Wydarzenia


Ekipa forum
Sklep Madam Primpernelle
AutorWiadomość
Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]05.04.15 19:15
First topic message reminder :

Sklep Madam Primpernelle

★★★
Znajduje się pod numerem 275. Nazywany niekiedy rajem dla czarownic, często reklamowany na łamach "Czarownicy". Jego wnętrze, pełne kwiatowych ozdób i delikatnego tiulu, utrzymane jest w odcieniach pudrowego różu; zakupić w nim można magiczne kosmetyki pielęgnacyjne, preparaty pomagające pozbywać się niedoskonałości skóry czy typowe eliksiry upiększające - wszystkie w eleganckich opakowaniach, przy sprzedaży owijanych dodatkowo w perfumowany, wrzosowy papier. Koło lady ustawiono smukły regalik zastawiony od góry do dołu drobnymi buteleczkami o fikuśnych etykietach - są to sławne perfumy Madam Primpernelle, po których żaden Ci się nie oprze, i choć kosztują krocie, podobno efekt wart jest swej ceny.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:26, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep Madam Primpernelle - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]15.05.16 13:27
Nudzę się coraz bardziej i mam ochotę powiedzieć temu ciemnowłosemu pokurczowi, że jeśli jeszcze ma ochotę ze mną dyskutować i podziwiać moje wdzięki (tylko od przodu) to powinien postawić mi drinka, ewentualnie zabrać na jakiś wystawny obiad. Chłopaczek jednak nie wygląda na śmierdzącego groszem, więc obawiam się, iż wysuwając taką propozycję, zostałabym obciążona kosztami owego neutralnego spotkania, co raczej sprowadziłoby się do widowiskowej ucieczki przed kelnerami w stylu Henry'ego Millera. Całe szczęście, że znam już Londyn jak własną kieszeń (nie, żeby podobne sytuacje już miały miejsce) i nie potrzebuję żadnej mapy, aby orientować się w kolejnych zaułkach. Tracę jednak wiele czasu, wdając się w bezowocną gadkę z tym jakże miłym, lecz równie nieinteresującym młodzianem. Gdyby tylko mógł zaoferować mi coś więcej od swego mizernego wzrostu i tej jednej koszuli na grzbiecie, zapewne spojrzałabym na niego znacznie przychylniej. Nie gdybam jednak często, bo chyba doprowadziłoby to do mojego zatrucia z powodu przykrego zderzenia się owych wymyślonych opowiastek z rzeczywistością taką, jaka jest. Mogłabym oszaleć i zejść z tego szaleństwa lub co gorsze, zamknęliby mnie u czubków. Co wydaje mi się gorsze od zgonu, nawet w sposób najbardziej makabryczny. Odebranie wolności>odebrania życia, bo życie bez wolności to tylko jego nieudana parodia. Bez świadomości również a chłopiec najwyraźniej egzystował w jakiejś zabawnej bańce mydlanej, zawieszonej gdzieś wysoko ponad głowami wszystkich ludzi. Czy nie słyszał nigdy o pederastach czy wyłącznie się zgrywał? Nie wiem, co o tym sądzić, bo za dużo czasu spędzam z ludźmi swojego pokroju, by zaufać pierwszemu lepszemu spotkanemu na ulicy (lub w sklepie z damskimi perfumami, o co w ogóle chodzi?) mężczyźnie.
-Pederaści to bardzo męscy mężczyźni - wyjaśniam, nieco (bardzooo) przekłamując prawdę, ale nie jestem jego matką, by tłumaczyć mu takie pojęcia. Aż dziwne, że nikt nie uświadomił go wcześniej, ale cóż, widać i tutaj uchowały się takie słodkie rodzyneczki. Zaczynam się zastanawiać, w czym jeszcze nie ma doświadczenia, ale pośpiesznie wypieram te zabawne myśli z głowy, skupiając się ponownie i prawidłowo, wyłącznie na sobie, jak przystało na rasową egocentryczkę. Z identycznie obojętną miną oglądam wyczyny chłoptasia, który rozgląda się nieporadnie dookoła, całą swą wymoczkowatą postacią wzywając pomocy...aczkolwiek musi się obejść bez niej, bo nikt nie wyrywa się do udzielenia mu fachowej porady i ee silnego ramienia tudzież długich nóg. Flakonik pożądanych przez - mogę chyba zaryzykować - loakjczyka perfum jest na wyciągnięciu mojej ręki, ale nie należę ani do Mesjaszy ani do Prometeuszy ani nawet do Winkelriedów narodów i dlatego ani drgnę, wpatrując się, jak chłopiątko dwoi się i troi i wychodzi ze skóry, by ktoś zwrócił na niego uwagę.
- Chyba nie wiesz, do kogo mówisz, chłopcze - zauważam chłodno, odwracając się od niego, chociaż kątem oka nadal śledzę starania młodzieńca. Z minimalnym zaciekawieniem, cóż takiego wymyśli, by zdobyć buteleczkę pożądanego zapachu.
Bleach Pistone
Bleach Pistone
Zawód : Wagabunda
Wiek : 27
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Nic mnie nie dręczy, niczego nie żałuję. Bez przeszłości, bez jutra. Wystarcza mi teraźniejszość. Dzień po dniu. Dzień dzisiejszy! Le bel aujourd'hui!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2179-bleach-pistone#33158 https://www.morsmordre.net/t3081-karton-blicz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3163-blicz
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]22.05.16 12:20
Jakkolwiek wyjaśnienia nieznajomej dziewczyny niewiele Adamowi powiedziały i strasznie chciałby kontynuować temat pederastów (w końcu męscy mężczyźni nie trafiali się zbyt często, a lady Cedrina na pewno byłaby zadowolona, gdyby Adam sprowadził lordowi Tristanowi takich kolegów), to niestety goniący go czas i goniące go obowiązki skutecznie odsunęły chęć dalszej dyskusji. Rozpaczliwe, rozbiegane, szalone wręcz spojrzenie biednego lokaja przesuwało się po kolejnych półkach i błąkało między nimi w poszukiwaniu drabiny, stołka lub chociaż kawałka sznura, na którym mógłby się powiesić ze świadomość, iż zawiódł. Niestety albo właśnie stety niczego takiego nie zauważył ani w promieniu najbliższych dziesięciu stóp, ani w promieniu stu dłoni, ani nawet w odległości dwunastu Łokietków - nic, null, czyste zero; natknął się za to na powątpiewający uśmieszek nieznajomej i zirytowane spojrzenia innych dam, które nadal traktowały jego męską (ale nie pederastyczną) obecność w sklepie jako zło konieczne.
- A do kogo mówię? - zapytał więc całkiem zasadnie, bo w końcu uświadomił sobie, że jakkolwiek nieznajoma pozostawała nieznajomym aniołem, to może jednak była kimś znanym światu, lecz nieznanym Adamowi. Co samo w sobie byłoby dość zaskakujące, bo przecież Adam znał k a ż d e g o, kto wart był uwagi i Adama, i gazet (właśnie w takiej kolejności), więc nieznajomość kogoś przez Adama oznaczała tylko to, że była to osoba nieznana całemu światu, a nie tylko nieznajoma Adamowi. Czy jakoś tak. W każdym więc razie Adam z ulgą odsunął na minutę myśl o nieosiągalnych perfumach, zepchnął stateczną lady Rosier w kąt swojej świadomości (ten sam, w który wcześniej zepchnął myśl o pysznym truskawkowym deserze z galaretką, ale jak najdalej od kąta, w którym siedziała lady Darcy przymierzająca kolejne komplety bielizny prosto od Parkinsonów) i wlepił swoje wielkie, śliczne i zachwycające oczęta w nieco mniej śliczne i mniej zachwycające, ale za to wyjątkowo hipnotyzujące patrzałki białej niewiasty. Najwyraźniej wysoce oburzonej jego normalną propozycją. Przecież n i e u m i a ł czarować, zasadne stało się więc poproszenie o pomoc kogoś trzeciego. A kto nadawałby się do tego lepiej, niż jaśniejący blaskiem bezinteresownej pomocy anioł?
- Jest panienka tutaj... - zniżył głos do szeptu, uświadamiając sobie nagle, że przecież mógł mieć do czynienia z jakąś przepiękną szlachcianką, która chciała zachować anonimowość i dlatego zamieniła się w białego ponuraka, aby mieć święty spokój od swoich fanów? - Ingni... ignico... inkoguto... incognito! - wykrzyknął w końcu zaaferowany, swoją błyskotliwą wiedzą i niesamowitym odkryciem. Tak, to zdecydowanie jakaś tajna misja tajnej szlachcianki, może nawet aurorki? Może Madam Primpernelle rozprowadzała nielegalnie Śnieżkę i teraz prowadzona jest przeciw niej jakaś super sekretna akcja, a Adam stanął w samym środku niebezpiecznych wydarzeń? Rozejrzał się gwałtownie dookoła, spodziewając się zaraz wtargnięcia magicznej policji, biura aurorów i Wiedźmiej Straży, ale zamiast tego natknął się na spokojny tłumek spokojnych pań i panien spacerujących równie spokojnie między alejkami.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]22.05.16 12:50
Po każdej kolejnej minucie spędzonej w ciasnawym królestwie zapachów rozmaitych (w tym również takich, wcale niedobywających się z flakonów i buteleczek a najprościej z rozmaitych otworów ciała zgromadzonych tutaj pań - ust, pach a także, niestety i tej części, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę) coraz bardziej się duszę. Mam ochotę gwałtownie zakasłać, splunąć, odkrztusić, wyrzucić zgromadzoną w płucach flegmę, ale przecież takie zachowanie zupełnie nie przystoi panience, którą odgrywam. Teraz jestem grzeczna, choć chyba zdecydowanie łatwiej byłoby mi się wcielić w buntowniczkę, która ani myśli nosić sukienki, strzela z procy, pluje na odległość a w dzieciństwie rywalizowała ze swoimi starszymi braćmi w konkursie na najgłośniejsze beknięcie. W czymś takim mam sporą praktykę, zdecydowanie większą od eleganckiego pryskania nadgarstków różaną wodą o jakiejś dziwnej, szumnej i zupełnie nieadekwatnej nazwie. Cóż, stało się, jednak postanowiłam udawać dystyngowaną osóbkę - ha, niech przynajmniej będzie to dla mnie jakieś wyzwanie. Choć zdaje mi się, że chłoptasiowi mogę wcisnąć wszystko. Ufne, wielkie, brązowe oczęta, chucherkowata sylwetka i proszący uśmieszek; popychadło Rosierów wręcz krzyczało do mnie: pucipuci, wytarmoś mnie za moje policzki. Słodkie dziecięctwo jednak nie wystarczy, abym przełamała swoje uprzedzenie do bezinteresownej pomocy, zatem dalej rozbawiona przyglądam się tym jego rozpaczliwym spojrzeniom, rozbieganemu wzrokowi, strzelającemu dookoła. I jakże pociesznej próbie docieczenia moich personaliów, która to mogła skończyć się jedynie fiaskiem. Nie istniała opcja, aby chłopiątko mnie znało a ja mam dość rozumu w głowie, aby nie przedstawiać się pierwszemu lepszemu szlacheckiemu podnóżkowi.
- Jesteś bardzo bystry, chłopcze - mówię zatem, uśmiechając się powłóczyście i obchodząc młodzieńca o twarzy dziecka (pewnie nie widziała jeszcze ani cienia zarostu). Nie zamierzam zdradzać mu kolejnych informacji, niech nasyci się tym kłamstewkiem, jakie zgrabnie podsunęłam mu na tacy a w domu, w pokojach dla służby niech snuje barwne historie i spotkaniu bohaterki i uprzyjemnia sobie tym swoją więzienną egzystencję. Nie mam sumienia, aby wyśmiać jego próby sklecenia prawidłowego wyrazu, czwarte podejście nie jest przecież złym wynikiem a już na pewno dla jakiegoś pokracznego analfabety. Chłopiątko z mojej strony mogło liczyć jedynie na litość a z racji takiej, iż nie cierpiałam litości - nie miał szansy na absolutnie nic. Skoro jednak wcielam się w rolę szlachcianki, powinnam zachować się, jak na takową przystało. Dystyngowanie, z klasą i odpowiednim pobłażaniem dla klasy niższej, w postaci cherlawego lokajczyka z sarnimi oczami.
- Proszę - wspinam się lekko na palce, ściągając z wysokiej półki perfumy niedostępne dla hobbitów i podaję je nieszczęsnemu poszukiwaczowi przygód, po czym nawet się na niego nie oglądając, odwracam się i wychodzę ze sklepu, nie dokonawszy żadnego zakupu. Jak będę naprawdę potrzebować perfum, zawsze znajdę jakiegoś głąba, który z chęcią mi je kupi. Albo sprezentuje te, które pierwotnie przeznaczył dla swojej żony.

|Blicz out
Bleach Pistone
Bleach Pistone
Zawód : Wagabunda
Wiek : 27
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Nic mnie nie dręczy, niczego nie żałuję. Bez przeszłości, bez jutra. Wystarcza mi teraźniejszość. Dzień po dniu. Dzień dzisiejszy! Le bel aujourd'hui!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2179-bleach-pistone#33158 https://www.morsmordre.net/t3081-karton-blicz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3163-blicz
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]25.05.16 16:22
Miał dziwnie nieprzyjemne uczucie, że nie wypadł za dobrze w jej oczach. Miał wręcz pewność, że wypadł fatalnie, najpierw przez swoją wpadkę ze skrzydłami, potem przez swoje zdecydowanie beztroskie maniery, a teraz jeszcze udowadniając słowną indolencję. O ileż łatwiej było po prostu zasuwać ze ścierą po błyszczących podłogach w posiadłości Rosierów niż prowadzić nieobowiązującą rozmowę z nieznajomą w jakimś perfumiarskim przybytku! Froterowanie, ścieranie kurzy, odkurzanie miotełką paskudnych pajęczyn, które tworzyły się dzień dzień w kątach wielkiej rezydencji, noszenie zastawionych suto tac z posiłkami i dyganie na każdy wzywający go dzwonek - to było o wiele, wiele przyjemniejsze, niż wizyta w miejscu, które absolutnie nie pasowało do Adamowych przekonań o raju. Owszem, miał najpierw nadzieję, że napotka cudem jakąś miłą panią szlachciankę, ale nadzieja ta rozpłynęła się dość szybko, gdy Orlątko stanęło przed koniecznością zrealizowania zadania, z jakim został wysłany. Zadania z pozoru prostego, a jednak jak się okazało, bardzo nieobliczalnego i sprawiającego mu wielką trudność. Stałby więc zapewne jak ostatni jełop i ostatnia sierota, bojąc się poprosić o pomoc kogoś innego, w szczególności złowrogo łypiące na niego ekspedientki, gdyby nie interwencja białogłowej yyy białogłowy.
- Dzięku... - zdążył zaledwie wystękać, gdy wspomniana niewiasta oddaliła się błyskawicznie. Co prawda nie rozłożyła skrzydeł i nie odfrunęła anielskim lotem, jednak i tak wydawała mu się w tym momencie darem niebios. Ścisnął mocno flakonik w swojej dłoni, trzymając go niczym największy skarb i odetchnął z ulgą. Misja niewykonalna okazała się wykonalna, a on jak zwycięzca będzie mógł wrócić na tarczy do rezydencji Rosierów, tłumacząc się jedynie ze swojej nieco przydługiej nieobecności. Pewnie jeszcze te głupie skrzaty nie przygotowały obiadu albo znów przesoliły zupę i będzie musiał błyskawicznie naprawiać ich błędy. Z nowym błyskiem w oku skierował się w stronę stoiska z kasami, pozwalając sobie nawet na triumfujący uśmieszek, gdy wysypał z sakiewki złote galeony, na których widok ekspedientka stała się o wiele, wiele milsza. Och, kobieto, gdybyś tylko wiedziała, ile tracisz!

z/t Adaś
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]08.07.16 19:07
Świąteczne prezenty zawsze sprawiały jej trudność, nie mogła wrócić do domu na święta, miała zamiar spędzić je z Zakonnikami, ale chciała coś wysłać rodzinie. Tacie, braciom…  i mamie, której jako jedynej mogła sprawić prezent w sklepie z zaczarowanymi przedmiotami. Potrzebowała też czegoś na wigilię Zakonu, ale ten prezent chciała wykonać sama. Ręcznie. Wyciągnięcie tutaj Judith nie było jedynie pretekstem, naprawdę chciała kupić coś ładnego i naprawdę chciała się z nią spotkać – ostatnio, kiedy spędza w pracy całe dnie i nocy, gdzieś uciekają jej kontakty z przyjaciółmi. Może dlatego z Lyrą stało się tak, jak się stało? Mimowolnie nie potrafiła przestać się o to obwiniać, ktoś przecież musiał zawinić. I jak czułaby się, gdyby równie łatwo straciła kontakt z Judith? Nie, nie sądziła, by historia mogła się powtórzyć, Judith była zbyt mądra – ale czy podobnego zdania nie miała o Lyrze? Przed wejściem do środka uroczego butiku Minerwa instynktownie poprawiła berecik chroniący głowę przed łagodnie opadającym śniegiem i poprawiła kraciasty płaszczyk, jednocześnie zsuwając z dłoni grube puchowe rękawice o zszytych palcach. Przepuściła Judith przodem, żeby dziewczyna weszła do sklepu jako pierwsza.
- Tak się cieszę, że zgodziłaś się pójść ze mną, na pewno pomożesz mi wybrać coś odpowiedniego – zagadnęła, błądząc pomiędzy perfumowanymi półeczkami, aż westchnęła – jak pięknie tutaj pachniało! – Moja mama tak dawno tutaj nie była, musiało minąć już ponad dwadzieścia lat… a nie przestaje wspominać tego miejsca – rzuciła z dziwną obojętnością w głosie, wspomnienia były silne. Silniejsze od niej, a co najgorsze, strasznie natrętne. Ale wspomnienia były częścią jej samej, tak naprawdę wcale nie chciała się ich pozbywać. Obok książek to właśnie one są najważniejszym źródłem wiedzy, przynajmniej tak uważała. – Kiedy była młoda, uwielbiała te słynne perfumy. – Jej twarz rozświetlił pogodny uśmiech, taki, jaki zwykle zdobił jej twarz, Minerwa na zewnątrz zawsze była pogodna. Niech będzie, prawie zawsze. Obrzuciła półeczkę z flakonikiem spojrzeniem, z całą pewnością była jeszcze za młoda, żeby było ją stać na aż tak wyszukane prezenty. Odkąd tylko skończyła Hogwart, nie chciała brać pieniędzy od rodziców. – Och, spójrz – Bez zastanowienia chwyciła jedną z buteleczek na sąsiedniej półce, wykonaną z jasnofioletowego szkła, z kwiecistym grawerem i etykietą, na której wymalowany został złoty słowik. – Śpiewający olejek do kąpieli. Ciekawe, jak głośno śpiewa. Myślisz, że moi bracia mogliby usłyszeć? – Nie powinni, póki nie było wiadome, czy wdadzą się w matkę-czarownicę czy w ojca-mugola, ten świat musiał pozostać dla nich obcy.


Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?




Minnie McGonagall
Minnie McGonagall
Zawód : Kariera naukowa
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Be careful as you go,
cos little people grow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1950-minerwa-mcgonagall https://www.morsmordre.net/t1967-niktymene#27808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f264-maxwell-lane-17 https://www.morsmordre.net/t3014-skrytka-bankowa-nr-559 https://www.morsmordre.net/t3213-minnie#53350
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]10.07.16 22:15
Tak to teraz będzie wyglądało Jude? Spotkasz się ze starymi znajomymi z dawno niewidzianymi przyjaciółmi tylko jeśli otrzymasz coś w zamian? Koniec z byciem dobrym i miłym tak po prostu? Idąc krok w krok obok Minnie czuła tylko wyrzuty sumienia. Nie mogła się nawet uśmiechnąć i udawać, że się cieszy z tych małych zakupów. To by przecież wszystko ułatwiło. Gdyby zdobyła się na jeden radosny gest może łatwiej zmusiłaby pannę McGonagall do rozmowy na najmocniej interesujący ją temat. Pozwoliła sobie na ciche dramatyczne westchnięcie. Może zamiast bawić się w kotka i myszkę najlepiej było spytać ją wprost? No nareszcie! W końcu jej usta postanowiły się posłusznie wygiąć w coś czemu naprawdę niewiele brakowało do radosnego uśmiechu. Weszła do sklepu jako pierwsza. Mieszanina zapachachów uderzyła w nią z taką siłą, że nie mogła powstrzymać się od kichnięcia, które na szczęście doszło tylko do uszu Minnie. Jude przeniosła na nią rozbawione spojrzenie mrucząc za szalika, który zasłaniał pół jej twarzy krótkie - Przepraszam - kto to widział zielarza, który kicha od zapachu kwiatów?! Zaśmiała się cicho pod nosem ścigając z siebie szalik i wkładając go na chwilę do torby, którą miała ze sobą. - Stwierdziłam, że wyjście z domu dobrze mi zrobi - zapewniła ją już w nieco lepszym nastroju niż jeszcze przed kilkoma minutami. - Postaram się pomóc - przytaknęła kiwnięciem głowy. Ruszyła za Minnie przyglądając się w międzyczasie kolorowym buteleczką. - Tak Madam Primpernelle wie jak wywołać wrażenie które na długo zapadnie w pamięć - opowiedziała z nutą melancholii w głosie. Jude pamiętała jak biegała po tych alejkach jako mała dziewczynka a matka drżała tylko o to by czegoś nie rozbiła. Uniosła brwi na wzmiankę o perfumach. Już miała zaproponować buteleczkę na prezent na szczęście w porę ugryzła się w język. Nie trzeba było być geniuszem by wiedzieć, że Minie po prostu na nie stać no i jeszcze jej ta potrzeba samodzielności. Chociaż czy sama nie była podobna? Przewróciła oczami znów łapiąc się na egocentrycznych myślach. Śledziła ruchy swojej towarzyszki a gdy ta zatrzymała się przy olejkach do kąpieli Jude również wzięła jedną z buteleczek. - Na pewno jakoś można regulować ich głośność a jeśli nie to zawsze można użyć zaklęć. Dalej żadnych oznak? - spytała po chwili mając na myśli braci Minerwy. Takie życie musiało być dla niej i jej matki wyjątkowo ciężkie. Może czas najwyższy docenić, że sama Judith urodziła się w rodzinie w której wszyscy posługiwali się magią. Żadnych uciążliwych sekretów…no dobra może trochę mniej.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]17.07.16 18:10
Coś było nie tak, zauważyła przybity humor Judith. Początkowo nie uśmiechała się wcale, później - jakoś nieswojo, jak nie ona. Minnie się martwiła, nie miała zwyczaju przechodzić obojętnie obok wisielczych nastrojów swoich przyjaciół, ale coś sprawiało, że nie potrafiła o to zapytać wprost. Coś mąciło spokój Judith, coś ją dręczyło, coś naprawdę parszywego - lecz Minnie odnosiła dziwne wrażenie, że  dziewczyna wcale nie chciała o tym rozmawiać. Być może mylne, ale powstrzymujące ją od podnoszenia tego tematu. Raz za czas spozierała na nią troskliwym okiem, jakby poszukując zmian na jej twarzy, jakby miała mieć wymalowane na czole pędzlem: jest mi smutno, ale nie dopatrując się niczego szczególnego, na obserwacji poprzestała, odkładając poruszenie tego tematu na dogodniejszy moment. Nie chciała jej przecież urazić. Zamiast tego - uśmiechnęła się, nie otwierając buzi, kiedy kichnęła i położyła jej dłoń na ramieniu w cichym geście rozbawionego wsparcia.
- W takim razie muszę wyciągać cię częściej na spacery - stwierdziła kategorycznie, obracając w rękach szklaną buteleczkę, zerknęła na dziewczynę kątem oka. - Nie zamykaj się w czterech ścianach, bo uschniesz, Jade. Dostałam od mamy bilety do kina na spektakl, byłaś kiedyś w kinie? To takie... mugolskie miejsce, ale można się w nim naprawdę świetnie bawić. Siadasz w fotelu, a na jednej ze ścian wyświetlają się... - umilkła, zbierając myśli; niełatwo było tłumaczyć takie rzeczy!  - takie ruchome obrazy. - Nie przestawała się uśmiechać, gdyby radością dało się zarażać, Minnie mogłaby sprowadzić na Londyn prawdziwą epidemię.
- Też pamiętam te zapachy z dzieciństwa - przytaknęła z nostalgią, raz jeszcze zerkając na półeczkę prześlicznych, różnokolorowych pękatych flakoników. - Moja mama korzystała z nich jeszcze, kiedy byłam mała. Pięknie się kojarzą, z dzieciństwem i beztroską. - Jakkolwiek dziwnie nie brzmi to w ustach Minnie, ale przecież ostatnimi czasy nawet ona trosk miała naprawdę wiele. Grindelwald pozwalał sobie na coraz więcej, rozpoczynała się powszechna panika, a Zakon Feniksa próbował nad tym wszystkim zapanować, choć sam nie wiedział jak.
- Rzucisz okiem na skład? - poprosiła, przekazując jej flakonik. - Ufam ci w kwestii ziół bardziej, niż komukolwiek innemu. Moja mama łatwo łapie alergię, nie chciałabym sprawić jej przykrości. - O dziwo, na wzmiankę o braciach Minerwa się nie zasępiła. - Wciąż - przytaknęła tylko. - A czasu nie mają już dużo. Wiem, że różnie bywa, ale wydaje mi się, że to już tak zostanie. Może... może nawet tak byłoby lepiej dla nich. W dzisiejszych czasach nic nie jest pewne. - Osoby o jej pochodzeniu w magicznym świecie zawsze miały przecież pod górkę.


Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?




Minnie McGonagall
Minnie McGonagall
Zawód : Kariera naukowa
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Be careful as you go,
cos little people grow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1950-minerwa-mcgonagall https://www.morsmordre.net/t1967-niktymene#27808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f264-maxwell-lane-17 https://www.morsmordre.net/t3014-skrytka-bankowa-nr-559 https://www.morsmordre.net/t3213-minnie#53350
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]18.12.16 19:53
16 marca?
Deszczowy marzec obfitował w niezwykłe wydarzenia. Pierwsze, dla Cece, spotkanie klubu pojedynków zakończone sukcesem, dziwne referendum w Ministerstwie, którego skutkiem ubocznym był przyjemny wieczór z Titusem, postrzelony Bott i nerwowe przetrząsanie vademecum, a także stresujące spotkanie z panną Goshawk na oddziale chorób wewnętrznych. Uzdrowicielka potrzebowała wyjść wreszcie z domu gdzie indziej niż do pracy czy w ramach realizacji jakiegoś obowiązku. Miała wrażenie, że jej życie znowu zaczyna kręcić się wokół szpitala, a czy przecież nie zrobiła tak wiele, aby zmienić ten stan rzeczy? Pierwszym krokiem ku odmienieniu własnego losu miała być wycieczka na ulicę Pokątną. Spacerowała w deszczu, kryjąc głowę pod czarno białym parasolem, raz po raz obracając go w palcach bez większego powodu. Zatrzymywała się przy wielu witrynach, ale żadna nie przyciągnęła jej uwagi. Nie było w tym nic dziwnego, skoro nie wybrała się tutaj w żadnym konkretnym celu. Potrzebowała się przejść i być może nieco przewietrzyć umysł. Nie chciała się nawet przyznać przed samą sobą, że w długiej spódnicy i letnim płaszczu, najwyraźniej zbyt wcześnie wyciągniętym z szafy, zaczyna odrobinę marznąć. Wejście wreszcie do któregoś z przybytków byłoby teraz nawet wysoce wskazane. Niepomna na rozsądek przeciskała się jeszcze między ludźmi przez kolejnych dziesięć minut, nim wreszcie jej wzrok skupił się na szyldzie sklepu Madam Primpernelle. Cece nie zaczęła zapoznawać się z jego ofertą tylko z powodu tłoku panującego wewnątrz. Postanowiła chwilę odczekać, aż liczba kobiet zmniejszy się do co najmniej dwóch na jeden metr kwadratowy.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]28.12.16 15:55
Rzadko kupował prezenty, bo szczerze mówiąc nie miał ich komu dawać. Teraz jednak doszedł do wniosku, że powinien się Bonnie jakoś odwdzięczyć za pomoc w pubie i nie tylko. Jak bardzo by chciał się okłamywać to zależało mu na tej małolacie i chciał w jakikolwiek sposób to okazać. I tak właśnie skończył tutaj. W pudrowo-różowym, pachnącym różami przytułku pełnym plotkujących kobiet. Nijak mu się ta sytuacja nie podobała. Za nic tu jego skromna osoba nie pasowała i chyba, a nawet na pewno nie chciał aby było inaczej. Odwiedził dziś chyba wszystkie sklepy na Pokątnej w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu dla młodej Carter, ale za nic nie mógł znaleźć niczego odpowiedniego. Najlepiej jego zdaniem byłoby kupić jej jakąś roślinkę, albo książkę o zielarstwie skoro już się tak tym interesuje, ale nie wiedział co wybrać dokładnie, aby nie strzelić gafy i nie kupić jej rzeczy, którą już posiada. Dlatego też musiał znaleźć coś innego i tak właśnie jego nogi poprowadziły go do tego nieszczęsnego sklepu, na którego widok jego żołądek odmawiał posłuszeństwa. Naprawdę nienawidził takich miejsc, to było niczym piekło dla mężczyzny. Oczywiście nie z powodu braku kobiet, na nie nigdy nie narzekał, ale to miejsce... przyprawiało o dreszcze. Jeśli Florka mówiąc, że chce przyłożyć do jego "Zajączka" odrobiny kobiecej ręki miała na myśli to, co widzi właśnie przed sobą, to najlepiej jeśli jeszcze dziś sam siebie zwolni. Czego to facet nie zrobi dla kobiety... Lekko spanikowany omijał kolejne półki z przeróżnymi perfumami i kosmetykami szukając czegokolwiek co mogłoby się spodobać Bonnie.
Data mi pasuje Smile
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]02.01.17 16:05
Sterczała na chłodzie i marzła kilkanaście minut, ale jej nadzieje na spędzenie popołudnia na spokojnym poszukiwaniu prezentu dla samej siebie, bez duszenia się w ciasnocie, musiały rozminąć się z realizacją. Znów! Cece nie przypominała sobie, kiedy ostatnio zakupiła tutaj perfumy i wyszła w stanie co najmniej tak dobrym, w jakim do sklepiku wkroczyła. Te wszystkie nastolatki oraz panie w średnim wieku były prawdziwym utrapieniem dla biednej Sykes. Zawsze unikała kontaktu fizycznego z nieznajomymi. Nie opierała się o przypadkowych ludzi nawet torebką, a teraz musiała wcisnąć się do środka i poczuwszy się jak syrena w wazie z zupą, natychmiast została zgnieciona. Jedna z panien uderzyła ją łokciem w żebra niemalże natychmiast po jej wejściu do sklepu, inna pociągnęła ją przypadkowo za włosy, gdy opuszczała dłoń z oglądanym przez siebie kosmetykiem i zahaczyła o nie palcami. Cece westchnęła, przytulając do siebie włosy, torebkę oraz mokry parasol, czując jak lodowata woda spływa jej po udzie. Ciarki wstąpiły jej na ramiona, ale nie przejmowała się tym jakoś specjalnie. Wewnątrz sklepu było tak duszno i gorąco, że na pewno nie musi martwić się o zmarznięcie. Próbowała przemieszczać się wzdłuż ścian, aby móc zapoznać się z marcową ofertą przybytku, ale wcale nie było to takie proste. Wciąż przepraszała, chcąc postawić te dwa kroki naprzód, ale zanim dopchała się do stanowiska z perfumami, była już zmęczona, spocona i poirytowana. Także, kiedy ktoś wytrącił jej z rąk opakowanie kremu do twarzy, który wybrała sobie dziesięć ciężkich minut temu, a jaki poturlał się teraz pomiędzy czyjeś nogi, jedynie westchnęła, w duchu modląc się o cierpliwość. Zupełnie straciła chęci do wąchania perfum i jedynie zerknęła tęsknie za kosmetykiem, nim podjęła jakąkolwiek próbę wydostania go stamtąd.
- Przepraszam - odezwała się po kilkudziesięciu sekundach ciężkiego analizowania swojej sytuacji. - Czy mógłby Pan podać mi ten słoiczek? Bardzo proszę. - zwróciła się do Johna, nieśmiało wskazując palcem na krem, na który prawie nastąpił.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]08.01.17 21:46
Gdyby miał do wyboru Azkaban, a to miejsce naprawdę poważnie musiałby tą decyzję przemyśleć. Poruszanie się w tak tłocznym miejscu wcale nie okazało się być tak przyjemne jak na początku sobie wyobrażał. Bo jak śmiałby choćby narzekać na fakt ocierających się w trakcie próby wyminięcia go kobiet? Żył w tym przekonaniu od momentu, aż nie znalazł się w środku tego przytułku, a samo wyjście nagle znalazło się dobre kilka metrów za nim. Czego to się nie robi dla dzieciaków? Tak  więc teraz musiał znosić przepychanie się nie tak pięknych i zgrabnych pań jakby obie mógł wcześniej wyobrazić, łokcie między jego żebrami, obcasy wchodzące jak masło w jego stopy. Po prostu istny raj na ziemi!
Po podłożeniu na miejsce już chyba setnego produktu doszedł w końcu do wniosku, że Bonnie raczej nie jest potrzebny do szczęścia krem na zmarszczki. Zastanówmy się dlaczego... może dlatego, że ma piętnaście lat, a do jego przestarzałego umysłu dopiero to doszło? Wzdychając niczym męczennik miał się właśnie oddalić w stronę działu z perfumami gdy pod jego stopy przytoczył się mały słoiczek, który zatrzymał się na jego butach. Słysząc zaraz później kobiety głos podniósł głowę kierując wzrok na szatynkę stojącą zaraz przed nim. Bardzo ładną, młodą szatynkę stojącą zaraz przed nim. Oczywiście gdy jego umysł przyswoił już te informacje automatycznie jego twarz się rozpromieniła, a wszelkie troski i ból w boku nagle zniknęły. Jaką to nieziemską moc posiadały kobiety, że wystarczyła już sama ich obecność, aby tak uszczęśliwić człowieka?
-Tak, oczywiście. - Od razu na to przystał, pochylił się i podniósł słoiczek, następnie oddając zgubę kobiecie. -Musi go Pani bardziej pilnować. Nie trudno jest tu coś upuścić. -Na jego twarzy na krótki moment ponownie wykwitł grymas niezadowolenia, a jego wzrok skierował się na tłum skrzeczących kobiet w sklepie. Musiał wyglądać aktualnie na co najmniej zagubionego. Jakby Bonnie nie mogła być facetem... to by wszystko ułatwiło.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]12.01.17 11:31
Zamarła w oczekiwaniu na werdykt. Jeżeli ten mężczyzna miał okazać się nieuprzejmym, spędzi kolejnych piętnaście minut w drodze powrotnej ku ściance z kremami 20+, a tego chyba nie dałaby rady zdzierżyć. Różne myśli przemykały jej teraz przez umysł: od popełnienia harakiri na środku sklepu, aż po wprowadzenie w życie masowego morderstwa. Wśród ofiar z pewnością znalazłyby się te wszystkie podstarzałe arystokratki, wciskające swe niechude już od wielu lat pośladki w jej prywatny metr kwadratowy. Z miłą chęcią obserwowałaby jak dziesiątki avad dosięgłoby tych wyperfumowanych, śmierdzących starym kredensem kobiet, jakie po upadku wyściełałyby posadzkę sklepu niczym czerwony dywan, ułożony specjalnie w imię powitania jej majestatu. Cece koncentrowała się na fantazjowaniu i to przyniosło jej niewypowiedzianą ulgę. Nigdy nie byłaby skłonna do uczynienia czegoś podobnego, więc z ogromną satysfakcją odreagowywała irytację koncentracją takich myśli. Rozluźniła się, a kiedy to uczyniła, natychmiast zaprzestała przywoływania tak niegodnych pomysłów. Pewnie przyczynił się do tego też postępek Johna. Twarz dziewczęcia rozpromieniła się w uśmiechu, kiedy zguba do niej wróciła (zupełnie tak, jakby poprzednie wywody nie miały miejsca) i Sykes zacisnęła palce na słoiczku z taką zawziętością, jakby w imię jego obrony skłonna była poświęcić coś więcej niż własne życie!
- Dziękuję panu bardzo - pochyliła lekko głowę, bo przestrzeń wokół niej wypełniało zbyt dużo niechudych tyłków, aby mogła dygnąć. Chciała podążyć dalej, aby nareszcie móc zakończyć wizytę w sklepie, ale nie ruszyła się z miejsca. Obserwowała Cartera przez krótką chwilę. - Może mogłabym Panu w czymś pomóc? Obsługa wydaje się być w tej chwili trochę zbyt… zajęta, a ja bywam tutaj dość często. Szuka Pan czegoś konkretnego? - spodziewała się jaką usłyszy odpowiedź. Czego mógł szukać w takim sklepie mężczyzna w jego wieku? Na pewno nie zamierzał sprawić sobie nowego kremu pod oczy i prawdopodobieństwo, że był zdecydowany co chce dostać, a po prostu nie potrafił tego odszukać graniczyłaby z cudem.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]15.01.17 16:24
Co jak co daleko było mu do nieuprzejmego... a przynajmniej było to uzależnione od tego dla kogo miał takowym być. A co jak co w stosunku do kobiety stojącej przed nim nie pomyślałby nawet o tego typu traktowaniu. Odpowiedział kobiecie równie ciepłym uśmiechem kiwnąwszy jej lekko głową.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-I rzeczywiście tak było. Nic tak dobrze nie łechtało ego mężczyzny jak choćby najmniejsza pomoc kobiecie. A on lubił pomagać i lubił kobiety. Idealne połączenie. Dobrze zauważył wcześniejsze zirytowanie Cece. Nie dziwił się jej wcale. Najwidoczniej nie tylko jego samo przebywanie w tym miejscu do białej gorączki.
-W zasadzie to tak. Byłbym wdzięczny. -Od razu przystał na tą propozycję z wykwitającym coraz to szerszym uśmiechem na ustach. Merlinie dzięki ci, że sprowadziłeś mi tą kobietę! Przysięgam, że ją ozłocę jak tylko mi pomoże!
-Szukam prezentu dla pewnej małolaty. -Bonnie była dla niego niemal jak córka. Byli ze sobą bardzo blisko, a on już nie pamięta kiedy ostatnio jej coś dał w prezencie. Teraz wie już dlaczego... bo musiałby się szlajać po takich sklepach jak to! Przychodząc tutaj miał nadzieję, że znalezienie czegokolwiek odpowiedniego nie będzie stanowiło dla niego większego wyzwania. Przeliczył się. Dziwił się kobietą, że miały cierpliwość przeglądać każdy jeden kosmetyk i na dodatek wertować i czytać jeszcze ulotki znajdujące się na nich! naprawdę z całego serca je podziwiał. Ile to cierpliwości trzeba mieć, aby jak większość Pań obecnych w tym sklepie spędzić tu niemal cały dzień na dobraniu odpowiedniego kosmetyku?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]15.01.17 21:27
Kurtuazja tego mężczyzny bardzo jej imponowała. Cece była niezwykle staromodna i wierzyła, że tym podobne zachowania cechują najlepszego z mężów. Miała nadzieję, że kiedy już spotka swojego, będzie nieustannie zazdrosna o drobne gesty czynione przez niego względem innych kobiet, które miały oddawać im cześć i szacunek. W końcu mężczyzna, który tak traktuje niebliskie sobie panie, musiał być niezwykle czułym dla tej jedynej, prawda? Cóż, nawet jeżeli to było tylko podanie kremu to błysk w jego oczach, ten uśmiech i gra ciała jasno sygnalizowały jej z kim ma do czynienia, a przynajmniej sądziła, że tak jest. Ucieszyła się, że jej propozycja spotkała się z aprobatą z jego strony. Chciała mu się odwdzięczyć za tę drobną uprzejmość, a jakaż okazja byłaby lepsza? W końcu sklep Madame Primpernelle rzadko kiedy miał przed nią tajemnicę, nawet jeżeli uzbieranie pieniędzy na te kosmetyki kosztowało ją naprawdę wiele czasu i nerwów pozostawionych na szpitalnych korytarzach.
- Bardzo młoda ta małolata? - dopytała się natychmiast, nauczona własnym doświadczeniem. To co podobało się dwudziestolatce nie zawsze podobało się dwunastolatce, a obie niechybnie mogły przez Johna zostać nazwane małolatami. - To ma być coś do pielęgnacji czy może jakiś zapach? Wie Pan może co lubi lub czego używa? Może kupowała już coś w tym sklepie? - spróbowała wyciągnąć z niego jakieś wskazówki. Poruszanie się na oślep przy doborze prezentów nierzadko kończyło się zupełną katastrofą i rozminięciem się z oczekiwaniami obdarowywanego.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Sklep Madam Primpernelle [odnośnik]22.01.17 17:32
-Piętnaście lat.- Choć w jego mniemaniu ma dużo mniej. Gówniak, to gówniak. Ilość lat na karku tego nigdy nie zmieni. On zresztą był na to stwierdzenie najlepszym przykładem.
Słysząc jej kolejne pytania jego oczy coraz bardziej poszerzały się w zdumieniu. Czyli jeszcze sobie tutaj posiedzi...
-Jeśli chodzi o kosmetykę nie mam pojęcia co mogłoby jej się spodobać. Może perfumy?-Wzruszył ramionami bezsilnie. Nigdy o to nie pytał, bo szczerze mówiąc taka wiedza do niczego mu potrzebna nie była. Młoda też jak zostawała na noc u niego raczej niczego szczególnego nie używała, a przynajmniej nic takiego nie rzuciło mu się w oczy. Perfumy wydawały mu się najlepszą opcją. Bonnie była młodziutka, nie musiała w jego mniemaniu dbać jakoś niesamowicie o siebie.
-Nie mam też pojęcia czy coś tu już kupowała. Chyba nie. - Wątpił aby matkę Bonnie było stać na zakupy w tego typu miejscach. To nie tak, że się wywyższał. Swego czasu bieda jego też dość mocno chwyciła i przez dłuższy czas nie chciała puścić. Bonnie z jej matką nie były biedne, ale jakby nie patrzeć wszystkie ich pieniądze szły na leczenie dziewczyny oraz na jej indywidualne nauczanie. Nie ukrywając chciał ją trochę rozpieścić. 
-Raczej za bardzo nie pomogę.- Westchnął bezsilnie i posłał kobiecie błagające spojrzenie. Prawdopodobnie jeśli ona mu nie pomoże to te wszystkie "miłe" panie go tu rozdepczą, a on heroicznie walcząc o flakonik śmierdzącego różyczkami perfum polegnie w boju.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Sklep Madam Primpernelle
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach