Westybul

5 luty 1958

Wokół zamku Bulstrode Park szalała silna śnieżyca, co chyba nikogo już nie dziwiło, bo od wieku tygodni podobna pogoda uprzykrzała i utrudniała życie mieszkańcom Wielkiej Brytanii. Surowa zima dawała się wszystkim we znaki, Fantine nie powinna była narzekać, lecz robiła to i tak - martwiła się, że gdy tylko znajdzie się na zewnątrz, choćby na chwilę, wilgoć sprawi, że zaczną puszyć jej się włosy, a policzki zaczerwienią się od mrozu. Róży zależało zaś na tym, by prezentować się dziś doskonale. Sowa, która przysiadła kilka dni wcześniej na parapecie jej okiennicy była obca, list zaś jaki przyniosła dużą niespodzianką. Zaproszenia do Bulstrode Park spodziewała się od lorda Maghnusa Bulstrode, nie zaś jego matki, lady Bulstrode z domu Flint, lecz nie śmiała odmówić - Róża poczuła się zaintrygowana i ciekawa jednocześnie. Skąd nagle to zaproszenie? Jak dotąd spotykała krewne właściciela Piórka Feniksa wyłącznie podczas przyjęć w innych dworach. Wyczekiwała więc tego spotkania, szczególnie, że i tak obiecała coś arystokracie, który przed miesiącem skradł jej pocałunek pod gałązką jemioły w Hampton Court. Rosierówna mogła powiedzieć, że właściwie i ona dziś miała mu taka jagodę podarować - przygotowała wszak dla niego kilka słoiczków maści z wodnej gwiazdy, do której stworzenia wykorzystała właśnie te jagody.
Magiczny powóz zatrzymał się przed bramami Bulstrode Park, które po chwili otworzyły się, by Fantine mogła zeń wysiąść na samym dziedzińcu, gdzie czekała już na nią służba - zaczarowali dziedziniec, by niepogoda nie sprawiła arystokratce dyskomfortu. Za nią podążała jej własna służka jak zawsze pełniąca rolę przyzwoitki.
Kilka chwil na zewnątrz i tak wystarczyło, by poczuła przejmujące zimno, dlatego z ulgą wkroczyła do obszernego holu i od razu musiała przyznać w myślach, że westybul już od pierwszego wejrzenia robił ogromne wrażenie - architekt wykonał kawał dobrej roboty, należało to przyznać.
- Proszę przekazać to sir Maghnusowi, dobrze? - zwróciła się uprzejmie do lokaja, który znalazł się przy niej, by odebrać odeń płaszcz. Wręczyła w jego ręce skrzyneczkę z kilkoma fiolkami eliksirów oraz słoiczkami z maścią z wodnej gwiazdy. - Tylko ostrożnie - przestrzegła. Splotła ręce przed sobą i przeniosła wzrok na kolejnego sługę, który oznajmił, że zaprowadzi ją do saloniku na pierwszym piętrze, gdzie czekała już z podwieczorkiem lady Bulstrode.

| zt