Wydarzenia


Ekipa forum
Kościół
AutorWiadomość
Kościół [odnośnik]10.03.12 23:19
First topic message reminder :

Kościół

opuszczone
Niewielka świątynia poświęcona jedynemu Bogu, utrzymana w typowo gotyckim stylu. Znajduje się przy Chingford Hatch. Czternastowieczne kamienne ściany budowli wyglądają bardzo chłodno, ale ożywiają je piękne witraże przedstawiające świętych. Otacza go niewielki dziedziniec, gdzie znajdują się drewniane ławeczki, do środka kościoła prowadzą zaś wielkie drewniane wrota z wyrzeźbionymi dwoma krzyżami. Wnętrze świątyni utrzymane jest w bieli i błękitach; posadzka przypomina marmur, jednak to tylko kolorowe kafle. Na ścianach wiszą portrety świętych, obie nawy przyozdobione są freskami przedstawiającymi sceny biblijne, a w kątach ustawiono donice z ogromnymi aloesami. Służący tu duchowni zawsze pamiętają, by na ołtarzu znalazły się świeże kwiaty, co wtorek i piątek przechadzają się do pobliskiej kwiaciarni.
"Kościół to miejsce wyłącznie dla czystych serc - nie bój się więc, bowiem tylko tam będziesz tak bezpieczny", powiadają. Jeszcze przed dziesięcioma laty miejsce to pękało w szwach, pełne wiernych modlących się o koniec wojny. Obecnie jest mniej popularne, choć dobra atmosfera, jaka panuje wewnątrz wciąż przyciąga wiele osób, które potrzebują chwili spokoju albo otuchy.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kościół - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kościół [odnośnik]05.05.17 23:53
Inkantacja ciężkiej klątwy obiła się echem po wnętrzu budowli. Magiczne sploty magii zaciskały się w jej ciele wyszarpując energię do zawiązania zaklęcia w różdżce. Coś jednak poszło nie tak. Słabe ciało zadrżało sprawiając, ze różdżka niemalże wysunęła się z pomiędzy szponiastych palców. Alisie nie udało się utrzymać magicznej mocy, która w jednej chwili rozproszyła się po pomieszczeniu. Czarownicą zachwiało ze słabości, lecz utrzymała się na nogach. Złość i zawziętość przepełniły jej ciało przejmując kontrolę pod sztandarem frustracji, która ostatecznie pomimo usilnych prób doszła do głosu. To na co nie chciała pozwolić ziściło się udowadniając, że to co chciała osiągnąć wale nie było proste.
Przygarbiła się lekko, wypuszczając ciężkie powietrze z płuc. Zrobiła kilka chwiejnych kroków w tył. Nie chciała tracić z widoku tego człowieka. Nie spuszczała więc wzroku. Widziała niewyraźnie jego kontur. Nie miała zamiaru pozwolić mu uciec. Posmak takiej porażki byłby zbyt gorzki. Zamierzała dopiąć więc mimo wszystko chociażby tego - nie zważając więc na wszelakie konwenanse uniosła różdżkę na sklepienie.
- Confringo...maxima... - łuna w ciszy sięgnęła celu, by zaraz z łoskotem pożreć i rozerwać konstrukcję. Tynk i gruz zaczął sypać się niczym deszcz, a filary z nieprzyjemnym zgrzytem pochylały się ku ziemi w akompaniamencie tłoczącego się o marmurową posadzkę witraży. Połowa monumentalnej budowli pod wpływem magii zaczęła zapadać się w sobie wzbijając w powietrze kurz i trzaskające odłamki. Wiedźma zmrużyła ślepia i zakaszlała ochryple gdy ten podrażnił jej gardło. Być może przesadziła dając się ponieść swej dzikiej naturze, lecz nie zamierzała teg przyznać chociażby przed samą sobą. W ciszy teleportowała się na dach sąsiedniego budynku by uważnie obserwować konsekwencje zaklęcia.
Alisa Mulciber
Alisa Mulciber
Zawód : n/d
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4076-alisa-mulciber-budowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4338-alisa-mulciber#92588
Re: Kościół [odnośnik]09.05.17 8:59
Coś zapewne w tym było, że otumaniony używkami były nauczyciel wciąż wykręcał się spod rzucanych zaklęć młodej kobiety. A może to los ukazywał mu w jakiś sposób, że jego życie jeszcze nie miało się zakończyć? Nie spodziewał się, że usłyszy tej nocy tę niewybaczalną inkatnację. Czemu ktoś chciałby go zabijać? Chodziło o ucieczkę z Hogwartu? Grindelwald już go znalazł? Jak to się stało? Przecież wydawał się być ostrożny, a przynajmniej wtedy gdy nie włóczył się pijany po ulicach Londynu. Zauważył jak nieznajomą mu dziewczyną ostro szarpnęło, gdy wypowiedziała zaklęcie, które miało pozbawić go życia. Najwidoczniej utrzymała ją na nogach jedynie frustracja z faktu, że wciąż nie mogła go zabić, a Vasilas wciąż się jej wymykał. Nawet przed Avadą. Wykorzystując chwilowe zamieszanie, uciekł kawałek dalej, chowając się w ciemnościach. Świątynia kryła w sobie naprawdę wiele takich miejsc, jednak nie spodziewał się następnego ruchu swojego przeciwnika. Zaklęcie poruszyło budowlą w posadach, a dach nad jego głową zaczął się sypać. Buchanan chciał zbiec dalej, teleportować się cokolwiek. Niestety jego płaszcz zaczepił się o wystający gwóźdź niesamowicie mocno przy tym trzymając mężczyznę. Czarodziej nie zdążył podnieść wzroku na spadający olbrzymi głaz, zanim zapanowała ciemność i to już na dobre.

|zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kościół [odnośnik]08.01.21 14:35
30 sierpnia 1957 r.

Cholernie ciężkie te wrota, a wewnątrz smród kadzideł jak w gabinecie pani Boyle. Ciężki, podniosły i chłodny, jak te popękane, zdobne podłogi, po których stąpały w obcasach. Postukiwanie echem obijało się o ogromne wnętrze strojnej, mugolskiej… co to właściwie było? Jakieś muzeum? Teatr? Opustoszałe, ciche jak nie wiadomo co, a do tego te świeczuszki i dziwne stado dreszczy wijące się po nagich ramionach. Pojedyncze głowy klęczały przy ławach, a na samym końcu, na tej porośniętej milionem bibelotów scenie błyszczało się coś upiornie. Moss zerknęła tylko na Rain, która podążała u jej boku, pewnie tak samo zdziwiona wnętrzem tego… tego czegoś, tej świątyni. Łatwo stwierdzić, że żadna z nich nie wiedziała, jak się po tym pomieszczeniu poruszać. Korytarze, przesmyki, jakieś boczne przejścia i małe wnęki z kolorowymi figurami. Co to do cholery było?
– Cicho jak w kostnicy – odezwała się wreszcie, podążając kilka kroków w bok. Weszły tu, bo tak wskazywał adres na zapomnianym przez klienta Huxley dokumencie. Kimkolwiek był typ, najwyraźniej tu mieszkał. W przepychu, pośród złotych świeczników i zdobnych foteli. Pewnie były wygodne, obite czerwonym materiałem, rzeźbione i przyjemne. Mogłaby sobie taki załatwić do Parszywego na zaplecze. A może nikt by nie zauważył? Miejsce było otwarte i nie wyglądało na to, by ktokolwiek nad nim czuwał. Podążyła dalej, ślizgając się ciekawskim okiem po tych wymalowanych sylwetkach. Matka z dziecięciem, jakieś staruchy i owieczki. Tu nikt nie próbował udawać skromnego i aż drażniło oczy.  
– Dziwni są ci mugole –
mruknęła nieco bezczelnie i zapewne jakaś para oczu zwróciła się oburzona w jej stronę. Moss podążała głębiej i głębiej, a jej krótka spódniczka raziła oczy świętych. Lato w pełni, pora dla nagich ramion i odsłoniętych łydek. Tylko Rain okryta jak jakaś szlachetna panienka, ale przywykła już do tego, że pewne wdzięki zasługiwały na odpowiednią chwilę. – Jak się ten typ nazwa, Rain?
Obróciła się lekko w jej stronę, przystając przy dziwnej drewnianej skrytce. Zajrzała przez szparę i wewnątrz ujrzała kolejne siedzisko objęte z każdej strony elegancką ścianką. – Ej, jak myślisz? Do czego to służy? – zapytała, wskazując na coś, co tak naprawdę było konfesjonałem, ale o tym nie miała pojęcia. Ciekawe miejsce, choć piekielnie dziwaczne. Pewnie odprawiali tu jakieś swoje rytuały, dzięki którym wpędzali pojazdy w ruch i robili inne dziwne rzeczy z tymi cudacznymi maszynami. Odruchowo pociągnęła za drzwiczki i postawiła nogę wewnątrz nieznanego czegoś, eksponując przy tym nagie kolano. Za ich plecami wybrzmiał głos oburzenia, ale Philippa zdawała się tego nie słyszeć. Powinna może podpytać przyjaciółkę preferencje tego klienta. Skoro mieszkał w czymś takim, to pewnie sam był szaleńcem i miał… cóż, niezdrowe fantazje. Wystarczyło też raz rzucić okiem, by dojść do wniosku, że to mógł być jakiś kolekcjoner, fanatyk, zbieracz rupieci albo miłośnik sztuki. Moss miała milion teorii i tak właściwie to… zaintrygował ją ten jegomość. – Na biednego nie trafiło, dobrze ci chociaż zapłacił? – rzuciła, unosząc lekko brew. Zapach kadzidła drażnił jej nos, ale spróbowała to zignorować. Wewnątrz było jeszcze wiele zakątków do zbadania. Philippa nie zamierzała się powstrzymywać, skoro typ jawnie zapraszał ludzi do środka. Domyślała się, że nie zdoła w żaden sposób wytłumaczyć sobie zachowania tych mugoli.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kościół [odnośnik]08.01.21 15:27
Trzeba było być naprawdę zakręconym żeby zostawić wszystkie swoje dokumenty na stoliku nocnym pospiesznie opuszczając o świcie pokój, żeby zdążyć do swoich wiernych. Cokolwiek to miało znaczyć. W pół zaspana Huxey jedynie obserwowała go gdy wciągał czarne spodnie na tyłek i zakładał czarną koszulę i wróciła do snu, gdy oznajmił jej, że pieniądze zostawia na stoliku. Kiedyś już go obsługiwała, także nie bała się, że ją oszuka. Gdyby to zrobił, to więcej nie mógłby się tam pojawić. A skoro wracał, to chyba mu się nawet podobało. Gdy znalazła dokumenty poszła z nimi do barmanki, znalazły tam adres i postanowiły się przejść i oddać. Wyglądały na jakieś całkiem ważne.
Aczkolwiek nie spodziewała się, że trafią do takiego miejsca. Przepych tego miejsca ją wręcz zwalił z nóg. Przyglądała się wszystkiemu z zaciekawieniem i nie tylko ona, bo Philippa również wyglądała na bardzo zainteresowaną tym miejscem. Długie drewniane ławy ustawione tyłem do wejścia, po bokach liczne obrazy, malowidła na ścianach, wnęki, w których znajdowały się różnego rodzaju ozdoby. A ściany ocieplał blask świec. Różnego rodzaju elementy wystroju, których Huxley nie potrafiła zidentyfikować. Patrzyła z zainteresowaniem na ludzi klęczących i mamroczących do siebie po cichu, ich spokój brutalnie został przerwany przez odgłos stukających obcasów.
- Co za przepych, wiesz ile to wszystko może kosztować? – zapytała po cichu przyglądając się kolejnej złotej ozdobie. – Poważnie myślisz, że on tu mieszka? To ja jestem ciekawa jak wygląda jego sypialnia.
Huxley nie miała pojęcia, że jest w miejscu świętym dla mugoli i że niektóre słowa i zachowania w ich wykonaniu są co najmniej niesmaczne. Dlatego z pełnym przekonaniem przytaknęła przyjaciółce, że faktycznie ci mugole są dziwni i u jej boku rozpoczęła wędrówkę po tym wielkim, kamiennym domu w poszukiwaniu swojego nocnego kochanka.
- Artur Wilson – sięgnęła po dokument i przeczytała z niego. – Nie sądziłam, że mam tak bogatego klienta. Jak na to jak bogaty posiada dom, to zdecydowanie za mało mi zapłacił.
Wyłapała to krzywe spojrzenie, które zostało skierowane w jej stronę. Stara kobieta w ławie obok aż na nią fuknęła, ale Huxley nic sobie z tego nie zrobiła, jedynie unosząc jedną brew ku górze. Pewnie jakaś służba, może muszą tak klęczeć za karę i teraz burczą na każdego, kto tu wejdzie? Może ten cały Wilson to jakiś szlachcic? Ale z tego co Rain pamiętała, to w skorowidzu czystości krwi nie było takiego nazwiska.
- Czekaj, co? Daj mi zobaczyć – podskoczyła do przyjaciółki, gdy ta już wkładała swoją piękną nóżkę do środka. – Obok też można klęczeć, ale tu jest ściana… nie rozumiem.
Huxley zmarszczyła brwi. Gdyby tam jeszcze nie było tej ściany, to by dało się jeszcze jakoś wytłumaczyć. A tak? Podrapała się po głowie, przyjrzała się temu z jednej i drugiej strony, a potem parsknęła śmiechem pochylając się nad uchem panny Moss.
- Najpierw klękasz i prosisz o pozwolenie, a potem otwierasz te drzwiczki, znowu klękasz i jeśli ci pan pozwoli, to robisz co trzeba – mruknęła. – No patrz, a zdecydowanie na takiego nie wyglądał.
Jeszcze raz rozejrzała się po całym domu. To było naprawdę dziwne, że wszystko było takie otwarte, można było wejść, zabrać sobie, chociażby figurkę tego mugola z laską, i nikt by nie zauważył. A nawet nie były w połowie drogi, po drugiej stronie tego domu stał wielki stół, na nim kolejne złote bibeloty i jakieś drzwi.
- Zobacz, może tam trzeba zapukać? – zapytała z ciekawością.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Kościół [odnośnik]08.01.21 16:44
Wiedziała, że Rain miewała lepszych i gorszych osobników między udami. Od wymoczków z doków, którzy pluli resztkami jedzenia przy tanim bajerze, po tych tajemniczych bogaczy poszukujących dyskretnej uciechy we wstrętnej londyńskiej dzielnicy – bo tak przecież myślano o okolicach portu w Westminister. Nie dziwiło więc to, że tym razem trafiło na dzianego typa, ale aż takiego domostwa to się nie spodziewała. Aż się prosiło, by podpytać, czym się gościu zajmował za dnia, gdy nie łaził za dziwkami i nie zapijał się w podejrzanych knajpach. Był w ogóle czarodziejem? Kręcących się miedzy zimnymi ławami mugoli musiało tu coś przyciągać, choć teraz miejsce świeciło pustką. Pustką i całymi rzędami dopalających się świec. Trudno odgadnąć, o co w tym wszystkich chodziło, ale we dwie jakoś to rozgryzą. Może powinny podjeść tam na scenę i po prostu podłożyć dokumenty gdzieś przy złotym talerzyku? Ten klient powinien być wdzięczny, że Rain chciało się fatygować taki kawał za port. Musiał więc być uprzejmy i hojny. Albo chociaż hojny. Kasa załatwiała wiele spraw i wyczarowywała mnóstwo uśmiechów. Szczególnie w ich branży.
- A kto go tam wie? Mógłby cię kiedyś zaprosić do sypialni, skoro wpadłaś mu w oko. Mówił ci kiedyś o tym miejscu? Jaki on w ogóle jest? – pytała nieskrępowana podniosłą ciszą nieodgadnionych korytarzy. Nie przeszkadzały jej oczy uśpionych obrazów, nieruchome i tak różne od czarodziejskich malowideł. W tej materii niemagiczni stali daleko za czarodziejami. Może... może mogłaby rozumieć, o co z tym chodzi, gdyby nie wyparła ogromu wspomnień z czasów małej sieroty.  W końcu żyła w domu pełnym porzuconych dzieci, które w większości pochodziły z tego świata. – Wilson? Brzmi zupełnie zwyczajnie – wyrzuciła z dozą rozczarowania. – Następnym razem weź więcej. Wiesz, bonus za przysługę – stwierdziła cwanie, mając na względzie dobro interesów przyjaciółki. W końcu była zdolną kochanką, wiele wartą, a jego wyraźnie było stać na to, by sypnąć czasem paroma dodatkowymi galeonami. Co najmniej.
Pojedyncze głowy, bardzo przerzedzone wystawały z tych ław, ale wydawały się zupełnie spetryfikowane, całkiem zapatrzone w połyskującą scenę i te wytworne rzeźby. Phils nie mogła przeczuwać, że kiedy tylko odrywały od nich oczy, zaglądali przez ramię i śledzili intruzów zgorszonym spojrzeniem, a usta zastygały niezdolne do kontynuowania pobożnych szeptów. Jeszcze chwila i ktoś wstanie z ławy, by wyprosić nieczyste dziewuchy, jeszcze chwila i rzeźby ożyją, by zasłonić święte oczy porażone widokiem pruderyjnych panienek. – Klęczeć można? – powtórzyła w wyraźnej sugestii. Przychodziły jej do głowy same niegrzeczne wyjaśnienia, ale tak pozakrywane pudło prędzej było celą niż miejscem intymnych uciech. – Gdyby faktycznie klękali przed tym całym Wilsonem, to nie musiałby chodzić do ciebie, Rain – stwierdziła jakże odkrywczo i pomacała wnętrze konfesjonału w poszukiwaniu przedmiotów, które mogłyby przybliżyć je do rozwiązania zagadki. Nic tam jednak nie było. Westchnęła niezadowolona i zabrała nogę. Nuda. – No nie wiem, Rain – mruknęła, kręcąc głową. Trudno jej było pojąć ten rytuał. – Zapytaj go o to następnym razem – zasugerowała, odchodząc od tego dziwnego zakątka. Długie, rozległe wnętrze domu kryło mnóstwo zaskakujących kątów, więc nie zamierzała zbyt długo rozmyślać nad tym jednym.
Drzwi. Rain zasugerowała drzwi, za którymi mogły znaleźć Artura Wilsona. Moss zaakceptowała koncepcję i przytaknęła, przyspieszając kroku. Weszła na podwyższoną scenę, jak gdyby nigdy nic i pociągnęła za zdobną klamkę, ku zgorszeniu dusz zasiedziałych w ponurych ławach. – Zamknięte – burknęła głośno, a jej głos rozniósł się wyraźnie po całej sali. Przy tych… oddanych ludziach wolała nie wymachiwać różdżką na prawo i lewo. Zeszła więc z trzech schodków i wkroczyła w przejście, które rozdzielało od siebie rzędy ławek. – Zna ktoś Artura Wilsona? – zapytała zgromadzonych, jakby byli na imprezie w klubie. W końcu mieszkał tu, na pewno wiedzieli, czyje krzesełka wygrzewali, no nie? Pewnie na tych portretach były twarze jego krewnych. A może i nawet on sam? Popatrzyła czujnie po pojedynczych twarzach.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kościół [odnośnik]09.01.21 20:04
Klienci zdarzali się lepsi i zdarzali się gorsi. Pan Wilson był raczej z tych lepszych. Nie śmierdziało od niego, zawsze był porządnie ubrany i nigdy nie wydziwiał. Nawet słuchał Rain, odpowiadał na to co mówiła, reagował na jej zachowanie. Był miły i dziękował. A to było dość rzadkie. Może on tych dokumentów nie zostawił przez przypadek, tylko z pełną premedytacją? Może chciał by tu przyszła do jego domu, może chciał pokazać jej swoją sypialnię? To by miało sens patrząc na to jak wyglądała reszta jego domu. Zatrzymała swój wzrok na jednym z obrazów. Pokazywał on mężczyznę, który siedział po środku stołu, a dookoła niego byli inni mężczyźni. Pili i jedli, wyglądali jakby rozmawiali. O ile ciekawiej by to wyglądało, gdyby te postacie poruszały się po obrazie, gdyby można było z nimi porozmawiać, dowiedzieć się czemu tak obgadują tego długowłosego mężczyznę siedzącego po środku.
- Zawsze dziwnie mi się patrzy na te mugolskie obrazy. Co to za pomysł by wieszać niezaczarowane malowidła? – zapytała z irytacją w głosie. – On? O tym miejscu? Coś ty! A jaki jest? Miły, pachnący, grzeczny…
Wzruszyła ramionami. Nigdy jej nie mówił, że mieszka w takim pałacu. Zresztą nie znała go przecież aż tak bardzo dobrze. Raptem przespali się razem parę razy, ot co i nic więcej. Huxley równie dobrze mogła być przez niego całkiem dobrze oszukiwana, a dokumenty tak naprawdę mogły nawet nie należeć do niego. Bo może są fałszywe, albo coś. W końcu obie tego nie wiedziały i w sumie niedługo powinno się to wyjaśnić.
Philippa sprowadziła ją na ziemię z tym klękaniem. Faktycznie, gdyby mógł przed nim klęknąć każdy, to nie musiałby przychodzić do niej. Zacisnęła usta w prostą linię, jej pomysł już przestał być taki zabawny.
- Może masz rację – przyznała. – Zapytam. Ciekawa jestem co mi powie.
Ale gdzieś tam nadal uważała, że jedno drugiego nie wyklucza. Może lubił tak z obcą panną w szemranym miejscu? Może, póki jest jeszcze ciepło, to następnym razem powinna zabrać go w jakiś zaułek? Sądząc po tym co tu widziały, to lubił dziwne rzeczy. Może mu się spodoba?
Ten cały dom był niesamowity. Ogromny, skrywał mnóstwo tajemnic. Różnego rodzaju zakamarki, dziwaczne obrazy i posągi. Kwiaty poustawiane obok stołu po drugiej stronie od wejścia. W ogóle taka dziwna scena na środku, może lubił na niej występować? I te kolory, ten przepych, nie była pewna, może jej się tylko wydawało, ale niektórzy arystokraci mogli mieć biedniej ozdobione swoje pałace.
Panna Moss lubiła proste i nieskomplikowane rozwiązania. Ot, po prostu zapytała się tych mugoli, co nadal klęczeli w swoich ławach i patrzyli na nich pogardliwym wzrokiem, czy ktoś zna Artura Wilsona. Huxley aż parsknęła śmiechem, nie sądziła by było to takie łatwe. A jednak, gdy tylko Philippa zadała to pytanie, za plecami Rain rozniósł się dźwięk klucza o skrzypnięcie otwieranych się drzwi.
- Czy ktoś mnie szukał? – usłyszały obie.
Gdy Rain się odwróciła zobaczyła mężczyznę, którego dzisiejszego ranka wypuściła z pokoju na piętrze Parszywego. Uniosła wyżej brwi. Ubrany był w czarną sukienkę, a pod jego szyją znajdowała się jakaś biała opaska. Dziwne ubranie, czegoś takiego się nie spodziewała i może dlatego tak ją z lekka zszokowało.
- Dzień dobry, Arturze – powiedziała do niego, sądząc po jego spojrzeniu był równie zaskoczony co i ona. – Miło Cię znów widzieć.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Kościół [odnośnik]09.01.21 22:10
Może przywykłaby bardziej do mugolskich malowideł, gdyby sierociniec jakiekolwiek posiadał. Zapamiętała jednak ściany blade, zadrapane przez czas i dziecięce koszmary. Zapamiętała drobne słowa wyrywane w murach ołówkami i wygrzane kąty ponurych pomieszczeń, które zbyt często gościły roztrzęsione dziecięce ciała. Tu nie było obrazów, tylko przerażone sny i marzenia, które jak koło ratunkowe pozwalały przetrwać pośród sztormów malutkich samotności. Teraz dopłynęła tutaj, życie nauczyło ją pływać, dostała szansę. Podobało jej się wszystko, co dotyczyło portu i jego mieszkańców. Poza tą pieprzoną wojną, która dusiła dobrych ludzi, tworzyła sieroty i odbierała ludziom domy. Nikt tu nie chciał polityki, każdy dbał o robotę i rodzinę. Tymczasem obce macki niewiadomych potworów przenikały przez dokowe uliczki. Czasem, gdy wracała z Parszywego, wydawało jej się, że ktoś ślizga się po jej cieniu, próbuje pochwycić i zniewolić – w jej własnym domu. Nie mogła na to pozwolić.
I chociaż urodziła się pośród mugoli, wydawali jej się wciąż wielką niewiadomą.
– Nie potrafią inaczej, nie mogą ich zaczarować. Więc wieszają takie –
stwierdziła, przystając przy płaskorzeźbie. Przypominała morze spetryfikowanych głów zaklętych w kamieniu. – Dużo, bardzo dużo takich – mruknęła, wciąż dziwiąc się tej mnogości, rama na ramie, tona błyskotek. – Jakbym spuściła niuchacze, to byłybyśmy cholernie bogate, Rain. Tu są ze trzy łajby kosztowności, wiesz? – parsknęła, palce przykładając do ozdobnej ramy jednego z malowideł. Potem obróciła się Rain i zacmokała zamyślona. – Klient idealny. Zbyt idealny – przyznała w pierwszym odruchu i zakręciła lok na palcu. – Na pewno coś przeskrobał. Może to miejsce nam podpowie – objawiła, otwierając szerzej oczy. Obróciła się lekko na pięcie i wyruszyła w dalszą drogę. Była głodna, pragnęła rozprawić się z tą tajemnicą.
O ile powie. Nie była pewna, do czego doprowadzi ich ta wycieczka. A jeśli natkną się na makabryczne widoki? Może to jakiś gnój chowający w złotych szafach gnijące trupy. Miejsce było.. elektryzujące, miało coś w sobie. Dogasające świece, kadzidła, echo podniosłych szeptów. Atmosfera tej pokaźnej komnaty była mocno zauważalna, nie dało się zignorować tego uczucia. To coś więcej niż bury dom. To jakieś muzeum mugolskich osobistości, jakaś ich magia.
Pytanie, prawie jak paskudna woń, zawisło w powietrzu, choć długie korytarze chętnie poniosły je daleko, daleko aż do ostatnich ław. Philippa stanęła pośrodku, w lekkim rozkroku, jak gwiazda programu, jak ta, na którą wszyscy mieli teraz spojrzeć. Zajęła dobrą pozycję. Wzmocniła to dodatkowo charakterystyczną postawą: zmrużone oczy od lewej do prawej świdrujące pojedyncze głowy wystające z ław, do tego jeszcze dłonie wciśnięte w talię i ołtarz świateł i cieni zaraz za jej plecami. A pod podeszwami oczy nadobnych, wielmożnych, wszechmogących poukładane w setki drobnych kamieni i wirujące nieruchomo barwy. Trochę jak cyrk, wysokie wieże i mnożące się kolory. Przytłaczające, ale nie na tyle, by sobie z tym nie poradziła. W końcu miały znaleźć Artura Wilsona, a nie chodzić jak dwie sieroty po prośbie.
I znalazły. Uśmiechnęła się i przekręciła głowę w stronę nadchodzącego… mężczyzny.
– Uuu –
rzuciła z aprobatą i lekko zakołysała się na swoich obcasach. W tej cudacznej szacie wyglądał prawie jak czarodziej. – No to się znalazł... ten Artur Wilson– zanuciła zachwycona tym, że wreszcie go miały. Teraz powinno pójść już szybko. Przemknęła tylko spojrzeniem po całej sylwetce mężczyzny. Nie wyglądał na zadowolonego. Obecność Rain w tym miejscu przyjął z wyraźnym zaskoczeniem. Najwyraźniej nie tego się spodziewał. – Co tutaj robisz, Rain? Coś się stało? To nie jest najlepsze miejsce… Chodźmy, proszę – wydusił, obracając się w kierunku drzwi, które jeszcze chwilę temu były zatrzaśnięte. Philippa z uniesionymi brwiami zerknęła na przyjaciółkę, a potem ruszyła za nim. Może pokaże im kolejne komnaty? Jakieś niedostępne dla… innych miejsca. Sypialnię? Chyba nie była chętna. Nie to je tu przywiodło.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kościół [odnośnik]10.01.21 21:35
A trzeba było przyjść pod wieczór. Może nie byłoby tu tyle gapiów klęczących w swoich ławach i może można byłoby coś zwinąć. Huxley uważała, że wystarczyłoby zabrać trzy puchary, jeden obraz i jakiś posążek i jeśli wszystko było ze szczerego złota, to były by ustawione co najmniej na rok. Do jej woreczka ze skóry wsiąkiewki wszystko by się zmieściło, jeśli dodatkowo rzuciłaby na nie zaklęcie powiększające wnętrze. Podeszła bliżej do ściany, chwyciła za jeden obraz i podważyła. Nie był zbyt solidnie przymocowany.
- Dziwne, byłam przekonana, że będzie przymocowany zaklęciem trwałego przylepca – szepnęła do przyjaciółki. – Tu wszystko wisi luzem, myślisz, że by się zorientował gdyby zabrakło jednego z obrazów? Ta rama wygląda na złotą, znam jednego kupca na targu, który handluje złotymi bibelotami, może by kupił taką porządną ramę…
Bardziej już mówiła do siebie niż do panny Moss. Jak ktoś zostawia otwarty dom i zaprasza do niego obce sobie osoby, to musi liczyć się z tym, że coś może zginąć. A może po prostu był na tyle bogaty, że nie robiło mu to różnicy? Kupi sobie po prostu kolejny. Zerknęła jeszcze raz na obrazy, aby zapamiętać ramę i zapytać tego handlarza. Może faktycznie będzie zainteresowany?
Patrzyła na stojącą na środku przyjaciółkę. Philippa była wyzwoloną kobietą, kiedy inne skrywały swoje ciało pod warstwami materiałów, ona nie miała problemów z tym aby pokazać nogi. Rain się jej absolutnie nie dziwiła. Miała czym się chwalić. Huxley ostatnio unikała odsłaniania nóg dlatego dzisiaj również nosiła długą spódnicę. Tak było lepiej.
Gdy Artur Wilson się znalazł to zdziwiło ją jego zaskoczenie. Przez chwilę naprawdę myślała, że zostawił te dokumenty specjalnie, aby do niego przyszła. Ale wtedy przecież nie byłby taki zdziwiony. Od razu poprosił, aby poszły za nim. Wymieniła spojrzenie z Philippą i ona również ruszyła, aby po chwili znaleźć się za zamkniętymi drzwiami. I, ku jej zdziwieniu, wcale nie trafiły do sypialni, a do niedużego pomieszczenia z szafami, komodami i dużym zdobionym biurkiem na środku. Nie kryła zdziwienia.
- Arturze, jesteś dla mnie niemałą zagadką – zaczęła zawadiacko uśmiechając się lekko. – Przychodzisz do mnie do portu, a mieszkasz w takim zamku. Piękny dom, ale ci ludzie tam, dziwni jacyś. Służba ma klęczeć za karę czy czekają na twoją audiencję?
Faktycznie ją to interesowało. Rozglądała się po pomieszczeniu i dostrzegała różne elementy, które również w głównym pomieszczeniu występowały. Obrazy mężczyzn z aureolą, krzyże z mężczyzną powieszonym za ręce. Dominujące złoto, bogato zdobione dywany i ściany.
- Nie, nie, ja tu nie mieszkam, a przynajmniej nie dokładnie tu. To kościół. Nigdy nie słyszałyście o kościele? – zapytał lekko rozbawiony. – A ja jestem księdzem.
Rain popatrzyła zdziwiona najpierw na niego, a potem na Philippe i energicznie pokręciła głową. Nie miała zielonego pojęcia czym jest kościół, kto to jest ksiądz i skoro tutaj nie mieszka, to gdzie? Patrzyła na niego na tyle zdziwiona, że chyba Artur poczuł potrzebę rozjaśnienia trochę tego niemagicznego elementu.
- Mugole wierzą w Boga, kościół jest bardzo bezpiecznym miejscem i dobrym schronieniem na czas wojny – zaczął swoją krótką opowieść. – Możecie mi wierzyć, albo i nie, ale nigdy nie specjalnie umiałem dopasować się do czarodziejskiego świata. Pochodzę z katolickiej mugolskiej rodziny, po opuszczeniu Hogwartu zamiast szkolić się na pracownika Ministerstwa, poszedłem do szkoły dla mugolskich duchownych. I zostałem księdzem-czarodziejem.
Huxley z wrażenia usiadła na biurku. Zerknęła na Philippę czekając na jej reakcję.


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Kościół [odnośnik]10.01.21 22:45
Siostry, piratki, pokrewne dusze odnajdujące się natychmiast we wspólnej myśli. Philippie wystarczył widok oczu Huxley, oczu wędrujących łakomie po ścianach wypchanych złotym bogactwem. Już wiedziała, co czaiło się w zaintrygowanym spojrzeniu, już czuła, o co proszą ręce dotykające tych ram, macające posążki. Mogły to zrobić, rozumiały się na tyle dobrze, by szybko wywołać odpowiednią akcję i przygarnąć dla siebie, zupełnie niewinnie, garść drogocennych rzeczy. Słuchała Rain, zgadzała się z nią – wyłapywała to, co nie zostało głośno powiedziane. Obficie ozdobione wnętrza ograbione wciąż będą przyciągały klęczących gości. Przecież Artur Wilson mógł się podzielić swoimi skarbami. Tak jak i Rain dzieliła się z nim swoją piekielną czułością.
– Wrócimy tu, później. Weźmiemy sobie twój napiwek, siostro. Szczodry i błyszczący. W porcie pójdzie raz dwa. Też znam parę głów, które się tym zainteresują. Tylko nie teraz, nie przy nich… -
mówiła, stojąc już blisko niej. Dyskretnie szeptała do ucha, a jej dłoń objęła wąską talię przyjaciółki. Prowokatorki, konspiratorki, złodziejki. W duecie mogły być niemożliwe do pokonania. Bardzo jej się podobały obrazy, które tak chętnie wyobraźnia wślizgiwała jej zaraz za kołnierz sukienki. Odgarnęła jej włosy z ucha i uśmiechnęła się niecnie. Przyjdzie pora, by tu powrócić i zrobić to, co w opinii świata robią portowe dziewuchy. Kraść.
Trzasnęły drzwi za ich plecami. Poprowadził je do zupełnie nowego, różnego od wielkiej sali pomieszczenia. Philippa obserwowała go czujnie. Chyba nie puściłaby tutaj Huxley samej. Miała ich dwójkę na oku. Trudno stwierdzić, kim był, kiedy nie mówił tak łagodnie, kiedy zrzucał maskę męskiego wzoru cnót. Wciąż nie znały dokładnej historii tego ogromnego domu i ludzi przychodzących zewsząd jak do siebie. Pojedynczych, bo pojedynczych, ale jednak. Coś tu było na rzeczy. Artur miał swoje za uszami, może prowadził podwójne życie, może wcale nie był taki niewinny. Wolała go pilnować. Gotowa była w razie co unieść różdżkę i zagrozić mu, jeśli tylko uczyni coś, co jej się nie spodoba. Dobrze więc, że Rain zabrała ją tu ze sobą. Nie wierzyła w przykładność Wilsona. Święte dusze nie chodziły na dziwki, chociaż… może właśnie te chodziły najczęściej. Niemniej skupiła się najpierw na słowach przyjaciółki, a później, w ich melodii, przeszła się po tej komnacie, która straszliwie przypominała gabinet lub może garderobę? Nigdy nie była w takim bogatym domostwie i nie była pewna, jak właściwie wygląda taka garderoba. Duży pokój pełen ubrań. Tylko co by tu robiło to biurko? Przesunęła czule dłonią po eleganckim drewnie, a potem wsunęła tyłek na nie i za plecami ułożyła dłonie, na których się oparła. Nogi lekko zakołysały się ponad podłogą. Milczała, pozwalając im załatwić swoje sprawy, ale nie zamierała udawać, że nie śledzi każdego jego ruchu.
– Księdzem? – Uniosła wysoko brwi. – Wciąż nie rozumiem – wydusiła, kiedy spróbował opowiedzieć więcej. – Za dnia mugolski zawód, a po zmroku prosto w ramiona… - urwała, lekko przygryzając wargę. Wciąż szukała jego oczu. – To brzmi tak, jakbyś się nieźle ustawił w tym mugolskim świecie. To kim jesteś? Mugolem czy czarodziejem? Najbardziej dziwi mnie to, że mówisz o tym tak po prostu. Nam, dziwkom, obcym. A nawet nie wiesz, po co tu przyszłyśmy. – Zerknęła na Huxley, która usiadła blisko niej. W tej samej chwili Moss zsunęła tyłek z mebla i uczyniła krok w jego stronę. – Ale nie jestem pewna, czy chcemy posłuchać… - zamruczała, obracając się po tych słowach w stronę towarzyszki. Nie wyglądał na kłamce, ale niewinność bywała bardzo wygodnym płaszczem. Mógł perfekcyjnie wejść w rolę. Nie przyszły tutaj jednak po to, by wysłuchiwać historii jego życia. Trzeba załatwić sprawę, spadać i wrócić tu o odpowiedniej porze.
– Siostro? – wymówiła sugestywnie. Celowo nie wypowiedziała jej imienia, nie będąc pewną, jak przedstawiała się przy nim. Może jednak pora zwrócić mu dokument. Chyba że Rain miała ochotę poznać jeszcze więcej sekretów tego całego… księdza. Philippa podejrzewała jednak, że ta dwójka jeszcze będzie miała ku temu sposobność.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kościół [odnośnik]12.01.21 19:56
Ona też nie rozumiała. Nie wiedziała kim albo czym jest ksiądz. Patrzyła to na Philippę to na Artura szukając u nich jakiś odpowiedzi. W sumie mało ją to interesowało, ale tak jak jej przyjaciółka zauważyła, nieźle się tutaj ustawił. Żył w bogactwie i dostatku, być może cieszył się szacunkiem, a w nocy balował jak każdy chłop. Dobrze balował, dobrze płacił i Huxley to nie przeszkadzało. Nie wiedziała o co chodzi, nie miała pojęcia, że jest to u księdzów niedozwolone. A nawet jeśli by wiedziała, to i tak pewnie wzruszyła by tylko ramionami – bo co jej do tego? Nie jest sprawa, a w nie swoje sprawy nie zawsze trzeba wtykać nosek.
Słuchała uważnie słów Philippy. Była bardzo negatywnie nastawiona, a przynajmniej tak jej się wydawało. Huxley czuła się całkiem zainteresowana, w sumie mogłaby chętnie o czymś takim posłuchać. A panna Moss była bardzo sceptycznie nastawiona do całej tej sprawy i wręcz na niego naskakiwała. A może po prostu Artur był bardzo naiwnym człowiekiem i nie bał się, że dziewczęta gdzieś na niego doniosą? Rain nie miała takiego zamiaru, mogła stracić źródło zarobku, a tego nie chciała.
- Ale panna nerwowa. Tak, całkiem dobrze mi się żyje. W dzisiejszych czasach, w momencie gdy trwa wojna, dobrze jest mieć bezpieczne miejsce do życia – odpowiedział jej z uśmiechem na ustach. – Nie jesteście obce. Rain znam. A skoro tu przyszłyście, to na pewno macie w tym jakiś powód?
Ksiądz spojrzał na Huxley uprzejmym wzrokiem, a ona odpowiedziała mu miło. Sięgnęła do swojego woreczka z wsiąkiewki i wyciągnęła z niej pliczek dokumentów. Pomachała nim przed nosem Artura, ale nie oddała mu tego jeszcze.
- Zostawiłeś dzisiaj rano na stoliku w pokoju – zaczęła obracając dokumenty w dłoniach. – Chciałyśmy ci je zwrócić, wyglądały na ważne. A przy okazji dowiedzieć się o tobie trochę więcej. Zanim ci oddam… W sumie to ja jestem ciekawa kim, czym?, jest ksiądz. To rodzaj mugolskiej szlachty? Stąd ten bogaty dom? – zeskoczyła z biurka i podeszła do niego troszkę bliżej. – A, swoją drogą, nie boisz się tak zostawiać swoją posiadłość otwartą? Każdy tu może wejść.
Wpatrywała się w niego uważnie. Może Philippa chciała już wracać, ale jej się całkiem dobrze rozmawiało. Faktycznie ją to troszkę zainteresowało. Może nie specjalnie chciała dowiadywać się więcej o mugolach, co interesowała ją postać samego Wilsona. Nieźle musiał mieć poukładane skoro tak udało mu się to wszystko ogarnąć. I tak naprawdę to głównie Huxley interesowało – co miał w swojej głowie.
Zerknęła na Moss, uśmiechnęła się do niej lekko, żeby trochę załagodzić jej dziwną nerwowość. Nie do końca rozumiała o co chodzi, ale miała nadzieję, że to nic poważnego. Chwila rozmowy z księdzem-czarodziejem chyba im nie zaszkodzi?


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774
Re: Kościół [odnośnik]15.01.21 23:50
Moss go nie znała. Był jednym z wielu: łaził po dziwkach, prowadził podwójne życie, a tajemnice tylko się piętrzyły. Ten dom, ta wielkość i przepych były na to jawnym dowodem. Dla niej pozostawał obcy, choć może i chętnie dowiedziałaby się nieco więcej na temat tej fantastycznej posiadłości. Potrzebowała poznać to, co mogłoby wiązać się z ewentualną korzyścią w przyszłości. Widywała wcześniej wielu cwaniaczków, intrygantów i egoistów. Rain rzuci kilka monet, a potem idzie kąpać się w złocie, kiedy ona każdego dnia ciężko pracuje i walczy o przetrwanie we własnym gnieździe. Realia wojny drażniły niesamowicie, ale Moss dobrze wiedziała, że żadna z nich się nie zamierzała poddawać. Mimo to zdziwiona zmarszczyła brwi, obserwując podejrzaną miękkość w podejściu przyjaciółki. Sprawy jednak nie znała na tyle dobrze, tej dwójki razem nie widywała nigdy wcześniej, a już na pewno nie w trakcie intymnego zdarzenia. Nie oceniała więc relacji, przeczuwała, że skoro odbyło się już kilka spotkań, to mogli nawet się polubić. W końcu wspominała o jego cechach, o jego całkiem przyjemnym obliczu, o manierach, których czasami naprawdę należało w porcie szukać ze świecą. Być może zdołali wkroczyć w koleżeńską relację. Nie wydawało jej się to niczym złym, choć wolałaby, by Rain nie traciła czujności.
Facet jednak sprawiał wrażenie jednego z tych szlachetnych. Dobrych, naiwnych, łatwych do wykorzystania przez sprytne osoby. Trzymał się tu, w tej swojej twierdzy, wpuszczał ludzi, a na zewnątrz trwała rzeź mugoli. Ryzykował więc, jeśli w ciemnych kątach, przy nikłych światłach przetrzymywał ich. Miejsce przecież było strojne. Czarodziejscy złodzieje w końcu tu wejdą. Skoro one potrafiłyby przygarnąć coś dla siebie, to oni tym bardziej. Moss jednak nie zamierzała martwić się jego sprawami, choć poniekąd szanowała serdeczność wyrażaną przez Rain. To był jej znajomy, nie planowała więc rozkręcać przykrych rozmów, nie było ku temu właściwie żadnych prawdziwych powodów.
– Mam nadzieję, że faktycznie to miejsce jest bezpieczne. Że wiesz, co robisz –
odparła, kiwając lekko głową. Skoro był zaufanym zarobkiem i w razie co mógł wyciągnąć do przyjaciółki pomocą dłoń, nie mogła życzyć mu źle. Jednak trudno jej było porzucić nieco mniej ufne spojrzenie.
– Ksiądz to człowiek wiary, służy Bogu. Mugole wierzą w Boga, to święte miejsce, to świątynia. Tutaj odbywają się uroczystości na jego cześć, tutaj wspieramy wszystkich wierzących. To, co widzicie tym pięknym wnętrzu, to skarby setek lat tradycji. Wiara jest dla wielu bardzo ważna.  To coś zupełnie innego od władzy i przywilejów politycznych, to bogactwo duchowe, Rain. Niewielu ich już pozostało, mugolaków, mugoli… Prawie wcale. Wojna jest ich zagładą. Tutaj znajdują opiekę duchową. Mogą się modlić i porozmawiać ze swoim Bogiem. Obawiam się tylko, że to nie potrwa długo… i wkrótce i to miejsce przestanie istnieć –
wyjaśnił, starając się, nie zalewać ich zbyt zagadkowym słownictwem i niezrozumiałymi zwrotami. Wyjaśnił najprościej. – Dziękuję, że je przyniosłaś, Rain. Jestem twoim dłużnikiem – odparł pogodnie, być może czując ulgę. Dokumenty nie wpadły w niepowołane ręce. Rain była godna zaufania.
Philippa słuchała, choć wcześniej zdawała się wypierać w sobie tę ciekawość. Mimo to odezwało się w niej to łakome ucho. Wciąż było mnóstwo zagadek w jego słowach, ale rozjaśniła się kwestia tego pięknego miejsca i złota wijącego się po ścianach. Niemniej ponura aura zdawała się wypełnić pomieszczenie, kiedy wspomniał o wojnie i krzywdzie mugoli. Milczała. Potem tylko skierowała się do wyjścia, zaraz po pożegnaniu, po trudnych do rozszyfrowania spojrzeniach.
Wypełniły swoje zadanie. Mogły pójść dalej.


zt
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Kościół [odnośnik]25.01.21 21:28
Oczywiście, że Rain była godna zaufania. Można było na niej polegać, chociaż nie wszyscy chcieli ją na tyle dobrze poznać, aby się o tym dowiedzieć. Huxley była też godna zaufania, kiedy mogła coś na tym zyskać. Tej natury się z siebie nigdy chyba nie pozbędzie. Nic więc dziwnego, że chciała oddać dokumenty, dokumenty te stwarzały możliwość zyskania profitów w przyszłości. Taka inwestycja na przyszłość. Philippa podchodziła do tego wszystkiego bardzo ostrożnie, dla Rain trochę zbyt ostrożnie. Przyjaciółka zdawała się nie być trochę sobą, to ona zawsze była tą najbardziej ciekawską, która we wszystko pakowała swoje piękne rączki sprawdzając jak dużo może z tego zyskać. A tym razem zdawała się nie być zainteresowana. Ale na ile Huxley ją znała na tyle wiedziała, że gdy tylko ksiądz zacznie opowiadać o sobie trochę więcej, to i ona posłucha miłej opowiastki.
Mężczyzny słuchała uważnie, próbując zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, ale opowieści o Bogu, w którego wierzą mugole nie specjalnie do niej przemawiały. Świątynia, gdzie prowadzone były uroczystości. Jedno co zrozumiała na pewno to fakt, że rzeczy które tutaj widziały faktycznie były skarbami. Jeśli miały setki lat, to były ustawione do końca życia. O ile faktycznie zdecydują się tu przyjść i coś zwinąć. Im dłużej słuchała księdza, tym mniej czuła potrzebę wzbogacania się dobrem z jego domu. Miał gość talent do mówienia i charyzmę, że nawet Rain ucichła.
- Stracisz dom – skwitowała jego słowa. – Wiesz, że Parszywy zawsze stoi dla takich otworem. A co do przysługi, to zapamiętam o tym.
Czuła, że to był czas kiedy powinny sobie pójść. Spełniły swój obowiązek, dowiedziały się czegoś ciekawego, przy okazji Huxley zdobyła dłużnika, który nie wiadomo kiedy może jej się przyda. Artur na słowa kobiety uśmiechnął się i kiwną głową. Być może miał gdzie się podziać, jeżeli jego świątynia zostanie zniszczona, a może kiedyś zawita do portu na dłużej. Rain była pewna, że marnował swój męski potencjał jako ksiądz, aż było go jej szkoda.
- Wpadniesz do mnie jeszcze? – zapytała kierując się do drzwi wyjściowych.
- Na pewno – usłyszała za sobą.
Już się nie odwracała. Tylko dumnym krokiem ruszyła za Philippą. Mugole z ławek przyglądali im się z zaciekawieniem, mogli się tylko domyślać w jakiej sprawie takie dwie piękne kobiety odwiedziły ich księdza. Ciekawe czy wiedzieli, że ich ksiądz chodzi na dziwki? Uśmiechnęła się pod nosem, a gdy opuściły mury świątyni, wzięła Philippę za rękę i obie mogły wrócić do swoich własnych spraw.

zt


Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5603-rain-huxley https://www.morsmordre.net/t5628-poczta-rain#131770 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f121-dzielnica-portowa-welland-street-5-12 https://www.morsmordre.net/t5630-skrytka-bankowa-nr-1380#131776 https://www.morsmordre.net/t5629-rain-huxley#131774

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Kościół
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach