Wydarzenia


Ekipa forum
Dom Petriego
AutorWiadomość
Dom Petriego [odnośnik]29.04.16 3:46

Dom Petriego

★★★
Dom Petriego to jedno z tych nielicznych miejsc, w których świat czarodziejów styka się ze światem mugolskim; otóż zgromadzone są tutaj najcenniejsze przedmioty wykopane przez Anglików w Egipcie - jak nietrudno się domyślić, w przeważającej większości stanowią one artefakty, które lekkomyślnie byłoby oddać w ręce niemagicznych choćby na kilka chwil. W porozumieniu z rządem mugolskim dokonano więc następującego podziału; wierzchnia wystawa, złożona głównie z już przebadanych eksponatów, dostępna jest dla mugoli. Głębsze komnaty są przed nimi zabezpieczone i oddane wyłącznie do użytku czarodziejów; nieustannie pracują nad nimi łamacze klątw z różnych stron kraju.  
Budynek nazwano imieniem Williama Petriego, jednego z najwybitniejszych łamaczy klątw w dziejach nowożytnych, a zarazem założyciela tej placówki.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:39, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom Petriego Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom Petriego [odnośnik]30.01.17 23:40
27 IV 1956

Powoli weszła do budynku, dziękując lordowi za przepuszczenie w drzwiach. Był to już kolejny dowód na jego nienaganne maniery, które nie traciły na blasku od ich pierwszego spotkania. Tym samym za każdym razem dawał on świadectwo odpowiedniego wychowania, wyniesionego z domu rodzinnego i utwierdzał ją w przekonaniu, iż ten był jednym z najlepszych przedstawicieli własnego rodu pod względem reprezentacji ideałów rodziny. Przy tym też nieco różnił się do Elisabeth, której nie można było określić podobnym mianem. Ją było można nazwać mianem hybrydy, gdyż wychowywana zarówno przez ród matki i ojca, mimowolnie zmieszała w sobie ideały i jednego i drugiego. I chociaż czasami sądziła, iż to wpływ Crouchów był wyraźniejszy, to ostatecznie zmieniała zdanie, nie dokładnie stwierdzić, który ród przeważał. Tym samym stała się przyczyną zawodu dla ciotek Parkinson, oczekujących od każdej nowej dziewczynki tylko i wyłącznie zamiłowania do mody. Nigdy nie mogły zrozumieć jej pociągu w stronę polityki czy historii, którą tak bardzo ukochała od najmłodszych lat. Lubiła słuchać o tym co było, przyrównując niektóre wydarzenia historyczna do czasów obecnych. Tym samym szybko udało jej się stwierdzić, że historia lubi zataczać koło. Fakt ten wzbudził w dziewczynce jeszcze silniejszą ciekawość, a im więcej ksiąg czytała, tym bardziej pozwalała się uwodzić urokowi przeszłości, stając się już na zawsze jej ogromną miłośniczką. Czyż więc mogła odmówić lordowi Yaxley wizyty w podobnym miejscu, do tego mając okazję do zapoznania się z nową wystawą? Poza tym nie miałaby powodów do zignorowania zaproszenia, póki co ich wzajemne stosunki były dość odpowiednie, o ile tak można nazwać relacje pomiędzy cichymi partnerami w interesach.
Idąc dość przestrzennym holem, po chwili dostrzegła postać starszego mężczyzny, wyraźnie ich oczekującego. Jego twarz wydawała się być dość miła, niszcząc tym samym wszelkie wyobrażenia kobiety o osobach, pracujących w takich miejscach. Krótko się przywitali, wyraźnie starając się uniknąć pogawędek z kustoszem. Ostatecznie dłuższa konwersacja ze starcem nie miała miejsca, jednakże wynagrodzono im to dość bogatym stosem broszur, pokrótce opisujących wystawy i tym samym zachęcających do częstszych odwiedzin. Po tym dość bogatym zaopatrzeniu, pozwolono im ruszyć dalej, w stronę ich celu podróży.
- Byłabym zapomniała o podziękowaniu za zaproszenie! - powiedziała w chwili, gdy szli obok siebie dość równym tempem. - Proszę mi wybaczyć, myśl o rychłym kontakcie z historią pochłonęła mnie do tego stopnia, iż doprawdy nie było w niej już miejsca na pozostałe kwestie.
Mówiąc to jedynie na moment na niego spojrzała kątem oka, pragnąć skupić się na wystawie, którą już za chwilę mieli podziwiać.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 11:22
Dni po powrocie Morgotha do Anglii były bardzo pracowite. Nie tyle pod względem spraw w rezerwacie, chociaż porwanie jego podopiecznego z Peak District było niezwykle priorytetowym i czasochłonnym w tym momencie punktem, pod który podporządkowywał sobie wszelkie inne zajęcia. Ale nie ten dzień. Wiedział, że pomimo ogromnej chęci na dalsze poszukiwania zaginionego Gostira, musi się pohamować. Tej nocy bowiem miał porwać lady Megarę Carrow. Znał miejsce, gdzie mieli się udać jak i porę i sposób przechwycenia żony Deimosa. Marianna też o tym wiedziała, chociaż nie posiadała aż takiej władzy jak on. Wyższy pewnego rodzaju stopniem jak i urodzeniem w pewnym sensie dowodził tą misją. Mieli wydobyć z niej informacje dotyczące zakonu. Musiał przyznać, że nie podobał mu się ten pomysł. Z samej racji, że przydzielono go do kobiety, a Yaxley miał twarde zasady. Nie zamierzał krzywdzić dziewczyny ani jej dziecka, chociaż mogły nastąpić komplikacje nad którymi nie miał kontroli. A jeśli coś pójdzie nie tak, nigdy sobie tego nie daruje. Zamierzał ją jedynie nastraszyć, a potem wypytać o parę spraw i odesłać do domu. Nie potrzebował jej życia tak samo zresztą jak ciała - tylko umysłu. Tylko o niego chodziło. Dlatego właśnie ten dzień pozostał pusty w odmienne od normalnych zajęcia. Przepracował swoje w rezerwacie, po czym zgodnie z listem, wrócił do pałacu, by przygotować się na spotkanie z lady Parkinson. Zarzucił na plecy wyjściową marynarkę do kompletu z resztą dopasowanego garnituru. Ciemnogranatowy kolor z białą koszulą był idealny na takie wyjścia. Mruknął jedynie panu Knightley, że nie będzie go przez kilka godzin i deportował się do Broadway Tower. Chyba tylko raz był w posiadłości rodu Parkinson i musiał przyznać, że początkowo niepozorna wieża mieściła we wnętrzu przestrzenie mogące pomieścić kilka tysięcy gości. Nie czekał długo i już razem z kobietą przenieśli się w ustalone wcześniej miejsce. Wiedział, że panna Elisabeth była w dużej mierze bardziej Crouchem niźli Parkinsonem - była niezwykle twarda i rzeczowa, co niekoniecznie spotykał w jej rodzie. Może właśnie dlatego tak dobrze im się współpracowało... Zastanawiającym był fakt, że jeszcze nie zdołano wydać jej za mąż. Czyżby jej ojciec tak bardzo się ociągał, czy wina leżała po stronie kobiety? Gdyby bardziej interesował się takimi sprawami, zapewne zamyśliłby się na dłuższą chwilę, ale nie zajęło to na długo jego myśli. Naturalnie przepuścił ją w drzwiach, przytrzymując jedno ze skrzydeł równocześnie pozwalając, by na jego twarzy wystąpił nikły uśmiech. Nie mógł się powstrzymać, szczególnie że dość długo chciał zobaczyć najnowsze znaleziska z Egiptu. A sposób w którym mógł wyrazić swoją wdzięczność lady Elisabeth był zadowalający obie strony.
Gdy znaleźli się w środku, przywitał ich kustosz muzeum, który dość dobrze znał Morgotha. Yaxley był częstym gościem w domu Petriego, a jego żywe zainteresowanie historią najwyraźniej mile łechtało ego starszego jegomościa. Widać było, że był dumny i szczęśliwy z tego, że ludzie odwiedzają miejsce, którym się opiekował. I to tak zażarcie. Wytłumaczył gdzie powinni się udać, a także oznajmił, że wszystkie pomieszczenia stoją przed nimi otworem. Szczególnie te niedostępne dla mugoli. Morgoth podziękował za nich oboje, po czym wspólnie z Parkinson przeszli w głąb. Ona jako pierwsza przerwała ciszę, która wcale nie wydawała się taka niezręczna.
- Rozumiem doskonale - odpowiedział lekko i spokojnie, po czym spojrzał na swoją towarzyszkę. - Długo na to czekałem, więc będzie mi musiała lady wybaczyć, jeśli chwilowo odpłynę - dodał, pozwalając by delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. W tej samej chwili weszli do pierwszej sali, gdzie czekały na nich oczywiście sarkofagi tętniące złotem i klejnotami. Skierował się za kobietą na lewo w stronę największego z nich i zerknął na broszurę, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Gdy stanęli przed szybą, odezwał się:
- To ja powinienem dziękować. Dzięki jej interwencji mój wyjazd przebiegł bez zastrzeżeń.
Umilkł, obserwując złotą, zastygłą twarz jednego z członków rodziny faraona. Rodziny bogów. Najwyraźniej jednak nie byli nimi, gdy czas sprawił, że ich istnienie przeszło do historii, którą podziwiali.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 19:30
Ostatnimi czasy, a konkretnie od czasu referendum, Elisabeth przestała być pewna co do swojej pracy. Normalnie zwykle zajęta zadaniami powierzonymi przez Ministerstwo, teraz powinna ich mieć jeszcze więcej, z racji kończenia się jej stażu. Niestety jej plany pokrzyżowało nieco referendum, na skutek którego wiele departamentów uległo przekształceniu, a wielu pracowników musiało zmienić profesję lub przenieść się do miejsca podobnego do poprzedniego stanowiska, lecz nie do końca nim będące. W tym i ten jej. Przez to też chcąc lub nie chcąc, została pozbawiona kilku obowiązków. Zmuszało ją to do zmiany tempa życia, zwolnienia, jednocześnie jednak dawało okazję do skupienia się na bardziej towarzyskim aspekcie jej życia - pielęgnowaniu istotnych znajomości, nawiązywania tych nowych... Postanowiła także oddać się nieco nauce, chcąc odnaleźć nowe cele, które pragnęła osiągnąć. Wciąż czuła się nienasycona, potrzebowała rozszerzyć swoją wiedzę i zdolności, które pozwolą jej jeszcze bardziej wznieść się i zaspokoić ambitne popędy. Wciąż jednak czuła, jak ucisk ze strony nestorów zacieśnia się coraz bardziej, wywierając ogromną presję. Kończył się powoli czas jej swobód, byłaby głupia, gdyby temu przeczyła.
- Pozostaje mi się cieszyć, iż wyjazd lorda przebiegł po jego myśli - odpowiedziała na jego słowa, czując, jak lewy kącik jej ust delikatnie unosi się ku górze. Nie patrzyła jednak na niego, patrząc w ten sam punkt, co on. Faraonowie... Starożytność była prawdopodobnie jedną z jej najbardziej ulubionych epok. Pomimo ostatecznemu upadkowi tak wielu cywilizacji, podziwiała je. Szczególnie umiłowała sobie historię Grecji, związaną z jej własnymi korzeniami - z Troją, której upadek zwiastował jednocześnie coś nowego. Nową potęgę, która chociaż schowana w cieniu, trwała, czając się, co zresztą tworzyło nazwisko rodowe jej matki. Sama Elisabeth na początku swojej kariery bywała przeciwieństwem tego słowa - bywała głośna, zbyt głośna, jak teraz zaczynała sądzić. Na szczęście umiała wysnuwać wnioski z przeszłości zarówno swojej, jak i świata. W końcu uczyła się tego od najmłodszych lat.
A oni tym czasem ruszyli dalej, przechodząc od sarkofagu do sarkofagu, powoli i cierpliwie podziwiając kolejne zmarłe oblicza. Nie spieszyli się, a przynajmniej ona nie z racji, iż nie mogła na razie narzekać na brak czasu. Jej częsta wymówka straciła na znaczeniu.
- A zatem lord również pasjonuje się historią - przerwała po chwili milczenie, mówiąc jednak dość cicho, dzięki czemu nie zepsuła atmosfery spokoju i swego rodzaju hołdu, posyłanego w stronę oglądanego skrawka przeszłości. - Czy jest może konkretny okres czasowy, który lord ukochał sobie najbardziej?


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 20:05
Nie chciał jej pytać o pracę. Nie był to temat, który można było poruszać w tej aktualnej chwili. Elisabeth akurat pracowała w departamencie, który został zupełnie zniszczony, a los tamtejszych pracowników nie był znany. Niektórzy już zostali oddelegowani do odpowiednich im miejsc, jednak Liliana takiego przydziału nie dostała. A przynajmniej nic o tym nie wiedział, chociaż orientował się w podobnych sprawach. Może już niedługo miała przylecieć do niej sowa z Ministerstwa Magii z listem oznajmiającym takowe przeniesienie? Nie sądził, że ten początkowy ład legnie tak szybko. Zmiany w strukturach były aż za bardzo radykalne jak na jego gusta, chociaż sam to popierał. Skoro Anglia miała być samodzielna musiała się taka stać, ale czy oznaczało to tak pochopne działania? Tak głupie i krótkowzroczne? Właśnie za taką osobę uważał Minister, która aż boleśnie otwarcie była wierna poleceniom Grindelwalda. Sam przecież niedawno przechwycił list od dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, który opieczętowany był zaadresowany właśnie na jej nazwisko. Ów koperta nigdy nie dostała się oczywiście w ręce Wilhelminy, a Grindelwald musiał poczuć gniew na wieść, że jego korespondencja została odebrana. Nie był głupi - musiał o tym wiedzieć, skoro żadne instrukcje, które podał nie weszły w życie. Jak bardzo upokorzony musiał się czuć? Jak w wielki gniew wpadł? Szkoda, że Morgoth nie mógł tego zobaczyć. Cień zadowolenia przemknął mu przez twarz w chwili, gdy o tym pomyślał. Gdy zobaczył oczami wyobraźni unoszącego się złością Gellerta.
- Dzięki jej pomocy - dodał na słowa, które padły z ust lady Parkinson. Nie mógł mu umknąć fakt, że byli podobni. Oboje zdawali sobie sprawę, że w pewnym sensie ich czas się kończył. Podobnie jak skryci pod złotem byli faraonowie mieli zniknąć lub przetrwać. Ale by to osiągnąć rodziny czystej krwi musiały się złączyć i zawalczyć o spuściznę. Dlatego by przetrwać potrzebowali czegoś, co pozwoliłoby im stanąć ramię w ramię - sojusze, ale również i krew. Silne i nieskalane. Niezaburzone filary, na których opierała się rodzina Yaxley'ów. Lo­jal­ność wo­bec niej musiała mieć prymat nad lojalnością wobec czegokolwiek i kogokolwiek innego. Musieli uczyć się od siebie, ochraniać się i czuć, że przede wszystkim byli ze sobą nawzajem związani. Ale je­śli ich wza­jem­na lo­jal­ność za­wiodłaby, wszy­scy zostaliby po­tę­pie­ni. Dlatego właśnie musiał wziąć sobie za żonę kobietę, która wiedziałaby co to oznacza. Która podtrzymałaby rodzinę Yaxley'ów. Takie samo zadanie stało przed Elisabeth i jej obowiązkiem względem Parkinsonów. Tak. Ich czas się kończył.
Obserwowali kolejne eksponaty, zatrzymując się przy niektórych dłużej, nie martwiąc się ciszą, która nie była w tym momencie niezręczna. Gdy się odezwała, Morgoth podniósł na nią spojrzenie. Jej stwierdzenie nie potrzebowało żadnych uściśleń. Oboje znali odpowiedź. Jednak na kolejne pytanie odpowiedzieć nie tyle musiał, co chciał. Było bardzo trafne.
- Nie - odparł spokojnie, podchodząc do niej i stając obok, by obserwować klejnoty koronne należące do Setiego I. - Każdy okres na osi czasu posiada w sobie coś wartościowego. I każdy wart jest poznania - umilkł na chwilę, pozwalając by w spokoju przeczytali odpowiednie odniesienia do eksponatu. W przerwie między jednym a drugim pozwolił sobie na również na pytanie. Czuł, że te chwile były przyjemnie spędzonym czasem. I chociaż gdzieś w myślach pałętała mu się Megara i nadchodząca noc, nie zburzyły one jego spokoju.
- Była lady w Egipcie?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 21:09
Elisabeth zdawała sobie sprawę z tego, co to znaczy być lojalną wobec kogoś. Nigdy jednak nie łączyła tego słowa z rodziną, a przynajmniej nie rodem Parkinsonów, któremu podobne ideały nie wydawały przeświecać, a przynajmniej nie w tak dużym stopniu. Inaczej było jednak z rodem jej matki - w postawie dziadka szybko dojrzał osobę, której sylwetka stanowiła dla niej wzór do naśladowania. I to jemu była lojalna w swoim życiu, ucząc się opierać swoje życie na podobnych filarach, naturalnie pamiętając jednak również o rodzie ojca. Sam rodzic jednak nigdy nie wydawał się być dla niej odpowiednio silny charakterem, by stać się kiedykolwiek drogowskazem dla jej dalszej drogi. Zbyt łatwo dawał się zmanipulować, a i nie reprezentował człowieka z ogromnymi aspiracjami. Czyż miała więc iść śladami człowieka biernego, rozpływającymi się nad błahostkami?
Oddała jego spojrzenie, skupiając się przez chwilę na oczach mężczyzny. Trwało to jednak jedynie przez chwilę, bo szybko wróciła spojrzeniem do oglądanego przed chwilą eksponatu. A potem kolejnego, co jakiś czas rozczytując się również w widocznych tabliczkach czy danych wcześniej przez kustosza broszurach. Podobny sposób na poznawanie kawałka historii czy uzupełnianie dotychczasowej wiedzy, wydawało się być niezwykle przyjemne, między innymi za sprawą bezpośredniego obcowania ze skarbami z dawnych lat. Myśl, iż wcześniej miała z nią kontakt już dawno zmarła, lecz jakże ważna dla świata osoba, wydawała się być niezwykle fascynującą dla kobiety. Tak, dzisiejsze spotkanie już od początku zdawało się gwarantować udane popołudnie, a kolejne chwile tylko utwierdzały ją w śmiałym przekonaniu. Wzbogacało to też dość przychylną opinię o lordzie.
- Niestety, nie dane mi było zaznać tej przyjemności - odpowiedziała, ponownie pozwalając sobie na spojrzenie w kierunku towarzysza. - A ty, lordzie? Miałeś okazję podziwiać na żywo dawne państwo faraonów?
Rzeczywiście, kobieta nigdy nie odwiedziła tego miejsca i nie potrafiła stwierdzić, jaki był tego powód. Pamiętała, iż kiedyś pragnęła odwiedzić to miejsce, jednakże marzenie to zgubiło się gdzieś pomiędzy innymi, odchodząc w niebyt. Teraz jednak, kiedy temat zboczył na podobne tory, ponownie zapragnęła pojechać do Egiptu. Dawno nie miała okazji do podróży, a przynajmniej nie takiej, która pozwalałby na jakiekolwiek bliższe zapoznanie się z nowym miejscem. Jedynie praca, staż, rozmowy i skupianie uwagi na tym, co czeka ją w przyszłości. Nie mogła jednak narzekać, lubiła swoją pracę, toteż nie przeszkadzało jej to aż zanadto. Zwłaszcza, że zanim podjęła pracę w Ministerstwie, udało jej się zwiedzić to i owo. Szczególnie w głowie utkwiła jej podróż z dziadkiem, którą Ci wspólnie odbyli. Ten pragnął pokazać dziewczynce miejsce ich korzeni, a zatem szczątki Troi - niegdyś ogromnej potęgi, która przetrwała w jej potomkach i trwa po dziś dzień.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 21:33
Morgoth uśmiechnął się szczerze, ale delikatnie pod nosem. Spodziewał się, że pytanie zostanie odbite w jego stronę, ale odpowiedź z jego strony była tak nietypowa, że po prostu nie mógł utrzymać powagi. Wspomnienia z tamtego czasu były naprawdę dobre. Był dzieckiem. Nic nie wiedział o życiu, tak samo nie rozumiał polityki, ale ojciec już dbał, by zaczął ją pojmować. Tamte dni były niezwykle sielankowe i beztroskie. Dziwne, że takowe przeżył. Od zawsze przecież był wychowywany na Yaxley'a, a jednak ojciec przyzwolił na chwilę oddechu. Która nie wróciła już nigdy więcej. Morgoth nie obwiniał go, bo wiedział, że gdyby nie jego upór nie byłby tym kim był teraz. Znał swoje obowiązki podobnie zresztą nie robił sobie żadnej nadziei. Kochał oboje rodziców, wiedząc, że kiedyś chciałby być jak współczesny nestor ich rodu. Leon Vasilas był zapewne jednym z najmłodszych nestorów, a na pewno wśród żyjących opiekunów rodów. Nawet nowi, młodsi seniorowie, którzy zastąpili zamordowanych na grudniowym sabacie żyli o wiele dłużej od jego ojca. Yaxley'owie mogli wybrać każdego, ale wybrali właśnie jego. Morgoth nie mógł powiedzieć, że była to zła decyzja. Ojciec dbał o swoją rodzinę i kontrolował, by nikt nie pozwalał sobie na jakiekolwiek zdrady. Młodemu opiekunowi smoków przeleciała myśl o liście do żony zmarłego już kuzyna. Rowan... Musieli na nią uważać. Dodatkowo jej brat wcale nie wpływał na nią najlepiej. Te rozmyślania doprowadziły go znowu do twarzy lady Parkinson i skupienia w jakim przypatrywała się urnom z jednej z zasypanych piramid.
- Jako dziecko. Ojciec miał interesy odnośnie swojego sklepu i udaliśmy się tam z matką razem z nim - odparł na jej pytanie, przenosząc na nią spojrzenie, chociaż później odetchnął i skupił się na dalszych odkryciach. - To tylko wspomnienia - dodał, po czym przejechał dłonią we włosach. - Sądzę jednak że powrót na te ziemie to obowiązek.
Kultura egipska upadała, ale nie upadała spuścizna. Wciąż można było podziwiać antyczne budowle, które zapierały dech w piersiach. Do tego rodzina Shafiq posiadała wiele wpływów, z których mogli korzystać goście owego rodu. Morgoth wciąż pamiętał ich bogaty pałac w Kairze, krokodyle w basenach i dziką roślinność w ogrodach. Kiedy tak o tym rozmyślał, zdał sobie sprawę, że wyjazd do Egiptu nie byłby wcale taki niemożliwy w tym właśnie momencie. Z Sabirem Shafiqiem był w bardzo dobrych relacjach i wystarczyłby jeden list, by poinformował swoją rodzinę o przyjeździe Yaxley'a.
- Powinna się tam lady wybrać - powiedział z przekonaniem. - Delta Nilu o tej porze wygląda wspaniale.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Dom Petriego [odnośnik]31.01.17 23:50
Spodziewała się twierdzącej odpowiedzi. Mimo iż nie znała lorda znacznie długo, a ich wzajemne relacje nie były dość głębokie, udało jej się odnaleźć w nim zamiłowanie do podróży, a przynajmniej zainteresowanie. Już same jego wspomnienia o takowych podczas rozmów sugerowały to w dość klarowny sposób. A była to dla niej niewątpliwie zaleta, bowiem wiadomym jest, iż podróże kształcą. Nie tolerowała jednak tych, którzy postanowili nie tyle wędrować, co uciec z ojczystego kraju, tłumacząc się jej złymi warunkami gospodarczymi i ekonomicznymi. Sama była osobą, która nie lubiła uciekać przed problemami, a rozwiązywać je. Ci, którzy nie potrafili stawić czoła rzeczywistości i starają się wymknąć problemom, byli słabi. Zbyt słabi. Dlatego też niektórym nigdy nie dane było osiągnąć w życiu coś więcej, a przynajmniej nie powinni. Taką osobą jednak nie wydawał się ojciec Yaxley'a. Chociaż sama nie poznała go osobiście, to wiele słyszała. Szczególnie ten wydawał się być popularnym tematem, odkąd przejął pozycję nestora rodu, będąc tym samym prawdopodobnie najmłodszym z dotychczasowych. Zaszczyt ten wiązał się z wieloma obowiązkami, które nie można było powierzyć osobie lekkomyślnej i niepotrafiącej sprostać problemom, podsyłanym przez los. A zatem Leon Yaxley nie był słaby.
- Cóż z pewnością zastosuję się do rady lorda i w przyszłości wybiorę się do Egiptu - odpowiedziała, przenosząc ponownie wzrok na jego osobę, a następnie z powrotem na oglądane przedmioty.
Zatrzymała się przy diamencie pochodzącym z czasów Kleopatry VII, a zatem z czasów upadku potęgi starożytnego Egiptu. Chwilę przyglądała się przedmiotowi, myślami będąc jednak nieco dalej niż on, niż bogactwo które niejako symbolizował. Myślała o kobietach tamtych czasów, nie tylko Kleopatrze, ale chociażby Hatszepsut, która również sprawowała niegdyś władzę w Egipcie. Chociaż była kobietą, udało jej się pokonać stojące przed nią trudności i rządzić potężnym państwem. Skoro już wówczas płeć piękna potrafiła obejmować typowo męskie posady, dlaczego do dziś utrzymał się stereotyp słabej płci i kobiecej nieumiejętności obejmowania ważnych posad? Szczególnie wśród szlachcianek, które według wielu powinny jedynie przebywać w domu, szydełkować, a na salonach pięknie wyglądać. Czyż tak trudno było zaakceptować, że nie wszystkie kobiety to osoby delikatne, że należy im się coś więcej niż odpowiedni mąż? Czyż wiele z nich nie dowiodło swojej wartości?
Część wystawy znajdująca się w tej sali, powoli dobiegała końca. Gdy w końcu udało im się obejrzeć wszystkie elementy wystawy, przyszedł czas na te, nieprzeznaczone dla mugoli. Kobieta kroczyła za lordem, który wydawał się wiedzieć, gdzie powinni się udać, by móc je zobaczyć. Nie musieli iść zbyt długo, bowiem jedno z przejść do ukrytej komnaty okazało się być ukryte w kawałku ściany pokrytej hieroglifami. Szybkie dotknięcie różdżką odpowiedniego znaku i już po chwili znajdowali się w krótkim korytarzyku, prowadzącym do ukrytego pokoju. A w nim czekały kolejne artefakty, niektóre nieznane im czy światu.


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Dom Petriego [odnośnik]01.02.17 10:36
Za każdym razem gdy myślał o Kleopatrze, nie widział przed oczami wielkiej królowej Egiptu. Nie widział piramid ani nawet rozległych pustynnych krajobrazów, które stanowiły wielką część Afryki. Nie wspominał jej ceramicznej podobizny, która podobno zaginęła, a znajdowała się w pałacu rodziny Shafig, którą widział jako mały chłopiec. Nie wspominał jej samobójstwa ani romansu z Juliuszem Cezarem. Od zawsze dla Morgotha postacią niemal priorytetową tego okresu był Marek Antoniusz. To właśnie temu politykowi i wodzowi starożytności poświęcał najwięcej uwagi, chociaż nie zaniedbywał innych okresów historii jak już wspominał lady Parkinson. Ale to właśnie Marek Antoniusz był postacią, którą sobie upodobał, chociaż nie posiadał zbyt przyzwoitego życia prywatnego. Nie miało to jednak znaczenia dla Yaxley'a, który wolał patrzeć na to, co osiągnął wódz rzymski. Najwidoczniej nawet jako stronnik Cezara musiał mieć wielkie zaufanie jak i szacunek spiskowców skoro został zatrzymany przez jednego z nich w przedsionku senatu, podczas gdy tamci mordowali przywódcę. Późniejsze wydarzenia jedynie uczyniły go silniejszym. Ambicje, sprawiedliwość i lojalność. To właśnie się dla niego liczyło i Morgoth patrząc na jego życie, zauważał to. Jednak pojawiła się tam pewna słabość, która stępiła sławę Antoniusza. Była nią właśnie Kleopatra. Kobieta, której zawierzył i z którą upadł. Yaxley odrzucił te myśli, nie chcąc zbytnio się w nie zagłębiać.
Przeszli razem z Elisabeth do dalszych części Domu Petriego, ale w końcu musiał ją lekko wyprzedzić, by poprowadzić do miejsc skrytych przed wzrokiem szarych obywateli i mugoli. Szli jednak dalej niespiesznie, obserwując wszystko dookoła. Sam budynek stanowił jedno dzieło sztuki, a zachowane wewnątrz eksponaty jedynie dodawały mu atrakcyjności. W końcu jednak przystanął przy wielkim odpowiedniej ścianie, za którą czekały ich dalsze odkrycia. Morgoth spojrzał na Parkinson i wszedł jako pierwszy, wiedząc, że pomieszczenie nie było oświetlane. Zaraz jednak pochodnie zapaliły się, rozświetlając mrok i ukazując im skarby z Doliny Królów.
- Może być coś wspanialszego? - spytał, chociaż bardziej sam siebie, obserwując rozpościerają się przed nimi ogromną salę. Uśmiechnął się pod nosem, zamierzając czym prędzej wszystko obejrzeć. Dzięki jego znajomościom byli pierwszymi ludźmi, którzy zobaczyli tą zbieraninę po przywiezieniu ich prosto z Egiptu.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Dom Petriego [odnośnik]03.02.17 0:06
Mimowolnie uśmiech wystąpił na jej ustach, a był to dość niecodzienny widok, bo zazwyczaj uśmiechała się w nieco inny sposób. Teraz jednak nie miała nawet chęci myśleć o podobnych rzeczach, jej całkowitą uwagę przyciągały otaczające ją skarby historii. Szybko zerknęła na kilka wybranych, od razu mogąc stwierdzić, iż dwójka ma przed sobą istne perełki, które zdecydowanie warto było podziwiać. Zwłaszcza że, jeśli dobrze zrozumiała list lorda, dzisiaj mogli wszystko oglądać jako ci z nielicznych, którym dotychczas było to dane. To jeszcze bardziej zwiększyło jej podekscytowanie, które zaprowadziło ją do początku całego rzędu przeróżnych przedmiotów. Zaczęła oglądać każdy pojedynczy przedmiot, starając się poświęcać im jak najwięcej uwagi. Naturalnie nie dotknęła żadnego z nich, było to zresztą niemożliwe w niektórych przypadkach, ze względu na szklane gablotki bądź różne czary rzucone na przeklęte przedmioty. Przy niektórych z nich znajdowały się informacje o tym, co oglądają, niektóre wzbogacono również o nieco większą ilość treści. Informacji o znajdujących się tutaj przedmiotach nie było w żadnej broszurze, nawet nie miała zamiaru szukać. W końcu mugole nie mieli do niej dostępu, co w jakiś wredny sposób napawało Elisabeth radością.
- Muszę przyznać, iż jestem pod wrażeniem lordowskich znajomości i umiejętności zdobywania z nich jak największych korzyści - oznajmiła, przechodząc od jednego znaleziska do drugiego. Tutaj również mówiła spokojnym, nieco przyciszonym głosem, jakby nagły hałas miał zbudzić do tej pory pozornie niegroźne przedmioty. - Nie mówiąc już o tym, iż naturalnie jestem mu wdzięczna za zaproszenie.
Jej słowa mogły zabrzmieć jak formułka, wypowiadana przez dzieci za każdym razem, bo tak wypadało. Zachowała resztki swojego charakteru, nie mając zamiaru aż zanadto dać ponieść się chwili. Gdzieś w głębi jednak prawdziwie była mu wdzięczna za zaproszenie, bowiem sama prawdopodobnie nie przybyłaby tutaj tak szybko. O ile w ogóle znalazłaby czas. Tymczasem teraz stała w tajemniczej sali, mogąc podziwiać rzeczy, które dotychczas jedynie mogła sobie wyobrażać. Tak, nawet ona czasami czuje wdzięczność. Potrafi docenić gest, zwłaszcza że nie spodziewała się po lordzie Yaxley żadnego zaproszenia. Wcześniej wypowiedziany zarzut pod adresem charakteru ich spotkań był zadziorny, może i miał na celu uświadomienie czegoś mężczyźnie. Czy jednak wierzyła w jakiś skutek?


A little learning is a dangerous thing...

Elisabeth Parkinson
Elisabeth Parkinson
Zawód : tłumacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I'm cold-hearted and evil.
And I'm vengeful.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3102-elisabeth-parkinson https://www.morsmordre.net/t3136-persephone https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t5184-skrytka-bankowa-nr-804 https://www.morsmordre.net/t3276-elisabeth-parkinson
Re: Dom Petriego [odnośnik]03.02.17 11:34
- Oboje potrafimy docenić tę wartość - odpowiedział krótko na jej słowa, na swój sposób ciesząc się, że tu dotarli. Zawsze preferował samotność, a każdego niechcianego człowieka traktował jako natręta. Czas jednak który spędzał z kimś, kto doceniał to, co on i znał tego wartość był mimo wszystko przyjemnością. Morgoth dostrzegał w Elisabeth Parkinson niezatracenie się w plugastwie i zgniliźnie, które opanowywało szlachtę w coraz większym stopniu. Chęć pogoni za modą, brak przykładania odpowiedniej uwagi do wychowania, odrzucanie konserwatywnej przeszłości i wykorzystywanie tytułów jedynie dla własnej przyjemności były zauważalne gołym okiem i nic dziwnego, że mugole postanowili umościć się dookoła nich, skoro widzieli, że mogą. Nikt nie stawiał oporu, więc weszli z butami tam, gdzie nigdzie nie powinni być dopuszczeni. Ostali się jeszcze ci, którzy byli przeciwni i chcieli z tym walczyć, ale ich szeregi wcale nie były tak nieskazitelne ani wierne starym prawom jakby tego chciał Yaxley. Ale musiał wybrać coś - nie mógł, nie chciał pozostawać biernym. Jego obowiązkiem była ochrona rodziny i jego dziedzictwa, dlatego właśnie robił wszystko, co w jego mocy, by to utrzymać.
W pewnym momencie przystanął i obserwował lady Parkinson jak ta kluczyła między jednym eksponatem a drugim. Naprawdę potrafił odnaleźć w tym wartość, a przy okazji okazać się godną szacunku, którym zdecydował się obdarzyć ją za pierwszym razem. Mimo że wszystko tyczyło się interesów i zapewne przy nich miało pozostać, dobrze było podziękować jej za trud pracy właśnie w ten sposób. Szczególnie że jej praca miała się wkrótce drastycznie zmienić. Morgoth miał nadzieję, że szlachciankę z takimi ambicjami jak i możliwościami ulokują w odpowiednim dla niej miejscu. O urodzeniu nie trzeba było wspominać. Wszystko jednak miało swój koniec podobnie zresztą jak ich pobyt w Domu Petriego. Obejrzeli wszystko, co można było, a Yaxley miał jeszcze kilka godzin do swojej misji. Nie bał się. Bardziej bał się o Megarę i o komplikacjach, które mogły nastąpić po tej nocy. Miał nadzieję, że w żaden sposób nie miało stać się coś, czego nie chciał. Nie ufał Mariannie. Nie ufał żadnemu z Rycerzy, ale nie miał wyboru. Wrócił jednak myślami do swojej dzisiejszej towarzyszki. Zastanawiające było, co też czekało lady Parkinson w najbliższej przyszłości. Po pożegnaniu Morgoth udał się jeszcze na Nokturn. To był zajęty dzień.

|zt x2



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Dom Petriego [odnośnik]04.03.19 17:59
Naprawa magii

Tu także w wyniku rozładowania magii zapanował istny chaos - moc magiczna była niestabilna, niebezpieczna. Choć za dnia Ministerstwo nie dopuszczało nikogo w pobliże okolic, w których magia szalała najbardziej, ministerialne próby zaprowadzania porządku kończyły się klęską. Nie minęło parę dni, gdy czarodzieje zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Ministerstwo chce, aby magia została doprowadzona do porządku - postanowili więc wziąć to w swoje ręce.

Odkąd Ministerstwo Magii oznaczyło to miejsce jako niebezpieczne, pojawienie się w nim mogło grozić aresztowaniem przez Patrol egzekucyjny. Do czasu uspokojenia się magii nie można rozgrywać tu wątków innych niż te polegające na jej naprawie.

Opis okoliczności
Muzeum, posiadające w swych zbiorach niezwykłe artefakty, zarówno mugolskie, jak i magiczne, zostało zamknięte na cztery spusty z powodu pęczniejącej wsród gablot anomalii. Wy jednak znaleźliście sposób, by dostać się do środka. Szliście cicho przez opustoszałe sale muzealne, prosto do centrum anomalii - lecz tam, w niezwykle przestronnym, marmurowym pomieszczeniu, ozdobionym hieroglifami oraz mapami starożytnego Egiptu, dostrzegliście sakorfag. Jego ciężkie wieko otworzyło się z głośnym skrzypnięciem od razu, gdy przekroczyliście próg sali, a ze środka wyłoniła się mumia Ramzesa. Wysoka, drapieżna, oblepiona bandażami; część z nich rozpadała się w pył, lecz spomiędzy szpary na oczy w głowie, emanowała mroczna, czarna energia, czekająca wieki magia, spoglądająca wprost na was.

Etap I

Wymaganie: Poprawne rzucenie zaklęcia Petryficus Totalus przez jednego czarodzieja.

Niepowodzenie skutkuje zbliżeniem się mumii, owiewającej was trującym, toksycznym oddechem przez którego zbiera się na mdłości. Jeśli wam obojgu nie uda się jej powstrzymać, mdłości przybiorą na sile i zmuszą was do gwałtownego odwrotu. Przez kolejne trzy dni będziecie zmagać się z silnym rozstrojem żołądka - biegunkę, wzdęcia, zaparcia i wymioty powstrzyma tylko wizyta u uzdrowiciela.

Walka
Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odczekać co najmniej 24h. W tym czasie do lokacji może przybyć kolejna (wyłącznie jedna) grupa chcąca ją przejąć, by naprawić magię na sposób inny, niż miała być naprawiona dotychczas.

Walka odbywa się zgodnie z forumową mechaniką oraz z arbitrażem mistrza gry do momentu, w którym któraś z grup zdecyduje się na ucieczkę bądź nie będzie w stanie prowadzić dalszej walki.

Etap II
Wymaganie: ST ujarzmienia magii jest równe 150, a sposób obliczania otrzymanego wyniku zależny jest od wybranej metody naprawiania magii.

Uwaga - jeżeli postać posiada zerowy poziom biegłości organizacji, mnoży statystykę nie razy ½, a razy 1. Postać posiadająca pierwszy poziom biegłości mnoży razy 1½.

W metodzie neutralnej każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+Z; wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Rycerzy Walpurgii każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(CM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

W metodzie Zakonu Feniksa każdy gracz uzyskuje wynik o wartości k100+(OPCM * poziom biegłości organizacji); wyniki obu graczy sumuje się i tę sumę należy przyrównać do wymaganego ST.

Etap III
Gdy już czuliście, że anomalia chyli przed wami czoła, poddając się waszej władzy, to mumia faraona Neferusobeka ockneła się, powstała, znów zmierzając w waszą stronę. Tym razem bandaże opadły jeszcze niżej, obnażając czaszkę i ruszającą się żuchwę, a w pustych oczodołąch lśniły przerażające ogniki. Mumia była w pewnym sensie żywa, nie reagowała jednak na żadne zaklęcia, była otoczona zbyt potężną mocą anomalii - któreś z was musiało ją przekonać, by powróciła do sarkofagu, uspokoić ją, zakląć słowem mówionym.

Wymaganie: ST przekonania mumii, by powróciła do sarkofagu, wynosi 60, do rzutu doliczany jest bonus wynikający z biegłości retoryka. Przy sukcesie mumia uda się do sarkofagu i zamknie w nim wraz z potężną magią, która chroniła ją przed czarami.

W przypadku niepowodzenia mumia atakuje. Przeklęty oddech odbiera wam przytomność oraz nakłada na was starą, egipską klątwę, skutkującą stałym pechem aż do następnego górowania księżyca. Do końca tego okresu fabularnego będziecie cierpieć na rozstrój żołądka.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 14.03.19 19:25, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom Petriego Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom Petriego [odnośnik]12.03.19 0:44
| 29.10

Zdarzyło mu się tu być w znacznie bezpieczniejszych okolicznościach, gdy wiedziony głodem historycznej wiedzy podziwiał skarby przywiezione (w niekoniecznie etyczne sposób) znad Nilu. Pochodziły ze starożytnego Egiptu, od okresu predynastyczneg do panowania Potolemeuszy i śmierci ostatniej przedstawicielki tego rodu o macedońskich korzeniach, słynnej Kleopatrze. Później nastała władza Rzymu i nic już nie było takie samo, Egipt Faraonów został zagrzebany w piaskach pustyni. Na szczęście te piaski rodziły skarby, owoce tysięcy lat rozwoju jednej z najstarszych cywilizacji w dziejach. Mniej więcej o tym Artur uparcie opowiadał biednej Carter w drodze na miejsce.
- ... stopniowy wzrost znaczenia chrześcijaństwa w końcu wyparł pozostałości politeistycznych wierzeń Egipcjan - zakończył opowieść, poprawiając kaptur. Ubrał się tak samo jak przy wczorajszej nieudanej próbie, czyli dżinsy oraz jesienną kurtkę, z powodzeniem mógł uchodzić za mugola. - Później przyszli kolejni najeźdźcy, aż w końcu kraj nad Nilem już nie przypominał swojej starożytnej wersji - podsumował ze smutkiem.
Muzeum zostało zamknięte, jednak znaleźli sposób, by dostać się do środka, sprawne Alohomora dosłownie otwiera wiele drzwi. Skradali między nieruchomymi eksponatami, prosto do centrum anomalii, do marmurowego pomieszczeniu, gdzie postawiono wspaniały sarkofag, ozdobionym hieroglifami oraz mapami starożytnego Egiptu. Nie mieli czasu napawać się majestatem dawnego władcy, bowiem ciężkie wieko nagle odskoczyło z wielką siłą, wypuszczając ze swojego wnętrza najprawdziwszą mumię. Oparła się niszczącemu działaniu stuleci, zakonserwowana technikami mistrzów balsamowania oraz zapewne z pomocą zaklęć. Wychudzona sylwetka emanowała tajemniczą mocą, jednocześnie intrygując i przerażając.
Istota potraktowała ich jak rabusiów grobowców, bez wahania ruszając na gwałcicieli tradycji zapoczątkowanych po śmierci boga Ozyrysa.
- Przepraszam - Artur rzucił odruchowo, czując pewne opory przed atakowaniem "żywego" reliktu starożytności. W zaistniałej sytuacji najlepszym wyjściem wydawała się próba sparaliżowania istoty, bez wdawania się w walkę mogliby zrobić swoje. - Petryficus Totalus! - Longbottom pewnie wycelował różdżką w mumię.
Jeśli przeżyje, będzie miał o czym opowiadać.

| Ekwipunek: Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103), Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5), Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5) oraz Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
Artur Longbottom
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom Petriego Tumblr_n8cqa3m4uo1r9x5ovo5_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6321-artur-longbottom https://www.morsmordre.net/t6433-merlin#164095 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6850-skrytka-bankowa-nr-1487 https://www.morsmordre.net/t6391-artur-longbottom#162495
Re: Dom Petriego [odnośnik]12.03.19 0:44
The member 'Artur Longbottom' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 47

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Dom Petriego HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dom Petriego Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dom Petriego [odnośnik]12.03.19 2:19
Po opuszczeniu Munga po szybkim podleczeniu się po skutkach poprzedniej nieudanej próby naprawy magii udali się w kolejne miejsce. Nawet nie zauważyli, kiedy minęła północ i zaczęła się już kolejna doba. Sophia jednak w ostatnich dniach wyspała się na tyle, że wciąż miała wystarczająco dużo zapału do działania.
Nigdy nie interesowała się zbytnio historią – ani tą mugolską ani czarodziejską. Choć praca łamacza klątw przez pewien czas jeszcze za pobytu w Hogwarcie wydawała się brzmieć fascynująco za sprawą podróży i ekscytujących poszukiwań artefaktów, bardzo szybko przestała rozmyślać o takiej ścieżce, kiedy stało się jasne, że do tego trzeba zaawansowanej znajomości run. Nigdy na nie nie uczęszczała, ale w dorosłości przydałoby się jednak poznać podstawy, skoro czarnoksiężnicy często używali ich do nakładania klątw.
Kiedyś słyszała o miejscu, w którym się pojawili, ale nie miała okazji tu być. Szkoda, że miała je poznać w takich okolicznościach, ale anomalie opanowywały coraz to nowe miejsca. Ktoś musiał oczyszczać z nich kraj, nawet jeśli nie działało to raz na zawsze. Ale może jeśli w Azkabanie osiągną sukces, to wreszcie anomalie znikną całkiem? Na to liczyła.
- Wydaje się, że naprawdę dużo wiesz o kulturze mugolskiego Egiptu – zauważyła, gdy już skończył swoją opowieść, mimo wszystko ciekawą i zdradzającą jego szerokie zainteresowania. Ale wiedziała, że czarodzieje nie wierzyli w bożki, była to domena mugoli, którzy potrzebowali wyjaśniać sobie niewytłumaczalne zjawiska działaniem bóstw. Tworzyli własne opowieści, i do tej pory w wielu ich baśniach znajdowały się stworzenia, których istnienie było dla czarodziejów oczywiste. Niemniej jednak świat się zmieniał, zarówno ten mugolski jak i magiczny, choć miała wrażenie, że magiczny wolniej. Mugole stawali się coraz bardziej postępowi i wyzwoleni, podczas gdy czarodzieje nadal tkwili przy wielu przestarzałych zwyczajach.
- Ciekawe, co anomalia zrobiła z tym miejscem... Trochę już ich widziałam, ale za każdym razem czymś mnie zaskakują.
I tutaj musieli się postarać, żeby dostać się do wnętrza zamkniętego muzeum, ale udało im się to. Sophia upewniła się, czy ma przy sobie wszystkie zabrane wcześniej eliksiry i broszę z alabastrowym jednorożcem skryte głęboko w wewnętrznej kieszeni, a także naszyjnik z fluorytem na szyi. Poprawiła też kaptur, naciągając go mocno na głowę, by ocieniał jej twarz.
Nie musieli długo czekać, żeby dowiedzieć się, co czekało ich tym razem. Na przeciw nim wyszła mumia okryta starymi, rozpadającymi się bandażami, zapewne ożywiona anomalią. Emanowała dziwną, mroczną energią, i musieli spróbować ją unieszkodliwić.
Artur zareagował pierwszy, ale chybił dosłownie o cale.
- Petryficus totalus! – rzuciła, kierując różdżkę wprost na mumię i mając nadzieję, że tym razem jej dłoń nie zadrży.

| mam przy sobie różdżkę, fluoryt, broszkę z alabastrowym jednorożcem i eliksiry: maść z gwiazdy wodnej x1, kameleon x1, eliksir niezłomności x1, smocza łza x1, marynowana narośl ze szczuroszczeta x1, czuwający strażnik x1



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Dom Petriego
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach