Wydarzenia


Ekipa forum
Zamglona dolina
AutorWiadomość
Zamglona dolina [odnośnik]17.07.17 1:48
First topic message reminder :

Zamglona dolina

Pomiędzy szkockimi górami znajduje się dość wyjątkowa dolina - mgła w tym miejscu bowiem nigdy nie opada. Obserwowana ze szczytów dolina wygląda jak jezioro w którym zamiast wody znajdują się gęste chmury. Z dołu zdecydowanie trudniej jest podziwiać urok tego miejsca - szczyty zazwyczaj są całkowicie niedostrzegalne, trudno jest zobaczyć cokolwiek znajdującego się dalej niż na dwa metry przed sobą. Jest to idealne miejsce dla osoby, która chce ukryć się przed całym światem - pod warunkiem, że jest przygotowana i sama nie obawia się zabłądzić. W gęstej mgle łatwo jest zgubić drogę, nietrudno o wypadek czy niedostrzeżenie ewentualnego zagrożenia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zamglona dolina [odnośnik]08.08.17 19:27
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 74
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]10.08.17 10:02
Iwan Iwanowicz chyba zaraz miał zasnąć na stojąco. Nie wiedział, że będzie musiał tłumaczyć handlującym dziewicom, na czym polegały transakcje. Że żeby zdobyć wymaganą ingrediencje musieli przejść przez niego, przekonać go do swoich racji, a nie ciskać zaklęciami na prawo i lewo, sądząc, że coś tym wskórają. Mógłby pierdnąć, a oni nie mogli z tym nic zrobić, bo to on miał brakujący element układanki. I jeśli naprawdę sądzili, że przyniósł ingrediencje ze sobą to byli głupsi niż te Angole,w  których zafajdanym kraju się znajdował. Składnik czekał sobie w bezpiecznym miejscu i miał trafić do zwycięskiego zawodnika w tym starciu, dopiero po uzgodnieniu i po zapłaceniu odpowiedniej sumy. Ni mniej ni więcej. Ba! Iwan mógł i to w sumie często składał wieczystą przysięgę, że dostarczy substraty, jednak dopiero po tym jak dostał zapłatę. Trzeba było zapłacić za przesyłkę w końcu i dożyć tego wszystkiego. Ah, Siergiej... Co on sobie myślał, ciskając w niego zaklęciem? Że przeszuka jego kieszenie i znajdzie to, co będzie chciał? Naiwność... Co ten kraj zrobił z jego rosyjskim mózgiem? Chyba słońce mu go wypaliło. Słysząc słowa damskiej części tego zbiegowiska, Iwan spojrzał na nią z zaskoczenie, po czym wybuchnął gromkim śmiechem.
- No, toż kobitka pokazała, co umi - zaśmiał się, czknął sobie i popił wódkę, chociaż zaraz jego zapijaczony mózg skupił się na blondynce, która rzuciła odpowiedni czar. Natychmiast wytrzeźwiał i wpatrywał się w nią zauroczony, chociaż efekt musiał być paskudny. - Ale przyjmuję ja tylko naliczne - zaczął, ale zaraz przerzucił się na rosyjski. - Tylko gotówką przyjmuję zapłatę. Tu i teraz. Szesnaście monet. Niech i będzie! - wykrzyknął zadowolony z dobitego targu. Patrzył na blondynkę, zupełnie zapominając o stojącym obok mężczyźnie, który chyba wcale nie poddał się urokowi półwili. Ale nie miało to znaczenia, bo i tak musiałby zapłacić, by dostać to co chciał. A Iwan już wiedział kto dostanie ukrytą ingrediencje.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zamglona dolina - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]10.08.17 11:24
Niebieskie tęczówki Valerija zdawały się przechodzić mgłą i poddawać się jej urokowi - lecz tylko z początku. Swoje powodzenie oceniła zbyt szybko, nie doceniając jasności umysłu mężczyzny i mentalnego starcia, jakie podjął. Mało brakowało, ale prawie leżało w jej słowniku bardzo daleko od sukcesu - już myślała, że musi podjąć kolejną akcję, skoro był na to czas, ale ich szmugler odezwał się, zaskarbiając jej uwagę - choć wciąż starała się utrzymać ją na poziomie podzielnej, by nie tracić potencjalnego wroga z oczu. Zmarszczyła brwi, przypatrując się Iwanowi podejrzliwie. Nie zamierzała go oczarować, a wyglądało na to, że poddał się jej niewinnym mocom. Zerknęła jeszcze na Valerija, bo czuła, jak coś nie gra jej w całej tej sytuacji.
- Dobrze - odpowiedziała powoli, czekając chwilę na reakcję ze strony sprzedawcy, ale niczego się nie doczekała. - Z rąk do rąk, ingrediencja za złoto - wysyczała ponaglająco i wtedy wszystko stało się jasne jak słońce - niewidoczne z tego zamglonego miejsca, w którym mógł zaginąć każdy. Czuła się wystarczająco nieswojo w towarzystwie dwóch Rosjan. Nie ubijała interesów w ten sposób, a jeśli już - musiała uzgodnić wszystko listownie i otrzymać niezbite dowody na pozytywny przebieg transakcji, dla obydwu stron. Nie zamierzała dać nieznajomemu handlarzowi pieniędzy do rąk, by nie ujrzeć ani pożądanej ingrediencji, ani swojego złota, na które pracowała ciężko. Czego mogła się spodziewać po pijaczynie? Jego największym osiągnięciem musiały być te zaklęcia obronne, rzucane w upojeniu. Wzięła głęboki oddech. Trudno - skoro stawiał sprawę w ten sposób, nie mogli sobie pomóc. Jeśli blefował, by po jej zniknięciu sprzedać składnik Dolohovowi - w porządku. Ona nie zamierzała dłużej przebywać w odorze wódki i brudu, kończyła z jawnymi oznakami braku profesjonalizmu i zapisywała w pamięci, że Iwan Iwanowicz nie jest wart jej czasu, uwagi, a tym bardziej - pieniędzy.
- Marnuj czas podrzędnych zdzir z Nokturnu - fuknęła, kręcąc głową, gdy już dowiedziała się, że nie dostanie pakunku teraz, do rąk własnych. Nie była głupia - wiedziała, że wiązało się to z dodatkowymi kosztami i zbyt wielkim ryzykiem. Wyglądało na to, że będzie musiała raportować swojemu  klientowi niepowodzenie i przekonać go, że polecony handlarz nie był wart złamanego knuta. Liczyła na to, że zapłaci jej za dodatkowo stracony czas i poszukiwania bardziej wiarygodnego źródła. Machnęła zamaszyście różdżką, celując pod nogi parszywca. Niech czołga się w szlamie, najwyraźniej tam było jego miejsce. - Adiposio!
Tyle jej tu było. Kiwnęła Valerijowi-nie-Siergiejowi na pożegnanie, zanim zniknęła, teleportując się w bardziej przystępne i znajome rejony.

| zt


you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love

strangeness and charm

Yvette Blythe
Yvette Blythe
Zawód : alchemiczka, baletnica
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Beauty is terror.
Whatever we call beautiful,
we quiver before it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zamglona dolina - Page 2 LtziYn6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4582-yvette-sapphire-blythe https://www.morsmordre.net/t4613-jeszcze-pusta-klatka#99470 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f290-blythburgh-suffolk-ivy-alley-28 https://www.morsmordre.net/t4614-skrytka-bankowa-nr-1176#99471 https://www.morsmordre.net/t4718-yvette-sapphire-blythe#101045
Re: Zamglona dolina [odnośnik]10.08.17 11:24
The member 'Yvette Blythe' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]12.08.17 11:58
Alchemik w pierwszej chwili nie rozumiał. Czemu pomyślał o tym, że może by faktycznie tak się stąd oddalić i nie robić sobie problemu...? Ale potem zganił się, bo przecież do cholery, nie fatygował się tutaj po to by zaraz z niczym odejść! Otrząsnął się więc z tych głupich myśli i patrząc na Yv zrozumiał co się stało - miała w sobie coś z pół willi. Musiała. W jednym momencie, jak go nie interesowała tak teraz, nawet gdy jej urok się nie powiódł patrzył na nią widząc wielki wór galeonów. Co tam jakaś ingrediencja, gdy przed sobą miał pół lub ćwierć-wille! Za taką to będzie mógł sobie potem kupić tyle ingrediencji ile tylko będzie chciał! Na skrzynie! I wszyscy jeszcze będą się przednim płaszczyć byle to u nich wydać cenne monety! Ha!
Rozpływając się w tej swojej wizji,nim w pełni wrócił do rzeczywistości, z opóźnieniem docierało do niego, że ona ucieka. Kilka pokracznych ruchów, kilka kolejnych różdżką i...już jej nie było. Valerij stał w miejscu i patrzył tam, gdzie stała kobieta ryjąc sobie jej obraz w głowie. Potem próbował wypytywać o nią szmuglera, lecz ten oczywiście nic nie wiedział i wciąż nie był najchętniej nastawiony do interesów. W sumie po tym, jak alchemik zabłysną nie było się czemu dziwić. Słysząc nowe groźby Iwanow przyznał się, że tak właściwie nigdy żadnej ingrediencji nie było. Uczynił to wysypując z woreczka na ziemię nabrzeżny piasek śmiejąc się przy tym rubasznie.
Dolohov nie wierząc w to, jak zły to był dzień z niesmakiem wsiadł na miotłę i uniósł się w powietrze. Nie tylko nie dobił dziś interesu,stracił nerwy, został po dwukroć oszukany - przede wszystkim nie zdobył tego co było mu potrzebne wiedząc, że będzie musiał teraz udać się na Nokturn i popytać, poszukać tego czego chciał.Był uparty, miał plany na jutrzejsze ważenie eliksirów i nie zamierzał tego zmieniać. Pozytywnym jednak akcentem było to, że otarł się o willę. Wiedział, że prędzej czy później znów na siebie trafią jeśli ją również interesowały ingrediencje, alchemia była to tylko kwestia czasu.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Zamglona dolina [odnośnik]06.04.19 18:54
| stąd

Nie był pewien, ile czasu minęło, nim ich oczom ukazał się - również zasnuty mgłą - brzeg. Na pewno jednak nie aż tak dużo, jak mogło, gdyby zawiodły ich jego umiejętności nawigacji. Wbrew trudnym warunkom atmosferycznym udało mu się utrzymać prawidłowy kurs, a że łódka była zaczarowana i sama płynęła naprzód, nie musiał męczyć się wiosłowaniem. Po chwili dobili do brzegu, by powoli, bez problemów zejść na stały ląd. Caelan raz jeszcze spojrzał na odebraną chłopakowi busolę, pokiwał krótko głową i schował ją w jednej z kieszeni płaszcza. Gdziekolwiek się znaleźli, czymkolwiek był rysujący się we mgle budynek, musieli zbliżać się do celu wyprawy. Wyciągnął różdżkę i zaciskając na niej mocno palce ruszył śladem śmierciożerczyni; choć dom wyglądał na opuszczony, nie mogli dać zwieść się pozorom. Busola nie bez powodu doprowadziła ich właśnie tutaj, święcie w to wierzył. Po kilku minutach marszu przekraczali już próg rozpadającej się rudery, a krótkie i ostrożne oględziny utwierdziły ich w przekonaniu, że nie znaleźli się tutaj na darmo; spod jednych drzwi wylewało się na zakurzone deski ciepłe, miękkie światło. Caelan spojrzał na towarzyszącą mu Deirdre i odpowiedział na jej stwierdzenie krótkim skinieniem głowy. Puścił ją przodem, podążał jednak w ślad za nią, więc gdy kobieta witała się z wyraźnie zaskoczonym lokatorem, on postanowił rozpocząć to spotkanie w inny sposób. - Expelliarmus - mruknął, skupiając się na rozbrojeniu starszego, wyraźnie zmęczonego czarodzieja. Nie wykonał jeszcze żadnego gwałtowniejszego ruchu, nie próbował sięgnąć po swą różdżkę, nie mogli mieć jednak żadnej pewności, że nie spróbuje tego za chwilę, gdy zaczną już rozmawiać. Goyle postanowił skrócić dzielący ich dystans, a przy okazji rzucić okiem na leżące przed starcem papiery, by móc zagrozić mu nie tylko kapryśną ostatnimi czasy magią, ale i siłą swych mięśni; wierzył przy tym, że sama jego postura powinna utrzymać tajemniczego mężczyznę w fotelu.
- Nie ruszaj się - odezwał się znowu, gdy stanął już nad nieznajomym i zaczął czytać mu przez ramię; rozmowę zostawiał Deirdre, o ile uznała za stosowne zacząć przesłuchanie. Zawsze mogli zabrać go ze sobą i zająć się w nim w nieco bezpieczniejszym miejscu, gdzie na pewno nie spotka ich żadne niechciane towarzystwo. Wszak nie mogli wiedzieć, czy za chwilę nie zjawią się tu inni, członkowie bojówki lub pomagający im dorośli.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Zamglona dolina [odnośnik]06.04.19 18:54
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 11

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zamglona dolina - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]07.04.19 8:25
Szok, malujący się na pooranej zmarszczkami twarzy mężczyzny, powoli znikał, zastępowany jednak niepokojem, mocnym lękiem, nasilającym się w chwili, w której barczysta sylwetka żeglarza ominęła dębowe biurko, rzucając na siedzącego staruszka złowrogi cień. Deirdre na razie nie ruszała się z miejsca, dłonie aż drżały, chcąc odruchowo zapleść się na podołku w geście grzecznej, ale stanowczej uczennicy, lecz przeszkadzał w tym pełniejszy brzuch. I tak spoglądała na nieznajomego surowo i nieustępliwie, choć z pozornie uprzejmym uśmiechem. Połączenie groźby, szantażu i dobrze odegranej łagodności działało cuda: czasem należało dostosować środki perswazji do potrzeb, powstrzymując się od rzucenia czarnomagicznych klątw. Na te mogli pozwolić sobie później, kapryśne anomalie nie sprzyjały trwonieniu cennej energii. - Czy mogłabym liczyć na przedstawienie się? Chciałabym wiedzieć, kto jest na tyle - bezczelny? głupi? naiwny? - dobrze zorganizowany i pełen werwy, by zmobilizować młodzież do zaangażowania się w politykę - zaczęła miękko, acz zdecydowanie, omiatając czujnym spojrzeniem piętrzące się na biurku dokumenty. - Radziłabym współpracować, złamanie kręgosłupa zajmie mojemu przyjacielowi zaledwie kilka sekund - dodała prawie grzecznie, z troską, nieustępliwie oczekując wyczerpującej odpowiedzi. - Wiemy już sporo, zduś więc ewentualną lojalność; statek z Trytonem i tak ponownie pójdzie na dno, tym razem dosłownie- zdradziła część informacji, wcale nie mieli ich wiele, ale potrafiła przecież doskonale kłamać. - Kto dowodzi tamtą grupą? Jaki macie system komunikacji? Kiedy przeprowadzacie nabór do tej swojej buntowniczej jednostki? - pytała szybko i konkretnie, mocniej zaciskając palce na różdżce. Zitanowe drewno zawodziło, poddawało się anomalii: a może rozwijający się pod jej sercem płód wysysał z niej nie tylko krew, ale i czarodziejskie umiejętności? Nie mogła pozwolić sobie na pomyłkę, zwłaszcza, że znaleźli się przecież tak blisko osiągnęcia celu. Zrobiła krok ku meblowi, od niechcenia porywając plik kartek z wypisanymi nazwiskami; przebiegła wzrokiem po liście, młodzieżowa bojówka rosła w siłę, ale była stosunkowo młoda, podatna na zadeptanie kiełkującego, trującego pędu, chcącego zepsuć nowy, wspaniały świat budowany przez nowego Ministra Magii. Mericourt podniosła wzrok na Caleana, rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie. - Magicus extremos - wyszeptała, zaciskając palce na różdżce; chciała wzmocnić Goyle'a, dodać mu sił, zapewnić powodzenie dalszych działań.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zamglona dolina [odnośnik]07.04.19 8:25
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 26

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zamglona dolina - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]07.04.19 14:29
Wciąż stał nad siedzącym w fotelu czarodziejem, którego zaskoczyli w trakcie przeglądania dość interesującej dokumentacji. Caelan ślizgał wzrokiem po kolejnych zapisanych ściśniętym pismem pergaminach, wyłapując kolejne nazwiska członków bojówki czy kierujących nimi przywódców; starszy mężczyzna nie próbował jeszcze sztuczek, choć magia odmawiała posłuszeństwa nie tylko śmierciożerczyni, ale i żeglarzowi. Ich jeniec wciąż miał przy sobie różdżkę, lecz nie uczynił nawet ruchu, który mógłby sugerować, że chciałby zrobić z niej użytek.  Sugestywna przemowa Deirdre w połączeniu z barczystą sylwetką groźnie wyglądającego Caelana wciąż utrzymywały go w fotelu. Niestety, nie wyglądało na to, by siwy, poorany zmarszczkami starzec miał zacząć odpowiadać na ich pytania.
- Nie zwykliśmy się powtarzać - powiedział stanowczo, a jego usta wykrzywił grymas czegoś podobnego do irytacji; prawda była taka, że wciąż nerwy trzymał na wodzy, lecz ich rozmówca nie musiał o tym wiedzieć. Chwycił jeden z leżących na biurku papierów i bezczelnie przysunął go sobie pod nos, próbując zapamiętać możliwie jak najwięcej informacji. By wyprawa ta okazała się prawdziwie zwycięska, musieli wydusić coś z lokatora, a później na spokojnie przejrzeć wszelkie zebrane w ruderze dokumenty, listy, spisy. - Oddaj różdżkę - odezwał się po chwili, wykorzystując, że stoi blisko i nie musi już korzystać z magii, by rozbroić uparcie milczącego buntownika. Ten spojrzał na niego z wyrzutem, i zaczął sięgać ku kieszeni, wtedy jednak Caelan wycelował w niego własnym jakarandowym orężem. - Tylko bez sztuczek - warknął jeszcze, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że postawiony pod ścianą zapewne spróbuje stawić opór, choćby miał on skończyć się jego śmiercią.
W pomieszczeniu zapadła głucha, tężejąca z każdą kolejną chwilą cisza; Goyle podchwycił spojrzenie dowodzącej Deirdre i skinął krótko głową. Nie byli tutaj bezpieczni, nie wiedzieli, czy jedynie ten starzec znajdował się w zamglonej dolinie, czy przybycie kolejnych było kwestią czasu. Musieli się śpieszyć.
- Widzę, że potrzebujesz zachęty - mruknął cicho, nachylając się ku uchu wyschniętego czarodzieja. - Coli - powiedział już głośniej, celując różdżką w okolice brzucha mężczyzny.



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Zamglona dolina [odnośnik]07.04.19 14:29
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 56

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Zamglona dolina - Page 2 HXm0sNX

--------------------------------

#3 'k10' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]07.04.19 17:22
Nieznajomy, według wszelkich wskazówek zajmujący się w pewien sposób dowodzeniem młodzieżową bojówką, chcącą samobójczo uderzyć w popierających obecnego Ministra Magii, dalej milczał. Być może przestraszony, być może ubierający w słowa skomplkowanie procesu rekrutacji oraz opis całej działalności tej niedorzecznej organizacji - nieistotne, nie wykorzystywał otrzymanej szansy, psując im szyki. Udało się przepłynąć przez zamgloną wodę, unikając zgubienia, mogącego przynieść ze sobą przykre konsekwencje, odnaleźli też samotnię, dom położony w środku doliny, lecz tuż przed osiągnięciem celu napotkali na mocny opór. Siwowłosy czarodziej zdawał się pogrążony we własnych myślach a jego spierzchnięte usta zacisnęły się. Oddychał szybko i nerwowo, mieli nad nim przewagę i Deirdre wydawało się, że w zaskakująco jasnych oczach zaiskrzyło pewne zrozumienie, ale sugestie Mericourt nie trafiły na podatny grunt. Tak samo jak magiczne zdolności - zaklęcie, którym próbowała wzmocnić Caleana, nie powiodło się. Ledwie powstrzymała irytację, nie zerknęła na własną różdżkę; co się z nią działo? Z nią, z drewnem zitanu, z magią; czuła się zażenowana, była śmierciożerczynią a nie potrafiła zapanować nawet nad pokojowymi inkantacjami. Goyle radził sobie nieco lepiej, wraz z groźbą na siedzącego za biurkiem mężczyznę spłynęło torturujące zaklęcie. Wydzierające spomiędzy jego ust bełkotliwe jęki bólu oraz wychrypiane informacje. Zaraz miała pojawić się tutaj zaalarmowana grupa czarodziejów; przewaga liczebna była zbyt duża, by mogli tutaj zostać i spróbować walczyć. Deirdre poczuła lodowaty uścisk wokół własnych wnętrzności, zawiodła. Sięgnęła po jeszcze jeden pergamin i wsunęła go do kieszeni płaszcza, Goyle zrobił to samo, nie wiedząc, czy znajdą na zabranych dokumentach ważne informację: mogli mieć tylko nadzieję, że coś z zapisków przyda im się w kolejnym podejściu do zniszczenia tej śmiesznej, samozwańczej grupki obrońców nieprawdziwie uciśnionych. Podniosła porozumiewawcze spojrzenie na Caleana, nie mieli wyjścia, musieli się stąd jak najszybciej wydostać. Słyszała szelest wiatru - a może mioteł? - szybko więc otuliła się płaszczem i wyszła na korytarz, a stamtąd na balkon; zza pleców dobiegł ją stukot butów o schody, żeglarz także bezpieczenie opuszczał zamgloną dolinę, zapewne korzystając z łodzi. Ona: miała inne, szybsze sposoby. Rozmyła się w czarnej mgle i wkrótce zmieszała się z wilgotnym od deszczu powietrzem, z poczuciem porażki zostawiając za sobą zamgloną dolinę.

| ztx2


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zamglona dolina [odnośnik]14.04.19 21:47
Pomimo wprawnej nawigacji w gęstej mgle wasze zadanie nie zakończyło się sukcesem. Przybiliście do brzegu i skierowaliście się do budynku, w którym znaleźliście starszego mężczyznę. Ewidentnie trafiliście na dowódcę samozwańczej grupy rebeliantów - wystarczyło rzucić okiem na wnętrze, dokumenty i mapy je wypełniające aby domyślić się, że jest to jakiegoś rodzaju centrum dowodzenia. Wasze środki perswazji nie okazały się jednak dla niego wystarczająco przekonujące. Milczał, nie chcąc powiedzieć wam nic nawet wtedy, gdy jego wnętrzności zaczęły wykręcać się pod wpływem silnego bólu wywołanego udanym zaklęciem Caelana. A strata tych minut była dla was niezwykle dotkliwa.
Dźwięki dobiegające z zewnątrz budynku zwróciły waszą uwagę: bez omyłki byliście w stanie stwierdzić, że to grupa ludzi o znacznej liczebności, przewyższającej was kilkukrotnie. Zdążyliście tylko na oślep pochwycić kilka pergaminów i umknąć, pozostawiając dom za sobą. Informacje, które zdobyliście dotyczyły miejsc, w których grupa zorganizowała swoje kryjówki oraz punkty zbierania się na treningi. Zostawiając za sobą świadka naraziliście się jednak na to, że w chwili odkrycia braku dokumentów grupa sprawnie przeorganizuje się w taki sposób, żebyście nie byli w stanie wykorzystać zdobytych informacji.
Zawiedliście.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamglona dolina [odnośnik]22.11.19 23:17
Mogłaby przysiąść, że ostatnie miesiące minęły jej między jednym mrugnięciem oka a drugim. Wpadła w rytm działań, które spędzały jej sen z powiek tym samym na jakiś czas odsuwając rozmyślania na drugi plan. Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i może dlatego ciągle szukała sobie kolejnych i kolejnych zajęć. Czuła się lepiej. Wielka zmiana w porównaniu do tego jakim wrakiem człowieka była po misji w Azkabanie. Koniec roku dał jej porządnego kopa i nie sądziła, że tak szybko uda jej się z tego podnieść. Wierzyła w to co robi. Teraz jak nigdy widziała cel tego wszystkiego. Miała nadzieje, że wojna niedługo się skończy, a czarodzieje skupią się na tym by ratować to co jeszcze zostało. Lucinda od zawsze wyglądała pozytywów. Zaglądała w najciemniejsze uliczki oczekując światła. Ta naiwność nie wzięła się z niczego. Lucinda była szlachcianką, która szlachcianki w żaden sposób nie przypominała. Żywy przykład na to, że każde pozory mogą człowieka mylić.
Blondynka zdawała sobie jednak sprawę z tego, że wynajdowanie sobie pracy, branie na siebie kolejnych zleceń i pchanie się w misje Zakonu Feniksa nie mogły rozwiązać wszystkich problemów nawet jeśli przynosiły jej ulgę w codziennym życiu. Było jeszcze wiele rzeczy, na których musiała się skupić i Merlin jej świadkiem, że bała się ich jak małe dziecko czupakabry spod łóżka.
Wysyłając list do Macnaira wiedziała o ryzyku jakie podejmuje. Ciężko było jej wytłumaczyć nawet dlaczego się na to zdecydowała. Było tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak jak trzeba. Nosiła w sobie wiedzę, której nie mogła nikomu przekazać. Decydowała nie tylko o swoim życiu, ale i życiu wszystkich z Zakonu Feniksa. Gdyby to wszystko wymknęło się spod kontroli prawdopodobnie nie potrafiłaby z tym żyć. Zabrzmiało dramatycznie? Nic dziwnego. W końcu podejmowała to ryzyko od tak wielu miesięcy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czasami niewiedza była łatwiejsza, przynosiła spokój, pozory normalności. Ze szczerością ciężej było się mierzyć, a jednak to właśnie chciała zrobić. Czy nie takie były ich postanowienia noworoczne?
Zamglona dolina nie była przyjemnym miejscem, a już w szczególności o tej porze roku. Czekała nie mając żadnych wątpliwości, że mężczyźnie uda się odczytać z jej wiadomości odpowiednie współrzędne kiedy tylko Sennett do niego dotrze. Była przemarznięta, ale dziwnym trafem, w ogóle tego zimna nie czuła. Przerażała ją myśl, że może nie zjawić się sam. Do jakich absurdów potrafi dojść w ciągu kilku miesięcy? Jak szybko można zakwestionować zaufanie, którego wypracowanie trwało tak długo? Czekała nasłuchując kroków. Rękę wciąż trzymała na różdżce jakby spodziewała się najgorszego.
Tak naprawdę nie chodziło o ich odmienne poglądy. Nie chodziło o to co robił lub jaką ideę wyznawał. Blondynka zdawała sobie sprawę z tego co to dla nich oznacza i jaki będzie finał tego spotkania. Pozorny rozsądek wziął dzisiaj nad nią  górę. Ciągłe przypadkowe spotkania, udawanie, że nic się nie wydarzyło. Zachowywali się jak dzieci wybierając dwuznaczności i ironię zamiast postawić sprawę jasno. Tłumaczyła sobie, że przecież nie mieli żadnych zobowiązań względem siebie. Uczucia rządziły ludzkim życiem i Lucinda po raz kolejny dotkliwie się o tym przekonała. Nie miała już zamiaru podejmować podobnego ryzyka. Jak mantrę powtarzała, że to wcale nie musi boleć, ale każdy kto by na nią teraz spojrzał wiedziałby, że nie można okłamywać siebie bardziej.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Panna
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zamglona dolina - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zamglona dolina [odnośnik]24.11.19 22:09
W chwili, gdy usłyszał charakterystyczne stukanie o szybę przeniósł wzrok w ów miejsce z dość sceptycznym wyrazem twarzy. Ptak, który dostarczył list mógł mieć tylko jednego właściciela, tego był pewien, bowiem niejednokrotnie już odbierał od podobnego pocztę. Czy był ciekaw treści listu? Z pewnością, lecz po tym co wydarzyło się na zimowym balu miał mieszane uczucia, bowiem nie był przekonany, czy aby na pewno jakikolwiek kontakt był dobrym rozwiązaniem. Doskonale pamiętał noworoczne życzenia – dziewczyna i szatyn pragnęli szczerości, co było najbardziej kuriozalnym ze wszystkiego, co mogło przyjść im do głowy. W końcu oszukiwali siebie wzajemnie, ale przede wszystkim siebie samych zamieniając zwykły dialog w rozmowę przepełnioną dwuznacznością, domysłami i fałszywymi uśmiechami przypominającymi normalność.
Dźwignąwszy się z krzesła podszedł do okna i natychmiast jej otworzył pozwalając, aby chłodne smugi wiatru okalały jego ciało. Zimno nie robiło na nim większego wrażenia, nie był jego największym przeciwnikiem, jednakże zdecydowanie bardziej preferował czas, w którym buty nie zanurzały się nader głęboko w białym puchu. Odebrawszy kopertę dał Sennett przekąskę, po czym zamknął drewniane obicie i wyjął zwinięty papier skupiając się bezpośrednio na tekście, a właściwie słowie i dwóch cyfrach, które na nim dostrzegł. Lucinda zwykle nie pisała do niego w ten sposób, nie przywykła do używania szyfrów, czy podtekstów odnośnie miejsca spotkania, dlatego zapaliła się w jego głowie lampka, jakoby miało być to zwykłe oszustwo. Ktoś się o nich dowiedział? Powiedziała im? Nie chciał w to wierzyć, lecz musiał brać pod uwagę. Może sama była inwigilowana, dlatego nie podpisała się, ani nie wskazała dokładnego miejsca? Zrozumiał o co chodziło, obydwoje byli poszukiwaczami i podobne hasła były ich chlebem powszednim.
Do samego końca analizował, czy zjawienie się w Zamglonej Dolinie będzie dobrym rozwiązaniem – rozmowa, jeśli faktycznie do podobnej miało dojść, mogła im wiele ułatwić, ale tym samym znacznie utrudnić finalne rozwiązanie sprawy. Uznał jednak, iż był jej to winien, że zasłużyła na słowa, których już dawno bała się usłyszeć, a może nawet celowo unikała. Zażyłość, wspólne chwile… to już nie miało znaczenia, przynajmniej w perspektywie sprawy, lecz nie jego samego, albowiem wciąż nie potrafił pogodzić się z rzeczywistością, choć skrzętnie to ukrywał. Nie mogła o tym wiedzieć. Tak sobie wmawiał.
Zjawiwszy się w Zamglonej Dolinie nie widział dosłownie nic – miał wrażenie, iż nawet mimo swej nienagannej spostrzegawczości nie jest w stanie dostrzec nic więcej poza własną dłonią, która pozostawała wyciągnięta przed siebie z mocno zaciśniętą różdżką. Spodziewał się wszystkiego; wroga i ataku, lecz zamiast tego dostrzegł plecy, które doskonale znał, potrafił dopasować do odpowiedniej osoby. Magia jednak sprawiała, iż oczy potrafiły zwodzić, potrafiły nieść obłudę i fałsz, dlatego nim powiedział cokolwiek więcej mimowolnie wycelował w ów personę wężowe drewno. -Co zepchnęło Cię w ruinach.- spytał pewnym tonem licząc na rychłą odpowiedź, bez cienia zawahania i zwątpienia. To była ich noc, ich wyjście.






The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Zamglona dolina
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach