Wydarzenia


Ekipa forum
Karli ogródek
AutorWiadomość
Karli ogródek [odnośnik]17.07.17 2:04
First topic message reminder :

Karli ogródek

Ogród znajduje się na tyłach jednej z zapuszczonych i dawno nie remontowanych londyńskich kamienic. Za pomocą odpowiednich zaklęć wchodzącym do niego czarodziejom wydaje się jednak kilkukrotnie większy niż w rzeczywistości – musiał zostać magicznie powiększony. Nawet zimą można tu znaleźć kwitnące kwiaty i zioła. Żeby jednak go znaleźć, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Z racji tego, że wiele gatunków jest magicznych, ogród jest ukryty przed mugolami; żeby się do niego dostać, należy stuknąć różdżką w trzy wystające cegły w ścianie na końcu korytarza. Przy odrobinie szczęścia można tu także spotkać pewną starą zielarkę, która najwyraźniej opiekuje się tym miejscem i dba o roślinność oraz o zaklęcia chroniące to miejsce. Zielarka często udziela porad czarodziejom, którzy przypadną jej do gustu; nie przepada natomiast za ignorantami nie potrafiącymi obchodzić się z roślinnością. Same rośliny także potrafią się bronić przed nieodpowiednim obchodzeniem się z nimi.

Rzut kością k100 (do rzutu dodaje się biegłość zielarstwa):

poniżej 0 – Roślinom nie przypada do gustu twoja obecność. Jakieś pnącze wystrzeliwuje w twoim kierunku swoje pędy, które oplatają się wokół twoich kończyn. Niestety posiadają kolce, co kończy się niegroźnymi, ale krwawiącymi rankami na twojej skórze.
1-40 – Przechodząc obok jednej z roślin niechcący trącasz ją ręką. Z dziwnych bąbli na jej łodydze wytryska nieprzyjemny, zielony płyn, który plami twoje ubrania.
41-70 – Nic się nie dzieje. Ogród wydaje się wyglądać zupełnie zwyczajnie i nie odsłania żadnych niespodzianek – ani tych miłych, ani przykrych.
71-90 – Kwiaty wokół ciebie roztaczają wyjątkowo przyjemną woń, a na twoim policzku przysiada motyl. Atmosfera wydaje się naprawdę dobra do zagoszczenia tu na dłużej.
91+ – Ogród wydaje się pozytywnie reagować na twoją obecność. Gdy idziesz jedną ze ścieżek, nagle znajdujesz wyjątkowo urodziwy kwiat róży. Możesz go zerwać; kwiat przez najbliższy miesiąc nie zwiędnie.
Lokacja zawiera kości.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.05.19 19:29, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karli ogródek - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Karli ogródek [odnośnik]22.05.19 11:30
Nie był pewien, czy wyraźnie wyczuwalne drżenie powietrza, było wynikiem anomalii, dudniącej wokół czarnej mocy, czy samej pogody. Migające wokół cienie w połączeniu z rozlaną w różnych rozmiarach roślinnością nadawały całości sennej (czy tez koszmarowej) niematerialności. Napięcie, odzwierciedlało się zaciskiem w żołądku, ale - traktował je jako zwiastun czegoś właściwego.
Przemiana wychodziła mu coraz naturalniej. Pamiętał, jak bardzo buntowało się ciało na samym początku, przyjmując transmutacyjne zmiany. Bywało nawet, że pozostawał w jastrzębiej formie dłużej, tylko dlatego, że moc zgrzytała dziko, nie dając mu pełnej swobody ruchu. Teraz było inaczej i z satysfakcja przyjął przemianę.
Nie chciał nadużywać umiejętności akurat w mieście. W lasach, obecność skrzydlatego drapieżnika była naturalna, tutaj - dla wprawnego oka - mogła okazać się zbyt łatwo dostrzegalna. Ale naprawa anomalii i pierwszy kontakt z tak wielka mocą, był warty wszystkiego. Potrzebował doświadczenia i zaufania, którym Rycerze mogli go obdarzyć - Dotarły mnie wieści, że zaginęła tu właścicielka. Jeśli ma związek z anomalią, powinna dodatkowo posłużyć naszym celom - zaczął poważanie, nie podnosząc głosu - a Twoje, Pani umiejętności uzdrowicielskie mogą okazać się niezastąpione - kontynuował - walką zajmę się ja, jeśli do takiej dojdzie - odnalazł spojrzenie wieszczki. W słowach brakowało buty, nie mówił niczego, czego nie był pewien. Wiedział, jak wiele posiadał braków i ile doświadczenia musiał zdobyć, by rzeczywiście zapewnić bezpieczeństwo towarzyszce, ale - nie zawahałby się przed niczym, by uchronić badaczkę przed krzywdą. Mówił mu o tym honor szlachcica, męska duma i Rycerska powinność. Kobiety były kruche, ale zdolności, które posiadała towarzyszka stawiały ją na osobistym podeście hierarchii znacznie wyżej.
Patrzył w ciemność, gdy kobieta zadała pytanie. Podniósł okrytą skórzaną rękawicą dłoń, by nasunąć kaptur płaszcza, który zsunął się przy lądowaniu - Opowiedział mi o was lord nestor Rosier - ważył słowa, z szacunkiem wspominając zaufanie, jakim obdarzył go Tristan - ale szerzący się chaos i szaleństwo widziałem sam - nie odwrócił wzroku, gdy kobieta odnalazła jego oblicze - Pierwszy raz poprowadzić może nas ktoś tak potężny, jak Czarny Pan. Jeśli ktokolwiek ma zapanować nad panującym szaleństwem i szerzącym się brudem, to tylko On. Podążę za Nim - w głos, mimowolnie wdarła się twarda nuta i mieszanka fascynacji oraz lęku. Potęga, która jednocześnie pociągała i przerażała.
Umilkł, czując, że powiedział więcej, niż zamierza i więcej, bacząc na jego rodowo-wychowawcze wady. Ale nie pojawiła się żadna niezręczność - mieli przed sobą zadanie, które ogniskowało uwagę wystarczająco skutecznie. Udało im się pozbyć rosnących bluszczy, nie wywołując przy tym szaleńczej odpowiedzi burzy - Rozumiem - skinął głową uzdrowicielce, wyciągając ramię, by w razie konieczności, mogła się wesprzeć. Musieli dotrzeć do źródła, o którym mówiła i Dorian z każdym krokiem czuł coraz silniejsze wibracje - Niesamowite - wymruczał bardziej do siebie, gdy w końcu stanęli przed celem, a Dorian wpatrywał się w ziejące ciemnością centrum. Niebezpieczeństwo było bardziej realne, niż kiedykolwiek - Zacznę - wyprostował się i wyciągnął różdżkę. Pamiętał inskrypcję i wierzył, że bardziej doświadczona w naprawach Casandra, upomni go, gdyby popełnił błąd. Wierzył jednak, że podoła.

Naprawiamy oczywiście metodą Rycerzy
Dorian Avery
Dorian Avery
Zawód : Łowca magicznych stworzeń
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
And he'll brace for battle in the night
He'll fight because he knows he cannot hide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6775-dorian-avery#200339 https://www.morsmordre.net/t7352-anskari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t7353-skrytka-bankowa-1704#200792 https://www.morsmordre.net/t7351-dorian-avery#200786
Re: Karli ogródek [odnośnik]22.05.19 11:30
The member 'Dorian Avery' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karli ogródek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karli ogródek [odnośnik]23.05.19 15:21
Pnącza ustąpiły pod wpływem palącego ognia - zarówno te, które oplatały jego, jak i te, które oplatały ją, nie czyniąc żadnej krzywdy żadnemu z nich. Było w tym coś potwornego, jak anomalie szarpały naturą i jak posługiwały się nią, by spełnić własną wolę. Coś potwornego, strasznego i niewyobrażalnego. Skinęła lekko głową, zgadzając się ze słowami Doriana. Sprawiał wrażenie niezwykle młodego, ale zdeterminowanego, to dobra cecha młodego wojownika.
- Jeśli rozpęta się walka, a ty poczujesz przewagę, uciekaj - poleciła, nie chcąc, by rzucał się w brawurę tylko dlatego, żeby odegrać rolę bohatera. Potrafiła wyczuć ten typ mężczyzny z daleka - szarmanckość była jedną z oznak, ale nie jedyną. - Potrafię sobie radzić - dodała bez zawahania, spoglądając w mroczną i niewidoczną dal; mężczyźni lubili nie doceniać kobiet, postrzegać je jako kruche i nieporadne, ale chciałaby ujrzeć mężczyznę, który przeszedł i zobaczył w życiu tyle, co ona - we śnie i na jawie - nikt, kto nie sprowadził na świat dziecka, nie miał w sobie tyle siły, co ona. Nie lubiła tym jednak epatować. Okazywanie swoich zalet odbierało element zaskoczenia będący przecież jedną z nich - niepozornego przeciwnika nikt nie brał na poważnie, a wtedy najprościej było uderzyć. Nie została doceniona przez Czarnego Pana bez powodu.
Kątem oka spojrzała na Avery'ego wspominającego kolejnego lorda, lordowie, lady, wielkie pałace, więc pewnie był częścią tego świata - to wyjaśniałoby przynajmniej w części rycerskie poczucie powinności. I spostrzeżenie brudu na ulicach: zawsze ją to przerażało, jej krew była czysta, ale nie tak czysta jak krew wielkich lordów. Czy kiedy ten fanatyzm zajdzie dalej -  i ona będzie zmuszona poczuć strach o przyszłość? Bynajmniej, zamierzała ukazać swoją użyteczność na tyle znacząco, by nigdy nie musiała odczuwać strachu -  i stanęła już na dobrej drodze ku temu.
- Czarny Pan jest potężniejszy od Grindelwalda - z tym się zgodzić musiała, czarnoksiężnik stojący na ich czele był potężny, wielki, a na dodatek miał w sobie charyzmę, która zachęcała, by za nim podążać. Był kimś wyjątkowym - w każdym znaczeniu tego słowa. Kimś nadzwyczajnym. - A Grindelwald niegdyś wydawał się niepokonany - Niegdyś, dawno temu, przed paroma miesiącami stała przed nim twarzą w twarz, słabym, bezbronnym i rzuconym na łaskę Czarnego Pana. Wcześniej im - by dokładnie go przesłuchali. - Czy to już szczyt ludzkich możliwości? - zapytała retorycznie, a w tym pytaniu dźwięczał powiew podziwu. - Czy może nigdy nie był człowiekiem - Czy czlowiek zdolny był do czegoś tak wielkiego? Czy mógł posiąść podobną potęgę? Czy mógł tak łatwo zjednywać sobie ludzi - i to takich, którzy nie mieli zwyczaju klękać ani chylić głowy przed nikim? Dalsza rozmowa musiała odczekać, oto znaleźli się naprzeciw bijącego serca anomalii. Spojrzała na Doriana, po czym skinęła mu głową.
- Musisz wyczuć moment, w którym magia szuka ujścia - powiedziała spokojnie, zamykając powieki; uniosła lekko dłoń z różdżką, subtelnie przecinając nią powietrze - a później - musimy odnaleźć wspólną harmonię. Trzymaj to a uwięzi - dołączam do ciebie - skoncentrowała się, zbierając swoje - nikłe - siły na zwróceniu ich przeciwko anomalii, szarpnięciu jej ku sobie, oddaniu jej im samym, by mogli zaczerpnąć z jej mocy.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Karli ogródek [odnośnik]23.05.19 15:21
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 83
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karli ogródek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karli ogródek [odnośnik]24.05.19 15:12
Poznawał naturę czarnej magii. Fascynowała i pociągała, ale doświadczał też przerażenia. Ciemność, która oferowała tak wielka potęgę, życzyła sobie wysoką cenę za jej używanie. Wiedział o tym, nie raz płaca własna krwią. Ale czy tego samego nie wymagało życie? Tylko wizja, która roztaczała się przed nim - natury, wypaczanej chaosem, wydawała mu się tak samo fascynująca, jak bolesna. Nawykł do obecności w leśnych ostępach, do przesiąkniętego igliwiem powietrza, zapachu ściółki i mieszani zwierzęcej sierści oraz krwi. Tutaj, wonie wykrzywiały się, oferując nie tylko pokaz przerostu, ale mdlących oparów. W jakiś sposób - chorych.
Jeśli rozpęta się walka, a ty poczujesz przewagę, uciekaj - odwrócił głowę, a w oku błysnęła iskra buntu. A mimo to, milczał. Lekcja pokory. I to od kobiety. Łowiectwo miał we krwi, pogoń za ofiarą, napędzająca do wysiłku jeszcze większego, ale - nawet drapieżnik w obliczu przewagi, nie powinien głupio ginąć - Nie byłoby cię tu Pani, gdybyś tego nie potrafiła - sam fakt, że chciała uczestniczyć w naprawach mówił o jej zdolnościach. Nie wierzył, by Czarny Pan zachowałby przy sobie kogoś, kto nie zasługiwał na zaufanie. A więc i on - powinien takowym się wykazać. Nawet, jeśli nie było to takie proste. Był dumny, dumą, jaka przysługiwała rodowitemu Avery. Ale wychowanie, które otrzymał, naznaczone surowością, kazało mu tę dumę przełknąć. W rycerskiej hierarchii - był nisko, niezależnie od statusu płynącej w żywo jego żyłach krwi. Musiał to zmienić. Chciał. Wspiąć się wyżej, jak najbliżej Czarnego Pana. Był ambitny.
Uderzył obcasem jeździeckiego buta o ziemię, strząsając pył po spopielonym bluszczu. Spojrzał w dół, gdy popiół rozsypał się, po czym wsiąkł w błotnistą powierzchnię. Podniósł oblicze dopiero, gdy uzdrowicielka wspomniała byłego dyrektora Hogwartu. Wiedział wcześniej, że zniknął, ale to, że pokonał go Czarny Pan, było mu dostępne dopiero teraz - Nie wiem, czy do tej pory ktoś był w stanie zmierzyć ludzkie możliwości, ale On wykracza poza ich granice - czy ktokolwiek był w stanie jeszcze tego dokonać? odpowiedź, która padła, nie była ani konkluzją, ani dopowiedzeniem. jedynie myślą, która wypłynęła, gdy słuchał kobiety. Obserwował jasne lica, na które padał cień i zastanawiał się, kim była i co skłoniło ją do uczestnictwa. Na spotkaniu, nie była jedyną kobietą i Avery wciąż miał mieszane uczucia. Nie dlatego, że nie rozumiał. Nie był przyzwyczajony do obecności tych, które posiadały taką władzę. Znał historię czarodziejską, trafiały się czarownice wyjątkowe, dzierżące ogromna moc, ale świat oglądał przez pryzmat patriarchatu.
Moment, w którym sięgnął dudniącej mocy, miał zapamiętać na długo. Niespotykany, niemal namacalny dotyk, który ślizgał się wokół i niejednoczenie blisko. Skupił się, by spętać magię, tak, jak mówiła Cassandra - Trzymam - słowo wypuścił na wstrzymanym wcześniej oddechu, by pełniej złapać haust powietrza, gdy wieszczka dołączyła. Czuł się tak, jakby walczył z wijąca się w sieci zwierzyną, straszniejszą niż cokolwiek, co znał. Ale w końcu, poczuł ulgę i wierzgająca moc, w końcu przestała nim szarpać - Skończone? - nie opuszczał różki, spoglądając na towarzyszkę i dopiero otrzymując potwierdzenie, opuścił dłoń. Odetchnął głębiej raz jeszcze, mając wrażenie, że powietrze przestało być tak mdłe. Rozejrzał się i postawił krok do tyłu, mają wrażenie, że opiera się coś innego niż gałęzie. Bluszczowe liście opały, a jego oczom okazała się ludzka dłoń - Coś tu jest - nachylił się, potem kucnął, opierając kolanem o ziemię - Być może to zaginiona zielarka. Jest ranna, ale chyba żyje - znał podstawy pomocy, musiał - ale wolał nie wykazywać się ignorancją. Cofnął się, robiąc miejsce uzdrowicielce, samemu, odsuwając pnącza, które przysłaniały nieprzytomną.
Dorian Avery
Dorian Avery
Zawód : Łowca magicznych stworzeń
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
And he'll brace for battle in the night
He'll fight because he knows he cannot hide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6775-dorian-avery#200339 https://www.morsmordre.net/t7352-anskari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t7353-skrytka-bankowa-1704#200792 https://www.morsmordre.net/t7351-dorian-avery#200786
Re: Karli ogródek [odnośnik]25.05.19 19:20
Dostrzegła w jego oku iskrę buntu, buntownicy byli doskonałymi wojownikami, a ugrupowania takie jak to skupione wokół Czarnego Pana przyciągało ich jak lep muchy, ale buntownicy też nie żyli długo - gubiła ich brawura, gubił brak pokory i gubiła ich waleczność. Nielicznych ocalał talent i odwaga - w której grupie znajdował się Dorian, tego jeszcze wiedzieć nie mogła.
- Dobre maniery wśród naszych przyjaciół to rzadkość, Dorianie - przyznała wprost, przyglądając się jego obliczu; znacznie częściej do czynienia miała z sukinsyństwem i draństwem, aniżeli dżentelmenią. - Ufam, że będziesz w stanie czegoś jeszcze nauczyć swoich starszych kolegów. - Nie wątpiła w to, że przynosił dumę swojej rodzinie, choć żałowała, że rycerskość znajdowała się gdzieś na granicy wyginięcia. A może to szło w parze - i równie wiele kobiet zatracało swoją kobiecość. Skinęła lekko głową na jego słowa, bezmiar ludzkich możliwości wydawał się ogromny, nieskończony, a jednak żaden człowiek nie mógł osiągnąć tego, co znajdowało się w mocy Czarnego Pana - musieli się co do tego zgodzić. Nadeszła wojna, długa, okrutna i ciemna, a ona w tej wojnie nie zamierzała stać po stronie przegranych. Nie miała wątpliwości co do tego, że jemu nikt i nic nie jest w stanie stanąć na drodze.
Jej magia splotła się z jego magią, splatając się z nią niewidzialnymi wiązkami; wiązkami, które przytłoczyły panującą tu czarną magię i przejęły nad nią kontrolę, czyniąc ją czasowo posłuszną. Mogli z niej czerpać, posilić się jej energią, wzmocnić się nią: ich wspólny wysiłek winien wystarczyć, by przypieczętować nowy ład. Jej powieki opadły, gdy usiłowała odnaleźć z anomalią więź niezbędną do oceny jej stanu.
- Skończone - odpowiedziała spokojnie - ale wprowadzony przez nas porządek potrzebuje czasu, by zaznać stabilizacji - Spojrzała na niego z ukosa, wyjaśniając dalszą procedurę - Nie możemy stąd odejść - jeszcze nie - póki nowy kierunek anomalii nie zachowa pewnej stałości - Powiodła wzrokiem za jego ruchem, gdy odsłaniał kolejne liście, krzewy, odnajdując ciało. Powolnym ruchem, nieco ociężałym za sprawą poddenerwowanego w łonie dziecka, o którym wiedziała już, że nie przepada za mglistą aurą anomalii, zbliżyła się do nieprzytomnej - czy żyła? - kobiety. Przykucnęła tuż obok, sprawdzając jej puls. - Jeśli to ona, może wiedzieć o tym miejscu więcej - stwierdziła spokojnie, skupiając się na przepływie krwi. - Żyje - przytaknęła jego słowom - spróbuję jej pomóc - chwyciła oburącz jej głowę, odchylając czaszkę lekko w tył - badając przy tym linię karku i kręgosłupa, upewniając się, że nie najważniejsze kości nie zaznały obrażeń. - Chwyć jej kolana - poprosiła, skinąwszy głową na nogi zielarki - unieś je do góry - potrzebowała powietrza, jej serce biło, oddech był spokojny - to nie mogło być trudne; przyłożyła dłoń do jej policzka, usiłując ją ocucić. - Teraz w bok - poprosiła, przesuwając delikatnie jej klatkę piersiową i ręce, starając się złożyć ciało w bezpieczniejszej pozycji - takiej, w której nie mogła zadławić się językiem. Nie miała poważniejszych obrażeń, wszystko miała lada moment wrócić do normy.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Karli ogródek [odnośnik]25.05.19 19:20
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 15
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karli ogródek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karli ogródek [odnośnik]25.05.19 19:28
Od tej pory to ustabilizowane za pomocą czarnej magii miejsce staje się terenem sprzyjającym rzucaniem czarów przez wszystkich Rycerzy Walpurgii. Sukces zagwarantował wszystkim poplecznikom Czarnego Pana bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców podczas kolejnych gier w tej lokacji. Zostanie wam to zapamiętane.

| Możecie kontynuować rozgrywkę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Karli ogródek - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Karli ogródek [odnośnik]27.05.19 23:21
Sposób w jaki patrzyła na niego, wymagał od niego głębszej refleksji. Brakowało w nim iskier, które rozpoznawał bez problemu u innych kobiet. Tym bardziej odnajdując w słowach szczerość, z jaką nie spotykał się tak często. Prawda była towarem wybrakowanym, a rzeczywistość, w której się obracał, ociekała fałszem i manipulacją. Tam, gdzie prawiono komplementa, doszukiwał się fałszu, którego - w oczach kobiety nie potrafił odnaleźć, nawet jeśli zatrzymał się tam na dłużej, niż wypadało. Nie znał wieszczki na tyle, by mógł oceniać pochopnie. Zamiast więc słów, skłonił się lekko, przyjmując uznanie za prawdziwe. Częściowo zaskoczony, że oczywistość, jakim było jego zachowanie, mogło wydawać się czymś wyjątkowym. Czy szeregi Rycerzy tak bardzo różniły się od świata, który znał? - Być może, to odpowiedni czas, by podjąć walkę o przywrócenie takowych. Przykro mi słyszeć, że doświadczyłaś Pani, ich braku - odezwał się ostatecznie, krótko zamykając wypowiedź. Mimo to, zasiewając we własnym umyśle zainteresowanie. Kim była Cassandra? Nazwisko migotało mu znacząco, historyczną mocą jasnowidztwa. Nie znając jednak samej kobiety, nie próbował nawet poruszać tematu. Być może, przyjdzie jeszcze na to czas w warunkach bardziej sprzyjających.
O tym, że Czarny Pan miał jeszcze przekształcić rzeczywistość - był pewien. Był kimś, kto nadał Dorianowi bardziej wyraźną ścieżkę, cel, za którym nie wahał się podążyć. Celował wysoko, wyżej niż ktokolwiek mógł przypuszczać i potrafił dokonać rzeczy, o których niewielu było w stanie nawet marzyć. Avery nie mógł przejść obojętnie wobec tak pochłaniającej siły. Chciał być jej częścią.
Doświadczenie pętania anomalii nosiło znamiona czegoś niezwykłego. Po raz pierwszy spotykał się z tak wyrazistą, chociaż splątaną chaosem mocą. W uszach dudniło mu od samego natężenia kotłującej się magii, a mimo to - udało im się zapanować nad nią. Już w momencie potwierdzenia, które otrzymał, poruszył palcami, do tej pory zbyt mocno zaciskającymi się na różdżce. Czuł w dłoni swoisty opór, jakby niewidzialna siła wciąż oplatała jego ciało, czekając na ujście. Nici magii opadły w końcu, tak, jak cień satysfakcji błąkający się w piwnych źrenicach. Polowanie było udane. I nic nie miało prawa zakłócić tego momentu, przynajmniej na chwilę. Skinieniem potwierdził zrozumienie - Czy to objawia się w jednoznaczny sposób? Wspomniana stałość? - nie chciał popełniać błędów, jeśli przyjdzie mu się mierzyć z anomalią w innym miejscu, z kimś różnie niedoświadczonym co on sam, nie znając mechanizmu działania. Skrypt, który czytał mówił wszystko o sposobie, mniej o faktach, które należało spełnić po tym wszystkim.
Uchwycił zmianę, która mignęła mu na kobiecej twarzy. Nie wiedział zbyt wiele o problemach, jakie towarzyszyły brzemiennym, a jego wiedza ograniczała się do... okrojonych podstaw. Był jednak na tyle świadomy, by rozumieć, jak bardzo bywało to niebezpieczne, tak dla przyszłej matki, jak i samego dziecka. Musiał mieć to na uwadze - Jej wiedza może być przydatna - zgodził się i bez sprzeciwu podążył za wskazaniami. Wsunął różdżkę bezpiecznie za pas i zbliżył się do nieprzytomnej, gdy w końcu odkrył do tej pory ukryte pod pnączami ciało. Schylił się, chwytając ją pod kolanami, dodatkowo zawijając materię długiej spódnicy na bezpiecznej granicy. Nie chciał, by plątała się wśród listowia, ani tym bardziej, odsłaniała zbyt wiele. W końcu, ułożył zielarkę zgodnie z poleceniem - Będzie w stanie mówić? - Pozostawał w pogotowiu. Opierał się kolanem o ziemie, dłonią wpierając o udo. Miał baczenie nie tylko na kobiety, ale i otoczenie. Przeciwnicy, którzy zechcieliby im przeszkodził - spóźnili się, ale - wciąż mogły pojawić się służby, którym nie miał zamiaru tłumaczyć się ze swoich poczynań.
Dorian Avery
Dorian Avery
Zawód : Łowca magicznych stworzeń
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
And he'll brace for battle in the night
He'll fight because he knows he cannot hide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6775-dorian-avery#200339 https://www.morsmordre.net/t7352-anskari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t7353-skrytka-bankowa-1704#200792 https://www.morsmordre.net/t7351-dorian-avery#200786
Re: Karli ogródek [odnośnik]11.06.19 18:45
Nie wydawała się speszona jego spojrzeniem, nawet gdy zatrzymywał je zbyt długo - była nie tylko doświadczona i i znacznie starsza od niego, obracała się w kręgach, w których wstyd mógł być jedynie pierwszym krokiem ku trumnie. Na Nokturnie próżno było szukać przepiórek kryjących buzie za zdobionymi wachlarzami czy wstydliwych dziewcząt, ona sama wiedziała, że kobiece ciało jest potężnym orężem.
- Podobno na naukę dobrych manier nigdy nie jest za późno - przyznała na jego słowa, bacznie lustrując go spojrzeniem; nie wyobrażała go sobie co prawda udzielającego reprymendy Ramseyowi, ale zdań rozpoczynających się od podobno znała znacznie więcej, jedno z nich brzmiało: do odważnych świat należy. Dorian nie wydawał się czarodziejem, który rzuca słowa na wiatr - szybkie i bystre wykonywanie jej poleceń podczas wspólnie udzielonej pierwszej pomocy, jak i wcześniejszy pokaz niewątpliwej mocy, zrobiło na niej dobre wrażenie. Dość dobre, by uznać go za czarodzieja słownego, zdolnego i ambitnego. Oku Cassandry bynajmniej nie umknął dżentelmeński gest Doriana, gdy zadbał o spódnicę nieprzytomnej kobiety - podczas ratowania życia odsłanianie ciała nie miało znaczenia, ale było w tym geście coś, co wzbudziło jej mimowolny szacunek. Starsi mogli się od niego dużo nauczyć - i oby nie stało się odwrotnie. Zielarka w końcu otworzyła oczy, wzięła głęboki oddech, ale czarownica położyła jej dłoń na wątłym ramieniu - w uspokajającym geście. Nie powinna - jeszcze - zabierać głosu, musiała oszczędzać siły aż nie wróci do nich w pełni - inaczej cały ich wysiłek poszedłby na marne.
- Będzie mówić - odparła spokojnie - Musimy jej tylko dać chwilę - Przeniosła dłoń na jej policzek, subtelnie nim potrząsając - musiała wrócić do realnego świata, o czymkolwiek pięknym nie śniła  w tym momencie. Przeniosła wzrok na swojego towarzysza - z wolna powracając do tematu anomalii.
- Nie sposób to opisać, choć łatwo poczuć  - wyjaśniła spokojnie, przymykając oczy - skoncentruj się - W powietrzu nie unosiło się nic niespokojnego. Było tu cicho - cicho przed burzą, anomalia powróci, ale oni - mogli już zaczerpnąć z jej mocy. - Minęło dość czasu, nie wróci tutaj - a przynajmniej nie od razu. Ten teren nie jest już dłużej skażony. - Przesunęła dłonią po grudach ziemi, przesypując je między palcami, podchodząc z czarnym pyłem bliżej Avery'ego. - Spójrz, to osad wytrącony z twojej różdżki. Twoja magia weszła w reakcję z anomalią, wyjątkowo potężną czarną magią. Jeśli uda ci się okiełznać więcej miejsc tego typu, wezwij mnie - jestem w stanie wykorzystać tę substancję, by wzmocnić twoją różdżkę. Uczynić ją silniejszą. To największy skarb, jaki anomalie po sobie pozostawiły. - I jedyny, oprócz nich niosły nieszczęście, łzy i dziecięce koszmary. Tak bardzo chciałaby, by było już po wszystkim. - Bezcenny skarb - dookreśliła, bo nie słyszała o niczym innym, co mogłoby nieść podobne właściwości. To zjawisko było jedyne w swoim rodzaju.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Karli ogródek [odnośnik]21.06.19 22:10
Nie twierdził nigdy, że był doskonałym obserwatorem. A jednak nawyki z nabytej umiejętności animagii, bardzo naturalnie wpływały na jego własne zachowanie. Jastrzębia natura coraz częściej przenikała w osobiste postrzeganie świata, wpływając także na sposób, w jaki widział otaczających go czarodziei. Być może ta sama czujność kazała mu co kilka chwil przesuwać wzrok przez ogród, w którym się znajdowali, jakby wyczekując ukrytego niebezpieczeństwa. Częściej jednak skupiał się na towarzyszącej mu kobiecie, intuicyjnie kreśląc jej profil - na przyszłość. I równie intuicyjnie wyczuwał, że podobnej naturze jest sam poddawany. Mówiły o tym wciąż tajemnicze oczy Cassandry - To prawda - odpowiedział zdawkowo, przypominając sobie własne doświadczenie tejże nauki. Ich natura wydawać się mogła dla wielu brutalna, ale Dorian zdążył nauczyć się cenić lekcje, które otrzymał. Nawet, jeśli swoich nauczycieli, prócz wymuszonego szacunku, nie umiał nazywać w kategoriach wartości. Konkluzje jednak nie umknęły poza umykające niespiesznie myśli. Rola nauczyciela wydawała się odległym rozwiązaniem, nie znał większości zebranych podczas zebrania, nie rozpoznawał wśród zachowań tych, o których mogła myśleć uzdrowicielka. Pozwolił sobie jednak zanotować w pamięci uwagę. Czy męska natura tak bardzo została zbrukana napierającym nań brudem?
Z uwagą obserwował poczynania wieszczki. To, jak sprawnie poddała nieprzytomną działaniom, które miały wybudzić ze swoistego letargu - Dobrze - potwierdził skinieniem, tym razem zwracając wzrok ku twarzy budzącej się zielarki. Jej obecność wymagała odpowiedzi, które pomóc mogły, nie tylko w przyszłości. To, o czym zdążył usłyszeć przypominało bardziej bajkowe opowieści, w nieco krwawej wersji. Anomalia nie zabiła jednak uratowanej kobiety. Przypominała bardziej pogrążoną we śnie ofiarę legendarnej baśni, chociaż w te - Dorian nie wierzył.
Słuchał za to tego, o czym opowiadała uzdrowicielka. I wiedzę tę - chłonął, w początkowym milczeniu wykonując prośbę. Nie musiał zamykać oczu, by skoncentrować się na otaczającej go aurze. Odetchnął głębiej - Powietrze wydaje się bardziej czyste - zmarszczył lekko brwi, odnajdując wzrok kobiety. Kiedy przybyli na miejsce, każdy oddech zdawał się być ciężki i mdły, jakby powietrze miało konsystencję gęstej wody. Z nieukrywanym zaskoczeniem i mieszanką fascynacji, wyciągnął dłoń, by najpierw ściągnąć rękawicę, potem sięgnąć po smugę czarnego pyłu. Wydawała się elektryzować opuszki palców, a im bliżej różdżki wysuwał palce, tym doznanie było bardziej intensywne - Niesamowite - powtórzył frazę, którą dzisiejszego wieczoru zdążył wpleść w tok wypowiadanych słów - Zapamiętam i na pewno zgłoszę się do Ciebie, Pani - uśmiech nie gościł często na ustach młodego dziedzica, ale wyjątkowość chwili naznaczyła go tymże, kierując gest ku towarzyszce - Dziękuję - odezwał się powtórnie, wsuwając rękawicę na miejsce, by podnieść się do pionu. Zielarka wydawała się być wystarczająco przytomna, by zdążyła odpowiedzieć na kilka ich pytań - Co z nią zrobimy? Nie powinniśmy zostawać tu dłużej - anomalia została opanowana, a to znaczyło, że wieść o tym niedługo rozniesie się szerszymi kręgami, docierając także do odpowiednich służb. Z nimi, spotykać się nie miał zamiaru - Odprowadzę Cię, Pani - zwrócił się do Casandry. Ufał słowom, gdy wspominała o radzeniu sobie ze wszystkim. A jednak, nie umiał zachować się inaczej.
Dorian Avery
Dorian Avery
Zawód : Łowca magicznych stworzeń
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
And he'll brace for battle in the night
He'll fight because he knows he cannot hide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6775-dorian-avery#200339 https://www.morsmordre.net/t7352-anskari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t7353-skrytka-bankowa-1704#200792 https://www.morsmordre.net/t7351-dorian-avery#200786
Re: Karli ogródek [odnośnik]25.06.19 14:50
Miał rację, powietrze zdawało się czystsze -  a sam ogród zieleńszy, zupełnie jakby natura wyrwana spod płachty nieprzepuszczającej ni światła ni powietrza została wreszcie zdjęta z kwitnących tu roślin. Nawet ich barwy zdały się jaskrawsze - a może to już jej wyobraźnia, której współczucie rysowało konkretne, dziś malownicze obrazy. Wyczuło to chyba nawet dziecko pod jej sercem, którego nagły zryw odczuła - czasem ją zastanawiało, czy bliskość anomalii aby na pewno nie miało na nie wpływu. Czasem ją to martwiło. Ale nie mogła zapominać o Lysandrze, robiła to też dla niej. Anomalia musiała zostać wreszcie okiełznana, a bez poświęcenia pojedynczych osób sukces nie byłby nigdy możliwy. Odetchnęła, człowiek nie powinien aż tak interweniować w naturę - aż tak jej niszczyć.
- Jest czystsze - odparła na słowa Doriana z przekonaniem, czarna magia była z natury zła - wiedziała o tym pomimo, a może właśnie dlatego, że większość czasu spędzała pośród czarnoksiężników; sama zresztą potrafiła po nią sięgnąć - i wiedziała, jak bardzo potrafiła być plugawa. - Ale to nie potrwa długo. Anomalia wróci, zawsze będzie wracać. To miejsce zostało przez nas naznaczone, moc, której źródło pulsowało w tym ogrodzie, została przez nas zawłaszczona. Będziemy mogli z niej zaczerpnąć w każdej chwili - jak ze studni, której dna wciąż nie znamy.   - Musiał wiedzieć o wszystkim, czego dowiedzieli się o tych ogniskach, włączając to w najświeższe odkrycia. Tylko jeśli dostrzeże wyłom z ich hipotez mieli szansę dokonać przełomu. Każde oko było ważne. - Lepiej, żeby nas tutaj nie było, kiedy wróci - dodała bez zastanowienia, co do tego również nie miała wątpliwości. Nie mogła się narażać. Obserwowała go ze spokojem na twarzy, kiedy dotykał pyłu, a zachwyt odbił się na jego twarzy - u niej cały ten kataklizm nie budził podziwu. Był zwyrodnieniem, pasożytem magicznego świata. Nawet, jeśli zdumiewającym, to zbyt obrzydliwym, by mogła na niego spojrzeć inaczej niż z odrazą. Zrobiła już tak wiele złego Lysandrze - i raniła ją dzień po dniu kolejne dni, tygodnie i wreszcie miesiące. Już pół roku - dla niej to znacznie więcej, niż dla dorosłych. Nie tylko z powodu jej subiektywnych odczuć a nade wszystko ze względu na jej powolniejszy rozwój.
Spojrzała na zielarkę, przyciągnięta pytaniem Doriana. Miał rację, nie mogli jej tutaj zostawić - za moment zapewne wróci do siebie na tyle, by zakreślić bezpieczne miejsce, do którego mogłaby się udać. Nie było sensu ani celu zostawiać ją tutaj na śmierć ani na spotkanie ze służbami, które mogłyby ją oskarżyć o chwilowe zamieszanie, Avery miał rację.
- Odprowadź ją, nie mnie - odparła spokojnym głosem, odnajdując szmaragdowymi tęczówkami spojrzenie Doriana. Jeśli o nią pytał, mógł to zrobić, a ona nie miała wątpliwości, że ranna zielarka będzie dużo bardziej potrzebowała męskiego ramienia. - Daj jej jeszcze chwilę, jeśli nie uda się z nią skontaktować, może zabierz ją chociaż do Dziurawego Kotła, to nie jest tak daleko. - Przyłożyła dłoń do szyi kobiety, wyczuwając puls - wracała do siebie. Przesunęła dłoń wyżej, lekko potrząsając jej głową, wybudzając ją z transu. Skutecznie, otwierała oczy, wypowiadała pierwsze bełkotliwe słowa. Mogła ich zostawić. - Bywaj, Dorianie. Jeszcze się spotkamy - Co do tego nie miała wątpliwości, łączyła ich wspólna sprawa. Odbiła się lekko stopą, wznosząc się w powietrze, w skoku czując, jak jej skórę zaczynają porastać czarne pióra, a sylwetka pomniejsza się nagle i szybko, transmutacja szybko objęła całe jej ciało: gdy wrona wzbiła się w górę, lecąc nisko poniżej burzowych chmur, w swoje strony.

/zt x2 :pwease:




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Karli ogródek [odnośnik]12.01.21 1:24
Jedna z licznych szarych sów przemierzała tej nocy Londyn. Nie wyróżniała się niczym od innych pocztowych ptaków. Przeciętnej wielkości i szybkości, niosła w dziobie starannie zapieczętowany list. Leciała wysoko, nie zniżając lotu i nie zważając na świszczący dookoła wiatr. Gdy pod nią zaczęły migotać światła latarni, zapikowała w dół. Przez chwilę krążyła nad ulicami miasta, aby ostatecznie otworzyć dziób i wypuścić z niego list, który po chwili tańczenia w powietrzu opadł na ziemię.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec leżący przed wejściem do klubu list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:

Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:

  • Edith Bones – szefowa biura aurorów. Według oficjalnej informacji popełniła samobójstwo po tym, jak aresztowała Ignotusa Mulcibera. Nieoficjalnie, została zamordowana na polecenie Ministerstwa Magii.
  • Reginold Catwright – kierowca mugolskiego autobusu. Znaleziony martwy na brzegu Tamizy.
  • Jon Jones – wysłannik Ministerstwa Magii, zaginął w akcji na służbie. Jego ciało zostało znalezione tydzień później. Odszedł z różdżką w ręku, przyczyną zgonu było wykrwawienie.

Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:

kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Karli ogródek - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Karli ogródek
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach