Wydarzenia


Ekipa forum
Mały park
AutorWiadomość
Mały park [odnośnik]17.07.17 2:15
First topic message reminder :

Mały park

To bez wątpienia jeden z mniejszych londyńskich parków. Znajduje się tu zaledwie kilka spacerowych alejek, ale mieszkający w okolicy czarodzieje, nie chcąc zbyt często stykać się z mugolami i pragnąc zachować dla siebie przestrzeń zieleni w powiększającym się coraz szybciej mieście, obłożyli go zaklęciami ochronnymi. Każdy mugol, który chce zagłębić się w park, nagle przypomina sobie o czymś ważnym, co każe mu natychmiast zawrócić.
Przy jednym z drzew znajduje się huśtawka, być może zawieszona tu niegdyś przez jednego z bywalców parku. Są to nieco sfatygowane dwie długie liny przywiązane do mocnych gałęzi drzew, złączone drewnianą podpróchniałą belką, pełniącą funkcję siedziska. Nie wygląda zachęcająco, ale ma swój urok, dlatego często jest miejscem spotkań między zakochanymi parami. Wygląda na zwykłą huśtawkę, jednak jeśli niepostrzeżenie dotknie się ją różdżką, to sama zaczyna się bujać, wyręczając w tym osobę z niej korzystającą.
Oprócz niej w parku można znaleźć też kilka nie najnowszych ławeczek i stary, od dawna nie odnawiany plac zabaw dla dzieci. Jest to też wygodne miejsce, gdzie można bez obaw o mugolskie spojrzenia się teleportować.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mały park - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Mały park [odnośnik]16.04.19 22:00
Zbliżając się do Hesperosa, przemknęła jej w międzyczasie przez głowę myśl dziwna i dosyć niepokojąca. Mianowicie, że mężczyzna z wrogiego rodu mógłby sporo skorzystać na jej krzywdzie w taki czy inny sposób. Zasady wpajane przez odrobinę przewrażliwioną na punkcie bezpieczeństwa jej jedynych dzieci kobietę, zdecydowanie dały się Unie we znaki. Przez lata mówiono jej, czego nie robić nie tylko przez wzgląd na to, że nie wypada, ale również z powodu przesadnego dbania o jej zdrowie i życie. Do jedenastego roku życia traktowano ją jak wieczne dziecko.
Ale dzisiaj nie była już dzieckiem. Umiała się o siebie zatroszczyć, więc szybko pozbyła się problematycznych myśli. Nie mogła przecież ciągle kroczyć ostrożnie z potencjalnymi złymi zamiarami nad głową każdego przechodnia – to ewidentnie zawężyłoby jej pole działania. Niezaprzeczalnie zawsze miała gdzieś z tyłu głowy fakty i zakładała najgorsze ze strony każdej osoby, ale bardziej po to, by się nie rozczarować i w razie niepowodzenia mieć już przygotowany plan B. Nie mogła pozwolić na to, by strach zaszczepiony przez matkę paraliżował najmniejszą cząstkę ciała, zapobiegając jakiemukolwiek ruchowi. Ten świat był zaiste szachownicą, a stanie w miejscu prawie nigdy nie było dobrym wyjściem nawet, gdy chciało się jedynie przetrwać.
Nie dała po sobie poznać chwilowego zwątpienia, racząc rozmówcę delikatnym uśmiechem. Nie zdziwiła jej wcale jego odpowiedź – wymuszone grzeczności były cechą charakterystyczną arystokracji. Nawet kiedy szło o najgorszego wroga, szlachetnie urodzeni nie mogli kruszyć otwarcie kopii.
Przynajmniej towarzystwo dopisuje. – Skwitowała krótko. I brak czasu, dopowiedziała w myślach. Mieli o tyle szczęście, że w większości zamiast parać się pracą, nie musieli robić nic szczególnego. Tak przynajmniej to oceniała.
Westchnęła cicho, słysząc pytanie. Zadawała sobie to samo, od kiedy ruszyła na nią ulewa. Po co jej to było? Mogła siedzieć w domu przy cieple kominka, a może w otoczeniu tysiąca ksiąg w bibliotece. Albo zaciągnąć kogoś do nauki tańca, albo pojeździć na ulubionym wierzchowcu, albo… Właściwie to żadna opcja nie wydawała się adekwatna do dnia. Jazda konna w taką pogodę najprawdopodobniej skończyłaby się złamaniem, konie nie lubiły burzy, a poruszanie się dzięki błocie było bardzo utrudnione. Mało kto chciał tańczyć nawet w suchym miejscu, bo deszcz niewiele osób radował, a lektura dobrej książki i siedzenie przy kominku jeszcze bardziej sprawiało, że niemal każdy czarodziej stawał się o znacznie bardziej osowiały. Wyruszyła na przechadzkę, by nie zasnąć i trochę nacieszyć się świeżym powietrzem w nadziei, że jakoś ją to rozrusza.
Too… Trochę długa historia. – Pokręciła głową z uśmiechem na ustach. – Powiedzmy, że po prostu szukałam zajęcia, przy którym nie otuli mnie sen wieczny.
I poniekąd tak było. Poczuła na sobie jedną małą kroplę i pomimo niezadowolenia z nagminnie złej pogody od razu czuła się lepiej. Jakby ją przebudzono. O coś takiego nie zdarzało się jedynie w opowieściach, czystej fikcji, mogła tak to nazwać.
Zamrugała, przechylając nieco głowę, wracając do konwersacji.
A lord? Co lorda tu sprowadza, jeśli wolno spytać? – Spojrzała mu prosto w oczy, jakby swoimi kryształowymi tęczówkami chciała go przejrzeć na wskroś. Podobno oczy były zwierciadłami duszy, nie zaszkodziło tego sprawdzić. Zmrużyła oczy, unosząc kąciki ust w iście uroczym uśmiechu. – Może się przejdziemy?
W tym momencie zaryzykowała odrobinę. Nie żałowała jednak tego. Może nie darzyła swojego towarzysza wybitnym zaufaniem, ale z jej ust padła przecież zwykła, niczym niezobowiązująca propozycja. Jeżeli by jej odmówił, to przecież nic by się nie stało. Zostałaby pokonana, ale bywała w gorszych sytuacjach – nic nie mogło pobić edukacji za rządów Grindenwalda. Nawet krótka chwila okrycia się hańbą z powodu odrzucenia.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]20.04.19 1:51
Obserwując, jak dziewczyna podchodzi bliżej, zastanawiało go czy nie odczuwa żadnego zaniepokojenia? Naturalne było, aby trzymać się z daleka od ludzi, którzy w jakimkolwiek stopniu mogą okazywać się zagrożeniem. Co prawda, sam nie miał żadnych złych zamiarów, nawet nie spodziewając się takiego spotkania. Towarzystwo kogoś tak młodego wydawało się jeszcze niezniszczonego przez otoczenie, było miłą odmianą. W takich momentach poza manierą, którą należało trzymać zawsze, można było pozbyć się sztucznych gestów i słów, którymi w planowany sposób, kontrolowało się rozmowy. Jak dobrze o tym wiedział z własnego sposobu bycia. Podstawą za każdym razem było być dwa kroki przed rozmówcą i unikać zaskoczeń.
Patrząc jednak na lady Bulstrode, bez problemów porzucił część tej postawy, może nie ciesząc się jakoś wybitnie z takowego towarzystwa, ale doceniając, prawdopodobieństwo ciekawej rozmowy.
Kiedy był jeszcze dzieciakiem, często sądził, że ukrywanie za uśmiechem i miłymi słowami, prawdziwej niechęci, ewentualnie innych emocji jest zwyczajnie niesprawiedliwe wobec drugiej osoby. Z wiekiem pojął jednak, że nie było innej możliwości, jeśli chciało się unikać skandali lub wciągania w bezsensowne i otwarte spory. Zdecydowanie było to pójście po linii najmniejszego oporu, ale pozwalało oszczędzić nieprzyjemności w każdej sytuacji.
Skinął tylko głową, słysząc o dopisującym towarzystwie, nie widział sensu w podejmowaniu jeszcze tego tematu.
Z pewną ukrytą ciekawością, przysłuchiwał się jej słowom.
- I te poszukiwania zapędziły cię, aż tutaj – przesunął wzrokiem po otoczeniu, bardziej w odruchu niż faktycznej potrzebie.- W sumie, każde miejsce jest dobre, jeśli próbuje się oderwać od mało interesującej rzeczywistości – stwierdził, chyba trochę to rozumiejąc. W końcu sam dotarł do parku, ulegając potrzebie oderwania się od rutyny, która powoli nużyła.
Nie przerwał kontaktu wzrokowego, gdy takowy został nawiązany. Wiedział przecież, jak wielu ludzi ucieka spojrzeniem w bok, jakby miała coś na sumieniu, a on nauczył się wytrzymywać tę chwilę niepewności i zachowywać naturalnie przy rozmowie. Jeśli młoda Bulstrode chciała dotrzeć do czyjejś duszy, tak zaglądanie w jego, mogło być tylko spotkaniem z zimnymi szaroniebieskimi tęczówkami, które pochłonął pielęgnowany latami chłód. Emocje, które trzymał w ryzach przez ten cały czas, nie odbijały się już oczach, chociaż często okazywał je w gestach.
- Chyba sam chciałbym wiedzieć, co mnie tu ściągnęło – przyznał, czując, że nadal nie rozgryzł tego.- Oderwanie od pracy, obudziło najwyraźniej sentymentalizm do tego miejsca – dodał, lecz nie rozwijał się z tym bardziej. Nigdy nie był dobry w zwierzeniach ani rozmawianiu o sobie, a tym bardziej, gdy miał przed sobą osobę taką jak Una.
Kiedy padła propozycja, aby się przeszli, gestem pokazał, żeby dziewczyna wybrała kierunek. Jemu było to wyjątkowo obojętne.
- Nie mam nic przeciwko – powiedział tylko, ruszając się z miejsca, gdy lady Bulstrode zrobiła pierwszy krok. Nie widział sensu, aby odrzucać propozycję, skoro rozmawiali, stojąc w miejscu to, nic nie stało na przeszkodzie, żeby tę wymianę zdań kontynuowali, idąc niespiesznie przed siebie.
- Nie obawiasz się, że ktoś zobaczy cię w takim towarzystwie? - spytał nagle z pewną nutą ironii, gdy wypowiadał ostatnie dwa słowa. Był tego w sumie ciekaw, ludzie w końcu uwielbiali plotki i skandale, a gdzie on był, w stanie wybronić się ze wszelkich podejrzeń, tak młodej damie mogłoby być z tym ciężej.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]21.04.19 21:04
Motyw koźląt i wilków znała tylko z barwnych ilustracji książek, ale nie ulegało wątpliwości, że właśnie znalazła się w dość niebezpiecznej sytuacji. Tak wnioskowała po przyspieszonym biciu serca, które niemal zdawało się skore, by wyrwać się z piersi i po tym, że rozsądek podpowiadał, by ulotnić się, najlepiej niezauważenie. Chęć osiągnięcia korzyści i naprawienia stosunków rodowych okazała się jednak odrobinę silniejsza. Una nie mogła przecież zlekceważyć takiej okazji – nie kiedy normalnie nie wolno im było umawiać się na żadne spotkanie.
Cieszyło ją, że mężczyzna – mimo że prawie w ogóle się nie znali – zdawał się jej zaufać. Tak przynajmniej sądziła. Raczej nie podnosił głosu ani nie wykazywał poirytowania, więc jej plan chyba na razie działał dobrze. Inaczej już dawno temu Hesperos by ją odprawił.
To prawda. Rzeczywistość bywa nudna... – przyznała z cichym chichotem. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że twarde stąpanie po ziemi potrafiło o wiele mocniej trzymać przy życiu niż wyobraźnia. Z wyimaginowanego kielicha nikt się nie napije, a bez pieniędzy – najbardziej niedocenianego podmiotu przez marzycieli – nie przeżyje się nawet roku. Nie żeby więcej o którymś z wymienionych wiedziała. Rodzice starali się ją uczyć realistycznego podejścia do świata i tyle. – Ale to ona powoduje, że takie miejsca zowiemy pięknymi. Gdybyśmy żyli w fantazji, to te doczesne rzeczy uważalibyśmy za cudowne i się nimi cieszyli.
Zawsze wszystko zależało od tego, jak ktoś na to wszystko patrzył. Jeśli los rzuciłby ich gdzieś na wieś – i zastępowaliby jakichś ubogich arystokratów na przykład – na pewno doceniliby szczyptę luksusu, jakiej dotąd doświadczali w bogatych posiadłościach.  Zabawne, ale prawdziwe.
Niestety, nigdy nie była osobą, która wyczytywała emocje z oczu. Czytając literaturę, nieraz się z tym zetknęła, ale sama nie była w stanie powiedzieć, co kto myśli, choć niewątpliwie nieco empatii wciąż w sobie miała. Tak czy owak nie przejęła się tym zbytnio – znała własne możliwości, a to była jej granica. Bulstrode ostatecznie nie zerwała gwałtowanie kontaktu wzrokowego, tylko stopniowo skierowała go w inną stronę, żeby nie wzbudzać cienia podejrzeń. Przynajmniej dalej chyba szło jej całkiem nieźle. Miała jedynie nadzieję, że nawet jak go urazi to Crouch nie poskarży się nestorowi – wtedy to już będzie koniec.
Mrugając i śledząc każdy jego gest, próbowała odgadnąć, co miał na myśli przez „sentymentalizm do tego miejsca” miał na myśli mężczyzna. Postanowiła jednak nie drążyć tematu. Nie znali się na tyle, by zwierzał jej się z czegokolwiek. Już i tak był bardzo miły, rozmawiając z nią pomimo oficjalnych relacji ich rodzin.
Nie mogła powstrzymać pojawiającego się powoli na ustach uśmiechu, słysząc, że jej rozmówca nie ma nic przeciwko. Wspólna przechadzka brzmiała jeszcze lepiej niż zwykła rozmowa – kiedy nie umiało się ustać przez pół godziny w miejscu, stanowiła prawdziwe wybawienie. Postąpiła zatem krok w lewo, odnajdując przyjemność w wybraniu kierunku spaceru.
„Nie obawiasz się, że ktoś zobaczy cię w takim towarzystwie?” Zamrugała, rozprawiając nad tym, jakiej odpowiedzi udzielić na zadane pytanie. Początkowo bała się podejść, ale raczej nie wynikało to z tego, że ktoś to zobaczy. Bardziej… wynikało to ze starych nawyków z dzieciństwa Uny i pewnych dziwactw jej matki. Zresztą o wydziedziczeniu wynikającego z przypadkowego spotkania dwójki arystokratów jeszcze nie słyszała.  Zwierzchnicy byli zazwyczaj sprawiedliwi w swoich osądach i nie pozbawiali kogoś ot tak nazwiska. Jeżeli tak by było to na pewno rody liczyłyby nie więcej niż trzy osoby we wszystkich możliwych pokoleniach.
Zacisnęła usta w wąską linię, próbując sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. Miała nadzieję, że mężczyznę nie ubodzie chwila ciszy z jej strony.
W końcu otworzyła usta, pobłażliwie się uśmiechając:
Obydwoje jesteśmy z arystokracji. I obydwoje zachowujemy się należycie.
Oczywiście, byli kobietą i mężczyzną. W dodatku z dwóch innych rodów, które raczej niezbyt za sobą przepadały, ale przywitać się przecież mogli. Zamienić jedno czy dwa słowa mogli. Nie zamierzali przecież spędzać tu całego dnia, więc tym bardziej. Nie wspominając o tym, że powinni zachować konwenanse przy przypadkowym zetknięciu się ze sobą – kultura nakazała, by się przywitać, spytać o samopoczucie, ale ograniczać się do minimum. Nie mogła tak po prostu odejść – nie tylko przez przybijającą bierność, której doznawała, będąc damą chcącą jakoś wpłynąć na poprawę sytuacji rodu.
Wszak możemy powołać się na zasady dobrego wychowania przypadkowego spotkania. – podsumowała krótko.
Chyba że ktoś będzie miał dowody naszej winy, wtedy oboje nie obejdziemy się bez kary. – Westchnęła w myślach. Prawdziwie jednak ich spotkanie nie było ani trochę niezamierzone – nie pisali do siebie ani poza sabatami czy przyjęciami się nie spotykali. Ciężko byłoby znaleźć niepodważalny ślad domniemanego skandalu.

[bylobrzydkobedzieladnie]



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]24.04.19 22:51
Zaufanie w jego przypadku nie istniało, poza kilkoma wyjątkami w postaci rodziny, jako ogółu i paroma osobami, które na przestrzeni lat zasłużyły na obdarzenie ich zaufaniem oraz szacunkiem, nawet jeśli obecnie ich ścieżki całkowicie się rozeszły. Osoby trzecie nigdy nie miały na to szansy, zwykle będąc jedynie przejściowym towarzystwem. W tym jednak przypadku próbował uwierzyć, że młoda lady jest zwyczajnie niegroźnym rozmówcą, którego nie trzeba pozbyć się w ciągu kwadransa.
Zerknął na dziewczynę, gdy usłyszał jej chichot. Uniósł lekko brew, pozwalając sobie na minimalne uniesienie kącików ust. Czasami zastanawiał się, jakie myśli wymuszają taką reakcję, nie będąc w tym krytyczny, a jedynie ciekawy.
Kiedy padły te dość ciekawe słowa o docenianiu rzeczy pięknych, miał przez chwilę wrażenie, jakby słyszał Laurene. Tylko po tej kobiecie mógł spodziewać się takich przemyśleń, ale widać były na tym świecie również inne osoby z takowymi wnioskami.
- Mądre słowa, lady Bulstrode i dość zaskakujące jak na tak młodą osobę – przyznał jej, chociaż sam może nie do końca tak widział świat. Należał zdecydowanie do tej części społeczeństwa, która była ślepa na piękno świata z najbliższego otoczenia. Nie raz usłyszał to z ust zmarłej żony, ale pogodził się z tym faktem, bo skupiał swoje życie wokół innych spostrzeżeń.
Nawet gdyby dziewczyna zaczęła drążyć temat o sentymentalizmie, najpewniej nie dowiedziałaby się nic więcej, bo rzucone lakonicznie słowa, nie mogłyby dać żadnej konkretnej odpowiedzi. Nie należał do osób zwierzających się, pozostawiając wiele tajemnic dla samego siebie i pilnując, aby nikt nigdy się o nich nie dowiedział. Dlatego nawet, takiej błahostki jak słabość do konkretnego miejsca, pozostawiłby niewytłumaczoną.
Obserwował Une, gdy ta z tak wyraźnym uśmiechem, wybrała kierunek, w którym się udadzą. Trzymał z nią równy krok, błądząc wzrokiem po otoczeniu, lecz od czasu do czasu wracając jasnymi tęczówkami do rozmówczyni.
Rzucone nieco ironiczne pytanie, wydawało mu się proste, lecz dziewczyna wyraźnie umilkła. Nie poganiał jej ani się nie niecierpliwił. Dał jej tyle czasu, ile potrzebowała, aby zebrać myśli. Prychnął w myślach, uświadamiając sobie, że jest bardziej wyrozumiały niż zwykle. Widać miejsce faktycznie działało na niego w jakiś sposób kojąco.
Słysząc w końcu odpowiedź, uśmiechnął się nieco wyraźniej niż wcześniej.
- W rzeczy samej, można byłoby powołać się na dobre wychowanie – przyznał jej rację. Był pod minimalnym wrażeniem, że wybrnęła z tego pytania tak gładko. Wiedział dobrze, jak skrajnie potrafiły reagować osoby, które zaskakiwało się w jakikolwiek sposób. Sam tego nie znosił.
- Jednak sądzę, że obeszłoby się nawet bez tego – dodał. Nie wątpił, że nestorowie mogliby okazać jakieś niezadowolenie, ale nie miałoby to większych konsekwencji, bo nie było z czego tworzyć problemów.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]26.04.19 22:07
Niezaprzeczalnie pomimo pogody miała tego dnia dobry humor, w przeciwnym wypadku przy przechadzce w deszczu nieustannie nosiłaby lekko niezadowoloną minę. A jednak, dzięki niespodziewanemu przyjemnemu towarzystwu, szła uśmiechnięta i czasem nawet lekko chichotała. Cieszyła się, zauważając, że mężczyzna również w pewnym momencie delikatnie uniósł kąciki ust. Mogła uznać to małe osiągnięcie za swego rodzaju nieoczekiwaną nagrodę, bo na pełny uśmiech ani trochę nie liczyła.
Uniosła brwi, uśmiechając się z lekkim politowaniem, słysząc słowa towarzysza. „Dość zaskakujące jak na tak młodą osobę”, tak? Większość czarodziejek wychowanych na damy było podobnego zdania co ona. Wiek nie miał tutaj nic do rzeczy. Po prostu często arystokratki nie umiały ująć w słowa swoich myśli ani odważyć się wypowiedzieć na głos własnej opinii, od dziecka przyuczając się za bardzo do swojej uległej funkcji. Szczęśliwie Unę do niczego nie zmuszano, a wiedzę chłonęła jak gąbka, w szczególności informacje dotyczące elokwentnego wypowiadania się.
]Dziękuję, ale wątpię, że to takie rzadko spotykane w moim wieku. Nie mam już w końcu czternastu lat. – Odwróciła głowę, żeby się nie roześmiać. Lubiła komplementy, karmiły w końcu jej wybujałe ego, ale ta pochwała akurat odrobinę ją rozbawiła. Może w wieku czternastu lat rzeczywiście można byłoby uznać to za coś wyjątkowego, ale obecnie? Prawie każda kobieta z kręgu szlachty widziała w świat w takich barwach, wszak na salonach zaczęły się tworzyć coraz większe konflikty, a co za tym idzie – zapotrzebowanie na jakąkolwiek możliwość oderwania się od tych nieszczęsnych zmartwień ciągle wzrastało.
Gdy tak przechadzała się w towarzystwie lorda Croucha po parku, prócz odpowiedzi na zadane pytanie przyszło jej do głowy jeszcze jedna, dosyć istotna rzecz. Mianowicie: Co jeśli jej rozmówca właśnie ją sprawdzał? To pytanie brzmiało dziwnie, prawie jakby jej sugerował, że mógłby posunąć się do tego, by ją usunąć, jeśli coś by mu się nie spodobało. Ale przecież nie musiał czynić takich aluzji – wiedziała o tym doskonale.
Wątpliwości zniknęły w tym samym momencie, w którym ujrzała, jak uśmiech Hesperosa się powiększa. Wybrnęła z dziwnego pytania. Podołała zadaniu.
Wysłuchawszy do końca rozmówcy, zaśmiała się lekko. W rzeczy samej – nie zachowywali się nieprzyzwoicie. A w dobie kłopotów, kiedy to coraz więcej szlachciców przystępowało do buntu i zostawało wydziedziczonych, przesadne dbanie o dobre obyczaje ze strony nestorów wydawało się wręcz nielogiczne. Gdyby za każde głupie przypadkowe spotkanie karano obcięciem ręki, pół świata byłoby już kaleką.
To prawda. – przytaknęła, spoglądając z uśmiechem w górę. Zwróciła oczy z powrotem na mężczyznę i spostrzegła, że musi mu bardzo doskwierać brak parasolki, choćby prowizorycznej jak ta jej. – Nie jest lordowi zbyt… mokro? Musi lordowi być bardzo zimno, gdy moknie tak lord w deszczu.
Wlepiła wzrok w mężczyznę, oczekując odpowiedzi. Ledwo przeżyłaby na jego miejscu. Może do chorowitych nie należała, ale i tak wolała sobie oszczędzić zatkanego nosa – dostała już nauczkę za dziecięcych lat, kiedy to stała za długo w ulewie.
Po chwili namysłu uchyliła lekko parasolkę w kierunku swojego towarzysza i zapytała życzliwie:
To niewiele, ale jeśli lord nie ma nic przeciwko to chętnie podzielę się parasolką. –  Uśmiechnęła się pobłażliwie sama na swoją wypowiedź. Musieli teraz wyglądać śmiesznie dla osób postronnych – on wyższy od niej o jakieś kilkadziesiąt centymetrów i ona wyglądająca jak maleńka lalka. I ten parasol służący ochronie przeciw promieniom słonecznym, a nie przeciw kroplom wody, ale z braku laku użyty jako jego przeciwdeszczowa wersja. Nic tutaj do siebie nie pasowało, nic a nic. A jednak miało to swój pewien rodzaju urok jak dobra książka, którą wszyscy krytykowali, a i tak wśród czytających znalazła się jednak jedna jedyna osoba, która ją doceniła.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]28.04.19 21:50
Zastanowił się, czy może faktycznie mylił się z opinią, że zdanie Uny było zaskakujące. Nigdy nie słyszał, aby jakakolwiek dama wypowiedziała coś takiego, podzielała, chociaż minimalnie takowe zdanie. Szybko jednak zepchnął to na brak odwagi oraz jego własne ignorowanie kobiet w otoczeniu. Zwykle przecież skupiał się na innych rzeczach, wymieniał poglądy z lordami, nie zważając na ich towarzyszki. Miały być przecież ładną ozdobą będącą obok, a nie kimś, kto dzieli się interesującym zdaniem.
Skupił na niej spojrzenie, nieporuszony tym politowaniem, które dało się zauważyć.
- Może masz rację – rzucił niemrawo, nie często zdarzało się, aby przyznawał komuś rację, a zwłaszcza kobiecie i to tak młodej.- Najwyraźniej zmyliło mnie to, że masz odwagę wypowiedzieć na głos swoje spostrzeżenia – dodał już łatwiej, bez nawet minimalnego grymasu, który pojawił się, kiedy przyznawał jej rację.
Gdyby wiedział, że tym odrobinę zadziornym i kpiącym pytaniem, które miało głównie za zadanie, skłonić dziewczynę do zdradzenia jak pewnie się czuje, wzbudzi u niej pewną ostrożność, może powstrzymałby się lub ujął to inaczej. Przyzwyczajenie, aby sprawdzić swego rozmówcę, jak czuje się w rozmowie i jak podatny jest na manipulowanie, było wręcz odruchem. Lata działania wobec specyficznego schematu robił swoje.
Lady Bulstrode faktycznie wybrnęła z pytania i to na tyle dobrze, że nie dał rady powstrzymać uśmiechu, który nie unosił kącików jego ust, zbyt często. Uspokoił ją o braku konieczności tłumaczenia się przed nestorami już bardziej w odruchu.
Kiedy temat został zmieniony na skutki pogody, uniósł na moment wzrok na niebo. Zdążył już przemoknąć kilkanaście minut temu, jeszcze nim zaczęli rozmawiać. Nie przeszkadzało mu to jakoś strasznie, chyba zwyczajnie nie martwił się możliwością choroby.
- O dziwo temperatura jeszcze nie jest tak dokuczliwa, a deszcz po takim czasie ciągłego opadu, staje się czymś, do czego można przywyknąć – odparł, trochę uspokajając, że nie jest mu jakoś źle. Jakby było inaczej, przecież już dawno przerwałby wymianę zdań i skierował się do Pallas Manor.
Kiedy lady wychyliła lekko parasolkę w jego stronę, miał ochotę parsknąć śmiechem i to wcale nie wesołym. Komicznie już wyglądali, stojąc obok siebie, a przy takiej różnicy wzrostu idąc pod jedną parasolką, byłoby to jeszcze bardziej groteskowe.
- Dziękuję, lady, ale nie trzeba – odmówił, zachowując jednak uprzejmość. Może nie był najbardziej przyjemną osobą, jeśli chodziło o przebywanie z nim, ale miał jednak na tyle taktu, aby wybrnąć z tego ze wpojoną dawno uprzejmością.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]30.04.19 0:07
Domyślała się, że lord Crouch nie wie o sekretnym życiu dam. Wcale się temu nie dziwiła – przecież sama nie poznała dotąd tajemnic, jakimi dzielili się między sobą mężczyźni, choć osobiście, gdyby pojawiła się taka sposobność i całe zajście nie groziło krzywym spojrzeniem nestora, na pewno by z tej okazji skorzystała. W najbliższym jednak czasie się na to nie zanosiło, więc należało przesunąć owe – jak na razie nie do spełnienia – plany na kiedy indziej.
Słysząc niemrawą odpowiedź, przeszło jej przez myśl, czy aby nie zawstydziła swojego rozmówcy. Była przyzwyczajona do wyprowadzania innych z błędu, choćby gdy ofiarowywali jej komplementy, których nie powinna dostawać. Nie chodziło oczywiście o wszystkie pochwały – wszak na część z nich niewątpliwie zasługiwała. Może nie stanowiła najwybitniejszej osoby magicznego społeczeństwa ani nie zachowywała się najdoroślej, jak tylko się dało, ale to nie oznaczało, że była kompletnie i nieodwołalnie do reszty bezużyteczna. Niezaprzeczalnie nadrabiała swoje braki złotym językiem i cudownym umysłem.
Odwaga to też cnota. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Nie była znacznie dojrzalsza niż jej rówieśnicy, to prawda, ale wzmiankę o odwadze niejako przyjęła jako komplement. Chociaż… Gdyby tak jej towarzysz widział, jak pozwoliła na chaos w szkole i żadnych działań w tym kierunku nie poczyniła, na pewno zmieniłby zdanie. Dawno temu wybaczyła sobie stare błędy, ale czasami one dalej nawiedzały ją we wspomnieniach. Uiściły się w jej duszy i, choć już nie prześladowały, wciąż gdzieś tam były.
Idąc w deszczu, zastanawiała się, ile czasu już minęło od jej wyjścia z domu. Nie chciała, żeby ktokolwiek się niepokoił, a co dopiero wyszedł na jej poszukiwania. Zostanie znalezionym przy czarodzieju z wrogiego rodu nie było zbrodnią, ale mimo wszystko – cała sytuacja wyszłaby dość niezręczna. A Una raczej nie lubiła być zażenowana, zdezorientowana czy skonsternowana. Wolała wszystko wcześniej przemyśleć i dopiero wtedy reagować.
Towarzystwo, z którym spędzała ten dzień, było jednak niezmiernie miłe, aż żal byłoby je opuszczać. Wszak wiedziała, że gdy dojdzie do ich rozstania, na pewno długo się nie spotkają. Sytuacja polityczna sprawiała, że ostatnio znacznie mniej wyprawiano bankietów i innych przyjęć, więc mogli mieć możliwość na jakiekolwiek spotkanie nawet za miesiąc bądź dwa.
Zrobiła zmieszaną minę, czując dzielący ich dystans. Nigdy nie była zanadto przyjacielska, ale mogłaby wtedy niemal przysiąc, że wręcz poczuła, jak odgradza ich mur. Stworzony z chłodu i mgły mur. A ona nie mogła jednak nic na to poradzić – nie była ciepła jak letnia noc, która topiła każdą barierę pomiędzy czarodziejami. Kolejny raz zetknęła się z bezradnością, biernością, której tak nie mogła znieść.
Nie ma za co – odparła prosto, kiwnąwszy lekko głową. Nie uważała za potrzebne kontynuowanie tego tematu. Szanowała czyjeś decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzała.
Szła dalej wyznaczoną drogą, stukając cicho o podłoże. Z racji że pod butami nie miała podłogi i było dość mokro, co dodatkowo łagodziło dźwięki wydobywające się spod używanego obuwia, przynajmniej mogła odetchnąć od uporczywego stukania wydawanego przy najmniejszym poruszaniu się każdej damy w rezydencji Bulstrode’ów. Pech jednakże najwyraźniej sprawił, że to mokre podłoże okazało się zgubne dla dziewczyny – dosłownie chwilę później zachwiała się, poślizgnąwszy się na śliskiej nawierzchni i prawie by spadła, gdyby nie chwyciła się pobliskiego drzewa. W ten sposób przynajmniej udało jej się znaleźć równowagę, kiedy ciągle trzymała parasolkę w dłoni.
Aczkolwiek musiała przypłacić swoje szczęście odrobinę mocniejszym zmoczeniem się – wskutek niefortunnego zdarzenia woda na parasolce spłynęła prosto na jej ciemne włosy. Gdyby fryzura nie miała tak mocnego podparcia, z pewnością zostałaby doszczętnie zniszczona.
Nic mi nie jest. – zapewniła szybko. Nie była wcale taka zupełnie nieporadna. Prawie zaliczyłaby bliskie spotkanie z ziemią, ale nic to – żyła.
Dała sobie moment oddechu, po czym powróciła do poprzedniej pozycji – tym razem ostrożniejsza niż wcześniej. Stawiała ostrożnie kroki, patrząc ukradkiem, czy któryś z trzewików nie poddaje się zbytnio śliskiej nawierzchni.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]01.05.19 23:13
Nigdy nie lubił przyznawać się do błędów, lecz już dobrze wiedział, że czasami po prostu tak wypadało. Na całe szczęście nigdy nie wyrobił się u niego odruch, aby na podważanie jego zdania, bądź ładniej określane wyprowadzanie z błędu, reagować brakiem pewności lub zawstydzeniem. Był na to zbyt pewny siebie, czasami wręcz zahaczając o arogancje w rozmowach z innymi. Dlatego i tym razem, nie przywiązywał zbyt dużej uwagi do obecnej sytuacji.
Słysząc odpowiedź, uśmiechnął się tylko minimalnie, darując sobie komentarz na temat cnót. Nie chciał urazić swojej towarzyszki, może zbyt ostrym komentarzem, ale pewnych cech nie określałby tym słowem. Był to rezultat pewnej starej rozmowy, gdy jeszcze przebywał we Francji.
Nie skupiał się na upływie czasu, wiedząc, że nikt nie czeka na niego w murach Pallas Manor. Bez wątpienia przyjemny fakt większości jego życia to właśnie ten, że przed nikim nie musiał tłumaczyć się z długich godzin nieobecności. Jedynie będąc jeszcze żonatym, czuł jakieś większe przywiązanie do rodowej posiadłości, lecz wyparowało to dwa lata temu. Teraz poza dziećmi, które stopniowo wchodziły we własne życie, nie skupiał się na innych. Z większością rodu nigdy nie było mu po drodze, chociaż nie odmawiał rozmów oraz spędzania z bliskimi czasu, gdy nadarzała się do tego okazja.
Uniósł wzrok na niebo, gdy kilka kropel deszczu wpadło mu za kołnierz płaszcza, wzbudzając poczucie chłodu. Przeczesał palcami włosy, pozbywając się kropelek wody, które powoli zaczęły już po nich spływać. Coraz częściej po głowie chodziło mu czy nie wyjechać gdzieś na trochę, wyciągnąć jakąś sprawę, która musiała być załatwiona poza granicami kraju. Liczył na odpoczynek od ciągłego chłodu i wilgoci powietrza. Poza tym najchętniej również wyszedłby gdzieś poza nerwową atmosferę, która na podłożu politycznym rodów, była gorsza niż zwykle.
Przeniósł wzrok na idącą obok dziewczynę. Nigdy nie sądził, że miłym towarzystwem okaże się ktoś tak młody, a do tego pochodzący z rodu Bulstrode. Miał o nich raczej mało pozytywną opinię, co częściowo opierało się na polityce rodu, ale po części przyczyniło się również obserwowanie ich przy kilku okazjach. Nie przypadali mu do gustu, sprawiając wrażenie specyficznych w jego odczuciu oraz niewzbudzających zaufania, przez równie gładkie używanie słów.
Cisza, która zapadła była przyjemna i dawała możliwość chwilowej ucieczki w myśli. Czasami potrzebował takiego oderwania, nawet jeśli miał towarzystwo i mógł pozwolić sobie na bardziej lub mniej angażujące rozmowy.
Zauważył moment, gdy dziewczyna straciła stabilny grunt i poślizgnęła się. Zareagował z minimalnym opóźnieniem, może chwilowym zawahaniem się, ale złapał ją za przedramię. Odruchowo próbował uchronić towarzyszkę przed upadkiem. Widząc, że dodatkowo złapała się pobliskiego drzewa, upewnił się przez chwilę czy ta już stoi pewnie na nogach.
- Na pewno? – spytał, puszczając ją i cofając się o krok. Zachowywał znów dystans, który był po prostu wygodny i odpowiedni, ale nie wzbudzał poczucia dodatkowej bariery.- Nie chciałbym, aby ktoś mnie później posądził o jakieś celowe szkodzenie, lady Bulstrode, gdy postanowiłaś wybrać się na spacer w moim towarzystwie – stwierdził, chociaż wyraźnie dało się wyczuć nieco żartobliwą nutę. Nie miał może najbardziej rozbudowanego poczucia humoru, ale czasami nawet jego chwytały się żarty.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]03.05.19 19:19
Gdyby mogła usłyszeć jego myśli, odgadnąć, co takiego dzieje się teraz w jego głowie, najpewniej prawdziwy żal ścisnąłby jej serce. Jeśli pojawiłby się choć jeden widoczny dla niej trop, że ich losy są tak tragicznie inne – i to na niekorzyść jej towarzysza – to z pewnością postarałaby się mu pomóc. Nie zwykła jednak okazywać litości, a pomocą raczyła zazwyczaj tylko tych, którzy sami się o nią zwracali. Nie błagali, nie prosili. Nie żebrali jak biedacy. Po prostu pokazywali, że otwarcie jej chcieli. Chcieli coś zmienić – i to na lepsze.
Nie mogła jednakże wiedzieć o tym, jak bardzo różni się ich podejście do miejsca zwanego domem. Nie władała umiejętnością zaglądania w obce umysły. Pozostało jej więc jedynie domyślanie się, co tak naprawdę jej rozmówca czuje. Nie mogła mieć żadnej pewności co do położenia, w jakim on, a tym samym ona się znajduje.
Idąc, zauważyła, że lordowi Crouchowi trochę dał się we znaki deszcz. Widziała, jak małe kropelki spadają wprost za kołnierz arystokraty. Miała się okazję w tym momencie zaśmiać z oczywistego zbiegu okoliczności – przecież dopiero co proponowała szlachcicowi użyczenie skrawka parasolki. Nie przyjął jednak jej propozycji i pogodę, jak widać, to poniekąd rozgniewało. Una uniosła lekko kąciki ust, ale zdążyła zakryć minę rękawem w chwili, gdy ta nieproszona się pojawiła.
Odwróciła głowę w bok, udając, że nic się nie stało. Miała ochotę się roześmiać, ale obawiała się, że zostanie to źle odebrane.
I wtedy właśnie straciła grunt pod nogami. To był moment, może ułamek sekundy. Obcas łatwo poślizgnął się na mokrej nawierzchni i byłaby upadła, gdyby nie złapanie się pobliskiego drzewa i… no właśnie – co? Przez chwilę poczuła czyjś dotyk na sobie. Zajęta szukaniem nagle podparcia, nie zauważyła ręki na swoim przedramieniu. Dopiero po chwili zauważyła, że przytrzymał ją lord Crouch i, kiedy już odzyskała równowagę, odsunęła się lekko, spoglądając w przeciwną stronę.
Było jej trochę niezręcznie, do tego dla osób postronnych musiało to dziwnie wyglądać, ale zdołała odchrypnąć i odpowiedzieć grzecznie:
Dziękuję.
Nie była przyzwyczajona do takiej troski ze strony wrogich rodów, chyba że ta troska była wymuszona. Miała ochotę unieść brew w geście podejrzenia, ale się powstrzymała. Skinęła głową i podziękowała tak, jak należało według wpajanych szlachcie zasad.
Słysząc pytanie, oblizała usta, zdobywając się na uśmiech.
Tak, na pewno. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. – odparła, choć – ku swojemu zdziwieniu – mało przekonująco. Jakby właśnie samą siebie oszukiwała.
Zdawała sobie sprawę z tego, jak się właśnie głupio odsłoniła. Uczono ją od dziecka błyskotliwych wypowiedzi, na to jednak nie była przygotowana. Nikt przecież nie mógł przewidzieć, że lada moment młoda Bulstrode się wywróci, a lord Crouch pospieszy ją ratować. Nic dziwnego, że zabrakło jej słów – ta sytuacja była co najmniej dziwna.
Zamrugała kilkakrotnie, po czym roześmiała się delikatnie. Hesperos chyba próbował rozładować jakoś napięcie, jej jednak zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie. Jeszcze tego brakowało, by ktoś im po kryjomu strzelił zdjęcie i opublikował w „Proroku Codziennym”. Wtedy nie dość że miałaby na głowie nestora to jeszcze wydziedziczenie. A – chociaż perspektywa bycia wolnym niepomiernie kusiła – Una wolała mieć jednak jakiś punkt zaczepienia. Tracąc dosłownie wszystko, nie miałaby się gdzie podziać. Nie wspominając o utracie kontaktów z rodziną.
Tak, to byłoby… niefortunne. – przyznała cicho i umilkła na chwilę. To byłoby bardziej niż niefortunne, jeżeli by wziąć pod uwagę czarodziejską prasę i nadmierną ciekawość jej dziennikarzy.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]06.05.19 14:34
Niezwykle zaskakującym byłoby, gdyby spotkał się ze współczuciem, nawet nie wypowiedzianym, ze strony dziewczyny, jeśli tylko wiedziałaby, jak różne są ich sytuacje. Nie zwykł do tego, że skupiano na nim przesadnie uwagę, więc najpewniej zbyłby ją w kilku słowach, gdyby zdecydowała się powiedzieć cokolwiek. Będąc w jej wieku lub nawet młodszy, może kilka razy czuł się pokrzywdzony sytuacją, lecz teraz daleko było mu do tego stanu, a wręcz cieszył się takim obrotem, bo nikt nie patrzył mu na ręce ani nie stawiał niemożliwych do osiągnięcia wymagań. Poza tym nie mając nawet czterdziestki na karku, zdążył zrobić prawie wszystko, co powinien w życiu jako arystokrata. To były jego sukcesy, możliwe do swobodnego osiągnięcia, przez brak przywiązania do miejsca.
Pogoda była naprawdę przewrotna i najwyraźniej wrogo nastawiona do niego, skoro faktycznie niedługo po odmówieniu, deszcz postanowił wedrzeć się za materiał. Przeszło mu przez myśl, aby może następnym razem, zastanowić się nim odmówi z uprzejmości. Chociaż najpewniej, gdyby usłyszał propozycję jeszcze raz, odpowiedziałby tak samo. Czasami po prostu nie zmieniał zdania, nawet w błahych sprawach.
Sytuacja, która zadziała się chwilę później, była dość niespodziewana. Spokojny i całkiem miły spacer, mógł skończyć się trochę gorzej, a wszystko znów przez ten przeklęty deszcz.
Kiedy złapał dziewczynę za przedramię, aby nie upadła, gdzieś na granicy świadomości pojawiła się jedna myśl. Że może nie powinien. Nie był jednak jednym z tych skrajnie zatwardziałych konserwatystów, którzy w sytuacji spotkania kogoś z wrogiego rodu, a dodatkowo w takim momencie, staliby obok i obserwowali rozwój zdarzeń. Jednak patrząc na to, jak rozwijała się sytuacja, może najwyraźniej powinien, aby uniknąć niezręcznej sytuacji.
Milczał, woląc chwilowo darować sobie rzucane bezsensownie słowa i zapewnienia, że nie musi dziękować. Nawet jeśli nie musiała, to wypadało, więc nie mówił nic.
Brak przekonania w wypowiedzi lady Bulstrode, nieco skupiło jego uwagę, ale nie na tyle, aby dociekał jakkolwiek. Nie był typem osoby, która dopytywała i upewniała się przesadnie, jeśli chodziło o samopoczucie drugiego człowieka.
Uniósł minimalnie brew, gdy mimo wszystko lady zaśmiała się. Nie sądził, że taka reakcja będzie miała miejsce, zwłaszcza po nieco nerwowej atmosferze, jaką czuć było teraz w powietrzu. Zdjęcie zrobione w odpowiednim momencie mogłoby faktycznie przysporzyć masy kłopotów, z których wytłumaczenie się byłoby bardzo ciężkie. Nawet nie chciał myśleć o tym, jak wtedy skupiłaby się na nim uwaga nestora, bo taką sytuację trzeba byłoby dobrze wyjaśnić. Chociaż ciekawe czy dano by mu dojść do słowa.
- Wydaje mi się, że niefortunne… to za delikatne słowo – odparł, nawet w to nie wątpiąc. Niefortunnym, mógłby być upadek, do którego prawie doszło, lecz to, co działoby się, gdyby w ten zamknięty świat szlachty poszła informacja, że działał na szkodę lady Bulstrode. Wtedy doprawdy byłoby nieciekawie. Co innego w końcu działać na niekorzyść lordów, a wciąganie w to dam, było raczej niestosownym.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]07.05.19 19:00
Możliwe że był to wynik kiepskiej pogody a może zaistniałej sytuacji, Una miała jednak wrażenie, że rozmowa nagle przestała się kleić. Nie zamierzała kontynuować konwersacji na siłę, choć niewątpliwie wielu z jej rodu właśnie to próbowałoby robić – ciągnąć kogoś z wrogiej rodziny za język. Zresztą, ona akurat na chwilę obecną nie widziała w tym sensu – czego miałaby się dowiedzieć? Nie było szczególnie wątku, który powinna poruszyć. Może gdyby Hesperos był Mathieu, z chęcią by mu dopiekła, ale Rosierem przecież nie był. Crouchów i Bulstrode’ów nie łączyła zażyła nienawiść spowodowana prawdziwą tragedią.
Nie mogła winić rozmówcę za złapanie jej. Rozumiała, że było to bardziej odruchowe niż planowane – sama nawet gdy coś upuściła, próbowała to wbrew etykiecie złapać. Mimo wszystko niepokoiło ją to, że ktoś mógł ich wtedy widzieć. Dziennikarze potrafili być naprawdę wścibscy i okrutni, nie wątpiła więc, że jeśli kompromitujące zdjęcie zostało zrobione, będzie musiała za nie zapłacić pieniędzmi lub wstydem. Zawodowcy potrafili dużo wyciągnąć za choćby jeden krótki materiał, a co dopiero za taki dwa razy dłuższy. Słyszała niejednokrotnie od swojej matki, że powinna na nich uważać.
Niepodważalnie przez chwilę zapadła między nimi niezręczna cisza. Słysząc słowa towarzysza przytaknęła cichcem:
Tak, racja. – Nie mogła zaprzeczyć, że kompromitujący artykuł byłby bardziej niż niefortunny. I o ile mężczyzna pewnie jakoś by się z tego wyplątał, ona szczerze nie wierzyła w to, czy by jej się to udało. Na pewno nie tak łatwo – w końcu rzekome potajemne schadzki między arystokratami to zawsze łakomy kąsek dla mediów.
Poczuła, jak deszcz przybiera na sile. A może tylko jej się tak zdawało? Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie zrobiło jej się w tym momencie zimno. Od dziecka była drobna, temperatura wywierała zatem dość mocny wpływ na jej ciało. Nie chorowała jednak zbyt często i była w stanie uprawiać znaczną część aktywności ruchowych, których uczono damy.
Westchnęła cicho, ale nie objęła się rękami. Okrycie wierzchnie jej wystarczało, a jednak coś nie pozwalało jej na czucie się w pełni komfortowo. Nie wiedziała jednak czemu.
Żałuję, że nie jesteśmy teraz na balu, lordzie Crouch. – rzuciła melancholijnie.
Słowy wyszły z jej ust same, jakby w odpowiedzi na jej zastanawianie się nad przyczyną nieprzyjemnego nastroju. Nie lubiła przyjęć zanadto, będąc raczej typem osoby wolącej przebywać w bibliotece. Tłumy, hałas, ciągły ruch… to nie było dla niej. Ale, kiedy tak zmalała liczba organizowanych przez arystokratów różnorakich bankietów i innych wspaniałych uroczystości, zauważyła, że zaczęło jej tych wydarzeń brakować. Po tym, co stało się na szczycie w Stonehenge, szlachcice zajęli się wojną i gruntowną zmianą prawa wraz z władzą, a każda lady siedziała w domu z myślą, czy jej bliscy zginą. Żadnej się to nie podobało.
Dziewiętnastolatka miała jedynie nadzieję, że familia zezwoli jej na urządzenie urodzin albo pozwoli na zaproszenie kilku zaufanych osób pomimo zawirowań w sytuacji politycznej. Chciała, żeby było jak dawniej, choć i wtedy nie było idealnie. Ale… przynajmniej panowało bezpieczeństwo, ład i porządek. Niestety, ze świadomością, że twórcy katastrofy na ostatniej naradzie szlachetnych rodów dalej chodzą po ulicach, ciężko było poczuć się swobodnie. Co dopiero mówić o byciu szczęśliwym czy teoretyzować na temat ożenku w słodki i naiwny sposób. Wszak wysoko postawione kobiety w założeniu powinny mieć jedną niezmienną zaletę wynikającą z ich biernego zadania: nie martwić się.
Una miała ochotę zaśmiać się na głos. Co za bzdury. Martwiły się tak czy siak, a przez bezczynność jeszcze bardziej. Dorosłość urodziwej panny nie być tak piękna, jak jej kiedyś wmawiano.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]09.05.19 22:59
Faktycznie zauważalnym stało się, jak bardzo rozmowa przestała biec swobodnym i niewymuszonym tempem. Wcześniej schodzenie z tematu na temat, było wręcz naturalne, a teraz po tym małym incydencie z poślizgiem, coś się wyraźnie popsuło. Nie czuł jednak palącej potrzeby, aby wrócić do tamtej wymiany zdań, chociaż odczuł lekką niechęć wobec tej zmiany. Prawda jednak była taka, że nawet jeśli chciał taktownie wyjść z dziwnej sytuacji i powrócić do niezobowiązującej pogawędki, tak pierwszy raz w życiu zabrakło mu pomysłu o czym. Nie należał do osób, które w nietypowych sytuacjach próbują się wycofać, lecz wtedy właśnie potrafił trafnym komentarzem rozładować atmosferę. Przynajmniej zawsze tak było, aż do teraz. Starał się nie rozmyślać nad ewentualnościami, jeśli jakiś irytujący pismak wpadłby teraz tutaj. Taka sytuacja nie mogła mieć miejsca, zwróciłaby uwagę. Jeżeli jednak się mylił, zwyczajnie zniszczyłby takowego dziennikarza, nie szczędząc w środkach, zaraz po tym, jak wytłumaczyłby się przed bliskimi, bo to najpewniej nie ominęłoby go. Nienawidził, gdy ktoś próbował zniszczyć lub nawet nadszarpnąć jego reputację w danym otoczeniu. Już nie jednokrotnie mścił się za takie działania, jednak w taki sposób, aby mieć czyste ręce.
- Nadal się denerwujesz, lady – stwierdził, obserwując ją ukradkiem przez dłuższy moment.- Nie sądzę, aby ktoś czyhał w takim miejscu, zwłaszcza, że raczej nie jest to miejsce wyjątkowo uczęszczane przez arystokrację – dodał, próbując już ją jakoś uspokoić. Łatwiej było mu rozmawiać z dziewczyną, gdy mimo negatywnych relacji między rodami, była bardziej rozluźniona i swobodna w wymianie zdań.
Milczał przez moment, spoglądając gdzieś przed siebie, ale zerknął na młodą Bulstrode, gdy odezwała się znów.
Hm, bycie teraz na jakimkolwiek balu to nie był szczyt jego marzeń, ale może faktycznie byłaby to przyjemna odmiana? Odkąd relacje między rodami stały się napięte, a niektóre wręcz diametralnie zmieniły, nikomu nie było w głowie urządzanie jakichkolwiek wielkich balów, bez konkretnych powodów. To był raczej zły okres na wszelkie spotkania w liczniejszym gronie, chociaż małe, bardziej kameralne najpewniej dalej odbywały się, aby podtrzymać sojusze. Nie mniej wśród lordów każde spotkanie, ocierało się o politykę i sprawdzanie, jak bardzo można ufać drugiej stronie, było to nieodłącznym tego elementem, a zwłaszcza teraz stawało się to wręcz męczące. Wszelkie zmiany oraz przewroty w ministerstwie również dawały im w kość na tyle, żeby tym bardziej szukać ulotnej chwili odpoczynku, chociaż w zaciszu rodowych rezydencji, a nie wchodzić na kolejny niepewny grunt.
- Nigdy nie przepadałem za hucznymi balami, ale zawsze były czymś wyczekiwanym – po części przyznał jej rację. Nie był nawet pewny, ale może też tego żałował, lecz nie było to tak silne, aby poddać się melancholii, która najwyraźniej dopadła jego rozmówczynie.
- Myślę, że jeszcze trochę czasu upłynie nim, jakikolwiek odbędzie się.- miał przeczucie, że to dość odległy temat, lecz jakby nie patrzeć zbliżał się czas idealny do uroczystości czy to bożonarodzeniowych, czy sylwestrowych.- Jednak może końcówka grudnia spełni twe pragnienie, lady Bulstrode – dodał, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, co przyniosą kolejne tygodnie.
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]14.05.19 0:23
Odczuwała, jak wielki dystans ich dzielił. Nie lubiła tego. Od dziecka zawsze starała się zaskarbić sympatię wszystkich wedle wskazania rodziców, nie wspominając o czytaniu różnorakich książek, które miały podobno uczynić ją mądrą, jeżeli nie najmądrzejszą. Być może to dlatego tak dotkliwie raniły ją porażki – zawsze musiała być idealna i osiągać określone cele. Nie cierpiała, gdy się to nie udawało. Nawet jeżeli wiedziała, że miało to jedynie spowodować, by mogła wyciągnąć wnioski.
Na słowa lorda Croucha zareagowała odrobinę niemrawą miną. Wątpiła w nie tak jak wątpiła w to, na co pozwalała innym w Hogwarcie. Czasy Grindenwalda nie były dobrymi czasami, zwłaszcza dla mugolaków, a szkoła nie powinna być areną do bitek między czystokrwistymi a tymi gorszymi. To że wydawało się na początku, że nigdzie nie czai się jakiś wścibski dziennikarz, wcale nie oznaczało, że później jakieś kompromitujące zdjęcia nie wylądują w gazecie. Una doskonale znała to uczucie doskonale. Chwila odprężenia potrafiła być początkiem końca.
Miejmy taką nadzieję. – odpowiedziała krótko i najciszej, jak tylko mogła. Była raczej sceptycznie nastawiona, ale nie zmieniało to faktu, że istniał jakiś cień szansy, że nikt się ich dwójką nie interesował. W końcu po wydarzeniach w Stonehenge, wybraniu nowego ministra i wielu innych wydarzeniach oczy wszystkich były zwrócone w zgoła innym kierunku. Polityka była znacznie ciekawsza od głupich ploteczek, którymi raczyły uszy tylko te najbardziej niewychowane damy.
A jednak… była osoba, która chętnie zobaczyłaby wzmiankę o balu w gazecie. Jakimś może nieistotnym przyjęciu, podstawowym elemencie życia arystokracji. To nie musiało być coś wielkiego. Tą osobą była Una i najpewniej dużo, dużo innych arystokratek: żon, córek, sióstr i matek. Kiedy niebo zdawało się nieustannie płakać, jedynym zalążkiem światła stawał się dom. Rezydencje z ciepłymi kominkami, starannie zrobionymi gobelinami i wytwornymi posiłkami wręcz prosiły, by je odwiedzać. Szkoda że zamiast świętować w gronie bliskich, przyszło im płakać nad ofiarami katastrofy ostatniego szczytu. Zadziwiające, jak jedna mała rzecz potrafiła wpłynąć na losy kilku, zupełnie różnych frakcji. Bo przecież nie zginęli tam tylko ci należący do jednego rodu. Zginęło o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Uśmiechnęła się smutno, słysząc wypowiedź swojego rozmówcy. Ona również nie należała do tych, którzy wielbili bale ponad wszystko inne. Tłumy i gwar ją męczyły. Czasami po prostu widywano ją z nosem w książce, siedzącą gdzieś na uboczu. Kiedy jednak ktoś zapraszał ją do tańca, nie mogła odmówić. Teraz niemal żałowała, że wcześniej nie przetańczyła więcej czasu w swoich najznamienitszych sukienkach. Zanosiło się na to, że do końca roku żaden bankiet ani inna uroczystość się nie zdarzy, a ona nie była ani trochę z tego zadowolona.
Niestety w kwestii niewiadomej odnośnie bali musiała się zgodzić. Nikt dokładnie nie wiedział, czy w ogóle jakikolwiek się odbędzie. Usłyszawszy jednak drugą część zdania, uśmiechnęła się lekko, choć trochę z przekąsem. Optymistyczna wizja. Nie spodziewała się tego po swoim towarzyszu.
Oby. – odparła, kiwając nieobecnie głową na znak potwierdzenia. Jeżeli cokolwiek miało się zdarzyć pod koniec grudnia, dla odmiany powinno pojawić się więcej niespodzianek i milsza atmosfery. Nikt nie chciał się dodatkowo trapić, a już tym bardziej nie szlachta.
W pewnym momencie spacerowania zatrzymała się. Straciła prawie całkowicie rachubę czasu. Matka na pewno się o nią martwiła, a ojciec pewnie znowu powiedział, że młoda Bulstrode jest w ogrodzie, by nie martwić żony. Miłość naprawdę bywała trudna. Ale rodzina to wszystko, co miała, nie mogła więc porzucić jej tylko dlatego, że było czasem dziwnie.
Zaczyna się robić późno, więc – za pozwoleniem – już pójdę. Mimo wszystko sprawił mi lord niewymowną przyjemność samym tym, że mogłam z lordem rozmawiać. – Uniosła kąciki ust, kłaniając się lekko jak na szlachciankę przystało. Choć finalnie rozmowa obrała nieco niefortunny bieg, początkowo naprawdę miło się rozmawiało. – Nie pozostaje mi zatem nic innego jak się pożegnać. Do zobaczenia kiedy indziej, lordzie Crouch.
Nie żegnała się na zawsze. To nie leżało w jej naturze. Pomimo całego jej fatalizmu, chciała pielęgnować w sobie jakąś cząstkę wiary. Zresztą, to nie tak, że nigdy mieli się już nie spotkać, prawda? Przyjęcia to jedno, ale przypadek przecież znowu może skrzyżować ich losy.
Przez chwilę jeszcze patrzała na górującego nad nią mężczyznę, po czym udała się w swoją stronę. Do domu.

[z/t]



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Mały park [odnośnik]14.05.19 22:11
Widząc, że jego słowa nie zmieniły nastawienia dziewczyny, odpuścił po prostu. Nie był człowiekiem, któremu powinno zależeć na jej dobrym samopoczuciu, więc jeśli nawet próbował ją uspokoić to tylko z uprzejmości i świadomości, że może tak wypadało. Jeśli nie przynosiło to rezultatu, trudno.
Im bardziej analizował możliwość jakichś kłopotów, wynikających z tego spotkania i całego jego przebiegu, tym bardziej był pewny, że nic się nie stanie. Nie był paranoikiem, dlatego nie zamierzał się martwić, a jeśli w tej kwestii się mylił, zadziała tak, aby nic nie odbiło się na nim i jego towarzyszce.
Kwestia bali z jednej strony była dość skomplikowana, a z drugiej po prostu jasna, gdyż nikt nie miał czasu i chęci skupiać się na większych spotkaniach. Co prawda wszelkie uroczystości wiele ułatwiłyby w umacnianiu relacji między rodami, lecz w obecnej sytuacji, było to praktycznie nierealne. Zwłaszcza nowi nestorowie, musieli zadbać o swoje sprawy, a później dopiero działać na większym terenie. Hesperos był bardziej niż zadowolony, że znajduje się od tego wszystkiego daleko i może trzymać się nadal na pozycji obserwatora. Zawsze wygodniej mu było czekać na dogodny moment, aby cokolwiek powiedzieć lub zaproponować.
Faktycznie nie był osobą skorą do optymizmu, bo już od wielu lat trzymał się realistycznego podejścia do wszystkiego, czasami tylko pozwalając sobie na trochę pesymizmu, gdy coś prezentowało się bardzo źle. Tym razem jednak może wbrew zasadom, zaryzykował nieco optymistyczniejszą wizją. Mógł to zgonić na zbliżający się nieubłaganie świąteczny czas, gdy znów wszyscy pozornie zapomną o przykrych wydarzeniach z ostatnich tygodni, a nawet miesięcy. To jednak musiało później wrócić i ponownie położyć się cieniem na codzienność.
Kiedy lady zatrzymała się nagle, zrobił to samo, spoglądając na nią z uwagą. Nie dziwił się jej decyzji, jeśli bez uprzedzenia zniknęła na czas dłuższy niż ten spacer w jego towarzystwie, bez wątpienia był to odpowiedni moment, aby się pożegnać i wrócić do bliskich, którzy musieli się martwić.
- Oczywiście, lady – potwierdził z czystego odruchu. Kim był, aby próbować ją zatrzymać, a nawet lepsze, po co miałby to robić?.- Cała przyjemność po mojej stronie, lady Bulstrode, nie sądziłem, że dziś przyjdzie mi spędzić czas w interesującym towarzystwie – odparł z nikłym uśmiechem. Towarzystwo Uny i rozmowa z nią, przyniosły ze sobą faktycznie coś ciekawego, a przynajmniej na tle wszystkich poprzednich godzin. Było to małym oderwaniem od bardziej ponurych myśli, a tego chyba najwyraźniej potrzebował, chociaż nigdy nie szukałby tego w towarzystwie osoby w wieku młodej Bulstrode.
Zamierzał się pożegnać, odruchowo dobierając słowa, ale zawahał się na moment.
- Do widzenia, lady Bulstrode – odparł, nie ruszając się przez dłuższą chwilę z miejsca. Kiedy znikła mu z oczu, spojrzał jeszcze przelotnie na otoczenie, nim skierował się w stronę wyjścia z parku. Zamierzał wrócić do domu, odpocząć po całym dniu.

[z/t]
Hesperos Crouch
Hesperos Crouch
Zawód : znawca prawa międzynarodowego, tłumacz
Wiek : 38 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się.
Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7293-hesperos-crouch https://www.morsmordre.net/t7328-talassa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7401-skrytka-bankowa-nr-1781 https://www.morsmordre.net/t7375-hesperos-crouch
Re: Mały park [odnośnik]26.02.20 21:03
5 kwietnia 1957 roku

Wiosna zdawała się, tak samo jak panna Burroughs, nie zwracać uwagi, na wydarzenia z ostatnich dni. Parki zaczynały przybierać przyjemny, żywy kolor zieleni; na roślinach pojawiały się pąki, będące zapowiedzią kwiatów o pięknych, kolorowych płatkach, a powietrze stawało się lekkie i przyjemne, mimo iż jeszcze niedawno nosiło w sobie mrożące krew w żyłach krzyki. Wiosna zapominała, tak jak i blondynka starała się nie pamiętać o nieprzyjemnej, prawie nieprzespanej nocy gdy wuj kazał jej pozostać w domu. Nie chciała pamiętać, nie chciała nawet znać szczegółów ostatnich wydarzeń będąc pewną, że tak będzie bezpieczniej. Prowadziła więc swoje życie tak, jakby nic się nie wydarzyło.
Frances od zawsze uwielbiała wiosnę. Ten moment gdy chłodne objęcia zimy odchodziły w zapomnienie, pozwalając cieszyć się ciepłem, jakie pojawiało się nawet w pochmurnej Anglii. Dzisiejszy dzień, zdawał się być właśnie takim, wyjątkowo ciepłym dniem, co napełniało serce dziewczyny pozytywnymi emocjami. A może chodziło o spotkanie, jakie miała zaplanowane na dzisiejsze popołudnie? Nie wiedziała, cały dzień jednak minął jej przyjemnie. Od rozmowy z przełożonym, przez pracę na ulubionym oddziale, dziewczęce ploteczki z jedną z zaprzyjaźnionych uzdrowicielek, aż po dłuższy spacer na jaki musiała się udać (brak możliwości teleportacji wydawał jej się wyjątkowo uciążliwy) aby dojść do niewielkiego parku.
Dziewczyna byłą na miejscu dobrą godzinę przed spotkaniem, chcąc skorzystać z niezasnutego ciężkimi chmurami nieba. Starannie rozłożyła szary koc, jaki przyniosła ze sobą, na kawałku zielonej trawy. Chwilę później na kocu wylądował magiczny zestaw do parzenia herbaty, jaki dostała kiedyś w prezencie oraz obszerna księga do astronomii. W końcu, skoro i tak przyjdzie jej czekać, mogła zająć się nauką, czyż nie?
Na książce udało jej się skupić jedynie przez czterdzieści minut, rozpraszana przyjemnym ciepłem słonecznych promieni. Z szerokim uśmiechem na ustach i filiżanką w dłoni, blondynka wyciągnęła twarz w kierunku słońca by z przymkniętymi oczami napawać się cudownym ciepłem. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w takiej pozycji, gdy jednak w końcu otworzyła oczy, zauważyła znajomą sylwetkę, zmierzającą w jej kierunku.
Panna Burroughs zdjęła książkę z kolan, ostrożnie odstawiła filiżankę na bok by wstać ze swojego miejsca i poprawić zwiewną, błękitną sukienkę idealnie swym kolorem pasującą do dzisiejszego nieba. Serce dziewczyny przyspieszyło, a ona sama zawahała się przez jedną krótką chwilę. W zasadzie nadal nie była pewna, jak powinna podchodzić do tej relacji, a ostatnie rozmowy z siostrą zdawały się zachwiać jej logiką.  Frances wzięła głębszy wdech po czym z uśmiechem na ustach ruszyła w kierunku mężczyzny by owinąć smukłe ramiona wokół jego szyi, przylegając do niego swoim ciałem.
- Dzień dobry. - Rzuciła z twarzą oparta gdzieś, o ramię Sheridana. Ach, w ostatnich dniach wyjątkowo brakowało jej ciepłych relacji. Czystych, nie podszytych strachem czy widmem ostatnich wydarzeń. Z usta panny Burroughs wyrwało się ciche westchnienie, a sama dziewczyna pozwoliła sobie na pozostanie w ramionach Dudleya na chwilę dłuższą, niż można by było uznać za stosowne. Ale czy to w tym momencie było istotne? Cieszyła się ze spotkania. Cieszył ją również fakt, że chłopak był cały i zdrów, mimo podłych wydarzeń o jakich słyszała gdzieś, na szpitalnych korytarzach.
- Piękny mamy dzień, nieprawdaż? - Blondynka trochę niechętnie odsunęła się od Dudleya, nie zabierając jednak dłoni z jego ramion. Ach, ten dzień faktycznie sprawiał wrażenie pięknego.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Mały park
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach