Wydarzenia


Ekipa forum
Łazienka
AutorWiadomość
Łazienka [odnośnik]18.09.17 11:36

Łazienka

Urządzona na klasyczną, wiktoriańską modłę czarodziejska łazienka. Skrzaty dbają, by panowała w niej odpowiednia temperatura, skrzętnie dorzucając drwa do paleniska znajdującego się w jednej ze ścian łazienki. Podłogę zaściełają miękkie dywany, a szafki, buteleczki i pudełeczka skrywają różne eliksiry, sole do kąpieli i wonne balsamy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Łazienka Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Łazienka [odnośnik]21.10.20 12:50
| 4 września

Skrzaty czesały delikatnie jej jeszcze wilgotne włosy. Jeden z nich stał nieco z boku, tkwiąc w bezruchu i trzymając tacę ze znajdująca się nań filiżanką z pachnącym naparem. Wendy lubiła, gdy tak robiły. Co prawda wykorzystanie stolika może było bardziej praktyczne, ale to mógł zrobić każdy, prawda? Niewiele osób mogło pochwalić się posiadaniem takiej ilości małych sług, aby móc wykorzystywać je do tak… pozornie nieistotnego zadania. A jakże cieszącego serce.
Wendy nie interesowało, że dłonie skrzata drżą z wysiłku. Kazała mu stać, więc miał stać, przecież takie było jego zadanie! Sama popijała regularnie specyfik sprowadzony specjalnie dla niej z południa Włoch, czytając naukowy artykuł, ciesząc się chwilą. Lada moment miała wyjść do towarzystwa, odziana w piękną suknię, aby błyszczeć, co oznaczało, że musiała być w wyśmienitym nastroju. A mało było rzeczy bardziej rozluźniających, niż układanie włosów przez kogoś innego, w trakcie, gdy ona mogła zagłębiać arkana alchemii.
Lada moment miała ją odwiedzić jej nowa uzdrowicielka, aby sprawdzić, czy na pewno jest w dobrym stanie, jednak lady Selwyn nieszczególnie się tym w tej chwili interesowała. Odziana w jasną, białą bieliznę zakrytą szlafrokiem nie miała zamiaru wstydzić się dobrze urodzonej kobiety, która przecież i tak pewnie będzie kazała jej uchylić przynajmniej odrobinę ciała. Jej wizyta tutaj była po prosty wyborem wygodniejszym.
Zwłaszcza, że Wendelina nie sądziła, aby kobieta cokolwiek wykryła. Czuła się wręcz wyśmienicie, rozgrzana i pachnąca po kąpieli, w nastroju co najmniej dobrym. Nastroju dopełniłby jedynie kieliszek wina, ale tymczasowo postanowiła się wstrzymać. Będzie miała na to jeszcze dzisiaj czas. W każdym razie, dziś miał być doskonały dzień i nic nie będzie mogło go zniszczyć, czyż nie? Wizyta Elviry miała być tylko formalnością, która potwierdzi, że jej choroba nie wiedzie jej dziś na manowce i nie spróbuje zaatakować jej podczas ważnego spotkania.
W końcu rozległo się pukanie do drzwi. Wendelina dała sygnał jednemu ze skrzatów, aby otworzył drzwi. Sama powoli, bez pośpiechu, przeniosła swoje jasne spojrzenie w stronę gościa:
Panno Multon, doskonale pannę widzieć. Pozwoli panna, że nie wstanę, skrzaty jeszcze nie skończyły z moimi włosami. Ale zapraszam, proszę usiąść obok mnie – zachęciła ją gestem dłoni. – Być może sofy w łazience to zbyteczny dodatek, ale och, nie ma nic przyjemniejszego od oddania swoich włosów w skrzacie ręce zaraz po kąpieli, może mi panna uwierzyć. – Przymknęła na chwilę oczy, ciesząc się momentem. Przy uzdrowicielce nie musiała aż tak martwić się o konwenanse. Wszak obejmowała ją lekarska tajemnica.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy


Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 26.10.20 9:37, w całości zmieniany 1 raz
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]22.10.20 23:27
Odwiedzała Wendelinę rzadziej niż sądziła, gdy podejmowała się pracy na dworskich warunkach. Z początku obawiała się, że nawiązanie współpracy z Selwynami będzie ją kosztować wolność - że stanie się ich salonowym pieskiem, że będą kontrolować każdy jej ruch poza teren rezydencji i dopytywać o najbardziej intymne sprawy. Zaskoczyła się pozytywnie - choć wciąż daleko było jej do dworskich manier i świadomości nieskończonych reguł arystokratycznej etykiety, dopóki zachowywała się cicho i posłusznie na terenie Boreham, nikt jej nie niepokoił, nie zadawał pytań, gdy nie wracała przez kilka nocy z rzędu lub znikała wczesnym rankiem. Kilka razy dała Wendelinie do zrozumienia, że zobowiązała się na wielu płaszczyznach i odnosiła wrażenie, że lady doskonale to pojmuje. Że zdaje sobie sprawę z meandrów wojennej polityki dostatecznie dobrze, by zaakceptować, że niektórych powinności nie należało zaniedbywać.
Przede wszystkim jednak łączyło je milczące zrozumienie w rozgraniczaniu spraw zawodowych i osobistych. Elvira zawsze była dostępna, gdy lady potrzebowała jej asysty, dokumentacja medyczna aktualna o każdej porze, pełne badania profilaktyczne wykonywane regularnie, stan medykamentów pod kontrolą, tak że Wendelina zawsze miała jak na dłoni spis eliksirów, których data ważności dobiegała końca i powinna uwarzyć je raz jeszcze. Dzięki tej sumienności Elvira zasłużyła sobie na ścisłą prywatność. I na to, że nikt nie wyrażał pretensji, gdy znikała, o ile tylko oczywiście była stale dostępna pod sową.
- Lady Selwyn - przywitała się z niezgrabnym dygnięciem, któremu bliżej było chyba do marnej próby utrzymania równowagi po potknięciu o własną kostkę. - Prezentuje się lady olśniewająco - wyrecytowała jak pierwszoroczniak na scenie londyńskiego teatru, bo wyuczyła się już tych frazesów na pamięć i powtarzała przy wielu okazjach. Szlachcianki lubiły być komplementowane, a Elvira lubiła zarabiać dobre pieniądze.
Zgodnie z poleceniem zbliżyła się do Selwyn i opadła na wolne siedzenie obok. Patrząc tak z bliska na jej długie, aksamitne włosy o miedzianym odcieniu, zadbaną skórę i wyraziste rysy musiała przyznać, że właściwie wyduszenie z siebie kilku komplementów nie było aż tak trudne. Wendelina Selwyn rzeczywiście należała do pięknych kobiet; nie tak pięknych jak sama Elvira, co jasne, ale wciąż przykuwających wzrok.
- Wierzę na słowo - odparła trochę bardziej sucho, z chwilowym zachwianiem przymilnego charakteru. Jej nikt nie czesał włosów z samego rana, nikt nie przygotowywał ubrań i nie pomagał wsuwać pantofelków. O wszystko musiała zadbać sama, nie chciała więc wyobrażać sobie, jakby to było, gdyby miała po temu służbę.
Sama i bez pomocy skrzatów potrafiła zadbać, by wyglądać świeżo i pięknie. Może nie prezentowała się z takim przepychem, nie pachniała mnogością kosmetyków, ale jej jasne jak chmury włosy związane były w schludny, przerzucony przez ramię warkocz, a na siebie wyjątkowo przyodziała sukienkę. Zwykle rezygnowała z nich na rzecz szat, ale lady Selwyn nalegała, by w pałacu ubierała się godniej. Do falbanek, koronek i innego gówna nikt nie byłby w stanie Elviry namówić, lecz mogła zaakceptować prosty krój z miękkiej, błękitnej bawełny, który podkreślał bladość jej własnej skóry i wcięcie wąskiej talii.
- Jak rozumiem, chce się lady upewnić, że choroba nie zaatakuje znienacka? - zaczęła spokojnie, przyciągając do siebie naramienną torbę, którą jako uzdrowiciel Boreham zawsze miała przy sobie. - Póki więc jeszcze zajmują się lady skrzaty, proszę, opowiedz, jak się ostatnio czułaś? - Po chwili mrugnęła z niezadowoleniem i zacisnęła zęby. Czasem jeszcze zapominała o grzecznościach i instynktownie przechodziła na "ty". Niepoprawnie. Wieczna oficjalność była po prostu uciążliwa. - Narzekała lady w ostatnich dniach na nadmierne zmęczenie? Problemy ze snem? Wrażenie towarzyszącego chłodu? - Wychyliła się, już teraz dyskretnie spoglądając na drobne dłonie kobiety i próbując doszukać się w nich oznak sinicy.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Łazienka [odnośnik]26.10.20 9:58
Lady Selwyn była chyba ostatnią osobą, którą można posadzać o to, że pragnęła mieć przy sobie uzdrowiciela nieustannie. Wiedziała, że jako człowiek chory musi liczyć się z tym, że medyczna pomoc była jej czasem potrzebna, jednak na pewno nie miała zamiaru niewolić uzdrowiciela. Ten po prostu miał być u jej boku w celu sprawdzenia jej zdrowia oraz potrzeby. Zwłaszcza, że w zeszłym miesiącu miała przecież dość poważny nawrót choroby. Ponownie.
Dziękuję moja droga – odpowiedziała, skinając głową z grzecznym uśmiechem. Komplementy były czymś, czego wymagała od otaczających ją służących (a Elvira, chcąc nie chcąc, do pewnego stopnia do nich przynależała), ale jednocześnie nie brała ich mocno do siebie, wiedząc, że to niewiele więcej, niż po prostu salonowe konwenanse. Urocze, ale niewnoszące wiele więcej.
Na pierwszy drobny przejaw buntu nie zwróciła szczególnej uwagi, skupiając się na tym, jak przyjemnie było jej, gdy skrzaty czesały jej włosy. Och, jakże cudownie będzie dziś wyglądać, no naprawdę! Te włosy, strój, makijaż… i jeszcze ten nastrój. Spotkanie będzie należało do niej – co do tego nie miała wątpliwości. Najmniejszych.
Na drugie, niekoniecznie przemyślane zdanie przeniosła swoje spojrzenie na Elvirę, unosząc brew. Kobieta jednak prędko się poprawiła i lady Selwyn nie miała zamiaru wyciągać żadnych dalej idących konsekwencji z powodu tak drobnego potknięcia. Musiała wiele wybaczać pannie Multon. W końcu choć w jej żyłach płynęła szlachetna krew, nie odebrała adekwatnego wykształcenia, co było... co tu dużo mówić, dość problematyczne. Miała jednak nadzieję, że przebywając w pałacu uzdrowiciela prędko nauczy się przynajmniej podstaw dworskiej etykiety. Wypadałoby, czyż nie?
Nie, panno Multon, ostatnio wszystko jest w jak najlepszym porządku – odparła. – Czuję się dziś wyśmienicie, ale tak jak panna mówi, chciałabym mieć pewność, że moja przypadłość nie obudzi się na dzisiejszym spotkaniu. Dla spokoju ducha. Jak panna myśli?
Dłonie lady Selwyn były w stanie takim, jak zwykle, gdy wszystko było w porządku: chłodne i jasne, ale nie sine. Wendelina jednak naturalnie miała stosunkowo bladą karnacje, więc to nie powinno szczególnie niepokoić uzdrowicielki.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]26.10.20 21:35
Elvira zastanawiała się czasem nad tym, jaka Wendelina byłaby, gdyby porządnie napoić ją Ognistą. Rozplątać - nawet siłą - te ciasne gorseciki konwenansów, uderzyć po łapach, wyciągnąć gdzieś daleko poza duszące kwiatami salony, rozbudzić w niej pasję, ten płomień, który z tak wielką dumą nosiła na herbie. Podczas krótkich tygodni mieszkania w Boreham, Multon odniosła wrażenie, że dostrzega w lady Wendelinie potencjał na bardzo interesującą znajomość, gdyby tylko nie dzieliła ich przepaść urodzenia i pozycji. Czy może raczej - sprostowała Elvira w myślach, zgorzkniała - gdyby arystokratki nie miały w dupach takich grubych, twardych kijów.
Siedząc obok kobiety, Elvira starała się jako tako okazać zainteresowanie, raz na jakiś czas przesuwając spojrzeniem po drogim szlafroku albo miedzianych włosach pielęgnowanych przez skrzaty, tak jakby w rzeczywistości odczuwała podziw, choć po prawdzie to nie robiło to na niej żadnego wrażenia. Wychyliła się, żeby na kostki kobiety również spojrzeć, doszukując się oznak opuchlizny wskazującej na niewydolność krążeniową, ale stopy Wendeliny były tak samo szczupłe i drobne jak zwykle w okresach odwrotu choroby. Mimo wszystko, musiała pozostać czujna, ostatni atak odbył się wszak niedawno.
- Cieszę się, to dobrze wróży - wymamrotała. - Jeżeli postęp będzie dalej tak obiecujący, myślę, że będzie mogła lady wrócić do zwyczajowych dawek eliksirów. Zbadam lady raz jeszcze za tydzień, a potem wszystko rozpiszę - Świeżo po ataku zaleciła Wendelinie nieco intensywniejszą porcję medykamentów. - Myślę, że dobre samopoczucie wyklucza taką możliwość, ale nic nie zamierzam osądzać bez badania fizykalnego. Kiedy lady skończy, będę prosić o ściągnięcie szlafroka. Zaklęciami diagnostycznymi chciałabym zbadać lady serce. - wyłożyła wszystko, do czego Wendelina po tylu latach życia z chorobą musiała być już przyzwyczajona. - Czy teraz mogłabym prosić o obejrzenie dłoni? - Prawie zjadła sobie zęby na tym do nudności oficjalnym tonie.
Obserwacja z daleka to było zbyt mało, aby w pełni ocenić sprawność krążenia na obwodzie, musiała obejrzeć stan jej paznokci. W innym nieco kontekście niż ich perfekcyjny kształt i połysk, bo co do tego, że kobieta jest zadbana, nie miała żadnych wątpliwości. Uprzejmym jak na siebie gestem wyciągnęła dłoń, w milczeniu oczekując na pozwolenie.
Gdyby to był szpital, pewnie po prostu złapałaby za rękę bez ostrzeżenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Łazienka [odnośnik]28.10.20 18:47
Nie uważała, aby w jej zachowaniu było cokolwiek nie tak. Czuła się obecnie w pełni swobodnie i w żadnym razie nie miała wrażenia, że kogoś traktuje niesprawiedliwie. Skrzat służył jej, trzymając tacę, tak jak każdy dobry skrzat powinien. Dwa kolejne dostąpiły zaszczytu, aby dotykać włosów swojej pani, a panna Multon, choć można było nazwać ją powoli starą panną, zajmowała miejsce tuż obok niej, w łazience, na kanapie. Mogła jej przecież kazać stać! I nawet powinna, szczerze mówiąc. Ale lady Selwyn miała po prostu niebywale dobre i szlachetne serce, jak przystało na szlachciankę (choć, szczerze mówiąc, wolała korzystać z rozumu niż serca). No i najzwyczajniej w świecie nie lubiła, gdy ktoś patrzył na nią z góry, gdy mówiła. Ale to już było mniej istotne. Wszystko było idealnie, wszystko było na swoim miejscu. Jeśli Elvira tego nie rozumiała, lepiej aby trzymała język za zębami. Na szczęście, przynajmniej na razie, w tej kwestii faktycznie zachowywała milczenie.
Mam taką nadzieję, doprawdy – rzekła, popijając napar. Skrzat trzymający tacę skrzywił się; jego ramiona drżały coraz bardziej, ale starał się wypełniać polecenie dobrodusznej lady Selwyn, wiedząc, że słodkiej alchemiczki nie należy zawodzić. Nigdy. Pod żadnym pozorem. Nie ulegało wątpliwości, że wraz z lady doyenne Morganą Selwyn przynależały do tej samej rodziny. Krew z krwi, kość z kości… Jakże tu nie być dumnym z takiego pochodzenia? – Nie mogę sobie wszak pozwolić, aby ominęły mnie kolejne wydarzenia, to niedopuszczalne. – Westchnęła, kręcąc głową, choć nie miała zamiaru w tym przypadku obwiniać Elviry. Wendelina była realistką i doskonale wiedziała, że nikt nie ma szczególnego wpływu na jej chorobę poza nią samą.
Kiwnęła głowa, słysząc propozycje uzdrowicielki, jednak skrzatom układanie fryzury miało zająć jeszcze chwilę. Zgodnie z prośbą podała jednak Elvirze swoje dłonie do zbadania i zapytała, spoglądając jej w oczy:
Niech mi panna jeszcze dzisiaj powie… jako lekarka pewnie wie panna na ten temat więcej ode mnie: czy kości szlam mają, być może, jakieś iluminacyjne zdolności? Szukam jakiś ciekawych dodatków do naszych rodzinnych receptur, rozumie panna, a obecnie prasa nie jest zbyt… rzetelna w tej kwestii. Chyba tylko kwestię dziewiczej krwi ujęto dobrze. – Pokręciła głową.
Wcale jej się nie podobało, że w ostatnim czasie w pismach zaczynało roić się od niesprawdzonych naukowo tez. Z drugiej strony, wykorzystanie kości mugolaków do tworzenia fajerwerków powinno być obecnie całkiem wygodne, biorąc pod uwagę, że nie powinna mieć problemu z dostępem do ich ciał. W końcu kto jej tego zabroni? A jako kobieta postępowa, lady Selwyn uznawała, że jeśli coś można było wykorzystać, nie należało tego marnować.
W końcu skrzaty skończyły układać jej włosy w misterną fryzurę i lady Selwyn gestem kazała im ściągnąć swój szlafrok, tak jak prosiła lekarka. Nie zmieniła się przy tym jej mowa ciała. Wszak była w towarzystwie zaufanej uzdrowicielki, kobiety, osoby niższego urodzenia, która nie mogła sobie pozwolić na wpadki.
Sam szlafrok wystarczy? – upewniła się, siedząc przed panną Multon jedynie w samej bieliźnie, z uniesioną brwią i całkowicie statecznym, pewnym siebie wyrazie twarzy. Takim, z resztą, jak zawsze.
Ciało lady Selwyn być może nieco lepiej wyglądało w gorsetach, jako że choroba skutecznie utrudniała jej jakiekolwiek fizyczne ćwiczenia. Było jednak szczupłe i smukłe, zdradzając, że gdyby tylko Wendelina była kobietą w pełni zdrową, mogłaby i na tanecznym polu odnosić sukcesy. Z resztą, nawet sam jej krok zdradzał, że mogła mieć do tego wrodzone, acz niewykorzystane predyspozycje.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]29.10.20 21:18
Czasami wygodą był brak doświadczenia w jakiegokolwiek rodzaju magii penetrującej umysł, ponieważ wyniosłość oraz pretensjonalny charakter Selwynów był widoczny jak na dłoni nawet podczas zwykłej rozmowy i Elvira nie chciała sobie wyobrażać, co takiego w tym czasie kotłuje się w ich głowach. Na swój sposób ich szanowała, przede wszystkim lady doyenne Morganę oraz Wendelinę - jedną za systematycznie budowaną pozycję kobiety u władzy, drugą za spektakularne umiejętności przy kotle, na dłuższą jednak metę wolała ograniczać czas spędzony przy podnóżku arystokratów, bo drażnił ją ciążący brak swobody. Może i lady posiadały cechy warte uwagi, ale pod koniec dnia nie różniły się od Elviry niczym, co najwyżej grubością sakwy i tresurą manier. To nie zmieniało się przez lata - nawet pracując na szlacheckim dworze Elvira nie wyobrażała sobie przyznać, że w jakikolwiek sposób są od niej potężniejsze, więcej: pewna była, że poza pałacem Salamander silnych kobiet z nazwiskiem szukać można ze świecą.
- Oczywiście, to zrozumiałe - przyznała cicho, trochę nieprzytomnie, z bladym uśmiechem na miękkich, wąskich ustach. Chociaż spotkanie towarzyskie w zamyśle Multon z pewnością prezentowałoby się inaczej niż lady Selwyn, potrafiła zrozumieć niechęć do bycia uwiązaną chorobą. Sama była zdrowa od urodzenia i nie przyjmowała nawet do wiadomości, że coś tak nagle miałoby ją zacząć ograniczać.
Uniosła brew, słysząc niekonwencjonalne pytanie i prostując się nieco na ławce. Znużona oczekiwaniem, zdążyła się już pewnie przygarbić, teraz jednak okazała zainteresowanie, przykładając na krótką chwilę dłoń do policzka.
- Musiałabym zasięgnąć wpierw opinii innych ekspertów po fachu - stwierdziła ostrożnie. - Nie chciałabym przekazywać lady informacji niesprawdzonych. Myślę jednak, że jest to temat warty przebadania - W istocie Wendelina zdołała ją zainteresować, wymierzyć prosto w ducha pasjonatki anatomii. Elvira nie zamierzała jednak szukać właściwości pielęgnacyjnych w martwych ciałach, a skąd. To nie interesowało jej niemal wcale, lecz samo użycie ingrediencji ludzkich w eliksirotwórstwie, w to mogłaby się zaangażować. Czuła jednak, że najpierw musiałaby skonsultować się z Frances, nie wyobrażała sobie, aby Wendelina mogła mieć na myśli eksperymentowanie z nieznanym, zapewne była na to zbyt dumna i chciała dostać gotowe informacje. - W tym momencie wydaje mi się, że nie tyle same kości, co szpik kostny. Zwłaszcza dziecięcy, z kości długich, ma bardzo silne właściwości krwiotwórcze. Postaram się zdobyć więcej informacji. - wyznała lekkim tonem, nie dodając, że zdobywanie informacji zapewne skończy się na dłubaniu w trupach w zimnej kostnicy Macnair.
Przyjęła zaoferowane dłonie, delikatnie, niemal troskliwie przesuwając opuszkami po stawach paliczków. Ich skóra była podobnie jasna, lecz w przypadku Elviry mniej cienka i pergaminowa. Przyjrzała się przede wszystkim paznokciom, w poszukiwaniu wybroczyn, a potem ostrożnie nacisnęła jeden z nich, aby ocenić nawrót włośniczkowy. Wyglądało na to, że wszystko jest w porządku, skinęła więc głową i zabrała ręce.
- Wystarczy szlafrok... lady - westchnęła, na ułamek chwili tylko pozwalając sobie wodzić wzrokiem za zsuwającą się tkaniną, za pięknem szczupłego ciała, okutego jedynie w najdroższego rodzaju bieliznę.
Wendelina była piękną kobietą, piękno ów jednak nie wynikało tak z urody, co z charakteru i braku zażenowania. Myślałby kto, że kobieta przed kobietą nie miała czego się zawstydzać, ale dość spotkała w szpitalu takich, dla których wizja odsłonięcia choć stanika była zaczynem histerii. Elvira sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej różdżkę; długie, białe drewno, które następnie wyuczonym ruchem przyłożyła do wyraźnie zarysowanego mostka między piersiami pacjentki.
- Diagno coro. - Prosta inkantacja nie wymagała dużej siły woli. Prawdziwe wyzwanie stało w prawidłowej interpretacji wyniku.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Łazienka [odnośnik]30.10.20 21:48
Dłonie skrzata nie wytrzymały. Gdy lady Selwyn po raz kolejny sięgnęła po napar, skrzat zadrżał gwałtownie, próbując ostatkiem sił utrzymać tacę, po czym mięśnie jego niewielkich rączek nie dały rady. Metalowa, ozdobna blacha z hukiem uderzyła o posadzkę, a dźwięk rozniósł się echem po przestronnej łazience. Wendelina zachłysnęła się aż powietrzem, podskakując. Jej spojrzenie natychmiast powędrowało w stronę skrzata. Zmroziła go spojrzeniem do tego stopnia, że biedne stworzonko nawet nie spróbowało odezwać się słowem. Po prostu zniknęło, nim z gardła Weneliny zdarzyło wydostać się choć jedno słowo.
Jedna ze skrzatek czeszących włosy pani miała lepszy refleks, przepraszając gorąco i zajmując miejsce uciekiniera. Miedzianowłosa pokręciła jedynie z niedowierzaniem głową, odstawiając napar na tacę.
Nie do wiary, te skrzaty z roku na rok są coraz mniej odpowiedzialne – powiedziała, odwracając się w stronę uzdrowicielki. – Przepraszam panno Multon za tą niedogodność. Niestety, nie mogę się doprosić prywatnej skrzatki, bo podobno ich ilość jest obecnie zbyt ograniczona. Rozumie to panna? To nie do pomyślenia. – Westchnęła, kręcąc głową. – Wracając jednak… tak, tak, jeśli tylko będzie miała panna chwilę byłabym wdzięczna za przeprowadzone badania. Niestety, nigdy nie dane było mi zgłębić nawet postaw anatomii. Chyba że któregoś dnia byłaby panna tak miła i przedstawiła mi przynajmniej podstawy? – Uniosła brew, na chwilę uchylając bezwiednie usta. Przeszło jej przez myśl, że ta jasnowłosa stara panna właściwie wcale nie wyglądała tak źle. Gdyby założyć jej odpowiedni gorset, dobrze ułożyć fryzurę…  Trudno nie było dostrzec w niej krwi Parkinsonów, którzy najwyraźniej razem z odrobiną szlacheckiej wyniosłości przekazali jej nie najgorsze rysy.
Temat kości uznała za zakończony. Niech uzdrowicielka zbada temat i przekaże jej wyniki. Miała nadzieję, że nastąpi to stosunkowo szybko. Lady Selwyn była kobietą dość cierpliwą, ale nie lubiła czekać, a ten temat wydawał się naprawdę pasjonujący i warty zbadania.
Kiwnęła głową. Skoro wystarczy szlafrok nie miała zamiaru odsłaniać niczego więcej, choć przyzwyczajona do uzdrowicielskich zabiegów nie byłaby taką prośbą szczególnie skrępowana. Zaczekała, aż kobieta wypowie inkantacje zaklęcia, odczekała kilka chwil, po czym zapytała spokojnym, rozluźnionym tonem:
To wszystko? Co panna wyczytała? – Nie znała się na magii leczniczej i obawiałaby się z niej samodzielnie korzystać, ale to był jeden z najbardziej podstawkowych czarów, który lady Selwyn z powodu swojej choroby słyszała nie raz.
Dłonią sięgnęła w stronę ramiączka bieliźnianego stroju, poprawiając go odruchowo. Nie układał się tak jak powinien i – zdaniem Wendeliny – sprawiał, ze strój nieco za bardzo przykrywał dekolt.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]31.10.20 14:34
Drgnęła lekko, gdy ciężka, misternie zdobiona taca wyślizgnęła się skrzatowi z ręki, wywołując huk niosący się echem po całej łazience. Nie był to z jej strony objaw strachu, jedynie niezależny odruch na drażniący dźwięk i żałosny widok. Skrzywiła się brzydko, a choć zwykle traktowała skrzaty domowe jak element wystroju, usłużne mebelki podtykające pod nos potrzebne przedmioty, i ona obrzuciła stworzenie gniewnym spojrzeniem, cmokając cicho z pogardą i dezaprobatą. Nie miała może tak znacznych powodów do niezadowolenia jak Wendelina, zapewne święcie przekonana, że podobny pokaz słabości służby godzi ją osobiście w honor szlachecki, ale w przypadku Elviry o złość nie było trudno, wystarczyło, że idiotyczny skrzat na moment rozproszył jej uwagę. Bez słowa obserwowała teatrzyk drugiego kmiota, a potem pokręciła głową i uśmiechnęła się półgębkiem, rozbawiona przeprosinami.
- Nie ma potrzeby, już o tym zapominam - odparła, myśląc o tym, co skrzat może sobie teraz robić (przypalać skórę, obcinać palce, zakopywać żywcem?) i czując tym samym, jak poprawia jej się humor. - Jeżeli na rynku brakuje skrzatów domowych, może powinna lady pomyśleć o dodatkowej ludzkiej służbie? - zasugerowała. - Służki w Boreham wykonują swoje prace skrupulatnie, jakieś dobrze wyszkolone dziewczę do prywatnej kolekcji mogłoby się okazać zbawienne - dodała, mając na myśli, że gdyby służby w pałacu było więcej, to może sama też mogłaby sobie zawłaszczyć i zdominować jedną z nich, by zaczęła zajmować się jej sprawunkami. Albo przynajmniej przynosiła herbatę do ogrodów, bo do tej pory uzdrowicielka chodziła do kuchni sama, a służba uciekała na jej widok, jakby miała im zrobić krzywdę. Zabawne, ale niewygodne.
Elvira przechyliła głowę, podwijając rękawy sukienki i przesuwając palcami po grawerowanym trzonie swojej różdżki. Nie pierwszy raz uczyłaby kogoś anatomii, zastanawiała się jednak, jaką uczennicą byłaby Wendelina - i czy zaakceptowałaby pozycję podległości wobec nauczyciela, której Elvira zwykle oczekiwała?
- Myślę, że nie będzie problemu. Dawniej prowadziłam zajęcia dla stażystów, jestem wykwalifikowana również w nauczaniu - stwierdziła wreszcie, na krótki moment przygryzając usta. Nie dodała, że posiada również wprawę w anatomii praktycznej, że najlepiej jest jej opowiadać przy użyciu prawdziwych preparatów. Martwych, żywych. Żadna różnica.
Diagno coro nie sprawiało Elvirze najmniejszego problemu, było podstawą podstaw - lady Selwyn nie mogła tego usłyszeć, lecz blond uzdrowicielka skupiła się na rozbrzmiewającym w uszach rytmie. Miarowym, lekko spowolnionym. Oceniła najpierw pierwszy ton, potem drugi, poszukiwała trzeszczeń i szumów, dodatkowych tonów miopatycznych, dochodząc ostatecznie do wniosku, że wynik badania nie odbiega od normy. Tu i tam czasem coś wypadało, ale w przypadku przewlekłej choroby i tej konkretnej pacjentki ciężko było oczekiwać czegokolwiek innego.
- Serce pracuje prawidłowo, niech się jednak lady postara nie nadwyrężać. Umiarkowana aktywność fizyczna, spacery na świeżym powietrzu i taniec są wskazane, lecz nic ponadto. - Przełknęła ślinę, wodząc spojrzeniem za ramiączkiem, które kobieta podciągnęła wyżej, zapewne bezwiednie. Potem spojrzała jej w oczy, podchodząc bliżej, górując nad nią, dzieliło je wszak prawie dziesięć centymetrów różnicy. Korciło ją, żeby własnoręcznie poprawić jej drugie ramiączko, ale to byłoby już pewnie zbytnie spoufalenie. - Jeszcze jedno zaklęcie. Żeby miała lady pewność, będąc poza pałacem. Rzucę Sango circum, to pobudzi krążenie i na jakiś czas wzmocni organizm, akurat na wyjście. - Powiodła krańcem różdżki po mostku kobiety, aż do przedniego zapięcia bielizny. - Niech lady zamknie oczy, z początku można odczuć gorąco i mroczki. To chwilowe, szybko minie. - Szepnęła, łapiąc Wendelinę za dłoń, by kontrolować, czy chłodne palce i ściśnięte łożyska naczyniowe wypełnią się krwią. Potem wymamrotała dokładną inkantację.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Łazienka [odnośnik]01.11.20 13:31
Na ułamek sekundy na twarzy Wendeliny pojawił się wyraz wdzięczności. Niestety, pannie Multon życie arystokratki wydawało się chyba prostsze, niż było w rzeczywistości.
Proszę mi uwierzyć, że szukam! Moja aktualna służka to dziewczę tak chaotyczne i rozbiegane, że dodatkowa pomoc naprawdę byłaby mi przydatna. Niestety – westchnęła – o zaufaną służbę zawsze było trudno, a w tych czasach… rozumie panna. To niemal graniczy z niemożliwym. Chociaż jeśli zna panna kogoś, kto nadawałby się do takiej roli z radością o tej osobie usłyszę. Zależy mi na kimś skrupulatnym, ale dobrze wychowanym, pokornym i cichym. Nie potrzebujemy tu kolejnych plotkar; służba i tak na zbyt wiele sobie już pozwala. – Pokręciła z niesmakiem głową. – Ale że czasy są trudne… jak już wspominałam… moja rodzina nieco przymyka na to oko, przynajmniej na razie.
Kto wie, może Elvira naprawdę miała jakiś znajome, które szukałyby pracy i które były godne zaufania? Lady Selwyn uczęszczała do francuskiej szkole magii, w związku z czym nie dane było jej obserwować wielu panien z Wielkiej Brytanii, a to w szkole najłatwiej byłoby znaleźć potencjalną zaufaną służkę, która mogłaby pełnić rolę powierniczki. Pomiędzy panną Multon a potencjalną kandydatką byłaby też mniejsza przepaść pod względem majątku oraz pochodzenia, a to mogło budować pewne zaufanie i zrozumienie kobiet względem siebie. Czy jednak uzdrowicielka miała w ogóle jakieś przyjaciółki? Była osobą konkretną i stanowczą, a lady Selwyn dobrze wiedziała, że takie charaktery często kroczą przez życie dość samotnie.
To doskonale się składa! Jesteśmy, w takim razie, umówione. – Wendelina niemal klasnęła w dłonie.
Oczywiście, oczywiście, nie miała zamiaru robić niczego spoza listy wymienionej przez pannę Multon. Ba, nawet tańczyć nie planowała, nigdy nie poznała nawet postaw tej sztuki. Nie miałaby oczywiście nic przeciwko, szczególnie teraz, w dorosłym już wieku. Ryzykowanie zdrowiem wydawało się jednak lady zbyteczne. Z drugiej strony to talent, który przydałby się na salonach…
Gdy panna Multon wyjaśniła jej, co planuje zrobić w następnej kolejności, miedzianowłosa przygotowała się o kolejnego zaklęcia, spodziewając się czegoś nieszczególnie miłego, a potem… och, jakież to było przyjemne uczucie! Ciepło rozlało się po ciele lady Selwyn. Jej serce zabiło nieco szybciej i radośniej, jej zwykle chłodne palce niemal natychmiast przybrały odrobine żywszego koloru, a na policzki Wendy spłynęły rumieńce. Nie odczula żadnych zapowiedzianych przez kobietę mroczków, przeciwnie wręcz!
Jakiż wspaniały czar, zaiste! W tym stanie może nawet spróbuję dziś zatańczyć. Dziękuję, panno Multon – odparła. – To wszystko? Powoli brakuje mi czasu, będę zmierzać do swojej komnaty. – Zarzuciła na siebie szlafrok, powoli wstając. Następnie zwróciła się do skrzatki trzymającej tace: – Przynieś pannie Multon lampkę wytrawnego wina z 1932, to z Peyre. To w podzięce za panny pomoc, panno Multon. Nie mamy wiele lepszych win wśród naszych zbiorów, mam nadzieję, że umili pannie dzień. – Kiwnęła głową, oddalając się z łazienki. Musiała jeszcze zmienić strój, dobrać do niego biżuterię i dopracować makijaż oraz czary upiększające, co miało zająć jej jeszcze chwilę.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]05.11.20 18:14
Nie spodziewała się, że machinalnie rzuconą uwagą - nieprzemyślaną prawie, opartą na najszybszym domyśle - otworzy puszkę Pandory w postaci długiego wywodu o wadach i zaletach służby. Elvira wysłuchała Wendeliny z uniesionymi brwiami, trawiona emocją pośrednią między frustracją i rozbawieniem. Co też ona myślała, że Elvira obraca się w kręgach ludzi wychowanych, pokornych, cichych... przeciętnych i nadających się wyłącznie do służby? Nie do końca też była w stanie zaakceptować narzekanie - oczywiście, lady jak to lady musiała sobie trochę powyrzucać, najlepiej komuś takiemu jak prywatny uzdrowiciel, który nikomu nie powtórzy (bo też i nikogo by to normalnie nie obchodziło) - jednak gdyby to ona znalazła się na miejscu Wendeliny, zadbałaby o to, by służba została odpowiednio zdyscyplinowana. Kojarzyła to jedno dziewczę z korytarzy, a skoro było już dość nieumiejętne, żeby skończyć na podawaniu damom tacek z herbatą, to powinno chociaż znać swoje miejsce.
Odważyła się na cichą sugestię:
- Może to pora zaostrzyć dyscyplinę? Powinny zdać sobie sprawę, że lady może się ich pozbyć w każdej chwili; a jeżeli nawet nie, to mieć takie nieustanne i nieuchronne wrażenie. Trwa wojna, pod lady protekcją mają jak gąski w zagrodzie, gdyby nie lady litość, nie miałyby dokąd pójść. Zginęłyby na ulicy. Nieprawdaż? - Delikatnym gestem odgarnęła jasne włosy z własnego ramienia, posyłając Wendelinie niewielki uśmieszek.
Korzystając z okazji, przyjrzała się jeszcze z bliska twarzy i oczom kobiety, próbując doszukać się w nich oznak zmęczenia, subtelnych cieni, zasinień w okolicach ust. A gdzież by tam. Selwyn o każdej porze musiała prezentować się wystawnie, a chociaż makijażu do wyjścia chyba jeszcze nie przygotowała, z rzadka widywała ją zupełnie bez kosmetyków.
Nie wspomniała o tym, że za lekcje anatomii spodziewa się premii. Uznała to za oczywiste.
W komfortowych warunkach lordowskiej łazienki magia spływała z długiej różdżki Elviry bez najmniejszego problemu - osiągnęła dokładnie taki efekt, jaki zamierzała, odczuwając opuszkami palców jak chłodne dłonie Wendeliny stają się subtelnie cieplejsze, mniej trupie. Nawet jej tęczówki zdały się nabrać żywszych barw.
- Do usług - wymamrotała z przyzwyczajenia, odsuwając się wreszcie, pozwalając kobiecie ubrać.
Spodziewała się, że na tym spotkanie dobiegnie końca, pozostawiając Elvirze do wykonania wyłącznie papierkową robotę; odnotowanie badania, wyników i zastosowanych zaklęć. Nie spodziewała się dodatkowego prezentu, dlatego była mile zaskoczona, na tyle, że nie zdążyła zrobić niczego więcej niż tylko uśmiechnąć się lekko i skinąć głową. Jeżeli nawet spomiędzy jej warg wyrwało się wątłe, pozbawione emocji "dziękuję", lady zapewne i tak już tego nie usłyszała.

/ztx2 <3


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Łazienka [odnośnik]25.09.23 21:05
| 10 sierpnia?

Wendelina siedziała na łazienkowym fotelu po męczącym dniu. Nie było jeszcze wcale późno, wszak dopiero dochodziła siódma, jednak alchemiczka była na nogach co najmniej od piątej i dla niej dzień powoli chylił się ku końcowi. Jedna ze skrzatek właśnie rozczesywała jej włosy, pozwalając im odetchnąć po całym dniu w ciasno spiętej fryzurze. Z boku, tuż przy drzwiach, stała ludzka służka damy, gotowa, aby jej pomóc.
Alchemiczka zaś przyglądała się dwóm sukniom, które właśnie wisiały przed nią w powietrzu. Odziana jedynie w bieliznę oraz przyjemny dla ciała, puchaty szlafrok, nie mogła podjąć decyzji, którą powinna na siebie włożyć. Tę bardziej w czerni czy w pomarańczach? Zwykle nie pozwalała sobie na takie dylematy, po ludzku nie mając na to czasu, jednak w tej chwili odprężenia pozwoliła sobie na bycie rozpieszczoną damą.
Którą byś wybrała? – spytała służki, nie oczekując wcale odpowiedzi. – Czerń jest… chyba zbyt czarna na tak piękny wieczór, czyż nie? Pomarańcz zaś zwraca uwagę swoją jaskrawością… Nie jestem przekonana, czy to strój, po którym chciałabym spędzić ten wieczór, wystarczająco się już dziś przydarzyło – myślała na głos. Obydwie suknie nadawały się wyłącznie do chodzenia po domu: były nieco wygodniejsze, a jednak trzymały kształt na tyle, aby sylwetka Wendeliny z odpowiedniej odległości wciąż wyglądała odpowiednio.
Służka coś odpowiedziała, jednak lady Selwyn wcale jej nie słuchała. Za to zamyślona, oparła podbródek na dłoni, spoglądając na stroje. Może powinna pójść coś uwarzyć? Chociaż nie, na to była zdecydowanie zbyt zmęczona. Przed kolacją jednak z radością poświęciłaby chwilę nauce. Musiała doczytać informacje na temat eliksiru dziesięciu agonii. Tak trudne do przygotowania specyfiki wciąż bywały dla niej wyzwaniem i choć obecnie nie planowała takowego przygotowywać, to jednak nie miała zamiaru przestać się dokształcać. Dziedzina trucizn nie była być może najbardziej szlachetną, jednak bez wątpienia była wymagająca, a dla lady Selwyn tylko to się liczyło. Lubiła rzucać się na głęboką wodę, jeśli chodzi o jej ukochane pasje. Nie musiała się przecież zresztą nikomu tłumaczyć z tego, po jakie księgi sięga w bibliotece. Tak długo oczywiście, jak nikt nie zwracał uwagi, co szanowna lady czyta, ale rodzina zobojętniała na jej nos ukryty w książkach. Chociaż być może powinna uważać na brata. Blaise mógł jednak zwrócić na to uwagę. Na szczęście, miał tyle innych spraw na głowie!
Wciąż pogrążona w zamyśleniu, Wendelina wstała, nie zważając na to, że skrzatka akurat przeczesywała jej włosy, przez co grzebień niemal utknął w jej fryzurze. Podeszła do sukni, dotykając ich, po czym przeszła się w koło po łazience, ostatecznie opierając się na pełnej szpargałów toaletce. W szlafroku, puchatych kapciach oraz rozpuszczonych włosach wyglądała prawie jak zwyczajna dziewczyna. Pomijając oczywiście rodowy pierścień i wysadzaną drogimi kamieniami bransoletę.
Spoglądała przez chwilę na suknie z oddali, próbując się zdecydować, gdy niespodziewanie…
BUM… Szklana skrzynia przepełniona spinkami, wsuwkami i innymi ozdobami do włosów zsunęła się z toaletki na ziemię. Służka, zdziwiona hałasem, pisnęła, uchylajac drzwi, jakby szukała pomocy. Wendelina zaś podskoczyła przestraszona, szybko dostrzegając leżące na podłodze szkło.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]12.10.23 21:34
Bywanie na salonach zawsze było ulubionym sposobem spędzania czasu i zacieśniania więzi Nicka. Ale doskonale wiedział, że jednak bliższe znajomości zawiera się podczas prywatnych rozmów a najlepiej odwiedzania rodowych posiadłości. Z Selwynami nie łączyły Nottów jakieś bardzo pozytywne stosunki, ale nie byli też do siebie negatywnie nastawieni. Znajdowanie sojuszników wśród innych rodzin wydawało się czymś wręcz oczywistym, tym bardziej w czasie wojny (która mimo zawieszenia broni przecież trwała w najlepsze), dlatego dość oczywistym krokiem było spotkanie się z obecną Lady Selwyn na popołudniową herbatę – w końcu dalej była jego ciotką, mimo przyjęcia nazwiska po mężu. Przekazał pozdrowienia od ciotki Adelaidy i powymieniał się najnowszymi plotkami, które krążyły w śmietance towarzyskiej... znaczy ważnymi informacjami. W końcu mężczyźnie nie wypadało być plotkarzem. Popołudnie uznał za udane i gdy już pożegnał się z ciotką i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia usłyszał niepokojący hałas i kobiecy pisk. Podbiegł więc w tamtą stronę właściwie spodziewając się przestraszonej Wandeliny a nie tylko jakiejś służki. Chociaż, gdy tak lepiej się przyjrzeć służka była nawet całkiem, całkiem... Jednak momentalnie zorientował się, że to nie służka była przyczyną hałasu tylko pęknięte szkło w łazience. Więc przestał przyglądać się służce, bo przecież w pobliżu był ktoś dużo ważniejszy. Instynktownie zakasał rękawy. – Tylko spokojnie, Wendy, nie ruszaj się narazie, niech skrzat sprzątnie to szkło spod drzwi i pomogę Ci stąd wyjść – rzucił nawet bez przywitania, bo zaaferował się całą sytuacją. Potraktował ją tak poważnie jakby conajmniej coś zagrażało jej życiu, ale jak można było zgrywać rycerza na białym koniu, to czemu nie? Właściwie przejęty zamieszaniem nawet nie pomyślał, że co najmniej nie wypada, żeby byli razem w łazience, i to wtedy, gdy ona jest w prawie samej bieliźnie. Ale w sumie, póki nikt nic nie widzi... to wszystko jest w porządku. - Nic Ci się nie stało? – zapytał za nutą zatroskania w głosie. Dopiero jak już miał w głowie cały ratunkowy plan to pomyślał o tym, że być może już się skaleczyła. Orłem w magii leczniczej nie był, a wręcz przeciwnie, więc jednak miał nadzieję, że nie.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Łazienka [odnośnik]12.10.23 22:50
Przez umysł Wendeliny niemal w jednej chwili przemknęły dwie myśli. Pierwszą, tę, według której to ONA była winna stłuczenia się kryształowej skrzyni, zdusiła w zarodku. Oczywiście, że takie rzeczy n i e mogły być winą damy. W następnej zaczęła obwiniać służkę, która z kolei bez wątpienia winna była. To w końcu ona dbała, by wszystko było na właściwym miejscu, a skoro coś spadło, to zdecydowanie nie było. Ta logika była czysta jak kryształ i nie podlegała żadnej dyskusji.
Już miała otwierać usta, aby podnieść głos na niekompetentną kobietę, która najwyraźniej nie miała bladego pojęcia o pracy dla dam, gdy w łazience pojawił się zupełnie zaaferowany…
Nicholas? – spytała, głosem jakby słabym od namiaru emocji. – Ta skrzynia… masz rację, skrzatko? – Lady Selwyn zrobiła pół kroku w przód, jakby chciała zagonić skrzatkę do pracy, jednak niemal przy tym potknęła się o własne nogi.
Stworzenia wcale jednak nie trzeba było do pracy zachęcać, bo gdy Wendelina wypowiadała swoje słowa, ona już ruszyła. Jednak w ostatniej chwili zorientowała się, że w rączce trzyma szczotkę, nie miotłę. Spojrzała wymownie na lady, następnie na lorda, po czym skłoniła się i z cichym trzaskiem zniknęła z pomieszczenia, znikając w poszukiwaniu miotły.
Nie, nie, chyba nic mi nie jest – powiedziała wciąż słabym głosem; jakby, zamiast używać swoich strun, skorzystała z dobrodziejstwa powietrza. Obejrzała ostrożnie swoje ramiona i poruszyła stopami tkwiącymi w puszystych, domowych kapciach. – Ał! – Zamarła w bezruchu, odciążając prawą nogę: – Szkło – powiedziała, chwiejąc się delikatnie. Słaba kondycja, spowodowana między innymi niedawno przebytą chorobą zdawała się dawać lady Selwyn we znaki.
Na razie nie krwawiła – o to więc Nicholas nie musiał się martwić. Ale tkwiące w buciku szkło szybko mogło zmienić tę sytuację, a wciąż otoczona przez odłamki lady Selwyn nie mogła przecież ich po prostu zdjąć i przejść. Zwłaszcza że chodzenie boso przy mężczyźnie, nawet spokrewnionym, nie było raczej zgodne z etykietą.
Tak jak i niezgodnym było stanie przed kimś takim, jak Nicholas, w niemalże nocnym stroju. Służka, widząc całe to zamieszanie, zamarła stojąc przy wejściu i obserwując rozwój sytuacji. Wyglądała tak, jakby chciała coś powiedzieć, ale po prostu nie mogła wydobyć z siebie słowa.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Łazienka [odnośnik]13.10.23 9:37
Może nie był częstym gościem w posiadłości Selwynów, ale na pewno nie był też kimś kompletnie niespodziewanym. W końcu matka Wendeliny była jego ciotką, a pielęgnowanie więzi rodzinnych było ważne dla arystokratycznych rodzin. Tym bardziej w takich trudnych czasach. Okoliczności spotkania z Wendy z pewnością należały do takich, w których ścisłe przestrzegania zasad etykiety. Nie, żeby w niepublicznych sytuacjach jakoś bardzo przejmował się tymi zasadami. Wręcz lubił dopuszczać do różnego rodzaju nadużyć. Ale jednak wciąż balansując na granicy, tego co wypada. Gdy jednak zauważył jak Wendy się zachwiała postanowił przekroczyć tę granicę jeszcze bardziej. W końcu nie chciał, żeby dziewczyna upadła i to prosto w rozbite szkło. Ściągnął marynarkę, instynktownie podając ją służącej panny Selwyn. Nie chciał, żeby szata krępowała mu ruchy. Sam na szczęście był w butach, w których bezpiecznie mógł wejść do tej nieszczęsnej łazienki.
Już Ci pomagam, czekaj – powiedział pochylając się i ostrożnie, tak żeby nie skaleczyć panny Selwyn, wyciągnął szkło z jej eleganckiego bucika. – Dobrze, teraz powinno być bezpiecznie i pozwól, że Cię stąd zabiorę – przysunął się do niej dużo bliżej niż by wypadało. Właściwie to nigdy nie byli tak blisko siebie, ale z jednej strony nie mógł pozwolić na to, żeby kuzynce się coś stało a z drugiej... ratowanie bezbronnej damy z opresji zawsze sprawiało, że jego ego rosło. Tym bardziej, że miał dobry powód, żeby nie zachowywać zwyczajowego dystansu.
Uwaga – i właściwie nie czekając na odpowiedź, czy aby na pewno nie ma nic przeciwko temu "ratowaniu" wziął kuzynkę na ręce i wyniósł z tej łazienki absolutnie nie przejmując się reakcją służącej – przecież to tylko służąca. Zwrócił na nią uwagę dopiero, gdy chciał odzyskać swoją marynarkę. Wyciągnął rękę w kierunku służki i wtedy zauważył... że może i uważał, żeby nie skaleczyć Wendy ale sam zaciął się szklem. – Merlinie... – rzucił tylko pod nosem wyciągając jedwabną chusteczkę z kieszeni i przykładając ją do skaleczenia. Czasami te staroświeckie zasady się przydawały. Jedna chusteczka dla siebie, jedna dla damy, a dopiero trzecia do poszetki.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Łazienka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach