Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój muzyczny
AutorWiadomość
Pokój muzyczny [odnośnik]27.09.18 8:39

Pokój muzyczny

Jeden z mniejszych pokojów znajdujących się w posiadłości. Z racji na swoje przeznaczenie, obłożony jest zaklęciem wyciszającym, aby muzyka nie przeszkadzała domownikom. W przeszłości Lucan spędzał w tym pokoju bardzo wiele czasu, zasiadając przy fortepianie i ćwicząc kolejne akordy. Z okien rozciąga się naprawdę imponujący i jednocześnie inspirujący widok na rozległe ogrody otaczające posiadłość. I chociaż już od dawna nikt nie próbował grać na żadnym z instrumentów zgromadzonych w pokoju, dzięki pracowitym skrzatom domowym każdy z nich wciąż jest w świetnym stanie.
Na pomieszczenie nałożono zaklęcie: Muffliato
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój muzyczny Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]27.06.21 0:39
20 października 1957 r.

Pakunek był dość ciężki. W połowie drogi pożałowała, że nie zabrała ze sobą Steffena, albo że nie udała się do pałacu za pomocą świstoklika. Obiecała sobie spacer pośród jesiennych liści, między promykami wciąż jeszcze grzejącego słońca. Droga była dość miła i przyjemna, ale z tym tobołkiem raczej nie wędrowała swobodnym, tanecznym krokiem. Miała przy sobie przynajmniej kilka opasłych tomiszczy dla Livii. Traktowały o skomplikowanej mocy gwiazd, o urokach planet i nieprzeniknionym nieboskłonie. Wyjaśniały również tajniki alchemii i zawierały cenne wskazówki, które mogłyby przydać się młodej damie. W biblioteczkach swych ród Abbott chował z pewnością wiele cennych woluminów, ale te prosto z półek Isabelli zawierały wkładki i cenne dopiski ułożone między kartami ksiąg. Nigdy nie ośmieliłaby się kreślić po wytwornych pergaminach, ale nikt nie zabraniał przechowywać między rozdziałami uwag i pięknie spisanych komentarzy. Rudowłosa dama rozwijała się bowiem pięknie i Isabella zamierzała w najbliższych tygodniach znaleźć dla niej więcej czasu. Wspólnie mogłyby szykować mikstury i zgłębiać podniebne sekrety. Niosła księgi niewidzialne nadpalone pasją, bliskie jej sercu. Wierzyła, że ich moc odczuje również płomiennowłosa.
Oprócz tego na prośbę lorda Abbotta przyszykowała również wiele mikstur. Cenne wywary lecznicze, niektóre na dość silne i niezawodne w dramatycznym momencie. Obiecała czuwać i przybyć na wezwanie umiłowanej jej familii, ale nie mogła też skryć swej radości związanej z możliwością uwarzenia dla tak znakomitych sylwetek. Zastanawiała się tylko, skąd u lorda Romulusa zainteresowanie eliksirem żywego ognia i innymi plugawymi substancjami. Wiedziała jednak, że przyszło im żyć we wstrętnych czasach, a ktoś tak prawy jak ten dostojnik z pewnością użyje ich w szlachetnym celu. Buteleczki skryte w koszyczku zabrzęczały lekko. Poprawiła skórzany paseczek na ramieniu i przyspieszyła nieco kroku. Przed sobą już widziała malowniczy dwór. Zamierzała pozostawić służbie lorda pakunki i... pospacerować po jesiennym ogrodzie Abbottów. Czuła, że nikt nie miałby nic przeciwko. I tak też zrobiła, kiedy tylko otworzyły się wrota posiadłości.

Pozostawiam pakunek z eliksirami dla lorda.

Pakunek:
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Pokój muzyczny A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]17.06.23 22:05
20 lipca
W Dunster Castle zjawiła się na kilka minut przed ustaloną godziną. Perspektywa potencjalnego spóźnienia mogłaby przekreślić ją w oczach lady Abbott, co zresztą lady doyenne Macmillan wyłuszczyła konkretnie w swoim liście, a Celine nie chciała ryzykować swojej przyszłości czymś tak błahym i głupiutkim, jak niemożność dopilnowania wskazówek zegara, które ni z tego, ni z owego mogłyby nagle przyspieszyć, gdyby zbyt późno wyszła z domu. Do dworku dotarła o własnych siłach, bez pomocy teleportacji, nie było to daleko; w przewieszonej przez ramię torbie skryła strój do ćwiczeń, elegancką, zwiewną sukienkę odzyskaną z Grimmauld Place, a także parę point, które zszyła poprzedniego wieczora. Nie były tanie, ze skromnej pensji Wrończykowej tancerki nie byłoby jej na nie stać, jednak pani Stebbing, wiedząc o planowanym spotkaniu podopiecznej i pochwalając ten krok, zdecydowała się zainwestować w nią na kredyt. Dostrzegając taniec półwili, wiedziała, że inwestycja mogła opłacić się w niedalekiej przyszłości, czy to pod skrzydłami Abbottów, Macmillanów, czy gdzieś w większych hrabstwach, gdzie wojna wciąż pozostawała zamgloną niewygodą, zamiast jaskrawą, owrzodziałą rzeczywistością.
Pierwszym, czemu musiała podołać, była rozmowa z Calandrą Abbott, czarownicą o cienkiej, miejscami pomarszczonej skórze, przenikliwych oczach w głębokiej barwie bursztynu i ciasno upiętych włosach posrebrzanych wiekiem. Arystokratka była kobietą rzeczową, od razu stało się jasne to, że jej wymagania względem wnuczki nie były jedynie próbą zapewnienia sześcioletniej Valerii przypadkowego zajęcia; balet mógł ukształtować jej rosnące ciało w smukłej, elastycznej gibkości, dzięki której każdy ruch, zwyczajny i przypadkowy, mógłby urzekać, przyciągać spojrzenia zauroczonych młodzieńców. Miała również, a może i na ten czas przede wszystkim, cieszyć się tańcem i na tym z kolei samej Celine zależało najbardziej. Opowiedziała lady Calandrze o latach nauki w Beauxbatons, oraz karierze w londyńskiej szkole baletowej, która przez wojnę raptownie została urwana, a kiedy matrona orzekła, że najwyższy czas poznać jej wnuczkę, służąca odeskortowała Celine do jednego z większych muzycznych salonów, gdzie mogła przygotować się do pierwszych - i, jak półwila miała nadzieję, nie ostatnich zajęć.
W strój przebrała się szybko i sprawnie, podpinając włosy w schludny, nisko upięty kok. Na stopach zawiązała wstążki bladoróżowych point, w których zamierzała przywitać małą Valerię. Słyszała, że dziewczynka niechętnie reagowała na wszelkie nowe zajęcia, których nie brakowało w wachlarzu jej codziennych obowiązków, założyła sobie więc, że najważniejszym elementem tego prologu będzie wzniecenie zachwytu, oczarowania. Z tego powodu, gdy w korytarzu rozbrzmiały kroki lady Calandry i towarzyszącej jej dziewczynki, skinęła lekko na pianistę, a z instrumentu, przy którym siedział, wydostały się pierwsze dźwięki klasycznej muzyki. Popłynęła do nich, przygotowana już wcześniej odpowiednią rozgrzewką - bez wahania wspięła się na czubeczki palców i pogrążyła się w tańcu, klasyce Jeziora Łabędziego i solowej partii księżniczki Odetty, jej ukochanej kompozycji. Kiedy zatem drzwi prowadzące do saloniku zostały otwarte i stanęła w nich młoda arystokratka z naburmuszoną miną, mogła poczuć się tak, jakby wkroczyła na taflę magicznego jeziora. Miała przed sobą łabędzia, który sunął do nostalgicznej melodii. Każdy ruch Celine był wystudiowany w zapierającej dech w piersiach perfekcji, tak mocno nacechowany emocją, że choć może były one blade i mniej istotne dla dziecka, zrozumieć mógłby je każdy dorosły człowiek. Jej ramiona gładko przecinające powietrze przypominały podrygi upierzonych białych skrzydeł. Nogi sprawiały wrażenie, jakby w ogóle nie dotykały drewnianej posadzki. Była lekka jak wiatr, jak magia, jak czar, który po chwili zabłysnął w oczach Valerii; wcześniej zaplecione na dziecięcym torsie ręce opadły do jej boków i ta niepewnie podeszła bliżej, śledząc wzrokiem sylwetkę tańczącej baletnicy. Niechybnie posiadała takie w kolekcji swoich figurek, może w magicznej pozytywce, a teraz miała ją przed sobą, żywą i prawdziwą, śliczną jak z obrazka. Kiedy muzyka zaczynała blednąć i kiedy dobiegała końca w ostatnich taktach krótkiego utworu, Celine zwieńczyła wariację głębokim reverence, ukłonem tuż przed dziewczynką, której usta ułożyły się w uśmiechu piękniejszym niż wszystkie marmury zgromadzone w zamku Abbottów. O to chodziło. O tę iskrę, to marzenie rysujące się w pierwszych uderzeniach serca. To pragnienie, którego dopiero teraz sześcioletnia księżniczka zaczynała być świadoma. Celine sądziła, że gdyby zaczęły od suchej rozmowy, nie daj Merlinie od wymieniania pozycji i postaw, o których dziecko wiedziało tyle co nic, zaprzepaściłaby szansę na rozniecenie w niej zainteresowania. W niej samej przyszłość ukształtowała się wraz z dniem, kiedy tata zabrał ją na pierwsze przedstawienie baletowe, nic nie byłoby w stanie podrobić tego uczucia.
- Lady Valerio - zaczęła półwila i podniosła się miękko z przybranej pozycji, choć to nie przeszkadzało jej dygnąć zaraz w bardziej zwyczajowym powitaniu tej godnie urodzonej damy Dunster Castle. Dziewczynka odpowiedziała tym samym. - Miło mi cię poznać. Nazywam się Celine i chciałabym pomóc ci wyczarować skrzydła. Powiedz, chciałabyś potrafić latać? - spytała, kucnąwszy przed sześciolatką, by zrównać się z nią wzrokiem.
- A czy to możliwe, panno Celine? - Abbottówna podjęła w odpowiedzi.
- Oczywiście. Nie jak ptak, ale jak dziewczynka w jego piórach i skrzydłach, która wzbije się do chmur. Słyszałam, że tańczyłaś już wcześniej i parkiet na sali balowej nie jest ci obcy - poczekała, aż wnuczka lady Calandry pokiwa głową, dopiero później pozwoliła sobie kontynuować. - Balet to taniec innego rodzaju. To jego najdelikatniejsza forma. Jak antyczne rzeźby pod waszym dachem, tak czysta i perfekcyjna. Pełna emocji - wyciągnęła do niej rękę, a Valeria przyjęła ją i razem z Celine podeszła na środek saloniku. W tym czasie lady Calandra zasiadła w jednym z eleganckich foteli, z porcelanową filiżanką herbaty w dłoni obleczonej w rękawiczkę. Z jej spojrzenia trudno było wyczytać cokolwiek, toteż półwila skupiała swoją uwagę na wnuczce damy.
- I też będę tak tańczyć? - zainteresowała się Valeria. Na jej uroczej, młodej twarzy rozkwitły pierwsze rumieńce, widać było, że lekcja, na którą szykowała się jak na doświadczenie płaczu mandragory piszczącej wprost do ucha, zaczynała ją intrygować.
- Jeśli się przyłożysz, a wierzę, że na pewno tak będzie, pewnego dnia zatańczysz jeszcze piękniej - Celine obiecała z uśmiechem. Znów kiwnęła do pianisty, który powrócił do grania; tym razem melodia była spokojniejsza, lżejsza, idealna do sekwencji pierwszych podrygów i poznawania nowości.
- Dobrze, więc chciałabym się nauczyć - oznajmiła Valeria z arystokratyczną decyzyjnością, która na moment zdumiała i do tego rozczuliła baletnicę. Oprócz nieskazitelnych ubrań i ładnej mowy dało się zapomnieć, że była córką znamienitego rodu, to jednak skutecznie o tym przypominało. Miała w sobie krew Abbottów, ducha ich pokoleń.
Celine uśmiechnęła się do niej i lekko klasnęła w dłonie.
- A zatem zacznijmy wspinaczkę do chmur - zapowiedziała i w rytmie dźwięków wylewających się z pianina wprowadzała dziewczynkę w kanwy rozgrzewki przykładającej szczególną uwagę do stóp oraz mięśni nóg. Na samym początku poprosiła Abbottównę, by zamknęła oczy i popłynęła z melodią na podstawie tańca, który wcześniej ukształtował już jej ciało i jego możliwości, chcąc zobaczyć, z czym przyjdzie jej pracować. Ruchu nie można było oszukać, mięśni, sprawności, wytrzymałości, nawet szczątkowo zaprezentowanej. Półwila zamieniła pointy na elastyczne buty, podobne, ale mniej wysmakowane niż te na małych stopach podopiecznej, i pokazywała jej w jaki sposób okiełznać drewnianą podporę baletowego drążka, by ta oferowała jej najlepsze podparcie. Ćwiczyły półpalce i palce, zginały kolana, prostowały plecy, manewrowały elastycznością bioder, wszystko w delikatnej manierze, by nie zmordować i nie zniechęcić dziecka już pierwszego dnia; a kiedy doszły do tego ćwiczenia pozycji rąk, Celine wplatała w nie francuskie nazwy, jakby kryła się w nich magiczna kwintesencja otwierająca drogę do świata cudów. Valeria usiłowała je powtarzać, choć nie miała jeszcze biegłości, by brzmiały poprawnie. To nic, liczyło się to, że podążała ścieżką prowadzącą przez zaczarowaną atmosferę i grała w tę grę. Widać było, że sześciolatce najbardziej spodobało się właśnie eleganckie układanie ramion, wtedy najpilniej studiowała ciało Celine, co rusz pytając, czy w ten sposób, czy dobrze to robi.
Czas mijał szybko. Złapała się na tym, że mogąc obserwować zachwyt na obliczu małej Abbott, do jej własnego serca wkradało się ciepło. Czy tak wiele lat temu wyglądała podobnie?
- Chciałabym, żeby balet stał się dla ciebie przyjemnością, nie obowiązkiem. Podaruje ci zdolność mówienia ruchem, nawet kiedy nie będziesz tego świadoma - mówiła miękko, szczerze dumna z zaangażowania młodziutkiej szlachcianki w lekcję. Nie chciała zakładać czarnych scenariuszy, choć wcześniejsze doświadczenia przeszywały ją lękiem, czy na miejscu nie zastanie rozkapryszonej, rozpieszczonej pannicy z wysoko zadartym nosem, Valeria jednak okazała się miła i tak skrupulatna, w mig łapiąca nowe zagadnienia. Kiedy wybijały ostatnie minuty ich wspólnie spędzonego czasu, była zmęczona, lecz wciąż uśmiechnięta i pogodna, podpytująca Celine o to, kiedy będzie mogła zatańczyć w pierwszych pointach. - Czary rozwijają się powoli, lady Valerio, na to będziesz musiała być odrobinę starsza. Każde pisklątko musi się opierzyć - mimo że była w wieku dziewczynki, kiedy sama otrzymała pierwszą parę, nie założyła ich do prawdziwego tańca przez kilka następnych lat. - Może wróżki przyniosą ci je w prezencie na dziesiąte lub jedenaste urodziny? Akurat odnajdą na nie najdelikatniejszą satynę - podsunęła.
- To strasznie długo - cierpiąco westchnęła Abbottówna. Dla dziecka upływ kilku lat faktycznie mógł zdawać się wiecznością, zapomniała już jak inaczej patrzyły na świat.
- Ale radość będzie tym słodsza, im bardziej wyczekana - zauważyła z uśmiechem półwila. - Jestem z ciebie dumna, lady Valerio. Zaskoczyłaś mnie tym, jak dobrze sobie dzisiaj poradziłaś. Nie zaniechaj tych starań, dobrze? - poprosiła, znów kucnąwszy, by pochwycić spojrzenie dziewczynki.
Ze mną lub z kimś innym, nie zaniechaj tego.
- Dobrze, panno Celine - obiecała z niewinną słodyczą, a gdy takty pianina dobiegły końca, lady Calandra poleciła wnuczce udać się z guwernantką do łaźni, gdzie będzie mogła obmyć się z trudów pierwszych zajęć. - Dziękuję - w drzwiach zwróciła się jeszcze do czarownicy, nie zapominając o głęboko zakorzenionych dobrych manierach.
- Jeszcze raz - było mi bardzo miło - Celine dygnęła, mając nadzieję, że skojarzenia z lady Black biegnące za tym gestem będzie mogła zamienić na pamięć o tej ślicznej małej damie, niewątpliwie utalentowanej tanecznie. Wymieniła później kilka słów z samą lady Calandrą, po której wyjściu przebrała się, spakowała ćwiczebne elementy garderoby i ruszyła w drogę powrotną do domu, z sercem ściśniętym nadzieją - ni to nieśmiałą, ni nagle rozbuchaną jak płomień na zasuszonych, podatnych gałązkach.

zt


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Pokój muzyczny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach