posłuchaj śpiewu ptaków. Możesz również zamówić mrożoną herbatę z kostkami lodu i plasterkiem cytryny. Lub tego, na co tylko masz ochotę.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Taras [odnośnik]18.09.15 14:35
/po innych, a przed Samuelem

To był dobry dzień. Lyrze udało się sprzedać parę płócien, więc kiedy zwijała swoje rzeczy, była w wyjątkowo dobrym humorze. Od kiedy malowanie przestało być już tylko i wyłącznie pasją, a stało się także sposobem zarabiania, musiała patrzeć na nie pod nieco innym kątem niż kiedyś. Oczywiście miała nadzieję, że to zajęcie nie spowszednieje jej z upływem czasu i nie stanie się tylko i wyłącznie obowiązkiem, nie przyjemnością. Naprawdę się tego bała, bo nie chciała tracić tej najprzyjemniejszej części malarstwa – tej pasji, satysfakcji, jaką odczuwała, kiedy przesuwała pędzlem po płótnie, nanosząc na nie kolejne kolory, stopniowo układające się w konkretny obraz. Była jeszcze młodziutka, ale utalentowana i pełna zapału, więc im więcej malowała, tym większe robiła postępy.
Odesłała przybory malarskie do mieszkania, które dzieliła z braćmi. Drewniana sztaluga nie należała do najlżejszych, zwłaszcza dla tak wątłej, drobnej osóbki, jaką była Lyra, więc zawsze odsyłała ją czarami, zamiast nosić. Bez obciążenia w postaci rzeczy, mogła więc jeszcze trochę pospacerować, zanim sama wróci do mieszkania. Spieszyć się nie musiała; bracia zawsze mieli więcej zajęć i wracali z pracy później niż Lyra, która mogła sama decydować, kiedy iść na Pokątną i jak długo chce tam siedzieć. To była akurat dobra strona pracy ulicznej artystki, chociaż naprawdę marzyła o własnej wystawie, oraz otrzymywaniu zamówień od czystokrwistych rodów, które najczęściej potrzebowały usług portrecistów, a także dobrze płaciły. Lyra chciała być zauważona i doceniona, i wiedziała, że jeśli chce tego dokonać, musi pokazać się z dobrej strony przede wszystkim w tych kręgach.
Pokręciła się po sklepikach, oczywiście bardziej oglądając niż kupując, bo musiała żyć dosyć oszczędnie. Nawet to sprawiało jej jednak sporą przyjemność. W jednym ze sklepików spotkała byłą znajomą z Hogwartu, więc chwilę pogadały, a później Lyra postanowiła pójść do herbaciarni. Bardzo lubiła herbaty, a w mieszkaniu mogła zadowolić się tylko taką najzwyklejszą, która w dodatku była na ukończeniu. Już nie raz tutaj była, odkąd skończyła szkołę, zamieszkała w Londynie i zaczęła pracować jako uliczna malarka. We wcześniejszych latach bywała na Pokątnej tylko w wakacje, kiedy trzeba było kupić książki na kolejny rok szkolny, a także inne rzeczy. Oczywiście prawie wszystko używane.
Wsunęła się do środka, wyczuwając charakterystyczny, przyjemny zapach herbat. Rozejrzała się, po czym postanowiła usiąść przy jednym ze stolików na tarasie. Było w końcu zbyt ciepło, żeby siedzieć w pomieszczeniu. Z tego względu zamówiła też mrożoną herbatę z lodem i cytryną, żeby nieco się ochłodzić. W oczekiwaniu na nią siedziała, wpatrując się w innych obecnych w herbaciarni czarodziejów.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]21.09.15 11:04
Nie miałem najlepszego humoru po wszystkich wydarzeniach, które nie tak dawno mnie dopadły. Dopadły i niemalże zabiły, może warto dodać. Nic nie układało się w plan, który sobie wymyśliłem. I choć morze nie było wzburzone, to jednak dało się na nim zauważyć zmarszczki robione przez wiatr. Miałem serce pełne zmarszczek. Niespecjalnie miałem ochotę na poranne wstawanie, sądząc, że dzień należy spisać na straty. Nie byłem nigdy pesymistą, jednak tory, które obrało moje życie, były nie do zniesienia. Czułem się jak pasażer na gapę, na wagonie wypełnionym węglem. Bujało strasznie, zimny pęd powietrza smagał mnie po twarzy, a ja miałem wrażenie, że zaraz się malowniczo wywrócę na glebę. Owszem, to nie było do mnie ani trochę podobne - zamartwianie się. Wolałem filozofię stoików i spokojnego czekania na lepsze dary od losu, lub po prostu wzięcie się w garść i zawalczenie o swoje. Niestety fakt spotkania kolejnych przeciwności losu wyprowadził mnie z równowagi, w której się znajdowałem.
Byłem tchórzem. Jedyne, o czym myślałem, to o ucieczce w objęcia morza, albo najlepiej oceanu. Oddać się bezgranicznie pracy - to było moim celem i marzeniem. Niestety, mój tajemniczy ojciec powiedział mi, że narazie nie mogę liczyć na nowy statek. Powodów swojej decyzji nie chciał mi zdradzić; uznał po prostu, że niebawem się o wszystkim dowiem. I zrozumiem. Nie drążyłem tematu, znam go nie od dziś i wiem, że jak sobie coś umyśli, to nie ma takiej siły, która by go od tego odciągnęła. Nawet żona. Dlatego nie podjąłem próby dyskusji. Przyjąłem to, co los dla mnie miał, jednocześnie tęsknąc za morską tonią, falami kołyszącymi do snu i obietnicą nowego lądu. Z tą tęsknotą musiałem żyć. Obudzić się dzisiejszego poranka i ze zdumieniem stwierdzić, że nie mam dziś nic do roboty. Przyszykować się do wyjścia i spędzić kolejny dzień na oszukiwaniu siebie, oszukiwaniu czasu. To wszystko było skomplikowane.
Czerwony Imbryk wzbudzał we mnie masę pozytywnych emocji. Lubiłem tu przychodzić, witać się z Aaronem i pić ulubioną herbatę. Wdychać atmosferę rozprężenia, relaksować umysł. Nie sądziłem jednak, że i dziś spotkam tutaj kogoś znajomego. Zobaczywszy między stolikami znanego rudzielca zdobyłem się na uśmiech pośród niepogody mej twarzy i skłoniłem się jakże dworsko.
- Witam panno Weasley - powiedziałem najpierw, prostując się. - Przerwa w pracy? - zagaiłem po chwili, gdyż chyba nie wypadało mi się wpraszać, powinienem raczej uzyskać zaproszenie, a jeśli nie, to oddalę się do innego stolika. Na pewno jednak wypadało, a także miłym akcentem byłoby spytanie o bieżące sprawy w celu okazania zainteresowania. Lubiłem towarzystwo Lyry, nawet, jeśli różnica wieku między nami była znacząca.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]21.09.15 14:47
Wpatrywała się w zamyśleniu w ścianę herbaciarni, od niechcenia bawiąc się pojedynczym kosmykiem rudych włosów i zmieniając jego kolor. Obserwowała, jak rudy kosmyk zmienia się w czerwony, by później kolejno przejść w różowy, fiolet i niebieski. Chwilę później otrzymała swoje zamówienie – przepyszną mrożoną herbatę, którą uwielbiała w te gorące, letnie dni. W ogóle Lyra uwielbiała herbatę, a także słodkie desery, ciasta, lody i tego typu rzeczy, i żałowała, że nie może sobie pozwalać na takie przyjemności codziennie. Ale kto wie, może za jakiś czas, kiedy jej praca artystki wreszcie zacznie przynosić lepsze dochody, będzie mogła pozwalać sobie nie tylko na łakocie, ale i na inne przyjemności, na które mogły pozwolić sobie jej rówieśnice z bogatszych rodzin? Uśmiechnęła się z rozmarzeniem. Lubiła swoje życie i była bardzo przywiązana do swojej rodziny, ale jednak chciała od życia czegoś więcej. Tak jak Garrett, któremu dzięki aurorstwu udało się trochę bardziej wybić i udowodnić tym, którzy w niego nie wierzyli, że nawet będąc Weasleyem można coś w życiu osiągnąć. Brat wciąż był dla niej prawdziwym wzorem do naśladowania.
Nagle jednak usłyszała znajomy głos. Wyrwała się z zamyślenia i spojrzała w tamtym kierunku, puszczając kosmyk, który wciąż był zabarwiony na niebiesko. Na jej bladej, nakrapianej piegami twarzy pojawił się uśmiech. Od razu rozpoznała przybysza, który regularnie odwiedzał ją przy stanowisku, czasami kupując od niej obrazy czy przynosząc przybory malarskie. Był miły, więc go polubiła.
- Glaucus – powiedziała, witając go. Już się znali od pewnego czasu, kilkukrotnie rozmawiali ze sobą przy jej stanowisku, więc darowała sobie przesadną sztywność i oficjalność. – Miło cię znowu widzieć. Usiądziesz chociaż na chwilę?
Zachęciła go, by usiadł z nią przy stoliku. No chyba, że nie miał czasu na rozmowę. Jego towarzystwo nie peszyło jej tak bardzo, jak na początku. Glaucus wydawał się naprawdę w porządku. No i teraz siedziała tu sama, więc bardzo chętnie z nim porozmawia, tym bardziej, że zauważyła, że ewidentnie coś go trapiło. Widziała to nawet mimo uśmiechu, który widniał na jego twarzy.
- Skończyłam malowanie na dziś, więc przyszłam trochę tu posiedzieć i ochłodzić się mrożoną herbatą. Jest naprawdę wyśmienita – powiedziała, sącząc łyk. Kostki lodu zastukały o ściankę naczynia. Później znowu przeniosła wzrok na jego twarz, lustrując ją bacznym spojrzeniem zielonych oczu. – Mam wrażenie, że coś cię trapi. Czy coś się stało?
Nie była pewna, czy mężczyzna będzie chciał cokolwiek powiedzieć. Jak na taką różnicę wieku, mieli całkiem dobre relacje, ale jednak Lyra przywykła już do tego, że dorośli często ją zbywali, uważając, że jest zbyt młoda i wrażliwa, by poruszać przy niej poważniejsze tematy. Nawet bliscy często ją zbywali i o wielu rzeczach zwyczajnie jej nie mówili.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]22.09.15 14:14
Nie przepadałem za słodyczami. Wynikało to z mojego praktycznego podejścia do życia - słodkości psuły zęby, na statku ciężko o dentystę czy wzmożoną higienę, bezpieczniej było unikać tego typu potraw. Z czasem się od nich odzwyczaiłem i przestałem za nimi tęsknić nawet po powrocie na ląd. Herbatę niezmiennie kochałem, co chyba nie powinno nikogo dziwić, skoro jestem Brytyjczykiem. Dlatego też to był idealny plan, aby w trakcie dnia przejść się do ulubionej herbaciarni i zrelaksować się na moment. Nie spodziewałem się, że spotkam tam kogoś znajomego. Nawet, jeśli to było bardzo prawdopodobne, wszak to miejsce chętnie odwiedzane przez różnego rodzaju czarodziei. Ucieszyłem się, że spotkaną przeze mnie osobą była Lyra, naprawdę ją lubiłem. Jak jej całą rodzinę. Uważałem to za niesprawiedliwe, że los tak okrutnie z nich zakpił i że byli praktycznie jedyną rodziną, która tak mocno ucierpiała podczas wojen. Nie wypadało mimo wszystko się wtrącać przesadnie w ich sprawy i uprawiać pieniężny altruizm. Pozostawało mi kupno obrazów czy oddawanie jej przedmiotów plastycznych, których potrzebowała. Mimo to nie chciałem się jednak narzucać.
Pogłębiłem swój uśmiech widząc pogodną twarz dziewczyny i jakoś automatycznie spojrzałem w kierunku kas, gdzie teoretycznie powinienem dostrzec Aarona, tego chyba jednak nie było. Zawahałem się; nie, żebym na kogoś czekał czy byłem z kimś umówiony. Najzwyczajniej w świecie nie wiedziałem, czy Lyra rzeczywiście życzy sobie mojego towarzystwa, czy to zwykły akt grzeczności. Odgarnąłem nieco dłuższe włosy do tyłu, by nie opadały mi na twarz i ostatecznie dałem się namówić, siadając obok.
- Z przyjemnością. Mam wolne popołudnie - powiedziałem jeszcze, zanim usadziłem się na krześle. Tak uściślając, to nawet wieczór miałem wolny, planowałem iść jednak do Parszywego Pasażera, jak prawie codziennie tak nawiasem mówiąc. Aczkolwiek nie da się ukryć, że to były mocno luźne plany - w końcu kto wie, co przyniesie los?
Starałem się zachować zasady dobrego wychowania, nawet mimo tego, że przy rudowłosej nie musiałem. Ostatnio żyję w dość sporym napięciu i całość wychodzi sama z siebie.
- Nie da się ukryć, że mamy niesamowicie ciepły lipiec. A Aaron zna się na herbacie jak nikt inny. - Nie mogłem się powstrzymać i zaśmiałem się. To wina tego, że przypomniały mi się wspólne przygody z Tonym i Adrienem, jak płynęliśmy do Indii i gdzie spotkaliśmy Lovegooda. Kiedy jednak panna Weasley zwróciła uwagę na mój mimo wszystko ponury nastrój, przestałem się śmiać; uśmiech mimo to pozostał na mojej twarzy.
- A, wiesz... życie czasem daje w kość - odparłem, nieco wymijająco. Nie chodziło o to, że jej nie ufałem, po prostu... nie chciałem nikogo obarczać moimi problemami i psuć mu zadowolenia z dzisiejszego popołudnia. - Trzeba jednak iść dalej. Lepiej mi powiedz jak dzisiejsza sprzedaż? - Skrzętna zmiana tematu i zachęcające do zwierzeń spojrzenie.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]22.09.15 17:26
Lyra właściwie nie pamiętała innego stanu rzeczy. Gdy się urodziła, jej rodzina już była zubożała i niezbyt szanowana. Nigdy nie miała zbyt wiele; jej ojciec, zamiast dążyć do poprawy bytu rodziny, wolał pomagać przypadkowym mugolom, a potem zaginął na długi czas, zostawiając wszystko na barkach matki. Mimo wszystko Lyra miała szczęśliwe dzieciństwo i potrafiła cieszyć się nawet z drobnych rzeczy, choć i tak czuła, że jednak czegoś jej brakowało, szczególnie odkąd trafiła do Hogwartu i zobaczyła, że ma najbardziej znoszone ubrania i podręczniki spośród swoich koleżanek, i że często była traktowana z wyższością i pogardą, co sprawiało jej dużą przykrość.
Uśmiechnęła się znowu, widząc że usiadł naprzeciwko niej przy niewielkim stoliku.
- To dobrze – powiedziała. Właściwie to nie wiedziała, czym Glaucus zajmował się aktualnie, odkąd wrócił do Anglii. – Rzeczywiście, jest bardzo gorąco. Dobrze, że na Pokątnej jest dużo cienia, bo inaczej trudno byłoby wysiedzieć te kilka godzin.
Jako naturalny rudzielec, Lyra miała niezwykle jasną i delikatną skórę, która źle znosiła dużą ilość słońca, więc brytyjski klimat, gdzie tych słonecznych dni było relatywnie mniej, raczej jej służył.
Nastolatka może i była naiwna i niedoświadczona, ale na tyle spostrzegawcza, że nie umknęło jej, że Glaucus czymś się trapił. Jednak tak samo, jak zdecydowana większość dorosłych, próbował ją zbyć, zmieniał temat, żeby uniknąć dalszego wypytywania o swoje problemy. Zmarszczyła się leciutko, zerkając na niego z ukosa. Chociaż z drugiej strony, niby dlaczego miałby się zwierzać nastoletniej malarce, z którym łączyła go po prostu zwykła sympatia?
- Na pewno? – zapytała tylko, postanawiając nie wypytywać go nachalnie, skoro nie miał na to ochoty. – Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
Dopiero teraz zauważyła, że kosmyk, którym się wcześniej bawiła, nadal był zabarwiony na niebiesko, więc przywróciła mu normalny kolor, po czym upiła łyk herbaty. Kostki lodu powoli się roztapiały, chłodząc napój.
- Dzisiaj szło całkiem dobrze. Sprzedałam kilka obrazów, więc żeby uczcić dobry dzień, postanowiłam wpaść tutaj na herbatę – powiedziała. – A te nowe pędzle, które przyniosłeś mi parę tygodni temu, naprawdę dobrze się spisują. Często ich używam. Skąd właściwie je wziąłeś?
Początkowo czuła się nieco dziwnie, przyjmując od niego różne rzeczy, ale chęć posiadania dobrych przyborów była silniejsza niż duma. Żeby dobrze malować, przydawały się porządne farby, pędzle i inne niezbędne rzeczy. W końcu nawet dobremu talentowi trzeba jakoś pomóc. Nie chciała jednak, by myślał, że lubiła go tylko dlatego, że kupował od niej obrazy i przynosił przybory. Ale to z pewnością było bardzo miłe i cenne, także ze względu na to, że czuła się przyjemnie doceniona, że zauważył jej twórczość i okazywał to nie tylko słowami, ale i czynami.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]24.09.15 12:02
Pieniądze to nie wszystko, zaś brak szacunku u arystokracji uważałem raczej za plus, niż za minus. Nie da się jednak ukryć, że w pewnym momencie brakuje środków do spełniania swoich marzeń, a nieustanne szykany mogą wprawić w zły humor. Traversowie od zawsze lubili Weasleyów, więc sprawa była ułatwiona. Nie, żebym nie był typem, który kogokolwiek dyskryminuje! Nie da się jednak ukryć, że ostatnio bywam bardziej drażliwy na punkcie innych. Szczególnie tych o krwi szlacheckiej, którzy próbują za mnie decydować jak mam żyć. Od razu zapala mi się jakaś czerwona lampka ostrzegawcza pobudzająca moją irytację. Na szczęście u boku Lyry mi to nie groziło, mogłem bez skrępowania spędzać z nią czas; to właśnie uważałem za cenne, a nie wpływy i morze galeonów. Choć ona sama najpewniej wolałaby żyć inaczej. Czasem zastanawiam się, jak status majątkowy zrównany z innymi rodami wpłynąłby na rodzinę Weasley, wolę jednak sądzić, że nic by się nie zmieniło. Ostatecznie mam wrażenie, że tylko w nich moja nadzieja, jeśli nie chcę zginąć wśród ludzi przesadnie do siebie podobnych, szczególnie jeśli rozchodzi się o poglądy. Prawdopodobnie to też dlatego chętniej dołączyłem do stolika, przy którym siedziała Lyra.
Odpowiedziałbym, gdyby zapytała o moją pracę, nawet, jeśli nie robiłem niczego nadzwyczajnego. Pomagałem przy załadunku w porcie. Ojciec tajemniczo oświadczył mi, że póki co nie mam co liczyć na nowy statek. Mylnie założyłem, że chodzi o to, że ostatni zatopiłem na Oceanie Atlantyckim. Nie udało mi się jednak wyciągnąć od niego konkretnych wyjaśnień czy informacji. Zapewne w niedalekim czasie dowiem się o co chodzi.
- To prawda. Malarka z udarem słonecznym raczej nie zda się na nic - skomentowałem z dość szerokim uśmiechem. Być może ktoś do nas podszedł spytać, czy czegoś nam trzeba, dlatego także zamówiłem mrożoną herbatę. Lyra także mogła coś wziąć, o ile oczywiście chciała.
Nie chodziło mi o to, że jest za młoda; zawsze uważałem, że wiek to tylko cyfra i najważniejsze jest zachowanie emocjonalne. I nie chciałem mym zachowaniem nikogo urazić, a już na pewno nie uroczą kobietę siedzącą wraz ze mną na tarasie w lipcowy dzień. Ot, nie miałem ochoty na ponure zwierzenia, wolałem ze smutkiem walczyć za pomocą powolnego zapominania i zapychania umysłu miłymi chwilami.
- Tak, dziękuję - odpowiedziałem i poruszyłem się na krześle. - Na pewno będzie. Potrzeba tylko czasu - dodałem, chcąc ją uspokoić. Aby się mną nie przejmowała, bo to nie ma sensu. Słyszałem, że życie jest na tyle krótkie, że trzeba zachowywać optymistyczne myśli. Próbowałem, naprawdę.
- To wspaniale - ucieszyłem się, słysząc o kilku sprzedanych obrazach. - Niedługo będziemy musieli znaleźć ci jakiegoś mecenasa. Właśnie, nie myślałaś o tym? To znacząco ułatwiłoby sprawę - spytałem, wpatrując się w piegowatą twarz towarzyszki. A może już to załatwiła, kiedy mnie nie było? Byłem strasznie do tyłu z tymi wszystkimi wydarzeniami wokół mnie. Jednakże nie byłem w stanie dłużej nad tym rozmyślać, bo wystarczyło jedno, niewinne pytanie, by po mojej twarzy znów przeszedł cień. Dzielnie starałem się utrzymać kąciki ust w górze. Tak mimo wszystko.
- Z Ameryki. Znalazłem tam naprawdę fantastyczny sklep, tylko mugolski. Znajomy zajął się magiczną stroną pędzli. Cieszę się, że się podobają - wyjaśniłem akurat w momencie, kiedy przyszło zamówienie. Dzięki temu mogłem zająć się sączeniem herbaty.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]24.09.15 13:54
Lyra była naprawdę przywiązana do swojej rodziny, na dobre i złe. Ale mimo wszystko pieniądze bywały jednak przydatne. Nie w aspekcie wywyższania się nad innymi i wydawania ich na różne próżne zachcianki, jak robiło to wielu przedstawicieli starych rodów. Ale chciałaby nie musieć znosić drwin z powodu biedy i nieprzyjemnych komentarzy na temat jej rodziny. Posiadanie pieniędzy niewątpliwie pomogłoby jej także w rozwoju artystycznym; nie tylko mogłaby kupować lepsze materiały, ale i byłaby bardziej poważana. Dodatkowo, spora część jej zarobku szła na kupno eliksirów, którymi łagodziła skutki po klątwie, którą w wyniku nieszczęśliwego wypadku oberwała trochę ponad rok temu w Hogwarcie. Gdy nie miała funduszy na nowe porcje eliksiru, pozostałości błędnie rzuconej i dającej powikłania klątwy znowu dawały o sobie znać. To właśnie z nimi wiązała to, co przydarzyło jej się parę tygodni temu – utratę przytomności i wspomnień z kilku godzin oraz nieświadomą, spontaniczną teleportację, która przecież mogła nawet doprowadzić do jej rozszczepienia, gdyby miała mniej szczęścia. Wciąż nie wiedziała, jak było naprawdę, więc zakładała, że to kolejne powikłania pozaklęciowe.
Tak więc, chciałaby mieć więcej, niż miała teraz. Ale jednocześnie chciała nadal pozostać sobą, miłą i wrażliwą Lyrą Weasley. Nie sądziła, żeby poprawa sytuacji materialnej mogła ją mocno odmienić, chociaż... Kto to wie?
Cieszyła się jednak, że byli tacy, którzy akceptowali ją nawet jako ubogą uliczną malarkę ledwo wiążącą koniec z końcem. Jak Glaucus. Dlatego także ucieszyła się z jego pojawienia się.
Gdy się odezwał, także parsknęła śmiechem.
- Dlatego wolę uważać – rzuciła lekko, przeczesując palcami rude kosmyki.
Chętnie wzięłaby drugą herbatę, bo była bardzo dobra, ale mimo wszystko przerażała ją wizja takiej rozrzutności, więc powstrzymała się.
- To dobrze. Pewnie brakowało ci domu po tak długiej nieobecności, prawda? – Uśmiechnęła się do niego nieznacznie. Ona na pewno by tęskniła za swoją rodziną. Miała też nadzieję, że rzeczywiście jakoś ułoży sobie życie i rozwiąże dręczące go problemy.
Przygryzła lekko wargę.
- Kilka tygodni temu rozmawiałam wstępnie ze znajomą mojego brata, która interesuje się sztuką i dowiedziała się od Garretta, że maluję. Czekam, aż ponownie się ze mną skontaktuje – powiedziała; właściwie to trochę niepokoił ją dłuższy brak odzewu. Naprawdę przydałby jej się mecenas, który wprowadziłby ją w świat sztuki i załatwił przydatne znajomości w środowisku artystycznym. To by jej bardzo pomogło. – Takie rozwiązanie mogłoby być dla mnie sporą szansą. Przecież nie mogę przez resztę życia kulić się gdzieś na Pokątnej, chcę zostać prawdziwą artystką. Choćbym nie wiem jak bardzo była zdolna, sama tego nie osiągnę.
Wiedziała, że wcale nie tak łatwo jest to osiągnąć. Potrzebowała nie tylko talentu, ale i wsparcia kogoś, kto posiada odpowiednie znajomości. Wielu artystów nigdy nie zostawało docenionych nawet mimo uzdolnień – bo nie zostali zauważeni.
- Z Ameryki? Byłeś tam? – Jej oczy rozbłysły ekscytacją, gdy tylko odpowiedział na jej wcześniejsze pytanie. Nigdy nie była za granicą, ale skrycie marzyła o tym, żeby zobaczyć jakieś inne kraje. O Ameryce słyszała kilka pogłosek, które tylko podsycały jej ciekawość. – To naprawdę niesamowite! I jak było? Czy to prawda, że tamtejsi czarodzieje są tacy promugolscy i mają inne zwyczaje niż my?
Była naprawdę ciekawa opowieści o dalekich krajach. Czasami aż zazdrościła Glaucusowi, że tyle w życiu widział. Ona też by chciała, ale to kolejna rzecz, gdzie na przeszkodzie stały pieniądze, a właściwie ich brak. Nie wiedziała, czy kiedyś uda jej się spełnić nieśmiałe marzenia o zobaczeniu świata poza Anglią. Póki co musiały wystarczać jej opowieści Glaucusa, kiedy się widywali często opowiadał o swoich podróżach, a Lyra słuchała go z wypiekami na twarzy.
- Pędzle są naprawdę niesamowite. Nawet nie wiedziałam, że przywiozłeś je dla mnie z aż tak daleka. Dziękuję, że o mnie pamiętałeś – znowu uśmiechnęła się do niego ciepło, mile zaskoczona.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]25.09.15 14:51
Zdecydowanie to rozumiałem. Mnie też szykany by doskwierały. Być może mniej, niż fakt, że nie mogę spełniać się zawodowo z powodu braku pieniędzy, ale zawsze. Dlatego starałem się pomagać Lyrze jak tylko potrafiłem. Nigdy nie chciałem jej zawstydzić, robiłem to z czystej sympatii i chęci pomocy. Nic się za tym nie kryło, a przynajmniej tak uważałem. Cieszyłem się, że Weasley jest zadowolona, że te przybory jej się przydają, że rozwijała swój talent, a ja do tego dokładałem cegiełkę. Nie wiem, dlaczego mi zależało, teoretycznie nie powinno. Prawdopodobnie jestem koleżeński, tiara się nie pomyliła odnośnie mojego przydziału do domu, a później opiekun Hufflepuffu nie pomylił się, wręczając mi plakietkę prefekta. Chciałbym pomóc bardziej, tak chyba jednak nie wypadało. Albo i nie mogłem, mecenas byłby ze mnie żaden. A tak otwarcie dawać pieniądze... to nie wchodziło w grę, wtedy z pewnością zawstydziłbym i Lyrę i siebie i wszystkich, którzy by to widzieli. Chciałem być przyjacielem, nie prostakiem. Nie wiem, czy mi to wychodziło, szczególnie, że nie było mnie przez rok i się w ogóle nie odzywałem. Jestem jednak zadowolony, że ten zdolny rudzielec poradził sobie beze mnie przez ten czas. Stwierdzenie, że talent obroni się sam, nabiera znaczenia.
Sam również się zaśmiałem, kiedy Weasley parsknęła śmiechem.
- Tu nie ma się co śmiać! Oparzenia słoneczne są na pewno bardzo niebezpieczne. I trzeba na nie uważać. A poza tym - kto by mnie witał porankami przy wyjściu z domu? - zacząłem wpierw moralizatorską gadkę godną rodzica, a potem uśmiechnąłem się. Cała wypowiedź miała mieć rzecz jasna żartobliwy wydźwięk. Rozluźniłem się trochę, na moment zapominając o problemach jątrzących się pod skórą i eksplodujących w mojej głowie. Lubiłem ten stan beztroski.
- Tak... stęskniłem się. Dopiero podróżując zrozumiałem, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - odpowiedziałem na zadane pytanie. Chociaż przez te konserwatywne ograniczenia znów powoli odczuwałem, że się duszę. Nie znoszę tego uczucia, szczególnie odkąd niemal zatonąłem na oceanie.
Potem zaś słuchałem tego, co Lyra ma do powiedzenia i kiwałem głową. Dość smutno, bo to prawda. A co, jeśli ta kobieta się nie odezwie? To byłaby wielka szkoda. Ja niestety nie znam się na sztuce. Jedynie ją skupuję i przewożę, nic poza tym.
- Masz na myśli Fawleyów? Podobno są najlepsi, mógłbym z kimś porozmawiać, jeśli oczywiście byś chciała - skomentowałem ostatecznie, a moje kąciki ust uniosły się lekko ku górze. Piegowaty rudzielec był tak miły, że ciężko byłoby nie chcieć mu pomóc. Dlatego ostatecznie i ja pogrążyłem się w myślach nad ewentualnymi rozwiązaniami problemu. Oczywiście nie na długo, bo z rozmyślań wyrwała mnie najpierw herbata, a potem pytania Lyry. Która w zasadzie mogła zamawiać, co jej się żywnie podobało, przecież nie wypada, aby w towarzystwie mężczyzny za siebie płaciła!
- Tak, spędziłem tam ostatni rok - odparłem ostrożnie, patrząc badawczo na pannę Weasley. Wyglądała jak rozradowane dziecko na widok superbohatera, lecz naturalnie nie uważałem jej za niedojrzałą. Raczej kogoś z pasją i zainteresowaniami. - Było... bardzo odświeżająco. Zrelaksowałem się właśnie z tego względu, że tam czas niby płynie szybciej, bo każdy w biegu, ale jednocześnie wolniej. Ponieważ nie ma tylu zasad, nakazów i zakazów jak tutaj. W Ameryce czarodzieje niemalże wtapiają się w mugoli i nikt tam nikomu nie wadzi. Ten kraj ma coś w sobie, taki luz, którego tutaj nie umiem doświadczyć. Chyba, że pływam po wodach. Tak, to jest dość porównywalne. - Rozgadałem się nieco. I pokiwałem głową. Starałem się nie myśleć o Alice i o tym, że być może popełniłem błąd. Kolejny.
- Pamiętam o dobrych duszach. A szczególnie o piegowatych rudzielcach, którzy z taką zaciętością walczą o swoje. Żałuję, że tylko tak mogę pomóc - dodałem na zakończenie, uśmiechając się nikle. Mimo wszystko ten smutek gdzieś się tam czaił. - Mógłbym cię kiedyś zabrać na statek, o ile nie uważałabyś tego za niestosowne. No i trzeba byłoby się liczyć z tym, że mężczyźni na wodach... są dość... jakby to tak ładnie ująć... specyficzni. - Tym razem nie mogłem się powstrzymać i zaśmiałem się krótko. Nie mam pojęcia, jak ona by się tam odnalazła!



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]25.09.15 16:48
Lyrę w gruncie rzeczy nie było trudno uszczęśliwić. Wystarczyło dobre słowo, bycie wobec niej w porządku czy drobne drobiazgi, jak te przybory. Dla kogoś innego mogły być mało ważne, dla niej miały dużą wartość. Nie wymagała zbyt wiele. Chciała po prostu móc robić to, co lubi i być szczęśliwa. Na razie nie było tak łatwo, ale może kiedyś będzie lepiej? Wszystko wymagało czasu.
Nawet się ucieszyła, kiedy zaczął się śmiać. Lubiła pogodnych ludzi, którzy nie zachowywali się, jakby połknęli kij. Rzeczywiście, Glaucus mieszkał na Pokątnej, i to nawet niedaleko miejsca, gdzie zazwyczaj malowała, więc idąc gdzieś, często ją mijał.
- Staram się – powiedziała, wciąż rozbawiona. – Mnie też by brakowało tych naszych porannych spotkań.
Zauważyła, że Glaucus nieco się rozluźnił. Ucieszyło ją to. Nie chciała, żeby chodził taki przygnębiony. Żałowała, że nie może mu pomóc, ale mogła przynajmniej zabawić go rozmową, skoro już się tu spotkali.
- Też bym tęskniła. To znaczy... Chętnie zobaczyłabym kawałek świata, ale później chciałabym wrócić do domu, wiedząc, że zobaczę tam swoich bliskich, szczęśliwych z mojego powrotu – rzekła. Nawet, kiedy chodziła do Hogwartu, tęskniła za rodziną, którą widywała tylko w wakacje i ferie, więc potrafiła sobie wyobrazić, co musiał czuć Glaucus podczas dłuższych podróży. Poza tym, smuciła ją świadomość, że w magicznej społeczności niestety nie wszystkie rodziny były tak ciepłe i kochające, jak jej własna, i że w niektórych ważniejsze były zasady i powinności niż dobro poszczególnych członków. Nie znaczyło to, że dzieci Weasleyów nie musiały przestrzegać żadnych zasad, bo mimo zubożenia wciąż pozostawali szlachetnym rodem, ale jednak Lyra nigdy nie czuła się w domu niekochana i nieważna.
- Tak, osoba z tej rodziny pracuje razem z moim bratem. Na początku lipca rozmawiałyśmy o moich pracach i powiedziała, że nawiąże kontakt – odpowiedziała. – Znasz ich?
Lyra z racji młodego wieku nie posiadała zbyt dużego obycia towarzyskiego. Zaledwie kilka tygodni temu ukończyła Hogwart i stawiała pierwsze kroki w świecie dorosłych. Posiadanie brata-aurora było pomocne, malowanie na Pokątnej także, ale mimo wszystko nie miała możliwości znać od podszewki wszystkich szczegółów. Tym bardziej, że i tak raczej trzymała się na uboczu, brakowało jej pewności siebie, niezbędnej do pewnego funkcjonowania w tym środowisku. Ten brak pewności siebie mógł jej utrudnić pozyskanie zainteresowania niezbędnego dla pracy artystki, więc będzie musiała wziąć się w garść i nie być aż tak nieśmiała.
Opowieść o Ameryce niezwykle ją zaciekawiła. Lyra rzeczywiście wciąż była pod niektórymi względami nieco infantylna; nie można było jej odmówić ciekawości świata, entuzjazmu i spontaniczności, a także, rzecz jasna, pewnej naiwności.
- Naprawdę? Czyli te pogłoski o sympatii do mugoli są prawdziwe? Albo to, że przejmują coraz więcej mugolskich zwyczajów i są tacy inni od nas, Brytyjczyków? – dopytywała, wciąż podekscytowana. Oczywiście nie wiedziała, że pobyt w Ameryce, poza tymi ciekawymi aspektami, wiązał się też z pewnym dylematem. Glaucus nigdy nie mówił jej o Alice. – Brzmi naprawdę fascynująco! Tak chciałabym zobaczyć ten kraj... Myślisz, że kiedyś będę miała okazję?
Nagle posmutniała. Czy kiedykolwiek da radę zostać na tyle wziętą artystką, żeby zarobić na taki wyjazd? I czy nie byłoby to egoizmem względem rodziny? Niemniej jednak, Glaucus rozpalał w niej pragnienie zobaczenia opisywanych przez niego miejsc na żywo.
- Naprawdę chciałbyś mnie kiedyś gdzieś zabrać? – zapytała, znowu się ożywiając. Co prawda trochę się bała, bo jednak nigdy nie miała okazji podróżować statkiem i porażał ją bezkresny ogrom morza, ale jednak błysnęła w niej iskierka nadziei na przeżycie jakiejś niesamowitej przygody. Szybko jednak zbladła, przytłoczona realistycznymi myślami. – Ale... Może kiedyś się uda?
Uśmiechnęła się do niego lekko, sącząc kolejny łyk swojej herbaty i snując naiwne wyobrażenia o przyszłości, w której ma na koncie nie tylko sukcesy artystyczne, ale także doświadczenia wyniesione ze zwiedzania ciekawych zakątków, o których póki co mogła co najwyżej posłuchać lub poczytać.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]28.09.15 12:51
Ci, którym niewiele potrzeba do szczęścia, z pewnością mają łatwiej w życiu. Nie pozostało mi nic innego, jak gratulować panience Weasley, że tak właśnie miała. Nie da się jednak ukryć, że i ja nie potrzebowałem wcale ogromnych rzeczy, aby na mojej twarzy zagościł uśmiech, a oczy błysnęły dziecięcym zaintrygowaniem. Lubiłem się dobrze bawić, to nie ulega wątpliwościom, być może właśnie o tym świadczy mój nieprzemijający status kawalera. Aczkolwiek ja osobiście uważam, że to kwestia tego, że nie znalazłem odpowiedniej kobiety, która miałaby być u mego boku. Nie odnajduję się w ścieżkach uczuć, czyli relacji damsko-męskich, niezakrawających o przyjaźń. Nie mogę mimo to zaprzeczyć, że bardzo lubię moje dość lekkie życie i wolność, mogąc w każdej chwili wskoczyć na jakiś statek i popłynąć na wody bezkresne, za horyzont wspaniały. Tam czułem się najwłaściwiej, ale nie mogę też przecież powiedzieć, abym i teraz nie był zadowolony.
Moje kąciki ust uniosły się ku górze, jak gdyby Lyra powiedziała coś zabawnego, a w gruncie rzeczy to było po prostu miłe.
- Hm, przez ostatni rok dawałaś sobie radę - powiedziałem z lekkim rozbawieniem. Nie chodziło mi tutaj o jakiekolwiek wyrzuty czy coś w tym rodzaju, ostatecznie to ja postanowiłem nie zjawiać się w Anglii przez ponad rok; najzwyczajniej w świecie musiałem jej pokazać, że wcale nie jestem taki niezastąpiony!
- To prawda, podróże są ekscytujące, zapierają dech w piersiach lub rozczarowują, a rodzinę teoretycznie ma się jedną. Szczególnie, jeśli jest się z nią silnie związanym - dodałem odnośnie tęsknoty za bliskimi. Ja również byłem mocno zżyty z moją familią, wraz z rodzeństwem otrzymywaliśmy dużo ciepła i miłości ze strony rodziców, czym większość szlacheckich rodzin raczej pochwalić się nie mogła. A ja im współczułem.
- Ach, to pewnie jeszcze nie wszystko stracone, może musi się z kimś konsultować, to zawsze chwilę trwa. A przynajmniej tak mi się wydaje, przyznaję, że nie jestem koneserem sztuki - powiedziałem odnośnie Fawleyów i wziąłem łyk herbaty. - Czy znam... mniej więcej, ale zawsze można jakoś dotrzeć do źródła - dopowiedziałem jeszcze. - Nie przejmuj się, będzie dobrze. - Poklepałem rudzielca po ramieniu. Tak w ramach dodawania otuchy.
Nie chciałem, aby się zamartwiała, skoro nic nie było jeszcze przesądzone. A jak nie wpuszczą jej drzwiami, to powinna wejść oknem. Chciałem jej z tym pomóc, bo zdawałem sobie sprawę, że w tym świecie kobiecie, szczególnie tak młodziutkiej było trudno się wybić. Ot, kolejny problem tych czasów i tego miejsca.
- Najprawdziwsze - potwierdziłem i pokiwałem głową. - Amerykanie są zdecydowanie bardziej wyluzowani, lecz też bez przesady. To wciąż konserwatywne społeczeństwo - wyjaśniłem, ale chyba dość mętnie. Ciężko to było po prostu należycie zobrazować. Tam trzeba było po prostu pojechać.
-Oczywiście, że będziesz miała okazję. Jesteś jeszcze młodziutka, masz całe życie przed sobą. I naturalnie, że chciałbym cię wziąć ze sobą. Tylko póki co nie mam swojego statku, ojciec za wszelką cenę chce mnie na dłużej zatrzymać na lądzie, nie wiem dlaczego - westchnąłem ciężko. Ale uśmiechnąłem się hardo, po paru sekundach, nie chciałem wprowadzać smętnej atmosfery w to piękne popołudnie. - Może nie wybierzemy się jutro, lecz za jakiś czas na pewno - dodałem, aby wypowiedź utrzymać w pozytywnym wydźwięku.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]28.09.15 15:59
Mimo faktu, że dzieliła ich spora różnica wieku, wbrew pozorom mogli mieć ze sobą naprawdę wiele wspólnego. Lyra jednak nie miała absolutnie żadnych doświadczeń na gruncie damsko-męskim, nie licząc rzecz jasna zwykłych znajomości ze szkoły i spoza niej. Nigdy jednak nie czuła do nikogo czegoś więcej, jeszcze nie wiedziała, jak to jest, ale wszystko przed nią. Choć prawdopodobnie i tak to rodzina zdecyduje o jej przyszłości i o tym, kogo będzie musiała poślubić. Miała tylko nadzieję, że podejmą dobrą decyzję i nie będzie musiała cierpieć w zaaranżowanym związku. Nie miała jednak aż tak buntowniczych zapędów, żeby się wykręcać i opierać, tym bardziej, że wątpiła, aby rodzina chciała ją skrzywdzić. Pokładała w nich dużo ufności, a póki co cieszyła się jeszcze wolnością i młodością.
- Jakoś dawałam – mrugnęła do niego lekko. – Większość czasu i tak spędziłam w Hogwarcie, niejako w izolacji od zewnętrznego świata.
Ostatni rok nie był łatwy z tego względu, że po wypadku pod koniec szóstego roku dosyć długo dochodziła do siebie. Ale przetrwała ten czas, Glaucus także, choć każde napotkało na inne problemy.
- Cóż, muszę być dobrej myśli. To naprawdę mogłaby być dla mnie duża szansa – stwierdziła.
Miała przynajmniej czas, żeby się lepiej przygotować. Namalować kolejne obrazy, poczytać o kilku nowych interesujących technikach i kierunkach w sztuce. Wypadało w końcu posiadać jakąś wiedzę, nie tylko machać pędzlem nad płótnem, nawet jeśli to właśnie samo malowanie było istotą artystyczności.
- To już chyba wiem, dokąd chciałabym pojechać, kiedy tylko będę miała taką możliwość – powiedziała z rozmarzeniem. Skoro Glaucus spędził w tym kraju sporo czasu, pewnie wie o nim całkiem sporo rzeczy, o których Lyra nie miała pojęcia. – Ojciec pewnie bardzo za tobą tęsknił po takim czasie. Pewnie się boi, że mógłbyś znowu zniknąć – zauważyła po chwili. Nie przypuszczała, co mogło się za tym kryć, więc na podstawie słów mężczyzny wysnuła wniosek, że chodzi o rodzicielską tęsknotę za dzieckiem, które przez długi czas nie dawało znaku życia.
Lyra trochę wiedziała, jak to jest; jej ojciec zaginął na jakieś dziesięć lat. Zniknął nagle, gdy jeszcze była dzieckiem i pojawił się dopiero niedawno, nie pamiętając, co się działo. Dziewczyna przez te lata zdążyła już stracić tę dziecięcą nadzieję na jego powrót, kiedy nagle znowu pojawił się w życiu Weasleyów, zasiewając w Lyrze różne sprzeczne emocje. Czasami czuła się, jakby to był tylko dziwny sen. Wciąż często się tym gryzła, bardzo chciała pojawić się w rodzinnym domu i zobaczyć swoich bliskich w komplecie, choć wiedziała, że w takich okolicznościach to wszystko będzie trudne dla każdego z nich. Przypuszczała, że bliscy Glaucusa mogli się czuć podobnie, kiedy to on zniknął.
- Byłoby cudownie – powiedziała z uśmiechem. Nie miała pewności, czy to kiedykolwiek się uda, czy rodzina i ewentualny przyszły mąż pozwoliliby jej na taką eskapadę, jednak póki co nie zamierzała się tym zamartwiać.
Zapatrzyła się na moment gdzieś w bok.
- Wiesz już, co będziesz robić, skoro rodzina uparła się, żebyś pozostał w kraju? – zapytała, mając nadzieję, że mężczyzna jakoś ułoży sobie życie.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]29.09.15 13:48
Gdybym miał kiedykolwiek ustawiane małżeństwo, to chciałbym się z tą osobą chociaż dogadywać. Kiedy się dowiem, że owszem, tak będzie, a w dodatku wybrano mi Lyrę, to jednak trochę się... zdenerwuję. Nie chodzi o to, że mam coś przeciwko niej, skądże! Wtedy bym wiedział, że na pewno się dogadamy. Problem polega na tym, że ten oto rudzielec jest okropnie młody, a ja... nie chciałbym być chyba przyczyną, dla której ona straci swobodę i będzie musiała na codzień przebywać z takim starym prykiem jak ja. Jasne, najpewniej bym ją gdzieś zabierał, w podróże, aby nie musiała sama siedzieć, lecz mam świadomość, że to długo nie potrwa. Skoro mam już trzydzieści lat, to niechybnie zaraz doświadczymy presji odnośnie dziecka. Obawiam się, że to wszystko mogłoby skrzywdzić tak młodą osobę, a ja bym tego nie chciał. Bo, oczywistym jest, że bym to wszystko odwlekał w czasie, tylko jak długo można to robić? Cóż, dobrze, że póki co takie myśli nie przychodziły mi do głowy, że oboje żyliśmy w słodkiej nieświadomości i mogliśmy się cieszyć swoim niewymuszonym towarzystwem.
- Naprawdę? - spytałem zdziwiony. - To nie ukończyłaś Hogwartu przed prawie rokiem? Ten czas chyba płata mi figle - stwierdziłem ostatecznie i aż rozmasowałem skronie, jak gdyby to miało pomóc w stymulacji mojego umysłu. Dobrym pomysłem byłoby przyłożenie jeszcze zimnej szklanki do czoła, co też pospiesznie uczyniłem, lecz tylko na chwil parę, bo przecież tak trochę nie wypada.
- Tak... coś na pewno na to poradzimy. Zresztą, niedługo przyjęcie u Prewettów, z pewnością to będzie wspaniała okazja do przypomnienia o sobie - mówię wesoło, po czym mrugam do Lyry znacząco. Nie ma lepszej reklamy niż przyjęcia wśród arystokracji. Podejrzewam, że ktoś z Fawleyów na pewno się tam zjawi.
- Do Ameryki, tak? Fascynują cię mugole? - spytałem, aczkolwiek wniosek nasuwał się raczej sam. Uśmiechnąłem się delikatnie i pokiwałem głową. - Ameryka w takim razie idealnie nadaje się na zwiedzanie. Bo tam wszystko jest w skali makro, tutaj to zdecydowanie mikro - dodałem pospiesznie. Na kolejne słowa mojej towarzyszki pokiwałem jedynie dość smutno głową. Wiedziałem, że sprawiłem mu ogromną przykrość i teraz ponoszę tego konsekwencje. Nigdy nie chciałem, aby tak wyszło, lecz... cóż, stało się.
Gdybym jednak miał już nigdy nie wypłynąć na wody... pewnie rzuciłbym się do Tamizy, bo po cóż żyć, skoro odbierają ci miłość życia?
- Póki co pracuję w porcie przy rozładunku i załadunku towarów. Podejrzewam, że długo to nie potrwa, a w każdym razie na pewno będę o tym suszył głowę ojcu. Nie jestem stworzeniem lądowym - odpowiedziałem na pytanie z lekkim rozbawieniem. - Bo chyba czuję się trochę jak ty, która nie ma na czym malować - dodałem jeszcze na zakończenie, uśmiechając się asymetrycznie.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Taras [odnośnik]29.09.15 17:29
Lyra nie miała zielonego pojęcia, co mogła knuć rodzina. Póki co wszystko trzymano przed nią w tajemnicy, nikt nawet nie dawał po sobie poznać, że jej przyszłość już teraz jest planowana. Już prędzej by się spodziewała, że to Garrett, jako najstarszy z rodzeństwa, zostanie najszybciej wepchnięty w zaaranżowany związek. Gdyby miała być z Glaucusem, z jednej strony cieszyłaby się, że wybrano dla niej kogoś, kogo już znała i lubiła, bo przecież równie dobrze mogła trafić na kogoś, z kim kompletnie nie mogłaby się dogadać, a z drugiej, bałaby się, że ich dobre relacje mogłyby ulec pogorszeniu. Bałaby się też, że mogłaby okazać się zbyt niedojrzała i niedoświadczona życiowo, że zawiodłaby oczekiwania małżonka. Choć w magicznym świecie takie, a nawet większe różnice wieku nie były niczym niezwykłym.
Ale jeszcze nic nie wiedziała, minie trochę czasu, zanim się dowie, więc wciąż była beztroska, niezmącona żadnym niepokojem.
- Nie, ukończyłam dopiero w tym roku – powiedziała z uśmiechem. W sierpniu miała skończyć dopiero osiemnaście lat, ale było jej nawet miło, że Glaucus uznał ją za nieco starszą.
Lyra także słyszała przelotnie o przyjęciu. Kto wie, może nawet się tam wybierze?
- Tak, to też dobry pomysł – zgodziła się. – Powinnam chyba pojawiać się na tego typu okazjach, skoro chcę być prawdziwą artystką. Problem w tym, że ja... Nie jestem zbyt śmiała.
Zarumieniła się leciutko pod piegami. Nie należała do przebojowych, pewnych siebie dziewcząt. Czasami się dziwiła, jakim cudem trafiła do Gryffindoru; pewnie zaważyło na tym, że trafiała tam zdecydowana większość Weasleyów. Tiara brała też pod uwagę Ravenclaw i Hufflepuff, jednak ostatecznie ich nie wybrała. Nie widziała w sobie zbyt wiele gryfońskich cech, choć możliwe, że jakieś miała, tylko nie zdawała sobie z nich sprawy.
Lyra nie posiadała zbyt dużej wiedzy o mugolach, tylko tyle, ile wiedziała z mugoloznawstwa w Hogwarcie i spacerów po mugolskim Londynie, ale niewątpliwie ich świat bardzo ją intrygował. Ponadto, była ciekawa czarodziejów, którzy w opowieściach byli o wiele bardziej tolerancyjni i otwarci na mugolski świat, którym wzgardzało tak wielu Brytyjczyków.
- Tak. Są bardzo interesujący i chciałabym wiedzieć o nich więcej – powiedziała. – No i te opowieści o Ameryce robią wrażenie, oraz sam fakt, że to tak daleko, niemal na drugim końcu świata... To wydaje się niemal abstrakcyjne. Po całym życiu w Anglii nagle znaleźć się na drugim końcu świata.
Zamyśliła się na moment, gdy wspomniał o swoim obecnym zajęciu.
- Naprawdę aż tak bardzo nie potrafisz się tutaj odnaleźć? – zapytała; zastanawiała się jednocześnie, jak by to było, gdyby ona była pozbawiona możliwości robienia tego, co lubi, w tym przypadku rysowania i malowania, które było dla niej sposobem wyrażania siebie i rozładowywania emocji. Gdyby nagle musiała z tego zrezygnować, z pewnością trudno byłoby jej się z tym pogodzić. Była to jednak innego rodzaju pasja, choć oczywiście starała się zrozumieć Glaucusa, jego pragnienie, by nie utknąć na zawsze w stabilnym i pełnym schematów życiu na lądzie. Lyra nie znała takiego życia, dlatego nie potrafiła w pełni pojąć jego tęsknoty.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Taras Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Taras [odnośnik]30.09.15 10:53
Nie do końca się zgadzałem z tym, co wolno, a czego nie. Tak samo miałem problem z dostosowaniem się do sytuacji uważanej za powszechną. Nie wyobrażałem sobie zmuszania kogoś do czegoś, a z tym niewątpliwie kojarzą mi się aranżowane małżeństwa. Szczególnie smutny temat był w przypadku, kiedy jedna ze stron była tak absurdalnie młoda, że aż żal byłoby jej zabierać cenne chwile młodości. Ja mogłem ją spędzić tak, jak chciałem - na pracy, czyli na podróżach. Wiem, że jestem facetem i więcej mi wolno, ale prawda jest taka, że od zawsze myślałem inaczej niż wszyscy. Inni dopasowywali się do zaistniałych sytuacji, wręcz przesiąkali poglądami swoich rodziców czy innych, ważnych osób ich życia. Miałem szczęście, że trafiłem na taką rodzinę, jaką mam, ale z drugiej strony mój ojciec również był dość konserwatywny jeśli chodzi o pewne rzeczy. Wiedziałem, że nie będzie czekać na mnie w nieskończoność, a jednak miałem nadzieję, że moja swoboda jeszcze trochę potrwa. Nie wiem dokładnie ile, ale może jeszcze kilka lat? Czułem się trochę wolnym duchem, który potrzebował gnać w przestworza, a nie osiedlać się gdzieś na stałe. Nigdy nie lubiłem mieć pewnego gruntu pod stopami, wolałem, kiedy płynie i faluje, a ja nie mogłem absolutnie niczego się po nim spodziewać.
- No proszę, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo młodziutka jesteś - skomentowałem wreszcie, wybudzając się trochę ze swych ponurych myśli. Które mnie co jakiś czas nawiedzały. Szczególnie zastanawiałem się nad tym, czy nie popełniłem błędu wracając tutaj. Moje życie najpewniej zmieni się diametralnie i to już niebawem, nie byłem pewien, czy jestem na to gotowy.
Uśmiechnąłem się lekko na jej kolejne słowa.
- To jest z jednej strony twój niewątpliwy atut, z drugiej zaś... artysta chyba powinien być trochę bezczelny. Jak chcesz to mogę ci towarzyszyć, chociaż nie wiem, czy ci to w czymś pomoże - odpowiedziałem ostatecznie, po czym poprawiłem się nieco na krześle. Trochę się w nim zastałem. Starość nie radość! Tak, aż się uśmiechnąłem pod nosem na te dziwne wnioski, które właśnie wysnułem w odmętach mego umysłu.
Lyra widocznie ma serce Gryfona, które po prostu ujawi się w innej sytuacji. Ja niby jestem odważny, lecz i tak Tiara przydzieliła mnie do Hufflepuffu. Jej wybory nie zawsze są nieomylne, wątpię jednak, aby były zupełnie bez znaczenia, dlatego Weasley powinna nabrać pewności siebie i iść do przodu! Bez skrępowania i przekonania, że jakaś jest lub nie jest, bądź do czegoś pasuje lub nie.
- To prawda, dalekie kraje mają coś w sobie. Poznawanie nowych kultur też jest bardzo ciekawe. A interesuje cię coś jeszcze, czy tylko Ameryka? - spytałem, ponieważ byłem ciekawy odpowiedzi. Ostatecznie, to istniało jeszcze mnóstwo innych państw czy wręcz całych kontynentów, które warto byłoby odwiedzić. Podróż dookoła świata... tak, to byłoby coś!
Kolejne pytanie nieco wytrąciło mnie z równowagi. Przybrałem uprzejmy, lecz nieco zagadkowy wyraz twarzy i westchnąłem ciężko.
- Trudno to określić. Po prostu... oprócz rodziny nic mnie tu nie trzyma. A ja od zawsze byłem ciekawski, wręcz wścibski - odpowiedziałem. Niby zgodnie z prawdą, ale nie do końca oddałem to, o co mi chodzi. Ciężko było mi po prostu jednoznacznie to nakreślić, ciężko złapać wiatr, prawda?



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Taras
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach