Wydarzenia


Ekipa forum
Portret przeszłości
AutorWiadomość
Portret przeszłości [odnośnik]04.12.16 0:39

Portret przeszłości

★★★
W bocznej sali londyńskiej galerii sztuki można znaleźć jedyną w swoim rodzaju dekorację - unikatowe lustro, na którego tafli za pomocą czarów zobrazowano przełomowy moment w historii magii. Przedmiot ten ma szczególne znaczenie dla Brytyjczyków, bowiem przedstawia potężne mury Hogwartu, które uwieczniono tak, jak w wyobrażeniach renesansowych mistrzów wyglądał tuż po wybudowaniu, na przełomie IX i X wieku. Tylko nieliczni ze zwiedzających zdają sobie sprawę z tego, że wystarczy wypowiedzieć motto szkoły (brzmi ono: Draco dormiens nunquam titillandus), aby widoczne na pierwszym planie schody wysunęły się przez taflę i umożliwiły czarodziejom swoistego rodzaju powrót do przeszłości. Przekroczenie złotych ram wygląda jak przejście przez framugę zwyczajnych drzwi, twórcy dzieła zadbali jednak o wszystko: można odnieść wrażenie, że oddycha się zupełnie innym, znacznie czystszym powietrzem, wiatr łopocze połami ubrań i podrywa włosy do tańca, a mury zamku oraz otaczająca je sceneria wydają się istnieć naprawdę - perfekcyjnie odwzorowano nawet najdrobniejsze szczegóły. W porównaniu z tym, jak Hogwart wygląda współcześnie, pewnie niektórym z byłych uczniów przejdzie przez myśl, że twierdza w ogóle się nie postarzała. Zmiany w otaczającej ją przestrzeni, potrafią jednak zaskoczyć: schody prowadzą aż do wrót zamku, dalej ścieżka zachęca do przejścia się wokół budynku i powrócenia na trasę wyznaczaną przez kamienne stopnie, by zakończyć wycieczkę na powrót w galerii sztuki. Sporym mankamentem dla zwiedzających z pewnością będzie to, że w rzeczywistości po drugiej stronie lustra nie można spotkać ludzi z tamtych czasów, niezadowalający może być również zakaz zbaczania ze ścieżki i brak możliwości przespacerowania się chociażby po Błoniach. Do Portretu Przeszłości można dostać się tylko z Sali Południowej.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:11, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Portret przeszłości Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Portret przeszłości [odnośnik]28.03.17 0:02
8 kwietnia
Czasami trzeba było uważać gdzie pan profesor z astronomii się udaje w wolnych chwilach. Vane potrafił zniknął na krótkie minuty, długie godziny lub całe dnie. Po prostu przepadał jak kamień w wodę, bo każdy kto przebywał z nim chociaż trochę wiedział, że pasja, którą posiadał potrafiła go pochłonąć na tyle, że zapominał nawet o jedzeniu. Niektórzy uznaliby to za szaleństwo, inni za objaw schizofrenii. Jednak każdy samotnik musiał w końcu wyjść ze swojej nory na dzień i pobyć nieco ze społeczeństwem. Ten czas nadszedł i dla astronoma ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Tym razem miał coś niezwykle ambitnego w planach. Jaydena dawno nie było w galerii sztuki. W sumie nie wiedział, dlaczego trzymał się tak daleko od sztuki. A przynajmniej do czasu aż nie wszedł do wnętrza ładnego budynku. Poczuł się niezwykle przytłamszony widokiem niezrozumiałych bohomazów, od których zaczynało mu się kręcić w głowie. Chociaż była to niezwykle inteligentna sztuczka ze strony prowadzących ten przybytek. Wszedł do środka, ale z zewnątrz nie było nic widać, tak samo zresztą na korytarzu, ponieważ wystawa była schowana w głębszych salach, gdzie nie było nic widać. Oczywiście Vane poszedł w ciemno, bo zachciało mu się poobcować z malarstwem, a że miał wolniejszy dzień, postanowił wpaść właśnie o tej porze, nie sprawdzając nawet terminarza ani tego co odbywało się właśnie w galerii. Poprosił całkiem miłą panią w recepcji o wejściówkę, zamienił nawet z nią parę słów o pogodzie, które podjęła, a następnie chowając broszurkę w kieszeni na zewnętrznej stronie marynarki. Nie zajrzał ani nie spojrzał co było na niej napisane. Gdyby chociaż poświęcił karteczkom chwilę uwagi, zrozumiałby, że właśnie trafił na chumorzastą wersję sztuki. Czego naprawdę nie rozumiał. Wszedł do pierwszej sali i przez chwilę zastanawiał się, gdzie się podziały obrazy. Zastąpione przez puste ramki z namalowanymi wszędzie chmurami... Cóż. Było to niezwykle zaskakujące. Może pozabierali obrazy z tej sali i schowali, by je naprawić? Albo malowali ściany? I wywiesili wszędzie to samo. Cóż. Nie zraził się jednak i poszedł dalej. Ale z każdą kolejną nową salą, stwierdzał, ze coś jest nie tak. Dopiero w trzecim pomieszczeniu sięgnął po swój bilet i zaczął czytać. Nieco go to wytrąciło z równowagi, bo przyszedł pooglądać prawdziwą sztukę, a to co zastał... Teraz rozumiał dlaczego w środku nie było praktycznie żywej duszy. Westchnął ciężko i przejechał dłonią we włosach, zastanawiając się co dalej. Wrócić po pieniądze nie wróci, bo przecież sam się wybrał na tę wystawę, a oglądać dalej nawet nie było co. Nieco zrezygnowany zaczął kierować się do wyjścia, gdy trafił na wąski korytarz prowadzący do jeszcze jednej z sal wystawowych. Wnętrze było obite zielonkawą tapetą we wzorki, a na jednej ze ścian wisiało średnich rozmiarów lustro z pięknie rzeźbioną ramą. Na ławeczce przed nim siedziała drobna dziewczyna i wpatrywała się w nie w ciszy. Jayden odwrócił się, by zobaczyć czy nikt nie nadchodzi z korytarza, ale jak reszta galerii był pusty. Zerknął jeszcze na raz na obecną z nim osobę i powoli podszedł do niej i stanął naprzeciw lustra.
- Ciekawe - mruknął pod nosem tak cicho, że powinien usłyszeć to tylko on, ale w pomieszczeniu panowała nieprzerwana cisza - zapewne dotarło to do uszu nieznajomej. Po chwili przyglądania się Jayden zobaczył Hogwart i uniósł brwi. Wycofał się dwa kroki i usiadł na ławeczce obok dziewczyny wraz z nią patrząc na lustro.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]28.03.17 14:40
Lyra czuła się samotna. To chyba był główny powód, dla którego znalazła się dzisiaj w tym miejscu, gdzie zresztą wyciągnęła ją siostra jej męża, nie chcąc, żeby pod jego nieobecność dziewczę tkwiło samotnie w posiadłości. Obie dziewczęta spędziły trochę czasu, przechadzając się po galerii, w której niegdyś Lyra zadebiutowała artystycznie. Oczywiście jej obrazów już dawno tu nie było, zostały zdjęte jakiś czas po tamtym listopadowym wernisażu, ale kto wie... Może pewnego dnia znowu zostanie poproszona o użyczenie jakichś swoich prac? Samo obcowanie ze sztuką było niezwykle ciekawe, chociaż Lyra zauważyła, że w galerii sporo się zmieniło, odkąd odeszła lady Avery.
Dopiero później się rozdzieliły. Cressida spotkała kogoś znajomego, a Lyra, czując się niezręcznie, postanowiła pospacerować trochę sama. W końcu dotarła do jakiejś sali, gdzie wisiało tylko coś w rodzaju dużego, zdobionego lustra. Sama sala była raczej niewielka, a Lyrze wydawało się, że albo nie trafiła tutaj podczas wernisażu, albo po prostu tego tu nie było.
Dziewczątko przysiadło na ławeczce, wpatrując się przelotnie w lustro, w którym odbijał się... Hogwart? Splotła drobne dłonie na kolanach obleczonych w niebieską suknię i zmrużyła oczy, wpatrując się w obraz. Przez dłuższy czas była sama; najwyraźniej nie była to już pora największego ruchu, lub po prostu ta część galerii nie cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, jak sale z klasycznymi obrazami uznanych magicznych artystów. Lyra skrycie marzyła, żeby kiedyś i jej prace się tam znalazły, ale wszystko było dopiero przed nią, była w końcu bardzo młoda i świat sztuki usłyszał o niej zaledwie kilka miesięcy temu.
Nagle jednak ktoś się tu pojawił; dziewczę odruchowo spojrzało w stronę przybysza, ale nie była to Cressida. Ale po chwili, gdy podszedł bliżej i usiadł w pobliżu, Lyra rozpoznała go. To przecież był jej były nauczyciel astronomii z Hogwartu, który uczył ją, dopóki po sumach nie zrezygnowała z tego przedmiotu, do którego i tak nigdy nie miała szczególnych predyspozycji. Samego nauczyciela wspominała jednak dobrze; potraktował ją pobłażliwie, gdy pewnej nocy przyłapał ją na wałęsaniu się po zamku, pomagał jej także trochę w zależności między astronomią a eliksirami, które sprawiały jej naprawdę duży problem.
- Eee... dzień dobry, profesorze Vane – wykrztusiła, rumieniąc się leciutko pod piegami. Nie spodziewała się tego spotkania, tym bardziej w takich okolicznościach. Dawno nie widziała nikogo ze swoich byłych nauczycieli, także z większością znajomych ze swojego rocznika nie miała już żadnego kontaktu. Sporo się zmieniło, gdy ukończyła szkołę i zaczęła dorosłe życie. W jej przypadku zmiany były bardzo znaczące, a najpoważniejszą było oczywiście małżeństwo.
- Nie wiedziałam, że interesuje się pan sztuką – zagaiła nieśmiało, zerkając na niego z ukosa.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]28.03.17 21:22
Jayden został dosłownie wyrzucony z Hogwartu, by spędził dzień gdzieś poza granicami państwa. Jego mentor uważał, że astronom powinien wyjść do ludzi, a nie siedzieć wieczność ze swoimi gwiazdami. Pasja to jedno. Obsesja to drugie. Chcąc nie chcąc, Vane posłuchał rady starego przyjaciela, który pomógł mu w wielu sytuacjach. Najwidoczniej teraz też wiedział lepiej, chociaż Jay i tak myślał swoje. Jak rozkapryszony nastolatek przeniósł się do Londynu na Ulicę Pokątną do jednego z wielu kominków, by poprawić dobrze skrojony garnitur. Przy okazji pobytu w stolicy wziął pod uwagę wizytę u rodziców. Z tego co pisali w listach dziadek znowu był w jakimś Ekwadorze i starał się zgłębić tamtejszą wiedzę znających się na gwiazdach, co na pewno było niezwykle fascynujące, ale podobnie zresztą jak swój wnuk zapominał o bożym świecie będąc w pracy. O napisaniu listu do rodziny również. Nie żeby nie pamiętał, po prostu było tak wiele interesujących rzeczy do zrobienia. Dla przykładu oderwanie się od badania krateru po małym meteorycie było wręcz niemożliwe. Jayden nie miał mu tego za złe. Rozumiał go doskonale, uwielbiał opowieści po powrotach dziadka i żałował jedynie, że nie mógł podróżować razem z nim. Owszem - w czasie wakacji zimowych czy letnich miał na to czas, ale w ciągu roku szkolnego był uziemiony w Hogwarcie. I może nostalgia za wolnością pozostała, to wiedział, że jest potrzebny gdzie indziej, a przekazywanie wiedzy swoim uczniom było naprawdę wynagradzającym elementem jego życia. Te dwa pragnienia - chęć niesienia chłonnym umysłom potrzebnej wiedzy jak i poznawanie świata biły się w ciele profesora od czasu do czasu, chociaż im dłużej przebywał na zamku tym pierwsza z nich powoli wygrywała. Końcowe starcie zapewne miało również wygrać bezceremonialnie nauczanie, chociaż młodość i energia Jaydena nie pozostawały mu na razie jednoznacznej odpowiedzi.
Nie spodziewał się zobaczyć znajomej twarzy w galerii sztuki. Wpadł przecież tylko rozprostować nogi, pooddychać londyńskim smogiem, zobaczyć się z rodzicami, może poprzechadzać się jeszcze po Pokątnej i zajrzeć do skrytki bankowej. W końcu jak już był w stolicy dlaczego nie miałby wykorzystać tego dnia w pełni? Malarstwo postawił na pierwszym miejscu, chociażby z tego względu, że nie wiedział, ile czasu zajmie mu jej zwiedzanie. Najwyraźniej jednak plany się zmieniły i dość szybko spod drzwi głównych znalazł się w małej sali z lustrem ukazującym Hogwart niedługo po wybudowaniu. Przysiadł sobie na ławce i nie spojrzał początkowo na towarzyszącą mu dziewczynę. Najwyraźniej jednak wiele osób miało go w najbliższym czasie witać właśnie tymi słowami. Nie bywał na mieście, chociaż znał dość osób. Szczególnie w okolicach Pokątnej.
- No, proszę! Panna Weasley! - odezwał się wesoło, rozpoznając w dziewczynie swoją dawną uczennicę. I chociaż nie uczestniczyła nad wyraz aktywnie w jego zajęciach, zapamiętał ją chociażby z jednej nocnej przechadzki, na której nakrył właśnie rudowłosą na ucieczce ze swojego dormitorium.
- Myślę, że jeszcze dzień z moją pracą, a przyjaciel wyrzuciłby mnie siłą do miasta i ludzi - zaśmiał się, rozpinając guzik marynarki, by nie czuć ograniczeń ruchu. No, proszę... A jednak ten dzień też go obdarował kolejnymi zaskakującymi spotkaniami. Ciekawe czy ostatnim? - A ty co tutaj robisz? Nie sądziłem, że tak tęsknisz za Hogwartem - dodał, mając na myśli oczywiście lustro, przed którym siedzieli.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]28.03.17 22:25
Ostatnie dni Lyra poświęcała głównie malowaniu. To pomagało jej mniej myśleć o samotności, zresztą miała do wykonania kilka zleceń, więc musiała poświęcić im odpowiednią ilość czasu. Spędzała go też wiele na spacerach wokół posiadłości, odkrywając nowe zakamarki ogrodu i wybrzeża oraz poszukując coraz liczniejszych oznak zbliżającej się wiosny. Podczas pół roku mieszkania w Londynie brakowało jej spokoju oraz bliskości natury, do czego przyzwyczaiło ją dzieciństwo. Chyba nie potrafiłaby spędzić całego życia w wielkim mieście, które na początku było fascynujące, ale na dłuższą metę potrafiło przytłoczyć. Hogwart także przyzwyczaił ją do spokoju; mimo sporej ilości uczniów, zamek i jego okolice były na tyle rozległe, że bardzo łatwo było znaleźć samotność. Podczas siedmiu lat nauki poznała całkiem sporo interesujących zakątków, które wspominała z nostalgią, brakowało jej także rozmów z tamtejszymi portretami. To dzięki nim poznawała pierwsze tajniki malarstwa, a także dowiadywała się interesujących rzeczy na temat samego zamku.
Zdawała sobie sprawę, że nauczyciele większość swojego czasu spędzali właśnie w Hogwarcie, co tłumaczyło, dlaczego od czasu skończenia nauki właściwie już ich nie widywała. W końcu w szkole przez większość czasu wydawali się być dostępni i gotowi na radzenie sobie z problemami uczniów. Było ich przecież zaledwie kilkunastu na parę setek młodych czarodziejów.
Mężczyzna najwyraźniej także ją rozpoznał, gdy już się odezwała.
- Właściwie to... Lyra Travers – sprostowała nieśmiało, rumieniąc się jeszcze mocniej, a jej dłoń machinalnie zaczęła bawić się obrączką znajdującą się na jednym ze szczupłych palców. Vane mógł nie wiedzieć o jej ślubie, nie wydawał się kimś, kto namiętnie śledził nowinki z salonów. Ciekawe, jak więc zareaguje na informację, że jego była uczennica tak szybko została mężatką? Nie ulegało wątpliwości, że nawet z wyglądu mocno różniła się od nastolatki, którą pamiętał z zajęć. Biedne, skromne sukienczyny oraz równie skromne, kupione z drugiej ręki szaty zostały zastąpione przez długą do ziemi suknię z dobrej jakości materiału, a długie, rude włosy zostały schludnie upięte z tyłu głowy. Nawet spojrzenie wydawało się nieco poważniejsze, ale nadal brakowało jej śmiałości i pewności siebie, jaką powinna cechować się szlachcianka.
- Tęsknię za Hogwartem, ale sprowadza mnie tu głównie sztuka. Maluję – wyjaśniła pospiesznie. Całkiem możliwe, że pamiętał, jak jeszcze w szkole wykazywała zainteresowanie rysowaniem i często można było zobaczyć ją ze sfatygowanym szkicownikiem. – I jak chyba każdy młody artysta, cenię możliwość obcowania ze sztuką. Ta galeria jest jednym z ważniejszych miejsc w artystycznym światku Londynu – Teraz co prawda znajdowała się w sali z tym dziwnym lustrem, w której widniał dawny Hogwart, ale wcześniej wytrwale podziwiała płótna artystów, licząc że dostarczą jej nowych inspiracji. – A jeśli już znajdujemy się w temacie Hogwartu... Jak tam jest? – zapytała jeszcze, bo naprawdę była ciekawa, co działo się obecnie w jej dawnej szkole, czy wszystko było po staremu, czy może doszło do jakichś zmian? Miała nadzieję, że te wszystkie dziwaczne, niezrozumiałe wydarzenia nie odbijały się na Hogwarcie, ale nie zadałaby takiego pytania wprost. Liczyła jednak, że i ze zwyczajnej wypowiedzi może wyczytać odpowiedź na najbardziej nurtujące ją kwestie, zresztą chętnie posłucha każdej opowieści o życiu w dawnej szkole.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]29.03.17 23:52
Jay za czasów własnej nauki w Hogwarcie uwielbiał spacerować po okolicy, obserwując nie tylko sam zamek, ale również to co było dookoła. Może nie wiedział nic o tamtejszych centaurach ani one o nim, ale w przyszłości miało się okazać, że obie strony miały zdobyć swój szacunek i zaufanie podczas dość mozolnej współpracy. Ale kto powiedział, że początki będą łatwe? Jayden na pewno się na to nie nastawiał i dziękował za to, że w Wieży Astrologów tak często wysyłano go na jakieś interwencje lub rozmowy z tymi szlachetnymi magicznymi istotami. Mądre centaury nie chciały od razu wpuścić młodego astronoma bliżej swojego grona, a co dopiero dzielić się z nim wiedzą, ale koniec końców zasłużył na zaufanie. I jedni jak i drudzy zdobyli nowe znajomości, zawarto nowe sojusze, chociaż do teraz jeśli ktoś chciał skontaktować się ze starym ludem, wpierw kontaktował się z Vanem. Oczywiście nie mówiło się o wszystkich centaurach w Anglii, ale te z Zakazanego Lasu znał naprawdę dobrze. Nigdy jednak nie wykorzystałby ich w jakimś celu, który uznałby za przeciwny ze swoją ideologią. Z tego co wiedział nawet jego dziadek nie został dopuszczony do sekretów pół-koni pół-ludzi, dlatego czuł się z tego względu bardzo dumny i jeszcze bardziej nie chciał narażać więzi na szwank.
Gdy Lyra poprawiła go, spojrzał na nią z uniesionymi brwiami zupełnie nie wiedząc, co się właśnie zadziało. Czyżby był aż taki stary, że młoda dziewczyna zdążyła wyjść za mąż, a on nawet nie zauważył? Jego dawna uczennica dalej wyglądała na swoje piętnaście lat, a stwierdziła, że zmieniła nazwisko? I to tak dobrze znane mu nazwisko. W końcu Glaucus był jego dobrym towarzyszem nie tylko teraz gdy wiązało ich ciche porozumienie a propos dostarczania profesorowi unikatowych książek z innych krajów, ale również i wcześniej. Podczas ich pobytu w Hogwarcie również potrafili się porozumieć i to z dobrymi konsekwencjami dla ich obu. Ale Jayden na pewno nie pomyślał, że dziewczyna mogłaby poślubić równego mu wiekiem znajomego z szeregów Zakonu Feniksa. Owszem. Wiedział, że ten się ożenił, ale w ogóle nie przyszło mu do głowy by była to właśnie panna Weasley. Teraz pani Travers. Słuchał jej słów o malarstwie i uśmiechnął się ciepło, słysząc w jej głosie pewną ukrytą miłość jak i pasję. - To by wyjaśniało, co tu porabiasz - odparł ciszej niż wcześniej, ale zaraz wstał, wkładając automatycznie dłonie do kieszeni spodni i podchodząc do lustra. Hogwart... - Nie zmienił się wcale aż tak bardzo - odparł, nie odrywając spojrzenia od tafli. - Dalej jest tym samym zamkiem tylko z nowymi uczniami. Wciąż pozostaje niezmieniony. Tylko...
No, właśnie. Dyrektor. Ale ten temat Jayden wolał pominąć, więc nie odpowiedział już nic więcej. Zamiast tego zerknął na mały opis obok ramy i przyjrzał się napisowi. Długa i zapewne nużąca historia tego wspaniałego dzieła sztuki zajmowała sporą część, ale na samym końcu pochyłymi, ozdobnymi literami były wypisane dobrze znany Vane'owi słowa. - Draco dormiens nunquam titillandus - mruknął i zaraz widoczne na pierwszym planie schody lustra wysunęły się poza ramę i oparły się lekko na ziemi tuż przed stopami Lyry.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]30.03.17 13:11
Rzeczywiście, trudno było uwierzyć, że w życiu tego drobnego, delikatnego dziewczęcia zmieniło się tak wiele w tak krótkim czasie. Odkąd opuściła mury Hogwartu, nie minął nawet rok, a tymczasem zdążyła zadebiutować artystycznie, zaręczyć się, a nawet wyjść za mąż. Ślub zawsze zmieniał wiele w życiu każdej dziewczyny, ale w jej przypadku zmienił wyjątkowo dużo, przemienił biedną pannę Weasley w lady Travers, co pociągnęło za sobą różne skutki, i to nie tylko te dobre. Duże zmiany zawsze musiały pociągać za sobą rozmaite konsekwencje. Nawet tak naiwna młódka musiała już pojąć tę lekcję od życia, kiedy próbując sięgnąć po własne szczęście i wypełnić rodowy obowiązek, straciła aprobatę ludzi, którzy byli dla niej tak ważni w młodości.
Nie spodziewałaby się, że Vane mógł znać jej męża, chociaż gdyby się zastanowiła, doszłaby do wniosku, że mogli być w podobnym wieku. Lyra nie znała dawnych szkolnych znajomych Glaucusa, w końcu zaczęła Hogwart całe dwanaście lat później niż on, kiedy jego oraz jego znajomych już dawno tam nie było. Także on nie znał jej przyjaciół, poza tymi, których miała okazję mu przedstawić. Oboje ciągle dowiadywali się różnych rzeczy o swoim życiu i zapewne jeszcze nie raz mieli się czymś zaskoczyć. Takie były uroki początków wspólnego życia, podczas których oboje mogli poznać się w zupełnie inny sposób.
- Kilka miesięcy temu to właśnie w tej galerii po raz pierwszy mogłam zaprezentować swoje obrazy – wyjaśniła. Dla młodziutkiej Weasleyówny, wtedy ubogiej ulicznej malarki, było to niezwykłe wyróżnienie, więc mogła być bardzo dumna, tym bardziej, że po tamtym pierwszym sukcesie zainteresowało się nią więcej czarodziejów i zaczęła otrzymywać więcej zamówień. Już nie musiała dłużej stać na ulicy i czekać, aż ktoś ją zauważy i podaruje kilka monet w zamian za namalowanie mu obrazu. – Dla każdego młodego malarza to zaszczyt, zobaczyć swoje obrazy w takim miejscu. I choć już ich tu nie ma... I tak cieszy mnie sama możliwość obcowania z prawdziwą sztuką. – Przed swoim debiutem zapewne nawet nie zostałaby wpuszczona do takiego miejsca, ponieważ była zbyt biedna. Teraz mogła przechadzać się po salach i podziwiać dzieła sztuki.
Zaciekawiła ją wzmianka o Hogwarcie. Spodziewała się, że nawet jeśli wydarzyło się coś nieprzyjemnego, Vane o tym nie powie, ale mimo to miała nadzieję, że rzeczywiście było tak, jak powiedział. Że to ta sama szkoła, którą pamiętała, tylko z nowymi uczniami, którzy przyszli na miejsce jej rocznika. Kto by pomyślał, że te siedem lat nauki minie tak szybko?
- Czasami brakuje mi moich ulubionych miejsc. Ale przynajmniej mam co wspominać. To w większości były dobre wspomnienia – powiedziała. Pewnego dnia zapewne opowie to wszystko swoim dzieciom, tak, jak i jej opowiadała matka, a kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości, mali Traversowie przekroczą progi zamku tak, jak niegdyś ona.
Patrzyła, jak mężczyzna wstaje i podchodzi do magicznego lustra z odbijającym się w nim Hogwartem, a potem wypowiedział motto szkoły. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego; lustro drgnęło i wysunęły się z niego schodki, które opadły na ziemię, jakby zapraszając ich do wnętrza obrazu. Lyra przypomniała sobie, że już kiedyś o tym słyszała, ale nigdy nie miała okazji sprawdzić prawdziwości opowieści o zwierciadle, bo dzisiaj zobaczyła je po raz pierwszy.
- Myśli pan, że możemy tam bezpiecznie wejść? – zapytała, wierząc jednak, że w galerii takiej jak ta nie umieszczono by czegoś niebezpiecznego, co mogłoby zagrozić zwiedzającym. Dlatego też po chwili namysłu zbliżyła się do schodków, z ciekawością spoglądając na otwierające się przed nimi przejście prowadzące do wnętrza obrazu.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]02.04.17 19:25
Każdego życie zmieniało się w różnym tempie. Młodość broniła się własnymi prawami i zapewne to właśnie ten okres był najintensywniejszym czasem w istnieniu każdego człowieka. Najwidoczniej młoda Lyra Weasley przekonała się o tym na własnej skórze. Oczywiście Jayden nie wiedział o wszystkich przejściach, które ją spotkały od czasu, gdy opuściła mury Hogwartu. Świat szlachty również działał na niego innych zasadach niż ten, który on znał. Najwidoczniej wydanie młodej dziewczyny za mąż było u nich czymś naturalnym, chociaż nieco abstrakcyjnym dla Vane'a. Nie dlatego, że nie słyszał o podobnych przypadkach. Po prostu dla niego małżeństwo dla miłości nie było małżeństwem. Nie potrafił nigdy zrozumieć jak dwójka obcych sobie osób może stać się mężem i żoną i traktować to jako oficjalne dobicie targu między rodami. Ale co on mógł poradzić? Był tylko zapatrzonym w swoje gwiazdy astronomem. Nie podejrzewał, że przez wykonanie tego zadania Lyra tak naprawdę utraciła rodzinne poparcie, co było właściwie karykaturalne i zalatywało hipokryzją. Może jednak dobrze że nic o tym nie wiedział. I nie miał się dowiedzieć.
Przeniósł uwagę na rudowłosą, unosząc brwi w sposób, który mógł mówić, że poraziło go słońce. Jay nigdy nie był specjalnie wstydliwy, a dość swobodne podejście do swojej osoby mógł zauważyć każdy nawet przy pierwszym spotkaniu. Wcale nie oznaczało to, że nie słuchał swojej rozmówczyni. Zaraz jego twarz się wygładziła, a żywe zainteresowanie zastąpiło miejsce śmiesznego grymasu.
- W takim razie żałuję, że nie mogłem w tym uczestniczyć - odpowiedział ze szczerym zawiedzeniem w głosie. Zawsze uważał, że prawdziwą pasję trzeba cenić. A szczególnie jeśli ktoś ma talent i może pokazać go światu. On starał się z nim dzielić swoimi odkryciami przez artykuły i książki, które były w drodze. - Liczę na to, że jeszcze zobaczę ponownie twoją twórczość na tych ścianach - dodał, uśmiechając się ciepło. Zaraz jednak znowu wpatrywał się w obraz Hogwartu. Tak dobrze mu znanego i ukochanego, a teraz niszczonego przez jednego człowieka. Grindelwald był wielką plamą na społeczeństwie czarodziejów, ale nikt nie mógł rzucić mu wyzwania. A przynajmniej nie otwarcie. Jayden wierzył w to, że Zakon będzie miał siłę zmienić to, co się działo. Że nie będzie już więcej morderstw, porwań, dziwnych zniknięć mugolskich obywateli. Że ludzie dostrzegą, co się dzieje i staną po właściwej stronie. Ponownie z rozmyślań wyciągnęła go panna Weasley. Powinien pamiętać, że była już panią Travers. Przyzwyczajenia... Uśmiechnął się na jej słowa. - Hogwart jest wspaniały jak zawsze - odparł, odwracając się do niej delikatnie, ale zaraz potem schody wysunęły się z lustra i zapraszały niemo do środka. Otworzył szeroko oczy i usta, nie wiedząc, co się właśnie wydarzyło. - Myślę, że nie ma nawet co się zastawiać - odparł Lyrze, po czym wszedł jako pierwszy do wnętrza lustra. Jak bardzo niedorzecznie to brzmiało! Ale wszedł po schodkach, przechodząc przez ramę, by znaleźć się na ścieżce prowadzącej prosto do zamku. Czuł słońce na twarzy, zapach lasu, ba!, nawet wiatr! Jayden odwrócił się w stronę rudowłosej i zawołał:
- Magia nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]04.04.17 14:49
O tak, Lyra przekonała się o tym bardzo mocno, ale nie wszystkie zmiany były zmianami na gorsze. Jeśli chodzi o aranżowane małżeństwa, w tym świecie były czymś normalnym. Może niekoniecznie wśród Weasleyów, ale wśród innych rodów jak najbardziej. Większość ślubów było zawieranych z inicjatywy rodów i z myślą o ich interesach. Lyra czasami wciąż zastanawiała się, jaką korzyść, poza jej zdolnością metamorfomagii, mogli mieć Traversowie, kiedy wybrali ją dla swojego syna. Czuła się jednak przyjemnie wyróżniona; z tylu dziewcząt, ładniejszych, bogatszych i bardziej utalentowanych, wybrano właśnie ją! Oczywiście, że się bała i czuła, że sobie nie poradzi, ale nie uchyliła się od obowiązku.
- Kto wie, może jeszcze kiedyś będzie miał pan okazję zobaczyć moje obrazy – powiedziała, po czym nagle ściszyła głos. – A jeśli nie tutaj... To jakiś czas temu w innej galerii także prezentowałam swoje prace i zapewne będę uczestniczyć również w kolejnej wystawie. To... wspaniałe przeżycie, być w takiej galerii i patrzeć, jak inni oglądają moje obrazy i zadają mi pytania na temat tego, co stworzyłam. – Zamyśliła się na moment, poprawiając zbłąkany kosmyk rudych włosów. To było niesamowite – nie tylko mieć talent, ale również mogąc uwolnić go na światło dzienne. – Czy pan również doświadcza tego samego, gdy dokonuje nowego astronomicznego odkrycia i może podzielić się nim ze światem?
Zamyśliła się, a jej spojrzenie także utkwiło się w obrazie Hogwartu, tak bardzo przypominającym ten, który znała i który prawdopodobnie już zawsze będzie kojarzyć się z przyjemnymi wspomnieniami dzieciństwa. Bez względu na to, że był w nim ktoś, kto próbował zniszczyć dawnego ducha szkoły, uczniowie starali się funkcjonować normalnie, a przynajmniej tak było w przypadku Lyry. Nie mieszała się w nic i po prostu żyła spokojnie swoim życiem, znajdując swoją namiastkę zwyczajności nawet w zmienionym Hogwarcie.
Uśmiechnęła się więc i ruszyła w stronę obrazu, mając nadzieję, że ta pogawędka z byłym nauczycielem nie zostałaby uznana za coś niestosownego. Była mężatką, ale przecież nie robili nie niewłaściwego.
- Wobec tego chętnie zobaczę ten zaskakujący cud z panem – powiedziała, a po chwili oboje znaleźli się we wnętrzu obrazu. Miał rację; magia potrafiła zaskoczyć nawet czarodziejów, którzy żyli w tym świecie od urodzenia i od początku swojego istnienia byli przygotowywani do funkcjonowania w nim. Nie inaczej było z Lyrą. To, co zobaczyli, było niesamowite. Widzieli Hogwart, który wyglądał jak prawdziwy, ale różnił się od niego pewnymi szczegółami.
- Więc tak mógł wyglądać zamek przed wiekami? – zapytała. Pamiętała ryciny dawnego Hogwartu z podręczników, był przedstawiony także na niektórych obrazach wiszących na korytarzach, ale tutaj z pewnością mogła zobaczyć to wszystko w sposób bardziej namacalny. Nie było tu jednak ludzi, a tylko zamek i znajdujące się poza nim błonia. Była ciekawa, co jeszcze zobaczą, i kto wie, może Vane znał jakieś ciekawe opowieści?




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]07.04.17 18:32
Gdyby Jay zastanawiał się nad wszystkim co przydarzyło mu się po ukończeniu edukacji w Hogwarcie, na pewno nie byłoby to porównywalne z tempem wydarzeń z życia Lyry. Nie wiedział jak było aranżowane małżeństwo dziewczyny. Nie dlatego żeby nie wiedział, że coś takiego się działo. Po prostu nie wnikał, woląc myśleć o tym, że każdy mąż lub żona byli szczęśliwi we dwójkę. Jego rodzice tak właśnie żyli, dziadkowie. Z tym kojarzyło mu się zawieranie związków małżeńskich i tak one wyglądać powinny. Największą krzywdą byłoby zmuszenie dwóch różnych i nienawidzących się osób do ślubu, chociaż i takie rzeczy się zdarzały. Cierpienie na całe życie, podczas gdy para ludzi powinna wspólnie iść obok siebie, wspierając się, starzejąc się i nie przestając mieć siebie dość. Jayden tak właśnie myślał o każdym napotkanym małżonku, chociaż sam nigdy w takim związku nie był i zapewne się na to nie zapowiadało. Vane daleki był od wszystkiego, co związane z relacjami damsko-męskimi, zostając w sferze dobrych znajomości lub przyjaźni. Dla niego zwyczajnie nie istniała miłość poza tą do rodziny i do pasji, chociaż nigdy nawet o tym nie myślał.
- Naprawdę? - spytał, a jego uśmiech jedynie się poszerzył. - W takim razie musisz mi wysłać informację sową, kiedy ów wystawa się odbędzie, panno Weasley - mówił, nawet nie orientując się, że dalej używał jej panieńskiego nazwiska. Nie dlatego, że jej wcześniej nie słuchał. Po prostu siła przyzwyczajenie i... No, cóż. To był właśnie on. - Nie wybaczyłbym sobie, gdybym się na niej nie pojawił. Zaufaj mi, że jeśli już stanę przed jednym z twoich obrazów, będę wypytywał o każdy szczegół - dodał, uśmiechając się ciepło. Wcale nie mówił tego, by sprawić jej przyjemność. Każda nowa rzecz go ciekawiła i zamierzał dowiedzieć się o niej jak najwięcej. A jeśli jeszcze ów przedmiot bądź sytuacja dotyczyły znanej mu osoby, można było być pewnym, że nie odpuści tak łatwo. Lyra powinna wiedzieć, że żeby profesor pojawił się na tej wystawie, powinna wysłać mu zaproszenie i przypomnienie na dzień przed. Jeśli nie astronomowi szybko mogłoby wypaść mu to z głowy i niespecjalnie, ku swojemu jak i czyjemuś ubolewaniu, nie pojawić się. - Artystą jest się dlatego, że się wie coś, czego inni nie wiedzą - odparł w pewien inny sposób na pytanie Lyry, chociaż tkwiła w tym również odpowiedź. Jayden nie wszystko mógł ujawniać, co było związane z dziedziną jego nauki. Na niektóre potwierdzenia trzeba było czekać wiele lat, bo jeśli nikt by tego nie kontrolował co drugi astronom odkrywałby nowe życie w kosmosie. Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, po czym znalazł się wewnątrz obrazu. Bądź lustra. Ciężko było stwierdzić co to było. Gdy rudowłosa stanęła obok niego, wskazał na zamek i kiwnął głową. - Tak. Wydaje mi się, że to obraz z chwili, w której został skończony. Świeżo po wybudowaniu. Podobno przy jego budowie pomagały nawet olbrzymy, ale w sumie nikt nie potwierdził tych doniesień, chociaż byłby to całkiem ciekawy pomysł, prawda? - spytał i zachęcił towarzyszkę, by powoli ruszyli do przodu. - Wieża Astronomiczna pozostała taka sama niezmieniona od wieków. Nie trzeba było jej naprawiać ani razu. Fantastyczne, nieprawdaż? W przeciwieństwie do Sowiarni, w którą kiedyś uderzył piorun. To był straszliwy wypadek. Słyszałaś może o tym? - spytał, przenosząc spojrzenie na Travers.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]08.04.17 16:02
Jeszcze w Hogwarcie Lyra nie myślała, że to przyjdzie tak szybko. Owszem, wiedziała, że pewnego dnia chciałaby wyjść za mąż, ale postrzegała to w kategorii bliżej nieokreślonej przyszłości, czegoś, co zapewne przyjdzie do niej w nadchodzących latach, ale niekoniecznie już pół roku po opuszczeniu szkolnych murów. O twórczym debiucie też nie myślała, pewna, że czeka ją dobrych kilka lat stania na Pokątnej, zanim ktoś zauważy jej talent i pozwoli jej się wykazać.
- Oczywiście, wyślę – zapewniła, ale już nie poprawiła swojego nazwiska, dochodząc do wniosku, że roztargniony astronom zwyczajnie o tym zapomniał i ciągle uparcie postrzegał ją w kategorii swojej byłej uczennicy. – Miło mi będzie zobaczyć pana na kolejnym wernisażu.
Co prawda nie podejrzewała go o duże zainteresowanie sztuką, wydawał się raczej oderwany od rzeczywistości, zupełnie jakby już za dnia chodził z głową w swoich gwiazdach, ale i tak liczyła, że kiedyś zobaczy go w galerii, skoro już tak ładnie jej to obiecywał.
Jego kolejna wypowiedź ją zaintrygowała; co właściwie przez to rozumiał? No i mimo wszystko trudno było porównać sztukę do astronomii, przynajmniej w oczach takiej ignorantki w tej materii jak Lyra. Sztukę każdy postrzegał na swój własny sposób i może prawdą było, że tylko artysta wiedział, co chciał stworzyć, chociaż też nie zawsze, bo prace tworzone pod wpływem natchnienia potrafiły niekiedy różnić się od pierwotnego zamysłu. Natomiast jeśli chodziło o astronomię, kojarzyła, że na zajęciach zajmowano się obserwowaniem ruchów gwiazd i ciał niebieskich oraz szkicowaniem map nieba, ale one po prostu były, nawet jeśli na każdych zajęciach niebo wyglądało trochę inaczej i Lyra szybko traciła rachubę, może dlatego tak niewiele z tego pamiętała po kilku latach od zakończenia nauki tego przedmiotu.
- O tak, bardzo ciekawy, biorąc pod uwagę imponujące rozmiary zamku, chociaż pewnie ciężko byłoby nakłonić olbrzymy do współpracy z czarodziejami – zgodziła się, próbując sobie przypomnieć, czy była o czymś takim mowa na historii magii. Musiała chyba przypomnieć sobie historię Hogwartu, bo matka Glaucusa, ucząc ją umiejętności odpowiednich dla szlachcianki, skupiała się raczej na starannym wpojeniu jej historii rodów. – Zawsze się zastanawiałam, jak to jest możliwe, że Hogwart jest tak ogromny i istnieje tyle wieków w tak dobrym stanie. – Ale najwyraźniej ogromny wpływ miała na to magia, zapewne nałożona przez założycieli i może odnawiana przez kolejne pokolenia czarodziejów. – Najbardziej jednak interesowały mnie chyba obrazy i czary, które sprawiały, że mogą się poruszać i rozmawiać z oglądającymi, a nawet na swój własny sposób żyją, o ile można powiedzieć tak o namalowanych postaciach. Zawsze robiło to na mnie spore wrażenie, a także to, ile te obrazy widziały, latami wisząc na korytarzach Hogwartu. – Ale z pewnością nie był to jedyny interesujący aspekt zamku, chociaż o zainteresowaniu tajnymi przejściami i rzadko uczęszczanymi pomieszczeniami chyba nie powinna wspominać nauczycielowi.
Szli dalej, szybko odkrywając, że ta imitacja Hogwartu, choć wierna, nie była w pełni doskonała – mogli przemieszczać się tylko określoną trasą, a gdy próbowała z niej zboczyć, coś nie pozwoliło jej wykroczyć poza obręb ścieżki.
- Nie, nie słyszałam tej historii. A przynajmniej, nie przypominam sobie. To zdarzyło się w naszych czasach, czy może przed wiekami? – zapytała więc, ciekawa, czy może profesor Vane wiedział więcej takich ciekawostek.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]10.04.17 19:33
Gdy szli wolno ramię w ramię, Jayden obserwował uważnie zamek. Gdyby Lyra wypowiedziała swoje myśli na głos, zgodziłby się z nią od razu. Można było dostrzec te różnice gołym okiem, jeśli kiedyś uważnie patrzyło się na piękny zamek Hogwartu. On przebywał w niej wiele lat, dlatego łatwo było mu powiedzieć, co dokładnie się zmieniło. Na szczęście jego wspaniała Wieża Astronomiczna przetrwała niezmieniona. Lubił na niej siedzieć już jako uczeń Szkoły Magii i Czarodziejstwa i członek domu Roweny Ravenclaw. Nie tylko by podziwiać wspaniałe widoki, które rozciągały się pod jego stopami jak i nad głową. Czy nie fantastycznym było wiedzieć, że przez wiele wieków przewinęło się w tym miejscu setki tysięcy młodych czarodziejów? Niezwykle uzdolnionych i zapisanych już na łamach historii. Można było powiedzieć, że w pewnym stopniu to miejsce żyło właśnie dzięki nim. Jaydena fascynowały wszelkie historie z tym związane, dlatego równie szybko co pochłaniał książki astronomiczne, zaczytywał się w przeróżne zbiory legend lub podań dotyczących szkoły i okolic. Teraz nie miał już na to czasu, a w dodatku chyba znał je już wszystkie.
- Jest wiele opowieści dotyczących powstania tego wspaniałego miejsca, jednak trudno powiedzieć czy wszystkie były nieprawdziwe - odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie mógł jednak nie zauważyć tej niedorzeczności ukrytej w historii z gigantami. Zaśmiał się lekko, gdy wyobrażał sobie uparte i często niebezpieczne olbrzymy, które pomagałyby w budowie. Chciałby to zobaczyć, chociaż zapewne łatwiej byłoby namówić trolle do współpracy niż jednego z tych gigantów. Oj, tak. Słyszał o nich wiele opowieści. Niektóre były całkiem zabawne, inne za to mrożące krew w żyłach. Każdy jednak wiedział, że bliżej im do mitycznych cyklopów z opowieści o Odysie niż do wesołych pomagierów ludzkości. - Magia robi jedno, ale prawdą też jest to, że nie tylko nasze zamki mogą tak długo przetrwać. Ostatnio spotkałem się z mym dziadkiem. Szalony podróżnik. Opowiadał mi o ogromnych mugolskich budowlach, które przewyższały nasz Hogwart wielkością, a były zbudowane w podobnym czasie. Ciekawe... - zagadnął, zerkając na rudowłosą, byłą uczennicę, po czym przeniósł uwagę z powrotem na swoje miejsce pracy. Co prawda było ono ukazane wiele lat wstecz, ale to wciąż ten sam zamek. - Obrazy zawsze mnie zaskakiwały. Chyba niezwykle trudno uchwycić moment powiewu wiatru, prawda? Nigdy nie byłem uzdolniony plastycznie, dlatego moje rysunki lepiej niech pozostaną w piwnicy domu - zaśmiał się, chociaż miło było słuchać o pasjach innych. Lyra w dodatku wydawała się niezwykle zaawansowaną malarką przez co słuchanie jej było jeszcze większą przyjemnością. - Niektóre z nich są skłonne opowiedzieć interesujące historie, jeśli tylko się przy nich zatrzymało i wysłuchało - odparł, uśmiechając się. Jako profesor w Hogwarcie miał sposobność przekonać się o tym na własnej skórze. Zdecydowali się obejść zamek dookoła, chociaż wielkim rozczarowaniem było to, że nie mogli przejść na błonia czy pod las. Trudno. I tak była to niesamowita wycieczka. - To historia sprzed jakichś trzech wieków. Znajdowało się tam wtedy kilkoro uczniów i jeden nauczyciel, gdy nagle w wieżę uderzył piorun. Nie mieli szans. Do tego niektóre z sów zapłonęły i rozsiały ogień na teren dookoła. Nim ugaszono pożar było już za późno. O, zobacz. Widzisz to urwanie gzymsu? - spytał i wskazał jedną z wyższych partii Sowiarni.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]13.04.17 13:50
Lyra jako dziecko zawsze marzyła o Hogwarcie. Jej bracia wracali z niego w każde wakacje, przynosząc kolejne wspaniałe opowieści, których słuchała z wypiekami na twarzy, wyobrażając sobie ten dzień, gdy sama przekroczy progi zamku. Wiedziała, że to nastąpi – pierwszy przejaw tego, że była magiczna, metamorfomagia, według słów mamy ujawnił się już w dniu jej narodzin. Kilka dni po swoich jedenastych urodzinach znalazła się w Hogwarcie, mogąc na własne oczy zobaczyć jego cuda, chociaż trochę trwało, zanim przywykła do budzenia się w dormitorium w wieży Gryffindoru i zanim przestała się gubić w plątaninie korytarzy, gdzie wszystko zdawało się zmieniać swoje miejsce. Był to magiczny czas, który miała zapamiętać już na zawsze, nawet jeśli siedem lat jej nauki minęło bezpowrotnie. Oczywiście, nie wszystko w tych czasach było dobre. To w Hogwarcie Lyra pierwszy raz mogła poznać smak uprzedzeń i poczuć się gorszą od innych, ponieważ była biedna i nie było jej stać na nowe ubrania czy książki. Szczególnie ze strony Ślizgonów często spotykały ją drwiny.
Wokół samego Hogwartu krążyło mnóstwo legend, ale zapewne nie wszystkie były zupełnie prawdziwe. Przez te wszystkie wieki wiele historii mogło zostać zniekształconych, więc nie można było brać zupełnie dosłownie wszystkiego, co można było usłyszeć lub przeczytać. To dotyczyło nie tylko Hogwartu.
- Naprawdę? – zdziwiła się, gdy powiedział, że istniały mugolskie budynki, które również istniały bardzo długo. I to bez magii! – Jak to możliwe, że coś takiego może przetrwać bez odpowiednich zaklęć i zabezpieczeń?
Wciąż szli przed siebie, powoli okrążając tę jakże wiarygodną projekcję Hogwartu sprzed wieków.
- Rzeczywiście, to niełatwe zadanie, zarówno jeśli chodzi o samo malowanie, jak i późniejsze ożywianie obrazu, żeby się poruszał – przyznała. Nauka ożywiania obrazów była nawet trudniejsza niż samo malowanie. Musiała doskonale skupić się na swoich intencjach, rzucając zaklęcia, które miały tchnąć w obraz życie. Chociaż zawsze była dobra w zaklęciach, jej pierwsze próby były nieudane, a samych obrazów musiała się pozbyć, bo trudniej było odwrócić takie zaklęcia niż je rzucić. Nie mogła sprzedać klientowi portretu, na którym jego podobizna ciągle dłubała w nosie lub rechotała niekontrolowanie. Z pejzażami także zdarzały się problemy; kiedyś przesadziła z zaklęciem, które miało wywołać lekki ruch wiatru poruszający trawą i gałęziami drzew i zamiast tego na obrazie panowała istna wichura, która unosiła pasące się zwierzęta i łamała gałęzie. Opowiedziała o tym mężczyźnie. – Już w szkole zastanawiało mnie, jak dawni malarze to robili, że ich zaklęcia ożywiające były tak skuteczne, że przetrwały nawet i setki lat, wciąż działając. Pamiętam, że spędziłam sporo czasu, wypytując portrety i grzebiąc w bibliotecznych zbiorach. Niektóre postacie miały mnie czasami tak dość, że na mój widok uciekały ze swoich ram, ale były i takie, które cieszyły się, że ktoś się nimi interesuje i chce urozmaicić ich żywot.
Powoli okrążali Hogwart. Zapewne wkrótce znowu znajdą się przy przejściu wiodącym z powrotem do galerii.
- Widzę – powiedziała, unosząc wzrok tam, gdzie pokazywał mężczyzna. – To brzmi naprawdę tragicznie, ale nigdy o tym nie słyszałam. – Chociaż może to i lepiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że spędzała sporo czasu w wieżach? – Lubię jednak słuchać różnych ciekawych historii. Mój mąż także zna ich mnóstwo. Gdy wróci, zapewne będzie miał do opowiedzenia kolejne.
W jej zielonych oczach błysnęła tęsknota, bo pierwszy raz od czasu ślubu rozstawała się z małżonkiem na tak długo. Naprawdę brakowało jej jego obecności i nie umiała się doczekać, kiedy wróci.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Portret przeszłości [odnośnik]17.04.17 11:42
Jay nie miał jak marzyć o Hogwarcie. Nie miał starszego rodzeństwa, a rodzice bardziej cieszyli się z tego, że poszerzał wiedzę z astronomii, którą tak ukochał. Owszem, zdawał sobie sprawę z tej szkoły i czekał na wyjazd, chociaż żal było mu opuszczać rodziny. Tam jednak uwagę od tęsknoty pomogły mu odwrócić zajęcia z ulubionej tematyki i ciekawość każdego zakątka tego miejsca. Oczywiście nie był później sam, gdy zaprzyjaźnił się z Haroldem Abbottem, który miał iście szalone pomysły. Mimo wszystko zawsze wyciągał z kłopotów swojego krukońskiego znajomego i razem udawali się w dalsze poszukiwania przygód. Ciekawe czy również i była panna Weasley również była tak beztroska, co przysługiwało w końcu każdemu dziecku w ich wieku. Jay musiał przyznać, że uczenie w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie było dla niego jak powrót do przeszłości, a wspomnienia tam odżywały. Nie wiedział czy każdy miał podobnie, ale dla niego tak to właśnie wyglądało.
Gdy usłyszał pytanie swojej towarzyszki, skinął głową na potwierdzenie swoich słów.
- Nie mam pojęcia, ale to wspaniałe i niezwykle interesujące! - odparł. - Najwidoczniej mugole posiadali kiedyś pewien wspaniały sposób na zachowanie swoich budowli. Szkoda jedynie że kompletnie nie znam ich świata poza opowieściami dziadka jak i własnym, małym doświadczenie. A panna, panno Weasley? - nie, naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego jak się do niej zwracał. - Ciekawią cię niektóre aspekty tamtej rzeczywistości?
Zaraz jednak po tym pytaniu umilkł, słuchając uważnie jej słów. Jak miło było poznawać nowe rzeczy, nowe spojrzenie na świat. Uwielbiał ludzi z pasją, a najwidoczniej Lyra kochała malować. Szanował to i również interesowała go sztuka, szczególnie gdy opowiadał o niej ktoś, kto się na niej znał. Zaśmiał się delikatnie, gdy wspomniała o znikających postaciach z obrazów. Niektóre były bardzo kapryśne i tutaj nie była to jej wina. Już okrążyli zamek i powoli kierowali się z powrotem do wyjścia z portretu przeszłości, gdy dawna Gryfonka wspomniała o swoim mężu. Jayden nie wiedział, że małżonkiem Lyry był jego dobry przyjaciel z lat szkolnych. Do tego prefekt, który często przymykał oko na jego nocne wyprawy do Wieży Astronomicznej w zamian za poduczenie w sztuce astronomii. Sam zamierzał się za jakiś czas spotkać z przyjacielem, którego nie widział dość długi czas. Jedynie migali sobie na zebraniach Zakonu Feniksa, ale żaden nie miał dłuższej chwili na poważniejszą lub mniej poważną rozmowę. JJ potrzebował tego. I chociaż mógł być postrzegany jako zupełnie oderwany od rzeczywistości, nie był taki. Gdyby nie interesowało go życie doczesne, nie byłby w szeregach tajnej organizacji, której zadaniem była walka z Grindelwaldem. Jego pracodawcą w dodatku. Tak to właśnie się wiły te wszystkie losy... Nieprzewidzianie intrygująco.
- Opowieści tworzą naprawdę wspaniały świat wyobraźni - odparł lekko na jej słowa i po chwili już znajdowali się z powrotem w galerii sztuki, a delikatny wiatr ustał, gdy tylko przekroczyli magiczną granicę między wspomnieniem, a rzeczywistością. Spojrzał na swoją uczennicę, przy czym uśmiechnął się ciepło. Powoli trzeba było się żegnać. - Mam nadzieję, że będzie panna pamiętała o powiadomieniu o wystawie - odezwał się, znowu nie zauważając, że zwrócił się do niej inaczej. No, cóż. Musiała mu to wybaczyć.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Portret przeszłości [odnośnik]17.04.17 16:45
Lyra w czasach Hogwartu była przede wszystkim bardzo nieśmiałą, pełną kompleksów ubogą dziewczynką, nie brakowało jej jednak ogromnej ciekawości nowym dla niej miejscem i chadzała swoimi drogami, dowiadując się nowych ciekawych rzeczy. Przez te lata mogła coraz mocniej odczuć, że brakuje jej wielu cech zwykle kojarzących się z Gryfonami – nie lubiła ryzyka, nie była śmiała, nie odnajdywała przyjemności w łamaniu zasad i dużo rzadziej niż jej bardziej energiczny przyjaciel z roku wpadała w tarapaty. Nie uważała się za odważną, nie była tak dzielna jak jej brat auror, który w czasach szkoły był dla niej prawdziwym wzorem. Kiedyś pragnęła być taka jak on, nie znając jeszcze życia ani nawet siebie samej, ale nie potrafiła i pewnego dnia w końcu to pojęła. Wraz z tym przyszło pogodzenie się ze swoją wrażliwą, artystyczną naturą, a młodzieńcze marzenia o pójściu w jego ślady odeszły w niepamięć jako naiwne i zupełnie nierealistyczne. Była artystyczną duszą, i być może już wtedy tkwił w niej pierwiastek lady Travers, choć wówczas jeszcze nawet nie śniła o tym, że pewnego dnia zostanie szlachecką małżonką, a jej skromne życie diametralnie się zmieni. Była młodą dziewczyną, wychowującą się bez ojca, który porzucił rodzinę, zapatrzoną w brata i snującą marzenia, które mniej więcej na siódmym roku zaczęły kręcić się wokół sztuki, a później, gdy skończyła szkołę, uległa oczarowaniu nowym, wspaniałym światem.
Nawet teraz często miała wątpliwości, czy Tiara Przydziału aby na pewno podjęła dobrą decyzję, bo jeszcze mniej czuła się Gryfonką. Była lady Travers – żoną swego męża, początkującą damą i przyszłą matką, choć z tego ostatniego jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Pragnęła okazać się dostatecznie dobra i już nigdy nie musieć czuć się gorszą, chociaż nadal się czuła. Dawne kompleksy wciąż w niej tkwiły.
Zamyśliła się nad słowami mężczyzny.
- Kto by pomyślał, że i bez magii można stworzyć coś takiego? – zastanowiła się, ale nie zakwestionowała tego. Był czas, jeszcze w Hogwarcie, kiedy świat mugoli budził jej zainteresowanie, ale późniejsze wejście w świat szlachecki sprawiło, że zaczęła się tego zainteresowania wstydzić, wiedząc, że jest czymś źle widzianym na salonach. I już nie mówiła głośno o niczym takim, chociaż w głębi duszy żywiła pewien szacunek do mugoli i nie darzyła ich niechęcią. Niewątpliwie jej wiedza o ich świecie była bardzo dziurawa i o większości rzeczy nie miała żadnego pojęcia, bo pół roku spędzone w Londynie też nie było wystarczające, żeby nauczyć się czegoś więcej, skoro i tak większość czasu spędzała na Pokątnej lub w mieszkaniu brata. Przynajmniej wiedziała już, że te dziwne „samojazdy”, którymi przemieszczali się mugole, to nie metalowe smoki, a mugolskie zdjęcia i obrazy się nie ruszają, nie wspominając o rozmawianiu z widzem.
- Muszę przyznać... że trochę tak. Był czas, kiedy zastanawiało mnie, jak to wszystko działa. Tak bez magii... Dziwne, prawda? – przyznała jednak, rumieniąc się. Profesor Vane nie był jednak szlachcicem, więc nie musiała tak bardzo ukrywać tamtego okresu zwiększonej fascynacji tym drugim, nieznanym światem. – Ale nie jest to mile widziane w świecie, do którego zaczęłam należeć. – Nawet jeśli jej małżonek był wyjątkowo tolerancyjny, o pewnych rzeczach mówić po prostu nie wypadało, nie w szlacheckim towarzystwie. – Poza tym, odkąd zamieszkałam z mężem, prawie nie bywam już w Londynie. Jeśli już, to zwykle w konkretnym celu. Większość mojego czasu pochłania malowanie.
Nie miała czasu na zakazane wyprawy. Nawet pod nieobecność męża musiała prowadzić się odpowiednio, no i na bieżąco radzić sobie z malarskimi zleceniami.
Na pewno zainteresowałaby ją historia o tej znajomości Vane’a i Glaucusa. Nie miała pojęcia, że jej były nauczyciel znał jej męża, a nawet kolegował się z nim w szkolnych czasach.
Pokiwała lekko głową.
- O tak, zaiste. A mój mąż posiada wyjątkowy dar do opowieści. Potrafi sprawić, że mogę wyobrazić sobie to, co widział, choć mi samej nigdy nie było dane opuścić kraju – przyznała, gdy znowu dotarli do portretu przeszłości i znaleźli się z powrotem w galerii. – Oczywiście, będę pamiętać. I dziękuję za miłe spotkanie, panie profesorze.
Cóż, ona także odruchowo tytułowała go tak, jak w czasach szkolnych. Nie mogli jednak przedłużać tego spotkania w nieskończoność, tym bardziej, że mogłoby to zostać uznane za niestosowne. Musiała więc pożegnać się z mężczyzną i zapewniwszy go raz jeszcze, że chętnie zobaczy go na jakimś swoim wernisażu, ruszyła w stronę wyjścia z sali, a potem jednym z kominków wróciła do domu, gdzie niestety nie czekał na nią mąż.

| zt. x 2




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Portret przeszłości Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Portret przeszłości
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach