Wydarzenia


Ekipa forum
Komnata południowa
AutorWiadomość
Komnata południowa [odnośnik]03.07.16 23:48
First topic message reminder :

Komnata Południowa

Komnata Południowa  jest jednym z pierwszych pokojów po wejściu do dworku lady Nott. Jest to przestronne pomieszczenie ozdobione złotem i zielenią. Na ścianach widnieją podobizny członków rodu, a wokół dużych okien, które wpuszczają do środka słońce przez całych dzień wiszą ciężkie zasłony z atłasu. W środku jest raczej pusto — poza trzema sofkami i kilkoma stolikami, kilkoma wazonami i krzesłami nie ma w środku nic więcej. Jest to jednak miejsce, w którym niezapowiedziani goście lady Nott mogą poczekać na zaproszenie, pijąc herbatę przygotowaną przez domowe skrzaty, a jej przyjaciele odetchnąć z dala od salonowego zgiełku i głośnych rozmów w trakcie przyjęcia.


Rajski taniec

Gość, który wcześniej był w tym wnętrzu, mógłby go nawet nie rozpoznać. Ściemnione dzisiaj światło zostało spuszczone przede wszystkim na sam środek komnaty, który posłużyć ma za scenę. Wokół niej dookoła poustawiane są wygodne krzesła w ilości wystarczającej, aby zmieścili się tam wszyscy ciekawi pokazu. Gdy każdy widz zajmie swoje miejsce, na środek komnaty lekko opada potężna klatka, w której znajduje się sześć tancerek baletowych przebranych za kolorowe ptaki. Ich cela wiruje spokojnie wokół własnej osi, a gdy z niewiadomego źródła rozbrzmiewa muzyka, rozpoczynają swój taniec.

Pierwsza na środek rusza baletnica w pstrokatym i kolorowym stroju papugi, której taniec zdaje się być nieco szalonym i chaotycznym, ale zachowuje swój rytm i osobliwy schemat. Nagle staje z rękami na biodrach i zaczyna mądrować innym, na co reszta ptaków reaguje widocznym znudzeniem. Papuga roztacza wokół siebie irytującą aurę, aż w końcu reszta ptaków odsuwa się od niej, zostawiając w tyle. Następnie na środku klatki zjawia się równie kolorowa tancerka przebrana za tukana. Jej taniec jest równie wesoły i beztroski, ale znacznie bardziej unormowany. Wykonuje płynne ruchy dłońmi, odganiając od siebie smutki, a wyobraźnia zdaje się spychać je na ziemię. Patrząc na nią, można odnieść wrażenie, jakby świat był prosty i lekki, a wszelkie problemy zdawał się z niego znikać. W końcu rozpościera skrzydła i wznosi się w górę, zastygając tam. Jej miejsce zajmuje potężny paw. Tancerka z ogromnym ogonem pysznie kroczy po scenie, eksponując swoje pióra. Trąca inne ptaki, rozpycha się i pyszni, a na pierwszy rzut oka już widać, że pragnie być obserwowana i przez nie adorowana. Gdy tak krąży dookoła, dołącza do niej ubrana w popielaty róż baletnica, która przybiera pozę flaminga, na samym środku klatki. Tkwi tak w bezruchu, obserwując wszystko dookoła, a jej niezwykłą równowagą zdumiewa inne ptaki. Chociaż paw zdaje się ją trącać, ta nie reaguje. Dopiero wtedy, kątem oka można dostrzec drobną jaskółkę, która chowa się za innymi ptakami, powoli postępując do przodu i unikając spojrzeń ludzi dookoła. Chociaż pięknie upierzona, przy pawiu zdaje się być nikim. Wtem flaming chwyta za jej dłoń i lekko pcha w stronę pawia, tak, że wpadają sobie w ramiona. Z początku urażony, powoli akceptuje towarzystwo nowej towarzyszki, która to wyjątkowo zdaje się oddawać mu całe światło reflektorów. Ptaki rozpraszają się, a potem ponownie łączą w spójnym tańcu.

Gdy pokaz się kończy, wszystkie światła zapalają się, a klatka znika niczym bańka mydlana.



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 23.07.21 20:38, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Komnata południowa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Komnata południowa [odnośnik]30.01.18 12:28
Mimo kompleksów wobec starszego rodzeństwa Cressida dorastała szczęśliwie, otoczona rodziną i pięknymi lasami Charnwood, odizolowana od zewnętrznego świata aż do momentu pójścia do szkoły, choć przyszło jej trafić do innej niż większość krewnych oraz szlacheckich koleżanek. Nic więc dziwnego, że nie miała wcześniej okazji poznać lady Lestrange, skoro swoją edukację spędziła we Francji, Hogwart znając jedynie z opowieści rodziców, kuzynostwa i znajomych. Beauxbatons było miejscem bardzo eleganckim i artystycznym, co pokazało wychowanej pośród lasów lady Flint nieco inne wzorce i pomogło jeszcze lepiej rozwinąć talent i wrażliwość.
- Wobec tego debiutujesz w naprawdę... niezwykłych okolicznościach – powiedziała; wcześniejsze roczniki debiutantów raczej nie miały okazji oglądać śniegu w czerwcu, ten był dostępny tylko podczas zimowych sabatów. – Jak było w Hogwarcie? Sama nie miałam okazji się tam uczyć – zapytała z ciekawością, jak lady Lestrange wspomina czasy swojej nauki, które dopiero co ukończyła. – Debiut jest wyjątkowym sabatem, nawet jeśli później przyjdą kolejne. Ale już żaden nie będzie tym pierwszym, nawet jeśli lady Nott podczas każdego stara się wymyślać coraz to nowe atrakcje.
Cressida bardzo dobrze pamiętała swój pierwszy sabat, choć najmocniej zapadł jej w pamięć taniec z Williamem, który, omijając inne panny, podszedł prosto do niej, by poprowadzić ją na parkiet sali balowej. Kilka sabatów później ogłosili światu swoje zaręczyny, starannie zaaranżowane i zaaprobowane przez oba rody. Marine była naprawdę urodziwa, więc Cressida była pewna, że kawalerowie nie pozwolą jej długo podpierać ściany i że nie będzie mogła narzekać na brak zainteresowania.
Szła powoli, tylko czasem dyskretnie zerkając przez ramię, próbując dostrzec swojego małżonka. Sztuka rzeczywiście była bardzo bezpiecznym tematem, idealnym na czas zapoznawczej rozmowy – i jak bardzo kobiecym!
- Flavien wspominał mi niedawno o swojej uzdolnionej muzycznie kuzynce, która w tym roku debiutuje. Jestem pewna, że mówił o tobie – rzekła; w końcu raczej nie było innych debiutujących Marine Lestrange, więc z pewnością miała przed sobą dziewczynę, którą tak zachwalał Flavien podczas ich rozmowy w galerii, która miała stać się gwiazdą rodowej opery. Skoro tak dobrze o niej mówił, musiała naprawdę mieć talent. – Tak, jestem malarką. Ale pokochałam sztukę zanim jeszcze rodzina postanowiła oddać moją rękę jednemu z lordów Fawley – wyjaśniła. – Przyszło mi dorastać w malowniczych lasach Charnwood, które niezwykle mocno oddziaływały na moją artystyczną wrażliwość, choć wielu rzeczy w kwestii malarstwa musiałam nauczyć się sama.
Była Flintem. Flintowie nie byli artystami, wyznawali inne podejście do życia niż Fawleyowie czy Lestrange’owie, ale jak na szlachetnie urodzonych przystało pokazali swojemu potomstwu podstawowe artystyczne aktywności, a Cressida po prostu konsekwentnie i latami rozwijała swoją pasję, doskonaląc wrodzony talent, osiągając poziom, który umożliwił przyjęcie jej obrazów do galerii.
- Jestem pewna że tak, William z pewnością nie chciałby ominąć tak wyjątkowej okazji, by zatańczyć na lodzie w czerwcu – rzekła z lekkim uśmiechem, choć w głębi duszy czuła pewne obawy, bo nie potrafiła jeździć na łyżwach. Pozostawało jej mieć nadzieję że łyżwy od lady Nott faktycznie będą zaczarowane i nie zacznie tańca od wywinięcia malowniczego orła. – Czy już wiesz, z kim przyjdzie ci zatańczyć? – zapytała ją z ciekawością; skoro Marine nie miała narzeczonego ani męża, z pewnością lady Nott sama wybrała dla niej kogoś spośród wolnych mężczyzn. – To już niedługo. Muszę przyznać, że jestem bardzo... ciekawa tej atrakcji, choć łyżwiarstwo chyba nie jest moją ulubioną aktywnością. – Ale kto wie, może się zaskoczy i jednak jej się to spodoba?


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Komnata południowa [odnośnik]15.03.18 17:23
Słyszała o Charnwood wiele pochlebnych rzeczy i z radością powitałaby zaproszenie w tamte rejony; las co prawda nie mógł równać się z klifami i plażami jej rodzinnych stron, lecz na pewno był miejscem prawdziwie malowniczym i magicznym. Skoro zamieszkiwały w nim centaury, musiał być naprawdę wyjątkowy. Być może nadchodzące miesiące miały przynieść Marine wizytę w posiadłości rodu Flint? Nie mogła przecież wiedzieć, co, a raczej kogo szykuje dla niej ojciec, dlatego nie wykluczała żadnej możliwości.
- Mam nadzieję, ze ta niezwykłość przyniesie mi szczęście. Jestem dobrze przygotowana, a mimo to spodziewałam się raczej atrakcji typowych dla letnich pór roku - nie zamierzała umniejszać własnemu wysiłkowi, na jaki zdobyła się przez lata oczekiwania na pierwszy Sabat, lecz skłamałaby, gdyby powiedziała, że latem nie byłoby łatwiej.
Wspomnienie Hogwartu wciąż było w niej żywe, bowiem nie minął jeszcze nawet tydzień, odkąd opuściła szkolne mury. Odrobinę abstrakcyjnym wydawał jej się fakt, że niedawno nosiła jeszcze Ślizgoński mundurek, a dziś brylowała w pięknej sukni, stworzonej specjalnie na takie okazje; wchodziła w dorosłość nie tylko dzięki strojowi, a przede wszystkim temu, jak była traktowana przez innych. Nie widzieli dziecka – to miejsce zajęła młoda, godna przebywania pomiędzy nimi dama.
- Pod sam koniec dość chaotycznie, ale w ogólnym rozrachunku będę go dobrze wspominać – oceniła, sama zaskoczona swoją opinią - Należałam do chóru, lecz pod względem artystycznym Beauxbatons bije inne szkoły na głowę. To tam uczęszczałaś, prawda? – spojrzała na rudowłosą, której za nic nie przyporządkowałaby do Durmstrangu, więc pytanie panny Lestrange było właściwie retoryczne.
Gdy usłyszała, że Cressida jest znajomą Flaviena, odrobinę się zrelaksowała. Nie opowiadałby obcym o swojej ulubionej kuzynce, dlatego mogła być pewna, że darzył panią Fawley choć odrobiną sympatii mimo noszonego przez nią teraz nazwiska.
- Wygląda więc na to, że obydwie mogłyśmy się cieszyć ze wsparcia naszych rodzin. Twoja postąpiła bardzo uprzejmie, łącząc cię z lordem Fawleyem – skinęła uprzejmie głową, na moment ponownie spoglądając za ojcem i Williamem.
W spojrzeniu jego młodej żony widziała nie tylko przywiązanie, ale nie były we właściwym miejscu, ani tym bardziej na odpowiednim etapie relacji by rozmawiać o uczuciach. Temat ten był naprawdę grząski i lepiej dla nich obu, by był poruszany wyłącznie w zaufanym towarzystwie.
Taniec na lodzie… jego wspomnienie wywołało dreszcz na przedramionach panny Lestrange. Nie bała się, była tylko niepewna nieznanego.
- W głębi duszy chyba każda panna liczyła na klasyczny taniec balowy, czyż nie? – zażartowała, pochylając się odrobinę w stronę swojej rozmówczyni – Jestem pewna, że podołamy na lodowisku i wypadniemy znakomicie – rzekła, pokrzepiając tym samym samą siebie – Nie mam jeszcze pojęcia, kto będzie mi towarzyszył, ale po gospodyni spodziewać się można naprawdę wszystkiego – mogła więc otrzymać do pary zarówno debiutanta, jak i starego wygę polującego na piątą młodą żonę. Możliwości było zbyt wiele, by Marine miała jakiekolwiek oczekiwania bądź nawet życzenia. Wiedziała, kogo nie chciała spotkać i to na szczęście było jej zagwarantowane.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Komnata południowa - Page 2 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Komnata południowa [odnośnik]17.03.18 0:25
Cressida zawsze już miała darzyć rodzinne strony sentymentem, nawet kiedy już musiała je opuścić, by zamieszkać u boku męża. Oczywiście słyszała też o wyspie Lestrange’ów, choć pewnie każdy ród najbardziej chwalił sobie właśnie swój dwór i jego tereny. Flintowie zachwalali Charnwood, a Fawleyowie Krainę Jezior... Zaś mężatki zawsze miały być częścią dwóch rodzin, tej starej i tej nowej.
- Też się ich spodziewałam, ale jak widać pogoda nas zaskoczyła i zamiast tradycyjnego balu będziemy mieć taniec na lodzie – powiedziała. – Tak czy inaczej będziesz mieć debiut, jakiego nie miała żadna z twoich poprzedniczek. Na moim był to po prostu bal. Ale przyszły mąż szybko znalazł mnie w tłumie i poprosił do tańca. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam, że kilka miesięcy później nas ze sobą zaręczą.
Wtedy mogła tylko się zastanawiać nad tym, kogo i kiedy będzie musiała poślubić. Ciekawe, czy i Marine się nad tym zastanawiała? Jeszcze kilka dni temu była uczennicą, a dziś już damą równą wszystkim pozostałym w tym budynku. Tego wieczoru miała błyszczeć i przykuwać spojrzenia, a może i potencjalnych kandydatów, którzy zaczną ubiegać się o jej rękę.
- Tak, byłam uczennicą Beauxbatons, w domu Harpii. Skupiał się na malarstwie, choć domy w Beauxbatons działały na nieco innych zasadach niż te w Hogwarcie i mogliśmy sami wybrać swój na podstawie artystycznych zainteresowań, które pomagano nam rozwijać – wyjaśniła; jej matka oddała młodej artystycznej duszy dużą przysługę, kiedy wymogła na ojcu posłanie córek do Francji. Nawet jeśli główną pobudką Portii Flint było ich bezpieczeństwo. – Ty pewnie byłabyś Gryfem, to tam udawali się pasjonaci muzyki, śpiewu i tańca.
Cressida poznała Flaviena jeszcze przed ślubem, i łudziła się, że ten nie zmienił ich koleżeńskich relacji. Nie byli może blisko, ale zawsze podziwiała jego wiedzę i zaangażowanie w rodowe dziedzictwo. Dla niej nic się nie zmieniło. Nie zaczęła z chwilą ślubu nienawidzić krewnych i znajomych, których nie lubili Fawleyowie, ani nie uznała za przyjaciół tych, którymi jako Flintówna gardziła. Zdawała też sobie sprawę, że jej ojciec obecnie żałował swojej decyzji i gdyby czas się cofnął, oddałby jej rękę komuś innemu.
- Zaiste tak było. A możliwość znalezienia oparcia w rodzinie jest czymś bardzo cennym – powiedziała; nie miała nikogo bliższego niż rodzina. Mąż i dzieci też się nią stały, każdego dnia uczyła się ich kochać. I wciąż podtrzymywała więzi z krewnymi ze strony Flintów i Ollivanderów. – Widzę, że też je otrzymujesz – dodała, także spoglądając w stronę Williama pogrążonego w rozmowie z ojcem Marine. Oczywiście to mogła być salonowa gra pozorów, ale chciała wierzyć, że młoda lady Lestrange mogła liczyć na swojego ojca, i ich relacja zaprezentowana na sabacie nie była tylko na pokaz. – Moich rodziców dziś tu nie ma, ale jest mąż. To z nim wyjdę na lód.
Także nie podjęła tematu uczuć, tym bardziej, że były sprawą, o której nie potrafiła tak po prostu mówić, tym bardziej z nowo poznanymi osobami. Pozostawało też faktem, że za mąż wyszła z rozsądku, nie kierowała się mrzonkami o wielkiej miłości.
- Zapewne tak. Też myślałam, że to będzie bal, podobny temu, na którym debiutowałam – powiedziała, uśmiechając się lekko do swojej rozmówczyni. – Mężatki na pewno będą tańczyć ze swoimi mężami, ale lady Nott na pewno zadba o odpowiednich partnerów dla wolnych panien. – Nachyliła się lekko w stronę Marine, po czym odezwała się ciszej: – I podejrzewam, że zapewne będzie się kierować sobie tylko znanym zamysłem, szukając odpowiednich kawalerów do tańca dla ciebie i innych młódek – uśmiechnęła się nieco szerzej; nie od dziś było wiadomym, że lady Nott miała zamiłowanie do swatania. – Niestety nie znam tegorocznych debiutantów. Ale bez względu na to, komu powierzy cię lady Nott, chętnie zmierzę się z tobą w tańcu na lodzie. Jestem taka ciekawa, komu spośród par uda się zyskać aprobatę naszej gospodyni.
Była niemal pewna, że nie będzie to ona. Wśród mijanych szlachcianek widziała kilka półwil; może to któraś z nich skradnie największą uwagę. Ale Cressida nie dbała o to, nie musiała być najlepsza. Chciała tylko spędzić czas z mężem i spróbować czegoś nowego. Jednak gdyby wiedziała, że Marine przyjdzie zatańczyć z jej krnąbrnym, roztrzepanym kuzynem, pewnie by się ucieszyła, że Titus otrzyma taką partnerkę i z pewnością bardzo dobry przykład z jej strony.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Komnata południowa [odnośnik]17.03.18 13:34
Nie tak dawno temu, podczas rozmowy z Flavieniem, zastanawiała się kiedy przyjdzie jej opuścić rodzinne strony i dołączyć do przyszłego męża; nie lubiła wracać do tego tematu, bo wiedziała, że nieważne jak spodoba jej się nowe otoczenie, zawsze już będzie tęsknić za Wyspą Wight. Pozostawienie jej za sobą miało być pierwszą najtrudniejszą decyzją w jej życiu, a właściwie nawet nie decyzją tylko obowiązkiem. Nie miała za wiele do powiedzenia, ponieważ w rodzinie nie było żadnego odległego kuzyna w jej wieku, nie mogła więc nawet liczyć na szczęście pokroju Rosalie Yaxley.
- Brzmi jak wstęp do jakiejś romantycznej powieści – skomentowała rewelacje nowej znajomej odnośnie momentu poznania przyszłego męża.
Marine miała okazję przyjrzeć się z boku życiu Cressidy i ocenić, że wyglądało niczym bajka. Młoda panna tańczy z przystojnym młodzieńcem, a jakiś czas później okazuje się, że są sobie przeznaczeni. Pobierają się i doczekują dwójki pociech, a tłem dla tego wszystkiego są piękne obrazy lady Fawley i czułe spojrzenia jej męża. Prawdziwa Idylla. Lestrange nawet na taką nie liczyła, choć skłamałaby mówiąc, że nie miała oczekiwań odnośnie przyszłego męża. Dzisiejsza okazja dała jej jeszcze więcej sposobności i powodów do przemyśleń na ten temat.
- Nie wyglądasz na harpię – uśmiechnęła się filuternie, wykorzystując zgrabną grę słów i wkradając przy okazji komplement dla Cressidy, która wydawała jej się naprawdę uprzejmą, szczerą osobą.
Oczywiście, że wciąż znajdowały się na salonach, a nawet w samym sercu socjety, jakim bez wątpienia był Hampton Court, ale to nie znaczyło, że maskują wszystkie swoje cechy i zachowania. Marine nie czuła ze strony towarzyszki fałszu i choć niektóre uprzejmości były może wypowiedziane nieco na wyraz, powodowała to tylko i wyłącznie okazja pierwszego spotkania. Nie grały, nie zasłaniały się maskami, a zamiast tego prowadziły przyjemną, względnie beztroską rozmowę.
Temat Williama Fawleya krążył między nimi bezustannie, lecz ciemnowłosa nie chciała wypytywać, wyciągać informacji z nowej znajomej. Nie były tak blisko, by ta mogła jej się zwierzać, a negatywne stosunku rodowe - grające tu epizodyczną rolę – mogłyby nadać rozmowie nieszczerego wydźwięku. Marine nie była szpiegiem swojej rodziny, a jedynie wiedzioną ciekawością młodą damą.
- Po raz kolejny będziesz musiała wybaczyć mi śmiałość, ale muszę to powiedzieć – przystanęła na moment, zatrzymując także rudowłosą – Nie wyglądacie jak aranżowane małżeństwo. Nie musisz mi oczywiście odpowiadać, ale gdyby to rzeczywiście była jakaś baśń, zakochalibyście się w sobie jeszcze przed ślubem – uśmiechnęła się rozmarzona, wreszcie zachowująca się tak, jak na młody wiek przystało.
I chociaż życie miało za chwilę zweryfikować jej podejście, miała dla siebie jeszcze tych kilka beztroskich chwil niewinności, w których mogła zachowywać się jak naiwna młódka.
- To będzie doprawdy ciekawa konkurencja. Ciekawa jestem, czy i dziś narodzi się na Sabacie jakaś para, która spotka się na ślubnym kobiercu.
Gdyby miała chociaż cień podejrzenia, że lady Nott sparuje ją dziś z młodym Ollivanderem, na pewno od razu zasypałaby Cressidę pytaniami o niego, lecz póki co trwała w błogiej nieświadomości.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Komnata południowa - Page 2 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Komnata południowa [odnośnik]18.03.18 1:58
To rzeczywiście mogło brzmieć bardzo romantycznie – mężczyzna zapraszający młódkę do tańca, a kilka miesięcy później rodzina ogłasza, że to właśnie ten mężczyzna zostanie jej narzeczonym. Bardzo możliwe, że byłoby im dane się w sobie zakochać nawet bez aranżacji związku, ale Cressida wiedziała też, że musi wypełniać wolę rodu, i jeśli rodzice chcieliby ją wydać za kogoś innego, to musiałaby to zrobić. Ale z jakiegoś powodu wybrali Williama, a było to w czasach, kiedy oba rody pozostawały asekuracyjnie neutralne i próżno szukać między nimi rozbieżności większych niż to, że miały odmienne tradycje. Ale który ród nie miał? Każdy słynął z czegoś innego. To sami Fawleyowie przyszli do Flintów, gdy dowiedzieli się, jak wielki talent kryje się w ich najmłodszej latorośli. Potrzebowali zdolnych artystów, zwłaszcza że nawet w ich rodzie nie każdy rodził się z wyjątkowymi zdolnościami. Niektórych, jak Williama, mogli co najwyżej wyszkolić w teorii, bo nie mogli podarować mu talentu, z którym się nie urodził, a Cressida owszem, choć przyszła na świat jako Flint, nie Fawley.
Także się uśmiechnęła, słysząc grę słów i zawoalowany komplement. Pozostawało faktem, że Cressidzie faktycznie było daleko do prawdziwej harpii, nie tylko za sprawą uroczej, piegowatej twarzyczki, ale też miłego, prostolinijnego sposobu bycia. Pod tym względem odbiegała od stereotypowego wyobrażenia fałszywych, knujących dam, a tak często wyobrażali sobie wyższe sfery ludzie spoza nich, choć pewnie w niektórych przypadkach mieli rację. Jeśli momentami była nieco sztywna, to tylko z powodu onieśmielenia; nie co dzień zawierała nowe znajomości. Przez cały czas była szczera i nie miała żadnych ukrytych intencji, chciała poznać młodą lady Lestrange i samej pokazać się przed nią z dobrej strony. Cressida była zresztą kiepską kłamczynią, choć dorastała w wyższych sferach od dziecka. Ale Flintowie nie byli mistrzami salonowych intryg.
Nie czuła się też w żaden sposób urażona jej pytaniami. W końcu Marine nie zadawała pytania o jakieś rodowe tajemnice czy inne drażliwe kwestie. Może jedynie leciutko się zarumieniła pod piegami.
- W porządku, nie szkodzi – zapewniła ją. – Zdaję sobie sprawę, jak to wszystko może nieprawdopodobnie wyglądać, ale nasz związek naprawdę został zaaranżowany przez rodzinę Williama. Po prostu miałam szczęście, że przed ślubem dane nam było się poznać i polubić, choć kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, a spotkanie na sabacie wcale nie było tym pierwszym... byłam tak onieśmielona że po prostu uciekłam, płonąc intensywnym rumieńcem – dodała, śmiejąc się cichutko na to wspomnienie; było to dnia, kiedy matka zabrała ją do swojej znajomej z rodu Fawley, by Cressida mogła poznać tamtejszych artystów. – Był sporo starszy, dużo wiedział o sztuce, i... – urwała, tylko w myślach dopowiadając, że był bardzo przystojny. – Trudno mi powiedzieć, co by się stało, gdyby nie rodziny i ich decyzja... Ale cóż, to możliwe – zarumieniła się mocniej. William był cudownym mężczyzną. Wzorowym szlachcicem, ale pozbawionym przesadnego nadęcia i buty, bardziej śmiałym i otwartym niż Cressida, i dbającym o żonę i dzieci. – Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście, ale jak widać, aranżowane małżeństwa wcale nie muszą być skazane na porażkę.
Jej rodzice może nie kochali się z chwilą ślubu, ale byli bardzo zgodnym, szanującym się nawzajem małżeństwem. Cressidzie też się udało, choć oczywiście słyszała wiele opowieści o niedobranych związkach. Oby jednak Marine również miała szczęście trafić na dobrego męża, który nie zdusi jej pasji.
- Też jestem tego ciekawa, ale wszystko się okaże. Jak widać, na sabatach nieoczekiwanie można spotkać przyszłego małżonka. Kto wie, może będzie nim któryś z mężczyzn, jakich dziś zobaczysz?
Na sabaty zawsze przybywała duża część wyższych sfer w różnym wieku. Wiele dziewcząt mogło mijać przyszłych mężów, jeszcze nie wiedząc, że pewnego dnia los złączy ich drogi. Czy raczej ich rodziny to uczynią.
Znów zerknęła w stronę męża; wyglądało na to, że William żegnał się ze swoim rozmówcą, bo także spojrzał w stronę małżonki i po chwili ruszył w jej stronę.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Komnata południowa [odnośnik]18.03.18 11:50
Tego rodzaju obowiązek spoczywał na każdym szlacheckim dziecku i nawet młoda jeszcze Marine wiedziała, że i na nią przyjdzie czas. Znając swoją powinność przyjęła swój los godnie i spokojnie; nie buntowała się i nie krzywiła ponieważ miała nadzieję, że ojciec wybierze kogoś odpowiedniego. Ufała mu w tej kwestii i chociaż obiecała sobie nie zawracać głowy tym tematem przynajmniej przez kilka tygodni po opuszczeniu Hogwartu, okazja Sabatu zweryfikowała jej podejście. Wszędzie, gdzie tylko się obejrzała, przechadzały się małżeństwa bądź narzeczeństwa, a przyzwoitki kroczyły za młodymi pannami, podczas gdy kawalerowie zbierali się w grupki i udawali, że wcale nie rozmawiają o kobiecych walorach. Tak był już zbudowany ten świat i Lestrange nie miała najmniejszego powodu by się do niego nie dostosowywać.
Zawieranie nowych znajomości wyglądało teraz zdecydowanie inaczej, niż przez całą wcześniejszą część jej życia. Marine miała świadomość, że nie każdy ją polubi i wcale tego nie oczekiwała, sama przecież nie obdarzała sympatią każdej napotkanej osoby. Cressida wywarła na niej pozytywne wrażenie i kto wie, może będą mogły kontynuować swoją znajomość, o ile oczywiście Theseus Lestrange i William Fawley nie pokłócą się za chwilę w południowej komnacie.
Póki co, obserwowała lekki rumieniec swojej towarzyszki i zrozumiała, ze trafiła w sedno. Odrobinę pozazdrościła rudowłosej tej relacji, która z wierzchu wyglądała na przepełnioną obopólnym szacunkiem i przywiązaniem, a teraz dochodziły do tego przebłyski uczucia.
- W takim razie ktoś bardzo spostrzegawczy i rozumny musiał Was zauważyć, a później połączyć. Nie znam blisko wielu małżeństw, moje przyjaciółki dopiero wkraczają w wiek gotowości do zamążpójścia, a mimo wszystko jesteście z lordem Fawleyem miłym wyjątkiem od reguły – rumieniec i cichy śmiech Cressidy były najlepszym potwierdzeniem tego, że doskonale czuje się z nowym nazwiskiem.
Marine odrobinę zazdrościła jej tego, że rudowłosa miała już wszystko za sobą, jej sytuacja była pewna i stabilna. Lestrange nie znosiła poczucia niepewności, a takie mogło już niebawem zacząć wkradać się do jej umysłu, jeśli zacznie przebywać wśród par. Nie była naiwna, nie liczyła na wielką miłość; chciała po prostu, by nie byli sobie z przyszłym mężem obojętni i szanowali siebie nawzajem.
- Jeśli tak będzie, możesz liczyć na zaproszenie na wesele – odpowiedziała żartobliwie, choć całkiem serio.
Nawet mimo rodowych niesnasek byłaby w stanie wystosować list do lady Fawley i ugościć ją na Wyspie Wight podczas swojego ważnego dnia.
Ani się spostrzegła, a jej ojciec wraz z małżonkiem Cressidy powrócili do pań; obaj byli w dobrych humorach, tak więc rozmowa przedstawicieli zwaśnionych rodów nie była kłótnią, jakiej ktoś mógłby się spodziewać. Theseus chwycił rękę córki pod ramię i oznajmił jej, że czas ruszyć do Sali balowej, a obie panie pożegnały się uprzejmie, skinęły głowami, po czym czwórka czarodziejów rozeszła się w swoje strony, a ponownie spotkać mieli się dopiero na lodowisku.

zt x 2



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Komnata południowa - Page 2 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Komnata południowa [odnośnik]05.08.19 13:51
Wróżby

Pośrodku Komnaty Południowej ustawiano okrągły stolik, na którym znajdował się wazon wypełniony gałązkami ostrokrzewu oraz poreclanowa miseczka, na której unosiły się cięte łodygi bluszczu. Ostrokrzew to roślina o twardych, ostrych liściach i krwistych czerwonych - trujących - jagodach, swoją siłą symbolizuje pierwiastek męski. Delikatny bluszcz, który nie jest samodzielny, a wspina się po tym, co stabilniejsze, symbolizuje kobietę. Pod koniec roku, w trakcie zimowych obrzędów, tradycja pozwala z tych roślin wróżyć. Przy roślinach płonęła gruba biała świeca, przy której ułożone zostały także pomniejsze akcesoria.

Panie - bluszcz
Panie chwytają za gałązkę bluszczu, która pod ich dotykiem nagle dojrzewa. Po delikatnym potrząśnięciu opadają z niej liście. Każdy jeden opadnięty liść oznacza jedno dziecko, które kobieta w przyszłości urodzi - jednak opadnięcie wszystkich sześciu liści oznacza, że kobieta nie będzie miała więcej dzieci. Gałązka ponownie zanurzona w wodzie nabierze życia, a jej liście odrosną dla kolejnej czarownicy, która zechce ją uchwycić.

Aby wróżyć: należy rzucić kością k6, wynik oznacza ilość liści, które opadną z gałęzi.

Panie - ostrokrzew
Panie tradycyjnie delikatnie ściskają w dłoniach liście ostrokrzewu. Jeśli odczują dyskomfort lub ukłucie, w nadchodzącym roku ich mąż - obecny lub przyszły - będzie w domu rządził. Jeśli nie, rządzić będzie kobieta.

Aby wróżyć: należy rzucić kością k100, wynik wyższy niż 50 pozwala trafić na ostrokrzew o miękkich liściach, które nie wywołują dyskomfortu. Do rzutu można dodać +5 za każdy posiadany poziom biegłości wytrzymałości fizycznej.

Panowie - ostrokrzew
Liście ostrokrzewu są dość ostre, by przeciąć skórę. Tradycyjnie mężczyźni podczas wojny rozcinają nimi wnętrze dłoni, pozwalając opaść kroplom krwi do dzbanka z sokiem z jagód ostrzokrzewu, który magicznie uzupełniał się od nowa po każdej podchodzącej do stolika osoby. Sok zmieszany z krwią należy rozlać na srebrny półmisek, na którym znajduje się odpowiednia miarka licząca rozlane na naczyniu krople. Każda jedna kropla oznacza jeden rok życia, jaki został czarodziejowi do śmierci.

Aby wróżyć: należy rzucić kością k100, wynik oznacza ilość uzyskanych łącznie kropel - a zatem lat pozostałych postaci do śmierci.

Panowie - bluszcz
Panowie tradycyjnie zanurzają lewą dłoń w naczyniu z wodą oraz bluszczem - jeśli wynurzą ją oplecioną gałązką, oznacza to, że ich serce jest zajęte.

Aby wróżyć: należy rzucić kością k100, wynik wyższy niż 50 oznacza wynurzenie dłoni oplecionej gałązką. Przy wróżbie łatwo jest oszukiwać, do wyniku można dodać lub odjąć -w zależności od oczekiwanego efektu - bonus przysługujący za biegłość zręczne ręce.

Wszyscy
Czarodzieje mogą również zerwać liście - panowie ostrokrzewu, a panie bluszczu - i wsunąć je w ogień płonącej świecy. Dym palonych liści układa się w kształty, które niosą wróżbę na nadchodzący rok.

Aby wróżyć: rzuć kością k20 i zinterpretuj rzut zgodnie z poniższą rozpiską:

1: Dym układa się w kształt czworonoga, jego uszy są spiczaste, a ogon wije się jak wąż, pręży grzbiet, może do pieszczot, a może do skoku - wkrótce jednak ogon oplata go jak wstęga, zaciskając się coraz mocniej, aż wizja ulega rozproszeniu.
2: Dym układa się w kształt serca, które tuż przed rozmyciem zdaje się drżeć i rozpadać od środka.
3: Dym układa się w kształt dużego skarabeusza, który błyska popielą, wysuwa skrzydła i wzbija się do lotu, po czym rozmywa się w powietrzu.
4: Dym układa się w kształt ptaka o długiej szyi i ostrym dziobie, który zawzięcie uderza kilka razy skrzydłami, wzniecając wiatr, który rozmywa wizję. W tych uderzeniach była jakaś emocja, coś silnego.
5: Dym unosi się w górę i zaczyna powoli wirować w prawą stronę, wkrótce przeobrażając się w tornado - wirowało coraz szybciej, rozwiewając twoje włosy, aż w końcu zniknęło.
6: Dym układa się w kształt czterolistnej koniczyny, której liście zaginają się do środka, tak mocno, że w końcu całkiem znikają.
7: Dym układa się w kształt wilczej paszczy, która kłapie, skierowana ku górze, i znika, unosząc się ku sufitowi.
8: Dym układa się w kształt wijących się pnączy, które oplatają siebie wzajemnie, ciasno, zaborczo, aż całkiem znikają.
9: Dym nie przybiera żadnego konkretnego kształtu, ale zdaje się mienić srebrnym przyjemnym blaskiem, błyszczącym jak diament.
10: Dym zbija się w jedno miejsca, układając się w kształt jabłka, które pęka na pół, uwalniając motyla - a potem rozmywa się w powietrzu.
11: Dym rozprasza się w dwa koła, które przez chwilę unoszą się w powietrzu, przeplatając się jedno przez drugie w przyjemnej, łagodnej harmonii.
12: Dym przyjmuje kształt dziecięcej dłoni, która mknie ku twojej dłoni i chce ją pochwycić za palec - przy zetknięciu z dłonią zniknie, rozmyje się w powietrzu.
13: Dym przyjmuje kształt pięknego, okazałego kwiatu, bardzo możliwe, że nieistniejącego gatunku. Jego wnętrze pulsuje delikatnym rytmem, a płatki subtelnie falują.
14: Dym przybiera kształt kobiety, która unosi dłonie ku górze i daje porwać się z wiatrem; jej ruchy są szybkie, ale zwinne, przypominają taniec, ale mogą tez oznaczać spłoszoną ucieczkę.
15: Dym przybiera kształt mężczyzny, który w dymie wokół niego wyraźnie czegoś szuka - wkrótce w jego dłoni materializuje się miecz, który ten wznosi ku górze w bojowym geście. Po chwili rycerz daje się porwać z wiatrem.
16: Dym układa się w okrąg niepewnie kołyszący się w przeciągu. Powoli obraca się przeciwnie do wskazówek zegara, coraz szybciej, aż w końcu wypada z rytmu i znika.
17: Dym przybiera kształt motyla lub ćmy, która z niezwykłą prędkością odlatuje w bok, odbijając się od ścian, rozsypując mieniący się srebrno-czarny węglowy pył, aż znika za otwartym oknem.
18: Dym przybiera kształt strzały, z której wkrótce odłącza się tarcza - strzała przebija ją na wylot i mknie dalej. Po chwili zawraca - przylatuje nad tarczą i znika razem z nią.
19: Dym bardzo wyraźnie przybiera kształt myszy grającej w polo na ośle ubranym w marynarkę.
20: Dym układa się w nuty. Jeśli posiadasz wiedzę o muzyce, możesz rozpoznać melodię - będzie bliska twojemu sercu, będzie pochodziła z dzieciństwa.

Jeżeli posiadasz biegłość wróżbiarstwa, jesteś w stanie osiągnąć upragniony kształt bez rzutu kością.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Komnata południowa - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Komnata południowa [odnośnik]10.08.19 21:17
[2]

Udała się do południowej komnaty w poszukiwaniu szczypty ciszy. Nie, to źle powiedziane. Chciała, by było tam cicho. Wiedziała jednak, że może tam być co najwyżej ciszej niż w pozostałych pomieszczeniach. Podczas balu większość osób skupiała się w sali balowej, choć czasem ktoś też zapuszczał się w dalsze rejony. Nie było więc co liczyć na moment ciszy.
Weszła jednak do komnaty, zamykając drzwi z cichością godną skradającego się kota. Nie miała w zamiarze nikomu przeszkadzać, sama również nie lubiła, gdy ktoś jej przeszkadzał. Zresztą zawsze uczono ją spokoju i pokory, impulsywne głośne wejścia nie leżały zatem szczególnie w jej naturze, chyba że pozwalały coś korzystnego osiągnąć.
Odwróciła się od drzwi i popatrzyła na pierwszą rzecz, która wyróżniała się z pomieszczenia: duży okrągły stół. Ustawiono na nim najrozmaitsze rzeczy. Przez odległość Una nie mogła powiedzieć na pewno, ale najprawdopodobniej były to akcesoria do wróżenia. Zauważyła, że nawet teraz wszyscy trzymali się tradycji. Była z nimi od zawsze.
Uśmiechnęła się smutno, ale prawie niedostrzegalnie, przemykając za krzesłem. Przynajmniej jej wszyscy byli lojalni. A jeżeli trafił się ktoś, kto się ją zdradzał, nie kończył wcale dobrze – zostawał wydziedziczony albo wydalony. Obie alternatywy wydawały się równie nieprzyjemne.
Minęła kolejne krzesło i przystanęła przy stole. Powinna czegoś użyć…? Z jednej strony to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, z drugiej…. Nie wierzyła we wróżby. No, może prócz jednej – że śladem pewnej młodej szlachcianki podąża śmierć. Tą młodą szlachcianką… była Una. Nie miała co do tego wątpliwości. Wszystkie poprzednie dzieci jej rodziców zginęły. Jako jedyni przeżyła ona i jej brat. Coś musiało się za tym kryć. Dlatego wolała też dla własnego bezpieczeństwa nie igrać z wróżbami – jedna, którą uważała za prawdziwą, w zupełności jej wystarczyła. Bulstrode nie chciała ściągać na siebie więcej nieszczęść niż było to konieczne.
Mimo to przyjrzała się stolikowi bliżej. Nie szkodziło przecież popatrzeć, prawda? Zauważyła bluszcz, ostrokrzew i świecę – nic nowego. Kusiło ją, by użyć którejś z wróżb, ale to by nie był dobry pomysł… Choć kto wie – może po serii niefortunnych zdarzeń z Marine i Isabellą, los w końcu się do niej uśmiechnie? Byłoby cudownie. Ale niestety zbyt nieprawdziwie.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Komnata południowa [odnośnik]11.08.19 23:52
Elise czuła się w Hampton Court swobodnie, w końcu był to dom jej ciotki, a więc bywała tu regularnie. Znała rozkład komnat, więc nie groziło jej zabłądzenie. Podczas sabatów zawsze mogła być dumna z tego, że jest Nottem, że jest u siebie (nawet jeśli na co dzień mieszkała w Ashfield Manor w Nottinghamshire) i mogła patrzeć z politowaniem na młódki, które nie czuły się tu równie swobodnie. Elise uwielbiała zadzierać nosa i czuć się lepszą od innych. Bal maskowy sprawiał jednak, że zazwyczaj nie miała pojęcia co do tego z kim miała do czynienia, co dodawało całej zabawie nutki tajemnicy, choć wolałaby wiedzieć, czy czasem nie poprosił jej do tańca jakiś szlamolub, którego normalnie, widząc jego oblicze, ominęłaby szerokim łukiem, choć z drugiej strony wątpiła, by przedstawiciele błądzących rodów byli tu dziś liczni. Podział między rodami zaznaczał się coraz wyraźniej, a Elise doskonale pamiętała o jedynych słusznych wartościach. Zgodnie z życzeniem ciotki trzymała głowę wysoko i była silna, bo to do nich, Nottów, należało zademonstrowanie, że ich ród po odcięciu zgniłej gałęzi pozostawał silny.
Po przetańczeniu kilku tańców z adorującymi ją mężczyznami (z których żaden jednak nie wydawał się równie czarujący jak drogi kuzyn Flavien) postanowiła zrobić sobie chwilę przerwy i odszukać siostrę. Znała jej przebranie, więc była pewna, że szybko ją znajdzie, jednak Ophelii nie było w sali balowej. Spodziewała się odnaleźć ją w bibliotece, znając jej dziwaczne i niezrozumiałe dla najmłodszej Nottówny ciągotki do nauki, choć nie było jej i tam. Może wyszła do ogrodów? Zanim jednak Elise skierowała tam swoje kroki, postanowiła jeszcze sprawdzić salę południową, gdzie jej siostra niekiedy lubiła się zaszywać podczas wizyt u ciotki Adelaide i na sabatach.
Materiał sukni w nietypowych dla niej srebrzysto-czarnych barwach, odmiennych od jej ukochanych zieleni, szeleścił lekko wokół jej kostek, kiedy stawiała kolejne kroki. Piękną twarz przysłaniała misternie wykonana maska, ukrywająca jej tożsamość. Wsunęła się do komnaty, odkrywając że pośrodku przygotowano stanowisko do wróżenia. Nottówna nigdy nie interesowała się wróżbiarstwem, wierzyła że jej przeznaczenie zależne jest od woli rodu, nie od kart, garstki fusów w filiżance czy innych wróżbiarskich akcesoriów. Zawsze więc traktowała podobne rozrywki z przymrużeniem oka, jako zabawę.
Koło stołu stała już jedna lady z twarzą zakrytą maską, więc Elise nie mogła jej rozpoznać, nawet jeśli prawdopodobnie znała tę osobę.
- Może powróżymy? – zagaiła śmiało, jednocześnie ciekawa, kto kryje się pod maską. - Jest lady ciekawa, co powie jej bluszcz lub ostrokrzew? – spytała, zastanawiając się, od czego by tu zacząć. Jednocześnie żałowała że nie ma tu Ophelii ani żadnej z jej kuzynek. Choć może gdzieś były, a ona po prostu nie rozpoznawała ich pod przebraniami?
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Komnata południowa [odnośnik]20.08.19 9:39
sylwester

Biała, trupia maska tkwiła na jego twarzy niezmiennie, odkąd tylko pojawił się w Hampton Court. Jego obecność tutaj wiązała się głównie z poczuciem obowiązku, dziecięca chęć wzięcia udziału w balach przeznaczonych dla arystokratów minęła — ponieważ musiała minąć — jeszcze nim stał się pełnoletni. Takie wystawne przyjęcia, podobne rozrywki miały być poza jego zasięgiem, choć przez wiele lat ocierał się o przygotowania, podglądając arystokratów szykujących nietuzinkowe kreacje, damy powabnie naciągające na smukłe dłonie jedwabne rękawiczki, czy służbę krzątającą się w popłochu, aby dopilnować, że wszystko jest absolutnie dopięte na ostatni guzik. A jednak tu był dziś w roli gościa, proszonego, chcianego i pożądanego. Bardziej docenionego niż mógłby się tego spodziewać. I zawdzięczał ten przywilej służbie Czarnemu Panu, niezmiennie, wiernej i oddanej.
Oddalił się od zgiełku panującego w głównych salach, pozbawiony tanecznego talentu zawadzałby jedynie bawiącym się, samemu nie odczuwając w tym większej przyjemności. Przemierzał więc samotnie i bez pośpiechu korytarze pełne blichtru i przepychu, w dłoni trzymając kieliszek z wytrawnym winem, aż dotarł do komnaty południowej, gdzie jego uwagę przykuł ostrokrzew. Nie byłby sobą, gdyby nie wszedł do środka zaintrygowany nim i bluszczem, znając ich symbolikę i rolę przy okazji podobnych uroczystości. Upił łyk z kieliszka, uchylając maskę, nim zbliżył się do okrągłego stolika ustawionego na środku stołu. Obszedł go niespiesznie, stając vis a vis dwóch dam, którym skinął uprzejmie głową w ramach powitania. Nie chciał i nie zamierzał zakłócać ich rozmowy swoją obecnością. Zamierzał czerpać przyjemność z samotności, choć nim postanowił wejść do środka komnaty odczuł nieodparte wrażenie, że podczas spaceru ktoś mu się przyglądał. Nie rozglądał się, decydując na wejście do środka, aby teraz oddać się własnej przyjemności odkrywania prawdy poprzez wróżby. Przez niektórych uważane za zabobony, ale przez większość przecież odbierane właśnie tak, jak powinny — sposób odgadnięcia zagadek zapisanych w gwiazdach.
Przyglądał się dwóm roślinom, ale to nie ostrokrzew w gruncie rzeczy zajął przez chwilę jego myśli. Ostatnio wiele ich krążyło wokół sfer niezbyt dla niego wygodnych, zastanawiał się, rozważał, przystawał na to, co następowało, ale nie wyzbywał się wątpliwości, a jednocześnie cichego strachu, co do prawdziwych przyczyn podobnego stanu rzeczy. Przyjętych przez niego działań i środków ostrożności odrzucać nie zamierzał, obrał określony plan, którego miał się trzymać, a wróżby nie zmienią drogi, którą zamierzał podążyć. Wróżby, które dla niego, jako czarodzieja od zawsze ściśle związanego z losem, a jak ironię losu przystało, równie ciasno związanego z kobietą jeszcze ciaśniej owiniętą płaszczem przeznaczenia, były bardziej niż poważne. Wewnętrzne głosy potrzebowały uciszenia, a niepewności rozwiania raz, a porządnie. Dlatego bez lęku przed ujawnieniem prawdy — wszak wciąż nosił maskę i niewiele osób mogło go tu dziś poznać — śmiało wsunął lewą dłoń do naczynia z bluszczem. Woda była przyjemnie zimna, ale nie trzymał jej w niej zbyt długo. Szybko pociągnął ją z powrotem.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Komnata południowa - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Komnata południowa [odnośnik]20.08.19 9:39
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 19
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Komnata południowa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Komnata południowa [odnośnik]21.08.19 21:16
Przyszła tu w celu odizolowania się od większej grupy czarodziejów, nie spodziewała się więc nawet, że będzie tu cicho czy że będzie tu pusto. Nie przypuszczała też jednak, że ktoś do niej zagai. Śmiałe, ale ryzykowne przedsięwzięcie. W końcu mogła być obcą osobą, należącą nawet do wrogiego rodu. Osoba, która to zrobiła, musiała być odważna. Chociaż… Nie żeby kulturalne wymienianie zdań kiedykolwiek było czymś brawurowym. Niemal zawsze było odbierane jako wyraz grzeczności.
Una początkowo nie chciała przystąpić do większości wróżb, byłoby to wręcz kuszenie losu. Ale zapytanym, nieładnie byłoby odmówić, więc pokiwała głową zgodnie.
Z miłą chęcią. Lady przodem. – odpowiedziała, puszczając ją przed siebie gestem ręki. Najwyżej obie dostaną straszne przepowiednie. Co gorszego mogłoby się stać? – Hm… może zacznijmy od bluszczu?
Wtedy do komnaty wszedł ktoś jeszcze. Dość charakterystyczna postać o stroju tak bliskim śmierci. Czy nie widziała tego mężczyzny już przypadkiem na balu? Miała wrażenie, że życie przelatuje jej momentalnie przed oczami. Dziwne uczucie.
Ale to przecież tylko zabobony. Tajemniczy jegomość pewnie przyszedł tutaj, żeby się zrelaksować, a nie ją przerażać i ciągle nawiedzać. W samym centrum zabawy było głośno i tłoczno, Bulstrode rozumiała więc potrzebę odcięcia się choćby na moment. Dodatkowo możliwe że był tu już z kimś umówiony. Może z tą kobietą z balu? Wydawała się urocza.
Brązowowłosa poczuła się niemal głupio, w pierwszej chwili biorąc jego pojawienie się za jakiś omen. To przecież nie jego wina, że dostał taki motyw. Pewnie chciał wybawić się w spokoju jak większość gości, a ona nawymyślała tysiąc niedorzeczności. Jej niepotrzebne słowa tylko dodały wszystkiemu ciężkości.
Zarumieniła się nieco, odwracając wzrok, ale zdążyła podchwycić lekkie skinienie głowy nieznajomego. Nie zamierzała walczyć o miejsce w kolejce i tak dziewczyna, która ją zaprosiła, miała być przecież pierwsza. Zresztą, Unie samej w sobie nie spieszyło się za bardzo. Bal wszak nie zbliżał się najwyraźniej do końca. Zostało jeszcze sporo czasu do wypełnienia.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Komnata południowa [odnośnik]25.08.19 2:05
Elise była Nottem, więc zawieranie znajomości na salonach było dla niej naturalne. Nie należała do wycofanych szarych myszek podpierających ściany, lubiła towarzystwo i chętnie nawiązywała kontakty. W okolicznościach takich jak dzisiaj, gdy twarze były zakryte maskami, istniał ten cień niepewności, że trafi się na osobę z wrogiego rodu, ale poważnie wątpiła, by najwięksi miłośnicy mugoli, a to z tymi Nottowie pozostawali w niechętnych stosunkach, zdecydowali się tu zjawić. Nie spodziewała się ujrzeć tu dziś Macmillanów, Prewettów a tym bardziej Weasleyów, którzy dawno już zapomnieli o słusznych wartościach i żyli jak szlam, który ukochali. Nie musiała obawiać się jednostek, których normalnie by unikała, nie miała też świadomości, że wśród gości znajdowały się osoby nieszlachetnego urodzenia. Nottowie nie mieli wielu wrogów, nade wszystko cenili sobie dyplomację i pielęgnowali relacje z wieloma rodami, byli w końcu najlepszymi gospodarzami czarodziejskich wyższych sfer. Dlatego i Elise musiała być otwarta wobec gości zaproszonych przez jej ciotkę, nawet jeśli ci nie wiedzieli dziś, że była Nottówną, krewną gospodyni.
Ilekroć z kimś dzisiaj tańczyła lub rozmawiała wciąż zastanawiała się, kto znajdował się za maską. Snuła domysły, próbując dopatrzeć się subtelnych oznak pozwalających przypasować daną sylwetkę do konkretnego rodu, choć dziś czarodzieje nie byli przystrojeni w rodowe barwy i symbolikę, więc pozostawało być wyczuloną na inne sygnały. Ona sama też nie była odziana w zielenie Nottów.
Dama, do której się odezwała, sądząc po głosie była młoda. Nottównie wydawało się też, że jej głos brzmiał dość znajomo, że skądś go kojarzyła. Zanim powiązała go z konkretną osobą, przy stoliku z wróżbami pojawiła się kolejna sylwetka, męska, odziana w wyjątkowo złowieszczy kostium przywodzący na myśl śmierć, która postanowiła zjawić się w komnacie południowej i stanąć na wprost niej. Elise odwzajemniła skinienie głowy, uprzejmie witając nieznajomego, którego pojawienia się nie wypadało ignorować, ale strój mężczyzny naprawdę budził bliżej nieuzasadniony niepokój.
- Dobrze, spróbuję więc z bluszczem – odezwała się do stojącej obok szlachcianki. Nie dawała zbyt wiele wiary wróżbom, bo choć zdawała sobie sprawę że prawdziwi jasnowidze, choć z pewnością rzadcy, istnieli i posiadali dar widzenia przyszłych zdarzeń, wróżbiarstwo takie jak to nauczane w Hogwarcie kojarzyło jej się raczej ze zgadywankami i doszukiwaniem się symboli i zwiastunów przyszłości w czymś tak zwyczajnym jak garstka fusów. Wolała wierzyć, że jej przeznaczenie jest zależne od woli rodu, od czegoś realnego i znanego jej od dziecka.
- Wróżyłaś kiedyś z bluszczu, lady? Ja nie, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz – zapytała swojej nieznanej (a może znanej?) towarzyszki. Następnie chwyciła za gałązkę bluszczu, która pod jej dotykiem nagle dojrzała. Strzepnęła nią lekko, ale nie za mocno. Bo choć nie uważała wróżb za pewny wyznacznik przyszłości i nie dawała im do końca wiary, jakaś cząstka niej wolała uniknąć wróżb niepomyślnych.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Komnata południowa [odnośnik]25.08.19 2:05
The member 'Elise Nott' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Komnata południowa - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Komnata południowa [odnośnik]27.08.19 0:16
W przeciwieństwie zapewne do większości gości nie była zainteresowana tym, kto kryje się pod maską. To, czy rozmawia z nią ktoś z wrogiego rodu , mało ją więc obchodziło. Był to jej pierwszy faktyczny sabat, zatem myślała raczej odruchowo – że może spotkać tu kogoś, kto z jej rodziną ma raczej niezbyt dobre stosunki. Bardziej oczywista prawda i przyzwyczajenie niż trzeźwe myślenie.
Swoją drogą, zastanawiała się, czy Marine gdzieś tutaj jest. Od małżeństwa z lordem Yaxleyem niemal w ogóle jej nie widywała. Ciekawe, czy dalej o niej pamięta… Bo Una pamiętała zawsze i tęskniła nieustannie. Nawet przy Isabelli, która poniekąd zastępowała jej Mari, choć Una nigdy nie dała o tym znać głośno.
Cóż, Bulstrode nie pozostało nic innego jak podążyć za tajemniczą damą. Rzeczonego słowa mimo niechęci się dotrzymuje.
Ja? Jak dotąd nie. – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia. Skarciła się w duchu, że dała wskazówkę odnośnie swojej tożsamości. Gdzieś tu przecież mogła być Isabella. – To także mój pierwszy raz.
Zdaje się więc, że obie dzieliły ten sam los. Unie zdawało się jednak, że jej był o wiele gorszy. W końcu przyszła na bal z przymusu i to będąc na skraju rozpaczy. Dziewczyna nie zdawała się za to mieć zepsutego humoru, choć to równie dobrze mogła przecież skrywać maska. Resztki empatii, jakie tliły się w Bulstrode, po wydarzeniach ostatnich lat i miesięcy zdawały się niknąć jak płomyk świecy na wietrze.
Miała nawet ochotę się zaśmiać na zbieg okoliczności, który im się przytrafił. Żałosnym śmiechem zwyciężonego protagonisty. Śmiechem, który był do niej tak niepodobny, ale w tym momencie bardzo bliski. Pełnym łez i szczęścia, bo przecież lady Selwyn… nie, lady Rosier była bez niej w tak pięknej ekstazie.
Jednakże jedyne co ostatecznie zrobiła to westchnęła w myślach. Niech tej dziewczynie stojącej tuż przed bluszczem, dopisze szczęście. Una w swoje już nie wierzyła.
Poczekała na swoją kolej i również chwyciła gałązkę. Nie spodziewała się pomyślnej wróżby. Wręcz przeciwnie: czekała na złą. Te wszystkie suknie, które dostawała za darmo, nie były warte cierpienia, z jakim zmagały się arystokratki. W świetle minionych wydarzeń rozważała odejście od rodu. Szukała pretekstu, który byłby jej na rękę. Oczywiście, nestor raczej do przesądnych nie należał, ale… Ta wymówka miała być dla niej, nie dla niego.
Nikomu naturalnie tego nie wyjawiła, żeby nie zostać czasem odwiedzioną od tego pomysłu. Wiedziała jednak, że jeżeli nadejdzie odpowiedni moment to usunie się w cień. Odliczała czas do kolejnego nieszczęścia, tak wstrząsającego, żeby zniknąć. Na dobre. Nie chciała kolejny raz przeżywać straty. Nie chciała być raniona. Już nigdy.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Komnata południowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach