Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz
AutorWiadomość
Korytarz [odnośnik]26.02.16 15:40
First topic message reminder :

Korytarz

"Winda ponownie ruszyła i po chwili drzwi się otworzyły, a głos oznajmił:
- Drugie piętro, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów z Urzędem Niewłaściwego Użycia Czarów, Kwaterą Główną Aurorów i Służbami Administracyjnymi Wizengamotu."
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Korytarz [odnośnik]13.07.16 13:07
Zakończona praca czekała tylko na odebranie jej przez odpowiednie osoby. Przywilej posiadania asystentki w dzisiejszym dniu właściwie usprawnił żmudny proces niwelowania cudzej niekompetencji, jednocześnie pokazując, że to arystokraci dbali o należyte przestrzeganie porządku. Możliwość wypomnienia czyjejś nieuwagi, czy też niedbałości, sprawiała niemożliwą do opisania przyjemność. Jako Nott z krwi i kości posiadał wystarczająco szerokie wpływy towarzyskie nie tylko na salonach, ale także i w miejscach, gdzie należało wykazać się odrobiną umiejętności związanych z wykonywaną pracą. Sama myśl, że posiadł dziś szansę pogrążenia paru szlamowatych urzędników przyprawiała go o radość, skądinąd skrytą za maską chłodnej obojętności, wszak nie wypadało dzielić się tak poufnymi informacjami. Oczywiście nie oznaczało to, że spisał wszystkie nazwiska. Wystarczyło je zapamiętać i wykorzystać przy odpowiedniej okazji; a tych ostatnio było jak na lekarstwo. Wracając jednak do prawidłowości związanych z ministerialnymi obowiązkami, wypadało mu tylko pożegnać się i podążyć w swoją stronę.
Dziękuję, lady Black — odparł cicho. — Mam nadzieję, że Twój wieczór będzie obfitować w odpowiednią dozę odpoczynku.
Odczekawszy chwilę, aż Libra zniknie za załomem korytarza, podążył jej śladem leniwym krokiem, nieznacznie wyginając wargi w namiastce uśmiechu. Mijając innych pracowników po drodze, z pewnością wprawiał ich w zakłopotanie. Cóż też lord Nott mógł szykować dla innych, kiedy skończył swoją pracę? Oczywiście zamierzał zrównać z ziemią tego, kto jeszcze nie zabrał się za uprzątnięcie posegregowanych dokumentów; a potem mógł w spokoju zaszyć się w Ashfield i raczyć drogim winem.

| zt


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Korytarz [odnośnik]03.08.16 13:06
18 lutego
Jeśli kiedykolwiek coś denerwowało Cartera to była nim nagła zmiana terminów spotkań, w których miał uczestniczyć. I to nie były zwyczajne odprawy, gdzie ze swoim stopniem mógł sobie pozwolić na lekkie lub też przedłużające się spóźnienie. Całe szczęście przebywał w Ministerstwie trzy godziny wcześniej niż początkowo zamierzał. Odprowadził państwo Moodych, którzy byli jak na razie jedynymi pozytywnie nastawionymi do niego osobami i zamierzał trochę się powłóczyć po Londynie, gdy wylądowała przed nim sowa wgapiająca się w niego swoimi wielkimi oczami. Dopiero gdy wyjął z jej dzioba kopertę, poderwała się i poleciała w głąb podziemnego labiryntu. Zmarszczył brwi, otwierając list, a gdy przebiegł spojrzeniem po zapisanych ręcznie literach tworzących wiadomość, zaklął pod nosem. Przechodzący obok niego czarodzieje rzucali mu zdegustowane spojrzenia, czasem słyszał słowo ‘Amerykanin’, ale nie miał zamiaru się tym przejmować. Był Anglikiem, a pobyt w Stanach Zjednoczonych na pewno nie wyzbył z niego rodzimego przywiązania. Raiden od zawsze miał dość praktyczne podejście do życia i nie przejmował się zdaniem innych, co było typowe dla mieszkańców Nowego Kontynentu. Nie dziwne, że w rodzinnym mieście postrzegano go jako obcokrajowca.
Zostało mu niecałe pół godziny do wyznaczonego spotkanie dlatego zgniótł list i wrzucił go do jednego z wielu śmietników. Tupet, który mieli jego przełożeni zadziwiał go z każdym dniem. Traktujący swoich pracowników z wyższością i nie liczący się z cudzym czasem. Mogli siedzieć na stołkach i dyrygować innymi jak im się podobało, ale były brygadzista i członek czarodziejskiej policji był przyzwyczajony do niemal wojskowej odpowiedzialności. Zdecydowanie bardziej odpowiadało mu szefostwo w Chicago, a nie w Anglii. Urzędasy, które nie zaznały życia w terenie zarządzały wyspecjalizowaną jednostką, oczekując szacunku. Nie mógł im go dać. A na pewno nie po takich sytuacjach jak teraz. Skierował się od razu w wyznaczoną stronę, ciesząc się, że jeszcze nie odebrał płaszcza z szatni. Musiałby nadrobić czasu. Tłum w Ministerstwie nigdy nie należał do jego ulubionych, ale udało mu się bezkolizyjnie dostać do wyznaczonego miejsca. A przynajmniej tak uważał. Na korytarzu potrącił niechcący kobietę, której wysypał się stos papierów, które niosła. Carter zatrzymał się i od razu zaczął je zbierać.
- Najmocniej przepraszam! - nawijał, łapiąc dokumenty i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że patrzy na kobiece nogi. Lekko przekrzywił głowę, po czym spojrzał w górę. - Nic pani nie jest? - spytał, ale zaraz zaczął na powrót zbierać papiery.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again



Ostatnio zmieniony przez Raiden Carter dnia 31.10.16 0:36, w całości zmieniany 2 razy
Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Korytarz [odnośnik]03.08.16 23:01
Mimo, że w końcu od czasu do czasu dostawała misje i patrole, to wciąż, częściej niż inni aurorzy zalegała przy biurku praktycznie zakryta stosem zgłoszeń. Zauważyła jednak, że papierów z dnia na dzień robi się mniej, a patroli więcej. Można powiedzieć, że przyszłość jawiła się w optymistycznych barwach. Jedyną stałą, mroczną jak czarna dziura, plamą na tym gobelinie była jej matka i jej plany matrymonialne. Ale tak jak nie da się usunąć czarnej dziury, bo ona prędzej usunie ciebie, tak i Pani Macmillan była nie do ruszenia.
Koniec pracy bliski, w jej rękach stos zgłoszeń ułożony chronologicznie i skatalogowany według rodzajów przypadków i ich wagi, żyć nie umierać. Nie spodziewała się, że ktoś tego nie zauważy i w pewien sposób zniweczy jej cudowny humor. Nie zdołała nawet wydać z siebie tego typowego, kobiecego ‘och!’, bo była zbyt zajęta byciem oburzoną. Cały jej trud układania na nic! Nikt co prawda nie wymagał aż takiej drobiazgowości, jej koledzy przynosili zgłoszenia często złożone byle jak, ale to nie była jej jakość pracy. Nawet jej pismo na każdym papierku niesionym do szefa było perfekcyjne.
- Nie, oczywiście, że nie. Zniszczył Pan tylko idealny system katalogowania. I przedłużył mój czas pracy – westchnęła sfrustrowana i schyliła się by zebrać te nieszczęsne zgłoszenia. Co śmieszne, zajmowanie się nimi było uważane za naprawdę niewdzięczną pracę, którą Rogers zlecał gdy się mu podpadło. A ona, gdy już ktoś w nią uwierzył i dał jej szansę na wykonywanie swojej pracy, była gotowa nawet za tym tęsknić. Kto by pomyślał?
- Mam nadzieję, że Pan również jest cały i zdrowy – powiedziała z chłodnym uśmiechem, gdy zebrali już wszystko, a ona znów przejęła stos w swoje ręce. Za tym uśmiechem kryła się chęć rzucenia kilku podłych zaklęć, ale wiedziała, że przełożony raczej nie byłby tym zachwycony. Na szczęście miała świetną kontrolę nad własną mimiką i ten nieszczęśnik nie mógł być świadomy tego, jakie scenariusze rozgrywała właśnie w swojej głowie. Otrzepała wolną ręką swoje idealnie skrojone spodnie z niewidzialnego pyłu i czekała na kolejne przeprosiny, należały się jej, to nie jej nieuwaga doprowadziła do tej sytuacji. Zresztą ona nigdy nie powinna przepraszać.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Korytarz [odnośnik]04.08.16 9:02
Nie był jakimś dzikusem, który zostawiłby kobietę samą z papierami i bajzlem, który sam wywołał. Wiadomo, że nie była to przyjemna, jednak specjalnie by nie popchnął nieznajomej. No, chyba że wiedziałby, że mu się to opłacało. Na samą myśl uśmiechnął się pod nosem tak by blondynka nie mogła tego zobaczyć.
- Pytałem o panią, nie o papiery - odpowiedział, słysząc jej poirytowany ton głosu. Domyślał się, że zniszczył jej długi czas pracy i nie była mu za to wdzięczna, ale dokumenty mogły sobie poradzić same. Gdyby coś jej się stało, byłoby jedynie gorzej. Carter podniósł się i poszedł w kierunku dwóch kartek papieru, które postanowiły odfrunąć dalej niż cała reszta. Nie chciał na nie patrzeć ani czytać, ale praca w czarodziejskiej policji i wrodzona spostrzegawczość odcisnęły na nim duże piętno. Dlatego przejechał niezamierzenie spojrzeniem po zapisanym tekście. Odwrócił się i podał brakujące elementy złej na niego blondynce. - Nie wiem czy odgrywanie pokrzywdzonego polepszyłoby pani humor, ale proszę mnie jeszcze nie zabijać - odpowiedział jej, uśmiechając się na słowa kobiety. Pewnie nie powinien, ale to było silniejsze od niego. Wyobrażenie jego potłuczonego po zderzeniu z nieznajomą było przekomiczne. Nie prezentowałby się specjalnie reprezentatywnie i nie dotarłby na spotkanie. Cholera. Spotkanie. Spojrzał na zegarek i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że zostało jeszcze piętnaście minut. No, to spokojnie. Znając siebie, zdążyłby zrobić bardzo dużo rzeczy i się nie spóźnić. - Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że na zabijaniu mnie spojrzeniem się skończy. Pomóc w czymś?
[bylobrzydkobedzieladnie]


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again



Ostatnio zmieniony przez Raiden Carter dnia 31.10.16 0:39, w całości zmieniany 1 raz
Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Korytarz [odnośnik]04.08.16 22:53
Uniosła brwi słysząc jego śmiałe słowa. Miał czelność jeszcze stroić sobie z niej żarty. Trzeba jednak przyznać, że był wystarczająco spostrzegawczy by zauważyć złość w jej postawie, a to nie lada wyczyn.
- Potrzebuję czasu na ocenienie Pańskiej przydatności. Możliwe, że ktoś by jednak tęsknił za Pańską osobą - czy ona żartowała? Ciężko było stwierdzić patrząc na jej twarz z wystudiowanym, chłodnym uśmiechem i oczami bystro obserwującymi rozmówcę. Można powiedzieć, że świdrowała go spojrzeniem usiłując oceni z kim ma do czynienia. Garnitur, choć teraz delikatnie pognieciony, świadczył albo o tym, że załatwiał coś ważnego w gmachu Ministerstwa, albo ubierał się tak na co dzień, choć tą drugą opcję wykluczał fakt, że nie wydawał się czuć w pełni swobodnie w swoim stroju. Wydawał się jednak wystarczająco pewny siebie, by zaryzykować stwierdzenie, że znał budynek. Wniosek był więc oczywisty.
- Pracuje Pan tutaj - oznajmiła spokojnie, w międzyczasie zdążyła już wyrównać stosik papierów i obrócić wszystkie w jedną stronę, by chociaż udawały schludnie ułożone. Zresztą wszystko co jej dotyczyło było perfekcyjnie czyste, ułożone i gładkie. Od jej wypastowanych, sznurowanych butów, dość popularnych wśród aurorów, przez spodnie i koszulę wykonane z wysokiej jakości materiałów, na idealnie ułożonych, błyszczących blond włosach kończąc. Prawdopodobnie dlatego wielu aurorów uważało, że jest oziębła.
- Przyjmuję Pańskie przeprosiny i mam nadzieję, że nie został Pan uszkodzony - powiedziała spokojnie. Uznała, że nie można być złym o takie głupstwo, szczególnie na osobę, której się w ogóle nie zna i zapewne nie pozna zbyt blisko. Miała problem z poznaniem współpracowników, a co dopiero kogoś spoza kręgu aurorów.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Korytarz [odnośnik]06.08.16 9:11
Powaga nie  była jego mocną stroną. Lub przynajmniej nie była w przypadku, gdy naprawdę nie była potrzebna. A teraz Raiden zdecydowanie nie mógłby spoważnieć. Dzisiejszy dzień i tak był zbyt pokręcony, by mu się to udało. No, chyba że zamordowano mu po raz drugi członków rodziny. 
- Myślę, że puste łóżko kogoś by powiadomiło - odgryzł się, nie powstrzymując już swojego charakterystycznego uśmiechu. Oczywiście że była to zaczepka i to zawierająca podtekst, ale chyba większość jego słów ją zawierała. Było to częścią jego natury i również sposób na odsiewanie przytępawych rozmówców. Wątpił, żeby kobieta naprzeciwko się do nich zaliczała. 
- Pani również i to pewnie na… - niedocenianym stanowisku. Nie powiedział tego, chociaż bardzo by chciał. Kto z wyżej postawionych zajmował by się papierami? I to takiej treści? Nie. Fakt jak się do niego zwracała świadczył pewnie o wysokim urodzeniu, a nie stanowisku w Ministerstwie. Do tego ten pedantyczny ruch poprawiania ubrania, dokumentów. – Jest pani młoda. Jeszcze dopnie swego – dodał, rozglądając się dookoła. Korytarz opustoszał i zostali jedynie oni. Cóż. Najwidoczniej godziny pracy nie obejmowały patrzenia na parę pracowników wymieniających się… Uprzejmościami. Carter lubił wyzwania. Nawet wśród rozmówców. 
Uśmiechnął się pod nosem na jej słowa.
- Raczej uszkodzona została moja gracja. Lub jej brak – odpowiedział, a ramiona poruszyły mu się w zduszonym śmiechu. Zaraz jednak też się wyprostował i spojrzał na zegarek, a potem na kobietę. Jeszcze dziesięć minut. Spokojnie. – Gdybym miał więcej czasu zapewne namówiłbym panią na jakąś kawę w ramach przeprosin, ale chyba niestety mi się to nie uda. Pewnie ktoś taki jak pani ma już plany do końca roku – dodał, nie kryjąc się już z wiedzą dotyczącą jej osoby.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Korytarz [odnośnik]08.08.16 1:19
Z pewną dozą ulgi przyjęła, że zrozumiał jej żart, a nawet na niego odpowiedział. Rzuciła mu jednak tajemnicze spojrzenie, z którego nie dało się zupełnie wyczytać co myśli, gdy odpowiedziała:
- Tak, to zapewne odbiegałoby od normy - zmiana tematu na jej pracę zdecydowanie nie przypadła jej do gustu, ale nie była aż tak dumna, by się złościć o mówienie o czymś, o czym się wszystkiego nie wie. Uśmiechnęła się więc tylko, jakby wiedziała coś czego jej rozmówca nie wie.
- Tego jestem pewna - ostatnimi czasy już rzadko zajmowała się zgłoszeniami, więc rzeczywiście pięła się w górę i w końcu była traktowana jak prawdziwy auror. I zdecydowanie lepiej pisała swoje raporty niż jej koledzy, mając wprawę w poprawianiu ich błędów.
- Cieszę się, że tylko tyle - powiedziała ze szczerszym już, ale nadal skromnym uśmiechem - Choć zdecydowanie nie mówiłabym o braku - sama nie mogła uwierzyć w to, co mówi. Nie flirtowała z nikim od wielu lat, można wręcz powiedzieć, że nieco zardzewiała. Jednak nagle, bez specjalnej konsultacji z własnym rozumem, postanowiła spróbować. I to z kimś zdecydowanie spoza rodów. Na co jej to było? Z jednej strony już dłuższy czas nie miała kontaktu z mężczyznami, ale nie była też świętoszką. Może rzeczywiście nie musiała przyprawiać matki o zawał, a raczej zacząć korzystać z życia za bezpieczną kurtyną pozornie ułożonej, spokojnej i zapracowanej panny. Troszkę dobrej zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
- Plany planami, zdecydowanie dużo pracy. Choć może gdyby Pan się postarał, znalazłabym czas - dodała patrząc na niego swoimi zielonymi oczami, które nieco rozjaśniły się od uroczego uśmiechu, który rzuciła swojemu rozmówcy - Ale nic nie mogę obiecać - dodała, psując nieco wrażenie. Naprawdę dawno tego nie robiła.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Korytarz [odnośnik]08.08.16 10:41
Ze spiętej wcześniej pracownicy Ministerstwa, kobieta zaczynała się rozluźniać, co przyjął z wyraźnym zadowoleniem. Nie lubił być źródłem konfliktów, a przynajmniej nie dla kobiet. Zauważył spojrzenie, którego nie mógł odczytać, ale na pewno należało do tych tajemniczych. Uśmiechnął się ponownie na jej zadziorną odpowiedź. Zdawało mu się, że dawno temu rozmawiał w ten sposób z nowo poznaną kobietą. W Ameryce było inaczej, bo to była… No, cóż. Ameryka. Jednym z dziwniejszych incydentów odbył się w jego urodziny, ale wolał na razie wyrzucić go ze swoich myśli i skupił się na blondynce przed sobą. Nie odpowiedział na stwierdzenie dotyczące pracy, bo zrobiła to nieco chłodniejszym tonem i zapewne nawet nie chciała tego. Raiden powędrował wzrokiem na stos papierów, które trzymała, a zaraz potem prześlizgnął nim ponownie na twarz nieznajomej. Musiał przyznać, że była piękną potomkinią ważniejszych z rodzin. Spotykał ich parę i miał zdecydowanie odmienne od wszystkich wrażenie. Szlachcianki czy wyżej urodzone nie były oryginalne jak uważały – były takie same. Do tego nie grzeszyły rozumem i urodą. W Chicago obraz szlachty był w przerażającym stanie, chociaż w Anglii był zapewne taki sam, ale tutaj nie chwalono się synami homoseksualistami czy córkami prostytutkami. 
Podniósł spojrzenie na słowa blondynki i zatrzymał wzrok w jej oczach. Przez swoje rozmyślania zupełnie nie zarejestrował tonu, jakim się do niego zwracała, ale delikatny uśmiech powiedział mu wszystko. No, proszę. To było jak grawitacja. Wystarczyło delikatnie popchnąć i już wpadało się na jego tory. 
- Tak pani sądzi? – odpowiedział, po czym spojrzał na swój strój jakby widział go po raz pierwszy. – Zawsze zastanawiałem się czy ten garnitur mnie nie pogrubia. 
Raiden nie uważał, że zardzewiał, chociaż mogło być o wiele lepiej. Cóż. Ostatnie sprawy nieco przytępiły mu dziób, a myśli zupełnie odbiegły od tego, co kiedyś było na porządku dziennym. Zaskoczyła go jednak. Postanowiła kontynuować z nim rozmowę pomimo, że widać było, że nie posiada urodzenia. Czyżby sztywna Angielka lubiła łamać zasady? 
- Sugeruje pani, żebym nadużył swoich praw i ją zaaresztował? Wtedy na pewno nie musiałabyś iść do pracy – odpowiedział, po chwili uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową. – Myślę, że może pani o wiele więcej niż sądzi – dodał na jej ostatnie słowa, prostując się i patrząc na nią pewnie. Podobała mu się ta wymiana zdań i spojrzeń. Szkoda, że niedługo musiała się skończyć. Chociaż mówiła, że zależy to od niego czy nastanie ciąg dalszy, Raiden wiedział, że podjęła już decyzję. Kobiety dawały złudne poczucie władzy, gdy same ją posiadały.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Korytarz [odnośnik]08.08.16 11:23
Słysząc o pogrubiającym garniturze pokręciła głową i powstrzymała śmiech – Nie powinnam odpowiadać na to pytanie, albo nabawi się Pan kompleksów, albo przesadnej pewności siebie – zagryzła wargę dosłownie na pół sekundy, by przypomnieć sobie, że to zły nawyk. Chociaż kogo to obchodziło w momencie, w którym nie dość że rozmawiała swobodnie z kimś, z kim nie powinna tak naprawdę nigdy nawiązać kontaktu, to jeszcze sugerowała, że można umówić się na kawę?
- Aresztowanie aurora może być trudne, to działa też w drugą stronę – ostrzegła i znów uśmiechnęła się w ten tajemniczy sposób. Znała swoje możliwości i zdecydowanie nikt się nie spodziewał tego, co mogła zrobić. Zaczynając od jej nietypowych jak na szlachciankę aktywności fizycznych, mało która dama ćwiczyła szermierkę czy szalała na miotle. Do tego trzeba było być Macmillanem. Chociaż wystarczyło się dobrze przyjrzeć, by zauważyć, że jej sylwetka nie jest tak wiotka jak u większości panien z dobrych domów. Składała się z dobrze wykształconych i regularnie ćwiczonych mięśni, Artis już dawno temu uznała, że skoro nie może się poszczycić wyjątkowo delikatnym, drobnym ciałem, to będzie miała zdrowe i silne. Tym bardziej, że z wysokim jak na kobietę wzrostem nie mogła nic zrobić. Nie odbiegała na szczęście od normy w zbyt dużym stopniu.
- Zauważyłabym, gdybym spotkała Pana w kwaterze aurorów, rozumiem, że w dużej mierze dzielimy zawód – powiedziała przyglądając mu się badawczo. Nigdy do końca nie dowiedziała się czym zajmują się ich koledzy z piętra. Z rozmów innych aurorów wywnioskowała jednak, że jest to praca zdecydowanie bardziej brutalna. Nie przeszkadzało jej to, aurorzy byli dosłownie brygadą uderzeniową, u nich liczyła się przede wszystkim walka, niekoniecznie inwigilacja. Ale ktoś musiał się tym zajmować, by oni wiedzieli gdzie wpaść i uderzyć.
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Korytarz [odnośnik]08.08.16 12:21
- Sądzę, że ani jedno ani drugie mi nie grozi, chociaż... Chwila - urwał, zdając sobie sprawę, że to pewność siebie załatwiała mu właśnie tête-à-tête z początkowo niedostępną blondynką. Wzruszył ramionami na tę chwilę bycia przytępawym. Zaraz jednak o tym zapomniał, słysząc kim naprawdę była nieznajoma z zawodu. Uniósł brwi w efekcie zaskoczenia. No, proszę. Ta znajomość zaczynała podobać mu się co raz bardziej. Zbliżył się do niej i pochylił w stronę jej ucha.
- Coś bym wymyślił – powiedział, po czym wrócił do poprzedniego miejsca, gdzie stał. Czy mówił poważnie? W sumie to gdyby tego wymagała sytuacja zapewne jego twórczy umysł coś by znalazł. Siła improwizacji jak kto wolał to nazywać. Ta umiejętność przyda mu się, gdy spóźni się na spotkanie. Zerknął po raz kolejny na zegarek. Minuty uciekały jedna za drugą, a jemu pozostały niecałe cztery minuty do zamknięcia przed nosem drzwi sali obrad. – Nie wiem czy ujawnienie tych informacji nie będzie niezgodne z zasadą milczenia.
- Carter! Carter! Rusz się! Nie mamy całego dnia! Rusz ten tyłek i przygotuj się do odprawy! 
Raiden zamknął oczy, słysząc wrzaski McGregora. Jonathan McGregor był jego przełożonym i najbardziej hałaśliwym człowiekiem jakiego znał. Nigdy by się nie zamknął, więc były brygadzista odwrócił się do niego i rzucił:
- Już biegnę, wasza wysokość.
- Lepiej się pospiesz, bo zapomnę jak dobry jesteś, pięknisiu! – wrzasnął po raz ostatni siwowłosy mężczyzna i zniknął wewnątrz otwartych już drzwi komnaty przeznaczonej jedynie dla jednostki czarodziejskiej policji. Carter pokręcił głową, unosząc oczy ku niebu, po czym przeniósł uwagę na swoją pierwszą rozmówczynię.  
- Jak widzi pani, obowiązki wzywają, ale nie byłbym taki dobry w tym co robię, jak już mój łaskawy przełożony zdołał zauważyć, gdybym nie znalazł pani jutro po godzinach pracy – mruknął, zanim lekko skinął głową na pożegnanie. Nie powiedział żegnaj, bo oznaczałoby to, że się nie zobaczą, a on... Cóż… Miał pewne przeczucie, że będzie inaczej. Dlatego tez uśmiechnął się po raz ostatni i odwrócił się, by zniknąć w drzwiach komnaty odpraw.

| zt
[bylobrzydkobedzieladnie]


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again



Ostatnio zmieniony przez Raiden Carter dnia 31.10.16 0:49, w całości zmieniany 1 raz
Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Korytarz - Page 2 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Korytarz [odnośnik]08.08.16 19:53
Uśmiechnęła się rozbawiona kiedy zagubił się we własnym rozumowaniu. Musiała przyznać, że ta rozmowa sprawia jej przyjemność. Zdecydowanie praca w środowisku pełnym osób o niższym urodzeniu niż ona, pozwoliło jej przymykać oko na wiele kwestii towarzyskich, nigdy jednak z nikim się nie spoufalała do tego stopnia. Jej kontakty z innymi aurorami można uznać za co najwyżej formalne. Po ukończeniu Hogwartu miała swój epizod, gdy nie stroniła od flirtu i mężczyzn, nie szukała wtedy nikogo na stałe więc nie sprawdzała rodowodu. Teraz jednak powinna uważać, choć wątpiła w to, by jakaś redaktorka Czarownicy chadzała po korytarzach departamentu.
Nagle jednak mężczyzna pochylił się do jej ucha, a ona poczuła jego zapach, zdecydowanie przyjemny. Na jego słowa przechyliła lekko głowę na bok i znów się uśmiechnęła.
- Wierzę na słowo - powiedziała, w jej oczach można było zauważyć rozbawienie pomieszane z wyzwaniem. Z jednej strony trochę tego chciała, być może tęskniła za męskim towarzystwem, które nie było współpracownikami czy rodziną. Z drugiej, nieznajomy, bo wciąż się sobie nie przedstawili, był ciekawym rozmówcą. I przystojnym, nie dało się nie zauważyć.
Wtedy jednak przerwał im, zapewne, zwierzchnik mężczyzny. Jej domysły potwierdziły się, należał do Wiedźmiej Straży. Dobrze że to się wyjaśniło, razem z nazwiskiem rozmówcy. Carter. Zdecydowanie nie należał do znanych jej rodzin, ale tego domyśliła się od razu, łatwo rozpoznać szlachcica gdy już wie się, czego szukać.
- Tego nie mogę zabronić - odpowiedziała na jego pożegnanie i również posłała ostatni, być może obiecujący, uśmiech. Kiedy odszedł ona stała jeszcze chwilę na korytarzu, a potem ruszyła w stronę gabinetu, narzekającego już pewnie na nią, Rogersa. Ostatnia kupka zgłoszeń i mogła rozpocząć życie prawdziwego aurora, który zdecydowanie nie musiał zajmować się papierami. Przy okazji szef omal nie dostał zawału, kiedy pożegnała się z uśmiechem. Chyba nigdy nie widział u niej tego grymasu, a na pewno nie w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
zt
Artis Finnleigh
Artis Finnleigh
Zawód : Auror
Wiek : 25
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
I'm gonna trust you, babe
I'm gonna look in your eyes
And if you say, "Be alright"
I'll follow you into the light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3347-artis-macmillan#56642 https://www.morsmordre.net/t3359-balou https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3411-skrytka-bankowa-nr-848#59024 https://www.morsmordre.net/t3404-artis-macmillan
Re: Korytarz [odnośnik]26.10.16 6:31
|17 marzec
Kolejny dzień i kolejne obowiązki, które niestety jej nie oszczędzają. Musiałaby być ślepa aby nie zauważyć, że z każdym miesiącem liczba dziwnych zgonów, bądź morderstw w zastraszającym tempie wzrasta, co nie ukrywając przekłada się na przybywające jej obowiązki. Nie raz musiała zostawać wraz z Panem Sykes po godzinach w pracy, gdyż po prostu nie byli w stanie, w dwójkę poradzić sobie z natłokiem stale przybywających zajęć.
Niestety niektórzy nie ułatwiali im pracy. Od początku miała problem z jednym z aurorów, który na początku zlekceważył wynik jej oględzin oraz sugestie dotyczącej prowadzonej przez niego sprawy, później się z nią o to wykłócał aby teraz całkowicie ją zignorować. W takich momentach, bardziej niż zwykle ma ochotę na kogoś rzucić klątwę i długo nie musiałaby szukać potencjalnej ofiary, gdyż właśnie do niej zmierza.
Musi przekazać temu mężczyźnie wyniki autopsji, po które ten nie miał przyjemności pofatygować się samemu. Jednak jest tego plus, przynajmniej trochę odpocznie od natłoku obowiązku. O ile odpoczynkiem można w ogóle nazwać użeranie się z jakże "uprzejmym" człowiekiem. Jeśli tak, to idzie właśnie na urlop.
Gdy winda się otworzyła aby nie tracić czasu jak najszybciej z niej wyszła co nie skończyło się tak jakby sobie to zaplanowała, ponieważ z impetem zderzyła się z czymś, a raczej kimś. Czy ona może po prostu przestać wpadać na ludzi? To już drugi raz w tym miesiącu... Na szczęście żadne z nich nie potknęło się, a nawet otrzymała pomoc od jak się okazało mężczyzny, dzięki którego uprzejmości mogła odzyskać równowagę. Obcasy zawsze wyglądały dobrze, prócz jednego wyjątku: gdy ich właścicielka leży na podłodze. Na szczęście również i plik dokumentów, który kurczowo przyciskała teraz do piersi nie wypadł jej w trakcie uderzenia.
Uniosła wzrok z zamiarem przeproszenia nieszczęśnika, który miał nikłą przyjemność uratowania jej z opresji małej kompromitacji.
-Nicholas...-Wypaliła dość mało elokwentnie odsuwając się nieco od mężczyzny. Zaraz jednak odchrząknęła i uśmiechnęła się lekko w jego stronę.-Dziękuję za pomoc i przepraszam, ostatnio jestem dość rozkojarzona.


Anguis in herba

But I'm holding on for dear life
Won't look down, won't open my eyes
'Cause I'm just holding on for tonight


Ostatnio zmieniony przez Rowan Yaxley dnia 17.12.16 13:20, w całości zmieniany 1 raz
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Korytarz - Page 2 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]31.10.16 0:21
On już właściwie tutaj mieszkał. Od kiedy tylko po raz pierwszy przekroczył próg ministerstwa wiedział, że to tak się skończy. Polityka to było to, co naprawdę go kręciło. A tutaj miał realny dostęp do tego światka. Dlatego też dawał z siebie ile tylko mógł i dość szybko doczekał się własnego gabinetu na drugim piętrze. Ostatnio było mu jednak dużo ciężej niż normalnie, bo miał wyrzuty sumienia, że spędza całe dnie w Ministerstwie, gdy w domu czeka na niego młoda żona. coraz więcej obowiązków, coraz mniej czasu na odpoczynek. Musiał się też pilnować, żeby nie wyjść na niezainteresowanego własną rodziną mężczyznę. Wziął ślub i wiedział z czym to się wiąże. Dlatego też tak bardzo od tego uciekał. Ale jakoś przyzwyczajał się do nowego stanu rzeczy. Może i lubił swoje samotne wieczory, ale przecież musiał się przyzwyczaić do tego, że nie jest już sam. Prędzej czy później ten stan musiał nadejść. Jednak wszystko zaczynało się już stabilizować i nawet nie chodził jak śnięta ryba po korytarzach Ministerstwa. Mocna kawa rano i mógł już skierować się w stronę swojego już nie tak nowiutkiego gabinetu. Nie oznaczało to jednak, że w ciągu dnia nie posyłał stażysty po kawę kilkukrotnie, a nawet postanowił sobie zrobić przerwę i podskoczyć do kawiarni. Z tego powodu stanął przy windzie i grzecznie czekał aż podjedzie. Już był gotów tylko skinąć głową na powitanie wychodzącemu komukolwiek i udać się na górę, ale był zmuszony do ratowania damy w opresji. W sumie obronić przed upadkiem ładną panią zawsze miło. Po chwili jednak zauważył, że nie jest to do końca nieznajoma, ale… koleżanka ze szkoły, szkolna miłość, coś jeszcze innego? W każdym razie wiedział, że coś ich kiedyś łączyło i nakazało mu to poczuć się trochę niezręcznie w tej sytuacji.
- Rowan – rzucił na powitanie i mimowolnie się uśmiechnął. W jakich okolicznościach by to nie było cieszył się, że ją widzi. - Znaczy… Lady Yaxley – poprawił się uświadamiając sobie, że popełnił gefę. Nie byli już dziećmi. A ona nie należała już do rodu, do którego Nottowie pałaliby sympatią, więc lepiej byłoby zachować odpowiedni dystans. Przynajmniej na korytarzu Ministerstwa.
- A coś się stało? Jeśli mogę to proponuję kawę. W kawiarni, czy w moim biurze – zaproponował spoglądając na dziewczynę pytająco. Dawno się nie wiedzieli. I właściwie żałował. Była tak samo piękna jak w czasach szkolnych.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Korytarz [odnośnik]06.11.16 17:41
Ta chwila była co najmniej niezręczna. Nie zmienia to jednak faktu, że ucieszyła się, że wpadła akurat na tego mężczyznę. Czasem naprawdę chciałaby wrócić do czasów Hogwartu. Beztroski, dziecięcej naiwności, bez ludzi patrzących cały czas na jej ręce. To były dobre lata i raczej jest dość mało czarodziei, którzy wspominaliby je źle.
Słysząc jak mężczyzna po chwili się zreflektował zrozumiała, że i ona popełniła błąd. Jednakże zwracanie się do niego per Lord brzmiało co najmniej dziwnie, tak samo zresztą jak i jego zwrot grzecznościowy wypowiadany względem niej. Chyba będą musieli się jednak do tego przyzwyczaić.
Nie okłamując się od czasu Hogwartu minęło trochę czasu, a nawet więcej niż trochę. Zmienili się, dorośli. Pozostaje tylko pytanie czy były to dobre zmiany?
Obydwoje pracowali, ona wyszła za mąż, miała dziecko, a nawet zdążyła już zostać wdówką. Zaś i jego również dopadło widmo obowiązku względem rodu. Los naprawdę potrafi płatać figle.
-Hm? Nie nic, tak... po prostu-O ile niczym jest dość "subtelny" list od Nestora rodu Yaxley przypominający o jej aktualnej sytuacji w tej rodzinie to faktycznie nic. Martwiła się tym wszystkim. I bez tego listu zdaje sobie cały czas sprawę, że jej pozycja w tej rodzinie jest dość niepewna i wystarczy choćby jedna mała rzeczy, która nie spodobałaby się Nestorowi, aby pozbawić ją nazwiska. Na to nie może sobie jednak pozwolić.
-Z miłą chęcią.- Uśmiechnęła się w jego stronę. -Chciałabym się dowiedzieć co u ciebie. Dość długo nie mieliśmy okazji ze sobą porozmawiać.-A nawet bardzo długo i szczerze trochę jej tego brakowało. Miała nadzieję, że po tylu latach Nicholas nie miał względem niej jakiejś formy urazy, czy żalu, po tym jak rozstali się w dość niemiłej atmosferze.
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Korytarz - Page 2 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Korytarz [odnośnik]19.11.16 18:49
Uśmiechnął się do niej i oczy delikatnie mu zabłyszczały. W końcu pamiętał jak ześwirował na punkcie tej dziewczyny jeszcze w czasach szkolnych. Wtedy życie wydawało mu się dużo prostsze. Przynajmniej ta sfera związana z kobietami i związkami. Mógł sobie chodzić za rączkę z jaką panną chciał i tyle. Był młodym, arystokratą, który właściwie nie wiedział jeszcze z czym to się wiąże i co to właściwie znaczy. Wchodząc w życie bardzo szybko nauczył się egzystować w tym towarzystwie, w Ministerstwie radził sobie bardzo dobrze, mając nadzieję, że awansuje dość szybko nie tylko przez nazwisko. A gdy sytuacja się już w miarę ustabilizowała musiał się ożenić, z kobietą, której praktycznie nie znał. Może nie trafił mu się maszkaron, ale jednak dowiedział się co czuły jego koleżanki z dzieciństwa, które musiały wchodzić w związki małżeńskie tuż po skonczeniu szkoły.
- W takim razie może zaproponuję kawę u mnie w biurze? – zapytał delikatnie się uśmiechając. Miał wrażenie, że lepiej porozmawiać w cztery oczy niż w miejscu, w którym nie mogą czuć się do końca swobodnie. Nie wiedział, czy wypada mu zaprosić ją tak od razu do siebie jednak, postanowił zaryzykować. To, że teraz już nie byli dziećmi nie znaczyło, że znali się od dziś. Miał nadzieję tylko, że jego zbytnia śmiałość nie zostanie uznana za zuchwałość. Chociaż akurat po Rowan tego się nie spodziewał. Nie widzieli się w nieoficjalnych warunkach już parę lat, bo w końcu była teraz panią Yaxley
- To niedaleko, trzecie drzwi po prawej – poinstruował i wyciągnął w jej stronę rękę sugerując tym samym, że może mu oddać niesione przez nią dokumenty. Wypadało chociaż zaproponować.
- To okropne uchybienie, że nie widzieliśmy się tyle czasu. Chciałbym powiedzieć, że u mnie wszystko po staremu ale no wiesz… – powiedział unosząc rękę, na której błyszczała się od niedawna złota obrączka. - Tak jakoś wyszło – skomentował to tylko wzruszając ramionami jakby to było ot, takie nic takiego. Wiedział, że nie ma co marudzić. Nie dość, że dawno się nie widzieli, to jeszcze ona musiała przez to przejść już dawno temu. A potem skończyło się jak się skończyło. Był to jeden z gorszych scenariuszy.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Korytarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach